Shelly Laurenston - Pride 0.5 - Like a wolf with a bone CAŁOŚĆ (tłum.nieoficj.).pdf

191 Pages • 42,073 Words • PDF • 2.4 MB
Uploaded at 2021-09-24 17:32

This document was submitted by our user and they confirm that they have the consent to share it. Assuming that you are writer or own the copyright of this document, report to us by using this DMCA report button.


~1~

Rozdział 1

Dostrzegł ją, jak tylko wyszła z domu i obeszła wkoło ganek domu swojego ojca, by popatrzeć na las okrążający dom. Jego bracia mówili o niej słodka i całkiem ładna, jednocześnie rozkazując mu trzymać się z daleka, ponieważ jej duże siostry nic by z tego nie miały. Ale jego bracia byli w błędzie. Nie była słodka, ani całkiem ładna. Ona wprawiała w osłupienie. Pochylając się za swój samochód, Plymouth GTX z 1971 1, Egbert Ray Smith — Eggie dla jego Sfory i dla tych z Oddziału Marines, którzy wiedzieli o jego istnieniu – patrzył, jak wilczyca łagodnie wzdycha i przekręca swoimi oczami. Od czasu do czasu, potrząsała głową. Wiedział dlaczego. To wszystko było z powodu kłótni wewnątrz domu. Bardzo ostrej kłótni. A gdyby wiedział, że zastanie taką sytuację, w ogóle by tutaj nie przyjechał. Ponieważ Eggie nie cierpiał, gdy był zmuszany do rzeczy, którą pełni ludzie nazwali wakacjami, albo co jego wojskowi bracia nazywali urlopem. Nie potrzebował wakacji. Nie chciał wakacji. Miał szczęście, że był jednym z niewielu ludzi na świecie, którzy lubili to, co robili w swoim życiu, a tym, co robił było zabijanie. Ale nie tak bez sensu. Nie był jakąś morderczą kanalią. Nie, Eggie zabijał z celem, dla ochrony swojego rodzaju i innych ras i gatunków, o które tak naprawdę nie dbał, ale zasługiwali na ochronę tak samo, jak każdy inny, kto mógł się zmieniać w całkowicie inną istotę. Eggie był dobry w zabijaniu. Niektórzy pewnie mogliby powiedzieć, że to była jedyna rzecz, w jakiej Eggie Ray Smith był dobry. Tak więc, dlaczego miałby trzymać się z dala od jedynej rzeczy, w której był dobry, choćby dlatego, że jego koledzy z Marines mówili, że Eggie wprawia ich w niepokój. Eggie nie rozumiał, jak on to robił. Nie robił niczego innego od tego, co robił każdego dnia.

1

http://www.legacydiecast.com/product_images/f393.jpg Polecam obejrzenie tego auta, jak i następnych.

~2~

Ale ponieważ cały jego pluton – pluton bez nazwy, czy numeru, jedynie znany tym, którzy byli posiadaczami kłów i pazurów, kiedy tylko chcieli – sugerował, że potrzebuje urlopu, Eggie był teraz na urlopie. A zatem, nie mając niczego do roboty, przez miesiąc lub dwa, zależny od wezwania z powrotem przez swojego przełożonego, Eggie przyjechał do domu. I od trzech minut, był pewny, że to była najbardziej idiotyczna decyzja, jaką podjął od bardzo długiego czasu. I to dlatego, jego bracia próbowali tak rozpaczliwie zabezpieczyć przed nim swoje kobiety. Oczywiście, dla większości zmiennych wilków, zabezpieczenie kobiety po prostu oznaczało ich uwiedzenie albo kuszenie ich wciąż żywym, ale unieruchomionym łosiem. Należało także dodać, że mężczyźni z rodziny Smith nie byli tacy, jak większość zmiennych wilków. Żaden z braci Eggiego nie wydawał się rozumieć słowa kusić, czy uwodzić. Za to sprzeczali się ze swoimi wilczycami. Ciągle. To skończyło się źle dla dwóch starszych braci Eggiego, Benjamina Ray i Frankie Ray, i dla jego najmłodszego brata, Nicky Ray, szczególnie od czasu, kiedy jedna z ich dziewczyn była trochę wybuchowa, kiedy naprawdę się wkurzyła. Mimo to, nic nie mogło przebić ich młodszego brata, Bubby Ray, i jego z piekła rodem kobiety, Janie Mae Lewis. Ich ojciec lubił Janie Mae, ponieważ reprezentowała taki typ wilczycy, który chciał dla wszystkich swoich synów na partnerki. Silne, pewne siebie – naturalne Alfy. A ponieważ ojciec lubił Janie Mae tak bardzo, Bubba musiał być trudny. Musiał odgrywać swoją rolę. Jeszcze gorzej, Janie Mae odgrywała się na nim w ten sam sposób. Nawet nie była odpowiednio sparowana, a mieli już dwóch chłopców i była z trzecim w ciąży z Bubbą, a mimo to jeszcze się nie ustatkowali. Krążyli między terenami sfory Smithtown, Tennessee, Smithville i Północnej Karoliny – sprzeczając się przez całą drogę. Eggie nie rozumiał wszystkich tych kłótni. Szczerze mówiąc, nie lubił sprzeczać się z ludźmi. Nigdy nie musiał. Wpatrywał się tylko w kogoś tak długo, aż kłótnia się kończyła, albo po prostu zabijał. No bo, co tak naprawdę było celem sprzeczania się? Niestety Bubba nie wydawał się wyznawać takiej samej filozofii. Wszystko, co robił z Janie Mae to kłótnia. Tak naprawdę, Eggie ledwie wszedł do domu swoich rodziców w Tennessee, gdy jego bracia doprowadzili go do tego, że wsiadł z powrotem do ~3~

samochodu i nagle znalazł się na drodze do Północnej Karoliny. I tylko Bóg wiedział, że to była ostatnia rzecz, jaką chciał zrobić. Do momentu aż ją zobaczył. Tak, była z pewnością najmłodszą siostrą Lewis. Tą, o której rodzina Lewis’ów nigdy nie mówiła, gdy Eggie kręcił się w pobliżu. Ponieważ, jego zdaniem, ta siostra była znacznie ładniejsza niż pozostałe cztery. Miała długie, proste brązowe włosy, rozdzielone na samym środku głowy i okalające słodką twarzyczkę z dużymi brązowymi oczami i ślicznymi pełnymi wargami. A do tego miała to, co mógł tylko nazwać cudownymi pośladkami. Chociaż nie był pewny, czy pośladki można nazwać cudownymi. Jak u innych sióstr Lewis, jej nos był długi i wytworny, ale była zdecydowanie mniejsza niż jej siostry. Niecałe metr sześćdziesiąt, albo coś koło tego. Dla kobiet z rodziny Lewis, to był niski wzrost. U kobiet Smith, byłaby uważana za wręcz maleńką. Eggie myślał o pójściu tam i przedstawieniu się w taki sposób, jak robią to mężczyźni, którzy spotykają ładną kobietę. Ale przecież musiał pamiętać, kim był. Był Eggie Ray Smithem, wytrenowanym zabójcą. Co dziewczyna, taka jak ona, zrobiłaby z wilkiem, takim jak on? Chciałaby, żeby był gadatliwy? Kupował jej kwiaty? Zabił stado łosi? A cała jej rodzina zdążyła go już znienawidzić, z zasady. Bo to, co robił w życiu, nie było szanowane wśród wielu zmiennych, pomimo tego, że to było potrzebne, żeby chronić ich wszystkich. Nie. Najlepiej byłoby nie włączać nikogo... w nic. Najlepiej było zostać tu, gdzie był w tej chwili. Tu. W swoim samochodzie. Zaczekać na ustanie krzyków, a potem znaleźć jakiś hotel w mieście i przespać się. Więc dalsze wpatrywanie się w kobietę, stojącą na ganku, nie było dobrym pomysłem, i zamiast tego zdecydował się pooglądać swoje stopy – dopóki nie usłyszał czyjegoś oddechu. Który nie był jego.

***

~4~

Za każdym razem, jak szef Darli Mae Lewis, wysyłał ją na urlop do domu – na urlop, na który upierał się z nieznanych jej przyczyn – to dlaczego musiał wybierać akurat taki czas? Szczerze mówiąc, tylko szef, ze swoją własną Sforą, mógłby domagać się tego rodzaju rzeczy. Tylko Bóg wiedział, że szef pełnego człowieka nigdy by tego nie chciał. Gdyby mogli, nigdy nie udzieliliby swojemu personelowi jakiegokolwiek rodzaju urlopu. Ale Darla nie pracowała dla pełnego człowieka. Nie, ona była asystentką szefa w Van Holtz Steak House w San Francisco, a wilki Van Holtz rozumiały życie sfory, więc jej szef – szef restauracji i Alfa Sfory Van Holtz w San Francisco – nagle, bez podania powodu, polecił Darli, żeby pojechała do domu na mały urlop ze sforą. Na coś, co większość wilczyc, które były zmuszone do opuszczenia swojej rodziny, z takiego czy innego powodu, przystałoby z ochotą. I jak zwykle, nikt z jej rodziny nie umiał niczego załatwić bez kłótni! Kiedy Darla dzwoniła dwa tygodnie temu do ojca, był tylko on, jej matka i bracia. Siostry były w Smithtown, w Tennessee, i kokietowały chłopaków z rodziny Smith. Więc Darla radośnie przejechała autostopem przez pół kraju, coś co lubiła robić, ale nie koniecznie wspominała o tym swoim rodzicom. Ale zanim przyjechała do domu w Północnej Karolinie, jej cholerne siostry były już z powrotem i znalazła się w środku cholernej kłótni! Nie ze sobą, co mogła jeszcze przeboleć, ale z tymi przeklętymi wilkami od Smithów. I to nie był tylko ten jeden argument, ale kilka! Francie Mae, najstarsza z nich, sprzeczała się ze swoim partnerem, Benjaminem Ray, o to, gdzie Benji może, albo gdzie nie może, wsadzić swój duży nos w rodzinny interes Lewisów. Roberta Mae i Frankie Ray byli zajęci debatowaniem o tym, że spódnica Robbie nie była wystarczająco długa – a faktycznie nie była – podczas gdy Janette Mae i Nicky Ray sprzeczali się o Nixona. Nixona, dacie wiarę! Ale najgorsze z tego wszystkiego było to, co działo się między Janie Mae i Bubbą Ray Smith. Para, co rusz rozchodziła się i schodziła, w ciągu tych lat, kiedy byli ze sobą. Bawili się ze sobą we wszystkie rodzaje gier, próbując wzbudzić zazdrość u tego drugiego. Gdy Janie zaszła w ciążę ze swoim pierwszym synem, rodzina jakby odetchnęła z ulgą, myśląc, że para wreszcie się sparuje i skończą się wszystkie sprzeczki.

~5~

Ale tak, niestety, się nie stało. Sprzeczki stały się jeszcze gorsze. Znacznie gorsze. Teraz, dwóch synów później, i z trzecim w drodze, para włóczyła się tam i z powrotem między Karoliną Północą a Tennessee, gdzie jedno zazwyczaj podążało za drugim, zatrzymując się, od czasu do czasu, by sprzeczać się na którymś z postojów. Czy naprawdę to powinno tak wyglądać? Czy miłość i troska o kogoś muszą być tak śmiesznie głupie i wymagające? Darla tak nie myślała. Bowiem nikt z jej przyjaciół w San Francisco – zarówno zmienni, jak i pełni ludzie, których spotkała, gdy opuściła dom w wieku osiemnastu lat i zaczęła staż w Baltimore w restauracji Van Holtz – się tak nie zachowywało. Boże to było w 1974! Cudowne rzeczy działy się między nimi. Czasy się zmieniały. Była piękna muzyka i ludzie zaczynali zdawać sobie sprawę, że wojna i przemoc nie były odpowiedzią na życiowe problemy. To był czas na podróżowanie i zwiedzanie świata, spotykanie nowych i interesujących ludzi, religii i gatunków. Ale rodzina Darli zamknęła się w świecie, do którego Darla nie miała ochoty należeć. Gdzie każdy zaciekle walczył o pierwsze miejsce w sforze. W odróżnieniu od ich pełnej krwi krewniaków, wilków, zmienni rzadko byli zadowoleni ze swojej pozycji w życiu. Zawsze chcieli mieć więcej niż inni, nigdy nie byli zadowoleni z tego, co mieli. I każdy, kto miał choć trochę rozumu, mógł zobaczyć, że Janie chciała zostać samicą Alpha w Sforze Smithtown. Nie mogła i nie chciała zadowolić się tym, co miała, nawet gdyby to oznaczało wykopanie matki Bubby z jej pozycji Alfy. Oczywiście, to była właśnie cała Janie Mae. A reszta sióstr Darli, oprócz najstarszej, były doskonałymi betami. Walczyły za Janie, żeby mogła dostać to, co chciała nawet, gdy to oznaczało wzięcie się za łby ze swoimi własnymi partnerami. Pytanie, nad którym zastanawiała się czasami Darla, było – czego chciał Bubba Ray? Kilka lat po trzydziestce i samiec… który nie wiedział, czego do diabła, chce. Zwłaszcza, jeżeli to oznaczało uciekanie od swoich własnych rodziców. Ale jako prawdziwy samiec Alfa, jakim Bubba prawdopodobnie był, i gdyby zdecydował wreszcie, czego chce, byłby cholernie dobrym przywódcą. Jednak, Janie Mae nie była zbyt zadowolona, że nie zostanie samicą Alfą dziś, w tym momencie, ale potrzebowała zapewnienia, że to stanie się w przyszłości. Więc sprzeczki wciąż wybuchały. I będą wybuchać. Gdyby Darla wiedziała, że to znów się wydarzy, podczas jej pobytu tutaj, pojechałaby na urlop z komuną jednego z jej przyjaciół, który ją zaprosił. Albo wybrałaby się do Europy i powędrowała jeszcze raz z plecakiem przez Francję. Tylko ~6~

sam Bóg wiedział, ile radości sprawiało Darli odkrywanie świata dobrych ciast, smakowanie ich i uczenie się, jak się je robi we Francji. Ale nie była we Francji, była tutaj. Może, za dzień lub dwa, będzie mogła stąd się zmyć. Uciec, po spędzeniu trochę czasu ze swoimi rodzicami, szczególnie z ojcem, który nie cierpiał tych kłótni tak samo, jak Darla. Do tego czasu, jednak, będzie musiała się zadowolić spacerem, żeby uciec od tych całych pierdoł, które miały miejsce w domu. Skacząc w dół po schodach, Darla skierowała się w stronę drzew. Nie uszła zbyt daleko, gdy pochwyciła zapach jakiegoś nieznanego wilka, na terytorium jej rodziców, który napłynął do niej pod wiatr. Zatrzymała się i obróciła. Darla wciągnęła powietrze jeszcze raz, wtedy zawołała. „Halo? " Gałązka ułamana się za nią i Darla natychmiast się okręciła, kły wysunęły się z jej dziąseł na widok broni wycelowanej prosto w nią. Mężczyzna, trzymający broń, zamrugał ze zdziwieniem. To był tylko moment. Tylko moment, oszołomionego zdziwienia na widok kłów u młodej kobiety, znajdującej się w środku niczego. Potem ludzki mężczyzna wycelował jeszcze raz swoją broń, a Darla wysunęła pazury, jednocześnie przygotowując ciało do zmiany i ataku. Mając nadzieję, że zaskoczenie go, na jej widok w postaci wilka, doda jej cenne sekundy, których potrzebuje do rozerwania mu gardła. Mięśnie Darli zadrżały sekundy wcześniej, niż rzuciła się do przodu na mężczyznę, zmieniając się w powietrzu. Ale broń nigdy nie wypaliła. Wilk, którego zwietrzyła wcześniej, stał teraz za człowiekiem. Ręka trzymująca broń była zgnieciona, a kark skręcony. Szarpiąc swoim ciałem, żeby nie skrzywdzić drugiego wilka, Darla wykonała skręt w bok, a jej wilcze ciało uderzyło w duże drzewo. Gdy pacnęła o ziemię, spojrzała na samca wilka. Nie rozpoznawała go, jako kogoś, kogo znała osobiście, ale wiedziała, że jest Smithem. Normalne wilki nie miały tak szerokich ramion, ani tak grubej szyi. Miał też brodę i ciemne włosy, spływające na jego ramiona i twarz, co sprawiało, że zadała sobie pytanie, czy cokolwiek przez nie widzi.

~7~

Podszedł do niej, jego wilcze oczy spojrzały w dół na nią. Przynajmniej... tak myślała, że na nią patrzy. Trudno było powiedzieć. Darla zaczęła wstawać, ale patrzący na nią Smith, wyciągnął największy nóż myśliwski, jaki kiedykolwiek widziała. Na pewno chciał właśnie poderżnąć jej gardło, ponieważ według standardów Smithów pewnie uważał ją za słabą, więc odsunęła się szybko od niego i przycisnęła plecami do drzewa. Jednak nie zabił jej, ale obrócił się i rzucił tym nożem, wbijając go w mężczyznę, który pojawił się za nim. Dopiero teraz Darla zdała sobie sprawę, że pierwszy człowiek nie był sam. Boże. Ilu ludzi kręciło się wokół jej niewielkiej miejscowości? Gdzie byli strażnicy miasta? Gdzie były inne wilki z rodzin Smith i Lewis? Niedźwiedzie? Lwy? Czy wszyscy byli akurat w barze i pili? To było dopuszczalne? Ale najważniejsze było to, dlaczego ci ludzcy mężczyźni podeszli do niej? Szczerze mówiąc, Darla miałaby poważne kłopoty, gdyby nie ten ogromny wilk Smith, który wyglądał tak, jakby nigdy się nie uśmiechał. Wilk podszedł do ludzkiego mężczyzny, który był teraz na kolanach, i z którego uchodziło życie. Zanim ciało runęło na ziemię, wilk wyszarpnął nóż z głowy człowieka i zabrał broń z jego ręki. Wilk włożył broń za pasek swoich dżinsów, kiedy pojawił się następny człowiek. Darla już miała ostrzec wilka, ale nie zdążyła. Zareagował błyskawicznie, wyciągając następny nóż z pochwy, przywiązanej ciasno do jego grubego uda. Zadał cios, przecinając nogi człowieka, a potem wstał i machnął ostrzem, niemal odcinając głowę z karku człowieka. Potem, z powrotem, wilk opuścił na nią wzrok, dotykając jednym dużym palcem jej ust. „Szzz. " Wyszeptał i zniknął między drzewami. Chociaż Darla niczego nie widziała, to dość dobrze słyszała. Dźwięki umierających mężczyzn, kiedy ten duży wilk zabrali się do ich zabijania. Coś, co zwykle

~8~

wstrząsnęłoby Darlą. Przecież była pacyfistką. A jednak... nie była wstrząśnięta. I nie wiedziała, dlaczego. Nagle poczuła coś lepkiego pod swoją łapą. Pochyliła się, powąchała. Krew. Jej krew. To musiało się stać, gdy uderzyła o drzewo. Wiedziała, że uderzyła mocno, ale nie aż tak mocno. Pomyślała o wezwaniu swojej rodziny. Wyjąc. Albo nawet wezwaniu tego wilka. Ale nagle poczuła się słaba i zmęczona. Może, gdy zamknie na chwilę oczy...

*** Eggie wykańczał ostatniego człowieka, rękę trzymał na jego ustach, i jednym ze swoich ulubionych noży rozpłatał go od góry do dołu. Gdy człowiek przestał walczyć, upuścił ciało, wziął broń i skierował się z powrotem do małej Lewisówny. Zatrzymał się tylko, żeby wyciągać swój drugi nóż z otwartych ust innego człowieka, szybko wytarł go w jego ubranie, i wsunął ostrzem w dół do pochwy. Wyszedł zza drzew na małą polankę. „Wszystko z tobą w porządku? " Zapytał się miękko wilczycy, rozglądając się jeszcze wkoło, czy między drzewami nie ma więcej czających się ludzi - jedyny gatunek, o którym wiedział, że się czai. Gdy jednak nic nie dostrzegł, skupił się na niej. Wyglądała tak, jakby spała, ale wątpił w to. Biedactwo było zbyt przerażone, żeby zapaść w wilczą drzemkę Podszedł bliżej i przykucnął przy niej, jego wilk natychmiast wypatrzył krew, która spłynęła na liście w miejscu, gdzie wylądowała. Przypomniał sobie, jak jej ciało uderzyło w drzewo, więc odsunął ją trochę od pnia i wtedy zobaczył, co mogło jej się stać – nisko rosnąca gałąź wyrastała z pnia. Ostrożnie, Eggie pomacał tył szyi wilczycy i znalazł ranę. Gdyby była człowiekiem, już by nie żyła, ale była wilkiem i to ocaliło jej życie. Wzdychając, Eggie wrócił na szlak prowadzący do domu rodzinnego Lewisów. Wciąż słyszał swoją i jej idiotyczną rodzinę, która nadal się kłóciła i, będąc całkiem ~9~

uczciwym, był cholernie obojętny wobec pomysłu podstawowej ochrony tego miasta. Infiltracja, tego rodzaju, nigdy nie powinna się zdarzyć w Smithtown. Jacykolwiek outsiderzy byli wyłapywani na terytorialnych granicach, a jeśli ich obecność była tylko przypadkowa, i nie zobaczyli tego, czego zobaczyć nie powinni, byli odsyłani z powrotem na dobrą drogę z Tennessee. Nie lubimy nieznajomych, kręcących się w pobliżu. Jeśli jednak próbowaliby dostać się na terytorium Smithtown, albo gdyby zobaczyli coś, co nie dało się racjonalnie wyjaśnić – wtedy sprawy się komplikowały. Często przez kobiety z miasta. Samice Smithów naprawdę nie znosiły nieznajomych na swoim terenie. Ale najwyraźniej Smithville, w Północnej Karolinie, załatwiało swoje sprawy inaczej z ludzkimi czarownicami i mieszanymi gatunkami, mieszkając wszyscy razem w grzechu. Chociaż nie miał racji. Wilki parowały się tylko z wilkami. Niedźwiedzie z niedźwiedziami. Koty z kotami. I lisy chyba robiły tak samo, na pierwszy rzut oka. To była właściwa droga dla tych rzeczy. Szczerze mówiąc, nie bardzo chciał zwrócić tę małą wilczycę Lewis jej rodzinie czy Sforze, która nie była w stanie dostatecznie ją chronić. Więc tego nie zrobił. Nie. Zamiast tego, Eggie Ray Smith zaniósł tę małą kobietkę do swojego samochodu. Co prawda, przywiózł tutaj swoich braci, ale w tej sytuacji mogli poradzić sobie sami. Ponadto, Eggie wiedział, że musi się spieszyć, żeby dojechać do najbliższej bazy Marines i znaleźć lekarza, którzy zajmował się zmiennymi, by opatrzył rany jego wilczycy, a potem złapać kogoś od transportu i wrócić do domu. W ten sposób nie będzie się musiał martwić o prowadzenie dziewięć, czy dziesięć godzin z powrotem do Tennessee. Tak. To wyglądało na dobry plan. Więc ostrożnie umieścił wilczycę na tylnym siedzeniu swojego samochodu i przykrył ją kocem. Była wciąż w swojej wilczej postaci, i tak było prawdopodobnie dla niej najlepiej. W tej postaci prawdopodobnie szybciej się wyleczy.

~ 10 ~

Jak tylko był gotowy, Eggie wsiadł na miejsce kierowcy i uruchomił samochód. Wyjechał zza drzew na drogę z rannym wilkiem na tylnym siedzeniu i ludzką krwią na swoich rękach. Ta ostatnia część była trochę nieszczęśliwa, jednak... nienawidził, kiedy jego ręce były lepkie.

Tłumaczenie: panda68

~ 11 ~

Rozdział 2

„Smith! " Jakiś głos krzyknął za Eggiem. „Co ty, do diabła, tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś w każdym innym miejscu, tylko tu, chociaż dostałeś inny rozkaż? " Niechętnie Eggie odwrócił wzrok od swojego rannego ładunku i ponad ramieniem spojrzał na samca lwa stojącego za nim – i wpatrywał się tak w majora, dopóki ten nie odchrząknął i nie spuścił wzroku. „No cóż… załatw to szybko i wyjedź. Rozumiesz? " Nie oglądając się, lew szybko odszedł, a Eggie ponownie skupił swoją uwagę na wilczycy i skierował się do punktu medycznego, po pomoc dla niej. Lekarz, hiena, zachichotał cicho i powiedział. „Musimy zaszyć tę ranę i podać antybiotyki, żeby zapobiec zakażeniu. " Rzucił okiem na szakala, stojącego obok niego. „Przynieś jej jakieś ubranie. Muszę wymusić u niej zmianę, gdy skończę. " Hiena wyprostowała się. „Będziesz tam tak stał i wpatrywał się we mnie tymi swoimi dziwnymi oczami? " „Urodziłeś się z kłami, a chichoczesz, jak moja najmłodsza bratanica, ale to ja jestem dziwakiem? " Para patrzyła na siebie, dopóki czarny niedźwiedź nie wszedł ciężko do gabinetu. „Smith. Transport już czeka. " „Dobra. " Eggie wskazał na wilczycę. „Zszyj ją szybki, chichotko." Hiena założyła ramiona na klatkę piersiową. ~ 12 ~

„Może jestem zbyt zajęty. Mam inne obowiązki. " Eggie opuścił głowę, patrząc groźnie na hienę, i pozwalając swoim kłom wysunąć się z dziąseł wraz z głębokim warknięciem. „Okay, okay. " Hiena uniosła obronnie ręce. „Odsuń się, Rin Tin Tin. Powiedziałem, że się nią zajmę. " Chcąc mieć całkowitą pewność, że łajdak zrozumiał, że Eggie nie żartuje, warknął jeszcze raz, ciesząc się ze sposobu, w jaki hiena podskoczyła, zanim odwrócił się i wyszedł. Czarny niedźwiedź, dowódca jego zespołu, o nazwisku McMartin, poszedł za nim. Eggie nie za bardzo lubił niedźwiedzie, ale tolerował McMartina dość dobrze. Prawdopodobnie dlatego, że był baribalem, a baribale były tak ciche jak grizzly, ale nie tak strachliwe, i z pewnością nie tak śmiesznie duże, jak polarne. „Chcesz coś jeszcze ode mnie? " Zapytał McMartin. „Dowiedzieć się, kto chciał jej śmierci. " „Jesteś pewny, że to ona była celem? " „Tak. Jestem pewny. " „A czy to nie jej Sfora powinna się tym zająć? Nie jest tak, że wilki pomagają sobie nawzajem? " Eggie zatrzymał się, stanął naprzeciw niedźwiedzia, i nie powiedział ani słowa. „Dobra. " McMartin westchnął po pełnej minucie. „Zajmę się tym." „To dobrze. " „Ale pilot musi wiedzieć, gdzie jedziesz… " „Do Tennessee. "

~ 13 ~

I bez dalszego słowa, Eggie oddalił się, żeby załatwić sobie broń, jaką potrzebował.

*** Darla otworzyła oczy, ale natychmiast je zamknęła. Ruch samochodu i jaskrawe światło przenikające przez okno sprawiło, że czuła się trochę niespokojna. „Co się dzieje? " Zapytała. „Gdzie jestem?" „W moim samochodzie. " Jakiś głos odezwał się koło niej. Zmusiła się, żeby otworzyć jedno oko, by zerknąć na mężczyznę prowadzącego samochód. Teraz go sobie przypomniała. Samiec od Smithów z wczorajszego wieczoru. To było wczoraj wieczorem, prawda? Nic jej się nie przyśniło? Darla odchrząknęła i zamknęła oko jeszcze raz, gdyż nawet najmniejszy ruch wywoływał niemało bólu. „Dlaczego jestem w twoim samochodzie, uh...? " „Eggie. " „Eggie? " Otworzyła jedno oko jeszcze raz. „To ty jesteś Eggie?" „Egbert Ray. Każdy mówi do mnie Eggie. " „Oh. " No cóż, w jej rodzinie też były jedyne w swoim rodzaju przezwiska, tak jak ona miała… miała... „Czekaj. Egbert Ray? " Teraz otworzyła oba oczy, jej spojrzenie zatrzymało się na dużym wilku siedzącym na miejscu kierowcy. „Ty jesteś… Egbert Ray Smith? " „Tak. " „Ten Egbert Ray Smith? "

~ 14 ~

„Znam tylko jednego. " Spojrzał na nią oczami, w których wciąż był wilk. „I to jestem ja." Darla wypuściła oddech i wiedziała, że wstrząsnął nią więcej niż dreszcz. Nie panikuj, powiedziała sama do siebie. Nie panikuj. Musiała się upewnić, że wszystko będzie w porządku. Że wszystko po prostu będzie… świetnie. Prawdopodobnie był bardzo logiczny powód, że była w samochodzie z Egbertem Ray Smithem. Bardzo logiczny powód. Ale pamiętanie tego, co zrobił wczoraj wieczorem z tymi wszystkimi ludźmi, przypomniało Darli to wszystko, co słyszała o Egbercie Smith – Eggiem – przez te lata. Że nie miał nawet trzydziestki, a był, z całej wilczej Sfory Smith, jednym z najbardziej przerażających zabójców na całym świecie. Dobrze pamiętała westchnienia ulgi sąsiadów Smithów, kiedy mówili o nim. Ten chłopak dostał się do Marines. Ten chłopak. Tak właśnie wszyscy o nim mówili. Jako ten chłopak. Tak, jakby bali się wypowiadać jego imię, tak jakby jego imię miało sprowadzić go do nich. Przywołać go, jak mówiły czarownice z jej rodzinnego miasta. Jej siostrom wiadomo było, żeby ucinały rozmowę na każdą wzmiankę o Eggiem, ale bracia Eggiego nigdy nie wyglądali, jakby się go bali. Ale chcąc być szczerym, Darla nie przykłada do tego uwagi. Bowiem żaden z chłopaków ze Smithtown, nie miał za dużo rozumu w jej mniemaniu. Darla spojrzała przez okno, ale tylko poruszała oczami, ponieważ każdy ruch szyją przynosił ból, chociaż nie wiedziała, dlaczego. „Gdzie jesteśmy? " Zapytała, ponieważ nie mogła rozpoznać mijanego krajobrazu. „W Tennessee. " Jej palce zakręciły się w pięści. „W Tennessee? Dlaczego... kiedy... Nie rozumiem... " „Nie martw się. "

~ 15 ~

„Jak mam się nie martwić! Porwałeś mnie z bezpiecznego terenu mojej Sfory i z domu mojej rodziny i przekroczyłeś granice terytoriów! " „Nie był bezpieczny. " „Co to ma znaczyć? Jak to nie był bezpieczny? " „Zostałaś tam zaatakowana. Przez ludzi. " „Oh, a to by się nie zdarzyło, gdybym była na terenie Smithów, na ziemi Smithów, w prowincji Smithów, albo gdzieś, co ma w swojej nazwie Smith, a gdzie ludziom akurat zdarzyło się zamieszkać? " „Nie. Prawdopodobnie nie. " Poirytowana jego nastawieniem, bolącą głową i szyją, oraz tym, że była mocno wystraszona, Darla podniosła ramię i pokazała pobocze. „Zjedź na bok. " „Hę? " „Słyszałeś mnie. Zjedź na bok! " „Najpierw dojedziemy do Smithtown. " „Zjedź natychmiast! " „Już dobrze. W porządku. " Skręcił kołem, zatrzymał się na poboczu autostrady, a dwie duże ciężarówki minęły ich z trąbieniem. „O co ci chodzi? " Zapytał, jego głos był szorstki i okropny. Wszystko, co Darla wiedziała to, że mogła być w samochodzie z naprawdę podłą osobą, jaką kiedykolwiek znała. Musiała wiedzieć, czy była tu naprawdę bezpieczna, a jeśli nie, to czy nie powinna spróbować uciec, pomimo bólu szyi. I jedynym sposobem, żeby to sprawdzić, był sposób, którego nauczyła ją jej ulubiona ciotka. Bez poruszenia bolącą szyją, Darla podniosła ręce i dała znak wilkowi. ~ 16 ~

„Chodź tutaj. " Eggie, nie chcąc przebywać na otwartej przestrzeni wśród wszystkich tych pełnych ludzi, nie całkiem rozumiał, co ta mała kobietka od niego chciała. „Co proszę? " „Chodź tutaj. " Pochylił się, myśląc, że może nie czuje się zbyt dobrze. Jej ciało wciąż się leczyło i mógł powiedzieć, że odczuwa ból. Czułby się lepiej, gdyby położył ją do łóżku na odpowiednio chronionym terenie. „Bliżej. Nie mogę obracać szyją. " Więc pochylił się jeszcze bliżej, zawisając niemal nad nią, więc mógł zobaczyć jej twarz, bez konieczności odwracania przez nią głowy. Wtedy położyła swoje małe dłonie na jego twarzy i przyciągnęła go jeszcze bliżej. Wpatrywała się prosto w jego oczy i, przez krótką, cudowną sekundę, pomyślał, że zamierza go pocałować. Ale ona tylko wpatrywała się uważnie w jego twarz, jej spojrzenie poszukało jego. Po co, Eggie nie miał pojęcia. Nikt nigdy nie patrzył na niego dłużej niż kilka sekund. „Jesteś szalony, czy co? " Zapytała. „Nie. " „Zmartwiony? Przerażony? " „Nie. " „Więc dlaczego wciąż masz oczy wilka? " „Nie mam. " „Nie masz? " „Nie. " Zmienił swoje oczy, żeby pokazać jej różnicę. „Widzisz? Teraz są zmienione. A teraz nie. " ~ 17 ~

„Hm. " Zamrugała. „Zdajesz sobie sprawę, że jedyna różnica między tym, czy są zmienione, czy nie, polega na tym, że twoje oczy są nieznacznie rozszerzone?" „Nigdy nie zwracałem na to uwagi. " „Oczywiście. " Westchnęła i nadal wpatrywała się w jego oczy. Eggie nie miał pojęcia, jak długo siedzieli tak, kiedy on wisiał nad nią, z ramionami opartymi po obu stronach jej bioder, z jej rękami na jego szczęce, ale wiedział, że mu się to podoba. A ledwie się dotykali. W końcu, wypuściła długi oddech, jej ciało rozluźniło się na siedzeniu. Ręce opadły jej na kolana. „Okay. " Powiedziała. „Okay? " „Uh-huh. " Powoli, Eggie cofnął się na swoje siedzenie i wyjrzał przez okno. „Co właściwie się stało? " Bo Eggie wiedział, co coś właśnie się zdarzyło. „Po prostu musiałam upewnić się, że jestem z tobą bezpieczna. " „Bezpieczna ze mną? " Popatrzył na nią. „Wiedziałaś, że jesteś ze mną bezpieczna?" Była, ale jak mogłaby być tego pewna? Uśmiechnęła się, wyglądając na uspokojoną. „Uh-huh. " „I wiesz to, ponieważ… patrzyłaś na mnie? " „Zasadniczo tak. " „Zasadniczo? " ~ 18 ~

„Uh-huh. Zasadniczo. " Uśmiechnęła się i Eggie zauważył, że ma najładniejsze i najgłębsze dołeczki w tych słodkich policzkach, jakie kiedykolwiek widział w swoim życiu. „Więc chcesz, żebym jechał dalej? " Zapytał. „Uh-huh. " Ostrożnie obróciła głowę, krzywiąc się trochę z bólu. „Możesz zabrać mnie, gdzie tylko chcesz, Egbercie Ray Smith, ponieważ wiem, że nigdy nie będę bardziej bezpieczna, niż jestem teraz… z tobą. " Wypowiedziała te słowa z taką szczerością, jej ciemnobrązowe oczy patrzyły na niego tak ufnie, jak nawet jego własna rodzina nigdy na niego nie patrzyła, a Eggie wiedział w tym momencie, że nigdy nikomu nie pozwoli zranić swojej wilczycy. Nigdy nikomu nie pozwoli zbliżyć się do niej bez jej zgody. Będzie chronił Darlę Mae Smith całym swoim życiem. Sprawdzając drogę, Eggie wjechał na autostradę i skierował się w stronę domu.

Tłumaczenie: panda68

~ 19 ~

Rozdział 3

A więc to było to niesławne Smithtown. Darla słyszała o tym mieście dużo wcześniej, niż jej siostry związały się z mężczyznami Smithów. Podczas, gdy Smithville, w Północnej Karolinie, było miejscem wygodnym i pełnym relaksu dla wszystkich zmiennych, azylem, gdzie mogli być sobą, polując na jelenie i łosie i słodkowodne foki, to samo Smithtown było tylko dla członków Sfory Smith i ich rodzin. Nawet inne Sfory nie ryzykowały wejścia do Smithtown bez pozwolenia, chyba że szukały zaczepki. Więc z taką szczegółową wiedzą w swojej głowie, Darla spodziewała się zobaczyć prowincjonalne miasteczko zamieszkałe przez spokrewnione ze sobą, prostackie wilki. Ale ku jej zdziwieniu, było tu... czarująco. Małe domki były uroczo rozmieszczone wśród zadbanych trawników i ogrodów, podczas gdy większe domy były dobrze wkomponowane w zielone tereny. Było tu mnóstwo drzew i wzgórz, a jelenie i łosie przemykały między drzewami. Miasto, przez które przejeżdżali, miały oryginalne witryny sklepowe, restaurację, kilka barów i kino, w którym wyświetlane były ostatnie nowości filmowe. Wyglądało na ciche, przyjemne miasto i z radością pozna to nowe miejsce. Uwielbiała znajdować nowe miejsca do zwiedzenia. W końcu wjechali na drogę gruntową. Jechali jakieś pięć minut, aż zatrzymali się przed małym domkiem, okolonym gankiem. „To jest dom twojego ojca? " Zapytała. „Nie. " Zawrócił samochód i wysiadł. „Nie jesteś zbyt gadatliwy, co? " Mruknęła, obserwując jak duży wilk okrąża samochód i podchodzi od jej strony. Otworzył drzwi i wsunął ręce pod jej nogi i plecy. „Mogę chodzić. " Powiedziała. ~ 20 ~

Czy ją słyszał, nie mogła powiedzieć. W ogóle nie odpowiedział. Nawet jednym chrząknięciem. Po prostu wyciągnął ją z samochodu i zaniósł bez wysiłku do domu. I tak, jak było w większości domów w Smithtown, czy byli obcy, czy nie, frontowe drzwi nie były zakluczone, więc weszli od razu do środka. A wnętrze domu Eggiego Smitha było… skąpe. Tak. Skąpe było tutaj odpowiednim słowem. Nie było źle, czy coś takiego, ale nie było też zbyt domowo. W salonie był tylko niski stolik, trzy składane krzesła, dwie beczki, które jak przypuszczała służyły za krzesła i dość duży telewizor na ścianie. Jednak dla mężczyzny, który nie bywał w domu przez dłuższy czas, to nie było złe miejsce. Ktoś tutaj odkurzał i wietrzył, co jakiś czas. Ale sposób, w jaki wilk stał na środku pokoju i rozglądał się wkoło, zastanowił ją, ponieważ odniosła wrażenie, jakby był tutaj pierwszy raz. Nie chcąc, żeby czuł się niezręcznie, Darla powiedziała. „Możesz posadzić mnie na krześle. ” Wskazała palcem na jedno ze składanych krzesełek, stojących wokół stołu, ale warknął cicho i przyciągnął ją bliżej do siebie. Czując się niezręcznie, bo było jej niezwykle przyjemnie w jego ramionach, Darla zapytała. „Remontujesz to miejsce? Widzę tutaj sporo narzędzi. " „Buduję. " Odparł. „Oh, dobudowałeś tutaj coś? " „To też. " Darla zamrugała, rozejrzała się bez odwracania głowy. „Czekaj… zbudowałeś to miejsce. " Coś burknął.

~ 21 ~

„Sam? " „W większości. " Zafascynowana, Darla pokazała palcem, żeby się okręcił. „Obróć się wkoło. " „Hę? " „Chcę zobaczyć. Pokaż mi. " Wpatrywał się w nią przez chwilę z tym swoim groźnym zmarszczeniem brwi, a potem wolno zaczął się obracać. Będąca pod wrażeniem tego, co zobaczyła, Darla się uśmiechnęła. „Tu jest pięknie, Egbercie Ray. Sam to zaprojektowałeś? " „Nie. Mój Kuzyn dał mi plany. Resztę zrobiłem sam. Gdy moi bracia byli trzeźwi i nie sprzeczali się z twoimi siostrami, pomogli mi. " Zawsze podziwiała ludzi, którzy sami tworzyli coś swoimi rękami, więc Darla zerknęła na jego zagniewaną twarz. „Jest pięknie. " „Naprawdę? " „O, tak. Co prawda mogę zrobić ci eklerka, który wyciśnie z ciebie łzy radości, ale poza tym, nie umiem zbudować żadnej przeklętej rzeczy. " „No cóż… dziękuję bardzo. " Rozejrzał się ponownie. „Nie mam jeszcze żadnych mebli. " „Masz krzesła i stół. " „Okay. Ale nie mam prawdziwych mebli. " ~ 22 ~

„Nie jestem ze szkła, Egbercie Ray. Mogę posadzić swoje pośladki na wszystkim, na czym można usiąść. " Burknął coś... jeszcze raz i poszedł dalej korytarzem. Zauważyła kuchnię i z tego, co widziała, również nie była zła. Przynajmniej odniosła takie wrażenie. Potem zaniósł ją na górne piętro po solidnych schodach. Zabrał ją do pierwszej sypialni i zgadła, że to tutaj spał, gdy był w domu. Łóżko było duże, ale także solidne. Było wręcz olbrzymie. Na podstawie grubości ramy, mogła stwierdzić, że było podwójne. Bardzo ostrożnie, umieścił ją na łóżku, opierając ją plecami o wezgłowie. Odsunął się od niej i popatrzył na nią. „Teraz się prześpij… albo coś. " Darla przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać. Biedactwo. Był przyzwyczajony to zachowania innych Marines, a nie do zajmowania się rannymi kobietami. Kiedy odzyskała swoją kontrolę, Darla powiedziała. „Szwy. " „Co z nimi? " „Myślę, że należy je wyjąć. " Zmarszczył brwi jeszcze bardziej i odniosła wrażenie, że go zdenerwowała. Zbliżył się do niej, a ona skuliła się odrobinę. Jego palce rozsunęły jej włosy na bok i poczuła, jak przesunęły się po jej ranie. Zadrżała trochę na odczucie jego palców na swojej skórze, ale natychmiast odsunął rękę i cofnął się. „Uraziłem cię. Przepraszam. " „Nie, nie ty. " „Sprowadzę kogoś, kto ci przy tym pomoże. " „Jestem pewna, że możesz to zrobić… " ~ 23 ~

Ale już wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Kilka sekund później usłyszała, jak wyjąc wzywa swoją sforę, chociaż nie wiedziała, czy wzywał o pomoc do rany Darli, czy też tak sobie do wiatru. Decydując się nie martwić o to więcej, Darla usadowiła się wygodniej na łóżku tak, żeby szyją nie opierać się zbyt mocno o poduszkę. Włożyła ręce pod policzek i wypuściła z siebie głęboki wdech. Zanim się zorientowała, zapadła w sen.

*** Wzdychając z ulgą, Eggie wstał i uśmiechnął się na widok wilczycy, podchodzącej do niego, z dużą siekierą na jednym ramieniu i przepaską na lewym oku. „Mama. " ucieszył się Eggie. „Mój chłopcze. " Pauline Ann Jessop podniosła siekierę, którą używała do rąbania drewna i wbiła ją w pieniek, który minęła na swojej drodze do schodów ganku. „Przepraszam, że nie odwiedziłam cię, jak zjawiłeś się tutaj pierwszy raz, kochany. Byłam na polowaniu i zanim wróciłam, twój tata powiedział, że zdążyłeś już wyjechać ze swoimi braćmi. " Wilczyca opuściła głowę i spojrzała na swojego syna przez czarne rzęsy. „Bubba zadzwonił wczoraj wieczorem. On jest naprawdę nieszczęśliwy. A przecież mówiłam ci, żebyś nie zajmował się wykradaniem dziewczyn. " „ Nie ukradłem jej. Ocaliłem ją. " „I zostawiłeś kupę ludzkich ciał za sobą. " „Już o tym słyszałaś? " Wiedział, że to nie jest coś, co jego bracia powiedzieliby kiedykolwiek przez telefon, więc zapewne informacja ta dotarła do jego matki, dzięki znanym tylko Smithom kanałom, lotem błyskawicy. „Oczywiście, że tak. A teraz twoi bracia i te ich suki… "

~ 24 ~

„Mamo! " „… jadą już do domu, prawdopodobnie po to, żeby zabrać twoją dziewczynkę. " „Nie trzymam jej wbrew jej woli. Może odejść, kiedy tylko będzie chciała. " „Zrobi tak? " „Nie wiem. Ona zdrowieje po ranie, jakiej doznała podczas walki. Potrzebuję cię, żebyś wyciągnęła szwy. " Pauline zmarszczyła brwi. „Kochany chłopcze, wiem, że równie dobrze możesz to zrobić ty. " „Tak, ale... " Eggie wzruszył ramionami, wsuwając dłonie do przednich kieszeni swoich dżinsów. „Ona jest bardzo delikatna. A ja mam duże ręce. " „Jeśli jest z Lewisów, prawdopodobnie nie będzie się przejmowała twoimi dużymi rękami. " „Mamo. " „Uspokój się. " Weszła na schody, ściągając swoją ulubioną strzelbę z ramienia i podając ją Eggiemu. „Zaopiekuję się twoją małą kobietką. Idź do domu i weź sobie jedzenie, które uszykowałam dla waszej dwójki. Jest w spiżarni – to ostatnie miejsce, gdzie zajrzałby twój ojciec, gdyby naprawdę zgłodniał. " „Jesteś pewna, że dasz sobie radę? " Pauline stanęła na stopniu tak, żeby być równa wzrostem ze swoim prawie dwumetrowym synem, i móc spojrzeć mu prosto w oczy. „A jak myślisz, chłopcze? "

*** ~ 25 ~

Darla obudziła się, podczas usuwania szwów ze swojej szyi, ale nie poruszyła się i nie odezwała, dopóki szwy nie zostały wyciągnięte, a opatrunek założony. „No i już, kochana dziewczyno. Wszystko wyjęte. " Zaskoczona usłyszeniem kobiecego głosu, Darla przewróciła się na drugi bok, ale zamarła na widok wilczycy wielkości mamuta. Szczerze, to była jedna z największych samic, jakie kiedykolwiek widziała w swoim niezbyt długim życiu. „Na imię mi Pauline. Jestem mamą chłopców Smith. A ty jesteś Darla. " Powiedz coś! No nie siedź tak, rusz się! To jest niegrzeczne! Darla kiwnęła głową, jednak natychmiast pożałowała tego ruchu. „Tak. Darla Mae Lewis. " „Mała siostrzyczka tych samic, które kręcą się wokół moich synów. " Odsunęła się od łóżka i wytarła ręce w ręcznik. Wilczyca była, jednym słowem, obfita. Mniej więcej wzrostu swojego syna, z ramionami niemal tak samo szerokimi, przypomniała bardziej Darli samicę niedźwiedzia grizzly, ale była… silniejsza. Jak to było możliwe, Darla nie wiedziała, ale z całą pewnością zwietrzyła, że kobieta była wilkiem. Oko, nieprzykryte przepaską, było takie, jak Eggiego. Wilczo-żółte tak, jakby były zmienione, a jednak nie były. Czarne włosy, przeplatane siwizną, sięgały do ramion w skołtunionym bałaganie, miała na sobie koszulę bez rękawów w szkocką kratę i luźne, stare, poprzecierane dżinsy. Robocze buty na ogromnych stopach, u prawej ręki brakowało jej małego palca, u lewej środkowego. Darla mogła się mylić, ale chyba zostały odgryzione. Miała również bliznę na jednej stronie szyi, jakby coś kiedyś przytrzymało ją w tym miejscu, ale Darla nie miała wątpliwości, że kobieta była zdrowa jak wół i miała zamiar żyć jeszcze ze trzy albo cztery tysiące lat. „Tak, to ja. " „Dlaczego nie spotkałam cię wcześniej? "

~ 26 ~

„Byłam w San Francisco. " „A po co, do diabła? " „Studiowałam." Gdy druga wilczyca się w nią wpatrzyła, dodała. „Jestem cukiernikiem." „I po to musiałaś studiować? " „To pomaga. " „Jak chcesz. " Westchnęła, opierając ręce na swoich biodrach. „Też będziesz węszyć wokół mojego chłopca, mała? " „Jestem tylko na wakacjach u swoich rodziców. Nie mam pojęcia, co się wydarzyło wczoraj wieczorem, ani jak znaleźliśmy się tutaj tak szybko, ale twój syn obronił mnie. Jestem bardzo wdzięczna… " „Tak, tak, tak. Wdzięczna, co? Ale zjawisz się w Smithville tak szybko, jak zrobiły to twoje siostry, co nie? " Darla nie wiedziała, że jej siostry przyjechały tutaj, więc wzruszyła ramionami. „Chyba tak. " „Hm. Rozumiem. " Darla miała uczucie, że rozczarowała matkę Eggiego, ale nie miała pojęcia dlaczego. Więc lepiej będzie o to nie pytać. „No cóż. " Pauline ruszyła w stronę drzwi. „Jutro rano będzie już wszystko w porządku. Przy moich chłopcach nauczyłam się zakładać i wyjmować szwy, zanim którykolwiek z nich nauczył się chodzić. Nic ci nie będzie. " „Dziękuję, pani Pauline. " Wilczyca przyjrzała się Darli badawczo, a potem chrząknęła.

~ 27 ~

„Huh. " Obróciła się na pięcie i wyszła z sypialni. „W porządku. " Powiedziała do siebie Darla, uśmiechając się pod nosem. Przynajmniej ani trochę się nie nudziła.

Tłumaczenie: panda68

~ 28 ~

Rozdział 4

Eggie patrzył na wilczycę, dopóki jej śliczne brązowe oczy się nie otworzyły i nie zamrugały na jego widok. „Głodna? " Zapytał. „Głodna? Oh. Jedzenie. " Ziewnęła, usiadła się i rozciągnęła. W tym momencie, Eggie zauważył, że włożyła jeden z jego podkoszulek… i pewnie niewiele więcej. „Wiesz co. " Powiedziała z uśmiechem. „Jestem głodna. Wręcz umieram z głodu. " „Dobrze. " Miał jedzenie. Do diabła, miał tyle jedzenia, że starczyłoby go dla małej armii. Sięgnął po Darlę, wsuwając ramiona pod jej nogi i plecy. „Co robisz? " Zapytała. „Podnoszę cię. " „Mogę chodzić, Egbercie Ray. " „Wciąż się uzdrawiasz. " „Kto tak powiedział? " Podniósł ją, przytrzymując mocno w swoich ramionach. „Ja. " Wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę, a potem uniosła rękę i przycisnęła palec do jego czoła.

~ 29 ~

„Wiesz co, masz tę rzecz tak nisko, że praktycznie dotyka twojego nosa. " „Próbuję zmusić cię do zrobienia tego, co chcę... ale ty dziobiąc mnie w czoło, wcale sobie nie pomagasz." Zachichotała, takiego dźwięku nie słyszał często obok siebie, i z pewnością nie wtedy, gdy to on był jego sprawcą. Nie, ludzie nie chichotali koło Eggiego. Ani się nie śmiali. Ani nie oddychali zbyt głęboko. Ani nie wykonywali żadnych gwałtownych ruchów, które mogły być odebrane, jako groźba. Nie. Nie koło Eggiego. Ale Darla to zrobiła. „No cóż. " Odparła, jej palec zsunął się w dół jego nosa. „Jeśli upierasz się, żeby mnie nosić, to lepiej ruszaj. Jestem głodna! " „W porządku. W porządku. Nie musisz warczeć na mnie, jak doberman. " Eggie zniósł Darlę na dół po schodach, przeciął salon i znalazł się w jadalni. „Oh! " Pisnęła Darla, ręką przykrywając usta. „Um..." Eggie zatrzymał się. „Coś nie tak? " „Uh... nic. " Odchrząknęła. „Widzę, że wstawiłeś meble, gdy spałam." „Nie mogłem posadzić cię na beczce. To niewłaściwe w stosunku do damy. Mama powiedziała, że nie będzie ci to przeszkadzać, ale poprosiłem jedną z sióstr mojego ojca, żeby przysłała jakieś meble ze sklepu swojego partnera. " „Ahhh. Tak. To wyjaśnia wszystko. " Eggie popatrzył na dużą kanapę z olbrzymim żółtym i zielonym wzorem kwiatowym.

~ 30 ~

„To tak naprawdę nie odzwierciedla Egberta Raya Smitha, prawda? " Zacisnęła wargi w cienką linię, potrząsając swoją głową. Miał wrażenie, że nie była rozczarowana, tylko próbowała nie roześmiać się z niego. „Nie bardzo. " W końcu udało jej się odpowiedzieć. „Postawiłabym, że lubisz bardziej jednolite kolory. Ciemne czerwienie i brązy. Może granat. Ale wiesz co, może masz tutaj coś, czym można by było dyskretnie to zakryć. " „Nie przebywam tu na stałe. Więc nie ma to dla mnie znaczenia. " „Uwierz mi. Ma znaczenie. Pomyśl tylko – podczas tych rzadkich wizyt, kiedy przyjeżdżasz do domu po miesiącach nieobecności… wchodzisz przez drzwi, zapalasz światło… i ta kanapa jest pierwszą rzeczą, którą widzisz. " Eggie kiwnął głową. „Hmm… moja babcia zrobiła mi kilka kołder jakiś czas temu. Są w szafie na górze." „Doskonale. Ponieważ to nie będzie wydawać się dziwne twojej ciotce, że położyłeś kołdrę jej matki na swojej kanapie. Widzisz? Możesz zakryć tutaj wszystko i nie zranić niczyich uczuć. " „Dlaczego miałbym się martwić o uczucia mojej ciotki? A tym bardziej… ty? Nawet jej nie znasz. " „Nie muszę jej znać. Była na tyle miła, że przysłała meble swojemu bratankowi i…" „Wykasowała mnie podwójnie za szybką dostawę i nie dała żadnego rabatu, chociaż jesteśmy rodziną. " „Oh, naprawdę? " Darla zacisnęła wargi. „No cóż, jeśli płacisz całą cenę twojej własnej rodzinie, powinieneś dostać to, co chcesz. Oddamy jutro ten szmelc i wymienimy na coś innego. " Założyła ramiona na piersiach, palcami stukała w swoje bicepsy. Miał przeczucie, że gdyby stała, stukałaby stopą o podłogę. „Nie musisz się denerwować, Darla Mae. "

~ 31 ~

„A kto mówi, że się denerwuję? Rodzina nie powinna oszukiwać swojej rodziny. To nie o to chodzi, że przez to sama nie przechodziłam… " Skończyła zdanie mamrocąc coś pod nosem. Spojrzała na niego. „Wciąż jestem głodna, Egbercie Ray. " „Okay, okay. Nie musisz warczeć. " Chociaż raz, Eggie zrobił coś, co ona chciała.

*** W odróżnieniu od tych wstrętnych mebli, jedzenie było dobre. Oczywiście, jedzenie zostało zrobione przez matkę Eggiego, Pauline Jessop ze Sfory Jessop z Alaski, co wyjaśniało rozmiar wilczycy. Wilki Jessop znane były ze swojej wielkości i prędkości, a większe od nich były tylko wilki z Arktyki, bo pochodziły od wikingów. Jessopowie posiadali swoje imperium w Jessop Mountain Timber, co oznaczało, że Pauline Ann wywodzi się z dużych pieniędzy... i prawdopodobnie pracowała kilka lat, jako drwal. To było wymagane dla całej Sfory Jessop, zarówno samców, jak i samic. To oznaczało dużo pracy dla Darli. Musiałaby wyrobić bardzo dużo ciasta na chleb. O nie, dziękuję bardzo. Darla popchnęła talerz z resztą makaronu z serem w stronę Eggiego. „Co? " Zapytał. „Przyglądałeś się temu. Możesz równie dobrze to dokończyć. " „Masz dość? " „Eggie, miałabym dość, gdybym była trzema ludźmi. Więc częstuj się. " Jednak, gdy nie zareagował dość szybko, jak na jej gust, Darla zsunęła mu na talerz jeden z befsztyków i resztę makaronu z serem. Patrzył w swój talerz przez kilka sekund, zanim spojrzał na nią. „Próbujesz mi coś powiedzieć? " ~ 32 ~

„Tak. Jedz. " Podczas, gdy wilk jadł, Darla chwyciła szklankę słodkiej herbaty i rozejrzała się po kuchni. Czuła, że jego matka musiała przyłożyć tutaj swoją rękę. Jadalnia była ładnie wyposażona i przestronna. Może używała jej, gdy potrzebowała dodatkowej przestrzeni. „Więc Egbercie Ray... co robisz w Marines? " Przestał jeść, jego widelec zawisł w powietrzu tuż przy jego ustach. Jego oczy skupiły się na niej i odrobinę zwęziły. „Dlaczego pytasz? " „Ponieważ jestem szpiegiem. " Opuścił swój widelec. „Co takiego? " „No, tak. Siedzę tutaj i wyciągam z ciebie wiadomości. To właśnie robię dla… um, Viet Congu. " Jego widelec uderzył o talerz. „Żartujesz sobie, prawda, Darla Mae? " „Oh, daj spokój. " Zakpiła. „Kto by uwierzył, że pomagam Viet Congowi?" „Wszyscy. Wszyscy tutaj są paranoikami, więc nie żartowałbym sobie z tego, gdybym był tobą. " „Takie miłe kobietki z Południa, jak ja, nie szpiegują. " „Więc dlaczego to powiedziałaś? " „Ponieważ próbuję zmusić cię do mówienia. To się nazywa rozmowa, Egbercie Ray." ~ 33 ~

„Nie jestem zbyt gadatliwy. " „No, świetnie. " Darla odepchnęła do tyłu krzesło, podniosła swój talerz i widelec. Zaniosła to do zlewu i odkręciła kran. Kiedy zaczęła szukać mydła i gąbki, zdała sobie sprawę, że Eggie stoi obok niej, ostrożnie kładąc swój talerz i widelec w zlewie. „Nigdy nie byłem w Wietnamie. " Powiedział, wyglądając przez okno. „Nie dostałem tam przydziału. " Niemal każdy, kogo Darla znała, i kto był w wojsku w ostatnim dziesięcioleciu, spędził jakiś czas w tym spustoszonym przez wojnę kraju. „Ale gdzieś byłeś, prawda? " Mogła powiedzieć to po bliznach i po tym, że jego ciało zawsze było napięte i gotowe do ataku z najbłahszego powodu. To nie był mężczyzna nietknięty w walce. Eggie podrapał się po czole, zanim przed nią stanął. „Byłem w czymś, co nazywa się Unit. " „Oh! " Kiwnęła głową. „Uh-huh." „Nie wiesz, co to jest, prawda? " „A muszę? " Gdy przekręcił oczami, szybko dodała. „Słuchaj, tak w ogóle nie wierzę w całą tę wojnę i walkę. W gruncie rzeczy... Jestem pacyfistką. " Eggie wpatrywał się w nią. „A jak ty możesz być jednocześnie drapieżnikiem i pacyfistką? " „To jest możliwe. " „Wciąż polujesz na swoje mięso? " „Jestem pacyfistką, Eggie Ray. Nie powiedziałam, że jestem wegetarianką. " „Wege – co? " ~ 34 ~

„Zapomnij. " Odsunęła go od zlewu. „Idź i przynieś resztę naczyń ze stołu. Umyję je. " „Powinnaś odpoczywać. " „Nie denerwuj mnie, Eggie Ray. " „A nawiązując do tego, że jesteś pacyfistką… oj! Za co to było? " Krzyknął, pocierając swoją kostkę. „Działasz mi na nerwy. Rób, co ci mówię i nawet nie myśl o tym, żeby się ze mną sprzeczać. " Opuścił nogę. „Tak naprawdę to jesteś bezczelną pacyfistką. " Darla uśmiechnęła się. „Ponieważ jestem też feministką. " Głowa Eggiego przechyliła się na jedną stronę, co przypominało jej trochę psa, który usłyszał dziwny hałas. „Dlaczego? " „Co to znaczy, dlaczego? Czy naprawdę sądzisz, że kobiety traktowane są uczciwie w naszym społeczeństwie? " „Nie. Ale ty jesteś wilkiem. " „No i? " „Więc żaden wilk nigdy ci nie powie, że nie możesz czegoś zrobić, chyba że będzie to dotyczyło rozerwania jego gardła. " I chociaż to naprawdę ją zdenerwowało, bo miał rację, ale nie o to jej chodziło.

~ 35 ~

„To prawda, ale chodzi mi tutaj o wszystkie kobiety. " „Ale ty jesteś wilkiem. " „Wiem, czym jestem, Eggie. " „W takim razie, nie widzę tutaj sensu. " „Wiesz co? " Warknęła. „Skończmy rozmawiać na ten temat. " „To ty chciałaś rozmawiać. " „Zmieniłam zdanie! " „Nie musisz krzyczeć, Darla Mae. Stoję obok ciebie. " Wypuściła ciężkie westchnienie i jeszcze raz stanęła przodem do zlewu. „Przynieś resztę naczyń. " Zarządziła. „Przepraszam. " Wymamrotał. „Nie chciałem cię wkurzyć. " Zaskoczona Darla popatrzyła na Eggiego. „Nie jestem wkurzona. " „Nie jesteś? " „Boże, nie, Eggie. Rozdrażniona? Trochę. Ale nie wkurzona. Kiedy będę wkurzona… to wtedy naprawdę będziesz to wiedział. " „Wtedy jest gorzej niż... to? " „To? " Darla zaśmiała się i klepnęła Eggiego po ramieniu. „To jest nic." Jego brwi się ściągnęły, ale tym razem nie wyglądał na zagniewanego. Tylko zdezorientowanego.

~ 36 ~

„Naprawdę? " „Egbercie Ray. " Roześmiała się, ponownie skupiając się na naczyniach. „Jesteś naprawdę uroczy!" Jego zdezorientowanie spowodowało jeszcze mocniejsze zmarszczenie brwi. „Naprawdę? "

Tłumaczenie: panda68

~ 37 ~

Rozdział 5

Darla nie miała pojęcia, co ją obudziło. Wiedziała, że jest bezpieczna, i że jej ciało już niemal się wyleczyło. Miała tylko lekki ból głowy, który zaczynał się u podstawy jej czaszki. A tak poza tym... A jednak, wiedziała, że obudziła się nie bez przyczyny. Wyśliznęła się z łóżka i Darla zeszła na dół schodami. Kiedy minęła jadalnię, rzuciła okiem do kuchni, gdzie mogła spojrzeć przez duże okna i na ganek. Zatrzymała się i obróciła, wpatrując się w wilka stojącego na zewnątrz. Stał tam i wpatrywał się w drzewa, otaczające jego mały domek. Podeszła do drzwi, otworzyła je i wyszła na zewnątrz. „Eggie? " Rzucił na nią okiem. „Powinnaś leżeć w łóżku. " „Tak jak ty. " „Ja czuwam. " Przeszła bliżej. „Byłeś tutaj przez całą noc? " „Może. " „Może? " Darla westchnęła. „Jesteś bardzo opiekuńczy."

~ 38 ~

„Naprawdę? " „Oczywiście, że tak. Ale jesteśmy tutaj bezpieczni. Sam tak mówiłeś. " „Nie zaszkodzi mieć trochę więcej… " „Boże! " Złapała go za ramię i szarpnęła w kierunku tylnych drzwi. „Chodź." „Gdzie? " „Musisz się przespać. Cały czas jesteś na nogach. " „Jestem do tego przyzwyczajony. " „A nie powinieneś. Nawet wtedy, gdy jesteś w domu. " Udało jej się pociągnąć go przez dom i na piętro, ale jak tylko weszła do sypialni, zamarł w pół kroku. Darla pisnęła, gdy Eggie się zatrzymał. Zdała sobie sprawę, że jedynie pozwolił jej pociągnąć się przez dom. „Co jest? " Zapytała. Chciała wrócić do łóżka. „Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś? " „Żebyś trochę się przespał. " „A ty, gdzie będziesz spać? " Darla puściła Eggiego i położyła swoje ręce na biodrach. „Powiedz mi, że żartujesz. " Oczywiście, nie żartował. On nie mógł... z nią spać. Ponieważ kiedy powiedziała spać tak naprawdę miała na myśli seks, prawda? Ponieważ to miał na myśli, gdy powiedział, że spał z kobietą. Że się pieprzyli. ~ 39 ~

„Oboje jesteśmy dorośli, Eggie. " Powiedziała. „A co to ma do rzeczy? " „Boże, pomóż mi. " Wymamrotała. „Możemy tylko spać razem, proszę?" „Razem? " „Tak. " „Nie mogę tak po prostu spać… " „A ta brzydka kanapa? Nie. Poza tym, jeśli zaślinisz, choć trochę tę kanapę, coś mi mówi, że twoja ciotka nie zgodzi się na jej wymianę. " „Nie ślinię się. " „I nie ma innych łóżek w innych pokojach. " „Nie, ponieważ, za każdym razem, jak moi bracia kłócą się z twoimi siostrami, przychodzą tutaj się przespać. A ponieważ wiedzą, że będą musieli spać na podłodze, trzymają się od tego miejsca z daleka. " „W takim razie, gdzie masz zamiar się przespać? " „To nie będzie w porządku. " Patrzyła na niego przez chwilę. „Ale rozumiesz, że nie mówię tutaj o tym, że będę z tobą uprawiać seks? " „Nie mówisz? " Darla sapnęła i trzepnęła go po ramieniu. To był rodzaj kary. „Nie, nie mówię! " „Nie musisz krzyczeć. " ~ 40 ~

„Najwyraźniej tak, skoro myślisz, że tego chcę od ciebie. " „Próbujesz mnie obrazić, Darla Mae. To po prostu… wilk i wilczyca dzielą razem to samo łóżko? " „Ale to nie oznacza, że oni muszą uprawiać seks. " „Nie muszą? " „Nie. A teraz chodź. " Złapała go za ramię. „Wciąż nie jestem pewny, co do tego. " Wykręcał się. „Czemu nie? Robiłam tak już wcześniej z moimi męskimi przyjaciółmi. " „Naprawdę? " „Oczywiście. Po koncertach, albo po długiej nocy w restauracji. Czasami po przyjęciu. Eggie, to nic wielkiego. " „No cóż. " Powiedział, pozwalając jej wciągać się do pokoju za nią. „Jeśli jesteś tego pewna." „Oczywiście, że jestem. Mam na myśli to, że chociaż podczas tych wszystkich razy, kiedy spałam ze swoimi przyjaciółmi płci męskiej, wciąż jestem dziewicą, więc… " Eggie nigdy nie usłyszał końca zdania Darli, ponieważ uderzył głową w futrynę na jej słowa. Cofnął się, a krew zaczęła skapywać z jego nosa. „Oh, Eggie! Nic ci się nie stało? " „Nie. Nic. " O Boże, i był takim kłamcą.

*** ~ 41 ~

Na szczęście nie złamał nosa. Chociaż nie była to żadna wielka sprawa, ponieważ złamał go już sobie siedemnastokrotnie. Darla nie wiedziała, jak to było w ogóle możliwe, ale wiedziała również, że ludzie opowiadali niestworzone historie. Ale nie w jego przypadku. Przycisnęła ręcznik, w który zawinęła kostki lodu, a po chwili odsunęła od jego nosa, żeby rzucić na niego okiem. „Przestało krwawić. " „Tak. Będzie dobrze. Później będzie tylko ból głowy. " „To było z powodu tego, co powiedziałam o swoim dziewictwie? " Wzruszył ramionami. „Trochę mną to rzuciło. " „Przepraszam. Nie chciałam. " „Wiem. " „Um... " Darla bawiła się ręcznikiem. „Ale nie powiesz o tym moim siostrom, prawda?" „A niby dlaczego, do diabła, miałbym rozmawiać o twoim dziewictwie z twoimi siostrami? " Zdegustowana, że musiała to powiedzieć, Darla przekręciła oczami i dodała. „Bo będą się ze mnie nabijać. " „Dlaczego? " „Ponieważ zawsze tak robią. Odkąd skończyłam piętnaście lat, czy coś koło tego. W każdym razie, jakieś trzy lata temu, w końcu skłamałam i powiedziałam im, że mam to już za sobą, żeby przestały o tym gadać. "

~ 42 ~

„A dlaczego powiedziałaś o tym mnie? " „Ponieważ wiedziałam, że nie będzie cię to obchodzić. " Darla odwróciła się i usiadła na nodze Eggiego. „I wiem, że mogę ci zaufać, a ty nie będziesz się ze mnie śmiał. " „Nie rozumiem, dlaczego to jest dla ciebie takie ważne. Masz dopiero dwadzieścia lat. " Darla odchrząknęła. „Dwadzieścia pięć. " „W takim razie to tragedia. " Darla uderzyła go w pierś. „Eggie Ray! " I, po raz pierwszy, usłyszała jak… no cóż… chichocze. Trochę. To było bardziej chrząkanie, niż chichotanie. „Żartowałem." „Ha-ha! " „Nie powiem ani słowa twoim siostrom. One nawet ze mną nie rozmawiają. " Darla popatrzyła na niego marszcząc brwi. „Dlaczego nie? " Wzruszył swoimi masywnymi ramionami. „Chyba mnie nie lubią. " „Dlaczego nie miałyby cię lubić? Jesteś taki słodki. "

~ 43 ~

„Wiesz, że jesteś jedyną osobą, która kiedykolwiek powiedziała mi coś takiego... oprócz mojej matki, ale ona chyba się nie liczy. " „Oczywiście, że się liczy, a ja zawsze mam rację. Musisz tylko zrozumiesz, że wszystko będzie w porządku. " A tak poza tym, naprostuje w tym względzie swoje siostry, później. Bo gdyby zamierzały zamieszkać tutaj i stać się częścią Sfory Smith, będą musiały zaakceptować wszystkich braci, w tym także Eggiego. Inaczej to nie byłoby w porządku. „Możemy iść wreszcie spać? " Zapytała, opierając głowę o jego ramię. „Jesteś pewna, że naprawdę tego chcesz? " „A my nadal o tym rozmawiamy? " „No dobrze. Już dobrze. Nie musisz używać takiego tonu. " Obejmując ją w pasie swoim ramieniem, Eggie podniósł ją ze swoich kolan i położył na łóżko. „Pod przykrycie. " Zarządził. Darla wśliznęła się pod przykrycie i patrzyła, jak Eggie robi to samo. „Chcesz postawić ścianę między nami, żebyśmy przypadkowo się nie dotknęli w nocy? " Zapytała słodko. „Nie kuś mnie. " Chichocząc, usadowiła się na łóżku. Eggie wyłączył lampę, którą zapomniała zgasić, i zrelaksowała się w łóżku. „Dobranoc, Darla. " „Dobranoc, Eggie. " „I, Darla...? "

~ 44 ~

„Hmm? " „Dziękuję. " „Za co? " „Że się mnie nie boisz. " „A dlaczego miałabym się bać? " „Bo wszyscy inni się boją. " „Nie jestem każdym innym, Egbercie Ray Smith. Dobrze by było, gdybyś to zapamiętał. " Zachichotał – jeszcze raz! – i odparł. „Nie sądzę, żebym kiedykolwiek o tym zapomniał. " „To dobrze. W takim razie myślę, że wszystko będzie świetnie. " „Może. " „Nie drażnij mnie, Eggie Ray. " „Jesteś bardzo drażliwa, jak na pacyfistkę. " „Cicho. " „Tak jest. "

*** Eggie zawsze wiedział, kiedy ktoś wkroczył na jego teren. Nie tylko dlatego, że to wyczuwał, ale też dlatego, że zwierzęta, znajdujące się obok, informowały go o tym. Bardzo często też mówiły mu rzeczy, które musiał wiedzieć. Kiedy pogoda miała się ~ 45 ~

zmienić, gdy niebezpieczeństwo było w pobliżu, albo kiedy jego rodzina zbliżała się do jego domu. Nie chciał budzić Darli, ale wiedział, że nie będzie chciała zostać przyłapana na tuleniu się do jego piersi, z jednym ramieniem zarzuconym wokół jego pasa, i z głową na jego ramieniu. Eggie wątpił, że zaśnie, więc równie dobrze mógł stać na zewnątrz przez całą noc, ale po godzinie lub dwóch leżenia w łóżku, zaczął powoli robić to, co robił bardzo rzadko… odprężył się. Co prawda, wciąż był gotowy zabijać z najbłahszego powodu, jeśli jacyś obcy zjawiliby się tutaj w poszukiwaniu Darli Mae, ale potrzeba zaśnięcia na podłodze, czy przy kuchennym stole, już go opuściła. To było faktycznie miłe zasypiać we własnym łóżku. Którego wcześniej nigdy nie miał. Wrona zakrakała na drzewie za oknem, ostrzegając inne wrony o znajdujących się w pobliżu najeźdźcach, co dało Eggiemu znać, że to byli jego bracia. Wyczytał to z przestraszonego krakania wron. Wrony miały zadziwiająco długą pamięć i po tym, jak ci idioci niejednokrotnie je gonili, wrony zawsze wysyłały ostrzeżenia, kiedy chłopcy Smith byli w pobliżu. Tylko Eggie miał u nich względy, obojętnie jak długo by go nie było w kraju, a w zamian on pozwalał im polować na swojej ziemi. I to dobrze działało. „To muszą być twoi bracia. " Wymruczała Darla, jej oddech owiał gorącem jego skórę. Wiedział, że powinien założyć T-shirt, ale to było takie miłe. „Myślałem, że jeszcze śpisz. " „Właśnie się obudziłam. Jest mi tak wygodnie, że nawet nie chce mi się ruszać. " Eggie to rozumiał. „Chyba jednak będziemy musieli. " Powiedział łagodnie, a palce aż go swędziały, żeby odgarnąć włosy z jej policzka. „Nie chcemy przecież, żeby moich bracia zobaczyli cię w moim T-shircie. Mogą czasem dostać głupich myśli. " Darla odchyliła trochę głowę do tyłu, żeby mogła spojrzeć na jego twarz.

~ 46 ~

„Wprawiam cię w zakłopotanie, Eggie Ray? " „Nie. " Odparł szczerze. „Ale właśnie pomyślałem, że nie będziesz chciała zostać przyłapana ze mną w łóżku. " „A dlaczego by nie? " Zanim Eggie mógł odpowiedzieć, drzwi od sypialni trzasnęły głośno o ścianę. Wydawało się to zbędne, gdyż i tak były otwarte. „Ty sukinsynu. " Warknęła Janie Mae Lewis, która wpadła do pokoju jak burza ze swoimi trzema siostrami za sobą. „Ty łajdaku, morderczy sukinsynu! " „Janie Mae! " Krzyknęła Darla, wstając na kolana. „Zamknij się, Darla Mae. Ja to załatwię. " „Załatwisz, co? Co z tobą, do cholery, jest nie tak? " Ignorując Darlę, Janie wycelowała w Eggiego. „Wykorzystałeś moją siostrę? " „Niczego takiego nie zrobiłem… " „Czy była, chociaż świadoma, kiedy robiłeś to w obrzydliwy, wstrętny sposób? " Zanim Eggie miał okazję zostać naprawdę obrażonym przez jej słowa – a z pewnością zostałby obrażony - Darla Mae wrzasnęła. „WYSTARCZY! " Wilczyca wzięła kilka głębokich oddechów, zanim spuściła wzrok na niego. „Eggie, może poszedłbyś na dół do swoich braci. Muszę porozmawiać ze swoimi siostrami przez chwilę. " Gdyby nie były jej krewnymi, Eggie nigdy nie zostawiłby Darli samej z oszalałą ~ 47 ~

wilczycą, szczególnie z będącą w ciąży oszalałą wilczycą. Ale pod koniec dnia, wciąż były jej krewnymi, a Eggie nie chciał wtrącać się między nie. Wysunął się z łóżka, wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Jego bracia właśnie wchodzili tylnymi drzwiami, gdy zjawił się w kuchni. Kiwnął im głową. Oni kiwnęli jemu. To było typowe poranne pozdrowienie mężczyzn klanu Smith. Jak tylko Eggie zszedł na dół, Darla stanęła naprzeciw swoich sióstr. „Co wy…? " Pytanie Darli zostało przerwane, gdy Janie nagle złapała ją i przytuliła mocno. „Moje ty biedactwo. " Powiedziała Janie, głaszcząc dłonią włosy Darli. „Powinniśmy jechać do szpitala? " „Do szpitala? " Darla odsunęła się od siostry. „O czym ty mówisz?" „Nie musisz nam kłamać, kochanie. " Uspokoiła ją Francine. „Ani się wstydzić. To było poza twoją kontrolą. " „O czym wy mówicie? " „Powiedz nam tylko, czy on… " Roberta rzuciła okiem na pozostałe siostry. „… cię skrzywdził." „Skrzywdził mnie? Dlaczego Eggie miałby mnie… " Jeszcze raz przerywając słowa siostry, Janie szarpnęła Darlę z powrotem w swoje ramiona, przyciskając głowę Darli do swojej dużej piersi i irytująco klepiąc Darlę po głowie. „Szzz, kochanie. Szzz. Wszystko będzie w porządku. Zabierzmy ją stąd. " Powiedziała do innych. „Pogadamy sobie z Egbertem Ray Smithem później. "

~ 48 ~

Darla odsunęła się od siostry jeszcze raz, tym razem na długość ramienia. „Nie będziesz robić nic podobnego. " „Darla… " „Eggie Ray uratował mi życie i cały czas był dżentelmenem. " „Tak, tak. " Wymamrotała Janette. „Wyglądał na prawdziwego dżentelmena, kiedy leżał z tobą w łóżku, a wy dwoje byliście do siebie przytuleni. " „Jest tylko jedno łóżko w całym domu. " „I kanapa. " „A widziałaś tę kanapę? Nie mogłam pozwolić mu spać na tej rzeczy. Mógłby mieć koszmary. " „Ty, albo ta brzydka kanapa. " Westchnęła Roberta. „Ten mężczyzna uratował mi życie. Nie mogłam pozwolić mu spędzić nocy na tym brzydkim meblu. " Splotła swoje palce. „Coś mi się przypomniało. Muszę pomóc mu zwrócić te brzydkie meble jego ciotce. Obawiam się, że jeśli mu nie pomogę, on po prostu to tak zostawi. " „Posłuchaj siebie. " burknęła Janie. „Pomóc mu zwrócić meble? Nie mówiąc nam prawdy o tym, jak wykorzystał cię wczoraj wieczorem? " „Nie wykorzystał mnie wczoraj wieczorem! " „Biedactwo. " Powiedziała Roberta ze smutkiem, klepiąc ramię Darli. „Jesteś taka niewinna." Trzepnęła siostrę po ręce. „Nie jestem niewinna. " „Masz na myśli tę historię o utracie dziewictwa? " Zapytała Janette. ~ 49 ~

„Tak. " Westchnęła Francine. „Żadna z nas, tak naprawdę, nie uwierzyła w ani jedno twoje słowo. Ale to była miła próba. " Poirytowana Darla zapytała. „Przyniosłyście mi ubranie? " „Twoja torba jest na dole, ale… dokąd idziesz? " „Daleko. Od ciebie. " Jej siostry podążyły za nią, z Janie Mae na przedzie. Ale zanim zdołała zejść ze schodów, Janie chwyciła Darlę za ramię i obróciła ją do siebie. „Hej, poczekaj sekundkę, ty mała… " „Nie muszę cię słuchać, Janie Mae. " „Próbuję cię chronić. " „Przed kim? Eggiem? " „Nic o nim nie wiesz. " „Wiem wystarczająco dużo. " „Niech zgadnę. "Janie powiedziała z tonem, który zawsze bardzo irytował Darlę. „Zajrzałaś do jego duszy i zobaczyłaś, że ma czyste serce. " Jej siostry zachichotały, a Darla w jednej chwili zebrała całą swoją kontrolę damy z Południa, z której była taka dumna. „Wiem, że nie wierzycie mi, gdy mówię, że Wielka Ciocia Bernice nauczyła mnie, jak… " „Ble, ble, ble. " Przerwała jej Janie. „Już to słyszałyśmy, Darla Mae. Ale nie możesz ~ 50 ~

zaglądać do ludzkich dusz, bo nie masz żadnych dziwnych mistycznych mocy, i nie spędzisz już ani minuty dłużej koło tego mordującego psa! " Darla wycelowała palec w twarz swojej siostry, a to było coś, co wiedziała na pewno, że Janie nienawidzi. „Nie mów o nim w ten sposób. " Ostrzegła ją Darla. „Nie przy mnie." „Koniec. " Roberta stanęła między nimi. „To robi się już zbyt paskudne. Lepiej chodźmy do domu i przedyskutujmy to z ojcem. " „Przyjdę do domu, kiedy tu skończę. " „Pójdziesz do domu teraz. " Zarządziła Janie. „Nie, nie pójdę. " „Koniec z tym. " Janie chwyciła ramię Darli i pociągnęła ją ze schodów. Mając dość śmiesznego – i wręcz niegrzecznego! – zachowania swojej siostry, Darla odrzuciła rękę siostry. A Janie ją odepchnęła. „Zejdziesz na dół i zabierzesz swoją dupę z tego domu, Darla Mae. " „Trzymaj się ode mnie z daleka, Janie Mae. " „Przestańcie. " Ostrzegła Roberta. Ale Roberta powinna wiedzieć lepiej. Zamiast uspokoić sytuację, jej słowa zadziałały, jak wystrzał pistoletu. Darla i Janie złapały za włosy tej drugiej, ledwie Roberta to powiedziała, wrzeszcząc i spychając się ze schodów, podczas gdy pozostałe siostry spróbowały je powstrzymać. To nie było to, co ich mama, nazwałaby właściwym zachowaniem damy z Południa.

*** ~ 51 ~

Wszyscy bracia słyszeli, jak wilczyce zaczęły sprzeczać się na schodach, ale nadal jedli swoje płatki. Cokolwiek reszta świata zmiennych sobie myślała, Smithowie nie byli głupi. Żyli tak długo, jak mogli – więc niektórzy z nich żyli bardzo długo – ponieważ wiedzieli, kiedy walczyć, a kiedy uciec do lasu. I jedną z rzeczy, których nauczył się każdy samiec ze sfory Smith, było nie wtrącać się w sam środek bójki samic. Szczególnie tych, które były siostrami. Więc jedli swoje płatki, stojąc w kuchni Eggiego, i słuchając całej sprzeczki. Eggie nie przyłożył wagi do tego, co usłyszał. Był przyzwyczajony do tego typu rzeczy. Janie Mae nigdy go nie lubiła. Eggie nie wiedział dlaczego, ale Janie Mae musiała dość się o nim nasłuchać, żeby wyrobić sobie zdanie, i nigdy nie ukrywała swoich uczuć do… do wszystkiego. A tym bardziej nie ukrywała tego, jak bardzo go nie lubi, i mu nie ufa. Chociaż, dużo ludzi nie lubiło Eggiego, ale to nie było coś, co nie dawało mu zasnąć wieczorem. Nicky Ray, który pierwszy skończył jeść, ponieważ tak naprawdę nie chciało mu się jeść, westchnął i zapytał. „Więc, dlaczego ją porwałeś? " „Nie porwałem. Ocaliłem ją. " „Nie wtedy, kiedy dotyczy to całego Smithville. " „Nie obchodzi mnie to, co ktoś sobie myśli w Smithville. " „I dzięki, że zostawiłeś te ciała. " Poskarżył się Bubba Ray. „Posprzątajcie je. " „Dlaczego nie sprzątnąłeś ich sam? " „To nie moja specjalność. Wyślijcie hieny. " „Tak. Dzięki za podpowiedź. " ~ 52 ~

Frankie Ray zmarszczył brwi. „Sprzątanie ciał jest uznawane za specjalność? " „Jeśli chcesz pozbyć się czegoś w mniej niż trzydzieści minut, to tak. " Beniamin wpatrywał się w swoją pustą miskę. „Masz jeszcze płatki? " Eggie podszedł do szafki po pudełko płatków, a wtedy sprzeczka się zakończyła i zaczęły się wrzaski. Kiedy usłyszeli coś, jakby spadanie ciała – ciał – ze schodów, bracia wrzucili swoje miski do zlewu albo na stół kuchenny i pobiegli do przedpokoju. Na szczęście, nikt nie spadł ze schodów – zwłaszcza nie Janie, która była w ciąży z dzieckiem Bubby – ale siostry teraz walczyły ze sobą na dole, a Janie i Darla były w samym środku tej bójki. Bez namysłu, nie dbając o swoje bezpieczeństwo, czy bezpieczeństwo swoich głównych tętnic, Eggie złapał Darlę, a Bubba Janie. Spróbowali je rozdzielić, ale samice miały tak mocne chwyty na swoich włosach, że to było prawie niemożliwe. Dzięki Bogu, pozostałe siostry wkroczyły do akcji i dały radę je rozdzielić na tyle, aby Eggie i Bubba mogli odciągnąć je od siebie. Teraz, kiedy już żadna z nich, nie trzymała tej drugiej, wrzaski się skończyły i zaczęły się krzyki. „Idziesz do domu, Darla Mae! " „Nigdzie nie idę! Jeśli będę chciała zostać tu z Eggiem Ray, to zostanę! " „Ten sukinsyn zabije cię podczas snu! " Obrażony Eggie warknął. „Hej! " „Zamknij się, morderco! " ~ 53 ~

Darla wysunęła się z jego ramion i zaszarżowała w stronę swojej siostry. Eggie zdążył zawinąć swoje ramię wokół jej pasa, ale jej ręka z rozmachem uderzyła siostrę w twarz. Dźwięk uderzenia rozległ się głośnym echem w pokoju, co wywołało szok. „Jak śmiesz! " Darla syknęła na swoją siostrę. „Jak śmiesz przychodzić do domu tego mężczyzny i go obrażać. " „Uderzyłaś mnie. " powiedziała Janie, dotykając ręką teraz już czerwonego policzka. „Ponieważ jesteś bezczelna. A teraz się wynoś. " „Spodziewasz się, że zostawimy cię tutaj… " „Wynoś się! " „Dajcie spokój. " Bubba zachowywał się jak matka do swoich dzieci. „Chodźmy. Możemy porozmawiać o tym, kiedy się uspokoicie. " Janie Mae wyszarpnęła się z ramion Bubby i obróciła. Eggie patrzył, jak jego brat odsunął się od swojej szalonej partnerki. Boże, ta kobieta.... „To ty jesteś tego winien, Bubba Ray! Ty! " „Ja? Jak to może być moja wina? " Ale Janie już się odwróciła od niego i wypadła przez drzwi. Jej siostry podążyły szybko za nią. Wyrzucając swoje ramiona, Bubba pośpieszny za nią, i reszta braci Eggiego też, oprócz Benjiego. Zatrzymał się i powiedział. „Tylko ją chroń. Damy sobie z tym radę. " „Pewnie. " Benji delikatnie uśmiechnął się do Darli.

~ 54 ~

„Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa, Darla Mae. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, zadzwoń tylko do mamy i taty. Albo po prostu zawyj. Ktoś przyjdzie. " Kiwnęła głową, ale nie odpowiedziała. Unosząc na niego brew, Benji dodał. „Życzę ci powodzenia, mały bracie. " Po tych słowach, jego starszy brat wyszedł, w końcu zostawiając Eggiego i Darlę samych. Zdając sobie sprawę, że wciąż trzymał swoje ramiona zawinięte wokół jej pasa, Eggie ją uwolnił. Czuł się źle. Nigdy nie miał zamiaru stanąć między siostrami. „Darla Mae… " Zaczął, ale mu przerwała. „Muszę się ubrać. " Rozejrzała się, dopóki jej spojrzenie nie zatrzymało się na czerwonej torbie pokrytej naklejkami z różnych krajów. Podeszła do niej i podniosła ją. „Masz jeszcze furgonetkę, czy tylko ten samochód? " „Mam furgonetkę. " Każdy w Smithtown miał furgonetkę. „Dobrze. Musimy zabrać tę wstrętną kanapę z twojego domu i musimy zrobić jakieś zakupy. " Pomaszerowała za nim. „Muszę coś upiec." Eggie nie wiedział, czy to słowo znaczyło coś jeszcze, ale nie chciał pytać. Nie wtedy, gdy była w takim nastroju. Więc tylko kiwnął głową i patrzył, jak kieruje się na piętro. Zatrzymała się w połowie schodów i obejrzała na niego. „Bardzo mi przykro za to, co ci powiedziała moja siostra, Egbercie Ray. " Wzruszył ramionami. „Ona nie stanowi dla mnie problemu. Ona jest Bubby. Ale nie chciałem sprawiać kłopotów tobie, Darla. "

~ 55 ~

„Nic złego nie zrobiłeś. I nikomu nie pozwolę, żeby mówił do ciebie w ten sposób. Nieważne, kim jest. " „Jesteś gotowa walczyć z całym miasteczkiem, kochanie?" Zacisnęła wargi i powiedziała bez chwili wahania. „Jeśli będę musiała. "

Tłumaczenie: panda68

~ 56 ~

Rozdział 6

Zważając na nastrój, jaki miała Darla, gdy wychodzili z domu, Eggie oczekiwał niemiłej konfrontacji z jego ciotką Daphne, ale Darla weszła do sklepu meblowego Daphne z szerokim uśmiechem i przez całe dwie godziny nie schodził z jej twarzy chyba, że tak było jej wygodnie. Jak ona zdołała to zrobić, nie wiedział. „Słuchaj. " Westchnęła Daphne. „Nie mogę biegać, w tę i powrotem, i wnosić te meble z powrotem. " „Oh, wiem o tym. " Odparła Darla z takim wyrazem twarzy, który Eggie mógł nazwać głęboką troską. „Wiem. " Jej uśmiech nagle powrócił i Eggie się poczuł, jakby cały sklep się rozjaśnił. „Dlatego przywieźliśmy meble ciężarówką Eggiego. Nie musisz się martwić o to, kto je przywiezie. Nawet zadbaliśmy o nie. Wszystkie są dobrze zapakowane. " „Będę musiała sprzedać je ze stratą. " Z powrotem wróciła do swojej miny. „Oh, wiem. Wiem. " Powtórzyła jeszcze raz. To był jej ulubiony zwrot, odkąd weszli do sklepu. „Ale pomyśl o korzyściach płynących z pokazania, jak ważna jest dla ciebie rodzina. " Oczy Daphne prześlizgnęły się na Eggiego, a potem wróciły do Darli. „Rodzina? " I wtedy, po raz pierwszy, odkąd weszli do sklepu, Eggie zobaczył coś innego niż uśmiech, czy głęboką troskę… zobaczył gniew. Rzeczywisty. Surowy. Ale ukryła go tak szybko, jak się pojawił i powtórzyła. „Rodzina. Powiem ci coś. Mieszkam wśród tych jankesów w San Francisco już od jakiegoś czasu, ale ci ludzie nic nie wiedzą o rodzinie. A to wpływa na ich biznes, ~ 57 ~

nawet w tak dużym mieście, jak to. " Pochyliła się i dodała cicho. „Więc wyobraź sobie, jak to będzie wyglądać tu w Smithtown. Ale to nie będzie miało dla ciebie znaczenia, kiedy zacznę mówić każdemu stąd, aż do Północnej Karoliny, jaki masz cudowny sklep i jaką jesteś lojalną Smithówną wobec swojej rodziny, a nie będziesz mogła wypędzić stąd innych wilczych sfor. " Daphne zassała powietrze między swoimi zębami i obejrzała się na swojego partnera. On tylko wzruszył ramionami, zostawiając decyzję na jej głowie. „No dobrze. " Powiedziała w końcu Daphne, co wstrząsnęło Eggiem, ponieważ ta kobieta nigdy niczym się nie przejmowała – czy byłeś zakrwawiony, czy byłeś Alfą Sfory, czy nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych... nie dawała niczego za nic. „Świetnie. Wiesz już, na co chcesz zamienić… " „Ten zestaw. " Darla wskazała na ciemnobrązową kanapę, pasujące do niej krzesła, niski stolik, trzy mahoniowe szafki i podobny do nich zestaw stołowy do jadalni.

*** Zwykle Eggie nie przejmował się meblami. Większość swojego życia spędził wśród drzew ze strzelbą i nożem, więc nieważne było, czy miał krzesła w domu, czy nie, bo rzadko w nim bywał, i nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Ale musiał przyznać… że gdyby wracał do domu, miło byłoby wracać do ładnego domu. Ale po tym, jak Benji i Frankie pomogli mu przenieść te ciężkie meble, i Eggie usiadł na tym fantazyjnym meblu, poczuł się trochę... nie na miejscu. I pełen niepokoju. Siedzenie, ot tak sobie, i nic nie robienie, nie bardzo mu się podobało. Wszedłby do kuchni, gdyby nie było tam, wciąż rozjuszonej, wilczycy, która coś tam piekła. Chociaż musiał powiedzieć, że cokolwiek w niej robiła pachniało cudownie. Eggie jeszcze raz rzucił okiem na swój zegarek. Nowe meble, zakupy, rodzinna bójka, a nawet nie było jeszcze czwartej. „Co robisz? "

~ 58 ~

Eggie opuścił rękę na kolano i spojrzał na wilczycę, która piorunowała go wzrokiem od drzwi. „Uh… " „Twoja nerwowa energia mnie stresuje. " Stresował ją? „No cóż… " „Co byś robił, gdyby mnie tu nie było, piekącą pyszne rzeczy? " „Uh... polował." „W takim razie idź na polowanie. " „Nie mogę zostawić cię samej. " „Jeśli będę cię potrzebować, to zawyję. " „Ale wciąż wiemy, że jesteś w niebez… " „Wynocha! " Wskazała drzwi. „Zawołam cię, kiedy obiad będzie gotowy." „Wiesz, że to jest mój dom? " Kiedy Eggie dostrzegł blask kłów, szybko uniósł swoje ręce. „No dobra. W porządku. Nie ma potrzeby się denerwować. " Wstał. „Ale gdybyś mnie potrzebowała, czy cokolwiek chciała… " „Usłyszysz moje wycie z półtora kilometra, obiecuję. " Biorąc ją za słowo, Eggie wyszedł z domu, zdjął swoje ubranie, i zmienił się w wilka. Właśnie kłusował w dół schodów ganku, gdy jego bracia wyszli zza drzew. Coś mu mówiło, że zostali wyrzuceni ze swoich domów, podobnie jak on. Bowiem, siostry Lewis, kiedy byłe złe, to piekły.

~ 59 ~

Bubba Ray zaszczekał i wszyscy za nim pobiegli w głąb lasu, dopóki nie wpadli na łosia i go nie pogonili. Niestety, wtargnęli na terytorium niedźwiedzi, alias Collinstown, i prosto na braci Buck. A niedźwiedzie polarne nienawidziły chłopaków Smith. Walka była paskudna, ale mile odwracająca uwagę.

*** Około ósmej, Darla wyszła na ganek domu Eggiego. Wytarła ręce w ręcznik i zawołała. „Eggie! " Zanim się obróciła i wróciła do środka, Eggie wybiegł z drzew. Rzucił się na ziemię przed schodami ganku, wytarzał się w niej przez kilka sekund, podskoczył w górę, otrząsnął się z ziemi i wpadł do domu. Darla pobiegła za nim, krzycząc. „Nie waż się włazić na kanapę, Egbercie Ray! " Był w pół-skoku, gdy krzyknęła na niego i tak, jak zrobiła to Darla poprzedniego wieczoru, szarpnął się w bok i wylądował na nieużywanym kominku. Przynajmniej nie skończył ze śmiertelną raną. Ponieważ to z pewnością zepsułoby obiad. „Idź na górę i weź prysznic. " Powiedziała, niezdolna do odwrócenia wzroku od krwi, która pojawiła się na jego pysku. Niechluj jeden. Fuj! „Obiad może poczekać. " Jego głowa przekrzywiła się na bok i obrócił się, ale zamiast skierować się do przedpokoju i na schody, które prowadziły do jedynego działającego prysznica w domu, powlókł się do jadalni. Położył przednie łapy na jednym z krzeseł i popatrzył na stół, który przygotowała do ich posiłku. Włożyła w to trochę pracy, bo Darla rozłożyła obrus, przyzwoite talerze i szklanki, srebro stołowe. Znalazła również świece, schowane w szufladzie, i postawiła w wazonie świeże kwiaty, zebrane obok domu. Rozpatrując okoliczności... zrobiła naprawdę dobrą robotę.

~ 60 ~

Eggie popatrzył na nią, odwrócił się i skierował na górę. Decydując się nie martwić dziwnym zachowaniem wilków ze sfory Smith, Darla wróciła do kuchni. Jedno spojrzenie na mały kuchenny stół powiedziało jej, jak była zła po sprzeczce ze swoją siostrą. Zrobiła tyle pasztecików i ciast, że jeden wilk nie będzie w stanie kiedykolwiek ich zjeść. Nawet wilk wielkości Eggiego. Nawet niedźwiedź nie mógłby zjeść tego wszystkiego. Chociaż samiec lwa pewnie już tak, ale przecież żadnego tutaj z nimi nie było. Tak więc, jak tylko coś zostanie, obdaruje nimi rodzinę Eggiego. Ale na pewno nie swoje siostry. Pieprzone krowy. Widzisz? Teraz jeszcze klnie. Krowy! Nieważne było, jak daleko Darla zaszła, nieważne, co robiła ze swoim życiem, nieważne też były jej indywidualne osiągnięcia, bo jej siostry wciąż spoglądały na nią w ten sam sposób. Jak na słabe szczenię Omega, które musiały chronić. Jej rodzice szanowali ją. Jej bracia też. Ale nie jej siostry. Po prostu nie mogły przestać tego robić. Stale się z niej nabijały, nie biorąc jej ani trochę na poważnie. Gdy skończyła osiemnaście lat, jej ojciec w końcu dał jej przyzwolenie przeniesienia się na północ, żeby mogła podjąć pracę w jednej z restauracji Van Holtza. Chociaż Smithowie i Van Holtzowie uważali się wzajemnie za wrogie sfory, z powodu jakiegoś morderstwa sprzed lat, Lewisowie nie przykładali do tego wagi. Pod koniec dnia, byli już wilczymi biznesowymi partnerami i zacierali ręce na perspektywy zarobionych pieniędzy. Mieli lodziarnie i sklepy ze słodyczami w całych Stanach i nie dbali o to, kto je kupował, dopóki ich wyroby się sprzedawały. A restauracje Van Holtz były największym odbiorcą produktów rodziny Lewisów – grizzly uwielbiały lody miodowo-orzechowe z nutą truskawki, polarne przepadały za karmelowymi, a lwy za waniliowymi – więc z łatwością jej ojciec załatwił Darli pracę w restauracji. Po prostu pozwolił jej się uwolnić. Ale nikt nie spodziewał się, że ta Darla, zostanie naprawdę dobrym mistrzem cukierniczym. Oczywiście, z powodu swojego wieku, musiała zacząć od najniższej posady, pomagając na cały etat szefowi kuchni, i robiąc wszystkie przygotowania do wypieku chleba. Ale w ciągu roku, kierownik restauracji w Baltimore – Wulgar Van Holtz — zaproponował jej wyjazd do Francji, za który całkowicie zapłacił, na szkolenie w zakresie wypieku francuskich słodkości. Ponieważ ~ 61 ~

zawsze chciała podróżować, Darla zapaliła się do jego pomysłu. Wysłali ją również do Włoch, Hiszpanii, Anglii i Niemiec – gdzie nauczyła się robić najlepsze ciasto miodowe w Bavarii – i kiedy w końcu wróciła do Stanów, wysłali ją do restauracji Van Holtza w San Francisco. Naprawdę wspaniałe miejsce, gdzie poznała wielu interesujących ludzi. Jako pacyfistka – oczywiście, jej kłótnie z siostrami się nie liczyły – i feministka, San Francisco bardzo jej odpowiadało. Przynajmniej do teraz. Bywały jednak dni, kiedy było trochę zbyt gorączkowo, trochę zbyt głośno. A Van Holtzowie planowali jeszcze otworzyć dwie następne restauracje w ciągu następnych lat. Myślała o powrocie na Południe, gdzie czuła się najbardziej odprężona, i być może otwarciu swojej własnej cukierni, ale na myśl o codziennym przebywaniu koło swoich sióstr… Nie. Sama ta myśl wywoływała w niej dreszcz. Kochała je. Naprawdę. Ale w niektóre dni czasami chciała wepchnąć te żyjące gów… do beczki ze smołą. Zaczynając czuć się lekko głodna – co oznaczało, że jej gniew powoli odpływał – Darla rzuciła okiem na zegar na ścianie. Wydawało się, jakby minęły wieki, odkąd Eggie poszedł na górę wziąć prysznic. Ale mogła poczekać na niego. Popatrzyła na wszystkie te desery, które zrobiła. Będzie musiała większość z nich schować i zastanawiała się, czy Eggie miał jakąś folię. Albo, bardziej prawdopodobne, że jego matka zostawiła jakąś folię. Szperając w jednej z szafek, do których jeszcze nie zajrzała, Darla znalazła kilka żeliwnych patelni, co znaczyło, że może na jutrzejsze śniadanie zrobić swój wspaniały chleb kukurydziany; następne słoiki ze smarem do broni, co dawało już ich sześć; rolkę poszukiwanej przez siebie folii aluminiowej; i następny pistolet, tym razem 38-kę. Wzdychając, złapała folię i broń. Folię położyła obok deserów na później, broń dołożyła do rosnącego stosu na blacie kuchennym. Wilk miał noże myśliwskie i strzelby, pochowane w całej swojej kuchni. Kto potrzebował aż tyle broni w mieście wilków? W mieście, gdzie wilki żyły tylko w swojej rodzinie. Kiedy odłożyła broń, Darla wyczuła kogoś za sobą i obejrzała się przez ramię, spodziewając się zobaczyć Eggiego. Ale zamiast niego, zobaczyła nieznanego, przystojnego, gładko ogolonego młodzieńca z mokrymi brązowymi włosami. ~ 62 ~

Natychmiast wpadła w panikę i chwyciła 38-kę, którą kurczowo ścisnęła w dłoni i wycelowała w intruza, jednocześnie krzycząc. „Eggie! Eggie, chodź tu natychmiast! " Mężczyzna uniósł swoje ręce i warknął do niej. „Przecież stoję tu przed tobą, kobieto! " Darla zamrugała. „Eggie? " „Odłóż broń, Darla. Wszystko jest w porządku. " „Ale... Eggie? " „Darla, odłóż broń! " „Oh! " Położyła broń na stertę i odwróciła się do mężczyzny, którego głos brzmiał, jakby należał do Eggiego Ray Smitha. Zafascynowana, podeszła do niego. „To naprawdę ty? " „No… tak. " Podeszła bliżej, jego mokre włosy ładnie pachniały szamponem, którego użył. „Naprawdę? " „Tak, naprawdę! " Darla zrobiła szybki krok w tył. „Oh. Wyglądasz jakoś… tak… inaczej. "

~ 63 ~

„Tylko się ogoliłem. " Ale jaką to zrobiło różnicę. Jeszcze musiała zapytać. „Dlaczego? " Wzruszył ramionami. „Zobaczyłem ten zastawiony stół i pomyślałem, że tak będzie milej. " Popatrzył w dół na swoje dżinsy i T-shirt z koncertu Led Zeppelin, które miał na sobie. „Nie mam nic bardziej odświętnego niż to, co noszę. Więc zamiast tego się ogoliłem. " Darla się uśmiechnęła. „Nie musiałeś tego robić dla mnie. Polubiłam twoją brodę. " „Pomyślałem, że trochę zachodu nie zaszkodzi. " „No cóż, naprawdę to doceniam. " Darla podniosła się na palcach u nóg i pocałowała Eggiego w policzek. Słyszała, jak przełknął, i zobaczyła, jak jasne oczy wilka skupiły się na niej. Wtedy zdała sobie sprawę, że ma nadzieję, iż odda jej pocałunek. Ale nie w policzek. Mogła sobie być dziewicą, ale zakonnicą na pewno nie. Ale jej nie pocałował tylko po prostu powiedział. „Mam nadzieję, że nie popsułem obiadu, tak się spóźniając. " „Absolutnie nie. " Wzięła jego dużą rękę w swoją. „Chodźmy jeść."

*** Jedzenie było dobre. Cytrynowe ciasto bezowe wprawiało w osłupienie. Ale to jej uśmiech, było tym, co mąciło mu w głowie.

~ 64 ~

Eggie nie był przyzwyczajony do tego rodzaju uczuć. Był wilkiem, którego Sfory i Marines, wzywały, żeby zajął się niebezpiecznymi sytuacjami. Mógł wkraść się gdziekolwiek, zabić kogokolwiek, i wymknąć się skądkolwiek bez zwracania niczyjej uwagi. Było znany z tego, że potrafił przesiedzieć między drzewami trzy dni, po to tylko, żeby wyczekać odpowiednią chwilę do oddania strzału. W przeciwieństwie do innych, którzy nie potrafili wytrzymać napięcia, Eggie nigdy nie odpuszczał. Nigdy nie miał koszmarów, ani nie budził się zlany zimnym potem. Nigdy nie tracił panowania, ani nie strzelał do niczego niepodejrzewających ludzi. Więc, dlaczego ta ładna mała kobietka wywoływała w nim te wszystkie nerwowe reakcje i, szczerze mówiąc, trochę się też pocił, a tego to już naprawdę nie wiedział. Jeszcze dziwniejsze było to, że nie miał pojęcia, dlaczego czuje się w ten sposób. Bo nie powinien. To nie było normalne dla wilka, czuć się słabym i trochę bezsilnym, ponieważ wilczyca miała dołeczki w policzkach. Chociaż szczerze mówiąc, miała bardzo urocze dołeczki. Dołeczki, którymi cały czas błyskała – kiedy jedli, kiedy rozmawiali i kiedy, od czasu do czasu, burczał. Nawet fakt, że niezbyt dużo mówił, nie wydawał się martwić Darli, bo wciąż gadała. Zwykle, cały ten trajkot, zdenerwowałby okropnie Eggiego, ale polubił brzmienie jej głosu. Zauważył, że go uspokaja. „Ciasta pekanowego? Wiśniowego? Śmietankowego? " „Naprawdę dużo upiekłaś. " „Robię to wtedy, gdy moje siostry działają mi na nerwy. " „Musisz mi wyjaśnić, dlaczego twoje ciasta są tak cholernie dobre. " Ten uśmiech powrócił. „Dziękuję. Janie może sobie myśleć, że jej ciasto pekanowe jest lepsze od mojego, ale może się nim udławić. " „Ona po prostu cię chroni. Bo ma w sobie Alfę. Dobrze zrobiła parując się z Bubbą." „Czy to cię martwi? " „Nie obchodzi mnie to, kogo wybierze sobie za partnera. " ~ 65 ~

„Nie, nie. Nie o to mi chodziło… każdy przypuszcza, że on, któregoś dnia, zostanie Alfą Sfory Smithtown. " Eggie podniósł szklankę mleka. „A dlaczego to cię interesuje? " „Jesteś większy... silniejszy... masz szersze ramiona. " Eggie niemal udławił się mlekiem, które akurat pił, więc szybko złapał serwetkę, żeby wytrzeć swoją brodę. „Uh... Nie zależy mi na tym, żeby rządzić. Nie Sforą. Nie mam nic przeciwko dowodzeniu zespołem, czy nawet oddziałem, ale coś więcej niż to, gdzie miałbym zajmować się dużo większą grupą ludzi, nie jest dla mnie. Przeważnie lubię pracować na swój własny rachunek. " Skrzywiła się. „W takim razie przepraszam, że opanowałam twój dom... albo przynajmniej twoją kuchnię. " „Nie przeszkadza mi to. Lubię, kiedy kręcisz się koło mnie. Ładnie pachniesz. " Ładnie pachniesz? Naprawdę? Ty idioto! Przygryzła swoją wargę, ale nie mogła ukryć tego, że podśmiewała się z niego. I powinna. Był żałosny! „No cóż… dziękuję. " Zdesperowany, by nie wypaść na największego głupka po tej stronie Missisipi, Eggie wstał, złapał swój pusty talerz i szklankę po mleku. „Chyba to posprzątam. " Również wstała.

~ 66 ~

„Zrobimy to razem. " „Nie musisz. Ty przecież gotowałaś. " „Posprzątamy szybciej, jeśli zrobimy to razem. " „Okay. " Eggie ułożył w stos parę talerzy i podniósł je. „Myślisz, że możemy spać razem tej nocy? " Eggie, który potrafił zdjąć cel niemal z odległości mili i to przy mocnym wietrze, teraz niemal upuścił talerze, ledwie łapiąc je w ostatniej chwili. Odłożył naczynia z powrotem na stół i się obrócił. A ta cholerna kobieta, stała tuż za nim. „Coś się stało? " Zapytała, mając odwagę wyglądać niewinnie i słodko. „To nie jest fair, Darla Mae. " „Co nie jest? " „Ty. " Oskarżył ją, odwracając wzrok na bok, byle tylko na nią nie patrzeć. „Zbyt ładnie pachniesz i zbyt cholernie ładnie wyglądasz. " „Myślisz, że jestem ładna? " „Wszyscy mówią, że jesteś ładna. " „Nie bardzo. " „Nie mogę tego zrobić. " „Zrobić, czego? " Cofnął się do tyłu, trącając tyłkiem stół. „Tego. Z. Tobą. To nie w porządku. " ~ 67 ~

„Dlaczego? " Podeszła bliżej. „To przez moje siostry? Ponieważ powiedziały ci okropne rzeczy? " „Nie, oczywiście, że nie. " Był przyzwyczajony do jej sióstr. „Ponieważ sprawiają, że wyglądam na idiotkę? " Spytała stanowczo. „Nie. " Przełknął. „Tu chodzi o ciebie… o to, że nie jesteś... " „Co nie jestem? " „No wiesz. " Wzruszył ramionami. „Nietknięta przez mężczyznę." „Nie powiedziałbym, że nie. " Wymamrotała. Eggie zmarszczył brwi. „Słucham? " „To znaczy, nie jestem taka niewinna, Eggie. Po prostu czekam na właściwego… " Uśmiechnęła się, niemal go zabijając. „Właściwego wilka, żeby się pojawił. " „To na pewno nie jestem ja. " Powiedział jej prosto z mostu.

*** Darla nie rozumiała tego mężczyzny. Pragnął jej, czy nie? Wydawał się pragnąć ją w jednej sekundzie, by w następnej ją odrzucić. „Mogę zapytać, dlaczego nie jesteś tym właściwym wilkiem? " Wciąż nie patrząc jej w oczy, które wyglądały dziwnie, odkąd wydawał się używać tego spojrzenia na swoją korzyść przez większość czasu, Eggie powiedział. „Ponieważ podczas swojego pierwszego razu, zasługujesz na... coś lepszego. "

~ 68 ~

„Lepszego, niż co? " „Lepszego mężczyznę, który nie jest znany ze swoich umiejętności zabijania? " „Ale w tym jesteś najlepszy, prawda? " W końcu spojrzał jej w oczy. „Owszem. " „Nie masz się, czego wstydzić. " Dodała szybko. „Wszyscy jesteśmy w czymś dobrzy." Podniósł talerze, które chwilę wcześniej położył na stole. „Idę zmywać. " I Darla patrzyła, jak Eggie Smith odchodzi. Napięty tyłek poruszał się w jego dżinsach. Wiedziała, co jej mama by powiedziała. Że wróci, gdy będzie gotowy, a prawdziwa dziewczyna z Południa będzie czekać. Tak. Poczeka, ponieważ to właśnie miłe kobietki z Południa robią. Czekają.

*** Eggie właśnie wszedł do kuchni, gdy został zaatakowany od tyłu. Dobrze, może zaatakowany to zbyt mocne słowo. Ale jakiekolwiek byłoby właściwie słowo, to jednak wilczyca zaatakowała go do tyłu w tej chwili. I było to całkiem miłe uczucie. „Darla, co ty robisz? " „Tak wiem, że moja mama powiedziałaby, że miłe dziewczyny z Południa, czekają na mężczyznę, żeby zrobił odpowiedni ruch, ale potem przypominam sobie, że jestem z Lewisów i wszystkie jej słowa uciekają przez okno. Mam na myśli moje pięć sióstr, i dlaczego tylko ja jedna, staram się być tą miłą? " ~ 69 ~

„A jesteś tą miłą? " „Dlaczego jestem tą jedyną, która nie bierze tego, czego chce? " Eggie się zaśmiał. „Co w tym takiego śmiesznego… czekaj. To był śmiech, prawda? A ją wciąż próbuję nauczyć się rozróżniać twoje chrząknięcia. " „To było śmieszne, bo wierzysz w to, że nie bierzesz tego, czego chcesz. " „To prawda. " „To mówi dziewczyna, która przypięła się do moich pleców. " „Odszedłeś. Musiałam coś zrobić. " Eggie podszedł do zlewu, Darla wciąż się go trzymała. „Jesteś pewna, że nie chcesz w ten sposób wyrównać rachunków ze swoją siostrą? " Zapytał. „Hę? " „Daj spokój, Darla. Jeśli chcesz wyrównać rachunki ze swoją siostrą, to pójście ze mną do łóżka, jest najłatwiejszym sposobem. Janie Mae mnie nienawidzi. Ale możemy powiedzieć jej, co tylko zechcesz, a ty nadal możesz czekać na swego doskonałego wilka, który jest dobry nie tylko w zabijaniu. " Boże, ten człowiek nie zamierzał niczego ułatwiać. Jej ojciec zawsze mówił, że nic nie warte jest to, co łatwo przychodzi… albo coś w tym stylu. Darla zsunęła się z pleców Eggiego i stanęła u jego boku. „Włóż naczynia do zlewu. " Rozkazała i, Marines, którym był, natychmiast posłuchał.

~ 70 ~

Kiedy naczynia były już bezpieczne, Darla szarpnęła go za ramię, aż Eggie stanął twarzą do niej. Nie próbowała ciągnąć go dookoła. Wyczuła, że wilk tylko dlatego pozwolił się obrócić, bo sam tego chciał. Na jej szczęście. Stanął naprzeciw niej, ale co z tego, skoro mierzył prawie dwa metry. Równie dobrze mógł być przeklętą górą. Rozglądając się wkoło, Darla obróciła się i, używając małego podstępu, który wydawał się jedynym wyjściem, wilczyca podskoczyła i wylądowała tyłkiem na blacie koło zlewu. Wciąż nie była z nim na wysokości wzroku, ale z pewnością była bliżej. Złapała za jego T-shirt i przyciągnęła. Gdyby teraz spróbował rzucić się do ucieczki, musiałby pociągnąć ją za sobą. Spojrzał na jej zaciśnięte dłonie i z powrotem na jej twarz. „Co kombinujesz, Darla? " Darla zrobiła głęboki wdech i zacisnęła mocniej ręce na jego koszulce. „Biorę to, co chcę."

Tłumaczenie: panda68

~ 71 ~

Rozdział 7 Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie mógł tego zrobić. No cóż, ale to byłoby kłamstwo. Mógł to zrobić. Chciał to zrobić. Ale nie powinien. Prawda? To będzie złe. Prawda? Ktoś powinien mu powiedzieć, że to byłoby złe! Ale byli tu tylko Eggie i Darla Mae. A ona nie wydawała się być naprawdę gotowa, by powiedzieć mu coś więcej w tej chwili. Za to, poruszyła się w jego stronę, oparła o niego, a jej wzrok skupił się na jego ustach. Boże, jej ręce były takie miękkie, a jej twarz taka śliczna. A do tego po prostu ją lubił. Lubił, gdy bzikowała, kiedy ktoś był niegrzeczny. Albo, kiedy nadawała o polityce, czy ciągle mówiła o tych cholernych rzeczach o równo-uprawnieniu kobiet. Uważał ją za interesującą i taką słodką. Zbyt słodką, żeby ją wypieprzyć? No cóż, sposób, w jaki teraz całowała jego szczękę, odbierał mu pewność. A po kilku następnych sekundach, niewiele go już obchodziło. „Darla… " Jej miękka ręka nacisnęła na jego usta i potrząsnęła głową. „Nie. " Powiedziała cichym głosem. „Nic nie mów. Tylko mnie pocałuj. Proszę. " To proszę go wykończyło. Odarło z potrzeby, jak określano, bycia miłym facetem. Eggie wziął jej twarz w swoje ręce, kciukami pocierając jej policzki, a palcami lekko chwytając tył jej szyi. Pochylił się, ale zatrzymał się tuż przed samym dotknięciem jej ust swoimi. Zatrzymał się, aby przez moment upajać się uczuciem oczekiwania. Tym uczuciem elektryczności, która igrała między nimi. Która było tak potężna.

~ 72 ~

Jej ręce chwyciły za jego bicepsy, palce wbiły się w mięśnie. Pragnęła go. Ta słodka, zachwycająca wilczyca pragnęła go. W ocenie Eggiego, to był czysty dowód Boga. W końcu, niezdolny do czekania już, ani sekundy dłużej, Eggie ją pocałował. I dowiedział się w jednej chwili, że to ona była tą jedyną, na którą czekał całe swoje życie. Eggie pocałował ją, jego język wśliznął się między jej wargi. Wciąż smakował jej cytrynowym ciastem bezowym, ale jej przepis nigdy nie smakował lepiej. Darla zawinęła ramiona wokół jego szyi i przechyliła głowę na bok, żeby ułatwić Eggiemu dostanie się głębiej. Zrobił to, a ona to pokochała. Chociaż to nie było to, czego Darla oczekiwała, to jednak okazało się, że to jest najdelikatniejszy, najsłodszy pocałunek, jaki kiedykolwiek doznała. I chciała więcej. Dużo więcej. Darla złapała od dołu koszulkę Eggiego i uniosła ją. Przerwała ich pocałunek, żeby mogła zdjąć ją przez jego głowę. Przygryzając wargę, wpatrywała się w jego twarde ciało, aż poczuła, jak swędzą ją palce, by go dotknąć i zbadać. Zauważając, że czeka na jej pierwszy ruch, zrobiła go. Ściągnęła swoją koszulkę. Odkąd przestała nosić stanik – co było sprzeczne z zasadami bycia damą według jej matki – natychmiast przyciągnęła go do siebie, chcąc poczuć jego ciało przy swoim. Eggie zrobił krok bliżej i Darla położyła ręce na jego ramionach, a potem wygięła plecy przyciskając swoje piersi do jego torsu. Usłyszała, jak cicho mruknął, i znowu ją pocałował. Tym razem pocałunek był trochę bardziej zdesperowany. Okay, dużo więcej. A Darli się to spodobało. Oddała mu pocałunek, jej ciało się rozgrzało, sutki stwardniały. Darla sięgnęła do dżinsów Eggiego, ale wtedy on cofnął się, chwycił jej ręce i je przytrzymał. „Czekaj… um... " Był zadyszany, jego oczy się zamknęły. Dobrze. Było dobrze. I dyszenie też było dobre, prawda? Z wciąż zamkniętymi oczami, Eggie oblizał swoje wargi, nabrał tchu, i dopiero wtedy zapytał. „Chcesz zajść ze mną w ciążę? "

~ 73 ~

Chociaż to było mocne, Darla zdecydowała się nie wpaść w panikę na to pytanie, i zadała swoje własne. „Masz na myśli teraz w tej chwili? " Oczy Eggiego otworzyły się i spojrzał na nią. „Huh? " Uniosła brwi, ponieważ tak naprawdę nie wiedziała, o co ją pytał. „Oh. " Zamrugał. „Oh!" Eggie potrząsnął głową. Wciąż był zdyszany, więc nadal było dobrze, prawda. „To znaczy… no cóż... um... Mam… na górze... w swojej torbie... no wiesz... um... " Darla pomyślała przez chwilę i zapytała. „Mówisz o prezerwatywach? " Boże, wyglądał na absolutnie zawstydzonego. „Tak. O prezerwatywach. " „To dobrze, że o nich wspomniałeś. Zmierzamy przecież do tego, żeby uprawiać seks. " „Tak, ale... jesteś dziewicą. " „Przy odrobinie szczęścia już niedługo. " Uśmiechnęła się, pokazując swoje zęby. To go rozśmieszyło i sprawiło, że trochę się rozluźnił. „Po prostu nie chciałem cię wystraszyć… " „Ponieważ masz torbę pełną prezerwatyw? " „Nie mam torby pełnej prezerwatyw. Tylko kilka. Gdy stacjonujesz za granicą, wojsko chce zapewnić swoim Marines… " „Torbę pełną prezerwatyw? " Po tej uwadze, zauważyła, że się poddał, więc się roześmiała i dalej już nie naciskała.

~ 74 ~

„Więc idź i je przynieś. Teraz. " „Okay. " Kiwnął głową. „Okay. Pójdę je przynieść. " Odwrócił się i szybko wyszedł z kuchni. Kilka sekund później wrócił z powrotem. „Czy ty widzisz, co ty ze mną robisz?" Poskarżył się. I zanim mogła odpowiedzieć, podniósł ją i wyniósł z kuchni. „Mam iść na górę po te cholerne prezerwatywy, a potem wrócić z powrotem do ciebie? Doprowadzasz mnie do szaleństwa! " Śmiejąc się, Darla położyła głowę na jego ramieniu, podczas gdy on zabierał ją do sypialni. Ostrożnie położył ją na materacu. Pocałował ją, cofnął się, ale zaraz wrócił i pocałował jeszcze raz. Zanim się spostrzegła, została rozciągnięta na łóżku, a Eggie leżał na niej, jego język zanurzył się w jej ustach. Czuł się tak dobrze pod jej rękami, jego duże ciało przyciskało ją do materaca. Ona nie mogła uwierzyć w to, jak bezpiecznie się z nim czuła, jak pewnie. A jednocześnie czuła się dzika. Poza kontrolą. Zwłaszcza, kiedy zaczął zsuwać się w dół jej ciała, całując jej szczęki i gardło, aż jego usta znalazły się na jej piersiach. Zassał jej sutek do swoich warg i przytrzymał, podczas gdy językiem go drażnił. Plecy Darli się wygięły, a ręce zacisnęły na jego ramionach. Przeniósł się na drugą pierś i zdała sobie sprawę, że więcej już nie zniesie. Zaczęła go odpychać, dopóki nie podniósł głowy i nie spojrzał na nią. Wysunęła się spod niego i klęknęła. „Darla? " Nie odpowiedziała. Nie mogła. Cała była gorąca i swędząca i potrzebująca… i... i... nie mogła! Darla zdjęła sandały, a potem odpięła dżinsy i zaczęła opuszczać je powoli razem z majtkami, aż w końcu przewróciła się na plecy i skopała je ze swoich nóg. Zanim zrzuciła z siebie te przeklęte rzeczy, Eggie zrobił to samo, a potem sięgnął po nią. Był nagi. O, Boże. Ten mężczyzna był idealny. Po prostu doskonały. Zaczął ją całować, jego ręce przesuwały się po jej ciele, chropowate czubki palców głaskały jej skórę. Darla zaczęła się wić. Tak bardzo go chciała. Chciała go tak bardzo, jak nigdy sobie tego nie wyobrażała. W tej chwili dziękowała Bogu, że nie lubił zbyt dużo gadać. Mówiłaby zupełnie bez sensu, gdyby musiała teraz podtrzymywać konwersację. Więc miała szczęście. Tylko jęknęła i zwinęła się. ~ 75 ~

Jedna ręka Eggiego przesunęła się wzdłuż jej boku, aż do ud, łagodnie okrążyła brzuch, a potem wsunęła się między jej nogi. Darla natychmiast otworzyła się na niego. Gdy się nie poruszył, sięgnęła w dół i chwyciła jego rękę, kierując jego palce wyżej. Zachichotał przy jej szyi i Darla uśmiechnęła się, pomimo swojej frustracji. A wtedy, Eggie wsunął w nią swój palec, wolno nim poruszając w tę i z powrotem. To było takie cudowne, że Darla aż warknęła, a potem jej biodra zaczęły się poruszać. Drugi palec dołączył do pierwszego i Darla wbiła swoje ręce w jego włosy. Pocałował ją jeszcze raz, podczas gdy jego palce się w nią wbijały. Oboje czuli się wspaniale, ale ona pragnęła więcej. Składała pocałunki wzdłuż jego szczęki, przesuwając się do jego ucha, do którego wyszeptała. „Eggie, proszę. " Eggie zamarł, całe jego ciało się usztywniło. Po chwili, wolno wyciągnął z niej palce i uniósł nad nią swoje duże ciało. „Spójrz na mnie, Darla. " Zrobiła tak, podnosząc swoje spojrzenie na niego. Patrzył na nią tymi swoimi oczami. Tymi pięknymi oczami, które powiedziały jej, że jest bardziej wilkiem niż człowiekiem, ale nie dbała o to, ponieważ to był wilk, który sprawiał, że czuła się bezpieczna. Chroniona. Otoczona troską. Wciąż nie chciał zadać jej bólu. Wciąż nie dość ufał sobie. Więc podniosła się i zaczęła ponownie całować jego szczęki, szyję, wbijając palce w jego ramiona. Więc w końcu założył prezerwatywę, a potem ją otworzył, wsuwając się w nią. Był większy, niż myślała, że będzie, ale po tym, czego nasłuchała się od swoich sióstr przez te wszystkie lata, kiedy rozmawiały o braciach Smith, chyba powinna być bardziej przygotowana. Darla przygryzła swoje wargi i ukryła twarz przy jego szyi. Nie chciała, żeby przestał, gdyż obawiała się, że gdyby okazała najmniejszy ból, mógłby to zrobić. „Spójrz na mnie, Darla. " Cholera. Wzięła głęboki wdech i odchyliła do tyłu głowę, żeby mógł spojrzeć jej w twarz. „Nie kryj się przede mną. Okay? "

~ 76 ~

Kiwnęła głową, ale zacisnęła ręce na jego ramionach. Nie chciała, żeby się zatrzymał. Nie była pewna, czy by to zniosła, gdyby to zrobił. Eggie pchnął do przodu jeszcze raz – Boże, ale był naprawdę duży – rozciągając ją jeszcze bardziej. Przełknęła, ale wciąż na niego patrzyła. Jednak łatwo ją przejrzał i się zatrzymał. Cholera! Ale się nie wycofał. Zamiast tego, pochylił się i owinął jeszcze raz swoje ciepłe usta wokół jej sutka, jego język i wargi zaczęły bawić się najpierw jednym, potem drugim. Szarpiąc, szczypiąc, ssąc. Po kilku minutach, Darla zaczęła się zwijać i jęczeć. To było takie wspaniałe to, co robił. To było, jak małe elektryczne prądy strzelające od jej piersi do reszty jej ciała, nawet do jej palców u rąk i nóg. Zaczęła dyszeć, jej ciało jeszcze bardziej się rozgrzało, jej nogi rozsunęły się szerzej. Nie wiedziała, jak długo, Eggie przesuwał się między jej sutkami, drażniąc je swoimi ustami, ale czuła się cudownie. Biodra Eggiego pchnęły mocno do przodu i wtedy poczuła ostry ból, gdy wbił się do środka, ale był on tak krótki, że ledwie go zarejestrowała. Natomiast została obezwładniona przez uczucie pełności. Czuła się tak, jakby wypełnił całe jej jestestwo. Ale podobało jej się to. Nigdy nie przypuszczała, by coś mogło tak obezwładniać, a zarazem być takie cudowne, ale Eggie zdołał to zrobić. Co było jeszcze bardziej niezwykłe to, że odczekał chwilę, zanim poruszył się jeszcze raz. Po prostu zamarł nieruchomo, będąc w niej, wciąż pieszcząc jej piersi swoimi ustami, rękami przemierzając jej ciało. Został tak, dopóki palce Darli nie złagodziły swojego uścisku, i nie przestała drapać jego ramion. A jemu wydawało się to nie przeszkadzać. A potem usłyszała chrząknięcie, cichy śmiech... i się poruszył. I… o, Boże, proszę, niech nigdy nie przestanie. Proszę. Eggie nie spieszył się, kołysał się w niej wolno, rozumiejąc, że jej ciało nie było przyzwyczajone do takich ruchów i będąc świadomym, że nie ma potrzeby jej poganiać. Darla chwyciła się go, trzymając się go mocno, gdy zabierał ją wciąż wyżej i wyżej, dopóki nie uderzył w nią orgazm. Zacisnęła dłonie na jego ramionach, jej usta przycisnęły się do jego szyi, jej zaskoczony krzyk rozległ się tuż przy jego skórze. Kiedy w końcu opadła wyczerpana, z wciąż podkulonymi palcami u nóg i ciałem zawiniętym wokół Eggiego, Darla zdała sobie sprawę, że łzy spływają strugami w dół jej twarzy. Zauważyła to, ponieważ Eggie delikatnie ścierał je swoim kciukiem.

~ 77 ~

„Wszystko w porządku? " Zapytał ją cichym głosem. Prawie szeptem. A wtedy Darla powiedziała pierwszą rzecz, jaka jej przyszła do głowy. „Cieszę się, że zaczekałam na ciebie. " Eggie znowu zamarł, całe jego ciało się usztywniło, a kiedy zajrzała do jego oczu... zobaczyła to drobne rozszerzenie. Wywołała wilka.

*** Z wszystkich rzeczy, jakie mogła mu powiedzieć, to była jedyna, która wywołała w nim chęć oznaczenia jej tu i teraz. Ale wiedział, że nie może. To nie byłoby właściwe. Nie dla niej, w każdym razie. On nie miałby nic przeciwko temu, ale wiedział, że nie może podstępem zmusić wilczycy, żeby została jego partnerką. Życie z nim nigdy nie byłoby łatwe, więc to musiał być wybór, który Darla musiała dokonać sama. Ale tylko Bóg wiedział, że igra z ogniem. Zbierając w sobie całe wojskowe wyszkolenie, jakie przeszedł w ciągu tych dziesięciu lat, Eggie powstrzymał swojego wilka, wziął go na smycz, można tak powiedzieć. Musiał. I kiedy go powstrzymał, ponownie mógł skupić się na Darli. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Z odrobiną paniki, jak zauważył, ale bez strachu. To dobrze. Nie chciał, żeby kiedykolwiek się go bała. Reszta świata mogła, ale nigdy Darla. Uśmiechnął się do niej, ona odwzajemniła mu się uśmiechem, pokazując mu te przeklęte dołeczki. Szczerze mówiąc, ta kobieta testowała jego cierpliwość! Więc pocałował te jej cholernie słodkie usta i skończył to, co zaczął. Wbił się w nią ponownie, starając się zrobić to łagodnie. Próbując nie stracić swojej kontroli. Właśnie straciła swoje dziewictwo i wiedział, że to ją bolało, ale zdołała osiągnąć orgazm. Więc nie chciał tego zniszczyć, tak po prostu wbijając się w nią, jak pociąg towarowy. Nieważne, jak bardzo tego chciał. Więc Eggie poruszał się w niej, wolno i łagodnie, ciesząc się tym, jak dobrze się w niej czuł, jak mocno go trzymała, jak bardzo była zdyszana. Wyszeptała jego imię i ich oczy się spotkały. A potem powtarzała jego imię wciąż na okrągło. Orgazm uderzył w niego nagle, gdy doszła jeszcze raz, jej ciało zacisnęło się wokół jego i wydała z siebie następny okrzyk. Podążył za nią, jego ciało zadrżało tuż przy jej, gdy doszedł tak ~ 78 ~

mocno, że był pewny, że aż zapaliły się jego najważniejsze naczynia krwionośne. Ale to było wspaniałe. Nigdy nie czuł się lepiej. Nie tylko dlatego, że osiągnął orgazm, ale dlatego, że był z Darlą. Gdy ponownie mógł już wyraźnie widzieć, szybko się podniósł. Był taki duży, a ona taka mała, że mógłby ją zmiażdżyć. Ale jak tylko się przekręcił, Darla zrobiła to razem z nim, wciąż go obejmując, wciąż trzymając go mocno w swoich ramionach. Położył się na plecach i zawinął swoje ramiona wokół niej, pocałował jej spocone czoło. Obejmowali się w ten sposób tak długo, że Eggie był już pewny, że zasnęła. Ale nagle westchnęła i powiedziała. „Wiem, że może to brzmieć dziwnie... ale zjadłabym w tej chwili kawałek tego pekanowego ciasta. " O, tak. Mógłby trzymać swoją małą wilczycę już tak zawsze.

Tłumaczenie: panda68

~ 79 ~

Rozdział 8 Przygotowali sobie kilka kawałków ciasta i wrócili do sypialni. Ale wcześniej, zanim się do niego z powrotem wślizgnęli, Darla znalazła stare prześcieradło i przykryła nim łóżko, ponieważ zastosowała się własnych słów: nieważne, co mówią inni, okruszki w łóżku nie są zbyt wygodne. Teraz siedzieli naprzeciw siebie, zajadając się pysznym ciastem, i rozmawiali. No dobrze... Darla mówiła. Eggie jadł, chrząknął kilka razy i wpatrywał się w nią, ponieważ była naga. Wydawało się, że polubiła bycie nagą, a jemu podobało się to, że jej podoba się bycie nagą. „Naprawdę uwielbiam robić ciasta. " Powiedziała z niewiarygodną radością i energią. Trudno było w to uwierzyć, wziąwszy pod uwagę to, co robili niecałe pół godziny wcześniej. „Ale nie robię ich zbyt często w mojej pracy. " „Nie? " „Ci bogaci zmienni, którzy przychodzą do restauracji Van Holtza, chcą tylko te wymyślne francuskie ciasta. Mogę również je robić, ale jest coś wspaniałego we własnym wyrobieniu ciasta. Kiedy doskonale wypiecze się skórka, możesz włożyć do jego środka wszystko, co chcesz. To pobudza moją wyobraźnię. Nawet moje niepowodzenia mogą okazać się pyszne. " Eggie wziął następny kęs Bostońskiej Śmietanki i zanim zapytał, przełknął. „Naprawdę lubisz mieszkać w San Francisco? " „Tak. " Cholera. Chyba będzie musiał przenieść się do San Francisco, prawda? Eggie nienawidził dużych miast. Nienawidził samej myśli zamieszkania w nich. Lubił wolność, którą znalazł w Smithtown, przebywanie wśród swoich. Ale wśród swoich nie obejmowało partnerek jego braci. A to już mógł być problem dla Darli. „Ale mogłabym zamieszkać gdziekolwiek. " Dodała, po tym jak ugryzła następny kawałek ciasta. „Chociaż znalazłam w San Francisco kilku wspaniałych przyjaciół. Spotkałam wielu interesujących ludzi. Ale można spotkać wielu interesujących ludzi gdziekolwiek, jeśli tylko ich poszukasz. "

~ 80 ~

„Więc chcesz zamieszkać gdzieś, gdzie znajdziesz wokół siebie mnóstwo ciekawych ludzi? " „Pewnie. " Pochyliła się i nabiła na swój widelec kawałek jego ciasta. Okay, więc może będzie mógł, przekonać ją do zamieszkania w mniejszym mieście. Jak w Raleigh, albo w Atlancie. Może nawet gdzieś w Teksasie, gdzie Eggie miał paru kuzynów, którzy dość dobrze go tolerowali. Tak. To mogło zadziałać. „Chociaż… " O, Boże. „Lubię także Francję. " „Francję? " „Uh-huh. I Włochy, i Hiszpanię, a także Niemcy. Byłam tam, kiedy uczyłam się robić te zdumiewające regionalne ciasta. Byłeś kiedyś we Francji albo we Włoszech? " „Tak. " Oczywiście, był tam tylko dlatego, że miał wytropić i zabić bogatych myśliwych, którzy wykorzystywali zmiennych do swoich dzikich zabaw, ale nie było potrzeby, by dzielić się z nią tym szczegółem. „Podobało ci się tam? " Eggie wzruszył ramionami. „Hm. " Roześmiała się. „Tak, chociaż nie widziałam cię na Champs-Élysées w kawiarni, jak sączyłeś wino." „Mogę iść gdziekolwiek, gdzie chcę. " Z jakiegoś powodu, wywołało to u niej uśmiech, i podała mu swój talerza, żeby wziął sobie jeszcze ciasta. Wziął kęs. „A więc chcesz zamieszkać w Europie? " ~ 81 ~

„Pewnie. " Chwyciła następny talerzyk, na którym leżał plaster cytrynowej bezy. „Chociaż… " „W porządku. " Eggie przerwał jej, bo zaczynało go to irytować. „Jeśli miałabyś wybrać – to duże miasto? Małe miasto? Małą miejscowość? " Popatrzyła w bok, myślała przez chwilę, a potem odpowiedziała z uśmiechem. „W żadnym z nich! " Wzdychając, Eggie podniósł talerz z ciastem czekoladowym z kremem i skupił się na nim. „Dzisiaj jest sobota, prawda? " Zapytała Darla, wkładając puste talerze i widelce w ręce Eggiego. „Będzie za dziesięć minut. " „Hmmm. " „Dlaczego pytasz? " Ostrożnie złożyła stare prześcieradło, upewniając się, że żadne okruszki nie dostały się do łóżka. „Bo chyba dzisiaj jest wielki koncert na powietrzu. Kilka znakomitych zespołów. " „Gdzie? " „W jakiś górach. " Zamknął oczy, próbując się opanować. „Mogłabyś być trochę bardziej precyzyjna, kochanie?" „Ummm... w dużych górach? " Eggie spojrzał na nią, jego jasne oczy zwęziły się trochę. Odstawił ostrożnie talerze na komodę. Chichocząc, Darla cofnęła się. „Eggie... " „Chodź tutaj. " ~ 82 ~

„Nie. " „Darla… " Darla zapiszczała i uciekła, wciąż trzymając prześcieradło, ale nawet nie zdążyła dotrzeć do schodów. Eggie złapał ją w swoje ramiona i z łatwością zaniósł z powrotem do sypialni, podczas gdy ona wiła się i śmiała, i z trudem próbowała znowu uciec od niego. Wyjął prześcieradło z jej rąk i rzucił na podłogę. „Ostrożnie! " Pisnęła. „Wyrzucisz okruszki na podłogę." „I co z tego? " „Eggie Smith! Nie zamierzam spędzić całego dnia na sprzątaniu tego domu. " „Okay. " „To nie jest okay. Kiedy zostawiasz porozrzucane okruchy, przyciągasz robactwo. Nie zostanę w domu, w którym rozmnoży się robactwo. " „Ale będziemy mogli na nie zapolować, gdy będzie nam się nudzić. Jako małe przekąski. " Darla już zaczęła odpowiadać na tę wstrętną propozycję, gdy Eggie postawił ją na łóżku. Odwrócił ją, żeby stanęła twarzą do niego i oparł ręce na jej biodrach. „Więc chcesz iść na tą muzyczną rzecz? " „Na kilka dobrych zespołów. " „A nie powinnaś zostać tutaj. Gdzie jest bezpiecznie. " „Dlaczego? Ktokolwiek mnie zaatakował, zaatakował mnie w Północnej Karolinie. Dlaczego miałby zjawić się w Tennessee? " „Ponieważ są ludzie, którzy idą za ludźmi, żeby skończyć to, co zaczęli. " „Nawet wilki w końcu dają spokój łosiowi, kiedy wciąż im ucieka. " Położyła ręce na jego ramionach, krzyżując je w nadgarstkach i uśmiechając się do niego. „Poza tym, będzie zabawnie. "

~ 83 ~

„Ja się nie bawię. " Darla zachichotała. „Wygląda na to, że nie bawiłeś się ze mną zbyt dobrze jakiś czas temu. " Pocałowała go w policzek i wyszeptała. „Chcesz się jeszcze zabawić? " „Tak, ale… " „Dlaczego musi być jakieś ale? Nie ma żadnego ale. " „Jesteś prawdopodobnie trochę obolała, to wszystko. Powinnaś odpocząć, albo coś w tym rodzaju. " Darla pocałowała Eggiego jeszcze raz. Naprawdę lubiła go całować. „Jesteś najmilszym, najsłodszym mężczyzną na tym świecie, Egbercie Ray Smith. " „A ty jesteś jedyną osobą, która kiedykolwiek mi to powiedziała. " „Oni po prostu cię nie rozumieją. " „A ty tak? " „Oczywiście! " „I lubisz mnie mimo wszystko? " „Bardzo. " Położyła ręce na jego policzkach. „Nie wiedziałeś tego?" „Chciałem się upewnić. " „Możesz być tego pewny. " Przesunęła ręce w dół jego szyi, ramion. „Przestań patrzeć na mnie w ten sposób, Darla Mae. " „W jaki sposób? " Uśmiechnął się kpiąco. „Wiesz, w jaki sposób. Powinniśmy iść spać. " „Nie chce mi się spać. " ~ 84 ~

„Darla Mae. " Dużo znaczyło dla niej to, że nie chciał zadać jej bólu, ale była wilczycą ze swoimi potrzebami. „Może zabawimy się w niestosowne dotykanie? " „Niestosowne, co? " Darla przeciągnęła dłońmi w dół klatki piersiowej Eggiego. „Pokażę ci... "

Tłumaczenie: panda68

~ 85 ~

Rozdział 9

Darla obudziła się w doskonałym nastroju. To był piękny letni dzień, bo miała najprzystojniejszego wilka, jakiego kiedykolwiek spotkała, który spał obok niej, i właśnie miała najbardziej niezwykłą noc w całym swoim życiu. Wszystko było cudowne. Lepka od potu i, no cóż... innych rzeczy, Darla wysunęła się z łóżka i poszła do łazienki. Wzięła prysznic, umyła zęby i wróciła do sypialni. Eggie już nie spał i wpatrywał się w sufit. „Co jest? " „Nic. " „Jesteś pewny? " „Tak. " Zaakceptowała jego odpowiedź i wyciągnęła czyste ubranie z torby, którą przyniosły jej siostry. Nie był mężczyzną, którego chciała niepotrzebnie naciskać. Tolerowałby to, ale przecież nie musiał. „Co ze śniadaniem? " Zapytała. „Powinienem gdzieś cię zabrać. " „Dlaczego? Mam wszystko, co potrzebujemy, na pyszne śniadanie. " „Powinienem zabrać cię na kolację wczoraj wieczorem. Kupić ci kwiaty. Może jakieś czekoladki. " „Mieliśmy ciasta. " Usłyszała, jak chrząknął, gdy wkładała sandały. Rozciągając się w poprzek łóżka, oparła głowę na jego piersi i popatrzyła na niego. „Wczorajszy wieczór był absolutnie doskonały. To była najlepsza noc mojego życia. Mieliśmy siebie nawzajem i moje ciasta. Nie potrzebowałam niczego innego." ~ 86 ~

Poklepała jego tors swoją ręką. „Nie pozwól mojej światowej naturze się ogłupić. Bo w głębi serca, jestem małomiasteczkową dziewczyną. " W końcu Eggie się uśmiechnął i dostrzegła, jak trochę stresu odpłynęło z jego twarzy. „Wciąż jesteś chętna na ten całodniowy koncert gdzieś w górach? " Zapytał. „W gruncie rzeczy... Jestem. Jest piękny dzień. Powinniśmy tam iść i zobaczyć, co to takiego. " Mruknął i wolno usiadł. „W takim razie pójdę pod prysznic. " „A ja zrobię śniadanie. " Zaczęła się odsuwać, ale Eggie chwycił jej rękę, przytrzymując ją. Jego kciuk otarł się o jej palce, a potem stwierdził. „Naprawdę cię lubię, Darla Mae. " Jej serce podskoczyło na jego słowa, ale szybko je uciszyła. To nigdy nie był dobry pomysł, żeby podskakiwać i klaskać w ręce, gdy mężczyzna mówi ci takie rzeczy. To było bardzo złym pomysłem, zwłaszcza jeśli to był wilk. Więc, kiedy już wystarczająco się uspokoiła, uśmiechnęła się i odparła. „Ja też bardzo cię lubię! " Zaskoczona swoimi słowami, Darla zasłoniła ręką swoje usta. A niech to! „Nie powinnam tego mówić. " „Czemu nie? " „Powinnam powiedzieć coś słodkiego i kuszącego. " „To było słodkie i kuszące. " „Nie, nie. " Przykryła dłońmi swoją twarz, zawstydzona. „Powinnam cię kusić, żeby utrzymać twoje zainteresowanie. Tak zrobiłyby moje siostry. "

~ 87 ~

„Twoje siostry mnie nienawidzą. " „Tak, ale ja próbuję utrzymać twoje zainteresowanie. " Wzruszyła ramionami, posunęła się do przodu i wyznała. „Nie chciałabym, żebyś się mną znudził. " Eggie pochylił się do przodu, aż mógł zajrzeć w jej oczy. „Darla. Jestem z rodziny psowatych. Nie znudzę się, gdy coś jest tak zabawne, jak ty. Ponadto… " dodał. „… ciasto." Darla roześmiała się i go pocałowała. A kiedy się odsunęła, ręka Eggiego wśliznęła się na tył jej szyi i przyciągnęła do niego jeszcze raz. Ich pocałunek trwał bez końca, a ona kochała każdą jego sekundę, jednak gdy zaczął przewracać ją na łóżko, odsunęła się i potrząsnęła głową. „Oh, nie, Eggie Ray Smith. Wychodzimy. Obiecałeś mi. " Usłyszała, jak mruknął niezadowolony, ale wstał. Darla zmusiła się, żeby się w niego nie wpatrywać, chociaż bardzo tego chciała. Boże, ten mężczyzna był taki doskonały. „Nie będę długo. " Powiedział i ruszył do łazienki. Zauważyła, że pociera swoją rosnącą już brodę. „Eggie? " „Co? " „Nie musisz się golić, jeśli nie chcesz. " Zatrzymał się w drzwiach łazienki i spojrzał na nią. „Jesteś pewna? " Darla wzruszyła ramionami. „Podobała mi się twoja broda. I podobasz mi się bez niej. To nie ma dla mnie znaczenia, chcę tylko, żebyś ty dobrze się czuł. A jeśli jesteś na urlopie, rób jak tobie wygodnie. " „To jest rozkaz? " „Jeśli tylko twoje odczucia Marines sobie z tym poradzą. " Puściła do niego oko i zbiegła schodami na dół. Szła do kuchni, gdy zatrzymała się przy salonie. Czterech ~ 88 ~

braci Eggiego siedziało na jego kanapie, jedząc płatki i oglądając filmy rysunkowe na kolorowym telewizorze Eggiego. „Co wy robicie? " Zapytała i, jak zebry przy wodopoju, wszyscy jednocześnie spojrzeli w jej stronę. Wszyscy byli do siebie podobni, a jednak Eggie wciąż był najprzystojniejszy z nich, według zdania Darli. „Jemy. " Odparł Bubba Ray. „Moje siostry was nie karmią? " „Nie rozmawiają z nami. " „Dlaczego? " Bracia popatrzyli na siebie, zastanawiając się, jak dużo mogli jej powiedzieć, ale ona wiedziała. „Czekam. " Naciskała Darla. Bubba Ray odłożył swoje płatki i podszedł do Darli. „Wściekły się na nas, ponieważ nie przyszliśmy tu z nimi wczoraj wieczorem, żeby pomóc ci uciec. " Darla zmarszczyła brwi. „Uciec? " „Zaczęły nazywać cię Patty Hearst.2 " Nicky Ray odezwał się ze śmiechem. „Zamknij się. " Bubba Ray warknął na młodszego brata. Spojrzał z powrotem na Darlę, wzruszając ramionami. „Nigdy nie zrealizują swojego planu, ponieważ nie chcą rozmawiać z Eggiem bez nas. " „Oh, naprawdę? " „Nie wściekaj się, Darla. One po prostu martwią się o ciebie. Nie miały nic innego na myśli." Darla wątpiła w to, ale zapytała. 2

Patty Hearst – dziedziczka fortuny amerykańskiego magnata prasowego, która została porwana, a która utożsamiła się później ze swoimi porywaczami i starała im się nawet pomóc. Tzw. syndrom sztokholmski.

~ 89 ~

„A dlaczego wy tego nie zrobiliście? " „Dlaczego nie zrobiliśmy, czego? " „Nie próbowaliście mnie ocalić? " „Zgaduję, ale nie wyglądasz, jakbyś potrzebowała zostać ocalona. " „No i Bubba nie chce się bić z Eggiem. " Rzucił Benji. „Pamiętacie, co się stało, kiedy Nicky próbował zabrać mu róg jelenia? " Zapytał Frankie Ray. Podczas, gdy chłopcy Smith się roześmiali – oprócz Bubby Raya, który wyglądał na zdegustowanego – Darla stanęła przed telewizorem i skrzyżowała ramiona na swoich piersiach. Spiorunowała wzrokiem wszystkich braci, aż ich śmiech powoli zgasł i skupili wzrok na niskim stoliku, który wybrała dla Eggiego. „A więc jestem tylko kością w gierkach waszego brata? " Zapytała. „Nie, ma'am. " Trzej bracia wymamrotali, podczas gdy Bubba się odwrócił, ale zdążyła zauważyć jego uśmiech. „To dobrze. Nie sądzę, żeby mój ojciec i bracia doceniliby tę szczególną charakterystykę mojej osoby. " Frankie popatrzył na nią. „Charakter-co? " Dobry Boże. Te wilki to są ci straszni chłopcy Smith? Wydawało się, jakby tylko Eggie i Bubba faktycznie mieli rozum i krzepę. „Może sprzątnęlibyście te miski, a ja zrobię naleśniki i bekon. " „Tak, ma'am. " Darla patrzyła, jak wstają i wychodzą z pokoju. Przechodziła koło Bubby, gdy objął jej barki swoim ramieniem. Był znacznie bardziej przyjaznym wilkiem, gdy nie było obok jego braci.

~ 90 ~

„Jeśli moje siostry tak bardzo martwią się o mnie, " Darla chciała to wiedzieć, „dlaczego nie zadzwonią? Odpowiedziałabym. " „Eggie nie ma telefonu. On ich nie lubi." „Oh? " Nawet tego nie zauważyła, ale była zbyt... rozproszona. „Dlaczego nie?" „Nie wiemy. A żaden z nas nie jest na tyle odważny, żeby go o to zapytać. " Puścił do niej oko, a Darla zapytała. „Czy zrobisz uczciwą partnerkę z mojej siostry, Bubba Ray? " „Ona mi na to nie pozwala. Twoja siostra jest podła, Darla Mae. " „Tak. " Przyznała. „Ale jestem pewna, że to w niej kochasz."

*** Eggie wszedł do kuchni i znalazł swoich braci, jak jedli jego jedzenie, który przygotowała dla nich jego wilczyca. To było coś, co uważał za nie do przyjęcia. „Śniadanie jest gotowe. " Powiedziała do niego Darla z uśmiechem. „A zostało jeszcze coś do zjedzenia? " Warknął, patrząc spode łba na swoich braci. Jak zwykle, tylko Bubba wytrzymał jego spojrzenie, ten pieprzony łajdak nawet uśmiechnął się do niego kpiąco. Inni wrócili szybko z powrotem do jedzenia, zawijając je, jakby oczekiwali, że samce lwów wyjdą z lasu i ukradną im je w jednej sekundzie. Darla postawiła mu jedzenie na stole i postukała w krzesło. „A ty już jadłaś? " Zapytał, jak tylko stanął przed nią. „Jadłam. Muszę tylko posprzątać w kuchni i możemy iść. " „Nie. Zabierz, co potrzebujesz. Moi bracia posprzątają w kuchni. " „Nie będę czyścił twojego… " Zaczął Nicky Ray, ale Eggie burknął i warknął na swojego brata, aż ten łajdak opuścił głowę i wrócił do jedzenia.

~ 91 ~

„Zajmiemy się tym. " Powiedział Bubba. „Możesz spokojnie iść, Darla. Spędź uroczy dzień. " „Jesteście tacy słodcy. " Pogłaskała rękę Eggiego czubkami swoich palców. „Nie będziemy długo. " Wymruczała. „Nie spieszcie się. " Poczekał, aż Darla nie zniknęła na górze, a potem skupił się na swojej idiotycznej rodzinie, i jasno i wyraźnie wyłożył im swoje zdanie tak, żeby mogli to zrozumieć. „Mogę was obedrzeć ze skóry, oczyścić z kości i zakopać w mniej niż godzinę. To było przewidziane w moim treningu. Więc nie wchodźcie mi w drogę, jeśli chodzi na Darlę Mae. " Dwaj starsi pochylili się jeszcze bardziej nad swoim jedzeniem, młodszy niemal udusił się swoim naleśnikiem, ale Bubba Ray odchylił się na krześle i odparł. „Zgaduję, że to znaczy, że ją kochasz. " Ale Eggie nie miał zamiaru wdawać się w dyskusję ze swoją rodziną. „Po prostu nie wchodźcie mi w drogę, a ja nie będę musiał zabić któregokolwiek z was. Nie cierpię denerwować mamy, to wszystko."

Tłumaczenie: panda68

~ 92 ~

Rozdział 10 Ponieważ Eggie nie miał w domu telefonu, zadzwonili z drogi. Eggie nie wiedział, do kogo Darla dzwoniła, ale ktokolwiek to był, powiedział jej dokładnie, gdzie odbywa się ten koncert. To było w pobliżu Smoky Mountains, w dużym parku, i był przygotowany przez przyjaciół Darli. Przyjaciele Eggiego nie wiedzieli, ale on tak naprawdę nie dbał o to. Ponieważ w końcu, rozbrzmiewająca muzyka, okazała się nie być taka zła, Darla była szczęśliwa, i to było doskonałe miejsce, żeby spotkać się ze swoim zespołem. Eggie pracował z tym zespołem już ponad trzy lata. McMartin był ich przywódcą; Taschen był szakalem, z doskonałymi umiejętnościami produkcji bomb; Lloyd, pantera, który umiał wtopić się w tło i był niesamowity w rozpoznaniu; i Eggie, który było naprawdę dobry w zabijaniu. Gdy Eggiego wysłano na urlop, tak samo zrobili Taschen i Lloyd, ale McMartin wezwał swoich partnerów z zespołu, żeby razem zastanowili się nad tym, co wydarzyło się na terenie Smithów. Co prawda, jako Marines, nie powinni robić tego rodzaju rzeczy, ale to była osobista sprawa i pomagali w tym swojemu koledze z Marines. Podczas gdy pracownicy techniczni i sceniczni ustawiali sprzęt następnego zespołu, Eggie wziął Darlę za rękę i poprowadził ją z dala od sceny. Kiedy spacerowali, Darla powiedziała. „Przestań piorunować wzrokiem wszystkich wkoło, Eggie Ray. " „Nie robię tego. Ja tylko odstraszam mężczyzn, którzy gapią się na twoje nogi. " Miała na sobie obcięte dżinsy, ciasną koszulkę z Jimim Hendrixem, i była bez butów. Jej długie włosy spływały wzdłuż ramion i wyglądała na taką szczęśliwą i zadowoloną, jak tylko mogła kobieta. Ale Eggie widział to, czego Darla, jak przypuszczał, zobaczyć nie mogła. Typ ludzi, którzy przyszli na ten koncert. Niektórzy z nich byli po prostu przeciętnymi, dobrymi, miejscowi chłopakami, którzy byliby problemem, gdyby wypili zbyt dużo w tym upale, niektórzy przyjechali tutaj z innych miast szukając dobrej zabawy… i było też kilku innych. To ci inni sprawiali, że Eggie postanowił mieć na nich oko. Darla oparła się o Eggiego, jej palce splotły się z jego. W przeciwieństwie do jej sióstr, którym Eggie przyglądał się od czasu do czasu, przez parę ostatnich lat, kiedy były z jego braćmi, Darla otwarcie okazywała swoje uczucie. Trzymała go za rękę, ~ 93 ~

kładła ramię wokół jego pasa, przytulała się, kiedy miała na to ochotę. I, ku wielkiemu zdziwieniu Eggiego, podobało mu się to. Podobało mu się, że nie dotykała go tylko dlatego, że tego chciała, ale też dlatego, że wyglądała na dumną z tego, że jest z nim. Dumna z potwierdzania tego, że jest jej. Eggie zatrzymał się i wolno obrócił głowę, przeszukując wzrokiem tłum. Trwało to tylko chwilę, ale pierwszy złapał spojrzenie McMartina. Niedźwiedź kiwnął mu głową i Eggie zrobił to samo. „Kto to jest? " Zzapytała Darla. „Mój znajomy. " „Z Marines? " „Tak. " „Więc idź i porozmawiaj z nim. " „Chodź ze mną. " „Eggie, nic mi nie będzie. " Wskazała na małą grupę. „Chyba znam jedną z tych dziewczyn, które tam stoją. " „Którą? " „To kojot. Pracowałyśmy razem. " „Nie lubię kojotów. " Darla roześmiała się. „Idź do swoich kumpli z Marines, żebyście nie musieli mówić kodem, kiedy z wami będę, bo i tak nic nie zrozumiem. " Cholera, ta kobieta była bystra. „I tak chciałam się rozejrzeć. " Podniosła się na palce i pocałowała go w policzek. „Idź już. Nic mi się nie stanie. Pójdę sobie po coś do picia. " „Weź tylko nieotwarte butelki, albo puszki, Darla. " „Uh... okay. " Odeszła, oglądając się przez ramię na niego i machając mu ręką. ~ 94 ~

Eggie patrzył za nią, dopóki kumple z jego zespołu go nie otoczyli. „To ona? " Zapytał Taschen. „Tak. " „Jest śliczna. " „Jest moja. " „Mówiłem ci. " Powiedział McMartin do Taschena. „Widziałem to w jego oczach, kiedy przyniósł ją do lekarza. " „I jak ona się z tym czuje? " Zapytał Lloyd. Eggie stanął naprzeciw trzech zmiennych. „Co ja zawsze mówię? " „Że nie cierpisz pogaduszek? " Zgadł McMartin. „Więc dlaczego, sukinsyny, zaczynacie te przeklęte pogaduszki? "

*** Darla miała rację. Znała tę samicę kojota. W restauracji Van Holtza zajmowała się robieniem sosów. Oczywiście, po pięciu minutach, Darla również przypomniała sobie, dlaczego nie bardzo lubi kojoty. Była bardzo denerwująca. Tak jak teraz. „Egbert Smith? Należysz do Egberta Smitha? " Darla kiwnęła głową, sącząc swoją colę. Była niezwykle orzeźwiająca. Barbie Klein, obecnie pokryta farbą do ciała i w bikini, złapała Darlę za ramię i kiwnęła głową swoim pełnoludzkim przyjaciołom. „Zaraz wrócimy. " Odciągnęła Darlę od tłumu i stanęła naprzeciw niej. „Czyś ty oszalała? " Wykrzyknęła Barbie. „Jesteś pomalowana różową, zieloną i żółtą farbą do ciała, i mnie o to pytasz? "

~ 95 ~

„Posłuchaj, słodziutka, rozumiem. Byłam tam. Jest coś w mężczyznach ze Sfory Smith, co może być... kuszące. Nawet mogę to potwierdzić. Ale nie jesteś mną i Egbert Smith jest… jest… " „Naprawdę miłym facetem? " „On nie jest miłym facetem, Darla. On jest… " „Jeśli nie możesz tego powiedzieć, może nie powinnaś. " „Słodziutka, każdy psowaty, stąd aż do Stambułu, słyszał o Eggiem Smith i go unika." „On jest źle postrzegany. Poza tym, nie lubisz Smithów. " „Nikt nie lubi Smithów, Darla, z wyjątkiem innych Smithów. Oni są wilczą wersją rodziny Mansona.3 " „Mogę ci powiedzieć z całą stanowczością, że to nie jest ani zabawne, ani to nie jest prawdziwe. " „To nie jest Sfora, to sekta prostaków składająca się z kryminalistów i kłamców. Musisz być bardzo ostrożna. " „Nie wiesz, o czym mówisz, a ja nie zamierzam stać tutaj i słuchać tych kompletnych bzdur, jakie wygadujesz. " Zła, Darla odwróciła się, żeby odejść, ale zatrzymała się, gdy zobaczyła, jak ludzki mężczyzna zastąpił jej drogę. Nosił kurtkę ze skóry z różnymi emblematami i rzeczami na niej. „Przepraszam. " Powiedziała rozkojarzona i zrobiła krok w bok, żeby obejść mężczyznę. On też zrobił krok, blokując ją. Spojrzała na niego jeszcze raz, a wtedy człowiek się uśmiechnął, co tylko wszystko pogorszyło. Uśmiech, który nigdy nie wróżył nic dobrego dla nikogo. Obejrzała się na Barbie, ale będąc typowym kojotem, jak dezerter uciekła i ją zostawiła! Darla również zdała sobie sprawę, że szybko została otoczona, i teraz miała zarówno mężczyzn, jak i kobiety, wokół siebie. Większość z nich nosiła taką samą

3

Charles Manson – amerykański przestępca skazywany za drobne przestępstwa, zajmował się stręczycielstwem i był przywódcą grupy religijnej

~ 96 ~

kurtkę ze skóry, jak ten pierwszy. I mając je na sobie, w tym upale, mogło oznaczać to tylko jedno – że zostali tutaj przysłani. Nie... to prawdopodobnie nie była dobra sytuacja.

*** Eggie wpatrywał się w Lloyda. „Jesteś pewny? " „Na sto procent. I oni bardzo naciskają, żeby ją znaleźć. Jej szef też o tym wie. To dlatego wysłał ją do domu. Chociaż nie myślę, żeby wiedział, że jechała tu autostopem." Eggie zamrugał. „Jechała autostopem z San Francisco do Północnej Karoliny? " „Najwyraźniej robi to cały czas. " Kiedy ich oczy się skrzyżowały, Eggie zdał sobie sprawę, że będzie musiał bardzo się starać, żeby obronić wilczycę przed samą sobą. „W porządku. " Wypuścił duży oddech. „Chcę, żebyście zrobili… " Słowa Eggie zamarły, gdy zorientował się, że nikt z jego zespołu, nie zwraca na niego uwagi. Spojrzał za siebie i zobaczył dlaczego. Samica kojota, w bikini i farbie na swoim ciele, stała za nim wpatrując się w niego. To była ta, którą wskazała wcześniej Darla. Ale gdzie jest Darla? „Co się dzieje? " Natychmiast zapytał. „Darla cię potrzebuje. " Eggie obrócił się wkoło spojrzeniem przeszukując teren. Kiedy to nic nie dało, wciągnął powietrze, by chwycić jej ślad. Skinął na swój zespół i zniknęli w tłumie. A potem poszedł za swoją kobietą.

*** ~ 97 ~

„No, dziecino. " Jeden z ludzi nagabywał Darlę, a ona przypomniała sobie, jak bardzo nie cierpi, jak mężczyźni wołają na nią dziecino. „Nie możesz być trochę bardziej miła dla naszego kumpla Willa? " Willem musiał być ten, który stał tuż przed nią, i wpatrywał się w nią w sposób, który uznała za całkowicie niestosowny i niezręczny. „Przesuń się, Will. " Zasugerowała Darla. Will tylko się uśmiechnął. Wiedziała, co planowali. Chcieli zaciągnąć ją w pobliskie drzewa i, jak nazywali to motocykliści, zabawić się z nią trochę. Ale Darla podróżowała po całych Stanach już od dłuższego czasu i miała dużo przyjaciół. Nawet takich przyjaciół, których nie powinna naprawdę mieć. „Darla Mae. " Zawołał głos zza drzew, zanim wyszło około pięćdziesięciu ludzi, i wolno otoczyło pełnych ludzi. Tak jak pełni ludzie, ci z lasu także mieli na sobie kurtki ze skóry, ale te nie miały żadnych kolorów, żadnych naszytych emblematów. Nie potrzebowali ich, ponieważ nie należeli do żadnego klubu motocyklistów. Byli sforą wilków, której po prostu zdarzyło się lubić motocykle. Sfora Magnus była jedną z tych, które organizowały ten koncert i wynajęły zespoły muzyczne, w tym, chociaż to była plotka, jako gwiazdę specjalną Lynyrda Skynyrda, dla którego Darla koniecznie chciała tu przyjść, i dla którego namówiła Eggiego, żeby tu przyjechali. Wiedziała, że jest jego fanem, tak jak większość Smithów. Chociaż Sfora Magnus była znacznie większa niż te pięćdziesiąt wilków, i rozjechała się także do Europy i Azji, sforą rządziła jedna para Alf, która żyła w Północnej Kalifornii. Wilk podchodzący do Darli, był ich jedynym synem, nazywał się Bruce Morrighan, i miał zawinięte ramię wokół samicy, której Darla nie znała. Musiała być jedną z jego najnowszych dziewczyn. Uśmiechnął się do niej. Był przystojnym wilkiem. Wysoki, potężny. I uczciwy. Będzie kiedyś dobrym samcem Alfa. „Cześć, Darla. " „Cześć, Bruce. " „Wszystko w porządku? " „Tak. " ~ 98 ~

Kiwnął głową i zerknął na wilczycę przy swoim boku. „To jest Kylie Redwolf. Moja partnerka. " Darla uśmiechnęła się. „Gratuluję. " Gdy jednak Darla skupiła się na samicy, jej prawdziwy uśmiech przygasł, i zmusiła się do sztucznego, ale za to bezpiecznego. Siostry Darli nigdy jej nie wierzyły. Nigdy nie wierzyły, że, tak jak ich Wielka Ciotka Bernice, spojrzała na osobę i już wiedziała, z kim ma do czynienia. Z Eggiem, musiała patrzeć długo i głęboko, zanim uzyskała całkowitą pewność. Z innymi, tak jak z Brucem, wiedziała już po minucie, z jaką osobą się zadaje. A teraz, z tą wilczycą, z Kylie, Darla zajrzała w jej oczy tylko na sekundę, i już wiedziała. Wiedziała, że coś jest nie tak. Coś podobnego zdarzyło jej się, kiedy spotkała trzy tygodnie temu samca Alfę Sfory Víga-Feilan, zanim odwrócił się od swoich, dorosłych już, młodych. Również, gdy poznała Charlesa Mansona, i tylko Bóg wiedział, że miała rację. I to zdarzało się teraz, z partnerką Bruce'a. „Kylie. Miło cię poznać. " „I wzajemnie. " Wilczyca wyglądała, jakby należała do jednego z plemion indyjskich zmiennych, które Darla spotkała, gdy wyjechała do Teksasu do pracy u Van Holtza, którejś zimy. Kylie była piękną kobietą, ale była też zimna. Bardzo, bardzo zimna. „Co się tutaj dzieje? " „Chciałam odejść. " Powiedziała Darla Bruce’owi, skupiając się na nim, a nie na jego kobiecie. „Ale oni mi to utrudniają. " Bruce obejrzał się na przywódcę motocyklistów. Podszedł do niego, żeby porozmawiać, Darla przeniosła swoje spojrzenie na Willa. To Will był jej problemem. Zdumiewające, że brak ochoty do rozmowy przez Eggiego jej nie przeszkadzał, ale Willa już z pewnością tak. Wyciągając ramiona do przodu, w otwartym wyzwaniu, w pełni ludzki przywódca odezwał się do Bruce'a. „Masz mi coś do powiedzenia, bogaty chłopczyku? " Spojrzał na partnerkę Bruce'a. „Ty i twoja czerwonoskóra dziwka. "

~ 99 ~

I wtedy partnerka Bruce'a się zamachnęła, jej pięść wylądowała na szczęce człowieka, który upadł na ziemię. Przykrył swoją twarz, krew lała się spomiędzy jego palców. „Ty szalona suko! " Darla prychnęła. Jeśli oczekiwał dużo krzyku i bicia po klatce piersiowej, zanim rozpocznie się prawdziwa walka, nie powinien nic mówić do wilczycy Bruce'a. Jedno spojrzenie na nią i Darlę, powinno mu powiedzieć, że nie będzie żadnego ostrzeżenia, żadnych słów, niczego, oprócz bólu i krwi, kiedy ktoś nazywa ją szaloną suką. Spoglądając za siebie i chcąc chronić swoje własne tyły, gdy te dwie grupy zaatakowały się nawzajem, Darla popatrzyła na Willa. Wiedziała, że gdy wszyscy będą zdekoncentrowani, to będzie dla niego doskonały czas, żeby spróbować czegoś naprawdę głupiego. Darla odsunęła się od nasilającej się bitwy i rozejrzała się. Willa nigdzie nie było. Ani jakiegokolwiek śladu kilku jego przyjaciół, którzy stali za nim. Uciekli. Darla wciągnęła powietrze. „Oh, nie! " Zostawiła za sobą walczące grupy i pobiegła do lasu. Po około dwóch minutach, wskoczyła na głaz i warknęła. „Egbercie Ray! " Wilk odwrócił wzrok od krwawiącego i poturbowanego człowieka, który klęczał przed nim na ziemi. Eggie trzymał jedną ręką Willa za włosy, w drugiej nóż myśliwski, który był przytknięty do gardła mężczyzny. Dwóch innych ludzi, którzy byli z Willem, byli trzymani przez przyjaciół Eggiego i byli pobici prawie na śmierć. Po mniej niż pięciu minutach. Cholera. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie przekląć. Po prostu musiała to powiedzieć. Cholera. „Odejdź stąd, Darla. " Eggie warknął na nią. „Natychmiast." „Puśćcie ich. " Popatrzył na nią, a wtedy zobaczyła, że jego wilcze oczy są nieznacznie rozszerzone, a kły na zewnątrz. „Odejdź, Darla. " ~ 100 ~

Skrzyżowała ramiona na swoich piersiach. „Nie pozwalam ci tego zrobić. " „Darla… " „Nie pozwalam ci popsuć naszego pięknego dnia przez zabicie trzech ludzi i zakopaniu ich w lesie. Nie pozwalam na to. " Eggie wpatrywał się w nią, ona wpatrywała się w niego, żadne z nich nie chciało odwrócić wzroku. No cóż, nie była święta. Naprawdę nie miała nic przeciwko pobiciu tych ludzi, których złapali. Zasłużyli na to i to powinna być dla nich dobra lekcja, żeby przy odrobinie szczęścia, jakaś inna dziewczyna nigdy nie miała do czynienia z podobnym zagrożeniem. Przynajmniej nie z ich strony. Ale Darla nie mogła zaprzeczyć faktowi, że gdy wszystko zostało powiedziane i zrobione, faktycznie nic jej nie zrobili. Chociaż na pewno chcieli spróbować. Albo może mieli nadzieję, że ją wystraszą, żeby z nimi współpracowała. Albo może zaplanowali, że będą ją nękać, dopóki nie ucieknie w tłum. Nie wiedziała dlaczego, i dlatego nie mogła na to pozwolić. Wiedziała, że u Smithów, nie było mowy o tego typu rzeczach, ale ona nie była Smithem. I nigdy nie będzie. Zawsze będzie Lewisem i, co najważniejsze, zawsze będzie Darlą Mae. „No, Eggie. " Nalegała, przyciszając głos i wyciągając do niego rękę. „Słyszałam, że Lynyrd Skynyrd może grać dzisiaj wieczorem. " „Nie cierpię Lynyrda Skynyrda. To moi kuzyni z Alabamy go lubią." „Oh. " Wzruszyła ramionami i posłała mu lekki uśmiech. „Ooops." Odwrócił wzrok, ale wiedziała dlaczego, bo nie chciał uwolnić się od swojego gniewu. Rozumiała to. Czuła to samo do swoich sióstr. Ale nie opuściła swojej ręki i nie odwróciła wzroku od jego twarzy. „Smith? " Odezwał się nagląco baribal, który jedną stopę trzymał na karku człowieka. Jedno pchnięcie tej ogromnej stopy i kręgosłup tego człowieka pęknąłby, jak sucha gałązka. Warcząc, Eggie wsunął swój nóż z powrotem do pochwy na swoim udzie, złapał pełnego człowieka za gardło i podniósł go. Przycisnął go do drzewa i przytrzymał. Mężczyzna próbował się uwolnić, ale równie dobrze mógł tego nie robić. Eggie pochylił się do przodu i zaczął coś szeptać do niego. Darla przekrzywiła głowę,

~ 101 ~

próbując wyłapać jego słowa, ale nic nie mogła zrozumieć, bo Eggie był zbyt daleko, żeby jej wilcze uszy mogły coś wyłapać z jego pomruków. Gdy człowiek, dosłownie się posikał, a także, na podstawie zapachu, zesrał się w gacie, Darla poczuła ulgę, że niczego nie słyszała. Nie chciała nawet wiedzieć. Eggie cofnął się i upuścił człowieka na ziemię. Patrzył na niego groźnie przez dłuższą chwilę, a potem odwrócił się – wiedziała, że nie chciał tego robić i zdawała sobie sprawę, jak trudne było to dla niego – i podszedł do Darli. Darla wciąż trzymała wyciągniętą rękę i poruszała palcami na niego, ale Eggie potrząsnął tylko głową. „Mam krew na swoich rękach. " I w tej chwili Darla uprzytomniła sobie coś o Eggiem... że on zawsze miał krew na swoich rękach. Czy fizycznie, czy metaforycznie, zawsze będzie miał krew na swoich rękach, czy łapach, przez całe swoje życie. Dopiero teraz to zobaczyła. Zrozumiała. I kiedy sięgnęła i chwyciła jego pokrytą krwią rękę swoją własną, trochę stwardniałą i pokaleczoną od pieczenia i gotowania przez te wszystkie lata, Darla zaakceptowała to w nim. Musiała, ponieważ właśnie zrozumiała, że jest w nim zakochana. Czy chciała tego, czy nie, kochała go. Oczywiście, jej siostry powiedzą, że zwariowała. Nie dlatego, że to był Egbert Ray Smith, albo że był jednym z mężczyzn sfory Smith, ale dlatego, że był jej pierwszym. Ale dla Darli, miłość i seks były nierozłączne. Były jednym i tym samym dla niej, zawsze będą. Uśmiechnęła się do groźnej miny Eggiego, wiedząc, że jego furia nie była skierowana do niej, wiedząc, bez żadnych wątpliwości czy obaw, że była bezpieczna z tym niebezpiecznym, śmiercionośnym wilkiem. „Chodźmy. " Powiedziała. „Umieram z głodu. "

*** Wyszli z lasu, dopiero kiedy Lloyd podał mu szmatę, w którą wytarł ręce poplamione krwią. To nie pomogło na zadrapania i przecięcia, które mieli od bicia ludzi, ale było w porządku. Może, gdyby Eggie miał szczęście, nikt nie znajdzie tej ~ 102 ~

trójki i umrą z powodu swoich ran. Wiedział, dlaczego Darla go powstrzymała, ale dobrze znał takich ludzi. Drapieżniki takie, jak ludzie, w mniemaniu Eggiego, byli najgorsi. Ponieważ jedzenie, czy przetrwanie, nie miało nic wspólnego z tym, na co polowali. Absolutnie nic. Ale jeśli była jakaś kobieta, która mogła powstrzymać Eggiego z miłości przed upokarzaniem bezużytecznych ludzi, to była nią Darla Mae Lewis… tylko Darla Mae. Kiedy wyszli z lasu, duża grupa wilków nagle zagrodziła im drogę i, poddając się bardziej szkoleniu, a nie instynktowi, Eggie i jego koledzy z zespołu, wyciągnęli swoją broń i wycelowali w wilki. Sfora momentalnie się zatrzymała, oprócz ciemnoskórej wilczycy, która wciąż szła w ich kierunku, ale wysoki mężczyzna chwycił jej ramię i szarpnął do tyłu, zatrzymując ją u swego boku. „Darla? " Zapytał nagląco mężczyzna. „Egbercie Ray. " Westchnęła Darla. „To są moi przyjaciele." Eggie wciągnął powietrze i warknął. „Sfora Magnus to twoi przyjaciele? " „Mam mnóstwo przyjaciół. Opuśćcie broń, panowie. " Rozkazała Darla. Eggie kiwnął głową na swój zespół i włożył broń z tyłu za pasek swoich dżinsów, pod kurtkę. „Wszystko w porządku, Darla? " Zapytał jeden z wilków Magnus. „Tak, nic mi nie jest. Wszystko w porządku. " Jakiś inny wilk ze sfory, przepchnął się między swoimi, i zrobił krok w przód. I, po jednym spojrzeniu i kiwnięciu głową, Eggie rozpoznał go, jako jednego z inżynierów w Navy, który kiedyś pomógł jego zespołowi wysadzić obiekt w powietrze. „Thorpe. " „Smith. " Ezra Thorpe był częścią Sfory Magnus, odkąd skończył szesnaście lat, a do marynarki wstąpił, gdy miał dwadzieścia. Był, z tego, co wiedział Eggie, jednym z najlepszych specjalistów od demolki. Wilk mógł wysadzić cały blok tylko kilkoma strategicznie rozłożonymi laskami dynamitu. Nie był za bardzo towarzyski, i właśnie dlatego Eggie go tolerował. Nie cierpiał zbyt przyjaznych osób. ~ 103 ~

„Smith? " Warknął przywódca sfory młodych wilków. „Egbert Ray Smith?" Darla się uśmiechnęła i kiwnęła głową. „Tak, to on. " Eggie mógł się mylić, ale to brzmiało tak, jakby słyszał dumę w jej odpowiedzi. „Egbercie Ray, " mówiła dalej, „to jest Bruce Morrighan ze Sfory Magnus." Eggie warknął na wilka, wpatrując się w niego, aż reszta wilczej sfory nie stała się nerwowa. Ale wilk nie miał zamiaru się ruszyć, dopóki jego kobieta znowu nie spróbowała podejść do Eggiego. Całe szczęście Morrighan był dość szybki, bo inaczej Eggie nie miałby żadnych skrupułów, żeby znokautować tę kobietę. Doskonale wiedział, że samiec to zobaczył w jego oczach, i dlatego powstrzymał swoją szaloną wilczycę. „Nic ci się nie stanie? " Zapytał Morrighan Darlę, a jego sfora zaczęła znikać. „Nie, wszystko w porządku. Dzięki, Bruce. " „Zawyj, gdybyś mnie potrzebowała. " Powiedział jeszcze, zanim odszedł, pociągając za sobą samicę. Thorpe uśmiechnął się i podążył za resztą swojej sfory. „Hej, Thorpe. " „Tak? " Zapytał nie odwracając się. „Zostajesz jakiś czas w Tennessee? " „Może. " „Dobra. " Eggie zapamiętał to sobie do późniejszego wykorzystania. Gdy Sfora i motocykliści już zniknęli, Eggie stanął naprzeciw Darli. Uśmiechnęła się do niego. „Dzięki, Eggie. "

~ 104 ~

Burknął coś i ruszył, wciąż trzymając Darlę za rękę. Kiedy szli przez tłum, Eggie powiedział. „Dowiedziałem się, dlaczego zostałaś zaatakowana w Północnej Karolinie. " „Oh? " „Mhm. " Eggie zatrzymał się, osadzając Darlę w miejscu. Gdy stanęła do niego twarzą, zapytał. „Wiesz, że byłaś świadkiem morderstwa w San Francisco, dwa tygodnie temu? " Darla zamrugała, marszcząc brwi. „Co? "

Tłumaczenie: panda68

~ 105 ~

Rozdział 11 „To jest jakieś szaleństwo. " Powiedziała Darla, wysiadając z samochodu, kiedy Eggie wyłączył silnik. Zamknęła drzwi. „Absolutne szaleństwo. Sądzę, że chyba bym zauważyła, gdyby ktoś został zabity tuż przede mną. " Obeszła naokoło samochód, ale Eggie już tam był, zatrzymując ją przed wejściem do domu. „Może w tym przeszkodziłaś, albo co. " „Eggie, nie jestem jakimś wrażliwym kwiatkiem, który nigdy wcześniej nie był na polowaniu. " „Polowanie na jelenia, a zobaczenie, jak zabijany jest człowiek, to dwie różne sprawy, kochanie." „Widziałam, co zrobiłeś na terenie mojego ojca. Pamiętam wszystko. " Skrzywił się, a Darla potrząsnęła głową. „Przepraszam. Ja nie... " Chciała przejść obok niego, ale Eggie złapał ją za biodra i przytrzymał. Opierając się tyłkiem o maskę samochodu, przyciągnął ją bliżej, między swoje nogi. „Posłuchaj mnie, Darla. Nikt nie mówi, że zrobiłaś coś złego. " „Ale jestem tylko dziewczyną i czasami nie mogę poradzić sobie ze stresem zobaczenia, czyjegoś morderstwa. Eggie... naprawdę myślisz, że jeśli bym coś zobaczyła, nie poszłabym do policję? Że czegoś bym nie zrobiła? " Wpatrywał się w nią, w końcu potrząsając głową. „Zrobiłabyś coś. Nieważne, jak głupie, byłoby to, co chciałabyś zrobić." „Dokładnie. " „Ta odpowiedź wcale nie sprawia, że czuję się lepiej, Darla Mae. " „Wiem. " ~ 106 ~

Przyciągnął ją bliżej, aż oparła się o niego mocno. Darla zarzuciła swoje ramiona wokół jego szyi, a on swoje zawinął wokół jej pasa. „Słuchaj. " Odezwał się Eggie. „Nie martw się. Mój zespół zajmie się tym dla mnie." „Zajmie się, czym? Przecież nie znają żadnych szczegółów. Kto kogo zabił i dlaczego. To dlatego szuka mnie policja, jako świadka tego możliwego zabójstwa." „I mój zespół odkryje wszystkie szczegóły – a potem się tym zajmie. " „Masz na myśli zaczną zabijać ludzi. " „No cóż, ktoś już próbował cię zabić, więc nie wiem, w czym problem. " „Nie powiedziałam, że mam z tym problem. Chcę tylko wiedzieć, czy będziesz ze mną szczery. " „Nie mogę obiecać, że zdradzę ci wszystkie informacje. Bo czasami nie będę mógł ci wszystkiego powiedzieć, bo może nie będę mógł. " „Ściśle tajne militarne rzeczy, co? " „Całkiem możliwe. " Eggie przytulił ją mocniej i wpatrzył się w jej twarz. „Ale nie zamierzam karmić cię kłamstwami. Ponieważ to byłoby nie w porządku. Ale także dlatego, że jesteś wystarczająco bystra, by wiedzieć, kiedy będę plótł bzdury." „Tylko dlatego, że nie jesteś dobrym kłamcą. " „Taką mam wadę. " Nie. To naprawdę nie była wada. Darla pocałowała go i Eggie natychmiast odpowiedział. Jego ramiona zacisnęły się wokół jej pasa, jego pomruk wypełnił jej usta. Gdy w końcu odsunęli się od siebie, obydwoje zmarszczyli brwi i spojrzeli w stronę ganku domu Eggiego. Jego bracia stali tam, patrzyli na nich i jedli ciasta, które zostawiła w kuchni. Usłyszała jego warknięcie i Darla natychmiast przycisnęła rękę do jego klatki piersiowej.

~ 107 ~

„Eggie. " Gdy upewniła się, że już jest spokojny, skupiła się na niechlujnych wilkach śmiecących na ganku. „W czymś możemy wam pomóc, panowie? " „Ona jest znacznie bardziej uprzejma niż jej siostry. " Zauważył Nicky Ray. „To miła odmiana. " Eggie warknął jeszcze raz. „Panowie? " Nalegała, nie będąc pewna, jak długo będzie mogła powstrzymać Eggiego. „Mama chce, żebyście przyszli jutro na obiad. " Wyjaśnił Bubba. „Zostawiliście jakieś ciasto, żebym mogła je przynieść? " Wciąż żując, bracia popatrzyli po sobie i potrząsnęli głowami. Nie o to chodziło, że Darla chciała zanieść dwudniowe ciasto na obiad do domu mamy Eggiego, ale chodziło o… zasadę! Zdegustowana, odeszła od Eggiego i pomaszerowała w stronę domu. „Chyba będę musiała iść jutro na zakupy. " „Nie musisz. " Odezwał się Benji, kiedy Darla przechodziła obok niego. „Sądzę, że twoje siostry przyniosą jakieś ciasta. " Darla zatrzymała się w drzwiach, stanęła naprzeciw chłopaków Smith, i zwęziła swoje oczy. „Oh? Naprawdę? " Czterech mężczyzn odsunęło się od niej. Nie, żeby obwiniała ich o coś. Z prychnięciem, wpadła jak burza do domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Bracia Eggiego wstrząsnęli się po tym, jak Darla trzasnęła drzwiami. Odwrócili się, żeby odejść, ale spotkali się twarzą w twarz z Eggiem.

~ 108 ~

„Co się dzieje? " Zapytał. „Nic. " Skłamał Bubba. Wyczuł, że łajdak kłamał. „A bo co? " „Który z was wymyślił ten obiad? " „Mama. Bo nie może spędzać tyle czasu ze swoim ulubionym chłopcem. " Eggie przekręcił oczami. „Powiedziała to po wypiciu jednego drinka, a wy wciąż mi to wypominacie. " „Widzimy się jutro, duży bracie. " Bubba przeszedł obok niego. „Nie mogę się doczekać widowiska." Bubba zniknął w drzewach, a reszta podążyła za nim. Z westchnieniem, Eggie wszedł do domu i… znalazł Darlę przetrząsającą wszystkie szafki. „Co robisz? " Zapytał. „Patrzę, co muszę jutro kupić w sklepie. " Stanęła naprzeciw niego. „Czy ty wiesz, co to znaczy, co? " „Że jesteś irracjonalna? " „Nie. One mnie wyzwały. " „Naprawdę nie przypominam sobie, żeby to zostało powiedziane. " „Nie znasz moich sióstr. To nie jest koniec. " Eggie podszedł do Darli i owinął ramiona wokół jej pasa. „Eggie... nie. " Nie odpowiedział, tylko pocałował jej szyję. „Muszę zrobić listę i... i inne rzeczy. " Pocałował jej szczękę. „Eggieeeee. " Zajęczała, jej ramiona uniosły się do góry i chwyciły jego ramiona.

~ 109 ~

„Nie zostawiaj mnie samego w tym dużym łóżku, Darla Mae. " Nigdy już nie zostawiaj mnie samego w łóżku. Nigdy w życiu. Darla spojrzała w jego twarz. „Ale jeśli ktoś myśli, że ciasto pekanowe Janie Mae jest lepsze od mojego… " Eggie, uśmiechając się, podniósł Darlę i zaniósł na górę po schodach. „Nie martw się. Tak się nigdy nie stanie. "

Tłumaczenie: panda68

~ 110 ~

Rozdział 12 Darla podniosła się z łóżka, naga, i rozciągnęła, wyciągając ramiona wysoko nad głowę. Kiedy wstrząsnął nią dreszcz, złapała czarną podkoszulkę Eggiego, która wisiała na krześle, i wciągnęła przez głowę, a potem zbiegła po schodach na dół. Potarła swój brzuch i otworzyła lodówkę, zerkając do środka, co nada się na śniadanie. „Co będziesz robić dziś rano, Darla Mae? " Darla zamknęła oczy i prawie wyskoczyła ze swojej skóry na głos dochodzący zza niej. Gdy już wystarczająco się uspokoiła, zerknęła ponad swoim ramieniem. „Hej, Nicky Ray. " „Hej. " Wskazał na ścianę, a Darla aż zamrugała. „Telefon? Zakładasz telefon? " „Eggie mi kazał. " Uśmiechnął się. „Mam największe zdolności techniczne w tej rodzinie." Darla, była zbyt miła, żeby zranić jego uczucia, więc uśmiechnęła się i kiwnęła głową. „Oczywiście, że jesteś. Ale Bubba powiedział, że Eggie nienawidzi telefonów. " „I tak jest, ale on chce, żebyś czuła się bezpieczna. Poprosił mnie, bym się tym zajął, jak tylko wrócimy do Smithville. Nikomu o tym nie wspomniałem. " Nicky podrzucił w górę jabłko, które leżało na blacie, a potem je złapał i ugryzł. „A więc przyjdziecie dzisiaj? " „Oczywiście. " „Jesteś pewna? Będzie tam cała rodzina. " „Nie ma problemu. " Ziewnęła i złapała karton mleka. „Powinnaś najpierw porozmawiać o tym z Eggiem, czy mówisz w imieniu was obojga? "

~ 111 ~

Darla rzuciła okiem na wilka, zanim nalała mleka do szklanki. „Ale z ciebie podżegacz Nicky Ray? " „Nie wiem, co masz na myśli. " „Myślę, że jednak wiesz. " Uśmiechnął się do niej i odwrócił się, by rozbić się o twardą klatkę piersiową swojego brata. „Hej, Eggie. " Eggie obnażył swoje kły i warknął. Spuszczając oczy, Nicky obszedł swojego brata i wypadł, jak błyskawica, tylnymi drzwiami. Śmiejąc się, Darla potrząsnęła głową i napiła się mleka. „Dobrze spałaś? " Zapytał ją Eggie. „Kiedy pozwoliłeś mi zasnąć, to tak. " Puściła do niego oko i podała mu szklankę z połową mleka. Eggie wziął ją i wypił jednym haustem. „Dlaczego to tutaj jest? " Zapytała, podchodząc do telefonu. „Dla bezpieczeństwa. Kiedy będziesz miała jakieś problemy, wykręcisz zero i Stacey, miejscowy operator, natychmiast przełączy się do szeryfa, albo jego zastępcy. " „Jesteś pewny, że to wszystko jest potrzebne, Eggie? " „Nie chcę ryzykować. Nie z tobą. " Darla uśmiechnęła się i Eggie zaczął iść w jej stronę. Ale telefon zadzwonił i Eggie nagle się… zdziwił. Odskoczył do tyłu, prawie na dwa metry, i zaczął poszczekiwać na telefon, który dzwonił i dzwonił. Nie będąc pewna, jak długo ten telefon będzie jeszcze wisiał na ścianie, Darla szybko podniosła słuchawkę. „Halo? " Ponieważ nie słyszała słów w słuchawce przez rozbrzmiewający hałas, popatrzyła na Eggiego i krzyknęła. ~ 112 ~

„Egbert Ray! " Przestał szczekać, ale zaczął warczeć na telefon, jakby trzymywała żywego węża. Dobry Boże!

*** Eggie patrzył na Darlę przy tym cholernym telefonie. Nienawidził telefonów. „Przepraszam. " Odezwała się. „Kto dzwoni? O, witam, pani Pauline. Czy wiem kto?" Darla sapnęła i spojrzała po sobie. „Tak. " Powiedziała do telefonu. „Tak. Znam go. Proszę przysłać go tutaj. Pod ochroną proszę. Dziękuję bardzo, pani Pauline. " Darla odłożyła słuchawkę i popatrzyła znowu na siebie. „Mój Boże! Muszę się przebrać. " Przepchnęła się obok niego, ale Eggie podążył za nią. „Dokąd idziesz? " „Muszę się pozbierać. " Obejrzała się i pobiegła na piętro. „Jestem przykryta tobą. " „I tak powinno być. " Wymamrotał, idąc za nią i wchodząc do łazienki. Zatrzymał się w drzwiach, gdy wskoczyła pod prysznic. „A kto do nas przyjdzie? " „Mój szef. " Oczy Eggiego się zwęziły. „Twój szef? Van Holtz jest na terytorium Smithów? " Darla obróciła się twarzą do Eggiego. „Egbercie Ray, nie zaczynaj niczego z Bernhardem Van Holtzem. " Skrzyżował ramiona na piersi. „Pozwoliłaś temu Naziście przyjść do domu? " „Wcale nim nie jest, i chcę, żebyś mi obiecał, że będziesz dla niego miły. " ~ 113 ~

„Dla Van Holtza? To się nigdy nie stanie. I nie chcę, żebyś kręcił się koło ciebie. " „On jest moim szefem. " Eggie wpatrzył się w nią. „Więc wrócisz razem z nim? " Darla zamrugała, najwyraźniej zaskoczona jego pytaniem. „Um... Ja nie... Ja naprawdę... " Zamachała szybko rękami w powietrzu. „Egbercie Ray, nie mam teraz na to czasu. A teraz wyjdź. Muszę wziąć najszybszy prysznic, jaki widział świat, i się ubrać. " Eggie wyszedł do przedpokoju, a Darla zamknęła za nim drzwi. Nie był zaskoczony, że planowała wrócić. Planowała wrócić do San Francisco i spędzić życie, jako szef kuchni od ciast dla tego cholernego Van Holtza. Ale to, co najbardziej nim wstrząsnęło to fakt, że planowała wrócić tam bez niego. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy nie wspomniała o tym, że wrócą razem. Nie wtedy, gdy cała była rozproszona, nadejściem jakiegoś ciotowatego wilka do jego drzwi. Zmieszany, wkurzony i zraniony, Eggie zszedł na dół, wyszedł na zewnątrz i usiadł na schodach ganku. Poczeka.

*** Darla narzuciła na siebie letnią sukienkę, włożyła sandały i szybko przeczesała swoje włosy. Zbiegła ze schodów i kierowała się już do kuchni, żeby uszykować szklanki i mrożoną słodką herbatę, gdy zobaczyła przez okno, że Van Holtz już jest i stoi na zewnątrz domu Eggiego i... wpatruje się w Eggiego. „Oh, Boże! " Podbiegła do drzwi i otworzyła je szeroko. Żaden wilk nie odwrócił wzroku od drugiego, kiedy pojawiła się na ganku. Zatrzymała się na szczycie schodów, wsuwając się między Eggiego, a swojego szefa. ~ 114 ~

„Witam, panie Van Holtz. " Wilk uśmiechnął się do niej i zobaczyła prawdziwe zainteresowanie i ulgę na jego twarzy. „Darla. " Wszedł po schodach i pocałował ją w policzek. Usłyszała pomruk Eggiego, ale postanowiła to zignorować. „Cieszę się, że nic ci się nie stało. Słyszałam, co się wydarzyło w Smithville. Tak mi przykro. " „Nie zrobiłaś niczego złego. " Odezwał się. „Powinienem ci powiedzieć, dlaczego wysyłam cię do domu, ale nie chciałem cię martwić. " Potrząsnęła głową. „Proszę o tym nie myśleć, sir. " „Nie przyszło mi do głowy, że będą ścigać cię aż tutaj, i miałem cichą nadzieję, że wszystko się wyjaśni, zanim wezwę cię z powrotem. " „Oh. Czy już coś wiadomo w tej sprawie? " „Przykro mi, ale nie. Jeszcze nie. " Darla nienawidziła siebie za to, że czuła ulgę, ale była też... niepewna. Czy Eggie będzie chciał, żeby z nim została? Czy tylko chciał jej na teraz? Trudno było to powiedzieć, jeśli chodziło o tego mężczyznę. Nie okazywał zbytnio swoich emocji, chyba że ktoś go zdenerwował. „Możemy iść na spacer? " To nic, że Van Holtz nie patrzył na nią, gdy zadawał to pytanie, ale Darla obejrzała się przez ramię. W tej chwili Eggie stał tuż za nią – nawet nie słyszała, kiedy się poruszył – jego ramiona skrzyżowane były na jego piersi, jego wilcze oczy skupiły się na Van Holtzu. Mężczyźni ze Sfory Van Holtz byli wysokimi, ale smukłymi wilkami. Mimo mniejszej tężyzny, wykorzystywali swoje mózgi, żeby zniwelować skutki, gdyby doszło do walki. I tak długo, jak istniały te dwie Sfory, Smithowie i Van Holtzowie, byli swoimi zawziętymi wrogami, chociaż Darla nie miała pojęcia dlaczego. Wiedziała tylko, że miała miejsce jakaś wojna między tymi dwiema Sforami na przestrzeni wieków. Była brzydka, brutalna, i taka, na co wielu miało nadzieję, że nigdy już się nie powtórzy.

~ 115 ~

Darla zeszła ze schodów i odciągnęła Van Holtza z dala od ganku. „Dasz mi minutę? " Zapytała i wróciła do schodów, gdzie stał Eggie. „Zaraz będę z powrotem. " Powiedziała mu. „Nie idź za mną." „Oczekujesz ode mnie, że zostawię cię samą z tym pieprzonym Van Holtzem? " „Uważaj, jak do mnie mówisz, Egbercie Ray Smith. Nie jestem jakąś dziwką, którą poderwałeś gdzieś na ulicy. Rozumiesz? " Burknął coś i zdecydowała, że przyjmie to, jako tak na jej pytanie. „Niedługo wrócę, nie opuścimy terytorium Smith, więc poczekaj, aż wrócę. " Gdy nic nie odpowiedział, wróciła do Van Holtza. „Gotowy? " Zapytała, zmuszając się do uśmiechu. Obserwował, jak Darla odchodziła z tym gładko mówiącym, dziwnie ubranym, bogatym gnojkiem. Eggie rósł z nienawiścią do Van Holtzów. Tego uczyli każdego Smitha od urodzenia. Ale teraz naprawdę ich nienawidził. Bardzo. Bubba wyszedł z domu Eggiego, jego usta pełne były ostatniego kawałka ciasta, jakie Eggie znalazł i ukrył poprzedniej nocy. „Ot, tak sobie, pozwolisz mu odejść z twoją kobietą? " „Możesz nie wtrącać się w nie swoje sprawy? " „Nie możesz go zabić. Ojciec dał słowo, że będzie bezpieczny, a mama się z nim zgodziła. " „Nic mnie to nie obchodzi. Dlaczego wciąż do mnie mówisz? " „Bez powodu. " Eggie wszedł do domu, zatrzasnął za sobą drzwi, pozbył się ubrania, zmienił się w wilka i wybiegł przez tylne drzwi. Potem wytropił Darlę i Van Holtza, upewniając się, żeby został pod wiatr względem nich.

~ 116 ~

*** Przerażona Darla usiadła na głazie, kładąc ręce na swoich policzkach. „Biedny Pan Kozlow. " Potrząsnęła głową. „Był dla mnie zawsze taki miły." Harold Kozlow był człowiekiem i właścicielem wysokiej klasy sklepu jubilerskiego, obok restauracji Van Holtza, i był palaczem. Za każdym razem, jak Darla potrzebowała przerwy w kuchni, wychodziła na tyły restauracji i tam często natykała się na Pana Kozlowa. Z czasem, chociaż nie paliła, zaprzyjaźnili się. Zawsze sobie pogadali, a ona częstowała go swoimi ciastami. To były miłe, pogodne stosunki, które Darla lubiła. „Znaleźli go jakiś tydzień temu. " Powiedział Van Holtz. „Oh. To okropne. " Darla zamrugała. „Ale… co to ma wspólnego ze mną? Nie widziałam, co stało się Panu Kozlow. " „Dwie noce wcześniej, zanim wysłałem cię na wakacje… widziałaś synów Pana Kozlowa, Alvina i Peteya? " Darla przygryzła wargę. Tak naprawdę to nigdy nie lubiła tej dwójki. Przyprawiali ją o dreszcze. „Chyba tak. Jeśli sobie przypominam. Ale tylko przez sekundę lub dwie. " „I oni widzieli ciebie? " „Tak sądzę. " „Zostali zatrzymani następnego dnia. " „Zatrzymani, za co? " „Policja powiedziała, że ich zatrzymali, ponieważ mają świadka, który widział, jak zabili swojego ojca. " Darla potrząsnęła głową. „Ale to nie byłam ja. "

~ 117 ~

„Wiem, ale z jakiegoś powodu, oni pomyśleli, że to jesteś ty. Przynajmniej przez chwilę. " „Co masz na myśli mówiąc przez chwilę? " „Musieli domyśleć się, że to nie byłaś ty, ponieważ rzeczywisty świadek został zabity w pokoju hotelowym, gdzie gliny ukryły tę osobę dla jego bezpieczeństwa. " „To okropne. " Darla zamyśliła się na chwilę. „Ale jeśli znaleźli osobę, która ich widziała, to dlaczego wciąż mnie poszukują? " „Bo wciąż myślą, że coś widziałaś. " „Ale nie widziałam. Wyszli tylnymi drzwiami ze sklepu swojego ojca, a ja weszłam do środka restauracji tak, jak zawsze robię, gdy ich widzę. " „Ostatni raz, jak ich widziałaś, to był z nimi ich ojciec? " „Nie. " Odparła z namysłem. „Nie. W ogóle nie widziałam Pana Kozlowa. Nieśli worki marynarskie, ale... " Van Holtz wpatrzył się w nią, unosząc jedną brew, a Darla nie mogła ukryć swojej odrazy. „Eee… Ich ojciec był w tych torbach, prawda? " „Prawdopodobnie. " „Biedny Pan Kozlow! " „Problem w tym, Darla, że wciąż możesz umiejscowić ich na scenie śmierci ich ojca. Jesteś wciąż zagrożona. " „Muszę porozmawiać z policją. " „Żeby cię chronili? " „Nie. Powiedzieć im, co widziałam. " Van Holtz potrząsnął głową. „Darla, sądzę, że nie powinnaś tego robić. "

~ 118 ~

„Wiem, że nie, ale muszę to zrobić. To jedyne wyjście. Jeśli synowie Pana Kozlowa go zabili, muszą za to zapłacić. " Wstała, ale Van Holtz złapał ją za rękę, powstrzymując ją przed odejściem. „Nic nie rób w tej chwili. " Uwolnił ją. „Proszę. Daj mnie i mojej sforze jeszcze parę dni, żebyśmy mogli zobaczyć, czy uda się… coś ustalić. " Gdy się zawahała, nacisnął ją. „Proszę, Darla." Westchnęła ciężko. „No dobrze. " „Dzięki, Darla. " „Dziękuję. " Lekko wzruszyła ramionami. „Odprowadzę cię. " „Nie trzeba. Dam sobie radę. " Przyprowadził ją z powrotem do głazu. „Posiedź tutaj chwilę, co? Spróbuj się odprężyć. " „Dzięki, Panie Van Holtz. " Uśmiechnął się, poklepał ją w ramię, i odszedł. Darla podciągnęła nogi na kamień i oparła brodę na kolanach. Objęła ramionami swoje nogi i westchnęła. Nie miała pojęcia, co ma teraz robić i, po raz pierwszy, ta myśl ją zaniepokoiła.

*** Eggie wpadł tylnymi drzwiami do kuchni. Szybko zmienił się w człowieka i wciągnął swoje dżinsy. Sięgał po swój T-shirt, gdy podchwycił obcy zapach, więc złapał broń, którą zostawił na stole kuchennym, i wycelował w wilka będącego na jego terenie. Van Holtz się nie poruszył, ani nie wpadł w panikę. „Dużo słyszałem o niesławnym Egbercie Ray Smith przez ostatnie parę lat. " Odezwał się. „Wierz lub nie, ale mam nadzieję, że to, co mówią o tobie jest prawdą. Ponieważ jesteś dokładnie tym, co Darla potrzebuje w tej chwili. "

~ 119 ~

*** Do czasu, gdy Darla wróciła z powrotem do domu, Van Holtz zdążył już zniknąć, podobnie jak Eggie. Zdecydowała się uwierzyć, że Eggie poszedł na polowanie, ale raczej na jelenia, a nie na Van Holtza. Nie wiedząc, co ma robić, usiadła przy stole i spisała listę zakupów, które zamierzała zrobić, żeby upiec wszystkie te ciasta, by móc rywalizować ze swoimi siostrami. Wiedziała, że te krowy, przyniosą swoje najlepsze wypieki i Darla nie zamierzała pozwolić, żeby wygrały i tym razem. Ponadto, lepiej będzie, jak skupi się na czymś tak niedorzecznym, niż stale myśleć o biednym Panu Kozlow wepchniętym do worka marynarskiego... kilku worków. Zadrżała i skończyła listę. Potem wbiegła na piętro i zmieniła sukienkę na bardziej wygodne krótkie spodenki i T-shirt, i znowu usiadła w kuchni. Nie wiedziała, jak długo nie będzie Eggiego. Ten mężczyzna lubił chodzić bez pośpiechu na swoje polowania i może potrzebował dzisiaj więcej czasu, zanim pójdą do jego matki i spotkają się z jego rodziną. Rzuciła okiem na blat, na który Eggie zostawił kluczyki do swojego samochodu. Odwróciła wzrok, przygryzła wargę, i spojrzała ponownie. „Oh, przecież nic się nie stanie, prawda? " Rzuciła w powietrze, a potem wstała i podeszła do blatu, żeby pochwycić kluczyki. Podeszła również do szuflady, gdzie znalazła pudło z kilkoma tysiącami dolarów, bronią, paszportami dla kilku różnych osób, którzy wyglądali jak Eggie, ale nie mieli różne nazwiska i imiona. Zabrała sto dolarów, więcej niż potrzebowała, i włożyła do środka karteczkę z informacją dla Eggiego. A potem wyszła z domu i wsiadła do samochodu Eggiego. Zapuściła silnik Plymoutha i uśmiechnęła się, gdy zamruczał. Darla nie miała swojego samochodu, ponieważ nie lubiła mieć dodatkowego bagażu w swoim życiu, ale tak jak jej siostry, kochała naprawdę ładne samochody. Szczególnie dobrze utrzymane. Wyjeżdżając na drogę, Darla rozejrzała się, zobaczyła, czy nikt nie jedzie, i dodała gazu. Po osiągnięciu pięćdziesiątki, postanowiła zaszaleć.

~ 120 ~

Rozdział 13 Darla miała trochę więcej niż pół kilometra do Collinstown, neutralnego terytorium zmiennych, gdzie był sklep spożywczy, o którym mówił jej Eggie, gdy zatrzymała się na światłach. Wypuszczając oddech, odchyliła się do tyłu na fotelu. Teraz czuła się wspaniale. Po swojej lewej stronie usłyszała, jak jacyś mężczyźni, coś do niej krzyczą, więc spojrzała na złotego kabrioleta Mercury Cougar XR7 4, w którym siedziało czterech lwich samców. „Hej, piękna! " Krzyknął jeden z nich ponad muzyką grającą z radia samochodu. „To była cholernie dobra jazda, kochanie. Osiągnęłaś prędkość światła? " Roześmiała się i pomachała im. Światło się zmieniło i odjechali z piskiem opon, a złotobrązowe lwie grzywy rozwiały się na wietrze. Darla podjechała do sklepu i w trakcie zawracania na parkingu, Chevrolet Nova SS zajechał jej drogę, i tyłem uderzył w zderzak samochodu Eggiego.

5

Darla wcisnęła hamulec i pisnęła. Samochód Eggiego. Samochód Eggiego! Była tak przerażona, że nawet nie zauważyła, kto prowadził, dopóki drzwi od kierowcy się nie otworzyły i nie zobaczyła wysokiej, jasnowłosej samicy lwa. Popatrzyła na Darlę, uśmiechnęła się z lekkim zażenowaniem i powiedziała. „Przepraszam, misiaczku. Nie zauważyłam cię. " Lwice, które siedziały w środku, roześmiały się i Darla wiedziała, że te kobiety są związane z samcami lwów, którzy zaczepili ją na światłach. „Śmieszne, zazdrosne baby. " Warknęła, patrząc jak lwica wsiada z powrotem do swojego pojazdu. Darla nie miała zamiaru ich puścić. Przynajmniej powinny zapłacić za naprawę samochodu Eggiego! Ale zanim Darla mogła coś zrobić, jaskrawoczerwony Dodge Challenger 6 uderzył prosto w samochód kocic, z tak dużą siłą, że docisnął ich pojazd do Darli. Pisnęła i skuliła się. 4 5

http://assets.hemmings.com/uimage/12312535-700-0.jpg?rev=1 http://www.collectioncar.com/files/1966-Chevrolet-Nova_SS-317811340380605.jpg

~ 121 ~

„On mnie zabije. " Nawet nie miała czasu się o to martwić, ponieważ Darla zobaczyła Janie Mae i Francine wysiadające z tego auta. A Janie była z pewnością w takim nastroju, że mogła uderzyć z wściekłością w drugi samochód. Darla szybko wysiadła i podbiegła do nich, wsuwając się między Janie, a lwice, zanim Janie mogła pierwsza zadać cios pięścią. „Janie, przestań! " „No, no, no. " Lwica uśmiechnęła się szyderczo, kiedy pozostałe kocice wysiadły z samochodu. „Czy to nie Janie Mae Śmietnik. Widzę, że planujesz wydać na świat następnego lizodupacza. " Darla odwróciła się do lwicy. „Zamknij się! " Lwica przyjrzała się Darli. „Kim jesteś? " „Nie twoja sprawa. " Jedna z kocic szepnęła jej coś do ucha, a ta przyjrzała się Darli jeszcze raz. „Ty? I ten wybryk natury Eggie Smith? " I zanim Darla mogła się powstrzymać, uderzyła tę świnię w twarz. Wbrew temu, co sobie myślała Janie Mae, to uderzenie rzuciło lwicę na plecy. Oczywiście, to tylko wyzwoliło gniew Janie i Francine. A po chwili również ukazały się Roberta i Janette. Wysypały się z Pontiaca GTO 7, którym przyjechały, i zaatakowały resztę lwic niczym gniew boży. To nie wyglądało zbyt dobrze. Darla próbowała z całych sił powstrzymać wszystkie samice, ale nic z tego nie wychodziło, dopóki nie przyjechali policjanci z Collinstown. A chociaż byli niedźwiedziami, nie uśmiechało im się w to wtrącać.

6

http://www.tapeta-dodge-challenger.na-telefon.org/tapety/dodge-challenger.jpeg

7

http://www.seriouswheels.com/pics-1960-1969/1967-Pontiac-GTO-Gold-fa-lr.jpg

~ 122 ~

*** Ojciec Eggie wziął piwo w rękę i usiadł na krześle naprzeciw niego. Siedzieli na frontowym ganku, podczas gdy matka Eggiego i jego ciotki ustawiały meble z tyłu domu potrzebne na wieczorne przyjęcie. „Ona naprawdę chce zeznawać? " „Myślę, że ona nie chce. Ale zrobi to. Znam ją. " „Ona jest jednym z tych moralnych typów? " „Tak. " „W takim razie wiesz, co musisz zrobić, chłopcze. " „Nie będzie mnie już chciała. " Jego ojciec spojrzał na niego z marsową miną. „To dlaczego wszystko jej powiedziałeś? " „Bo wiedziała. Już wiedziała. " Ojciec zachichotał. „Yeah. Twoja matka również ma tę cechę. To jedyna kobieta, która złapała mnie na kłamstwie. " Rzucił okiem na Eggiego. „Kochasz ją, chłopcze?" „Tak. " „Twoja mama mówi, że jest trochę wątła. " „Oh, tato. " „Ja tylko pytam… czy trzeba się czymś martwić? " „Nie trzeba, i ona nie jest wątła. " „W porządku, w porządku. Jeśli to cię uspokoi, to twoi bracia są zazdrośni. " „Nie, nie są. Kochają swoje partnerki. " ~ 123 ~

„Oczywiście, że są. Ale twoja partnerka jest faktycznie miła dla ciebie. " „Ona nie jest moją partnerką, tato. " „Nie wiem, na co ty czekasz, chłopcze. Oznaczyłem twoją mamę zaraz w pierwszy weekend, jaki spędziliśmy razem. Wiedziałem, że muszę ją zatrzymać, bo inaczej bym ją stracił. " „Nie martwię się o to teraz. Bo w tej chwili, moim priorytetem, jest jej ochrona. " „A ona nie może zaopiekować się sobą sama? " „Tato, doprowadzasz mnie do rozpaczy. W jednej sekundzie pytasz mnie, dlaczego jej jeszcze nie oznaczyłem, a w następnej mówisz, jaka ona jest słaba. " „Upewniam się tylko, że myślisz tą głową na swoich ramionach. " Dlaczego dla Eggiego to miało znaczenie? Od kilku dni naprawdę nie wiedział. „Może powinienem się w to zagłębić. " Zasugerował ojciec. „Nie, tato. " Szybko odparł Eggie. „Ale chcę, żebyś tylko… Nie. " Bo Eggie wiedział, że jego ojciec tylko wszystko by pogorszył. „Nie chcę, żebyś robił cokolwiek." „W takim razie, po co do mnie przyszedłeś? " „Nie wiem. Może porozmawiać ze swoim ojcem? " Jego ojciec zmarszczył brwi. „No wiesz… pogawędki ojciec-syn. " Zmarszczenie brwi stało się głębsze i Eggie westchnął. „Zapomnij." „Tak zrobię. " Eggie miał właśnie wstać i skierować się do domu, gdy przed domem rodziców pojawili się jego bracia. „Co, do diabła, się tutaj dzieje? " Zdenerwował się ojciec. „Dziewczyny są ponownie w więzieniu w Collinstown. " Oznajmił Bubba, kiedy przeszedł koło niego, by wsiąść do swojej ciężarówki. Eggie i ojciec roześmiali się, ale Benji podszedł i powiedział.

~ 124 ~

„Nie wiem, z czego się śmiejesz, Egbercie Ray. Twoja dziewczyna też tam jest. "

*** Darla potarła skronie, w rozpaczliwej próbie ulżenia sobie w bólu głowy, ale to wcale nie pomogło. Miał on prawdopodobnie związek z kłótnią, jaka odbywała się między prętami. Niedźwiedzie umieściły Darlę i jej siostry w jednej celi, a lwice – również siostry z miejscowej Dumy Barron – w drugiej. I żadna z nich, ani na chwilę, się nie zamknęła. „Co zrobiłaś z moim samochodem? " Darla otworzyła oczy i wydała z siebie głębokie westchnienie. Poczuła ulgę na widok Eggiego. A potem wycelowała oskarżycielsko palec w drugą celę. „Te krowy uderzyły w twój samochód! " „Twoja dziwka podrywała naszych mężczyzn!" Eggie patrzył na Darlę z podniesionymi brwiami. „Naprawdę? " „Oczywiście, że nie! " Zastępca szeryfa wszedł do środka i zaczął otwierać cele. „Wszyscy macie zapłacić grzywny. " „Jak zwykle? " Zapytał Bubba, czekając na wyjście Janie. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego i Darla go za to nie winiła. Była w piątym miesiącu ciąży z jego dzieckiem, ale wciąż wdawała się w bójki z kotami. Chociaż… nie. „Co, jak zwykle? " Spytał Eggie chwytając Darlę za rękę, gdy wyszła z celi. „Ta tutaj, jako jedyna, nie uczestniczyła w bójce. " Wyjaśnił szeryf. „Naprawdę? " „Ona chciała to powstrzymać. " ~ 125 ~

„Więc dlaczego… " „Jechała przeszło sto dziesięć na godzinę w strefie ograniczenia do trzydziestu. " Całe więzienie zamilkło, wszystkie oczy skupiły się na Darli. „Ja tylko… " Odchrząknęła i spróbowała jeszcze raz. „Chciałam tylko zobaczyć, ile wyciągnie twój samochód." „I wyciągnął sto dziesięć? " Zapytał Eggie. „Najwyraźniej. " „Nasi zastępcy zgubili ją na Miller’s Road, ale zanotowali markę samochodu. Kiedy zostali wezwani do bójki, zobaczyli tam ten pojazd. " „No tak. " Powiedział Eggie. „Rozumiem." Eggie rzucił na nią okiem, potrząsnął głową i skierował się do wyjścia. „Uh... Eggie? " Zatrzymał się, skupiając się na niej. Darla wzruszyła ramionami i odezwała się niepewnie. „Wciąż trzeba iść do sklepu. " Warknął i wyszedł na zewnątrz... no cóż, nie mogła go o nic winić.

Tłumaczenie: panda68

~ 126 ~

i model

Rozdział 14 Wszystkie siostry wylądowały w domu Eggiego, gdzie upiekły swoje cista, a kiedy skończyły zabrały je do Pani Pauline. Lecz zanim zjawiły się u niej siostry Lewis, rodzinny obiad już dobrze się rozkręcił, i Darla mogła stwierdzić, że to było bardziej przyjęcie, niż obiad. W jej mniemaniu, obiad powinien odbywać się przy jednym stole, w środku domu, w jadalni, ale dla Smithów oznaczał on dużo stołów ustawionych w jednym rzędzie na podwórku, muzykę i polot. Mnóstwo polotu. Nic zaskakującego. Przez dekady, sfora Smith wydawała z rozmachem swoje pieniądze. Darla nie widziała Eggiego, odkąd wpłacił za nią, raczej dużą, grzywnę w więziennej kasie w Collinstown, a potem wręczył jej kluczyki od ciężarówki ze słowami. „Jedź poniżej sześćdziesiątki. " Rozkazał jej, a ona zrobiła dokładnie to, co obiecała. Ku irytacji swoich sióstr. Oh, cóż ona mogła powiedzieć? To była jedyna rzecz, jaką siostry Lewis miały wspólną. Miłość do szybkich samochodów. Nawet Darla. Nic tak ją nie odprężało, jak naciśnięcie pedału gazu i wzięcie ciasnego zakrętu bez utraty kontroli. Bardzo niewiele rzeczy w jej życiu, naprawdę wywoływało w niej to uczucie, ani nie wzbudzało takiego zainteresowania. Pomogła siostrom wystawić ciasta na stole i musiała przyznać, że ich jedzenie wygląda niezwykłe. Każda z nich zrobiła coś innego, chociaż wszystkie pracowały razem, by zrobić swoje ciasta, w tak ograniczonym czasie, i teraz była dumna ze swoich sióstr. No cóż, jak nadal mogła być wściekła na którąkolwiek z nich, skoro rzuciły się na te kocice, jak... no… jak psy za kotami, jak tylko zobaczyły, że samice Barron uderzyły w samochód Eggiego? Tak więc, po raz pierwszy, od bardzo długiego czasu, współdziałały razem i razem zrobiły świetną robotę. „Poszukam Eggiego. " Powiedziała do Janie. Jej siostra nie sprzeciwiła się, tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się. To nie było tak, że Janie nagle polubiła Eggiego z dnia na dzień, ale Darla przeczuwała, że skoro Eggie zapłacił grzywnę za Darlę, bez słowa skargi, to znaczyło coś ważnego dla jej siostry. Jakby zdał jakiś test, o którym nie wiedział, że istnieje.

~ 127 ~

Przeszła przez tłum, uśmiechając się do ludzi, którzy się z nią witali. Krewni Eggiego, których nigdy wcześniej nie spotkała, ale którzy skądś znali jej imię. To było dziwne. Wciągnęła powietrze i weszła między drzewa, idąc za zapachem Eggiego. Znalazła go, siedzącego na pniaku, wpatrującego się w dal. Wyglądał na zadumanego. Albo złego. Albo zadumanego i złego. Naprawdę nie wiedziała. Stając obok niego, Darla się odezwała. „Tak mi przykro z powodu twojego samochodu. " Eggie zamrugał i spojrzał na nią. „Mojego samochodu? " „Nie pamiętasz? " „Oh. Tak. " Potrząsnął głową, odwracając się z powrotem. „Naprawię go, to żaden problem." „Możesz? " „Mogę naprawić wszystko, włącznie z silnikiem. Tak samo, jak moi bracia. Poza tym Frankie ładnie to wyklepie. Nie będzie śladu po tym małym wgnieceniu. " „No cóż, ale i tak przepraszam, że nie zapytałam. " Zerknął na nią jeszcze raz. „Zapytać, o co? " „O pożyczenie twojego samochodu. " Wzruszył ramionami. „To nie ma znaczenia. " Naprawdę? „Ale wzięłam go. Bez pytania. " „Nie zostawiłbym kluczyków na wierzchu, gdybym nie chciał, żebyś prowadziła. " ~ 128 ~

„Oh. Ale i tak przepraszam za tę grzywnę. " Wciąż wpatrując się w nią, zapytał. „Jaką grzywnę? " Darla zaczynała powoli się irytować. „Grzywnę, jaką musiałeś zapłacić... ponieważ jechałam z niedozwoloną prędkością… twoim samochodem... który wzięłam bez twojego pozwolenia? " „E tam. Nie przejmuj się tym. " Wyrzucając ręce w górę, Darla syknęła. „A czym ty się przejmujesz? " „Tobą. " Jego prosta odpowiedź spowodowała, że Darla zarumieniła się od czubka głowy, aż po palce u stóp. „Ponadto, " dodał „te gliny były pod wrażeniem." Eggie uśmiechnął się. „Gdzie nauczyłaś się tak prowadzić? " Zaśmiała się cicho. „To ojciec. Gdy byliśmy młodzi, zwykle brał nas na swoje kolana i pozwalał prowadzić samochód na parkingu pod sklepem. A nasze stopy nawet nie dotykały pedałów. " „A kiedy już mogły? " Wzruszyła ramionami. „Wtedy już nic nas nie powstrzymywało. " Obydwoje się zaśmiali i Darla dodała. „Mój Boże, mama nigdy nie wybaczyła tego ojcu. Powiedziała, że to przez niego, jesteśmy poganami poza wszelką kontrolą. " Jego ramię wysunęło się i zawinęło wokół jej pasa, przyciągając ją bliżej. „Spójrz na mnie, Darla Mae. " Tak zrobiła. „Jeśli potrzebujesz samochodu, to go

~ 129 ~

bierz. Potrzebujesz pieniędzy, bierz je. Nie musisz zostawiać żadnej notatki. Potrzebujesz broni, do cholery, kobieto, po prostu ją weź. " „Jestem pacyfistką, Eggie. " Pociągnęła nosem. „Nie lubię broni. " Gdy jednak Eggie wciąż się w nią wpatrywał, dodała. „Mogę wiedzieć, jak używać broni, ale jej po prostu nie lubię. " „Potrafisz się nią posługiwać? " „Mama nalegała. Powiedziała, że każda dama z Południa powinna wiedzieć, jak używa się broni, w przypadku jakichkolwiek problemów ze strony jankeskich żołnierzy." „Dużo jankeskich żołnierzy kręciło się koło Smithville? " „Mama lubiła być przygotowana. " „Mądra kobieta, dlaczego ufam jej córce w tym, co robi. Nie musisz pytać. " „Doceniam to, ale... " „Ale co? " „Jeśli tak bardzo mi ufasz, to dlaczego wcześniej śledziłeś mnie i Van Holtza? " Cholerna kobieta! Tak naprawdę, nic nie umykało jej uwadze. Eggie westchnął. „Śledziłem was, bo nie ufam wilkom Van Holtz. " „Nie ufasz Van Holtzowi, czy nie ufasz mi? " „Przecież powiedziałem, że ci ufam, Darla. Ale, wiesz... " „Nie. Nie wiem. Co powinnam wiedzieć? " Wzruszył ramionami. „Wymuskany, bogaty wilk ze swoim herbatkowo – ciasteczkowym stylem życia. " „Myślę, że on bardziej przepada za kawą. "

~ 130 ~

„Jak ja mam z tym rywalizować? " „To jest po prostu kawa. " Eggie przekręcił oczami. „Mam na myśli to, Darla Mae, że on jest bogaty i czarujący i może zapewnić ci takie życie, na jakie zasługujesz. " „Myślisz, że mogłabym być tylko z kimś, kto jest bogaty? " „Nie. Ale myślę, że zasługujesz na to, by być z kimś bogatym – Smithowie nigdy nie będą bogaci. " „Nie wiedziałam, że jestem taka płytka. " „Nigdy nie powiedziałem… " „Jeśli myślisz, że pieniądze mają dla mnie większe znaczenie, niż ludzie, w takim razie popełniałam duży błąd. " Spróbowała się odsunąć, ale Eggie zacisnął swoje ramiona i przyciągnął ją bliżej. „Wiem, że pieniądze nic dla ciebie nie znaczą, Darla. Ale wiem również, że zasługujesz na wygodne życie. " Teraz wyglądała na naprawdę zdegustowaną. „Wygodne życie? Myślisz, że chcę mieć wygodne życie? " Uh-oh. „No cóż… " „Czy ty myślisz, że jestem jakąś małą bezradną księżniczką, która chce być rozpieszczana? " Eggie popatrzył na nią spod przymrużonych powiek i powiedział. „Nie, jeśli to, co właśnie powiedziałaś, uważasz za… złe. " Skrzyżowała ramiona na piersiach.

~ 131 ~

„Myślę, że słyszałeś to, co do mnie powiedział. " „Tak. " „I? " „I myślę, że rozbierał cię swoimi dużymi, głupimi oczami psa. Jemu nie można ufać. A do tego słyszałem, że Van Holtzowie mają poważny problem ze świerzbem. " „Po pierwsze, Egbercie Ray Smith, Van Holtz ma partnera, do którego należy. A po drugie, Van Holtzowie nie mają żadnego świerzbu od, co najmniej, dekady. " „Tak, to mnie uspokoiło. Ale słyszałem też, że rozprzestrzeniają nosówkę. To brudne, okropne psy z nosówką, biegające wkoło, i roznoszące chorobę na niczego niepodejrzewające śliczne wilczyce, takie jak ty. " „Eggie Ray! " „To prawda. Samce z tej Sfory znani są z posiadania Psich Chorób. CTD. " „Powiem ci tylko jedno: Van Holtzowie nie… " Darla przestała nagle mówić i odchyliła się trochę, jej oczy skupiły się na twarzy Eggiego. „Egbercie Ray Smith... jesteś zazdrosny? " Eggie prychnął. „Smith miałby być zazdrosny o Van Holtza? Dlaczego pytasz? Czyżby piekło zamarzło? " „Więc nie jesteś zazdrosny? " „Nie. Nie jestem zazdrosny. To właśnie Smithowie nazywają głupim gadaniem. " „Hm. Rozumiem. " „Nie mam żadnego powodu, żeby być zazdrosnym o tego cholernego… " „Przestań złorzeczyć! " „… Van Holtza, i nie zamierzam. Dla nikogo. Właśnie dałem ci przyjacielskie ostrzeżenie. " „O Van Holtzach i ich CDT? " ~ 132 ~

„Dokładnie. " Darla obróciła się w jego ramionach i usiadła mu na kolanach. „W przeciwieństwie do twoich braci... jesteś nawet niegłupi. " „Czasami. " Eggie podrapał się po głowie. „To nie moja wina. To jest twoja wina! " „Moja wina? " „Mącisz mi w głowie i sprawiasz, że robię głupie i niedorzeczne rzeczy. Rzeczy, których nigdy bym nie zrobił! " „To znaczy? " „Zamiast robić to, co robię dobrze, to znaczy zapolować na tych twoich morderczych przyjaciół… " „Oni nie są moimi przyjaciółmi! " „… i zabić ich, żebyś już więcej nie została skrzywdzona, albo nie była w niebezpieczeństwie, to nie robię tego, ponieważ wiem, że więcej już byś mnie nie chciała. A zamiast tego, siedzę tu i uczestniczę w obiedzie z moją rodziną. I to też jest twoja wina, ponieważ nigdy by mnie nie zaprosili, gdyby nie ty." „Oczywiście, że by cię zaprosili. " „Darla, mnie nikt nie lubi. " „Ja lubię. " Eggie spojrzał na nią. „Naprawdę? " „Przecież jestem tu, chociaż sprzeczamy się o świerzb i inne niedorzeczności, Eggie Ray. I jedynym powodem, dlaczego tu jestem, jest to, że lubię być blisko ciebie. Jesteś tak słodki i czarujący... na swój własny przerażający, drapieżny sposób, co bardzo mi się podoba… no wiesz… jako wilczycy. " Z ramionami wciąż okalającymi Darlę, Eggie przytulił ją mocno i ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi.

~ 133 ~

„To była najmilsza rzecz, jaką ktoś kiedykolwiek mi powiedział, Darla Mae. " „Wiem, kochany, ale z odrobiną wysiłku, jestem pewna, że poradzimy sobie z tym. " Eggie zachichotał i chwytając Darlę w pasie, podniósł ją. Pisnęła zaskoczona i roześmiała się, a on kochał ten dźwięk. Odwrócił ją, sadzając ją twarzą do siebie na swoich kolanach i zachęcając do owinięcia nóg wokół swojego pasa. Kiedy się usadowiła, Darla odgarnęła włosy Eggiego z twarzy i, bez strachu, zajrzała mu w oczy. „Broda ci już odrasta. " „Tak. " „Będziesz musiał się golić, jak wrócisz na służbę? I obciąć swoje włosy? " „Zależy od tego, co będą chcieli, żebym zrobił. Nie jestem taki, jak inni Marines, Darla. Moje szkolenie było inne, tam gdzie stacjonuję jest inne, rzadko noszę mundur, nawet praca, którą wykonuję jest inna. " „Do jakiego oddziału zostałeś wcielony? " Prychnął i uśmiechnął się kpiąco. „Smithowie nie mają przydziału. " „Nie, mam na myśli to, gdzie dostałeś pobór. " „Smithowie nie mają przydziału. " Powtórzył. „Nie po tym, co nam się przytrafiło podczas Pierwszej Wojny Światowej. " „A co się wówczas wydarzyło? " Eggie wpatrzył się w nią i w końcu odpowiedział. „Nic. " Gdy jej oczy się zwęziły, zadecydował się mówić dalej. „W każdym razie, powiedziano nam, że nie będziemy już więcej wojsku potrzebni, chyba że do jakiś dorywczych zadań. I rzeczywiście, miałem sześć tygodni oceny, zanim dopuścili mnie do podstawowego szkolenia. " „Z powodu tego nic, które zdarzyło się podczas wojny? "

~ 134 ~

„Uh-huh. " „Jesteś bardzo kiepskim kłamcą. " Eggie westchnął i przyznał. „Nie jestem w tym dobry. " Darla chciała jeszcze coś powiedzieć, ale krzyk jego mamy, przeszkodził jej. „Eggie! Darla Mae! Chodźcie. Zaczynamy jeść. " „Zaraz przyjdziemy. " Odkrzyknęła Darla. „Jesteś głodna? " Zapytał ją. „Umieram z głodu. " Zacisnęła ręce na jego ramionach. „Mogę cię najpierw o coś zapytać? " „Pewnie. " „O coś, co powiedziałeś wcześniej... o nie ściganiu synów Pana Kozlowa... " Eggie kiwnął głową. „Powiedziałeś, że nie będziesz tego robił, ponieważ wiesz, że nie będę cię chciała. " „Tak. Ponieważ, gdybym zapolował na nich i zdjął ich wcześniej, niż oni ciebie, to nie siedziałbym teraz tu z tobą. " „To prawda. Wiem, że moje siostry nigdy nie zgodzą się z moją filozofią w tych sprawach, ale nie mogę powiedzieć, że czułabym się w ten sam sposób, gdyby to dotyczyło jednej z moich bratanic, czy bratanków, ale dla mnie… osobiście... nie miałoby to znaczenia. " „Wiem. Dlatego siedzę tutaj, z tobą na moich kolanach, i moją mamą, która woła nas na jedzenie, a nie w San Francisco, gdzie robiłbym to, co robię najlepiej. " „Bardzo dużo znaczy dla mnie to, że bierzesz na poważnie to, co mówię. Że mnie szanujesz. " „Darla, jeśli oni staną tuż przed nami, żeby cię skrzywdzić, zrobię to, co będę musiał. Ale wiem, że to, co zwykle robią Smithowie, nie jest tym, co ty byś zrobiła. Rozumiem to. " Lekko wzruszył ramionami. „Ale mój ojciec nie. "

~ 135 ~

„Twój ojciec? " „Tak, przyszedłem i rozmawiałem z nim wcześniej, zanim musiałem wyciągnąć ciebie i twoje rozwydrzone siostry z więzienia. " „Nie byłyśmy w więzieniu. I co powiedział? " „Nie zgadza się ze mną, ale powinienem wiedzieć, że tak będzie. On myśli, że robimy duży błąd, ale kazałem mu się odczepić. Że załatwimy to na nasz sposób. Nie podobało mu się to, ale myślę, że przynajmniej posłucha. Tym razem. Może. " Obserwując jej twarz, Eggie zmarszczył brwi i zapytał. „Darla... ty płaczesz? " Podciągnęła nosem i wytarła kąciki oczu swoimi palcami. „To dużo dla mnie znaczy, że mnie słuchasz. Że słyszysz mnie. " „A dlaczego miałbym nie słyszeć? Jesteś jedyną, która ze mną rozmawia. " „Oh, Eggie! " Wykrzyknęła Darla i nagle wybuchła płaczem, zawijając ramiona wokół jego szyi. Eggie pogłaskał ją po plecach i próbował uspokoić. „W porządku. Tak naprawdę to nie lubię rozmawiać z nikim, oprócz ciebie. Twój głos mnie nie drażni. Chociaż większości ludzi bardzo. Teraz, gdy o tym myślę... to stwierdzam, że większość ludzi jest irytująca. Nieważne, czy mówią do mnie, czy nie. " Odsunęła się i zdał sobie sprawę, że teraz się śmieje. „Cieszę się, że mi to wyjaśniłeś. " „To dobrze. " Wziął jej twarz w swoje ręce i starł łzy z jej policzków. „A teraz chodźmy zdobyć ci coś do jedzenia, zanim wszyscy zaczną snuć podejrzenia, że robimy coś, czego nie powinniśmy. " Wstali razem, a potem Eggie poczekał, dopóki Darla nie skończyła otrzepywać nieistniejącego brud ze swojej idealnej pupy, a potem chwycił ją za rękę i razem ruszyli z powrotem na obiad. „Eggie? " „Hm? "

~ 136 ~

„Mogę wszystkim powiedzieć, że byłeś zazdrosny o Van Holtza? " „Nie, jeśli chcesz usiąść na tyłku przez najbliższy tydzień. " „Egbercie Ray! "

Tłumaczenie: panda68

~ 137 ~

Rozdział 15

Obiad udał się nadzwyczajnie, każdy był zrelaksowany i cieszył się z towarzystwa, jedzenie było naprawdę pyszne, szczególnie smażony kurczak pani Pauline. Ale hitem wieczoru były z pewnością ciasta upieczone przez Darlę i jej siostry. Wiedziała, że zrobiły naprawdę dobrą robotę piekąc ciasta, które zwykle robiły, ale największą niespodziankę sprawił jej fakt, z jakim entuzjazmem każdy chwalił ich ciasta, a potem prosił o przepis. Przepisy, które żadna z sióstr Lewis nigdy nikomu by nie podała. Tak faktycznie, to najwięcej próśb o przepis kierowanych było do Darli, albo ktoś prosił ją, żeby mu taki zrobiła, a im więcej było tego typu rzeczy, tym bardziej zastanawiała się na pewnym pomysłem, który – ku jej zdziwieniu – bardzo jej się spodobał. Ale nadal było zbyt wcześnie, żeby o tym myśleć. Za to, pomogła pani Pauline posprzątać. „A więc, Darla. " odezwała się pani Pauline. „Co u ciebie?" Darla kiwnęła głową. „Dobrze, pani Pauline. " „Jesteś pewna? " Pochyliła się, żeby napełnić worek na śmieci papierowymi talerzami i plastikowymi kubkami. „Wydawało mi się, jakbyś wcześniej płakała. " „Oh, to nic takiego. To były po prostu emocje. " „Darla Mae... czy to prawda, że jesteś jedną z tych poligamistów? 8 " Darla zamarła, ale zanim wpadła w panikę, zapytała. „Poligamistów? " „Tak. No wiesz, nie bijesz się i te rzeczy? Jak ten indyjski koleś milion lat temu. "

8

Poligamista to osoba mająca więcej niż jednego partnera w związku.

~ 138 ~

Darla odetchnęła z ulgą. „Gandhi. " Wyjaśniła, nie zawracając sobie głowy rozpiętością czasową. „Tak, uważam się za pacyfistkę. " „Więc nie walczysz? " „No cóż… " Zaczęła, ale usłyszała śmiech swoich sióstr i spiorunowała je wzrokiem. Szybko zaczęły szukać sobie jakiegoś interesującego zajęcia i Darla skupiła się z powrotem na pani Pauline. „Wolę nie walczyć. Wolę przedyskutować sprawy, w rozsądny i obiektywny sposób. " „Czy jesteś w jednym z tych ruchów? " „Tak jestem. Należę do kilku. Organizujemy także różne wiece. " „Po co? " Darla wzruszyła ramionami. „Uh... dla praw kobiet, dla rasowego równouprawnienia, zakończenia wojny. " Pani Pauline założyła swoje masywne ramiona na równie masywnych piersiach i obserwowała Darlę. „Na jaką cholerę? " „Słucham? " „Co to wszystko ma wspólnego z tobą? " Darla rzuciła okiem na swoje siostry, ale wydawały się być równie zmieszane, co ona; Janie Mae posłała jej olbrzymie masz mnie wzruszenie ramion. „Uh, myślę, że naprawdę… " „Mam na myśli to, że jesteś wilczycą. Dostajesz od życia tyle, ile, do diabła, w nie włożysz. Nigdy nie pozwoliłaś jakiemukolwiek samcowi sobą zawładnąć. I kto przejmuje się rasami? Gatunki są rzeczywistym problemem. Jak te pieprzone koty, albo hieny. Czy podobnie niedźwiedzie, u których nie obchodzi mnie, jaki mają kolor, czy do którego modlą się Boga, pod warunkiem, że przestaną mówić o tym cholernym miodzie. A wojna jest szansą dla naszych mężczyzn, by mogli udoskonalać swoje

~ 139 ~

umiejętności polowania. Więc dlaczego maszerujesz w czymś, co brzmi, jak problemy pełnych ludzi?" To był jeden z tych argumentów, które Darla znała ze słyszenia od swojej własnej rodziny i to też ją zdenerwowało. „Ponieważ wszystko to dotyczy każdego, pani Pauline. Nie możemy sobie siedzieć i pozwolić pełnym ludziom robić, co im się podoba, i mówić, że to nas nie dotyczy. Nie możemy udawać, że żaden z ich problemów to nie nasza sprawa. I, osobiście myślę, że mamy moralny obowiązek, jako zmienni i bardziej potężne istoty, pomóc chronić słabszych ludzi, którzy są maltretowani albo molestowani z powodu ich płci, rasy, czy religii. " Pani Pauline wpatrywała się w Darlę, marszcząc brwi dokładnie tak, jak Eggie, kiedy był rozdrażniony. Tylko, że Darla uważała, że pani Pauline marszczy brwi trochę mniej przerażająco. Darla odchrząknęła. „To nie znaczy, że ty, osobiście, jesteś zobowiązana coś zrobić w tych sprawach. Mam na myśli… siebie. Mój osobisty system wiary. " Pani Pauline mruknęła i odeszła od Darli, kierując się do domu. Co to było? Powiedziała bezgłośnie do swoich sióstr. Nie wiem! Wszystkie odparły bezgłośnie. Ktoś dotknął ramienia Darli, więc podskoczyła zaskoczona i obróciła się, żeby znaleźć się twarzą do Eggiego, stojącego za nią. „Przepraszam. " Powiedział. „Nie chciałem…" Darla nawet nie pozwoliła mu dokończyć, tylko rzuciła się w jego ramion. „Dzięki Bogu!, jesteś! " „Uh... okay. "

***

~ 140 ~

„Co jej powiedziałaś? " Matka Eggiego odwróciła się od zlewu pełnego brudnych naczyń i stanęła naprzeciw swojego syna. „Po prostu gadałyśmy. " „Mamo… " „Nie wiedziałam, że nie mogę z nią rozmawiać. " „Nie, jeśli będziesz ją przesłuchiwać. " „A to właśnie robiłam? " „Przypuszczam, że tak. " „Ona tak powiedziała? " „Nie musiała. Rozpoznałem znaki. " Skrzyżowała ramiona na swojej piersi. „Oskarżasz o coś swoją matkę, chłopcze? " „Proszę tylko, żebyś nie była dla niej zbyt twarda. " „Nie byłam. Tak naprawdę, byłam niezwykle miła. " Eggiemu to również się nie spodobało. „Dlaczego? " „Jak to, dlaczego? " Chwytając matkę za rękę, Eggie wyciągnął ją z zatłoczonej kuchni, przez korytarz, do salonu. „Co się dzieje? " Zapytał ją prosto z mostu. „Nie wiem, co masz na myśli. " „Mamo. " ~ 141 ~

„Słuchaj, myślisz, że nie widzę? Że nie znam własnego syna? " „O czym ty mówisz? " „Widzę, jak patrzysz na nią, Eggie. Kochasz ją. " „A jeśli nawet? " „W takim razie musiałam ją sprawdzić. " „Dlaczego? Darla jest… " „Bardzo ładna, całkiem bystra i bardzo dobrze urodzona. Tak, jak rasowy owczarek niemiecki. " „Mamo! " „Ale czy jest też wystarczająco silna, żeby być partnerką dla mojego chłopca? " „Ona nie jest moją partnerką. " „Jeszcze nie. " „Ale nie jest nią teraz, więc nie rób tego, co zawsze czujesz, że musisz zrobić. " „A co to ma niby znaczyć? " „Traktuj ją delikatnie. " „No nie, drogi chłopcze… " „Nie, mamo. Cokolwiek myślisz, cokolwiek planujesz… zostaw Darlę Mae w spokoju. " Skierował się do korytarza. „Ale oboje wiemy, " powiedziała za nim matka, „że jeśli zamierza tutaj zostać, być z tobą, musi być czymś więcej niż słodko mówiącą poligamistką. " Eggie zatrzymał się i westchnął. „Ona jest pacyfistką, mamo. " Obejrzał się na nią. „I kto mówił, że ona tu zostanie?" „Pozwolisz jej odejść? "

~ 142 ~

„A kto powiedział, że ja też tu zostanę? " Wzruszył ramionami, gdy zobaczył jak matka marszczy brwi. „Wilk potrzebuje swojego partnera, mamo. "

*** „Nie został nawet kawałeczek. " Szepnęła Roberta do Darli. „Tyle ciast przyniosłyśmy, a nie został ani jeden kawałeczek. " „Zostały jakieś resztki, " odszepnęła Darla, „ale oni są jak kojoty. Sprzątnęli wszystko! Zabrali też do domu. " „Dostałam dziesięć dolców od ciotki Franka, Jen. " „Za co? " „Chce, żebym zrobiła jej ciasto. " „Które? " „Pekanowe i jabłkowe. " Darla sięgnęła do tylnej kieszeni spodenek i dała siostrze dwadzieścia dolarów. „Od ciotki Eggiego, Beulah, za ciasto z czarną porzeczką, śmietankowe i cytrynową bezę. " „O cholera. Trzydzieści dolców za kilka ciast? " „Trzydzieści dolców za nasze ciasta, kochanie. Miej to na uwadze. " „Chcesz spotkać się jutro i zrobimy je razem? " „Tak. Pewnie. " Zobaczyła, jak Eggie zszedł ze schodów tylnego ganku. Spojrzał na nią, w jego oczach odbiły się światła zapalone wokół podwórka, i wskazał głową w stronę swojej ciężarówki. „Muszę iść. Jutro w południe? " „Okay. Zobaczę, czy innym też będzie pasować. " „Jeśli pozostałe również dostały pieniądze, nie pozwól Janie, żeby je wam zabrała. Wiesz, jaka ona jest. "

~ 143 ~

Darla szybko przeszła przez podwórko i wokół domu. Jak tylko znalazła się przed frontem domu napotkała ojca Eggiego. Stał pod drzewem, paląc papierosa i pijąc jakiś alkohol ze szklaneczki. Pomachała mu, a on zapytał. „Dobrze się bawiłaś dzisiaj wieczorem, kochanie?" „Tak. Dziękuję, panie Smith. " „Dziękuję, że przyszłaś. Wiem, że jesteś jedynym powodem, dla którego przyszedł tu mój chłopiec dziś wieczorem. " „Oh, nie. Jestem pewna… " Machnął ręką, rozchlapując wokół alkohol, przerywając jej to, co chciała powiedzieć. „Nie oszukujmy się, ślicznotko. Jesteś tutaj, więc mój syn też się tu znalazł. I jest w porządku. To dobrze widzieć go szczęśliwym. " Czując się nieswojo, ale nie wiedząc dlaczego, Darla kiwnęła głową. „No cóż, dziękuję bardzo, panie Smith. Dobrej nocy życzę. " „Tobie też. I uważaj jutro na siebie. " Darla obejrzała się na wilka. Patrzył za nią spod gałęzi drzewa, a ona nie miała pojęcia, co zrobić ze spojrzeniem, które jej posłał - nie była pewna, czy powinna cokolwiek z tym robić. Eggie stał oparty tyłkiem o drzwi od strony pasażera. Uśmiechnął się, gdy ją zobaczył, a to sprawiło, że Darla również posłała mu uśmiech. „Gotowa? " „Tak. " Podeszła do niego i wspięła się na palce, całując go lekko w usta. „Chodźmy do domu. " Jak tylko Darla obróciła się od niego i sięgnęła do klamki drzwi, szybko się zreflektowała na wypowiedziane przez siebie słowa.

~ 144 ~

„To znaczy, jedźmy do twojego domu 9. " Otworzyła drzwi. „To znaczy, jedźmy do twojego domu. " Odchrząknęła, a jej twarz mocno się zarumieniła. Jaka niezręczność. Biedny facet prawdopodobnie pomyślał, że zamieniła te meble właśnie dla siebie. Przestraszona Darla usiadła na fotelu pasażera i zamknęła drzwi. Eggie wsiadł do środka kilka sekund później. Zatrzasnął drzwi i popatrzył na nią. „Skończyłaś gadać głupoty? " Zapytał. Darla kiwnęła głową. „Uh-huh. " „To dobrze. " Pocałował ją. „A teraz jedźmy do domu."

Tłumaczenie: panda68

9

W języku polskim słowo house i home mają to samo znaczenie. W tym przypadku house (w pierwszym zdaniu) znaczy dom, jako budynek, a home (w drugim zdaniu) jako dom, gdzie mieszkamy. Mały niuansik ! 

~ 145 ~

Rozdział 16

„Problem w tym, " wyjaśniał Eggie, kiedy zamykał drzwi od domu, „że mamy dwie samice Alfa w tym samym mieście. A mama nie jest jeszcze gotowa, by oddać swoją pozycję. " Darla zatrzymała się na środku salonu i stanęła naprzeciw niego. „Czy Janie będzie musiała walczyć, aż do śmierci, przeciwko twojej matce? " Ponieważ naprawdę nie wiedziała, która z nich byłaby zwyciężczynią. „Walka Alf na śmierć i życie nie miała miejsca od około półwiecza. Wątpię, żeby moja mama planowała zaczynać coś takiego. " Gdy Darla tylko wpatrywała się w niego, zapytał. „Czy Janie Mae planuje wszcząć walkę? " Darla zmusiła się do uśmiechu i skierowała do kuchni. Eggie poszedł za nią. „Chcesz słodkiej herbaty? " „Jest w lodówce. Przyniosę. " „Nie. Mam dwie ręce. Chcesz też? " „Pewnie. " Wzięła notes i długopis i przeszła do kąta kuchni. „Co robisz? " „Robię listę. Kilka twoich ciotek i kuzynek prosiło o ciasta. Zbieramy się jutro razem z siostrami, żeby je upiec. " „Mam nadzieję, że nie będziesz robić tego za darmo. "

~ 146 ~

„Nie. Mamy twardą, żywą gotówkę. " Zerknęła na niego nad swoim ramieniem. „To jest takie dekadenckie, zarabianie pieniędzy za swoje wyroby. " Eggie zachichotał, wziął dwie szklanki i nalał herbaty. Postawił jedną szklankę na blacie, przed Darlą, i podszedł na drugą stronę kuchni, żeby miała trochę więcej przestrzeni. Podczas, gdy sączył swoją herbatę, patrzył na Darlę, pracującą nad tym, nad czymkolwiek pracowała. Oparła jedną bosą stopę o przeciwległe kolano, więc balansowała tylko na jednej nodze, i używała długopisu, żeby od czasu do czasu, podrapać się nim po szyi. Było w tym coś pięknego i doskonałego. Coś, czego Eggie nie rozumiał, ale wiedział, że musieć mieć w swoim życiu tak długo, jak tylko pozwoli na to sam Bóg. Nie wyobrażał już sobie powrotu do domu, w którym by jej nie było. Nie znalezienia jej w jego domu. W ich domu. „Kocham cię, Darla. " Zamarła, długopis oparła o swoją szyję, jej ciało wciąż utrzymywało się na tej jednej nodze. „Nie musisz nic mówić. " Odezwał się ponownie Eggie. „Tylko słuchaj. " Postawił szklankę i wsunął ręce do przednich kieszeni dżinsów. „Czuję się tak, jakbym całe życie, czekał na ciebie. Nie na kogoś podobnego do ciebie, ale właśnie na ciebie. I wiem, że bycie ze mną przez długi czas, nie będzie łatwe. Wiem, że nie jestem za bardzo gadatliwy. Niezbyt przyjazny. Uważam, niemal wszystkich, oprócz ciebie, prawdziwych wilków w lesie i tego faceta Columbo w telewizji, za absolutnie denerwujących. I naprawdę nie mam jakiegokolwiek zamiaru się zmienić. Nie jestem nawet pewny, czy mógłbym, gdybym chciał. " Eggie odchrząknął. „Ale obiecuję, że zawsze będę wierny. Nigdy nie będę się z tobą sprzeczał o śmieszne bzdury. Będę powstrzymywał się od klęcia, do minimum. I nigdy nie będę uważał cię za rzecz oczywistą. Zrobię wszystko, co będę mógł, żebyś była szczęśliwa. Jeśli to będzie oznaczało przeniesienie się do San Francisco, albo do Timbuktu, zrobię to. Ja po prostu nie chcę, żebyś czuła się uwięziona. Ale, jeśli bycie ze mną, nie jest tym, czego chcesz... powiedz tylko słowo. Wciąż będę cię chronił, Darla Mae. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało, ale też nie chcę, żebyś się czuła, jakbyś musiała ze mną być. Chcę, żebyś była ze mną, dlatego, że sama tego chcesz. " Eggie nabrał tchu. „Teraz, to już wszystko. Po prostu czułem potrzebę zrzucenia tego z mojej piersi. Mam nadzieję, że przeze mnie nie będziesz się czuła niekomfortowo w nocy. " ~ 147 ~

Darla opuściła swoją podniesioną nogę, jej naga stopa uderzyła o podłogę. Położyła długopis na blacie i zrobiła krok w tył. Wolno obróciła się do niego, oczy miała spuszczone. „Eggie Ray... " Eggie przygotował się, na uderzenie młotkiem w łeb, jak zwykł nazywać to McMartin. Westchnęła, głęboko i długo, a potem przeszła przez kuchnię. „Tak dużo ostatnio się dzieje. Jacyś ludzie próbują mnie zabić. " Powiedziała, przekraczając jedną z papierowych toreb, które przyniosła wcześniej tego dnia ze sklepu. „Biedny pan Kozlow. Nagły sukces naszych ciast. Twoja matka nazywająca mnie poligamistką. Niespodziewane pojednanie z moimi siostrami. Tego po prostu było zbyt wiele, Eggie. " Podeszła i stanęła przed nim. „Rozumiem. " „Rozumiesz? Naprawdę? Nie był z tego zadowolony, ale rozumiał. „Tak. Oczywiście. " „To dobrze. Ponieważ po raz pierwszy od lat, od czasu, jak opuściłam rodzinny dom, gdy skończyłam osiemnaście lat, czuję się, jak w domu. I jestem szczęśliwa. I czuję się bezpieczna. A to wszystko, Egbercie Ray Smith, sprawiłeś ty. " Darla położyła białą torebkę z apteki z Smithtown na stole. „Kupiłam to, jak wyszłam z dziewczynami. " Wróciła do lady, odwróciła się twarzą do niego i powiedziała. „Kocham cię, Eggie Ray. "

~ 148 ~

Eggie kiwnął głową i czekał na więcej - ponieważ zawsze było coś więcej, gdy chodziło o Darlę Mae, więc nadal czekał na ten cholerny młotek - ale po niemal minucie milczenia, wzruszyła ramionami i powiedziała. „To wszystko. Kocham cię. Zawsze będę cię kochać. " Darla popatrzyła przed siebie i nagle dodała. „I lubię ciasta. " Ulga spłynęła po nim, Eggie uśmiechnął się i zapytał. „Lubisz ciasta? " „Tak. Myślę, że ciasta przyniosą mi przyzwoitą ilości pieniędzy. Więc, lubię ciasta. Jestem dużą fanką ciast. " „To dobrze. To dobrze być dużym fanem czegoś. " „Myślę, że tak. " Nerwowo zaczesała włosy za uszy. „A więc… czy mam rzucić się do ucieczki, a ty mnie złapiesz? Czy sobie odpuścisz? " „A masz ochotę uciekać? " „Nieszczególnie. " „A walczyć? " „Jestem pacyfistką. " „A ja walczę cały dzień. To jest moja praca. Więc wolę nie zaczynać walki z moją partnerką, dopóki mnie chcesz. " „No cóż, jest nas tu dwoje. To znaczy, że nie możemy robić tego, co chcemy? " „Jeśli o mnie chodzi, Darla Mae, możemy robić cokolwiek chcemy, w jakikolwiek sposób chcemy, i jak wiele razy chcemy. "

~ 149 ~

Uśmiechnęła się, ujawniając swoją ulgę. „Dobrze. " Ściągnęła swój T-shirt, odrzuciła go, i wyskoczyła ze swoich spodenek. Kopnęła je, majtki również, odwróciła się od Eggiego, stając przodem do lady, odgarnęła swoje długie włosy na lewe ramię, zostawiając je nagie. Oparła ręce o blat, zgięła jedno kolano i pochyliła się trochę do przodu. Darla popatrzyła na Eggiego nad swoim odsłoniętym ramieniem, a jej uśmiech był tak niewiarygodnie kuszący, że natychmiast stwardniał – tak mocno, że aż bolało. „Na co czekasz, Egbercie Ray? Chodź tutaj i uczyń mnie swoją. " Warknięcie Eggiego było tak ciche, że Darla bardziej je wyczuła, niż usłyszała. To było tak, jakby przebiegło przez kuchnię, po podłodze, w górę jej nóg, i strzeliło w jej ciało. Gdy Eggie sięgnął do swoich dżinsów, Darla odwróciła głowę i mocniej chwyciła się rękami blatu. Sekundy zabrało Eggiemu zdjęcie ubrania i znalezienie prezerwatyw, jakie kupiła w aptece. Oczywiście, gdy je kupowała – przy chichotach jej sióstr i dezaprobacie aptekarza, wilka grzywiastego, który najwyraźniej nie uczestniczył w feministycznym seminarium, na którym była Darla, by posłuchać o kobietach posiadających swoją własną seksualność – Darla myślała o nich tylko w awaryjnej sytuacji, gdyby zabrakło ich Eggiemu. Teraz poczuła ulgę, ponieważ nie sądziła, że mogłaby czekać, aż wszedłby na górę i się nią zajął. Gdy Eggie ruszył wolno w jej stronę, poczuła, jak gorąco wylewa się z jej ciała. Jego ramiona otoczyły ją, jego ręce oparły się o blat po obu jej stronach. Jego klatka piersiowa przycisnęła się do jej pleców, a usta do jej szyi. Darla zamknęła oczy, opierając się plecami o wilka za sobą. „Kocham cię, Darla. " Mruknął tuż przy jej gardle, wywołując u niej uśmiech. Eggie łagodnie przesunął prawą ręką po dłoni Darli i ruszył w górę jej ramienia. Potem sięgnął pod jej ramieniem i przycisnął rękę do jej brzucha. Złapała oddech, kiedy jego palce przesunęły się w dół, pieszcząc ją koniuszkami. Jej palce u nóg się zakręciły, ręce chwyciły się mocniej blatu.

~ 150 ~

Zadrżała, gdy jego palce stały się bardziej natarczywe. Drugie ramię Eggiego objęło ją przez piersi, a ręka chwyciła przeciwległe ramię. Pocałował ją pod uchem i schodził z pocałunkami w dół jej szyi do ramienia. Podczas, gdy jego palce głaskały ją i wprawiały jej ciało w drżenie, a jej kolana osłabły, Eggie przycisnął usta do mięśnia na jej ramieniu. Całował ten obszar i lizał go. Darla zaczęła dyszeć, jej całe ciało drżało. A kiedy krzyknęła, bo Eggie wgryzł się mocno, odczucie jego kłów przebijających się przez skórę i mięśnie, ocierających się o kość, dało taką moc jej orgazmowi, że cała się wstrząsnęła i napięła. Czuła się tak, jakby wybuchła od wewnątrz. Gdy szum w jej głowie ucichł, usłyszała głos Eggiego. Mówił do niej, składając jednocześnie pocałunki na jej szyi. „Darla? Wszystko w porządku? " Naprawdę nie mogła sobie wyobrazić, żeby ktoś mógł tak bardzo się o nią troszczyć, jak robił to Eggie. Zawsze jej się wydawało, jakby jej szczęście było dla niego najważniejsze. Może ten lis polarny, który uczył jogi, a którego spotkała we Francji – okazało się potem, że nie był z Indii tylko z Quenns w Nowym Jorku – miał rację, gdy powiedział, że karma będzie się nią dobrze opiekować. Ponieważ, jak w takim razie mogłyby być tak szczęśliwa? „Skończ to, Eggie. " Powiedziała zdyszana, zdesperowana. „Skończ to natychmiast." Eggie próbował jej nie wystraszyć. Ale jej rozpaczliwy apel, sposób, w jaki oparła się o niego, zapach jej żądzy, wszystko to wyzuło go z kontroli. By wydobyć wilka, którego ledwie trzymał na uwięzi. Chwytając jej biodra, Eggie pochylił ją trochę do przodu i przycisnął swojego, pokrytego prezerwatywą kutasa do jej cipki. Była już mokra i otwarta, a jej mięśnie rozluźnione. „Kocham cię, Darla. " Szepnął jej do ucha. „I zawsze będę cię kochał." „Kocham cię. " Odpowiedziała, tyłkiem wciskając się w niego. „Kocham cię." ~ 151 ~

Niezdolny już do czekania, Eggie wbił w nią swojego kutasa i oboje jęknęli. Ramiona Darli wyprostowały się wzdłuż blatu, jej ciało wydłużyło się, kiedy pochyliła się do przodu, dając mu lepszy dostęp do swojego ciała. Wziął ją głębiej, jego kutas poruszał się w jej wnętrzu. Za każdym razem, jak Eggie pchnął do przodu, jej cipka się zaciskała, a mięśnie prężyły się wokół niego. Bez większego wysiłku, ta mała wilczyca skutecznie mieszała mu w głowie. Nie mógł myśleć. Nie mógł się kontrolować. Sam Bóg mógłby wejść do pokoju i Eggie nie byłby zdolny się zatrzymać. Objął Darlę, jego palce, wciąż mokre od soków z jej cipki, chwyciły za jej sutki. Bawił się nimi, drażnił je, dopóki ciało Darli nie zadrżało i nie zwinęło się pod nim. Tego było już za wiele. Eggie doszedł, warknięcie wyrwało się z jego gardła, a ramiona zacisnęły się mocniej wokół Darli. Rękami chwycił za jej piersi, twarz przycisnął do jej karku. Darla krzyknęła razem z nim, zdumiewając tym Eggiego, ponieważ nie myślał, że zdoła doprowadzić ją do spełnienia jeszcze raz. Nie tak szybko, i nie wtedy, gdy sam kompletnie zatracił się we własnej przyjemności. Oczywiście zająłby się nią, tak szybko, jak tylko odzyskałby zdolność logicznego myślenia, ale cieszył się, że nie zostawił jej za sobą. Ludzki mężczyzna w nim był z tego dumny. Ostrożnie wysunął się z niej i przesunął ręką w dół jej pleców. „Nie ruszaj się. " Powiedział. Oczy miała zamknięte, górna połowa jej ciała leżała na blacie. Darla z trudem podniosła rękę i westchnęła. „Oooookay. "

***

~ 152 ~

Usiedli na podłodze w kuchni, Darla między niewiarygodnie długimi nogami Eggiego, a on czyścił jej ranę. Już zaczęła się samoistnie leczyć, ale na zawsze już zostanie blizna, która powie każdemu zmiennemu, że została oznaczona i sparowana. „Jesteś pewna, że nic ci nie jest? " Zapytał jeszcze raz. Darla uśmiechnęła się i poklepała jego kolano. „Czuję się świetnie. Przestań się martwić. " „Jesteś bardzo cicha. " „Po prostu szczęśliwa. Nie masz nic do powiedzenia, kiedy jesteś szczęśliwy. " Eggie odłożył apteczkę na bok i zawinął wokół niej swoje ramiona, mocno ją ściskając. Darla nigdy nie czuła się uwięziona w jego ramionach. Nigdy nie czuła się wystraszona, zmartwiona czy zdenerwowana. Czuła się po prostu... bezpiecznie. I kochana. Bardzo kochana. Siedzieli tak bardzo długo, trzymając się wzajemnie w swoich ramionach. Aż w pewnej chwili Eggie zapytał. „Czy przypadkiem nie ukryłaś jednego ciasta, zanim przyszłaś do mamy? " Darla popatrzyła w górę na swojego partnera i uniosła brew. „Pekanowe dla ciebie? "

Tłumaczenie: panda68

~ 153 ~

Rozdział 17

Francine i Roberta pokazały się z listą próśb o ciasta i listą produktów, jakie będą potrzebowały do pieczenia. Zdecydowały się zaczekać na resztę sióstr przed pójściem na zakupy i przygotowały te produkty, które miały dostępne w domu. Darla zabrała je do kuchni i podczas, gdy gadały, Eggie zbiegł ze schodów w swojej wilczej postaci. Wszedł do kuchni, okrążył nogi Darli, jego ciało przycisnęło się do jej, a ogon zakręcił wokół jej kolan. Francine otworzyła tylne drzwi i wypadł na zewnątrz, zostawiając je w spokoju. „Gdzie on pobiegł? " Zapytała Francine. „Nie wiem. " „A kiedy wróci? " „Nie mam pojęcia. " „I tobie to nie przeszkadza? " „Nie. Zawsze wraca, a do tego przynosi połówkę jelenia, albo czego innego, więc najwyraźniej myśli o mnie. " Roberta zachichotała, gdy jednak zobaczyła, jak Francine spiorunowała ją wzrokiem, przestała i wróciła do krojenia masła. „Oznaczył cię wczoraj wieczorem, siostrzyczko. " Powiedziała Francine. „Wyczułam to. " „Chociaż byłam pod prysznicem dziś rano? " Roberta zachichotała jeszcze raz.

~ 154 ~

„Jesteś tego pewna, Darla? " Naciskała Francine. „Nie mam większego problemu z Eggiem – poza faktem, że nazywa się Eggie – ale jednak... on nie jest taki, jak jego bracia. " I dzięki Bogu! „Nie. Nie jest. Ale sama chciałam mu się ofiarować. " Darla miała pewność, że zabrzmiało to bardziej poważnie, niż sarkastycznie. „Tata i chłopcy nie będą z tego szczęśliwi. " Ci chłopcy to byli ich bracia, ale Darla już o tym wiedziała. Ale kiedy porozmawia z ojcem, wszystko ułagodzi. Zawsze jej się to wcześniej udawało. „Kocham go, Francine. " „Wiem, że tak. Ale czy on kocha ciebie? " „Powiedział mi, że tak wczoraj wieczorem. " Francine zamrugała i obejrzała się na Robertę. „Powiedział ci to? Faktycznie wymówił te słowa? " „Niejednokrotnie. " Tak naprawdę to przez całą noc, ale to nie była sprawa jej sióstr, tylko jej. Zawsze jej. Nagle łzy potoczyły się po twarzy Francine. „Oh, siostrzyczko! " A potem przytuliła zdezorientowaną Darlę do siebie. „On naprawdę cię kocha! " „Wiem. " „Myślisz, że wiesz. " Wyjaśniła Francine i się odsunęła. „Ale tak naprawdę nie wiesz. Jeśli jednak Eggie Ray Smith faktycznie wypowiedział te słowa... musiał to mieć na myśli. Benji mówi, że Eggie nigdy nie mówi tego, czego nie ma na myśli. Nigdy. " „Oh. Więc moje przeczucie o tym było bez znaczenia. " ~ 155 ~

„Jesteś tą samą kobietą, która myśli, że może patrzeć w ludzkie dusze. Mam na myśli... " Potrząsnęła głową. „Wiesz co, gdybyś otworzyła swój umysł i pozwoliła sobie odkryć pewne rzeczy, może również nauczyłabyś się czytać ludzi tak, jak ja to robię. " „Nauczyłaś się czytać ludzi przed czy po tym, jak skończyłaś z Rodziną Mansona? " Darla mocno tupnęła stopą. „Nie byłam w Rodzinie Mansona! Byłam tam tylko godzinę! I od samego początku wiedziałam, że jest jakimś świrem! " Otworzyły się tylne drzwi i Janette i Janie Mae weszły do domu. Janie popatrzyła na Francine i Darlę. „Co się dzieje? " „Eggie oznaczył Darlę wczoraj wieczorem i ona wciąż próbuje udawać, że nie dołączyła do Rodziny Mansona. " „Ty kłamliwa świnio! " „Nie mamy na to czasu. " Wtrąciła się Janie. „Mam listę zamówień i szansę na zarobienie naprawdę dużej kasy. " Oczy Darli otworzyły się szeroko. „Myślałam o tym samym! " „Naprawdę? " „Tak. To jest wspaniałe. Otworzymy sklep z ciastami, albo piekarnię i będziemy je sprzedawać całemu miasteczku. " Jej siostry wpatrzyły się w Darlę, a Janie powiedziała. „Tak naprawdę nie o tym mówiłam. Ale to też jest świetne. " ~ 156 ~

„W takim razie, o czym mówiłaś? " Janie się uśmiechnęła. „O ściganiu się z tymi zdzirami z Dumy Barron. " „Nie będę ścigać się z kotami. I ty także nie, Janie Mae. Jesteś w szóstym miesiącu ciąży. " „Tylko trzy z nas muszą się ścigać. Trzy najlepsze z nas przeciwko ich trzem. Wybrałam ciebie, Robertę i Janette. Francine wypada, bo prowadzi jak dziadek Lewis. " „Ha… dzięki. " „A w jaki sposób chcesz zarobić na tym pieniądze? " Zapytała Darla. „Zarówno niedźwiedzie, jak i koty, przyjęły zakłady. Koty są potencjalnymi zwycięzcami. " „Więc stawiasz na nas? " „To było łatwe. Dostałam pieniądze od każdego cholernego Smitha, który chciał ciasto." Darla spiorunowała wzrokiem Robertę. „Myślałam, że mówiłam ci, żebyś nie dawała jej tych pieniędzy! " Roberta wzruszyła ramionami. „Ooops. "

*** Eggie buszował przy tylnych drzwiach domu swojego starszego brata. Przewrócił pojemnik ze śmieciami i przejrzał je. Zawsze się dziwił na to, co wyrzucała jego ~ 157 ~

rodzina. Zazwyczaj znajdował takie rzeczy, które mógłby naprawić później, no wiesz, gdyby miał czas. Nie znajdując dzisiaj niczego interesującego, podszedł do lodówki i swoim pyskiem złapał ręcznik, który ktoś zostawił zawieszony na rączce. Pociągnął za niego, otwierając lodówkę i przestudiował zawartość. Francine zazwyczaj miała dużo jedzenia, które zostawiała dla swojego partnera i szczeniąt. „Hej, wujku Eggie. " Dwóch starszych synów jego brata przeszło przez kuchnię i poklepało bok Eggiego, jak zawsze. Posłał im powitalne warknięcie i wrócił do poszukiwań czegoś do zjedzenia. Był tam surowy befsztyk, więc wyciągnął go i zabrał się do jego pożerania. „Czy twoja kobieta cię nie karmi, młodszy bracie? " Zapytał Benji, pojawiając się w drzwiach. „I posprzątaj po sobie, jak już skończysz. Nie chcę potem słyszeć żadnych wymówek od Francine. " Ziewając, Benji wszedł do kuchni i zatrzymał się przy blacie. „Możesz podać mi mleko? " Eggie wpatrzył się w swojego brata. Benji przekręcił oczami. „Nie możesz zmienić się w człowieka na dwie sekundy? Nie jesteś pełnym wilkiem, Egbercie Ray. " Benji starł kawałek surowego mięsa ze swojej twarzy, którym Eggie w niego rzucił. „Łajdak. " Eggie właśnie kończył jeść, gdy Bubba Ray wszedł do środka. „Przetrząsnąłeś całą dzielnicę, Egbercie Ray? " „Nie zaczynaj z nim. " Ostrzegł Benji. „Nie ma nastroju i rzuca się na mięso. " „Myślę, że on raczej dobrze się bawił, duży bracie. Chodzą pogłoski, że Egbert Ray oznaczył małą Darlę Mae, jako swoją, wczoraj wieczorem. "

~ 158 ~

„I zgodziła się na to? " Eggie zawarczał i obnażył kły, więc Benji szybko uniósł swoje ręce. „To było tylko pytanie, nie ma potrzeby się złościć. Tylko, że ona wydawała się być taką… lekko świrniętą hipiską, której nie zależy na partnerze. " Dodał Bubba. „Taka drwiąca. " „Tak. Najbardziej drwiący Smith na półkuli północnej, od naszego przodka Miltona Jelitożercy Smitha, który terroryzował Anglię." „I gotował wszystkie ładne dziewczynki. " „Myślałem, że lubił je na surowo." „Nie, nie. Lubił je gotowane z jarzynami albo na grillu, na świeżym powietrzu, ze względu na ich świetny smak i delikatne mięso. " Eggie zmienił się i wrzasnął. „Już dobrze, wystarczy! " Jego bracia wybuchli śmiechem, a Eggie ruszył jak burza w stronę zlewu, żeby zmyć krew ze swojej twarzy. „Każdy z was, co do jednego, jest łajdakiem. " Burknął wśród szumu płynącej wody. „Spójrz. " Odezwał się Bubba. „Darla też go oznaczyła. Jak słodko. " Zwykle Eggie nie angażował się w tego rodzaju słowne potyczki swojego brata, ale teraz… tak naprawdę miał powód. „Przynajmniej moja mnie oznaczyła. " Powoli obrócił się twarzą do swojego brata, i wtedy zobaczył, jak oczy Bubby się zwęziły, a Benji prychnął. „Nawet nie musiałem się z nią sprzeczać. Powiedziała mi po prostu, że mnie kocha, i zaoferowała tył swojej szyi. " Skrzyżował ramiona na piersi. „Ile szczeniąt masz teraz z Janie Mae, Bubba

~ 159 ~

Ray... a mimo to, ona nadal jest nieoznaczona, a spodziewa się następnego. Więc, który Smith, tak naprawdę, kontroluje swoją kobietę, co chłopcze? " Nozdrza jego brata rozszerzyły się, pewny znak, że był wkurzony. Dobrze. Ale zanim Eggie naprawdę mógł upajać się swoim momentem tryumfu, miękko wypowiedziane imię Eggiego od tylnych drzwi, sprawiło, że się wzdrygnął. Darla weszła do środka, jej wzrok padł na trzech mężczyzn, zanim podeszła do Eggiego. Wpatrywała się w niego, a on czekał. Boże, musiała być szalona. Jej bycie feministką i wszystko inne. Nie obwiniał ją o nic. Zasłużył na to. „Dlaczego stoisz nagi, ze swoimi braćmi, i pachniesz krwią? " „Nie sądzę, żeby wyjaśnianie czegokolwiek, polepszyło sytuację. " „Okay. Potrzebuję twojego samochodu. " Powiedziała, zadziwiając go. „Oczywiście. Powiedziałem już, że możesz go brać, kiedy tylko będziesz chciała. " „Tak, wiem. Ale pomyślałam, że jednak powinieneś wiedzieć, że go zabrałam. Muszę się nim ścigać. " „Ścigać się? Z kim? " „Z kotami. " „Musisz ścigać się z kotami? " „Tak. Nie mam wyboru. Janie Mae postawiła na nas, że wygrywamy, a jeśli przegramy, nie dostaniemy tego, czego potrzebujemy, żeby upiec ciasta, które już obiecaliśmy ludziom, bo stracimy nasze pieniądze. Więc ścigamy się z kotami, wygrywamy, robimy ciasta. " „Masz skomplikowane życie, Darla Mae. " „Wiem. W każdym razie, wiesz, jak wyglądają wyścigi. Twój samochód może zostać uszkodzony i… "

~ 160 ~

„Frankie go naprawi. Pracuje, jako mechanik, u naszych wujów. A teraz daj mi parę minut, żebym mógł się ubrać, i pójdę z… " „Boże, nie. " Szybko mu przerwała. „Koty dostaną szału, jeśli przyjdziesz. Twoje imię zostało specjalnie wymienione, że nie jesteś tam mile widziany. " Rzuciła okiem na Bubbę. „I Janie Mae też nie chce, żebyś tam był. " „Co znowu zrobiłem? " „Oddychasz? " Powiedział kpiąco Eggie, uśmiechając się, gdy Bubba warknął na niego. Darla zaczęła odchodzić, ale zatrzymała się, żeby obejrzeć się na niego. Eggie przykrył dłońmi swoje krocze, przygotowując się na to, co chciała powiedzieć. „W takim razie wszystko w porządku, Eggie? " Zapytała słodko, oglądając go od góry do dołu. „Jeśli wezmę twój samochód? Nie chciałam tego robić, bez twojego pozwolenia." Eggie skrzywił się, co wyglądało, jakby się namyślał, ale tak naprawdę chciało mu się śmiać. „Daję ci moje pozwolenie. " Kiwnął głową. „Weź samochód. I baw się dobrze. Ale uważaj. Nie można ufać kotom. " „Wiem. Dziękuję, Eggie. " Mrugnęła do niego i wyszła. Bubba, z otwartymi ustami, wpatrywał się w niego, więc Eggie wzruszył ramionami. „Co? "

*** Darla podeszła do samochodu Eggiego. „Co tak długo? " Zapytała Janie Mae, kiedy Darla wsiadła do samochodu. ~ 161 ~

„Torturowałam twojego partnera. " Uśmiechnęła się do swojej siostry. „I było zadziwiająco fajnie!" „Prawda? " „Teraz rozumiem, dlaczego czekasz z tym, żeby cię oznaczył. " „Tak. Kocham go, ale on musi zdać sobie sprawę, że jestem jego partnerem, a nie jego betą. " Janie obserwowała ją przez chwilę, a potem zapytała. „Zamierzasz tu zostać, Darla Mae? " „Przeważnie. " „Co to znaczy? " „To znaczy, że jak będę w domu, że tak powiem, to będę tu. Jeśli jednak będę musiała wyjechać, to wyjadę. " „To jest miasto sfory, Darla. " „No i? " „Dużo rzeczy musi zostać tutaj zrobionych… " „Masz na myśli to, kiedy będziesz Alfą. Gdy będziesz rządzić Sforą Smith przy boku Buby? " „Może tak będzie. " „No cóż, jeśli będziesz mnie potrzebowała, zjawię się. Jeśli jednak prosisz mnie, bym została jedną z twoich samic Beta, podążającą za tobą codziennie wokół miasta, w takim razie moja odpowiedź brzmi nie. " „Wciąż myślisz, że jesteś samotnym wilkiem? " „Nigdy tak nie myślałam. Wiem, że nie jestem. Potrzebuję moich przyjaciół, mojej rodziny, mojej Sfory, Eggiego. Ale potrzebuję też swojej wolności. Muszę czuć się wolna. Dla Eggiego oznacza to spędzanie kilku godzin na odkrywaniu wzgórz i lasów ~ 162 ~

wokół całego miasta. Dla mnie oznacza to odkrywanie wszystkiego, co tylko mi się podoba. " „Myślisz, że będziesz czuć się w ten sposób już zawsze? " „Wiem, że jeśli przestaję czuć w ten sposób, zrobię to z własnej woli. Nie dla ciebie. Nie dla Eggiego. Dla nikogo. " Darla uruchomiła samochód. „Mogę ci coś zasugerować, Janie?" „Chyba tak. " „Ojciec Eggiego mógł się uprzeć i powiedzieć Eggiemu, że musi tu zostać, że nie może być w Marines, że nie może wyjechać z miasta, tylko zostać i być częścią Sfory. Ale pozwolił swojemu synowi wyjechać i zostać tym, czym chciał. I dlatego teraz Eggie zawsze wraca do domu i zawsze jest tu dla swojej rodziny. Musisz wiedzieć, kiedy odpuścić, starsza siostro, a kiedy przytrzymać. Kiedy się tego nauczysz… będziesz wspaniałą Alfą. " Janie Mae uśmiechnęła się do niej. „No proszę, jednak czegoś nauczyłaś swoją starszą siostrę. " Ale niezdolna pozwolić, żeby ten słodki moment trwał, Janie dodała. „Tego też się nauczyłaś od Charliego Mansona? " Darla warknęła. „Nie mogę uwierzyć, że jak głupie krowy, wciąż wracacie do tego! Poszłam tam tylko raz i nigdy nie zostałam! " „Słuchaj, Patty Hearst… " „Przestań mnie tak nazywać! " „… jesteś jedyną, która zadaje się z tymi kulturowymi typami. " „Boże, zastanawiam się, co jest takiego w mojej przeszłości, " Darla wcisnęła gaz i ruszyła z piskiem spod domu Francine, „co przyciąga do mnie wieloosobowe grupy, z którymi nie mam nic wspólnego, a które ciągle kręcą się wokół siebie, śpią na podłodze ~ 163 ~

w dużych ludzkich gromadach i które polują na niewinnych nieznajomych? Naprawdę nie mam pojęcia, jak mogę znosić tego rodzaju rzeczy! "

*** Eggie czekał na wzgórzu, gdy jego bracia zdejmowali swoje ubrania. Szli na polowanie na rozkaz ich ojca. Chciał sarninę na obiad. Świeżą sarninę, a nie zmrożony kawał mięsa z zaprzyjaźnionego sklepu dla zmiennych. Już jakiś czas temu wysłał ich, aby zrobili to dla niego, a to dało braciom coś do roboty, kiedy ich kobiety poszły się ścigać, a potem piec. Gdyby złapali dość szybko tę sarnę, to Eggie mógłby wytropić jakiegoś dzika dla Darli. Powiedziała mu kiedyś, że uwielbia świeżego dzika. Mógłby zgrillować go dla niej w sposób, jaki nauczył się, gdy był w Korei. Warknął na swoich braci, próbując namówić ich, by się pospieszyli, a nie stali jak plotkujące baby-wilczyce. W końcu bracia zmienili się w wilki i zbiegli ze wzgórza. Eggie rozejrzał się po terytorium Smithtown – jedynym miejscu, które kochał najbardziej na świecie. Naprawdę szczęśliwy, Eggie pobiegł za swoimi braćmi.

*** Zasady zostały ustalone, gdy wszyscy przyjechali. Czysty, uczciwy wyścig na tym kawałku ziemi, gdzie łączyły się terytoria wilków, niedźwiedzi, kotów i hien. Był poniedziałek, więc większość ludzi pracowała albo była zajęta w inny sposób. Plus, to siostry Lewis były przeciwko kotom w tym wyścigu, a nie wilczyce Smith, więc nie było żadnej publiczności przy tym wydarzeniu, ponieważ nikt tak naprawdę nie dbał o to, czy wygrają pieniądze, czy nie. W końcu były tylko siostry Barron, siostry Lewis i dwa grizzly z Collinstown, które były sędziami. To oni zdecydują, kto wygrał, ~ 164 ~

gdyby to był zbyt ostry wyścig, i to oni mogliby zredukować szkody do minimum, gdyby do tego doszło – a prawdopodobnie dojdzie. A teraz Darla, jako pierwsza, wykonała ciasny nawrót na czele grupy. Siostry Barron zaczęły się robić coraz bardziej nerwowe na widok jej prowadzenia. I stawały się coraz bardziej agresywne z każdym następnym okrążeniem. Gdy zostały ostatnie dwa okrążenia, Darla wiedziała, że Barronówny na nią polują. Do tej pory wszystkie trzy siostry Lewis wygrywały, co znaczyło, że zwyciężą w tym wyścigu, więc Darla podjęła błyskawiczną decyzję, żeby się wycofać i pozwolić Robercie przelecieć obok niej. I tak zrobiła. Oczywiście, to był tylko jeden z tricków zastosowanych na samicach Barron na tym prowizorycznym torze, który pozwolił zdjąć je z ogona samochodu Roberty. Darla obserwowała nawrót samochodem swojej siostry na środku traktu, która prawie zahaczyła o jednego grizzly, a które natychmiast rzuciły się na ziemię. Janette, rodzinna gorąca głowa, śmignęła obok Darli i uderzyła w bok samochodu jednej z sióstr Barron, wysyłając ją w ten sposób poza tor. „Cholera! " Krzyknęła Darla, nie dbając o to, że klnie, bo wiedziała, że teraz wyścig stanie się cholernie brzydki. Zredukowała prędkość i szybko zatrzymała się obok wraka Roberty. Boże, Frankie Ray straci zmysły, jak zobaczy swój samochód. Darla wyskoczyła z samochodu Eggiego i pobiegła do siostry. Chciała otworzyć drzwi od kierowcy, ale nie było rączki. Więc obiegła wokół samochód, ale tam już była Janie Mae. Pociągnęła za drzwi i sięgnęła do środka, wyciągając swoją siostrę. Gdy wyciągnęła już jej głowę i ramiona, Janie Mae jej pomogła i razem wydobyły Robertę na trawę. „Co za suki. " Warknęła Roberta ze swojego miejsca na ziemi. „To ma być uczciwe i czyste? " Darla położyła ręce na ramionach siostry i powstrzymała ją od wstania. „Odpocznij chwilę, kochanie." Janette podjechała swoim samochodem i wyskoczyła. ~ 165 ~

„Nic ci nie jest? " Zapytała dwie sekundy wcześniej, zanim siostry Barron nie przewróciły jej na ziemię. Janie Mae ruszyła w jej kierunku, ale Darla złapała ją za ramię i szarpnęła do tyłu. „Nawet się nie waż, Janie Mae. " „Będzie miała przewagę liczebną! " „Jesteś w ciąży! " Darla nabrała tchu. „Zostań tu. Zajmę się tym. " Darla popędziła do trzech lwic i jednej wilczycy. Spróbowała odciągnąć jedną lwicę, ale uczepiły się jej siostry, jak kleszcze psa. Kiedy ponownie spróbowała złapać jedną z nich, pojawiły się grizzly. Jeden z nich złapał Darlę za ramię. Podniósł ją i odsunął, a wtedy Darla usłyszała dźwięk wystrzału i grizzly potknął się. Opadł na kolana, pociągając za sobą Darlę. „Co, do diabła… " Usłyszała gwałtowny wdech niedźwiedzia. Darla spojrzała na niego i zobaczyła, jak krew leje się z dwóch dziur na ramieniu niedźwiedzia. Został postrzelony. Poruszając się szybko, chwyciła się jego ramienia i używając całej swojej siły, szarpnęła go w dół, akurat w momencie, gdy rozległo się następnych siedem albo osiem strzałów. „Na dół! " Krzyczała Janie Mae. „Natychmiast! " Wszyscy rzucili się na ziemię.

*** Eggie i trzech jego braci dobrze trzymali się ciała kozła, podczas gdy Bubba Ray trzymał go za gardło. Bubba popchnął zwierzę na ziemię, próbując go udusić zanim reszta straci swój uchwyt. ~ 166 ~

Zamiast jednak go wykończyć, Bubba nagle zamarł, jego głowa się podniosła, a nos zaczął węszyć. Ponieważ Bubba nigdy nie był tym, który by nie zabił, Eggie puścił kozła i cofnął się. Obrócił się i uniósł głowę. A potem to usłyszał. Szybkie strzały. Nikt nie używał broni automatycznej na terenie Smithów, ani na żadnym innym z pobliskich zmiennych. Nawet hieny ich nie używały. To oznaczało tylko jedno... Eggie ruszył galopem, instynktownie wiedząc, że jego bracia są zaraz za nim.

*** Darla ukryła się za samochodem Janette z niedźwiedziem, kiedy więcej strzałów uderzyło w pojazd. „Co się dzieje? " Zażądał odpowiedzi niedźwiedź. Darla uniosła jego T-shirt, próbując zobaczyć ranę. „Oni są tu przez mnie. " Przyznała się. „Próbują mnie zabić. " „Używając broni? " To była niepisana zasada wśród ich rodzaju, że w fizycznej walce, zmienny może wykorzystać tylko swoje pazury i kły. „To są ludzie. " Dodała Darla. Niedźwiedź sapnął i Darla spojrzała na niego. „Rusz się. " Powiedział do niej. Wciąż będąc przykucnięta i trzymając nisko głowę, Darla odsunęła się, a on zmienił się w niedźwiedzia. Rycząc, obrócił się, wsunął swoje przednie łapy pod samochód i rzucił nim, jak zabawką.

~ 167 ~

Darla podbiegła do Janie i Roberty, ukrywając się za samochodem Roberty. „Wy dwie, zmieńcie się i uciekajcie. " „Żartujesz sobie? " „Janie, musisz chronić swoje dziecko. Idź. " „Ona ma rację. " Odezwała się jedna z sióstr Barron. „Chroń swoje szczenię i sprowadź pomoc. Poradzimy sobie… " Nagle dotarły do nich strzały z innej części pobliskiego lasu, ale Darla chwilę wcześniej zdążyła się przesunąć, zanim kule podziurawiły ziemię obok niej. W takim razie, wszyscy się zmienili. Janie i Roberta pobiegły w drugą stronę, a Darla podążyła za rannym grizzly. Niedźwiedzie miały najlepsze nosy i były tak wkurzone, że wiedziała, że znajdą, jako pierwsze, jednego ze strzelających.

*** Eggie usłyszał więcej strzałów i zmienił kierunek biegu, żeby wyjść prosto na Darlę. Ale Bubba podbiegł do jego boku i zaczął spychać go z kursu. Eggie warknął i chwycił zębami za futro brata, ale Bubba się nie odsunął. Cały czas jak biegli, Bubba spychał go z obranego kierunku. Dzięki Bogu, podczas tych manewrów, lata wojskowego wyszkolenia Eggiego doszły do głosu. Pomimo, że chciał pobiec prosto do Darli i znaleźć się u jej boku, jego gotowa do walki strona wiedziała, że nie może. Musiał być mądrzejszy; życie Darli było od tego uzależnione. Więc Eggie biegł obok swojego brata, szybko zdając sobie sprawę, że Bubba okrążał szerokim kołem miejsce, skąd padały strzały. Kanonada trwała dalej, ale teraz usłyszeli też krzyki. Eggie zdecydował się wierzyć, że wszystkie pochodziły od ludzi. To ułatwiłoby zrobienie tego, co musiał zrobić. Nagle Bubba ostro skręcił w lewo i poszarżował do przodu. Był szybki i Eggie musiał mocno się spiąć, żeby go dogonić. Jego brat wskoczył na duży kamień, a potem ~ 168 ~

przystąpił do ataku. Chwycił, zwisające z gałęzi drzewa, nogi i szarpnął. Człowiek spadł na dół, lądując twardo na ziemi. Jego M-16 wyleciał mu z rąk, ale już sięgał po następną broń przytroczoną do kostki. W tej chwili wybiegł Frankie, otworzył pysk, i zacisnął szczęki na gardle człowieka. Ignorując jego krzyki, Frankie złamał kark człowiekowi i rozejrzał się za następnym. Eggie miał właśnie się ruszyć, kiedy kule zryły ziemię u jego stóp, więc cofnął się trzy kroki do tyłu. Gdy Eggie się zatrzymał, spojrzał prosto w twarz ludzkiego mężczyzny i automatycznej broni, którą trzymał wymierzoną prosto w niego.

*** Darla poszła za niedźwiedziem do jednego z dużych drzew. Strzelający siedział na gałęzi, zajęty przeładowywaniem swojej broni i wydający z siebie przestraszone okrzyki, a jego oczy wciąż poruszały się niespokojnie, obserwując zbliżającego się do niego grizzly. Człowiek nie spodziewał się zobaczyć zmiennych. Ale jak, do cholery, zdołał ich znaleźć? Smithtown, jak większość lokalizacji zmiennych, nie było ujęte na żadnej mapie i było chronione przez zmiennych, będących w różnych oddziałach rządowych, wojskowych, czy w Straży Narodowej. Więc napastnicy, ot tak sobie, nie byliby w stanie wytropić Darli. Grizzly podniósł się w górę na swoich tylnych kończynach i oparł przednie łapy o pień drzewa. Przy swoim pełnym wzroście zmiennego, niedźwiedź miał ponad trzy metry, ale wciąż nie mógł dosięgnąć człowieka na gałęzi. Więc Darla wbiegła na plecy niedźwiedzia, podskoczyła z jego garbu i rzuciła się na człowieka, akurat w momencie, gdy podnosił swoją broń, żeby ją zastrzelić. Uderzyła w niego całym swoim ciężarem, zrzucając go z gałęzi. Krzyknął, a strzelba wypadła z jego ręki. Darla spadła razem z nim. Odczekała do ostatniej sekundy, a potem odbiła się od jego klatki piersiowej i skoczyła do przodu. Potoczyła się po leśnym poszyciu, aż nie wylądowała płasko na brzuchu, a jej przednie i tylne łapy rozjechały się na boki. Wiedziała, że wygląda głupio, ale żyła i nie była ranna. O to tylko się martwiła. Darla usłyszała więcej strzałów, więcej krzyków i wiedziała, że to musi zostać zatrzymane. Wstała na łapy i zmieniła się w swoją ludzką formę. Niedźwiedź był zajęty rozrywaniem, teraz już nieżyjącego, człowieka na kawałki, który wyglądał jak kupa mięsa. Popędziła do niego. ~ 169 ~

„Hej. Hej! " Niestety niedźwiedź wciąż był skupiony na człowieku pod swoimi łapami. Darla klepnęła niedźwiedzia w ramię. A jako, że grizzly miały w zwyczaju, kiedy zostały zaskoczone, zamachnąć się na napastnika, jego muskularne, duże ramię uderzyło w Darlę. Pisnęła i zrobiła unik, unosząc ramiona nad głowę. Jej zmienne ciało mogło dużo wytrzymać, ale raczej nie chciała spędzić całego następnego tygodnia na zdrowieniu po ataku niedźwiedzia. „Stój! Stój! " Krzyknęła. Usłyszała sapanie i poczuła niedźwiedzi oddech na swoich ramionach. Zerknęła na niego i zobaczyła, że niedźwiedź jest centymetry od niej. „Chciałam ci zasugerować, " pisnęła, „że może ty i twój przyjaciel moglibyście wypłoszyć tych ludzi na środek szlaku. W ten sposób będziemy mogli wykończyć ich wszystkich za jednym zamachem. " Niedźwiedź wypuścił z siebie jeszcze jedno sapnięcie, wywołując u Darli okrzyk, a potem odwrócił się i poczłapał dalej. Wydała z siebie westchnienie pełne ulgi. To było oficjalne, grizzly są najgorsze! Darla zmieniła się z powrotem w wilka i podążyła za nim w stronę traktu. Nadszedł czas, żeby z tym skończyć.

*** Broń człowieka się zacięła. Eggie nie był tym zaskoczony. Znał broń i odmawiał jej używania, właśnie z powodu się jej blokowania. Eggie wiedział również, jak długo zabierze człowiekowi odblokowanie broni, by mógł ją użyć ponownie. Więc ruszył do przodu, ale nie dopadł człowieka. Bo nagle, nie wiadomo skąd, wytoczył się zza drzew grizzly, który podbiegł do mężczyzny, po czym swoją ogromną łapą uderzył wrzeszczącego człowieka w głowę, dobrze nim wstrząsając, zanim zmiażdżył mu czaszkę.

~ 170 ~

Eggie pobiegł więc w stronę polany, gdzie jak przypuszczał odbywał się wyścig. Na środku rozjechanego traktu stały dwa samochody, a następny był… wbity w drzewo. Przypuszczając, że to jeden z grizzly, miał z tym coś wspólnego, zobaczył siostry Barron ścigające dwóch ludzi, a potem rozrywające ich na strzępy. Zatrzymał się, jego oczy przeszukały okolicę, rozglądając się za Darlą. „Biegnij! " Eggie zobaczył pięciu ludzkich mężczyzn biegnących w jego stronę. Dwóch z nich zostało zdjętych przez braci Eggiego, następny przez lwicę. Ale dwóch pozostałych przebiegło obok, czując na swoich plecach oddech niedźwiedzia. Jednak uciekali w złym kierunku, bo zmierzali do kawalkady złożonej z rodziny Eggiego – paru ciotek, wujów i kuzynów, w ich zmienionych formach – którzy wyszli właśnie spomiędzy drzew z terenu Smithów. Ktoś musiał wezwać pomoc. Eggie przeczesał jeszcze raz wzrokiem cały obszar, a potem podążył za dwoma ostatnimi ludźmi.

*** Rodzina Eggiego przebiegła obok Darli i wiedziała, że to Janie i Roberta ich wezwały. Kiedy wyszli z drzew, ustawili się w wachlarz i czekali. Kilka sekund później, usłyszała krzyki i strzały, i zobaczyła, jak ludzie biegną na drugą stronę polany. Byli zbyt zajęci oglądaniem się za siebie na niedźwiedzie – które bardzo łatwo mogły ich dogonić, ale na razie nie chciały - żeby zauważyć czekającą na nich grupę. Minęli samochody, zostawione na środku traktu, a wtedy jeden z nich w końcu spojrzał do przodu i zobaczył czekające wilki. Zatrzymał się momentalnie w biegu, łapiąc za ramię tego drugiego, i szarpiąc go z powrotem. Trzęsącymi się rękami podnieśli swoją broń. Ale nie chcąc, żeby skrzywdzili jeszcze kogoś, Darla wyszła na otwartą przestrzeń. Gdy wiedziała, że ludzie ją zauważyli, zmieniła się z wilka do ludzkiej postaci, wciąż idąc do nich.

~ 171 ~

„To Ty?! " Krzyknął jeden z nich, kiedy podeszła wystarczająco blisko. „Cześć, Alvin. Petey. " „Ale ty jesteś... jesteś... " Petey potrząsnął głową. „Czym jesteś? " „Czymś, czego nigdy nie zrozumiesz. " „Cofnij się. " Zażądał Alvin. „Więc przestańcie. " Powiedziała Darla. „Proszę. Mamy przewagę liczebną nad wami." Spojrzała na jednego, potem na drugiego. „Powstrzymajcie się od dalszej przemocy, teraz. " „Chcesz, żebyśmy ci uwierzyli, że nas puścisz? " „Nie chcę tylko, żeby jeszcze ktoś został przeze mnie skrzywdzony. Chcę, żeby to się skończyło. Proszę. " Darla stanęła tuż przed ludźmi. „Skończmy to. Okay? " Położyła ręce na lufach ich broni i ostrożnie je opuściła. „To, co dzisiaj chcieliście mi zrobić… przyrzekam, że zapomnę. Spróbowaliście, przegraliście. To koniec. " Szarpnęła jeszcze raz za broń. „To koniec." W końcu wypuścili broń, więc Darla trzymała po jednej w swoich rękach. „Wybaczam wam to, co próbowaliście mi zrobić. " Powiedziała. „Wybaczam wam." I Darla naprawdę to miała na myśli. Odsunęła się do tyłu od mężczyzn, gdy Eggie podszedł do nich w swojej ludzkiej formie. Złapał ich za ramiona, gdy się odwróciła. „To wstyd, " westchnęła, „ale nie czuję tego samego przebaczenia dla tego, co zrobiliście temu miłemu Panu Kozlow. "

~ 172 ~

Darla weszła między drzewa, gdzie czekały Janette i Francine. Rzuciła na ziemię broń, której nie cierpiała, i przeszła obok sióstr. „Chodźmy. " Powiedziała, gdy doszły do niej krzyki obu ludzi. „Musimy znaleźć Janie i Robertę, odzyskać nasze pieniądze od Barronów i zrobić te cholerne ciasta. " „Czekaj. A więc wygrałyśmy? " Zapytała Janette.

Tłumaczenie: panda68

~ 173 ~

Rozdział 18

Eggie, jego bracia i dwa grizzly, które sędziowały na wyścigu, wyrzucili ludzkie szczątki na teren hien. Do czasu, zanim skierowali się na swoje własne terytoria, pojawiły się hieny, obwąchując ciała. A potem, kiedy z powrotem przekroczyli terytorialne granice, hieny wydając z siebie śmiejące wycie, które mogło być słyszane kilometrami, zabrały się za rozerwanie ciał na strzępy. Bracia Eggiego i niedźwiedzie wpatrywali się w niego z wyraźnym wstrętem i strachem. Wstrętem, ponieważ to był jego pomysł, żeby użyć hien do posprzątania. A ze strachem... bo widzieli, co zrobił tym dwóm draniom, którzy weszli na jego teren, by dostać jego wilczycę. Był zmieszany, kiedy Darla odeszła w ten sposób. Ona, z nich wszystkich, wiedziała, co zrobi. Była również tą jedyną osobą, która mogła go zatrzymać - ale tego nie zrobiła. A potem, kiedy zobaczył, jak inni zmienni patrzą na niego, gdy dostrzegł ich strach, zrozumiał, co zrobiła – zabezpieczyła jego pozycję, żeby, jako jedyny ze Smithów, nie został wypieprzony ze sfory, chociaż nigdy nie zostanie Alfą Sfory. Darla, w swojej nieskończonej błyskotliwości, zabezpieczyła również bezpieczeństwo swoje i swoich szczeniąt, które mogą mieć w przyszłości. Po tym, co zrobił gołymi rękami z tymi ludźmi, i teraz stojąc przed tymi niedźwiedziami, kotami i wilkami, wiedział, że nikt nie przyjdzie skrzywdzić Darli, obojętnie czy Eggie będzie w domu, czy nie. Absolutnie nikt. I ta wiadomość zostanie przekazana każdej Sforze, Dumie, Klanowi i rodzinie zmiennych w całych Stanach. Wiedząc to, skierował się do swojego domu, zatrzymując się tylko na chwilę, gdy zobaczył swojego ojca stojącego pod jednym z drzew i czekającego na niego. Eggie podszedł do niego i zmienił się.

~ 174 ~

„Co? " Jego ojciec uniósł swoje ręce. „Wiem, wiem. Jesteś wkurzony. " „To ty dałeś znać tym ludziom, że ona tu jest, prawda? Chciałeś, żeby ją zabili. " „Nie zabili. Udowodnić tylko, że jest godna. Udowodnić, że ma kręgosłup. " „Więc sprowadziłeś tych ludzi na terytorium Smithtown? Naraziłeś moją partnerkę i jej siostry na ryzyko? I nienarodzone szczenię Bubby? Tylko po to, żeby udowodnić, że Darla jest czegoś warta? I po co? " Jego ojciec uśmiechnął się z ironią, zdjął swoją czapkę Nowy Jork Yankees, którą nosił dla żartu, i przeczesał palcami czarno-siwe włosy. „Nie jesteś łatwym chłopcem, Egbercie Ray. Jesteś wystarczająco przystojny, jak przypuszczam. Przynajmniej tak słyszę od twoich młodszych kuzynek. " Odłożył czapkę. „Ale żadna z naszych silnych wilczyc nie chce się z tobą związać. " „To twoje zdanie? " „Znoszę Janie Mae i jej siostry, ponieważ w nich jest prawdziwa siła. One utrzymają silną krew w rodzie Smithów i tam pozostanie, chociaż ty i ja już zamienimy się w kurz. Już ci dwaj jej chłopcy… " „Masz na myśli swoje wnuki? " Zapytał z kamienną twarzą. „… są bardzo zadziorni. " „Chyba raczej agresywni idioci? " „Oni są silni. Tak, jak ich mama i tata. Tego właśnie chcę dla ciebie. Twoja mała kobietka jest słodka, jak to mówią, ale ja nie widzę w niej siły. " „Nie patrzyłeś zbyt dobrze. "

~ 175 ~

„Yeah. " Niechętnie się zgodził, bo ojciec Eggie nigdy nie lubił, jak ktoś wytykał mu jego błędy. „Tak przypuszczam. " „I? Co narażenie życia mojej partnerki miało ci dowieść? Że może tutaj zostać? Że może być częścią Sfory? " „Dokładnie to miałem na myśli. " „No cóż, ojcze. " Eggie podszedł do ojca tak blisko, że dzieliły ich tylko centymetry. I, po raz pierwszy w życiu, Eggie zobaczył strach w jego oczach. A wtedy Eggie zdał sobie sprawę, że swoją prawdziwą siłę odziedziczył po swojej matce. I ma po niej przeczucie. „Darla jest bardzo wyrozumiałą kobietą. Do diabła, ona nawet uda, że to się nigdy nie zdarzyło. Ponieważ jesteś rodziną. Ponieważ jesteś moim ojcem. " Eggie przysunął twarz trochę bliżej, ich nosy prawie się dotykały, i szepnął. „Ale ja niczego nie wybaczam. Nigdy. Pamiętaj o tym, starcze. " Eggie obrócił się od ojca i podążył do swojego domu i do swojej kobiety. Jak tylko Eggie wszedł do domu i spróbował uśmiechnąć się do niej, wiedziała, że coś jest nie w porządku. Gdyby to było coś, czym musieliby się natychmiast zająć, wiedziała, że by jej o tym powiedział. Ale to, że nic nie mówił, oznaczało, że to jest coś osobistego. Został zraniony i nie chciał jej tym martwić. Darla odłożyła łopatkę, której używała do nakładania bezy, na następne już, cytrynowe ciasto, i wytarła ręce w ręcznik. Ponieważ Eggie stał tylko i patrzył na nią, złapała krzesło i postawiła je przed nim. Wspięła się na nie, przytknęła ręce do twarzy Eggiego i pogłaskała jego szczękę, szyję. Zawinęła wokół niego ramiona i oparła głowę na jego barku. „Cieszę się, że jesteś już w domu. " Powiedziała. Jego ramiona zacisnęły się wokół jej pasa i objął jej mocno. „Yeah. Ja również. "

*** ~ 176 ~

Następnego ranka, dość wcześnie, Eggie obudził się w ramionach Darli. Obudził się, bo jakiś okrutny łajdak pukał do jego tylnych drzwi. Nie chcąc budzić Darli, Eggie wyśliznął się z łóżka i zeszedł na dół. Otworzył drzwi, za którymi stała jego ciotka Gertrude. Wiedział, że stoi nagi, przed jedną ze swoich krewnych, ale miał to gdzieś. Było za wcześnie na takie wizyty. „Tak? " „Oh… Eggie... Witam." „Witam." Gertie odchrząknęła. „Jest Darla? " „Śpi. " „No tak. Tylko, że… powiedziała, że zrobi mi ciasto. " Zdegustowany, że ktoś przeszkadza mu o tak wczesnej porze, z powodu jakiegoś przeklętego ciasta, Eggie zamknął drzwi przed nosem swojej krewnej. „Kto to był? " „Gertie. " „Przyszła po swoje ciasto? " „Nikt nie potrzebuje ciasta o szóstej rano, Darla. A Gertie nie potrzebuje ciasta w ogóle. " „Eggie Ray! " Darla, mając na sobie jeden z jego podkoszulków, przepchnęła się obok niego i podeszła do drzwi. „Nie mogę uwierzyć, że nie założyłeś spodni zanim nie otworzyłeś drzwi. " Warknęła, a potem otworzyła drzwi. „Dzień dobry, pani Gertie." „Witam, Darla, kochana. Przepraszam, że budzę cię tak wcześnie. " ~ 177 ~

„Żaden problem. Poczekaj chwileczkę. Przyniosę ci twoje ciasta. " Darla poszła po ciasta, a kiedy Eggie spojrzał na swoją ciotkę, uśmiechnęła się do niego ironicznie. Odpowiedział obnażeniem kłów. Oczy wilczycy rozszerzyły się ze strachu, ale Darla zjawiła się z powrotem, zanim Gertie mogła rzucić się do ucieczki. „Proszę bardzo, pani Gertie. " „Dziękuję, kochana. Miłego ranka. " Kiwnęła głową do Eggiego. „Egbercie Ray." „Ciociu Gertie. " Darla pomacha jego ciotce i zamknęła drzwi. „Egbercie Ray! " „Jest za wcześnie, żeby krzyczeć. " „To było coś więcej niż krzyk. Nie możesz warczeć na każdego, kto przyjdzie do domu. " „Chcesz się założyć? " „I czym ja się przejmuję? " Westchnęła i próbowała go obejść. Ale Eggie złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. „Nie masz na sobie majtek. " Mruknął. „Nie miałam na to czasu. Wiedziałam, że spłoszysz cały mój biznes. " Eggie przycisnął swoje usta do jej gardła. „Zabieram cię z powrotem do łóżka. " „Przyjdzie więcej ludzi, żeby odebrać swoje ciasta. "

~ 178 ~

„Mogą poczekać. " Powiedział Eggie, wnosząc ją po schodach, uwielbiając brzmienie jej chichotu. Ale naprawdę się zdenerwował, kiedy zadzwonił ten cholerny telefon. Tak się zdenerwował, że zaczął warczeć i nie mógł przestać. Darla trzepnęła go po ramionach, aż ją uwolnił. „Doprawdy! Warczenie! " Ruszyła do telefonu, nie zdając sobie sprawy, że jego Tshirt podwinął się jej do bioder, więc mógł widzieć kołysanie się jej doskonałej pupy, kiedy szła. To było zabawne. Darla odebrała telefon i Eggie zobaczył, jak jej twarz zamarła, kiedy odwróciła się do niego i wyciągnęła w jego stronę słuchawkę. „To do ciebie. " Nawet nie musiała mówić mu, kto dzwoni, bo Eggie już wiedział. Podszedł i wziął słuchawkę z jej ręki. Jedno ramię zawinął wokół niej i przyciągnął bliżej, drugą ręką przytknął słuchawkę do ucha. „Tak? " „Tu McMartin. Bądź gotowy za godzinę. " „Okay." McMartin się rozłączył i Eggie rzucił słuchawkę na widełki. Oplótł oba ramiona wokół Darli, przytrzymując ją mocno. „Kiedy się odezwiesz? " Zapytała. „Nie wiem. Przykro mi to mówić, ale brak wiadomości to dobre wiadomości w mojej robocie. " Odetchnęła głęboko. „Rozumiem. " Darla chwyciła go za rękę i poprowadziła w kierunku schodów. „Chodź, kochany. Spakujmy cię. "

~ 179 ~

Rozdział 19

Eggie nie wracał do domu przez cztery miesiące. Martwił się, że razem będzie ich pięć, ale w końcu zwolnili go, na co najmniej miesiąc. Bardziej prawdopodobne, że na dwa, jednak nie wiedział, czy zaplanowali tak dlatego, że Eggie poturbował wyższego rangą oficera, pełnego człowieka, następnego dnia po tym, jak facet zagrał mu na nerwach. Człowiek nadal żył, ale sądził, że został zaatakowany przez czyjegoś, luźno puszczonego, psa, ale jednak... to był zdecydowany znak dla zmiennych oficerów, którzy dowodzili jego plutonem, że Eggie potrzebował pojechać do domu. Ale większym problemem było to, że kiedy Eggie wszedł do swojego domu, ten był pusty. Nie oczekiwał żadnej notatki, albo czegoś podobnego, ponieważ Darla nie miała pojęcia, kiedy zjawi się w domu. Ale minęły cztery miesiące, a oni rozmawiali ze sobą przez telefon tylko kilka razy. Musiał zobaczyć swoją partnerkę. Eggie poszedł na górę, wziął prysznic i zmienił ubranie. Najpierw pojawił się u matki, meldując się, że wrócił, i ledwie zamieniając kilka słów z ojcem, a potem pojechał do domu Frankiego i Roberty – pojechałby do Bubby i Janie Mae, ale nie miał pojęcia, czy w tym tygodniu byli nadal razem, czy zerwali – i zapytał o Darlę. Okazało się, że wróciła do domu swojego ojca kilka tygodni temu. Interes z ciastami się rozkręcił, i kiedy Francine i Roberta wynajęły sklep w mieście, i to na głównej ulicy, Darla wyjechała, żeby zgromadzić kapitał na rozpoczęcie działalności. Najwyraźniej jego ojciec zaproponował jej pieniądze, ale ona bardzo mile, ale stanowczo odmówiła. Eggie nigdy nie powiedział Darli, co zrobił jego ojciec, ale może sama doszła do tego… patrząc głęboko w jego duszę, albo coś w tym rodzaju. Nieważny był powód, bo powiedziała nie i sama zgromadziła fundusze. Oczywiście, ktokolwiek mógł to zrobić, to tylko Darla Mae. Używając swojego, naprawionego już, Plymoutha GTX, Eggie zgadywał, że Darla i jej siostry wciąż jeszcze ścigają się z tamtymi lwicami – co prawdopodobnie miało przynieść im jakąś kasę – i skierował się do Smithville w Północnej Karolinie. Pojechał prosto do domu ojca Darli, ale Pan Lewis i jego synowie wygonili Eggiego ze swojego terytorium, mówiąc mu, że Darla nie chce więcej widzieć Eggiego. ~ 180 ~

Eggie, tak naprawdę, im nie uwierzył, ale wyjechał nie chcąc wszczynać bójki z rodziną Darli. Jednak wracał każdej nocy, jako wilk, stawał przed domem, i wył. Wył i wył, dopóki jej ojciec i braci nie wychodzili i go nie przeganiali. Ale jego noce miały stać się jeszcze gorsze.

*** Darla spała niemal przez całe popołudnie po przylocie z San Francisco. To nie było tak trudne, jak myślała, że będzie: Darla zdobyła pieniądze na sklep, który ona i jej siostry zamierzały otworzyć w Smithtown. Miała listę ludzi, z którymi zamierzała rozmawiać, ale to Pan Van Holtz był tym, który dał jej większość pieniędzy. To była pożyczka i spodziewała się ją spłacić w ciągu następnych kilku lat, jeśli wszystko pójdzie tak dobrze, jak w ciągu tych paru ostatnich miesięcy. A do tego wyciągnęła trochę dodatkowej gotówki od innych kontaktów, które nawiązała przez lata. Pan Van Holtz bardzo się cieszył z pomysłu Darli, ale również był rozczarowany, że nie będzie już pracować w jego restauracji. Najwyraźniej najnowszy asystent szefa od ciast nie był zbyt zdolny i był piątą osobą w ciągu pięciu miesięcy. Darla źle się z tym czuła, jednak gdy zobaczyła, jak szef od ciast krzyczy na nowego asystenta, przypomniała sobie, dlaczego rzuca tę pracę… codzienne użeranie się z utalentowanym, ale ostrym szefem. Uśmiechając się, weszła do salonu ojca i pocałowała go w czubek głowy. „Cześć, Tatuś. " „Cześć, kochana. Wyspałaś się? " „Tak, doskonale. " „Cieszę się, że jesteś już w domu. " „Tak, ja również. " Darla wiedziała, że może wracać prosto do Smithtown po spotkaniach w San Francisco, ale do czego miała tam wracać? Do pustego domu i listy ciast do upieczenia? Nie. To nie było zabawne. Więc przyjechała najpierw na teren ~ 181 ~

swojej rodziny. Ale nie zostanie tutaj na długo. Janie miała urodzić dziecko lada dzień i Darla czuła, że powinna tam pojechać, żeby pomóc. W tej chwili, jej siostra nie miała żadnych przyjaciółek, które chciałyby jej pomóc, z wyjątkiem jednej, najnowszej partnerki któregoś z chłopaków Reed ze Smithtown. Ale na Boga, ta wilczyca była tak denerwująca, że Darla powinna tam być. „Gdzie Mama? " „U swojej siostry. " „Okay. " Źle się czuła, że z ulgą przyjęła tę wiadomość, ale jej matka wciąż miała pretensje do Darli, od kiedy dowiedziała się, że Eggie oznaczył jej najmłodszą, i nie wydawało się, żeby miało to się niedługo skończyć. Jej matka uważała, że Darla mogła znaleźć sobie lepszą partię - i dlatego wciąż próbowała od nowa. Mimo to, Darla wiedziała, że zdobyła lepszą partię, niż miała nadzieję. Ponadto, życie z Eggiem będzie wystarczająco ciężkie, kiedy tak będzie wyjeżdżał na długie okresy czasu, i ostatnią rzeczą, jaką chciała słyszeć, było ciągłe gadanie jej matki o innych kawalerach do wzięcia, jacy są w mieście. Ale nieobecność Eggiego było ceną, jaką Darla była gotowa zapłacić za to, żeby Eggie Smith był jej partnerem. Był tego wart. I, przypominała sama sobie, że to nie będzie na zawsze. Że w końcu opuści Marines. „Chcesz, żebym zrobiła obiad? " „Pomyślałem, że możemy wyjść dziś wieczorem. " Zaproponował ojciec. „Twoja matka może dołączyć do nas w restauracji. " „Okay. Brzmi nieźle… " Wycie przerwało słowa Darli, a ona aż sapnęła ze zdziwieniem. „Eggie. " Już biegła do drzwi, gdy jeden z jej braci złapał ją za ramię i powstrzymał. „Zamierzasz biec do niego? " ~ 182 ~

„Oczywiście. To jest mój... " Darla przestała mówić i stanęła naprzeciw swojego brata. „Skąd wiesz, że to jest wycie Eggiego? " „No cóż. " Odezwał się zakłopotany ojciec. „Przychodzi tutaj od kilku nocy… wyjąc za tobą. " „Powiedziałeś mu, że nie ma mnie w domu, prawda? " Kiedy jej rodzina tylko patrzyła na nią. „Nie powiedzieliście mu?! " „Nie ma potrzeby krzyczeć, skarbie. " „Oh, Tato! " „Nie myśl sobie, że ma prawo o tym wiedzieć, do diabła. " Dodał jej brat. „Chcieliśmy, żeby zapracował sobie na to. " „Żeby zapra… ? Uratował mi życie. Kocha mnie. Jesteśmy partnerami. " „No to co. " Jej ojciec wzruszył ramionami. „Mógłby włożyć w to odrobinę więcej wysiłku." „Tato! " Darla wyrwała swoje ramię z uścisku brata i pobiegła do drzwi. Otworzyła je i wybiegła na zewnątrz. Zanim zdążyła przemierzyć trawnik, wilk zmienił się w Eggiego i rzuciła się w jego ramiona. Przytulając go mocno, Darla wyszeptała. „Jestem taka szczęśliwa, że jesteś w domu. " „Ja też. " Pocałował jej szyję i objął ją mocniej. „Ja też." Darla odchyliła się trochę do tyłu, żeby mogła spojrzeć mu w twarz. „Nie wiedziałam, że tutaj jesteś, Eggie. Nie było mnie w domu przez kilka dni. " „Wiem. " Darla zamrugała. ~ 183 ~

„Wiedziałeś? " „Tak. Wiedziałem już po godzinie, jak przyjechałem. Nie czułem twojego zapachu. A kiedy pojechałem do miasta, na śniadanie, następnego dnia, moi kuzyni powiedzieli mi, że wyjechałaś do San Francisco w interesach. " „Ale przecież... dlaczego w takim razie przychodziłeś tutaj, co noc? Tata powiedział, że byłeś, ale cię przeganiał. " „Tak. Tak robił. " „Eggie… " „To jest męska rzecz. Musiałem zapracować na ciebie. To wszystko. " „Mówisz poważnie? " „Oczywiście. Nie myśl sobie, że jak będziemy mieli córkę, nie zrobię tego samo każdemu oślizgłemu gadowi, który będzie próbował zrobić z niej swoją kobietę? " „Nawet jeszcze nie znasz tego chłopca, a już mówisz, że jest oślizgłym gadem? " „Jeśli będzie kręcił z moją małą dziewczynką, to nim będzie." „Z małą dziewczynką, której jeszcze nie masz. " „Ale będziemy mieć. " Ruszył w stronę domu. „Ale później. Teraz przedstawisz mnie, we właściwy sposób, swojemu ojcu. " „Poczekaj, Eggie. " Zatrzymał się. „Co? " „Mała sugestia. Na pierwsze spotkanie z moim ojcem i rodziną… może powinieneś włożyć spodnie. "

~ 184 ~

„Oh. " Obydwoje popatrzyli w dół, by zobaczyć wspaniale nagiego Eggiego. „Chyba masz rację. " Uśmiechnął się i Darla uśmiechnęła się do niego. Pocałowała go i przytuliła mocno. „Chodź z nami. " Powiedziała. „Tata zabiera nas na obiad." „Nie sądzę, żeby chciał, abym poszedł z wami. " Darla prychnęła. „Tato! " Krzyknęła, zaskakując Eggiego. „Tak, Darla? " „Idę z Eggiem po spodnie. A potem wszyscy pójdziemy na obiad. Całą rodziną, więc mama również go pozna. " „Nie zaprosiłem go. " „Tato! " „No, dobrze! " Warknął, wciąż będąc wewnątrz domu. „Ale pospieszcie się. Nie mamy całej nocy. " „Widzisz? " Powiedziała do Eggiego. „Zawsze możesz dostać to, czego chcesz. Musisz tylko być miłym. " „To właśnie przegapiłem? Bycie miłym? " „Kochany, " drażniła się z nim, „tylko nie proś o cały świat. " Pocałowała go jeszcze raz, jej ramiona zawinięte było wokół jego szyi, nogi wokół pasa. „A teraz chodźmy po te spodnie. " „Będę musiał je natychmiast założyć? " Zapytał, delikatnie całując czubek jej nosa. Darla posłała wilkowi, którego kochała, szeroki uśmiech. „Nie, jeśli mam tu coś do powiedzenia. " ~ 185 ~

Epilog

Więcej niż trzydzieści lat później... Eggie wyszedł zza drzew i skierował się do domu. Znał samochód, stojący przed frontem domu, i wysoką, piękną wilczycę opierającą się o drogi pojazd. Ale Eggie nie zastanawiał się nad tym zbyt mocno, bo wiedział, że to nie jest samochód, który by sobie kupiła. Nie. Nie ona. Wciąż miała te stare Camaro z 1978 10, które stało w jego stodole, i które używała za każdym razem, jak przyjeżdżała do miasta z wizytą. Tylko szkoda, że tym razem nie była sama. Była z nim. Z chłopakiem. Eggie podszedł do drzewa, gdzie zostawił swoje dżinsy, zmienił się w człowieka i wciągnął spodnie. Lecz zanim zdążył to zrobić, wyczuła obecność Eggiego. Mógł tak powiedzieć. Miała jego wyczucie rzeczy. Jego zdolności. Tak naprawdę, Eggie mógł powiedzieć, że była lepsza w tym, co zrobiła, niż on. Jej zdolności były wrodzone. To była część jej DNA. Chłopak, jednakże, trwał w błogiej nieświadomości odczuwania niebezpieczeństwa tuż za nim. Gładki i czarujący? Faktycznie był taki. Ale nie tym Eggie się martwił. Eggie stanął za chłopakiem, zastanawiając się, ile jeszcze upłynie czasu, zanim zauważy Eggiego, że tu jest. Około trzydziestu sekund. Wolno, chłopak obrócił się i stanął naprzeciw niego, a jego oczy się rozszerzyły. Van Holtz. Na terytorium Eggiego – bez pozwolenia. Ta myśl sprawiła, że miał ochotę uśmiechnąć się szyderczo. Więc tak zrobił. Do chłopaka. Chłopak przełknął głośno na widok tego uśmieszku i zrobił krok do tyłu. Ale kobieta, stojąca za nim, obeszła go i rzuciła się w ramiona Eggiego.

10

http://i148.photobucket.com/albums/s3/smithjeremy927/70camaro.jpg

~ 186 ~

„Tatuś! " „Cześć, Słodki Robaczku. " Eggie przytulił mocno swoją jedyną córkę, obserwują jednocześnie wilka Van Holtza, jak staje przy jej boku. Dee-Ann odsunęła się od Eggiego i spojrzała na chłopaka, czekając, żeby coś powiedział. Odchrząknąwszy, chłopak zrobił krok w przód i podał rękę. „Panie Smith. Miło mi pana poznać. " Eggie opuścił wzrok na tę rękę, a potem, powoli, spojrzał z powrotem na chłopaka. Zobaczył, jak kolor odpływa z jego i tak już bladej twarzy. Jankes, który nigdy nie widział słońca, był tu problemem. Pisk z ganku obwieścił pojawienie się Darli Mae, która pospieszyła do nich. Zaokrągliła się trochę przez te lata, ale dobrze jej to zrobiło. Dało Eggiemu nawet więcej do kochania – chociaż zawsze twierdziła, że nie cierpi, kiedy tak mówi. Z szeroko otwartymi ramionami, Darla przytuliła ich córkę do siebie. Z twarzy była podobna do swojej matki, ale oczy miała Eggiego. Obojętnie, czy była wilkiem, czy człowiekiem, jej oczy były zimne, żółte i zabójcze. Czasami, gdy przyjeżdżała w odwiedziny, we dwoje szli do centrum handlowego, wypijali parę czekoladowych koktajli, siedzieli i po prostu wpatrywali się w ludzi. Zakładając się, kogo mogliby doprowadzić do zsikania się w majtki, samym tylko spojrzeniem. To było coś, co robili, odkąd jego mała dziewczynka skończyła pięć lat. To było również coś, czego nigdy nie powiedzieli jej mamie. „Oh, moja dziewczynka. " Wykrzyknęła Darla. „Jestem taka szczęśliwa, że przyjechałaś do domu!" „Ja też, mamo. U ciebie wszystko w porządku? " „Całkowicie, Słodki Robaczku. A jeszcze lepiej teraz, kiedy jesteś w domu. " Cofnęła się i Darla, jak zawsze, kiedy pierwszy raz zobaczyła córkę, musiała otrzeć łzy. ~ 187 ~

„Mamo, nie płacz. " „Będę płakać wtedy, kiedy chcę, Dee-Ann Smith. " Lekko odsunęła Dee-Ann na bok i uśmiechnęła się do chłopaka. „Ulrich Van Holtz. " Darla otworzyła szeroko swoje ramiona. „Chodź do mnie, drogi chłopcze. " Uśmiechając się – prawdopodobnie z ulgi – chłopak chętnie poszedł do Darli i przytulił ją. Oczy Eggiego zwęziły się i obnażył swoje kły. Ale powstrzymał się, kiedy Dee-Ann wbiła mu łokieć w żebra. „Tato. " Zabrzmiało to dokładnie tak, jak dźwięk głosu jej mamy, gdy to mówiła. Darla w końcu się odsunęła, ale Eggie wciąż uważał wilka za nieprzyjaciela, i uśmiechnęła się radośnie do pary. „Jestem taka szczęśliwa, widząc was oboje. " „Przepraszam za spóźnienie, pani Darlo. " Odezwał się chłopak. „Zatrzymaliśmy się przy sklepie, żeby kupić parę rzeczy. " „Ulrichu Van Holtz, zamierzasz zrobić jeden z tych twoich wymyślnych obiadów? " „Faktycznie. Zwłaszcza, jeżeli zrobisz to swoje słynne pekanowe ciasto. " „Już się piecze w piekarniku. " Wskazała na dom. „Wejdźcie do środka i rozgośćcie się. Twój pokój jest gotowy, więc jeśli chcesz najpierw odpocząć… " „Oh, nie, ma'am. Mogę gotować. " „Świetnie. W takim razie chodźmy. " Chłopiec odwrócił się, by wyciągnąć torby z tylnego siedzenia samochodu, ale zatrzymał się i wpatrzył się w Eggiego, bo Eggie stał przy drzwiami.

~ 188 ~

„Uh... przepraszam, sir. " Eggie wpatrywał się w niego trochę dłużej, tylko kilka sekund, zanim odsunął się z drogi. Chłopak złapał kilka toreb, a Dee-Ann ostatnie dwie. Zanim odeszła, pocałowała ojca w policzek. „Boże, tęskniłam za tobą, Tatusiu. " Obniżyła głos do szeptu. „Nigdy nie zawodzisz w zabawie. " Eggie puścił oko do swojej małej dziewczynki – chociaż miała przeszło metr osiemdziesiąt – i patrzył za nią i tym bezwartościowym Van Holtzem, jak kierują się do ich domu. Jutro Eggie pójdzie na polowanie ze swoją małą dziewczynką. Spędzą dzień na przemierzaniu wzgórz za miastem, które kochał, podczas gdy Darla będzie zabawiać chłopaka listami zakupów i odwiedzą resztę sióstr Lewis w sklepie z ciastami. Kiedy młoda para weszła już do domu, Darla trzepnęła go w ramię. „Myślałam, że mówiłam ci, żebyś był dla niego miły! " „Nie strzeliłem do niego tym razem. " Jej oczy się zwęziły. „Myślałam, że to był wypadek. " „Oh. Tak. Pewnie. " Darla przekręciła oczami i zrobiła już krok, żeby odejść, ale Eggie przyciągnął ją z powrotem. „A świerzb? " Sapnęła i szepnęła. „Ten chłopiec nie ma świerzbu! Przestań tak mówić. " „W takim razie nosówka. Przyniósł tu tę Van Holtzowską Dziedziczną Nosówkę. CDT. " ~ 189 ~

„Egbercie Ray Smith, jedyne, o co musisz się martwić w tej chwili, to mój humor. " „Stajesz się nerwowa, Darla Mae?" „Egbercie Ray. " Poprowadził ją na tyły domu, gdzie przyszpilił ją do samochodu, i przytrzymał tam, kładąc swoje ręce po obu jej bokach. „Nie jesteś chyba zła na mnie, co, Darla Mae? " „Wściekła. " „W takim razie, będę musiał temu jakoś zaradzić. " „Nie tutaj! " Zachichotała, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i próbując go odepchnąć. Chociaż nie starała się za bardzo. „Po prostu przestań dokuczać temu biednemu Ulrichowi. " „On jest z moim Słodkim Robaczkiem… " „Śmieszne przezwisko. " Używała go równie często, co Eggie. „… i nie mogę pozwolić, żeby poszło mu zbyt łatwo. " „Ale on bardzo cię lubi. " „Darla Mae. " „W porządku. Myślę, że on chce cię lubić, ale ty to uniemożliwiasz. " „Nie jestem pewny, czy on jest odpowiedni dla mojej dziewczynki. " Darla przyłożyła rękę do policzka Eggiego. „Uwierz mi, gdy mówię… nie ma bardziej odpowiedniego wilka na tej planecie, który pasowałby do twojej córki. Przynajmniej nie taki, który może naprawdę zmienić się w człowieka." ~ 190 ~

„W porządku, w porządku. Ograniczę tym razem warczenie do minimum. Ale nie piorunowanie wzrokiem. " Westchnęła. „No dobrze. " „A teraz mnie pocałuj i powiedz, że mnie kochasz. " „A kto to powiedział? " „Ty… wczoraj wieczorem. " Zarumieniła się, jej uśmiech się poszerzył, prawdopodobnie przypominając sobie, jak obudził ją w środku nocy pocałunkami i pieszczotami. „Egbercie Ray Smith, przestań. " „Przestać, co? Kochać cię? Nigdy. To się nigdy nie stanie, Darla Mae." „Wiem, Eggie. " Powiedziała, jej śliczne oczy były takie gorące i, jak zawsze przy nim, takie zapraszające. I, niech to diabli, wciąż miała te dołeczki. „To sprawia, że wszystko jest dla mnie doskonałe. Zawsze będzie. A teraz chodźmy. " Chwyciła go za rękę i zaprowadziła do domu. „Chodźmy zobaczyć naszą piękną dziewczynkę i jej partnera. "

Tłumaczenie: panda68

~ 191 ~
Shelly Laurenston - Pride 0.5 - Like a wolf with a bone CAŁOŚĆ (tłum.nieoficj.).pdf

Related documents

484 Pages • 120,615 Words • PDF • 6.8 MB

484 Pages • 120,615 Words • PDF • 6.8 MB

485 Pages • 120,616 Words • PDF • 2 MB

407 Pages • 99,575 Words • PDF • 3.8 MB

18 Pages • 3,230 Words • PDF • 38 KB

287 Pages • 89,290 Words • PDF • 2.1 MB

916 Pages • 426,252 Words • PDF • 5 MB