Amber Kell [The Cob Brothers] 1. Ash Swan [MM] bet

128 Pages • 30,464 Words • PDF • 1.4 MB
Uploaded at 2021-09-24 13:24

This document was submitted by our user and they confirm that they have the consent to share it. Assuming that you are writer or own the copyright of this document, report to us by using this DMCA report button.


Amber Kell&Stephani Hecht

Strona 1 z 128

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Ash Swan A Cob Brothers Story

By Amber Kell and Stephani Hecht

Resplendence Publishing, LLC http://www.resplendencepublishing.com

Strona 2 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Dla naszych czytelników. Mamy nadzieję, że lektura naszej bajki będzie was cieszyć tak, jak my cieszyłyśmy się z pisania

Resplendence Publishing, LLC 2665 S Atlantic Avenue, #349 Daytona Beach, FL 32118 Ash Swan Copyright © 2011 Amber Kell and Stephani Hecht Edited by Delaney Sullivan and Caitlin Green Cover art by Les Byerley, www.les3photo8.com Electronic format ISBN: 978-1-60735-370-6 Warning: All rights reserved. The unauthorized reproduction or distribution of this copyrighted work is illegal. Criminal copyright infringement, including infringement without monetary gain, is investigated by the FBI and is punishable by up to 5 years in federal prison and a fine of $250,000. Electronic Release: August, 2011 This is a work of fiction. Names, characters, places and occurrences are a product of the author’s imagination. Any resemblance to actual persons, living or dead, places or occurrences, is purely coincidental.

TŁUMACZENIE TYLKO NA UŻYTEK WŁASNY

Strona 3 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

PROLOG

Dobrą rzeczą było to, że Petra nie wierzyła w tradycję, przyzwoitość czy którąkolwiek z tych duchowych rzeczy. W przeciwnym razie trudno by było jej uzasadnić siebie ubraną właśnie na biało. W stringi bikini tańczącą w MTV na żywo w przerwie wiosennego show. Trzeba przyznać, że tańczyła z nią ponad setka innych ludzi, ale wątpiła by ktokolwiek z nich był wróżką w trakcie szkolenia jak ona. Jakby tego było mało, maleńki grzech stawał się większy, bo powinna wrócić z powrotem na studia w Akademii z wszystkimi innymi jej kolegami z klasy. Ale kto chciał tkwić w dusznym pokoju czytając o czarach, transformacji obiektów lub zwalczaniu złych uroków, gdy słońce wstało, a stado półnagich ludzi wzywało do siebie? Dziś rano, kiedy się obudziła i zobaczyła kuszącą prognozę pogody w Fort Lauderdale, zrobiła to co robiły inne nieśmiertelny dziewczyny w ciągu stu lat: wyciągnęła swoje magiczne skrzydła, zaczesała jasno czerwone włosy w kok i chwyciła strój kąpielowy. Ostatnią rzeczą jaką by chciała lub spodziewała się było wezwanie do wysokiego zamku, i to dokładnie w tym momencie kiedy została wciśnięta między dwóch gorących mężczyzn wykonujących ruchy, które można by było nazwać tańcem, ale bardziej przypominał symulowany akt seksualny. Wezwanie tak ją przeraziło i zaszokowało, że zapomniała zmienić ubranie, zanim odpowiedziała na wezwanie. Tak więc skończyła w środku sali tronowej ubrana jedynie w bikini i około dziesięciu litrów olejku do opalania nabytego z ciała jej byłego partnera. Petra potknęła się na trochę za wysokich obcasach swoich sandałów zanim opanowała zawroty głowy, które zawsze towarzyszyły jej po teleportacji. Kiedy podniosła wzrok stała się boleśnie świadoma wszystkich spojrzeń obarczonych dezaprobatą – i przez to wszystko ona rozumie bardzo dużo, wszystko. - Bzdura – wyszeptała pod nosem.

Strona 4 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Sala tronowa Królewskiego Zamku Arii był tak napakowana, że gdyby to był nocny klub na Ziemi, to przekroczyłoby to wszystkie zasady przeciwpożarowego bezpieczeństwa. Król, królowa i całe ich potomstwo w liczbie siedmiu stało w widocznym miejscu, na podium w przedniej części sali. Najgorsze było to, że jej mentor i główny nauczyciel Eleanor stała zaledwie kilka stóp od niej i sądząc z jej przerażonego i wstrząśniętego wyrazu twarzy nie była zadowolona. Wypuściła zduszony dźwięk, gdy położyła dłoń na piersi. W przeciwieństwie do Petry Eleanor nosiła zwyczajowy strój wróżki. Jej ciemno-różowa suknia idealnie pasowała do skrzydeł w fioletowym kolorze, podczas gdy kamienne koraliki w identycznym kolorze były misternie wplecione w siateczkę podtrzymującą jej włosy. Eleanor przełknęła kilkakrotnie ślinę, odwracając twarz w ciekawych kolorach i pstryknęła palcami. Na Petrze pojawiła się suknia zakrywająca jej bikini, powodując jej irytację blado żółtym kolorem. Eleanor wiedziała, że Petra nie znosi tego koloru. Nie miała wątpliwości, że to była subtelna kara ze strony jej mentorki. Zirytowana wyciągnęła swoje skrzydełka z głośnym świstem. Tłum jęknął na widok czarnego koloru powodując, że policzki Petry pokryły się czerwienią. Czarne skrzydła były uważane przez niektórych jako zły omen lub co gorsza śmiertelne przekleństwo. Podczas gdy inni wyśmiewali tę ideę z pogardą uważając ją za staromodną. Oczywiście tłum w pałacu nadrabiał zaległości. Najstarszy z książąt, chłopiec z ciemnobrązowymi włosami i pasującymi pod kolor oczami uśmiechnął się do niej, pokazując zestaw dołeczków. Najmłodszy chłopiec z blond lokami podobnymi do mopa jeszcze niemowlę wypuścił bańkę ze śmiechu, kiedy patrzył na jej czarne skrzydła. Ha! Przynajmniej niektórzy mieli dobry smak. Petra przybrała swój najpoważniejszy wyraz twarzy i dygnęła najpierw do króla i królowej, potem do Eleanor. - Ty mnie tutaj wezwałaś Pani ? Strona 5 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Tak mam smutną wiadomość Finnegan zmarł dziś po południu. – ogłosiła Eleanor. To była szokująca wieść. Jako ojciec chrzestny wróżek, Finnegan był nieśmiertelny, co oznaczało, że powinien być cholernie trudny do zabicia. Należało więc wnioskować, że zrobił coś absolutnie głupiego, albo ktoś go zamordował. Biorąc pod uwagę jaki dupek był z tego faceta, Petra mogła wyobrazić sobie scenariusz. - Niech zgadnę ... wygwizdał żonę naprawdę złego gościa? – Chociaż Petra wyszeptała to zdanie w kierunku swojej mentorki, westchnienie królowej podpowiedziało jej, że to nie było tak znowu cicho jak się spodziewała. Eleanor zamknęła oczy i zaczęła poruszać ustami. Petra widziała, że liczy po cichu do dziesięciu. Coś co jej mentorka robiła zastraszająco często odkąd została jej opiekunem. - Nie, wplątał się nieszczęśliwie w wypadek rydwanu. Oooooch, to musiało być niefortunne, rzeczywiście jak dekapitacja lub inny makabryczny koniec. - Znowu, wychodził z Chochlikiem pokręciła głową.

prawda? - Petra ze smutkiem

Nawet ona wiedziała jak lepiej spędzać czas, niż żyć w bałaganie tego faceta. Jeden jedyny raz poszła za nim i obudziła się z niechcianym tatuażem i ogromnym kacem. - Możemy porozmawiać później. Mamy ważniejsze kwestie do omówienia. – Zdenerwowanie Eleanor podkreśliło się, gdy przekrzywiła głowę na bok. Petra może była powolna, w niektórych rzeczach, ale nigdy nie była głupia, więc wszelkiego rodzaje alarmy rozdzwoniły się w jej głowie. Strach wysuszył jej usta. - Co się dzieje? - Jesteś ostatnia z rodu Emerald. Wezwałam cię tutaj żebyś przejęła obowiązki Finnegana.

Strona 6 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Przerwała im królowa. - Przepraszam, ale nie rozumiem co ta dziewczyna może mieć wspólnego z moimi dziećmi. - Proszę mi wybaczyć Wasza Wysokość. Proszę pozwolić mi wyjaśnić. Ilekroć rodzi się wróżkowe dziecko, ono jest obdarzane darami i talentami. Z tych prezentów wynika status, który pozwala zająć swoje miejsce w hierarchii wróżek. Przez wieki, rodzina królewska była chroniona przez osoby z rodu Emerald. - Dlaczego? – zapytała Królowa posyłając Petrze pełne wątpliwości spojrzenie. - Ponieważ wróżki z tego rodu są najlepsze w przeciwdziałaniu urokom i walce z różnymi formami zła. - Chcesz powiedzieć, że ona jest najlepszą wróżką jaką masz do zaoferowania? – zapytała królowa wskazując drżącym palcem na Petrę. - Ona posiada ogromny potencjał. – broniła się Eleanor. Ta wypowiedź dodała Petrze otuchy, skoro komplement pochodził od zwykle surowej mentorki. Chciałaby nagrać to wydarzenie. Całe to ciepło rozmyło się i zniknęło w następnym oświadczeniu Eleanor. - Poza tym jest jedynym wyborem. - Bzdura, po prostu trzeba złamać tradycję, wróżki z innych rodów mogą czuwać nad moimi dziećmi. – zaordynowała królowa, załatwiając sprawę jednym machnięciem dłoni. Niechęć Petry do kobiety rosła. Podczas gdy królowa była piękna na zewnątrz ze swoimi blond włosami i błękitnymi oczami, w środku była jak troll. Petra wiedziało o tym ponieważ jedną z lekcji, której udzieliła jej mistrzyni była zdolność czytania prawdy. - Proszę o wybaczenie Wasza Wysokość ale to niemożliwe. – powiedziała Eleanor z lekkim ukłonem głowy. Policzki królowej poczerwieniały ze złości. Strona 7 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Dlaczego? - Ponieważ, podczas gdy możesz tutaj rządzić i ustanawiać swoje prawa, nasze prawa datują się na tysiące lat. Jesteśmy stróżami królestwa i jesteśmy odpowiedzialni za jego obywateli. Tak więc obawiam się, że nie możemy pozwolić aby inny ród był za to odpowiedzialny. Usta Petry otwarły się w szoku i ledwo udało się jej powstrzymać uśmiech. Łał! Podczas gdy ona była wcześniej pod cenzurą Eleanor, nigdy nie śniła, że jej mentorka podda królową takiemu samemu traktowaniu. Miło zobaczyć jak tę wredną kobietę ktoś ustawia na swoim miejscu. - Jestem królową! - Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale dziedziczenie wróżek jest bardzo skomplikowane. Nie możemy zmienić naszych tradycji dla dowolnego króla bo on tak powiedział. – Eleanor powiedziała stanowczym głosem. – Monarchowie przychodzą i odchodzą, ale my jesteśmy wiecznymi opiekunami ziemi. - Oczekujesz, że pozwolę na tą …. latawicę przy moich dzieciach? – Królowa machnęła ręką w kierunku Petry. - Petra jest jeszcze młoda i będzie dorastać do swojej roli. Królowa zwróciła się do swojego męża. - Ty jesteś królem. Uczyń coś by mnie posłuchali. Król umieścił pocieszająco dłoń na ramieniu żony. - Może lepiej posłuchajmy wróżek. Choć ich drogi nie zawsze mają dla nas sens ale działają w naszym najlepszym interesie i opiekują się naszą rodziną od wieków. - Lubię wróżki. Mają piękne skrzydła. – powiedział najstarszy chłopiec. - Zamknij się Landon. – syknęła królowa. –Szybko nauczysz się, że piękno to nie wszystko. Strona 8 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Niespodziewany przypływ opiekuńczości wzrósł w Petrze. Chciała wychłostać królową za tak surowe potraktowanie syna. Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale jej wargi zacisnęły się w cienką linię, gdy Eleanor pokręciła głową. Królowa skrzywiła się. - Może nie znam wszystkich przepisów i wytycznych archaicznych wróżek ale wiem, że mogę odmówić służby Petry dla moich synów. Oczy Eleanor pociemniały z niepokoju. - Wasza wysokość, gorąco odradzam. Jeśli odmówisz Rada wróżek nie będzie miała nikogo na jej miejsce. To byłoby pozostawienie dzieci bez opieki. - Mój mąż ma wielką armię do dyspozycji, by chronić swoją rodzinę. Jestem pewna, że nie potrzebujemy pomocy wróżkowej prostytutki. - Wasza wysokość proszę cię o ponowne rozpatrzenie tej sprawy. Niedawno miałam niepokojące przeczucia, które mówiły o wielkim zagrożeniu dla twoich synów. Czuję, że w przyszłości będziesz potrzebować umiejętności Petry. Królowa spojrzała na Petrę jeszcze raz przewracając oczami. - Jedyna rzecz, o której ma pojęcie to jak wlewać w siebie nadmiernie drogie drinki i puszczać się na prawo i lewo. Nie potrzebujemy tego rodzaju wpływu na moje dzieci. Teraz wyjdźcie. Obie. - Łał! To było bardzo niegrzeczne. – Petra zdążyła wbić gola zanim zdążyła siebie ocenzurować. Stłumiony dźwięk pochodził od królowej a król jęknął, podczas gdy wargi Eleanor drgnęły co dziwnie przypominało początki uśmiechu. - Ale mamo ja chcę, żeby ona była naszą chrzestną wróżką. – przemówił Landon. - Mówiłam ci żebyś się zamknął! – Królowa uniosła rękę by dać klapsa dziecku, ale Petra szybko wystrzeliła zaklęcie i zamroziła ramię kobiety.

Strona 9 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nie będziesz mu szkodzić – krzyknęła Petra drżącym z wściekłości głosem. Petra nie wiedziała kto był bardziej zaskoczony – królowa, że jej uderzenie zostało przerwane, Landon że jego kara została przerwana czy Eleanor za to że posiadała dziwne zaklęcie jak na jej studenta. - Ty nie możesz mi mówić co mogę lub nie mogę robić ze swoimi dziećmi. Nie jesteś nawet ich wróżką. – Królowa przeraźliwie przypomniała Petrze. - To nie znaczy, że nie będę robić wszystkiego co w mojej mocy by upewnić się, że nikt nie robi krzywdy tym dzieciom. Jeśli zobaczę kogoś kto spowoduje, że choćby włos spadnie z ich głowy upewnię się, że będzie cierpiał w najgorszy możliwy sposób. I to obejmuje również ciebie. – odpowiedziała Petra z ogłuszającą stanowczością. Normalnie nie powinna tak daleko ingerować, ale z jakiegoś powodu poczuła się jak „mama miś”, gdy chodziło o tych chłopców. Tak bardzo, że po raz pierwszy chciała użyć wszystkich swoich mocy czarodziejskich wobec kogoś innego. Upewniając się, że pozostawiła na twarzy swoją wściekłość, Petra wykonała dyg. - Proszę wybaczyć Wasze Wysokości ale chłopcy będą zawsze na pierwszym miejscu. - A co z nasza córką, Taylorą? – zapytał król. Petra spojrzała na dziewczynę. Dreszcz przebiegł przez jej kręgosłup, gdy spojrzała w ciemne oczy dziecka, które chciało przebić jej duszę. Kruczoczarne włosy i alabastrowa skóra, dziewczynka była tak piękna, że wydawała się być wyjęta z bajki. Jej dusza to była zupełnie inna historia. Czarna, uszkodzona jakby coś złego ją dotknęło. - Inna wróżka rości sobie prawo do Taylor, ale nie mogę rozszyfrować kto to może być. Wiem tylko, że to ktoś potężny i od czarnej magii. – odpowiedziała szczerze Petra.

Strona 10 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Zbiorowy jęk przeszedł przez salę, rozległy się szepty, które jeszcze bardziej rozwścieczyły królową. Wydobył się z niej pisk, gdy poczerwieniała na twarzy. - Wynoście się stąd natychmiast obie! Nie chcę was widzieć! Petra otworzyła usta, by zaprotestować ale Eleanor położyła jej rękę na ramieniu. - Chodźmy stąd. Starożytne przepisy stanowią, że musimy jej posłuchać. - Ale kto będzie chronił chłopców? – zapytała Petra, jej serce tonęło, gdy patrzyła na chłopców. W swojej duszy wiedziała, że wszyscy byli w niebezpieczeństwie i że była jedyną osobą, która mogła ich chronić. Rzucając na nich ostatnie spojrzenie pozwoliła wyprowadzić się mentorce.

Dwadzieścia lat później -królestwo Aria.

Petra stała kilka stóp od grobu, gdy obserwowała jak książęta słuchają modlitwy za zmarłych dla króla i królowej państwa Aria. Wypuściła smutne westchnienie, jej serce się łamało, gdy obserwowała wszystkich sześciu chłopców, no dobrze właściwie już mężczyzn, starających się mieć odważne wyrazy twarzy, podczas gdy żałoba pustoszyła ich w środku. To był pierwszy raz, gdy odważyła się wejść na teren zamku od czasu jej wygnania. Petra zadbała by być niewidzialną, chociaż dekret królowej powinien wygasnąć razem z jej śmiercią. Oficjalnie Petra nie miała żadnego interesu by tu być ale nie mogła pozwolić, by jej niedoszli podopieczni cierpieli sami.

Strona 11 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Tak mi przykro, że nie mogłam tu być by pomóc waszym rodzicom. – wyszeptała, a łza sunęła po jej policzku. To był taki głupi sposób na śmierć. Zaraza. Wszystko co mieli zrobić to zadzwonić do niej i Petra byłaby wstanie ich wyleczyć, ale królowa była uparta, aż do śmierci. Miała nadzieję, że w końcu ustąpi i wezwie wróżki. W końcu ona i jej mąż zapłacili cenę za jej zdeterminowaną postawę, a król nigdy nie przeciwstawiłby się żonie. Eleanor przetransportowała się na miejsce obok Petry. - Wiesz, że nie powinno cię tu być. - Nie mogłam pozostać z dala wiedząc, że są tak smutni. – Zagryzła dolną wargę.- Co się wydarzy teraz? Czy Landon przejmie koronę jako najstarszy? - Prawo Arii stanowi, że musi mieć trzydzieści lat zanim będzie mógł rządzić. Przez następne cztery lata zespół doradców będzie rządzić za niego. Jego siostra będzie w radzie i będzie dbać o jego interesy. Petra poczuła znaczne zaniepokojenie z powodu księżniczki będącej w rządzącej radzie, ale nie mogła nic poradzić, więc zepchnęła niepokój dalej. - Co Landon będzie robić do tego czasu? - To co trzej najstarsi z nich, będą podróżować po Ziemi, by poznać nowe technologie, które mogą pomóc królestwu. Petra zamrugała ze zdziwienia. - Dlaczego chcą zejść na Ziemię? - To zabawne stwierdzenie pochodzące od kogoś, kto spędza tam większość swojego czasu. - Lubię Ziemię, bo życie tam jest dzikie i prymitywne. To nie znaczy, że jest to właściwe środowisko dla moich chłopców. Ziemianie nie mają magii i nie mogą podróżować z królestwa do królestwa. To barbarzyństwo. - No to wygląda, że będziesz miała wtedy pracę. Petra rzuciła mentorce szybkie spojrzenie. Strona 12 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Myślałam, że nie pochwalasz mojej opieki nad chłopcami po dekrecie królowej? - Właśnie powiedziałam, podobnie jak ty, uważam, że są pewni członkowie rodziny królewskiej, którym nie ufam. Jak synchronizowane spojrzały na księżniczkę. Teraz dorosła kobieta była olśniewająco piękna. Niestety jej dusza dalej była tak ponura i brzydka jak zwykle. Tak naprawdę zło sączyło się z niej powodując przerażenie Petry, a ona nie bała się byle czego. - Ona będzie walczyć z nimi o kontrolę nad Arią, prawda? – domyśliła się Petra. - Tak myślę. Pragnie władzy i bogactwa, które zyskałaby obficie jako królowa. Petra wiedziała, że Taylora zrobiłaby wszystko, by dostać to czego pragnęła. Wróżki obawiały się o bezpieczeństwo nie tylko jej braci, ale wszystkich obywateli Aria. - Pytaniem jest … co ty zamierzasz zrobić by ją powstrzymać? – zapytała Eleanor. - Ja? Żartujesz? Bądźmy szczere, nawet gdybym miała pełne możliwości wykorzystania swoich mocy, to ciągle jest tak jakbym wypłynęła na strumień gówna bez wiosła. Eleanor zmarszczyła się na tę wypowiedź Petry. - Jestem zaskoczona. Gdzie jest ten potok i kto nadał mu tak wulgarną nazwę? - To jest po prostu powiedzenie jakie używają ludzie. – westchnęła Petra. – Zasadniczo próbuję powiedzieć, że mając nawet pełnię sił moje moce są zasysane. Nie mogę niczego odmienić porządnie, nie mogę przeciwdziałać nawet zwykłym przekleństwom i często popełniam gafę przenosząc siebie do złej lokalizacji. - Być może brakowało ci właściwej motywacji. - A może do bani jest być beznadziejną wróżką. – prychnęła Petra. Strona 13 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Dobrze, beznadziejna czy nie, jesteś wszystkim co mają, ponieważ nikogo innego nie będzie. Nawet jak nie lubisz tego słyszeć, powiem, los Arii spoczywa na twoich barkach. Żołądek Petry skręcił się na takie dictum mentorki, ale wiedziała, że nie może zaprzeczyć, nie wobec prawdy stojącej o kilka stóp od niej. Rzuciła okiem jeszcze raz na Taylor. Księżniczka obserwowała Landona i niemal czuła smak nienawiści sączącej się z jej oczu. - Ona zacznie od Landona, bo jest pierwszy w kolejce do tronu. – powiedziała Petra. - No cóż wygląda na to, że będziesz spędzać sporo czasu na Ziemi. Petra milcząco zgodziła się ze swoją mentorką. Po raz pierwszy Petra nie czuła podniecenia na myśl o odwiedzeniu Central Parku.

Strona 14 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Na Ziemi. Cztery lata później.

- Tak gubernatorze, wszystko jest załatwione. Wysłałem projekt plakatu do asystentki, Sary. Powiedziała, że pokaże go wam, gdy wróci do biura. …. Proszę bardzo, Sir. Landon Cob ledwo się powstrzymywał, by nie wrzucić swojego telefonu do jeziora. Generalnie lubił gubernatora, ale odkąd jego żona zdecydowała się wziąć udział w balu zamiast odbyć swoją zaplanowaną podróż służbową tracił cierpliwość. To było tak jakby planował wizytę królowej a Landon wiedział wszystko na temat wizyt królewskich. Na szczęście to był już czas, by opuścić ten świat, wrócić do swojego królestwa i przyjąć koronę. W czasie uświęconym tradycją Landon wyruszył odkrywać świat przed podjęciem sterów władzy. Jedyną różnicą było to, że Landon znalazłszy pamiętnik swojego przodka udał się do zupełnie innego świata wraz ze swoimi braćmi. Tutaj mogli być normalnymi ludźmi zamiast książętami. Z jego trzema młodszymi braćmi i siostrą u władzy w Arii, tutaj Landon cieszył się będąc niezależną osobą czerpiącą radość z pracy twórczej jako grafik. Nie jest to najbardziej ekscytująca praca na tym świecie, ale bardzo przyjemna. Chyba, że robiło się nerwowo, bo angażowali się w to politycy. Na szczęście wiedział wszystko o politykach. Kiedy gubernator ględził, Landon cieszył się pięknym wiosennym dniem. Miękki wiatr bawił się włosami Landona a zapach kwiatów wypełniał powietrze. Rozglądając się zauważył, że wielu ludzi zostało na zewnątrz, by zjeść lunch, wystawiając się na słońce. Szczupły mężczyzna nad jeziorem zwrócił jego uwagę. Ubrany w obcisły strój do jazdy rowerowej, siedział na kamieniu i karmił ptaki kawałkami chleba z plastikowej torby. Strona 15 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Zielony barwnik śmiało przechodził przez jego blond włosy i jak Landon zaobserwował słońce skrzyło się w diamentowym kolczyku osadzonym w nosie mężczyzny. Książę został zupełnie oczarowany. Powodem nie był mężczyzna zatrzymujący uwagę księcia, ale sposób w jaki karmił ptactwo wodne. Jaki ptak nie jest nieśmiały wobec człowieka? Landon domyślał się, że ten mężczyzna nie pierwszy raz karmił zwierzęta. Skrupulatnie dbał by żaden ptak nie dostał więcej niż inne, karmiąc je po kolei jeden po drugim. Jeżeli którykolwiek z nich robił krok do przodu on ignorował go i karmił sąsiada obok. Był to śmiesznie staranny proces. Landon uśmiechnął się. - Landon utrzymujesz uwagę? - Oczywiście, Sir. – Oczy i umysł Landona pozostały przy słodkim rowerzyście. Kiedy gubernator brzęczał dalej, Landon obserwował ptasie wybryki. Jedna ze szczególnie agresywnych gęsi odpychała mniejsze kaczki. Landon śmiał się, gdy obcy odepchnął ją ostrożnie nogą. Jednak, gdy odwrócił się karmić kolejną kaczkę, gęś ugryzła go w pupę. Zaskoczony rowerzysta stracił równowagę i wpadł do wody. - O cholera! - Co? – zapytał gubernator. - Muszę przerwać. Oddzwonię do pana. Nie czekając na odpowiedź Landon rozłączył rozmowę i pobiegł do jeziora. Namoczony rowerzysta próbował wstać, ale błoto zasysało go z powrotem. - Tutaj. – Landon zsunął się z nasypu i wyciągnął rękę. Mężczyzna uczepił się z wdzięcznością. - Dzięki, stary.

Strona 16 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Łagodnie ciągnąc, Landon uwolnił mężczyznę z błota, a rowerzysta wczołgał się na brzeg. Patrząc na pokrytego błotem człowieka Landon nie mógł nic na to poradzić i wybuchnął śmiechem. Rowerzysta spojrzał na siebie i roześmiał się. - Cholera jestem wrakiem. Muszę wrócić do domu i się przebrać. - Jak daleko masz do domu? – zapytał Landon. - Około czterech mil. - Chodź do mojego mieszkania. To jest na końcu tej ulicy. Możesz wziąć prysznic i mogę znaleźć kilka ubrań pasujących na ciebie. Rowerzysta spojrzał na 190 centymetrów wzrostu Landona i pokręcił głową. - Wątpię by cokolwiek co masz będzie pasowało na mnie. Landon roześmiał się. - Cóż nic mojego. Mam dwóch braci, którzy często mnie odwiedzają. Fisher jest trochę mniejszy niż ja i jego ubranie rzeczywiście powinno na ciebie pasować. Wyraz ulgi przepłynął przez twarz rowerzysty. - Dzięki człowieku, to byłoby świetne. A tak na przyszłość Brian jestem. Brian Dawson. – Wyciągną rękę do uścisku. - Landon Cob. Miło cię poznać. Z niechęcią Landon wypuścił rękę Briana. Chciał szarpnąć mężczyzną bliżej i sprawdzić czy jego wargi smakowały tak wspaniale jak wyglądały, ale nieszczególnie chciał się utaplać w błocie. - Naprawdę doceniam to. – powiedział Brian. - Weź swój rower. - O cholera! – Brian rzucił się przyprowadzić rower, który stał oparty u podstawy mostu. Strona 17 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Dzięki. Nie mogę sobie pozwolić na kupno innego. Biedactwo. Landon miał ochotę wciągnąć przemoczony bałagan w ramiona i przytulić go, aż wyraz opuszczonej bezradności zniknąłby, ale powstrzymał się. Szli przez chwilę zanim Brian znowu się odezwał. - Um, gdzie idziemy? Landon roześmiał się. -Jesteśmy tylko jedną przecznicę od hotelu, nie martw się zaraz powinnyśmy dotrzeć. - Ok. Miał wrażenie, że Brian nie był zadowolony nie wiedząc, gdzie się znajduje hotel. - Mieszkam na King Street. – ustąpił. Nie chciał przestraszyć jakąś bzdurą człowieka. Ulga przepłynęła przez twarz młodego człowieka. - Dzięki. To nie dlatego, że myślę, że jesteś mordercą z siekierą lub masz zamiar napaść na mnie lub cokolwiek. Ze swoim wyglądem możesz mieć każdego. – Brian machnął ręką jakby Landon powinien być tego świadomy. Landon wiedział, że jest atrakcyjny, ale to było orzeźwiające. Powiedzenie tego w tak skrępowany i uroczy sposób. Rumieniec powiększył się na policzkach Briana. Jednak uwodzenie Briana mogło być trudne, nawet jeśli mężczyzna był zachwycony wyglądem Landona. - Myślałem o tym, że jesteś uroczy zanim rzuciłeś się do stawu. - Ja nie rzuciłem się do stawu! – Głos Briana był podniesiony z oburzenia. – Ta nikczemna gęś uszczypnęła mnie! Zabij mnie jeśli znowu przyniosę jej chleb. Nawet gniew mężczyzny był uroczy. Po raz pierwszy Landon zwrócił uwagę na jego zielone oczy ponieważ lśniły z oburzenia. Strona 18 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Będziesz. – odpowiedział Landon. - Co będę? - Przyniesiesz jej znowu chleb. - Dlaczego miałbym to zrobić? Landon uśmiechnął się. - Ponieważ spędziłeś mnóstwo czasu, by upewnić się, że wszystkie ptaki dostały chleb, pomimo braku ogromnego ich niedożywienia. Brian nie patrzył mu w oczy. - Bri-a-n – powiedział śpiewnym tonem Landon. - Nie więcej, niż trzy razy w tygodniu. – powiedział Brian nie podnosząc wzroku. Landon roześmiał się. - Nadal. Wrócisz. - Być może, ale nie mam ochoty karmić drańskiej gęsi. Landon pokręcił głową z rozbawieniem. - Oto moje mieszkanie. Odźwierny skinął głową i rzucił się, by otworzyć drzwi. Landon obiecał sobie dać mu dużą premię do pensji, za to, że nie narzekał na zabłocenie Briana lub rower. Brian stał się ponury, gdy zobaczył marmur przy wejściu i błyszczącą windę. - Czy jest jakiś problem? - Nie. – westchnął Brian. - Cieszę się, że nie jesteś mną zainteresowany. Landon zmarszczył brwi. - Dlaczego?

Strona 19 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Bo nie sądzę, że mógłbym randkować z facetem, który mieszka w tak luksusowym miejscu. Ja jestem bardziej z centrum miasta, podarte dżinsy, miły facet a ty jesteś z lepszej dzielnicy - markowe garnitury itd. Nawet nie jestem pewien czy lubisz mężczyzn. Zaśmiał się nerwowo i umilkł, gdy drzwi windy się otworzyły. Obaj weszli do środka, na szczęście nie było nikogo i rower miał wystarczająco dużo miejsca. Brian milczał, gdy drzwi windy się zamknęły. Landon zerknął na niego kilka razy. - Tak dla przypomnienia, nigdy nie powiedziałem, że nie jestem tobą zainteresowany. – powiedział Landon, kiedy winda unosiła się coraz wyżej. - Ale … - Nie. Ty sam poczyniłeś pewne założenia samodzielnie. Jestem bardzo tobą zainteresowany, ale nie zamierzam mieć przygody z błotnistym, zimnym mężczyzną, który chce po prostu wziąć gorący prysznic. Brian posłał mu uśmiech ulgi. - To nie tak, że ja widzę ciebie uspokajająco.

jako nieatrakcyjnego . – rzucił

Landon uśmiechnął się i przypomniał sobie, że miał być księciem a nie skradającym się drapieżnikiem. Ponadto każdy z kim miał seks musiał mieć zadatki na przyszłego małżonka i jak bardzo uwielbiał mężczyzn, Brian nie uderzał Landona jako typ, który tolerowałby pałace i wydarzenia królewskie. Winda zatrzymała się. Landon trzymał guzik otwarcia drzwi, by Brian mógł wyprowadzić z windy rower. - To z lewej. Ostatnie drzwi. Na piętrze były tylko cztery pary drzwi i Landon rzadko wpadał na sąsiadów. Dwie pary i starszy emerytowany sędzia. Brian spojrzał na Landona przez ramię.

Strona 20 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Tylko cztery mieszkania na tym piętrze? Landon wzruszył ramionami. To nie on przecież projektował ten budynek. Sięgnął do kieszeni, wyjął klucze i otworzył drzwi. - Możesz zostawić swój rower przy wejściu. – Tu były płytki, a nie chciał by koła pobrudziły dywany. - Jasne człowieku. – Głos Briana odzyskał dawną pewność. Landon obserwował jak Brian opiera delikatnie rower o ścianę dbając by nie uszkodzić farby. - Chodź ze mną. Przyniosę ci jakieś ubrania i potem możesz wziąć prysznic. Wchodząc do gościnnej sypialni Landon z komody wyjął parę dresowych spodni i miękki podkoszulek. - Nie widzę żadnej bielizny ... - Nie szkodzi i tak jej nie noszę. Zaciskając zęby Landon zaprowadził do łazienki rowerzystę próbując ukryć swoją erekcję, która powstała po odpowiedzi Briana. - Na wieszaku jest czysty ręcznik a dodatkowa szczoteczka i pasta do zębów w szafce. - Masz dużo gości? – zapytał Brian. Landon skrzywił się na zimny ton Briana. Utrzymywał spojrzenie, aż drugi mężczyzna opuścił wzrok. - Jak powiedziałem moi bracia odwiedzają mnie często. Nie zawsze pamiętają o wzięciu ze sobą potrzebnych rzeczy. A ja nie jestem chętny dzielić się z nimi moją własną szczoteczką do zębów. Brian skinął głową i więcej się nie odezwał. - Nie spiesz się. Czy mam do kogoś zadzwonić? Proszę nie miej chłopaka. Brian pokręcił głową. Strona 21 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Mój szef nie będzie oczekiwał mnie przez następną godzinę. Dostarczyłem już wszystkie przesyłki. - Dobrze. Zostawię cię tutaj. Może to był czas, by on wziął sobie długi zimny prysznic. Brain czekał, aż zamknęły się drzwi, zanim się załamał. Szybko zrzucał swoje ubrania i kładł je na umywalce by nie rozprzestrzeniać błota w łazience. Landon Cob był niezaprzeczalnie najwspanialszym facetem jakiego kiedykolwiek Brian widział, łącznie z wszystkimi gwiazdami filmowymi i modelami. Kiedy pomagał mu wygrzebać się z jeziora, patrząc na niego, to było jak spełnienie wszystkich jego marzeń zawinięte w jeden pakiet. - Muszę go mieć. – pomyślał Brian. Pieniąc swoje ręce mydłem i przesuwając je po swoim ciele wyobrażał sobie, że to Landon dotyka go swoimi silnymi pewnymi palcami. Jego marzenia o nim ściągnęły jego sutki i Brian bawił się nimi, aż zamieniły się w kulki. - Och, Landon. – wyszeptał, kiedy wyobrażał sobie wielką dłoń obejmującą jego penisa. Taki mężczyzna na pewno będzie wiedział jak go dotykać. Nie ma możliwości by tak wspaniały gość nie miał kolejki facetów walczących o jego łóżko. Obraz wysokiego muskularnego ramienia Landona obejmujące go i pieprzenie go od środka wywołało jęk Briana. Starał się zachować spokój, ale wszystko się z w nim spięło i mógł tylko obserwować swoją spermę mieszająca się z błotem. Nawet jeśli jego ciało było zaspokojone to jego serce się ścisnęło. Dochodzenie samemu było tylko bezdusznym aktem. Powinien wiedzieć. Tak było w czasie kiedy odkrył, że jego ostatni chłopak uważał Briana jako jednego z wielu. Brian pozbył się swojego dupka-chłopaka i był sam od tego czasu. Nie chciał dzielić się dramatem i szczerze mówiąc wraz z jego rodziną, najlepiej byłoby trzymać wszystkich innych na odległość.

Strona 22 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Nie potrzebował swojego homofobicznego ojca i braci, by odstraszali jego potencjalnego życiowego partnera. Brian wyłączył wodę i chwycił ręcznik z wieszaka. Oczami wyobraźni próbował sobie zobrazować spotkanie eleganckiego Landona ze swoim ojcem i jego leniwymi pijanymi braćmi. Nawet żywa wyobraźnia nie mogła sobie poradzić ze szczęśliwym zakończeniem tej historii. Z westchnieniem Brian wysuszył swoje włosy i szybko zajął się swoim ciałem zanim ubrał się w rzeczy, które zostawił Landon. Musi się upewnić, że zostaną wyprane i oddać je tak szybko jak to tylko możliwe, zanim jego bracia ukradną markowe metki. Stracił już rachubę ile jego rzeczy skonfiskowali, kiedy był w pracy. Gdyby nie czuł się zobowiązany, by pomóc ojcu, już dawno by się wyprowadził. Lecz niepełnosprawność mężczyzny trzymała go z dala od pracy, a jego pijaństwo nie pozwalało go nazwać nawet w połowie przyzwoitym człowiekiem. Jego ojciec nie był już taki sam od kiedy umarła matka Briana. Dopóki żyła dbała o niego i obrabiała tyłki jego braci pomimo, że byli dziećmi z pierwszego małżeństwa. Dlaczego jego matka wyszła za tego palanta nie wiedział do tej pory, umarła rok temu i zostawiła go z pytaniami bez odpowiedzi. W końcu nawet jej silna wola nie mogła powstrzymać raka. Jak zawsze na samą myśl o swojej matce chciał się załamać. Ponieważ nie chciał tego robić przed obcym, Brian zmusił się, by nie rozmyślać dalej nad jej śmiercią. W pełni ubrany wniósł swoje brudne ubrania i buty do drugiego pokoju. - Czy masz jakiś worek na śmieci czy coś w czym mogę te brudy wziąć do domu? – zapytał patrząc na bałagan trzymany w rękach. - Możesz je wyprać tutaj. Brian spojrzał w górę i został uwięziony przez spojrzenie brązowych oczu. Facet nie tylko był wspaniały ale też naprawdę miły. Strona 23 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nie w porządku. Nie chcę ich wyrzucać. Worek na śmieci będzie w porządku. - Jeśli jesteś pewien. Landon był tak rozczarowany, że Brian prawie ustąpił, ale pranie zajęłoby zbyt wiele czasu, a jeśli on wkrótce nie zostawi pana wspaniałego to skoczy na niego. Mógł powiedzieć, że Landon nie był człowiekiem, w którego stylu był szybki numerek. On był typem, który chciał wina a potem konsumował swoją randkę. Brian widział to w jego oczach. Pierdolić! Kiedy on ostatni raz spotkał miłego faceta? O wiele więcej czasu minęło odkąd z takim spędził choćby chwilę. - Naprawdę muszę wracać do pracy. Faktycznie mógł poświęcić resztę swojego wolnego dnia ale przebywanie w obecności Landona mieszało mu w mózgu. Musiał wyjść zanim rzuci ostrożnością i spodniami Landona za okno.

Brian nie był przeznaczony dla miłych facetów. Nie chciał się ustatkować i wychowywać razem psa. Chciał ognistej namiętności i brudnego seksu ale był prawie pewien, że Landon choć doświadczony będzie konwencjonalny. Osoby, które były tak olśniewające mogły nic nie robić a ich partner godził się na to co dla niego było najlepsze, kiedykolwiek. Zbierając się na uśmiech dla wyglądającego na zmartwionego mężczyzny. Brian zapewnił go. - W porządku. Dam sobie radę. Zamierzam skończyć moja zmianę, potem wrócić do domu i wypiorę swoje rzeczy. Wypiorę twoje ubrania i zwrócę je szybko. - Wrócisz? – Ulga była tak oczywista, że Brian nie mógł zaprzeczyć. Strona 24 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Pewnie. Wrócę jutro. - Ok. Przyniosę ci torbę.

Spod zlewu Landon wyciągnął reklamówkę i przekazał ją rowerzyście. - Chciałbym byś rozważył to ponownie, ale rozumiem, że musisz iść do pracy. Powinienem chyba zadzwonić do gubernatora, przerwałem rozmowę kiedy wpadłeś do stawu. - Przerwałeś rozmowę z gubernatorem? – Brian nie miał na to odpowiedzi. On nie pomógłby przejść komuś przez ulicę, by przerwać tak ważny telefon. Landon wzruszył ramionami. - Nie wiedziałem jak głęboka jest woda kiedy wpadłeś. - Więc przerwałeś rozmowę z gubernatorem i zagroziłeś swojemu markowemu wdzianku. - Dlaczego obchodzi cię co miałem na sobie? Brian nie mógł nic na to poradzić. Upuścił torbę, podszedł, chwycił Landona za klapy marynarki i pocałował go najgorętszym pocałunkiem jakim nie uraczył jeszcze nikogo w swoim życiu. Kiedy go uwolnił, książę musiał chwycić się stołu by nie upaść. - Dzięki przystojniaku. – powiedział Brian. Uśmiechał się, gdy czuł jeszcze mrowienie na wargach. Chwycił swoją torbę i poszedł do przedpokoju, zabrał rower i wyszedł z mieszkania. Dopiero na ulicy zdał sobie sprawę, że nie poprosił Landona o telefon.

Strona 25 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ DRUGI.

Z powrotem w Aria.

Taylora szturmowała zamek, jej ręce były zaciśnięte tak mocno, że jej pomalowane na czerwono paznokcie zostawiały ślady na dłoniach. Ledwo zauważała ból, kiedy jej ciało wstrząsało się ze złości. Jak ten smarkacz śmiał jej to zrobić. Wszystko o co zapytała to czy jej czarnoksiężnik może mieszkać na terenie zamku. Ale nie, Landon odmówił nawet tej maleńkiej prośbie. Wpadła do swojej sypialni, obrażone rozdrażnienie skrzywiało jej usta, gdy znalazła swojego młodszego brata siedzącego na łóżku po turecku z laptopem. Mniejszy niż którykolwiek z jej braci, również wyglądał na najbardziej anielskiego z prawie białymi blond włosami w kształcie mopa i jaskrawoniebieskimi oczami. Wygląd był jednak zwodniczy, ponieważ Dack był psotnym wichrzycielem rodziny. Dzięki jego stałym wybrykom i umiłowaniu do naginania prawa, jego starsi bracia ciągle ratowali go z jednego bałaganu lub drugiego. Taylora tolerowała obecność bachora, ponieważ on wielbił ziemię po której stąpała. Po tym jak ich matka umarła, uwielbienie do bohatera tylko stawało się silniejsze, ponieważ Dack spędzał większość czasu w towarzystwie Taylory. - Cholera Dack nie masz swojego miejsca? – psioczyła na siedzącego obok niej na łóżku. Dack wzruszył ramionami, spojrzał znad komputera. - Niespecjalnie. Landon wraca do domu wkrótce, ale to nie nastąpi przez miesiąc czy coś koło tego.

Strona 26 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Jak zawsze walczyła, by ukryć uczucie nienawiści, które ogarniało ją na wzmiankę o ich przyszłym królu. Boże, gdyby usłyszała jeszcze raz imię Landona musiałaby zwymiotować albo kogoś zabić, a najlepiej obie rzeczy na raz. - Co z Fisherem? – spytała. Ostatecznie może dowiedzieć się co porabiają jej pozostali bracia. - On jest na jakimś tam czymś morskim. - Kedrik? - Zaszył się z jakimś gorącym facetem, którego spotkał tydzień temu. – Co mogło oznaczać, że romans trwa jakieś trzy dni. Kedrik był znany jako rodzinny włóczęga za nic. - A co z Adar i Eatonem? Nie znajdują się na terenie pałacu? Niewielki rumieniec pokrył policzki Dacka. - Oni poszli polować na swoich mężczyzn. Jego dyskomfort był wystarczająco namacalny by pytała dalej. Nazywają ją suką, ale przeżyła piekło swoich pięciu braci. - Dlaczego nie ma cię z nimi? – szturchnęła. Wszystko co musiała zrobić to utrzymać triumfalny uśmieszek na twarzy, zwłaszcza gdy Dack pochylił swoją słodką niewinną twarz. - Bali się zaryzykować po ostatnim razie. – wyznał cicho. Udała przerażenie. - To niesprawiedliwe. To był tylko wypadek.. Każdy z nich mógł spaść z konia, jak i ty. Dack podniósł wzrok i uśmiechnął się blado. - Jest w porządku, obiecali wziąć mnie na żagle jutro. Bez wątpienia mieli. Gdyby Dack nie był tak nieśmiały i zamknięty w sobie zdawałby sobie sprawę, że wszyscy bracia go hołubili.

Strona 27 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Otrzepała się w środku ze wstrętem. Landon miał szczególnie silny instynkt opiekuńczy dla najmłodszego z książąt, ale gdy dochodziło do Taylory, Landon zachowywał się tak, jakby ledwie ją tolerował. Znienawidziłaby go za to, gdyby już nie gardziła samym powietrzem, którym ten drań oddychał. Podczas gdy przebywała w domu i czuwała nad królestwem jej bracia korzystali z polowań, żagli i całej możliwej dostępnej zabawy. Z wyjątkiem Dacka wszyscy zachowywali się jakby Taylora w ogóle nie istniała. Wiedział, że powinna się czuć winna za znęcanie się nad młodszym bratem, ale to nie była jej cholerna wina, że się napatoczył. Wyciągnęła rękę i ujęła go delikatnie za policzek, co naśladowało matczyny gest, którego tak pragnął. - Oni po prostu nie rozumieją. Nie tak jak ja. Zgodnie z oczekiwaniem, Dack ruszył bronić swoich bohaterów. - Ale oni rozumieją. Landon dba o kontakt ze mną, co najmniej jeden raz dziennie. Obiecał zająć się moim treningiem walki mieczem tego lata. - A jak on będzie miał na to czas, kiedy jest tak zajęty swoim nowym życiem na Ziemi? Nieznaczna zmarszczka pojawiła się na czole Dacka. - Wróci. Obiecał mi. Poza tym co za różnica dla ciebie. Ostatnio zauważyłem, że ty nie możesz znieść Landona, więc myślę żebyś była zadowolona, gdyby go nie było. Pochyliła się i złożyła delikatny pocałunek na jego czole. - On jest oszustem, czyż nie? Chcesz wiedzieć co mi powiedział? Dack cofnął się do tyłu, jakby jej dotyk to było zbyt wiele. - To, że jesteś dziwką, która myśli tylko o sobie? Kiedy Taylora spojrzała na niego, jego błysk brawury szybko przygasł. Strona 28 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Niestety to jest coś, co było … no, wiesz, mówią o tobie. Taylora postanowiła by zniewaga jej młodszego brata uszła mu bezkarnie. Wiedziała, że Dack nie powściągał swojego języka, gdy przemawiał do jednego ze swoich braci. Podczas gdy on może był najmłodszym i najmniejszym z książąt, miał temperament i niezachwiany upór. Jedynym powodem, że teraz się powstrzymywał, była ona. - No. Landon powiedział mi, że nie zamierza wrócić wcale. On tylko tak ci powiedział żebyś nie przeszkadzał mu przez cały czas. - Musiał żartować. Landon nigdy nie powiedziałby tak o mnie. - Ależ powiedział to, mój słodki. – Podkreśliła swoją wypowiedź długim westchnieniem. - To musiała być pomyłka. Landon mógł …. – Położyła mu palec na ustach, by go uciszyć. Nauczyła się już dawno temu, że lepiej nie pozwalać by jej bracia myśleli zbyt wiele, by nie przeszkadzali i nie zniszczyli wszystkiego, zwłaszcza ktoś tak inteligentny jak Dack. Landon zwykle mawiał, że jedyny prawdziwy pokaz głupoty ich najmłodszego brata to sposób w jaki niemal uwielbiał Taylorę. - Dack, kochanie. Czy kiedykolwiek cię okłamałam? Zagryzł dolną wargę, to zachowanie wielu znajdowało jako ujmujące, ale ją irytowało jak diabli. - Nie. Och. Gdyby wiedział, jaką ilość kłamstw powiedziała mu przez lata. To wstrząsnęłoby tkliwym braciszkiem. - Tak, więc dlaczego teraz wątpisz we mnie? Przecież nie jestem tym, który zostawił cię tu samego. To był Landon. Jego spojrzenie wróciło do laptopa. - Zgaduję, że masz w tym swój cel.

Strona 29 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Zobaczyła jak zaczął uderzać w klawisze laptopa i wiedziała, że gra w jedną z tych idiotycznych gier wideo od których był uzależniony. Jednym z powodów przez które nie mogła całkowicie złamać jego uwielbienia dla starszego brata. Landon dostarczał Dackowi te głupie gry. Przejechała dłonią po włosach. - Nie martw się, nie będę taka jak oni. Zawsze będę tu dla ciebie. Chociaż nie odezwał się więcej, Taylora złapała błysk zwątpienia w jego oczach. Nie była to zbyt wielka reakcja, ale wiedziała, że zasadziła wątpliwości w jego umyśle.

Dwa dni później, Brian stał przed budynkiem mieszkalnym Landona i nerwowo przekładał torbę z ręki do ręki. Wewnątrz znajdowały się ubrania, które mu pożyczył, wszystkie świeżo wyprane i wyprasowane. - Dawaj idioto, po prostu wejdź do środka i zadzwoń dzwonkiem. Po prostu oddaj mu ubrania. To nie tak, że jesteś jakimś prześladowcą czy coś. Nie zdawał sobie sprawy, że mówi głośno dopóki portier się nie odwrócił do niego i uśmiechnął. Ciepło wypełzło na jego policzki, ale udało mu się oddać uśmiech. Poznał go ponieważ był na służbie tego dnia kiedy Landon zaprosił go do domu. - Chciałem oddać Landonowi ubrania. – wyjaśnił pokazując torbę. – Pozwól mi zadzwonić i sprawdzić czy jest w domu. Odźwierny prawdopodobnie wiedział czy Landon jest w domu czy nie. Tak musi być gdy pilnuje się domu bogatych ludzi, on pewnie zastanawiał się, czy ten wirtualny znajomy jest w porządku i można pozwolić mu być w budynku. Brian nie obwiniał faceta. To była jego praca. To fatycznie zwiększało bezpieczeństwo w porównaniu z mieszkaniem Briana.

Strona 30 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Wszystko co mieli to banda bezpańskich kotów i Hildę, jego wścibska sąsiadka zza ściany. Jednak nawet Hilda może być niepewnym elementem, kiedy akurat grała w swoje historie. Po kilku dzwonkach telefonu portier wrócił. - Powiedział, żebyś poszedł bezpośrednio na górę. Czeka na ciebie. Podwójny wstrząs, strachu i podniecenia przeszedł przez Briana. Ciężko nad sobą pracował by ukryć reakcję, gdy podziękował skinieniem głowy i wszedł do środka. Kiedy jechał windą jego żołądek zawiązywał kolejne supły. Martwił się reakcją Landona na jego niezapowiedziane odwiedziny. Oczywiście on prosił by wrócił, ale powiedział jeden dzień a teraz były dwa. Brian nie mógł tego zmienić, ale wydawało mu się, że Landon nie jest człowiekiem, który lubi czekać. Gdy drzwi windy się otworzyły, Brian opuścił bezpieczne granice windy i ruszył korytarzem, jego serce biło coraz mocniej z każdym krokiem. Kiedy dotarł do drzwi i podniósł rękę by zapukać do mieszkania był dwa kroki od dziecięcego ataku paniki. Wspaniale! Właśnie ten rodzaj wrażenia jakiego nie chciał pozostawić po sobie. Wiedział, że odejdzie prawdopodobnie przegrany. Nie musiał dodawać jeszcze łajzy do listy swoich deficytów. Miałby szczęście, gdyby Landon nie rzucił mu ani jednego spojrzenia i zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Brian wessał oddech ponieważ Landon odpowiedział na jego pukanie i otworzył drzwi. Cholera! Zapomniał już jak wyglądał ten gorący mężczyzna. Zamiast garnituru Landon nosił dzisiaj parę dżinsów i dopasowany czarny T-shirt. Rękawy były krótkie, pokazując najlepszy zestaw mięśni jaki Brian, pobłogosław mnie Panie, kiedykolwiek widział. Ciemna kolorystyka doskonale kontrastowała z ciemną opaloną skórą Landona.

Strona 31 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Nawet jego włosy wyglądały na bardziej przypadkowe, chaotyczne, luźnie kosmyki zaczesane były do tyłu Palce Briana swędziały, by ich dotknąć. Nie, jeszcze lepiej pieścić je w ogniu namiętności. Jego penis stwardniał w obliczu obrazków jakie wygenerował w swojej głowie. Mimo nerwów był nawet półtwardy kiedy pukał do drzwi. Teraz w obliczu obiektu jego pożądania wiarołomny kutas rósł do pełni życia. Brian przesunął się nerwowo na bok, po cichu modląc się do każdego znanego mu boga, by Landon nie zauważył jego wymownego stanu. W tej samej chwili Brian stał się świadomy, że on jeszcze się nie odezwał. Po prostu stał unosząc jedną brew, jakby chciał powiedzieć, dobrze? - Chciałem zwrócić twoje rzeczy. – wyprzedził go Brian. - Mówiłeś, że będziesz z powrotem w ciągu jednego dnia. Chyba zapomniałem jak się liczy, bo jestem całkiem pewny, że minęły dwa. – W końcu odezwał się Landon a jego ton nie ujawniał niczego. Brian zaczął wiercić się bardziej. Stanowczy ton Landona wysłał następną fale pożądania, co było dziwne, bo zwykle nie lubił apodyktycznego, dominującego typu. - Wiem i przepraszam. Wczoraj musiałem siedzieć w pracy. Zadzwoniłbym ale nie miałem numeru. - Tej sytuacji zaradzę dzisiaj. Znowu dreszcze przeszyły Briana zanim przypominał sobie, że ludzie tacy jak Landon nie utrzymują kontaktów z takimi luzakami jak Brian. Landon najprawdopodobniej nie utrzymuje kontaktów z takimi przegrańcami jak on. Landon stanął z boku. - Wejdź. Brian posłuchał wchodząc do mieszkania i stając niezgrabnie w przedpokoju patrzył jak Landon zamykał drzwi. Stał tam jak jakiś posąg, gdy Landon powili się zbliżał. Strona 32 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Myślałem dużo o tobie przez ostatnie dwa dni. – powiedział Landon. - Naprawdę? Landon zachichotał. - Dlaczego mówisz jakbyś był zaskoczony? - Zazwyczaj ludzie zapominają o mnie, gdy opuszczam ich mieszkanie. Tak szybko jak to powiedział tak szybko chciałby się zwinąć w kłębek. Przerażające! Teraz on brzmiał jak przegrany i dziwka. Powinien po prostu przeboleć swoją stratę i wysłać ubrania pocztą. Przynajmniej wtedy mógłby zachować resztki godności. - Tak więc ci mężczyźni są idiotami ponieważ nie ma w tobie niczego o czym można by było zapomnieć. – powiedział Landon przesuwając ręką przez klatkę piersiową Briana. Serce Briana zaczęło kołatać ponownie, teraz z zupełnie innego powodu. Znalazł się zamknięty w ciemnym spojrzeniu Landona a powietrze między nimi gęstniało z powodu zmysłowego napięcia. - Założę się, że mówisz to wszystkim mężczyznom, których wyławiasz ze stawu. – droczył się Brian usiłując pokryć żartem swoje zdenerwowanie. - Tylko tych dobrze wyglądających. Z własnej woli oczy Briana przesunęły się w kierunku korytarza, który jak miał nadzieję prowadził do sypialni. Jego ciało bolało tak bardzo, a on wiedział, że jedyna osoba, która mogła zaspokoić jego potrzeby to mężczyzna stojący obok. Reperkusje niech diabli wezmą, chciał spędzić resztę nocy zaangażowany w różne sprośne zabawy w pościeli. Landon musiał domyśleć się jego intencji, bo lekko pokręcił głową i powiedział. - Jeszcze nie. - Dlaczego nie? – jęknął Brian, jego uwaga dalej koncentrowała się na korytarzu. Strona 33 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Bo chcę cię w pierwszej kolejności poznać. To przykuło uwagę Briana. Jego głowa odskoczyła do tyłu i odwrócił się w kierunku Landona, zmieszany czując się jakby uderzył go kubeł zimnej wody. - Co? Dlaczego? - Intrygujesz mnie. - Nie jestem jakiś specjalny. Jestem zwykłym kurierem rowerowym. Palce Landona sięgnęły jego ust i zaczęły śledzić ich kontur. - Nie ma w tobie nic zwyczajnego. Brian zdusił jęk, jak jego penis wcisnął się jeszcze bardziej w uwierający zamek w dżinsach. Jeszcze nigdy nie pożałował swojego zwyczaju z jeżdżącej jednostki do zadań specjalnych, braku bielizny, ponieważ przy tej prędkość jego chuj na stałe nosiłby odciśnięty zamek błyskawiczny wzdłuż całej długości. - Tak więc, jeśli nie idziemy do łóżka to co będziemy robić? – zapytał Brian. Pozwolił swojemu językowi wystrzelić jak strzała i lizać kciuk Landona. Jego jęk groził wybuchnięciem klatki piersiowej przy słonawym ciepłym smaku ciała Landona. To sprawiło, że Brian zastanawiał się co by było, gdyby rozebrał dół Landona i lizał każdy cudowny centymetr jego ciała. - Idziemy na kolację. – ogłosił Landon. Brian zamrugał kilkukrotnie, myślał że się przesłyszał. - Kolacja? - Tak jestem głodny, a ja naprawdę chcę cię lepiej poznać. Pomyślałem więc, że zadbam o obie potrzeby w tym samym czasie. - Chcesz iść ze mną ubranym w ten sposób? – Brian spojrzał znacząco na swoje ubranie. Pomimo że było czyste, jasne wytarte dżinsy i niebieski podkoszulek nie były pierwszej młodości. Strona 34 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon zdawał się nie zwracać na to uwagi. Ucałował Briana delikatnie topiąc przy okazji jego mózg. - Wyglądasz doskonale. Zresztą tam, gdzie pójdziemy to zwyczajne miejsce. Teraz chodźmy stąd. Zanim Brian zdążył wyrazić swoje zdanie Landon podszedł do drzwi i otworzył je. - Idziesz, czy nie? Brian wahał się tylko przez chwilę zanim skinął na zgodę głową i poszedł za Landonem.

Strona 35 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ TRZECI.

Landon uśmiechnął się przez stół do Briana, stos owoców morza leżał między nimi na macie z papieru. Operując młoteczkiem rozbił skorupę kraba i podniósł pyszne kawałki wydobyte spod zniszczonego chitynowego płaszcza. - Kiedy mówiłeś zwyczajne, mówiłeś naprawdę szczerze. – Roześmiany wzrok Briana ogrzewał krew Landona. - Co? Czy uważasz, że skłamałem? - Nie. Tylko…. Machnął ręką wokół całej tej grupy różnych ludzi. Niektórzy ubrani elegancko inni w krótkich spodenkach i koszulkach. – Nigdy nie byłem tu wcześniej. – wyznał. - Dobrze, że nie nazywają tego jakimś świętem morza lub podobnie. Złap coś i zjedz. – Landon machnął na stos krabów. Wiedział, że wygląda jak idiota nosząc plastikowy śliniak z krabem, ale zrobiłby znacznie więcej, by zobaczyć jak napięcie spada z Briana. Na razie roześmiany człowiek, który karmił wodne ptactwo wrócił a jego spięta i zdenerwowana wersja z jego mieszkaniu była tylko wspomnieniem. Patrzył jak wziął kolbę kukurydzy z kawałkiem masła, które roztopiwszy się na gorącym warzywie spływało mu teraz po brodzie. Jedynie obecność dzieci powstrzymywała Landona by obejść stół i zlizać z brody masło. Fantazja z nagim śliskim Brianem przemknęła mu przez myśl w błyskotliwych kolorach. Chwilę mu zabrało zdanie sobie sprawy, że jego randka coś do niego mówiła. - Umm, co? - Gdzie odleciałeś? – Śmiejące się zielone oczy patrzyły na niego z rozbawieniem.

Strona 36 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Przepraszam. Myślałem o wszystkich miejscach, z których chciałbym zlizywać masło z ciebie próbując jego smak. Brian zakrztusił się kukurydzą, w którą właśnie się wgryzał. Po kilku minutach kaszlu i popijania wody spojrzał na Landona. - Poinformuj mnie następnym razem, gdy będzie wygłaszał takie tezy! Landon uśmiechnął się. - Przepraszam. Oboje wiedzieli, że i tak tego nie zrobi. Niewinnie uniósł z talerza małża zanim zaczął wypytywać. Pragnienie, żeby wiedzieć o tym mężczyźnie wszystko było jak swędzenie, które natychmiast musi podrapać by przestało mu dokuczać. Brian ubrany był jak mężczyzna, który czuje się pewnie i chce by zwracano na niego uwagę, w rzeczywistości był dużo bardziej nieśmiały niż Landon mógł oczekiwać kiedy pierwszy raz go zobaczył karmiącego ptaki. - Powiedz mi coś o sobie. – poprosił. Brian wzruszył ramionami i kiedy cisza zdawała się już wydłużać w nieskończoność, Landon stracił nadzieję, że w ogóle się odezwie. - Pracuję jako kurier jeżdżąc na rowerze. – zaczął. Landon zachęcająco skinął głową, bo wydawało mu się że jego rozmówcy potrzebna jest zachęta. Brian poświęcił całą swoją uwagę krabowi, którego właśnie rozłamywał. - Jestem najmłodszy z trójki rodzeństwa. - Naprawdę, ja jestem najstarszy z siedmiorga. - Siedmioro? – Brian spojrzał na niego. – Naprawdę? Landon skinął głową. - Mam jedną siostrę i pięciu braci. Zielone oczy Briana rozszerzyły się. Strona 37 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Sześcioro takich jak ty? Landon roześmiał się. - Nie! Wszyscy jesteśmy różni od siebie, jak każda inna grupa braci. W zasadzie oni byli bardziej różni niż większość rodzeństw. Magia w Arii powodowała anomalie genetyczne, dlatego jego najmłodszy brat miał białoblond włosy a jego brat Adar w uderzająco czerwonym kolorze. Reszta z nich miała włosy czarne do złotobrązowego. Nawet ich budowa nie była podobna. Jedyną rzeczą, która ich łączyła to znamię w kształcie łabędzia na prawym ramieniu. Co dziwne Taylora nie miała tego znamienia ale to może była cecha męskich członków rodu. - Jak razem dorastaliście? - Głośno. Nawet z ogromnym zamkiem do biegania, bracia mieli tendencję do gromadzenia się razem by grać w gry, polować czy uprawiać wspólnie jazdę konną. Gdy wszyscy zbierali się razem, wydawało się że wypełniali każdą możliwą objętość w pomieszczeniach. To doprowadzało ich matkę do obłędu. Wspomnienie o niej spowodowało pojawienie się cienia na jego sercu. - Hej. - Brian sięgnął przez stół i przykrył dłoń Landona swoją. – Wszystko w porządku? - Tak, przepraszam, myślałem o mojej rodzinie. Straciłem rodziców kilka lat temu. Brian uścisnął ciepło trzymaną dłoń zanim ją puścił. - Straciłem matkę rok temu i to nadal boli. Landon wzruszył ramionami. - Bardziej tęsknię za moim ojcem. Moja matka nie należała do ciepłych osób.

Strona 38 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Powstrzymał dreszcz. Odkąd przybył na Ziemię, każdy tutaj mówił o miłości do swojej matki, ale szczerze mówiąc królowa zawsze straszyła go jakimiś bzdurami i od zawsze wszyscy byli nią przerażeni, w tym jego ojciec, Taylora miała zimne oczy matki. Wstrząsając się odsunął złe wspomnienia i spojrzał ciepło na Briana. - Dość tego, powiedz mi o swoich braciach. Jesteś z nimi blisko? Brian odwrócił wzrok. - Nie. To znaczy mieszkam z nimi ale nie mogę się dogadać. - Dlaczego nie możesz się wyprowadzić? Z pewnością Brian był dość dorosły by mieszkać na własną rękę. Brian wzruszył ramionami. Podnosząc młoteczek rozbił kraba trochę mocniej niż to było konieczne. Kawałki skorupy rozbryzgnęły się wokół. Brian się zarumienił. - Hej, nie musisz mówić jeśli nie chcesz. To nie jest przesłuchanie. Chciałem cię tylko poznać. – powiedział Landon śmiejąc się. - W … wiem. Zostałem, by opiekować się rodziną. Mój ojciec jest niepełnosprawny a moi bracia są nierobami. Może nie zawsze ich lubię, ale są rodziną. - Rozumiem. Kocham moich braci, ale nie jestem zbyt blisko mojej siostry. Brian posłał mu nieśmiały uśmiech. - Czasami rodzina jest trudna. - Tak. Niestety sprawa komplikowała się jeszcze bardziej, kiedy dochodziły do tego królewskie oczekiwania. Spędzili następną godzinę na rozmowie i jedzeniu posiłku ustawionego między nimi. Landon nie pamiętał kiedy bawił się tak dobrze jak w to popołudnie.

Strona 39 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon był zakochany. Po kilku randkach z niczym więcej niż gorący pocałunek, może dwa, mógł jednoznacznie stwierdzić, że Brian skradł mu serce. Nieśmiały kurier spotykał go nad jeziorem codziennie w porze lunchu i spędzali prawie każdą noc dzieląc razem obiad, chodząc do kina i na kilka spotkań teatralnych przez ostatnich parę tygodni. Każde spotkanie sprawiało, że coraz bardziej zakochiwał się w Brianie. Niestety w jego rodzinie szybkie zakochanie nie oznaczało, że wybór był mądry. Po takim eksperymencie ociec poślubił matkę, a Landon był zakochany w człowieku, który pewnie nie uwierzy mu jeśli powie, że jest księciem z innego kraju i wkrótce zostanie królem. Jak powiedzieć Brianowi prawdę i nie stracić człowieka, którego kochał? Jęcząc, przetarł zmęczone oczy, gdy usłyszał miękki dźwięk gongu wydobywający się z jego lustra. Popędził do swojej sypialni ślizgając się na marmurowej posadzce, by stanąć przed wielkim lustrem wmontowanym w ścianę. - Lustro, lustro na ścianie odpowiedz na mojego brata wezwanie. Tylko jego bracia kontaktowali się z nimi przez lustro. W lustrze pojawiła się zmartwiona twarz Ducka. - Co się stało? – Spojrzał w oczy brata i wiedział, że nie podoba mu się nieufność wypisana na jego twarzy. - Dlaczego myślisz, że się coś stało? – zapytał Dack, ale jego uśmiechowi brakowało zwykłego blasku. - To ty do mnie zadzwoniłeś i wyglądasz nieszczęśliwie. Nastąpiła chwila ciszy zanim Dack się załamał. - Powiedziałeś Taylorze, że nie wrócisz? Strona 40 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Dack wyrzucił te słowa tak szybko z siebie, że chwilę zajęło Landonowi by rozdzielić je na poszczególne słowa i zrozumieć. - Co? - Taylora powiedziała, że tylko tak mówisz bym nie zawracał ci głowy a w rzeczywistości chcesz zostać na Ziemi. To nie jest prawda? Landon nie wiedział co jest bardziej szokujące, czy to, że jego siostra tak powiedziała, czy to, że jego brat w to uwierzył. Dack zawsze uwielbiał ich siostrę. Ale jego wiara w to co powiedziała była szokującym odkryciem. - Dack posłuchaj mnie uważnie. Wiesz jak Taylora lubi podburzać. Nie, ja jej nie powiedziałem, że nie wrócę. W rzeczywistości miałem nadzieję przyjechać z kimś kto pomoże mi rządzić. Twarz Dacka rozświetliła się. - Znalazłeś swojego męża? Landon wzruszył ramionami. - Mam nadzieję, że tak, ale jeszcze nic mu nie powiedziałem o naszym świecie. To znaczy kocham go, ale nie wiem czy uda mi się namówić go do wyjazdu. Jeśli mnie wyrzuci to wrócę wcześniej niż planowałem. Nie chcę karmić tutaj swojego złamanego serca, gdy mam królestwo do rządzenia. To prawie już czas mojej koronacji. Na twarzy Ducka pojawiła się dojrzałość. - Nie mogę uwierzyć, że Taylora mnie okłamała. - Nienawidzę tego, że jestem tym, który musi ci to powiedzieć, Dack, bo wiem jak bardzo ci na niej zależy, ale ona jest kłamcą. Jeśli może sprawić jakieś problemy to zrobi to. Dack już otworzył usta by zaprotestować. Landon podniósł rękę. - Możesz wierzyć lub nie, ale bądź ostrożny. Ona jest niebezpieczna. Nie wiem o jakie niebezpieczeństwo chodzi tym razem, ale uważaj na siebie. - Będę uważał bracie. Pogadamy później, teraz idź po swojego faceta. - Nie zrób nic głupiego. – skrzywił się Landon. Strona 41 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Dack posłał mu słoneczny uśmiech, który nie przekonał go o szczerości brata. - Przecież ja nigdy nie byłem głupi. – Dack zerwał połączenie, by Landon nie mógł skomentować. - Cholera. – Wolałby żeby jego brat zachował niewinność trochę dłużej, gdzie ich siostra by go nie niepokoiła. Mimo troski o swojego brata, Landon poszedł na spotkanie swojej randki. Otwierając drzwi starał się nie ślinić na widok Briana, który wyglądał wspaniale w podartych i wypłowiałych dżinsach tak obcisłych, że tak wyglądał jego ulubiony mokry sen o Brianie. - Cześć. – Brian przywitał się składając pocałunek na policzku Landona. - Cześć, sexy. Briana czekał, aż Landon zamknie drzwi, zanim rzucił się na niego. - Och. – Plecy Landona uderzyły o frontowe drzwi. - Wiesz mniemałem, że jesteś miłym facetem, który nie wykorzystuje ludzi pozwalając im usychać na zewnątrz domu. Brian rozerwał koszulę Landona. Guziki zadzwoniły rozsypując się po podłodze. - A ja myślałem, że jesteś dżentelmenem, który nie pieprzy swojej randki przed zjedzeniem obiadu. Brian ściągnął koszulę Landona i rzucił nią przez ramię w niewiadomym kierunku. - A ja doceniam to, że nie chcesz na mnie naciskać. Brian opadł na kolana i zaczął rozpinać spodnie Landona - Ale jeśli zaraz nie posmakuję ciebie mam zamiar umrzeć. Landon roześmiał się. - Nie chciałbym tego.

Strona 42 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Dobrze. Wtedy może ulitujesz się nad człowiekiem i dasz mi w końcu dobry seks. Brian planował być znacznie milszy podczas tej rozmowy. W drodze do Landona postanowił delikatnie uwieść tego seksownego, ale niezwykle opornego mężczyznę. Jednak jak tylko Landon otworzył drzwi, Brian stracił wszystkie dobre intencje. Spotykając się przez kilka tygodni z facetem dostawał już obłędu by zobaczyć go nago. To nie było tak, by Landon opierał się pomysłowi odbycia stosunku. Teoria Briana była taka, że Landon nie chciał być bezczelny. On był w każdym calu dżentelmenem, ale Brian nie mógł już znieść napięcia seksualnego. To był już najwyższy czas, by działać. Kiedy Landon spojrzał na niego z rozbawieniem, jego serce uciekło do stóp. - Nie chcesz mnie? – Jak mógł tak źle odczytać sygnały. Landon roześmiał się. - Gdzie można kupić takie głupie pomysły? - Nie wykonałeś żadnego ruchu. Landon uniósł podbródek Briana, aż został on zmuszony do spojrzenia mu w oczy. - Nie chciałem cię pospieszać. - Jeśli zrobię to wolniej to będziemy poruszać się w tył. – narzekał Brian. Ciepły chichot wypełnił powietrze, rozbijając na kawałki wyimaginowane odrzucenie. Usta Landona musnęły te Briana. Pozwolił swojemu gardłu na jęk pożądania. Landon zawsze wiedział jaki guzik w nim nacisnąć. Mógł wyprowadzić Briana z piekielnego zimna szybciej niż jakikolwiek człowiek, którego wcześniej spotkał.

Strona 43 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nigdy nie myśl, że ciebie nie chcę, mój słodki. – Landon przyciągnął go blisko do siebie, aż otoczył go mocno swoim twardym ciałem. - Nie byłem pewien. – wyznał Brian. To nie tak, że on nie uprawiał seksu, ale zwykle ograniczało się to do jakiegoś zaplecza czy wygodnej alejki. Mężczyzna, który chciał jego towarzystwa i okazjonalnych pocałunków to było zupełnie nowe doświadczenie. Pocałunek Landona powiedział mu wszystko, co było potrzebne dla jego wiedzy. Brian był idiotą. Pocałunek Landona nie należał do kogoś zachowującego pozory. To był pocałunek kogoś kto czeka na odpowiedni moment i właśnie teraz znalazł go. Roztapiając się w jego ramionach Brian zrezygnował z kontroli. London zamruczał niskim dźwiękiem przed przesunięciem swoich dużych dłoni pod jego tyłek i podniesieniem go. Brian szybko owinął nogi wokół jego tali, więc mógł przytrzymywać się trochę. Naga skóra Landona, ciepła i gładka była jak seksualny plac zabaw. Tyle, że tylko trochę ciemnych włosów dekorowało jego klatkę piersiową, dość dla zabawy, ale nie tak dużo by Brian tęsknił za swoim woskowym zestawem do depilacji. Brian utrzymywał swoje ciało gładkie i bezwłose, kochając to uczucie na swojej skórze po woskowaniu. - Czekałem, aż będziesz gotowy. – powiedział Landon między pocałunkami. Brian czuł się jakby grał w filmie gdzie bohater porywa swoją ukochaną. Po tym wszystkim Landon musiałby go wyrzucić ze swojego łóżka, ponieważ Brian był całkiem pewien, że już kocha tego mężczyznę. Miękki materiał dotknął jego ramion, kiedy kochanek kładł go na łóżku jak najcenniejszą porcelanę. Podczas gdy leżał na nim, Landon zerwał swoje buty i skarpety i bez dalszych dramatów spuścił dżinsy i bieliznę w jednym erotycznym ruchem dziki któremu penis Briana zaczął dociskać się do zamka błyskawicznego. Strona 44 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Cholera, facet był naprawdę dobry. Nie było żadnej nieśmiałości, gdy Landon podchodził do Briana. Oczywiście, gdyby twoje ciało zostało zbudowane doskonale i twój penis wart był uwielbienia też nie byłoby się czego wstydzić. Długi i gruby, nic co powodowałoby wstyd, ale chęć lizania, ssania i czczenia, ale na pewno nie wstyd. - Rozbierzesz się? – Landon zatrzymał się przy łóżku. - Będę leżał i podziwiał. – Pokręcił głową Brian. Szelmowski uśmiech pojawił się na twarzy księcia, dziwny wyraz twarzy dla kogoś kto zawsze wydawał się zasadniczy i dobrze wychowany. Zawinął rękę wokół swojego penisa i przesunął tam i z powrotem po trzonku a wilgoć zmoczyła beżowy z odcieniem różu czubek. - Dobrze, jeśli nie chcesz tego … - Cholera! Brian skoczył na równe nogi i próbował pozbyć się tak szybko ubrania, że był zdumiony, że niczego nie udało mu się przy okazji rozerwać. - Spokojnie kochanie, nigdzie nie idę. – śmiał się Landon. Brian uśmiechnął się, gdy zorientował się, że najpierw powinien ściągnąć buty przed próbą zdjęcia dżinsów. - Jestem osłem. - zaśmiał się nerwowo. Landon pogłaskał go po głowie słodkim gestem. - Po prostu wyluzuj. Nie musisz robić niczego czego nie chcesz robić. - Do diabła, tak zrobimy! – krzyknął Brian – To znaczy, że tak…. Ja… do diabła. Możemy mieć seks bez całego tego dramatu? Uśmiech jaki otrzymał od Landona rozgrzał jego serce. Nie było w spojrzeniu żadnej kpiny lub szyderczej wypowiedzi, tylko zrozumienie. - Możemy to mieć w dowolnym tempie jakim ty chcesz.

Strona 45 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon klęczał na dole łóżka i pomógł mu ściągnąć buty, skarpetki i jego dżinsy. Brian zdjął koszulkę. Wkrótce był nagi i znowu leżał rozciągnięty na łóżku. - Przepiękny! – pełen podziwu okrzyk Landona złagodził jego obawy, że nie jest adekwatnie piękny jak jego towarzysz. Brian zarumienił się z pochwały. Jeśli zostałby zapytany, Landon nigdy nie twierdził by, że nadzy mężczyźni byli seksowni. Lubił niewielką ilość włosów u swoich kochanków. Gdyby chciał kogoś gładkiego uprawiałby seks z dziewczynami. Jednak Brian był erotyczny z jego nieowłosioną klatką i lekko umięśnionym brzuchem do nagiego wznoszącego się w powietrze fiuta. Srebrne pierścienie przekłuwały każdy sutek błyskając na Landona nieco szyderczo. - Nie masz tatuaży? – Landon musiał przyznać, że był lekko rozczarowany ich brakiem nawet, gdy znalazł piercing. - Boję się igieł. – Pokręcił głową. Landon trącił jeden z przebitych sutków, co wywołało westchnienie Briana. - Czy do tego nie używa się igieł. - Tak, ale tylko raz, a nie ciągle i ciągle. To różnica. Landon naprawdę nie widział różnicy, ale to nie było jego ciało lub jego fobia niech więc spada. Miał inne rzeczy by się na nich skupiać. - Czy przebiłeś się gdziekolwiek indziej? - Jeszcze nie. Landon uśmiechnął się. Brian był studium kontrastów. Owinął wokół jego penisa dłoń i rozkoszował się jedwabistą skórą, nawet gdy golizna u podstawy nadawała mu trochę dziwny wygląd. Mokry czubek fiuta wołał o jego uwagę. Zaczął pochylać się do przodu, gdy Brian chwycił go za włosy powstrzymując ruch.

Strona 46 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nie!. - Co masz na myśli mówiąc nie? Jaki facet o zdrowych zmysłach nie chce poczuć na swoim fiucie ust? - Jeśli teraz będziesz mnie ssał, dojdę. Chcę cię w sobie zanim…. Dobrze, nie mógł się oprzeć takiemu zaproszeniu. Landon sięgnął do szuflady wyjął nawilżacz i prezerwatywy. Nie wiedział czy mógłby złapać lub zarazić Brania jakimiś chorobami, a teraz nie był czas na eksperymenty. Wolałby wyciąć swoje serce niż zaszkodzić swojemu kochankowi. Ogrzewając nawilżacz w swoich palcach ostrożnie wsuwał kolejne palce rozciągając Briana. On nie był zbyt spięty, ale wciąż potrzebne było rozluźnienie. - Jak długo? - Prawie rok. Dobrze, to było zanim go poznał. London nie czuł zazdrości o nieznanego kochanka. Po wszystkim, tylko głupiec pozwoliłby Brianowi odejść. - A ty? - A co ze mną? – Skupiony na przygotowaniu Briana stracił wątek. - Kiedy ostatni raz uprawiałeś seks? - Kilka miesięcy. W rzeczywistości to było bardziej pół roku, ale nie sądził by Brianowi potrzebne były szczegóły. - Gotowy? Brian skinął głową. Nałożył nawilżacz na prezerwatywę. Landon wcisnął się do środka, a Brian owinął nogi na jego tyłku. - Och tak! – krzyknął Brian. Landon zaczął biadolić. Strona 47 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Czujesz, niesamowite. – powiedział przy szyi Briana. Zacisnął dłonie na biodrach Briana i zrobił kilka ruchów na próbę, aż Brian zaczął krzyczeć. - Tak to jest to miejsce! Zadowolony, że znalazł odpowiedni kąt, Landon kochał się ze starannie zaplanowanymi pchnięciami i delikatnymi pocałunkami, aż Brian zacisnął się wokół ciągnąc go do orgazmu. Z okrzykiem wybuchnął w prezerwatywę i upadł na łóżko omijając kochanka, by go nie przygnieść. Stękając zdjął prezerwatywę i wyrzucił do kosza stojącego obok łóżka, wyjął pojemnik z nasączonymi chusteczkami i oczyścił swojego kochanka. Brian spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami. - Nigdy o tym nie pomyślałem. - O czym? - O użyciu chusteczek dla dzieci po seksie. Landon wzruszył ramionami. - Bałagan to bałagan. Brian uśmiechnął się do niego szeroko i tak szczęśliwie, że Landon takiego jeszcze nie widział. - Ale jedne bałagany są zabawniejsze od innych. – powiedział Brian. - Bardzo prawdziwe. – roześmiał się Landon.

Strona 48 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ CZWARTY

Taylora przygryzła wnętrze policzka, by powstrzymać strumień przekleństw, który chciał opuścić jej usta. Ból ugryzienia zdawał się tylko napędzać jej gniew. Ledwie zauważała sącząca się krew, gdy gniewnie przechodziła przez zamek. Schodząc po schoach prowadzących do lochów, omal nie potknęła się o kilka rozpadających się schodów. Ponieważ jej ojciec był cholernym pacyfistą, dolne pomieszczenia zostały już dawno zdegradowane do roli przechowalni. Kilku przestępców, którzy według Aria potrzebowali ukarania więziono kilka mil od zamku. W rezultacie wszyscy zapomnieli o dolnym piętrze istniejącym pod zamkiem z wyjątkiem Taylory i jej matki oraz ich tajnych doradców. Słowa matki wciąż dzwoniły w uszach Taylory. przez te wszystkie lata. Kto potrzebuje wróżki jeśli do dyspozycji ma czarownika? Nie byle czarownika, ale Nico, najwyższego rangą czarodzieja w królestwie od ciemnej magii. Poszukiwany niemal przez każde królestwo, Nico nie tylko miał zdolności zasiewania strachu w sercu nawet najodważniejszego wojownika. Nie tylko posiadał wielką magiczną moc, ale dowodził wielką armią świetnie wyszkolonych żołnierzy i myśliwych, których obiecał użyć, by pomóc Taylorze zdobyć tron. Nadszedł czas, by spełnił swoje obietnice. Kiedy udało się jej podsłuchać rozmowę Landona z Duckim wiedziała, że nie może już dłużej stać i patrzeć jak bracia zabierają jej wszystko zostawiając tylko ochłapy. Kilka pochodni wisiało na wilgotnych ścianach, ale ciemność ciągle się powiększała, gdy schodziła po krętych schodach. Kiedy dotarła do dolnego poziomu stęchłe i zgniłe powietrze zdawało się pozostawać w stagnacji. Nie przeszkadzało jej to specjalnie, bo była przyzwyczajona przychodząc tu regularnie odkąd skończyła sześć lat.

Strona 49 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

W końcu osiągnęła swój cel. Wypatrzone drewniane drzwi otworzyły się bezszelestnie, pomimo ich wyglądu i wieku. Gdy weszła do dużego okrągłego pokoju dotarł do niej zapach kadzideł, olejków a przede wszystkim krwi. Zaciągnęła się głęboko i wspomnienia z poprzednich pobytów w tym pokoju pojawiły się gwałtownie w jej głowie. Większość z nich wypełniał strach nawiedzający jej sny. Duża misa do przepowiadania przyszłości stała na postumencie na środku pomieszczenia. Podeszła do niej i pomachała ręką, skierowując dłoń w dół nad całą jej powierzchnią. Czarna woda pomarszczyła się zanim powstał na niej wir. Taylora zaczęła wypowiadać czar wzywającym cichym, monotonnym śpiewem. Słowa łatwo wychodziły z jej ust, odkąd zapamiętała je wiele lat temu i powtarzała je wielokrotnie. Służył jako balsam do ukojenia jej szalejących emocji, a nawet wywoływały u niej uśmiech. Wir zaczął wirować coraz szybciej. Nieruchome powietrze zaczęło trzeszczeć od gromadzącej się magicznej energii. Jej śpiew stawał się coraz głośniejszy, gdy woda zaczęła wydzielać zieloną poświatę. Mimo, że robiła to już steki razy, przeszedł przez nią dreszcz spełnienia. Zaśmiała się krótko. Niech Landon myśli, że zabrał całe uwielbienie. Niech jej bracia dalej wierzą, że mają królestwo w swoich rękach. W końcu Taylora wiedziała, że jest tą osobą, która posiada faktyczną władzę. Teraz nadszedł czas by wszyscy się o tym dowiedzieli. W trakcie swoich rozmyślań dotarła do punktu kulminacyjnego swojego zaklęcia wykrzykując ostanie słowa a magia rosła wypełniając cały pokój. Wygięła się w łuk z przyjemności, która uderzała w jej ciało, gdy nastąpiło magiczne połączenie między nią a centrum misy do wróżenia. Zabrzmiał głośny huk. Pokazało się światło, które przeszło w oślepiający błysk. Tak szybko jak magia sączyła się z ciała Taylory, tak szybko światło zblakło. Nie miało to teraz znaczenia ponieważ osiągnęła swój cel i Nico stał przed misą.

Strona 50 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Ach Nico. Jej mentor. Jej prześladowca. Jej opiekun. A w ciągu ostatnich pięciu lat centrum jej życia, nie miało to znaczenia czy lubiła to czy nie. Pomimo, że szanowała go ponad wszystkich innych to obawiała się go bardziej niż kogokolwiek innego w Aria. On zawsze wyglądał tak samo jak pierwszego dnia, kiedy zobaczyła go po raz pierwszy. Wysoki, z krótkimi kruczoczarnymi włosami i ciemnymi oczami, był tak okrutnie piękny, że widok posłał dreszczu wzdłuż jej kręgosłupa. Chociaż wydawał się chudy jakby był wycieńczony nie było w nim nawet śladu słabości. Jeśli już, wydawał się być zwinięty jak wąż gotowy do ataku za najmniejszą prowokację. Choć miała królewską krew Taylora pochyliła się ulegle i uklęknęła na jedno kolano w błaganiu. Nigdy nie opłacało się być wyniosłym i zachowywać swoje przywileje przy Nico. Jedyny raz próbowała podporządkować sobie czarownika i została spoliczkowana jak dziwka, jak to lubił nazywać Dacki. - Mój czarodzieju. – szepnęła. Wyciągnął rękę, którą ujęła w swoje dłonie i pocałowała pierścień w kształcie pentagramu, który zawsze nosił. Jego ciało było zimne i woskowate. Stłumiła drżenie ciała. Wyrwał rękę i zaczął ją powoli okrążać. Taylora pozostała klęcząc na swoim miejscu, wiedząc, że lepiej nie wstawać bez pozwolenia. Jej ciało było napięte w nerwowym oczekiwaniu, kiedy próbowała ocenić jego nastrój. Kiedy wydawało się jej, że minęła już wieczność wyciągnął rękę i umieścił ją łagodnie na wierzchu głowy. Taylora wypuściła westchnienie a jej ramiona opadały z ulgi. Dobrze, to nie będzie jedna z tych wizyt. - Czemu mnie wezwałaś? – zapytał Nico. O ile ktoś chciałby okazać szacunek umieściłby w tym zdaniu Wasza Wysokość lub księżniczko, ale Nico celowo to opuścił. Nigdy nie udało się jej ustalić, kto jest szefem w ich relacjach. Strona 51 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Taylora nie przejmowała się tym, skoro Nico tak samo traktował jej matkę. Skoro królowa mogła znosić to w milczeniu, to tym bardziej ona zwłaszcza, że wypłata była tego warta. - Usłyszałam dziś niepokojącą rozmowę. – wyjawiła. W końcu podniosła głowę ale pozostała na kolanach. Dopiero kiedy Nico wyciągnął do niej rękę pomagając jej wstać odważyła się na ten ruch. Prostując ramiona starała się nie patrzeć czarownikowi w oczy. - Niech zgadnę.! Landon znalazł swoją miłość. – odpowiedział Nico nadając dźwiękom jedwabistą barwę. Taylora nie zapytała jak Nico się o tym dowiedział. Z doświadczenia widziała, że miał możliwości otrzymania wszystkich informacji jakich potrzebował, wiedział wszystko o rodzinie królewskiej i o tym co się dzieje w królestwie. - Jeśli wróci z tym … barbarzyńcą, oni będą mogli przejąć kontrolę w królestwie. - On jest najstarszym synem. – przypomniał jej czarownik zwodniczo łagodnym głosem. - Tak, ale on nie pracował tak ciężko jak ja, ….jak my. Teraz ma zamiar wrócić i odsunąć nas z dala od wszystkiego. – zaprotestowała. – To z powodu mojej ciężkiej pracy królestwo nadal funkcjonuje. W tym czasie Landon jest zajęty wyłącznie swoimi zabawami, ja jestem tą, która spotyka się ze szlachtą i pośredniczy w sporach wśród plebsu. Plus to, że gdyby nie twoja magia nie doszłoby do tegorocznych zbiorów. Teraz Landon wróci ze swoją miłością i zrujnuje wszystko co staraliśmy się zbudować. Nico wyciągnął rękę i ujął jej policzek. - Czy naprawdę myślisz, że na to pozwolę? Strach skręcił jej żołądek. Zbierał swój gniew bo w niego wątpiła? Uczyniła wysiłek by go uspokoić. - Oczywiście, że nie mój czarodzieju. Strona 52 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Obdarzył ją uśmiechem węża gotującego się do ataku. - Idź i przyprowadź do mnie Dackiego. Szarpnęła się w szoku, jej serce biło mocno ze strachu. - Dack? Dlaczego go chcesz? On nic nie wie o tobie ani o tym miejscu. - Cóż najwyższy, czas by się z nim tym podzielić. Poza tym nie chcesz mi powiedzieć, że jest to jedyny brat, którego nie chcesz widzieć martwym? - Chodziło mi o to, że nie rozwściecza mnie tak samo jak inni. Wątpię by mógł nam pomóc. Jest mały i słaby w porównaniu do reszty z nich. Wymyśliła te wymówki, by trzymać Dackiego z dala od Nico. Nico uszczypnął jej policzek tak mocno, że łzy popłynęły jej z oczu. - Nie kwestionuj moich poleceń. Masz pięć minut by sprowadzić go tutaj. Łzy błyszczały w oczach Taylory, gdy obróciła się i z pośpiechem opuściła pokój. Potknęła się na schodach i pomyślała, że chciałaby by Dackiego nie było w pokoju. Ostatnią rzeczą jakiej by nie chciała, to usłyszeć pytania, na które musiałaby odpowiedzieć kiedy brat zobaczy pokój. Plus to, że gdyby była zupełnie szczera ze sobą przerażała ją myśl o Dackim w tym samym pokoju co Nico. Chociaż Dacki był bachorem, ale był jej bachorem i nie chciała by jakakolwiek krzywda go spotkała. Oczywiście, Dack ten szkodnik siedział w jej pokoju, czyli dokładnie tam, gdzie spodziewała się go zastać. Choć tym razem, gdy spojrzał na nią pojawiła się na jego twarzy ostrożność. - Dobrze, że tu jesteś musimy porozmawiać. – wypalił, zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek. Taylora usiłowała wywołać uśmiech na swojej twarzy nawet gdy czuła, że zegar tyka. Ponieważ z lochu do pokoju było całkiem daleko, cenny czas już mijał. Nie mogła poświęcić chwili czasu na jego problemy, nie wtedy gdy musiała wykonywać rozkazy Nico, jednocześnie próbując zachować Dackiego bezpiecznym.

Strona 53 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Oczywiście, że musimy pomówić, ale najpierw potrzebuję twojej pomocy. – powiedziała przekonującym głosem. Może jeśli przyprowadzi brata do Nico, czarownik będzie zadowolony i nie zrobi mu nic złego. Co może chcieć Nico od Dacka? Choć może był księciem, był najmłodszy i nie stanowił żadnego zagrożenia dla niej a tym bardziej dla czarownika. Nico prawdopodobnie chciał porozmawiać z nim i przeciągnąć go na swoją stronę. - Nie, najpierw zamierzam się zająć tobą i twoim kłamstwem. – naciskał Dack. W myślach przeklęła go starając się wymyślić historię aby Dack poszedł z nią. W momencie jak już wydawało się, że nic nie znajdzie idealne kłamstwo pojawiło się jej w głowie. Było tak dobre, że nawet Landon dałby się na nie nabrać. - To Horitz. … Zrobił to jeszcze raz. Horitz był jedynym strażnikiem przestrzegającym od dawna zasad ustanowionych przez ich ojca. Był również najbliższym przyjacielem ojca. Fakt, że przy okazji był złośliwym pijakiem z zamiłowaniem do wpadania w tarapaty i wprawianiem wszystkich w zakłopotanie nie zmieniał pochlebnej opinii króla o nim. Podczas gdy królowa nienawidząc tego mężczyzny, przymykała oczy na jego wybryki, ponieważ to wstrzymywało jej męża przed wtrącaniem się do jej planów. Jego miłość do przyjaciela była powszechnie znana, a jego synowie kontynuowali opiekę nad strażnikiem nawet po śmierci ich ojca. Zgodnie z oczekiwaniami, Dack wypuścił z irytacją westchnienie, kiedy zamknął laptopa. - Co ten idiota zrobił tym razem? - Upił się. Dack przechylił głowę unosząc brew, ten ruch dziwnie przypominał Landona. - Co w tym nowego? Było by dziwne gdyby Horitz marnował się dalej.

Strona 54 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Miała tylko mgliste pojęcie co znaczyło ostatnie zdanie. Irytowało ją kiedy Dack używał slangu z Ziemi i sprawiało to, że jeszcze bardziej nienawidziła Landona i całej szalonej obsesji na punkcie tej krainy. Normalnie zaatakowała by Dacka za to, ale w tym przypadku trzymała język za zębami. Potrzebowała jego szybkiej współpracy. - To może być prawdą, ale tym razem zawędrował do lochów i zranił się. - Jak bardzo? - To może być złamana noga. Nic zagrażające życiu ale on jest zakłopotany i znowu płacze. Odmawia przeniesienia go w lepsze miejsce prosząc o was. Dack potrząsnął głową i wstał. - Boże, nienawidzę kiedy on płacze. To sprawia, że coraz trudniej jest nie być na niego wkurzonym. To była prawda. Dack sprzątał po wpadkach strażnika znacznie częściej niż jego bracia razem. Podążył za Taylorą w dół po schodach spoglądając niebieskimi oczami na kamienie wewnętrznych ścian. - Łał, zapomniałem o tym miejscu. Jak do diabła pijany Horitz skończył w tym lochu? – zapytał Dack, marszcząc nos,gdy dotarł do niego zgniły zapach. - Kto to może wiedzieć? Wiesz jaki on się staje Kiedy pije zbyt dużo. – powiedziała wzruszając ramionami. Kiedy prowadziła go w głąb lochu, nieufność zaczęła narastać w jej bracie. - Czy jesteś pewna, że przyszedł tutaj? Jeśli ledwie może chodzić to jakim cudem pokonał całą tę drogę w dół. Jak do diabła pokonał tę drogę nie zabijając się przy okazji? Zignorowała to pytanie ponieważ w końcu dotarli do drzwi. Drżącymi palcami otwarła zatrzask i otworzyła je.

Strona 55 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Po rzuceniu jej spojrzenia wkroczył do pomieszczenia. Tak szybko jak zauważył Nico cofnął się o krok. Książę wyglądał jak złapany w pułapkę. Po obrzuceniu pomieszczenia spojrzeniem zmarszczył brwi. - Kim do cholery jesteś i gdzie jest Horitz? – zażądał odpowiedzi Dack. Jego ręka podążyła do pasa szukając miecza, ale przecież nie zabrał go ze sobą. Taylora nie pozwalała mu przynosić go do swojego pokoju i celowo nie dała mu więcej czasu kiedy schodzili na dół, by wziął go ze sobą. - Jestem przyjacielem twojej siostry i byłem też zaufanym twojej matki zanim umarła. – odpowiedział Nico chłodno. Dack przechylił głowę i rzucił mu nieufne spojrzenie. - Zabawne, myślałem, że Taylora nie ma żadnych przyjaciół. Nico zasyczał. Temperatura spadła o kilka stopni. - Nie wypada tak mówić o przyszłej królowej. - I wypadałoby byś nie mówił jak jakiś stereotypowy drań z filmów klasy B. Ponadto Taylora nie będzie przyszłym niczym. Landon jest spadkobiercą i on zamierza zostać naszym następnym władcą. - I tu się mój drogi bracie mylisz. – zanuciła Taylora. Dack w końcu odwrócił wzrok od Nico, jego wyraz twarzy pełen obrzydzenia i zdrady był prawie komiczny. - To co mówisz to zdrada. Co w ciebie wstąpiło Tayloro? Lata tłumionej nienawiści wylały się z niej zanim zdążyła to powstrzymać. - Wiesz Dack. Ty ze swoim słodkim i rozkosznym nastawieniem i oddaniem. Tak, Landon myśli, że on może sobie wyjechać i siać swoje ziarno na Ziemi spodziewając się, że ja będę przez ten czas rządzić krajem, a następnie przekażę mu to kiedy już się pobawi. Mam dość was wszystkich i biorę co moje zgodnie z prawem. - Należy … do …. ciebie …co – Dack warczał a jego oczy lśniły z gniewu. - Nawdychałaś się kleju, czy czegoś innego? Strona 56 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Zarówno Taylora jak i Nico spojrzeli na siebie zmieszani. To musi być następny zwrot z Ziemi. Otworzyła usta by krzyknąć na brata, kiedy Nico odepchnął ją. Uniósł rękę, krzycząc czar złożony z jednego słowa i rzucił energią w księcia. Dack krzyknął z bólu i upadł na ziemię. Krew bulgotała w otwartej ranie na klatce piersiowej Dacka. Zwinął się w pozycji embrionalnej kiedy spojrzał na Taylorę wstrząśnięty i smutny. Nico wcisnął jej małą fiolkę do ręki. - Wypełnij ją jego krwią. Potrzebujemy jej do zaklęcia. Jej serce drżało ze strachu, kiedy krzyki Dacka wypełniły pomieszczenie. Chociaż bolało ją,że Dack jest ranny, czuła też dreszczyk podniecenia. Czekała na ten moment bardzo długo. Po dzisiejszym dniu cała Aria będzie należała do niej i Landon nie może nic zrobić by temu zapobiec. Podbiegła do Dacka i pochyliła się nad nim. Rana w piersi zaczęła krwawić w zastraszającym tempie, nie potrzebowała dużo czasu by ją napełnić. Kiedy zamykała ją korkiem, Dack wyciągnął do niej rękę i chwycił ją za nadgarstek, jego dotyk był zimny i chwiejny. - Proszę nie rób tego. Kochamy cię. Wyszarpała ramię i celowo obróciła się do niego plecami. Jej serce ścisnęło się na myśl, że rana boli go dalej. Nico musiał wyczuć jej zmieszanie, ponieważ podszedł do niej i ujął za policzek. - Wszystkie damy muszą dokonywać trudnych wyborów w życiu. Poza tym krew Dacka jest dobra dla wszystkich w Arii. To szlachetna ofiara. Twoja matka byłaby dumna z was teraz. Nico poprowadził ją do misy wróżebnej i kazał wylać do niej krew. - Co zrobimy teraz z moimi braćmi?

Strona 57 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- To co tylko chcesz. Możesz od razu ich zabić bez względu na to, gdzie się teraz znajdują. Taylora zawahała się, ale za chwilę zapomniała o tym. Nico zawsze miał rację. - Ty głupia żądna władzy suko. Mam nadzieję, że wrócimy, by nawiedzać twoją dupę. – dyszał Dack słabym głosem. Obróciła się, by spojrzeć na niego. Dlaczego była tu znowu? Nico chwycił ją za rękę i zaczął nucić niskim głosem zaklęcie. Woda w misie zaczęła świecić, podobnie jak wcześniej, ale w głębokim czerwonym odcieniu. Magia wzrosła i zaczęła przepływać przez Taylorę. Odchyliła głowę do tyłu stojąc w glorii. Magia zaczęła osiągać maksymalny poziomi i ….. Bam! Czerwona kula magii pojawiła się znikąd. Zarówno ona jak i Nico zrobili unik, kiedy uderzyła w stojak. Woda i naczynie eksplodowały w powietrzu. Instynktownie Taylora obróciła się do Dacka, by zobaczyć szczupłą wysoką kobietę z długimi jasno-czerwonymi włosami i mlecznobiałą skórą. Mogła być królową, gdyby nie strój. Czarno fioletowe pasiaste rajstopy i czarna puszysta sukienka. Obca kobieta upadła na kolana i przytuliła Dacka w obronnym geście. Taylora ruszyła do przodu, by zaatakować intruza dotykającego jej brata, ale Nico położył jej rękę na ramieniu każąc jej pozostać na miejscu. - Ostrożnie ona może wyglądać na głupca, ale jest potężnym przeciwnikiem. - Kim ona jest? – Taylora zażądała odpowiedzi, gdy obserwowała jak kobieta zasłaniała rękami ranę Dackiego na klatce piersiowej. Co było nie tak z Dackim? Nie mogła się skupić przez mgłę otaczająca jej myśli. - Przez krótki czas była wróżką twoich braci. To było zanim twoja matka kopnęła to skrzydlate coś w dupę i wykopała ją z zamku. Strona 58 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- A teraz jestem z powrotem i jestem wkurzona. – warknęła wróżka ciągnąc Dackiego do siebie. - Petra nie masz prawa tu być. Królowa wygnała cię dwadzieścia lat temu! – szalał Nico. Petra rzuciła mu zarozumiałym uśmieszkiem. - Zgaduję, że to nie zadziałało. Mój błąd. - Nie rób tego wróżko. Nie chcesz mieć we mnie wroga. Sprawię, że będziesz cierpieć w taki sposób, że twój mały umysł nawet tego nie pojmie. Ruda szyderczo przechyliła głowę i wydała z siebie przesadny dźwięk. - Ooooooh, więc co zrobisz ze mną? Spowodujesz, że moje włosy się przetłuszczą i zacznę ubierać się na czarno i zrobisz ze mnie Broom Hildę? Masz rację to straszna perspektywa. Taylora dyszała, nie była pewna czy właśnie zostali obrażeni czy nie. Nico nie zatrzymał się w ogóle tylko uniósł ramię i wysłał kolejny magiczny piorun tym razem skierowany na Petrę. W ostatniej chwili Petra złapała kulę i szyderczo obracała ją w palcach. W końcu rozproszyła energię na boku dmuchając jak w dmuchawca. - Jeśli to jest to co masz najlepszego do zaoferowania to nic dziwnego, że królowa zawsze miała pełno w majtkach. Sama sikałabym ze strachu mając takiego czarownika od siedmiu boleści. Dack zakwilił i wróżka spojrzała na niego w dół od razu mięknąc na widok jego cierpienia. - Chciałabym zostać i pokonferować z wami, ale muszę wziąć Dackiego do domu, by go wyleczyć. Zobaczymy się później aligatory. Podniosła ręce, podobnie jak wcześniej Nico, krzyknęła jedno słowo zaklęcia, którego Taylora nie mogła zrozumieć. Obłok dymu objął wróżkę razem z Dackim i zniknęła z nim. - Jakiego zaklęcia ona użyła?

Strona 59 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Ona przeciwdziałała klątwie. Albo przynajmniej próbowała. Wszystko co udało się jej zrobić to ją osłabić. - Więc co stanie się teraz z moimi braćmi? Nico przeszedł do środka pomieszczenia i podniósł małe, białe piórko. Jedyna rzecz jaka została po Dackim i wróżce. - Teraz to się dopiero okaże.

Strona 60 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ PIATY.

Landon ruszył w stronę swojego mieszkania z uśmiechem na twarzy. Dzisiaj odbywał się bal u gubernatora i Brian obiecał spotkać się z nim na balu. Dostarczył smoking do jego domu i nie mógł doczekać się, aż zobaczy to dzikie zielonowłose dziecko ubrane elegancko. Brian nie chciał iść, ale Landonowi udało się go przekonać. Wspominając zastosowaną technikę perswazji Landon robił się twardy jak skała. Brian miał wszystko czego książę oczekiwał u partnera. Gdyby tylko mógł go zatrzymać. Nie wiedział jak powiedzieć słodkiemu kurierowi, że był księciem z innego wymiaru, albo że Brian podążając za nim będzie musiał pomóc rządzić mu królestwem. Nawet nie zbliżył się do tego tematu. Żałował, że Brian nie zatrzymał się u niego w mieszkaniu. Dał mu klucz do mieszkania kilka dni temu kiedy się po raz pierwszy kochali. Nie podobało mu się to co Brian mówił o swojej rodzinie. O ojcu alkoholiku i braciach nierobach. Chciałby by Brian nie wrócił już do swojego domu. Jednak Landon wiedział, że Brian był lojalny w stosunku do swojej rodziny i chciał z nią zostać na stałe wskazując, że ich związek jest zbyt krótkotrwały, by podejmować długoterminowe decyzje. Niestety Landon wiedział, że nie może odkładać dłużej tej rozmowy, Dack był zdenerwowany manipulacjami Taylory. Wkrótce Landon będzie musiał wrócić do Arii i skonfrontować się ze swoją siostrą. Nie było to dla niego wydarzeniem roku i nie oczekiwał entuzjazmu. Otworzył drzwi do swojego mieszkania i został przywitany widokiem Briana leżącego na kanapie. Serce Landona zabolało z napływem uczuć przytłaczających go widząc kochanka wyglądającego tak niewinnie. Pochylając się złożył pocałunek na czole Briana, by zostać złapanym w ramiona i przyciągniętym do gorącego pocałunku. - Mmmm – jęknął Landon niechętnie przerywając pocałunek.

Strona 61 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Wracaj – żachnął się Brian – Miałem zamiar złapać cię w pułapkę na seksownego faceta. Landon roześmiał się. - To zadziałałoby, gdybyś nie musiał się zbierać piękny. Brian uniósł brew. - Chcesz dostać świeże kwiaty zamiast seksu? W jakim momencie zmieniłeś się w dziewczynę? Landon pokręcił głową. - Powinienem zgłosić sprzeciw dla wszystkich kobiet na całym świecie, ale czuję nieodpartą chęć udowodnienia swojej męskości. Landon osunął się na kolana szybko rozpinając spodnie kochanka. - Mmm, spójrz co znalazłem. Penis Briana sterczał wychylając się ze spodni unosząc główkę jakby prosił o uwagę. - Miałeś dobry sen? – zapytał Landon. - Tak. – Głos Briana zabrzmiał szorstko kiedy dłoń księcia owinęła się wokół jego erekcji. - O tak, właśnie tak. Uniósł biodra pozwalając Landonowi ściągnąć spodnie niżej. Brian zdjął wcześniej buty zanim położył się na kanapie, więc nie przeszkadzały kiedy Landon zdejmował jego spodnie. Uśmiechnięty książę zrzucił swoje buty patrząc jak Brian usiadł i szybko pozbył się koszuli i rozłożył się na kanapie oferując mu swoje ciało. Landon przełknął ślinę i zaczął rozpinać koszulę. - Zostaw ją. – zażądał Brian. - Co? - Rozepnij ale zostaw. - Dlaczego? – Landon zmarszczył brwi. Strona 62 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Bo jesteś w ten sposób cholernie seksowny. Zostaw swój krawat na szyi, ale rozwiąż go. Zaintrygowany Landon zastosował się do prośby. - Jesteś w pewnym sensie apodyktyczny. – powiedział z uśmiechem. - Dogadzasz mi. Ile razy spotykamy się na lunchu mam brudne myśli o tobie pieprzącym mnie w koszuli do fraku. Brian przetoczył się na kolana i opierając klatkę piersiową o brzeg kanapy i wychylił swój tyłeczek na zewnątrz. - Chodź i weź mnie. Landon zaśmiał się. - Pozwolisz, że wezmę pewne wyposażenie. -Wracaj szybko. Landon wpadł do sypialni obiecując sobie w duchu rozłożyć potrzebne rzeczy w każdym pokoju. Otwierając szufladę w nocnym stoliku sięgnął po nawilżacz i prezerwatywy. Wracając do salonu stanął jak wryty. Cholera Brian był wspaniały. - Będziesz mnie podziwiał cały dzień czy weźmiesz mnie w końcu? - Nie martw się. Mam wszystko czego potrzebujesz, kochanie. Landon położył prezerwatywy na kanapie i nawilżył swoje palce. Jego kutas był twardy i gotowy do działania, preejakulat sączył się kroplami na szczycie. Z jakiegoś powodu czuł się naturalniej, gdy miał się kochać z Brianem częściowo ubrany, niż kiedy był zupełnie nagi. Przesunął palcem po wejściu i wepchnął go głęboko, aż kochanek jęknął. - Tam. Och kurwa … właśnie tam. Landon nacisnął odpowiednie miejsce ponownie. - Dokładnie tu? – Pocałował Briana w ramię. - Więcej!

Strona 63 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Upewniając się, że palce pokryte są nawilżaczem wsunął drugi palec i rozsunął oba by poszerzyć wejście, aż Brian podskoczył i jęknął. - Kto jest męski? – zażartował przy uchu kochanka. - Jesteś mężczyzną. Teraz udowodnij to pieprząc mnie na kanapie. Landon zakrztusił się śmiechem. Wyjął palce z Briana, otwarł prezerwatywę i nałożył ja na swojego fiuta. Nałożył dużą ilość nawilżacza na wierzch i powoli wsunął się w kochanka. - O tak, właśnie tam. Pokaż mi kto jest mężczyzną. Landon stracił rytm tak się zaśmiewał. - Przestań! – Brian poruszył się i wsunął na penisa Landona. – Weź mnie! Landon chciał zaprotestować, ale kiedy kochanek przesunął się na jego penisie stracił zdolność myślenia. - O cholera. – powiedział Landon, a jego oczy zapadły się do środka. Chwycił Briana za biodra i przycisnął młodszego mężczyznę do kanapy. - Wystarczy. Jeśli zrobisz coś więcej to skończy się szybciej niż chciałbyś. - Z tym potworem we mnie nie będę na pewno ostatni. – odpowiedział Brian z jękiem. Landon poruszał się w kochanku słuchając satysfakcjonujących dźwięków. - Tak, pieprz mnie, właśnie w ten sposób. Landon dziwił się, że normalnie nieśmiały facet potrafi być tak dziki w trakcie seksu. Objął go mocniej i kilka ruchów później Brian krzyczał, a jego mięśnie zacisnęły się wokół jego erekcji ciągnąc go do orgazmu. Mężczyźni upadli na kanapę ciężko dysząc. Po chwili Brian się poruszył. - Nie mogę oddychać. – wysapał. Landon uśmiechnął się. Strona 64 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Daj spokój. Musimy się umyć i dostać do twojego domu. - Dlaczego muszę iść do domu.?Nie możemy iść stąd? - Bo wysłałem tam twój smoking. Myślałem, że znajdziesz go tam po pracy. - Wysłałeś go do mojego domu? – Brian patrzył z przerażeniem. - Nie powinienem? – Żołądek Landona skurczył się na pytanie Briana. - Uch. Nie. Będzie dobrze. Brian pobiegł do łazienki. Landon usłyszał jak odkręca wodę. Kiedy zaczął zmierzać w tym kierunku, Brian wrócił z mokrą ściereczką. - Chcesz pewnie wziąć prysznic, ale to pomoże oczyścić kanapę. Brian ubrał się w rekordowym tempie, chwycił swoją torbę i ruszył do drzwi, obrócił się patrząc speszony. - Spotkamy się na balu, muszę się przygotować. - Musimy się spotkać przed wejściem, bo nie będziesz mógł się tam dostać beze mnie. Zaproszenie jest na Landona Cob z osobą towarzyszącą. Brian posłał mu słaby uśmiech. - Pewnie, nie ma problemu, będę tam o siódmej. - Wspaniale. Landon pocałował kochanka na pożegnanie, ale mógł powiedzieć, że serce Briana nie było spokojne w uścisku. - Chcesz żebym poszedł z tobą? - Nie! .. To znaczy nie, będzie w porządku. Zajmę się wszystkim. Będę gotowy, na czas obiecuję. Pomimo rosnących obaw Landon zgodził się w milczeniu i parzył jak jego kochanek opuścił mieszkanie pchając swój rower. Cholera mam nadzieję, że podjąłem właściwa decyzję. – pomyślał wciąż obserwując drzwi. Strona 65 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Brian pedałował tak szybko jak tylko mógł, by wrócić do domu. Powinien powiedzieć Landonowi, by frak dostarczono do apartamentu. Cholera! Miał nadzieję, że jego bracia zostawią w spokoju jego rzeczy. Nadzieja była bezużyteczna co stwierdził jak tylko otworzył drzwi. Ostrożnie rozejrzał się po zniszczonym mieszkaniu. Ono nigdy nie było w dobrym stanie, ale teraz było zaniedbane po prostu haniebnie. Wszystkie meble miały ślady po papierosach, drewno było porysowane i nawet nie chciał wiedzieć co spowodowało nowe ślady na dywanie. Brian robił co mógł, ale trzech nierobów przeciwko jednemu pedantowi. Szanse nie były na jego korzyść. - Jak wyglądam braciszku? Brian odwrócił się, by zobaczyć swojego najstarszego brata, Darrena, stojącego przy barze w kuchni ubranego w jego smoking. Choć bracia byli podobnej budowy to materiał prawie na nim pękał na wysokości brzucha. Furia spalała Briana. - Co robisz? – krzyknął. Nigdy nie czuł się tak zły. Oni rujnują jedyną dobrą rzecz w jego życiu. Darren zmrużył oczy. - Przymierzam twój piękny frak Brian. Gdzie w nim idziesz? - Zdejmij go! - Oooh. Konus ma jakieś jaja. – Sam, drugi brat Briana, wszedł do pokoju. Łzy gniewu pojawiły się w oczach Briana. Otarł je. - Dlaczego wy dwaj nie zostawicie mnie do diabła w spokoju? Płacę tutaj za wszystko! Gotuję, sprzątam, płacę rachunki, a wszystko co wy robicie to pijecie, palicie i niszczycie te kilka miłych rzeczy jakie mam!

Strona 66 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Darren skrzywił się. - I to sprawia, że myślisz, że jesteś lepszy od nas? - Nie, myślę, że mam prawo do tego, żebyś nie grzebał w moich rzeczach. Sam pochylił się nad Brianem. - Spróbować i dostać pracę przy tej gospodarce kraju? - Ty nie miałeś pracy, nawet wtedy, gdy gospodarka stała lepiej. – odciął się Brian. Skupił się na Darrenie, podchodząc do niego bliżej. - Zdejmij smoking. Muszę się w niego ubrać na dzisiejszy wieczór. - Och masz na myśli to? – Darren chwycił rękaw i oderwał go od fraka. Jego bracia byli silni. Nawet, gdy nie pracowali to podnosili ciężary. W tym momencie Briana nie obchodziło kto był silniejszy. Widział na czerwono. Z okrzykiem pierwotnej wściekłości rzucił się na brata uderzając w niego pięściami, aż Sam odciągnął go od niego. - Przestań być taką cholerną królową dramatu. – powiedział rzucając go na krzesło. - Co tu się dzieje? – Ich ojciec wjechał do pokoju na wózku inwalidzkim, jego czerwone oczy błyszczały ze złości. - Co zrobiłeś tym razem Brian? - Co ja zrobiłem? Darren ukradł mój frak i rozerwał go. - Po co potrzebujesz smoking? Myślisz, że jesteś za dobry by z nami być? Gdybym nie obiecał twojej matce – dziwce na łożu śmierci, już dawno bym cię wyrzucił. Brian spojrzał na uśmiechniętych braci i swojego ojca alkoholika i jego ostatnie nerwy pękły. Jego wargi się rozdzieliły, a jedno z oczu było tak delikatne po bójce, że był pewien, że nie będzie mógł widzieć w ciągu następnej godziny.

Strona 67 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Wiesz co stary? Możesz sam płacić za swoje rachunki. Może twoich dwóch udanych, stojących tu synów zadba o ciebie. Nie nadaję się już do tych pierdoł. Opuszczam to miejsce! Rzucając wzrokiem ostatni raz na podarty smoking, Brian chwycił rower i wybiegł z mieszkania. Jeśli Landon go nie zechce Brian znajdzie sobie jakieś miejsce. Skończył z tym. Wyciągając komórkę zadzwonił do Landona. Brak odpowiedzi. Jego kochanek jest prawdopodobnie pod prysznicem lub czymś jest zajęty. Cokolwiek robił, Brian wiedział, że mężczyzna pozwoli spędzić mu noc u siebie. Chciałby później powiedzieć mu nowinę, że zostawił swoją rodzinę. Nie chciał zniszczyć ich romantycznej nocy. Cholera i jak teraz miał zamiar iść na bal? Do tego czasu zdążył wrócić z powrotem do bloku w którym mieścił się apartament Landona. Jego ciało było całe obolałe i wciąż nie miał odpowiedzi co na siebie założyć. Może mógłby wypożyczyć smoking z wypożyczalni na telefon. To nie byłoby zwyczajne dla Landona, ale nie mógł zawieść jedynego człowieka, któremu na nim zależało. Ukłoniwszy się portierowi, Brian ruszył do drzwi swojego kochanka. Próbował skorzystać dzwonka do drzwi, ale kiedy nikt nie otworzył użył swojego klucza. Miejsce było opuszczone. Może Landon wyszedł przed chwilą na bal? Brian wiedział, że Landon pomagał gubernatorowi w rozreklamowaniu i projekcie graficznym dla tego wydarzenia, ale wciąż nie wiedział jak jego kochanek zarabia na życie. Rozglądając się po eleganckim mieszkaniu stwierdził, że cokolwiek robił to była dobrze płatna praca. Strona 68 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Ostrożnie stawiając rower przy drzwiach, Brian rzucił się na kanapę. Potrzebował kilku minut, by poużalać się nad sobą zanim zdecyduje co robić. Zasłoniwszy swoją ręką twarz, Brian zamknął oczy i wypuścił lata frustracji w nieopanowanym szlochu. Przynajmniej Landon nie był świadkiem jego rozsypki. Miękki dźwięk zwrócił jego uwagę, jakby ktoś wyssał powietrze z pokoju. Unosząc rękę, Brian doznał szoku widząc kobietę w krótkiej srebrnej mini naszywanej cekinami w czerwonych butach na obcasie i czarnym topie z odważnym dekoltem. Najbardziej zaskakująca rzeczą były czarne skrzydła wystające zza jej pleców. Świetnie teraz miał halucynacje. - Nie jesteś Landonem! – wykrzyknęła jakby odkrywała tajemnice stulecia. Brian zaśmiał się gorzko. - Nie. Nie jestem Landonem. Czy jesteś aniołem? - Może aniołem śmierci! – Rozbłysnęła, zaśmiała się wdzięcznie i zadziwiająco zmysłowo jak na tak małą osóbkę. - Nie, jestem wróżką. Nazywam się Petra. - Och oczywiście, że jesteś. Jestem Brian. Może jego brat uderzył go mocniej niż myślał, że kobiety pojawiają się znikąd i twierdzą, iż są wróżkami z bajki. Pokręciła głową uniemożliwiając mu dokładną analizę. - Co ty tu robisz biedactwo? - Moi bracia ukradli mi smoking i pobili mnie. A ja mam się stawić na balu z Landonem. Dlaczego dzieli się ze swoimi problemami z halucynacją?

Strona 69 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Objawienie przechyliło głowę, powodując, że jej długie czerwone włosy zakołysały się. Szeroki jasny uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Masz szczęście. Bale są specjalnościami wróżek. Mogę porozmawiać z Landonem jutro. Dzisiaj wygląda na to, że ty potrzebujesz mojej pomocy. Wstań. Brian trochę niechętnie przyjął możliwość zbliżenia się do szalonej skrzydlatej dziewczyny, ale ona wysyłała w powietrze takie dobre fluidy, że znalazł się w pozycji stojącej. Podeszła, potykając się na swoich absurdalnie wysokich obcasach. - Lubię twoje włosy. – powiedziała dziwna kobieta. - Um, dzięki. Zwróciłby komplement, ale był zaniepokojony, że angażując zbyt wiele uczuć uczyni ją bardziej realną niż powinien. - Pierwszą rzeczą jaka muszę zrobić to załatwić ci nowy strój. Pochylając się wyjęła długą różdżkę ze swojego buta. Kij błyszczał jakby miał w sobie uwięzione gwiazdy. Machając nią zgodnie z wskazówkami zegara, matka chrzestna mruknęła coś zbyt cicho, by mógł to zrozumieć. Był tak skupiony na tym co robi, dopóki nie wypuścił głośnego przekleństwa. Spoglądając w dół, Brian zobaczył jak czerwona tiulowa suknia oplata jego ciało. Tkanina odbijała światło, gdy odwracał się, by ją obejrzeć. Ból w nogach kazał mu zajrzeć pod nią i zobaczył swoje stopy ubrane w srebrne buty na wysokim obcasie. - Zdejmij to ze mnie natychmiast. - Zaciskając zęby spojrzał na Petrę. - Jak będę chciała to zrobię to. – przygryzła wargę, kiedy mu się przyglądała. – Wiesz czerwony to nie twój kolor, ale obcasy sprawiają, że łydki wyglądają bajecznie. - Petra. - Pracuję nad tym, kobiety są o wiele prostsze. – narzekała. Nigdy w życiu nie był tak skłonny jak teraz, by uderzyć kobietę. Strona 70 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Więcej machania różdżką, więcej mruczenia i Brian poczuł jak tkanina sukni przekształciła się w smoking. - Dziękuję. – Wypuścił powietrze. Potem zobaczył obcasy. - Petra! - W porządku, w porządku jeśli chcesz być nudny. Nadała mu elegancki wygląd, a srebrne obcasy zamieniła w czarne męskie buty do fraka. Brian poruszył stopami i z przyjemnością poczuł, że pamiętała o skarpetkach. - Dziękuję. - Teraz musimy zrobić coś z twoją twarzą, chyba nie chcesz pokazać się Landonowi jako ofiara ataku. Strach ścisnął klatkę piersiową Briana. Jeśli zafundowała mu sukienkę na bal to co zrobi z jego twarzą? - Ja, ja …jestem w porządku. Powiem mu, że miałem wypadek na rowerze. - Och nie. Trzeba być przystojnym, by złapać księcia. - Księcia? - A niech to popełniłam gafę. Nie miałeś jeszcze wiedzieć. Landon jest księciem w krainie Aria i jeśli powiesz mu, że ci o tym powiedziałam zamienię cię w żabę. Nie dbam o to czy jesteś jego prawdziwą miłością czy nie. Może wydawała się twarda, ale Brian zobaczył obawę w jej oczach. - Nie powiem mu. Wzdychając uśmiechnęła się promiennie. - Dzięki. Teraz się nie ruszaj. Na szczęście Landon nie mógł usłyszeć jego niemęskiego jęczenia. Stał nieruchomo, ale jego twarz paliła jakby wsadził ją w żywy ogień.

Strona 71 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Ała. - Świetnie wyglądasz! – obiecała jego przerażająca cheerleaderka. Nie ufając jej promiennemu uśmiechowi Brian dopadł lustra w łazience. Uśmiechnął się do swojego odbicia. Uzdrowiła jego oko, naprawiła rozciętą wargę i zafundowała mu golenie pierwsza klasa. Nawet jego włosy wyglądały lepiej niż kiedykolwiek, zielone pasemka wyglądały znakomicie przy nowym cięciu, podczas gdy jego kolczyk w nosie skrzył się jak prawdziwy diament w światłach łazienki. Postanawiając spekulacje zachować dla siebie wrócił do salonu. - Dzięki Petra zrobiłaś dobrą robotę. Teraz wszystko co muszę zrobić to sprawdzić rozkład autobusów i spotkać się z nim w rezydencji gubernatora. Petra westchnęła. - Nie zrobiłam cię odlotowym, by zmusić cię do jechania autobusem. To musi być coś co mógłbyś sam prowadzić. Jej oczy zaświeciły się, gdy zobaczyła jego rower. - Perfekcyjnie. Z machnięciem różdżki jego rower zniknął. - Uspokój się. – rzuciła mu pęk kluczy. Jeden z nich zdobiło logo Ferrari. - Co to jest? - Twój rower do północy. W rzeczywistości musisz tu być z powrotem o północy, bo o tej godzinie wszystko wraca do normy z wyjątkiem twarzy, bo ona jest uzdrowiona. - Jeszcze raz dziękuje Petra. Naprawdę doceniam to. Jutro będzie martwił się o księcia. Dziś w nocy miał zamiar wszystko zostawić za sobą i nie myśleć o swoim facecie jako księciu, który jest poza jego zasięgiem. Jeżeli Landon wróci do domu to czy będzie wspominał Briana czule, kiedy wróci do życia w pałacu?

Strona 72 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Tutaj. – Petra wsunęła na jego środkowy palec pierścień z ciężkiego złota z łabędziem wytłoczonym z przodu. - Co to jest? - To pierścień dla wybrańca księcia. Należysz do Landona i bez względu na to co się dzieje musisz o tym pamiętać. Brian chciał zapytać ją o to co się wydarzy, ale zniknęła. Jedyną rzeczą jaka po niej pozostała był zapach róż i stos brokatu na podłodze.

Strona 73 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ SZÓSTY.

Taylora spojrzała na dużą plamę krwi wciąż pozostającą na środku pokoju. Mimo, że minęło już kilka dni nie była wstanie zmusić się by ją wyczyścić, a nawet wydać rozkaz komuś ze służby. Plama nabrała nieefektownego prawie brązowego koloru i ile razy rzuciła na nią okiem nie mogła przestać się zastanawiać czy z Dackim było wszystko w porządku i jeśli tak to gdzie był? To nie tak, że oczekiwała że wróci, ale martwiła się. Jej żołądek skurczył się kiedy powróciła myślami do spojrzenia Dackiego nasyconego poczuciem kompletnej zdrady. To uczucie skierowanej przeciwko niej przez jedyną osobę, która ją czciła ponad wszystkich, było nowe i tak obce, że raniło ją. Normalnie Dack patrzył na nią z oddaniem i miłością. Teraz jego ostatnie spojrzenie wyrażało tylko pogardę. Patrzyła na krew i tak samo nagle poczuła pieczenie nienawiści tak potężne, że ledwie zaczerpnęła oddech. Landon! On był winien wszystkiemu. Był tym kto zdecydował o wysłaniu trzech najstarszych braci na Ziemię, był tym kto zasadził wątpliwości w Dackim. Przede wszystkim to był Landon, który wywołał gniew Nico na ich rodzinę. Gdyby tylko współpracowali, czarnoksiężnik mógł pozwolić im żyć. Teraz Nico był zły i nałożył za ich głowy ogromne nagrody. Tak więc dzięki Landonowi wszyscy bracia będą musieli uciekać. Nawet Dack, którego jedyną winą było ufać w osąd swojego starszego barta zbyt mocno. Nico wszedł do pokoju i milcząco przyglądał się Taylorze. Stanęła w bezruchu kiedy poczuła jego znudzony wzrok. - On był jedynym, który mnie kochał. – powiedziała w końcu ciągle wpatrując się w krew.

Strona 74 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Nico podszedł wsunął palce pod jej brodę i zmusił ją, by obróciła głowę. Wkrótce znalazła się w pułapce jego ciemnych oczu, gniew rósł w niej. Tym razem skierowany dokładnie na Landona. Tak bardzo, że zapomniała, że to Nico kazał przyjść Dackiemu na dół do lochu. Fakt, że Nico zadał cios, który tak ciężko ranił jej brata także zniknął z jej umysłu. - Dack zawsze bardziej kochał Landona niż ciebie. Jestem jedynym, który zawsze się tobą opiekował. – Głos Nico przesuwał się pod jej skórą i wdarł się w jej umysł, aż zostały w niej tylko te słowa. Przymknęła oczy i uśmiech pojawił się na jej twarzy. Teraz Nico był tym, który był dla niej. Nie dokuczał jej jak inne dzieci, zostawał by otrzeć jej łzy. Był jedynym, który słuchał o jej romansach. Nawet teraz był z nią, gdy bracia porzucili ją, dla własnych przyjemności nie dbając o królestwo. - Co ja bym bez ciebie zrobiła? – Skrzywiła się ponieważ jej słowa wypadły nieco bełkotliwie. - Na szczęście dla ciebie, nigdy się nie dowiesz, ponieważ nigdy nie planowałem cię opuścić. – zanucił. - Musimy się oboje ukryć. Jeśli Landon wróci będzie bardzo zły jak dowie się co zrobiliśmy Dackiemu. - Po prostu musimy się upewnić, że znajdziemy ich pierwsi. Wysłałem już moich myśliwych, by znaleźli wszystkich twoich braci. Do tej pory nie byli wstanie ich wyśledzić. - Dlaczego nie możemy pójść do miejsc gdzie mieszkają? Wiemy gdzie wszyscy mieszkają. – zapytała zmieszana. - Wydaje się, że cholerna magia wróżek jest znacznie lepsza niż myślałem, nie tylko zablokowała chwilowo portale na Ziemię, ale też ukryła książęta, którzy przebywają w Arii. - Czy klątwa jest wstanie dotrzeć na Ziemię? - Jeszcze nie, ale to jest tylko kwestia czasu zanim przejdzie przez tarcze wróżek. Po tym Landon i dwaj jego bracia żyjący na Ziemi nie będą wstanie uniknąć przekleństwa.

Strona 75 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Zamrugała kilkukrotnie oczami usiłując odpędzić mgłę oplatająca jej umysł. - Jak dokładnie zadziała klątwa, którą skontrowała wróżka? Teraz to Nico zmarszczył brwi. - Nie jestem jeszcze pewien. Chociaż jeden z moich myśliwych wrócił z niezwykłą historią. - Jaką? - Twierdził, że kiedy osaczała Eatona, łabędź pojawił się znikąd i twój brat zniknął. - Nie uważasz, że to bajki wróżek? - Nie, moi myśliwi mogą wyczuć magię, on przysięga, że czuł magię pochodząca ode mnie, z moim przekleństwem. Zmarszczyła nos zastanawiając się na tym. - Czy uważasz, że być może …. – Taylora zamarła, wypowiedzenie jej domysłów wydawało się szalone. Kiedy kontynuowała Nico uniósł brew ze zniecierpliwieniem. - Czy to możliwe, że Eaton był tym łabędziem? Nico myślał intensywnie nad jej propozycją przez kilka napiętych minut. W końcu kiwnął głową. - To jest możliwe. To wyjaśniałoby dlaczego moi myśliwi nie mogli do tej pory znaleźć książąt. Zostali wysłani na poszukiwania mężczyzn, gdy powinni poszukiwać łabędzi. - Myślisz, że oni wszyscy są łabędziami, czy tylko Eaton? – ponownie jej umysł popłynął z powrotem do Dackiego. Och, Dack zawsze był uczulony na pióra. Jeśli będzie je miał na całym ciele nigdy nie powstrzyma kichania. Zdusiła swoje obawy w głowie i skoncentrowała się na Nico czekając na jego odpowiedź.

Strona 76 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Ponieważ oni wszyscy są obarczeni tym samym przekleństwem, ono powinno wpływać na nich w ten sam sposób. – odpowiedział Nico. Puścił jej podbródek i zaczął chodzić po pokoju. Taylora obserwowała go, jej brzuch zacisnął się ponownie. Przyjrzała się jego twarzy, mogła prawie na pewno powiedzieć, że był zaniepokojony. Wszystko dlatego, że jego plany nie rozwinęły się tak jak się spodziewał. - Ta wróżka, kim ona była? – Taylora w końcu wypowiedziała pytanie, które cisnęło się jej na usta odkąd kobieta się pojawiła. - Ona jest wróżką wyznaczą przez sąd wróżek do bycia matką chrzestną rodziny królewskiej Arii. Kiedy została przedstawiona nie zrobiła dobrego wrażenia i twoja matka wyrzuciła ją zabraniając jej pojawiać się kiedykolwiek w zamku. Taylora przechyliła głowę na bok. - Jeśli tak, to w jaki sposób udało się jej przyjść i zabrać Dackiego tak daleko? - Gdy zmarła twoja matka jej dekret przestał obowiązywać. Niemniej jednak nie jest jeszcze oficjalnie książęcą wróżką. I nic nie zyska pomagając mu. - Czy myślisz, że Dack ciągle żyje? – zaryzykowała pytanie wstrzymując oddech. - Tak. Powinienem poczuć, gdyby już nie żył. - Zastanawiam się czy był wstanie ostrzec innych? - Wątpię. Powiedziałaś mi, że jedyny sposób w jaki mogli się komunikować to lustra i mam je pod nieustającym nadzorem. Nie ma żadnej innej drogi by bracia się komunikowali. - I jesteśmy pewni, że zarówno Eaton jak i Adar są świadomi tego, że na nich polujemy. - Tak to jest jedynym wytłumaczeniem, dlaczego się ukrywają. Podejrzewam, że wróżka ich ostrzegła. - Ona naprawdę staje się uciążliwa. – prychnęła Taylora. Strona 77 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- To jeden z problemów do jak najszybszego .załatwienia Gdy dowiem się gdzie jest, mam zamiar udusić ją jej własnymi skrzydłami. Makabrycznie zadowolony uśmiech pojawił się na twarzy Taylory. Perspektywa, że wścibska wróżka rujnująca ich plany zapłaci wysoką cenę ogrzało ją tak bardzo, że udało się jej zapomnieć o plamie krwi.

Petra przetransportowała się do środka swojego domu i westchnęła zadowolona. Podczas podróży na Ziemię nie wszystko poszło tak jak planowała. Teraz kiedy Brian, o którego zadbała nie tylko dotarł na bal, ale wyglądał jak seks na patyku i nie było mowy, żeby on i Landon nie żyli długo i szczęśliwie niezależnie od klątwy. Poszła do gościnnej sypialni i zajrzała do środka. Dack leżał na boku obrócony do niej tyłem, ale czuła, że nie śpi. Po kilku minutach, gdy dalej ją ignorował zdecydowała, że sama musi zacząć rozmowę. Nie mogła sobie pozwolić na brak komunikacji. Plus, gdyby zamierzała mieć gorącego faceta na swoim miejscu nie mogła się wymigać od dialogu. - Jak się czujesz? – zapytała. - Jak ktoś kto otrzymał w podmuchu wielką dziurę w klatce piersiowej. – narzekał Dack. Przewróciła oczami. Dlaczego faceci muszą być tak dziecinni, gdy są chorzy lub zranieni? Jeżeli Dack nie byłby tak cholernie słodki, uległaby pokusie, by go kopnąć w tyłek, aby nabrał dobrych manier. Usiadła na końcu łóżka. - Wiem, to może być zbyt wiele dla ciebie, ale musimy zdecydować jaki będzie nasz następny ruch. Leżąc w łóżku cały dzień nie rozwiążesz niczego. Usiadł na łóżku i obrócił się do niej. Strona 78 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Łatwo jest tak mówić. Nie spędziłaś całego dnia pokryta łabędzimi piórami. - Mogło być gorzej. – odparła. Dack przechylił głowę naśladując ruch „żartujesz sobie” - Gorzej niż bycie pieprzonym łabędziem? To jest wystarczająco złe, że z powodu głupiego zaklęcia muszę połowę życia spędzić jako zwierzę, ale nie jako fajne zwierzę jak wilk lub tygrys, może nawet lew. Nie, muszę być ptakiem i nie jakimś mężnym ptakiem. Jestem łabędziem. Przysięgam, że jedynym sposobem, żeby było gorzej to mógłbym zostać zamieniony we fleminga. Łabędzie są dobre jako dekoracje ślubne lub do głupich bajek. - Myślę, że wyglądałbyś strasznie słodko w różowym. Więc może fleming nie byłby taką złą opcją. – myślała na głos stukając palcem w brodę. Kiedy zobaczyła zły błysk w oczach Dacka wiedziała, że nie powinna powiedzieć tego na głos. - Spędziłem trzy godziny pływając w Kryształowym Jeziorze z innymi wodnymi ptakami. Nie sądzę, by znalazł się ktoś, kto nazwałby to dobrze spędzonym czasem. - Ja zapłaciłam całkiem duże pieniądze, by spędzić tak wakacje. - Jadłem te obrzydliwe podwodne rośliny. Wiesz te pokryte śluzem. Co gorsze, smakowały mi i pochłaniałem je jakby to była puszka Pringels. – warknął. - Eww …- zmarszczyła nos z obrzydzeniem. - Dokładnie. Zagryzła dolną wargę. - Czy poczujesz się lepiej jeśli powiem ci, że jest mi przykro? Naprawdę starałam się zablokować całkowicie klątwę, ale nie mogłam się z tym uporać. Zgaduję, że pominęłam dzień w szkole kiedy omawiano przekleństwa, ale to było przed Mardi Gras i byłam trochę rozproszona. Obiecuję poświęcę zestaw swoich ulubionych koralików, by zrobić ci prezent na osłodę. Strona 79 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Wpatrywał się w nią przez kilka dobrych minut. - Jesteś strasznie dziwną kobietą. - Tak rozumiem to.

Kącik ust Dacka wygiął się w małym uśmiechu. - To jest w porządku. Dziwnie dobrze wygląda na tobie, tak myślę. - Twoja matka tak nie sądziła. - Moja matka nie lubiła nikogo poza samą sobą i Taylorą, więc nie czuj się z tego powodu źle. Milczeli przez kilka chwil zanim odezwał się Dack. - Więc co teraz zrobimy? - Ty zostaniesz tu i będziesz się leczył a ja będę myśleć jak przeciwdziałać tej przeklętej klątwie. - Czy zamierzasz zabrać mnie do Landona? - Nie. Dopóki nie wiemy jak klątwa wpłynęła na innych, lepiej trzymać was z dala od siebie. - Dlaczego? - Bo mam paskudne podejrzenia, że klątwa wiąże jakoś wasze siły życiowe. Z tego co wiem, nawet przebywanie w tym samym pomieszczeniu może być katastrofalne w skutkach. - Czy jest jakaś możliwość, by wysłać Landonowi wiadomość? Wiesz, by ostrzec go przed Taylorą. - Już próbowałam. Problem polegał na tym, że nie było go w domu. – posłała mu szelmowski uśmiech. – Chociaż spotkałam jego zabawnego chłopca. Twarz Dacka rozświetliła się. - Naprawdę? Jaki on jest? Strona 80 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Gorący jak wielkie G i podwójne R. Co więcej mogłam wyczuć, że jest totalnie zakochany w Landonie. - Mam nadzieję, że nadal będzie się tak czuć jak dowie się, że Landon jest nie tylko księciem, ale jest przeklęty i zmienia się na pół dnia w łabędzia. – powiedział zaniepokojony Dack. - Nie sądzę, że to wypłynie na to co Brian czuje, pewnie to będzie dla niego szok, ale w końcu nie będzie miało to znaczenia. - Jak możesz być taka pewna? Tylko dlatego, że facet ma świetny tyłek i słodką twarz nie znaczy, że w środku jest miły. - Jako wróżka widzę aurę i aura Briana jest czysta. Nie ma w nim nic średniego ani złego. - Chyba nie chcę wiedzieć, ale jak wygląda aura u Taylory? – zapytał Dack i zaczął wiercić się w łóżku. Petra zastanawiała się czy skłamać, ale w końcu stwierdziła, że zasłużył na to, aby wiedzieć. Zresztą potrzebowała go do realizacji w pełnym potencjale, gdy spotkają się z niebezpieczeństwem. - Jej aura jest czarna, ale nie tylko z powodu jej nadszarpniętej duszy. Nico trzyma barierę wokół niej. - Więc myślisz, że on ją kontroluje? Może ona sama nie myśli o robieniu tych okropnych rzeczy. – Wyraz nadziei na jego twarzy prawie złamał jej serce. Dack był tak słodki, tak opiekuńczy, tak empatyczny …. - Kiedy dostanę w swoje ręce czarnoksiężnika, zamierzam go wypatroszyć jak knura, na które polujemy. – warknął Dack. Ok., więc Dack był też krwiożerczy, gdy był wkurzony. Zmienił się z rozpieszczonego księcia w złego wojownika, który chciał się zemścić.

Położyła rękę na jego ramieniu.

Strona 81 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nie martw się, Nico zapłaci za to co zrobił twojej rodzinie. Najpierw musimy się upewnić, że ty i twoi bracia przetrwacie ten tydzień.

Strona 82 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ SIÓDMY.

Landon patrzył szeroko otwartymi oczami, jak jego kochanek podjechał czerwonym Ferrari i wręczył kluczyki kamerdynerowi. Brian wyglądał elegancko i seksownie w pięknym smokingu i z doskonale ułożonymi włosami. Nawet zielone refleksy dodawały mu rozmachu, którego innym brakowało. - Ładny samochód. – powiedział Landon kiedy podszedł do kochanka bliżej. Brian zarumienił się. - Należy do mojego przyjaciela. Muszę go odstawić do północy. Landon pewnie zadałby więcej pytań, ale nie troszczył się o samochód. Wszystko na czym mu zależało to seksowny mężczyzna stojący przed nim i pożerający go oczami. Wyjął zaproszenie i skierował się z Brianem do domu. Kurier nigdy nie wyglądał lepiej niż dzisiaj. - Wejdziemy do środka? – Brian skinął głową w kierunku rezydencji. Landon uśmiechnął się. - Może. Chyba, że wolisz wrócić do mieszkania … - Pozwolił sobie obniżyć głos unosząc jednocześnie brew. Brian zaśmiał się. - Wierzyłem, że zaprosiłeś mnie na tańce. Wzdychając Landon podał swoje ramię. Brian zawinął swoją rękę wokół niego i spojrzenie Landona omiotło kochanka jeszcze raz. - Wyglądasz olśniewająco. - Nie wyglądam jak zwykle? Landon zatrzymał się i podniósł jego głowę za podbródek tak by spojrzeli sobie w oczy. Strona 83 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Wyglądasz najlepiej, kiedy jesteś nagi na moim łóżku, ale tak też jest dobrze. Landon nie bacząc na to kto go widzi pochylił się i pocałował niższego od siebie mężczyznę. Brian natychmiast wtopił się w jego ciało. Książę zatrzymał się na pocałunku, chociaż miał zamiar przerzucić sobie kochanka przez ramię i zabrać go natychmiast do swojego apartamentu, ale obiecał Brianowi zabawę. - Chodź kochanie. Idziemy tańczyć. Minęło Kika minut zanim przeszli przez sprawdzanie zaproszeń, ale teraz Landon miał satysfakcję obserwując niewinny zachwyt Briana luksusowym wystrojem balu. Pomimo niedomagającej gospodarki bal gubernatora był dorocznym wydarzeniem, gdzie wszystkie grube ryby miały szansę zawierać dyskretne sojusze polityczne i osobiste. Landon dostał zaproszenie, bo pomagał urządzać bal Gubernatorowi, od projektu ich zaproszenia po internetową reklamę. Szli przez błyszczący tłum z ręką Landona na małym tyłku Briana, cicho obwieszczając tym samym roszczenia do niego. Lepiej niech nikt nie próbuje flirtować z jego mężczyzną. - Czy nie masz zamiaru przedstawić mnie komukolwiek? – zapytał Brian, gdy Landon po raz trzeci z rzędu zręcznie unikał osoby, która nieśmiało próbowała zbliżyć się do nich. - Nie. – Landon wziął go w ramiona i powoli zaczął sunąć w tańcu po parkiecie. Jego szczupły kurier poruszał się z gracją w jego ramionach. Landon miał nadzieję, że to jest początek kilku bali na których będą obecni razem. Teraz wszystko co musiał zrobić to doprowadzić swojego kochanka do Arii. Ktoś klepnął Landona w ramię. Obracając się uniósł elegancko głowę gotowy, by odstraszyć intruza. Ups! Strona 84 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Za nim stał Gubernator z żoną. - Landon! Tak się cieszę, że ci się udało. To jest twój mężczyzna? Udzielając mu poparcia, Gubernator nawet nie mrugnął okiem na dwóch tańczących mężczyzn. Landon zawinął ramię wokół pasa Briana, ciągnąc go do przodu przed siebie. - Tak, to jest Brian Dawson. - Miło cię poznać. Przywitali się podając sobie ręce, następnie Gubernator podprowadził żonę. -Zostawię was na dwa tańce, ale Landon musi ze mną porozmawiać przed wyjazdem. Mam kilka pomysłów na temat strony internetowej. - Tak, proszę pana. – Landon zanotował w pamięci, że musi znaleźć Gubernatorowi nowego projektanta stron WWW. Nie będzie na Ziemi zbyt długo, a ten człowiek zawsze traktował go przyzwoicie. Trudno było znaleźć polityków, którzy naprawdę opiekowali się swoimi ludźmi. Landon nauczył się wiele od Gubernatora i wziął sobie te lekcje do serca, jak kierować ludźmi ze współczuciem i zrozumieniem. Kiedy para ich opuściła, tańczył z Brianem, od czasu do czasu podchodzili do stołów, by coś przegryźć lub Landon niechętnie prowadził Briana do innych ludzi. - Czy ty się mnie wstydzisz? – zapytał Brian. - O czym ty mówisz? - Nie przedstawiasz mnie nikomu. Jeśli uważasz, że to krępujące, dlaczego mnie tu zaprosiłeś? Ból na twarzy Briana był jak sztylet wbity w serce. - Nie. Oh NIE. Byłbym niezadowolony, gdybym musiał się tobą dzielić. Chcę cię zatrzymać tylko dla siebie. – odpowiedział, kręcąc głową. – Myślę, że może to wyglądać jakbym nie chciał cię wprowadzić w towarzystwo, ale Strona 85 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

nic nie jest dalsze od prawdy. Jestem z ciebie dumny. Przykro mi, że pomyślałeś, że się ciebie wstydzę. Dostrzegając senatora Landon pociągnął swojego kochanka i przedstawił ich sobie. Senator Brown nie bardzo potrafił zrozumieć wprowadzenie Landona, ale szybko wziął się w garść i uścisnął Brianowi rękę. - Miło mi. Brian dyplomatycznie kiwnął mu głową. Pożegnali się z senatorem i wyszli na balkon ze swoimi drinkami. Brian patrzył na Landona w świetle gwiazd. Nigdy nie miał za kochanka tak pięknego mężczyzny. Jakby tego było mało był on prawdziwym księciem, ale prawdziwą jego zaletą była jego dobroć. Jednak co będzie jeśli Landon postanowi wrócić do siebie bez niego? Oczy Landona zatrzymały się na jego ręce. - Skąd masz ten pierścionek? Nie mógł kłamać, nawet jeśli obiecał to Petrze. O ile wiedział on nigdy go nie okłamał. - Twoja wróżka mi go dała. - Moja co? - Petra, twoja chrzestna wróżka. Wróciłem do mieszkania, a ona dała mi pierścień, ten strój i samochód. – Brian przełknął ślinę usiłując pozbyć się suchości w gardle. - Nie mam chrzestnej wróżki. – Landon spojrzał na niego jakby stracił rozum. - Masz. – Brian wzruszył ramionami. – Podobno. - Huch. Landon spojrzał na pierścień ponownie. - Co powiedziała? - Um… wszystko wygasa o północy ….. i że jestem twoim wybranym. Strona 86 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Uśmiech Landona rywalizował z księżycem. - Wiedziałem to. - Podniósł Briana i okręcił go dookoła siebie. – Wiedziałem! Alkohol w żołądku Briana zaczął się niebezpiecznie wstrząsać. - Możesz mną nie potrząsać? - Och, przepraszam. – Landon delikatnie postawił go na ziemi. - Czy to znaczy, że chcesz mnie ze sobą zabrać kiedy odejdziesz do Arii? Landon kiwnął głową. - Nie wiedziałem jak to ci powiedzieć. - Myślałem, że może tego nie chcesz. Nagły lęk wypełnił osobę Briana. Nigdy wcześniej nie podróżował poza miasto. Co zrobić, nigdy nie lubił przebywać w zupełnie nowych miejscach, zwłaszcza zostawiając za sobą wszystko co zna. - Do czego Aria jest podobna? - To wspaniałe miejsce pełne magii. Nasz pałac jest piękny i moja rodzina mieszka w nim ponad 500 lat. Przybyłem na Ziemię, by dowiedzieć się coś więcej na temat nowych technologii i zobaczyć co mogę przenieść do Arii. - Kiedy chciałeś mi powiedzieć? Landon wzruszył ramionami. - Nie sądziłem, że mi uwierzysz. Starałem się znaleźć sposób, by cię do tego nakłonić. Wyraz twarzy księcia był tak szczery, że serce Briana się rozpuściło. - Nie chcę wracać do Arii bez ciebie, ale muszę wrócić. Chciałbym byś do mnie dołączył.- nie zdawał sobie sprawy z wagi swojej wypowiedzi. Ciężar spadł z ramion Briana. Jego książę chciał go. - Możemy porozmawiać o szczegółach później. Teraz mam dość tego party. Chodźmy do domu. Strona 87 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

London pocałował go gorąco i sprawił, że jego penis stwardniał na granit. - Najpierw muszę porozmawiać z Gubernatorem. Weź swój fantazyjny samochód i spotkamy się w mieszkaniu. Brian zgodziłby się na wszystko, ulga była tak ogromna. Landon chciał go zatrzymać! Oszołomiony szczęściem pojechał do domu Ferrari. Nie obchodziło go nawet, że w połowie drogi jego samochód się zepsuł. Zjechał nim na bok drogi i wysiadł. Kiedy zamknął samochód on skurczył się w sobie, aż nie pozostało z niego nic prócz roweru. Jego smoking zniknął pozostawiając go w jego mundurku kuriera. Przynajmniej nie był nagi. Wciąż w dobrym nastroju, Brian wszedł do mieszkania z uśmiechem. Ledwie oparł się pragnieniu, by po drodze uściskać wyniosłego portiera. Brian rozebrał się i wślizgnął między pościel na łóżku, mając zamiar nie zasypiać, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że szybko zasnął. Nie wiedział jak długo to trwało, ale obudziły go ciepłe dłonie kochanka na skórze. - Mógłbym spędzić następne sześćdziesiąt lat znajdując cię szczęśliwie w moim łóżku. – Szorstki głos Briana wywoł w nim przyjemne dreszcze. - Mógłbym spędzić następne sześćdziesiąt lat pozwalając ci mnie tam znaleźć. Mrugając sennie zatrzymał się w intensywnym spojrzeniu Landona. To nie były przekomarzania. Landon naprawdę miał na myśli swoje słowa. - Och! Kochem cię. – wypalił bez zastanowienia Brian. - Ja też cię kocham. – wyszeptał mu do ucha Landon. - Wiem. Wszystko co jego kochanek robił to była miłość. Traktował go jakby był najważniejszym człowiekiem w jego życiu. Landon uśmiechał się i taktował

Strona 88 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

go jak swoją własność. Nikt inny nie dał mu tyle ciepła, jakie wyzierało z oczu księcia. Ich pocałunek był powolny i gorący i wypełniał Briana głęboką satysfakcją. Landon pachniał seksem i domem. Dziwna kombinacja, ale powodowała, że jego penis budził się do życia. Chciał uwagi kochanka, okropnie. Brian nie mógł przestać się uśmiechać. - Co w tym śmiesznego? – zapytał Landon. - Nic, jestem po prostu szczęśliwy. Nie wiedział jak opisać doskonałość tej chwili. Po raz pierwszy w życiu Brian był naprawdę zadowolony. Usta Landona znaczyły mokrą ścieżkę przez jego skórę, liżąc i gryząc swoją drogę przez klatkę piersiową do jego sutków. Nagryzł je powodując przyjemne dreszcze kończące się bezpośrednio w jego kroczu. - O kurwa. – Brian objął Landona uzyskując dostęp do jego silnych mięśni na plecach. - Och. Myślę że znalazłem „hot spot” – Oczy Landona błyszczały szelmowsko. Cholera. Był w tarapatach, ale to była najlepsza droga by dojść. Głos Briana wypełniał powietrze jękami i krzykami kiedy jego kochanek pracował nad tym by pozbawić go utraty zmysłów. Kiedy Landon ugryzł go w czułe miejsce na biodrze i w pachwinie doszedł bez dotykania penisa. - To było takie seksowne. – powiedział Landon. Lizał jego brzuch oczyszczając jego skórę z zapamiętaniem. Zanim skończył Brian był gotowy ponownie. - Miły czas powrotu. – powiedział książę z aprobatą. - To jest spółka, którą ja prowadzę. – odpowiedział. Strona 89 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Obróć się. Brian rzucił się by wykonać polecenie, jego nadwrażliwy fiut ocierał się o prześcieradło. Jęknął kończąc lekkim westchnieniem, gdy na jego kręgosłup spadł grad mokrych pocałunków. Landon rozebrał się przed wejściem do łóżka, więc uczucie gorącego ciała ocierającego się o niego powodowało niemal bezmyślne pożądanie Briana. - Twoje ciało jest takie gorące. Chcę skubać każdy jego cal. – zanucił Landon. Skowyt wyrwał się z ust Briana kiedy Landon zatopił zęby w jego pośladku. Ból przeplatał się z przyjemnością, gdy wbił się mocniej w łóżko. Mimo, że przed chwilą doszedł myślał, że za chwilę znowu pęknie. - Każdy cal. – powtórzył Landon oblizując jego oczko. Przyjemność napływała falami z każdym szybko następujący po sobie liźnięciem Zawsze się zastanawiał jakby to było czuć podczas rimmingu, ale żaden z jego kochanków nie miał na to ochoty. Czynność ta spełniała wszystkie jego oczekiwania a nawet więcej. Jęknął i nachylił tyłek po więcej zaciskając dłonie na prześcieradle. Landon nadal obsypywał go pocałunkami i liźnięciami zanim jego język spenetrował wnętrze Briana. Brian odrzucił głowę do tyłu i krzyknął z pasją. Próbował otrzeć się fiutem o prześcieradła, ale Landon chwycił go mocno za biodra i pociągnął do siebie tak, że miał je wysoko uniesiona i twarz wciśniętą w poduszkę. - Tym razem nie dojdziesz dopóki nie będę w tobie. – warknął. Jego język przebił ciasny krąg mięśni jeszcze raz. Brian krzyknął powtórnie jednocześnie modląc się, że ten kto zbudował to mieszkanie był na tyle przewidujący by uczynić ściany możliwie jak najgrubszymi. W przeciwnym razie sąsiedzi mogli mieć pretensje.

Strona 90 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Odgłos otwierania butelki z nawilżaczem był jedynym ostrzeżeniem zanim poczuł w sobie śliskie palce. Wygiął swoje plecy i nacisnął do tyłu by mieć jak najwięcej Landona w sobie jak to tylko możliwe. - Ktoś jest bardzo chętny. – żartował Landon. - Tylko dla ciebie. – chrząknął na obecność drugie palca wewnątrz. Kolejny palec w jego tyłku sprawił, że ciężko było mu oddychać. Na pewno będzie miał siniaki. Myśl o tym, że będzie nosił na sobie znaki spowodowane przez Landona wzmógł jego pożądanie. - Więcej … potrzebuję więcej. – wysapał. Landon dał mu więcej dokładając palec i ugryzienie. Zakołysał plecami w kierunku kochanka. Miał nadzieję, że wytrzyma na tyle długo, że jego kochanek znajdzie się w nim. Nie chciał go zawieść. - Perfekcyjnie. – chwalił go Landon, jakby wyczuwając jego zmartwienie. Landon wyciągnął palce i Brian usłyszał otwieranie opakowania prezerwatywy poczym poczuł czubek penisa naciskający na dziurkę. Brian jęknął, gdy Landon zatopił całą długość kutasa w nim, powodując przyjemne otarcie ustępujące nagłemu pożądaniu. Chwytając kochanka mocno za biodra, Landon zaczął się w nim poruszać powolnymi wymierzonymi pchnięciami jednocześnie obejmując jego penisa i poruszając dłonią w rytm pchnięć. Wszystko za wcześnie. Penis Briana uwolnił spermę w długich strugach rozpryskujących się na pościeli pod nim. London krzyknął osiągając orgazm, oparł się o kochanka. Brian chrząknął, gdy spadł na niego dodatkowy ciężar i przycisnął go do łóżka. Wciąż czuł ogromny uśmiech na twarzy, jednak nie będzie narzekał. Po kilku chwilach Landon stoczył się na bok i objął go w pasie. - Czy leżysz na mokrym?- zapytał Landon ciągnąc Briana w objęcia. - Tak, ale mnie to nie obchodzi. – odpowiedział sennie.

Strona 91 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Przynajmniej pozwól mi się trochę oczyścić. – z chichotem London sięgnął do szafki nocnej po wilgotną chusteczkę. Kiedy Brian był już czysty odrzucił szmatkę i ponownie przytulił go do siebie. - Lubię cię w moim łóżku. – powiedział. - Ja też lubię tu być. – szepnął i przytulony w bezpiecznych ramionach zasnął.

Landon obudził się. Skóra swędziała go, a kości bolały. Nie mógł spać i zsunął się z łóżka. Nałożył parę szortów i skierował się na balkon. Kochał poranki, ale preferował je w swoim domu w Arii, gdzie mógł usłyszeć śpiew ptaków i obserwować poranną rosę na pałacowym trawniku. Dla trzech najstarszych braci trudno było zostawić dom i udać się na Ziemię, ale Aria podupadała. W ich świecie znikała magia i by utrzymać przewagę nad innymi królestwami potrzebna była nowa technologia. Generatory, światła i komputery pomogłyby, ale upór Taylory we wprowadzaniu postępu załamywał ich plany. Kiedy wróci do domu miał zamiar porozmawiać z siostrą. Poranne słońce właśnie zaczęło wychodzić zza budynku, gdy Landon wyszedł na zewnątrz. Gdy słońce dotknęło jego pierś, krzyknął z bólu oplatającego całe jego ciało. Otworzył usta by zawołać, ale dźwięk, który wyszedł z jego ust był niepodobny do niczego. Podnosząc ramiona odniósł dziwne wrażenie. Odwrócił głowę nie miał ramion. Miał skrzydła. Tęsknota za wodą spowodowała, że wskoczył na balustradę i zatrzepotał skrzydłami. Wydając dziwny skrzek zeskoczył i odleciał. Hałas obudził Briana, rozejrzał się po pokoju. Prześcieradło koło niego było ciepłe w dotyku.

Strona 92 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Landon? – zawołał. Brak odpowiedzi. Czuł, że w mieszkaniu było pusto. Zsunął się z łóżka założył bokserki i przechodził z pokoju do pokoju. Drzwi balkonowe były otwarte, ale ani śladu jego kochanka. Może Landon poszedł po śniadanie. Odrobina bieli na balkonie przykuła jego uwagę. Minął szklane drzwi i podniósł piórko z betonu. Dlaczego tu było łabędzie pióro i gdzie do cholery jest Landon?

Strona 93 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ ÓSMY.

Pierwszą rzeczą jaką zauważył Landon, gdy zaszło słońce to to, że nie był już ptakiem i nie odczuwał potrzeby pływania w brudnej wodzie stawu. Drugą rzeczą było to, że był nagi, nie miał nawet skarpet w publicznym parku. Tak, ten incydent nie będzie należał do listy jego najszczęśliwszych momentów życia. Stał po kostki w wodzie, kawałki liści i innych mokrych roślin przylegały do jego ciała. Miękki wiatr powodował gęsią skórkę na skórze. Zapach glonów i ryb mieszał się na nim powodując, że chciałby się zakneblować z obrzydzenia. Zaniepokojony, że ktoś odkryje go nagiego i śmierdzącego w parku, zaczął się rozglądać szukając jakiejś osłony. Kiedy zauważył tylko parę niskich krzewów jęknął. Oczywiście podobno nie ma tak, by nie było gorzej. Patrząc na to jak wyglądał jego obecny dzień nie mógł oczekiwać niczego innego. Jakby żebracy mogli wybierać, przynajmniej w tym przypadku. Wybiegł sprintem ze stawu. Gdy dotarł do krzaków wykonał nurkujący ślizg, którego nie powstydziłby się dumny gracz Ligi Baseballowej z tą różnicą, że oni byli ubrani w swoje sportowe stroje, a on nie miał na sobie nic poza upokorzeniem i golizną. - Cholera. – syknął, kiedy poczuł ból. Wywrócił się i zobaczył jak otarcie na jego skórze miesza się z błotem i krwią. Wypuścił skowyt rozpaczy, kiedy spojrzał na jasne jeszcze niebo, jakby mógł tam znaleźć odpowiedź. Co do diabła się z nim stało? Było to jednorazowe zdarzenie, czy będzie musiał się martwić o to przekształcenie cały czas? Kto z nim to zrobił? Czy ktoś w jego rodzinie przeżył coś takiego? Strona 94 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

A przede wszystkim czy z Brianem było w porządku. Na wszystkie te pytania nie znajdzie odpowiedzi kryjąc się w jakiś krzakach. Problemem było to co ma teraz zamiar zrobić? Co najważniejsze jak dostać się do domu? Nie tylko był nagi, ale nie miał portfela lub telefonu komórkowego. Idąc ulicami narazi się tylko na aresztowanie i nie mógł dobrze wyjaśnić swojej kłopotliwej sytuacji. Jakoś nie widzi siebie z policjantem, co mógłby mu powiedzieć? Przepraszam panie oficerze, ale zamieniłem się w gigantycznego ptaka i jakoś zapomniałem zabrać ze sobą ubrania. Mój błąd. To się więcej nie powtórzy. Nie, musiał znaleźć jakiś sposób, by ktoś do niego przyszedł. Gdyby tylko miał magiczne lustro mógłby porozmawiać z Dackim lub innym z braci. Ta opcja jednak nie dotyczyła obszarów przyrodniczych z natury pozbawionych luster, zwłaszcza tych magicznych. Wtedy wpadł na pewien pomysł. Brian wspominał coś o dobrej wróżce. Podczas gdy do tej pory nie wiedział o żadnej, aż do ostatniej nocy, miał głębokie poczucie, że ona się zjawi, gdy tylko ją zawoła. Albo przynajmniej miał nadzieję, jeśli nie to jest uziemiony tu na stałe i to wcale nie w zabawny sposób. - Petra. – zawołał w nadchodzącą noc. Modlił się, by pamiętał imię poprawnie. Kiedy nic się nie stało zawołał głośniej. Cały czas miał nadzieję, że nikt nie wybierze się na spacer do parku. Odkrycie go przez jakiegoś biegacza byłoby świecącą gwiazdą w jego katastrofalnym dniu. Miał już krzyknąć po raz trzeci, gdy lśniąca kula pojawiła się o kilka stóp na lewo od niego. Świeciła tak jasno, że dopiero na kilka sekund przed zblednięciem zauważył piękną kobietę. Ubrana był w czarną puszystą spódnicę jak u baletnicy i dopasowany do niej gorset. Wyglądała odwrotnie niż jego wyobrażenie o wróżkach, które zachował z bajek. Jasne, poruszyła czarnymi skrzydłami, nie sądził, że

Strona 95 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

którakolwiek z pozostałych wróżek nosiła jako akcesorium kabaretki i „pieprz mnie” czarne buty. Wydała z siebie pisk i jej jasnozielone oczy rozszerzyły się. - Och, słodka Oprah. Jesteś nagi! - Jak dobrze, że zauważyłaś. Już zastanawiałem się dlaczego odczuwam ten niewielki wiaterek. – Landon przewrócił oczami. Petra zachichotała zanim machnęła różdżką. Landon westchnął z ulgą kiedy dżinsy i podkoszulek pojawiły się na jego ciele. Miał nawet parę butów Toms na nogach. Za chwilę ogarnął go dziwny zapach. Podniósł rękę i powąchał. - Truskawki? - Lepsze to niż zapach ryby i ścieków. – wzruszyła ramionami. - Dzięki. - Kiedyś. Chciałabym zrobić więcej ale nie ośmielam się, bo Rada Wróżek dałaby mi klapsa na tyłek. Zatrzymał się. Z tego co słyszał o wróżkach ta wiadomość nie była dla niego zaskoczeniem. Miały tendencje do bycia trochę bezdusznymi i starej szkoły . - Dlaczego są na ciebie złe? - Bo nie powinnam w ogóle pomagać komukolwiek z was. - Ale Brian powiedział, że jesteś moją wróżką? – zmarszczył brwi. Skinęła skwapliwie, a jej rude loki podskoczyły. - Jestem. - Czy to nie znaczy, że powinnaś mi pomagać? - Oczywiście, że tak. - To dlaczego są z tego kłopoty? - Bo nie miałam w ogóle ingerować. Strona 96 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon uszczypnął się w nasadę nosa. Zaczynała go boleć głowa a rozmawiali zaledwie chwilę. - Dobrze, dlaczego zakazano ci pomocy? - Bo twoja matka wygnała mnie z pałacu od swoich chłopców. – Petra pociągnęła lekko nosem, oczywiście dalej dotknięta tą sytuacją. Dobra w końcu coś z sensem. Mgliście pamiętał matkę – sukę jak to robiła. To nie wyjaśniało obecnej sytuacji. - Czy z Brianem jest wszystko w porządku ?– zapytał. - Tak, jest nieco zdezorientowany, dlaczego odszedłeś, ale nie jest zły. - Czy wiesz gdzie on teraz jest? - Jest u ciebie. Tylko on nie chce wyjść do czasu, gdy się nie dowie, że jesteś bezpieczny. Ale to jest ostatni piątek miesiąca. Landon zamrugał ze zdziwieniem. - A co to ma do rzeczy? - To, że jego ojciec dostaje w tym dniu rentę. Nie jest to dobry czas dla Briana, żeby być w domu, ponieważ jego ojciec i bracia są zalani w trupa. Kiedy są pijani robią znaczniej więcej niż to co nazwałbyś nadużyciem. - Jak złe to jest? – spienił się Landon. Na samą myśl, że Brian mógłby być trochę, średnio lub bardzo ranny chciał kogoś zabić. We wzroku Petry wzrósł niepokój, gdy jej oczy wypełniały się łzami. - Pewnego razu, gdy miał osiemnaście lat złamali mu rękę. – powiedziała łamiącym się głosem. - A jednak ciągle się nimi opiekuje. – powiedział Landon potrząsając głową.. - Tak, ale to jeden z powodów, dlaczego kochasz go tak bardzo. Bo jest tak troskliwy i ma dobre serce. - Nie sądzę, że możesz pomachać różdżką i zmienić ich w żaby? Strona 97 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Uśmiechnęła się niepewnie. - Chciałabym, ale to jest magia zakazana wobec ludzi. - Ta twoja Rada chyba nie wie jak się bawić? Machnęła ręką w powietrzu. - Opowiedz im o tym. Pewnego razu zaproponowałam użycie motywu Hula na dorocznym spotkaniu w przesileniu letnim i oni to olali.. - Jak oni reagują na twoje ubranie? Coś powiedziało Landonowi, że Petra często ma kłopoty z Radą, co tylko przekonywało go do niej. Uwielbiał ucierać nosa tradycji, więc byli pokrewnymi duszami. - Nienawidzą go. – Spojrzała na swój dziwaczny strój. - Nie rozumiem tego. Kto może gardzić całym tym stylem? Patrzę i widzę, że jest cholernie dobry. - To tak jak ja. – zgodził się chętnie Landon. Być może, gdyby wykorzystał jej dobre strony otrzymałby w końcu swoje odpowiedzi. - To o wiele lepsze od tych wszystkich nudnych, ckliwych sukien jakie one noszą. Plus bielizna, która idzie w parze z tymi strojami i koturny. Trudno wyglądać dostojnie z wyciągniętą bielizną na tyłku. Zamilkł na chwilę po czym zapytał. - Czy możesz mi powiedzieć co się dzieje? Petra wypuściła z siebie długie pełne cierpienia westchnienie. - To była ta cholerna Taylora. Cóż, ona i Nico. Żądło zdrady uderzyło w niego. Pomimo tego, że nie zdziwiło go, że za tym stoi Taylora, to wcale nie bolało z tego powodu mniej. - Co zrobiła, co do tego ma Nico i co z tym trzeba zrobić? Myślałem, że to kolejny szalony znajomy mojej matki.

Strona 98 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Próbowałam się dowiedzieć czegoś więcej o Nico od tamtego czasu i zrobiłam coś czego unikam za wszelką cenę. Poszłam do duszka Biblioteki. Chwycił jakieś zwoje i zrobił swoje badania. Do tej pory wszystko co udało mi się dowiedzieć to to, że jest czarodziejem, który praktykuje ciemną i starożytną magię. Przez chwilę każdy kulił się przed nim w łóżku i ukrywał się w cieniu. Pewnego dnia zniknął. – Zrobiła ruch palcami, by pokreślić swój punkt widzenia. - Jak myślisz, co się stało? - On spowodował zniknięcie aktu prawnego tuż przed śmiercią twojej chrzestnej wróżki. – powiedziała unosząc brwi. - Nie miałem innego chrzestnego. - Miałeś, nazywał się Finnegan. Myślę, że byś go polubił choć miał naprawdę brzydki zwyczaj nigdy nie płacić za obiad. - Jak umarł? - Trzeba dużo wysiłku, by zabić jednego z nas. Prosty wypadek rydwanu i uderzenie nie zrobiłyby tego. - Jeśli tak jest to dlaczego jesteś jedyną osobą, która ma wątpliwości? Uniosła palec. - Po pierwsze, nie sądzę, że jestem jedyną, która nie kupiła tej historii. Po drugie istnieje kilku palantów w Radzie. Znam co najmniej dwóch, których można przekupić. - Więc myślisz, że Nico zabił Finnegana? Dlaczego miałby to zrobić? - Proste, by mógł przejąć twoją rodzinę. Ponieważ twoja matka była moralnie słaba wykorzystał ją. To wszystko nabierało sensu. Teraz rozumiał dlaczego jego matka zaczęła być tak skryta. Wyglądała jakby oszalała z nienawiści. Sposób w jaki działała, gdy musiała coś dostać działało na jej korzyść. - Wciąż nie rozumiem jaki ma to związek z tym co się dzisiaj stało. – powiedział.

Strona 99 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nico zrobił więcej niż przejęcie kontroli nad twoją matką, on ma również kontrolę nad Taylorą. Pożąda teraz korony i używa jej, by ją zdobyć. Pierś Landona uniosła się wysoko nabierając powietrza. - Ale to nie ma sensu. Nawet, gdyby chciała mnie zabić i tak nie dostanie korony. Aria ma prawo, które mówi, że ona zawsze trafia do kolejnego męskiego potomka. - Dobrze, ale to trochę seksistowskie. - Zgadzam się, ale nie mogę zmienić prawa dopóki nie jestem królem. – Zastanawiał się przez chwilę i naszła go przerażająca myśl. – Ona zaatakował nie tylko mnie, prawda? Petra zagryzła dolną wargę zanim odpowiedziała. - Nie, położyła klątwę na was sześciu. - Cholera, chyba żartujesz! Landon kipiał ze złości. Przysiągł sobie, że kiedy dostanie ją w swoje ręce, udusi na miejscu. Nie, wrzuci ją do lochu bez kosmetyków i drogich sukien, dla jego siostry to gorsze od śmierci. - Muszę tam wrócić teraz! Muszę ich ostrzec! – wykrzyknął i zaczął chodzić w kółko. - Uspokój się tygrysie. Jedna z pierwszych rzeczy jaką zrobiła Rada było zamknięcie wszystkich portali do podróży jakie możesz użyć do powrotu do Arii. Landon zatrzymał się z otwartymi ustami w szoku. - Dlaczego to zrobili? Jako przyszły władca Arii ..to jest ważniejsze niż kiedykolwiek, żebym był tam dla mojej rodziny i królestwa. - Już mówiłam, że są wkurzeni na moją ingerencję. Gdyby wiedzieli, że tu jestem zagotowaliby się. Więc Rada uważa, że byłoby najlepiej jeśli ty i twoi bracia zostaniecie na miejscu dopóki nie dowiedzą się dokładnie jak klątwa będzie na ciebie wpływać. Do wiadomości wszystkich podali, że widzą, że to co masz może być zaraźliwe. Strona 100 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon wydał z siebie pomruk frustracji. - To głupie. Od kiedy klątwa może być zaraźliwa? Rzuciła mu rozbawione spojrzenie. - Nie słyszałeś o wampirach i wilkołakach? Obie rasy zaczęły od przekleństwa na jedną osobę a następnie się rozprzestrzeniło. Rada jest przerażona tym zdarzeniem. - Co z Adarem, Edenem i Dackim? Byli w Arii, gdy klątwa uderzyła., więc nie ma mowy, by utrzymać ją na zewnątrz. - Adar i Eden są zamknięci w klasztorze w odosobnieniu, a Dacki jest u mnie. - Dacki jest z tobą? Co się stało? - No bo go uratowałam i uzdrowiłam. Rada postanowiła, żeby u mnie został przynajmniej przez jakiś czas. Odnoszę wrażenie, że nawet jakby próbowali go zabrać, on by się sprzeciwił. - Czekaj! Co masz na myśli mówiąc uzdrowić? Co się przydarzyło Dackiemu? - Taylora potrzebowała mnóstwo krwi, której użyła do zaklęcia. Wszystko co było w płucach Landona opuściło go w wielkim pośpiechu. Dlaczego Taylora miała zaatakować Dackiego? Był jedyną osobą w rodzinie, która zawsze się nią przejmowała pomimo jej wad. - Czy teraz jest z nim w porządku? – zapytał trochę łamiącym się głosem. Położyła uspokajająco rękę na jego ramieniu. - Fizycznie tak. Udało mi się wyleczyć ranę. Wewnątrz dalej boleje nad jej zdradą. Boże, Landon chciał pójść do brata, przytulić go i uspokoić, że wszystko będzie w porządku. Dack musi być taki przygnębiony i przestraszony. - Jak myślisz, jak przekleństwo będzie na nas wpływać? – wychrypiał. - W dzień będziecie zamieniać się w łabędzie. Strona 101 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Każdy dzień? - Tak, tak, to oznacza, że musisz upewnić się, że jesteś w pomieszczeniu gdzie wszystkie okna są zamknięte, kiedy to się stanie. W przeciwnym razie nie będziesz w stanie oprzeć się pokusie, by odlecieć w poszukiwaniu wody. - To samo dzieje się z Dackim i innymi? - Tak, Dacki był prawie tak zły jak ty kiedy się dowiedział. - Można sobie wyobrazić. Nienawidzi wody odkąd omal się nie utopił, gdy miał pięć lat. Landon położył rękę na bolącym brzuchu. - Jest jeszcze gorzej. - Jak to w ogóle możliwe? - Jesteście powiązani jakby liną, jeśli jeden z braci umrze to reszta też. - A więc innymi słowy Taylora musi zabić jednego z nas i królestwo będzie należało do niej. – stwierdził ze złością Landon. - Tak, a ona i Nico wysłali myśliwych, by wytropić i wyeliminować wszystkich. Horror przepełzał po kręgosłupie Landona. - Pierwsze miejsce w jakim zaczną szukać jest moje mieszkanie. Czy nie mówiłaś, że Brian tam jeszcze jest? Petra westchnęła. - Masz rację. To nie to znaczy, że Blondie jest w niebezpieczeństwie! – Wyciągnęła różdżkę mrucząc. – Cóż jak mówią -zasady można nagiąć. Poza tym Rada nic nie mówiła, żebym nie pomagała twojemu partnerowi. Powiedzieli po prostu, że nie mogę pomagać tobie. Machnęła różdżką i przetransportowała ich do apartamentu, gdzie wszystko było połamane.

Strona 102 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY.

Brian bywał wcześniej w obliczu wielu trudnych sytuacji. Począwszy od pierwszej klasy, gdy walczył z większymi dziećmi broniąc chłopca którego chcieli pobić aż do grupy punków, którzy chcieli ukraść jego rower. Nie licząc nawet sytuacji, które miał w domu co miesiąc. Trzeba było dużo, by przestraszyć Briana. Sześciu uzbrojonym facetom, ubranym na czarno, udało się to osiągnąć. Spał na kanapie, nie chcąc spać w łóżku Landona bez niego, kiedy nadeszli. Albo raczej wpadli wyłamując drzwi, by dostać się do mieszkania. Zanim Brian w ogóle mógł pomyśleć o ucieczce największy z nich złapał go za kołnierz, podniósł na ziemię i uderzył o ścianę. Brian dyszał kiedy czarne mroczki biegały mu przed oczami. Zaczął kopać nogami szukając oparcia przez kilka chwil, zanim zdał sobie sprawę, że dalej wisi nad ziemią. - Co? Ty. Pieprzysz? – wychrypiał. Strach nim wstrząsnął jak zobaczył pozbawione emocji, chłodne oczy mężczyzny. Maski zakrywały dolną część twarzy, a na głowach mieli kaptury. Brian nie mógł zobaczyć zbyt wielu cech atakującego. Skrzywił się zastanawiając się dlaczego naśladowcy Ninja włamali się do mieszkania Landona. Jak do diabła dostali się na górę omijając ostrego-jak-jastrząb portiera. Kiedy lider zaczął nim potrząsać zastanawiał się czy wyjdzie z tego cało. - Gdzie jest Landon Cob? – zapytał prześladowca. Nawet przerażony Brian chciał chronić człowieka, którego kochał. - Skąd wiesz, że nie jestem Landonem?

Strona 103 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Tym razem nie tylko był potrząsany, ale pchnięty ponownie na ścianę. Ból eksplodował wzdłuż kręgosłupa. Próbował kopać ponownie, ale jego sukcesy były podobne do ostatniego razu. - Wiem jak wygląda książę. Ty nim nie jesteś. – warknął atakujący. Brian zrozumiał, że ma wysokie szanse zginąć w ciągu kilku najbliższych sekund. Właśnie znalazł coś dobrego w swoim życiu i chciał się tym cieszyć. Uważałby całą tę sytuację za tragicznie zabawną, gdyby nie był zdrętwiały ze strachu. - Hej nigdy nie słyszałeś o Extreme Makeover? (Ekstremalnej Całkowitej Odmianie?) – zapytał Brian. Tym razem został pchnięty na ścianę tak mocno, że całe powietrze opuściło jego płuca. Szybkimi i rozpaczliwymi oddechami próbował uzupełnić ten niedobór cały czas myśląc o ucieczce. - Mam dość tej zabawy. Mów gdzie jest Landon Cob? - Odpieprz się, nic ci nie powiem. – odparował Brian. Jednocześnie zastanawiał się jak doszło do tego, że jego życie zamieniło się w film akcji. Jedynymi rzeczami, których mu w tym brakowała to spektakularne sceny akcji i ratunek ze strony głównego bohatera na koniec. Znikąd Petra i Landon pojawili się na środku salonu. Brian nie mógł powstrzymać chrapliwego chichotu, kiedy jego przewidywania się sprawdziły. Napastnicy zatrzymali się bez wątpienia wstrząśnięci nagłym wejściem. Brian wykorzystał ten moment i kopnął po raz ostatni. Tym razem jego stopa sięgnęła wrażliwej pachwiny lidera. Napastnik wypuścił go z okrzykiem bólu a on padł na ziemię lądując z hukiem i bolesnym tyłkiem. - Brian. – wrzasnął Landon i popędził do przodu. - Jestem cały. – odpowiedział Brian. Jego słowa utonęły w dźwięku metalu ocierającego się o skórę. Jego usta były otwarte w szoku, gdy zobaczył jak napastnicy wyciągają prawdziwe miecze z pochew. Strona 104 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nie ma mowy. – wyszeptał. Zapomnijmy o filmie akcji, średniowieczna saga znacznie bardziej pasowała do sytuacji. Zwłaszcza, że Landon wyciągnął swój własny miecz. Jedyne czego teraz brakowało to zbroje i konie. Wszyscy napastnicy obrócili się od niego w kierunku Landona. Serce Briana waliło ze strachu i szoku, gdy zdał sobie sprawę jaką mieli przewagę nad jego kochankiem. Gorączkowo rozejrzał się za jakąś bronią dla siebie. Jedyne co mógł znaleźć to kij do golfa. Decydując się, że to lepsze niż nic, zerwał się na nogi i chwycił go. - Petra zrób coś! – krzyknął Brian. - Nie mogę. – powiedziała nerwowo zagryzając paznokcie. Landon i dwóch ubranych na czarno napastników zaangażowanych było w walkę na miecze. Mimo całego napięcia nie mógł pomóc, ale mógł podziwiać jak seksownie wyglądał Landon poruszając się z mieczem z męskim wdziękiem rywalizując z tancerzami lub sportowcami. Miecz Landona ciął powietrze tak szybko, że Brian ledwie mógł śledzić jego ostrze. Ciął i blokował wyglądając tak, jakby walka na miecze z dwoma przeciwnikami była czymś łatwym i przyjemny. Brian oderwał od niego wzrok i ponownie zwrócił do Petry. - Dlaczego do cholery nie? - To zabronione. – powinien widzieć, że nie uzyska od niej zrozumiałej odpowiedzi. Brian fuknął z dezaprobatą i rzucił się do walki. Jeśli Petra nie może pomóc lub nie chce to on na pewno tak. Z okrzykiem wojennym, z którego byłby dumny Raussell Crowe, Brian uniósł kij nad głowę. Zamachnął się tak mocno jak tylko mógł. Zamierzał trafić w głowę jakiegoś przeciwnika, zamiast tego spojrzał przez ramię i stracił równowagę kiedy kij zsuwał się po ramieniu przeciwnika. Poleciał do przodu, aż trafił na szklany stolik Landona. Szkło rozbiło się z hukiem i jednoczesnym krzykiem Petry. Lecąc w dół wysunął ręce przed siebie by złagodzić upadek, co okazało się błędem kiedy ból wystrzelił Strona 105 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

wzdłuż ramion, gdy szkło rozcięło jego dłonie. Syknął i zobaczył jak krew rozprzestrzenia się na białym dywanie. - Trudno, to pierdoła, pewnie nigdy nie zejdzie. – mruknął. Martwienie się o coś tak przyziemnego w ferworze walki było dziwne. Znowu, odkąd Landon zagościł w jego życiu wszystko kręciło się dziwnie, dlaczego ta tendencja miałaby się dzisiaj zmienić. Cień, który nasunął się nad jego głowę wyrwał go z zadumy. Przetoczył się w samą porę. Miecz uderzył w szkło rozdzierając dywan w miejscu gdzie przed chwilą była jego głowa. - Petra zrób coś! – krzyknął jeszcze raz. - Nie mogę już więcej pomóc Landonowi. – odkrzyknęła. Jednemu z napastników udało się uderzyć księcia pięścią w brodę. Zarówno Petra jak i Brian skrzywili się ze współczuciem, gdy Landon cofnął się w tył usiłując uzyskać równowagę. Ponieważ wiedział, że nie może nawet z trudem uzyskać sensownej odpowiedzi od Petry, postanowił spróbować kompletnie szalonej ścieżki by do niej dotrzeć. - Czy wolno ci pomóc mnie? Jej twarz zajaśniała z podniecenia. - Tak, mogę. Brian znowu musiał uniknąć następnego cięcia mieczem. Tym razem znowu spotkał się z rozsypanym szkłem. Jęknął z bólu. Świeża fala złości i gniewu wezbrała się w nim. Cholera, to był jego ulubiony podkoszulek, ale na pewno teraz był podziurawiony. Leżąc na plecach ponownie stanął przed pseudo ninja, który ponownie uniósł miecz. Żołądek Briana zwinął się ze świadomość, że jego ciało leżało przy ścianie więc nie miał możliwości przetoczenia się. Ze wszystkich opcji wybrał tę najlepszą, wyciągnął dłonie przed siebie by zablokować cios. Strona 106 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Głośny huk wypełnił pokój, gdy kaskada tęczowego blasku spadła na niego. Zszokowany nie mógł wymówić słowa, gdy zobaczył tylko pustą przestrzeń i trochę dymu tam gdzie przed chwilą stał człowiek z mieczem. - Ups! Chodziło mi o to, by go tylko trochę ogłuszyć. – zaśpiewała Petra. - To jest w porządku obiecuję nie mieć ci tego za złe. – powiedział Brian wstając. Widział, że Landon wyeliminował dwóch przeciwników na własną rękę, ale dwóch następnych zajęło ich miejsce. Brian wydał okrzyk wojenny i rzucił się na najbliższego. Jakby nie wyglądał wcześniej na bezbronnego, to fakt, że teraz wskoczył mu na barana, załatwiał sprawę. Nie powstrzymało go to od dania z siebie wszystkiego. Wbił mu piety w biodra jednocześnie ściskając jego szyję z całej siły. Trwało to kilka sekund, gdy facet cofnął się i uderzył nim w ścianę. Brian krzyknął ponieważ znowu ból eksplodował wzdłuż kręgosłupa do głowy. Zamierzał później udać się do kręgarza a rachunek wysłać liderowi ninja. Krzyknął zaskoczony, gdy jego przeciwnik zniknął w podmuchu brokatu. Nic go nie podtrzymywało więc zrobił imponujący pad na twarz na dywan, jedynym pocieszeniem było to, że miejsce to było bez rozbitego szkła, kawałków ciała czy krwi. - Przepraszaaam. – zaśpiewała Petra. Brian podniósł rękę, że nie będzie chował do niej urazy, gdy zachwiał się na nogach. Jego wzrok wylądował na Landonie w samą porę, by zobaczyć jak kilkoma ruchami miecza wykańcza ostatniego faceta. Jak tylko mężczyzna padł na ziemię zapytał. - Petra możesz pozbyć się ciał? – zatrzymał się na chwilę i dodał. – Zrób to dla mnie, proszę. Sformułowanie wydawało się prawidłowe ponieważ ukłoniła się i machnęła różdżką. Ciała zniknęły, ale szkło i krew pozostały.

Strona 107 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon rzucił miecz - Powiedz mi wprost. Jeśli chodzi o ubrania czy przeniesienie mnie tutaj możesz naginać zasady. Ale kiedy moje życie jest w niebezpieczeństwie, bo jestem atakowany nie jesteś w stanie pomóc w ogóle? - Hej, nie oceniaj mnie tutaj. Robię co w mojej mocy. Jesteś moim pierwszym chrześniakiem, a w przypadku gdybyś nie zauważył to twoja rodzina nigdy nie była typowa sprawą. - Tak, nikt cię nie nauczył jak sobie radzić ze złą matką i siostrą wbijającą nóż w plecy? – kwestionował Landon. - Nie … przynajmniej tak sądzę. Gdyby tak było nie byłoby tego obecnego dnia. – Postukała palcem w brodę zastanawiając się nad czymś. – Faktycznie myślę, że brakowało mi wielu lekcji. - Mardi Gras to nie była jedyna przeszkoda. – droczył się Brian. - Osobiście nie rozumiem jak Rada może cię obarczać winą za te zakłócenia. Nie wtedy, gdy moje życie jest w niebezpieczeństwie. – uzasadniał Landon – zwłaszcza, że moje życie powiązane jest z życiem moich braci z powodu cholernej klątwy. Nikt nie mógł się spodziewać, że można jednocześnie zabić całą rodzinę królewską Arii. Brian uniósł palec. - Czekaj, czekaj, czekaj … Mam coś. Mogła to zrobić, bo faktycznie pomaga mi. Racja? Petra westchnęła. - Wiem jakie to jest frustrujące, ale muszę być ostrożna, by nie łamać zasad. - Dlaczego? Tylko dlatego, że banda starych ramoli wkurzyła się na ciebie? – zapytał Brian. - To jest czymś więcej niż sugestia Briana? Mogą pozbawić cię twojej magii. Prawda? - Landon spojrzał na Petrę ze zrozumieniem. Pociągając nosem Petra skinęła głową.

Strona 108 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- To jest gorszy los niż śmierć dla wróżki. Tak zrobili z moim przyjacielem i nigdy nie było tak samo. Brian spojrzał na nią z przerażeniem. - Zrobiliby to, chociaż Landon walczy z przekleństwem? Petra lekceważąco machnęła ręką. - Och to. Przekleństwo nie będzie trwać wiecznie. Przynajmniej nie tak daleko jak się obawiasz. Wymienił zdezorientowane spojrzenie z Landonem. W końcu uniósł ręce w geście poddania się. Natychmiast pożałował tego gestu gdyż ból przebiegł przez jego ciało. Choć starał się powstrzymać, jęk wydobył się z jego ust. Krew sączyła się z pociętych dłoni. Krew sączyła mu się po plecach mocząc podkoszulek. Wiedział, że powinien spojrzeć w dół, by sprawdzić rany na dłoniach ale nie mógł się zmusić żeby to zrobić. Zawsze był trochę mięczakiem kiedy chodziło o krew, co było trochę dziwne patrząc na jego dzieciństwo. - Jesteś ranny. – wykrzyknął Landon podbiegając. - Tylko trochę. – stwierdził. Potem spojrzał na swoje rany, były długie i głębokie tak, że widział mięśnie leżące pod skórą. Jego żołądek zwinął się w rolkę kiedy grunt zaczął się kołysać. Nie zemdleję. Nie zemdleję. Nie zemdleję. Znając moje szczęście Petra wykona na mnie oddychanie usta-usta. Próbował coś powiedzieć, ale ziemia zaczęła przechylać się na boki. Krawędzie pola widzenia pociemniały i wiedział, że był skończony. Cholera. Runął na ziemię słysząc jeszcze jak Petra wciągnęła głęboko powietrze z zaskoczenia zanim ciemność go pochłonęła.

Strona 109 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY.

Landon zaniósł swojego kochanka do łóżka, nie dbając o to, że krew poplami jego pościel. - Uzdrów go. – zażądał od Petry. Petra załamała ręce z wyrazem paniki na twarzy. - Jest tak wiele krwi. Landon obrócił się do niej. – Nie chcę słyszeć o krwi. Chcę, żebyś go wyleczyła. Petra wyciągnęła różdżkę i machnęła nią w kierunku Briana. Landon patrzył przez chwilę w napięciu jak rzucała czar i jaki był jego efekt. Krew magicznie zniknęła, oczy Briana były zamknięte i nadal leżał nieruchomo jak kamień. - Dlaczego on się nie budzi? - Uzdrowiłam jego wszystkie rany, ale umysłowi może zająć to trochę czasu by wrócić po szoku, którego doznał w wyniku obrażeń. - Ale to zrobi? - Oczywiście.. Byłby bardziej pewien, gdyby Petra nie gryzła wargi i nie patrzyła na niego niespokojnie. - Jak oni się tu dostali? Rada zamknęła wszystkie portale. - Zrobili to! Musieli znaleźć jakiś sposób. Pstryknęła palcami. - Znam kogoś kto może wiedzieć jak to zrobili. Jest byłym myśliwym. Jest tym, który powiedział mi o Nico. Mieszka tu na ziemi. - Wyjdziemy jak tylko Brian się obudzi. Nie chcemy następnej fali myśliwych. Strona 110 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Petra skinęła głową. - Posprzątam pokój, zostań tu na wypadek, gdyby się obudził. Jak tylko wyszła z pokoju Landon usiadł na łóżku. Ale odległość od jego kochanka wydawała się nieznośna. Ulegając pokusie wspiął się na materac i przytulił dokładnie do jego boku. - Chodź kochanie, musisz się obudzić. Nie mogę zrobić nic bez ciebie. Nie czytasz bajek? Miałeś być moją jedyną prawdziwą miłością. - Jeśli byłbyś prawdziwym księciem to wiesz, że powinieneś pocałować mnie na jawie. – szepnął Brian nie otwierając oczu. Landon krzyknął z ulgi ze śmiechem. - Mój błąd. – Pochylając się złożył na ustach kochanka delikatny pocałunek, który szybko zamienił się w okrzyk zaskoczenia, gdy Brian mocno pociągnął go w dół, aż dotknęli się klatkami piersiowymi. Landon jęknął kiedy Brian wcałowywał się z całą siłą w jego usta. Zaczerpnął głośno powietrza kiedy został w końcu uwolniony. Brian zamrugał do niego niewinnie. - To przywróciło mnie do życia książę. Landon pokręcił głową nad głupotą kochanka. - Tak, jestem naprawdę niesamowity. Teraz, jeśli czujesz się lepiej, powinniśmy ruszać. Petra zna kogoś kto może nam powiedzieć więcej na temat ludzi którzy napadli na moje mieszkanie. Oczy Briana zachmurzyły się. - Czy wiesz kto ich wysłał? - Myślę, że to był Nico. Petra mówi, że to zły czarownik, który wpłynął na moją siostrę by przejęła koronę. - Myślałem, że do tego trzeba mieć złą macochę. Landon pogłaskał kochanka po policzkach. - Nie wierz we wszystko co czytasz. Strona 111 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Brian uśmiechnął się i spojrzał w jego oczy, co spowodowało uczucie ciepła na sercu. - Och, obudziłeś się. – Szampański głos Petry przerwał im intymną chwilę. Landon ledwo się powstrzymał, by jej nie udusić. - Chyba chcemy już udać się w drogę. Tylko fakt, że miała rację uratował ją od miecza Landona. - Chodź kochanie, Petra ma rację. Powinniśmy iść. Brian dał kochankowi szybkiego całusa, jakby mógł czytać jego myśli. - Będziemy kontynuować później. Landon wsunął rękę za jego kark i mocno go pocałował. - Na pewno. - Wy dwaj dobrze wyglądacie razem. Landon spojrzał z wdzięcznością na matkę chrzestną, która wyglądała na zbyt zainteresowaną ich pocałunkiem. Zsuwając się z łóżka sięgnął i pomógł Brianowi wstać. - Chodźmy odwiedzić byłego myśliwego. – powiedział. Petra oderwała wzrok od Briana. - Ok. – Machnęła różdżką i z błyskiem światła zniknęli.

Brian spojrzał na budynek trochę bardziej, niż z obawą. Przede wszystkim to był dom w środku lasu, a po drugie to wcale nie wygalał na przyjazny. Żaden znak nie opisywał terenu, nie inspirowało to do zaufania oraz podkreślał to fakt, że nie było żadnych innych domów w zasięgu wzroku. Miał też dziwne uczucie, że ktoś ich obserwował kiedy wchodzili. Strona 112 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Podskoczył, gdy jakieś ramię objęło go. - Spokojnie kochanie. – Landon potarł jego rękę pokrytą odciskami dłonią. Brian domyślał się, że odciski były od władania mieczem, było to coś czego nigdy by się nie domyślił. Jego kochanek sprawiał wrażenie gładkiego pracownika szczebla kierowniczego. Oglądanie mężczyzny, gdy walczył mieczem ratując go od bandy złych facetów, było pouczającym doświadczeniem. Miał nadzieję, że w najbliższym czasie nie będzie musiał go powtarzać. Petra podeszła do drzwi i załomotała w nie maleńką pięścią. Brian podejrzewał, że jej błyszczące rajstopy ukrywają zestaw szpilek z tytanu. Nie wydawało się na nią to wpływać więcej niż kilka minut. - Pomyślałem, że ty nie zakładałaś pomocy. – uśmiechnął się z wyższością. - To nie jest pomoc, to jest przedstawienie się. Nie ma nic złego w przedstawianiu się ludziom. Czasami zdarza się pomagać sobie nawzajem i to nie jest obowiązkiem. – Okręciła się wokół swojej osi jak mała dziewczynka, jej skrzydła dygotały na lekkim wietrze. Wróżka była całkiem zwariowana. Zanim jej zdążył odpowiedzieć otworzyły się drzwi i pojawił się wysoki, napakowany facet ze szpakowatymi włosami i blizną na policzku. Spojrzał na Petrę i przewrócił oczami. Spojrzał na Briana i Landona cofnął się i machnął zapraszająco ręką. - Nie ma sensu tu stać bo i tak wiem, że nie odejdzie dopóki nie wpuszczę jej do środka i nie opowiem historii. Po tym dziwnym oświadczeniu trio weszło do domu. - Woha. – Oczy Briana otwarły się szeroko, gdy ujrzał wnętrze domu. Wnętrze było przeciwieństwem zewnętrznej strony budynku. Z zewnątrz wyglądał zupełnie rustykalnie i Brian miał wątpliwości czy zainstalowano bieżącą wodę. Strona 113 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Wewnątrz było jasno i czysto, ogromne skórzane meble miały czerwone akcenty w postaci puchatych poduszek. - Ładne miejsce. – skomentował Landon. - Dzięki. Teraz Petra, co TY tu robisz? - Hagan nie wiem do kogo się zwrócić? Rada wróżek zamknęła portale między Ziemią a Arią, a jednak przybyli tu myśliwi. Pomyślałam, że ze wszystkich ludzi może wiesz jak oni to zrobili. - A on to kto? – Hagan spojrzał na Briana. Petra zaróżowiła się. - To partner księcia Landona, Brian. Łowcy przyszli do mieszkania Landona i myślę, że za tym stoi Nico i księżniczka Taylora. Nie wiem w jaki sposób pokonali zamknięte portale. Hagan skinął głową. Jego przystojna twarz spoważniała. - Nico znałby sposób. Jest tym, który stworzył amulety. - Jakie amulety- zapytał Landon? - Każdemu myśliwemu dawano amulet po inicjacji. To pozwala przechodzić przez portale. Każdy portal. Rada Wróżek może nie wiedzieć o wszystkich. Istnieje co najmniej dziesięć portali między Ziemią a Arią. - Łał- Petra zamrugała. – Wiem tylko o trzech. Hagan skinął głową. - Większość wie tylko o jednym lub dwóch. Świat Briana wymykał się spod kontroli. Omal sam nie poznawał siebie. Jak to się stało, że jest skojarzony z księciem i to w trakcie ucieczki przed myśliwymi? Łowcy ubrani jak ninja próbowali go zabić mieczem i byli na łasce chrzestnej wróżki, która wyglądała tak jakby nie mogła zawiązać własnych butów bez mapy i przewodnika. - Potrzebuję się skontaktować z Fisherem i Kedrikiem oraz zabrać ich z powrotem do Arii. Musimy stawić czoła naszej siostrze razem.

Strona 114 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Ale nie wtedy, gdy przekleństwo nie jest przełamane. Do tego czasu nie będziesz bezpieczny przebywając razem z braćmi. – przypomniała Petra. Landon krążył po pokoju. Nie było tu za dużo miejsca dla kogoś z tak szerokimi ramionami jak Landon. Brian zastanawiał się jak Łowca żył na tak małej przestrzeni. Chociaż chata była duża to powierzchnia minimalna przez ponadgabarytowe meble rozsiane po pokoju. Hagan natomiast był tak duży jak książę. Z jego czarnymi włosami oprószonymi siwizną miał klimat Silver Fox z całą otoczką. Gdyby już nie był związany z Landonem mógłby spróbować właśnie z tym facetem. Landon zatrzymał się przed nim zasłaniając mu widok na myśliwego. - Jestem pewien, że ty nie rozglądasz się właśnie za innym facetem Brian zawstydził się. - Po co mam to robić skoro mam ciebie? Nigdy nie padły precyzyjniejsze słowa. Pozwolił sobie na zatopienie się w ciepłym spojrzeniu kochanka. - Skupcie się panowie. – powiedziała Petra Co było raczej hipokryzją ponieważ miała uwagę pijącego komara. - Musimy znaleźć braci Landona. Myśliwy pokręcił głową. - Patrząc na wszystko, to nie będzie dobre. Muszą przełamać swój czar zanim znajdą się nawzajem. - Skąd wiesz? – Landon zjeżył się na niego. Hagan wzruszył ramionami. - Pracowałem dla Nico przez dwadzieścia lat. Nigdy nie pozwolił by ktoś miał łatwe wyjście z tego co zaplanował. Możesz zadzwonić do swoich braci. - Cholera. Dlaczego nie spróbować?

Strona 115 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon wyciągnął telefon i gorączkowo zaczął wybierać numer. Z jego wypowiedzi i wiadomości umieszczanych na poczcie głosowej wydawało się, że nie było łatwo. - Nie udało się? Landon pokręcił głową i spojrzał z taką rozpaczą, że Brian podszedł do niego i przytulił mocno. - Dack też jest poruszony, jestem pewna, że wszyscy z was są poszukiwani. – powiedziała Petra wpatrując się w różdżkę jakby w niej były wszystkie rozwiązania ich problemów. - Co proponujesz zrobić? Nie mam zamiaru tu stać i czekać, aż ktoś zabije moich braci. Jeżeli zbierzemy wszystkich razem wtedy możemy walczyć. - Może nie jesteś w stanie znaleźć swoich braci, ale to nie znaczy, że ja nie mogę. – Usta Hagana uniosły się w kącikach. Brian pomyślał, że to tak szeroko zakrojony uśmiech jak nigdy wcześniej. - Lecz to będzie kosztować. Landon skrzyżował ramiona na piersi. - Jaka jest cena? Brian znał brawurę kochanka, który był wstanie porzucić prawie wszystko aby ocalić braci. - Przysługa. Będziesz mi winien przysługę jaką sam wybiorę i kiedykolwiek poproszę. Landon przewrócił oczami. - Nie ma nic lepszego niż ogólnikowa, elastyczna przysługa. Wiesz, że nie mam zamiaru od razu odmówić. Nie w wypadku, gdy jesteś prawdopodobnie jedyną osobą na Ziemi, która może znaleźć moich braci. - To prawda. - Dobra, nieważne. Dam ci tę przysługę lecz lepiej pomóż mi zanim będzie za późno. Jeśli myśliwi znaleźli moje mieszkanie to na pewno wiedzą gdzie mieszkają moi bracia. Będziemy musieli podróżować w nocy ponieważ Strona 116 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

w ciągu dnia jestem łabędziem. – Landon zmusił się do przetrawienia reakcji myśliwego patrząc mu w oczy. - Zmieniasz się w łabędzia? i oceniające.

- Spojrzenie Hagana było chłodne

Książę nie miał problemu w zobaczeniu myśliwego w oczach mężczyzny. - Tak. - O wschodzie słońca? - Um, Landon. – Odwrócił się i zobaczył Petrę szarpiącą za swoje skrzydło. Nie trzeba było być psychologiem, by wiedzieć, że to nerwowy tik. Jego serce spadło na jego buty. - Co? - Chyba powinieneś wiedzieć, że Brian złamał twoją klątwę. - Co masz na myśli? – Landon zmarszczył brwi. Chociaż kobieta była pomocna to przyprawiała go o ból głowy. - To znaczy, że kiedy ofiarował swoje życie, żeby cię uratować to złamał klątwę. Hagan kiwnął głową. - To ma sens. - Jak to do cholery może mieć sens? – zapytał Landon. - Ponieważ klątwa nie może nic poradzić przeciwko prawdziwej miłości. Jeśli twój kochanek poświęcił się dla ciebie i prawdziwie cię kocha to przerwie klątwę. – Myśliwy spojrzał na Landona jakby nie mógł zrozumieć oddania Briana. Z okrzykiem radości Brian chwycił Landona w pasie i obrócił go dookoła. - Czyli musimy znaleźć twoich braci i znaleźć dla nich prawdziwą miłość. - Tak. Strona 117 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Hagan podszedł do drzwi, wziął leżącą obok nich torbę. - Chodźmy.

Strona 118 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

ROZDZIAŁ JEDENASTY.

Brian stuknął Landona w ramię. - Mimo, że jestem gotowy do podróży i gotowy odjechać w kierunku zachodzącego słońca udając się na poszukiwanie wielkich braci z tobą, to muszę najpierw zrobić jedną rzecz. Landon zmarszczył brwi, po chwili je prostując. - Jaką? - Muszę pójść do domu i porozmawiać z moim ojcem. Mimo, że oni nie mają ze mnie żadnego pożytku prócz mojej wypłaty, wciąż mogą zauważyć gdybym zniknął. Nie chcielibyśmy by wezwali policję. Plus to, że jest jeszcze coś co mam ochotę dostać. - W porządku możemy iść tam najpierw jeśli chcesz. Brian uśmiechnął się ogrzany tym, że kochanek jego potrzeby umieszcza przed wszystkim innym pomimo tego całego chaosu. Hagan z drugiej strony miał ogromny grymas zwątpienia na twarzy. - Nie wiem czy to dobry pomysł. Jeśli myśliwi zorientowali się kim jesteś mogli zaczaić się przy twoim mieszkaniu. - Nie obchodzi mnie to muszę wrócić, tam jest broszka mojej mamy. To wszystko co mi po niej zostało. Mój ojciec i bracia zastawili wszystko inne co było jej własnością, ale ją udało mi się ukryć i schować przed nimi. Jeśli tego nie zrobię oni znajdą ją też i zastawią i nie będę miał żadnej rzeczy, która by mi ją przypominała. Petra podeszła i położyła mu rękę na ramieniu. - Nie martw się, pojedziemy tam teraz i ją zdobędziemy. Kiedy Hagan wyglądał tak jakby nadal miał się zamiar kłócić, zmrużyła oczy i wydała z siebie niskie syczenie. - Powiedziałam idziemy i nie zamierzam zmienić zdania. Więc po prostu przyjmij to i zabierz swój tyłek do drogi. Strona 119 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Landon i Brian wymienili rozbawione spojrzenia. Brian nie wiedział co było zabawniejsze czy to że mała śmieszna wróżka rozkazywała wielkiemu facetowi, czy to że wydawało się, że on rzeczywiście się jej boi. Może Petra była kimś więcej pod tym całym głupim rudowłosym zewnętrzem. Petra machnęła różdżką i w błysku światła stanęli przed mieszkaniem Briana. Przełknął ciężko patrząc na rozpadający się budynek, pokryty graffiti i zaśmiecone chodniki. Landon i pozostali widzieli tu tylko norę i chyba mieli rację. Bojąc się jakie wrażenie może to wywrzeć na kochanku Brian zmusił się by spojrzeć na niego. Zamiast pogardy zobaczył tylko ciepły uśmiech. - Kocham cię. – powiedział Landon i chwycił Briana za rękę. - Ja też cię kocham. Przeniósł wzrok na Hagana i Petrę. Ona zdawała się nudzić, a on miał grymas na twarzy ale chyba skierowany w kierunku Petry. - Kobieto schowaj swoje skrzydła. – warknął Hagan. - Ups. – Pstryknęła palcami i one zniknęły z pola widzenia. Szaleństwem było zobaczenie skrzydeł ale Petra bez skrzydeł była jeszcze dziwniejsza, ale przecież jego życie ostatnio dążyło drogą szaleństwa. Dlaczego to miałoby się zmienić w ostatnim czasie. Hagan rzucił okiem w dół ulicy, jego wzrok wydawał się zaglądać do każdego zaułka, śmietnika, czy też samochodu. - Chodźmy zanim nas ktoś zobaczy. -Landon kiwnął głową i objął ramieniem Briana. Brian uśmiechnął się nieśmiało i ich poprowadził. Klatka schodowa pachniała moczem, zepsutą żywnością i pleśnią, czyli jak zwykle. Zwykli włóczędzy też byli obecni. Od uzależnionego od narkotyków Franka, do bezimiennego i bezdomnego, który zawsze koczował na pierwszym piętrze. Strona 120 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Brian powiedział im cześć. Mężczyzna chrząknął i uniósł tanią whisky zamiast powitania. Petra, Landon i Hagan pozostali obojętni na całą tę sytuację. Fala wdzięczności przepłynęła przez niego. Nie mógł się całkowicie rozluźnić bo w mieszkaniu czekało ich najgorsze. Gdy dotarł do mieszkania zatrzymał się, by uspokoić oddech. Landon nachylił się do niego i powiedział cicho. - Nie ma niczego co spowodowałoby zmianę mojego myślenia o tobie, pamiętaj -Brian spojrzał przez ramię. - Tak, ale ty nigdy nie spotkałeś moich braci wcześniej. – powiedział wiedząc, że nie może tego dłużej odkładać otworzył drzwi i wszedł do środka. Powitały ich dym papierosowy i opary piwa. Wachlując powietrze przed sobą, Brian rozejrzał się znajdując swojego ojca siedzącego w swoim fotelu. - Dobrze, spójrzcie, kto zdecydował się do nas zawitać. – warknął tata drapiąc się po brzuchu. Brian jęknął nisko. Jego ojciec nosił zwykłe spodnie od dresu i białą koszulkę bez rękawów. No, powinna być biała, bo nie wyglądała jakby dawno nie widziała pralki. Teraz wyglądała szaro i była pokryta plamami. Jego bracia wyszli z kuchni z uśmieszkami na twarzach dopóki nie zauważyli Petry, która przesunęła się do przodu, by stanąć obok Briana. Ich uśmiechy opadły i pożądanie pojawiło się w oczach. Petra podniosła rękę. -Nie myślicie o tym chłopaki. Nawet jeśli nie bylibyście niedobrzy dla mojego Briana, nie ma żadnego sposobu, do diabła, bym któregokolwiek dotknęła. Całe piwo z Octoberfest nie mogłoby mnie uczynić tak zrozpaczoną. Tata Briana wyprostował się na krześle. - Czy ona powiedziała mój Brian? Strona 121 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

Wiedząc gdzie podążały myśli jego ojca zaprotestował. - To nie jest tak. Ojciec zdawał się nie słyszeć. - Wiedziałem, że któregoś dnia staniesz się prawdziwym synem. Brian zamarł. Rana była jak przecięcie ostrzem myśliwego. Po tym wszystkim co zrobił, niekiedy dwie prace, by wspomóc rodzinę, jego ojciec wciąż tak patrzył na niego. Landon objął ramionami Briana i przyciągnął do siebie. - Właściwie to MÓJ Brian. Uśmiech zniknął z twarzy ojca i został zastąpiony zwykłym grymasem. - Powinienem wiedzieć lepiej. Po rozczarowaniu kolejne rozczarowanie. Cieszę się że matka tego nie dożyła. Ten komentarz znowu uderzył Briana, zakipiał z wściekłości. - Nienawidzę cię rozczarowywać ale mama o wszystkim wiedziała. Zawsze. Co więcej nie obchodziło jej to. Ona powiedziała mi, żebym się nie wstydził i nie ukrywał kim jestem. Być może miałem ją krócej niż ciebie, ale ona nauczyła mnie więcej o życiu niż ty. - Co? Jak być świrem? – przerwał Darren. - Jestem wariatem? – Brian wskazał na własna pierś. – To lepiej w porównaniu do przegranego nieroba. Nie miałeś kiedykolwiek problemu by brać pieniądze od tego dziwaka. Tak więc zakończymy to, ponieważ odchodzę i już nie wrócę. -Nie myślisz o tym, że ten człowiek jak zobaczy czym naprawdę jesteś przyjdziesz z powrotem czołgając się? – wykpił go tata. - Kim myślisz, że ja jestem? – zapytał Brian. - Chłopcem zabawką z niższych sfer. Jesteś biedny, biała biedna dupa dla niego. Petra warknęła ruszając do przodu, jej pięść świsnęła w powietrzu. Strona 122 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nikt nie będzie mówił czegoś takiego o NASZYM Brianie. Tak, więc teraz był NASZ- Brian pokręcił głową. Hagan chwycił ją i pociągnął do siebie. Landon zwrócił się do ojca Briana. -Mogę was zapewnić, że nie myślę tak o Brianie. Nigdy nie myślałem, bo widzę w nim inteligentnego, słodkiego, honorowego mężczyznę jakim jest. Kocham go i to nigdy się nie zmieni. Darren wywinął wargę. - Tato, chciałbyś skopać jego tyłek? Pamiętając jak Landon łatwo rozprawiał się z myśliwymi, Brian się zaśmiał. - Bardzo chciałbym zobaczyć jak próbujesz. - Zabierzmy twoje rzeczy i spadajmy. – zaproponował Hagan. Brian kiwnął głową i ruszył w kierunku sypialni. Wrzucił kilka ubrań do torby z górnej szuflady kredensu wyciągnął broszkę, którą ukrył w skarpetach. Spojrzał na nią z szacunkiem. Wielkości pół dolara była owalna i wycięta z jakiegoś różowego kamienia. Złote żyłki krzyżowały się na powierzchni a na odwrocie były wygrawerowane słowa w jakimś dziwnym języku. Landon podszedł i wciągnął go w ramiona. - Czy robisz dobrze? Wciąż patrząc na broszkę Brian powiedział. - Tak, w rzeczywistości nigdy nie czułem się lepiej. Powinienem odejść dawno temu. To z powodu tego, że mieszkaliśmy tu razem z mamą. Potem poznałem ciebie i zrozumiałem coś. - Co to było?

Strona 123 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Ona nie chciałaby, żebym godził się na takie traktowanie, żebym był nieszczęśliwy. Plus to, że gdyby żyła strzeliłaby mnie w potylicę za to, że pozwoliłem ci uciec beze mnie. Roześmiali się razem. Brian przekręcił się w ramionach Landona, aż stanęli na wprost siebie. Połączył się ze swoim mężczyzną właściwym pocałunkiem nie bacząc na to, że ktoś może wejść. Landon jęknął oddając pocałunek i wsuwając się językiem do ust kochanka. - Łał, powiedziałam to raz i powtórzę jeszcze raz, dobrze razem wyglądacie. –- zadeklarowała Petra od drzwi. Brian roześmiał się i odsunął. - Uważaj na siebie. Kup sobie Petra trochę więcej porno i zostaw nas w spokoju. Petra skupiła wzrok na broszce, która trzymał Brian przysuwając się bliżej. - Czy to jest twojej matki? - Tak. Miała to przy sobie przez całe życie. Powiedziała, że ma ją w spadku po swojej matce. - Czy mogę zobaczyć na chwilę? Posyłając Landonowi zdezorientowane spojrzenie, Brian zastosował się. Petra wzięła go do rąk i obróciła by spojrzeć na tył. - To dziwne. - Co? – domagał się odpowiedzi Brian. - Pismo z tyłu pochodzi od wróżek. Ten kamień jest do znalezienia tylko na Arii. – Pomasowała tył. – Niestety ten język jest starożytny i nie mogę go przetłumaczyć. Mogę spróbować później jeśli byś chciał. Landon chciał spojrzeć na niego. Strona 124 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Zgadza się, plus to, że wydziela magiczny ślad. - Jaki rodzaj magii? – naciskał Landon. - Jest więcej niż jeden rodzaj magii? - Tak, setki. – Wytłumaczyła Petra i ścisnęła broszkę zamykając oczy. Po kilku sekundach westchnęła sfrustrowana. - Nie mogę powiedzieć jakiego rodzaju jest ta magia. - Dlaczego nie? To powinno być łatwe dla wróżki twojego kalibru? – powiedział Landon. Posłała mu zjadliwe spojrzenie. - Tylko dlatego, że jesteś przyszłym władcą, nie musisz być niegrzeczny. - Dobra, przepraszam. Podała Brianowi broszkę z powrotem. - Musimy się stąd wydostać, zanim Kapitan Zrzędliwe Spodnie się wścieknie i odnoszę to do Hagana a nie do twojego ojca. Wyszli znajdując Hagana stojącego przed telewizorem, podczas gdy jego bracia i ojciec … spali? Ojciec leżał w swoim fotelu a jego bracia na podłodze. - Petra … - gniewnie powiedział Landon. Machnęła lekceważąco ręką. - Mam dość słuchania ich . To krótki stary czas spania, więc nie zaszkodzi im w dłuższej perspektywie. - Musicie zobaczyć co jest w zaniepokojonych mediach. – przerwał Hagan. Wszyscy podeszli do telewizora. Wiadomość dnia. Młoda blondynka będąca reporterem stała przed spalonym domem, jej mocno umalowana twarz miała odpowiedni wyraz twarzy. „Dziś wieczorem, jak podaje miejscowa policja, wybuchł ogień w domu znanego biologa morskiego Fishera Coba. Podczas gdy władze podejrzewają Strona 125 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

podpalenie, wiadomo, że nie było żadnych ofiar. Policja wciąż próbuje zlokalizować biologa, tak samo jak jego dwóch braci Landona i Kedrika, którzy także zostali ofiarami podpalenia. Każdy kto może udzielić jakiś informacji proszony jest o telefon na podany numer.” Brian przytulił Landona, który z każdym słowem reportera był coraz bledszy. - Powiedzieli, że nie było ofiar. – wskazał Brian. - To nie znaczy, że nie są martwi. Z tego co słyszałem to myśliwi zawsze sprzątają po sobie. - Twoi bracia żyją. – zdeklarował Hagan. - Jak możesz być tak pewny? – zapytał Landon. - Ponieważ jeśli ktoś z was umrze to umrą wszyscy chyba, że klątwa zostanie złamana. Nico uwielbia swoje zabawy, jego najlepszą i też ulubioną jest bawienie się więzami krwi danej rodziny. Chociaż nie możesz przekształcić się w łabędzia., to nadal pozostaje w mocy dopóki twoi bracia nie znajdą swoich partnerów. Widziałem już jak rzucał taką klątwę, ta część zaklęcia pozostaje dopóki wszyscy nie złamią swojej części zaklęcia. Brian wziął głęboki oddech. - No po prostu lepiej i coraz lepiej. - Więc to oznacza, że muszę znaleźć wszystkich braci i powiedzieć im jak zerwać to cholerstwo. – zdeklarował Landon. Wyszli z mieszkania. Brian zamknął drzwi. Petra wyjęła swoją różdżkę i machając nad drzwiami zaczęła mamrotać. Hagan westchnął z przesadą i przewrócił oczami. - Jeśli tu zostaniemy dłużej to równie dobrze możemy wysłać zaproszenie do łowców. – mruknął. - Poza tym co się stało, że im pomagasz? – dodał Landon.

Strona 126 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Nie pomagam, przeklinam. – zaśpiewała Petra radośnie. Alarm wstrząsnął Brianem. - Powiedz mi, że nie zamieniłaś ich w żaby. Pomimo, że mnie nie lubią, nie chciałbym ich oglądać całych w brodawkach i śluzie. - Nie martw się, zrobiłam ich tylko łysymi i grubymi. – dodała jeszcze machniecie różdżką zanim zadowolony uśmiech wypłynął na jej twarz. – Teraz mogą złamać zaklęcie tylko, gdy zrozumieją swój błąd i pożałują jak źle cię traktowali. - Jesteś złą kobietą.- Hagan obserwował ja z uśmiechem. - Nie wiesz o tym kochanie. Hagan pokręcił głową, zanim poprowadził ich do wyjścia z budynku. Landon zatrzymał Briana. - Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? - Co zrobić? – Brian spojrzał na swojego księcia zaniepokojony jego skupionym spojrzeniem. - Całą tą podróż przez wymiary i zostanie moim mężem. Nie mogę ci obiecać szczęśliwego zakończenia. Jeśli siostra wygra wszyscy zginiemy. Możesz zostać tutaj i mieć długie i szczęśliwe życie. Brian ujął twarz księcia w swoje dłonie. - Jeśli masz na myśli, nudno, samotnie i niemagicznie to masz rację. Zamiast tego mam zamiar iść zgodnie z planem B. Wędrować do zachodu słońca z przystojnym księciem i żyć długo i szczęśliwe. Landon posłał mu słodko-gorzki uśmiech. - Nie mogę tego obiecać. Brian zaśmiał się. - Nie musisz. Po tym wszystkim co się stało jak cię poznałem nie wierzę, że nie będzie szczęśliwego zakończenia. – Stanął na palcach i pocałował kochanka długo i namiętnie. Strona 127 z 128

betowała OkuLArNIcaM

Amber Kell&Stephani Hecht

Swan – The Cob Brothers

tłumaczyła

- Patrz, dostaliśmy głęboki pocałunek i każdy wie, że jest to połową sukcesu, gdy zajmujesz się bajkami. Petra zaszeleściła swoimi skrzydłami wyprowadzając ich jak najszybciej na zewnątrz. - No wróżka chce nas widzieć jak zabieramy stąd swoje ogony. Chodźmy! - Chodźmy! – Brian uśmiechnął się gdy Landon objął go w tali. Tej księżniczki lepiej się pilnować ponieważ Brian zapewniał go szczęśliwym zakończeniu. Landon stanął przodem do grupy. - Potrzebujemy dotrzeć do mieszkania Fishera i dowiedzieć się co się wydarzyło. Petra kiwnęła głową. - Chodźmy!.

Strona 128 z 128

betowała OkuLArNIcaM
Amber Kell [The Cob Brothers] 1. Ash Swan [MM] bet

Related documents

128 Pages • 30,464 Words • PDF • 1.4 MB

68 Pages • 22,696 Words • PDF • 1.2 MB

111 Pages • 26,177 Words • PDF • 1.2 MB

208 Pages • 72,246 Words • PDF • 2.8 MB

630 Pages • 128,629 Words • PDF • 1.6 MB

28 Pages • 9,717 Words • PDF • 685.2 KB

18 Pages • 2,906 Words • PDF • 1.5 MB

689 Pages • 266,541 Words • PDF • 79.9 MB

154 Pages • 63,334 Words • PDF • 875.5 KB

2 Pages • 1,042 Words • PDF • 299.7 KB

227 Pages • 90,854 Words • PDF • 1.2 MB