Moreland Melanie - The Contract .pdf

352 Pages • 80,503 Words • PDF • 1 MB
Uploaded at 2021-09-24 17:14

This document was submitted by our user and they confirm that they have the consent to share it. Assuming that you are writer or own the copyright of this document, report to us by using this DMCA report button.


The Contract Melanie Moreland POD ŻADNYM POZOREM NIE ZGADZAM SIE NA UDOSTEPNIANIE I ROZPOWSZECHNIANIE TEGO TŁUMACZENIA

Poniższe tłumaczenie w całości należy do autorki, jako jej praw autorskie i stanowi tylko i wyłącznie materiał marketingowy, który służy promocji twórczości tej autorki w naszym kraju. Tłumaczenie nieoficjalne Find_Your_Destiny 2

The Contract

Table of Contents: Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział

1................................................................ 2................................................................ 3................................................................ 4................................................................ 5................................................................ 6................................................................ 7................................................................ 8................................................................ 9................................................................ 10............................................................... 11............................................................... 12............................................................... 13............................................................... 14............................................................... 15............................................................... 16............................................................... 17............................................................... 18............................................................... 19............................................................... 20............................................................... 21............................................................... 22............................................................... 23............................................................... 24............................................................... 25............................................................... 26............................................................... 27...............................................................

str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str. str.

5 11 17 25 30 42 49 61 70 79 88 99 112 123 133 144 156 167 175 188 198 208 221 228 239 249 257

Find_Your_Destiny

3

The Contract

Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział

28............................................................... 29............................................................... 30............................................................... 31............................................................... 32............................................................... 33............................................................... 34............................................................... 35...............................................................

str. str. str. str. str. str. str. str.

267 276 288 300 310 323 336 343

Find_Your_Destiny

4

The Contract

Jeden Richard Pochyliłem się nad stołem, w głębi tętniącej życiem restauracji, która zniknęła w tle, gdy starałem się powstrzymać swój gniew. Tłumiąc chęć wrzeszczenia, utrzymywałem mój głos niskim, z ociekającymi furią słowami. — Co ty powiedziałeś? Jestem pewien, że źle cię usłyszałem. David zrelaksował się na krześle, w ogóle niezaniepokojony moim gniewem. — Powiedziałem, że Tyler awansuje na partnera. Moja dłoń zacisnęła się tak mocno wokół szklanki, iż zaskoczyło mnie, że się nie rozbiła. — To miał być mój awans. Wzruszył ramionami. — Rzeczy się zmieniły. — Urabiałem sobie dupę. Wniosłem ponad dziewięć milionów. Powiedziałeś mi, że jeśli prześcignę zeszły rok, zostanę partnerem. Machnął ręką. — A Tyler wniósł dwanaście milionów. Walnąłem ręką w stół, mając w dupie czy zwróciło to na nas uwagę. — To dlatego, że ten drań działał za moimi plecami i ukradł klienta. Pomysł kampanii był mój. On mnie kurwa orżnął! — Twoje słowo przeciwko jego, Richard. Find_Your_Destiny 5

The Contract

— Brednie. To wszystko brednie. — Podjęto decyzję, a oferta została złożona. Postaraj się, a może przyszły rok będzie twoim rokiem. — To tyle? — To tyle. Otrzymasz sowitą premię. Premię. Nie chciałem kolejnej pierdolonej premii. Chciałem tego awansu. On powinien być mój. Wstałem tak szybko, że moje krzesło przewróciło się, uderzając o podłogę z głośnym łomotem. Wyprostowałem się do mojej 193 wysokości i spojrzałem gniewnie w dół na niego. Biorąc pod uwagę, że David nie przekraczał 172 cm, siedząc, wydawał się znacznie mniejszy. David uniósł brew. — Ostrożnie, Richard. Pamiętaj, że w Anderson Inc. chodzi nam o pracę zespołową. Nadal jesteś częścią zespołu — bardzo istotną. Bacznie mu się przyglądałem, tłumiąc chęć powiedzenia, żeby się pieprzył. — Zespołu. Racja. — Potrząsając głową, wyszedłem.

Wkroczyłem do swojego biura, zatrzaskując za sobą drzwi. Moja asystentka uniosła wzrok, zaskoczona, z na wpół zjedzoną kanapką w ręku. — Co ci do cholery mówiłem, o jedzeniu przy biurku? Zerwała się na nogi. 6

Find_Your_Destiny

The Contract

— T-ty wyszedłeś — wyjąkała. — Pracowałam nad twoimi wydatkami. Pomyślałam... — Cóż, cokolwiek pomyślałaś, było kurewsko niewłaściwe. — Sięgając przez biurko, wyrwałem jej z ręki ohydną kanapkę, krzywiąc się na mieszankę. — Masło orzechowe i dżem? Czy to najlepsze, na co cię stać, za to ile ci płacą? Przekląłem, kiedy dżem kapnął na krawędź mojego garnituru. — Szlag! Jej już blada twarz, pobladła jeszcze bardziej, gdy spojrzała na czerwoną plamę na moim szarym garniturze. — Panie VanRyan, tak mi przykro. Od razu zaniosę go do czyszczenia. — Cholerna racja, że zaniesiesz. Kup mi kanapkę, kiedy wyjdziesz. Zamrugała. — Myślałam, że wyszedłeś na lunch? — Po raz kolejny twój proces myślowy jest niewłaściwy. Kup mi kanapkę i latte— dodatkowa pianka—żadnego tłuszczu. Chcę, Briana Maxwella do telefonu, natychmiast. — Niecierpliwie wyskoczyłem z garnituru, upewniając się, że kieszenie są puste. — Zabierz to do czyszczenia—chcę go z powrotem dziś po południu. Siedziała, jak kołek, gapiąc się na mnie. — Jesteś głucha? — Co chciałbyś, żebym zrobiła najpierw? Cisnąłem garnitur na ziemię. — To twoja pieprzona praca. Rozgryź to i załatw! Zatrzasnąłem drzwi do swojego biura. 7

Find_Your_Destiny

The Contract

Kwadrans później jadłem swoją kanapkę i latte. Zadzwonił mój interkom. — Mam pana Maxwella na drugiej linii do ciebie. — Dobra. — Podniosłem słuchawkę. — Brian. Muszę się z tobą spotkać. Dzisiaj. — Mam się dobrze. Dziękuje, że pytasz, Richard. — Nie jestem w nastroju. Kiedy jesteś dostępny? — Jestem zajęty przez całe popołudnie. — Odwołaj. — Nie ma mnie nawet w mieście. Najwcześniej mogę być tam o siódmej. — W porządku. Spotkaj się ze mną w Finlay. Mój zwykły stolik. — Odłożyłem słuchawkę, wciskając interkom. — Chodź tu. Drzwi się otworzyły, a ona wpadła do środka — dosłownie. Nawet nie próbowałem ukryć faktu, że przewróciłem oczami ze wstrętem. Nigdy nie spotkałem nikogo tak niezdarnego, jak ona — potykającego się o powietrze. Przysięgam, że spędza więcej czasu na kolanach niż większość kobiet, z którymi się umawiałem. Czekałem, aż zdołała stanąć na nagach, podniosła swój notatnik i znalazła pióro. Twarz miała zarumienioną i drżała jej ręka. — Tak, panie VanRyan? — Mój stolik w Finlay. Na siódmą. Zarezerwuj go. Lepiej, żeby mój garnitur wrócił do tego czasu. — Prosiłam o szybką obsługę. Aha, była za to dodatkowa opłata. Find_Your_Destiny

8

The Contract

Uniosłem brwi. — Jestem pewien, że z przyjemnością za to zapłacisz, biorąc pod uwagę, iż to była twoja wina. Jej twarz spochmurniała jeszcze bardziej, jednak się ze mną nie spierała. — Odbiorę go za godzinę. Machnąłem ręką. Nie obchodziło mnie, kiedy go odbierze, pod warunkiem, że będę go miał z powrotem, zanim wyjdę. — Panie VanRyan? — Co? — Muszę wyjść dzisiaj o czwartej. Mam umówioną wizytę. Wysłałam ci e-maila w tej sprawie w zeszłym tygodniu? Postukałem palcami w biurko, kiedy ją obserwowałem. Moją asystentkę — Katharine Elliott — zmorę mojej egzystencji. Zrobiłem wszystko, aby się jej pozbyć, ale nigdy nie miałem szczęścia. Choćby nie wiem, jakie dałem jej zadanie, ona je wypełniła. Każde poniżające polecenie, wykonywała bez narzekania. Odebrać moje pranie? Zrobione. Upewnić się, że moja prywatna łazienka była zaopatrzona w moje ulubione przybory toaletowe i prezerwatywy? Niezawodnie. Ułożyć alfabetycznie i wyczyścić moją ogromną kolekcję płyt CD po tym, jak zdecydowałem się na przyniesienie ich do biura? Zrealizowano — ona nawet je spakowała, kiedy “zmieniłem zdanie” i kazałem dostarczyć je z powrotem do domu, nieskazitelnie czyste i uporządkowane. Żadne słowo nie opuściło jej ust. Wysłać kwiaty i spławiającą wiadomość do kogoś, kogo rzuciłem w tym miesiącu albo tygodniu? Yep. Była w biurze niezawodnie każdego dnia — nigdy spóźniona. Rzadko kiedy opuszczała biuro, chyba że było coś dla mnie do załatwienia albo pędziła do pokoju socjalnego, aby zjeść jedną z jej śmiesznych przywiezionych—z—domu kanapek, odkąd zabroniłem jej jeść przy biurku. Utrzymywała mój kalendarz i kontakty w precyzyjnym porządku, dokładnie oznaczyła moje akta kolorami, jak lubiłem, i sprawdzała moje rozmowy telefoniczne, 9

Find_Your_Destiny

The Contract

upewniając się, by wiele moich byłych mi nie przeszkadzało. Przez pocztę pantoflową, wiedziałem, że wszyscy ją lubili, nigdy nie zapomniała o niczyich urodzinach i robiła najpyszniejsze ciasteczka, którymi okazjonalnie się dzieliła. Była pieprzoną doskonałością. Nie mogłem jej znieść. Ona była wszystkim, czym pogardzałem w kobiecie. Mała i delikatna, z ciemnymi włosami i niebieskimi oczami, ubierała się w proste marynarki i spódnice — czyste, schludne i zupełnie nieeleganckie. Jej włosy były zawsze zakręcone w koka, nie nosiła żadnej biżuterii, i z tego, co zauważyłem, się nie malowała. Miała atrakcyjność na poziomie zerowym i niewystarczającą samoocenę, aby coś z tym zrobić. Potulna i płochliwa, była łatwa do wyrolowania. Nigdy nie stanęła w swojej obronie, brała wszystko, co na nią zrzuciłem, i nigdy nie odpowiedziała negatywnie. Mnie podobały się kobiety silne i zdolne do walki — nie wycieraczki jak panna Elliott. Niestety, byłem na nią skazany. — W porządku. Nie rób z tego zwyczaju, panno Elliott. Przez chwilę wydawało mi się, że zobaczyłem w jej oczach błysk, ale ona tylko skinęła głową. — Odbiorę garnitur i zostawię go w twojej szafie. Twoja telekonferencja o drugiej godzinie jest ustawiona i masz trzydziestkę trójkę w sali konferencyjnej. — Wskazała dokumenty na rogu mojego biurka. — Tam są wszystkie twoje notatki. — Moje wydatki? — Skończę je i zostawię do twojego podpisu. — W porządku. Możesz iść. Zatrzymała się przy drzwiach. — Życzę miłego wieczoru, panie VanRyan. Nie odpowiedziałem.

10

Find_Your_Destiny

The Contract

Dwa Richard Brian popijał swoją whisky, spoglądając na mnie znad krawędzi szkła. — Zgadzam się, że to musi się palić, Richard. Ale co chcesz, żebym z tym zrobił? — Chcę innej pracy. To jest to, co zrobisz. Znajdź mi jakąś. Roześmiał się sucho, odstawiając szklankę. — Przerabialiśmy już tę rozmowę. Z twoimi poświadczeniami mogę znaleźć ci pracę, jakąkolwiek zechcesz, ale nie tutaj. W Victorii jest dwóch głównych graczy, a ty pracujesz dla jednego z nich. Jeśli jesteś wreszcie gotowy na przeprowadzkę, powiedz tylko słowo. Będę miał dla ciebie oferty w dowolnym dużym mieście, które chcesz rozważyć. Toronto dynamicznie się rozwija. Sapnąłem z irytacji. — Nie chcę się przeprowadzać. Lubię Victorie. — Czy coś cię tutaj trzyma? Bębniłem palcami o stół, rozmyślając nad jego pytaniem. Nie miałem pojęcia, dlaczego odmawiałem przeniesienia. Lubiłem miasto. Lubiłem jego bliskość do wody, restauracji i teatrów, zgiełk dużego miasta w małym miasteczku, a szczególnie klimat. Było coś jeszcze — coś, czego nie mogłem rozgryźć, mnie tu trzymało. Wiedziałem, że mogę się przeprowadzić; tak naprawdę było to niewątpliwie najlepsze, co można by zrobić, jednak tego nie chciałem.

Find_Your_Destiny 11

The Contract

— Nie, nic konkretnego. Chcę tu zostać. Dlaczego nie mogę dostać pracy w Gavin Group? Byliby cholernie szczęśliwi, że mnie mają. Moje portfolio mówi samo za siebie. Brian odchrząknął, stukając w szklankę swoim wymanicurowanym paznokciem. — Podobnie jak twoja osobowość. — Szczerze i otwarcie działam w branży reklamowej, Brian. — To niezupełnie jest to, do czego się odnoszę, Richard. — W takim razie, do czego się kurwa dokładnie odnosisz? Brian dał znak o więcej drinków i usiadł wygodnie, poprawiając krawat, zanim się odezwał. — Twoja reputacja i przezwisko mówią same za siebie. W wielu kręgach znany jesteś jako "Kutas". — Uniósł jedno ramię. — Z oczywistych powodów — wzruszyłem ramionami. Nie obchodziło mnie to, jak nazywali mnie ludzie. — Gavin Group jest rodzinną firmą. W przeciwieństwie do Andersona kierują firmą na dwóch fundamentalnych zasadach: rodzina i integralność. Są niezwykle wybredni, jeśli chodzi o ich bazę klientów. Parsknąłem. Anderson Inc. pracowałoby dla każdego. Tak długo, jak były pieniądze, będą tworzyć kampanię — bez względu na to, jak obrzydliwe były dla niektórych konsumentów. Wiedziałem o tym i, tak czy inaczej, zbytnio mnie to nie obchodziło. Wiedziałem, że Gavin Group jest o wiele bardziej dyskryminująca, jeśli chodzi o klientów, ale mogłem pracować w obrębie tych granic. David nienawidził Gavin Group — opuszczenie Anderson Inc. i praca tam, wkurzyłoby go tak konkretnie, że zaproponowałby mi partnerstwo, żebym wrócił. Może nawet zaoferuje to z miejsca, gdy odkryje, że odchodzę. Musiałem to urzeczywistnić. — Mogę się powstrzymać i pracować w ich parametrach. Find_Your_Destiny

12

The Contract

— To nie tylko to. Czekałem, aż kelner się wycofał po dostarczeniu naszych nowych drinków. Przez ten krótki czas studiowałem Briana. Jego łysina połyskiwała pod światłami, a jego jasnoniebieskie oczy migotały. Był zrelaksowany i spokojny, w ogóle się nie martwił o mój dylemat. Wyciągnął swoje długie nogi, nieśpiesznie je skrzyżował, kołysząc jedną, kiedy podnosił szklankę. — Co jeszcze? — Graham Gavin jest człowiekiem rodzinnym i prowadzi swój biznes w ten sam sposób. Zatrudnia tylko ludzi z takim samym rozumowaniem. Twoje, hmm, życie osobiste nie jest tym, co uzna za dopuszczalne. Machnąłem ręką, dokładnie wiedząc, do czego się odnosił. — Pozbyłem się Erici kilka miesięcy temu. Moja ex—kimkolwiek była stała się nagłówkiem z problemem narkotykowym, kiedy spadła z wybiegu przez narkotyczne odurzenie, podczas pokazu mody. Tak czy inaczej, miałem dość jej rozkapryszonego zachowania. Kazałem pannie Elliott wysłać kwiaty na odwyk z notatką mówiącą, że skończyliśmy, a potem zablokowałem jej numer. W zeszłym tygodniu, gdy próbowała się ze mną zobaczyć, kazałem ochronie wyprowadzić ją z budynku — a raczej miałem pannę Elliott, która o to zadbała. Właściwie wyglądała, jakby było jej żal Ericki, po tym, jak udała się na dół, wracając po krótkim czasie, aby zapewnić mnie, że Erica nie będzie mnie ponownie niepokoić. Krzyżyk na drogę. — To nie tylko Erica, Richard. Twoja reputacja jest dobrze znana. Jesteś playboyem poza godzinami pracy i tyranem w ciągu dnia. Zapracowałeś sobie na pseudonim. Też niepasujący do Grahama Gavina. — Uważaj mnie za odmienionego faceta. Brian się roześmiał. Find_Your_Destiny

13

The Contract

— Richard, nie rozumiesz tego. Firma Grahama jest ukierunkowana na rodzinę. Moja dziewczyna, Amy, tam pracuje. Wiem, jak oni działają. Nigdy nie widziałem firmy takiej jak ta. — Opowiedz mi. — Jego cała rodzina jest zaangażowana w operację. Jego żona i dzieci, nawet ich małżonkowie tam pracują. Mają pikniki i kolacje dla swoich pracowników i ich rodzin. Dobrze płacą; dobrze ich traktują. Klienci ich kochają. Pierwsze zatrudnienie jest trudne, ponieważ rzadko kiedy ktoś odchodzi. Rozważałem to, co powiedział. Nie było tajemnicą, jak ważna była rodzina w Gavin Group, czy też jak niewielką rotację miała spółka w kadrach. David nienawidził Grahama Gavina i wszystko, co reprezentował on w świecie biznesu. Dla niego to był bezpardonowy świat, i tak to rozgrywał. Im krwawiej, tym lepiej. Nie dawno przegraliśmy dwa główne kontakty z Gavinem i David był wściekły. Tego dnia poleciały głowy — wiele z nich. Miałem szczęście, że to nie byli moi klienci. — Więc nie mam cholernego szczęścia. Zawahał się, rzucił okiem na mnie i obejrzał się przez ramię. — Wiem, że jeden z ich głównych kierowników odchodzi. Pochyliłem się do przodu, zainteresowany tym newsem. — Dlaczego? — Jego żona była chora. Jej rokowania są dobre, ale zdecydował się wprowadzić zmiany dla ich rodziny i pozostać w domu. — To tymczasowe stanowisko? Brian potrząsnął głową. — To jest właśnie typ człowieka, którym jest Graham Gavin. Daje mu wcześniejszą emeryturę z pełną pensją i świadczeniami. Powiedział mu, że kiedy jego żona wyzdrowieje, Find_Your_Destiny

14

The Contract

wyśle ich w rejs, by to uczcić. — Skąd o tym wiesz? — Amy jest jego asystentką. — W takim razie potrzebuje zastępstwa. Załatw mi rozmowę kwalifikacyjną. — Richardzie, czy nie słyszałeś ani słowa z tego, co powiedziałem? Graham nie zatrudni kogoś takiego jak ty. — Zrobi to, jeśli uda mi się go przekonać, że nie jestem taki, jak myśli. — A jak to zrobisz? — Załatw mi rozmowę, a ja rozgryzę tę część. — Wziąłem długi łyk mojej szkockiej. — To musi zostać zrobione po cichu, Brian. — Wiem. Zobaczymy, co mogę zrobić, ale mówię ci — trudno będzie to sprzedać. — Będzie hojna opłata za znaleźne, jeśli mi pomożesz. — Czy to jest warte udowodnienia Davidowi, że możesz odejść? Aż tak chcesz tego partnerstwa? Pogłaskałem się dłonią po brodzie w zamyśleniu, drapiąc zarost. — Zmieniłem zdanie. — Co masz na myśli? — David nienawidzi Grahama. Nic by go bardziej nie rozwścieczyło niż utrata mnie dla niego. Wiem, że kilku z moich klientów również wskoczyłoby na statek, co mogłoby wywołać szkody. Mam zamiar sprawić, że Graham Gavin mnie zatrudni, a kiedy David spróbuje mnie odzyskać, to będzie moja kolej, by powiedzieć mu "rzeczy się zmieniły". — Jesteś dość pewny siebie. — Mówiłem ci — to właśnie sprawdza się w tym biznesie. Find_Your_Destiny

15

The Contract

— Nie wiem, jak zamierzasz to osiągnąć, ale zobaczę, czy mogę cię tam wkręcić. — Chodziłem do szkoły z jego zięciem i wciąż razem gramy w golfa. Powinniśmy spotkać się około przyszłego tydzień. Wybadam go na ten temat. Kiwnąłem głową, mój umysł pędził tysiąc mil na godzinę. Jak ktoś ma przekonać nieznajomego, że nie jest taki, na jakiego wygląda? To było pytanie za milion dolarów. Musiałem tylko znaleźć rozwiązanie.

Find_Your_Destiny

16

The Contract

Trzy Richard Następnego ranka miałem pomysł, ale nie byłem pewien, jak go zrealizować. Jeśli Graham Gavin chciał mieć rodzinnego faceta, dostanie go. Musiałem tylko wymyślić, jak osiągnąć ten niewielki szczegół. Mogłem to zrobić — to było przecież moje pole do popisu — w końcu byłem pomysłowym człowiekiem. Moim głównym problemem był typ kobiet, jakie zazwyczaj miałem w swoim życiu. Żeńskie wersje mnie samego. Pięknie wyglądające, ale zimne, wyrachowane i niezainteresowane niczym poza tym, co mogłem im dać: wymyślne kolacje, drogie prezenty, a jeśli przetrwają wystarczająco długo, podróż do jakiegoś odległego miejsca, zanim je rzucę. Bo zawsze to robiłem. Ja również dbałem tylko o to, co mogły mi dać. Wszystko, czego chciałem to coś ładnego do popatrzenia i ciepłego ciała schowanego pode mną na koniec wieczoru. Kilka godzin bezmyślnej przyjemności, dopóki nie nadeszła surowa, zimna rzeczywistość mojego życia. Żadna z nich nie była tego rodzaju kobietą, z którą Graham Gavin uwierzyłby, że spędzę resztę życia. Czasem ledwie mogłem spędzić cały wieczór. Panna Elliott zapukała nieśmiało, czekając, aż zwołam, by weszła. Weszła, ostrożnie niosąc kawę, stawiając ją na biurku. — Pan Anderson zwołał spotkanie kierownicze w sali konferencyjnej za dziesięć minut. — Gdzie jest mój bajgiel? — Pomyślałam, że będziesz wolał go zjeść po spotkaniu, skoro musisz się spieszyć. Również nie cierpisz jedzenia w pośpiechu. Powoduje u ciebie zgagę. Find_Your_Destiny

17

The Contract

Popatrzyłem na nią spode łba, nienawidząc faktu, że ma rację. — Przestań myśleć, panno Elliott. Już ci mówiłem, że mylisz się częściej, niż rozumujesz poprawnie. Rzuciła okiem na swój zegarek — prosty, czarny ze zwykłą tarczą, bez wątpienia kupiony w Walmartcie albo innym pospolitym sklepie. — Do spotkania zostało siedem minut. Chcesz, żebym przyniosła ci bajgla? Zanim go opieką, będziesz miał dwie minuty, żeby go pochłonąć. Wstałem, łapiąc mój kubek. — Nie. Dzięki tobie będę głodny na spotkaniu. Jeśli popełnię błąd, to przez ciebie. — Wyszedłem ze swojego gabinetu.

David postukał w szklany blat stołu. — Proszę was o uwagę. Mam dobre wieści i złe wieści. Zacznę od dobrej. Mam przyjemność poinformować o awansie Tylera Huntera na partnera. Wyszkoliłem moją twarz, pozostawać obojętną. Mogłem poczuć, ukradkowe spojrzenia, a nie chciałem pozwolić nikomu zobaczyć, jak wkurzony byłem na tę sytuację. Zamiast tego, aby z nimi po pogrywać, zastukałem knykciami w kieliszek. — Bardzo dobrze, Tyler. Powodzenia. Pokój zamilknął. Wewnętrznie, uśmiechnąłem się z wyższością. Mogłem zachowywać się jak przyzwoita osoba. To nie zmieniało faktu, że nienawidziłem kłamliwego łajdaka albo miałem za złe Davidowi, za to, co mi zrobił. David odchrząknął. Find_Your_Destiny

18

The Contract

— Zatem zła wiadomość. Z dniem, dzisiejszym Alan Summers nie pracuje już w firmie. Moje brwi wystrzeliły do góry. Alan był jednym z najtwardszych zawodników w Anderson Inc. Nie potrafiłem trzymać gęby na kłódkę. — Dlaczego? David spiorunował mnie wzrokiem. — Słucham? — Dlaczego go już nie ma? Odszedł na własną rękę? — Nie. On... — David wykręcił wargi w jakimś dziwnym grymasie. — Dotarło do mnie, że spotykał się z jedną z asystentek — popatrzył krzywo. — Wiesz, że istnieje ścisła polityka dotycząca randkowania w firmie. Niech to będzie lekcją dla was wszystkich. Anderson Inc. było stanowcze odnośnie do swoich zasad. Stosowałaś się do nich albo wylatywałeś. Mogliby w przenośni urwać ci jaja, pozostawiając cię kulejącego. Bratanie się w firmie było rygorystycznym tabu. David wierzył, że romans w biurze mąci w twoim umyśle. Wszystko, co odciągało uwagę od twojej pracy lub jej rezultatów, było przez niego źle widziane. Przypuszczam, że jest przeciwny swoim pracownikom, którzy mają jakieś życie poza Andersonem. Rozglądając się wokół stołu, zdałem sobie sprawę, że każdy kierownik był albo samotny, albo rozwiedziony. Nigdy nie zauważyłem ani nie dbałem o stan cywilny moich współpracowników. — Tak na marginesie, Emily również nas opuściła. Nie było trzeba geniusza, by wiedzieć, z którą asystentką spotykał się Alan. Emily była jego asystentką. Co za idiota. Nigdy nie wiąż się z kimś z pracy, zwłaszcza ze swoją asystentką. Na szczęście ja nie byłem nawet odrobinę kuszony. David jeszcze trochę ględził, a ja go wyciszyłem, wracając do mojego własnego problemu. Kiedy inni zaczęli wstawać, poderwałem się na nogi, opuszczając salę Find_Your_Destiny

19

The Contract

konferencyjną, nie chcąc widzieć wszystkich uścisków dłoni i poklepywań w plecy, jakie otrzyma Tyler. Skurwiel. Wparowałem do mojego biura; zatrzymując się na widok Briana siedzącego na krawędzi biurka panny Elliott, jego szerokie ramiona trzęsły się od śmiechu. Oboje spojrzeli w górę, kiedy wszedłem do środka, z dwoma zupełnie równymi wyrazami na ich twarzach: Brian wyglądał na rozbawionego, a panna Elliott wyglądała na winną. — Co tu robisz? — zażądałem. Odwróciłem się do panny Elliott. — Dlaczego nie dałaś mi znać, że ktoś czeka? Brian uniósł rękę. — Przyjechałem tu kilka minut temu, Richard. Katy zaoferowała mi kawę i że dać ci znać, iż tu byłem, ale cieszyłem się z jej towarzystwa znacznie bardziej, niż kiedykolwiek cieszyłem się z twojego, więc się nie spieszyłem — mrugnął do mnie. — Ona jest zabawniejsza, nie wspominając już, że ładniejsza od ciebie. Zawsze lubię spędzać z nią czas. Ładna i zabawna? Panna Elliott? I o co chodziło z tą Katy do chuja? Zaniosłem się śmiechem na ten opis. — Do mojego gabinetu — zarządziłem. Wszedł za mną i zamknąłem drzwi. — Co ty tutaj robisz? Gdyby David cię zobaczył... Potrząsnął głową. — Uspokój się. To nie tak, że nigdy wcześniej tu nie byłem. I co z tego, jeśli mnie zobaczy i zacznie coś podejrzewać? Spraw, by trochę się spocił. Wstrzymałem się. Może to nie był taki zły pomysł. Wiedział, że Brian był największym łowcą głów w Victorii. Może gdyby zobaczył, że Brian wędruje po Anderson Inc, to by go trochę zdenerwowało. Find_Your_Destiny

20

The Contract

— Odpuść sobie czarowanie mojej asystentki. To strata czasu i myślałem, że masz dziewczynę. — Mam i jej nie czarowałem. Jest wspaniała. Lubię rozmawiać z Katy. Prychnąłem. — Tak, jest świetna — jeśli lubisz wycieraczki, które podszywają się pod wyniszczone strachy na wróble. Brian zmarszczył brwi. — Nie lubisz jej? Naprawdę? Czego tu można nie lubić? — Ona jest kurewsko doskonała — powiedziałem, mój sarkazm silny. — Robi wszystko, co jej każę. Teraz odpuść temat i powiedz mi, dlaczego tu jesteś. Zniżył głos. — Dziś rano piłem kawę z Adrianem Davisem. Przemierzyłem gabinet i usiadłem przy biurku. — Adrian Davis z Gavin Group? Skinął głową. — Byłem z Amy i podszedłem do niego, aby uzgodnić naszą partię golfa w przyszłym tygodniu. Zgodził się porozmawiać z Grahamem o przeprowadzeniu z tobą rozmowy kwalifikacyjnej. Walnąłem pięścią w blat biurka. — Zajebiście świetne wieści. Co mu powiedziałeś? — Powiedziałem, że wyjechałeś z powodów osobistych. Powiedziałem mu, że pomimo plotek, twoja sytuacja się zmieniła i nie czułeś się już dobrze z kierownictwem Andersona. — Moja sytuacja? Find_Your_Destiny

21

The Contract

— Powiedziałem mu, że twoje dni playboya są już za tobą, a sposób prowadzenia biznesu ewoluował. Poinformowałem go, że chcesz innego rodzaju życia. — Uwierzył ci? Brian wygładził zagięcie w spodniach koniuszkami palców, napotykając moje spojrzenie. — Uwierzył. — Powiedziałeś mu, co spowodowało tę cudowną zmianę? — Wczoraj tak jakby sam to zasugerowałeś. Powiedziałem, że się zakochałeś. Kiwnąłem głową. To było dokładnie to, o czym myślałem. Graham lubił rodzinną atmosferę i będę musiał się dopasować. Brian obserwował mnie przenikliwie. — Biorąc pod uwagę twoją historię, Richard, ta kobieta będzie musiała być zupełnie różna od kobiet, z którymi byłeś łączony, szczególnie ostatnio. — Przechylił głowę. — Ktoś bardziej przyziemny, ciepły i troskliwy. Prawdziwy. — Wiem. — Czy to naprawdę jest tego warte? — Oczywiście. — Będziesz kłamać i udawać, wszystko z powodu pracy? — To coś więcej niż praca. David mnie okantował — tak samo Tyler. To nie pierwszy raz. Nie zniosę więcej tego gówna. — Odchyliłem się w fotelu, gapiąc się przez okno. — Mogę zostać zatrudniony z nie do końca szczerymi intencjami, ale Graham dostanie wielki pieprzony nabytek dla swojej firmy. Urobię sobie dupę dla niego. — A kobieta? — Rozstaniemy się. To się zdarza. — Jakiekolwiek pomysły, która zostanie szczęśliwą damą? Find_Your_Destiny

22

The Contract

Potrząsnąłem głową. — Coś wykombinuję. Rozległo się pukanie i weszła panna Elliott, kładąc na moim biurku bajgla i świeżą kawę. — Panie Maxwell, czy mogę zaoferować ci kolejną filiżankę kawy? Potrząsnął głową, uśmiechając się do niej. — Mówiłem ci, jestem Brian. Dziękuję, Katy, ale nie. Muszę iść, a twój szef ma tu wielki projekt do zrobienia. Odwróciła się do mnie, oczy miała szeroko otwarte. — Czy jest coś, co muszę zrobić, panie VanRyan? Mogę w jakiś sposób pomóc? — Absolutnie nie. Nie ma niczego, czego od ciebie potrzebuję. Jej policzki zarumieniły się, a ona spuściła głowę. Skinęła, opuszczając gabinet, zamknęła za sobą drzwi. — Boże, jesteś dupkiem — zauważył Brian. — Jesteś dla niej taki chamski. Wzruszyłem ramionami, nieskruszony. Wstał z krzesła, zapinając na guziki swoją marynarkę. — Musisz uważać na swoje zachowanie, żeby mieć szansę na to, by twój plan wypalił, Richard — wskazał w kierunku drzwi. — Ta ładna dziewczyna jest dokładnym typem osoby, której potrzebujesz do interakcji z Grahamem. Zignorowałem tę ładna uwagę, gapiąc się na niego. — Interakcji? Uśmiechnął się złośliwie. — Naprawdę myślisz, że zaakceptuje nazwisko i krótkie wprowadzenie? Mówiłem ci, jak bardzo jest związany ze swoimi pracownikami. Jeśli zdecyduje się ciebie zatrudnić, będzie chciał spotkać się z twoją damą — więcej niż jeden raz. Find_Your_Destiny

23

The Contract

Nie myślałem tak daleko naprzód. Myślałem, że mógłbym namówić kogoś, kogo znałem, by pozować przez wieczór, ale Brian miał rację. Będę musiał przez chwilę zachować fasadę — przynajmniej, dopóki nie udowodnię Grahamowi ile jestem warty. Zawahał się przy drzwiach. — Zakładam, że panna Elliott nie jest mężatką. — To powinno być oczywiste. Potrząsnął głową. — Jesteś ślepy, Richard. Twoje rozwiązanie jest tuż przed tobą. — O czym ty mówisz? — Jesteś bystrym facetem. Dojdziesz do tego. Wyszedł, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Słyszałem, jak mówi coś, co sprawiło, że panna Elliott się roześmiała, to niezwykły dźwięk dobiegający z jej miejsca. Chwyciłem bajgla, rozdzierając kęsa z większą siłą niż to potrzebne. Co on do diabła sugerował? Nurtująca myśl zaczęła się rozwijać i spojrzałem na drzwi. Nie mógł być poważny. Jęknąłem, rzucając bajgiel na talerz, mój apetyt zniknął. Był całkowicie poważny. Pieprzyć moje życie.

Find_Your_Destiny

24

The Contract

Cztery Richard Dźwięk bieżni był stałym brzęczeniem pod moimi stopami, gdy ciągle waliłem. Ledwie spałem tej nocy, a mój nastrój był ponury. Pot spływał mi po plecach i twarzy. Podniosłem ręcznik i wytarłem się z grubsza, odrzucając go na bok. Mój iPod ryknął ciężką muzyką, a mimo to nie było wystarczająco głośno, więc podkręciłem głośność, zadowolony, że mieszkanie było dźwiękoszczelne. Wciąż biegłem, niemal w szaleńczym tempie. Przerabiając wszystkie moje opcje i plany w ciemności nocy, wpadłem na dwa pomysły. Moja pierwsza myśl, była taka, że gdyby Brian i Adrian mnie wprowadzili, mógłbym spróbować blefować na rozmowie, mówiąc Grahamowi tylko niejasne szczegóły o kobiecie, która rzekomo odmieniła mój pogląd, a tym samym mnie. Gdybym podszedł do tego właściwie, mógłbym dać sobie radę z utrzymaniem fasady, dopóki nie wykażę się przed Grahamem, a wówczas nastąpi coś nie do opisania — ta doskonała kobieta mnie opuści. Mógłbym zagrać złamane serce i rzucić się w wir pracy. Tyle że z tego, co wyjaśnił Brian, mój pomysł prawdopodobnie nie wypali. To oznaczyło, że muszę przedstawić fizyczną kobietę — taką, która przekonałaby Grahama, że byłem lepszym facet, niż sądził, że jestem. Jakąś, jak to ujął Brian, "prawdziwą, ciepłą i przyziemną". Nie znałem wiele kobiet, które mieściłyby się w tych kategoriach, chyba że były po sześćdziesiątce. Jednak nie sądzę, by Graham uwierzył, że mogłem zakochać się w kimś dwa razy starszym ode mnie. Żadna z kobiet, z którymi się spotykałem, nie byłaby w stanie przejść jego inspekcji. Skłaniałem się ku pomysłowi wynajęcia kogoś — może aktorka — jednak to było zbyt ryzykowne. Słowa Briana nieustannie powtarzały się w mojej głowie. Find_Your_Destiny

25

The Contract

— Jesteś ślepy, Richard. Twoje rozwiązanie jest tuż przed tobą. Panna Elliott. Uważał, że powinienem wykorzystać pannę Elliott jako moją dziewczynę. Gdybym zrobił krok wstecz i spróbował być obiektywnym, miał rację. To była idealna przykrywka. Gdyby Graham pomyślał, że odchodzę z firmy Anderson, ponieważ zakochałem się w mojej asystentce i wybrałem ją — i nasz związek — ponad moją pracą, to zdobyłbym u niego wiele punktów. Ona była przeciwieństwem każdej, jednej kobiety, z jaką kiedykolwiek byłem. Brian uważał ją za ciepłą, bystrą i interesującą. Inni też wydawali się ją lubić. Same plusy. Tyle że, to była panna Elliott. Z jękiem wyłączyłem maszynę, łapiąc mój rzucony ręcznik. W kuchni wziąłem butelkę wody, wypijając ją duszkiem do dna i włączałem laptopa. Logując się na stronę firmy, przewijałem akta pracowników, zatrzymując się na stronie panny Elliott. Przestudiowałem jej zdjęcie, próbując być bezstronnym. Nie było w niej nic niezwykłego, ale jej jasnoniebieskie oczy były szerokie z długimi rzęsami. Wyobraziłem sobie, jej ciemne długie włosy, których jak odkąd nigdy nie widziałem uczesanych w żaden inny sposób poza ciasnym kokiem. Jej skóra była bardzo blada; zastanawiałem się, jakby wyglądała po spotkaniu z umiejętnymi rękoma makijażysty i ubrała się w jakieś przyzwoite ubrania. Patrząc spod przymrużonych powiek na ekran, wpatrywałem się w jej zdjęcie. Nie zaszkodziłby jej jakiś sen, by pozbyć się ciemnych kręgów pod oczami i być może zjedzenie czegoś poza kanapką z masłem orzechowym i dżemem, też by pomogło. Była jak kościotrup. Ja lubię swoje kobiety z paroma krągłościami. Jęknąłem z frustracji, pocierając kark. W tym przypadku nie miało znaczenia, to co wolałem. To było to, czego potrzebowałem. W tym przypadku muszę przyznać, że potrzebuję panny Elliott. Moje cholerne życie. Zadzwonił telefon i spojrzałem na ekran, zaskoczony, widząc imię Briana. — Hej. — Przepraszam, jeśli cię obudziłem Find_Your_Destiny

26

The Contract

Zerknąłem na zegar, widząc, że jest dopiero szósta trzydzieści. Jednak byłem zaskoczony, że on nie spał. Wiedziałem, że późno wstaje. — Nie śpię już od jakiegoś czasu. Co się dzieje? — Graham spotka się z tobą dziś o jedenastej. Wstałem, czując, strumień nerwów spływający w dół mojego kręgosłupa. — Mówisz poważnie? Dlaczego tak szybko? — Będzie na wyjeździe przez resztę tygodnia, a powiedziałem Adrianowi, że zastanawiasz się nad zaakceptowaniem rozmowy kwalifikacyjnej w Toronto. Zachichotałem. — Mam u ciebie dług. — Wielki. Tak duży, że nigdy nie będziesz w stanie mnie spłacić — zarechotał. — Wiesz, że istnieje duża szansa, że to utkwi w martwym punkcie, chyba że przekonasz go, że sprawy się dla ciebie zmieniły, prawda? Zapodałem ładną gadkę Adrianowi — ale moje słowa zaprowadzą cię tylko do pewnego etapu. — Wiem. — Okej. Powodzenia. Daj mi znać, jak rozwinęła się sytuacja. — W porządku. Rozłączając się, sprawdziłem swój harmonogram i uśmiechnąłem ironicznie, gdy zrozumiałem, że panna Elliott uaktualniła go ostatniej nocy. Miałem spotkanie przy śniadaniu o ósmej, co oznaczało, że wrócę do biura przez dziesiątą czy jakoś tak. Postanowiłem nie iść do biura. Miałem jako taki pomysł jak sprowadzić moją tak zwaną dziewczynę na rozmowę kwalifikacyjną. Wybrałem numer panny Elliott. Odebrała po kilku sygnałach, mamrocząc sennie powitanie. — Mmmm... alo? Find_Your_Destiny

27

The Contract

— Panno Elliott. — Co? Wciągnąłem głęboki oddech, starając się zachować cierpliwość. To oczywiste, że ją obudziłem. Spróbowałem ponownie. — Panno Elliott, tu pan VanRyan. Jej głos był chrapliwy i zdezorientowany. — Pan VanRyan? Westchnąłem ciężko. — Tak. Mogłem usłyszeć dużo ruchu i wyobraziłem sobie jej obraz, jak gramoli się do pozycji siedzącej, rozczochrana. Odchrząknęła. — Jest, um, jakiś problem, panie VanRyan? — Nie będzie mnie w biurze co najmniej do końca lunchu. — Nastąpiła cisza. — Mam osobistą sprawę do załatwienia. Jej głos był beznamiętny, kiedy mówiła. — Mogłeś mi wysłać wiadomość... proszę pana. — Potrzebuję, żebyś zrobiła dla mnie dwie rzeczy — ciągnąłem, ignorując nieco sarkastyczną nutkę w jej głosie. — Jeśli przyjdzie David i zapyta, gdzie jestem, powiedz mu, że załatwiam coś osobistego i nie masz pojęcia, gdzie. Czy to jasne? — Krystalicznie. — Chcę, żebyś zadzwoniła do mnie o jedenastej piętnaście. Dokładnie. Find_Your_Destiny

28

The Contract

— Chcesz, żebym coś powiedziała, czy po prostu dyszała? Odsunąłem telefon od ucha, zaskoczony jej tonem. Wyglądało na to, że moja asystentka nie była zadowolona z wczesnej pobudki. Była o wiele bardziej wyszczekana niż zwykle, a ja nie wiedziałem, co z tym zrobić. — Chcę, żebyś mi powiedziała, że moje spotkanie o czwartej, zostało przeniesione na trzecią. — To wszystko? — Tak. Teraz powtórz to, co ci powiedziałem. Wydała dziwny dźwięk, trochę jak burczenie, które sprawiło, że się uśmiechnąłem. Panna Elliott wydawała się mieć nieco kręgosłupa, jeśli okoliczności były słuszne. Jednak chciałem się upewnić, że obudziła się wystarczająco, by zapamiętać moje instrukcje. — Mam powiedzieć Davidowi, że zajmujesz się sprawami osobistymi i nie mam pojęcia, gdzie. Zadzwonię do ciebie dokładnie o jedenastej piętnaście i powiem, że twoje spotkanie o czwartej zostało przeniesione na trzecią. — Dobrze. Nie spieprz tego. — Ale panie VanRyan, to nie ma żadnego sensu, dlaczego... Nie fatygując się dalszym słuchaniem, rozłączyłem się.

Find_Your_Destiny

29

The Contract

Pięć Richard Budynek mieszczący Gavin Group był przeciwnym biegunem tego z Anderson Inc. W przeciwieństwie do ogromnego drapacza chmur ze stali i szkła, w którym codziennie pracowałem, ten budynek był ceglany, miał tylko cztery kondygnacje i był otoczony drzewami. Zaparkowałem samochód, następnie zameldowałem się u ochroniarza przy wejściu, który uśmiechnął się mile i wręczył mi przepustkę gościa. Wchodząc do budynku, przywitał mnie kolejny ochroniarz i poinformował, że biuro Grahama Gavina znajduje się na najwyższym piętrze, a potem życzył mi dobrego dnia. Kilka minut później sekretarka zaprowadziła mnie do sali konferencyjnej, wręczyła świeżą filiżankę kawy i powiedziała, że Graham spotka się ze mną za chwilę. Poświęciłem czas, by wchłonąć szczegóły pomieszczenia wokół mnie, po raz kolejny uderzony różnicą między tymi dwoma firmami. W Anderson Inc. chodziło o błysk. Biura i sala konferencyjna miały wszystko najnowocześniejsze — biel i czerń były dominującą paletą. Nawet szata graficzna była monochromatyczna z mnóstwem metalu. Ciężkie, nowoczesne krzesła, grube ze szklanym blatem stoły i biurka, twarde popielate drewno na podłodze — wszystko zimne i perfekcyjne. Gdyby ta sala był jakąś wskazówką, nie byłem już w Kansas. Ściany wyłożone były ciepłymi dębowymi panelami, owalny drewniany stół sali konferencyjnej, był otoczony krzesłami z aksamitnej skóry oraz głębokim, miękkim dywanikiem pod stopami. Otwarta przestrzeń po prawej stronie mieściła wydajną kuchnię. Ściany lansowały wiele z ich udanych kampanii, wszystko oprawione i gustownie zaprezentowane. Na półkach znajdowały się różne nagrody. Na jednym końcu pomieszczenia znajdowała się tablica na pomysły. Były na niej bazgroły i naszkicowane Find_Your_Destiny

30

The Contract

pomysły. Podszedłem bliżej, badając obrazy, szybko wchłaniając strukturę kampanii, którą nakreślili w skrócie dla marki obuwniczej. Wszystko było nie tak. Głęboki głos wyrwał mnie z moich myśli. — Z wyrazu twojej twarzy, powiedziałbym, że nie podoba ci się ta koncepcja. Mój wzrok powędrował do nieco rozbawionej miny Grahama Gavina. Kilka razy wpadliśmy na siebie podczas przyjęć biznesowych, zawsze uprzejmie i z dystansem — profesjonalne potrząśnięcie dłońmi i zwięzłe wyrazy uznania były jedyną interakcją. Był wysoki i pewny siebie, z głową pełną srebrzystych włosów, które połyskiwały w świetle. Kiedy się zbliżył, uderzyło mnie ciepło w jego oczach i niska barwa głosu. Zastanawiałem się, czy pomysł na tablicy został zamieszczony celowo — jako pewnego rodzaju test. Wzruszyłem ramionami. — To dobra koncepcja, ale nie nowa. Rodzina wykorzystująca ten sam produkt? To już było. Oparł się biodrem o krawędź stołu, krzyżując ramiona. — Było, ale jest skuteczne. Klientem jest Kenner Shoes. Chcą odwołać się do więcej niż jednego konsumenta. Kiwnąłem głową. — A co jeśli zrobisz to, ale przedstawiając tylko jedną osobę? — Z chęcią dowiem się więcej. Wskazałem na wizerunek rodziny, stukając palcem w najmłodsze dziecko. — Zacznijcie tutaj. Skoncentrujcie się na nim. Pierwszy zakup ich produktu — butów zakupionych przez jego rodziców. Podążajcie za nim, kiedy rośnie, podkreślając niektóre istotne momenty w jego życiu, kiedy je nosi, pierwsze kroki, pierwszy dzień szkoły, piesze wycieczki z przyjaciółmi, osiągnięcia sportowe, ukończenie studiów, małżeństwo... — mój głos zaniknął. Find_Your_Destiny

31

The Contract

Graham milczał przez chwilę, po czym zaczął kiwać głową. — Produkt pozostaje z tobą, gdy dorastasz. — Jest stały. Ty się zmieniasz — on nie. Pozostaje na całe twoje życie. — Wspaniałe — pochwalił. Z jakiegoś powodu jego komplement, rozgrzał moją pierś, więc spuściłem głowę na to dziwne uczucie. Odepchnął się od stołu i wyciągnął rękę. — Graham Gavin. Chwyciłem go za rękę, zauważając jego mocny uścisk. — Richard VanRyan. — Już jestem pod wrażeniem. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zadzwonił mój telefon. Dokładnie na czas. — Przepraszam. — Zerknąłem na ekran, mając nadzieję, że wyglądam na zmieszanego. — Muszę to odebrać. Przepraszam. — Żaden problem, Richard. — Uśmiechnął się. — Mam ochotę na kawę. Odwróciłem się, wówczas odebrałem. — Katharine — mruknąłem, zniżając głos. Przez chwilę była cisza, a potem się odezwała. — Pan VanRyan? — Tak. — Zachichotałem, wiedząc, że ją kurewsko zdezorientowałem. Nie pomyślałbym, że kiedykolwiek nazwę ją inaczej niż panną Elliott, a na pewno nigdy nie takim głosem, jakiego właśnie użyłem. Find_Your_Destiny

32

The Contract

— Um, prosiłeś mnie, bym zadzwoniła i powiedziała, że twoje spotkanie o czwartej zostało przesunięte na trzecią? — Teraz na trzecią? — powtórzyłem. — Tak? — Dobra, dostosuję się. Czy tam wszystko jest w porządku? Brzmiała na wstrząśniętą, gdy odpowiedziała. — Panie VanRyan, czy z tobą wszystko jest w porządku? — Oczywiście, że tak. — Nie potrafiłem się powstrzymać, by jej nie podrażnić. — Dlaczego? — Brzmisz, hmm, inaczej. — Przestań się zamartwiać — uspokajałem, wiedząc, że Graham słuchał. — Wszystko jest w porządku. — David cię szukał. — Co mu powiedziałaś? — Dokładnie to, co poleciłeś mi powiedzieć. On... — Co? Co się stało? — Rano był trochę narwany. — Dawid zawsze jest narwany. Zjedz sobie wczesny lunch i zamknij na klucz drzwi do biura. Poradzę sobie z nim, gdy wrócę — poleciłem, uśmiechając się do telefonu, gdyż wtrąciłem nutkę zmartwienia do mojego głosu. Osłupienie wywołało w niej odwagę. — Zamknij biuro i zjedz wczesny lunch? Jesteś pijany? I stało się. Wybuchnąłem śmiechem na jej słowa. Find_Your_Destiny

33

The Contract

— Po prostu to zrób, Katharine. Uważaj na siebie, a ja zobaczę się z tobą, kiedy wrócę. — Zakończyłem rozmowę, wciąż się uśmiechając i odwróciłem się, by stawić czoła Grahamowi. — Moja asystentka — wyjaśniłem. Popatrzył na mnie ze znaczącym spojrzeniem. — Myślę, że wiem, dlaczego zamierzasz odejść z Anderson Inc. Odwzajemniłem jego spojrzenie z niewielkim wzruszeniem ramion. Miałem go.

— Opowiedz mi o sobie. Skrzywiłem się na jego prośbę. — Myślę, że już sporo o mnie wiesz, Graham. A przynajmniej o mnie słyszałeś. Kiwnął głową, popijając kawę. — Twoja reputacja cię poprzedza. Nachyliłem się do przodu, mając nadzieję, że wydam się poważny. — Ludzie się zmieniają. — A ty się zmieniłeś? — To, czego pragnę w życiu i jak rozumuję, owszem. Z tego powodu osoba, którą byłem, już nie istnieje. — Zakochanie się robi coś takiego z ludźmi. Find_Your_Destiny

34

The Contract

— Zatem zostałem zdemaskowany. — Anderson Inc. ma ścisłą politykę w zakresie relacji interpersonalnych. Parsknęłam. — Davidowi nie podoba się, że jego pracownicy mają związki w biurze i poza biurem. Uważa, że to szkodzi biznesowi. — A ty się z tym nie zgadzasz? — Uważam, że możemy robić jedno i drugie — z właściwą osobą. — I ty znalazłeś taką osobę? — Tak. — Twoją asystentkę. — Przełknąłem ciężko, zdolny, by tylko skinąć głową. — Opowiedz mi o niej. Szlag. Kiedy chodziło o biznes, mogłem mówić bez końca. Strategie, perspektywy, koncepcje, wizualizacje — mógłbym mówić o tym godzinami. Rzadko mówiłem na stopie prywatnej o sobie samym, więc co mógłbym powiedzieć o kobiecie, którą ledwie znałem i nie lubiłem. Nie mam pojęcia. Przełknąłem znowu i spojrzałem na stół, przesuwając palcami po gładkiej powierzchni. — Ona jest największą ciemięgą, jaką kiedykolwiek spotkałem — wypaliłem—to przynajmniej było prawdą. Zmarszczył brwi na mój ton, więc szybko naprawiłem swój błąd. — Nie znoszę tego, kiedy się rani — wyjaśniłem łagodniejszym głosem. — Oczywiście — skinął głową. — Ona jest, ah, ona jest doskonała. Roześmiał się. Find_Your_Destiny

35

The Contract

— Wszyscy myślimy tak o kobietach, które kochamy. Przeszukałem swój mózg i sporządziłem listę rzeczy, które o niej wiedziałem. — Ma na imię Katharine. Większość ludzi nazywa ją Katy, jednak ja lubię używać jej całego imienia. Tak naprawdę to nie było kłamstwo. Przez cały czas nazywałem ją panną Elliott. Pokiwał głową. — Takie piękne imię. Jestem pewien, że lubi słyszeć, jak ją tak nazywasz. Uśmiechnąłem się z wyższością, przypominając sobie jej wcześniejszą reakcję. — Myślę, że to wprawia ją w zakłopotanie. — Czekał, kiedy rozmyślałem nad moimi następnymi słowami. — Jest drobniutka i skromna. Jej oczy są jak ocean—tak niebieskie, niezgłębione. Wszyscy w biurze ją uwielbiają. Piecze ciastka dla ludzi—oni je kochają. Zawahałem się, starając się wymyślić coś więcej. — Nienawidzi być budzona wcześniej niż to konieczne. Jej głos zmienia się w zupełny warkot, co mnie bawi. Uśmiechnął się zachęcająco. — Trzyma mnie w ryzach— jest niesamowitą asystentką i bez niej bym zginął. — Westchnąłem, nie wiem, co jeszcze mogę dodać. — Jest dla mnie niewątpliwie zbyt dobra — przyznałem, wiedząc w głębi duszy, że to była prawda. Byłem pewien, że w tym scenariuszu to ja jestem złym bohaterem, szczególnie biorąc pod uwagę to, co robię w tej chwili. — Chcesz zabrać ją ze sobą na pokład? — Nie! — wykrzyknąłem. To była moja okazja, żeby się jej pozbyć. — Nie rozumiem. Find_Your_Destiny

36

The Contract

— Ona, umm, chcemy założyć rodzinę. Wolę mieć ją w domu, a w pracy kogoś innego. Pragnę, żeby miała okazję się zrelaksować i przez chwilę cieszyć się życiem — bez pracy. — Teraz jej się nie podoba? — To trudne, biorąc pod uwagę sytuację, no i się przepracowuje — dodałem, mając nadzieję, że brzmiało to dobrze. — Ostatnio wygląda na przemęczoną. Chcę, żeby spała tyle, ile tylko zapragnie. — Chcesz się nią zaopiekować. Wkraczamy na niebezpieczny teren. Nie miałem pojęcia, jak odpowiedzieć; nigdy nie chciałem dbać o nikogo, z wyjątkiem siebie. Niemniej jednak kiwnąłem głową. — Zakładam, że razem mieszkacie? Domyślam się, że to jedyny czas, kiedy możecie się zrelaksować i być parą. O, kurwa. Nawet o tym nie pomyślałem. — Hm, my, tak... cenimy sobie nasz prywatny czas. — Nie lubisz rozmawiać o swoim życiu osobistym. Uśmiechnąłem się z żalem. — Nie. Przywykłem do trzymania tego wszystkiego dla siebie. Przynajmniej to nie było kłamstwem. — Jesteśmy wyjątkową działalnością tu w Gavin Group — na wielu płaszczyznach. — To coś, czego oczekuję. Wskazał na tablicę. — Wierzymy w pracę zespołową, tutaj, jak i w życiu osobistym. Opracowujemy kampanie jako grupa, karmiąc siebie nawzajem, podobnie jak ty i ja zrobiliśmy to kilka chwil temu. Dzielimy się triumfami i porażkami. — Puścił oko. — Nie, żebyśmy mieli ich wiele. Doceniam każdego pracownika. Find_Your_Destiny

37

The Contract

— To interesujący sposób postępowania. — Dla nas to działa. — Oczywiście. Twoje nazwisko jest respektowane. Nasze oczy się spotkały. Utrzymywałem otwarty wyraz twarzy i miałam nadzieję, że szczery. Rozparł się na krześle. — Opowiedz mi więcej o twoim pomyśle. To było łatwe — o wiele łatwiejsze niż rozmawianie o Katharine Elliott.

Godzinę później Graham wstał. — Nie będzie mnie do piątku. Chciałbym zaprosić cię na grilla, którego moja żona i ja wyprawiamy w sobotę. Chciałbym ci przedstawić ją i kilka innych osób. Wiedziałem, co to oznacza. — Ciszę się, proszę pana. Dziękuję. — Oczywiście z Katharine. Utrzymywałem beznamiętną minę, kiedy złapałem jego wyciągniętą dłoń. — Będzie zachwycona.

Find_Your_Destiny

38

The Contract

Po powrocie do biura, gdy przybyłem zastałem pannę Elliott przy biurku. Pomimo że rozmawiała przez telefon, czułem, że jej oczy mnie obserwują, kiedy koło niej przechodziłem. Bez wątpienia czekała, aż spadnie na nią mój gniew z powodu jakiegokolwiek wykroczenia, które dzisiaj wybrałem. Zamiast tego kiwnąłem głową i udałem się do mojego biurka, przejrzeć wiadomości i niewielki stos dokumentów czekających na moją aprobatę. Czując się dziwnie bezinteresowny, wstałem, spoglądając na panoramę i miasto poniżej; jego zgiełk i hałas były stłumione przez szkło i wysokość od ulicy. Widok i dźwięki byłyby bardzo odmienne w Gavin Group. Wszystko by się różniło. Często, do czasu, gdy skończyłem spotkanie z Davidem, byłem masą zakończeń nerwowych, drżący i niespokojny. Wiedział, jak sprowokować każdą osobę, która dla niego pracowała; mówił i robił dokładnie to, co chciał, żeby uzyskać to, czego potrzebował — czy to pozytywnie, czy negatywnie. Do tej chwili sobie tego nie uświadamiałem. Na spotkaniu z Grahamem, mimo że byłem spięty, biorąc pod uwagę położenie, w którym go spotkałem, nadal pozostawałem spokojny. W moich badaniach o jego firmie i samym człowieku przeczytałem wiele o jego życzliwości i wielkoduszności. W rzeczywistości, poza niepochlebną opinią Davida o Grahamie, nie doczytałem się ani nie usłyszałem żadnej nieuprzejmej uwagi. Siedząc z nim, dyskutując na temat koncepcji w mojej głowie na kampanię obuwniczą, czułem entuzjazm, którego brakowało mi od dłuższego czasu. Znów poczułem się twórczy, pobudzony. Graham słuchał, naprawdę słuchał, zachęcając mój proces myślowy pozytywną energią i dodawaniem swoich własnych pomysłów. Ku mojemu zaskoczeniu spodobała mi się jego koncepcja pracy zespołowej. Zastanawiałem się, jakby to było nie brać udziału w codziennym bezwzględnym świecie Andersona, jakie to byłoby uczucie pracować z ludźmi, zamiast przeciwko nim. Czy uczyniłoby to życie lepszym? Na pewno łatwiejszym — tego faktu byłem pewien. Mimo to czułem, że to nie będzie mniej wyzywające. Find_Your_Destiny

39

The Contract

Jedyne co wiedziałem to to, że do czasu zakończenia naszego spotkania, powodem mojej chęci pracowania dla niego, nie była już zemsta. Chciałem czuć ten entuzjazm — być dumny ze stworzonych przez siebie kampanii. To była niespodziewana sytuacja, ale nie nieprzyjemna. Moje drzwi zatrzasnęły się, przerywając moje przemyślenia, więc obróciłem się, marszcząc brwi. — Davidzie. — Spojrzałem na niego znacząco. — Dobrze, że nie byłem z klientem. — Katy powiedziała mi, że jesteś wolny. Dzwoniła do ciebie, ale nie odpowiadałeś. Byłem tak zatopiony w myślach, że nie usłyszałem interkomu. To był pierwszy raz. — Co mogę dla ciebie zrobić? Napiął ramiona, przygotowując się do kłótni. — Gdzie byłeś dziś rano? Szukałem cię, a ty nie obierałeś swojego telefonu, ani nie odpowiedziałeś na moje wiadomości. — Byłem na osobistym spotkaniu. — Twoja asystentka powiedziała, że to była wizyta lekarska. Wiedziałem, że kłamie. Jedna rzecz, w której panna Elliott, była dobra, to dotrzymywanie tajemnic. Przejrzałem jego blef. — Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziała. Nie mówiłem pannie Elliott, gdzie będę. Jak powiedziałem, to była osobista sprawa. Popatrzył na mnie gniewnie, ale odpuścił. Pochodził trochę w kółko, przeczesując fryzurę; gestem, który dobrze znałem. Szykował się do ataku. Odwrócił się, by stawić mi czoła. — Dlaczego któregoś dnia był tu Brian Maxwell? Wzruszyłem ramionami, przemieszczając się, by usiąść przy biurku, tak by nie zobaczył mojego uśmieszku. Teraz rozumiałem, o co w tym wszystkim chodziło. Find_Your_Destiny

40

The Contract

— Brian i ja jesteśmy przyjaciółmi. Umawialiśmy się na partię golfa. — Nie mógł tego zrobić przez telefon? — Był w okolicy. Lubi też flirtować z panną Elliott, więc wpadł osobiście. Czy to jakiś problem? — Co ty kombinujesz? Uniosłem ręce w poddaniu. — Niczego nie kombinuję, David, z wyjątkiem partii golfa i kilku godzin poza biurem. Potrąć mi to, jeśli chcesz. — Podniosłem stos dokumentów. — Myślę, że gdybyś sprawdził, zobaczyłbyś, że mam dużo niewykorzystanych godzin urlopowych — odejmij dwie godziny z tego. — Mam cię na oku — ostrzegł, obracając się na pięcie i szybko wyszedł. Drzwi zatrzęsły się tak mocno, aż wstrząsnęło oknami. Uśmiechnąłem się do drzwi. — Obserwuj dalej, David. Obserwuj mnie, jak odchodzę. Sięgnąłem przez biurko i nacisnąłem przycisk interkomu. Panna Elliott brzmiała ostrożniej niż zwykle. — Panie VanRyan? — Potrzebuję kawy, panno Elliott. — Coś jeszcze, proszę pana? — Kilka chwil twojego czasu. Wciągnęła przerywany oddech. — Już się robi. Odwróciłem krzesło do okna i głęboko westchnąłem. Nie mogłem uwierzyć w to, co zamierzałem zrobić. Miałem nadzieję, że nie zawiodę. Boże pomóż mi — w jakikolwiek sposób. Find_Your_Destiny

41

The Contract

Sześć Katharine — Nie rozumiem — mruknęłam do telefonu, starając się zachować spokój. — Nie otrzymałam żadnego innego powiadomienia o tej podwyżce. — Wiem, panno Elliott. Otrzymaliśmy instrukcje dopiero dwa dni temu, dlatego dzwonię, by poinformować cię o zmianie. — Przełknęłam gule w gardle. Czterysta dolarów więcej miesięcznie. Musiałam płacić o czterysta dolarów więcej. — Słyszałaś mnie, panno Elliott? — Przepraszam, czy mogłabyś powtórzyć to, co powiedziałaś? — Powiedziałam, że nowa struktura opłat zaczyna się, począwszy od pierwszego. Zerknęłam na kalendarz. To było już za dwa tygodnie. — Czy to w ogóle legalne? Kobieta westchnęła ze zrozumieniem do telefonu. — To prywatny dom, panno Elliott. Jeden z najlepszych w mieście, ale także ustalają swoje własne reguły. Są inne miejsca, za którymi mogłabyś się rozejrzeć, żeby przenieść ciotkę, te, które są publiczne, ustalają opłaty na miejscu. — Nie — stwierdziłam. — Nie chcę tego robić. Ona tak dobrze się tam czuje i się zadomowiła. — Personel jest najlepszy. Ale są inne pokoje, półprywatne, gdzie można ją przenieść. Potarłam głowę z frustracji. Te pokoje nie miały widoku na ogród — ani miejsca na Find_Your_Destiny

42

The Contract

sztalugi Penny i książki o sztuce. Byłaby taka nieszczęśliwa i zagubiona. Musiałam ją zatrzymać w jej prywatnym pokoju, choćby nie wiem co. Pan VanRyan wszedł do biura, wpatrując się we mnie. Zawahałam się, zanim powiedziałam coś jeszcze, niepewna, czy się zatrzyma, ale przeszedł, wszedł do gabinetu i zamknął za sobą drzwi z cichym kliknięciem. Nie przywitał się ze mną, nie żeby kiedykolwiek to robił, chyba że krzyczał albo przeklinał, więc mogłam tylko przypuszczać, że ta dziwna rozmowa telefoniczna, którą mi zafundował, była możliwa. — Panno Elliott? — Przepraszam. Pracuję i przyszedł mój szef. — Czy masz jakieś inne pytania? Chciałam na nią krzyczeć i powiedzieć: Tak! Jak mam do cholery zarobić jeszcze czterysta dolarów, żeby ci zapłacić? Jednak wiedziałam, że to bezużyteczne. Pracowała w dziale księgowości; nie podejmowała decyzji. — W tej chwili żadnych. — Masz nasz numer. — Tak, dziękuję. — Z pewnością to oni mieli mój numer. Wpatrywałam się w swoje biurko, a mój umysł pędził milę na minutę. W Anderson Inc. dobrze mi płacili — byłam jedną z najwyżej opłacanych asystentek, ponieważ pracowałam dla pana VanRyana. Był okropny do współpracy — jego niechęć do mnie była oczywista. Jednakże robiłam to, gdyż zapewniało mi to dodatkowe pieniądze, które wszystkie szły na opiekę dla Penny Johnson. Przesunęłam palcem wzdłuż przetartej krawędzi podkładki, którą trzymałam na biurku. Już mieszkałam w najtańszym mieszkaniu, jakie mogłam znaleźć. Sama obcinałam sobie włosy, kupowałam ubrania w sklepach z używaną odzieżą, a moja dieta składała się z zupek chińskich i mnóstwa taniego masła orzechowego i dżemu. Nie przepuszczałam na nic, szukając każdej okazji, by trochę zaoszczędzić. Kawa w biurze była darmowa i zawsze były też babeczki i ciasteczka. Firma płaciła za mój telefon komórkowy, a w ciepłe dni Find_Your_Destiny

43

The Contract

chodziłam i wracałam z pracy pieszo, aby zaoszczędzić opłatę za przejazd autobusem. Od czasu do czasu, korzystałam z kuchni w domu, aby wraz z mieszkańcami piec ciasteczka i część z nich przynosiłam do pracy, żeby się podzielić. To był mój cichy sposób, żeby zrekompensować sobie smakołykami, moje trudności. Gdy pojawiał się nieoczekiwany wydatek, były takie dni, kiedy te ciasteczka i babeczki były jedynym, na co mogłam sobie pozwolić. Zanim wyjdę wieczorem, sprawdzam, czy są jakieś w pokoju socjalnym, bym mogła włożyć je do małej lodówki w moim mieszkaniu. Zamrugałam, odpędzając łzy, które zaczęły się formować. Jak miałam zdobyć kolejne czterysta dolarów miesięcznie? Już żyłam od wypłaty do wypłaty. Wiedziałam, że nie mogę prosić o podwyżkę. Będę musiała znaleźć drugą robotę, co oznaczało, że spędzę mniej czasu z Penny. Otworzyły się zewnętrzne drzwi i David wszedł do środka, jego twarz jakby ciskała gromy. — Już jest? — Tak. — Jest z kimś? — Nie, proszę pana. — Podniosłam słuchawkę, zaskoczona, gdy pan VanRyan nie odpowiedział na mój sygnał. — Gdzie on był? — zapytał. — Jak mówiłam panu dziś rano, nie powiedział mi. Powiedział, że to osobiste, więc nie mnie było o to pytać. Skrzywił się na mnie, aż jego świńskie oczy niemal zniknęły. — To moja firma, młoda damo. Wszystko, co się tutaj dzieje, jest moją sprawą. Następnym razem, zapytasz. Zrozumiano? Przygryzłam język, żeby nie powiedzieć mu by poszedł się pieprzyć. Zamiast tego kiwnęłam głową, uspokajając się, kiedy przeszedł obok mnie i zatrzasnął drzwi do biura pana VanRyana. Find_Your_Destiny

44

The Contract

Westchnęłam. Te drzwi były zatrzaskiwane tak często, że musiałam sprowadzać kogoś z konserwacji niemal co miesiąc. Po kilku minutach wyszedł David, znowu trzaskając drzwiami i przeklinając pod nosem. Patrzyłam, jak odchodzi, budząc w moim żołądku pełne niepokoju uczucie. Jeśli on był w złym nastroju, to oznacza, że i pan VanRyan może być w złym nastroju. A to oznaczało tylko jedno: wkrótce będzie wrzeszczał na mnie z powodu jakiegoś błędu, który rzekomo dziś popełniłam. Zawiesiłam głowę. Nienawidziłam mojego życia. Nienawidziłam bycia asystentką. Szczególnie nienawidziłam bycia asystentką pana VanRyana. Nigdy nie znałam nikogo tak okrutnego. Nic, co zrobiłam, nigdy nie było wystarczające — na pewno nie wystarczające, aby zasłużyć na podziękowanie czy wymuszony uśmiech. W zasadzie to byłam pewna, że w ciągu całego roku mojej pracy dla niego, nigdy się do mnie nie uśmiechnął. Pamiętam ten dzień, kiedy David wezwał mnie do swojego biura. — Katy — wytężył na mnie wzrok — jak wiesz, Lee Stevens odchodzi. Zamierzam przydzielić cię do innego przedstawiciela — Richarda VanRyana. — Oh. — Słyszałam przerażające historie o Richardzie VanRyan oraz jego temperamencie i byłam zaniepokojona. On szybko pozbywał się asystentek. Jednak nowy przydział był lepszy niż brak pracy. W końcu znalazłam miejsce dla Penny, w którym była szczęśliwa i nie chciałam jej stamtąd zabierać. — Stawka wynagrodzenia jest wyższa niż to, co zarabiałaś do tej pory i płacy innych asystentek. Podał mi jakąś sumę, która wydawała się ogromna, jednak ta kwota oznaczała, że mogłam dać Penny jej własny pokój. Na pewno pan VanRyan nie mógł być taki zły. Jakże się myliłam. Uczynił z mojego życia piekło, a ja to znosiłam — ponieważ nie miałam innego wyboru. Jeszcze nie. Mój interkom zadzwonił, więc opanowałam swoje nerwy. — Panie VanRyan? Find_Your_Destiny

45

The Contract

— Potrzebuję kawy, panno Elliott. — Coś jeszcze, proszę pana? — Kilka chwil twojego czasu. Zamknęłam oczy, zastanawiając się, co się zaraz stanie. — Już się robi.

Niosąc kawę, podeszłam do jego gabinetu z niepokojem. Zapukałam, wchodząc dopiero wtedy, gdy kazał mi wejść. Zdarzyło mi się raz popełnić ten błąd i nie chciałam nigdy więcej tego powtórzyć. Jego uszczypliwe uwagi żądliły mnie przez wiele dni po tym wykroczeniu. Upewniłam się, że ręka mi nie drżała, kiedy stawiałam przed nim kawę i przygotowałam swój notatnik, czekając na jego instrukcje. — Usiądź, panno Elliott. Serce zaczęło walić mi jak młotem. Czy w końcu przekonał Davida, żeby pozwolił mu mnie zwolnić? Wiedziałam, że próbował tego od pierwszego tygodnia mojej pracy dla niego. Starałam się oddychać równo. Nie mogłam stracić tej pracy. Potrzebowałam jej. Usiadłam, zanim moje nogi, mogłyby się poddać i odchrząknęłam. — Jest jakiś problem, panie VanRyan? Machnął palcem w przestrzeni między nami. — To o czym rozmawiamy w tym biurze, ufam, że pozostanie poufne? — Tak, proszę pana. Skinął głową i sięgnął po filiżankę, w milczeniu sącząc swoją kawę. Find_Your_Destiny

46

The Contract

— Muszę porozmawiać z tobą o prywatnej sprawie. Byłam zdezorientowana. Nigdy ze mną o niczym nie rozmawiał, chyba że były to wykrzykiwane przez niego żądania. — Wszystko w porządku? Rozejrzał się dookoła, wyglądając na nietypowo zdenerwowanego. Poświęciłam chwilę na przyjrzenie mu się, kiedy zbierał swoje myśli. Był niedorzecznie przystojny. Miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, szerokie ramiona, wąską talię — był dzieckiem z plakatu, jak sprawić, by dobrze wyglądać w garniturze. Przez większość czasu był gładko ogolony, jednak od czasu do czasu, tak jak dziś, jego szczękę pokrywał jedno albo dwudniowy zarost, który podkreślał jego silny profil. Miał jasnobrązowe włosy, krótsze po bokach, ale dłuższe na szczycie i kosmyk, powodujący jedną bruzdę, kiedy opadał mu na czoło. Niedoskonałość, która uczyniła go tylko jeszcze bardziej doskonałym. Szarpał za niego, kiedy był wzburzony, co robił w tym momencie. Miał szerokie usta, olśniewająco białe zęby, a wargi miał tak pełne, iż byłam pewna, że wiele kobiet mu ich zazdrości. Jego piwne oczy uniosły się ku mnie i wyprostował ramiona, znowu opanowany. — Muszę cię o coś poprosić. W ten sposób obdarzę cię ogromną ilością zaufania, licząc na twoją dyskrecję. Muszę mieć pewność, że uszanujesz moje zaufanie. Zamrugałam na niego. Chciał mnie o coś poprosić? Nie zwalniał mnie? Przepłynął przeze mnie dreszczyk ulgi; i moje ciało trochę się zrelaksowało. — Oczywiście proszę pana. Cokolwiek mogę zrobić. Jego oczy wpatrywały się w moje. Nigdy nie zauważyłam tego, jak kolory w jego oczach wirowały pod światłami — mieszaniną szarego, zielonego i niebieskiego. Tak często były ciemne z gniewu, że nigdy nie wytrzymywałam jego spojrzenia dłużej niż sekundę. Przez chwilę wydawał się mnie studiować, a potem skinął głową. Sięgnął po jedną ze swoich wizytówek i napisał coś na odwrocie, zanim mi ją podał. — Chcę, żebyś przyszła dziś wieczorem pod ten adres. Czy możesz być tam przed siódmą? Zerknęłam na wizytówkę, zauważając, że adres nie był daleko od domu, gdzie po pracy Find_Your_Destiny

47

The Contract

odwiedzałam Penny. Żeby dotrzeć tam przed siódmą, musiałabym skrócić moją wizytę. — Jest jakiś problem? — zapytał głosem, pozbawionym zwyczajnej wrogości. Podniosłam na niego spojrzenie i postanowiłam być szczera. — Po pracy jestem umówiona na spotkanie. Nie jestem pewna czy zdołam dotrzeć tam przed siódmą. Spodziewałam się jego gniewu. Tego, że machnie ręką w powietrzu i zażąda, bym odwołała wszystkie moje plany i była tam, gdzie chciał, bym była przed siódmą. Byłam zszokowana, gdy tylko wzruszył ramionami. — Siódma trzydzieści? Ósma? Czy to ci pasuje? — Siódma trzydzieści byłaby możliwa. — Świetnie. Do zobaczenia o siódmej trzydzieści. — Podniósł się, wskazując, że to dziwne spotkanie się skończyło. — Upewnię się, by mój portier wiedział, że przyjdziesz. Niezwłocznie pośle cię na górę. Wszystko, co mogłam zrobić to lekko sapnąć. Jego portier? Zaprosił mnie do swojego domu? Wstałam, zakłopotana. — Panie VanRyan, czy wszystko jest dobrze? Przyjrzał mi się z dziwnym wyrazem twarzy. — Z twoją współpracą, tak będzie panno Elliott. — Rzucił okiem na zegarek. — Teraz, przepraszam, o pierwszej mam spotkanie, w którym muszę wziąć udział. — Podniósł swoją filiżankę. — Dziękuję ci za kawę i twój czas. Zostawił mnie, wyglądającą za nim, zastanawiającą się, czy weszłam do alternatywnego wszechświata. Ani razu przez rok mojej pracy dla niego, nigdy mi nie podziękował. Co się do cholery dzieje?

Find_Your_Destiny

48

The Contract

Siedem Katharine Stanęłam po drugiej stronie ulicy budynku pana VanRyana, wpatrując się w wysoką budowlę. Był onieśmielający i wyrażał bogactwo — cały z przyciemnianego szkła i betonu górującego nad miastem, przypominał mi mężczyznę, który w nim mieszkał. Zimny, odległy, nieosiągalny. Lekko zadrżałam, kiedy tak na niego patrzyłam, zastanawiając się, zjakiego powodu tu jestem. Budynek znajdował się około dziesięciu minut spacerem od domu opieki, więc zdążyłam, na czas. Dzisiejsza wizyta u Penny nie należała do udanych; była zdenerwowana i niespokojna, odmawiała jedzenia czy rozmowy ze mną, dlatego też wyszłam wcześniej. Byłam rozczarowana. Przez cały tydzień czuła się dobrze i miałam nadzieję, że dzisiaj będzie tak samo; że będę mogła porozmawiać z nią tak, jak za dawnych czasów, jednak tak się nie stało. Zamiast tego, dołożyło to tylko stresu do mojego dziwnego dnia. Opuściłam dom, czując przygnębienie i niepewność co do tego, dlaczego mam się spotkać z panem VanRyanem. Pan VanRyan. Już zamącił mi w głowie, zapraszając mnie do swojego domu tego wieczoru. Jego zachowanie przez resztę popołudnia okazało się równie dziwaczne. Kiedy wrócił ze spotkania, poprosił mnie o kolejną kawę i kanapkę. Poprosił mnie! Nie żądał, nie drwił ani nie trzasnął drzwiami. Zamiast tego zatrzymał się przed moim biurkiem i uprzejmie poprosił o lunch. Nawet podziękował. Znowu. Nie opuszczał swojego gabinetu przez resztę dnia, dopóki nie wychodził z pracy, wówczas zatrzymał się, pytając, czy mam jego kartę. Na moje wyszeptane: — Tak — skinął głową i wyszedł, bez trzaskania drzwiami. Byłam bardziej niż zakłopotana, miałam napięte nerwy i skręcało mnie w brzuchu. Nie miałam pojęcia, co robię przed jego domem, a tym bardziej dlaczego. Find_Your_Destiny

49

The Contract

Zaczerpnęłam uspokajający oddech. Był tylko jeden sposób, aby się tego dowiedzieć. Wyprostowałam ramiona i przeszłam na drugą stronę ulicy. Pan VanRyan otworzył drzwi, a ja starałam się nie gapić. Nigdy nie widziałam, by wyglądał tak swobodnie. Zniknął szyty na miarę garnitur i biała koszula, które preferował. Zamiast tego miał na sobie dżinsy oraz koszulę z długimi rękawami i bose stopy. Z jakiegoś powodu zachciało mi się śmiać przez jego długie palce u stóp, ale stłumiłam tę dziwną reakcję. Wskazał, żebym weszła, cofając się, bym mogła przejść. Wziął ode mnie płaszcz i stanęliśmy, wpatrując się w siebie nawzajem. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby wyglądał na zakłopotanego. Złapał się za kark i odchrząknął. — Jem Kolację. Dołączysz do mnie? — Nie jestem głodna — skłamałam. Umierałam z głodu. Skrzywił się. — Wątpię w to. — Słucham? — Jesteś za chuda. Musisz więcej jeść. — Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, chwycił mnie za łokieć i zaprowadził do wysokiej lady oddzielającej kuchnię od przestrzeni mieszkalnej. — Usiądź — polecił, wskazując na wysokie, wyściełane stołki. Wiedząc, że lepiej się z nim nie spierać, zrobiłam to. Kiedy wszedł do kuchni, rozejrzałam się po ogromnej, otwartej przestrzeni. Ciemne drewniane podłogi, dwie duże, czekoladowo-brązowe skórzane sofy i białe ściany podkreślały ogrom pomieszczenia. Ściany nie były przyozdobione, poza ogromnym telewizorem zawieszonym nad kominkiem — żadnych osobistych zdjęć czy bibelotów. Nawet meble były nagie — poza poduszkami czy rzuconymi gdziekolwiek kocami Mimo swojej wspaniałości pomieszczenie było zimne, bezosobowe. Podobnie jak te w zestawach z katalogu, był dobrze wyposażony i nieskazitelny, z niczym co powiedziałoby coś o mężczyźnie, który w nim mieszkał. Zauważyłam długi korytarz i zestaw eleganckich schodów, które, jak zakładałam, Find_Your_Destiny

50

The Contract

prowadziły do sypialni. Odwróciłam się do kuchni — była podobna pod względem stylu i wrażenia, kombinacją ciemności i światła, oraz pozbawiona osobistych akcentów. Stłumiłam dreszcze. Pan VanRyan postawił przed sobą talerz i z uśmieszkiem otworzył wieko pudełka od pizzy. Poczułam, jak uśmiech rozciąga mi wargi. — To jest ta kolacja? W jakiś sposób wydawało się to zbyt normalne jak dla niego. Od wieków nie zjadłam kawałka pizzy; ślinka naciekła mi do ust, przez samo patrzenie na nią. Wzruszył ramionami. —Zazwyczaj jadam na mieście, ale dziś wieczorem miałem ochotę na pizzę. — Wyciągnął kawałek i umieścił go na moim talerzu. — Jedz. Zbyt głodna, by się kłócić, jadłam w milczeniu, wpatrując się w swój talerz, licząc, że nie wystawi na próbę moich nerwów. On jadł spokojnie, pochłaniając resztę pizzy, oprócz drugiego kawałka, który położył na moim talerzu. Nie sprzeciwiłam się temu ani kieliszkowi wina, które popchnął w moją stronę. Zamiast tego, popijałam je, czerpiąc przyjemność z łagodności intensywnie czerwonego merlota. Minęło kawał czasu, od kiedy kosztowałam tak dobrego wina. Kiedy skończyliśmy nasz dziwny posiłek, wstał, wyrzucił pudełko po pizzy i szybko wrócił. Wziął swoje wino, opróżnił kieliszek i przechadzał się przez kilka minut. W końcu stanął przede mną. — Panno Elliott, powtórzę to, co mówiłem wcześniej w ciągu dnia. To, czym zamierzam się z tobą podzielić, jest poufne. Skinęłam głową, nie wiedząc, co powiedzieć. Przechylił głowę na bok i przyjrzał mi się; nie miałam wątpliwości, że znajdował we mnie braki pod każdym względem. Mimo to kontynuował. — Odchodzę z Anderson Inc. Find_Your_Destiny

51

The Contract

Opadła mi szczęka. Dlaczego miałby odchodzić z firmy? Był jednym ze złotych chłopców Davida — nigdy nie nawalił. David przechwalał się talentem pana VanRyana i tym, co przez cały czas wnosił do jego firmy. — Dlaczego? — Odmówili mi partnerstwa. — Może następnym razem... — Przestałam mówić, gdy zrozumiałam, co to oznacza. Jeśli odejdzie, a oni nie zdecydują się ponownie przydzielić mnie komuś innemu, stracę pracę. A nawet gdyby przydzielili mnie komuś innemu, dostawałabym mniejsze wynagrodzenie. Tak czy siak, miałam przerąbane. Mogłam poczuć, jak krew odpływa mi z twarzy. Pan VanRyan podniósł rękę. — Nie będzie następnego razu. Mam okazję i ją wykorzystam. — Dlaczego mi to mówisz? — udało mi się zapytać. — Potrzebuję twojej pomocy w tej sprawie. Przełknęłam. — Mojej pomocy? — Byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. Nigdy nie chciał mojej osobistej pomocy. Podszedł bliżej. — Chcę cię zatrudnić, panno Elliott. Mój umysł pędził. Byłam pewna, że jeśli się przeniesie, będzie chciał zerwać z przeszłością. A mnie nawet nie lubił. Odchrząknęłam. — Jako asystentkę w twojej nowej pracy? — Nie.— Przerwał, jakby zastanawiając się nad kolejnymi słowami, po czym przemówił. — Jako moją narzeczoną. Wszystko, co mogłam zrobić, to wpatrywać się w niego, w bezruchu.

Find_Your_Destiny

52

The Contract

Richard Panna Elliott gapiła się na mnie w bezruchu. Powoli zsunęła się ze stołka, stając twarzą do mnie, jej wzrok przemknął po pokoju. — Myślisz, że to jest zabawne? — Wysyczała drżącym głosem. — Nie jestem pewna, co to za dowcip, panie VanRyan, ale zapewniam cię, że nie jest zabawny. — Przemaszerowała obok mnie, biorąc z sofy płaszcz wraz z torebką i odwróciła się z powrotem ku mnie. — Nagrywasz to, żeby móc później sobie obejrzeć? Pośmiać się z tego? — Łza spłynęła po jej policzku i wytarła ją, ruch był gwałtowny i zły. — Czy nie wystarczy ci, że traktujesz mnie jak gówno w ciągu dnia i teraz również chcesz się dobrze bawić po godzinach? Pobiegła ku drzwiom, a ja otrząsnąłem się z szoku wywołanego jej wybuchem złości wystarczająco szybko, by rzucić się do przodu i uniemożliwić jej wyjście. Pochyliłem się nad nią, zamykając drzwi. — Panno Elliott... Katharine... Proszę. Zapewniam cię, że to nie jest żaden żart. Wysłuchaj mnie. — Była tak blisko, iż mogłem poczuć, jak drży jej ciało. Zastanawiałem się nad tym, jak może zareagować, jednak nie brałem pod uwagę gniewu. — Proszę — nakłaniałem po raz kolejny. — Wysłuchaj, co mam do powiedzenia. Opuściła ramiona i skinęła głową, pozwalając mi odciągnąć się od drzwi i zaprowadzić na sofę. Usiadłem naprzeciwko niej i pokazałem, by zrobiła to samo. Zachowała się ostrożnie i musiałem dać z siebie wszystko by na nią nie warknąć i nie powiedzieć jej, by przestała zachowywać się jak przestraszony królik. Co ona myślała, że zamierzam jej zrobić? Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie. - Czy nie wystarczy ci, że traktujesz mnie jak gówno w ciągu dnia i teraz również chcesz się dobrze bawić po godzinach? Przesunąłem się trochę na siedzeniu — przypuszczam, że zasługuję na jej rezerwę. Odchrząknąłem. — Jak już mówiłem, planuję odejść z Anderson Inc. Firma, do której mam nadzieję się przenieść, znacznie różni się od sposobu, w jaki David zarządza swoją firmą. Cenią Find_Your_Destiny

53

The Contract

swoich pracowników — dla nich rodzina i integralność są najważniejsze. Zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała. — Żeby móc, choćby przekroczyć próg, musiałem przekonać ich, że nie jestem tym człowiekiem, za którego mnie uważają. — Czyli jakim? — Aroganckim, samolubnym. — Zassałem długi oddech. — Tyran w pracy i playboy po godzinach. Przechyliła głowę; jej głos był cichy i stanowczy. — Przepraszam, panie VanRyan — dokładnie taki jesteś. — Wiem. — Wstałem i trochę pochodziłem. —Jestem także dobry w swojej pracy i zmęczony byciem gnojonym przez Davida. — Usiadłem. — Rozmawiając z Grahamem, poczułem coś — coś, czego nie czułem od dłuższego czasu: podekscytowanie na myśl o nowej kampanii. Natchnienie. Popatrzyła na mnie. — Graham Gavin? Chcesz pracować dla Gavin Group? — Tak. — Oni rzadko zatrudniają. — Mają wolne miejsce. I chcę je zdobyć. — Wciąż nie rozumiem, jaka jest moja rola. — Graham Gavin nie zatrudni kogoś, dopóki nie poczuje, że dana osoba pasuje do jego wyobrażenia: rodzina na pierwszym miejscu. — Pochyliłem się do przodu. — Musiałem go przekonać, że nie jestem playboyem, o którym słyszał. Powiedziałem mu, że opuszczam Anderson Inc., ponieważ zakochałem się i pragnę innego stylu życia. — W kim? Oparłem się o poduszki. — W tobie. Jej oczy rozszerzyły się niemal komicznie, otworzyła buzię i zamknęła, nie wydając Find_Your_Destiny

54

The Contract

żadnego dźwięku. Wreszcie przemówiła. — Dlaczego... dlaczego to zrobiłeś? — Zwrócono mi uwagę, iż jesteś dokładnie tą osobą, która przekona Grahama Gavina, że się zmieniłem. Kiedy się nad tym zastanowiłem, uświadomiłem sobie, że ta osoba ma rację. Pokręciła głową. — Ty mnie nawet nie lubisz. — Przełknęła ślinę. — Ja też zbytnio za tobą nie przepadam. Musiałem zarechotać na jej grzeczności. — Możemy popracować nad tą kwestią. — Co proponujesz? — Proste. Tak czy inaczej, zamierzam odejść z Anderson Inc. I ty również musisz odejść. Od razu zaczęła gwałtownie potrząsać głową. — Nie mogę sobie pozwolić na odejście, panie VanRyan. Tak więc moja odpowiedź brzmi "nie". Podniosłem rękę. — Wysłuchaj mnie. Zapłacę ci za to. Będziesz musiała zrezygnować z pracy, a także ze swojego mieszkania i zamieszkać tutaj ze mną. Będę płacił ci pensję, a do tego pokrywał wszystkie twoje wydatki zależnie od tego, jak długo to potrwa. — Dlaczego miałabym tu mieszkać? — Mogłem napomknąć Grahamowi, że mieszkamy razem. — Co zrobiłeś? — To miało sens, gdy o to zapytał. Nie planowałem tego — stało się. Teraz wróćmy do mojej oferty. Find_Your_Destiny

55

The Contract

— Czego byś ode mnie oczekiwał? Postukałem palcami w oparcie sofy, kontemplując. Powinienem był to bardziej przemyśleć. — Mieszkania tutaj, pojawiania się na każdej imprezie, na którą się wybiorę, jako moja narzeczona, przedstawiania się w ten sposób za każdym razem. —Wzruszyłem ramionami. — Nie przemyślałem jeszcze tego wszystkiego, panno Elliott. Musimy to rozgryźć. Ustalić jakieś podstawowe zasady; jak poznawanie siebie nawzajem, żebyśmy wyglądali jak prawdziwa para. — Przesunąłem się, opierając ramiona na udach. — I to musi nastąpić szybko. Mam przyprowadzić cię na imprezę już w ten weekend. — W ten weekend? — pisnęła. — Tak. Do tego czasu nie musisz się jeszcze tu wprowadzać, ale musimy wyprostować nasze opowieści i przynajmniej poznać podstawy. Musimy wyglądać na bliskich — dobrze czujących się w swoim towarzystwie. — Może powinieneś zacząć od tego, by nie nazywać mnie panną Elliott. Roześmiałem się sucho. — Przypuszczam, że wydawałoby się to dziwne... Katharine. Nic nie powiedziała, spuszczając wzrok na swoje kolana, bawiła się palcami luźną nitką w koszuli. — Kupię dla ciebie nową garderobę i upewnię się, że masz pieniądze na przyjemności. Nie będziesz musiała się o nic przejmować, jeśli zgodzisz się na takie rozwiązanie. Uniosła podbródek. Nigdy dotąd nie zauważyłem u niej tej małej upartej postawy. — Ile byś mi zapłacił? — Dam ci dziesięć tysięcy dolarów miesięcznie. Jeśli ta farsa potrwa dłużej niż sześć miesięcy, podwoję kwotę. — Uśmiechnąłem się. — Jeśli będziemy musieli się pobrać, zapłacę ci premię. A gdy będziemy mogli się rozwieść, dopilnuję, żebyś otrzymała dobrą ugodę i zajmę się wszystkimi szczegółami. Będziesz ustawiona na całe życie. Find_Your_Destiny

56

The Contract

— Pobrać się? — Nie mam pojęcia, ile czasu zajmie nam przekonanie Grahama, więc moja przykrywka nie jest ograniczona. Mogą to być dwa lub trzy miesiące. Nie wydaje mi się, by trwało to dłużej niż pół roku. Jeśli jednak uznam to za konieczne, poślubię cię w ratuszu i skończymy to, kiedy będziemy mogli. Zacisnęła dłonie, a jej blada twarz stała się teraz upiornie biała. Niezdecydowanie i szok wyryły się na całej jej ekspresji. — Jest szansa — powiedziałem cichym głosem — że nawet jeśli nie dostanę się do Gavin Group, a wtedy też odejdę z Anderson Inc., David i tak cię zwolni. Jeśli jednak dostanę tam pracę, z całą pewnością to zrobi. Będzie przekonany, że wiedziałaś o moich planach. Wiem, jak działa jego umysł. — Dlaczego nie możesz poprosić kogoś innego? — Nie znam nikogo innego. Typ kobiet, z którymi zwykle się spotykam, nie... one nie są dobrym wyborem. — A ja jestem? Dlaczego? — Chcesz, żebym był szczery? — Tak. — Jesteś praktyczna, rozsądna... szczera. Muszę przyznać, że jest w tobie ciepło, które zdaje się przyciągać ludzi. Osobiście sam tego nie dostrzegam, ale faktycznie ono tam jest. Fakt, że jesteś moim asystentką, jest dla mnie idealną przykrywką. Nigdy nie mógłbym się z tobą spotykać i zostać w Anderson Inc. Nie, żebym kiedykolwiek zrobił to w normalnych okolicznościach. — Zranienie przemknęło przez jej twarz, a ja wzruszyłem ramionami. — Powiedziałaś, że mam być szczery. Nie odpowiedziała na moje oświadczenie, tylko powiedziała: — Nie mam pojęcia, jak zamierzasz to rozegrać, skoro tak bardzo mnie nie lubisz. — Katharine, myślisz, że lubię większość ludzi, z którymi pracuję — albo klientów, którymi się zajmuję? Otóż nie. Większości z nich nie mogę znieść. Uśmiecham się i żartuję, ściskam im dłonie i zachowuję się tak, jakbym był zainteresowany. Nasz związek Find_Your_Destiny

57

The Contract

potraktuję w ten sam sposób. To jest biznes. Ja mogę to zrobić. — Przerwałem i podniosłem podbródek. — A ty możesz? — Nie odpowiedziała, więc ciągnąłem. — Wszystko zależy od ciebie. W tym momencie obdarzyłem cię wielkim zaufaniem. Możesz jutro pobiec do Davida, a może nawet do Grahama, i rozpieprzyć cały ten mój plan — aczkolwiek mam nadzieję, że tego nie zrobisz. Pomyśl o pieniądzach i o tym, ile dobrego mogłyby dla ciebie zrobić. Za kilka miesięcy twojego czasu, zapłacę cię więcej, niż zarobiłabyś przez cały rok. Tak naprawdę gwarantuję ci sześćdziesiąt tysięcy. Za sześć miesięcy. Nawet jeśli nasze drogi rozejdą się po trzech miesiącach. To i tak dostaniesz dwa razy tyle, ile zarobisz w ciągu roku. — I wszystko, co muszę zrobić, to... — ... to zachowywać się tak, jakbyś mnie kochała. Przygwoździła mnie spojrzeniem, które wyrażało wszystko to, czego nie chciała powiedzieć. — Dostanę to na piśmie? — Tak. Oboje podpiszemy umowę poufności. Zapłacę ci dwadzieścia patoli z góry. Resztę otrzymasz pod koniec każdego miesiąca. Dodatkowo otworzę dla ciebie rachunek, z którego będziesz mogła korzystać w celu pokrycia wszelkich kosztów. Ubrania, jakieś nieprzewidziane wydatki; na tego rodzaju rzeczy. Oczekuję od ciebie stosownego ubierania się do tej roli, jak również odpowiedniego zachowania. Przez chwilę mi się przyglądała. — Muszę to przemyśleć. — Nie możesz myśleć zbyt długo. Jeśli się zgodzisz, będziesz potrzebowała ubrań na sobotę no i musimy spędzić trochę czasu razem, żeby się poznać. — Jeśli się nie zgodzę? — Powiem Grahamowi, że jesteś chora i nie mogłaś przyjść. Potem będę liczył na to, że da mi szansę na sprawdzenie się i zatrudni mnie bez względu na wszystko. — A gdyby tego nie zrobił? — Wyjadę z Victorii, ale tego nie chcę. Chcę tu zostać i proszę cię, żebyś mi pomogła. Find_Your_Destiny

58

The Contract

Wstała. — Muszę iść. Podniosłem się, spoglądając w dół — ledwie sięgała mi piersi. — Potrzebuję szybkiej odpowiedzi. — Wiem. — Gdzie zaparkowałaś? Zamrugała na mnie. — Nie mam samochodu, panie VanRyan. Przyszłam tu pieszo. — Jest już za późno, żebyś sama wracała. Poproszę Henry'ego, żeby zamówił ci taksówkę. — Nie stać mnie na taksówkę. — Zapłacę za nią — obruszyłem się. — Nie chcę, żebyś szła pieszo. Umiesz prowadzić? Wiesz, jak? — Tak, po prostu nie mogę sobie pozwolić na własny samochód. — Załatwię ci jeden. Jeśli zgodzisz się na takie rozwiązanie, kupię ci samochód. Będziesz mogła go zatrzymać. Pomyśl o tym jako premii za podpisanie umowy. Przygryzła wargę, kręcąc głową. — Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. — Pomyśl o tym jako okazji. Tej lukratywnej. — Błysnąłem uśmiechem. — Umowie z diabłem, jeśli wolisz. Uniosła brew. — Dobranoc, panie VanRyan. — Richard. — Co? — Jeśli ja nie mogę nazywać cię, panną Elliott, to ty też nie możesz nazywać mnie panem VanRyanem. Mam na imię Richard. Będziesz musiała przyzwyczaić się do Find_Your_Destiny

59

The Contract

zwracania się do mnie w ten sposób. — Może będę cię nazywała zupełnie inaczej. Mogłem sobie wyobrazić, jak nazywała mnie sama przed sobą. Mogłem wymyślić kilka nazw, które byłyby odpowiednie. — Porozmawiamy rano. Wyszła, kiwając głową. Zadzwoniłem do Henry'ego, każąc mu, zamówić jej taksówkę i zapisać to na mój rachunek. Nalałem sobie szkockiej i poirytowany usiadłem na sofie. Wcześniej, gdy przemawiałem, podjąłem szybką decyzję, by uczynić pannę Elliott moją narzeczoną, a nie tylko dziewczyną. To spowoduje, że moja decyzja o opuszczeniu firmy Anderson Inc. będzie bardziej solidna. Pokażę, że jestem poważny i gotowy na prawdziwe zaangażowanie — coś, co czułem, że Graham doceni. Dla mnie to nie miało znaczenia — czy dziewczyna, czy narzeczona — ale dla kogoś takiego jak Graham, owszem. Dziewczyna mówiła: tymczasowa, do zastąpienia. Narzeczona sugerowała trwałość i zaufanie. Byłem pewien, że on zareaguje pozytywnie na ten tytuł. Szarpnąłem z niepokojem za swój kosmyk opadający na czoło i jednym haustem opróżniłem szkocką. Miałem nadzieję, otrzymać od niej natychmiastową odpowiedź; jednak okazało się, że jej nie dostanę. Tak więc teraz, panna Elliott, kobieta, której nie lubiłem, i która z tego, co widać, czuje to samo w stosunku do mnie, trzymała moją przyszłość w swoich rękach. To było dziwne uczucie. Nie podobało mi się to. Zatopiłem się w poduszce sofy, gdy moja głowa opadła do tyłu, a umysł dryfował. Zaskoczyło mnie pikanie telefonu i zdałem sobie sprawę, że zasnąłem. Podniosłem telefon, zerkając na dwa słowa na ekranie. Zgadzam się. Z uśmieszkiem rzuciłem telefon na stół. Mój plan ruszył pełną parą.

Find_Your_Destiny

60

The Contract

Osiem Richard Następnego ranka oboje zachowywaliśmy się tak, jakby nic się nie zmieniło. Panna Elliott przyniosła mi kawę i bajgla, ostrożnie kładąc je na moim biurku. Przejrzała mój harmonogram, potwierdzając dwa spotkania, które miałem poza biurem. \ — Nie wracam dziś po południu. Wyglądała na zdziwioną, przeglądając notes. — Nie masz nic w swoim harmonogramie. — Sam się umówiłem. Sprawy osobiste. Wyjdę prosto po moich drugim spotkaniu. Zatem nie wrócę dziś po południu. Weź sobie wolne. — Słucham? Westchnąłem. — Panno Elliott, nie rozumiesz angielskiego? Weź sobie wolne popołudnie. — Ale... Przygwoździłem ją gniewnym spojrzeniem. — Weź sobie wolne popołudnie. — Zniżyłem głos. — Moje mieszkanie o siódmej, dobrze? — Dobrze — westchnęła. — Jeśli będziesz potrzebowała, czegoś — związanego z biznesem — wyślij mi SMSa. W innym wypadku to musi poczekać. Skinęła głową. — Rozumiem. Było powszechnie wiadomo, że Anderson Inc. monitorował e-maile. Nie chciałem kusić Find_Your_Destiny

61

The Contract

losu z moim własnym telefonem, do którego tylko nieliczni mieli numer. Wiedziałem, że nie ma sensu pytać panny Elliott, czy miała telefon, ponieważ pieniądze wydawały się u niej ograniczone. Planowałem się tym dzisiaj zająć, wraz z moimi innymi sprawami. Nie chciałem ryzykować, że David ma dostęp również do SMS-ów i rozmów telefonicznych. —Możesz iść. — Odprawiłem ją. Zawahała się, zanim wyjęła kopertę z grubego notatnika i położyła ją na biurku. Odeszła bez słowa, zamykając za sobą drzwi. Wziąłem kęs mojego bajgla, po czym sięgnąłem po kopertę i otworzyłem ją, wyciągając z niej złożone kartki. To była lista o niej. Rzeczy, o których pomyślała, że powinienem wiedzieć: stosowne daty, jej ulubione kolory, muzyka, jedzenie, ogólne upodobania i uprzedzenia. To był świetny pomysł. Zaoszczędzi nam to dziś wieczorem jakiejś monotonnej rozmowy. Później napiszę jedną dla niej. Ponownie złożyłem listę i włożyłem ją do kieszeni garnituru. Cały dzień przesiedzę w poczekalniach — a to pozwoli mi się czymś zająć.

Panna Elliott była punktualna, przybyła o siódmej. Otworzyłem drzwi, pozwalając jej wejść, wziąłem płaszcz i powiesiłem go — przez cały czas milcząc. W naszych interakcjach była sztywność i formalność, które, jak wiedziałem, musiały się zmienić. Problem polegał na tym, że nie wiedziałem, co zrobić by tak się stało. Zaprowadziłem ją do kuchni i podałem jej kieliszek wina. — Zamówiłem chińszczyznę. — Nie musiałeś. — Uwierz mi, nie chcesz, żebym to ja gotował. Nie przeżyłabyś. — Zarechotałem. — Nie jestem pewien, czy kuchnia by przetrwała. — Ja lubię gotować — zaproponowała, mały uśmiech wykrzywił jej usta. Find_Your_Destiny

62

The Contract

To było równie dobre miejsce do rozpoczęcia, jak każde inne. Usiadłem, przyciągając dokument w swoją stronę. — Dziś po południu kazałem sporządzić umowę. Powinnaś ją przeczytać. — W porządku. — Zrobiłem też dla ciebie listę podobną do tej twojej. Możesz ją przejrzeć i będziemy mogli omówić to, co w nich jest. Upewnimy się, że oboje jesteśmy zaznajomieni z faktami. Kiwnęła głową i wzięła podaną kopertę. Popchnąłem w jej kierunku następną, mniejszą. — Twoja pierwsza załata. — Czekała, nie dotykając palcami niewinnie wyglądającej koperty. — Weź to. Wszystko jest udokumentowane. Wciąż jej nie dotknęła. — Panno Elliott, jeśli tego nie weźmiesz, nie będziemy mogli ruszyć dalej. — Spojrzała na mnie, marszcząc brwi. Popchnąłem kopertę. — To jest praca, Katharine. A to twoja rekompensata. Proste. Weź to. W końcu podniosła ją, nawet na nią nie patrząc. — Chcę, żebyś jutro zrezygnowała. Ze skutkiem natychmiastowym. — Dlaczego? — Jeśli tak się stanie, a myślę, że tak, szybko złożę wypowiedzenie. Chcę, żebyś się stamtąd wyniosła, zanim gówno uderzy w wentylator. — Przygryzła wnętrze policzka, stremowana i cicha. — Co? — Warknąłem, niecierpliwiąc się jej zachowaniem. — Co, jeśli to nie zadziała? Będziesz... dasz mi list referencyjny? Będę musiała znaleźć inną pracę. — Zająłem się tym. Rozmawiałem z niektórymi kontaktami, ogólnie mówiąc, jeśli to nie zadziała, a ja opuszczę Victorię, mam dwie zaznajomione firmy, które zaoferują ci pracę. Nie będziesz musiała się martwić o szukanie, jeśli nie będziesz chciała. Jednak że, w odpowiedzi na twoje pytanie, tak, dam ci świetny list polecający. — Nawet jeśli uważasz, że jestem kiepską asystentką? Find_Your_Destiny

63

The Contract

— Nigdy nie powiedziałem, że jesteś kiepską asystentką. Tak naprawdę jesteś dobra w swojej pracy. — Mógłbyś mnie oszukać. Pukanie do drzwi uratowało mnie przed odpowiedzią. Podniosłem się na nogi. — Kolacja już jest. Przeczytaj umowę — to prościutkie. Możemy porozmawiać o tym i innych rzeczach po zjedzeniu. — Kiedy otworzyła usta, by zaprotestować, uderzyłam dłonią w ladę. — Przestań się ze mną kłócić, Katharine. Mamy kolację i ją zjesz. Później porozmawiamy. Obróciłem się na pięcie i poirytowany ruszyłem do drzwi. Dlaczego sprzeciwiała się, by przyjąć prosty posiłek? Cóż, będzie musiała przyzwyczaić się do zaakceptowania wielu rzeczy, aby to zadziałało. Wsunąłem rękę do kieszeni, napotykając małe pudełko, które w niej schowałem. Jeśli nie była pewna kolacji, prawdopodobnie znienawidzić to, co miałem przyszykowane dla niej na później.

Kolacja była spokojna. Przeczytała umowę i zadała kilka pytań, na które odpowiedziałem. Zawahała się, kiedy wręczałem jej pióro, po tym, jak podpisałem dokumenty, obserwując, gdy robiła to samo. — Mam dwie kopie. Po jednej dla każdego z nas. Zatrzymam je w sejfie, do którego dam ci kombinację. — A twój prawnik dostał kopię? — Nie. To jest porozumienie między nami. Wie o tym, ale jest związany poufnością klienta. Mamy tylko dwie kopie. Gdy to się skończy, będziemy mogli je zniszczyć. Kazałem je sporządzić na twoją korzyść. — W porządku. Find_Your_Destiny

64

The Contract

Podałem jej pudełko. — To jest twoja nowa komórka. Swoją będziesz musiała oddać, kiedy zrezygnujesz, więc teraz masz jedną. Zapiałem ci mój prywatny numer, żebyś mogła się ze mną kontaktować. Z niej możesz swobodnie SMS-ować. Przygryzła wargę, przyjmując pudełko. — Dziękuję. — Jak dużo rzeczy musisz przenieść? — Nie za wiele. — A co z rozwiązaniem umowy najmu? — Wynajmuję z miesiąc na miesiąc. Domyślam się, że następny mam sobie darować. Machnąłem ręką. — Zajmę się tym. Czy powinienem wynająć dla ciebie firmę od przeprowadzek? Pokręciła głową ze spuszczonymi oczyma. — To tylko kilka pudeł. Zmarszczyłem brwi. — Żadnych mebli? — Nie. Tylko jakieś książki, kilka osobistych rzeczy i ubrania. Powiedziałem bez zastanowienia. — Możesz oddać swoje ubrania dla Organizacji charytatywnej, ponieważ przypuszczam, że, tak czy siak, większość z nich i tak stamtąd pochodzi. Kupię ci nową garderobę. — Jej policzki zarumieniły się, a oczy błysnęły z wściekłością, jednak nic nie powiedziała. — Wezmę twoje pudła i przywiozę je tutaj, kiedy przejdziemy dalej. Wręczyłem jej kolejną kopertę. — To jest twoje nowe konto bankowe i karta debetowa. Dopilnuję, żeby przez cały czas były na nim odpowiednie fundusze. Przyjęła kopertę drżącą ręką. Find_Your_Destiny

65

The Contract

— Potrzebuję cię tutaj, tak szybko, jak to możliwe, żebyśmy mogli się do siebie przyzwyczaić i porozmawiać. Jutro możemy przejrzeć listy i zadawać pytania, uzupełnić puste miejsca. — Okej. — W sobotę rano, chcę, żebyś przyszła tu wcześniej. Umówiłem dla ciebie spotkanie, żeby przygotować cię na grilla. Ułożyć ci włosy i zrobić makijaż. W sumie to możesz zostać w piątek na noc, by zaoszczędzić sobie podróży. Jej spojrzenie śmignęło w moją stronę. — Zostań na noc? — Powtórzyła z lekkim drżeniem w głosie. Wstałem. — Pozwól, że pokażę ci mieszkanie.

Nie wypowiedziała ani słowa podczas oprowadzania. Pokazałem jej pokoje gościnne, gabinet i prywatną siłownię znajdującą się na drugim końcu mieszkania na głównym piętrze. Na górze była zdecydowanie zdenerwowana, gdy pokazywałem jej główną sypialnię. Wskazałem pokój gościnny po drugiej stronie korytarza. — Ten ma prywatną łazienkę. Przypuszczam, że polubisz ten pokój. Wydawało się, że jej ramiona się rozluźniają. — Ty nie, ach... — Ja nie, co? — Nie oczekujesz, że będę spała w twoim pokoju — powiedziała z ulgą. Uśmiechnąłem się z wyższością na jej nieufność. — Panno Elliott, to porozumienie biznesowe. Poza tymi ścianami pojawiamy się Find_Your_Destiny

66

The Contract

jako para. Będziemy trzymać się za ręce, trzymać się blisko siebie, będziemy robić to, co inne zakochane pary. — Machnąłem ręką w powietrzu. — Tutaj jesteśmy sobą. Ty masz swoją przestrzeń; Ja mam swoją. Nie będę ci przeszkadzał. Niczego od ciebie nie oczekuję. — Nie mogłem powstrzymać zdławionego chichotu, który mi uciekł. — Nie mogłaś na serio pomyśleć, że chciałbym się z tobą przespać, prawda? Uniosła głowę i spiorunowała mnie wzrokiem. — Nie bardziej niż ja chciałabym się przespać z tobą, panie VanRyan. — Obracając się na pięcie, pomaszerowała korytarzem, jej kroki uderzały lekko o drewnianą podłogę. Podążyłem za nią, wciąż się uśmiechając. Kiedy dotarliśmy do salonu, obróciła się, błyskając oczyma. — To ty mnie poprosiłeś, żebym to zrobiła, panie VanRyan. Nie na odwrót. — Zgodziłaś się. Skrzyżowała ramiona, gniew emanował z jej ciała. — Robię to, ponieważ w tej chwili nie mam innego wyboru. Twoje decyzje wpłynęły bezpośrednio na moje życie i staram się nadążyć. Nienawidzę kłamać i nie jestem dobrą aktorką. — Co chcesz przez to powiedzieć? — Jeśli nawet nie spróbujesz zachowywać się uprzejmie, a przynajmniej, jak przyzwoity człowiek, to się nie uda. Nie potrafię tak szybko wyłączyć swoich uczuć. Rozdrażniony, pociągnąłem za swój uparty kosmyk. — Czego ty ode mnie chcesz, panno Elliott? — Czy nie moglibyśmy przynajmniej spróbować się dogadać? Z pewnością możemy znaleźć coś, co mamy ze sobą wspólnego i prowadzić rozmowę bez twoich zawoalowanych obelg i "świętszy niż papież" postawy. Szeroki uśmiech rozciągną się na moich wargach. Wyłapałem kolejne mignięcie tego kręgosłupa u panny Elliott. Przechyliłem głowę. — Przepraszam. Spróbuję zrobić to lepiej. Czy jest coś jeszcze, czego chcesz, skoro Find_Your_Destiny

67

The Contract

wykładamy wszystko na stół? Zawahała się, skubiąc palcami brzydką koszulę, którą maiła na sobie. — Wypluj to. — Nie możesz, um, nie możesz rozrabiać, kiedy będziemy to robić... kiedy będziemy razem. — Rozrabiać? Patrzyła wszędzie, tylko nie na mnie. — Nie możesz sypiać z innymi kobietami. Nie zamierzam zostać upokorzona w ten sposób. — Więc mówisz: że nie mogę nikogo pieprzyć? Jej policzki były tak czerwone, iż myślałam, że eksploduje jej głowa; jednakże wyprostowała ramiona i spojrzała prosto na mnie. — Tak. To było dla mnie zbyt fajne. — Tak, mogę się pieprzyć. — Nie! — Żadnego pieprzenia? — podkreśliłem ostatnie słowo. — Żadnego. — Oczekujesz, że przez cały czas będę żył w celibacie? — Zapytałem, teraz z pełnym niedowierzaniem.

— Ja nie będę, więc oczekuję, że zrobisz to samo. Parsknęłam. — Wątpię, by było to dla ciebie coś nowego. Wyrzuciła ręce w górę. — To jest to. Chcesz kogoś pieprzyć? Więc idź się pieprz, VanRyan. Find_Your_Destiny

68

The Contract

Patrzyłem na jej wycofującą się postać, gdy złapała płaszcz i popędziła do drzwi. Jak idiota, którym byłem, goniłem ją — po raz drugi. — Katharine! — Dotarłem do niej, zanim zdołała otworzyć drzwi. — Przepraszam. Moja uwaga była nie do przyjęcia. Odwróciła się; jej oczy błyszczały od łez. — Tak, była. Tak, jak wiele rzeczy, które mówisz... — Przepraszam — powtórzyłem. — Z tobą to jest niemal instynktowne. — To nie sprawia, że czuję się przez to lepiej. — Wiem — przyznałem, a potem zmieniłem taktykę. — Nie zrobię tego. — Nie zrobisz czego? — Nie będę się pieprzyć. Zastosuję się do twojej prośby. — Mocniej przycisnąłem drzwi. Gdyby odeszła, naprawdę miałbym przepieprzone. — Postaram się też nie być takim dupkiem. — Nie sądzę, byś mógł zmieniać swoje DNA, ale powodzenia w próbowaniu — wymamrotała. Rozluźniłem się — kryzys został zażegnany. — Odwiozę cię do domu. — Zaczęła potrząsać głową, więc rzuciłem jej groźne spojrzenie. — Katharine, uzgodniliśmy, że będę mniejszym dupkiem. Odwiozę cię do domu. Jutro będzie cholernie długi dzień. — Dobra. Złapałem swój płaszcz i otworzyłem dla niej drzwi, wiedząc, że moje życie zmieniło się w sposób, jakiego nigdy nie planowałem. Miałem tylko nadzieję, że to będzie tego warte.

Find_Your_Destiny

69

The Contract

Dziewięć Richard Poza niepewnymi instrukcjami Katharine, podróż była cicha. Im bardziej oddalaliśmy się od mojej dzielnicy, tym mroczniejszy stawał mój nastrój. Gdy zatrzymaliśmy się przed jakąś ruderą, zwróciłem się do Katharine. — To jest twój dom? Pokręciła głową. — Nie. Wynajmuję mieszkanie w tym budynku. Wjechałem samochodem do parku, odpinając swój pas bezpieczeństwa. — Pokaż mi. Poszedłem za nią po nierównej ścieżce, dwukrotnie klikając na przycisk pilota. Miałem nadzieję, że opony wciąż będą przymocowane do samochodu, gdy wrócę. Tak naprawdę to miałem nadzieję, że samochód wciąż tam będzie. Nie próbowałem ukrywać niezadowolenia, gdy rozglądałem się po tym, co uważałem za studenckie mieszkanie. Dla mnie było jak wysypisko. Materac, stare krzesło i biurko, które służyło również za stół, były jedynymi meblami w pokoju. Krótki blat z płytą grzewczą i małą lodówką stanowiły kuchnię. Przy ścianie leżało ułożonych w stosie pół tuzina pudeł. Wieszak z szafy podtrzymywał nieeleganckie kombinezony i bluzki, które nosiła Katharine. Podszedłem do jednych drzwi w pokoju i je otworzyłem. Mała łazienka posiadała prysznic, a w chwili, gdy go zobaczyłem, wiedziałem, że nigdy nie byłbym w stanie z niego skorzystać. Zamknąłem drzwi i odwróciłem się do Katharine. Patrzyła na mnie nerwowym wzrokiem. Nic z tego nie miało dla mnie, jakiegokolwiek sensu. Stanąłem przed nią, górując nad jej małą postacią. Find_Your_Destiny 70

The Contract

— Czy masz problem, o którym powinienem wiedzieć? — Słucham? — Masz problem z narkotykami? Albo jakimś innym uzależnieniem? — Co? — wysapała, przyciskając dłoń do piersi. Wzruszyłem ramieniem. — Dlaczego żyjesz w ten sposób — jak biedna mysz kościelna? Wiem, ile zarabiasz. Możesz sobie pozwolić na przyzwoite mieszkanie. Na co wydajesz pieniądze? Zmrużyła oczy i spiorunowała mnie wzrokiem. — Nie mam problemu z narkotykami. Mam inne priorytety, na które przeznaczam swoje pieniądze. To gdzie śpię, nie ma znaczenia. Odwzajemniłem gniewne spojrzenie. — Dla mnie ma to znaczenie. Nie zostaniesz tutaj. Spakuj swoje duperele. Natychmiast. Trzasnęła dłonie na biodra. — Nie. Ruszyłem do przodu. Pokój był dość mały i kiedy się cofała, uderzyła plecami o ścianę. Przeszyłem ją groźnym spojrzeniem i przyjrzałem się jej twarzy. Jej oczy, choć wściekłe, były czyste. Nie spuszczając z niej wzroku, załapałem ją za nadgarstek i podwinąłem rękaw. Niemal warknęła, gdy zabrała rękę, podnosząc ją do góry, a potem robiąc to samo z drugą ręką. — Żadnych śladów igieł, Richard — wyrzuciła z siebie. — Nie biorę narkotyków. Nie palę ich, nie jem, ani nie wstrzykuję ich sobie do organizmu. Zadowolony? Czy chcesz sprawdzić więcej? Powinnam nasikać ci do słoiczka? — Nie. Chyba będę musiał ci zaufać. Jeśli dowiem się, że kłamiesz, cała ta transakcja zostanie odwołana. — Nie kłamię. Odsunąłem się. Find_Your_Destiny

71

The Contract

— W porządku. To nie jest temat do dyskusji — dziś wieczorem się stąd wyniesiesz. Nie będę ryzykował, że Graham dowie się, że mieszkasz w miejscu takim jak ta zasrana dziura. tobą.

— A jeśli nie dostaniesz pracy? Co wtedy zrobię? Wątpię, żebyś pozwolił mi zostać z

Roześmiałem się. Miała rację. — Za to, co ci zapłacę, będziesz mogła pozwolić sobie na coś przyzwoitego. — Rozejrzałem się ponownie. — Chyba nie przeniesiesz tych mebli. — Nie są moje. — Dzięki Bogu. — Jesteś snobem, wiesz o tym? Są stare, ale nadal nadają się do użytku no i są czyste. Musiałem przyznać, że mała przestrzeń była skrupulatna i czysta — aczkolwiek wciąż była ohydna. Zignorowałem jej kpinę. — Zabieramy te pudła? — Czy naprawdę to teraz konieczne? — Owszem. — Tak — westchnęła. — Zabieramy pudła. — Świetnie. Położę je na tylnym siedzeniu. Twoja, eee, garderoba może iść do bagażnika. Co jeszcze masz? — Kilka osobistych rzeczy. Popchnąłem w jej stronę pusty plastikowy koszyk na pranie. — Włóż je do tego. Wyrzuć wszelką żywność, jaką masz. Dziwny wyraz przeszył jej twarz. — Nie mam żadnej — z wyjątkiem kilku babeczek. Find_Your_Destiny

72

The Contract

Parsknąłem. — Czy też jest problem? Nic dziwnego, że jesteś tak cholernie chuda. Odrzuciła głowę. — Czy ty masz zamiar, chociaż spróbować być uprzejmym? A może po prostu oszczędzasz siły, gdy będziemy pokazywać się publicznie? Dźwignąłem pierwszy zestaw pudeł. — Myślę, że sama się przekonasz. A teraz weź swoje rzeczy. Nie wrócisz tutaj.

Otworzyłem drzwi pokoju gościnnego, wchodząc zamaszystym krokiem i zapalając światło po tym, jak odstawiłem te same pudła, które załadowałem po drugiej stronie miasta. Wspólnie, po kilku wycieczkach, wnieśliśmy całą zawartość do jej pokoju. Cofnąłem się i oceniłem sytuację. Nie było tego dużo. Kusiło mnie, żeby zapytać, dlaczego miała tak niewiele, ale potem uznałem, że to nie jest warte kłótni. Z jej napiętych ramion i sposobu, w jaki zaciskała wargi, mogłem stwierdzić, że już wystarczająco naciskałem na nią tej noc. — Katharine, zaufaj mi. Tak jest najlepiej. Teraz kiedy cię o to zapytają, możesz uczciwie odpowiedzieć, że mieszkamy razem. — Ale jeśli twój pomysł zawiedzie, moje życie rozpadnie się na kawałki. — Jeśli mój pomysł zawiedzie, twoje życie, tak czy siak, będzie skończone. David nigdy nie pozwoliłby ci zostać; zwolni cię i zostaniesz z niczym. A w ten sposób będziesz miał trochę pieniędzy w banku, upewnię się, że dostaniesz nową pracę i będziesz mogła poszukać sobie ładniejszego lokum. W ten czy inny sposób to będzie o wiele kurwa lepsze niż to, co posiadasz. Wpatrywała się we mnie. — W międzyczasie masz miejsce, które jest bezpieczne i o wiele wygodniejsze. Gdy Find_Your_Destiny

73

The Contract

posuniemy się do przodu, możesz udekorować pokój, dopasowując go do swojego gustu. Masz dostęp do całego mieszkania. Poza moim pokojem do ćwiczeń, na dole jest świetny basen oraz spa i gwarantuję ci, że twoja łazienka jest luksusowa. — Jest tam wanna? — zastanawiała się z nutą tęsknoty w głosie. Poczułem się dziwnie zadowolony, mogąc powiedzieć jej, że tak, więc otworzyłem drzwi z rozmachem, pokazując jej masywną wannę. Po raz pierwszy zobaczyłem prawdziwy uśmiech na jej twarzy. To zmiękczyło jej rysy, rozświetlając jej oczy. Naprawdę miały niesamowity odcień błękitu. — Jest twoja, Katharine. Używaj jej, kiedy tylko chcesz. — Tak zrobię. Podszedłem do drzwi. — Rozgość się i trochę prześpij. Jutro będzie długi i ciężki dzień, wtedy będziemy musieli przygotować cię na weekend. — Zawahałem się, ale wiedziałem, że muszę zacząć się starać. — Dobranoc, Katharine. — Dobranoc, Richard.

Katharine Nie mogłam zasnąć. Bez względu na to, jak bardzo się starałam, nie mogłam zasnąć. Byłam wyczerpana, zarówno psychicznie, jak i fizycznie, jednak nie mogłam się odprężyć. Dziwne wydarzenia ostatnich kilku dni nieustannie odtwarzały się w mojej głowie. Nieoczekiwana oferta Richarda, moja jeszcze bardziej nieoczekiwana odpowiedź i jego reakcja na miejsce, w którym mieszkałam. Był bardziej niż zniesmaczony i wściekły ze swoją zwykłą, wymagającą postawą w pełnej sile. Zanim zdążyłam mrugnąć, moje garstka rzeczy znalazła się w bagażniku jego dużego, luksusowego samochodu, a ja wróciłam do jego mieszkania — na czas nieokreślony, czy też do czasu, gdy skończy swój bezsensowny plan. Bezsensowny plan, w który byłam teraz zakorzeniona tak głęboko, jak mój szef. W mieszkaniu było cicho. Nie było dosłownie żadnego hałasu. Byłam przyzwyczajona do dźwięków, które otaczały mnie w nocy: ruch uliczny, inni lokatorzy poruszający się, Find_Your_Destiny

74

The Contract

wrzeszczący, i ciągłe dźwięki syren i przemocy pod moim oknem. To były hałasy, które nie pozwalały mi zasnąć, niekiedy były przerażające, jednakże teraz ich nie było, a nie mogłam usnąć. Wiedziałam, że jestem bezpieczna. To miejsce było sto, nie, tysiąc razy bezpieczniejsze, niż ten okropny pokój, w którym mieszkałam w ciągu ostatniego roku. Powinnam być w stanie się odprężyć i spokojnie spać. Łóżko było ogromne — głębokie i pluszowe — prześcieradło jedwabiście miękkie i drogie, a kołdra robiła wrażenie jakby ciepłego puchu unoszącego się nad moim ciałem. Cisza, niestety, była zbyt głośna. Wykradłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, wzdrygając się na ciche skrzypnięcie, kiedy zawiasy zaprotestowały przeciwko ich użyciu. Wytężyłam uszy, ale nic nie usłyszałam. Byliśmy zbyt wysoko, by doszedł nas ruch uliczny, a ściany zostały dobrze odizolowane, więc nie było żadnych hałasów od innych mieszkańców budynku. Przeszłam na palcach korytarzem, zatrzymując się przed drzwiami, które jak wiedziałam były do pokoju Richarda. Były lekko uchylone, więc odważnie popchnęłam je, otwierając szerzej i wetknęłam głowę w szczelinę. Spał pośrodku gigantycznego łóżka — większego niż to, które ja miałam — z nagą klatą i ręką leżąca na torsie. Oczywiście, wydarzenia z ostatnich kilku dni w ogóle go nie trapiły. Jego lśniące włosy wyróżniały się w przyćmionym świetle na tle ciemnych prześcieradeł i ku memu zdziwieniu, chrapał. Dźwięk był subtelny, ale jednostajny. W śnie i bez ciągłego szyderstwa na twarzy wyglądał na młodszego i mniejszego tyrana. W przytłumionym świetle księżyca wydawał się niemal spokojny. To nie było słowo, którym bym go kiedykolwiek określiła, i na pewno nie wyglądałby w ten sposób, gdyby się obudził i znalazł mnie w swoich drzwiach. Niemniej jednak dźwięk jego równomiernego oddychania i chrapania, był tym, co musiałam usłyszeć. By wiedzieć, że nie byłam sama w tej ogromnej, nieznanej przestrzeni. Nasłuchiwałam przez kilka chwil, odchodząc, zostawiłam otwarte drzwi i wróciłam do mojego pokoju, zostawiając uchylone również swoje drzwi. Usadowiłam się wygodnie w łóżku i się skoncentrowałam. Był cichy, ale mogłem go usłyszeć. Jego dziwnie świszczący oddech dawał mi niewielką namiastkę komfortu — koło ratunkowe, którego desperacko potrzebowałam. Find_Your_Destiny

75

The Contract

Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że gdyby wiedział, że przynosi mi ulgę, prawdopodobnie siedziałby przez całą noc, by odmówić mi poczucia bezpieczeństwa, które dawało mi jego chrapanie. Odwróciłem twarz do poduszki i po raz pierwszy od miesięcy, płakałam.

Gdy rano weszłam do kuchni, był przygaszony. Popijał z dużego kubka i wskazał, bym poczęstowała się kawą z maszyny na ladzie. W niezręcznej ciszy zaparzyłam kawę, nie wiedząc, co powiedzieć. — Nie spodziewałem się towarzystwa. Nie mam śmietanki. — To nic. Popchnął kartkę w moją stronę. — Napisałem twój list z rezygnacją. Zmarszczyłam brwi, kiedy go podniosłam i przeczytałam. Był prosty i bezpośredni. — Nie sądziłeś, że mogę sama go sobie napisać? — Chciałem się upewnić, że wszystko będzie jasne. Nie chciałem, żebyś wyszczególniała powody swojego odejścia. Pokręciłam głową. — Nie rozumiem. — Co? Czego teraz nie rozumiesz? — Potarł dłonią kark. — Jeśli nie ufasz mi wystarczającą, bym napisała prosty list z rezygnacją, jak możesz zaufać mi na tyle, by zachowywać się jakbyśmy byli — słowo utknęło mi w gardle — kochankami? — Jedną rzeczą, którą wiem o tobie, Katharine, to, to, że ciężko pracujesz. Będziesz dobrze wykonywała swoją robotę, bo to jest to, co robisz. Jesteś osobą dogadzającą innym. Find_Your_Destiny

76

The Contract

Będziesz zachowywała się dokładnie tak, jak potrzebuję, żebyś się zachowywała, ponieważ chcesz zarobić pieniądze, które za to otrzymasz. —Wziął swoją teczkę. — Idę do biura. Na stole w przedpokoju jest zapasowy klucz i karta wejściowa do budynku. Twoje imię i nazwisko zostało już dodane do listy lokatorów i portierzy nie będę sprawiać ci kłopotów. Powinnaś się im przedstawić, dla pewności. — Jak... jak załatwiłeś to tak szybko? Nie ma nawet ósmej. — Jestem w zarządzie i dostaję to, czego chcę. Według akt mieszkasz tu od trzech miesięcy. Chcę mieć twoją rezygnacją w ręku zaraz po lunchu, a wtedy odejdziesz. Poprosiłem o dostarczenie jakichś składanych pudeł do mojego biura. Nie mam wiele, ale możesz mi pomóc spakować moje osobiste rzeczy dziś rano. Dodaj, cokolwiek masz swojego do pudeł. Przywiozę je tutaj. — Nie mam za wiele w biurze. — Świetnie. — Dlaczego pakujesz manatki? Nie zostałeś jeszcze wyrzucony z pracy. Błysnął uśmiechem. Tym, który nie miał w sobie ciepła. Tym, który sprawiał, że osoba, będąca jego odbiorcą czuła się bardzo niekomfortowo. — Zdecydowałem się zrezygnować. To wkurzy Davida i pokaże Grahamowi, że jestem bardzo poważny. Przyjmę twoją rezygnację i złożę obie Davidowi o trzeciej. Szkoda, że nie będzie cię podczas tego widowiska, ale kiedy wrócę do domu, wprowadzę cię we wszystkie drastyczne szczegóły. Gapiłam się na niego. Nie mogłam nadążyć. — Lubisz włoszczyznę? — Jego pytanie było tak bezceremonialne, jakby właśnie nie zrzucił kolejnej bomby. — Um, tak. — Cudnie. Zamówię kolację na około szóstą i możemy spędzić wieczór na rozmowie. Jutro rano wybierasz się na zakup odpowiedniego stroju na grilla i umówiłem ci wizytę, by zrobić ci włosy i makijaż. Chcę, żebyś wyglądała stosownie do roli. Odwrócił się na pięcie. Find_Your_Destiny 77

The Contract

— Do zobaczenia w biurze. — Wówczas się roześmiał, a ten dźwięk przyprawił mnie o dreszcze. — Kochanie. Usiadłam, gdy drzwi się zamknęły, czując zawroty głowy. Na co ja się zgodziłam?

Find_Your_Destiny 78

The Contract

Dziesięć Katharine Poranek zaczął się dla mnie nerwowo — nawet Richard to czuł. Miał niewiele, jeśli chodzi o rzeczy osobiste w biurze, ale pomogłam mu spakować nagrody, książki i kilka koszul, które trzymał pod ręką na nagłe wypadki. Pokręciłam głową, kiedy złożyłam jedną z nich, przesuwając palcem po rękawie. Wszystkie jego koszule były zrobione na zamówienie, a jego inicjały RVR wyhaftowane były na mankietach; dekadenckie w dotyku, który tylko on mógłby nosić. Jego rzeczy zajmowały tylko dwa pudła. Jego biuro było równie bezosobowe, jak jego mieszkanie. Rozglądając się, zdałam sobie sprawę, że w żaden sposób nie wygląda ono inaczej. Nikt by tego nie zauważył, chyba że ktoś się przyjrzał. Niewielka rzeźba przyciągnęła moją uwagę i wyciągnęłam się, ściągając ją z półki. — Chcesz to zabrać, Richard? Skupił wzrok na rzeźbie, jednak zanim zdążył odpowiedzieć, drzwi jego biura otworzyły się gwałtownie i David wparował do środka. Stanął jak wryty, patrząc na nas. Richard opierał się o biurko, z rezygnacją w ręku, a ja stałam, trzymając rzeźbę nad otwartym pudłem. Twarz Davida była wściekła. — Co tu się, do cholery, dzieje? Richard zsunął się z biurka, podchodząc do miejsca, w którym stałam. Wyjął rzeźbę z mojej ręki i uśmiechnął się z wyższością, gdy wrzucił ją do pudła i je zamknął. — Myślę, że już skończyliśmy, Katharine. Idź do swojego biurka i poczekaj na mnie. Zamarłam w miejscu. Uczucie jego palców przesuwających się po moim policzku wyrwało mnie z osłupienia. Find_Your_Destiny 79

The Contract

— Skarbie — wymruczał. Jego głos był niskim nuceniem w moich uszach. — Idź. Zamrugałam oczami. Skarbie? Co on wyprawiał? Pochylił się bliżej i poczułam jego ciepły oddech na skórze. — Wszystko będzie dobrze, idź do swojego biurka. Wyjdziemy za minutę. Jego ręka owinęła się wokół mojej talii, popychając mnie do przodu. Kompletnie zakłopotana, zrobiłam to, o co prosił. Nie zrobiłam więcej niż dwa kroki, kiedy David zaczął krzyczeć. Zaklął i wrzasnął, wyciągając rękę, by złapać mnie za ramię. Richard odepchnął go, stając między nami. — Nie dotykaj jej, David. Rozumiesz mnie? — Co do kurwy nędzy! Czy ty... pieprzysz ją, Richard? Mówisz mi, że masz romans z asystentką? Wstrzymałam oddech, nie wiedząc, co się stanie dalej. — To nie jest romans, David. Jesteśmy zakochani. David roześmiał się — oschłym, chrapliwym śmiechem, pozbawionym humoru. — Zakochani? — Uśmiechnął się szyderczo. — Ty nie możesz jej znieść. Od miesięcy próbujesz się jej pozbyć! — Dobra przykrywka. Na którą dałeś się nabrać bez żadnych podejrzeń. Głos Davida ociekał lodem. — Właśnie podpisałeś swój wyrok śmierci z tą firmą. Richard uśmiechnął się złośliwie. — Za późno. — Wyciągnął dwie kartki ciężkiego firmowego papieru w kierunku Davida. — Odchodzę. Tak samo, jak moja narzeczona. David rozdziawił buzię. — Twoja narzeczona? Odrzucasz swoją karierę przez szmirowatą dupę? Kiepską, bezwartościową kurwę? 80

Find_Your_Destiny

The Contract

Stało się to tak szybko, iż nie miałam czasu, by go powstrzymać. W jednej chwili David krzyknął, a następnej Richard stał nad jego skuloną postacią, z dłonią zaciśniętą w pięść tak mocno, że pobielały mu kłykcie. Górując nad nim z falującą klatką piersiową; był doskonałym obrazem człowieka chroniącego coś albo kogoś, kogo kochał. — Nigdy więcej nie mów o niej w ten sposób. W ogóle o niej mówi, kropka. Dzisiaj odchodzimy. Skończyłem, z tym że robisz mnie w chuja, dyktowaniem, w kim mam się zakochać i gdzie. Kończę z tobą i Anderson Inc. — Pożałujesz tego, Richard. — David splunął, ocierając krew z twarzy. — Jedyną rzeczą, której żałuję, to, to iż zmarnowałem tak dużo czasu, by dać ci najlepsze kampanie, jakie ta pierdolona firma kiedykolwiek stworzyła. Powodzenia z twoim osiąganiem sukcesu, kiedy mnie już nie będzie. Odsunął się. — Skarbie, weź swoje rzeczy. Wychodzimy. Teraz. Pobiegłam do biurka, łapiąc torebkę i płaszcz. Te kilka rzeczy, które znalazłam wcześniej w moim biurku, znajdowały się już w pudłach Richarda. Upewniłam się, że na moim komputerze nie ma nic osobistego, a stanowisko jest uporządkowane. Wiedziałam, że Richard wyczyścił swój twardy dysk, chichocząc, gdy robił coś, mrucząc: — Powodzenia, skurwiele — po czym wyłączył komputer. Mogłam sobie tylko wyobrazić, co odkryje dział informatyczny. Wyszedł zamaszystym krokiem z biura, ignorując Dawida, który wykrzykiwał wulgaryzmy, grożąc procesem sądowym i mówiąc mu, że jest zrujnowany. Wskazał głową na wyjście i pognałam, by otworzyć drzwi, szłam za nim korytarzem, a David ciągnął się za nami, wciąż przeklinając i rzucając obelgi. Inni pracownicy i kierownictwo obserwowali zamieszanie. Ja nie odrywałam wzroku od pleców Richarda, pewna, że był dumny. Głowę trzymał wysoko, ramiona wyprostowane, w ogóle niespeszony sceną, którą wywołał. Kiedy dotarliśmy do windy, nacisnął guzik i zwrócił się do małego tłumu, który obserwował nas, nie wiedząc, co się dzieje, aczkolwiek uwielbiając dramatyzm tego wszystkiego. — To była przyjemność, ale już tu nie pracuję. Powodzenia w pracy dla krwiopijcy, Find_Your_Destiny 81

The Contract

którego wszyscy znamy jako Davida. — Otworzyły się drzwi i wrzucił pudła do środka, po czym zatoczył ramieniem szeroki łuk. — Ty pierwsza moja pani. Weszłam do środka, z twarzą zarumienioną z zażenowania. Kiedy drzwi windy zaczęły się zamykać, wyciągnął rękę, zmuszając je do ponownego otwarcia. — A tak przy okazji, żebyście mogli przestać plotkować i się zastanawiać, tak, Katharine i ja jesteśmy razem. Ona jest najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek dała mi ta firma. — Z tymi słowami złapał mnie, przyciągając do siebie i całując, gdy drzwi zaczęły się zamykać, odcinając zszokowane sapnięcia.

Richard od razu się ode mnie odsunął. Potknęłam się, zataczając na ścianę, szybko oddychając. Jego pocałunek był twardy, przemyślany, z nutą gniewu. — Dlaczego to zrobiłeś? Schylając się, podniósł pudła i wzruszył ramionami. — Równie dobrze mogę odejść z hukiem. — Zarechotał. — Przez sposób, w jaki młynek plotkarski działa w tej branży, dziś wieczorem będzie słychać o tym wszędzie. — Zaczął się śmiać, z głową opadającą mu na ramiona. — Ten skurwiel wyświadczył mi ogromną przysługę i nie ma o tym pojęcia. Drzwi się otworzyły i podążyłam za nim do jego samochodu. Czekałam, aż zajmę miejsce obok niego, zanim spytałam. — Przysługę? Czy ty... czy ty to wszystko zaplanowałeś? Uśmiechnął się, wyglądając niemal chłopięco. — Nie. Planowałem zrobić to inaczej, jednak kiedy wparował, podążyłem w innym kierunku. —Mrugnął, zanim założył okulary przeciwsłoneczne. — Jestem dobry w swojej pracy, Katharine. Klient chce takich zmian, ty sama, nauczysz się podejmować szybkie decyzje. David wiedział, co się dzieje, gdy tylko zobaczył pudła. Uznałem, że urządzenie sceny będzie dobrym posunięciem. 82

Find_Your_Destiny

The Contract

— Dobrym dla kogo? To było krępujące. — To była reklama. Tylko to się liczy. Za jednym razem, cała firma nie tylko zobaczyła rozpad mojej relacji z Davidem, ale także dowiedzieli się o nas. Zanim dotrzemy jutro do Grahama, będzie już o tym wiedział. Będzie wiedział, że przywaliłem Davidowi za wygadywanie bzdur o kobiecie, którą kocham. To jest doskonałe. Nie mógłbym tego lepiej zaplanować, nawet gdybym spróbował. Osłupiała pokręciłam głową. Nigdy bym nie pomyślała, o tym, co się właśnie wydarzyło, jako "doskonałym". — Odpręż się, Katharine. — Prychnął, gdy umiejętnie balansował w ruchu ulicznym. — Skończyłaś. Nie musisz tam wracać. Zadzwonię do mojego prawnika i upewnię się, że wyślemy pierwszą salwę, żeby ściąć Davida na kolana. — Pierwszą salwę? — David nie lubi negatywnego rozgłosu dla firmy. Jeśli pomyśli, że będę go ścigał za złamane obietnice i niezdrowe środowisko pracy, niczego nie będzie próbował. To tylko zabezpieczenie. Westchnęłam i oparłam głowę o chłodną szybę. — Masz wolne popołudnie. Może powinnaś zrobić zakupy. — Muszę? — Tak. Mówiłem ci — chcę, żebyś wyglądała stosownie do tej roli. Mam osobistą stylistkę. Zadzwonię do niej i umówię cię z nią na spotkanie dziś po południu. I będziemy trzymać się naszych planów na wieczór. — Świetnie. Pogłośnił muzykę, wystukując rytm na kierownicy, zignorował mój sarkazm. Nie cierpiałam zakupów — głównie dlatego, że nigdy nie mogłam sobie pozwolić na zbyt wiele. Może nie musząc płacić rachunku, byłyby fajne. Miałam taką nadzieję. Po dzisiejszym poranku potrzebowałam czegoś, co by mnie rozproszyło.

83

Find_Your_Destiny

The Contract

Wkrótce po powrocie do mieszkania, Richard pokwitował odbiór koperty. Otworzył ją i cisnął w moją stronę czarną kartę kredytową. — Co to jest? — Dla ciebie na zakupy. Spojrzałam na wierzch karty, widząc wyryte na srebro swoje imię. — Jak... ? Mniejsza o to. — Westchnęłam. Było oczywiste, że cokolwiek Richard chciał, dostał to. Usiadł, sięgając po kartę. — Podpisz ją i używaj. Zadzwoniłem do Amandy Kelly — to ta osobista stylistka, o której ci mówiłem. Oczekuje cię za godzinę. — Świetnie. — O co chodzi? — Czy nie mogła po prostu wysłać mi sukienki na jutro? Jestem pewna, że już ją poinformowałeś, co dokładnie mam założyć. Pokręcił głową. — Tu nie chodzi tylko o jutro, Katharine. Miałem na myśli to, co powiedziałem. Pozbądź się ubrań, które nosiłaś. Chcę cię w sukienkach, modnych marynarkach, eleganckich strojach. Przyzwoitych butach. Całkowicie nowa garderoba. — Czy swoją bieliznę też muszę wyrzucić? — spytałam i nawet mogłam dosłyszeć w głosie zgryźliwość. Przez chwilę mrugał, po czym zaczął się śmiać. — Gdzieś tam masz ten mały kręgosłup. Tak. Wyrzuć ją. Wszystko ma być nowe. Wszystko pasujące do roli, którą będziesz odgrywać. Find_Your_Destiny 84

The Contract

Przewróciłam oczami, biorąc kartę. — W porządku. To nie tak, że ktoś zobaczy moją bieliznę. — Co jest z tobą? — warknął. — Nigdy nie musiałam błagać innej kobiety, żeby wydawała moje pieniądze. Zazwyczaj nie mogą się doczekać, aby dobrać się do mojego konta. Dlaczego jesteś tak cholernie uparta? Wstałam. — Więc każ jednej z nich odgrywać kochającą narzeczoną w tej niedorzecznej farsie. Zacząłem odchodzić, zatrzymując się, gdy jego długie palce owinęły się wokół mojego ramienia. — Katharine. Wyszarpnęłam ramię. — Co? — Wyrzuciłam. Uniósł ręce. — Nie rozumiem, jaki jest problem z wyekwipowaniem ciebie. Zmęczona, przetarłam dłonią oczy. — Jeśli jutrzejszy dzień nie przyniesie ci pożądanego rezultatu, wydasz dużo pieniędzy na nic. Całe to szaleństwo będzie na nic. — Całe to szaleństwo? Zamrugałam, odpędzając formujące się łzy. — Udawanie, że jesteśmy zaręczeni. Zabieranie mnie z mojego domu, rzucenie obu naszych prac, poddanie się konieczności spędzania ze mną czasu. Nawet David wiedział, jak bardzo mnie nie lubisz, Richard. Jak to może się udać? Wzruszył ramionami. — Jeśli i to jest duże jeśli, to się nie uda, będziesz mieć mnóstwo nowych ładnych ubrań do noszenia w kolejnej pracy. Bądźmy szczerzy — twoja nora nie była zbytnio domem; znajdziemy ci coś znacznie lepszego. Pomyśl o tym w ten sposób. — Postąpił krok naprzód. — I szczerze mówiąc, Katharine, może zbyt szybko cię osądziłem. Nie nie lubię cię. Właściwie to lubię słuchać, jak się ze mną kłócisz. — Nie wiedziałam, co powiedzieć na 85

Find_Your_Destiny

The Contract

jego nieoczekiwaną deklarację. — Myślę, że może, powinniśmy zawrzeć rozejm. Co do jednego masz rację. Musimy stanowić jednolity front, a nie będziemy mogli tego zrobić, jeśli będzie między nami napięcie. Więc mam propozycję. — Okej? — spytałam, niemal bojąc się tego, co zamierzał właśnie powiedzieć. — Pójdziesz na zakupy, wydawać moje pieniądze. Wydaj nieprzyzwoitą kwotę. Potraktuj to jako prezent za te wszystkie okropne rzeczy, które zrobiłem przez ostatni rok. Ja wykonam swoje telefony i jakieś ustalenia, którymi muszę się zająć. Kiedy wrócisz do domu, spędzimy wieczór na rozmowach i poznaniu się trochę bardziej. Jutro stawimy czoła dniu jako para. Okej? Przygryzałam policzek, kiedy mu się przypatrywałam. — Okej. — Dobrze. Jeszcze jedno. — Co? Wyciągnął rękę z małym pudełkiem w dłoni. — Chcę, żebyś to nosiła. — Gapiłam się na pudełko, nie wykonując żadnego ruchu. — Nie ugryzie cię. — Co to jest? — Wyszeptałam, już znając odpowiedź. — Pierścionek zaręczynowy. — Kiedy się nie ruszałam, westchnął sfrustrowany. — Lepiej byś nie oczekiwała, że padnę na kolano. — Nie! — sapnęłam. — Więc weź to. Ręka mi drżała, kiedy sięgnęłam po pudełko i je otworzyłam. Klasyczny, duży kamień szlachetny w oprawie z białego złota, migotał w świetle. Był wspaniały. Podniosłam na niego wzrok. — Opisałem cię sprzedawczyni i powiedziałem, że chcę czegoś prostego, ale oszałamiającego. Były większe, ale z jakiegoś powodu pomyślałem, że spodoba ci się ten pierścionek. 86

Find_Your_Destiny

The Contract

Dotknęły mnie jego dziwne, miłe słowa. — I tak jest. — Cóż, załóż to. To jest częścią wizerunku. Wsunęłam go sobie na palec, wpatrując się w niego. Pasował idealnie, ale wciąż czułam się dziwnie, mając go na ręce. — Dobrze się nim zaopiekuje, do czasu, gdy będę mogła ci go oddać. Prychnął. — Jestem pewien, że spróbujesz. Biorąc pod uwagę twoją niezdarność, ubezpieczałem go. Przewróciłam oczami, chwila wzruszenia minęła w tej sekundzie. Spojrzał na zegarek. — W porządku. Samochód będzie czekał na ciebie na zewnątrz. Idź doprowadzić się do porządku. — Odwrócił się i wyszedł z pokoju. Podniosłam swoją torebkę, pierścionek zalśnił w świetle. Tak więc wyglądało na to, że teraz mam narzeczonego. Byłam zaręczona z mężczyzną, który mnie nie lubił, ale był gotów przymknąć na to oko, by móc zdobyć nową pracę i wkurzyć swojego dawnego szefa. Zdecydowanie, są to rzeczy, z których powstają marzenia.

87

Find_Your_Destiny

The Contract

Jedenaście Katharine Popołudnie było burzliwe. Richard rzeczywiście powiedział Amandzie czego dokładnie chciał, a lista wydawała się nie mieć końca. Sukienki, spodnie, spódnice, bluzki, garnitury — szeroki wachlarz materiałów i kolorów, dryfował wokół mnie. Pojawiły się także nowe stroje kąpielowe, bielizna i koszule nocne. Rzecz po rzeczy zostały przymierzone, omówione i albo odrzucone, albo umieszczone na stale rosnącej stercie ubrań, do zatrzymania. Na szczęście, po tym, jak mi się pobieżnie przyjrzała, buty, które wybrała, były na niskich obcasach. Wciąż eleganckie, jak mnie zapewniła, ale miałam większą szansę by pozostać w pionie. Ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, były ubrania do ćwiczeń, które mi pokazała. W tym momencie, byłam bardziej niż rozdrażniona. Nie mogłam sobie wyobrazić, kiedy niby miałabym potrzebować drogich ubrań treningowych. Miał prywatną siłownię w swoim mieszkaniu na litość boską. Kiedy pokazała mi, że jest ona na liście Richarda, wyrzuciłam ręce w górę i powiedziałam jej, żeby dodała wszystko, co uzna za stosowne. Ja skończyłam. Wyszłam ze sklepu, niosąc strój na następny dzień, ubrana w dżinsy i jedwabną koszulkę w bogatym czerwonym kolorze. Richard, najwyraźniej, nie chciał widzieć, jak wracam w swoich "starych rzeczach". Milczałam w samochodzie, przytłoczona i zmęczona. Wniosłam moje paczki do mieszkania, wpuszczając się za pomocą kluczy. Usłyszałam muzykę dobiegającą z końca korytarza. Wiedziałam, że Richard jest zajęty ćwiczeniami, więc odwiesiłam nową sukienkę do szafy, schowałam kilka innych rzeczy, które przywiozłam ze sobą, a potem zadzwoniłam do domu opieki, żeby sprawdzić co u Penny. Jedna z jej pielęgniarek powiedziała mi, że śpi, i że nie miała dobrego dnia, dlatego też nie powinnam jej odwiedzać. Ogarnął mnie smutek, kiedy siedziałam i wyglądałam Find_Your_Destiny 88

The Contract

przez okno. Nienawidziłam takich dni jak ten; jednak miała rację. Pójście tam jeszcze bardziej mnie zdenerwuje. Zamiast tego wróciłam na dół i poszperałam w kuchni. Była dobrze wyposażona, a mimo to zawierała niewiele jedzenia, z wyjątkiem jakichś owoców i kilku przypraw w szafkach i lodówce. — Szukasz czegoś? Wyprostowałam się, zaskoczona. Richard opierał się o framugę drzwi z ręcznikiem zarzuconym wokół ramion. Jego skóra lśniła od cienkiej warstwy potu, włosy były wilgotne, a mimo to, nadal wyglądał idealnie. — Nie masz za dużo jedzenia. — Nie mam pojęcia, jak się gotuje. Zamawiam na wynos albo moja gosposia coś mi zostawia. — Gosposia? — Nie wspominał, że ma gosposię. Skinął głową, popijając wodę z butelki, którą trzymał. — Muszę jakąś zatrudnić. Ostatnia odeszła dwa tygodnie temu. — Machnął ręką. — Przychodzą i odchodzą. Ukryłam swoje rozbawienie. Ta wiadomość nie była zaskakująca. — Ja gotuję. Uśmiechnął się złośliwie. — Tak, wspominałaś. Zignorowałam jego sarkastyczny ton. — Mogę utrzymać to miejsce w czystości, robić zakupy i gotować. — Dlaczego? — Dlaczego nie? 89

Find_Your_Destiny

The Contract

— Dlaczego miałabyś tego chcieć? — Richard — zaczęłam cierpliwie — Na chwile obecną nie pracuję. Mam dużo wolnego czasu do zabicia. Dlaczego miałbyś zatrudniać kogoś innego, skoro tak czy owak ja tu jestem.? — Zmarszczył brwi, gdy o tym rozmyślał. — Wyglądałoby to naturalnie dla innych ludzi. — Po jego zmieszanym spojrzeniu wyjaśniłam. — Że będę dbała o nasz dom. Że będę opiekowała się, um, tobą. Podrapał się po karku, oczywiście niepewny. — Tak? — Tak. — W porządku — na razie. Użyj swojej karty, żeby za wszystko zapłacić. — Pokiwałam głową. — Wszystko, czego potrzebujesz, aby utrzymać to miejsce w czystości. Kup to. Jeśli potrzebujesz pomocy, załatw ją. — Okej. — Ulżyło mi. To da poczucie normalności, robienie zakupów i przyrządzanie posiłków. Robienie czegoś i sprzątanie mieszkania. — Jak poszła ci rozmowa z prawnikiem? — Dobrze. — Opróżnił butelkę, wyrzucając ją do kosza w rogu. — Jak twoje zakupy? Przewróciłam oczami. — Zupełnie, jak lista, którą jej dałeś. — Mówiłem ci, że chcę dla ciebie wszystko nowe. — Cóż, masz to załatwione. Podszedł bliżej, dotykając rękawa mojej koszulki swoimi długimi palcami. — Podoba mi się to. — Dobrze. Zapłaciłeś za to. — Dużo wydałaś moich pieniędzy?

90

Find_Your_Destiny

The Contract

— Masę. Jestem pewna, że odesłałam cię do przytułku dla ubogich. Ku mojemu zaskoczeniu uśmiechnął się. Prawdziwym uśmiechem, który rozjaśnił mu oczy, sprawiając, że wyglądał chłopięco i młodziej. — W końcu robisz to, co ci każę. — Parsknęłam. Sięgnął za mnie i wziął kopertę. — Masz. Ostrożnie wzięłam kopertę; sprawiała wrażenie twardej i nieporęcznej pod moimi palcami. — Co to jest? — Klucze do twojego samochodu. — Mojego samochodu? — Pisnęłam. — Mówiłem ci, że ci go kupię. Stoi na miejscu 709, obok moich dwóch pozostałych. Twoja przepustka też tam jest. Pozwoli ci wjeżdżać i wyjeżdżać z garażu. — Który...? — To Lexus. Bezpieczny. Niezawodny. Czerwony — jak twoja koszula. — Niepotrzebny. — Nie. On jest potrzebny. To wszystko jest częścią wizerunku, Katharine. Sprzedajemy nas jako parę — szczegóły są ważne. Pamiętaj o tym. —Wzruszył ramionami. — Tak czy inaczej, to ma dobrą wartość odsprzedaży. Jeśli nie będziesz chciała go zatrzymać, możesz go potem sprzedać. Tak czy siak, jest twój. To część umowy. Pokręciłam głową. — Jak możesz sobie na to pozwolić? Wiem, że byłeś dobrze opłacany, ale nie aż tak dobrze. Twarz mu spochmurniała. — Kiedy zmarli moi rodzice, odziedziczyłem pokaźną sumę pieniędzy. — Och. Przykro mi, Richard. Nie wiedziałam. Dawno odeszli?

91

Find_Your_Destiny

The Contract

Jego ramiona się naprężyły; a postawa była napięta. — Czternaście lat temu. To nie była wielka strata, więc daruj sobie współczucie. To był pierwszy raz, kiedy ich działania przyniosły mi jakieś korzyści. Nie byłam pewna, jak odpowiedzieć na jego oświadczenie. — Nie martw się o pieniądze. — Odwrócił się i wycofał się z kuchni. — Idę wziąć prysznic, a potem zamówię kolację. Zostawiłem ci listę na stole; możesz ją przejrzeć. Kidy wrócę, porozmawiamy. Musimy to wszystko opanować do perfekcji. — Więcej pracy nad wizerunkiem? — Załapałaś. Znajdź dobrą butelkę czerwonego wina w stojaku. Myślę, że będę go potrzebował. — Rzucił mi kolejny uśmieszek. — Jeśli potrafisz stwierdzić na pierwszy rzut oka, że jest dobre, to będzie to. Po tej miłej uwadze zostawił mnie, piorunującą go wzrokiem.

Richard Kiedy wróciłem, Katharine siedziała na jednym z wysokich krzeseł. Otworzyła butelkę wina i popijała z kieliszka, przeglądając leżące przed nią papiery. Odetchnąłem głęboko i przeszedłem przez pomieszczenie. Miałem ze sobą jej listę, więc mogliśmy omówić szczegóły. Musieliśmy wcisnąć jak najwięcej z naszych historii w dzisiejszą noc, żeby móc jutro blefować w naszej sprawie. Musieliśmy przekonać Grahama, że jesteśmy prawdziwą parą. Wiedziałem, że to będzie długi wieczór. Wciąż byłem spięty przez wcześniejsze — było tak za każdym razem, gdy wspominałem o moich rodzicach, bez względu na to, jak krótko. Nienawidziłem myśleć o nich i o mojej przeszłości. Jasne oczy Katharine spotkały się z moimi. Włosy opadły jej na ramię i nie mogłem nie zauważyć, jak czerwień pasuje do jej bladej cery i głębokiego koloru włosów. Bez słowa nalałem sobie kieliszek wina i usiadłem obok niej, wypychając te dziwne myśli z głowy. 92

Find_Your_Destiny

The Contract

lubisz.

— Kolacja wkrótce się pojawi. Zamówiłem ci trochę cannelloni. Mam nadzieję, że je

Pokiwała głową. — To jeden z moich ulubionych. Podniosłem swoją listę z uśmieszkiem. — Wiem. — Pociągnąłem łyk wina, rozkoszując się smakiem. Wybrała jedno z moich ulubionych. Stuknąłem papierami o ladę. — Możemy zaczynać?

Kilka godzin później opróżniłem resztkę wina z kieliszka. Byłem wyczerpany. Mimo że nie rozmawialiśmy o mojej przeszłości ani nie ujawnialiśmy zbyt wielu osobistych szczegółów, był to męczący wieczór. Na szczęście, ponieważ mieliśmy dużo miejsca do pokrycia, nie musiałem zbytnio zagłębiać się w wiele rzeczy. Wiedziała, że jestem jedynakiem, moi rodzice nie żyją i wszystkie istotne fakty: gdzie uczęszczałem do szkoły, moje ulubione zajęcia, kolory, jedzenie, upodobania i uprzedzenia. Byłem nieco zaskoczony, kiedy odkryłem, że znała już wiele z tych faktów — była bardziej spostrzegawcza w biurze, niż przypuszczałem. Ja z kolei, dowiedziałem się wielu nowych informacji o Katharine. Podczas gdy ona była co do mnie spostrzegawcza, dla mnie zawsze była cieniem na krańcu mego świata. Była równie powściągliwa omawiając swoją przeszłość, jak ja, jednak powiedziała mi wystarczająco dużo, bym mógł sobie poradzić. Też nie miała rodzeństwa — jej rodzice umarli, kiedy była nastolatką i zamieszkała z ciotką, która teraz przebywała w domu opieki. Nie ukończyła szkoły policealnej, przyszła pracować do Anderson Inc. jako pracy tymczasowej, ale w niej została. Kiedy zapytałem, dlaczego, oświadczyła, że wtedy była niezdecydowana, jeśli chodziło o jej przyszłość i postanowiła pracować, dopóki nie dowie się, czego chciała. Odpuściłem, chociaż wydawało mi się to dziwne. Nie miałem pojęcia, jak działa jej umysł. 93

Find_Your_Destiny

The Contract

Usiadłem z westchnieniem. Katharine naprężyła się obok mnie, więc odchyliłem do tyłu głowę, patrząc na nią z nieskrywanym zniecierpliwieniem. — Myślę, że mamy omówione podstawowe fakty, Katharine. W razie co, wiem nawet, jak nazywa się twój ulubiony krem do rąk, — Jej lista była dużo bardziej szczegółowa niż moja. — Jednak żadna z tych rzeczy nic nie da, jeśli będziesz sztywnieć, ilekroć się do ciebie zbliżę. — Nie jestem do tego przyzwyczajona — przyznała. — Ty, um, zazwyczaj wprawiasz mnie w zdenerwowanie. — Będziemy musieli być ze sobą blisko — poinformowałem ją. — Jak kochankowie. Dotykać się i pieścić. Szeptać i wymieniać spojrzenia. To jest znajomość, która wiąże się z intymnością. Mam przeczucie, że rodzina Gavin to czuły zespół. Jeśli nie będę mógł sięgnąć, by wziąć cię za rękę bez twojego wzdrygania się, żadna ilość faktów nie pomoże nam przy obserwacji Grahama. Bawiła się swoim kieliszkiem, kilkakrotnie przesuwając palcami po łodydze. — Co chcesz przez to powiedzieć? — Będę cię dotykał, szeptał ci do ucha, głaskał twoją rękę, a nawet cię pocałuję. Będę nazywać cię skarbem i innymi czułymi słówkami. Jak to robi każda zakochana para. — Myślałam, iż mówiłeś, że nigdy się nie zakochałeś? Prychnąłem. — Stworzyłem wystarczająco dużo reklam na ten temat, mogę takiego udawać. Poza tym byłem wystarczająco jurny, to w zasadzie to samo. — Seks bez miłości to tylko części ciała i tarcie. — Nie ma nic złego w tego rodzaju tarciach. Seks bez miłości jest tym, co lubię. Miłość robi z ludźmi różne rzeczy. Zmienia ich. Sprawia, że są słabi. Komplikuje sprawy. Mnie to nie interesuje. — To po prostu smutne. — Nie w moim świecie. Teraz wracajmy do zadania. Czy jesteś w stanie nie uciekać Find_Your_Destiny 94

The Contract

z krzykiem, kiedy cię nagle dotknę albo pocałuję? Potrafisz sobie z tym poradzić? — Postukałem knykciami w listy leżące przed nami. — Żeby odnieść sukces, potrzebujemy więcej niż tylko faktów. Uniosła podbródek. — Tak. — Dobra, musimy czegoś spróbować. — Co proponujesz? Pogłaskałem się palcem po brodzie. — No cóż, skoro pieprzenie, nie wchodzi w grę, sądzę, że musimy coś wykombinować. Chyba że chcesz spróbować? Przewróciła oczami, ale jej policzki się zarumieniły. — Nie. Zaproponuj coś innego. Stłumiłem chichot. Czasami była zabawna. Wyciągnąłem rękę, dłonią do góry, w zaproszeniu. — Współpracuj ze mną. — Powoli wsunęła rękę w moją, a ja zacisnąłem palce na jej małej dłoni. Jej skóra była chłodna i delikatna, i z uśmiechem ścisnąłem jej palce, zanim je puściłem. — Widzisz, nie spaliłem cię ani nic takiego. Czując się niespokojnie, wstałem, spacerując. — Będziemy musieli zachowywać się ze sobą swobodnie. Jeśli pocałuję cię w policzek lub owinę rękę wokół talii, musisz zachowywać się tak, jakby to było normalne. — Szarpnąłem za rąbek swojej koszuli. — Ty będziesz musiała robić to samo. Sięgać po mnie, uśmiechać się, śmiać, gdy się pochylę i coś szepnę. Wyciągnąć się na tych niedorzecznie krótkich nogach, żeby pocałować mnie w policzek. Cokolwiek. Rozumiesz? — Tak. — Wtedy się uśmiechnęła — najpsotniejsza mina przeszła przez jej twarz. — Co? — Jeśli ty masz nazywać mnie skarbem, czy i ja również mogę nazywać cię jakoś, um, specjalnie? *Nie wiem jak to się ma do Richarda. Ale Dick oznacza również min. kutasa ;)

95

Find_Your_Destiny

The Contract

— Nie jestem za pseudonimami. Co mi zaproponujesz? — Coś prostego. Mógłbym z tym żyć. — Jak? — Dick* — stwierdziła z kamienną twarzą. — Nie. — Dlaczego nie? To krótka forma twojego imienia i to, hmm, pasuje do ciebie na tak wielu poziomach. Spojrzałem na nią ostro. Byłem pewien, iż wiedziała, że ten przydomek był mi przypisany w branży i próbowała się ze mnie nabijać. — Nie. Wybierz coś innego. — Muszę się nad tym zastanowić. — Zrób to. Jednak Dick jest poza tabelą. Wargi jej drgnęły. Przewróciłem oczami. — Odpuść to, Katharine. — Dobrze. Dick tak dobrze pasuje, ale spróbuję. Zignorowałem jej oczywisty humor. — Nie — wystarczająco. — Stanąłem przed nią, napotykając jej rozbawione spojrzenie. —Teraz powinniśmy poćwiczyć? — Poćwiczyć? Wziąłem pilota i wcisnąłem play, zmieniając muzykę, do czasu aż wolna, łagodna melodia zanuciła z głośników. — Zatańcz ze mną. By przyzwyczaić się do tego, jak to jest być blisko mnie. — Wyciągnąłem rękę, wypowiadając jedno słowo, którego w ogóle nie użyłem wobec niej w 96

Find_Your_Destiny

The Contract

ciągu ostatnich kilku dni. — Proszę. Pozwoliła mi się podciągnąć na nogi i niezgrabnie podeszła bliżej. Z westchnieniem owinąłem ramię wokół jej talii, przyciągnąłem ją do siebie i wciągnąłem w płuca zapach jej włosów, unoszący się w powietrzu. Zaczęliśmy się poruszać i byłem zaskoczony tym, jakie było to naturalne. Była o wiele mniejsza niż kobiety, do których byłem przyzwyczajony, ledwie sięgała mi do ramion; jej głowa wpasowała się pod mój podbródek. Wydawała mi się malutka i delikatna w moich ramionach, mimo to dobrze przylegała do mojego ciała. Po kilku minutach straciła sztywność w ramionach, pozwalając mi bez trudu prowadzić się po pokoju. Była nadspodziewanie pełna wdzięku, kiedy się poruszała, biorąc pod uwagę, jak często oglądałem, gdy potykała się o własne nogi. W mojej głowie, rozległ się głos, szepcząc, że może to, czego potrzebowała od samego początku, to ktoś, kto ją podtrzyma, zamiast ją burzyć. To mnie otrzeźwiło i szarpnąłem się do tyłu, spoglądając na nią. Zamrugała na mnie z przerażeniem i zdałem sobie sprawę, że spodziewa się jakiejś złośliwej uwagi. Ale zamiast tego objąłem jej policzek, a jej oczy się rozszerzyły. — Co ty robisz? — Całuję cię. — Dlaczego? — Ćwiczę. Jej lekko chrapliwe "o", uderzyło mnie w usta, kiedy moje wargi dotknęły jej. Były zadziwiająco miękkie i giętkie, łatwo łącząc się z moimi. To nie było nieprzyjemne uczucie; w rzeczywistości poczułem, jak strumień ciepła przebiega w dół mojego kręgosłupa, na ten kontakt. Uwolniłem jej wargi, tylko po to, by opuścić głowę i znów ją pocałować, tym razem szybkim muśnięciem ust o usta. Odsunąłem się, wypuszczając ją z uścisku. Powietrze wokół nas było gęste, a ja uśmiechnąłem się z wyższością. — Widzisz, nie było tak źle. Nie zabije cię, jeśli mnie pocałujesz. — Ani ciebie — odparła, drżącym głosem. 97

Find_Your_Destiny

The Contract

Zaniosłem się śmiechem. — Zgaduję, że nie. Cokolwiek potrzeba, by wykonać zadanie. — Zgadza się. Złapałem pilota, wyłączając muzykę. — Dobra robota, Katharine. Przerobiliśmy wystarczająco dużo zażyłości, jak na jeden wieczór. Jutro jest wielki dzień, więc myślę, że oboje powinniśmy odpocząć. — Dobrze — szepnęła. — Wykonałaś dziś dobrą robotę. Dziękuję. — Odwróciłem się na pięcie i zostawiłem ją, gapiącą się za mną.

Find_Your_Destiny 98

The Contract

Dwanaście Katharine Znowu miałam trudności z zaśnięciem, więc przeszłam na palcach korytarzem, otwierając drzwi Richarda. Dziś w nocy był na brzuchu, jedno ramię miał owinięte wokół poduszki, a drugie zwisało z krawędzi jego masywnego łóżka. Nadal chrapał — niskim, chrapliwym mruczeniem, które musiałam słyszeć. Przyjrzałam się jego twarzy w słabym świetle. Przesunęłam palcem po wargach, wciąż zszokowana faktem, że mnie pocałował, trzymał w ramionach i tym, że tańczyliśmy. Wiedziałam, że to wszystko było częścią jego wielkiego planu, ale były momenty, przebłyski innego mężczyzny, do którego nie byłam przyzwyczajona. Błysk uśmiechu, błysk w oku, nawet miłe słowo — to wszystko wzięło mnie dziś z zaskoczenia. Żałowałam, że nie pozwolił tej części siebie na więcej, ale trzymał swoje uczucia — te pozytywne — pod kluczem. Już to rozgryzłam. Wiedziałam, że jeśli coś powiem, zamknie się jeszcze bardziej. Więc milczałam — przynajmniej na razie. Musiałam jednak przyznać, że całowanie go wcale nie było złe. Biorąc pod uwagę jad, który mogła wytworzyć jego gęba, wargi miał ciepłe, miękkie i pełne, a jego dotyk był delikatny. Jęknął i przewrócił się na drugą stronę, zabierając ze sobą kołdrę, teraz odsłaniając długi, szczupły tułów. Przełknęłam, częściowo z poczucia winy, że się w niego wpatrywałam, częściowo w zdumieniu. Był pięknym mężczyzną — przynajmniej na zewnątrz. Wymamrotał coś niespójnego, a ja się wycofałam, zostawiając uchylone drzwi i wracając do własnego pokoju. Możliwe, że tego wieczoru był trochę przyjemniejszy, ale wątpiłam, by zareagował dobrze na mnie, wpatrującą się w niego podczas snu. Mimo to jego ciche pomruki pomogły mi odpłynąć w spokojny sen.

Find_Your_Destiny 99

The Contract

Wcześnie opuściłam mieszkanie i poszłam odwiedzić Penny. Była rozbudzona i miała dobry nastrój. Poznała mnie dzisiaj i prztyknęła w nos, rozmawiałyśmy i śmialiśmy się, do czasu aż zasnęła. Popijałam kawę, podczas gdy ona drzemała, przyglądając się niektórym, namalowanym przez nią małym obrazom. Wybrałam jeden z nich, który spodobał mi się w szczególności z jakimiś polnymi kwiatami i podziwiałam go, gdy się poruszyła. Popatrzyła na mnie, a potem przewróciła krzesło, wyciągając rękę po obraz. — Podoba mi się. — Uśmiechnęłam się. — Przypomina mi o tym, jak w lecie zrywałyśmy kwiaty. Kiwnęła głową, wyglądając na roztargnioną. — Musisz zapytać moją córkę, czy jest na sprzedaż. Nie jestem pewna, gdzie ona jest. Oddech uwiązł mi w gardle. Znowu zniknęła. Przebłyski świadomości stawały się coraz rzadsze i wiedziałam, że lepiej jej nie denerwować. — Może mogłabym to wziąć i ją znaleźć. Sięgnęła po pędzel, odwracając się do sztalugi. — Możesz spróbować. Ona może być w szkole. Moja Katy jest ruchliwą dziewczyną. — Dziękuję za poświęcony mi czas, pani Johnson. Wskazała na drzwi, odprawiając mnie. Wyszłam z pokoju, trzymając kurczowo jej obraz i tłumiąc łzy. Nie poznawał mnie, ale głęboko w swoim sercu, wciąż uważała mnie za swoją córkę. Tak samo, jak ja uważałam ją za swoją rodzinę. To było otrzeźwiające przypomnienie, dlaczego robiłam to z Richardem. Udając, że jestem kimś, kim nie jestem. To było dla niej. Otarłam oczy i ruszyłam z powrotem do mieszkania.

100

Find_Your_Destiny

The Contract

Kiedy otworzyłam drzwi, Richard powitał mnie z grymasem na twarzy. — Gdzie byłaś? Jesteś umówiona na wizytę! Wzięłam głęboki oddech i policzyłam do dziesięciu. — Tobie również dzień dobry, Richardzie. Jest dopiero dziesiąta. Moja wizyta jest o jedenastej. Mam mnóstwo czasu. Zignorował moje powitanie. — Dlaczego nie odebrałaś telefonu? Dzwoniłem. Nie wzięłaś też swojego samochodu. — Odwiedziłam Penny. Dom opieki, w którym przebywa, jest blisko, więc poszłam pieszo. Wyciągając rękę, szarpnął za małe płótno, które przyciskałam do piersi. — Co to jest? — Mój chwyt był nieudolny i teraz trzymał obraz w swoim dłoniach, przyglądając się mu. — Nie powiesisz tutaj tego badziewia. Przełknęłam gorycz w gardle. — Nie śniłbym o tym. Zamierzałam powiesić go w moim pokoju. Wepchnął mi małe płótno. — Cokolwiek. — Odszedł, zerkając przez ramię. — Przyszły twoje ubrani a. Wrzuciłem je do szafy w pokoju i zostawiłem torby na łóżku. Spal teraz to, co masz na sobie. Nie chcę tego dłużej oglądać. Potem zniknął.

Później tego popołudnia, kiedy wróciłam do mieszkania, czułam się jak inna osoba. Zostałam wypolerowana, wyszorowana i woskowana jak nigdy w życiu. Moje włosy zostały umyte jakimś organicznym szamponem i odżywką, podcięte i wycieniowane, a Find_Your_Destiny 101

The Contract

następnie wysuszone, tak że opadały długimi, eleganckimi falami na plecy. Kiedy mój makijaż został ukończony, ledwie się rozpoznałam. Oczy wyglądały ogromnie, usta pełne i wydęte, a moja skóra niczym porcelana. Popędziłam na górę, wślizgnęłam się w nową bieliznę i ubierałam się w nową sukienkę, którą wraz z Amandą wybrałyśmy tamtego popołudnia; powiedziała mi, że jest idealna. W kolorze złamanej bieli z kwiecistą przezroczystą nakładką, była ładna i zwiewna, wyglądała jak lato. Sandały na niskim obcasie były wygodne i byłam pewna, że mogę utrzymać się w pionie. Wzięłam głęboki oddech, gdyż moje nerwy zaczęły się zagęszczać. Nadszedł czas sprawdzić, czy Richard to zaaprobuje.

Richard Z niecierpliwością bębniłem palcami o blat. Usłyszałem stukanie obcasów i odwróciłem głowę, a kieliszek, który miałam zamiar opróżnić, zamarł częściowo w moich ustach. Katharine, do której przywykłem, nie była tą samą kobietą. Jak podejrzewałem, mając odpowiednie ubranie, dobrą fryzurę i trochę makijażu, była całkiem ładna. Nie tak jak krzykliwe, pewne siebie kobiety, do których byłem przyzwyczajony, to raczej subtelne piękno, które do niej pasowało. Nie mój zwyczajny typ — jednak w tym przypadku to zadziała. Zerknąłem na jej rękę i zmarszczyłem brwi. — Gdzie twój pierścionek? — Och. Otworzyła swoją małą torebkę, wyjęła pudełko i wsunęła pierścionek. — Musisz go nosić przez cały czas. Zostaw tutaj to pudełko. — Zdjęłam go na manicure. Zapomniałam go założyć. — Uśmiechnęła się — szerokim, niemal złośliwym uśmieszkiem. — Dziękuję ci bardzo za przypomnienie, moje kochanie. Uniosłem brwi. — Moje kochanie? Find_Your_Destiny 102

The Contract

— Nie podobał ci się Dick, więc wybrałam inne czułe słówko. Wiesz, tak jak to robią kochankowie. Skrzyżowałem ramiona, piorunując ją wzrokiem. — Myślę, że się ze mnie nabijasz. — Nigdy bym tego nie zrobiła. — Odrzuciła włosy, a ciemne fale spływały jej po plecach. —Więc jak, przejdę? — Moje pieniądze zostały dobrze wydane. Podniosła torebkę. — Masz taki sposób operowania słowami, Richard. Taki gładki i liryczny. Jestem w szoku, że kobiety nie stoją w kolejce, udając, że cię kochają. Jej uwaga sprawiła, że się roześmiałem. Miała poczucie humoru, co lubiłem. Podążyłem za nią do drzwi, otwierając je dla niej. Czekała, aż je zamknę i z uśmieszkiem podałem jej rękę. — Gotowa, skarbie? Przewróciła oczami, wkładając dłoń w moją. — Gdziekolwiek z tobą, moje kochanie. — Zróbmy to.

Katharine przyjęła moją wyciągniętą dłoń, pozwalając mi pomóc sobie wyjść z samochodu, jej oczy zrobiły się ogromne, gdy obejmowała wzorkiem niezwykły dom i tereny. Nawet ja byłem pod wrażeniem. Majętny dom Grahama Gavin’ a był przepiękny. — Spróbuj panować nad swoimi emocjami — wymamrotałem, przyciągając ją do siebie, mając nadzieję, że wyda się to naturalne. Nie walczyła ze mną, opierając swoje ciało na moim, gdy lokaj odjeżdżał moim samochodem. — Musisz się zrelaksować. 103

Find_Your_Destiny

The Contract

Spojrzała na mnie ze zmarszczonym czołem. — Może ty jesteś przyzwyczajony do tego rodzaju bogactwa, Richard. Ale ja nie jestem. — Jej spojrzenie mknęło szybko dookoła; panika zaczęła pojawiać się na jej twarzy. — Nie pasuję tutaj — szepnęła. — Przejrzą to oszustwo. Pochyliłem się nisko, żeby móc spojrzeć jej w oczy. — Nie, nie przejrzą — syknąłem. — Zostanę przy tobie i będziemy zachowywać się tak, jakbyśmy byli zakochani. Wszyscy tutaj pomyślą, że wybrałem ciebie i nas ponad moją karierę, a ty, do diabła, zachowasz się tak, jakbyś mnie uwielbiała. Zrozumiano? Odchyliła głowę, niepewność wyryła się na jej twarzy. Zmiękczyłem głos. — Możesz to zrobić, Katharine, wiem, że możesz. Oboje potrzebujemy, by to się udało. Zerknęła mi przez ramię. — Graham Gavin nadchodzi. — To czas na show, kochanie. Będę cię całować i będziesz zachowywała się tak, jakby ci się to podobało. Udawaj, że podarowałem ci prezent. Naprawdę dam ci jakiś, jeśli przetrwasz to pierwsze spotkanie. Przez sekundę nic się nie zmieniło. Wtedy jej wzrok stał się zdeterminowany i uśmiechnęła się do mnie promiennie. Uśmiech odmienił jej twarz z zaledwie ładniej do pięknej. Ta zmiana mnie zaskoczyła i spojrzałem na nią zdziwiony swoimi myślami. — Richard! — Wykrzyknęła. — Jesteś dla mnie za dobry! Powiedzieć, że byłem zszokowany, kiedy sięgnęła w górę, zaciskając palce na moich włosach i szarpnęła moje usta do swoich, byłoby niedopowiedzeniem. Szybko się otrząsnąłem, trzymając ją mocno w ramionach i całując ją zbyt namiętnie, jak na takie publiczne miejsce. Kiedy usłyszałem za sobą odgłos chrząknięcia, uśmiechnąłem się do jej ust i cofnąłem. Wpatrywała się we mnie, a potem, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie, dotknęła moich warg. — Różowa pasja nie jest twoim kolorem — drażniła się, wycierając mi usta. Find_Your_Destiny 104

The Contract

Pocałowałem ją raz jeszcze. — Mówiłem ci, żebyś przestała malować się tą rzeczą. W każdym razie zamierzam to scałować. Trzymając ramię, owinięte wokół niej, odwróciłem się, by przywitać się z Grahamem. — Przepraszam, Katharine jest bardzo podekscytowana. — Uśmiechnąłem się. — A kim ja jestem, żeby się opierać? Zarechotał, wyciągając rękę i przedstawił mnie swojej żonie, Laure. Była niemal tak niska, jak Katharine, złote włosy miała ściągnięte w eleganckiego koka, była uosobieniem gracji. Ja z kolei przedstawiłem Katharine jako moją narzeczoną, uśmiechając się, kiedy się zarumieniła i z nimi przywitała. — Musisz mi powiedzieć, co cię tak bardzo podekscytowało, Katharine. — Laura uśmiechnęła się do niej. — Richard właśnie mi powiedział o niespodziewanym prezencie. Ciągle mnie zaskakuje. I proszę, mów do mnie Katy. Richard upiera się przy moim pełnym imieniu, ale ja wolę Katy. Pokręciłem głową. — To piękne imię dla pięknej kobiety. Przewróciła oczami, a Laura zachichotała. — Nigdy go nie przekonasz by zmienił zdanie, Katy. Mężczyźni są takimi upartymi stworzeniami. — Wyciągając ręce, zawiesiła ramiona na Katharine, odciągając ją od nas. — Chodź; pozwól, że przedstawię cię mojej rodzinie. Jenna nie może się doczekać, żeby cię poznać. Co to za prezent, który ci podarował? Robiąc krok do tyłu, uważnie nasłuchiwałem, zastanawiając się, na co się zadecyduje. Biżuteria? Wycieczka? To były ekstrawaganckie prezenty, które lubiły dostawać kobiety, z którymi umawiałem się na randki. Kolejny raz mnie zaskoczyła. — Richard złożył hojną darowiznę na "schronienie bez zabijania", w którym jestem Find_Your_Destiny 105

The Contract

wolontariuszką. Mówiłam mu, że boję się, iż mogą się zamknąć z powodu braku funduszy. Laura obejrzała się przez ramię z szerokim uśmiechem. — Co za piękny gest, Richardzie. Graham i ja dopasujemy się do twojej darowizny. Oboje mamy słabość do zwierząt. Katharine sapnęła. — Och, Lauro, nie musisz tego robić! Laura uścisnęła jej ramię. — Oczywiście, że tak. Od jak dawna jesteś tam wolontariuszką? Odezwałem się; wdzięczny za sporządzone przez nas listy i fakt, że miałem dobrą pamięć. — Trzy lata. Dwa razy została mianowana "Wolontariuszem Roku". — Jak cudownie! Graham, dopilnuj, żebyś wypisał czek dla Katy, kiedy już porozmawiasz z Richardem. Te słowa mnie zachwyciły. Jeśli zamierzał ze mną porozmawiać na osobności, miałem nadzieję, iż oznacza to, co myślałem. Graham uśmiechnął się do Laury. — Tak zrobię, najdroższa.

Planowałem pozostać blisko, ale wydawało się, że moje plany były udaremniane na każdym kroku. Po przedstawieniu Jennie, jej mężowi Adrianowi, a także ich starszemu synowi Adamowi, jego żonie Julii i dwójce ich dzieci, Katharine i ja, zostaliśmy rozdzieleni. Jenna była przejęta móc poznać Katharine, jej zielone oczy były bardzo podobne do ojca, szerokie i podekscytowane. Była średniego wzrostu, atrakcyjna, miała blond włosy i przyjazny uśmiech. Jej mąż przypominał zawodnika szarżującego, był równie szeroki co Find_Your_Destiny 106

The Contract

wysoki, z ciemnymi włosami i oczami. Ich wzajemna adoracja była oczywista — jeśli nie przyprawiająca o lekkie mdłości. Jenna złapała Katharine, ciągnąc ją wokół, by poznała inne kobiety, podczas gdy Graham przedstawił mnie kilku kluczowym członkom swojego personelu. Było oczywiste, że zamiar Grahama nie był tajemnicą. Pozwolił reszcie swoich cennych pracowników poznać mnie i wiedziałem, że ich opinie będą miały znaczenie, więc zachowywałem się jak najlepiej, przywdziewając swój urok. Po raz pierwszy rzuciłem okiem na Katharine, zastanawiając się, czy mówi albo robi coś, co mogłoby zagrozić naszemu celowi, ale wyglądała na zaskakująco spokojną i wydawało się, że dobrze sobie radzi. Graham zauważył moje zaabsorbowanie i dokuczył mi dobrodusznie. — Spokojnie, Richard. Nikt jej nie porwie. Obiecuję. Zmusiłem się do śmiechu. — Oczywiście, że nie. Ona, um, jest raczej nieśmiała, to wszystko — stwierdziłem nieprzekonująco. Nie mogłem mu powiedzieć, dlaczego muszę trzymać się blisko niej. — Opiekujesz się nią. To robiłem? Tak sądził? — Ostatnie kilka dni były ciężkie dla nas obojga. Kiwnął głową, wyglądając poważnie. — Słyszałem, co się stało. Doskonale. — Nie mogłem pozwolić, żeby ją tak poniżał, ani pozwolić mu umniejszać naszego związku. To był czas, by odejść, niezależnie od tego, jak wpłynie to na moją karierę — oświadczyłem z przekonaniem. — Chciałem, aby nasz związek — nasz prawdziwy związek — był jawny. Chciałem, by świat dowiedział się, że jesteśmy zaręczeni. — Postawiłeś ją na pierwszym miejscu. — Zawsze. Poklepał mnie po ramieniu. — Chodź, poznasz niektórych ludźmi, Richard. Find_Your_Destiny 107

The Contract

Jakiś czas później podszedłem do małej grupy ludzi z Katharine. Obserwowałem Gavinów i ich interakcje, i miałem rację w swoim przypuszczeniu. Byli bardzo wylewną grupą. Kiedy byli blisko siebie, pary ciągle się dotykały. Zarówno Laura, jak i Graham byli również uczuciowi wobec swoich dzieci i wnuków. Wiedziałem, że muszę pokazać podobny rodzaj zażyłości z Katharine. Miałem nadzieję, że zareaguje naturalnie. Kobiety śmiały się, potrząsając głowami. Katharine się odezwała. — Wiem, jak na kogoś, zazwyczaj tak dbającego o zdrowie, Richard jest okropny. Je zbyt dużo czerwonego mięsa. Nie przepuści żadnej nadarzającej się okazji, zwłaszcza u Finlaya. Dwadzieścia cztery uncje żeberek za każdym razem. — Zachichotała. — Porzuciłam próby powstrzymania go, bo to nie ma sensu. Teraz przynajmniej lepiej się odżywia, bo dla niego gotuję. Liczba menu na wynos, które znalazłam w szufladzie, kiedy się wprowadziłam, była przerażająca. Zachodząc ją od tyłu, owinąłem ramię wokół jej talii, przyciągając ją do piersi i wyciskając szybki pocałunek na jej karku, zauważając, że lekko zadrżała. — A co z tobą, Katharine? — Rozejrzałem się po małej grupie kobiet, z którymi rozmawiała z szerokim uśmiechem. — Ciągle się o to zamartwia, ale każdego dnia widzę, jak je kanapkę z masłem orzechowym i dżemem. — Pokręciłem głową, spoglądając na nią z góry. — Ciągle ci powtarzam, skarbie, że musisz jeść więcej białka. Jesteś zbyt malutka. Przysięgam, że mogę schować cię do kieszeni. Wśród kobiet w grupie rozeszło się zbiorowe westchnienie. Najwyraźniej powiedziałem coś dobrego. — Nie oceniaj MO & D, mój kochany — upierała się Katharine. — Będąc twoją asystentką, miałam szczęście, jeśli znalazłam czas, by zjeść kanapkę. Pocałowałem ją jeszcze raz. — Mój błąd, mała. Nie powinnaś być dla mnie tak bezcenna. 108

Find_Your_Destiny

The Contract

Kiedy kobiety wokół niej się zaśmiały, Jenna poklepała jedną z nich z uśmiechem po ramieniu. — Uważaj, Amy, zostałaś ostrzeżona. Jeśli Richard wejdzie na pokład, nie będzie już więcej przerw na lunch. Amy się roześmiała. — Wydobędę wszystkie jego sekrety od narzeczonej, żeby trzymać go w ryzach. Ach, Amy Tanner, dziewczyna Briana, i biorąc pod uwagę, gdzie to wszystko zmierza, moja następna asystentka. Uśmiechnąłem się do niej — była dokładnie w jego typie: wysoka, ładna i wystrojona. — Cześć, Amy. Brian jest poza miastem w ten weekend? Pokiwała głową. — Kolejna podróż. Powiedział, że jak wróci, przypomni ci o partii golfa w przyszłym tygodniu. — Nie mogę się doczekać. — Mam nadzieję, że nie rozczaruję się jako twoja asystentka po tym, co przeszła przy tobie twoja narzeczona. Jeśli, oczywiście, wejdziesz na pokład. Trochę zesztywniałem, ale Katharine roześmiała się, poklepując mnie po ramieniu. — Richard jest genialny — powiedziała z entuzjazmem. — Niesamowicie się z nim współpracuje. Jestem pewna, że wasza dwójka świetnie się ze sobą dogada. Jenna mrugnęła do Katharine. — Mówi jak zakochana kobieta. Katharine oparła się o mnie z cichym westchnieniem. Spojrzała w górę, z delikatnym uśmiechem igrającym na jej wargach. Dłonią odnalazła moją szczękę, a jej głos był niski i ochrypły. — Ponieważ jestem. To był występ godny Oscara. Find_Your_Destiny 109

The Contract

Popołudnie przeminęło. Jedliśmy, rozmawialiśmy i poznaliśmy wielu ludzi. Często, gdy byliśmy z innymi ludźmi, rozglądałem się, by znaleźć na sobie spojrzenie Katharine. Ponieważ bawiło mnie oglądanie jej reakcji, posyłałem jej całusy albo puszczałem oko, tylko po to, by zobaczyć, jak rumienią się jej policzki. Robiła to za każdym razem. Zrobiła to samo, gdy podchodziłem do niej, obejmując ją w talii, całując ją w ramię czy policzek. Dobrze odgrywała swoją rolę, nigdy nie reagując w żaden sposób, z wyjątkiem powitania. W rzeczywistości, sama odszukała mnie kilka razy, wspinając się na palcach, by szepnąć mi do ucha. Łatwo było naśladować sposób, w jaki Adrian pochylał głowę z pobłażliwym wyrazem twarzy, by usłyszeć coś, co szeptała mu Jenna. Nie miałem wątpliwości, że słowa, które wyszeptała Jenna, były o wiele bardziej intymne niż to, co powiedziała mi Katharine, ale nikt inny poza nami o tym nie wiedział. W pewnym momencie Graham odciągnął mnie na stronę i zapytał, czy jestem gotowy na kolejną dyskusję w poniedziałek. Ledwie się powstrzymałem, by nie wyrzucić pięści w górę, wiedząc, że to zrobiliśmy. Zamiast tego, powiedziałem mu, że Katharine i ja mam coś do załatwienia w poniedziałkowy poranek, jednakże będę dostępny po lunchu. Nie chciałem wyglądać na zbyt chętnego, ale gdy tylko kiwnął ze zrozumieniem i poinformował mnie, że biuro licencyjne było zawsze oblegane w poniedziałki, dlatego też powinniśmy wstrzymać się do drugiej po południu, zdałem sobie sprawę ze swojego błędu. Myślał, że będziemy ubiegać się o zezwolenie na zawarcie małżeństwa. Zamiast go poprawiać, zgodziłem się, że druga będzie odpowiednią porą i uścisnąłem mu dłoń. Zauważyłem, że wyszło kilka kolejnych osób, więc podziękowałem mu za gościnę. Kiedy przypomniał mi o darowiznach, powiedziałem, że możemy zająć się tym w poniedziałek — tak naprawdę nie miałem pojęcia, jak nazywa się schronisko. Laura rozmawiała z Katharine, kiedy się zbliżyłem. — Gotowa do drogi, skarbie? — Zapytałem. — Wiem, że po południu chcesz jeszcze odwiedzić ciotkę. 110

Find_Your_Destiny

The Contract

— Tak, mam. — Katharine zwróciła się do naszej gospodyni. — Dziękuję za cudowne popołudnie. Laura rozpromieniła się i przyciągnęła ją do uścisku. — Twoja ciotka ma wielkie szczęście, że cię ma. Miło było cię poznać, moja kochana dziewczyno. Nie mogę się do czekać, by więcej cię widywać. Pamiętaj, co powiedziałam o twoim ślubie! Katharine kiwnęła głową, biorąc moją wyciągniętą dłoń. To nie było nieprzyjemnie, kiedy Laura wyciągnęła się i złożyła pocałunek na moim policzku. — Cieszę się, że cię poznałam, Richard. Nie mogę się doczekać, kiedy ciebie również będą mogła więcej widywać. — Mrugnęła. — Zarówno tutaj, jak i w biurze. Uśmiechnąłem się do niej. — Ja też. — Czy Graham dał ci czek na pięć tysięcy? Zamrugałem oczami, a potem zerknąłem na Katharine. Pięć tysięcy? Najwyraźniej byłem hojny. Uśmiechnąłem się, decydując, że warto. — Da mi go w poniedziałek — Doskonale. A teraz, papużki nierozłączki, cieszcie się resztą dnia. Zaśmiałem się cicho, przez co policzki Katharine się zarumieniły, a Laura wyszczerzyła w uśmiechu. — Taki mam plan — zapewniłem ją z mrugnięciem, gdy odciągnąłem moją narzeczoną. Rechotałem całą drogę do samochodu. Wewnątrz świętowałem. Udało się.

Find_Your_Destiny 111

The Contract

Trzynaście Richard W poniedziałek rano Katharine patrzyła na mnie, jakbym miał dwie głowy. — Robimy co? Westchnąłem, składając papier i kładąc go na blacie. — Nie chciałem wydawać się zbyt chętny, więc powiedziałem Grahamowi, że ty i ja mamy coś do załatwienia dziś rano. Założył, że chodzi o zdobycie zezwolenia na zawarcie małżeństwa, a ja go nie poprawiłem. Wzięła talerze i zaniosła je do zlewu. Musiałem przyznać, że była cholernie dobrą kucharką. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz jadłem domu śniadanie, które nie wyszło z pudełka. Wczoraj zabrała swój samochód, by pozałatwiać swoje spraw, a kiedy wróciła, musiała odbyć dwie wycieczki z ze mną do pomocy, by przynieść wszystkie zakupy spożywcze, które nakupowała. Pomyślałem, że zwariowała, ale potem się rozmyśliłem. Zeszłego wieczoru, na kolację był jakiś pyszny kurczak, a dzisiejsza jajecznica była wspaniała. Podobnie jak jej kawa. W pełni zaaprobowałem zakup nowego ekspresu do kawy. Oparła się o zlew, przecierając twarz. — Możesz pozwolić mu tak myśleć, ale nie musimy tego robić. Potrząsnąłem głową. — Nie. Zrobimy to. Chcę mieć to na papierze. Nie musimy się brać ślubu, wystarczy zdobyć licencję. — Richard. Podniosłem czek ze stołu, który wypisałem. 112

Find_Your_Destiny

The Contract

— Uważaj to za uczciwą wymianę za moją darowiznę. — Wygiąłem w łuk brew. — Moją hojną darowiznę. Miała na tyle przyzwoitości, by wyglądać na zakłopotaną. — Mówiłam ci, że nie mam pojęcia, co ktoś w twoim przedziale finansowym uznałby za hojne. Kiedy Laura o tym wspomniała, jedna z pozostałych kobiet była trochę uszczypliwa i powiedziała, że nie uważa za hojne, niczego poniżej tysiąca. —Wzruszyła ramionami. — Zanim zdałam sobie sprawę z tego co mówię, wyskoczyłam, że ofiarowałeś pięć tysięcy. To na pewno ją zamknęło. — Założę się, że tak. I to jest w porządku. Poza tym, że jesteś mi coś winna, więc dostanę jedno fałszywe małżeństwo. Wylała kawę do zlewu. — W porządku. Pójdę przygotować się. Przeszła obok mnie, a ponieważ sprawiła, że nachodziła mnie chęć, by ją zezłościć, chwyciłem ją za nadgarstek, pociągając na swoje kolana. Sapnęła, odpychając mnie, a ja śmiałem się z jej nieudolnej walki. — Chcesz, żebym wyszorował ci plecy? — Nie! — Dam kolejną darowiznę. Walnęła mnie łokciem w żebra, przez co, poluźniłem uchwyt, a ona potknęła się na nogi. — Uważaj, Richard albo zabiorę cię ze sobą do schroniska i każę wykastrować! Wybuchnąłem śmiechem na jej oburzenie, pozwalając jej odejść, pomrukując coś pod nosem. Nie miałem pojęcia, dlaczego podobało mi się jej oburzenie — ale tak było.

Find_Your_Destiny 113

The Contract

Graham uścisnął moją dłoń, oferując miejsce przy prywatnym stole konferencyjnym. Jego biuro, podobnie jak reszta budynku, było jednym z subtelnych bogactw. Meble były najwyższej jakości, szata graficzna gustowna i elegancka. Więcej nagród i małe wersje zwycięskich kampanii wypełniały półki, które zajmowały całą ścianę. Zapłonęła we mnie potrzeba pokazania tam mojej kampanii. Czekaliśmy, aż jego asystent przyniósł nam kawę i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Graham uśmiechnął się do mnie, częstując się ciastkiem z talerza. — Z tego, co słyszałem, nie są tak dobre jak twojej Katy, ale poczęstuj się. — Obawiam się, że jestem rozpuszczony. Jej są niesamowite. Przeżuł i połknął, wycierając usta. — Mam nadzieję, że twoja sprawa, się udała, Richard? Poklepałem się po kieszeni, próbując wyglądać na zadowolonego z siebie. — Papierkowa robota jest załatwiona. Będę miał zezwolenie za trzy dni. — Parsknąłem lekko. — Muszę tylko przekonać Katharine, żeby uciekła ze mną do Vegas i uczynić to oficjalnym. Graham zmarszczył brwi, biorąc łyk kawy. — Wybacz mi, że to mówię, ale nie wydaje się Vegas było w typie twojej Katy. Popijałem kawę, próbując zyskać na czasie. Nie miałem pojęcia, co było w jej "typie", ale nie mogłem mu tego powiedzieć. Postanowiłem pójść bardziej w jej nieśmiałą stronę natury. Odchrząknąłem i skinąłem głową. — Masz rację, nie jest. Jednak żadne z nas nie chce wielkiego ślubu. Pewnego dnia, zrobimy to prywatnie. Katharine jest zdecydowanie za tym, by odbyło się to skromnie — tylko między nami. — Nie ma żadnej rodziny, poza jej ciotką? — Zgadza się. — Laura wspomniała, że jest w domu opieki? Find_Your_Destiny 114

The Contract

Pokiwałem głową. — Jest starsza i nie jest z nią za dobrze. Katharine często ją odwiedza. — Ah. Co za szkoda. — Spojrzał na okno za mną. — Laura i Jenna były pod całkowitym wrażeniem twojej dziewczyny. Nie byłem pewien, co powiedzieć. Naprawdę nie chciałem rozmawiać o Katharine, ale wydawało mi się, że nie mam wyboru. — To się często zdarza. Uśmiechnął się szeroko. — Rozumiem, dlaczego. Jest rozkoszna. — Jest. Zmienił temat, stukając w leżący przed nim folder dokumentów. — Podzieliłem się z naszym zespołem twoim pomysłem na kampanię. — I? — Zgodzili się ze mną. Uważają, że to by objaw geniuszu. Spuściłem głowę, jego pochwała sprawiła mi przyjemność. — Cieszę się. Odchylił się na krześle, bacznie mi się przyglądając. Wyczułem, że po raz ostatni jestem osądzany. Napotkałem jego spokojne spojrzenie, czekając, aż się odezwie. — Zajęło mi to wiele lat ciężkiej pracy i poświęceń, aby stworzyć ten biznes. Praca, którą tu wykonujemy, wiele znaczy. — Pokiwałem głową w milczeniu. — Rzadko zdarza mi się zatrudniać kogoś z poza mojej firmy, Richardzie. Ci, którzy nie są moją rodziną, pracują ze mną od dłuższego czasu. Stali się częścią mojej rodziny. A w Gavin Group dbamy o naszą rodzinę. — To wyjątkowa koncepcja, Graham. Większość pracodawców nie traktuje swoich pracowników tak, jak ty to robisz. Przyznaję, że nigdy tego nie doświadczyłem. — Wiem. Muszę powiedzieć, że byłem ostrożny, kiedy usłyszałem twoje nazwisko, Richardzie. Twoja, hm, reputacja cię poprzedza. 115

Find_Your_Destiny

The Contract

Miałem na tyle przyzwoitości, żeby się zawstydzić. — Nie mogę zmienić mojej przeszłości, Graham, jednak mogę cię zapewnić, że teraz chcę czegoś innego. — Pochyliłem się do przodu, poważny i pełen zapału. — Chcę tu pracować. Chcę ci udowodnić, że tutaj przynależę. Daj mi szanse. Pozwól mi pokazać ci, co mogę wnieść do spółki. — Pracujemy tutaj jako zespół. Świętujemy zwycięstwa i akceptujemy porażki jako zespół. — Wiem. Z niecierpliwością czekam, żeby zobaczyć to w akcji. By być częścią czegoś — nie tylko oczekiwaniem, by przynieść kasę i morda w kubeł. innego?

— Kiedy zmieniłeś zdanie, Richard? Czy to Katy sprawiła, że zapragnąłeś czegoś

— Tak — odpowiedziałem bez wahania. — Ona była katalizatorem. Teraz pragnę czegoś więcej. — To przynajmniej była prawda. Potarł palcem podbródek. — Sądzę, że jesteś bardzo utalentowany i możesz wnieść nowy punkt widzenia, którego nam brakowało. Wciąż mam wątpliwości, ale Laura stoi za tobą murem, odkąd cię poznała. To mnie zaskoczyło. — O? — Uważa, że każdy, kto jest tak wspaniały, jak Katy, mógłby pokochać tylko kogoś, kto ma ogromną zdolność dawania. Uważa, że ty jesteś tą osobą. Coś w tobie widzi. Nie odpowiedziałem. Nie byłem pewien, czy ktokolwiek "widział" coś we mnie. Przysunął do mnie folder z dokumentami. — Mam dla ciebie ofertę, Richardzie. Chcę, żebyś wziął to ze sobą, przejrzyj to i przyjedź do mnie w piątek rano. — Nie chcesz, żebym teraz to przejrzał? — Nie. Chcę, żebyś to przejrzał na spokojnie, upewnij się, że przeczytałeś wszystkie warunki i zastanów się, czy naprawdę tego chcesz. Jeśli się zgodzisz, podpiszemy w piątek 116

Find_Your_Destiny

The Contract

umowę i będziesz mógł zacząć w przyszły poniedziałek. — Mogę zacząć dzisiaj. Pogładził brodę z cichym śmiechem. — Uwielbiam twój entuzjazm. Tylko że chcę tu być przez twoje pierwsze kilka dni, a wyjeżdżam z Laurę. Była nieco przybita, więc zabieram ją na jakiś czas do jej ulubionego małego kurortu, by mogła odpocząć. Wrócimy w czwartek wieczorem, a my zobaczymy się w piątek. — Przykro mi to słyszeć. — To nic takiego. Potrzebuje tylko trochę prywatności. To jest to, co robimy dla kobiet, które kochamy, mam rację? — Oczywiście. Zamiótł ramieniem, wskazując pokój. — To mój biznes i kocham to, Richard, ale Laura jest moim życiem. Upewnij się, że zawsze wiesz, jaka jest różnica. Katy pozostanie w pobliżu jeszcze przez długi czas po tym jak twoja kariera dobiegnie końca. Upewnij się, że zwracasz szczególną uwagę na jej potrzeby. Oszołomiony, jedyne co mogłem zrobić, to gapić się na niego. Wstał.

— Przejrzyj to, zrób notatki i porozmawiamy w piątek. Spędź kilka dni ze swoją ładną dziewczyną, a potem mam nadzieję, że zaczniemy wspólnie nowe śmiałe, ekscytujące przedsięwzięcie. Stoi? Uścisnąłem mu dłoń. — Stoi.

Find_Your_Destiny 117

The Contract

Otworzyłem drzwi, marszcząc brwi, gdy usłyszałem kobiece głosy. Oczywiście, Katharine zaprosiła kogoś, kogo nie znałem. Nasłuchiwałem uważnie, a kiedy kobieta się zaśmiała, już wiedziałem. Jenna Davis wpadła z wizytą. Ciekawe. Sięgnąłem za siebie, otworzyłem ponownie drzwi, zamykając je z hukiem. — Katharine! Gdzie jesteś skarbie? Przyjdź, oddać swojemu mężczyźnie gratulacyjnego całusa! — Krzyknąłem z uśmiechem. Pojawiła się zza rogu, wyglądając na zaskoczoną. — Richard? Podchodząc do niej, rozłożyłem ramiona. — Chodź tu, ty. Pośpieszyła naprzód i złapałem ją, obracając dookoła. Roześmiała się na ten nieoczekiwany ruchu i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, postawiłem ją na nogi, objąłem jej twarz, rozbijając usta o jej. Dziwne ciepło wypełniło moją klatkę piersiową — bez wątpienia wdzięczność, za to, że grała —, kiedy szarpnęła mnie za kark, przybliżając do siebie. Zaskomlała łagodnie, gdy mój język wślizgnął się do środka, splatając się z jej językiem i nie mogłem powstrzymać jęku, który mi uciekł. Całowanie jej nie było złym dodatkiem. Chrząknięcie za mną sprawiło, że uśmiechnąłem się do jej ust i zachowałem się, jakbym był zaskoczony, szarpiąc się do tyłu. — Mamy towarzystwo? — Spytałem, wiedząc, że Jenna słyszała wszystko, co mówiłem. — Tak. — Powiedziałbym, że jest mi przykro, ale nie jest. Byłem zbyt podekscytowany, skarbie. —Pogłaskałem ją palcem po policzku. — Nie mogłem się doczekać by wrócić do domu i podzielić się z tobą nowinami. Wpatrywała się we mnie, wyglądając na absolutnie kochającą, pełną nadziei narzeczoną. — Jenna tu jest — wyszeptała. Find_Your_Destiny 118

The Contract

Odwróciłem się i uśmiechnąłem. — Cześć, Jenna. Uśmiechnęła się do mnie złośliwie. — Przepraszam za rozbicie twojej chwili. Mogę wyjść. Owinąłem rękę wokół Katharine, przyciskając ją do siebie. — Nie, w porządku. Byłem po prostu... — ...podekscytowany — dokończyła dla mnie. — Czy to podekscytowanie ma coś wspólnego ze spotkaniem, które odbyłeś z moim ojcem? Uśmiechnąłem się i przytaknąłem. — Muszę przejrzeć papiery i omówić to z moją dziewczyną, ale myślę, że będziemy razem pracować. Klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się promiennie zarówno do Katharine jak i do mnie. Nie było żadnego innego słowa, by to opisać — jej twarz rozjaśniła się niczym poranne słońce. — Tak się cieszę. — Ja też. Katharine wyciągnęła się, obejmując mój policzek, przyciągnęła moją twarz ku niej. — Jestem z ciebie dumna — oświadczyła i delikatnie pocałowała mnie w usta. Nawet ja to kupiłem. Jenna się roześmiała. — Będę już szła. Myślę, że wy dwoje musicie pobyć sami. — Nie musisz wychodzić — nalegałem. — Nie, w porządku. — Włożyła płaszcz. — Chciałam dać Katy kilka magazynów dekoratorskich. Wspomniała już, że ma czas i chciałaby dodać kilka akcentów do tego miejsca. — Rozejrzała się z grymasem. — Naprawdę, Richard, powinieneś namówić ją, by wcześniej to zrobiła. To oczywiste, że to mieszkanie mężczyzny. Find_Your_Destiny 119

The Contract

Rozejrzałem się. Tak było? Dla mnie wyglądało świetnie. — Ona może robić, cokolwiek zechce. Wciąż jej to mówię. — Miałem nadzieję, że moja odpowiedź brzmi szczerze. — Doskonale. Zajrzyj do magazynów, Katy i pójdziemy na zakupy. — Zachichotała. — Może te inne też cię zainspirują. Policzki Katharine zarumieniły się, przez co, zaciekawiłem się, dlaczego czasopisma wprawiłyby ją w zakłopotanie. Wśród cmoknięć na odległość i śmiechu, Jenna wyszła. Katharine i ja staliśmy, patrząc się na siebie. — Chcesz trochę kawy? — Byłoby wspaniale. Poszedłem za nią do kuchni, siadając przy ladzie. Dla zabicia czasu, podniosłem stos czasopism i spojrzałem na okładki. Moja dłoń zamarła nad dwiema. Były grube, błyszczące, a słowa "Perfekcyjny Ślub" były wyraźnie widoczne na obu. Zerknąłem na Katharine, rozumiejąc jej reakcję. — Chcesz mi coś powiedzieć? — Zapytała, jakie są nasze plany. Powiedziałem jej, że z tym wszystkim co się działo, jeszcze nic nie ustaliliśmy. Pomyślała, że to może pomóc. Upiłem łyk z parującego kubka, który mi podała, z głębokim westchnieniem. Robiła doskonałą kawę. — Graham także pytał mnie o nasze plany. — Co zrobimy? Będą ciągle pytać. Ubieganie się o fałszywe zezwolenie na ślub było wystarczająco złe; nie zamierzam brać sfingowanego ślubu. Potarłem dłońmi twarz. — Wiem. Nie przewidziałem tego. Find_Your_Destiny 120

The Contract

— To znaczy czego? — Właściwie to lubię Grahama. Chcę dla niego pracować. Sprawić, żeby był ze mnie dumny. Z jakiegoś powodu jest to dla mnie ważne. Przyglądała mi się przez chwilę. — Co chcesz przez to powiedzieć? — Myślałem, że będzie łatwiej — przyznałem. — Spotka się z tobą przy jakiejś okazji i to będzie koniec. Nie spodziewałem się, że ty i jego córka zostaniecie przyjaciółkami — albo że jego żona będzie cię uwielbiała. — Pchnąłem czasopisma, przewracając schludny stos. — Nie spodziewałem się, że staną się częścią mojego życia poza biurem. — I? — Sądzę, że ta farsa będzie musiała potrwać dłużej, niż oczekiwałem. Trzy miesiące nie wystarczą. Prześledziła, krawędź jednej z błyszczących okładek, palcem obrysowując zdjęcie biblioteczki. — Jak długo? — Co byś powiedziała o zgodzeniu się na co najmniej sześć miesięcy, z opcją na kolejne sześć? — Jej usta otworzyły się z szoku. — Wysłuchaj mnie. — Zamknęła buzię i skinęła głową. — Graham przyznał, że wciąż ma zastrzeżenia. Szybko przeczytałem dokumenty w samochodzie. Oferta jest dobra, z wyjątkiem pięciomiesięcznego okresu próbnego. Myślę, że będzie mnie obserwował. Jeśli odejdziesz wcześniej lub tuż po tym, będzie to wyglądać podejrzanie. — Myślisz, że sześć miesięcy wystarczy? — Możliwe, ale wydaje mi się, że potrwa to znacznie dłużej. Muszę wiedzieć, że zostaniesz. Nic nie powiedziała ani nie patrzyła mi w oczy. Poczułem zalążek paniki budującej się w mojej piersi. Nie mogłem zrobić tego bez Katharine. Chciałem się rozśmiać z tej ironii. Od tak dawna chciałem się od niej uwolnić, a teraz potrzebowałem jej bardziej, niż Find_Your_Destiny 121

The Contract

kiedykolwiek mógłbym to sobie wyobrazić. Karma rzeczywiście była suką. — Możemy renegocjować warunki — zaproponowałem przez zaciśnięte usta. W końcu podniosła wzrok. — Twoje warunki są dobre, takie jakie są. Nie proszę o więcej pieniędzy. — Zgodzisz się zostać? — Przez rok. — W porządku. Mogę z tym pracować. Pod koniec roku Graham zobaczy, co wnoszę do spółki. Nie będzie tak zainteresowany moim życiem prywatnym. — Zabębniłem niespokojnie palcami w zimny granit. — Mam jeszcze jedną rzecz, o którą chcę cię zapytać. — Jaką? — Chciałbym pokryć wszystkie swoje bazy. Upewnić się, że nie ma miejsca na wątpliwości. — Nie nadążam za tobą. Przyglądałem się jej przez chwilę, a potem wypowiedziałem słowa, których, nigdy nie spodziewałem się ode siebie usłyszeć. — Wyjdziesz za mnie, Katharine?

122

Find_Your_Destiny

The Contract

Czternaście Richard Zaniemówiła, jej usta poruszyły się, a mimo to nie wyszły z nich żadne słowa. Wówczas zrobiła najdziwniejszą rzecz. Roześmiała się. Gromkim, głośnym wybuchem śmiechu. Klapnęła dłonią, zakrywając ustach, ale nie zrobiła nic, by powstrzymać przypływ chichotu. Łzy płynęły jej po policzkach, a mimo to się śmiała. To był dźwięk, którego nigdy przedtem od niej nie usłyszałem i choć musiałem przyznać, iż jej śmiech był bardzo zaraźliwy — nie bawił mnie powód, z którego się śmiała. Odchyliłem się, krzyżując ramiona. — Nie znajduję w tym żadnego powodu do śmiechu, panno Elliott. — Pomyślałem, że usłyszenie, jak odnoszę się do niej formalnie, wyrwie ją z tej histerii, ponieważ tak właśnie powinno się stać. Ale wyglądało na to, że jedyny efekt, jaki to u niej wywołało, był taki, że śmiała się jeszcze mocniej. Uderzyłem ręką w granit. — Katharine! Oparła się o ladę, ocierając oczy. Spojrzała na mnie i wszystko zaczęło się od nowa. Więcej wybuchów śmiechu. Zsunąłem się z krzesła i ruszyłem do niej, nie będąc pewnym, co zrobię, kiedy tam dotrę. Potrząsnę nią? Uderzę ją? Złapałem ją za ramiona i bez namysłu rozbiłem moje wargi o jej, skutecznie uciszając jej obłęd. To dziwne ciepło ześlizgnęło się po moim kręgosłupie, gdy przycisnąłem ją mocno do swojego ciała i pocałowałem. Użyłem każdej namiastki frustracji, którą przez nią poczułem, by milcząco ją ukarać. Tyle że to nie było jak kara. To była przyjemność. Gorąca, pulsująca przyjemność. Odskoczyłem od niej z jękiem, moja pierś falowała. — Skończyłaś? — Warknąłem. Uniosła ma mnie wzrok, nareszcie spokojna, a 123

Find_Your_Destiny

The Contract

potem kiwnęła głową. — Ryzykując, że znowu zaczniesz od nowa, Katharine, wyjdziesz za mnie? — Nie. Potrząsnąłem nią lekko. — Powiedziałaś, że to zrobisz, jeżeli będziemy musieli. Z westchnieniem zaskoczyła mnie ponownie. Ujęła mnie za policzki, a jej palce pogładziły moją skórę. — Czy ktoś kiedyś powiedział ci, jak bardzo jesteś porywczy, moje kochanie? — Spontaniczność nigdy mnie nie zawiodła. — Nazwałabym to w gorącej wodzie kąpany, ale ty nazywaj to jak chcesz, jeśli to pozwoli spać ci w nocy. — Dlaczego mówisz "nie"? — Richard, pomyśl o tym. Dobrze się nad tym zastanów. Jeśli twój instynkt ma rację i Graham jest podejrzliwy, a ty wyjdziesz za mnie teraz, to sprawi, że zrobi się jeszcze bardziej, nie mniej. Wpatrywałem się w jej niebieskie oczy, a jej słowa docierały do mojego mózgu. Odsunąłem się, przez co jej ręce opadły z mojej twarzy, zdając sobie sprawę, że ma rację. — Cóż, kurwa. — Mam rację, wiesz, że mam. Nie chciałem tego przyznać, ale zdecydowanie miała rację. — Tak, masz. — Przepraszam, co powiedziałeś? — Drażniła się. — Nie przeciągaj struny. Uśmiechnęła się i przyszło mi do głowy, że już się mnie nie boi. Nie byłem pewien, czy to dobrze, czy nie. — Musimy ponownie rozpatrzyć tę kwestię, Katharine. Find_Your_Destiny 124

The Contract

Odepchnęła się od lady, okrążając mnie. — Później o tym porozmawiamy. — Podniosła czasopisma, wsuwając je pod pachę. — Mam kilka rzeczy do przeczytania. Zamierzam znaleźć jakieś pomysły na swój pokój. Zaczęła odchodzić i wyciągnąłem rękę, żeby ją zatrzymać. — Skoro już przy tym jesteśmy, zadzwoń do zarządcy budynku. Coś jest nie tak z drzwiami mojej sypialni. Zawahała się, otwierając szeroko oczy. — Och? Sięgnąłem po jabłko z miski z owocami i potarłem nim z roztargnieniem o koszulę. — Nigdy ich nie domykam, ale gdy wstaję rano, są szeroko otwarte. Nie wiem, co jest z nimi nie tak. Załatw, by je naprawili. — Och, ja, um... Zmarszczyłem brwi. Była cała czerwona — nie był to tylko jej zwyczajny różowy rumieniec. Jej klatka piersiowa i szyja były czerwone, a kolor na jej twarzy był prawie purpurowy. — Co? — Twoje drzwi się nie popsuły — wyskoczyła, mówiąc szybko. — Skąd wiesz? — Bo to ja otwieram. To była moja kolej na bycie zszokowanym. — Dlaczego miałabyś to robić? — Tu jest cicho. — Nie rozumiem. Powoli się zbliżyła, bawiąc się palcami krawędzią czasopism. — Nie mogłam spać pierwszej nocy. Tam, gdzie mieszkałam, zawsze było głośno, od syren, ludzi, samochodów, czy czegoś takiego. Tutaj było tak cicho, że niemal przerażająco. Przechodziłam koło twoich drzwi i usłyszałam jak... um, chrapałeś. Find_Your_Destiny 125

The Contract

Zmrużyłem oczy. — Mam krzywą przegrodę. Nie chrapię — to świszczący oddech. — Jeśli otworzę twoje drzwi i zostawię je uchylone, słyszę twój, um, świszczący oddech i wiem, że nie jestem sama. To, cóż, to jest pocieszające. Nie miałem pojęcia, jak zareagować na jej nieśmiałe wyznanie. Byłem pocieszeniem? — Cóż, zatem, nieważne. — Nie zrobię tego ponownie. Machnąłem ręką. — Cokolwiek. Wszystko mi jedno. Odwróciła się i wyszła, a ja obejrzałem się za jej oddalającą się postacią. Nie powiedziała mi, żebym jej nie całował, chociaż nie odniosła się też do tego, bym to robił. Zamiast tego wyznała, że się denerwuje i nieświadomie pomagam jej zasypiać. Zwróciła też uwagę na wadę mojej idei natychmiastowego małżeństwa. Każde z nas robiło drugiemu przysługę. Byliśmy kwita. Jednak później, tej nocy, po wyłączeniu światła, otworzyłem swoje drzwi, zaoszczędzając jej wyprawy. Bóg wiedział, jaka będzie zrzędliwa, jeśli się nie wyśpi.

Następnego dnia, przebrnąłem starannie przez papiery. Oferta była dobra. Pakiet hojny. Jedyne, co mnie dręczyło, to pięciomiesięczny okres próbny. Trzy miesiące to norma i nie mogłem się nadziwić, że w tym przypadku było ich więcej. Wstałem, przemierzając parkiet i skończyłem patrząc przez okno na miasto pode mną. Podobało mi się to tutaj. Podobał mi się fakt, że było to ruchliwe miasto, mimo że łatwo było zostawić je dla bardziej rozległych miejsc. Podobało mi się, że bez problemu mogłem złapać lot i lubiłem być blisko wody. Dlaczego, nie miałem pojęcia, ale tak było. Pukanie przerwało moje myśli i odwróciłem głowę. Katharine stała w drzwiach z filiżanką kawy w dłoniach. 126

Find_Your_Destiny

The Contract

— Pomyślałam, że ci się przyda. Przyjąłem filiżankę, biorąc łyk. — Dziękuję. — Przejrzałeś swoją ofertę? Usiadłem, wskazując, że powinna zrobić to samo. — Tak. — Nie wyglądasz na szczęśliwego. — Nie, jest w porządku. Jest to hojna podstawa, mnóstwo dodatków i premie oparte na wydajności, zwyczajne korzyści — wszystko tam jest. — Ale? — Przeszkadza mi okres próbny. — Ponieważ jest dłuższy niż zwykle? — Myślę... Nie jestem pewien, czy on jest przekonany — przyznałem. — Sam tak nawet powiedział. Westchnęła. — Co chcesz zrobić? Spojrzałem na nią znacząco. — Ustalić datę. — Jesteś pewien, że cię obserwuje? Myślisz, że zatrudniłby cię, gdyby uważał, że bawisz się w gierki? Nie wydaje się być tego typu człowiekiem. — Zgadzam się, ale mój bebech mówi mi, że muszę — musimy posunąć się dalej — Odetchnąłem głęboko. — Podaj swoje warunki, Katharine. Moja przyszłość jest teraz całkowicie w twoich rękach. Przez chwilę mi się przyglądała. Czekałem, żeby zobaczyć, co powie. Jaką olbrzymią kwotę w dolarach i jakie oczekiwania wyłoży na stół. Mogłem sobie na to pozwolić, ale wciąż byłem ciekaw. Find_Your_Destiny 127

The Contract

Kreśliła wzór na szczycie mojego biurka, nie mówiąc ani słowa. W końcu nie mogłem już tego znieść. — Po prostu mi powiedz. — Jeśli zgodzę się ciebie poślubić — zaczęła, — chcesz tego co najmniej rok? — Tak. Może półtora. — Kiedy jej oczy się rozszerzyły, pośpiesznie dodałem. — Dwa lata, góra. — Dwa lata — powiedziała cichutko. — To może nie potrwać tak długo. Ja tylko rozważam możliwości. — Czyli przez co najmniej rok? — Tak. Odrzuciła włosy, a jej twarz przybrała uparty wyraz. — Są rzeczy, których chcę. Przewróciłem oczami. — Nie jestem zaskoczony. Masz mnie dokładnie tam, gdzie chcesz, Katharine. Wiesz, że teraz masz przewagę. Wyłóż to na stół. — Chcę wprowadzić tutaj kilka zmian. — Zmian? — W salonie, w moim pokoju. Dodać trochę koloru, trochę miękkości. Uczynić to miejsce bardziej przyjaznym. Skinąłem głową na znak zgody. — W porządku. Rób, co chcesz w tym mieszkaniu — bez pieprzonego różu. Nienawidzę różu. Co jeszcze? — Stół w pustej przestrzeni w kuchni byłby miły. — Kup jeden. — A czy mogę kupić gofrownicę? Zawsze chciałam mieć gofrownicę. 128

Find_Your_Destiny

The Contract

Zamrugałem. Chciała pierdolonej gofrownicy? Tego właśnie chciała? — Mniejsza o te wszystkie małe pierdoły. Czego chcesz naprawdę? Premię? Dom po tym, jak się rozstaniemy? Zmarszczyła brwi. — Mówiłam ci, że nie szukam więcej pieniędzy. Twoje, um, warunki, są w porządku. — Chcesz czegoś. Jesteś nerwowa i ruchliwa. Po prostu to powiedz. — Chcę tego samego, czego chciałam wcześniej. Żadnego krętactwa. Wypuściłem duży podmuch powietrza. Wiedziałem, czego chciała — mojego celibatu. Opierając brodę na palcach, przyjrzałem się jej. Była sprzecznością. Każda kobieta, którą znałem, walnęła by mi dużą sumę pieniędzy. Dom. Biżuterię. Proste rzeczy, które mogę dać. Ona chciała czegoś nie mającego wartości pieniężnej, ale ogromne poświęcenie z mojej strony. Zastanawiam się, jakby się poczuła, jeśli odwrócę sytuację. — Chciałbym prosić o to samo. Uniosła podbródek. — To żaden problem. — Nie będzie ci brakować seksu przez dwa lata? Kolor nasycił jej policzki; jednak nie odwróciła wzroku. — Nie może brakować ci czegoś, czego nigdy nie miałeś, Richard. Z szoku odebrało mi mowę. Nie spodziewałem się jej szczerego wyznania. — Ach — to było wszystko, co udało mi się wykrzyczeć. — Potrafisz sobie z tym poradzić? — Domagała się z mocą w głosie. — Nie mogę znieść oszustwa. Wstałem, a następnie usiadłem przed nią na brzegu biurka. — Jesteś pewna, że nie chciałabyś zamiast tego ładnego domu? Może szczodrą opłatę ryczałtową, na tyle dużą, że już nigdy nie musiałabyś się martwić o pracę dla takiego dupka jak ja? 129

Find_Your_Destiny

The Contract

— Nie. Westchnąłem. — A nie mogę dać ci czegoś innego jako alternatywy? — Nie. Poddałem się. Naprawdę nie mam wyboru. — Na dwóch warunkach. — Co? — Wyjdziesz za mnie w ten weekend po podpisaniu umowy z Grahamem. Powiem mu, iż tak nas pochłonęło świętowanie, że się pobraliśmy. Kupi to. — A drugi? Uśmiechnąłem się do niej złośliwie. — Będziemy małżeństwem, Katharine. Prawnie. Chcę wiedzieć, czy byłabyś gotowa omówić, hmm, poszerzenie naszych granic w pewnym momencie naszego związku. Jej oczy zrobiły się ogromne. — Powiedziałeś, że nie chcesz ze mną sypiać. — Dwa lata to kawał czasu dla takiego mężczyzny jak ja. — Masz ręce. Wybuchnąłem śmiechem na jej szczerą uwagę. — Którym już jestem wdzięczny. Nie mówię, że to jest już ustalone. Pytam, czy można by to przedyskutować — mrugnąłem do niej — jeśli zajdzie taka potrzeba. — Nie uważasz mnie za atrakcyjną. Ty nawet mnie nie lubisz! Dlaczego miałbyś chcieć ze mną sypiać? — Już ci powiedziałem, że chyba źle cię oceniłem. Lubię cię. Rozśmieszasz mnie. Co do części o atrakcyjności, tu znowu się myliłem. Jesteś całkiem ładna, kiedy nie jesteś ubrana w szmaty i nie nosisz staromodnej fryzury. Przewróciła oczami. Find_Your_Destiny 130

The Contract

— Dzięki. Bądź na bieżąco ze swoimi słodkimi słówkami; a mogę nie dać rady się wokół ciebie kontrolować. Uśmiechnąłem się. — Wiesz, to nie byłoby wcale takie straszne. Jestem przystojnym mężczyzną, znam się na sprawach łóżkowych i mogę zapewnić, że będziesz się dobrze bawić. — Wow. Trudno uwierzyć, że jestem jedyną osobą, którą udało ci się namówić, by cię poślubiła. Sprawiasz, że to brzmi tak wspaniale, tak romantycznie. Zarechotałem. Podobał mi się sposób, w jaki czasami się ze mną sprzeczała. — Czyli zgadzasz się na moje warunki? Zacisnęła wargi. — Jeśli ty zgodzisz się na moje. — A więc, panno Elliott, wygląda na to, że w sobotę się pobierzemy. — W sobotę? — Jutro zdobędziemy zezwolenie; umowę podpisuję w piątek — czas jest doskonały. Pójdziemy do ratusza, wypowiem te słowa, pykniemy kilka zdjęć i będzie po wszystkim. — Mój wymarzony ślub — mruknęła z sarkazmem. Wzruszyłem ramionami. — Złóż ładną sukienkę. Kupiłem ci ich wystarczająco dużo. — No cóż, z taką ofertą, jak mogę odmówić? Wyciągnąłem rękę. — To przyjemności robić z tobą interesy. — Niezobowiązująco chwyciła moją wyciągniętą dłoń. Wciągnęła powietrze, kiedy przyciągnąłem ją do siebie, obejmując ramieniem i przyciskając usta do jej ucha. — Mogę zagwarantować ci przyjemność, Katharine. Pamiętaj o tym. — Uwolniwszy ją, usiadłem z powrotem za biurkiem, śmiejąc się, kiedy wypadła jak burza. 131

Find_Your_Destiny

The Contract

Przynajmniej następne dwa lata nie będą zupełnie nudne. Biorąc pod uwagę czym się podzieliła... mogą okazać się interesujące.

Find_Your_Destiny 132

The Contract

Piętnaście Richard To był wieczór świętowania. Zrobiłem to. Byłem dyplomowanym pracownikiem Gavin Group. Spotkałem się z Grahamem, podpisałem umowę i ku jego uciesze, powiedziałem mu, że chcę zostać i zacząć od razu. Zostało mi przydzielone biuro, oficjalnie spotkałem się z moją asystentką, Amy, a Graham już umieścił kilka folderów na moim biurku. Napadłem na nie z wigorem, robiąc wstępne notatki, notując pomysły i myśli, które mnie nachodziły. Kiedy powiedział mi, że po zamknięciu biura odbędzie się małe spotkanie, wysłałem SMS-a do Katharine, by poinformować ją, że nie będzie mnie w domu, więc zdziwiło mnie, gdy zobaczyłem, jak wchodzi, niosąc ze sobą tacę z ciasteczkami. Patrząc na pełen przepychu, rozrzutny bufet, chciałem przewrócić oczami. Przyniosła domowe ciasteczka na takie wydarzenie? I dlaczego tu była? Nie prosiłem jej, by przyszła. Odpowiedź dość szybko stała się oczywista. Jenna klasnęła w dłonie i podbiegła do Katharine. — Przyszłaś! I przyniosłaś ciasteczka, tak jak prosiłam! Jesteś najlepsza! — Następnie Jenna ją przytulała, robiąc ogromne zamieszanie z powodu obecności mojej narzeczonej. Robiąc odpowiednią minę, przeszedłem przez pomieszczenie, świadom tego, że ich oczy były na mnie. Owinąłem rękę wokół talii Katharine, przyciągając ją do siebie. Musnąłem jej włosy, kiedy do niej szeptałem. — Nic mi nie powiedziałaś, skarbie. Gdybym wiedział, że przyjdziesz, zszedłbym na dół i czekał na ciebie. — Zacisnąłem ramię. — Nie odpowiedziałaś też na moją wiadomość. Find_Your_Destiny 133

The Contract

Spojrzała na mnie i mogłem dojrzeć lęk w jej oczach. — Jenna nalegała, żebym cię zaskoczyła. — Bałam się, że gdybyś się dowiedział, że przynosi twoje ulubione ciasteczka, porwałbyś ją i je — dokuczyła Jenna. Uśmiechnąłem się złośliwie na jej psotny ton. — Podzielę się ciasteczkami, zanim podzielę się nią. Jenna zachichotała i wiedziałem, że powiedziałem właściwą rzecz. Złapała Katharine za rękę. — Odpuść sobie, jedno i drugie. Mama znowu chce zobaczyć się z Katy, a ja chcę wypytać ją trochę o wasze ślubne plany. — Odciągnęła ją. Zrobiłem wielki pokaz dąsania się, a potem poszedłem i zamówiłem kolejną szkocką. Jednak do pary wziąłem kilka ciasteczek. Właśnie tak wyglądał wieczór. Czułem się tak, jakby mnie tam w ogóle nie było. Przechodziłem z grupy do grupy, rozmawiałem z Grahamem, Adrianem i Adamem, którzy drażnili się ze mną, gdyż próbowałem rozmawiać o pracy, twierdząc, że to była impreza towarzyska. Graham uśmiechnął się, kiedy poklepał mnie po ramieniu i powiedział, że jest zachwycony tym, że jestem taki przejęty, ale wkrótce nadejdzie poniedziałek. Słuchałem ich planów na weekend, sposobu, w jaki rozmawiali o swoich żonach i życiu, zastanawiając się, jak ktoś może być tak przywiązany do drugiej osoby. Wyglądało na to, że tyczyło się to każdego z nich. Wszyscy patrzyli na swoich małżonków z adoracją w oczach. Zrobiło mi się od tego trochę niedobrze, ale poszedłem za ich przykładem, obserwując Katharine, która przemieszczała się po sali, rozmawiając z ludźmi, zazwyczaj z Jenną albo Laurą u jej boku. Wydawała się być gwiazdą widowiska. Wszyscy chcieli porozmawiać z moją narzeczoną. A jej ciasteczka były wielkim hitem, znikając na długo przed każdym innym deserem. Kiedy stała się ważniejsza niż ja? Ona była pomocnikiem. Ja byłem gwiazdą. Zawsze byłem tym, który dowodził pomieszczeniem. Kiedy to się zmieniło? Zmarszczyłem brwi, gdy się nad tym zastanowiłem. W zeszłym tygodniu było tak samo. Kiedy była obok mnie, ludzie rozmawiali ze mną, angażowali mnie w rozmowę. Kiedy byliśmy rozdzieleni, byli grzeczni, ale odlegli — nie było żadnych błahych rozmów ani osobistych spostrzeżeń. Find_Your_Destiny 134

The Contract

Zamiast tego temat obracał się wokół biznesu. To było to, na czym znałem się najlepiej. Katharine przynosiła ciepło i swobodę interakcjom. W jakiś sposób czyniła mnie sympatyczniejszym; jej łagodność robiła dokładnie to, czego chciałem. To było to, czego potrzebowałem, ale w jakiś sposób, wciąż mnie to wkurzało. Przez to czułem się tak, jakbym jej potrzebował. Ja nikogo nie potrzebowałem. Graham zachichotał. — Dobra, Richard, przestań się tak gapić na dział księgowości. Są tylko przyjaźnie nastawieni do twojej uroczej Katy. Nie ma potrzeby, by strzelać sztyletami w ich kierunku. Spuściłem wzrok. To nie do nich strzelałem sztyletami. Drażniła mnie Katharine, chociaż robiła to, o co prosiłem. Odciągnęło to jednak uwagę ode mnie, a mojemu ego się to nie podobało. Zmusiłem się do chichotu. — Przyciąga ich, jak ćmę do ognia. — Jest rozkoszna. Jesteś szczęściarzem, a my trzymamy cię z dala od niej już wystarczająco długo. Idź po swoją narzeczoną i zjedz coś. Z uśmiechem, który, miałem nadzieję, był prawdziwy, skierowałem się w stronę Katharine. Zobaczyła, że nadchodzę i na jej szczęście wyglądała na zadowoloną, że mnie widzi. Kiedy wyciągnąłem rękę, wzięła ją i pozwoliła mi się przytulić. Miałem dość wypite; opuściłem do niej usta, muskając jej wargi i mrucząc w nie. — Skarbie, zbyt długo przebywałaś z dala ode mnie. Zachichotała lekko, stapiając się z moją twarzą. Było oczywiste, że sama wypiła kilka kieliszków wina i czuła się swobodnie, rozluźniając się w moich ramionach. — Zastanawiałam się, kiedy tutaj dotrzesz. — Nie martw się, moja miłości, obserwowałem cię. — Ukryłem twarz w jej szyi. Musiałem przyznać, że zawsze pachniała kusząco. Był to delikatny i kobiecy zapach, nie przytłaczając. I to była prawda — z jakiegoś powodu, nawet jak nie chciałem, by tak się stało, moje spojrzenie przesuwało się po pomieszczeniu do miejsca, w którym się znajdowała. Jenna się roześmiała. Find_Your_Destiny 135

The Contract

— Wasza dwójka nie może oderwać od siebie rąk. Podniosłem głowę. — Czy możesz mnie winić? Musiałem tak długo to ukrywać. Dobrze jest móc okazywać miłość. Skrzywiła się. — To musiało być trudne. Przytakując, mocniej przytuliłem Katharine. — Nie masz pojęcia. — Cóż, nie znoszę ci tego zrobić, ale są też inne osoby, które chcą poznać twoją damę. Nie mogłem się powstrzymać. — Mnie nie chcą poznać? Jenna pokręciła głową. — Oni wiedzą kim jesteś, Richard. I możesz iść z nami, ale to Katharine jest gwiazdą tego wieczoru. Pociągnęła Katharine za rękę i posłusznie, ale w milczeniu, poszedłem za nimi. Mój nastrój przeszedł z irytowanego na wręcz wkurzonego. Jenna perfekcyjnie to podsumowała. Poszedłem po kolejną szkocką, ignorując ostrzegawcze spojrzenie Katharine. Jeśli ona miała być gwiazdą, w takim razie ja będę u jej boku. Kochającym narzeczonym — który nie jest w stanie utrzymać rąk przy sobie. Znienawidzi to.

— Richard! — Ostrzegła Katharine, po raz kolej odsuwając moje dłonie od jej tyłka. — Ludzie patrzą! Find_Your_Destiny 136

The Contract

Uśmiechnąłem się przy miękkiej skórze jej szyi. Naprawdę dobrze pachniała. — Niech patrzą. Odwróciła się, wpatrując się we mnie. Wspięła się na palcach i pochyliłem głowę, żeby usłyszeć, co ma do powiedzenia. Dla każdego, kto na nas patrzył, wymienialiśmy jakieś sekrety, jak kochankowie szepczący do siebie słodkie słowa. Prawda była zupełnie inna. — Nie płacisz mi wystarczająco dużo, żebyś mógł mnie przez cały wieczór publicznie obmacywać — syknęła mi do ucha. Uśmiechnąłem się, szarpiąc ją mocniej do mego boku, a moje ramię niczym stal owinęło się wokół jej talii. — Płacę ci, żebyś zachowywała się jak kochająca narzeczona — więc odgrywaj swoją rolę. Jeśli chcę cię pomacać, zrobię to. — Już dostałeś pracę. Dlaczego tak bardzo się starasz? Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej. — Chcę by wyglądało to tak, jakbyś nie mogła się doczekać, by wrócić ze mną do domu i wypieprzyć mi mózg, w ten sposób, będziemy mogli niedługo wyjść. Odchyliła głowę, a w oczach miła zaskoczenie. Byłem zdumiony, mogąc zobaczyć z bliska obręcz złota wokół jej tęczówek, małe plamki słońca na błękitnym morzu. Dziś wieczorem znów miała rozpuszczone włosy, więc zakopałem rękę w jej gęstych puklach. — Masz wspaniałe włosy — mruknąłem. — C-co? Opuściłem niżej twarz. Mogłem wyczuć spojrzenia wokół nas. — Teraz cię pocałuję. Nie dałem jej szansy niczego powiedzieć. Rozbiłem swoje usta o jej usta, mocno przytrzymując ręką jej głowę. Ponieważ byłem zły i ona była tego przyczyną, pogłębiłem pocałunek, wsuwając swój język do środka i głaszcząc jej. To czego się nie spodziewałem, to wybuch intensywnego gorąca, które rozbłysnęło między nami — albo, że jej dłonie przesuną się po moich ramionach i wokół szyi, trzymając mnie równie mocno. Nic nie przygotowało mnie na przypływ pożądania ani na 137

Find_Your_Destiny

The Contract

rozpaczliwe pragnienie, abyśmy byli sami, a nie otoczeni grupą ludzi, patrzących, jak całuję moją narzeczoną. Pośpiesznie się cofnąłem, patrząc na rozbawione miny Adriana i Jenny. Wzruszyłem ramionami, pocałowałem czubek nosa Katharine i odsunąłem się, uwalniając ją z mojego żelaznego uścisku. Zatoczyła się i sapnęła, a moje ramię wystrzeliło, utrzymując ją w pionie. Przytrzymałem ją, spoglądając w dół z tym, co, miałem nadzieję, było wyrazem zaniepokojenia. — Skarbie? Podniosła wzrok, jej usta były różowe i wilgotne od mojego języka, policzki nasycone kolorem, a oczy oszołomione. Na moją rozbawioną miną, wyrwała się z mojego uścisku, wygładzając włosy. — Myślę, że powinniśmy wrócić do domu. — Mrugnąłem do niej. — Czekałam, aż to powiesz. — Spojrzała wściekle, a mnie zachciało się śmiać. Bez względu na to, czy wiedziała o tym, czy nie, właśnie zapewniła, że wszyscy myślą tak samo. Mój plan zadziałał. — O nie, nie wyjdziecie jeszcze przez kolejną godzinę. — Jenna pokręciła głową. — Nawet nie ma dziewiątej. Mama i ja wciąż nie skończyliśmy rozmawiać z Katy o ślubie. Ona się nie zobowiązuje do niczego! Przysięgam, że coś ukrywa! — W porządku — zgodziłem się. — Masz godzinę, a potem jest moja. Cała moja. Rozumiesz? Mruknęła coś o samolubnych, niecierpliwych draniach i odciągnęła Katharine. Patrzyłem, jak odchodzą, czując się trochę pominięty. Adrian przyciągnął moją uwagę i puścił oko. Odwzajemniłem się, robiąc to samo i wróciłem do baru. Szkocka była odpowiedzią.

138

Find_Your_Destiny

The Contract

Nie mogłem prowadzić. Byłem na tyle sprytny, żeby o tym wiedzieć. Katharine chciała zamówić taksówkę, więc Graham uparł się, żeby wysłać nas do domu swoim samochodem, a ja się nie kłóciłem. Nie byłem pijany, ale byłem na dobrej drodze. Wypiłem o wiele za dużo szkockiej. Pomogła mi uspokoić wrzenie, które czułem za każdym razem, gdy słyszałem śmiech Katharine. Widziałem jej uśmiech. Oglądałem jak — znowu zyskała kolejnego —natychmiastowego przyjaciela. Nie rozumiem, dlaczego mnie to obchodziło, ani dlaczego mi to przeszkadza. Oczarowywała ludźmi. A jeśli ją polubili, dadzą mi szansę, bo nikt nie uwierzy, że ktoś tak miły i dobry mógłby zakochać się w tym draniu, który trzymywał w mocy moją reputację. Ale tak było. Przez całą drogę do domu w samochodzie, była cicha, ale czujna. Upewniła się, że wysiadłem z samochodu bez problemów i owinęła ramię wokół mojego pasa. Kiedy weszliśmy do środka, pomogła mi z garniturem, wyglądając na zatroskaną. — Prawie niczego nie dotknąłeś na przyjęciu, Richard. Pozwól, że zrobię ci przekąskę. — Nie, nic mi nie jest. Zjadłem kilka twoich ciasteczek. — To nie jest posiłek — ani nawet przekąska. Zrobię ci kanapkę i jakąś kawę. Poczujesz się lepiej. Machnąłem ręką. — Przestań zachowywać się tak, jakbyś się przejmowała, jakbyś wiedziała, jak się czuję lub czego potrzebuję. — Podszedłem do barku i złapałem whisky. — Powiedziałem, że nic mi nie jest. Wypiję kolejnego drinka. — To nie jest dobry pomysł. — Dlaczego? — Ponieważ masz dość. Musisz coś zjeść. — Wyjęła mi z ręki butelkę i zaczęła iść w kierunku kuchni. Bez zastanowienia złapałem ją za ramię i obróciłem. — Nie będziesz podejmowała za mnie decyzji. Jeśli chcę się pić, napiję się. Sapnęła i puściła butelkę, którą złapałem, potrząsając głową. Find_Your_Destiny 139

The Contract

— Dlaczego tak dużo pijesz, Richard? Powinieneś być zadowolony! Oszukałeś Gavinów, dostałeś pracę i wkurzyłeś Davida! Dlaczego zachowujesz się jakby ktoś nasikał ci do płatków? Eksplodowało. Wszystko, co czułem przez cały wieczór. Irytacja przez to, jak łatwo przyjęli ją do swojej rodziny. Frustracja, że byłem jedyną osobą na zewnątrz. Dziwny sposób, w jaki reagowałem, kiedy była blisko — jakby mi się podobało. Nie powinno mi się to podobać. Nie podobało mi się to. Nie lubiłem jej. — Powiedz mi, Katharine, co z tego masz? Czy masz jakieś pokręcone poczucie męczeństwa? — Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, niebieskie kule błyszczały w przyćmionym świetle. — Czy masz jakieś chore poczucie, że jesteś lepsza ode mnie? Przyjmujesz moje gówno przez rok i bez mrugnięcia, zgodzisz się na tę maskaradę. — Podszedłem bliżej, a moja wściekłość wyparowała na powierzchnię. — Myślisz, że twoje poświęcenie uczyni mnie lepszym mężczyzną albo jakimś innym gównem? — Fuknąłem. — Myślisz, że w jakiś magiczny sposób zakocham się w tobie, a życie będzie usłane pieprzonymi różami? — Złapałem ją za ramię, potrząsając nią z większą siłą, niż wiedziałem, że powinienem. — Czy tak właśnie myślisz? Potrząsnęła gwałtownie głową. — Więc dlaczego się zgodziłaś? Dlaczego to dla mnie robisz? Milczała, a jej zęby przeżuwały policzek tak mocno, iż pomyślałem, że poleje się krew. Odepchnąłem ją z przekleństwem. — Wynoś się z mojego cholernego widoku. Na ślepo złapałem butelkę whisky, nalewając hojny strzał do szklanki. Wychyliłem alkohol, a jego gorycz rozgrzała mi gardło i pierś. Ponownie napełniłem szklankę i podszedłem do okna, wpatrując się w ciemność Victorii, lśniące światła miasta na atramentowej czerni. Stojąca za mną Katharine, się nie poruszyła. Już miałem znowu jej powiedzieć, żeby odeszła, kiedy przemówiła. — Penny Johnson nie jest moją prawdziwą ciotką. Tylko ją tak nazywam, więc nie Find_Your_Destiny 140

The Contract

muszę przez cały czas tłumaczyć naszego powiązania. Kiedy miałam dwanaście lat, moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nie miałam innej rodziny, dlatego znalazłam się w systemie opieki zastępczej. Ta wiadomość mnie zaskoczyła, mimo to pozostałem cicho. Wiedziałem, że jej rodzice umarli, ale nigdy nie wspominała o opiece zastępczej. — Dwunastoletnie dziewczynki nie znajdują się raczej na liście najbardziej pożądanych do adopcji, a nawet wsparcia, więc przebrnęłam przez kilka miejsc. To ostatnie nie było, um, zbyt miłe. Coś w jej głosie sprawiło, że się odwróciłem. Stała tam, gdzie ją zostawiłem, ze spuszczoną głową, włosy zakrywały jej twarz, więc nie mogłem nic zobaczyć. — Uciekłam. Przez jakiś czas żyłam na ulicy i pewnego dnia spotkałam Penny Johnson. Była starszą kobietą, bardzo miłą, zabrała mnie do domu, wyczyściła i z jakiegoś powodu postanowiła, że z nią zostanę. Złożyła wniosek do sądu, żeby zostać moim przybranym rodzicem. Była dla mnie wszystkim—matką, ojcem, przyjacielem, nauczycielem. Nie miała wiele, ale z tego, co zrobiła, robiłyśmy jak najlepszy użytek. Ja pracowałam, roznosząc gazety, razem zbierałyśmy butelki i puszki — rzeczy, dzięki którym mogłyśmy zarobić trochę więcej. Miała w zwyczaju, z każdej pracy, którą wykonywaliśmy, robić jakąś grę, więc nie wydawało się to takie trudne. Uwielbiała malować i wiele godzin spędzałyśmy w pokoju, który zorganizowała — ona malowała, a ja czytałam. To było spokojne życie i po raz pierwszy od śmierci moich rodziców poczułam się bezpieczna — i kochana. Przeciągnęła palcami po oparciu sofy. Tam i z powrotem w niespokojnym ruchu, aż w końcu przestała. — Nawet miałam iść na uniwersytet. Miałam niemal doskonałe stopnie w college’u i dostałam stypendium. — Nigdy go nie skończyłaś. — Zapamiętałem ten fakt z jej notatek. Jej głos był cichy i smutny, kiedy mówiła. — Penny zachorowała. Mieszkałam z nią, gdy chodziłam do szkoły, a ona zaczęła się dziwnie zachowywać. Zdiagnozowano u niej chorobę Alzheimera. Potem upadła i Find_Your_Destiny 141

The Contract

złamała biodro, a potem szybko poszło z górki. Potrzebowała stałej opieki. Dom, w którym ją umieszczono, był okropny — była zaniedbana i nieszczęśliwa. Walczyłam, żeby ją przeniesiono, ale następny był równie zły. — To niczego nie wyjaśnia. Podniosła wzrok, mrużąc oczy. — Przestań być taki niecierpliwy, Richard. Próbuję ci to wyjaśnić. Podniosłem ręce. — Przepraszam, chcę tylko się upewnić, że będzie w tym jakaś puenta. — Puentą jest to, iż zdałam sobie sprawę, że potrzebowała więcej opieki. Przyzwoitego miejsca. Wiedziałam, że muszę rzucić szkołę, znaleźć pracę i zapewnić je dla niej. Mój przyjaciel powiedział mi o tymczasowej pracy u Andersona jako osobistej asystentki — pieniądze były dobre, a gdybym zaoszczędziła i znalazła od razu inną pracę, mogłabym przenieść Penny do przyjemniejszego miejsca. Więc podjęłam pracę i stała się ona trwała. Pewnego dnia, pan Anderson wezwał mnie i zaproponował mi pracę jako twojej asystentki z podwyżką płac, gdyż byłeś bardzo trudny do współpracy — będąc "Kutasem" i w ogóle. — Przemówiły pieniądze. Pokręciła głową. — Zazwyczaj nie były dla mnie. Tyle że podwyżka oznaczała, iż mogę przenieść Penny do prywatnego pokoju. Pieniądze oznaczały, że gdy poszłam się z nią zobaczyć, otaczały ją płótna i obrazy, które jakoś wciąż były jej znajome. Była otoczona dobrą opieką i bezpieczna. Dałam jej ten sam prezent, który ona podarowała mi te wszystkie lata temu. Nie miało znaczenia, jak gówniany był mój dzień — często z twojego powodu — ponieważ na koniec mogłam zobaczyć, że kobieta, która tak bardzo się o mnie troszczyła, otrzymała to samo w zamian. Zamrugałem, oszołomiony. — Nie wydawałam pieniędzy na ubrania czy fantazyjne buty, ponieważ ich nie miałam. Tak dobrze jak zarabiałam, cała moja pensja szła na opłatę za pokój Penny. Mieszkałam w małym, okropnym mieszkaniu, ponieważ tylko na to było mnie stać. Find_Your_Destiny 142

The Contract

Robiłam zakupy w marketach i lumpeksach, ponieważ musiałam to robić. Upewniałam się codziennie, że jestem dla ciebie czysta i schludna. Przyjmowałam wszystkie okropne rzeczy, które mówiłeś i robiłeś, i ignorowałam je, by móc zachować swoją pracę, ponieważ dzięki niej miałam pewność, że Penny jest bezpieczna. — Zgodziłam się być twoją narzeczoną, ponieważ pieniądze, które mi płacisz gwarantują, że dopóki nie umrze, nigdy nie będzie się bała albo marzła, czy też miała nieodpowiedniej opieki. Nie obchodzi mnie, co mówisz albo robisz, ponieważ twoja opinia nic nie znaczy. To jest dla mnie tylko praca. Tak bardzo, jak tego nienawidzę, muszę pozwolić ci być dupkiem, którym jesteś, ponieważ niestety, potrzebuję cię tak bardzo, jak ty teraz potrzebujesz mnie. Odwróciła się, by wyjść, ale się zatrzymała. — Czy mam nadzieję, że mogę uczynić cię lepszym mężczyzną i jakimś cudem fantazjowałam o tym, że się we mnie zakochasz? Ani razu nie przyszło mi to do głowy, Richard. Potrzebujesz duszy do kochania — a nawet "wychudzony strach na wróble", taki jak ja, może zobaczyć, że jej nie masz. — Odetchnęła głęboko. — I kiedy ta farsa się skończy, odejdę i zacznę od nowa gdzie indziej. A wtedy, gdy nie będę już musiała poddawać się twoim okrutnym kpinom i nieczułym zachowaniem, moje życie będzie o wiele lepsze. Z tym, popędziła po schodach, a mnie odjęło mowę.

143

Find_Your_Destiny

The Contract

Szesnaście Richard Obudziłem się, zdezorientowany. Po chwili uświadomiłem sobie, że jestem na kanapie. Usiadłem, krzywiąc się, trzymając się za obolałą głowę. Zasłużyłem na to, ale wciąż było to do dupy. Ostrożnie podniosłem wzrok, zaskoczony, widokiem butelki wody i Tylenolu na stole przede mną. Sięgnąwszy po nie, połknąłem dwie pigułki i opróżniłem butelkę. Kiedy wstałem, koc przykrywający mi tors osunął się na podłogę. Pochyliłem się, by go podnieść, kiedy świadomość dotarła do mojego ospałego mózgu. Po tym, jak Katharine stąd wybiegła, wypiłem kolejną whisky, a jej słowa nieustannie odtwarzały się w mojej głowie. W pewnym momencie musiałem stracić przytomność, a ona najwyraźniej przyszła i mnie przykryła, zostawiając tabletki i wodę, wiedząc, że będę cierpiał, kiedy się obudzę. Mimo że byłem dla niej jeszcze większym kutasem niż zwykle, wciąż się o mnie troszczyła. Nogi mi się trzęsły, gdy siadłem, przypominając sobie słowa, które wczoraj na mnie zrzuciła — dlaczego zgodziła się mi pomóc. Dlaczego zaciskała pasa i oszczędzała — aby opiekować się kobietą, która ją przyjęła i dała jej schronienie i dom. Patrzyłem na nią z góry i umniejszałem ją za to, nie zawracając sobie głowy pytaniem jej o szczegóły. Nigdy tak naprawdę nie widziałem w niej dobrej osoby, którą była w środku. Uderzyła mnie fala mdłości i zerwałem się na górę, opróżniając żołądek z wciąż obfitej ilości whisky. Później wziąłem prysznic i więcej Tylenolu. Ciągle słyszałam jej słowa i kryjący się za nimi ból. Moje zachowanie z ubiegłego roku wielokrotnie odgrywało się w mej głowie. Moje okrutne kpiny, szorstkie słowa i ignoranckie zachowanie. Ona mimo tego, jak ją traktowałem, na pierwszym miejscu stawiała potrzeby kogoś innego i nie traciła głowy. Wykonywała swoją pracę i musiałem przyznać, że robiła to dobrze, z dumą i bez żadnego pozytywnego wsparcia ode mnie. Przyglądałem się swojej twarzy w lustrze, ręka trzęsła mi się zbyt mocno, by podnieść Find_Your_Destiny 144

The Contract

brzytwę do kilkudniowego zarostu na brodzie. Po raz pierwszy w życiu, poczułem, ogarniający mnie żar wstydu i spuściłem wzrok. Miałem dwie możliwości. Zignorować to, co się wydarzyło wczoraj wieczorem i mieć nadzieję, że Katharine będzie kontynuowała naszą farsę. Wiedziałem, że jeśli tego nie wyciągnę, ona też tego nie zrobi. Założę się, że nie pamiętam, co się stało. Albo zachować się jak dojrzały, dorosły facet, znaleźć ją, przeproś i postarać się ruszyć do przodu. Aby to zrobić, musiałem podjąć wspólny wysiłek, a przynajmniej ją zrozumieć. Nie miałem wątpliwości, że ślub był już poza zasięgiem, ale nadal mogliśmy ciągnąć to jako narzeczeni. Odepchnąłem się od blatu, ignorując walenie w głowie. Nadszedł czas, by dowiedzieć się więcej o mojej narzeczonej.

— Richard, nie spodziewałem się, że cię dziś zobaczę. A przynajmniej nie tak wcześnie. Podniosłem wzrok znad ekranu komputera. — Och, Graham. — Pociągnąłem za kosmyk opadający mi na czoło i nerwowo przejechałem dłonią po mojej karku. — Miałem kilka rzeczy do załatwienia i chciałem, um, odebrać mój samochód. Wszedł do mojego biura, siadając przed moim biurkiem. Złożyłem dłonie na ciemnym drewnie, próbując powstrzymać palce od drżenia. — Muszę przeprosić za zeszły wieczór. Za dużo wypiłem. Zaufaj mi, to nie jest dla mnie normalne zachowanie. Roześmiał się, machając ręką. — Wszyscy już tam byliśmy, Richard. Po wszystkim, co przeszedłeś i zaczęciu z nami, to oczywiście, poza tym dzisiaj jest twój wielki dzień, myślę, że zasłużyłeś na to, by się wyluzować. — Mam nadzieję, że nie zrobiłem niczego niestosownego. Find_Your_Destiny 145

The Contract

Pokręcił głową. — Nie, wszystko w porządku. Myślę, że pojechałeś z biedną Katy trochę po bandzie. Zabawnie było na to patrzeć. Pomyślałem o mojej rozmowie z nią i skrzywiłem się. — Nie była ze mnie zadowolona. —Potem zmarszczyłem brwi, gdy dotarły do mnie jego słowa. — Przepraszam, Graham, co miałeś na myśli przez "mój wielki dzień ", kiedy to powiedziałeś? Uśmiechnął się ironicznie. — To raczej ty pozwoliłeś wyjść na jaw temu, że bierzecie dzisiaj ślub, Richardzie. — Ja tak powiedziałem? — Owszem. Katy próbowała cię uciszyć, ale wydawałeś się zdeterminowany, by ujawnić waszą tajemnicę. — Nic dziwnego, że była gotowa mnie zabić. Nawet tego nie pamiętam. — Myślę, że ci wybaczy. — Mrugnął. — Nie jestem jednak pewien, czy moja żona i Jenna to zrobią. Chciały pomóc Katy przy weselu. — Przepraszam? — zaproponowałem. — W porządku. Są zadowolone z obiadu, na który się później zgodziliście. Przełknąłem. Jasna cholera. Jak mogłem zapamiętać całą rozmowę z Katharine, a nie zapamiętać ani jednego słowa z tej ustnej biegunki, którą odbyłem z Gavinem? Co jeszcze do diabła powiedziałem? — Obiad? — Katy wyjaśniła, dlaczego tak naprawdę chcecie prywatnej ceremonii. Byłeś tak elokwentny, kiedy dodałeś swoje przemyślenia, dlaczego chcesz, by to była tylko wasza dwójka, że Laura się popłakała. Zamrugałem na niego. Ja to zrobiłem? — Po tym, jak zgodziły się nie psuć ci dnia, pozwoliłeś nam zorganizować 146

Find_Your_Destiny

The Contract

dzisiejszy obiad. — Przesunął dłońmi po udach. — Jesteś pewien, że nie chcesz wziąć przyszłego tygodnia na miesiąc miodowy? — Ach, nie. Mamy inne plany. Katharine chce zabrać się do pracy nad przerabianiem mojego mieszkania, um, naszego mieszkania, to mały harmider. Zabiorę ją, jak już się zadomowimy. Skinął głową, wstał i wyciągnął rękę. — Gratulacje, Richard. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień jest wszystkim, co pragniesz. Ująłem jego rękę, mocno nią potrząsając. — Dziękuję. — Myślę, że dzisiejszy dzień jest dla ciebie, początkiem nowego, wspaniałego życia. — Błysnął mi uśmiechem. — Jestem podekscytowany, będą częścią nowego celu. Wyszedł, pozostawiając mnie gapiącego się za nim. Po wczorajszej nocy nie byłem pewien, czy Katharine w ogóle się dziś do mnie odezwie, nie wspominając o poślubieniu mnie. Nie było jej, kiedy wychodziłem i nie odebrała telefonu, kiedy wcześniej próbowałem dzwonić. Odwróciłem się do swojego komputera. Zawęziłem poszukiwania i byłem pewny, że znalazłem dom, w którym mieszkała Penny Johnson. Był blisko mojego mieszkania, prywatny i według informacji, które znalazłem na stronie, drogi. Podniosłem telefon i wykręciłem numer. — Gulden Oaks. — Dzień dobry — odpowiedziałem. — Chcę przynieść ciotce mojej narzeczonej jakieś kwiaty, kiedy odwiedzę ją dziś rano, i chcę się upewnić, że nie jest na nic uczulona. Zapomniałem zapytać o to Katharine, zanim wyszła. — Nazwisko rezydenta? — Penny Johnson. — Przepraszam ... czy powiedziałeś narzeczona, Katy? — Tak. Find_Your_Destiny 147

The Contract

— Nie miałam pojęcia, że Katy jest zaręczona Odchrząknąłem. — To stało się dość niedawno. — Cóż, będę musiała jej pogratulować. Penny nie jest uczulona na żadne kwiaty, ale jeśli naprawdę chcesz wkraść się w jej łaski, koniecznie przynieś Joey'owi ucztę. — Joey? — Jej papuga. — Och i co przynieść dla papugi, jeśli mogę zapytać? — Ulubionym przysmakiem Joey'ego jest mango, ale uwielbia też świeże owoce albo popcorn. Poczułem się tak, jakbym był w Strefie Mroku. Nigdy w najśmielszych snach nie spodziewałbym się, że obudzę się w sobotę rano z planami ożenku z panną Elliott, po tym, jak przestanę kupować owoce i popcorn dla ptaka, który należał do kobiety, której nigdy nie spotkałem. — Mango i popcorn. Rozumiem. — Opiekunowie lubią czekoladę, panie, ah...? — VanRyan. Richard VanRyan. A czy Katharine była dzisiaj? — Jeszcze nie. Ale niedługo będzie, tak mi się wydaje. — W porządku. Dziękuję, um, panno...? — Tami. Nazywam się Tami. Penny jest jedną z moich ulubionych rezydentek. — Dobrze wiedzieć. Do zobaczenia wkrótce. Odłożyłem słuchawkę. Miałem do zarobienia jakieś zakupy. Wraz z mnóstwem płaszczenia się.

148

Find_Your_Destiny

The Contract

Zatrzymałem się w drzwiach pokoju Penny Johnson, obejmując wzrokiem jej wygląd. Była drobną kobietą, pulchną, z zupełnie siwymi włosami i oczami, jak rodzynki, osadzonymi nad pucołowatymi policzkami. Te oczy uniosły się na moje pukanie, patrząc na mnie podejrzliwie. — W czym mogę ci pomóc? Wszedłem do środka, podając jej duży bukiet. — Cześć, Penny. Jestem Richard VanRyan, przyjaciel Katharine. — Tak? — Sięgnęła po kwiaty. W kącie kolorowa papuga machała skrzydłami, głośno skrzecząc. — Nazywam się Penelope. Nie pozwoliłam ci jeszcze zwracać się do mnie Penny. — Przepraszam, Penelope. — Skrzywiłem się lekko na wrzask ptaka i wyciągnąłem swój drugi zakup. — Przyniosłem Joey'owi ucztę. — Co przyniosłeś? Pogrzebałem w torbie na zakupy. — Przyniosłem mu mango. Powinienem włożyć je do jego klatki? Zacisnęła wargi i spojrzała na mnie. — Nie należysz do najbystrzejszych, prawda? — Przepraszam? — On nie może zjeść całego mango, młody człowieku. Trzeba je pokroić. Spojrzałem na mango, a potem na ptaka. — Och. — Z torby wyjąłem paczkę popcornu mikrofalowego, którą złapałem z szafki. Katharine jadła dużo popcornu. — Przypuszczam, że to też powinienem ugotować. 149

Find_Your_Destiny

The Contract

Zaczęła się śmiać. Głośne dźwięki rozbawienia odbijały się echem od ścian. — Katy musi cię lubić za wygląd, bo na pewno nie za twój mózg. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu na jej ostry język. Przypominała mi kogoś — kobietę, którą kiedyś nazwałam Nana. W tym krótkim czasie, kiedy znałem Nanę, była jedyną osobą, która się o mnie troszczyła. Była szczera, bezpośrednia i nie miała problemu z wyrażeniem swojej opinii. Sięgnąwszy w lewą stroną, nacisnęła przycisk na ścianie, by przywołać opiekuna do jej pokoju. — Tami umieści je w wodzie i pokroi mango dla biednego Joey'a. Jeśli ładnie ją poproszę, przyniesie nam kawę. Pogrzebałem w torbie i wyciągnąłem czekoladki. Przynajmniej tę część wykonałem dobrze. — Może to ci pomoże. Uniosła brew. — Może jest jeszcze dla ciebie nadzieja. A teraz usiądź i powiedz mi, jak poznałeś moją Katy i dlaczego nazywasz ją Katharine. — Uśmiechnęła się, kiedy wyciągnąłem drugie pudełko czekoladek. — Jeśli te są dla mnie, w takim razie masz moje pozwolenie, by nazywać mnie Penny. Penny Johnson była bystra, inteligentna i jak się dowiedziałem, miała pełno historii o nastoletniej Katharine. Jednak odkryłem, że jej krótkotrwałe wspomnienia były w najlepszym razie chwiejne. Nieraz widziałem, jak w jej oczach pojawiała się zasłona i potkała się o słowa, gdy pytałem o teraźniejszość. Wówczas pokierowałem ją do bardziej spójnego czasu, pytając ją o to, jak poznała Katharine. Rozpromieniła się i dała mi dłuższą wersję historii, niż ta, którą usłyszałem zeszłej nocy. Opisała tę chudą, przestraszoną dziewczynkę, którą znalazła grzebiącą w śmietniku dla jedzenia. Opowiedziała o bólu i potrzebie, jakie widziała w niebieskich oczach Katharine i o tym, jak wiedziała, że miała znaleźć ją tego pamiętnego dnia. Mogłem poczuć miłość, jaką darzyła młodszą Katharine i odkryłem, że lubię słuchać o jej życiu. Penny wahała się w myślach, potem poprosiła o coś do picia. Do czasu, aż znalazłem Tami, pokazała mi, gdzie jest kuchnia i wróciłem do pokoju, Penny drzemała w swoim 150

Find_Your_Destiny

The Contract

krześle. Jej ptak wciąż był w kącie, trzepocząc dookoła, a muzyka, która grała, kiedy przyszedłem, cicho brzęczała w pokoju. Rozglądając się, łatwo było zrozumieć, dlaczego Katharine chciała ją tutaj zatrzymać i dlaczego tak ciężko pracowała, by zostało tak przez dłuższy czas. Pokój Penny był jasny i przestronny, z dużymi oknami, wypełniony sztalugami, pudełkami z węglem, ołówkami i akwarelami. Na półkach stały książki i fotografie, a wiele jej dzieł wisiało na ścianach. Przepłynęła przeze mnie nieprzywykła fala poczucia winy, gdyż przypomniałem sobie małe płótno, które Katharine przyniosła w tę pierwszą sobotę. Byłem swoim zwykłym, żałosnym własnym ja, mówiąc jej, że nie może powiesić tego w mieszkaniu. Fala poczucia winy i wstydu przeszła w tsunami, pochłaniając mój mózg, a jego cierniste macki przeszywały moją skórę. Poruszyłem się w krześle, nieprzyzwyczajony do dziwnych emocji. — Richard? — Zszokowany głos Katharine zaskoczył mnie. — Co ty tutaj robisz? Wstałem, więcej poczucia winy zalało mi głowę. Wyglądała na wyczerpaną i wiedziałem, że to przeze mnie. — Przyszedłem spotkać się z Penny. — Dlaczego? — Czułem, że to było ważne. — Jestem zaskoczona, widząc cię na nogach. Odchrząknąłem, czując się bardziej nieswojo. — Co do tego... Podniosła rękę. — Nie tutaj. Powoli do niej podszedłem. — Czy dasz mi szansę, by z tobą porozmawiać? Jestem ci winien przeprosiny. — Westchnąłem. — Wiele, jak sądzę. — Nie szukam twojej litości. — I jej nie dostaniesz. Wszystko, o co proszę to szansa na cywilizowaną rozmowę. Find_Your_Destiny 151

The Contract

— A możesz być cywilizowany? — Chcę spróbować. Proszę, Katharine. Zacisnęła wargi. — Czy ma to coś wspólnego z tym, co powinno się wydarzyć dzisiejszego popołudnia? — Nie oczekuję, że nadal będziesz chciała mnie poślubić. — Nie? — Po tym, jak się zachowałem ostatniej nocy, absolutnie nie. — Odetchnąłem głęboko, pocierając mi kark. — Byłbym wdzięczny, gdybyś to zrobiła, ale nie oczekuję tego. — W pewnym sensie ogłosiłeś to zeszłego wieczora. Próbowałam cię powstrzymać. — Machnęła ręką. — Wyglądałeś na zdeterminowanego. — Wiem. Wypiłem zdecydowanie za dużo, a moja gęba wydawała się mieć własny rozum. Poradzę sobie z tym. — Przejechałem ręką po bolącej skroni. — W tym momencie mam szczęście, że ze mną rozmawiasz. Przygryzła wnętrze policzka, tak jak zawsze, kiedy była zdenerwowana. Zanim zdążyła coś powiedzieć, Penny poruszyła się i podniosła wzrok. — Cześć, moja Katy. Katharine minęła mnie, wyciskając pocałunek na policzku Penny. — Jak się masz dzisiaj? Penny wyciągnęła rękę i prztyknęła ją w nos. — Świetnie. — Szarpnęła brodą w moim kierunku. — Dlaczego, aż do dzisiaj o nim nie słyszałam? Katharine uśmiechnęła się i pokręciła głową. — Chyba coś wspominałam. kwiaty.

— Niezbyt mądry, ale ładny dla oczu — i ma dobry gust, jeśli chodzi o czekoladki i Find_Your_Destiny 152

The Contract

Zarechotałem przez zszokowaną minę Katharine. Byłem wdzięczny, że Penny wciąż była z nami i to świadoma. Tami powiedziała mi, że jak odpływała, często była zdezorientowana i zagubiona, kiedy budziła się z drzemki. Nie chciałem myśleć, że to ja mógłbym być tym, który widziałam ją dzisiaj przytomną i okradł Katharine z jej szansy. Nie byłem pewien, czy mógłbym znieść jeszcze więcej poczucia winy. Podniosłem płaszcz. — Zostawię was drogie panie. Pochyliłem się, unosząc dłoń Penny i całując jej grzbiet, jej żyły przypominały niebieskie pajęczyny rozkwitające pod cienką, sypką skórą. — Penny, to był zaszczyt. — Jeśli przyniesiesz więcej czekoladek, możesz wrócić. — Nie omieszkam tego zrobić. — Położyłem jej rękę z powrotem na kolanach. — Katharine, czy mogę z tobą przez chwilę porozmawiać? Wyszliśmy na korytarz. — Przyjechałaś samochodem? — spytałem, myśląc, że poczekam na nią, jeśli przyszła na pieszo. — Tak. Spojrzałem na jej dłoń. — Gdzie jest twój pierścionek? — Nie zakładam go, kiedy tu przyjeżdżam. Dezorientuje Penny. Jest bezpieczny w mojej torebce. To miało sens. Ulżyło mi, że nie powiedziała, iż to dlatego, że cała sprawa została odwołana. — Okej. Dobrze. Do zobaczenia w mieszkaniu? Zawahała się, milcząc. — Co jeśli ja... jeśli zgodzę się wyjść dzisiaj za ciebie, czy dałbyś mi coś w zamian? Uznaj to za prezent ślubny. — Czego chcesz? Find_Your_Destiny 153

The Contract

— Chcę poznać twoją historię. Twoje dzieciństwo. — Nie mówię o swojej przeszłości. — Stanowczość w moim głosie wskazywała, że nie podlegało to dyskusji. Wyprostowała się, trzymając sztywne ramiona. — W takim razie, idź sam się poślubić, VanRyan. Do zobaczenia później w mieszkaniu. Złapałem ją za ramię, zanim zdążyła odejść. — Katharine — zacząłem ze znużeniem. Nasze oczy się spotkały. Dostrzegłem jej determinację. — W porządku. Wyjdź za mnie dzisiaj, a powiem ci. — Obiecujesz? — Tak. — Chcę, żebyś nosił obrączkę. — Świetnie — fuknąłem. — Nic wymyślnego. — Możesz iść sam ją sobie wybrać. — Coś jeszcze chcesz w ramach prezentu? — Mój głos był nasączony złośliwością. — Nie, twoją historię i obrączkę. — Od razu po nią pójdę. — W takim razie dzisiaj za ciebie wyjdę. Przez chwilę byłem oszołomiony. Spodziewałem się krzyków, oskarżeń i kłótni. Może nawet łez i jej mówienia mi, bym się pieprzył, tym razem naprawdę. Jej zgoda mnie zaskoczyła. — Dziękuję Ci. O trzeciej? — Spotkam się z tobą w domu. Odwróciła się i wróciła do pokoju Penny, zostawiając mnie wpatrującego się w nią, oniemiały. Find_Your_Destiny 154

The Contract

Kiedy panna Elliott stała się taką siłą, z którą należy się liczyć? Nie miałem pojęcia, ale po raz pierwszy poczułem wdzięczność, że jest po mojej stronie.

Find_Your_Destiny 155

The Contract

Siedemnaście Richard Czekałem w kuchni, chodząc tam i z powrotem, i bawiąc się z krawatem. Cholerna rzecz nie chce leżeć płasko choćby nie wiem, co zrobię, jakbym zapomniał, jak zawiązać węzeł Windsora. To nie było tak, że się denerwowałem. Nie miałem się czego obawiać — Katharine i ja po prostu wypowiemy kilka słów, podpiszemy kartkę papieru i skończymy z formalnością małżeństwa. To była kolejna warstwa w moich planach. Proste. To nic nie znaczyło. Ponownie pociągnąłem za jedwab. Dlaczego ten pieprzony krawat nie leżał płasko? zrobił?

— Ciągnij tak dalej, Richard, a nic nie zostanie z tego materiału. Co ten krawat ci

Zaskoczony, podniosłem wzrok. Katharine stała w drzwiach, wyglądając na równie zdenerwowaną, jednakże, znacznie ładniej. — Łał! Miała na sobie prostą sukienkę w kolorze złamanej bieli, która opinała jej wąską talię i eksplodowała w spienionym materiale przy kolanach. Góra była koronkowa i eksponowała jej smukłą szyję i ramiona. Włosy miała upięte do tyłu, zwisające z jednej strony w kaskadzie loków. Odcień szampana sukni podkreślał jej karnacje. Zerknąłem w dół, uśmiechając się do jej butów — małe z niewielkim obcasem — były idealne. Przyzwyczaiłem się do tego, jak dobrze pasuje przy moim ramieniu i teraz nie chciałem, by była ani trochę wyższa. Podszedłem do niej, unosząc jej dłoń i pocałowałem ją. — Wyglądasz ślicznie. Spuściła oczy, a następnie wyprostowała ramiona. — Dziękuję. Find_Your_Destiny 156

The Contract

— Nie. To ja ci dziękuję. — Za? — Gdzie chciałabyś, bym zaczął? Przede wszystkim za zgodzenie się na ten plan. Za dotrzymanie przez ciebie słowa, nawet jeśli miałaś wszelkie prawo powiedzieć mi, żebym poszedł do diabła. — Sięgając, zakręciłem długi kosmyk wokół palca, pocierając miękkie pasma włosów, uwalniając je, pozwalając, by zwinął się z powrotem na miejscu. — Za bycie lepszą osobą niż ja — dodałem z całkowitą szczerością. Jej oczy się rozjaśniły. — To najmilsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś. — Wiem. Nie za bardzo się starałem nie być takim dupkiem, prawda? — Spojrzałem jej w oczy, nie mogąc odwrócić wzroku. — Postaram się bardziej. Wściekle dorwała się do wewnętrznej strony policzka. — Hej. Dosyć — zachichotałem, przesuwając palcem po jej policzku. — Żadnej krwi w dniu naszego ślubu. — Kąciki jej warg uniosły się w uśmiechu. Pochyliłem się i podniosłem drobny upominek, który dla niej kupiłem, wyciągając bukiet kwiatów. — Dla ciebie. — Richard! — Pomyślałem, że chciałabyś je mieć — powiedziałem, czując się nieśmiało. Ukryła nos w małym bukiecie. — Kocham je. — Zmarszczyła brwi. — A co z tobą? — Ja nie trzymam bukietu. — Uśmiechnąłem się złośliwie, chcąc rozjaśnić poważny ton, który obraliśmy. Pokręciła głową z uśmiechem i podeszła do szuflady, grzebiąc w niej. Przejrzała bukiet i ścięła jedną z róż, a następnie ostrożnie przypięła ją do mojej klapy. Jej drobne palce pokręciły się i wygładziły krawat. Poklepała materiał, wyglądając na zadowoloną. — Już. Teraz jesteś gotowy. — A ty jesteś gotowa? — spytałem, niemal bojąc się odpowiedzi. Find_Your_Destiny 157

The Contract

— Tak. Zgiąłem swoje ramię. — Weźmy ślub.

To była prosta ceremonia. Tylko my dwoje, ze świadkami, których żadne z nas nie znało. Słowa zostały wypowiedziane, wymieniono krótkie przysięgi, a my zostaliśmy ogłoszeni mężem i żoną. Wsunąłem jej cienką obrączkę z brylantem, a ponieważ poprosiła, pozwoliłem jej, by wsunęła mi na palec bezpretensjonalną platynową obrączkę. Zerknąłem na swoją dłoń, zginając palce i zaciskając pięść, zimny metalowy dotyk, był obcy na mojej skórze. Katharine obserwowała mnie, a ja się do niej uśmiechnąłem. — Oznakowany, jako zajęty, więc zgaduję, że to oficjalne. Sędzia pokoju zachichotała. — Teraz możesz pocałować swoją pannę młodą. Opuściłem głowę, nasze spojrzenia się zablokowały. Musnąłem jej wargi swoimi, obejmując dłonią jej szyję, przyciągnąłem ją mocno do siebie i głęboko pocałowałem. W końcu to moje prawo — była moją żoną. Kiedy się odsunąłem, otworzyła oczy i zaskoczyła mnie szczera łagodność jej spojrzenia. Jej uśmiech był prawdziwy i odwzajemniłem go w pełni, zrzucając kolejny szybki pocałunek na jej pełne wargi. — Jesteśmy małżeństwem, Richard. Nie miałem pewności, dlaczego te słowa mnie ucieszyły, ale tak się stało. — Jesteśmy. Teraz musimy iść na obiad z rodziną Gavinów. Jakie są szanse, że utrzymają go kameralnie? — Nie ma żadnych — ale ty byłeś tym, który się na to zgodził. — Wiem. Nie przypominaj mi. Podpisujmy papiery i idźmy wypić piwo, którego się nawarzyło. 158

Find_Your_Destiny

The Contract

— Dobra.

Podjechaliśmy przed dom. Wjechałem na parking i rozejrzałem się z westchnieniem ulgi. — Bez dodatkowych samochodów. —Dzięki Bogu. Spojrzałem na pannę Elliott. Katharine. Panią VanRyan. Moją żonę. Jasna cholera. Byłem żonaty. — Richard? Co jest? Zbladłeś. Potrząsnąłem głową. — Dziękuję Ci. Mówię poważnie, Katharine. Naprawdę. — Wiem. — Nie sądzę, bym mógł... — Nie. — Nawet nie wiesz, co zamierzałem powiedzieć. — Próbowałeś namówić mnie, bym zapomniała o usłyszeniu historii twojego dzieciństwa. — To zwykła rodzicielska bzdura, Katharine. Dlaczego chcesz to wywlekać? — Czuję, że to ważne. — Z jękiem, schowałem twarz w dłoniach, na to, jak wykorzystała moje własne słowa, przeciwko mnie. — Proszę, Richard. 159

Find_Your_Destiny

The Contract

— W porządku. — Fuknąłem. — Później. — Poczekam. — Dobra. Przejdziemy przez to gówno. Przewróciła oczami z niecierpliwością. — Cóż, ten wysiłek trwał przez całe trzy minuty. Złapałem się za kark. — To nie jest dla mnie łatwy temat. — Rozumiem to, ale w tej chwili nie mówimy o tym. Właśnie teraz twój nowy szef i jego rodzina organizują dla nas uroczysty obiad. Wyjmij głowę z dupy, uśmiechnij się i zachowuj tak, jakbyś mnie uwielbiał — nalegała, po raz kolejny rzucając we mnie moimi słowami. Z tymi słowami wysiadła z samochodu i pochyliła się. — Idziesz? Ogłuszony, mogłem tylko skinąć głową.

To było prawdopodobnie tak stonowane, na ile Gavinowie mogli przystać. Tylny taras został wyposażony w ekstrawagancki stół z tiulem i małymi lampkami rozwieszonymi wokół obszaru, kwiatami i świecami migoczącymi na lekkim wietrze. W kącie stał kolejny mały stolik z tortem weselnym. Oczy Katharine były ogromne, kiedy na mnie zerknęła. — Jak oni zrobili to w jeden dzień? — Korzyści płynące z pieniędzy i powiązań — mruknąłem. Musiałem przyznać, że sam byłem pod wrażeniem. 160

Find_Your_Destiny

The Contract

Nasi gospodarze uśmiechnęli się do nas, kiedy przybyliśmy, Laura porwała Katharine w ciasny uścisk. Graham poklepał mnie po ramieniu, gratulując mi, a ja cierpiałem męki przez uściski i potrząsanie dłoni reszty rodziny. Niewątpliwie byli dotykalską grupą. Cofnąłem się, chwytając się dłoni Katharine jak talizmanu. Może jeśli będę ją dotykał, oni wszyscy przestaną przytulać mnie. Obiad był wystawny, szampan obfity, ale tym razem trzymałem głowę. Sączyłem tylko wino i piłem wodę przez większość wieczoru. Na ceremonii mogło nie być żadnych zdjęć, ale Jenna i Laura nadrabiały to za pomocą telefonów, ciągle robiąc zdjęcia i wołając o pocałunki. Na szczęście, Katharine tym razem wypiła wystarczająco dużo, więc nie wydawała się mieć nic przeciwko. Prawdę mówiąc, pochylała się, unosząc twarz z zapałem, uśmiechając się i akceptując moje pieszczoty. Kopiując pozostałe pary przy stole, obejmowałem ją ramieniem przez większość czasu, przesuwając palcami po jej odsłoniętej skórze. Od czasu do czasu odwracałem się i składałem pocałunek na jej miękkim ramieniu albo szyi i szeptałem jej do ucha jakiś bezsensowny komentarz, sprawiając, że albo się uśmiechała albo śmiała. Byliśmy żywym obrazem szczęśliwych nowożeńców. Jenna zwróciła się do niej w pewnym momencie. — Och, Katy! Prawie zapomniałam. Prowadzę zajęcia z jogi, a nowe zaczynają się w przyszłym tygodniu! Proszę, przyjdź! Pokochasz to. Julia kiwnęła głową. — Adam opiekuje się dziećmi. Chodzę na wszystkie zajęcia — nawet dla początkujący — tak bardzo to kocham. Jenna jest niesamowitym nauczycielem. Oczy Katharine rozbłysły z zainteresowaniem. — Och, chciałbym! Zawsze chciałam tego spróbować. A kiedy? — Wtorkowe wieczory — to ośmiotygodniowy kurs dla początkujących. Robimy przerwę, a potem przechodzimy na następny poziom. Światło w jej oczach przygasło. — Nie mogę — wtorek to noc muzyki w domu opieki. Lokalne grupy przyjeżdżają i zabawiają mieszkańców. Zabieram Penny na wszystkie; ona uwielbia na nie chodzić. Nie chciałbym jej zawieść; ona nie potrafi się beze mnie obejść. Zauważyłem listę na tablicy ogłoszeń Penny, kiedy tam byłem. W tym tygodniu była Find_Your_Destiny 161

The Contract

wieczór jazzowy. Kochałem muzykę jazzową. Fakt, że pójście na jogę było czymś, czego chciała Katharine, sprawił, że chciałem jej to dać, więc się odezwałem. — Ja z nią pójdę. — Co? — Idziesz na zajęcia. Powiedziałaś, że chcesz spróbować jogi. Pójdę na kolację z Penny i zabiorę ją do sali. — Szturchnąłem ją ostrożnie. — Wiesz, że uwielbiam muzykę jazzową. — Mrugnąłem, drażniąc ją. — Może to pomoże ci z twoją równowagą. — To jest świetny pomysł! — Zachwyciła się Jenna. — One są w każdy wtorek — zauważyła Katharine. — Nie ma sprawy. — Podobały mi się wszystkie rodzaje muzyki, z wyjątkiem heavy metalu, a wątpiłem, by ten gatunek znalazł się w składzie. — Wydaje mi się, że Penny i ja mamy randkę co wtorek, przez jakiś czas. Pochyliła się bliżej i szepnęła: — Jesteś pewien? — Tak — odszepnąłem. — Chciałbym spędzić więcej czasu z Penny. — Napotkałem jej oczy. — Szczerze. Pocałowała mnie w policzek. — Dziękuję — odetchnęła mi do ucha. Obróciłem się i pochwyciłem jej usta. — Nie ma za co. Oparłem się z westchnieniem. Byłem zadowolony, że mogę coś dla niej zrobić. Widziałem, jak Graham patrzy na mnie, kiwając głową z aprobatą. Spuściłem wzrok, niemal wytrącony z równowagi po jego cichym wsparciu. Cóż za dziwny, pełen emocji dzień. Po obiedzie, Laura zmusiła nas do odsunięcia stołu, by zrobić wolną przestrzeń, nalegając, żebyśmy zatańczyli. Wdzięczny, że to przećwiczyliśmy, wyciągnąłem rękę, uśmiechając się do Katharine. Find_Your_Destiny 162

The Contract

— Jesteś gotowa do tańca z mężem? Jej uśmiech był nieśmiały, ale prawdziwy, kiedy wsunęła dłoń w moją. — Jestem, moje kochanie. Po prostu nie wykorzystuj całej swojej energii na parkiecie. Mrugnąłem. — Nie martw się o to, skarbie. Obróciłem ją na parkiecie pośród śmiechu. Przytuliła się do mnie, gdy poruszaliśmy się do muzyki. Znowu uderzyło mnie to, jak dobrze do mnie pasuje — to, jak jej głowa znajdowała się na idealnej wysokości, by schować się pod moją brodą. Poczułem jej delikatny zapach i rozkoszowałem się jedwabistym dotykiem jej włosów na mojej skórze. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy się obracaliśmy, a nasze kroki się zsynchronizowały. Wybrałem idealną fałszywą żonę.

Kiedy wyjeżdżaliśmy, było więcej uścisków, życzeń i gwizdów. W samochodzie oboje milczeliśmy. Ciągle zerkałem na Katharine. — Wszystko w porządku? — Hmm. — Z twoją głową w porządku? Opierając się o zagłówek, skinęła głową. — Nic mi nie jest. To był miły dzień. — Dobry na ślub pod przymusem z dupkiem? — Plasuje się w mojej pierwszej dziesiątce. Zarechotałem. Jej humorystyczna strona pojawiała się coraz częściej z każdym dniem. 163

Find_Your_Destiny

The Contract

Lubiłem to. — Jak dużo Adam jest starszy od Jenny? — Myślę, że dziesięć lat. Powiedziała mi, że była trochę zaskoczona. — Najmłodsza w rodzinie. — Choleryczka, jak sądzę. Adam jest znacznie spokojniejszy. — Jak Graham — zamyśliła się. — Lubię ich wszystkich. To wspaniała grupa. — Oni też cię lubią. — Próbuję nie czuć się winna — przyznała. — Są tacy mili. — Nikt tu nie zostanie zraniony, Katharine. Zamierzam zrobić, ile w mojej mocy dla Grahama. Dostanie kogoś tak zaangażowanego, jak każdy z jego rodziny, upewniającego się, że jego firma się rozwija. — Jednak, potem... — Będziemy się o to martwić później. Miną miesiące. Nie rozwódź się nad tym. Przez chwilę milczała. — Dziękuję za propozycję spędzenia czasu z Penny. Wzruszyłem ramionami. Byłem wdzięczny, że odpuściła. — Jak już powiedziałem, polubiłem ją. Chcę ją bardziej poznać. Jako twój mąż powinienem. Byłoby to po prostu naturalne. Zamruczała na zgodę. — Myślę, że ich przekonałeś. Nawet Grahama — dodała. — Obserwował nas i myślę, że spodobało mu się to, co zobaczył. — Zgadzam się. Dziękuję Ci. Kolejna świetna robota, panno Elliott. — Teraz pani VanRyan, dzięki tobie. Dziwne falowanie przeszło przez moją piersi na jej słowa. — Przyznaję się do błędu. Pani VanRyan. 164

Find_Your_Destiny

The Contract

Odwróciła twarz, wyglądając przez okno. — I to nie była tylko praca — szepnęła tak cicho, że prawie mi to umknęło. Nie miałem odpowiedzi na jej oświadczenie. Z jakiegoś powodu odnalazłem jej rękę w ciemności i uścisnąłem ją. Trzymając za nią całą drogę do domu.

Zasnęła, zanim dotarliśmy do naszego budynku. Wiedziałem, że jest wyczerpana po wczorajszej nocy i wydarzeniach dnia, więc postanowiłem pozwolić jej spać. Otworzyłem drzwi, podniosłem ją i zaniosłem, do mieszkania. Była malutka w moich ramionach, z głową opartą na moim ramieniu. Doszedłem do przekonania, że nie potrafię oderwać od niej wzroku, kiedy winda wiozła nas na górę. Kiedy znalazłem się w jej pokoju, położyłem ją na łóżku, nie wiedząc, co zrobić z sukienką. Zbudziła się trochę i z moją zachętą udało nam się zdjąć jej przez głowę sukienkę, wówczas opadła z powrotem, już pogrążona we śnie. Przykucnąłem przy łóżku, obejmując wzrokiem jej śpiącą postać. Koronka, która pasowała do sukni, zakrywała jej piersi, trójkąt z takiego samego jedwabiu ukrył przed moimi oczami, jej nienaruszoną płeć. Chociaż zawsze sądziłem, że nie jest w moim typie, ku mojemu zaskoczeniu, uważałem delikatne krzywizny i zagłębienia jej ciała za seksowne. Ostrożnie przesunąłem palcem po jej obojczyku, w dół klatki piersiowej i przez brzuch. Jej skóra była niczym satyna pod moim dotykiem. Zadrżała we śnie, zwijając się w kłębek na boku, mamrocząc coś niespójnego. Wygięła i zwinęła palce u stóp, wznawiając sen. Odgarnąłem ciemne loki włosów i przyjrzałem się jej twarzy. Twarzy, którą nazwałem zwyczajną. Nie była ona zwyczajna. Jej kości policzkowe były zbyt widoczne, a ona sama wciąż zbyt chuda, jednak wiedziałem, że teraz jest w bezpiecznym miejscu, może odżywiać się prawidłowo i mieć mniej zmartwień, wszystko w niej może się bardziej zaokrąglić. Zmęczenie zostanie wymazane spod jej oczu, a spokojne, szczere piękno, które widzieli inni, i które ja w końcu odkryłem, rozbłyśnie. Potrząsnąłem głową, na te dziwne myśli, dotyczące Katharine. Dzisiejszy dzień był 165

Find_Your_Destiny

The Contract

wypełniony emocjami, które rzadko, jeśli w ogóle, czułem. Wiedziałem bez cienia wątpliwości, że to z powodu kobiety śpiącej przede mną. Mimo to nie rozumiałem, dlaczego. Moje ciało pobudziło się na jej widok, a mnie uderzyła nowa fala wstydu. Nie powinienem się na nią gapić, kiedy spała, bez względu na to, jak atrakcyjna była jej półnaga postać. Pośpiesznie przykryłem ją kołdrę pod samą brodę i zgasiłem światło. Zostawiłem jej drzwi otwarte i poszedłem do swojego pokoju, przygotowując się na noc niespokojnego snu. Jej poddanie się wyczerpaniu, które poczuła w samochodzie, było tylko krótkim wytchnieniem. Wiedziałem, że rano poprosi o swoją historię. Wiedziałem też, że jej ją dam, gdyż koniec końców, byłem jej to winny. Po tym jak wziąłem prysznic, spojrzałem w lustro na swoje odbicie. Zewnętrzną powłokę, której wielu zazdrościło. Tę, która wewnątrz, ukrywała pustą, zagubioną osobę. Ignorowałem go i pochowałem na wiele lat, a teraz Katharine zamierzała wyprowadzić go na powierzchnię. Zadrżałem, upuszczając ręcznik na podłogę. Bałem się tej rozmowy. Przeszedłem przez pokój i otworzyłem szeroko drzwi, chociaż wiedziałem, że tej nocy, nie będzie dla niej żadnego pocieszającego świszczącego oddechu. Wślizgnąłem się do łóżka, a dziwna tęsknota przeszła mi przez głowę. Życząc sobie, by leżałam tam, czekając na mnie.

166

Find_Your_Destiny

The Contract

Osiemnaście Richard Siedziałem przy ladzie, pielęgnując mój trzeci kubek kawy, kiedy zeszła na dół w niedzielny poranek. Przygotowała sobie kubek — ja wciąż nie próbowałem używać ekspresu do kawy, który pojawił się pewnego dnia w zeszłym tygodniu, więc sama musiała to zrobić. Wyczułem jej ukradkowe spojrzenia, gdy czekała, aż Maszyna wykona swoją magię. — Co? — Westchnąłem. — Zasnęłam. — Byłaś wyczerpana. — Obudziłam się w moim łóżku. Bez sukienki. Uniosłem brew. — Zdaje się, że to tradycja, by mąż przeniósł żonę przez próg i ściągnął z niej suknię w noc poślubioną, jak sądzę. Głęboki szkarłat przemknął przez jej policzki, podkreślając delikatne kości. Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. — Pomogłaś mi, Katharine. Zasnęłaś; przykryłem cię i wyszedłem z pokoju. Pomyślałem, że w innym przypadku możesz poczuć się nieswojo. — Och. — Usiadła obok mnie i pociągnęła łyk kawy, zanim zauważyła zapakowaną paczkę na ladzie. — Co to jest? Popchnąłem pudełko w jej stronę. — Prezent. 167

Find_Your_Destiny

The Contract

— Dla mnie? — Tak. Odkryłem, że jest rozpruwaczką — żadnego delikatnego odrywania taśmy i ostrożnego usuwania papieru. Złapała go za róg i zerwała z radością dziecka w świąteczny poranek. To wyrwało mały uśmiech na mojej twarzy. Spojrzała na pudełko. — Co? Uśmiechnąłem się złośliwie na jej zmieszanie. — To jest gofrownica. — Mówiłaś, że chcesz jakąś, więc ci ją kupiłem. Jako prezent ślubny. — Zarechotałem. — Nie mogłem zmieścić stołu w torbie na prezent. Chyba sam musisz go wybrać. Podniosła na mnie wzrok. — Prezent, który chciałam, kosztuje nie więcej niż mały kawałek twojego czasu. Myliła się w tym. Wiedziałem, czego chciała, co obiecałem jej w zamian za poślubienie mnie. — Nie odpuścisz tego, prawda? — Nie. Ty znasz moją historię. Chcę poznać twoją. — Uniosła uparcie podbródek. — Obiecałeś mi. Mój kubek kawy uderzył w granit z trochę zbyt dużą siłą. — Dobra. Zsunąłem się ze stołka, spięty i wzburzony. Podszedłem do okna, patrząc na miasto, na postacie małe i odległe — tak jak chciałem, by były te wspomnienia. Jednak Katharine chciała, żeby zostały wywleczone na światło dzienne. — Mój ojciec był playboyem. Bogatym, rozpieszczonym i prawdziwym łajdakiem. — Zaśmiałem się, odwracając, by spojrzeć na nią intensywnym spojrzeniem. — Jaki ojciec, taki syn. 168

Find_Your_Destiny

The Contract

Katharine przeniosła się na sofę, usiadła i milczała. Odwróciłem się do okna, nie chcąc nawiązywać kontaktu wzrokowego. — Grał twardo, dużo podróżował, w zasadzie robił to, co chciał, dopóki nie zadzwonił do niego mój dziadek. Kazał mu dorosnąć i zagroził, że odetnie go finansowo. — O rany — mruknęła. — Nie długo po tym, on i moja matka się pobrali. — Cóż, twój dziadek musiał być zadowolony. — Nie dość zadowolony. Niewiele więcej się zmieniło. Teraz bawili się razem, wciąż podróżując, wydając mnóstwo pieniędzy. — Przeniosłem się i usiadłem naprzeciwko niej na otomanie. — Był wściekły i dał im ultimatum: jeśli nie będzie miał wnuka, brykającego mu na kolanach w ciągu roku, odetnie ich oboje. Zagroził również, że zmieni wolę w testamencie, całkowicie wyłączając mego ojca. — Twój dziadek brzmi trochę apodyktycznie. — Przechodzę przez szczerze. Przewróciła oczami i pokazała, że powinienem kontynuować. — Więc się urodziłem. — Oczywiście. Napotkałem jej spojrzenie. — Nie urodziłem się z miłości, Katharine. Urodziłem się z chciwości. Nie byłem chciany. Nigdy nie byłem chciałem. — Twoi rodzice cię nie kochali? — Nie. — Richard... Podniosłem rękę. — Całe moje dzieciństwo, całe moje życie, słuchałem o tym, jaką byłem 169

Find_Your_Destiny

The Contract

niedogodnością — dla nich obojga. Że mieli mnie, by upewnić się, iż gotówka ciągle napływa. Zostałem wychowany przez opiekunki, wychowawców, a gdy tylko byłem wystarczająco duży, odesłano mnie do szkoły z internatem. Zaczęła przygryzać wewnętrzną stronę policzka, nie mówiąc ani słowa. — Przez całe moje życie uczono mnie, że jedyną osobą, na której możesz polegać, jesteś ty sam. Nawet gdy wróciłem do domu w czasie przerw w szkole, nie byłem mile widziany. —Pochylając się, złapałem się za kolana. — Starałem się. Bardzo się starałem, żeby mnie pokochali. Byłem posłuszny. Najlepszy w szkole. Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby mnie zauważyli. Niczego to nie zmieniło. Prezenty, które zrobiłem w szkole na Dzień Matki i Ojca, zostały wyrzucone. Moje rysunki zostały zniszczone. Nie pamiętam uścisków na dobranoc ani pocałunków, albo gdy rodzic czytał mi bajkę przed pójściem spać. Nie było współczucia dla zdrapanych kolan czy złych dni. Moje urodziny zostały oznaczone kopertą gotówki. Boże Narodzenie było niemal takie samo. — Łza spłynęła po jej policzku, a jej widok mnie zaskoczył. — Bardzo wcześnie nauczyłem się, że miłość nie jest emocją, która mnie nie interesuje. On czyniła mnie słabym. Więc przestałem próbować. — Nie było nikogo? — wyszeptała. — Tylko jedna osoba. Opiekunka, gdy miałem około sześciu lat. Miała na imię Nancy, ale ja nazwałem ją Nana. Była starsza, uprzejma i była dla mnie inna. Czytała mi, rozmawiała, bawiła się ze mną, słuchała mojego dziecięcego paplania. Mówiła mi, że mnie kocha. Stanęła przed moimi rodzicami i starała się sprawić, by zwracali na mnie więcej uwagi. Wytrzymała dłużej niż pozostałe, to dlatego moja pamięć o niej jest ostrzejsza niż o innych. Jednak odeszła; wszyscy tak zrobili. Odetchnąłem ciężko. — Myślę, iż moi rodzice uważali, że mnie rozpieszcza, więc ją zwolnili. Słyszałem, jak kłóciła się z moją matką o to, że mnie odizolowali i że zasługiwałem na więcej. Kilka dni później obudziłem się z nową nianią. — Czy to ją przypomina ci Penny? — Tak. — A od tamtego czasu? 170

Find_Your_Destiny

The Contract

— Nikt. — Nie byłeś blisko ze swoim dziadkiem? To on najwyraźniej najbardziej cię pragnął. Pokręciłem głową. — Chciał, żebym kontynuował linię VanRyan. Rzadko go widywałem. Zmarszczyła brwi, ale się nie odezwała. Wstałem, chodząc po pokoju, ze ściśniętym żołądkiem, kiedy pozwoliłem sobie pamiętać. — Ostatecznie moi rodzice ledwo mogli się tolerować, nie mówiąc już o mnie. Mój dziadek umarł, a oni się rozeszli. Przez lata byłem odsyłany tam i z powrotem między nimi. — Chwyciłem się za kark, kiedy ból w piersiach zagroził, przytłoczeniem mnie. — Żadne z nich mnie nie chciało. Wędrowałem z miejsca do miejsca, tylko po to, aby zostać zignorowanym. Moja matka przemykała, podróżowała i spotykała się z innymi. Niejednokrotnie budziłem się u nieznajomego, aby tam opiekować się jakimś dzieckiem, podczas gdy ona szła dalej swoją wesołą drogą. Mój ojciec przechodził od kobiety do kobiety; nigdy nie wiedziałem, na kogo natknę się w korytarzu czy w kuchni. — Skrzywiłem się. — Byłem naprawdę wdzięczny, kiedy odesłali mnie do szkoły. Przynajmniej tam mogłem zapomnieć. — Mogłeś? Kiwnąłem głową. — Bardzo wcześnie nauczyłem się szufladkować. Nic dla nich nie znaczyłem. Mówili mi to dość często, pokazywali w swoim zaniedbaniu. — Wypuściłem ogromny podmuch powietrza. — Ja też nie miałem względem nich żadnych uczuć, żadnych. To byli ludzie, którzy płacili za rzeczy, których potrzebowałem. Nasz kontakt prawie zawsze ograniczał się do dyskusji o pieniądzach. — To okropne. — Tak to było, całe moje życie. — Żaden z nich nie wzięło powtórnie ślubu? — Zapytała po kilku uderzeniach ciszy. Roześmiałem się; dźwięk był gorzki i ostry. — Mój dziadek postawił warunek w swoim testamencie: gdyby się rozwiedli, mój Find_Your_Destiny 171

The Contract

ojciec zostałby odcięty od zasiłku. Moja matka nie mogła dotknąć pieniędzy, więc formalnie pozostali w związku małżeńskim. Mój ojciec nie dbał o to; miał mnóstwo zasobów. Pieprzył się, gdy byli małżeństwem, i kontynuował to, kiedy się rozstali. Umówili się na comiesięczną kwotę, a ona żyła takim życiem, jakim chciała i on również. Sytuacja, w której obie strony wygrywają. — A ty zgubiłeś się przy tym tasowaniu. — Katharine, ja nigdy nie byłem w tasowaniu. Byłem odrzuconym z talii kart Jokerem. Ostatecznie jednak nie miało to znaczenia. — Dlaczego? — Kiedy miałem prawie osiemnaście lat, moi rodzice mieli wspólną uroczystość. Zapomniałem, co to było — jakaś społeczna rzecz. Bywali na wielu takich. Z jakiegoś powodu wyszli razem, przypuszczam, że zabierał ją do domu i pijany kierowca uderzył w nich czołowo. Oboje zginęli ma miejscu. — Byłeś smutny? — Nie. — Musiałeś coś poczuć? — Jedną rzeczą, którą poczułem, była ulga. Nie musiałem chodzić do miejsc, w których nie byłem chciany, ale do których wysyłano mnie ze względu na pozory. Jednak, co ważniejsze, nie musiałem udawać, że obchodzi mnie dwoje ludzi, którzy nigdy za cholerę o mnie nie dbali. Wydała dziwny cichy dźwięk z głębi gardła, pochylając na moment głowę. Jej reakcja wydawała mi się osobliwa. Wydawała się taka zdenerwowana. — Ponieważ byli jeszcze legalnie małżeństwem, a ich wola nigdy się nie została zmieniona, odziedziczyłem to wszystko — kontynuowałem. — Każdy ostatni grosz, co jest dość ironiczne, biorąc pod uwagę, że jedyną rzeczą, jaką dla mnie zrobili, było to, że umarli. — Czy w ten sposób pozwalasz sobie na swój styl życia? Find_Your_Destiny 172

The Contract

— Nie bardzo. Rzadko zanurzam się w moich dzierżawach. Wykorzystuję je do ważnych rzeczy, takich jak kupno tego mieszkania i opłata za moją edukację. Nigdy nie chciałem życia, jakie mieli moi rodzice — niepoważnego i rozrzutnego. Lubię pracować i wiedzieć, że mogę przetrwać na własną rękę. Nie mam wobec nikogo zobowiązań. — Czy to z tego mi płacisz? Potarłem kark, czując, lekką wilgoć wywołaną stresem. — Uważam, że jesteś ważna, tak. — Ponownie pochyliła głowę, włosy jej opadły i zakryły twarz. Usiadłem obok niej i obróciłem się twarzą do niej. — Hej. Spójrz na mnie. — Uniosła twarz. Jej policzki były mokre od łez, oczy szeroko otwarte, a dłonie zacisnęły się na poduszkach sofy tak mocno, że pobielały jej kłykcie. — Dlaczego jesteś tym zdenerwowana? — Oczekujesz, że pozostanę spokojna po usłyszeniu, jak bardzo byłeś zaniedbywany przez całe twoje życie? Wzruszyłem ramionami. — To przeszłość, Katharine. Mówiłem ci, że nie była ona piękna. Jednak, nie dotyczy ona chwili obecnej. — Nie zgadzam się. Myślę, że tak, Richard. Pokręciłem głową. — Nic się nie zmieni, ponieważ opowiedziałem ci moją historię. — Może nie dla ciebie. — Nie rozumiem. — Oczywiście, że nie, nie jestem zaskoczona. — Co to do diabła znaczy? — To mi wiele wyjaśnia. Dlaczego jesteś taki, jaki jesteś, w kontaktach z ludźmi. Dlaczego nie zbliżasz się do nikogo w swoim życiu. I dlaczego nie wpuszczasz ludzi. Spiorunowałem ją wzrokiem. — Nie zaczynaj mnie analizować. Find_Your_Destiny 173

The Contract

— Nie robię tego. Mówię to, co myślę, to wszystko. — Nie chcę twoich łez ani twojego współczucia. — To szkoda, Richard — ponieważ masz jedno i drugie. Twoi rodzice byli okropnymi ludźmi, a ty — żadne dziecko — nie zasługuje na złe traktowanie ani ignorowanie. —Uśmiechnęła się smutno. — Ale teraz to ty decydujesz, jakim chcesz żyć życiem. Myślisz, że odpuściłeś przeszłość, ale tak nie jest. Sposób, w jaki postrzegasz świat, sposób, w jaki traktujesz ludzi, jest zabarwiony tym, jak cię traktowano. — Wstała, ocierając policzki. — Jeśli pozwolisz sobie, by spróbować, myślę, że odkryjesz, iż ludzie nie zawsze są tak okropni, jak myślisz. Niektórzy z nas są naprawdę godni. Jej słowa mnie zmroziły. — Nie uważam, że jesteś okropna, Katharine — wręcz przeciwnie, naprawdę. To ja jestem nikczemną osobą. — Nie, Richard. Nie jesteś nikczemny. Myślę, że jesteś zgubiony. Nie pozwoliłeś sobie czuć. Jak już to zrobisz, gdy pozwolisz sobie połączyć się z kimś, myślę, że stwierdzisz, iż ten świat jest o wiele lepszym miejscem. Miłość nie czyni cię słabym. Prawdziwa, szczera miłość sprawia, że jesteś silny. — Z tymi słowami pochyliła się i musnęła pocałunek na moim policzku. Poczułem ślady jej smutku na mojej skórze, wilgotność zalegających łez. —Dziękuję, że mi powiedziałeś. I, dla jasności, nie sądzę, żebyś był podobny do twojego ojca. Myślisz tak tylko dlatego, że nie znasz innego sposobu. Uważam, że jeśli spróbujesz, możesz być wspaniałym mężczyzną. — Odwróciła się i opuściła pokój, pozostawiając mi wiele do przemyślenia.

Find_Your_Destiny 174

The Contract

Dziewiętnaście Richard Nie byłem pewien, co ze sobą zrobić po rozmowie z Katharine. Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie, zmuszając mnie do kwestionowania prawd, których trzymałem się przez te wszystkie lata. Czułem się wyczerpany i musiałem zatrzymać grad myśli, więc przebrałem się, uderzając na moją siłownię. Sforsowałem się, wziąłem prysznic i udałem prosto do mojej jaskini. Oczekiwałem, że Katharine przyjdzie do mnie, chcąc kontynuować rozmowę, której miałem nadzieję uniknąć, ale była zajęta w kuchni, nie zawracając sobie głowy spojrzeniem w moją stronę, kiedy ją mijałem. Na moim biurku czekał talerz kanapek i termos z kawą. Przez chwilę wpatrywałem się w ofiarę, a potem wzruszyłem ramionami, zabierając się do jedzenia, po czym zatraciłem się w dokumentach, które przyniosłem do domu. Dopiero wczesnym wieczorem znów ją zobaczyłem. — Kolacja jest gotowa, jeśli jesteś głodny. — Podniosłem wzrok, mrużąc oczy. — Richard, potrzebujesz trochę światła. — Podeszła, zapalając mi lampę na biurku. Pokręciła głową. — I może parę okularów do czytania. Zauważyłam, jak blisko trzymasz rzeczy przy twarzy, by je przeczytać. Spuściłem wzrok, zdając sobie sprawę, że ma rację. — Umówię cię na wizytę — zaproponowała, z uśmiechem na ustach. — Wątpię, żeby to było na liście do zrobienia, twojej asystentki. Musiałem zachichotać, nawet jeśli przewracałem oczami. Kiedy spotkałem się z Amy w piątek, wyliczając moje oczekiwania, zaskoczyła mnie własną listą. Osobista asystentka w Gavin Group były zupełnie innym gatunkiem niż w Anderson Inc. Była tam, aby zapewnić wsparcie, utrzymywać mnie zorganizowanym, a nawet, od czasu do czasu, przynieść mi lunch, ale nie była od tego, żeby robić mi kawę, przynosić bajgle czy odbierać moje pranie. Find_Your_Destiny 175

The Contract

Stwierdzenie, że zostałem usadzony na miejscu, byłoby niedopowiedzeniem. Była na tyle uprzejma, by pokazać mi wielki pokój wypoczynkowy dla pracowników, jak korzystać z ekspresu do kawy i gdzie mogłem znaleźć bułeczki i inne różnorodne produkty, które Graham trzymał pod ręką dla swoich pracowników. Katharine musiała wyjść z pokoju, by ukryć śmiech, kiedy opowiedziałem jej tę historię. — To nie jest zabawne! — Krzyknąłem za nią. — Och, ależ jest. — Jej sucha odpowiedź rozniosła się po korytarzu. Musiałem przyznać, że miała rację. Z perspektywy czasu nie zabiło mnie to, bym wstał i zrobił sobie kawę. To był dobry sposób na rozprostowanie nóg. Miałem przeczucie, że Amy poskąpiłaby serka śmietankowego na moim bajglu. Katharine zawsze układała go w stos tak, jak lubiłem. — Chryste, starzeję się — mruknąłem. — Okulary do czytania. Roześmiała się. — Tak, trzydzieści dwa lata są wiekowe. Nic ci nie będzie. Jestem pewna, że sprawisz, że będą wyglądać dobrze. Uniosłem na nią brew. — Ach, tak? Mówisz, że będę wyglądać jeszcze bardziej seksownie w okularach? — Ja nic nie mówię. Twoje ego jest wystarczająco wielkie. Kolacja jest w kuchni, jeśli chcesz. Z chichotem wyłączyłem światło, podążając za nią do kuchni, wciąż ostrożny. Niektóre z moich najczystszych wspomnień z mojego dzieciństwa dotyczyły stałych sporów moich rodziców. Moja matka była jak pies z kością, odmawiający podzielenia się. Ględziła na mojego ojca, który w końcu wybuchał. Martwiłem się, że Katharine spróbuje na nowo podjąć naszą wcześniejszą rozmowę, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego, kiedy jedliśmy, podsunęła mi próbkę farby. — Co o tym myślisz? Przestudiowałem zielonkawy kolor. — Trochę kobiecy jak na mój gust. Find_Your_Destiny 176

The Contract

— To do mojego pokoju. — Jeśli ci się podoba, to idź na całość. Podsunęła mi jeszcze jedną, a ja ją podniosłem. Głęboki bordowy odcień był wyraźny i żywy. Podobał mi się. — Do? — Myślałam o ścianie wokół kominka. Zakotwiczenie pokoju. Zakotwiczenie pokoju? Co to do cholery znaczyło? — Tylko jedna ściana? — Pomyślałam, że pozostałe pomaluję na głęboki krem. Mógłbym z tym żyć. — Dobrze. — Następna pojawiła się próbka materiału. Była tweedowa z tym samym bordowym kolorem i głębokim brązem z sof. — Do czego to jest? — Kilku krzeseł do salonu. — Lubię moje meble. — Ja też. Są całkiem wygodne. Pomyślałam, że coś do nich dodam; trochę je zmodyfikuję. Ładnie wyglądałyby przy kominku. — Co jeszcze? — Kilka poduszek, jakieś inne dodatki. Nic poważnego. — Żadnych fanaberii ani dziewczęcego badziewia tutaj. W swoim pokoju, rób to, co chcesz. Uśmiechnęła się. — Żadnego dziewczęcego badziewia. Obiecuję. — Kto będzie malował? — Co? — Kogo zatrudniłaś? Find_Your_Destiny 177

The Contract

— Ja to zrobię. — Nie. — Dlaczego? Odwróciłem się na krześle, wskazując na ogromną przestrzeń. — Te ściany mają ponad trzy i pół metra wysokości, Katharine. Nie chcę cię na drabinie. — Mój pokój ma normalną wysokość sufitu. Lubię malować. Penny i ja robiliśmy to razem i jestem w tym całkiem niezła. Postukałem w wierzch lady jedną z próbek farby. Co mógłbym zrobić, by zrozumiała, że nie musi już robić takich rzeczy? Utrzymując cierpliwość w głosie, spróbowałem jeszcze raz. — Nie musisz tego malować. Zapłacę za to. — Ale ja lubię to robić. Będę ostrożna. — Dam ci propozycję. Pomaluj swój pokój, a o reszcie porozmawiamy, kiedy nadejdzie czas. — Okej. Kolejna próbka materiału wpadła mi w oko. Pochylając się, podniosłem go, dotykając palcami grubość splotu. Odważny granat i błyszczący zielony pled utkany na bogatym tle. Podniosłem go, przyglądając się temu. To nie wyglądało jak coś do któregokolwiek pokoju. — Podoba ci się? — Tak. To jest uderzające. Do czego to jest? — Spojrzała na stół, rumieniąc się krwiście. — Co? — Pomyślałam, że może zechcesz zrobić swój pokój, kiedy skończę inne. Zobaczyłam to i to przypomniało mi o tobie. — Wyglądam jak pled? Find_Your_Destiny 178

The Contract

— Nie — odpowiedziała z cichym śmiechem. — To kolory, one są jak twoje oczy. Zielony i niebieski mieszają się razem— taka niesamowita kombinacja. Nie odpowiedziałem, ale z jakiegoś powodu miałem wrażenie, jakbym to ja się teraz rumienił. Popchnąłem próbkę w jej stronę i wstałem. — Zobaczymy, jak to będzie z resztą. Coś jeszcze? — Ja, um, muszę przenieść moje ubrania do jakiejś szafy. Nie chcę, żeby farba na nie chlapała. — Moja garderoba jest ogromna. Nie wykorzystuję nawet połowy. Zawieś tam swoje rzeczy. Ma naprawdę wysokie wieszaki — mażesz powiesić na nich swoje sukienki. — Nie będzie ci to przeszkadzać? — Nie, wszystko gra. — Dziękuję. Kiwnąłem głową i wróciłem do jaskini. Rozmyślałem nad tą rozmową, śmiejąc się, gdy uświadomiłem sobie, jakie to wszystko wydało się domowe. Omawianie próbek farby i materiału podczas kolacji z moją żoną. Powinienem był tego nienawidzić. Jednak, jakoś nie nienawidziłem.

Przetoczył się grzmot i chmury zawisły nisko i ciężko nad głową. Obróciłem krzesło, wpatrując się w ciemne niebo późnego popołudnia. Krzywiąc się, potarłem kark, rozpoznając charakterystyczne objawy bólu głowy. Były rzadkie, ale wiedziałem, że ich początki — niespodziewana burza — są czynnikiem decydującym. Tego popołudnia biuro było spokojne, a zwykły szum aktywności nieobecny. Adrian wyjechał w ostatniej chwili w służbową podróż, Adam był z klientami, a Jenna przebywała poza biurem. Graham zabrał Laurę na niespodziewany weekend, a reszta pracowników była zajęta we własnych biurach. Find_Your_Destiny 179

The Contract

Będąc w Gavin Group, odkryłem zupełnie nową atmosferę w świecie biznesu. Energia nadal była wysoka, miejsce pękało od głosów, spotkań i strategii, ale był to inny rodzaj energii niż w Anderson Inc. Ta była pozytywna, niemal opiekuńcza. Jak powiedział mi Graham, pracowali razem jako zespół: administratorzy, asystenci, projektanci — wszyscy byli zaangażowani i traktowani jednakowo. Amy była równie ważna jak ja. Trochę mi to zajęło, ale zaczynałem się aklimatyzować. Z westchnieniem, zdałem sobie sprawę, że aklimatyzuję się też na inne sposoby. Przed Katharine pracowałem do późna w nocy, uczestniczyłem w wielu biznesowych kolacjach i spotykałem się z wieloma kobietami. Kiedy byłem w mieszkaniu, korzystałem z siłowni, sporadycznie oglądałem program telewizyjny, a do kuchni szedłem tylko po kawę albo talerz na wieczorną kolację na wynos. W innym wypadku spędzałem czas w pracy lub na czytaniu. Rzadko miałem gości; i rzadkością było, bym sprowadził do domu kobietę. Moje mieszkanie było moją prywatną przestrzenią. W razie potrzeby albo szliśmy do jej miejsca, albo wynajmowałem pokój w hotelu. Rzadko kiedy moje związki trwały dłużej niż kilka randek, zapraszałem je na kolację, ale pod koniec wieczoru wracaliśmy do domu i nigdy nie zdążaliśmy wejść po schodach. Teraz, podczas kolacji biznesowych, w których brałem udział, Katharine była przy moim ramieniu, a stół wypełniał się moimi kolegami, ich małżonkami i oczywiście rodziną Gavinów. Podczas jednej z takich kolacji, podniosłem wzrok, napotykając lodowate, gniewne spojrzenie Davida po drugiej stronie sali. Wiedziałem, że Dawid słyszał o moim ślubie, a moje nazwisko nie miało być wypowiadane w uświęconych salach Anderson Inc. Uznałem jego złość za zabawną. Zacisnąłem dłoń na ramieniu Katharine, zmuszając ją, by na mnie spojrzała. — Co? — Szepnęła. — David — mruknąłem. Rzuciła ukradkowe spojrzenie w jego stronę, zwracając się do mnie. — Myślę, że potrzebuję pocałunku, teraz. — Czytasz mi w myślach. — Z nikczemnym uśmiechem opuściłem głowę. Jej palce wczepiły się w moje włosy, gdy przyciągnęła mnie do siebie, przyciskając usta do moich. Było to mocne, głębokie i zdecydowanie za krótkie; wystarczające, by jeszcze bardziej Find_Your_Destiny 180

The Contract

rozgniewać Davida, ale nie zawstydzić Grahama. Kiedy się rozdzieliliśmy, Jenna zachichotała, a David skierował się do wyjścia. Zrzuciłem kolejny pocałunek na usta Katharine. — Dobra robota. Przez większość wieczorów jadłem kolację z Katharine i złapałem się na tym, że opowiadałem o moim dniu, dzieląc się z nią moimi projektami, chcąc usłyszeć jej zdanie. Znała mnie lepiej niż ktokolwiek w biurze i często wymyślała słowo lub koncepcję, o której nawet nie pomyślałem. Zamiast siedzieć w jaskini, często przynosiłem laptopa do salonu, by pracować, podczas gdy ona oglądała telewizję albo czytała. Odkryłem, że lubię jej ciche towarzystwo. Dwukrotnie, gościliśmy Adriana i Jennę na kolacji, wykorzystując nowy stół, który teraz znajdował się w niegdyś pustej przestrzeni. Katharine zapewniała mnie, że tak postępuje normalna para — utrzymuje kontakty towarzyskie z innym parami. Odkryłem w niej bardzo konkurencyjną stronę, gdy Jenna oznajmiła, że przyniosła kilka gier planszowych do pogrania po kolacji. Przewracałem oczami na myśl o nocy z grami, ale uświadomiłem sobie, że czerpię radość z tego koleżeństwa. Adrian i ja pokonaliśmy je w Trivial Pursuit, ale one wytarły nami stół w Pictionary i Scrabble. Po kilku kieliszkach wina, Katharine stała się pyskata i lubiła pleść bzdury, co uważałem za dość zabawne. Przypominała mi z tym Penny. Do tej pory miałem cztery "randki" z Penny, podczas gdy Katharine szła na jogę. Była zaskoczona, widząc mnie, kiedy pokazałem się w pierwszy wtorek, ale kiedy już błysnąłem kosztownymi, wiśniami w czekoladzie, które jak powiedziała mi Katharine, uwielbia, byłem mile widziany. Trio jazzowe było zaskakująco dobre i oboje cieszyliśmy się muzyką, po czym wróciliśmy do jej pokoju na herbatę i pogawędkę. Lubiłem słuchać jej gadaniny i wspomnień, którymi lubiła mi dzielić. Opowiadała ciekawostki o sobie i Katharine, mogłem zachowywać je na przyszłość. W następny czwartek ulotniłem się, by zobaczyć się z nią w porze lunchu, przemycając jej cheeseburgera, którego przyznała, że łaknie. Następne dwie randki to lokalne chóry i my wymykający się wcześniej na herbatę i więcej historii o Katharine, w tym dniu, zarażałem się od niej wszystkim co pozytywne. W miniony wtorek występowała grupa klasyczna, ale ona była spazmatyczna, Find_Your_Destiny 181

The Contract

niespokojna, i znacznie bardziej zapominalska. W połowie imprezy, zabrałem ją z powrotem do jej pokoju, mając nadzieję, że znajome otoczenie ją pocieszy. Uspokoiła się trochę, ale nadal wydawała się zdenerwowana. Kiedy dopadłem Tami, powiedziała mi, że działo się to coraz częściej i zazwyczaj to Katharine umiała ją najlepiej uspokoić. Zadzwoniłem do niej, a ona przyszła do domu, niezwłocznie opuszczając zajęcia z jogi. Kiedy przyjechała, Penny spała w swoim krześle, budząc się, gdy usłyszała głos Katharine. — Och, moja Katy! Szukałam cię! — Jestem tutaj, Penny. Richard do mnie zadzwonił. — Kto? — Richard. Spojrzałem zza Katharine. — Cześć. Zmarszczyła brwi. — Czy ja cię znam? Poczułem małe pęknięcie w moim sercu, ale wyciągnąłem rękę. — Jestem przyjacielem Katharine. — Och. Miło cię poznać. Chciałabym spędzić trochę czasu z moją córką, jeśli nam wybaczysz. Wstałem. — Oczywiście. Katharine uśmiechnęła się smutno. — Zobaczymy się wkrótce. Chociaż wiedziałem, że jest to częścią choroby, to martwiło mnie do tego stopnia, że następnego dnia poszedłem zobaczyć się z Penny. Wziąłem pęk jej ulubionych kwiatów — stokrotek — i podałem jej je z ukłonem. Jej ciemne oczy migotały na jej pucołowatych policzkach i pozwoliła mi ucałować pokrytą meszkiem skórę. — Rozumiem, dlaczego moja Katy jest tak bardzo tobą zachwycona, Richard. — Doprawdy? Cóż, jestem czarusiem. — Uśmiechnąłem się do niej z ulgą. Zacisnęła wargi. — Myślę, że jest w tym coś więcej. Find_Your_Destiny 182

The Contract

Ignorując jej słowa, zostałem, do czasu, aż zasnęła. Wyszedłem nieco spokojniejszy. Jeśli mnie zmartwiło, gdy nie poznawała mojej twarzy, mogłem sobie tylko wyobrazić, jak bardzo musiało to wpływać na Katharine. Wydało mi się dziwne, że się tym martwiłem. Niemniej jednak, tak było. Zdecydowałem, że muszę zacząć częściej przychodzić na wizyty z Katharine, a także samemu. Wróciłem do pliku przede mną. Kampania Kenner Footwear, którą wysłałem do Grahama, spotkała się z wielkim entuzjazmem ze strony klienta, a wciąż pracowałem nad wszystkimi innymi koncepcjami. Potarłem skroń, żałując, że nie mogę się bardziej skoncentrować. Kiedy jakiś czas temu rozmawiałem z nim przez telefon, Graham kazał mi wcześniej skończyć pracę, więc zamknąłem plik, wyłączając laptopa. Może skorzystam z jego oferty. Mógłbym pójść do domu i zobaczyć, jakie zmiany nastąpiły dzisiaj — zobaczyć, co zrobiła moja żona. Moja żona. Katharine. W jakiś sposób, odkąd wymieniliśmy śluby, doszliśmy do niewypowiedzianego rozejmu. Rzeczy, które zawsze wydawały mi się irytujące, już mi nie przeszkadzały. Może dlatego, że zrozumiałem, skąd się wzięły. Może byłem bardziej cierpliwy, ponieważ mnie rozumiała. Pomiędzy naszymi rozmowami, Penny, jogą, farbami, kolacjami i grami, byliśmy...sojusznikami. Może nawet przyjaciółmi. Mieliśmy wspólny cel i zamiast walczyć czy się przepychać, prawie ułożyliśmy sobie życie, razem. Wiedziałem, że mój język nie jest tak ostry. To co wcześniej było okrucieństwem, teraz stało się przekomarzaniem. Lubiłem słuchać jej śmiechu. Nie mogłem się doczekać, aby podzielić się z nią moim dniem. Kiedy czuła się smutno z powodu złego dnia z Penny, chciałem ją pocieszyć. Kilka razy zabrałem ją na kolację, tylko po to, by mogła się wystroić i trochę zabawić. Odkryłem, że chcę okazywać jej czułość. To wydawało się naturalne, gdy trzymałem ją za rękę, rzucałem pocałunek na czoło albo muskałem pieszczotę na jej wargach — i nie zawsze, gdy byliśmy w publicznym miejscu. Ona często wyciskała mi pocałunek na głowie, gdy szedłem na górę, a ja czasami obejmowałem ją ramionami, by przytulić lub przesunąć wargami po jej miękkim policzku, dziękując za kolację czy też mówiąc dobranoc. Były to bezmyślne działania — wszystko to było po prostu częścią bycia z nią. Może dziś wieczorem mógłbym ją zaskoczyć. Zaproponować jej wyjście, jeśli będzie chciała. Moglibyśmy wpaść, odwiedzić Penny i wziąć dla niej jakiś dekadencki smakołyk, Find_Your_Destiny 183

The Contract

który kochała — albo moglibyśmy coś zamówić. Potem mógłbym się zrelaksować, ona mogłaby obejrzeć jeden z lubianych przez nią programów albo obejrzelibyśmy film. Może spokojny wieczór mógłby pomóc mi uśmierzyć ból głowy. Zapytałbym ją, czego ona chciała. Wciąż lubiłem patrzeć, jak zaskoczenie i zakłopotanie przeszywają jej twarz, gdy proponowałem jej wybór.

Otworzyłem drzwi, słysząc głosy. Rozpoznałem je oba i uśmiechnąłem się ironicznie. To była Jenna — znowu. — Katharine, skarbie! Pośpieszne kroki ruszyły w moją stronę i wyszła zza rogu. Wyglądała na niezwykle zmordowaną. Przyzwyczaiłem się do jej spokoju, więc byłem zaskoczony, kiedy objęła mnie za szyję, przyciągając do siebie. — Wszystko w porządku? — Szepnąłem jej do ucha. — Jenna boi się burz — Adrian jest poza miastem. Spytała, czy mogłaby zostać tutaj, dopóki nie ustaną burze. Dotarło do mnie, ostrzeżenie, kryjące się za jej słowami. — Twój pokój? — Spytałem zmartwiony. — Tak. Odsunąłem się. — Czy on jest...? — Wszystko gotowe, tak. — Okej. — Ja... ja nie... — zawahała się. Find_Your_Destiny 184

The Contract

— W porządku. — Ruszyłem przed nią, ciągnąc ją za sobą. — Hej, Jenna. — Kobieta, którą przywykłem oglądać, śmigającą wokół, entuzjastyczną i energiczną, była zwinięta w rogu mojej sofy, wyglądając niemal jak trup. Była blada i wyglądała na śmiertelnie przerażoną. — Przepraszam, Richard. Burze mnie przerażają. Moi rodzice i Adrian są poza miastem, nie wiedziałam, co jeszcze mogę zrobić. Dom jest taki duży, kiedy go nie ma. Usiadłem obok niej i niezręcznie poklepałem ją po nodze. — W porządku. Cieszę się, że przyjechałaś. — Katy powiedziała, że nie psuję ci żadnych planów? — Nie. Tak naprawdę, mam ból głowy. Nie mogłem się doczekać spokojnego wieczoru w domu. Posiedzimy sobie razem, okej? Ścisnęła mi rękę, drżącą dłonią. — Dziękuję. Wstałem. — Nie ma problemu. Zamierzam się przebrać i wziąć prysznic. — Przyniosę ci trochę Tylenolu — zaproponowała Katharine. — Jesteś nieco blady, Richard. Jesteś pewien, że wszystko w porządku? — To minie. Może utnę sobie drzemkę. — Przyniosę ci też zimny kompres. Przeszedłem obok niej, zatrzymując się, by wycisnąć wdzięczny pocałunek na jej głowie. — Dziękuję, to pomoże. Na górze zajrzałem do jej pokoju, nie wyglądał, jakby dopiero co przerabiała go od podstaw. Z zamówionymi meblami były pewne opóźnienia, więc remont pokoju trwał dłużej niż planowała i miał być skończony dopiero w tym tygodniu. Na podłodze była torebka, która jak się domyśliłem należała do Jenny. Pokój był kompletny i wyglądał tak, że Jenna mogła go uznać za pokój gościnny. Był pusty. Bez porozrzucanych osobistych rzeczy Katharine. Dodała regał i rozpakowała kilka pudełek, bibeloty i książki wypełniały pułki. W Find_Your_Destiny 185

The Contract

kącie stał nowy szezlong, mały stół i lampka. Niektóre akwarele Penny zdobiły ściany. Otworzyłem szuflady komody i szafę, widząc, że są puste, poza kilkoma pudłami schowanymi w szafie. Łóżko zostało posłane nową pościelą, którą kupiła. Było to dobrze zainscenizowane. Poszedłem do swojego pokoju i musiałem się na chwilę zatrzymać. Katharine była wszędzie. Jej szlafrok był rozrzucony w nogach łóżka, a głęboki, czerwony jedwab połyskiwał w świetle. Kilka zdjęć Penny i nas zostało rozproszonych dookoła. Na niegdyś pustym stoliku nocnym, były książki i do połowy pełna szklanka. Na górnej części komody stały jej ulubione perfumy, słoiki i butelki. Nawet nie zaglądając do środka, wiedziałem, że dolne szuflady kredensu zajmują teraz jej ubrania, a szafa mieściła zawartość jej, którą zamierzała przenieść w tym tygodniu. W łazience, obok mojej była jej szczoteczka do zębów; jej codzienne produkty do pielęgnacji skóry były na ladzie. Musiała poruszać się jak tornado, żeby się upewnić, że wygląda to tak, jakby był to także jej pokój. Czekała na mnie, kiedy wyszedłem z pod prysznica, trzymając zimny kompres i tabletki. Zamknęła drzwi, dając nam trochę prywatności. — Ile zajęło ci to czasu? — Zapytałem, utrzymując niski poziom głosu. — Około pięćdziesięciu minut. Masa rzeczy znajduje się w pudłach, które rozpakowałam. Zmieniłam wszystko tak szybko, jak tylko mogłam, kiedy zadzwoniła zapłakana, by zapytać, czy może przyjść. Zadzwoniła na komórkę — powiedziałam jej, że wyszłam i wrócę do domu za godzinę. Nie wiedziałam, jak powiedzieć "nie". — Nie potrafiłaś — przyznałem. — Odpowiada ci to? Westchnąłem i wyciągnąłem rękę po tabletki. — Jest dobrze. Dzięki Bogu, to łóżko królewskich rozmiarów. Ty trzymasz się swojej połowy, ja będę trzymał się mojej. — Uśmiechnęłam się. — Możesz mieć bliskie spotkanie ze świszczącym oddechem. Jej oczy zrobiły się okrągłe, co sprawiło, że zarechotałem. Tak bardzo chciała ustawić scenę, że nie pomyślała o tym, co wydarzy się później. Find_Your_Destiny 186

The Contract

Połknąłem tabletki i sięgnąłem po butelkę wody, którą trzymała. — Chyba że chciałabyś powtórzyć ten cały "nie ma kurwa, pieprzenia " temat. Już od paru miesięcy stawiasz mi opór. — Popatrzyła na mnie spode łba i nie mogłem się powstrzymać przed pochyleniem się i muśnięciem jej warg. — Pomyśl o tym, skarbie — wymruczałem przy jej miękkości. Zaczynałem być znużony od ręki. Trzasnęła dłonie na biodra. — Wątpię, żebyś w tym momencie był na swoim normalnym, doskonałym poziomie. Zwłaszcza jeśli wyszedłeś z prawy i masz ból głowy. Uśmiechnąłem się, jak opadłem na materac, jęcząc z ulgą, kiedy położyła mi na głowie kompres. — Jestem gotów dołożyć moich jak najlepszych starań. Byłem zszokowany, kiedy po raz kolejny poczułem jej usta na swoich. — Idź się pieprzyć, VanRyan. — Jej słowa nie miały jadu, a moja oferta była bzdurą. Oboje to wiedzieliśmy i oboje się roześmialiśmy, dźwięk naszego wspólnego rozbawienia rozszedł się po pokoju. — Odpocznij, przyjdę po ciebie na kolację. Złapałem jej rękę i pocałowałem. — Robisz się miękki — zbeształa, głaszcząc mnie ręką po obolałej głowie. Zamknąłem oczy i poddałem się jej delikatnemu dotykowi. — To wszystko twoja wina — wymamrotałem. — Wiem — odpowiedziała, gdy drzwi się za nią zamknęły.

187

Find_Your_Destiny

The Contract

Dwadzieścia Richard Spędzanie wieczoru z dwiema zdenerwowanymi, spiętymi kobietami okazało się interesujące. Jenna była nienaturalnie nieruchoma, co było nieco krępujące, ale to Katharine była większą niespodzianką. Byłem przyzwyczajony do jej spokojnej natury, ale dziś wieczorem się plątała. Nieustannie. Pomiędzy pokazaniem Jennie jej planów dotyczących salonu, "naszego pokoju", zadawaniem niekończących się pytań o historię jogi, ogólne pytania dotyczące każdego członka rodziny i biura Gavina, a także każdy inny temat, który wydawał się filtrować przez jej mózg — gadała non-stop. Co więcej ani na chwilę nie usiadła. Śmigała po pokoju, używając rąk do zademonstrowania swoich pomysłów. Podniosła, przeniosła, uporządkowała i wyprostowała każdy przedmiot w pokoju przynajmniej dwa razy. Ciągle poklepywała Jennę po ramieniu, upewniając się, że wszystko z nią w porządku, a zimny kompres, który trzymała na moim karku, był zmieniany co dwadzieścia minut. Nie wydawało mi się, by kiedykolwiek osiągnął temperaturę pokojową. Musiałem przyznać, że kiedy stała za mną, paplając, nie przeszkadzało mi to, w jaki sposób czułem jej palce, gdy masowała mi kark, albo sposób, w jaki odchylała mi głowę do miękkości jej brzucha i przeczesywała palcami moje włosy, wielokrotnie. Działanie było kojąco przyjemne, a ból głowy zaczął się rozpraszać, pomimo nieustannego trajkotu. Jednakże jej zachowanie było kłopotliwe. Nawet Jenna niejednokrotnie uniosła na mnie brwi. Wzruszyłem ramionami, oferując jedyną rzecz, która wydawała mi się mieć sens, kiedy Katharine była poza zasięgiem słuchu. — Ona też nie lubi burz. — Moje wyjaśnienie zdawało się zaspokoić jej ciekawość. Około dziesiątej burza zmalała, a grzmoty przeszły w chichy sporadyczny pomruk, chociaż deszcz nadal walił w okna wokół nas. 188

Find_Your_Destiny

The Contract

Jenna wstała. — Zamierzam iść, włożyć do uszu słuchawki, podkręcić muzykę i założyć nocną maskę. Może uda mi się zasnąć, zanim uderzy kolejna fala. Katharine również wstała. — Jesteś pewna, że wszystko będzie w porządku? Mogę przespać się na szezlongu i być blisko. Jenna pokręciła głową i pocałowała ją w policzek. — Będzie dobrze. Wiedza, że jesteś po drugiej stronie korytarza, pomoże. Po prostu nie mogę być sama. Zazwyczaj mama i tata są w pobliżu, jeśli Adrian jest nieobecny. Adam i Julia są tak zajęci dziećmi i nie chcę ich martwić. Wy ludziska, uratowaliście mi dzisiaj życie. —Pochyliła się i pocałowała mnie w policzek. — Dzięki, Richard. Wiem, że widzisz mnie wystarczająco dużo w biurze. Naprawdę to doceniam. — Nie ma problemu. — Jeśli będziesz mnie potrzebowała, przyjdź po mnie — zaproponowała Katharine. — Spróbuję tego nie robić. — Weszła po schodach, zostawiając Katharine i mnie samych. Przyjrzałem się jej mowie ciała. To, że była napięta, było niedopowiedzeniem. Gdyby spięła się jeszcze bardziej, szybko rozboli ją głowa. — Hej. — Podskoczyła i spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. — Co jest nie tak? — Nic. Dlaczego pytasz? Parsknąłem. — Przez cały wieczór siedziałaś jak kot na gorącym blaszanym dachu. Krzątała się dookoła, porządkując już schludne dokumenty, poprawiając gazetę, którą próbowałem przeczytać, i podnosząc szklanki, by zanieść je do kuchni. — Nie wiem, o czym mówisz. Jesteś głodny? — Nie. 189

Find_Your_Destiny

The Contract

— Mogę ci zrobić kanapkę. — Nie. — Chcesz kawy? Kupiłam jakąś bezkofeinową. A może jakiegoś tosta czy coś takiego? Nie zjadłeś za dużo kolacji. — Katharine — ostrzegłem z niecierpliwością w głosie. Odstawiła szklanki, które trzymała. — Idę spać. — Czmychnęła po schodach, pozostawiając mnie bardziej zdezorientowanego niż kiedykolwiek.

Nie długo po tym, udałem się na górę, zapalając kilka świateł, na wypadek, gdyby Jenna musiała krążyć po mieszkaniu. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, było dzwonienie do Adriana i poinformowanie go, że jego żona spadła w nocy ze schodów i musiałem zabrać ją do szpitala. Graham i Laura też nie byliby zbytnio pod wrażeniem. Deszcz znów zaczął padać, burza na zewnątrz się nasilała. Zastanawiałem się, czy którekolwiek z nas zazna dużo snu w tę dziwną noc. Na górze zamknąłem za sobą drzwi, a widok małej bryłki w moim łóżku przypomniał mi, że tej nocy nie będę sam. Katharine siedziała skulona pod kołdrą tak blisko krawędzi łóżka, jak tylko mogła, bez spadnięcia. Nagle jej dziwne zachowanie nabrało sensu. Dziś w nocy dzieliliśmy łóżko, a ona się denerwowała. Dziwne uczucie — czułość — przetoczyło się przeze mnie. Uderzyło mnie to, gdy obserwowałem ją dzisiaj wieczorem, jak delikatną musi mieć duszę. Straciła rodziców, przeżyła to, o czym wiedziałem, że musiało być ciężkim okresem po ich śmierci, chociaż nie udzieliła mi wiele informacji. Nigdy nie rozmawiała o tym czasie, kiedy żyła na ulicy, co musiało być przerażające. Znosiła mnie, opiekowała się Penny i bez namysłu pomagała przyjaciołom, nawet jeśli musiała zmienić całe swoje życie, by to zrobić — i robiła to wszystko z jednym z jej ciepłych uśmiechów. Była niezwykła. Find_Your_Destiny 190

The Contract

Znalazłem parę spodni do spania i koszulkę. Wolałem spać tylko w bokserach, ale nie chciałem, żeby Katharine czuła się jeszcze bardziej nie komfortowo niż najwyraźniej już się czuła. Po wyszykowaniu się, wślizgnąłem się obok niej, czekając, aż coś powie. Była tylko cisza. Podnosząc się na łokciu, zajrzałem przez ramię, odsuwając ciężką zasłonę włosów z jej twarzy. Nie odezwała się ani nie poruszała, leżała spokojnie, a oczy pozostały mocno zamknięte. Jednak klatka piersiowa poruszała się zbyt szybko, by mogła spać. Pochyliłem się nisko nad nią, blisko jej ucha. — Oszustka — szepnąłem. Zadrżała, wtulając twarz głębiej w poduszkę. Wycisnąłem pocałunek na jej nagim ramieniu i naciągnęłam kołdrę. — Spokojnie, Katharine. Będę dżentelmenem w każdym calu. Odsunąłem się, zgasiłem światło i położyłem się, słuchając jej krótkich, nerwowych oddechów. To powinno być dziwne, mieć ją w moim łóżku, a jednak nie to było nieprzyjemne. Czułem jej ciepło i wdychałem jej łagodny zapach. Aczkolwiek z łóżkiem było coś nie tak. Zajęło mi kilka chwil, by zrozumieć, dlaczego. To była stała wibracja — na tyle duża, by materac się trząsł. Obejrzałem się na nią, obserwując jej małą, skuloną masę. Trzęsła się. Czy ona się mnie bała? Przewróciłem się na bok, wyciągając rękę i obejmując ją ramieniem, przyciągnąłem ją plecami do mojego ciała. Wydała zszokowany pisk, jej ciało zesztywniało. Drgawki przebiegały przez nią nieustannie, a jej dłonie ściskające moje ramię były zimne jak lód. — Katharine, przestań — mruknąłem. — Nic ci nie zrobię. — To nie dlatego. Cóż, nie tylko dlatego. — Czy to przez burzę? — To... to wiatr — wyznała. — Nienawidzę tego wycia. Przytuliłem ją mocniej, a kolejny dreszcz przebiegł po całym jej ciele. — Dlaczego? Find_Your_Destiny 191

The Contract

— W noc, kiedy zginęli moi rodzice, rozpętała się burza. Była taka jak ta. Głośna. Wiatr miotał samochodem, jakby to było piórko. Mój tata stracił panowanie, a samochód przekoziołkował. Moje serce zaczęło bić szybciej. — Byłaś z rodzicami tej nocy? — Byłam na tylnym siedzeniu. Kiedy to się stało, okna eksplodowały i wiatr był taki głośny, a ja tak się bałam. Ciągle traciłam przytomność, choć byłam przemarznięta i słyszałam wycie wiatru... on nigdy nie ustawał. — Jej głos opadł. — Wiedziałam, że oni nie żyją, a ja zostałam sama i uwięziona. Ścisnęło mnie w gardle przez ból w jej głosie. Nigdy dotąd mi tego nie powiedziała. — Zostałaś ranna? W milczeniu chwyciła mnie za rękę i przycisnęła ją do szczytu nogi. Pod cienkim materiałem jej koszuli nocnej, poczułem długą, poskręcaną bliznę biegnącą wzdłuż uda. — Miałam wstrząs mózgu, a noga została zmiażdżona, kiedy samochód się przewrócił. Zajęło mi to dwie operacje, ale przeżyłam. — Odchrząknęła. — To dlatego czasami się potykam albo tracę równowagę. To drażniące. Cały ten czas, gdy z niej szydziłem, przewracałem oczami i obserwowałem, jak z trudem się podnosi, wypełniał mój umysł. Wstyd, gorący i skwarny, sprawił, że zacieśniłem ramiona i wtuliłem twarz w jej szyję. — Przepraszam, skarbie. — To nie twoja wina. — Nie. Przykro mi z powodu tego co przeszłaś, ale nie o to mi chodzi. — Och — odetchnęła, poznając powód moich przeprosin. — Cóż, nie wiedziałeś. — Ale też nigdy nie zadałem sobie trudu, by zapytać, prawda? — Chyba nie. Następne słowa, które wyszły z moich ust mnie zszokowały. — Wybaczysz mi to? 192

Find_Your_Destiny

The Contract

— Tak. Przewróciłem ją na plecy, unosząc się nad nią, w ciemności spoglądając na jej twarz. Błyskawice rozjaśniły jej bladą twarzą, a w jej oczach pojawiły się łzy. — Wybacz mi, Katharine. — Wybaczyłam. — Jak? — Wyszeptałem. — Jak możesz być tak wielkoduszna? Jak w ogóle możesz znieść przybywanie wokół mnie? — Bo próbujesz. — To takie łatwe? Trochę wysiłku z mojej strony i mi wybaczasz? — Musiałam ci wybaczyć, by móc to z tobą robić. — Żeby upewnić się, że Penny była pod dobrą opieką. Z wahaniem uniosła rękę, obejmując mój policzek i głaszcząc palcami skórę. — To był jeden z powodów. — Jaki był drugi? — Zobaczyłam coś — w dniu, w którym powiedziałeś mi o spotkaniu z Grahamem. Zobaczyłam twoją inną stronę. Pomyślałam... — Pomyślałaś co? — Zapytałem, kiedy zamilkła. — Pomyślałam, że jeśli pomogę ci się wyrwać z trującej atmosfery Andersona, może odnajdziesz prawdziwego Richarda. — Prawdziwego Richarda? — Myślę... Myślę, że jesteś kimś więcej niż pozwalasz zobaczyć ludziom. Więcej niż pozwalasz zobaczyć sobie. Coraz częściej widzę, jak prawdziwy ty się pokazuje. Pochyliłem się do jej dotyku, pozwalając, by jej słowa we mnie wsiąknęły. Bezmyślnie zakręciłem kosmyk jej włosów w palcach, pocierając ich jedwabistą miękkość między palcami. Find_Your_Destiny 193

The Contract

— Jaki jest ten prawdziwy ja? — Zapytałem niskim głosem, niemal błagając. Chciałem poznać jej uczucia — wiedzieć co o mnie myśli. — Silny, opiekuńczy. Kompetentny. Utalentowany. — Przerwała i westchnęła. — Życzliwy. — Widzisz rzeczy, których nie ma. — Nie. To ty nie jesteś jeszcze gotowy, by je zobaczyć. Ale będziesz — zapewniła mnie. Wpatrywałem się w nią z podziwem. Delikatna, nie opisywało jej duszy. Nawet nie była blisko. Nie byłem pewien, czy znam odpowiednie słowo, by ją określić. Anielska, może? Cokolwiek to było, czymkolwiek ona była, nie zasługiwałem na jej wybaczenie, wysoką opinię, jaką miała o mnie — a już na pewno nie zasługiwałem na nią. Ogromny podmuch wiatru wstrząsnął szkłem w dużych oknach, zaciekły deszcz wściekle walił w szyby. Katharine spięła się, a jej wzrok poleciał w kierunku dźwięku. Nachyliłem się i ją pocałowałem. Był to delikatny pocałunek, nic poza muśnięciem naszych warg; jej były drżące i delikatnie przyciśnięcie do moich pokornych, niegodnych ust. Pocałowałem ją z łagodnością, której zawsze powinienem używać, kiedy się do niej zwracałem. Przesunąłem się, przyciskając ją do piersi. — Śpij, skarbie. Jesteś bezpieczna. Nic ci się nie stanie, obiecuję. — Nigdy nie spałam z nikim w ten sposób, Richard. Wycisnąłem na jej szyi kolejny pocałunek, pragnąc, by zrozumiała, by wiedziała o mnie coś, co uczyni mnie godnym jej wiary. — Ja też nie, Katharine. Jesteś pierwszą kobietą, jaką kiedykolwiek miałem w tym łóżku. — Och, ah... Uśmiechnąłem się do jej skóry. — Nigdy nie pozwoliłem żadnej tu zostać. To moje bezpieczne miejsce. Tylko moje. — Zacieśniłem swój uścisk. — Teraz niech to będzie również twoje. Śpij. Trzymam cię. Find_Your_Destiny 194

The Contract

Zamykając oczy, rozluźniłem się w jej cieple. Nasze ciała łączyły się od klatki piersiowej do bioder, nasze ciała szukały i znajdowały coś u tego drugiego. Komfort. Szepty. Słyszałem szepty, gdy się budziłem, ospały i zgrzany — prawie zbyt zgrzany. Byłem otoczony przez ciepło i coś, co kusząco pachniało. Moja poduszka połaskotała mnie w twarz i poruszyłem nosem, próbując złagodzić swędzenie, zakopując się głębiej w pożądaną miękkość. Moja poduszka lekko zachichotała i szepty zaczęły się od nowa. Zmusiłem się do otwarcia oczu. Światło było przyćmione, niebo wciąż ciężkie, a na zewnątrz lał deszcz. Podniosłem głowę i spotkałem rozbawione spojrzenie Jenny, która siedziała na podłodze obok łóżka z filiżanką kawy w dłoni. — Dzień dobry — powiedziała z uśmiechem. — Burza jest tak mocna, że musiałaś się tu ukryć? — Przyszłam po Katharine, ale nie mogła się wydostać z twoich szponów, dlatego to właśnie tutaj wypiłyśmy kawę — drażniła się. Spuściłem wzrok, zdając sobie sprawę, że ma rację. Byłem owinięty wokół Katharine tak ciasno, jak to tylko możliwe. Każdy cal mnie dotykał jej ciała. Jedną dłoń miałem zaciśniętą w pięść w jej włosach, a drugą trzymałem ją niczym stalowy pręt. Moje nogi przeplatały się z jej, a mój kutas — mój w pełni wyprostowany, zdesperowany-by-gouwolnić kutas — był wciśnięty w jej tyłek. Jej jędrny, przymilny tyłek, który był jak niebo, wtulał się w moją obolałą erekcję. Ukryłem twarz z powrotem w szyi Katharine, dziwiąc się, jak naturalnie było się obudzić z nią w ten sposób. — Odejdź, Jenna — wymamrotałem. Katharine naparła na moje ramię. — Puść mnie. Pocałowałem ją w kark, lubiąc dreszcze, które miały miejsce tego poranka. W przeciwieństwie do tych strasznych drgawek z zeszłej nocy, te były z przyjemności. Rozchodziły się one wzdłuż jej kręgosłupa, tułów się naprężył, a tyłek przytulił się mocniej 195

Find_Your_Destiny

The Contract

do mojego kutasa. — Pięć minut, Jenna. Daj mi pięć minut — dodałem gardłowym głosem. Chociaż pewnie zajmie to tylko dwie. Wstała, śmiejąc się. — Mężczyźni — prychnęła. — Zobaczymy się na dole. Gdy tylko drzwi się zamknęły, przekręciłem Katharine, rozbijając usta o jej usta. Całowałem ją mocno, chcąc poczuć jej wargi na swoich. Pogłaskałem ją językiem, przesuwając nim po konturach jej ust, dokuczliwie, ale i desperacko. Odsunąłem się, sapiąc. — Zabijasz mnie. — Ja tylko spałam — protestowała. — Spałam. — Czułem cię zbyt dobrze. — Pchnąłem w jej biodro. — Jezu, Katharine. Jej oczy rozszerzyły się; z blaskiem strachu przeszywającym pożądanie, w którym ja tonąłem. Co ja do cholery wyprawiam? Stoczyłem się z niej, moja pierś falowała. Zarzuciłem ramię na twarz. — Idź na dół. Potrzebuję prysznica. Długiego, zimnego. — Przykro mi. — W porządku — jęknąłem, łapiąc ją za ramię. — Czekaj. Nie idź jeszcze. Po prostu... po prostu zostań tu przez chwilę czy dwie. Nie chcę, żeby Jenna myślała, że jestem, um, że brakuje mi wytrzymałości. Otworzyła usta, ale nie wydał żadnego dźwięku. Podnosząc rękę, poruszyłem palcami, przy czym piorunowałem ją wzrokiem. — Przysięgam, że mam zespół cieśniny nadgarstka. Potrzebuję operacji. Katharine zaczęła chichotać. Ramiona jej drżały, kiedy schowała twarz w poduszce, a jej chichot zamienił się w pełne salwy śmiechu. Łóżko za trzęsło się od siły jej rozbawienia. Find_Your_Destiny 196

The Contract

Kąciki moich ust drgnęły. — To nie jest śmieszne. Nie przestała, a ja zacząłem śmiać się razem z nią. Celowo wspiąłem się na nią, pozwalając mojemu ciężkiemu, twardemu kutasowi przeciągnąć się po jej ciele. Podniosłem jej twarz z poduszki; policzki miała zaróżowione, a oczy błyszczały radością. Znów ją pocałowałem. — Musimy porozmawiać o poszerzeniu naszych granic. Zanim wybuchnę. Zostawiłem ją leżącą bez słowa. Jednak wciąż się uśmiechała. I nie powiedziała "nie".

197

Find_Your_Destiny

The Contract

Dwadzieścia jeden Richard Jenna odebrała telefon od Adriana, gdy jedliśmy śniadanie, powiedział jej, że nie będzie go w domu aż do niedzieli. Z wciąż otaczając nas burzą, zapewnialiśmy ją, że może zostać, dopóki nie przyjedzie po nią następnego dnia. Nie było innej opcji. Poza tym rozśmieszała Katharine, ja lubiłem słuchać tego dźwięku. Chciałem, by robiła to częściej. We trójkę poszliśmy zobaczyć się z Penny, kiedy burza się wyciszyła, niska i oswojona. Upierałem się przy cheeseburgerach, wygadując się, jak często je dla niej przemycałem. Katharine była zszokowana, gdy zdała sobie sprawę, ile razy byłem w domu opieki, nie mówiąc ani słowa. Jej oczy lśniły z wdzięczności, kiedy wyciągnęła się i pocałowała mnie, zbijając mnie z tropu. Przyciągnąłem ją do siebie i w pełni wykorzystałem fakt, że mimo woli mieliśmy Jennę za widza, całując się, dopóki nie zrobiła się zarumieniona i zawstydzona. Jenna przyciągnęła moją uwagę puszczając mi oko, kiedy z szerokim uśmiechem przyjmowałem ciężką torbę hamburgerów. Kiedy przyjechaliśmy, Penny była cicha, ale świadoma. Śmiała się z mojej oferty winogron dla Joey'a. Lubił w nich dziobać i nie musiałem niczego wykrajać ani przekupywać Tami, żeby zrobił to za mnie. Sklep z czekoladą, w którym bywałem, z pewnością od kilku tygodni odnotował wzrost w sprzedaży, a pracownicy domu nie mogli się doczekać tego, co przyniosę podczas każdej wizyty. Nigdy ich nie zawiodłem. Jenna była bardziej sobą, ożywiona i rozmowna, zabawiała Penny opowieściami o swojej rodzinie. Dało mi to możliwość, by się rozsiąść i poprzyglądać Katharine z Penny. Siedziała obok niej, trzymając ją za rękę. Objęła jej policzek, przesunęła dłonią po czole Penny, wygładzając łatwo kołtuniące się włosy, kiedy mówiła albo się śmiała. Drażniła i zachęcała Penny do jedzenia, wkładając jej serwetkę pod brodę, rugając ją za bycie bałaganiarą. Penny pstryknęła ją w nos. Find_Your_Destiny 198

The Contract

— Przestań być taka apodyktyczna, moja Katy. — Ona jest apodyktyczna — mruknąłem. — Przez cały czas mówi mi co mam robić. — Zemsta. — Dumała Katharine. — Po to są żony! — Jenna się roześmiała. Zarówno Katharine, jak i ja zamarliśmy. Nigdy nie wspominaliśmy Penny o małżeństwie. Nasze spojrzenia spotkały się nad jej głową, nie wiedząc, co robić dalej. Penny usiadła, zapominając o lunchu. Spojrzała między nami. — Jesteś mężatką? — Zwróciła się do Katharine. — Wyszłaś za mąż i mi nie powiedziałaś? Katy, czy ty jesteś w ciąży? Katharine pokręciła głową. — Nie, Penny. Nie jestem w ciąży. — Ale jesteś mężatką. — Tak. Penny spojrzała na mnie, odsuwając swoją tacę z lunchem. — Chciałabym porozmawiać z moją córką na osobności.

Chodziłem po korytarzu, wpatrując się w zamknięte drzwi. Z jękiem oparłem się o ścianę, pozwalając głowie opaść na twardą powierzchnię. — Richard, przepraszam — błagała Jenna. —Nie miałam pojęcia, że ona nie wie. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jej nie powiedzieliście. — Oczywiście, że nie. — Nie wiedziała? Czyli nie zapomniała? Find_Your_Destiny 199

The Contract

Chciałem skłamać i powiedzieć jej, że powiedzieliśmy Penny. Że to choroba zawiniła, nie my. Tyle że, miałem już dość kłamstw. Odepchnąłem się od ściany, pocierając kark. — Katharine przeżyła ciężkie chwile jako nastolatka. W jej historii jest znacznie więcej, niż wiesz, ale to jest jej historia do opowiedzenia. Penny jest dla niej całym światem i starała się chronić jej dobre samopoczucie. Skinęła głową, czekając, bym kontynuował. — Byłem inicjatorem, Jenna. Uwiodłem ją. Byłem daleko przed nią w tym całym związku. Początkowo nie chciała, żebym poznał Penny, dopóki nie miałaby pewności. — Szarpnąłem za gruby kosmyk opadający mi na czoło. — Nalegałem w tej kwestii i przyszedłem zobaczyć się z Penny bez jej wiedzy. Chciałem dowiedzieć się więcej o kobiecie, która pomogła Katharine. Popchnąłem wszystko do przodu. Szybko ją poślubiłem — zanim mogłaby zmienić zdanie. Katharine obawiała się, że Penny pomyśli, że to za szybko, więc postanowiliśmy przez chwilę to przemilczeć i pozwolić Penny się do mnie przyzwyczaić. — A ja to spieprzyłam. Wzruszyłem ramionami. — Powinniśmy byli chwycić byka za rogi i sami jej powiedzieć. To nasza wina. Drzwi się otworzyły i wyszła Katharine. — Richard, możesz wejść? — Cholera — przekląłem pod nosem. — Jeśli nie wyjdę z tego w jednym kawałku, zaopiekuj się dla mnie Katharine. Jenna obdarzyła mnie pełnym współczucia uśmiechem i poklepała po ramieniu. W drzwiach Katharine położyła mi rękę na ramieniu. — Przepraszam. Ścisnąłem jej palce. — W porządku. 200

Find_Your_Destiny

The Contract

Wkroczyłem do środka, Katharine tuż za mną. Stawałem naprzeciw rozzłoszczonych klientów w salach konferencyjnych. Stawałem w salach konferencyjnych wypełnionymi nieprzyjaznymi twarzami, czekającymi na niepowodzenie mojej prezentacji. Robiłem to wszystko, nie roniąc kropli potu. A jednak, stojąc przed starą kobietą o surowym wyglądzie, pociłem się i ściskałem dłoń mojej żony niczym talizman. Penny przyszpiliła mnie spojrzeniem. — Ożeniłeś się z moją Katy. — Tak. — Bez mojej zgody. — Tak. — Dlaczego? — Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Nie wiedziałem, że muszę zapytać... Machnęła ręką. — Och, naprawdę chwilami nie jesteś za bystry, prawda, młody człowieku? Przełknąłem. — Przepraszam? — Dlaczego ją poślubiłeś? — Nie mogłem bez niej żyć. — A nic nie powiedziałeś, ponieważ? Nie miałem pojęcia, co powiedziała Katharine, ale czułem, że muszę trzymać się blisko prawdy. Przykucnąłem, patrząc Penny w oczy. — Poślubiłem ją szybko, ponieważ nie chciałem jej stracić. Potrzebuję jej w moim życiu. Obawialiśmy się, że nie pochwalisz tego, jednak miałem nadzieję, że kiedy mnie poznasz, będziesz mogła pogodzić się z myślą, że mnie poślubiła. Find_Your_Destiny 201

The Contract

— Jest dla ciebie za dobra. Zaśmiałem się, ponieważ to była prawda. — Zdaję sobie z tego sprawę. — Powinieneś był mnie najpierw spytać. — Masz rację, powinienem był. Przepraszam. — Mówi, że jest szczęśliwa. — Ja też jestem. — Spojrzałem na Katharine, zaskoczony tym, że to prawda. — Ona ciągle mnie zadziwia. Penny pociągnęła nosem. — Poczekaj. Nic jeszcze nie widziałeś. — Mogę sobie tylko wyobrazić. Zacisnęła usta. — Mam cię na oku. — Zanotowane. — Świetnie. Teraz jesteś mi winny ciasto. — Ciasto? Katharine podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. Zauważyłem, że jej pierścionki są teraz na miejscu, a ich widok sprawia, że z jakiegoś powodu się uśmiecham. Ja nie zabrałem mojej obrączki, a Penny w ogóle tego nie kwestionowała. Bez zastanowienia wycisnąłem pocałunek na jej dłoni, a to działanie wywołało u Penny promienny uśmiech. — Zawsze świętowaliśmy dobre rzeczy ciastem. — Więc to dobra rzecz? Ja jestem dobry? Penny poklepała mnie po policzku. — Liczę na ciebie, że zaopiekujesz się nią za mnie. 202

Find_Your_Destiny

The Contract

— Tak zrobię. — A teraz, ciasto? Na końcu ulicy była piekarnia. — Jestem za tym. — Czekoladowe — nalegała Penny. Musnąłem jej pokryty meszkiem policzek. — Tak jakby istniał jakiś inny rodzaj.

Weszła Katharine, niosąc filiżankę kawy, którą z wdzięcznością przyjąłem. Wskazałem, że powinna usiąść. — Gdzie jest Jenna? — Na drzemce. Myślę, że wykorzystuje tę chwilę ciszy przed burzą. Nie sądzę, by ostatniej nocy spała. — Ja spałem jak dziecko. Przewróciła oczami. — Czepliwe dziecko. Uśmiechnąłem się. — Nie moja wina, że jesteś tak doskonała do przytulania. Smakowicie pachniesz. — Twój, um, świszczący oddech, jest znacznie głośniejszy z bliska. Zmrużyłem oczy. — Milusio. Uśmiechnęła się. 203

Find_Your_Destiny

The Contract

— Przepraszam. — Przybrała poważny wyraz twarzy. — Przykro mi z powodu dzisiejszego ranka. Podrapałem się po karku. — Myślę, że to musiało się wydarzyć. — Jest duża szansa, że zapomni. Moglibyśmy odbyć te rozmowę jeszcze raz. — Albo powiedzieć, że jej powiedzieliśmy, wtedy może nie będzie taka zła. — Tak przypuszczam. Upiłem łyk kawy. — Co ci powiedziała? — Martwiła się, że jestem w ciąży. — To nie jest problem. Nigdy nie będzie. — Nie mogłem się powstrzymać przed drażnieniem się z nią. — Nawet jeśli poszerzymy nasze granice. — Nie jesteś w stanie spłodzić dzieci? — Nie mam pojęcia. Nigdy nie próbowałem się rozmnażać i nigdy nie planowałem. Zawsze się zabezpieczam i upewniam się, że moje partnerki też to robią. Przechyliła głowę, zdezorientowana. — Nie chcesz mieć dzieci? — Katharine, nie mam możliwości bycia w prawdziwym związku. Nie interesuje mnie bycie ojcem ani sprowadzanie na ten świat innej, wypaczonej emocjonalnie osoby. Nigdy nie byłbym w stanie połączyć się z dzieckiem, dlatego też nie chcę mieć dzieci. Nigdy. — Myślę, że jesteś w błędzie. — W błędzie? — Myślę, że masz potencjał. Myślę, że możesz połączyć — miłość — dziecko. Gdybyś kochał jego matkę. Find_Your_Destiny 204

The Contract

Wybuchłem śmiechem. — Ponieważ to się nigdy nie wydarzy, będę trzymał się swojego pierwotnego oświadczenia. — Dlaczego jesteś taki pewny, że nie możesz się zakochać? Traciłem cierpliwość. — Mówiłem Ci. Miłość czyni cię słabym. Ona sprawia, że potrzebujesz ludzi. Jesteś od nich zależny. Nie pozwolę, aby tak się stało. — Czasami zdarza się coś, co jest poza naszą kontrolą. Machnąłem ręką. — Nie w tym przypadku. W mojej przyszłości nie ma miłości ani dzieci. — To brzmi samotnie. — Mam swoją pracę i ona mnie wypełnia. To wystarczy. Przyglądała mi się, marszcząc brwi. — Czy to prawda? — Przestań mnie analizować, Katharine. — Nie analizuję. Próbuję cię zrozumieć. — Nie rób tego. — Dlaczego? Pochyliłem się do przodu, zaciskając dłonie na biurku. — Nie płacę ci za zrozumienie mnie. Płacę ci za odgrywanie roli. — Która z każdym dniem staje się bardziej skomplikowana. — O czym ty mówisz? — Nie męczy cię to, Richard? Kłamstwa? Wydaje się, że cały czas dodajemy więcej. To jak kula śnieżna, która rośnie, gdy stacza się po ośnieżonym wzgórzu. — Westchnęła. — To miała być prosta sprawa — ja udająca twoją narzeczoną. Teraz wzrosła i eskalowała do tego stopnia, że nawet się nie rozpoznaję! Nienawidzę okłamywać ludzi — a okłamuję 205

Find_Your_Destiny

The Contract

wszystkich! Penny, rodzinę Gavinów, ludzi w domu opieki...To jedna wielka góra kłamstw! — To środek do celu. Nikomu nie dzieje się krzywda. — Naprawdę? Myślę, że się mylisz. — Co przez to rozumiesz? — Machnąłem ręką wokół pokoju. — Graham nie cierpi, Penny jest pod dobrą opieką, mieszkasz w lepszym miejscu i nie musisz pracować. Komu dzieje się krzywda? Jej głos przeszedł w szept. — Czuję się winna — coraz bardziej każdego dnia. — Dlaczego? — Lubię tych ludzi. Bardzo lubię Jennę; zostałyśmy przyjaciółkami. Martwi mnie świadomość, że ją okłamuję. Graham i Laura byli bardzo życzliwi. To tak, jakbym zdradzała ich tą farsą. Ludzie w domu myślą, że jesteśmy małżeństwem. — Jesteśmy — upierałem się. — To nie farsa. Nasze małżeństwo jest legalne. — Oni myślą, że ono jest prawdziwe. Myślą, że jesteśmy zakochani. I Penny... Nigdy nie chciałam, żeby Penny wiedziała. Ze wszystkich ludzi to jej nie chciałam okłamywać. Jej nienawidzę okłamać najbardziej. — Wiesz, że pewnie zapomni. Katharine przewróciła oczami. — To wciąż kłamstwo. Tami i inni będą jej przypominać, żeby nie zapomniała. I jest Adrian, Adam, Julia... — prychnęła zirytowana. — Lista rośnie. Bębniąc palcami w biurko, wzruszyłem ramionami. — Jest większa niż się spodziewałem, muszę ci to przyznać. Nawet Brian myśli, że zmieniłem zdanie. Kiedy pewnego dnia graliśmy w golfa, pogratulował mi znalezienia mojej "ludzkiej strony". — Nie przeszkadza ci to? Ilu ludzi to kłamstwo dotyka? Na ilu ludzi to wpłynie, kiedy będzie po wszystkim? 206

Find_Your_Destiny

The Contract

— Katharine, przestań być nazbyt dramatyczna. Małżeństwa rozpadają się cały czas. Świat będzie trwał. Wymyślimy jak i dlaczego, kiedy zdecydujemy, że nadszedł właściwy czas. — A tymczasem wciąż kłamiemy. Skończyłem tę nierozsądną rozmowę. Potarłem głowę i się skrzywiłem. — Tak. Wciąż kłamiemy. Nadal ci płacę i nadal jest to praca. Do odwołania, jesteś moją żoną. Kontynuuj odgrywanie swojej roli. Udawaj, że mnie lubisz. Kop głęboko i wyobraź sobie, że mnie kochasz. Rób wszystko, co musisz, aby utrzymać tę "farsę", jak ją nazywasz. Podniosła się i potrząsnęła głową. — I tu pojawia się problem, Richard. Nie zawsze muszę udawać, że cię lubię. Kiedy przestajesz zachowywać się jak taki dupek, jesteś porządnym facetem. Reagujesz na ludzi. Jesteś miły i hojny dla Penny. Z jakiegoś powodu zapominasz być tym dupkiem, którego pokazujesz reszcie świata, kiedy jesteś w jej pobliżu. Czasami zapominasz, nawet gdy jesteś przy mnie. — Jej twarz była smutna, a głos przygnębiony. — Czasami zapominam, że mnie nie lubisz i myślę, że naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. — Podeszła do drzwi, zatrzymała się i obejrzała się za siebie. — Lubię te czasy. Sprawiają, że reszta dni jest łatwiejsza do przetrwania. Wtedy wyszła, zostawiając mnie ogłuszonego.

207

Find_Your_Destiny

The Contract

Dwadzieścia dwa Richard Katharine była cicha przez resztę wieczoru. Deszcz przychodził i odchodził, ostatecznie ustępując około północy. Jenna wyczuła niepokój w powietrzu i starała się zachowywać dyskretnie. W pewnym momencie spytała mnie, czy z Katharine jest wszystko dobrze. — My, umm, mieliśmy sprzeczkę — przyznałem. Pary się spierały; moja odpowiedź — wydawała się prawdopodobna. — Z powodu tego, co wydarzyło się wcześniej? — Tak. — Nie powiedziałem jej, do jakiego wcześniejszego zdarzenia się to odnosiło. Pozwoliłem jej myśleć, że to z powodu tego co stało się z Penny. — Czy chcesz, żebym odeszła? — Nie, wszystko w porządku. — Nie idźcie spać w gniewnie. Omówcie to — zachęcała. — Wkrótce się wyniosę i dam ci trochę prywatności. Nie pewny, jak inaczej odpowiedzieć, skinąłem głową. Nie miałem pojęcia, co powiedzieć Katharine, ale gdy tylko Jenna weszła na górę, ona poszła za nią. Odczekałem chwilę, wyłączyłem telewizor i dołączyłem do niej w mojej sypialni. Była już w łóżku, zwinięta w kłębek i blisko krawędzi. Przygotowałem się i wślizgnąłem za jej małe, ciepłe ciało. Zawahałem się, po czym sięgnąłem, przyciągając ją plecami do mojego torsu. — Nie gniewaj się na mnie. — Nie gniewam, po prostu jestem smutna. — Westchnęła. Find_Your_Destiny 208

The Contract

— Nie mogę zmienić tego, kim jestem. Obróciła się w ciemności, by spojrzeć mi w twarz. — Myślę, że w pewnym sensie już się zmieniłeś. — Może — przyznałem. — Mimo to nie zmienia to mojego stosunku do pewnych spraw — dzieci i miłość to dwie z nich. — U ciebie wszystko jest czarno-białe. — Tak musi być. Tak sobie radzę z życiem. — Dużo cię omija. Przyciągnąłem palcem po jej policzku, dotykając w ciemności miękkości jej skóry. Pozostał na nim ślad wilgoci i wiedziałem, że płakała. Zmartwiła mnie myśl o tym, że leżała tutaj, zdenerwowana. — Katharine — zacząłem. — Co? — Szepnęła. — Wiem, że to staje się coraz większe i bardziej skomplikowane. Wiem, że jesteś lepszą osobą niż ja i to cię martwi. Nie spodziewałem się, że Gavinowie będą częścią naszego życia poza biurem. Nie planowałem poznania Penny i tego, że tak bardzo ją polubię. Teraz nie możemy nic z tym zrobić, jak tylko popłynąć z prądem. Nie mogę zmienić swojego poglądu, ponieważ to jest to, w co wierzę. Jest jednak coś, w czym się mylisz. — Co to takiego? Objąłem jej policzek, przybliżając jej twarz do mojej. — Lubię cię. Żałuję każdego paskudnego słowa, każdego kiepskiego pieprzonego polecenia, które na ciebie zrzuciłem i każdej brudnej roboty, którą kazałem ci wykonać. Uważam, że jesteś niesamowicie odważna, że zgodziłaś się to ze mną zrobić, a powody, dla których to zrobiłaś, są dla mnie zadziwiające. Jesteś bezinteresowna i uprzejma, a fakt, że stałaś się dla mnie tak ważna, jest świadectwem tego, jaka jesteś wyjątkowa. Find_Your_Destiny 209

The Contract

Gorące łzy popłynęły po jej twarzy. Jęknąłem, niezdolny, by poradzić sobie dzisiaj z jeszcze większymi emocjami. — Jezu, kobieto. — Warknąłem żartobliwie. — Staram się być miły, a ty płaczesz. Poddaję się. Wracam do bycia palantem. Poklepała mnie po dłoni. — Nie, w porządku. Przestanę. — Pociągnęła nosem. — To było niespodziewane. To wszystko. — Próbuję cię przeprosić. Uniosła twarz, muskając moje usta. — Przyjmuję przeprosiny. Wsunąłem dłonie w jej włosy, trzymając ją blisko siebie. Przycisnąłem usta do jej, chcąc jeszcze raz poczuć jej smak. Odpowiedziała z cichym westchnieniem, a jej oddech omiótł mi twarz. Minęły długie chwile, podczas gdy nasze usta poruszyły się razem, a języki dotykały się i drażniły. Pożądanie narastało, powoli i solidnie, a moje ciało nuciło z potrzeby. Odsunąłem się z jękiem, spoglądając na nią z góry. Jej wargi były spuchnięte, a oddech przyśpieszony. Prześledziłem palcem jej dolną wargę. — Katharine — mruknąłem ochrypłym głosem, przesuwając ręką po jej nagiej nodze. Podniosła głowę i kiedy jej usta spotkały się z moimi, usłyszeliśmy to. Nieoczekiwany trzask pioruna, po którym nastąpił huk w pokoju gościnnym i głośny krzyk. Jęknąłem, kładąc głowę na jej ramieniu. — Pieprzona Jenna, znowu. Wypuściła ogromny wydech powietrza. — Cóż, do diabła. Myślę, że rozbiła moją cholerną lampę. Lubiłam tę lampę. Zacząłem się śmiać z jej rzadkiego, kolorowego oświadczenia. Zsunąłem się z niej, zarzucając rękę na twarz. — Idź zobaczyć, co tym razem zrobiła twoja przyjaciółka. Zsunęła się z łóżka, wahając się. Przyćmiony blask księżyca za nią podkreślił jej sylwetkę Find_Your_Destiny 210

The Contract

pod cienką koszulą nocną. Zaokrągliła się trochę, a jej ciało zmiękło krzywiznami. Z włosami opadającymi na ramiona i oczami rozszerzonymi z pożądania, wyglądała seksownie. Tak naprawdę, to seksowna jak diabli. — Idź. — Warknąłem. — Jeśli tego nie zrobisz, nie będę odpowiedzialny za to, co wydarzy się dalej. Obróciła się i podeszła do drzwi. — Katharine — zawołałem. Odwróciła się, opierając dłoń na klamce. Złagodziłem głos. — Jeśli lampa jest zepsuta, kupię ci nową. Jej uśmiech był olśniewający. — Okej. Opadłem z powrotem na łóżko. Co ja do cholery robiłem? To było dziś drugi raz, kiedy chciałem ją konkretnie wypieprzyć — kobietę, której niegdyś pragnąłem pozbyć się z mojego życia. Teraz była wszędzie wokół mnie. W każdym aspekcie mojego życia. W moim łóżku. Najdziwniejsza część? Nie miałem nic przeciwko temu.

— Katharine, syrop to przyprawa. Nie grupa żywieniowa. Podniosła wzrok znad talerza i potrząsnęła głową. — Każdy otwór musi być wypełniony syropem, Richard. Taka jest zasada. Parsknęłam, podnosząc kubek do ust. — Topisz gofra. Na twoim talerzu jest więcej syropu niż jedzenia. — Tak lepiej smakuje. Jęknąłem. — I jeszcze dodajesz bekon? 211

Find_Your_Destiny

The Contract

Mruknęła biorąc kęs. — Idealne. Jenna zachichotała, kiedy kroiła swoje śniadanie. — Nie jesteś fanem syropu, Richard? — Dodałem rozsądną ilość. Chcę też spróbować gofrów. Katharine wyciągnęła w moim kierunku widelec. — Spróbuj. — Nie. — Proszę? Dźgnąłem widelcem kawałek mojego znacznie suchszego gofra. — Więc ty spróbuj mojego. Nakarmiliśmy się nawzajem śniadaniem. Jej ociekał syropem i masłem, o wiele słodszy niż byłem do tego przyzwyczajony. Skrzywiłem się. — To jest ohydne. Uśmiechnęła się. — Lepsze niż twoje. — Spoglądając w dół, przeklęła. — Cholera, mam syrop na koszuli. Przepraszam. — Wyszła pośpiesznie z kuchni. Czekałem, aż zniknie i złapałem butelkę syropu, dodając go więcej do mojego gofra. Jenna zachichotała. — Oboje jesteście tak słodcy. Nigdy wcześniej nie jadaliście razem gofrów? Musiałem szybko myśleć. — Nie, Katharine zawsze robiła naleśniki. Gofrownicę kupiłem jej w prezencie ślubnym. Jenna gapiła się na mnie. — Dałeś jej gofrownicę w prezencie ślubnym? — Chciała jedną! Find_Your_Destiny 212

The Contract

— Dobry Boże, Richard, musisz się dużo nauczyć o romansie. — Dostała mnie. Jenna podniosła swój kubek kawy. — Hmmph. Może gofrownica była lepszym prezentem. Spiorunowałem ją wzrokiem. — Kiedy idziesz do domu? Uśmiechnęła się. — Adrian zaraz tu będzie. — Dobrze. Pchnęła moje ramię z żartobliwym mrugnięciem oka. — Wczoraj w nocy przerwałam twoją sesję godzenia się. Przepraszam. Grzmot mnie zaskoczył. — Nie mam pojęcia, o czym mówisz. — Oczywiście, że nie. Katharine zawsze jest taka, umm, niechlujna. Uśmiechnąłem się z wyższością. Wyglądała raczej na wymiętą, kiedy wczoraj w nocy wychodziła z sypialni. Mrugnąłem do Jenny. — Mamy resztę dnia, żeby się obściskiwać. To znaczy godzić się. Albo jedno i drugie. Przewróciła oczami, mamrocząc coś o mężczyznach i jednotorowych umysłach. Wróciłem do jedzenia mojego teraz obładowanego syropem gofra.

Wyszedłem z jaskini, szukając Katharine. Jenna wyszła po południu, a ja zająłem się Find_Your_Destiny 213

The Contract

pracą, wtedy też dostałem telefon od Grahama. Usłyszałem hałasy dobiegające z korytarza i poszedłem sprawdzić. Drzwi do najmniejszej sypialni były otwarte. Wykorzystywałem teraz ten pokój na składzik. Kiedyś trzymałem w nim łóżko i przeznaczałem go dla moich żeńskich gości i zajęć po kolacji, ponieważ nigdy nie zabierałem ich na górę. Pozbyłem się łóżka, kiedy wprowadziła się Katharine — pozostały tylko pudełka i teczki. Oparłem się o framugę drzwi, przyglądając się jej przez chwilę, z pobłażliwym uśmiechem na ustach. — Co robisz? Pokazała kilka oprawionych zdjęć. — Masz tu niezłe odbitki. — Nie wiedziałem, gdzie je umieścić. — Świetnie wyglądałyby w pomieszczeniu wejściowym. — Wyjęła kilka zdjęć z pudła, które sortowała. — To piękne zdjęcia — wstyd widzieć je spakowane. Wyciągnąłem rękę, a ona umieściła w niej stos zdjęć. Przeglądałem zdjęcia, czując się nieco speszony. — Ja je zrobiłem. — Ty je zrobiłeś? — Tak. Przechodziłem przez fazę, w której próbowałem swoich sił w fotografii. To nie trwało długo. — Oddałem je jej. — Nie byłem w tym dobry. — Uważam, że są wspaniałe. — Weź je sobie. — Masz negatywy? Pokręciłem głową. — Wszystkie cyfrowe. W jednym z tych pudeł jest mój aparat i wszystkie karty SD. — Okej. 214

Find_Your_Destiny

The Contract

— Słuchaj, Graham dzwonił. Chce, żebym wyjechał z nim z miasta na spotkanie z klientem. Sądzę, iż czuje się winny, że to Adrian pojechał na dwa ostatnie. — Kiedy wyjeżdżasz? — Jutro. — Jak długo? — Właśnie w tym rzecz. Nie będzie mnie do czwartku, co oznacza, że spóźnię się na wtorek z Penny. Uśmiechnęła się szelmowsko. — Nie ma problemu — mogę przegapić jogę. Nie jestem w tym tak dobra. — Powiedz jej, że przyjdę zobaczyć się z nią w piątek na lunchu. Przyniosę jej ulubione cheeseburgery. — Będzie zachwycona. — Co będziesz robisz, kiedy mnie nie będzie? — Popracuję nad salonem. — Wynajęłaś malarzy, zgadza się? Żadnych drabin? Wykonała niesamowitą robotę w swoim pokoju, ale salon był zbyt wielkim zadaniem dla niej samej. Myśl o Katharine na tak wysokiej drabinie mnie denerwowała, zwłaszcza jeśli miałem wyjechać z miasta. — Zatrudniłam profesjonalistów, Richard. Skończymy to w dwa dni. Ominie cię cała zabawa. — Co za szkoda. Wstała, otrzepując spodnie. — Pomogę ci się spakować. Muszę zmienić pościel i przenieść z powrotem moje rzeczy. Słowa wymsknęły mi, zanim mogłem je powstrzymać. 215

Find_Your_Destiny

The Contract

— Nie rób tego. — Co? — Śpij w moim pokoju, kiedy mnie nie będzie. Nie zawracaj sobie głowy praniem. Masz wystarczająco dużo roboty. Przygryzła wnętrze policzka. — A dziś w nocy? — Znowu będziemy dzielić go razem. — Ja... Chwyciłem ją za rękę. — To ma sens. Zaoszczędzi ci trochę pracy. Łobuzerski uśmiech wykręcił jej wargi. — Jesteś przytulasem. Lubisz się do mnie przytulać! — Po prostu jestem praktyczny. — Przyznaj to, a się z tobą prześpię. Wygiąłem brew. — Chyba chciałaś ująć to inaczej? — Och, ja... No i jest... kolor, który mnie bawił. Rozkwitł na jej klatce piersiowej i poplamił policzki. Pchnęła moje ramię, drażniąc się. — Przyznaj się, a będę spała w twoim łóżku, kiedy cię nie będzie. — A dziś w nocy? Rumieniec się pogłębił. — Tak. Schyliłem się, muskając wargami jej policzek. Find_Your_Destiny 216

The Contract

— Lubię się do ciebie tulić. Calutka jesteś ciepła i ładnie pachniesz. — To była prawda. Dziś rano obudziłem się z moim ciałem owiniętym wokół jej ciała. Byłem wypoczęty i zrelaksowany; nawet jeśli musiałem radzić sobie ze skutkami jej miękkiej postaci przyciśniętej do mojej. Przeszła obok mnie. — Dobra. Jeśli tego chcesz. Uśmiechnąłem się. To było dokładnie to, czego chciałem.

— Dlaczego się uśmiechasz? — Spytał Graham. Podróż szła dobrze, a klient był dziś entuzjastycznie nastawiony. Spędziłem popołudnie na dodawaniu szkiców i pomysłów w przygotowaniach na następne poranne spotkanie. Graham nalegał, żebyśmy poszli na kolację, świętować. Podniosłem wzrok znad telefonu i mu go podałem. — Och, wysłałem masywny sernik z karmelem czekoladowym do Penny, żeby zrekompensować jej to, że dziś wieczorem mnie tam nie będzie. Katharine przysłała im zdjęcie z ich zabawy. Zachichotał i mi go oddał. — Bardzo lubisz Penny. — Przypomina mi kogoś z mojego dzieciństwa. — Krewną? Przesunąłem się na krześle. — Nie. Przyjrzał mi się uważnie znad brzegu swojej szklanki. — Nie lubisz mówić o sobie. W szczególności o twojej przeszłości. 217

Find_Your_Destiny

The Contract

— Nie, nie lubię. — Czy rozmawiasz z kimś o tym? — Katharine. — Twój katalizator. Kobieta, która zmieniła twoje życie — która zmieniła ciebie. Przechyliłem głowę w potwierdzeniu, mając nadzieję, że zrozumie aluzję i zmieni temat. Milczał przez chwilę, po czym sięgnął do kieszeni i wyciągnął kopertę, przesuwając ją po stole. — Co to jest? Postukał w ciężką, kremową papeterię. — Byłeś , odkąd wszedłeś do firmy, Richard. Przekroczyłeś moje oczekiwania. Wszystkie nasze oczekiwania. Twoja praca nad kampanią Obuwia Kennera, sposób, w jaki urabiałeś sobie ręce i byłeś kluczową częścią zespołu. Wybranie się w tę podróż w ostatniej chwili. Wszystko to. Wzruszyłem ramionami w niezwykłej skromności na jego pochwałę; jego słowa mnie rozgrzały. Zastanawiałem się, czy tak właśnie działo się z chłopcem pławiącym się w blasku dumy swojego ojca — czegoś, czego nigdy nie doświadczyłem. Graham szybko komplementował i rzadko kogo krytykował — jego uwagi częściej nauczały, aniżeli potępiały. Byłem zdumiony, jak szybko wcieliłem się w swoją rolę w Gavin Group. Cieszyłem się pozytywną energią i tym całym podejściem do "pracy z a nie przeciwko", które dzielili. Jednak jego słowa wiele znaczyły. Gardło mi się zacisnęło, więc wziąłem łyk wody, żeby usunąć gulę przed mówieniem. — Dziękuję Ci. Dla mnie również to było niezwykłe. Przesunął kopertę bliżej do mnie. — Dla ciebie. W środku był spory czek — moje oczy rozszerzyły się na sowitą kwotę — wraz z kopią mojej umowy. Tym, co naprawdę przykuło moją uwagę, było to, iż klauzula sześciu miesięcy została przekreślona i parafowana. 218

Find_Your_Destiny

The Contract

Podniosłem wzrok na jego pytające spojrzenie. — Nie rozumiem. Uśmiechnął się. — Czek to twoja premia za wyjątkową pracę. Kenner podpisał z nami wiele umów na cały rok z powodu twojego pomysłu. Chcą cię przy każdej kampanii. Podtrzymałem kontrakt wzrokowy. — Skreśliłeś mój okres próbny. — Tak. Umieściłem go tylko po, by upewnić, że instynkt mnie nie myli i miałem rację, że do nas pasujesz. Udowodniłeś, że jesteś tym, kim mówiłeś: zmienionym człowiekiem. Twoja Katy rzeczywiście przywołała prawdziwego Richarda. — Wyciągnął rękę. — Masz miejsce w mojej firmie tak długo, jak tego chcesz, Richard. Mam nadzieję, że mamy przed sobą wiele lat. — Wstrząśnięty, uścisnąłem mu dłoń. Dokonałem tego. Zrobiłem to. Powinienem był się chełpić, ogarnięty euforią. Wszystkie moje plany, wszystkie przygotowania doprowadziły do tej chwili. Zabezpieczyłem swoją pozycję w Gavin Group i wykiwałem Davida. Misja zakończona. Mimo że byłem zachwycony, to nie z powodów, o których myślałem. Zauważyłem, że nie dbam o Davida ani o to jak się poczuł. Mógł przyjść, zaproponować mi partnerstwo i więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek mógłbym marzyć, a i tak nie chciałbym odejść. Zamiast tego, chciałem tylko pławić się w aprobacie Grahama. Chciałem zrobić wszystko, by był ze mnie dumny. Chciałem nadal dla niego pracować i słuchać jego miłych, pełnych pochwał słów. Wraz z tymi myślami przyszła emocja, do której nie byłem przyzwyczajony: poczucie winy. Poczucie winy przez to, jak to się zaczęło i dlaczego tu teraz siedziałem. Poczucie winy, przez oszustwo, którego się dopuściłem, aby dojść do tej chwili. Gdy patrzyłem na papiery, zastanawiałem się, jak bardzo fakt, że Jenna została z nami, wpłynął na jego decyzję. Z pewnością widziała wystarczająco dużo, by stwierdzić, że zachowujemy się jak normalne małżeństwo, jak i przekonać każdego, że jesteśmy prawdziwi. Sądziła, że nie mogę oderwać rąk od Katharine, że mieliśmy świetne życie 219

Find_Your_Destiny

The Contract

seksualne, sprzeczamy się i godzimy — wszystko to, co dzieliły inne pary. Być może burza nie tylko zbliżyła Katharine i mnie, ale także wyeliminowała wszelkie wątpliwości, które wciąż pozostawały w umyśle Grahama. Wewnętrznie pokręciłem głową. To nie miało znaczenia. Liczyło się to, że będę ciężko pracował i wykazywał się dla Grahama i jego firmy. Bez względu na to, jak wszystko się zaczęło, zarobię na to — i tego będę się trzymał. — Dziękuję. Poklepał mnie po ramieniu. — Jestem pewny, że Katy będzie szczęśliwa. W mojej piersi pojawiło się inne dziwne uczucie — wyczekiwanie, by jej powiedzieć, podzielić się z nią tym zwycięstwem. Uśmiechnąłem się, wiedząc, jak pozytywnie zareaguje. — Chciałbym jej powiedzieć już teraz, jednak myślę, że poczekam, aż wrócę do domu. —Spojrzałem na moją premię. — Sądzę, że muszę kupić jej coś w ramach świętowania. Wydaje mi się, że po zeszłym tygodniu potrzebuje prezentu. A to idealna wymówka. Skinął głową. — To świetny pomysł. Znam cudowny sklep z biżuterią na końcu ulicy. Moje brwi wystrzeliły w górę. Biżuteria. Nie pomyślałem o tym, ale to było... — Idealnie.

Find_Your_Destiny 220

The Contract

Dwadzieścia trzy Richard Wsunąłem klucz do zamka, po cichu wchodząc do mieszkania. Byłem wstrząśnięty, gdy zdałem sobie sprawę, jak bardzo tęskniłem za byciem w domu. Jak bardzo tęskniłem za Katharine. Przyłapałem się na tym, że wysyłam jej SMS-y, sprawdzając, czy wszystko z nią w porządku, czy Penny ma się dobrze, czy pamiętała, by zamknąć drzwi od mieszkania. Jej odpowiedzi sprawiały, że się uśmiechałem, zawsze były nieco bezczelne, jak i słodkie. Zachwalała sernik, mówiąc mi, jak wszyscy pracownicy się na niego rzucili, pomagając jej i Penny go zjeść. Uznała za zabawne, to, że wysłałem również owoce na przekąskę dla Joey'a. Kiedy wspomniała, że Penny wydawała się bardziej zmęczona niż zwykle, zadzwoniłem do domu, żeby ją sprawdzić, dwukrotnie, co sprawiło, że Tami zachichotała na mój niepokój. Śmiałem się sam z siebie. Wyglądało na to, że nawet bez starania, obecność Katharine w moim życiu wywoływała coraz więcej emocji. Powinienem był tego nienawidzić, ale jakoś, nie nienawidziłem. Bardzo chciałem wrócić do domu, zobaczyć się z nią, odwiedzić Penny i wrócić do biura. Kiedy klient zgodził się z nami prędzej niż się spodziewaliśmy, obaj zgodziliśmy się, by wrócić do domu wcześniej i złapać ostatni lot. Taksówka podrzuciła mnie pod dom, a Graham nabijał się z mojego entuzjazmu, kiedy złapałem moją walizkę. — Nie spodziewam się, że będziesz pierwszą rzeczą, jaką zobaczę w biurze, Richard. Ciesz się porankiem z Katy. Do zobaczenia po południu. Pokiwałem głową. — Dziękuję. Odłożyłem walizkę, zapaliłem światło i zamarłem. Nie byłem w tym samym pomieszczeniu, które zostawiłem kilka dni wcześniej. Odważny, bordowy kolor, który Find_Your_Destiny 221

The Contract

wybrała Katharine, zdobił teraz masywną ścianę wokół kominka i podkreślał drewniany gzyms. Krem na pozostałych ścianach był bogaty i ponętny. Dodała kilka poduszek, dwa krzesła, które mi pokazywała, a wynik tych zmian sprawił, że było tu ciepło i zachęcająco. Przytulnie. Największą niespodzianką była szata graficzna, którą powiesiła. Wykorzystała niektóre z odbitek, które znalazła, ale na czerwonej ścianie powiesiła kilka moich zdjęć, wydrukowanych, podwójnie-zmatowionych i oprawionych w ramki. Byłem oszołomiony tym, jak wspaniale wyglądały i dumny, że wybrała moje ulubione. Cały pokój wyglądał spektakularnie. Przesunąłem dłonią po łuku nowego krzesła. Było solidne. Efekt był nadal męski, a jednocześnie zmiękczony przez to, co stworzyła. Nad kominkiem stało nasze zdjęcie, zrobione przez Jennę w dniu naszego ślubu. Podniosłem je, przyglądając się nieupozowanemu zdjęciu. Katharine uśmiechała się do obiektywu, a jej twarz niemal promieniała. Moje czoło spoczywało na jej czole i się uśmiechałem. Oboje wyglądaliśmy na szczęśliwych. Jak zakochana para. Przesunąłem palcem po jej obrazie, nie wiedząc, czym jest to dziwne uczucie w mojej klatce piersiowej. Odkładając je z powrotem na półkę komika, podniosłem torbę i wspiąłem się po schodach. Zatrzymałem się w drzwiach, zaskoczony widokiem Katharine, śpiącej w moim łóżku. Byłem pewien, że już wróciła do swojego pokoju. Tuliła moją poduszkę, zaciskając dłonie na materiale, a jej ciemne, jak czekolada włosy, skręcały się za nią na świeżych, białych prześcieradłach. Przyglądałem się jej, gdy spała. Wyglądała młodo i bezbronnie. Przypomniałem sobie, że uważałem ją za słabą. W ogóle taka nie była. Znając ją tak jak teraz, wiem, że ma rdzeń ze stali — bez niego już dawno by się załamała — a jednak tego nie zrobiła. Przeżyła utratę rodziców, życie na ulicach, ból obserwowania Penny w chorobie i mnie — w całej mojej samolubnej, krótkowzrocznej, egoistycznej chwale. Przesunęła się, a kołdra zsunęła się wraz z jej ruchem. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem, że ma na sobie koszulkę, którą miałem założoną w dniu poprzedzający wyjazd. Moja żona była w moim łóżku, w moich ubraniach. Stwierdziłem, że jestem bardziej niż w porządku z oboma tymi faktami. Z tłumionym westchnieniem odłożyłem torbę, chwyciłem jakieś spodnie do spania i Find_Your_Destiny 222

The Contract

przygotowałem się do łóżka, upewniając się, że jestem cicho. Ostrożnie wślizgnąłem się za nią i przyciągnąłem ją do piersi. Przestraszyła się, sztywniejąc w moim uścisku. — Spokojnie, skarbie. To ja. — Dlaczego jesteś w domu? — Biznes poszedł dobrze. Bardzo dobrze. Zawinęliśmy się wcześniej. Próbowała wstać. — Pójdę do swojego pokoju. Pociągnąłem ją z powrotem. — Zostań. Wszystko gra. — Z uśmieszkiem rzuciłem pocałunek na jej szyję. — Jestem przytulasem, pamiętasz? Umościła się z cichym dźwiękiem zadowolenia. — Twoje łóżko jest wygodne. Nie mogłem się powstrzymać, by jej nie dokuczyć. — A moja koszulka? — Spytałem, dotykając wytartej bawełny. — Ona też jest wygodna? Odepchnęła moją dłoń. — Byłam zajęta. Nie miałam okazji zrobić prania. Leżała tam, więc ją wzięłam. — Widziałem, jak bardzo byłaś zajęta. — Podoba ci się to? — Jej głos był nieśmiały i niepewny. Pocałowałem ją w czoło. — Dobra robota, pani VanRyan. Zachichotała w poduszkę. — Cieszę się, że jesteś zadowolony, panie VanRyan. Przycisnąłem ją bliżej. — Jestem. Idź spać. Rano opowiem ci wszystko o podróży. 223

Find_Your_Destiny

The Contract

— Okej — zanuciła sennie. — Dobranoc. — Dobranoc.

Katharine wpatrywała się we mnie ponad swoją kawą i po raz kolejny podniosła umowę. — Tak po prostu? Odwołał twój okres próbny? Pokiwałem głową, moja buzia były pełna jajecznicy. Żując, przełknąłem i uśmiechnąłem się. — Domyślam się, że mała wizyta Jenny mogła mieć z tym coś wspólnego. — Przygryzła końcówkę paznokcia i sięgnąłem, trzaskając ją w dłoń. — Przestań. — Jak myślisz, dlaczego fakt, że Jenna tu była, miałby mieć z tym coś wspólnego? — Pomyśl o tym, Katharine. Pomyśl o tym, co zobaczyła. My w tym samym łóżku, ja na tobie. Dobrze się rozumieliśmy. Wiedziała nawet, że mieliśmy sprzeczkę i się pogodziliśmy. Jestem prawie pewny, że powiedziała Grahamowi, iż nie miał racji, mając jakiekolwiek wątpliwości. — To ma sens, tak sądzę. — Plus, powiedział, że wykonałem świetną robotę — przekroczyłem oczekiwania. To był jego sposób na nagrodzenie mnie. — Wypiłem łyk kawy. — Więc, to koniec mojego okresu próbnego i jeszcze sowita premia. Jej uśmiech był ciepły. — Wiedziałam, że sprzątniesz ich swoją pracą. To mnie nie zaskakuje. Zawsze byłeś błyskotliwy ze swoimi pomysłami. Jej pochwała robiła mi dziwne rzeczy. Potarłem pierś, jakbym mógł przemieścić promieniujące ciepło wywołane jej słowami i uśmiechnąłem się do niej, mój głos był szczery. Find_Your_Destiny 224

The Contract

— Zawsze mnie wspierałaś. Dziękuję. Uśmiech, który zwróciła, był szeroki i otwarty. Spuściłem wzrok na swój talerz, kiedy zarejestrowałem normalność naszej sytuacji. Czy tak właśnie wyglądało małżeństwo? Prawdziwe małżeństwo? Małe chwile dzielenia się sprawiały, że czułeś się w pełni z kimś —połączony. Pogrzebałem w kieszeni i przysunąłem małe pudełko w jej stronę. — Dla ciebie — powiedziałem szorstko, podnosząc swój kubek. Nie wykonała żadnego ruchu, aby go dotknąć. Nigdy nie spotkałem kobiety takiej jak Katharine. Moje bogactwo zawsze było magnesem na kobiety, z którymi się spotykałem. Męczyły mnie o prezenty — pragnęły ich, robiły aluzje, pokazywały mi przedmioty w Internecie. Praktycznie wyrywały mi z ręki każdy podarunek, jeśli zdecydowałem się coś kupić. Ale nie Katharine. — Twoja premia — nalegałem i popchnąłem pudełko bliżej. — Otwórz to. Nie ugryzie cię. Drżała jej ręka, kiedy sięgnęła po pudełko. Zawahała się, gdy znalazło się w jej dłoni, jak gdyby spodziewając się chwili otwarcia wieczka. Doceniając tajemniczość. Podobało mi się obserwowanie jej miny, która przemknęła przez jej twarzy. Jej oczy zrobiły się okrągłe, kiedy spojrzała na pierścionek w środku. Gdy tylko go zobaczyłem, wiedziałem, że będzie zachwycona. Małe i delikatne, diamenty były zbiorem różnych kształtów w ramie. Malutkie kwadraty, owale, koła i prostokąty tworzyły pierścień tak wyjątkowy i odmienny, jak ona sama. Nie był to najdroższy pierścionek w sklepie i na pewno nie największy, ale pasował do Katharine. Nawet Graham skinął głową z aprobatą, gdy mój palec stuknął w szklaną gablotę. — Proszę, ten. Chciałbym go zobaczyć. Katharine spojrzała na mnie. — Nie rozumiem. — To prezent, Katharine. — Dlaczego? Wzruszyłem ramionami. — Ponieważ na to zasługujesz. — Dotknąłem koperty kontraktowej. — Nic z tego nie 225

Find_Your_Destiny

The Contract

mogłoby się wydarzyć bez ciebie. Chciałem podziękować. — Dodałem, całkowicie szczerze. Ważne, było by mi uwierzyła — wiedziała, że jestem świadom tego, jak wiele dla mnie zrobiła. — Jest piękny. — Włóż go. Włożyła pierścionek na palec prawej ręki i przekręciła nadgarstek tak, jak robiły to kobiety, podziwiając pierścionki na ich palcach. — Pasuje! Sięgnąwszy, wziąłem jej rękę i przyjrzałem się jej. Pasował dobrze, a nawet idealnie. Położyłem jej dłoń na blacie, poklepując ją niezgrabnie. — Podoba ci się? — On jest... — Głos jej zachrypł. — Jest wspaniały. — Myślałem o kolczykach, ale zauważyłem, że Jenna i Laura mają pierścionki na swoich prawych dłoniach, więc pomyślałem, że tobie też się spodoba. Możemy kupić kolczyki, jeśli wolisz. Pokręciła głową. — Nie. Jest doskonały. Powietrze wokół nas wirowało od emocji. Patrzyła na swoją dłoń i szybko mrugała. O Boże — czy ona będzie płakać? Przez prezent? Nie byłem pewny, czy będę w stanie sobie z tym poradzić, jeśli zacznie płakać. Takie emocje sprawiały, że czułem się niezwykle podenerwowany. Klasnąłem w dłonie. — W takim razie, dobry wybór. Kolczyki zachowam na inny czas. Może na sześciomiesięczną rocznicę, czy coś takiego. Jestem pewien, że Gavinowie świętują takie kamienie milowe. Będę musiał nadążyć. Odchrząknęła i zsunęła się ze stołka. — Chyba tak. Byłem zszokowany, kiedy po wylaniu kawy do zlewu, zatrzymała się przy moim krześle, Find_Your_Destiny 226

The Contract

objęła mój policzek i lekko przycisnęła do niego usta. — Dziękuję, Richard — wymruczała, po czym poszła dalej. Odwróciłem się na krześle, żeby zobaczyć, jak wchodzi po schodach. Dopiero kiedy przesunąłem się z powrotem, zdałem sobie sprawę, że przykrywam dłonią twarz, w miejscu, gdzie przyłożyła swoje wargi, jak gdybym trzymał jej pocałunek na mojej skórze. Jakie to dziwne.

227

Find_Your_Destiny

The Contract

Dwadzieścia cztery Richard Zerknąłem na Penny ze zmarszczonym czołem. Byłem podekscytowany tym samym trio jazzowym, jakie widzieliśmy wcześniej, podczas wieczornego występu na bis, jednak ona była nieobecna przez całą noc. Niejednokrotnie podnosiła rękę, ocierając łzę, która toczyła się po jej policzku. Kiedy spytałem, zaniepokojony, czy wszystko w porządku, machnęła na mnie ręką zniecierpliwionym gestem. — Nic mi nie jest. — Jednak wydawało się, że coś było bardzo nie tak. Zawiozłem ją z powrotem do jej pokoju, mając nadzieję, że poczęstunek, który tam czekał, podniesie ją na duchu. Katharine wspomniała, że Penny nie jadła dobrze przez ostatnie kilka dni i wyglądała na zmęczoną. Dziś wieczorem jej opiekunka powiedziała mi, że dłubała w swojej kolacji, a obiad zjadła tylko dlatego, ponieważ Katharine ją nakarmiła. Wiem, że Katharine się martwi. Rozważała odwołanie swoich zajęć z jogi, ale zachęciłem ją, by na nie poszła. Przypomniałem jej, że pozostały tylko dwie lekcje, a potem może dołączyć do nas w każdy wtorek. Będę tęsknił za swoim czasem z Penny, ale zajęcia zaczynały się ponownie miesiąc później, więc wróci on do nas w tym momencie. Moją ulubioną częścią wieczoru było słuchanie opowieści Penny o Katharine. Było ich tak wiele — o niektórych z nich Katharine niewątpliwie zapomniała. Często zawierały humorystyczne, krępujące momenty, które mnie rozśmieszały. Usiadłem obok Penny, przesuwając z uśmiechem pudełko z pizzą. — Voila! — Kiedy odkryłem, że obok cheeseburgerów, pizza była jej ulubionym daniem, zacząłem ją regularnie przynosić. W domu nie mieli nic przeciwko, więc upewniłem się, by od czasu do czasu przynieść jej na tyle wystarczając, żeby starczyło dla personelu. Pewnego dnia przyniosłem taką ilość pizzy, by każdy mieszkaniec, który miał ochotę, mógł się nią poczęstować. Tego dnia zostałem bohaterem. Dzisiaj jednak była ona tylko dla Penny. Wzięła plasterek, ale nie wykonała żadnego ruchu, żeby go zjeść. Z westchnieniem Find_Your_Destiny 228

The Contract

wyciągnąłem jej plater pizzy i odłożyłem go do pudełka. Owinąłem rękę wokół jej delikatnego nadgarstka, pocierając delikatną skórę dłoni. — Penny, co jest? Co się dzieje? Odetchnęła głęboko, dźwięk był spokojny i zrezygnowany. — Jestem zmęczona. — Chcesz, żebym zawołał Connie? Przygotuje cię do snu. — Tami wyszła dziś wieczorem, ale lubiła też Connie. — Nie. Nie chcę iść spać. — Nie rozumiem. Zabierając rękę, potarła twarz ze znużeniem. — Jestem zmęczona tym wszystkim. — Twoim pokojem? — Gdyby chciała inny, zdobyłbym go dla niej. — Byciem tutaj. W tym... życiu, jeśli można to tak nazwać. Nigdy nie słyszałem, żeby mówiła w ten sposób. — Penny... Wyciągnęła rękę i owinęła ją wokół mojej. — Zapominam o rzeczach, Richard. Czas płynie, a ja nie wiem, czy to ten sam dzień, który był przed chwilą. Katy przychodzi w odwiedziny i nie pamiętam, czy była tu kilka godzin temu, czy też doby temu, czy po prostu wyszła z pokoju na minutę. W niektóre dni niczego nie rozpoznaję i się boję. Wiem, że są dni, kiedy jej nie poznaję. — Głos jej drżał, a oczy lśniły od łez. — Przez większość dni nie poznaję siebie. — Ona jest tutaj. Każdego dnia przychodzi cię zobaczyć, a nawet jeśli ją zapomnisz, ona zna ciebie. Zostaje i siedzi z tobą. — Jestem dla niej ciężarem. — Nie — upierałem się. — Nie jesteś dla niej ciężarem. Ona cię kocha. — Musisz mieć do mnie pretensje. Find_Your_Destiny 229

The Contract

— Co? Nie. Wcale nie. Uwielbiam spędzać z tobą czas. Jesteś teraz częścią mojej rodziny, Penny. Stałaś się nią, kiedy ożeniłem się z Katharine. — Jak tylko te słowa opuściły moje usta, uświadomiłem sobie, że mówię jej prawdę. — Powinna robić inne rzeczy, podróżować, mieć dzieci, nawiązywać przyjaźnie, a nie opiekować się staruszką. — Dlaczego tak mówisz? Wiesz, że Katharine zrobi dla ciebie wszystko. Ja też. — Uniosłem jej dłoń i pocałowałem cienką skórę. — Proszę, Penny, gdyby cię usłyszała... — Tęsknię za Burtem. — Wiem — uspokoiłem się. — Byłaś mężatką przez kawał czasu. Oczywiste, że za nim tęsknisz. — Czterdzieści lat. Nie byliśmy bogaci, ale mieliśmy miłość. — Uśmiechnęła się łagodnie. — Uwielbiałam przyglądać się, jak gotuje. Był szefem kuchni — wiedziałeś o tym? — Tak, powiedziałaś mi. — Ja byłam nauczycielką. Mieliśmy dobre życie. Kiedy umarł, nie wiedziałam, w jaki sposób będę dalej żyła. Ale potem znalazłam Katy. Ona stała się moim powodem. — Potrzebowała cię. — Już mnie nie potrzebuje. — Mylisz się. Potrzebuje cię. — Będziesz się nią opiekować? — Nie rób tego. Nie poddawaj się, Penny. Katharine — ona będzie zdruzgotana. Zamknęła oczy, podczas gdy jej ramiona opadły. — Jestem po prostu zmęczona. Wpadłem w panikę, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie chodzi o to, iż chce iść spać. Była zmęczona życiem i byciem uwięzioną w ciele, które już nie działało, z umysłem, który pozostawiał ją zdezorientowaną i zapominalską. Pochyliłem się, zniżając głos. 230

Find_Your_Destiny

The Contract

— Zaopiekuję się nią. Obiecuję. Niczego jej nie zabraknie. — Mogłem jej to obiecać. Upewnię się, że z Katharine będzie wszystko dobrze. — Nie poddawaj się. Ona cię potrzebuje. Otworzyła oczy, a jej wzrok przemknął obok mnie. — Możesz podać mi to zdjęcie? Odwróciłem się i podałem jej zdjęcie, które wskazywała. Po wyznaniu prawdy o ślubie, Katharine przyniosła jej nasze zdjęcie z dnia naszego ślubu i jedno, które zrobiła nam Tami, w czasie odwiedzin. Katharine trzymała ją za rękę, Penny pstrykała ją w nos i śmiała się, a ja siedziałem obok nich z uśmiechem. Wyglądaliśmy jak rodzina. Prześledziła nasze twarze. — Była moim życiem, odkąd straciłam Burta. — Wiem. — Jest wszystkim tym, kim wiedziałam, że będzie — inteligentna, kochająca, silna. — Zgadzam się. Również, piękna. Twarda jak skała. Miałaś z tym wiele wspólnego, Penny. To sprawiło, że się uśmiechnęła. Był to pierwszy prawdziwy uśmiech, który zobaczyłem dzisiejszego wieczoru. Wyciągnęła się i poklepała mnie po policzku. — Jesteś dobrym chłopcem. Te słowa mnie rozbawiły. Nikt nigdy mi tego nie powiedział. — Kiedy się starzejesz, Richard, uświadamiasz sobie, że życie składa się z chwil. Wszystkich ich rodzajów. Smutnych, dobrych i wielkich. Tworzą gobelin, który jest twoim życiem. Chwytajcie się ich wszystkich — zwłaszcza tych wspaniałych. One czynią inne łatwiejszymi do przejścia. Zakryłem jej dłoń moją. — Zostań — nalegałem. — Dla niej. Daj jej więcej wspaniałych chwil, Penny. Z westchnieniem kiwnęła głową. — Teraz chcę pójść spać. 231

Find_Your_Destiny

The Contract

Odwróciłem twarz i pocałowałem ją w dłoń. — Zawołam Connie. Napotkała moje oczy z zażartym spojrzeniem, które uwięziło i trzymało moje. — Miłość, Richard. Upewnij się, że otaczasz ją miłością. — Mogłem tylko skinąć głową. Pstryknęła mnie w nos. Dokładnie tak, jak robiła to Katharine — jej sposób na powiedzenie: "Kocham cię". Oczy szczypały mnie przez całą drogę biurka, gdzie znalazłem Connie.

Mój telefon zawibrował na drewnianym stole i podniosłem go, tłumiąc uśmiech na numer. Golden Oaks. Zastanawiałem się o co Penny poprosiła Tami tym razem. Od naszego niepokojącego wieczoru w zeszłym tygodniu, codziennie czegoś chciała, a ja upewniłem się, że to dostała. Nigdy nie powiedziałem Katharine o naszej rozmowie. Już się wystarczająco martwiła. Penny wyraźnie zwalniała, a jej umysł dawał się we znaki coraz częściej. Wczoraj była bardziej sobą, ale zasnęła, gdy tylko wróciłem do jej pokoju. Zostawiłem ją w sprawnych rękach opiekunki z pocałunkiem na jej puszystym policzku. Odrzuciłem połączenie, planując oddzwonić po zakończeniu spotkania. Skupiłem się z powrotem na Grahamie, który wskazywał na życzenia klienta dotyczące następnej kampanii, kiedy mój telefon znów się włączył. Spoglądając na dół, zobaczyłem, że to Golden Oaks. Mały niepokój zaczął formować się w moim żołądku. Tami wiedziała, że do niej oddzwonię. Dlaczego była taka natarczywa? Spojrzałem na Grahama, który przerwał rozmowę. — Musisz to odebrać, Richard? — Myślę, że to może być ważne. Pokiwał głową. — Pięciominutowa przerwa, wszyscy. Odebrałem połączenie. 232

Find_Your_Destiny

The Contract

— Tami? — Panie VanRyan, przepraszam, że przeszkadzam. — Jej głos sprawił, że poczułem falę niepokoju przepływającą mi po plecach. — Mam straszne wieści. Nie pamiętałem, bym się podnosił, ale nagle stanąłem na nogach. — Co się stało? — Penny Johnson zmarła około godzinę temu. Zamknąłem oczy przez nagłe wyczerpanie. Przytrzymałem mocniej telefon, głos miałem schrypnięty. — Czy powiedziano mojej żonie? — Tak. Była tu dziś rano i wyszła na krótko, zanim poszłam sprawdzić Penny. Zadzwoniłam by zawróciła. — Jest tam teraz? — Tak. Próbowałam ją pytać o ustalenia, ale nie mogę zmusić jej do rozmowy. Nie wiedziałam, co robić, więc zadzwoniłam do ciebie. — Nie, dobrze zrobiłaś. Jestem w drodze. Nie pozwól jej wyjść, Tami. Zajmę się wszystkimi przygotowaniami. Rozłączyłem się, upuszczając telefon, odgłos uderzenia w stół, głuchy łopot obił się rykiem w mojej głowie. Poczułem dłoń na moim ramieniu i spojrzałem na zatroskaną twarz Grahama. — Richard, bardzo przykro mi. — Muszę... — Mój głos zanikł. — Pozwól, że cię zawiozę. Poczułem się dziwnie. Wytrącony z równowagi. Mój umysł był chaotyczny, żołądek w węzłach i piekły mnie. Jedna myśl była klarowna, jej imię zapłonęło w moim mózgu. — Katharine. — Ona cię potrzebuje. Zabiorę cię do niej. Find_Your_Destiny 233

The Contract

Pokiwałem głową. — Oczywiście.

W domu, nie zawahałem się ani na chwilę, pędząc korytarzami. Zobaczyłem Tami przed pokojem Penny, gdy zmykała drzwi. — Czy ona tam jest? — Tak. — Czego potrzebujesz? — Muszę wiedzieć, czy było coś zorganizowane, wstępnie zaplanowane, jakie były jej życzenia, kiedy odejdzie? — Wiem, że chciała zostać skremowana. Nie sądzę, żeby Katharine dokonała jakichś wstępnych uzgodnień. — Przesunąłem dłonią po karku. — Nie mam w tym żadnego doświadczenia, Tami. Dobiegł zza mnie głos Grahama. — Pozwól mi pomóc, Richard. Obróciłem się ze zdziwieniem. Myślałem, że mnie podrzucił i odjechał. Wyciągnął rękę do Tami, przedstawiając się. Uśmiechnęła się z uznaniem. Zwrócił się do mnie. — Idź do swojej żony. Mam dobrego przyjaciela, który ma sieć domów pogrzebowych. Skontaktuję się z nim i zacznę za ciebie. Tami może mi doradzić. Pokiwała głową. — Oczywiście. — Położyła mi rękę na ramieniu. — Kiedy będziesz gotowy, wezmę Joey'a i zabiorę go do salonu. Zostanie tutaj z nami. — W porządku. Find_Your_Destiny 234

The Contract

— Pomogę panu Gavinowi najlepiej, jak potrafię. — Byłbym wdzięczny — podobnie jak Katy. Graham się uśmiechnął. — Zbyt rzadko ją tak nazywasz. Idź, ona cię potrzebuje. Wślizgnąłem się do pokoju, cicho zamykając drzwi. Pokój wydawał się taki zły. Nie było żadnej muzyki, żadnej Penny siedzącej przy jednym ze swoich płócien i nucącej pod nosem. Nawet Joey milczał, skulony na swoim miejscu, z głową schowaną w skrzydle. Zasłony zostały zasłonięte, a pokój przygasł ze smutkiem. Katharine była skuloną postacią siedzącą obok łóżka Penny, trzymającą ją za rękę. Przesunąłem się do niej, pozwalając sobie przez chwilę po wpatrywać się w kobietę, która zmieniła moje życie. Penny wyglądała tak, jakby spała, a jej twarz była spokojna. Nie będzie już zdezorientowana ani wzburzona, nie będzie już szukała czegoś, czego nie będzie w stanie zapamiętać. Nie będzie już w stanie opowiedzieć mi historii o kobiecie, która teraz ją opłakuje. Przykucnąłem obok swojej żony, zakrywając jej dłoń ściskającą Penny, swoją. — Katharine — wymamrotałem. Nie poruszyła się. Pozostała zastygnięta w bezruchu, twarz miała pustą i nic nie powiedziała. Objąłem ręką jej sztywne ramiona, przyciągając ją do siebie. — Bardzo mi przykro, skarbie. Wiem, jak bardzo ją kochałaś. — Właśnie wyszłam — szepnęła. — Byłam w połowie drogi do domu, jak zadzwonili. Nie powinnam była wychodzić. — Nie wiedziałaś. — Powiedziała, że jest zmęczona i chce odpocząć. Nie chciała malować. Poprosiła mnie, bym wyłączyła muzykę. Powinnam była się domyślić, że coś jest nie tak — upierała się. — Nie rób tego sobie. — Powinnam być z nią, kiedy ona... — Byłaś z nią. Wiesz, jak się z tym czuła, skarbie. Mówiła to przez cały czas — kiedy Find_Your_Destiny 235

The Contract

była gotowa, odeszła. Byłaś tutaj, osoba, którą kochała najbardziej — osoba, którą chciałaby zobaczyć jako ostatnią, i była gotowa. — Pogłaskałem ją dłonią po włosach. — Ona była gotowa na tę chwilę, skarbie. Myślę, że czekała, by upewnić się, że wszystko będzie w porządku. — Nie pożegnałam się. Przycisnąłem jej głowę do mojego ramienia. — Pocałowałaś ją? — Tak. — Pstryknęła cię w nos? — Tak. — Wtedy się pożegnałaś. Właśnie tak to zrobiłyście. Nie potrzebowałaś słów, tak samo jak nie musiałaś jej mówić, że ją kochasz. Wiedziała to, skarbie. Zawsze wiedziała. — Nie wiem... Nie wiem, co mam teraz zrobić. Całe jej ciało zadrżało i nie mogąc złagodzić jej bólu, wstałem, podniosłem ją i posadziłem sobie na kolanach, zanim zdążyła zaprotestować. Wciąż trzymała kurczowo dłoń Penny i czułem, jak drży. — Pozwól mi sobie pomóc, skarbie. Graham też tu jest. Dowiemy się, co musimy zrobić. Opuściła głowę na moją klatkę piersiową i poczułem mokre łzy. Wycisnąłem pocałunek na jej głowie, trzymając ją tak długo, aż poczułem, jak jej ciało się rozluźnia. Puściła rękę Penny, pozwalając jej delikatnie spocząć na kołdrze. Siedzieliśmy w milczeniu, podczas gdy gładziłem ją dłonią po plecach. Rozległo się pukanie do drzwi i zawołałem, żeby weszli. Wszedł Graham, kucając obok nas. — Katy, droga dziewczyno, bardzo mi przykro. Jej głos był zwykłym szeptem. — Dziękuję. 236

Find_Your_Destiny

The Contract

— Laura jest tutaj. Chcielibyśmy pomóc tobie i Richardowi w przygotowaniach, jeśli zechcesz. Skinęła głową, kolejny dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie. — Myślę, że powinienem zabrać ją do domu. Graham wstał. — Oczywiście. Schyliłem głowę niżej. — Jesteś gotowa, skarbie? A może chcesz zostać dłużej? Spojrzała na Grahama, wargi jej drżały. — Co się teraz stanie? — Mój przyjaciel, Conrad, przyjdzie ją zabrać. Według Richarda, chciała zostać poddana kremacji? — Tak. — On wszystko zorganizuje i będziemy mogli przedyskutować, jakiego rodzaju usług byście sobie życzyli. — Chcę uczcić jej życie. — Możemy to zrobić. — A co z... — przełknęła z trudem — ...jej rzeczami? — Umówię się, by wszystko zostało spakowane i przewiezione do mieszkania, skarbie — zapewniłem ją. — Tami powiedział, że Joey ma tutaj zostać? — Pozostali mieszkańcy go lubią — zaopiekują się nim. Chciałabym przekazać część jej rzeczy mieszkańcom, którzy nie mają tak dużo jak ona — jej ubrania i wózek inwalidzki, takie tam rzeczy. — Dobrze, wszystko zorganizuję. Kiedy będziesz gotowa, możesz wszystko przejrzeć, a ja upewnię się, że tak się stanie. Milczała, patrząc na Penny. Pokiwała głową. Find_Your_Destiny 237

The Contract

— Okej. Wstałem, zgarniając ją ze sobą. Nie podobało mi się drżenie jej ciała ani drżenie w jej głosie. Czułem się lepiej, trzymając ją w ramionach, a ona nie protestowała. Spojrzałem na Penny, mówiąc jej bezgłośnie dziękuję i żegnaj. Poczułem w oczach palące emocje i zamrugałem. Musiałem pozostać silny dla Katharine. — Przyprowadzę samochód — zaproponował Graham i wyszedł z pokoju. Napotkałem spojrzenie Katharine, jej oczy były pełne bólu i smutku. Ogarnęła mnie fala przytłaczającej czułości, a potrzeba złagodzenia jej cierpienia wypełniła całą moją istotę. Przycisnąłem usta do jej czoła, mrucząc przy skórze. — Trzymam cię. Przejdziemy przez to razem. Obiecuję. — Nachyliła się do mojej pieszczoty, a jej milcząca potrzeba mnie wzruszyła. — Jesteś gotowa? Kiwając głową, zakopała głowę w mojej piersi, zacieśniając uchwyt na garniturze. Wyszedłem z pokoju, wiedząc, że nasze życie właśnie miało się zmienić. Po raz kolejny nie miałem pojęcia, jak sobie z tym poradzić.

Find_Your_Destiny 238

The Contract

Dwadzieścia pięć Richard Mieszkanie było ciche. Katharine, po kolejnym wieczorze milczenia, poszła spać. Nie zjadła zbyt dużo kolacji, ledwie sączyła swoje wino i odpowiadała na moje pytania cichymi pomrukami lub potrząsaniem głową. Usłyszałem, jak wchodzi po schodach, następnie odgłos otwierania i zamykania szuflad. Wiedziałem, że prawdopodobnie przestawia i organizuje. Robiła to, kiedy była zdenerwowana. Niepokój zżerał moje nerwy; to było coś, czego nigdy nie doświadczyłem. Nie byłem przyzwyczajony do dbania o kogokolwiek. Zastanawiałem się, jak jej pomóc, by poczuła się lepiej, jak zmusić ją do mówienia. Musiała porozmawiać. Pomnik był mały, ale wyjątkowy. Ponieważ Laura i Graham zajmowali się większością ustaleń, nie to było zaskakujące. Laura usiadła z Katharine i pomogła jej wybrać kilka zdjęć, które rozmieściły wokół pokoju. Jedno z jej ulubionych z Penny, ustawiły przy urnie udekorowanej polnymi kwiatami. Kwiaty zostały przysyłane przez różnych ludzi, a największa aranżacja pochodziła od Katharine i ode mnie. Wszystkie ulubione kwiaty Penny wypełniały wazon obok jej zdjęcia; w większości były to stokrotki. Większość pracowników z Gavin Group przyszło złożyć wyrazy współczucia. Stałem przy Katharine, obejmującej ramieniem moją talię i trzymałem jej sztywne ciało blisko mnie, w cichym wsparciu. Ściskałem dłonie, przyjmując szeptane słowa kondolencji; świadomy sposobu, w jaki chwilami, jej postać się trzęsła. Niektórzy opiekunowie i pracownicy z Golden Oaks również wzięli udział w pożegnaniu, a Katharine przyjmowała ich uściski i szeptała słowa wspólnego żalu, po czym zawsze cofała się do mego boku, jakby szukając schronienia w moich objęciach. Pozostało już niewielu przyjaciół Penny — tych, którzy przyjechali, Katharine traktowała preferencyjnie. Przykucała, by mówić ściszonym głosem do osób na wózkach inwalidzkich, upewniała się, że ci z chodzikami zostali szybko odprowadzeni na miejsce, a po krótkiej ceremonii spędziła ze wszystkimi trochę czasu. Nie spuszczałem z niej oka i trzymałem się blisko, martwiąc się brakiem łez i ciągłym potrząsaniem jej dłoni. Aż do tego dnia, nigdy nie doświadczyłem żalu. Kiedy zmarli moi 239

Find_Your_Destiny

The Contract

rodzice, nie odczuwałem nic poza ulgą po tym wszystkim, co przez nich przeżyłem. Byłem smutny, kiedy Nana opuściła dom, ale był to smutek dziecka. Ból, jaki czułem po stracie Penny, był palącym bólem w piersi. Wypłynął i rozlał się na najdziwniejsze sposoby. Nie wylane łzy szczypały mnie w oczy, kiedy najmniej się ich spodziewałem. Kiedy dotarły pudła z jej dobytkiem, musiałem zostać w magazynie, by przezwyciężyć emocje, których nie potrafiłem wytłumaczyć. Zacząłem myśleć o naszych rozmowach, o tym, jak zapalały się jej oczy, gdy wspomniałem imię Katharine. Jej słodkich, zabawnych historiach o ich wspólnym życiu. Mój kalendarz nadal wskazywał wszystkie moje wtorkowe wieczory zablokowane imieniem Penny. Jakoś nie mogłem się zmusić do ich wymazania. Na dodatek, do już dziwnych emocji, czułem troskę o moją żonę. Pomyślałem, że poradzi sobie z tym wszystkim. Wiedziałem, że cierpi z powodu straty kobiety, którą kochała jak matkę, ale była spokojna. Opanowana. Płakała tylko raz, jednak nie widziałem jej płaczu od dnia, kiedy Penny odeszła. Od czasu dzisiejszego pogrzebu, zamknęła się w sobie. Wyszła na spacer, milcząco potrząsając głową na moją propozycję, by jej towarzyszyć. Kiedy wróciła, poszła prosto do swojego pokoju, aż poszedłem po nią, żeby zjadła kolację. Teraz, mając ograniczoną wiedzę na temat pomagania innym, byłem w rozterce. To nie było tak, że mogłem zadzwonić do Jenny albo Grahama i zapytać ich, co powinienem zrobić dla mojej własnej żony. Sądzili, że jesteśmy blisko i zakładali, że wiem co dokładnie robić. Dzisiaj, kiedy opuściliśmy dom pogrzebowy, Jenna przytuliła mnie i szepnęła: — Zaopiekuj się nią. Chciałem, ale nie wiedziałem jak. Nie miałem żadnego doświadczenia z tak intensywnymi emocjami. Chodziłem po salonie i kuchni, niespokojnie krocząc po parkiecie, sącząc wino. Wiedziałem, że mogę pójść i poćwiczyć, by złagodzić trochę napięcia, tyle że nie byłem w odpowiednim nastroju. W jakiś sposób siłownia wydawała się być zbyt daleko od Katharine, a na wypadek, gdyby mnie potrzebowała, chciałem być blisko. Usiadłem na kanapie, a wypchana poduszka obok mnie sprawiła, że się uśmiechnąłem. Kolejny akcent Katharine. Jedwabiste koce, puchate poduszki, ciepłe kolory na ścianach i szata graficzna, które dodała, sprawiały, że mieszkanie wyglądało jak dom. Zatrzymałem się, kiedy podniosłem kieliszek. Czy kiedykolwiek powiedziałem jej, że podoba mi się to, co zrobiła? 240

Find_Your_Destiny

The Contract

Z jękiem opróżniłem wino, odstawiając kielich na stół. Pochylając się, chwyciłem za włosy, szarpiąc za nie, dopóki nie stało się to bolesne. W ciągu ostatnich tygodni poprawiłem się, tego byłem pewien, ale czy wystarczająco się zmieniłem? Wiedziałem, że mój język nie jest tak ostry. Wiedziałem, że byłem lepszym człowiekiem. Mimo to nie byłem pewien, czy to wystarczy. Jeśli zmagała się z czymś, czy ufała mi na tyle, by się do mnie zwrócić? Wstrząsnęło mną, gdy zdałem sobie sprawę, jak bardzo tego chciałem. Pragnąłem być jej skałą. Być osobą, na której może polegać. Wiedziałem, że ja polegam na niej — w wielu sprawach w moim życiu. Poddając się, zgasiłem światła i poszedłem do swojego pokoju. Przebrałem się w spodnie do spania i podszedłem do łóżka, zawahałem się, a potem opuściłem pokój. Podszedłem do jej drzwi, w ogóle nie zdziwiony, widząc, że są częściowo otwarte. Gdyż moje "nocne dźwięki", jak je uprzejmie nazywała, przynosiły jej pocieszenie, nie rozumiałem tego, ale od dnia, w którym przyznała, że ich potrzebuje, nigdy już nie zamykałem swoich drzwi na noc. Przez chwilę czułem się dziwnie, stojąc przed jej drzwiami, nie wiedząc, dlaczego tam jestem. Dopóki tego nie usłyszałem. Dźwięk stłumionego płaczu. Bez namysłu wślizgnąłem się do jej pokoju. Jej roleta była odsunięta, światło księżyca wlewało się przez okno. Była zwinięta w kłębek, płakała. Jej ciało drżało tak mocno od siły szlochu, iż mogłem zobaczyć, jak łóżko się porusza. Podnosząc koc, otoczyłem ją ramionami, przytuliłem i zaniosłem do mojego pokoju. Przytrzymując ją, położyłem nas do łóżka, naciągając wokół nas kołdrę. Zesztywniała, ale mocno ją przytuliłem. — Wyrzuć to z siebie, Katharine. Poczujesz się lepiej, skarbie. Roztopiła się przy mnie, jej ciało przylgnęło do mojego. Dłonie zacisnęły się na moich nagich ramionach, a gorące łzy spływały na mą skórę, kiedy płakała niekontrolowanie. Głaskałem ją dłonią po plecach, przeczesując palcami jej włosy i wydawałem, miałem taką nadzieję, pocieszające dźwięki. Pomimo tego wszystkiego, lubiłem mieć ją blisko. Tęskniłem za jej miękkością, zlaną z mą twardością. Tak dobrze do mnie pasuje. W końcu jej łkanie zaczęło maleć, straszliwe dreszcze opuściły jej ciało. Pochyliłem się, chwytając kilka chusteczek i wciskając pęk w jej rękę. — Ja... prze... przepraszam — wyjąkała szeptem. Find_Your_Destiny 241

The Contract

— Nie masz za co przepraszać, skarbie. — Zaniepokoiłam cię. — Nie, nie zrobiłaś tego. Chcę ci pomóc. Ciągle ci mówię — jeśli czegokolwiek potrzebujesz, wszystko, co musisz zrobić, to poprosić. — Zawahałem się. — Jestem twoim mężem. Moim obowiązkiem jest ci pomóc. — Byłeś taki miły. Życzliwy, nawet. Skrzywiłem się lekko przez szok w jej głosie. Wiedziałem, że na to zasłużyłem, ale nadal mi się to nie podobało. — Staram się być lepszy. Przesunęła się trochę, przechylając głowę, by mi się przyjrzeć. — Dlaczego? — Zasługujesz na to i właśnie straciłaś kogoś, kogo kochasz. Jesteś smutna. Chcę ci pomóc. Ale nie wiem jak. Jestem nowy w tym wszystkim, Katy. — Używając kciuka, delikatnie starłem świeże łzy wyciekające z kącików jej oczu. — Nazwałeś mnie Katy. — Zgaduję, że to się po prostu przyjęło. Penny nazywała cię tak przez cały czas. Podobnie jak wszyscy inni. — Lubiła cię. Moje gardło dziwnie się zacisnęło, gdy przyglądałem się jej twarzy w bladym świetle z okna. — A ja lubiłem ją — stwierdziłem cicho, ale uczciwie. — Była cudowną kobietą. — Wiem. — Wiem, że za nią tęsknisz, skarbie, ale... — Nie chciałem powtarzać tych samych frazesów, które usłyszałem od niej w ciągu ostatnich kilku dni. — Nie chciała być dla ciebie ciężarem. — Nie była! Find_Your_Destiny 242

The Contract

— Kłóciłaby się z tobą. Ciężko pracowałaś, by czuła się bezpiecznie. Tak wiele poświęciłaś. — Ona zrobiła to samo dla mnie. Zawsze stawiała mnie na pierwszym miejscu. — Zadrżała. — Nie wiem, gdzie bym dzisiaj była, gdyby nie to, że mnie znalazła i przyjęła. Ja też nie chciałem o tym myśleć. Działania Penny zmieniły na nasze życie — na lepsze. — Zrobiła to, bo cię kochała. — Też ją kochałam. — Wiem. — Ująłem jej twarz w dłonie, wpatrując się w wypełnione bólem oczy. — Kochałaś ją tak bardzo, że wyszłaś za totalnego dupka, który traktował cię jak gówno, żebyś mogła upewnić się, że jest pod właściwą opieką. — Przestałeś być totalnym dupkiem kilka tygodni temu. Pokręciłem głową. — W ogóle nie powinienem być dla ciebie dupkiem. — Ku mojemu zaskoczeniu poczułem, że łzy napływają mi do oczu. — Przepraszam, skarbie. — Ty też za nią tęsknisz . Nie mogąc niczego wykrztusić, skinąłem głową. Pociągnęła mnie w dół, moja głowa spoczęła w zgięciu jej szyi. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio płakałem — najprawdopodobniej, gdy byłem dzieckiem — jednak teraz ryczałem. Ryczałem przez utratę kobiety, którą znałem zaledwie przez krótki czas, a mimo to tak wiele dla mnie znaczyła. Która, dzięki swoim historiom i urywanym wspomnieniom, ożywiła kobietę, z którą się ożeniłem — jej słowa pokazały mi dobroć i jasność Katy. Ona i Katy pokazały mi, że to dobrze jest czuć, ufać... i kochać. Ponieważ w tej właśnie chwili wiedziałem, że jestem zakochany w mojej żonie. Przyciągnąłem do siebie Katy, trzymając ją mocno w ramionach. Kiedy moje łzy wyschły, podniosłem głowę, napotykając jej łagodne spojrzenie. Powietrze między nami zmieniło się z komfortowego i opiekuńczego na coś naładowanego i żywego. Pożądanie i tęsknota, którym zaprzeczałem, zapłonęły. Moje ciało płonęło dla kobiety, którą 243

Find_Your_Destiny

The Contract

obejmowałem, a oczy Katy rozszerzyły się, to samo pragnienie rozjarzyło się w ich żywym niebieskim kolorze. Dając jej szansę na odmowę, opuściłem głowę, zatrzymując się nad jej drżącymi wargami. — Proszę? — Wyszeptałem, nie będąc pewnym, o co pytam. Jej delikatne jak piórko kwilenie było wszystkim, czego potrzebowałem, a moje usta dotknęły jej ust z głodem, którego nigdy nie doświadczyłem. To było nie tylko pożądanie i ochota. To była potrzeba i tęsknota. To było odkupienie i przebaczenie. Wszystko to zawinięte w jedną maleńką kobietę. To było jak odrodzenie się w ognistym wybuchu płomieni, które lizały i trzaskały w moim kręgosłupie. Każdy nerw w moim ciele nucił. Mogłem poczuć, każdą część jej ciała, przyciśniętą do mnie; każda krzywizna pasowała do mnie tak, jakby była stworzona dla mnie i tylko dla mnie. Jej język był jak aksamit naprzeciwko mojego, jej oddech niczym podmuchy czystego życia wypełniał moje płuca. Nie mogłem znaleźć się wystarczająco blisko. Nie mogłem pocałować jej wystarczająco głęboko. Jej śmieszna koszula nocna zniknęła dzięki moim pięściom, gdy z łatwością rozdarłem materiał. Musiałem dotknąć jej skóry. Musiałem poczuć ją całą. Używając swoich stóp, zsunęła mi spodnie; moja erekcja została uwolniona, złapana w pułapkę między nami. Oboje jęknęliśmy na kontakt naszych skór. Jej miękka, gładka skóra, otarła się moje twardsze, mocniejsze ciało. Była jak karmel — płynna i słodka, owijająca się wokół mnie. Używając swoich rąk i języka, odkrywałem ją całą. Nachylenia i wgłębienia ukryte przed światem były teraz moje do zbadania. Rozkoszowałem się jej smakiem, a każde odkrycie było nowe i egzotyczne. Jej piersi były pełne i bujne w moich dłoniach, sutki twarde i wrażliwe. Jęknęła, gdy bawiłem się jej sztywnymi szczytami, szarpiąc je delikatnie zębami. Wiła się i jęczała, gdy zszedłem niżej, wirując językiem po jej brzuchu, w dół do małego pępka i dalej, aż znalazłem ją mokrą i gotową na mnie. — Richard — sapnęła. To słowo brzmiało statycznie i szaleńczo, gdy zamknąłem wokół niej usta i smakowałem jej słodyczy. Jej ciało stężało, wyginając się w łuk i rozciągając, podczas gdy eksplorowałem ją, używając języka, by zagłębiać się i drażnić. Wsunęła mi dłoń we włosy, przyciągając mnie bliżej i odpychając, kiedy tworzyłem rytm. Jej jęki i kwilenie były niczym muzyka dla moich uszu. Wsunąłem w nią palec, potem dwa, głaszcząc ją głęboko. 244

Find_Your_Destiny

The Contract

— Boże, skarbie, jesteś taka ciasna — jęknąłem na jej ciepło. — Ja... Nigdy nie byłam z mężczyzną. Zatrzymałem się i podniosłem głowę, jej słowa dotarły do mojej świadomości. Była dziewicą. Musiałem o tym pamiętać, być z nią łagodny i traktować ją z szacunkiem. To, że obdarowuje mnie tym darem, ze wszystkich ludzi, sprawiło, że cierpiałem przez uczucia, których nie potrafiłem zidentyfikować. Nie powinno mnie to już dziwić, ale nadal wprawiała mnie w zdenerwowanie. — Nie przestawaj — błagała. — Katy... — Chcę tego z tobą, Richard. Pragnę cię. Podczołgałem się w górę jej ciała, obejmując jej głowę; pocałowałem w usta z czcią, której nigdy nie czułem ani nie okazywałem innej osobie. — Jesteś pewna? Przyciągnęła mnie z powrotem do swoich warg. — Tak. Przesunąłem ją ostrożnie; chciałem uczynić jej pierwszy raz niezapomnianym. Pokazać swoim ciałem to, czego doświadczała moja dusza. Uczynić ją moją w każdym znaczeniu tego słowa. Wielbiłem ją moim dotykiem, utrzymując go lekkim i delikatnym, jej skóra była niczym jedwab pod moimi dłońmi. Kochając ją ustami, uczyłem się każdej jej części w najbardziej intymny sposób, zapamiętując jej smak i sposób odczuwania. Gładziłem ją z pasją, dopóki nie zaczęła o mnie błagać. Jęknąłem i syknąłem, kiedy stała się śmielsza, dotykając mnie i odkrywając mnie swoimi przekornymi wargami i czułymi dłońmi. Jej imię padło z moim ust, jak modlitwa, gdy jej palce sunęły przez moje ramiona, wzdłuż kręgosłupa, a następnie zamknęły się na fiucie. W końcu nachyliłem się nad nią, przykrywając ją swoim ciałem, zatapiając się głęboko w jej ciasnym cieple, przytrzymując ją, aż zaczęła błagać, żebym się poruszył, i wtedy, i tylko wtedy, pozwoliłem, by moja pasja wystrzeliła. Pchnąłem mocno, wbijając się w nią raz za 245

Find_Your_Destiny

The Contract

razem. Pocałowałem mocno, kiedy brałem ją w posiadanie, potrzebując poczuć jej smak w ustach tak bardzo, jak potrzebowałem jej ciała owiniętego wokół mnie. Katy trzymała mnie ciasno w ramionach, jęcząc moje imię, kiedy wbijała palce w moje plecy, mocno się mnie chwytając. — Och, Boże, Richard, proszę. Och, potrzebuję... — Powiedz mi — nalegałem. — Powiedz mi, czego potrzebujesz. — Ciebie... więcej... proszę! — Mam cię, skarbie. — Jęknąłem, podnosząc jej nogę wyżej i zatapiając się głębiej. — Tylko ja. Zawsze będziesz miała tylko mnie. Krzyknęła, odrzuciła głowę do tyłu i naprężyła ciało. Była piękna w swoim uwolnieniu, z napiętą szyją, z lekkim potem, połyskującym na skórze. Mój własny orgazm rozbłysł i zakopałem twarz w szyi Katy, gdyż siła przyjemności wstrząsnęła moim światem. Odwróciłem głowę, chwyciłem ją za podbródek, przyciągnąłem usta do moich, całując ją, gdy fale uderzeniowe rozeszły się, a potem uspokoiły na moim ciele. Przetoczyłem się, przyciskając ją do piersi, głaszcząc jej włosy. Westchnęła, wtapiając się we mnie. — Dziękuję — odetchnęła. — Zaufaj mi, skarbie. Cała przyjemność po mojej stronie. — Cóż, nie tylko twojej. Roześmiałem się przy jej głowie, wyciskając pocałunek na rozgrzanej skórze. — Śpij, Katy. — Powinnam pójść... Zacisnąłem wokół niej ramiona, nie chcąc, by odeszła. — Nie. Zostań tu ze mną. Westchnęła, a jej ciało zadrżało. — Przód czy tył? — mruknąłem. Lubiła spać z plecami przyciśniętymi do mojej piersi. 246

Find_Your_Destiny

The Contract

A ja lubiłem budzić się z twarzą zakopaną w jej ciepłym karku i z jej ciałem połączonym z moim. — Tył. — W porządku. — Rozluźniłem ramiona, by mogła się przewrócić. Przyciągając ją do siebie, delikatnie ją pocałowałem. — Idź spać. Jutro mamy wiele do porozmawiania. — Ja... — Jutro. Jutro zastanowimy się nad następnym krokiem. — Okej. Zamykam oczy, wdychając ją. Jutro powiem jej wszystko. Poproszę ją, by powiedziała mi, o czym myśli. Chciałem powiedzieć jej, co czuję — że jestem w niej zakochany. Oczyść atmosferę dla nas oboje. Pomóc jej przenieść swoje rzeczy do mojego pokoju, dzięki czemu stanie się on naszym pokojem. Nie chciałem po raz kolejny, nie mieć jej przy sobie. Z zadowolonym westchnieniem, którego nigdy nie doświadczyłem, zasnąłem.

Obudziłem się sam, z ręką na zimnych, pustych prześcieradłach. Nie byłem zaskoczony — Katy była bardziej niespokojna niż zwykle przez ostatnie kilka nocy, a jeszcze bardziej, zeszłej nocy. Niejednokrotnie przyciągałem ją do siebie, wyczuwając szloch, który próbowała ukryć. Trzymałem ją, pozwalając, by emocje wypłynęły z jej ciała. Przejechałem dłonią po twarzy i usiadłem. Wezmę prysznic, a potem znajdę ją w kuchni. Musiałem z nią porozmawiać. Było tak wiele do wyjaśnienia — tak wiele rzeczy, za które musiałem przeprosić, abyśmy mogli posunąć się naprzód — razem. Zsunąłem nogi z łóżka, chwyciłem szlafrok i wstałem. Zacząłem zbliżać się do łazienki i przystanąłem. Drzwi mojej sypialni były szczelnie zamknięte. Dlaczego były zamknięte? Find_Your_Destiny 247

The Contract

Czy Katy martwiła się, że mnie obudzi? Potrząsnąłem głową. Była jedną z najcichszych osób, jakie znałem, szczególnie rano. Przeszedłem przez pokój i otworzyłem drzwi. Przywitała mnie cisza. Żadna muzyka ani żadne dźwięki z kuchni nie dotarły do moich uszu. Zerknąłem w stronę pokoju Katy. Jej drzwi były uchylone, ale z pokoju nie dochodziły żadne dźwięki. Coś ścisnęło mnie w żołądku i nie mogłem się z tego otrząsnąć. Przechodząc przez korytarz, zajrzałem do środka. Łóżko było posłane, pokój czysty i nieskazitelny. Wydawał się pusty. Ruszyłem schodami, biorąc po dwa stopnie naraz, kierując się do kuchni, zawołałem Katy. Nie odpowiedziała, a pomieszczenie było puste. Stanąłem, spanikowany. Musiała wyjść — może do sklepu. Było kilka powodów, dla których mogła wyjść z mieszkania. Pospieszyłem do przedpokoju. Jej kluczyki od samochodu wisiały na haku. Musiała iść na spacer, powiedziałem sobie. Ruszyłem z powrotem do kuchni w stronę ekspresu do kawy. Pokazała mi, jak go używać, więc przynajmniej mogłem zrobić dzbanek kawy. Na zewnątrz było mgliście, chmury niskie i ciemne. Gdy wróci, będzie potrzebowała ciepłego gorącego napoju. Z wyjątkiem tego, że kiedy sięgnąłem po dzbanek, zobaczyłem jej telefon leżący na ladzie. A obok niego jej klucze do mieszkania. Ręka mi się zatrzęsła, kiedy je podniosłem. Dlaczego miałaby zostawić klucze? Jak dostanie się do mieszkania? Spojrzałem z powrotem na ladę. Wszystko tam było. Karty bankowe i książeczka czekowa, które jej dałem. Kopia jej umowy. Zostawiła to wszystko, ponieważ zostawiła mnie. Błysk światła przyciągnął moją uwagę i pochyliłem się, by podnieść pierścionki. Moja pamięć błysnęła obrazami Katy. Wręczanie jej pudełka i mówienie, że nie padnę na jedno kolano. Spojrzenie na jej twarz, kiedy wsuwałem obrączkę na jej palec w dniu, w którym ożeniłem się z nią ze względu na okoliczności, a nie miłość. Wyglądała pięknie, jednak nigdy jej tego nie powiedziałem. Było wiele rzeczy, których nigdy jej nie powiedziałem. Tak wiele rzeczy, których nigdy nie będę miał szansy jej powiedzieć — ponieważ odeszła.

248

Find_Your_Destiny

The Contract

Dwadzieścia sześć Richard Wiedziałem, że jej tam nie ma, mimo to nadal sprawdzałem każdy cal mieszkania. Kiedy zajrzałem do jej kredensu i szafy, większość nowych ubrań, które dla niej kupiłem, wciąż tam była, jednak niektórych brakowało. Dwa wiąż-jeszcze-nierozpakowane pudła, znajdowały się na dnie szafy, część przyborów toaletowych była w łazience, ale brakowało jednej walizki. Przypomniałem sobie, że wczoraj wieczorem słyszałem otwierające się i zamykające szuflady. To, co myślałem, że było układaniem i przekładaniem rzeczy, było w rzeczywistości, przygotowywaniem się do opuszczenia mnie. Usiadłem na skraju łóżka z głową w dłoniach. Dlaczego? Dlaczego miałaby się ze mną przespać, skoro wiedziała, że zamierza odejść? Dlaczego odeszła? Przekląłem pod nosem — odpowiedź na to pytanie była oczywista. Penny nie żyła. Nie musiała już dłużej zapewniać jej opieki, co oznaczało, iż nie musiała już udawać, że jest we mnie zakochana. Mieliśmy, jak sądzę, dobre stosunki. Byłem pewien, że coś czuła. Dlaczego ze mną nie porozmawiała? Wybuchnąłem śmiechem w pustym pokoju. Oczywiście, że nie przyszła i ze mną nie porozmawiała. Czy kiedykolwiek dałem jej znać, że może? Staliśmy się zaprzyjaźnionymi wrogami, zjednoczonymi w naszym wspólnym celu. Teraz ten cel się dla niej zmienił. Może planowałem z nią porozmawiać, jednak ona nie miała pojęcia, co czuję. Wciąż nie mogę tego pojąć; jak bardzo zmieniły się moje uczucia. Pytanie, które ciągle wykrzykiwałem w myślach, nie miało sensu: dlaczego się ze mną przespała? Powietrze w moich płucach zmieniło się w lód, gdy wspomnienia ostatniej nocy odgrywały się w mojej głowie. Była dziewicą — i nie założyłem zabezpieczenia. Byłem tak pochłonięty chwilą — z Katy — że nie pomyślałem o tym, aż do tej chwili. Wziąłem ją bez 249

Find_Your_Destiny

The Contract

prezerwatywy. Zawsze zakładałem prezerwatywę — nigdy nie było żadnej dyskusji z moimi partnerami. Jakie były szanse na to, że stosuje antykoncepcję? Spanikowany, chwyciłem się za kark. Jakie były szanse, że zaszła w ciążę? A teraz przepadła. Nie miałem pojęcia, gdzie jest, nie miałem pojęcia, czy jest w ciąży. Nie miałem też pojęcia, jak bym zareagował, gdyby oczekiwała mojego dziecka. Czy chociaż pomyślała o tym prawdopodobieństwie? Pospieszyłem do jaskini, mój niepokój był teraz większy niż kiedykolwiek, gdy włączałem laptopa. Szybko sprawdziłem historię, zastanawiając się, czy nie wykorzystała go do zarezerwowania lotu, czy biletu na pociąg, ale nic nie znalazłem. Sprawdziłem rachunki bankowe, opierając się ze zdumieniem, kiedy zobaczyłem, że wczoraj podjęła dwadzieścia tysięcy dolarów. Przypomniałem sobie, jak po południu wybrała się na spacer i jak nalegała, by iść samej. Poszła do banku i podjęła albo przelała pieniądze. Dwukrotna wartość "pensji" to wszystko, co wzięła. Kiedy przewijałem się przez jej konto, zauważyłem, że poza wydatkami na Penny, nigdy nie tknęła nawet centa z pieniędzy. Nie wydała nic na siebie. Nie wzięła nic na przyszłość. Byłem bardziej zdezorientowany niż kiedykolwiek. Nie chciała moich pieniędzy. Nie chciała mnie. Więc czego chciała? Bez przerwy bębniłem palcami po biurku. Zostawiła klucze i przepustkę, co oznaczało, że nie może wejść do budynku ani do mieszkania. Wiedziałem, że ostatecznie się ze mną skontaktuje, by poprosić o pudła, które zostawiła, a ja będę nalegał, by się z nią zobaczyć. Spojrzałem na półkę w jaskini i zdałem sobie sprawę, że prochy Penny zniknęły. Gdziekolwiek się udała, zabrała je — jednak znałem ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że będzie chciała mieć swoje zdjęcia i zawartość tych pudeł na górze; zawierały sentymentalne przedmioty — rzeczy, które uważała za ważne. Mój umysł zaczął wirować, działając w ten sam sposób co zawsze, kiedy miałem problem. Zacząłem przedzierać się i wymyślać rozwiązania. Mogłem powiedzieć Gavinom, że wyjechała na kilka tygodni. Że szok po śmierci Penny, to było zbyt wiele i potrzebowała przerwy. Mogłem powiedzieć, że wysłałem ją do ciepłego miejsca, żeby się odprężyła i doszła do siebie. Kupiłoby mi to trochę czasu. Kiedy się skontaktuje, mógłbym przekonać ją, żeby wróciła i moglibyśmy coś wymyślić. Moglibyśmy pozostać małżeństwem. Wynająłbym jej jakie mieszkanie w pobliżu i jedyny czas, kiedy musiałaby się ze mną widywać, to wtedy, gdy wymagałaby tego sytuacja. Mógłbym przekonać ją, by to zrobiła. 250

Find_Your_Destiny

The Contract

Wstałem, wyglądając przez okno na przyćmione światła. Pochmurny dzień był doskonałym kontrastem dla mojego nastroju. Pozwoliłem dryfować myślom, zastanawiając się nad różnymi scenariuszami, ostatecznie decydując, że ten najprostszy był najlepszy. Trzymałbym się moich pierwotnych myśli o jej odejściu. Miałem jej telefon. Mogłem wysyłać do siebie wiadomości i wymyślać wystarczająco dużo rozmów telefonicznych, tak by w niczym się nie połapali. Tyle że... Głowa opadła mi do przodu. To nie tego chciałem. Chciałem wiedzieć, dokąd poszła Katy. Musiałem wiedzieć, że jest bezpieczna. Pragnąłem z nią porozmawiać. Była zrozpaczona i nie myślała logicznie. Sądziła, że jest sama. Chwyciłem za parapet, patrząc na miasto. Ona gdzieś tam była, w jakimś miejscu i pozostawiona samej sobie. Musiałem ją znaleźć. Dla dobra nas obojga.

Wróciłem do swojego budynku i wjechałem na miejsce parkingowe, pozwalając głowie opaść z powrotem na oparcie. Pojechałem wszędzie tam, gdzie wydawało mi się, że mogłaby się udać. Byłem na lotnisku, na stacji kolejowej, w zajezdni autobusowej, a nawet w wypożyczalniach samochodów. Pokazałem jej zdjęcie, chyba ze stu osobom, ale niczego nie znalazłem. Zostawiła swój telefon komórkowy, więc nie mogłem do niej zadzwonić. Wiedziałem, że ma własną kartę kredytową i próbowałem skontaktować się z bankiem, który ją wydał, by sprawdzić, czy była ostatnio używana, ale zostałem natychmiast spławiony. Gdybym chciał uzyskać te informacje, musiałbym kogoś zatrudnić. Nie byłem w stanie znaleźć tropu na własną rękę. Zniechęcony, dowlokłem się na górę i rzuciłem na sofę, nie zawracając sobie głowy zapalaniem świateł. Światło dzienne zanikało, szara noc powoli pożerała niebo. Gdzie ona do cholery była? Ogarnął mnie gniew i złapałem najbliższy przedmiot, ciskają nim w ścianę. Find_Your_Destiny 251

The Contract

Eksplodował, wysyłając odłamki szkła wokół pokoju. Przystanąłem, wściekły i zaniepokojony. Zacząłem kroczyć po pokoju, szkło chrupało pod moimi butami, gdy robiłem okrążenia. Złapałem butelkę whiskey, odkręcając nakrętkę, pijąc bez szklanki. Właśnie dlatego nie pozwalałem sobie na uczucia w moim życiu. Były jak osioł, powolny i bezużyteczny, który kopnie cię w twarz, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Moi rodzice zawsze mieli na mnie wyjebane i nauczyłem się polegać sam na sobie. Porzuciłem czujność z Katharine, a ta suka mnie wyruchała. Chciała odejść? Cóż, krzyżyk na drogę. Mogła pozostać w ukryciu. Kiedy w końcu zadzwoni po swoje rzeczy, wyślę je razem z dokumentami rozwodowymi. Zamarłem z butelką w połowie drogi do ust. Szczelina w mojej klatce piersiowej, która przez cały dzień groziła rozerwaniem, pękła. Usiadłem ciężko, nie interesując się już butelką. Nie była suką, a je nie chciałem, by nie wróciła. Chciałem jej tutaj. Ze mną. Chciałem, by jej cichy głos zadawał mi pytania. Jej dokuczliwego śmiechu. Sposobu, w jaki naskoczyła na mnie z uśmiechem i szepnęła: — Idź się pieprzyć, VanRyan. Chciałem, żeby wysłuchała moich pomysłów i usłyszeć jej pochwałę. Westchnąłem, dźwięk był cichy i żałosny w pustym pokoju. Chciałem się obudzić obok niej i poczuć jej ciepło owinięte wokół mnie, sposobu, w jaki otoczyła moje martwe serce i je ożywiła. Przypomniałem sobie naszą kłótnię sprzed kilku tygodni. To, jak próbowała mnie przekonać, że miłość nie był taka straszna. Czy coś do mnie czuła? Czy to możliwe? Odprawiłem ją, uważając, że nadmiernie dramatyzuje — smutek w jej oczach, znużenie w głosie, kiedy powiedziała mi, że jest zmęczona kłamstwami, i poczuciem winy, które jej ciążyły. Upierałem się, że nikogo nie krzywdzimy. Graham dostał świetnego pracownika, Penny miała cudowną opiekę domową, Katharine zaczęłaby lepsze życie, kiedy to by się skończyło, a moje życie toczyłoby się dalej. Nikt by się nie zorientował i nikt by nie ucierpiał. Jak bardzo się myliłem — ponieważ oboje cierpieliśmy. Chciałem odzyskać moją żonę i tym razem chciałem tego naprawdę. Po prostu nie wiedziałem, jak to zdobyć.

252

Find_Your_Destiny

The Contract

Chodziłem w kółko i rozmyślałem całymi godzinami, butelka Whiskey zawsze pozostawała daleko od moich rąk. Kiedy mój żołądek warknął około drugiej w nocy, zdałem sobie sprawę, ile czasu minęło, odkąd coś jadłem. W kuchni otworzyłem drzwi lodówki i chwyciłem pojemnik z resztkami spaghetti. W ogóle nie zadając sobie trudu, by je odgrzać, usiadłem przy stole, zakręcając zimny makaron i żując. Nawet zimny, był dobry. Wszystko, co zrobiła Katharine, było pyszne. Moje myśli wróciły do nocy, której to zrobiła mi filet i szparagi z sosem béarnaise — posiłek, który był nieporównywalny do niczego, co jadłem u Finlaya. Moja pochwała była szczera, a jej reakcją był jeden z tych rzadkich rumieńców. Dzięki swojej jasnej karnacji często miała ślady koloru na policzkach, kiedy gotowała albo piła coś gorącego. Kiedy była zła albo zdenerwowana, jej skóra robiła się ciemno czerwona, jak płonący żywioł, jednak jej delikatny rumieniec był inny. Podkreślał jej twarz, czyniąc ją jeszcze ładniejszą niż zwykle. — Podoba mi się to — dumałem. — Podoba ci się, co? — Sposób, w jaki się rumienisz. Nie robisz tego często, jednak kiedy cię komplementuję, to się właśnie dzieje. — Może nie komplementujesz mnie wystarczająco często. — Masz rację, nie robię tego. Położyła dłoń na sercu w udawanym zszokowaniu. — Zgadzasz się ze mną i komplementujesz? To rzadki dzień w domostwie VanRyana. Odrzuciłem głowę do tyłu ze śmiechem. Podniosłem kieliszek wina i przyglądałem się jej znad jego krawędzi. — Kiedy byłem dzieckiem, przez jakiś czas moim ulubionym deserem były lody w polewie truskawkowej. — Tylko przez jakiś czas? — Nana je dla mnie robiła. Po jej odejściu nigdy więcej ich nie dostałem. — Och, Richard... Find_Your_Destiny 253

The Contract

Pokręciłem głową, nie chcąc słyszeć jej pełnych współczucia słów. — Dawała mi je, a ja uwielbiałem mieszać polewę z lodami. Całość robiła się różowa i miękka. — Przesunąłem palcem po krawędzi stołu. — Twój rumieniec mi się z tym kojarzy. Przez chwilę nic nie mówiła, wówczas podeszła do mnie, pochyliła się i złożyła pocałunek na mojej głowie. — Dziękuję. Nie podniosłem wzroku. — Yep. — A jeśli myślisz, że twoje piękne słowa pomogą ci się wymigać od zmywania naczyń, zapomnij o tym, VanRyan. Ja zrobiłam obiad. Ty sprzątasz. Zarechotałem, kiedy opuściła kuchnię. Widelec zamarł mi w połowie drogi do ust. Już w tamtej chwili ją kochałem. Najprostsze przekomarzanie się, jej złośliwość, komfort, który odnajdowałem w jej obecności — to wszystko tam było, jednak tego nie rozpoznałem. Miłość nie była czymś, co znałem czy rozumiałem. Upuściłem widelec i odepchnąłem pojemnik, straciłem apetyt. Rozejrzałem się po kuchni, widząc wszędzie jej akcenty. Były w całym mieszkaniu. Małe kawałki Katharine, które dodała, czyniąc to miejsce czymś więcej, niż tylko miejscem zamieszkania. Zrobiła z niego dom. Nasz dom. Bez niej, było on niczym. Bez niej, ja byłem niczym.

— Richard? Co tu robisz? Odwróciłem się i patrzyłem, jak odgrywa się przede mną znajomy scenariusz. Mój szef, wchodząc do mojego biura, znajduje mnie, jak pakuję swoje rzeczy. W dłoni miałem Find_Your_Destiny 254

The Contract

zdjęcie zrobione w dniu mojego ślubu. Trzymałem je, wpatrując się w nie, Bóg wie jak długo, rozmyślając i rozpamiętując. Graham wszedł do środka, wyglądając na zmieszanego. — Powinieneś być w domu z Katy. Powiedziałem ci, żebyś wziął tyle wolnego, ile potrzebujesz — Dostrzegł niewielkie pudło na moim biurku. — Co się dzieje? — Muszę z tobą porozmawiać. — Gdzie jest Katy? Spojrzałem mu w oczy. — Nie wiem. Zostawiła mnie. Cofnął się z szokiem wypisanym na twarzy. Sięgnął do kieszeni i wyjął telefon. — Sarah, odwołaj moje spotkania i rozmowy telefoniczne w ciągu dnia. Tak, wszystkie. Zmień harmonogram najlepiej jak potrafisz. Wychodzę z biura. — Rozłączył się. — Nie widziałem twojego samochodu na dole. Potrząsnąłem głową. — Wziąłem taksówkę. — Odłóż zdjęcie na biurko i chodź ze mną. Chodźmy w jakieś prywatne miejsce, gdzieś, gdzie będziemy mogli porozmawiać. — Już prawie skończyłem — argumentowałem. — Nie miałem tu za wiele. — Czy ty rezygnujesz? Moje westchnienie było pełne bólu. — Nie. Jednak gdy usłyszysz, co mam do powiedzenia, nie będę miał pracy. Łatwiej jest to zrobić w ten sposób. Zmarszczył brwi, a jego głos stał się twardy. — Odłóż to zdjęcie, Richard. Kiedy już porozmawiamy, zadecyduję, co będzie dalej. — Spuściłem wzrok na zdjęcie, które trzymałem drżącą ręką. — Teraz. — Zrobiłem, o co prosił. Podał mi płaszcz, przyglądając się mojej twarzy. — Wyglądasz okropnie. Find_Your_Destiny 255

The Contract

Wkładając płaszcz, wzruszyłem ramionami i kiwnąłem głową. — Tak też się czuję. — Chodźmy.

Nie rozmawialiśmy w samochodzie. Patrzyłem przez okno na miasto, które kochałem, ale z którego prawdopodobnie wyjadę. Bez Katharine czy pracy, której pragnąłem, nic już nie pozostanie mi w Victorii. Kiedy już załatwię sprawy z Grahamem i Katharine, przeniosę się do Toronto. Było to ogromne, bezosobowe miasto. Mógłbym się tam zatracić. — Richard. — Zaskoczony, spojrzałem na Grahama. — Jesteśmy na miejscu. Byłem tak bardzo zamyślony, że nie zdałem sobie sprawy, dokąd zmierzamy. Przywiózł nas do swojego domu. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego. — Będziemy mieć pełną prywatność. Laura jest w domu, ale nie będzie się wtrącać. Przełknąłem. — Ona też zasługuje, by to usłyszeć. — Może później. Najpierw my porozmawiamy. Pchnąłem drzwi samochodu, zbyt zmęczony, by się kłócić. — W porządku.

Find_Your_Destiny 256

The Contract

Dwadzieścia siedem Richard Patrzyłem przez okno z widokiem na ogromną posiadłość. Wspomnienia o przyprowadzeniu tu Katharine pierwszego dnia przelatywały mi przez głowę. Jacy byliśmy zdenerwowani i pełni niepokoju. Jak dobrze odgrywała swoją rolę. Moje spojrzenie powędrowało na taras. Kiedy przypomniałem sobie nasz ślubny obiad, ścisnęło mnie w piersi. Wyglądała tak pięknie, tak doskonale było czuć ją w moich ramionach, kiedy tańczyliśmy. Dzień, który powinien być tylko kolejną częścią mojego planu, był dniem radosnym. Czy już wtedy ją kochałem? — Richard. — Odwróciłem się przodem do Grahama. Wyciągnął w moją stronę parującą filiżankę kawy. — Pomyślałem, że może ci się przydać. Wziąłem filiżankę, w milczeniu kiwając głową i odwróciłem się do okna. Moje myśli były pogmatwane i miałem mętlik w głowie. Nie miałem pojęcia, jak rozpocząć tę rozmowę, ale wiedziałem, że muszę ją odbyć. Musiałem mieć czystą kartę, a potem wymyślić mój następny ruch. Biorąc głęboki oddech, odwróciłem się do Grahama. Opierał się o biurko, krzyżując stopy i popijał kawę. Był normalnym, spokojnym sobą, ale wyraz jego twarzy był intensywny. — Nie wiem, od czego zacząć — przyznałem. — Początek jest zazwyczaj najlepszy. Nie byłem pewien, co było początkiem w tym przypadku. Prawdziwy powód, dla którego opuściłem firmę Anderson Inc.? Układ, który zawarłem z Katharine? Setki kłamstw i oszustw, które nastąpiły później? Find_Your_Destiny 257

The Contract

— Dlaczego Katy cię opuściła, Richard? Wzruszyłem ramionami, czując się bezradny. — Nie wiem. Może dlatego, że nie wiedziała, co tak naprawdę do niej czuję? — A dokładnie? — Że ją kocham. — Twoja żona nie wiedziała, że ją kochasz? — Nie. — Wydaje mi się, że znalazłeś swój początek. Pokiwałem ponuro głową, wiedząc, że ma rację. — Okłamałem cię. — Co do której części? Usiadłem, odstawiając filiżankę na stół. Gdybym ją trzymał, to albo roztrzaskałbym ją między mocno zaciśniętymi pięściami, albo rzuciłbym tę całą rzecz, zawartość i wszystko razem, w ścianę. Nic z tego nie wróżyło dobrze kulturalnej rozmowie — nie, żeby tak miała być. — Każdej. To wszystko było kłamstwem. Graham usiadł naprzeciwko mnie, krzyżując nogi. Przesunął palcami po fałdach spodni, po czym podniósł wzrok. — Okłamałeś mnie, żebym dał ci pracę w Gavin Group? — Tak. — Powiedz mi dlaczego. — Nie zostałem przyjęty na partnera i chciałem wkurzyć Davida. Chciałem odejść, ale również zostać tutaj, w Victorii. Lubię to miejsce. Usłyszałem o wakacie w Gavin Group i chciałem je zająć. — Poza niewielkim uniesieniem podbródka nic nie powiedział. — Wiedziałem, że nigdy mnie nie zatrudnisz. Słyszałem o zintegrowanym sposobie, Find_Your_Destiny 258

The Contract

prowadzenia przez ciebie firmy. Moja reputacja była mniej niż doskonała, na poziomie osobistym. —Zaśmiałem się. — Nie miało znaczenia, co mógłbym wnieść do firmy, pod względem biznesowym, ponieważ mój styl życia i osobowość powstrzymałyby cię nawet przed wzięciem mnie pod uwagę. — To prawda. — Przyszło mi do głowy, że jeśli pomyślisz, iż nie jestem już tą osobą, może miałbym szansę. — I wpadłeś na ten plan. — Tak. — Jak Katy została zaangażowana w twój plan? — Nie z własnej woli. Dzięki zasadom u Andersona wiedziałem, że to najbardziej oczywisty wybór. Poza tym, że była inna niż jakakolwiek kobieta, z którą się spotykałem, była moją asystentką, była idealnie zorganizowana. — Wzruszyłem ramionami z rezygnacją. — Nawet jej nie lubiłem. Ona też za mną nie szalała. — Oboje dobrze to odegraliście. — Musieliśmy. To było ważne dla nas obojga. — Pochyliłem się do przodu z powagą. — Zrobiła to z jednego i tylko z jednego powodu, Graham. — Penny. — Tak. Zapłaciłem jej, by udawała moją narzeczoną. Praktycznie zmusiłem ją do małżeństwa, by kontynuować tę farsę. Nienawidziła kłamstw i oszustw. — Potarłem kark, wbijając palce głęboko w twardą skórę. — Tak bardzo was wszystkich polubiła, że stało się to dla niej zbyt wiele, tak myślę. Nie mogła już tego robić. — W jak dużą część tego oszustwa, był wtajemniczony Brian Maxwell? Zdecydowałem już, że nie pozwolę, by ktoś jeszcze ucierpiał z mojego powodu. Nie chciałem narażać Briana ani Amy. Find_Your_Destiny 259

The Contract

— W żadną. Opowiedziałem mu tę samą historię, którą przedstawiłem tobie. Jeśli coś podejrzewał, zatrzymał to dla siebie. Myślę, że naprawdę sądził, że się zmieniłem, inaczej nie byłby częścią tego. Amy — dodałem — nic nie wiedziała. Nic. Patrzył na mnie przez chwilę, pukając się w brodę. — Nie jestem pewien, czy on był tak niewinny, jak mówisz. Jednakże pozwolę temu przejść. Amy jest zaufaną pracownicą, wierzę więc, że nic nie wiedziała. — Nie wiedziała. — Więc wszedłeś do firmy. Jaki był twój plan? Spuściłem głowę, Wyciągnąłem ręce za głowę i ścisnąłem kark. Czułem się spięty i zaniepokojony, jakbym w każdej chwili miał wyskoczyć ze skóry. — Richard, musisz się uspokoić. Spróbuj się zrelaksować. Z ogromnym wydechem, puściłem kark i spojrzałem na niego. — Nie wiem, gdzie jest moja żona, Graham. Nie mogę się zrelaksować. Moje życie jest w rozsypce, a jedyna osoba, która może to naprawić, jest gdzieś tam — machnąłem ręką w kierunku okna — myśląc, że mnie to nie obchodzi. — Kiedy się w niej zakochałeś? — Nie mam pojęcia. To miała być gra. Potrzebowałem jej, by uczyniła mnie sympatyczniejszym. Pomyślałem, że jeśli zdołam postawić stopę w drzwiach, udowodnić swoją wartość tobie i twojej firmie, pokazać ci, co mogłem zaoferować twoim kampaniom, być może moje osobiste życie nie będzie miało większego znaczenia. Ostatecznie byśmy się rozwieli i każde poszłoby w swoją stronę. Ja nadal bym pracował; ona znalazłaby się w lepszym miejscu pod względem finansowym niż była do tej pory. Nikt by się nie zorientował. — Ale? — Jego pytanie zawisło w powietrzu, proste i ciężkie. — Rzeczy się zmieniają. Ja się zmieniłem. To, co miało być grą, stało się rzeczywistością. Zostaliśmy przyjaciółmi. Sojusznikami. Potem staliśmy się czymś więcej. Jednak nigdy tego nie spostrzegłem. Nigdy nie spostrzegłem, tego, jak ważna się dla mnie stała. Nigdy też nie sądziłem, że mogę żywić takie uczucia wobec kogokolwiek. Find_Your_Destiny 260

The Contract

— A gdzie Penny pasuje do tej sytuacji? Wydaje mi się, że była ogromną częścią tego wszystkiego. — Katharine nie chciała, bym ją poznał albo miał cokolwiek wspólnego z jej życiem. Nie chciała mącić w już umęczonym umyśle Penny. W wieczór, w który zorganizowałeś spotkanie, gdy dołączyłem do firmy i za dużo wypiłem — posprzeczaliśmy się. A raczej to ja byłem dupkiem i naciskałem na nią. Opowiedziała mi o wypadku jej rodziców i o tym, jak Penny weszła w jej życie. Poinformowała mnie jasno i wyraźnie, co dokładnie o mnie myśli. — Mimo moich zmartwień i powagi rozmowy moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. — Tej nocy, zobaczyłem tę stronę Katharine, którą nigdy nie przypuszczałbym, że może posiadać. Nie była mało znaczącym słabeuszem, jak początkowo sądziłem. Była, jest, zacięta i silna. Lojalna. — Mój uśmiech opadł. — I otworzyła mi oczy na tego drania, jakim naprawdę byłem — dla niej, dla wszystkich wokół. Następnego dnia poszedłem spotkać się z Penny. — Jak mniemam, zrobiła na tobie wrażenie? — Przypominała mi kogoś z mojej przeszłości. Jedną z nielicznych dobrych osób, z którymi miałem do czynienia w młodszym wieku. — Szarpnąłem za swój kosmyk opadający na czoło i zamilkłem, wiedząc, że muszę przegrupować swoje myśli. Nie chciałem zagłębiać się tak daleko w moją przeszłość z Grahamem. — Mimo wszystko, Katharine wyszła za mnie tego dnia, ponieważ mieliśmy umowę, a ona dotrzymywała słowa. — I zakochałeś się w swojej żonie. — Tak, zakochałem się. Ale było już za późno. — Dlaczego tak mówisz? — Zostawiła mnie. Zostawiła wszystko, co jej dałem. Jej telefon, pieniądze, nawet samochód. Nie mam pojęcia, jak ją znaleźć ani gdzie mogłaby się udać. — A co z rzeczami Penny? Zabrała je? — Nie, te są w mieszkaniu, wraz z kilkoma jej osobistymi rzeczami. Zakładam, że skontaktuje się ze mną, gdzie je wysłać. 261

Find_Your_Destiny

The Contract

— Nie chcesz czekać do tego czasu. Wstałem, wracając do okna. — Nie sądzę, że jest na co czekać, ale nie, muszę ją odnaleźć. — Chcesz walczyć, żeby to zmienić? Chcesz walczyć, Richard? Odwróciłem się. — Tak. Chcę walczyć o to wszystko. O nią. Moją pracę. Wszystko. Wstał, krzyżując ramiona. — Podejrzewałem, że kłamiesz, kiedy cię poznałem. Gapiłem na niego. — Co? — Byłem o tym przekonany. Uważam jednak, że twój proces myśleniowy jest intrygujący. Zaintrygowałeś mnie. Rozmawiając z tobą, miałem poczucie, że jest w tobie coś więcej, niż pozwalasz zobaczyć ludziom. Zauważyłem iskrę, z braku lepszego słowa. Po raz pierwszy chciałem zatrudnić kogoś, kogo nie byłem do końca pewny. Laura czuła to samo w stosunku do ciebie — nawet więcej, szczerze mówiąc. Czuła, że musisz dostać szansę. — Powiedziałeś, to samo innym razem. Pokiwał głową. — Katy — ona była decydującym czynnikiem. Była otwarta i prawdziwa. Bez względu na to, czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie, z nią byłeś inny. — Uśmiechnął się. — To było naprawdę przyjemne, oglądać, jak się zakochujesz, Richard. Oboje mogliśmy to zobaczyć. Widzieliśmy zachodzące w tobie zmiany. — Przyjrzał mi się, z głową przechyloną na bok. — Zadziwiające było, obserwowanie cię w biurze. Sposób, w jaki działa twój umysł, nakręca pomysły, koncepcje. Twój entuzjazm nawet mnie znowu zaraził. To był całkiem ciekawy spektakl do oglądania. Zacisnęło mi się gardło. Słyszałem ostateczność jego słów. Było. Był. Moja kariera w Gavin Group dobiegła końca. Chociaż wiedziałem, że to się stanie, usłyszenie tego, wciąż było jak cios — mała iskierka nadzieli, wypaliła się, i teraz, jej nie było. 262

Find_Your_Destiny

The Contract

— Twoja firma, Graham. Mój czas tam był, bez wątpienia, najbardziej pozytywnym, twórczym środowisko, jakiego nigdy nie doświadczyłem w mojej karierze. Sposób, w jaki pozwalasz swoim ludziom pracować, spójna energia, która przenika otoczenie, które stworzyłeś. To był zaszczyt pracować dla ciebie. Nie mogę nawet wyrazić, jak mi przykro, że cię oszukiwałem. Nie będę prosił o twoje wybaczenie, ponieważ wiem, że na nie, nie zasługuję. Wszystko, o co proszę to, żebyś wybaczył Katharine. Zmusiłem ją do tego. Zapędziłem ją w róg, aż nie miała wyboru. — Przerwałem, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć. — Ona tak bardzo lubi Jennę i Laurę. Gdy wróci, da mi to wielką pociechę, wiedząc, że ma przyjaciółkę, na której może polegać. — Gdzie ty będziesz? Wzruszyłem ramionami. — Może Toronto? Nie wiem. Nie opuszczę miasta, dopóki ona nie wróci i wszystkiego nie załatwimy. Uniósł brwi. — To jest twój pomysł na walkę? Wygląda na to, że już się poddałeś. — Nie mogę pracować dla jakiejś obskurnej firmy reklamowej online, Graham. Nigdy nie wrócę do Anderson Inc., więc nie mam innego wyjścia, jak tylko przeprowadzić się do innego miasta i zacząć od nowa. — Czy ja cię zwolniłem? — Przypuszczam, że to nadejdzie lada chwila. — A kiedy to zrobię? — Uścisnę ci dłoń, podziękuję za bycie kimś, kogo będę szanował przez resztę mojego życia — kimś, kto uwierzy we mnie na tyle, by zaryzykować. Bardzo niewielu ludzi kiedykolwiek we mnie wierzyło. — Przełknąłem gęste emocje w gardle — Katharine była jedną z tych osób. — Dlaczego mi to wszystko mówisz, Richard? — Zapytał, zdezorientowany co do moich motywów. — Mogłeś zostać cicho i to przetrwać. Katy może wrócić i to wszystko będzie na próżno. Moje podejrzenia pozostałyby tylko... podejrzeniami. 263

Find_Your_Destiny

The Contract

Napotkałem jego spojrzenie. — Katharine nie jest jedyną osobą, która ma dość życia w kłamstwie. Chcę ruszyć naprzód z czystą kartą, czy to tutaj, z tobą, czy gdzie indziej. Nie spodziewałem się, że ten plan zboczy z kursu. Nie planowałem zakochać się w mojej żonie i nie spodziewałem się, że twoja opinia o mnie będzie tak samo ważna, jak ona. Nie... — oczyściłem gardło — nie spodziewałem się poczuć takiej bliskości z twoją rodziną. Nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego — nigdy nie miałem rodziny, nie takiej prawdziwej jak twoja. To było tak, jakbym znalazł się na swoim własnym rozdrożu i nie miałem innego wyjścia, jak tylko powiedzieć ci prawdę. Przepraszam, że cię zawiodłem, Graham. Żałuję tego bardziej, niż jestem w stanie wyrazić. Podszedł do mnie i wyciągnąłem rękę, zaskoczony, widząc, że się trzęsie. Spuścił wzrok, ignorując moją wyciągniętą dłoń. Jego ręka była ciężka, kiedy poklepał mnie po ramieniu i napotkał mój wzrok. — Nie zwalniam cię, Richard. — Ty n... nie zwalniasz mnie? — Nie. Nie teraz. Masz robotę do wykonania. Musisz znaleźć swoją żonę i ją odzyskać. Potem omówimy twoją przyszłość w firmie i w ogóle. — Nie rozumiem. — W tym wszystkim jest więcej, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Twoja przeszłość narzuciła osobę, którą stałeś się, jako dorosły — osobę, która szczerze mówiąc, nie była najmilszą z ludzi, aż do Katy. — Czego chcesz, Graham? — Chcę, żebyś znalazł swoją żonę. Dowiedz się, co myśli — jak się czuje. Bądź szczery — wyłóżcie swoje karty na stół. — A potem? — Sprowadź ją do domu albo to zakończ. Tak czy inaczej, skieruj swoje życie na właściwe tory. A wtedy ty i ja usiądziemy i porozmawiamy — naprawdę porozmawiamy. Myślę, że masz wiele do zaoferowania mojej firmie. — Przewał i kiwnął głową, jakby podjął 264

Find_Your_Destiny

The Contract

decyzję w swojej głowie. — Myślę, że moja rodzina i ja mamy ci coś do zaoferowania. — A co mam zrobić, żeby to zdobyć? — Bądź szczery. Prawdziwy. Chcę wiedzieć wszystko o twoim życiu. O Richardzie, którym byłeś i Richardzie, którym jesteś teraz. Poza tym będę oczekiwał przeprosin dla mojej rodziny. Jeśli zostaniesz na pokładzie, będziesz musiał od nowa zdobyć nasze zaufanie. — Wrócić do punktu wyjścia? — Powiedziałbym, że jesteś teraz ujemną piątką. — Rozumiem. — Naprawdę, rozumiałem. Jego oferta mnie zaskoczyła — a także przeraziła. Myśl o opowiedzeniu mu o moim poprzednim życiu — osobie, którą byłem, gdy dorastałem i zanim zacząłem dla niego pracować — była zniechęcająca. Jednak najpierw musiałem zrobić coś innego. — Nie wiem jak odnaleźć Katy. — Sugeruję, żebyś zrobił to samo co dzisiaj ze mną. Zacznij od początku. — Co? — Ona i ja dużo rozmawialiśmy w dniu pogrzebu Penny. Chyba wiem, gdzie może być. Jeśli dobrze się rozejrzysz, znajdziesz odpowiedź w swoim domu. — Powiedz mi — nalegałem. — Proszę. — Nie. Musisz sam to rozgryźć. Poznaj swoją żonę bez niczyjej pomocy. Jeśli spróbujesz, jeśli pomyślisz, możesz to zrobić, Richard. — Ścisnął moje ramię. — Jestem o tym przekonany. — Co jeśli nie potrafię? — W takim razie nie chcesz tego wystarczająco bardzo. Jeśli ją kochasz, jeśli naprawdę ją kochasz, rozgryziesz to. — Przerwał i spojrzał na mnie z namysłem. — Zadam ci pytanie. I chcę, żebyś odpowiedział mi na nie bez namysłu. Chcę twojej pierwszej myśli. Wyprostowałem ramiona. Byłem w tym dobry. — Strzelaj. 265

Find_Your_Destiny

The Contract

— Dlaczego kochasz Katy? — Ponieważ sprawia, że patrzę na świat w inny sposób. Uziemiła mnie. — Podniosłam ramię z frustracji, jak to wyjaśnić. — Rozjaśniła moje życie. Pokazała mi, co znaczy prawdziwa miłość. Pokiwał głową. — Teraz odwiozę cię do domu.

Find_Your_Destiny 266

The Contract

Dwadzieścia osiem Richard W korytarzu zatrzymała nas Laura. Spojrzała na mnie, marszcząc brwi. — Słuchałam przy drzwiach, Richard. — Okej. — Słyszałam prawie wszystko. — Spuściłem wzrok, jej spojrzenie było zbyt intensywne, by je dłużej wytrzymać. — Okłamałeś mnie. I moją rodzinę. — Tak. — Tak samo, jak Katy. Moja głowa wystrzeliła w górę. — Bo jej kazałem, Lauro. Nienawidziła tego. Przede wszystkim, nienawidziła faktu, że musiała kłamać, a kiedy cię poznała, nienawidziła tego jeszcze bardziej. — Zrobiłem krok w przód. — Zrobiła to, by upewnić się, że Penny była pod dobrą opieką i miała bezpieczny dom. Ona... tak bardzo cię lubiła, was wszystkich, ten podstęp zżerał ją do środka. — Chwyciłem się za kark, ściskając napięte mięśnie. — Myślę, że to był główny powód jej odejścia. Nie mogła już znieść kłamstw. Wyciągnęła się, szarpiąc mnie za ramię. Zwolniłem uścisk na karku i pozwoliłem jej chwycić mnie za rękę. — Czy to nadal było kłamstwo, gdyby nie odeszła? — Nie — przyznałem. — Kocham ją. Czuję się zagubiony bez Katy. — Przeniosłem wzrok na Grahama i wróciłem do niej. — Dlatego musiałem ci powiedzieć. Potrzebowałem czystej karty, bez względu na to, co jeszcze się wydarzy. Potrzebowałem, byś zrozumiała, 267

Find_Your_Destiny

The Contract

że to wszystko moja wina. Nie jej. Jeśli opuszczę miasto, a ona wróci, mam nadzieję, że jej wybaczysz. Będzie zupełnie sama. Laura uśmiechnęła się. — Dorosłeś, Richard. Teraz twoją pierwszą myślą jest Katy i jej dobre samopoczucie. — Tak powinno być zawsze. Ścisnęła moją dłoń. — Znajdź swoją żonę. Powiedz jej prawdę. Myślę, że przekonasz się, że nie jesteś jedynym, który się zagubił. Chciałem w to wierzyć — wierzyć, że ona też mnie kocha. Że uciekała, ponieważ musiała wymyślić następny krok. Musiałem ją znaleźć, by zrozumiała, że nie musi robić tego sama. — Chcę tego. Odezwał się Graham. — Więc pracuj nad tym. Zapracuj na to. Rozpracuj swoje życie osobiste. Gdy to zrobisz, omówimy te zawodowe. Począwszy od tego momentu, jesteś na urlopie, dopóki znowu nie porozmawiamy. Nie jesteś zwolniony, ale też, twoja przyszłość nie jest wyryta w kamieniu. — Rozumiem. — Spodziewałem się natychmiastowego zwolnienia. Że zostanę od razu wyrzucony z jego domu. Bez względu na wynik albo jak ciężkie miało to być, przyszłe dyskusje były czymś więcej, niż na to zasługiwałem. — Dziękuję — oświadczyłem szczerze. — Zabiorę cię teraz do domu. Podążyłem za nim do samochodu, rozmyślając nad tym, że bez Katy, to nie był mój dom. To było miejsce, w którym mieszkałem. Gdziekolwiek teraz była, to tam był mój dom. Przy niej. Musiałem ją odnaleźć i sprowadzić z powrotem. Wtedy znowu mógłbym nazywać je domem.

268

Find_Your_Destiny

The Contract

Po tym, jak Graham mnie podrzucił, przechadzałem się po mieszkaniu, nie wiedząc, od czego zacząć. Na niskim stoliku znajdował się plik zawierający wszystkie próbki kolorów i pomysły Katy. Powiększyła listę rzeczy do mojej sypialni, jej małe szkice obejmowały zmianę mebli i koloru na ścianach. Była utalentowana. Zauważyłem to, ale nigdy jej tego nie powiedziałem, chociaż powinienem był. Było wiele myśli, którymi powinienem był się z nią podzielić. Rzuciłem plik z powrotem na stolik do kawy. Kiedy ją odzyskam, moglibyśmy omówić wszelkie zmiany, jakie chciała wprowadzić do naszego pokoju. Będzie mogła zrobić, co tylko zechce, w całym mieszkaniu, tak długo, jak tu będzie, wszystko będzie dobrze. Jednak najpierw musiałem znaleźć swoją żonę. Poszedłem do jej pokoju, wyciągając z półki w szafie małe pudło z papierami. Wiedziałem, że zawiera ono dokumenty prawne zarówno jej, jak i Penny. Usiadłem na szezlongu i otworzyłem wieko, ignorując poczucie winy. To były jej rzeczy osobiste i czułem się tak, jakbym nie miał prawa przeglądać ich bez jej pozwolenia. Jednakże nie miałem wyboru. Godzinę później odłożyłem wszystko do pudła, wirowało mi trochę w głowie. Katharine była bardzo dobra w prowadzeniu dokumentacji. Po raz pierwszy zrozumiałem, jak blisko była granicy ubóstwa. Że każdy zarobiony cent szedł na Penny i jej opiekę. Byłem w stanie zobaczyć, jak wydatki stawały się coraz większe, podczas gdy jej dochód wzrósł tylko nieznacznie. Coraz bardziej ograniczała własne wydatki — przenosiła się do tańszych kwater, wydając tak mało, jak tylko mogła na codzienne potrzeby. Na myśl o tym, jak ją traktowałem w biurze, o rzeczach, które codziennie znosiła, o tym, jak kpiłem z jej kiepskich lunchów — wszystko się we mnie skręcało. Wstyd, gorący i głęboki, przebiegł przeze mnie, kiedy pomyślałem o rzeczach, które robiłem, i które mówiłem. To, że zostawiła to za sobą i mi wybaczyła, było cudem. Zamknąłem wieko. Pomimo że zdobyłem trochę więcej spostrzeżeń na temat jej życia i bezwarunkowej miłości do Penny, to pudło nie zawierało najmniejszego tropu co do tego, gdzie może być. Wyciągnąłem dwa nieotwarte pudła z dna szafy i przewertowałem je w poszukiwaniu wskazówek. Jednak kilka godzin później usiadłem z powrotem, pokonany. Zawierały różne przedmioty osobiste: projekty szkolne, karty raportów, bibeloty, kilka rodzinnych zdjęć i pamiątki z jej nastoletnich lat. Były to wspomnienia, które wiele dla niej znaczyły, ale dla 269

Find_Your_Destiny

The Contract

mnie nie miały żadnej wartości, nie zawierały niczego, co zaprowadziłoby mnie do miejsca jej pobytu. Zapakowałem pudła i wstałem, zmęczony, ale zdeterminowany. Rozejrzałem się po pokoju, a potem przejrzałem szuflady, półki, regał i łazienkę. Zajrzałem pod zdjęcia na półkach, obejrzałem małe bibeloty i przesunąłem palcem po grzbietach książek. Wątpiłem, by jej wybór literatury dał mi jakiekolwiek wskazówki. Wyłączyłem światło i zszedłem na dół. Nalałem sobie szkockiej, zaskoczony, tym jak jest późno. Rozejrzałem się po kuchni, ale nie miałem apetytu na jedzenie. Złapałem jabłko, przeżuwając je, kiedy przysiadłem przy kontuarze. Myśli o niej w kuchni, gotującej smaczny posiłek, przepłynęły mi przez głowę. Przypomniałem sobie jej śmiech i to, jak mi dokuczała, kiedy warknąłem, że kolacja zajmuje zbyt długo. — Cierpliwości, Richard. Wszystkie dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają — powiedziała ze zdławionym chichotem. Zamknąłem oczy. Nie mogę być cierpliwy, jeśli chodziło do odnalezienie Katharine. Wyrzuciłem na wpół zjedzone jabłko. W jaskini uruchomiłem komputer, żeby sprawdzić, czy nie ma od niej e-maila, nie byłem zdziwiony, kiedy żadnego nie było. Popijałem moją szkocką, rozglądając się wokół pokoju. Zawsze lubiłem, jak przychodziła i siadała naprzeciwko mnie. Pokazywałem jej, nad czym pracuję, a jej komentarze były zawsze pozytywne i pomocne. Jak mogłem nie dostrzec, że tak głęboko wbiła się w moje życie? Kiedy zaczął się nasz układ, granice zostały wyraźnie wyznaczone. Potem, krok po kroku znikały, aż przestały istnieć. Wszystko stało się tak naturalne, jak oddychanie — moje obserwowanie, jak gotuje, jej gadanie ze mną przy biurku, siedzenie obok niej, podczas gdy oglądała telewizję, a nawet szybki pocałunek, który wyciskała mi na głowie przed pójściem do łóżka. Stało się to po prostu częścią mojego codziennego życia, tak jak upewnianie się, że moje drzwi były otwarte, by mogła usłyszeć, jak chrapię, było czymś, co robiłem bez zastanowienia. Zakochiwałem się w niej z każdym stworzonym małym, nowym, pozytywnym zwyczajem. Powoli zastępowała te złe, aż zniknęły, po prostu będąc sobą. Z jękiem uderzyłem głową w oparcie krzesła. Potrzebowałem jej z powrotem.

Find_Your_Destiny 270

The Contract

Wczesnym porankiem, po kolejnej niespokojnej nocy, wniosłem pudła z domu opieki do pokoju Katharine. Umieściłem je w składziku, wiedząc, że nie jest gotowa, by zająć się ich zawartością, zaraz po śmierci Penny. Wszystkie jej obrazy, rysunki i inne dzieła sztuki również były tam przechowywane i pozostaną tam, dopóki Katharine nie zdecyduje, co z nimi zrobić. Pierwsze pudło zawierało mnóstwo drobiazgów i pamiątek, które były porozrzucane po pokoju Penny. Ostrożnie zapakowałem je i odłożyłem pudełko. Następne zawierało wszystkie zdjęcia i albumy fotograficzne. Spędziłem trochę czasu, przeglądając albumy, w których zobaczyłem życie Penny uwiecznione na czarno-białych zdjęciach, które powoli przechodziły w kolorowe obrazy. Ostatni album, który otworzyłem, zaczynał się od momentu, kiedy to Katharine weszła w jej życie — szczupła, przestraszona nastolatka, której oczy wyglądały na zbyt duże dla twarzy. Kiedy przewracałem strony, ona się zmieniła — dorastała, wypełniała się i po raz kolejny odkrywała życie. Zastanawiałem się nad ich wieloma zdjęciami, gdzie siedziały w restauracjach, z wielkimi tablicami uśmiechniętych twarzy. Uśmiechnąłem się do zdjęć zrobionych na plaży, Katharine wpatrywała się w zachód słońca, gdy fale uderzały w piasek, albo wykopywała z piasku małże, z częściowo wypełnionym wiadrem przy jej boku. Album skończył się przed dwoma laty i założyłem, że to właśnie wtedy zachorowała Penny. Przypomniałem sobie o kilku albumach ze zdjęciami w biblioteczce i postanowiłem przejrzeć je również. W końcu otworzyłem trzecie pudełko, wykopując kilka oczytanych książek i parę innych przedmiotów. Na dole znajdowały się stosy czarnych notesów, z zagiętymi stronami i przetartymi grzbietami. Okładki notesów zawierały jedynie plakietki z datami zapisanymi pajęczą ręką Penny. Otworzyłem jeden, skanując pierwsze strony, aż zorientowałem się, co czytam. Dzienniki Penny. Było ich dziesięć, wszystkie dokumentowały różne okresy jej życia. Znalazłem ten, który odpowiadał rokiem, kiedy znalazła Katharine i zacząłem czytać. Tak wiele rzeczy zaczęło nabierać kształtu w moim umyśle. Wiedziałem, że jej mąż był szefem 271

Find_Your_Destiny

The Contract

kuchni i teraz zdjęcia, które widziałem, nabrały sensu. Ona i Katharine pracowały z jednym z przyjaciół szefa kuchni Burta, a po zakończeniu pracy zbierał je i razem jadali. Moja Katy nauczyła się dzisiaj od Mario nowego przepisu. Obserwowanie jej pracy z nim, sprawiło, że moje serce wypełniło szczęście — usłyszałam jej śmiech i zobaczyłam, jak znika smutek, kiedy siekała i mieszała. To była jej marinara, włoski sos pomidorowy, który został podany na weselu! Mario, upierał się, że był lepszy niż jego! Smakując go potem podczas kolacji, musiałam się zgodzić. Tej nocy moja Katy zadziwiła nas swoją wołowiną Wellingtona. Całymi godzinami pracowała z Samem, a wszystko, co mieliśmy na kolację, było jej dziełem. Burt by uwielbiał ją i byłby z niej dumny. Jestem taka dumna. Uśmiech rozciągnął mi wargi. Nic dziwnego, że była tak dobrą kucharką. Profesjonaliści uczyli ją przez lata, dając jej indywidualne lekcje w zamian za pomoc. Przerzuciłem kartkę do następnego krótkiego wpisu. W przyszłym tygodniu zabieram Katy do domku! Możemy zatrzymać się w nim za darmo w zamian za pewne obowiązki porządkowe w kurorcie. Jej oczy błyszczały tak jasno, kiedy jej powiedziałam! Katharine powiedziała mi, że nie mieli za dużo pieniędzy i że Penny zawsze sprawiała, iż rzeczy, które powinny być pracą, wydawały się zabawne. Ta niezwykła kobieta wykorzystała każdą sztuczkę, by móc dać Katharine rzeczy, na które nie mogła sobie pozwolić. Pokazała Katharine, że za ciężką pracę, jest nagroda. Jak obiad za kelnerowanie, ścielenie łóżek w kurorcie za przerwę od miasta i wspomnienia, którymi będzie mogła się dzielić. Spojrzałem na dzienniki porozrzucane po podłodze. Wiedziałem, że skrywają więcej historii o Penny i jej życiu. Chciałem przeczytać je wszystkie, ale będą musiały poczekać na inny czas. Muszę skoncentrować się na tych z jej życia z Katharine i mam nadzieję, że dadzą mi wskazówkę. Moja Katy kocha plażę. Siedzi godzinami, szkicując, obserwując, pełna spokoju. Martwi mnie, że za wiele czasu przebywa sama, ale twierdzi, że Find_Your_Destiny 272

The Contract

to jest miejsce, w którym czuje się najszczęśliwsza. Bez dźwięków miasta, nie będąc otoczoną przez ludzi. Muszę wymyślić, jak sprowadzić ją z powrotem. Rozmawiałam ze Scottem i możemy wrócić w połowie września. Będę musiała zabrać Katy ze szkoły — ale wiem, że szybko nadgoni zaległości — jest taka mądra. Kurort nie jest tak oblężony, pogoda nadal jest ładna, a on ma wolny domek. Zaskoczę ją wiadomościami w jej urodziny, tuż przed wyjazdem. Tak więc wpisy były kontynuowane. Zapiski o domku, plaży, kuchni Katharine, dorastaniu — mnóstwo informacji, jednak nie takich, których potrzebowałem. Kusiło mnie, by zadzwonić do Grahama, powiedzieć mu, iż sądzę, że jest w domku, i błagać go o jego nazwę, ale spodziewam się, iż powie mi, żebym szukał dalej. Zamykam notatnik, przecierając oczy. Czytałem od ponad ośmiu godzin, ruszałem się tylko po to, by zapalić światło, gdy chmury zaczęły zasłaniać słońce i napić się kawy. Jedyną wskazówką, którą miałem, był domek Penny, o którym wspominała co roku i imię właściciela: Scott. Niestety, nie było nazwiska, a nawet lepiej, nazwy miejscowości czy kurortu, w którym znajdował się domek. Sięgnąwszy w dół, złapałem albumy ze zdjęciami, które zawierały zdjęcia Katharine i ich życia. Przejrzałem zdjęcia z plaży, wyciągając je z albumu, przekonany, że to ta sama plaża, ale na różnych wycieczkach. Nie mogłem znaleźć żadnej wskazówki na zdjęciach i nic napisanego na tyłach, co by mi pomogło. Z ciężkim westchnieniem oparłem się o szezlong, rozglądając się po pokoju. Po raz pierwszy zapragnąłem mieć jakąś okropną turystyczną pamiątkę z nazwą miasteczka z przodu, która stałaby na półce z jej książkami. Przechylając głowę na bok, zauważyłem coś dziwnego na dolnej półce. Dwie ostatnie książki nie miały żadnego tekstu na grzbiecie. Były to wysokie, niewielkie objętościowo książki. Zerknąłem na stos dzienników porozrzucanych po podłodze, a potem z powrotem na regał. Były dokładnie takie same, jak poprzecierane dzienniki, które czytałem. Zsunąłem się z szezlongu i złapałem książki. Katharine prowadziła dziennik, a przynajmniej miała. Rzuciłem okiem na daty, przewracając na ostatnią stronę. Zaczęła go około roku po tym, jak zamieszkała z Penny i prowadziła te notatki przez pięć lat. Jej wpisy Find_Your_Destiny 273

The Contract

nie były tak wielosłowne, jak Penny. Były to przypadkowe myśli, kilka dłuższych fragmentów, a nawet kilka pocztówek wklejonych do środka. Zawierały także szkice, małe obrazy rzeczy, które musiała kochać. Posłałem cichą modlitwę, kiedy otworzyłem pierwszą książkę. Potrzebowałem wskazówki, nazwiska, czegoś, co pomoże mi ją znaleźć. Czas się zatrzymał, kiedy przeglądałem jej słowa. Nie byłem w stanie przestać czytać. Jej krótkie fragmenty były nasączone jej esencją; to było tak, jakby stała przede mną, opowiadając mi jedną ze swoich historii. Głębia jej miłości do Penny, wdzięczność, jaką czuła za domu i bezwarunkową miłość, którą dawała jej Penny, były rażące. Pisała o swoich przygodach, sprawiając, że nawet szukanie butelek i puszek brzmiało dobrze. Opisała kolacje z przyjaciółmi Penny, jej zamiłowanie do różnych potraw, a nawet zanotowała przepisy na stronach. Oddech ugrzązł mi w gardle. W przyszłym tygodniu idziemy na plażę. Penny ma przyjaciela, który jest właścicielem małego kurortu i zawarła z nim umowę. Będziemy sprzątać codziennie domki, a w zamian możemy pozostać tam przez cały tydzień bez czynszu! We dwie możemy zrobić to bardzo szybko, a ja będę miała większość dnia na zabawę! Jestem taka podekscytowana! Nie byłam na plaży od śmierci moich rodziców. Nie mogę uwierzyć, że to dla mnie zrobiła! Bicie mego serca przyspieszyło. To musiało być to. Penny wspominała o domkach i były też ich zdjęcia z plaży. Czytałem dalej. Nasz domek jest taki ładny! Jest jasnoniebieski z białymi okiennicami i jest dokładnie na końcu rzędu. Słyszę wodę przez cały dzień i noc! Jest tylko sześć domków letniskowych, a ponieważ jest to maj, są one tylko w połowie zapełnione, więc Penny i ja każdego dnia pracujemy do południa, a resztę czasu spędzamy na odkrywaniu. Uwielbiam to miejsce! Potem był jeszcze jeden z kilku dni później. Find_Your_Destiny

274

The Contract

Nie chcę wracać do domu, ale Penny powiedziała mi, że możemy wrócić we wrześniu. Scott obiecał jej nawet ten sam domek. Kolejny tydzień, na który nie mogę się doczekać! Jestem taka szczęśliwa — to najlepszy prezent urodzinowy! Wraz z ostatnim wpisem, do oczu napłynęły mi łzy. Pracujące wakacje. To było wszystko, na co mogły sobie pozwolić. Tylko w ten sam sposób, mogły pozwolić sobie na jedzenie w restauracjach dzięki hojności przyjaciół, a jednak czuła się szczęśliwa. Pomyślałem o moim życiu w nadmiarze. Mogłem mieć wszystko, czego zapragnąłem — nawet dorastając, nie odmówiono mi niczego materialnego. Jednak nigdy nie byłem usatysfakcjonowany, gdyż tego, czego najbardziej pragnąłem, oni nigdy mi nie zapewnili. Miłości. Penny ofiarowała ją Katharine z nawiązką. Robiła to, chociażby przez wspólne podróże, nawet jeśli w ciągu tygodnia była gosposią, to niezwykłe. Zacząłem przewracać strony szybciej, szukając wpisów o lokalizacji domków. Pod koniec drugiej książki trafiłem na żyłę złota. Na jednym z jej szkiców była brama z nazwą Scott's Seaside Hideaway. Złapałem swój telefon, szukając w sieci nazwy. Znalazłem ją. Zdjęcie na stronie było tą samą bramą, co na jej szkicu, a mapa wskazywała, że są one dwie godziny drogi stąd. Kolejne zdjęcie przedstawiało rząd małych domków, gdzie ostatni z nich był ledwo widoczny, oprócz niebieskiego koloru. Spojrzałem na jej dziennik. Pod szkicem były słowa: Mój ulubiony kawałek nieba na ziemi. Zamknąłem oczy, kiedy spłynęła po mnie ulga. Znalazłem moją żonę.

Find_Your_Destiny 275

The Contract

Dwadzieścia dziewięć Katharine Delikatne dźwięki fal rozbijających się o brzeg, uspokajały mnie. Oparłam brodę na kolanach, próbując zatracić się w pięknie plaży. Mewy latające nad głową, przypływ i odpływ wody i kompletny spokój. Tyle że, nie byłam spokojna. Czułam się zagubiona, rozdarta. Dziękowałam Bogu, że Penny nie była już uwięziona w niekończącym się koszmarze zapominanych chwil, ale strasznie za nią tęskniłam. Za jej głosem, śmiechem, delikatnym sposobem, w jaki obejmowała mój policzek, całowała w czoło, pstrykała mnie w nos, a w rzadkich chwilach świadomości, przedstawieniem jej mądrość. Gdyby tu była, mogłabym z nią porozmawiać, powiedzieć jej, co czuję, a ona by mi to objaśniła. Powiedziała mi, co mam dalej robić. Byłam zakochana w moim mężu, mężczyźnie, który nie był zakochany we mnie. Mężczyźnie, który uważał, że miłość czyni cię słabym i nie potrafił kochać samego siebie. Nigdy nie byłby w stanie zobaczyć swoich dobrych cech; tych, które pochował w głębi serca, by nigdy więcej nie zostać zranionym. Bardzo się zmienił od tego pamiętnego dnia, kiedy poprosił mnie, bym została jego udawaną narzeczoną. Stopniowo pozwolił, by wyłoniła się jego łagodniejsza, bardziej troskliwa strona. Penny przełamała pozostałe bariery. Przypomniała mu o czasie, kiedy czuł miłość od innej osoby. Graham Gavin pokazał mu, jak współpracować z ludźmi, a nie bez końca z nimi konkurować. Udowodnił mu, że są dobrzy ludzie i że może być częścią pozytywnej grupy. Jego żona i dzieci pokazały mu inną wersję tego, w co wierzył; jaka może być rodzina. Pełna wsparcia i troski, a nie zaniedbania i bólu. Chciałam wierzyć, że mam coś wspólnego z jego przemianą. Że w jakiś sposób, pokazałam mu, iż miłość jest możliwa. Być może nie ze mną, lecz było to uczucie, które był w stanie dawać i przyjmować. Jednak nie dał sobie na to szansy. Nie jestem pewna, kiedy uświadomiłam sobie, że się w nim zakochałam. Nasionko Find_Your_Destiny 276

The Contract

mogło zostać zasadzone w dniu naszego ślubu i rosło z każdym razem, gdy pozbywał się nieco więcej swojej żrącej, krzywdzącej natury. Każdy prawdziwy uśmiech i swobodny śmiech podniecający uczucia, uczyniły je silniejszym. Każde miłe zachowanie w stosunku do Penny, do Gavinów, czy do mnie, karmiło mnie emocjami, jak pisklę, do czasu, aż przejęły kontrolę tak bardzo, iż wiedziałam, że to się nigdy nie zmieni. Dzień, w którym pojawiła się Jenna, był dniem, w którym uświadomiłam sobie, że go kocham. Ból głowy, który dręczył go przez cały dzień, sprawił, że był wyjątkowo wrażliwy. Nie tylko pozwolił mi się sobą zaopiekować, ale sprawiał wrażenie, jakby się tym cieszył. Jego przekomarzanie się było słodkie i zabawne, graniczące z czułością. Gdy przyszedł do łóżka, pokazał inną stronę swojego charakteru. Jego głos był cichym brzęczeniem w ciemności, kiedy mnie pocieszał, a jego przeprosiny brzmiały szczerze, gdy prosił o przebaczenie za sposób, w jaki traktował mnie w przeszłości. Przebaczenie, które mu udzieliłam — udzieliłam, dni, może tygodnie przed tym, zanim mnie o nie poprosił. Potem przyciągnął mnie bliżej i sprawił, że poczułam się bezpieczna w sposób, jakiego nie zaznałam od śmierci moich rodziców. Zasnęłam zadowolona w cieple jego objęć. Następnego ranka zobaczyłam jeszcze jedną stronę — jego seksowną, zabawną stronę. Sposób, w jaki zareagował na obudzenie, gdy był ze mną spleciony; zabawny sposób, w jaki rozkazał Jennie wyjść z pokoju, całując mnie, aż pozostałam bez tchu. Jego namiętność gotowała się pod powierzchnią, głos miał niski i chrapliwy od snu. Jego komentarz o poszerzeniu granic sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej, a ja po raz pierwszy w życiu się zakochałam. Niestety, wiedziałam, że on nigdy nie zmieni się na tyle, by pozwolić mi się kochać. Że nigdy nie zechce mojej miłości. Zawarliśmy rozejm. Ku jego zaskoczeniu i mojemu staliśmy się przyjaciółmi. Jego obelgi były teraz przekorne, a lekceważąca postawa zniknęła. Jednak wiedziałam, że to wszystko, czym dla niego byłam. Przyjaciółką — współpracowniczką. Westchnęłam, głębiej zanurzając palce w chłodnym piasku. Wkrótce będę musiała wejść do środka. Kiedy zachodziło słońce, robiło się chłodniej, a ja już byłam trochę zmarznięta, nawet w kurtce. Wiedziałam, że zarwę kolejną noc, włócząc się i wędrując wokół małego domku. Były szanse, że ciepło ubrana, skończę z powrotem na plaży, spacerując, żeby spróbować się przemęczyć, by zapaść w niespokojny, niesatysfakcjonujący sen. Nawet w śnie nie mogłam uciec od moich myśli. Sen czy jawa, pełne były jego. Find_Your_Destiny 277

The Contract

Richarda. Zapiekły mnie oczy, gdy pomyślałam o tym, jak się mną zajął, kiedy umarła Penny. Zachowywał się tak, jakbym mogła roztrzaskać się niczym szkło, gdyby mówił za głośno. Kiedy zaniósł mnie do swojego łóżka, chcąc mnie pocieszyć, już wiedziałam, że muszę go opuścić. Nie potrafiłam już dłużej ukrywać miłości, którą czułam. Nie mogłam znieść myśli, że zobaczę, jak jego twarz zmienia się w tę zimną, wyniosłą maskę, za którą się ukrywał, kiedy odrzuciłby moje wyznanie — bo tak by zrobił. Dopóki nie pokocha siebie, nigdy nie będzie w stanie pokochać kogoś innego. Nawet nie mnie. Niecierpliwie, otarłam łzy, przyciskając mocno kolana do klatki piersiowej. Podarowałam mu jeden prezent, który zostawiłam — siebie. To było wszystko, co miałam, i prawdę mówiąc, byłam samolubna. Pragnęłam go poczuć. By posiadł moje ciało i móc zachować to jako wspomnienie, którego będę się kurczowo trzymała. Myślenie o tym, nadal było bolesne, jednak wiedziałam, że z biegiem czasu krawędzie zmiękną i zwiędną, a ja będę w stanie uśmiechnąć się z myślą o tej namiętności. Przypominając sobie, jak to było czuć go na moich wargach. Sposób, w jaki nasze ciała doskonale się połączyły, ciepło jego ciała, otaczającego moje i sposób, w jaki brzmiał jego głos, kiedy jęczał moje imię. Nie mogąc opanować wspomnień, stłumiłam szloch i wstałam, otrzepując dżinsy. Obracając się, zamarłam. Stojąc w gasnącym świetle, wysoki i surowy, z rękami ukrytymi w kieszeniach płaszcza, patrzył na mnie z niezgłębionym wyrazem twarzy, to był Richard.

Richard Znowu była zbyt chuda. Nawet w kurtce było to widać. Kiedy Penny odeszła, jej apetyt nie istniał i wiedziałem, że przez te kilka dni, kiedy byliśmy osobno, też nie jadła. Cierpiała tak samo, jak ja. Kiedy dotarłem do niewielkiego skupiska domków, zaparkowałem wystarczająco daleko, bym nie ostrzegł jej o mojej obecności, gdyby rzeczywiście tam była. Idąc na plażę, od razu ją dostrzegłem, małą, skuloną masę na piasku, wpatrującą się w horyzont. Wydawała się zagubiona i malutka, a potrzeba, by pójść do niej, wziąć ją w ramiona i Find_Your_Destiny 278

The Contract

odmówić jej odejścia, była silna. Nigdy dotąd nie czułem niczego tak intensywnego. Jednak oparłem się temu, wiedząc, że muszę podejść do niej ostrożnie. Raz już uciekła i nie chciałem, by znowu to zrobiła. Staliśmy, wpatrując się w siebie. Zacząłem iść w jej stronę — powolnymi, ostrożnymi krokami, aż znalazłem się zaledwie kilka cali przed nią. Z bliska wyglądała na tak spustoszoną, jak ja się czułem. Niebieskie oczy miała przekrwione i zmęczone, skórę bledszą niż kiedykolwiek, a włosy wiotkie i nijakie. — Zostawiłaś mnie. — Nie było żadnej potrzeby, żebym została. Zmarszczyłem brwi. — Nie było potrzeby? — Graham już usunął twój okres próbny. Penny zmarła. Nie potrzebowałeś już przykrywki naszego małżeństwa. — Jak myślisz, co miałem powiedzieć ludziom, Katharine? Oczekiwałaś, że jak wyjaśnię im twoje nagłe zniknięcie? Machnęła lekceważąco ręką. — Zawsze mi mówiłeś, jak dobrze myślisz na własną rękę, Richard. Założyłam, że powiesz im, że załamałam się po stracie Penny i wyjechałam, by oczyścić umysł. Mógłbyś ciągnąć to przez chwilę, a potem powiedzieć im, że mieliśmy problemy, i postanowiłam nie wracać. — Więc spodziewałaś się, że cię obwinię. Zwalę wszystko na ciebie. Zachwiała się lekko. — Jakie by to miało znaczenie? Nie kwestionowałabym tego. — Oczywiście, że nie. Ponieważ cię tam nie było. — Dokładnie. — Ale to miało znaczenie. To ma znaczenie dla mnie. Find_Your_Destiny 279

The Contract

Zmarszczyła brwi, gdy mnie obserwowała. Zrobiłem krok do przodu, chcąc być blisko niej. Potrzebując jej dotknąć, zmartwiony tym, jak wydawała się krucha. — Zostawiłaś rzeczy. Rzeczy, które sądziłem, że są dla ciebie ważne. — Miałam zamiar skontaktować się z tobą i poprosić, żebyś je przysłał — gdziekolwiek się znajdę. — Nie wzięłaś samochodu ani karty bankowej. Jak planowałaś uzyskać dostęp do reszty swoich pieniędzy? Wysunęła uparcie brodę. — Wzięłam to, co zarobiłam. — Nie, zarobiłaś o wiele więcej, Katharine. Zadrżały jej wargi. — Dlaczego tu jesteś? J-jak mnie znalazłeś? — Przyjechałem tu dla ciebie. Przyjaciel zasugerował, żeby zaczął od początku. — Nie rozumiem. — Graham powiedział mi, gdzie cię znaleźć. — Graham? — Zmarszczyła brwi, wyglądając na zmieszaną. — W jaki sposób... skąd on wiedział? — Miał podejrzenia, a ponieważ słuchał lepiej niż ja kiedykolwiek, wiedział, że odpowiedź znajduje się w naszym domu. Kazał mi się rozejrzeć. Nie chciał mi powiedzieć. Powiedział, że muszę sam to wszystko rozgryźć. — Ja... nie rozumiem. — Po twoim odejściu dużo rozmyślałem. Przegryzłem co nieco, wypiłem za dużo i pobiegłem cię szukać. W końcu uświadomiłem sobie, że nie mogę już tego robić. — Nie mogłeś robić czego? Find_Your_Destiny 280

The Contract

— W końcu zrozumiałem, co czujesz. Moje życie stało się jednym wielkim kłamstwem. Nie mogłem już powiedzieć, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczynały kłamstwa. Nawet w najgorszym momencie, kiedy byłem kompletnym draniem, byłem szczery. Przez tak długi czas się ukrywałem i już nie chciałem tego robić. Powiedziałem Grahamowi, że mnie zostawiłaś. Łza spłynęła jej po twarzy. — Wtedy powiedziałem mu wszystko. Każde pierdolone kłamstwo. Sapnęła. — Nie! Richard — dlaczego to zrobiłeś? Miałeś to wszystko. Wszystko, co chciałeś! Wszystko, na co tak ciężko pracowałeś! Dlaczego to odrzuciłeś? Chwyciłem ją za ramiona, lekko nią potrząsając. — Nie rozumiesz, Katharine? Nie widzisz tego? — Nie widzę, czego? — załkała. — Nie miałem wszystkiego! Nie bez Ciebie! Nie miałem niczego, a bez ciebie to wszystko nic nie znaczyło! Jedyną prawdziwą rzeczą, jaką miałem, tą jedyną, szczerą, prawdziwą, byłaś ty! Jej oczy zrobiły się okrągłe i pokręciła głową. — Nie masz tego na myśli. — Tak, mam. Przyjechałem tu dla ciebie. — Dlaczego? Nie potrzebujesz mnie. Przesunąłem dłonie w górę jej rąk, przez ramiona i szyję, obejmując twarz — jej zmęczoną, piękną twarz — moimi dłońmi. — Potrzebuję cię. — Napotkałem jej zmęczone spojrzenie z moim zdecydowanym, wypowiadając słowa, które wypowiedziałem tylko raz, w całym moim życiu. Wówczas powiedziałem je z dziecinną postawą, a słowa tak naprawdę nie miały żadnego znaczenia. Teraz jednak — znaczyły wszystko. — Kocham cię, Katharine. Jej dłonie owinęły się wokół moich nadgarstków, a na spanikowanej twarzy pojawiła się 281

Find_Your_Destiny

The Contract

wątpliwość. — Nie — odetchnęła. Oparłem czoło na jej czole. — Tak. Bardzo cię potrzebuję. Tęsknię za moją przyjaciółką, moją żoną. Tęsknię za tobą. Dziki szloch wyrwał się z jej gardła. Wziąłem ją w ramiona, nie pozwalając jej uciec. Pchnęła moją pierś, walcząc z ukojeniem, które chciałem jej ofiarować. — Nie możesz uciec. Pójdę za tobą, kochanie. Pójdę za tobą wszędzie. — Wycisnąłem pocałunek na jej głowie. — Nie zostawiaj mnie samego, moja Katy. Nie będę w stanie tego znieść. Złamała się. Zarzuciła mi ręce na szyję i ukryła twarz w mej piersi, podczas gdy gorące łzy przesiąkły moją koszulę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem przez stwardniały piasek w kierunku jasnoniebieskiego domku. To był ten z białymi okiennicami, o których pisała w swoim dzienniku. Trzymałem ją ciasno w ramionach, obsypując głowę lekkimi pocałunkami. Nie zamierzałem pozwolić jej odejść.

Rustykalny domek był dokładnie taki, jakim wyobrażałem go sobie w głowie, na podstawie opisu z jej dziennika. Przed kominkiem stała wytarta sofa i krzesło. Po lewej stronie była prymitywna kuchnia ze stołem i dwoma krzesłami. Otwarte drzwi prowadziły do małej sypialni, obok której, była łazienka. To był cały domek. Posadziłem Katy na sofie i odwróciłem się do kominka. Sadza i dym z lat użytkowania osiadły na kamieniu i cegle, zmieniając całe obramowanie kominka w nudną szarość. Dodałem kilka polan i podpałkę, chcąc, by ogień ogrzał chłodne wnętrze. — Kanały spalinowe. — Katy uklęknęła przy mnie, sięgając za mnie i szarpiąc za kanał. Zapaliłem zapałkę, upewniając się, że podpałka się zajęła, po czym wstałem, odkładając na miejsce małą siatkę. Pochyliłem się, podniosłem ją na nogi, ściągnąłem z jej Find_Your_Destiny 282

The Contract

ramion wilgotną kurtkę i odrzuciłem na bok. Zawijając wokół niej ramiona, mocno ją przytuliłem, poczucie ulgi nasączało moje ciało. Zadrżała, wypuszczając z siebie długi, niski oddech. Objąłem jej głowę w dłoniach, całując w skroń. Odchyliła głowę do tyłu, blask ognia tańczył nad jej rysami, podkreślając delikatne kontury twarzy. — Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. — Naprawdę sądziłaś, że nie spróbuję cię odnaleźć, Katy? — Nie wiem. Nie myślałam. Wiedziałam tylko, że muszę odejść. Pociągnąłem ją na sofę, zgarniając jej dłonie w swoje. — Dlaczego skarbie? Dlaczego uciekłaś? — Ponieważ zakochałam się w tobie i nie sądziłam, byś mógł mnie też pokochać. Nie potrafiłam już dłużej tego ukrywać, a wiedziałam, że, kiedy zdasz sobie sprawę z tego, co czuję, to byś... ją.

Zacisnęło mi się serce przy jej słowach. Kochała mnie. Ścisnąłem jej dłonie, zachęcając — To, co bym zrobił?

— Wróciłbyś do Richarda, którego nienawidziłam i mnie wyśmiał. Już mnie nie potrzebowałeś i mogłeś kazać mi się wynosić. Pomyślałam, że będzie łatwiej, jeśli odejdę. — Planowałaś w ogóle wrócić? — Tylko po to, żeby dowiedzieć się, co chcesz zrobić i zabrać swoje rzeczy. Przypuściłam, że nie będziesz już chciał mnie wokół siebie. — Myliłaś się. We wszystkim. Potrzebuję cię. Chcę cię z powrotem. Ja... — Zająknąłem się. — Kocham cię. Spojrzała na nasze złączone ręce, a potem z powrotem na mnie. Oszołomienie było widoczne na jej twarzy; w oczach rażące niedowierzanie. Nie mogłem jej za to winić, ale chciałem wykorzenić i jedno i drugie. — Nie wierzysz mi. Find_Your_Destiny 283

The Contract

— Nie wiem, w co wierzyć — przyznała. Przysunąłem się bliżej, wiedząc, że muszę znaleźć sposób, by przekonać ją, że jestem szczery. Przeczesałem spojrzeniem mały domek, gdy rozmyślałem nad swoimi słowami, aż wylądowało ono na małej urnie stojącej na kominku. — Przywiozłaś ze sobą prochy Penny, żeby je rozsypać? — Spytałem. — Tak. Mieliśmy stąd wiele szczęśliwych wspomnień. Pracowała ciężko, by upewnić się, że mogę przyjeżdżać tu co roku. Ona i Burt też tu przyjeżdżali. Rozrzuciła jego prochy na plaży. — Przełknęła ślinę, drżał jej głos. — Pomyślałam, że może, jakoś się spotkają i znów będą razem w piasku i wodzie. — Uniosła na mnie spojrzenie. — Wiem, że to wydaje się głupie. Podniosłem jej dłoń do swoich ust, całując kostki. — Głupie? Nie. To brzmi jak uroczy gest. Coś, o czym pomyślałaby tylko delikatna dusza, taka jak ty. — Delikatna dusza? — Jesteś nią, Katy. Zrozumiałem to kilka tygodni temu, kiedy przestałem być takim draniem. Obserwowałem cię, jaka byłaś z Penny. Interakcje, które miałaś z rodziną Gavinów. Życzliwość, jaką okazywałaś pracownikom w domu opieki. — Dotknąłem palcami jej policzka, skóra była niczym jedwab pod moim dotykiem. — Sposób, w jaki mnie traktowałeś. Ty dajesz. Nieustannie dajesz. Nigdy tego nie doświadczyłem, dopóki nie wkroczyłaś w moje życie. Nie sądziłem, że na tej ziemi jest ktoś taki jak ty. — Pochyliłem się bliżej, potrzebując, by dostrzegła szczerość w moich oczach. — Nie sądziłem, że ktoś taki jak ty może być częścią mojego życia. — Bo na to nie zasługiwałeś? — Bo nie wierzyłem w miłość. Jej odpowiedź była szeptem. — A teraz? — Wiem, że mogę kogoś pokochać. Kocham kogoś. Kocham cię. — Podniosłam rękę, kiedy zaczęła mówić. — Wiem, że możesz mi nie wierzyć, Katy. Ale to prawda. Nauczyłaś mnie kochać. Pokazałaś mi, że wszystko, co powiedziałaś, było prawdą. To, co do ciebie Find_Your_Destiny 284

The Contract

czuję, czyni mnie silniejszym. To sprawia, że chcę być dla ciebie dobrym człowiekiem. Być szczery i prawdziwy. Właśnie dlatego wyznałem całą prawdę Grahamowi. Wiedziałem, że jedynym sposobem, w jaki mam szansę cię odzyskać i zatrzymać, była szczerość. Sprawienie, byś była ze mnie dumna. — Kiedy? — Słucham? — Kiedy zacząłeś zmieniać zdanie? Kiedy przestałeś mnie nie lubić? Wzruszyłem ramionami. — Myślę, że może tego dnia, w którym powiedziałaś mi, bym poszedł się pieprzyć. To był pierwszy raz, kiedy zobaczyłem prawdziwą Katharine. Ukrywałaś ten ogień. — Musiałam. Potrzebowałam mojej pracy. Penny była o wiele ważniejsza niż ty czy twoja paskudna postawa. — Wiem. Moje zachowanie było straszne. Jak udało ci się zostawić to wszystko za sobą i zgodzić się być ze mną — nawet dla Penny — wciąż pozostaje tajemnicą. Ta noc, gdy opowiedziałaś mi swoją historię i oznajmiłaś, co dokładnie o mnie myślisz, otworzyła oczy. Nie sądzę, bym kiedykolwiek, w całym moim życiu wytrzeźwiał tak szybko. A ty po raz kolejny mi wybaczyłaś — wyszłaś za mnie. — Dałam ci moje słowo. — Które mogłaś z łatwością wycofać. Oczekiwałem, że to zrobisz, ale ty znowu mnie zaskoczyłaś. Zaskakiwałaś mnie na każdym kroku. — Uśmiechając się, wsunąłem jej za ucho kosmyk włosów. — Niewiele mnie zaskakuje, ale ty ciągle to robisz. Podoba mi się to. Odwzajemniła uśmiech, jej wyraz twarzy nie był już tak ostrożny, jak przedtem. — Najbardziej, niesamowitą rzeczą było dla mnie i jest to, w jaki sposób byłaś ze mną. — Co masz na myśli? — Wszystko, o co prosiłem, wszystko, czego oczekiwałem, było dla ciebie, jak odgrywanie komedii, kiedy byliśmy razem. W pełni oczekiwałem, że zignorujesz mnie, gdy Find_Your_Destiny 285

The Contract

znajdziemy się w zaciszu mieszkania. Wiem, że ja planowałem cię ignorować. Ale... — Ale co? — Nie mogłem cię ignorować. Byłaś wszędzie. Nawet nie próbując, byłaś w mojej głowie — było to tak naturalne, jak oddychanie. Dzięki twojej obecności mieszkanie stało się domem. Drażniłaś się i śmiałaś ze mną. Zaopiekowałaś się mną — nikt nie zrobił tego przez całe moje życie. Twoja opinia stała się najważniejsza. Cokolwiek bym nie zrobił, chciałem się tym z tobą podzielić. Zamiast cię ignorować, chciałem spędzać z tobą więcej czasu. Chciałem o tobie wszystko wiedzieć. Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. — I Penny. Uwielbiałem spędzać z nią czas. Słuchać jej historii, które opowiadała o tobie. Dowiadywałem się o tobie więcej, ilekroć ją odwiedzałem, a im więcej wiedziałem, tym bardziej przepadałem, aż do momentu, gdy zdałem sobie sprawę, jak bardzo jestem w tobie zakochany. — Wziąłem jej dłonie w swoje, mocno je trzymając. — Żadne z moich okrucieństw cię nie zmieniło. Za to twoja słodycz zmieniła mnie, Katy. Ty i Penny wyzwoliłyście tego małego chłopca, który wciąż mógł kochać. — A jeśli on znów zniknie? Potrząsnąłem głową. — Nie zniknie. Nie może — nie tak długo, jak cię mam. — Podniosłem jej rękę. — Zostawiłaś obrączki, a mimo to nosisz ten pierścionek. — Postukałem w diamentową obrączkę na jej palcu. — Przełożyłaś go na lewą rękę. Dlaczego? — Bo mi go podarowałeś. To była pierwsza rzecz, którą mi dałeś, a której dawać nie musiałeś. — Głos jej ochrypł. — Włożyłam go tam, ponieważ był bliższy mojemu sercu. Zamknąłem oczy, mając nadzieję, że dobrze rozumiałem znaczenie jej słów. Kiedy położyła mi dłoń na twarzy, otworzyłem oczy, by na nią spojrzeć. Łzy płynęły w głębinach jej wyrazistego niebieskiego spojrzenia. — Ja też ci oddałem serce, Katy. Czy je również zachowasz? — Wciągnęła poszarpany oddech, który potrząsną jej małą postacią. — Oddałaś mi swoje ciało. Chcę twojego serca. Chcę twojej miłości. Potrzebuję tego. Potrzebuję ciebie. — Powiedz to, Richard. — Łza spłynęła po jej policzku. Find_Your_Destiny 286

The Contract

— Kocham cię, Katharine VanRyan. Chcę, żebyś wróciła ze mną do domu. Uczyń moje życie kompletnym. Zrobię wszystko, żebyś mi uwierzyła. Żebyś uwierzyła we mnie. — Już to zrobiłam. Objąłem jej twarz, kreśląc szaleńczo kółka na jej skórze, gdy przyspieszyło mi bicie serca. — I? — Kocham cię, Richard. Tak bardzo cię kocham, że to mnie przeraża. — Dlaczego się boisz? — Możesz mnie złamać. Pokręciłem głową. — To ty mnie złamałaś, Katy. Jestem twój. — Ja też jestem twoja. To było wszystko, czego potrzebowałem. Przyciągając ją do siebie, przykryłem jej usta swoimi, jęcząc z powodu jej bliskości. Nasze wargi poruszały się, języki głaskały i pieściły, podczas gdy my ponownie poznawaliśmy siebie nawzajem. Jej ramiona owinęły się wokół mojej szyi, trzymając mnie mocno, gdy ja owinąłem ją swoimi, niczym stalowa klatka. Ta, z której nie planowałem jej uwolnić, nigdy.

Find_Your_Destiny 287

The Contract

Trzydzieści Richard Podniosłem głowę, mrużąc oczy w cichej ciemności. Siedzieliśmy objęci, spragnieni bliskości. Nie wiedziałem, jak długo, jednak wystarczająco długo, aby zaszła noc. — Muszę dorzucić więcej polan — mruknąłem. — Ogień wygaśnie. — Podoba mi się właśnie tutaj. Jest mi wystarczająco ciepło. Zachichotałem i wycisnąłem pocałunek na jej głowie. — Musimy się w końcu ruszyć. — Powinnam zrobić nam coś do jedzenia. — A ja muszę znaleźć miejsce na nocleg. Zamarła. — Nie zostaniesz tutaj? Delikatnie objąłem jej twarz, muskając wargi. — Chciałbym. Ale nie chcę na ciebie naciskać. — Jest podwójne łóżko. Uniosłem na nią brew. — Za małe dla nas dwoje. Przypuszczam, że będę musiał się do ciebie przytulić. I zgaduję, że to ofiara, którą muszę dokonać... Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. — Chyba tak. — Tęskniłem za tobą. Tęskniłem za twoim ciepłem i zapachem. Find_Your_Destiny 288

The Contract

— Cóż, w takim razie, uważam, że będzie lepiej, jeśli zostaniesz. — Na to wygląda. — Przerwałem, chcąc zadać jej pytanie, które od paru dni dręczyło mój umysł. — Muszę cię o coś zapytać, Katy. Przesunęła palcem po moim zaroście. — Lubię słuchać, jak tak do mnie mówisz. Pstryknąłem ją w nos. — To dobrze. Lubię tak się do ciebie zwracać. Jej wyraz twarzy zrobił się poważny. — A teraz, o co chciałeś mnie zapytać? Poruszyłem się, czując się bardzo niekomfortowo. — Noc przed twoim wyjazdem. Noc, kiedy się kochaliśmy. — Czy tym to właśnie było? — Tak — powiedziałem stanowczo. — Tym to było. — A co z tym? Przechodzę od razu do rzeczy. — Nie założyłem prezerwatywy. Czy jest jakaś szansa, że jesteś w ciąży? Pokręciła głową, wyglądając na zakłopotaną. — Kiedy byłam młodsza, miałam duże problemy z, umm, moimi miesiączkami. Zasugerowali mi pigułki antykoncepcyjne, żeby je wyregulować. Wciąż mam kłopoty, więc nadal na nich jestem. — Och. — Westchnąłem z ulgą. — Nie martw się, Richard. — Odwróciła wzrok. — Wiem, jaki masz stosunek do dzieci. Smutek w jej głosie mnie ranił, wsunąłem dłoń pod jej podbródek, zmuszając, by na mnie spojrzała. — Powiedziałaś mi raz, iż uważasz, że jeśli kochałbym jego matkę, pokochałbym też dziecko. Sądzę, że być może miałaś rację. 289

Find_Your_Destiny

The Contract

— Więc chcesz mieć dzieci? Wierciłem się na sofie, niepewny, jak odpowiedzieć. — To wszystko jest dla mnie nowe. Nigdy nie myślałem, że mogę kogoś pokochać. Ledwie pogodziłem się z faktem, że jestem tak bezgranicznie w tobie zakochany, iż nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Zniweczyłaś każdy pogląd, który uważałem za prawdę. Potrzebuję cię. Kocham cię. — Pokręciłem głową z kpiącym uśmiechem. — Przypuszczam, że to jest po prostu naturalne, że moje nastawienie do dzieci również może się zmienić. — To jest coś, o czym moglibyśmy porozmawiać — później? — Tak. Chciałbym jednak prosić o trochę czasu. Przez chwilę chcę mieć cię tylko dla siebie. Chcę cię poznać — wszystko o tobie wiedzieć — i byś ty poznała mnie. — Myślę, że to rozsądne. — Musisz mi pomóc, skarbie. Nic nie wiem o dzieciach. Nic. Myśl, że mogę nawalić tak jak moi rodzice, kurewsko mnie przeraża, jeśli mam być szczery. Przechyliła głowę, przyglądając mi się. — Richardzie VanRyan. Prześcigasz każdy cel, jaki kiedykolwiek sobie wyznaczyłeś. Naprawdę myślisz, że pozwoliłabym ci ponieść porażkę jako ojciec? Uśmiech rozciągnął mi się na ustach. — Przypuszczam, że nie, nie. — To się nie stanie. Sama myśl, że chcesz o tym porozmawiać, to ogromny krok. — Jesteś pewna, że teraz nie jesteś w ciąży? — Tak. Jestem pewna. — W takim razie, w porządku. Sądzę, że omówimy to jeszcze raz — w przyszłości. Skinęła głową. — Przyszłość. Wsunąłem rękę do kieszeni i wciągnąłem jej pierścionki. — Tymczasem chcę, żebyś je odzyskała. Chcę widzieć je na twoim palcu. — Ująłem jej 290

Find_Your_Destiny

The Contract

rękę. — Wiem, że myślisz, że nic nie znaczyły, Katy, ale one znaczą wszystko. Oznaczają, że jesteś moja. — Wskazałem na jej palec. — Czy mogę? Pokiwała głową. Ściągnąłem mały diamentowy pierścionek i przełożyłem go na jej prawą rękę, wsuwając obrączkę ślubną i większy diament z powrotem na lewą. Nachylając się nisko, wycisnąłem pocałunek na pierścionkach. — To właśnie jest ich miejsce. — Tak. Zdjąłem płaszcz z krzesła i wyciągnąłem złożone kartki z wewnętrznej kieszeni. — Co to jest? — Nasz kontrakt — obie nasze kopie. — Och. — On już nic nie znaczy, Katy. Nie znaczył już nic od dłuższego czasu. Czas się go pozbyć. — Podniosłem je, rozdzierając na pół. Zaniosłem do kominka i wrzuciłem do ognia. Patrzyłem, jak krawędzie stają się czarne i się zwijają, a płomienie liżą strony, dopóki nie stały się niczym innym jak popiołem. Katy stanęła obok mnie, patrząc w milczeniu. Owinąłem ramię wokół jej talii. — Jedyny dokument między nami to akt naszego małżeństwa. Od dzisiaj to nas łączy. Podniosła wzrok, z czułością wypisaną na twarzy. — Podoba mi się to. — Może, gdy to wszystko się uspokoi, znowu byś za mnie wyszła? Oczy jej rozbłysły. — Naprawdę? — Tak. Może w jakimś ładniejszym miejscu niż ratusz. Chciałbym, żebyś miała ślub, na jaki zasługujesz. — Nawet podobał mi się nasz ślub. Lubiłam z tobą tańczyć. Find_Your_Destiny 291

The Contract

— Tak? Pokiwała głową. — Byłeś miły. — Obiecuję, że od teraz będę o wiele milszy. Chcę być takim mężczyzną, jakim powinienem być dla ciebie. — Jesteś. — Bądź dla mnie cierpliwa, Katy. Czasami coś spieprzę. Roześmiała się, głaszcząc mnie po policzku. — Każdy to robi. Nikt nie jest doskonały. — Ale będziesz się mnie trzymać? — Jak rzep psiego ogona. Rzuciłem pocałunek na jej pełne wargi. — W takim razie, będzie z nami dobrze.

Zerknąłem ponad jej ramieniem na zawartość małej lodówki. Stare druciane półki zawierały niewielką ilość jedzenia. Odciągając ją na bok, wziąłem karton jaj, otwierając wieko. Brakowało tylko dwóch. Bochenek chleba ledwie został tknięty, opakowanie sera nieotwarte, a śmietanka była prawie pełna. Były też dwa jabłka, jakiś nieotwarty jogurt, a na blacie kilka bananów. To było wszystko. Moje podejrzenia co do jej braku apetytu zostały potwierdzone. Zamknąłem drzwi, odwracając się do niej. — To wszystko, co masz? Jadłaś już coś w ogóle? — Niewiele — przyznała. — Nie byłam głodna. Find_Your_Destiny 292

The Contract

Przypomniałem sobie małe miasteczko, przez które przejeżdżałem w drodze do domków. Był tam mały sklep spożywczy i byłem pewien, że mijałem restaurację. — Zabiorę cię do miasta na kolację. Musisz zjeść. Pokręciła głową. — Nic o tej porze nie jest otwarte, Richard. Jest poza sezonem. Musielibyśmy pojechać dalej, dostać się do większego miasta. To dobra godzina drogi stąd. — To świetnie. — Mogę zrobić nam jajecznicę. Ustąpiłem łatwo, niespecjalnie, chcąc gdziekolwiek iść. — Zgoda. Ja mogę zrobić tosty. — Możesz zrobić tosty? — wysapała, kładąc dłoń na sercu. Przyciągnąłem ją do siebie, całując jej przekorne usta. — Tak. Moja żona mnie nauczyła. To mądra kobieta. — Jej policzek się zapadł i wiedziałem, że go żuje. Postukałem w zaokrąglone ciałko. — Przestań. — Podoba mi się, kiedy nazywasz mnie swoją żoną — przyznała. — To zabawne, jak często nazywałem cię tak w myślach. Nigdy Katharine ani Katy, ale moja żona. Podobało mi się, jak to brzmiało, chociaż nigdy nie zastanawiałem się dlaczego. —Parsknąłem. — Zbyt głupi, by uświadomić sobie, co do ciebie czuję, nawet w mojej własnej głowie. — Albo zbyt przerażony. Zachłysnąłem się powietrzem. Jak zwykle, trafiła w sedno. Byłem zbyt przestraszony, by przyznać, co czuję. Przyznać, że wyobrażenie całego mojego życia było błędne. — Nie boję się już cię kochać, Katy. Boję się tylko, że cię stracę. Wtuliła się we mnie, opierając głowę na moim ramieniu. Przytuliłem ją ostrożnie, gładząc jej włosy długimi pociągnięciami. — Jestem tutaj — szepnęła. — Odnalazłeś mnie. — Dzięki Bogu. Find_Your_Destiny 293

The Contract

Odstawiłem talerz na stary stolik do kawy i spojrzałem na Katy. Blask ognia rozjaśnił jej twarz, a płomienie rzucały czerwoną poświatę wokół jej głowy. Przyciągnęła nogi do piersi, opierając się na nich, gdy wpatrywała się w przestrzeń. Nie zjadła zbyt wiele, ale skończyła tosty. Ja opędzlowałem wszystkie jajka i zjadłem oba jej jabłka. Możemy wymienić je, i to w większej ilości, jutro rano. Na razie jednak musiałem się dowiedzieć, jak chciała przejść wspólnie przez drogę, która jeszcze przed nami. — Co chcesz robić, Katy? Odwróciła twarz w moją stronę. — Hmmm? Przesunąłem knykciami po jej policzku. — Jutro. Pojutrze. Popojutrze. Powiedz mi, o czym myślisz. — Nie wiem. — Jak długo zamierzałaś tu zostać? A może chcesz wrócić do domu? — Nagle napięcie otoczyło mój tułów, sprawiając, że zaparło mi dech w piersiach. — Wracasz do domu? Wsunęła rękę w moją, jedno jej słowo złagodziło mój niepokój. — Tak. — Okej. Dobrze. Kiedy? — Czy możemy zostać tu przez kilka dni? A jeśli będziesz musiał wrócić, dojechać do ciebie? Potrząsnąłem głową. — Nie wyjeżdżam stąd bez ciebie. Jeśli chcesz zostać, zostaniemy. Przywiozę cię tu także w lecie. — Nie będzie tu latem domków. — Dlaczego? Find_Your_Destiny 294

The Contract

— Scott zmarł w zeszłym roku. Jego syn, Bill, sprzedaje ziemię. Po rozmowie z nim stwierdziłam, że ktokolwiek to kupi, zburzy wszystkie domki i zbuduje coś nowego i nowoczesnego. — Rozejrzała się po pokoju, jej oczy upajały się wspomnieniami. — Powiedział mi, że interes jest kiepski, ale to dobry czas na sprzedaż ze względu na lokalizację. Ziemia jest warta dużo pieniędzy. To dobra okazja dla jego rodziny. — Przykro mi, skarbie. Wiem, że to miejsce jest dla ciebie wyjątkowe. Uśmiechnęła się, ocierając się policzkiem o moją dłonią. — Mam swoje wspomnienia. Jestem wdzięczna, że Bill pozwolił mi tu wrócić po raz ostatni. — Westchnęła, dźwięk był cichy i smutny. — Mam jeszcze jedno dobre wspomnienie do dodania. — Możemy wspólnie tworzyć własne wspomnienia. Nowe. Pokiwała głową. — Chcesz, żebym kupił to miejsce dla Ciebie? — Przeszukałem jej oczy. — Mogę sobie na to pozwolić — dodałem. — Jeśli chcesz, bym to zrobił, zrobię to. — Nie! Nie, Richard. Nie musisz kupować dla mnie całego kurortu. Co bym z tym zrobiła? — Gdyby cię to uszczęśliwiło, zrobiłbym to. Coś byśmy wymyślili. To zapewne dobra inwestycja. Moglibyśmy go odbudować, włączając w to jasnoniebieski domek z białymi okiennicami dla ciebie. Pochyliła się do przodu ze łzami w oczach i pocałowała kącik moich warg. — Dziękuję, mój kochany, ale nie. To, co oferujesz, oznacza więcej, niż jestem w stanie wyrazić. — Okej. Jeśli zmienisz zdanie, daj mi znać. — Tak zrobię. Rozsiadłem się na sofie, rozglądając się po pokoju, a w mojej głowie zaczął się formować pomysł. Będę musiał się przekonać, czy mogę to zorganizować. Podciągnąłem nogi Katy, kładąc je na moich kolanach. 295

Find_Your_Destiny

The Contract

— Będziemy mieć wiele pytań, na które będziemy musieli odpowiedzieć, kiedy wrócimy. — Wiem. — Odetchnęła głęboko. — Myślisz, że kiedyś nam wybaczą? Byłem szczery. — Nie wiem. Po naszej rozmowie Graham był bardziej niż uczciwy. Wiedziałem jednak, że to nie koniec. Jak tylko znalazłem miejsce jej pobytu, nie marnowałem ani chwili, wrzucając kilka rzeczy do torby i zmierzając do samochodu, by dotrzeć tam przed zmrokiem. Zadzwoniłem do niego przed wyjazdem, informując go, że wiem, gdzie jest Katy i zamierzam ją znaleźć. Zachęcał mnie i życzył szczęścia. — Mam nadzieję, że znajdziesz swoje szczęście, Richard. Uwierz, że zasługujesz na nie i trzymaj się tego. — Dziękuję. — Zadzwoń, kiedy wrócisz. Porozmawiamy. — Dobrze. Dziękuję, Graham. Żadne inne słowa nie zostały wypowiedziane ani żadne przypomnienie o czekającej pracy. Nie miałem pojęcia, co przyniesie przyszłość dla mojej kariery. W tej chwili wiedziałem jedynie, że Katy jest moją przyszłością. To wystarczyło. — Mogę stracić pracę, Katy. — I co zrobisz? — My — zaakcentowałem słowo — być może będziemy musieli się przeprowadzić. Mogę wybadać grunt w Toronto albo Calgary, może w Vancouver. Pokiwała głową, bawiąc się moimi palcami. Ciągle obracała moją obrączkę ślubną, kręcąc nią nerwowo. — Pojedziesz ze mną? Jej głowa wystrzeliła w górę i napotkała moje spojrzenie. — Pojadę z tobą wszędzie, Richard. — Zatem, dobrze. Rozgryziemy to razem. 296

Find_Your_Destiny

The Contract

— A co, jeśli nie musimy? — Będę zachwycony. Lubię pracować dla Grahama. Lubię pozytywną energię i pracę zespołową. — Wybuchnąłem śmiechem. — I nawet lubię te dynamo, które nazywają Jenną. — Myślę, że ich wszystkich bardzo lubisz. — Tak, lubię. To jest to, czego chcę, i jestem gotów zrobić wszystko, by zdobyć zaufanie Grahama. Dopóki daje mi na to szansę, zostaniemy. Jeśli tego nie zrobi, będziemy musieli ruszyć dalej. — Dobrze. — To dla ciebie takie proste? Po tym wszystkim, spakujesz manatki i pojedziesz ze mną? Położyła głowę na sofie. — Kocham cię, Richard. Jeśli musisz wyjechać, to ja też. Przeszłość jest właśnie tym — przeszłością. Tak jak kontrakt, który spaliłeś, już go nie ma. Nie chcę się nad tym rozwodzić ani rzucać ci to nieustannie w twarz. To nie tak działa miłość. To nie jest sposób, w jaki ja działam. W ciągu sekundy pociągnąłem ją na swoje kolana i pocałowałem ze wszystkimi emocjami, jakie odczuwałem. Każda myśl i nowe uczucia przelały się w moim pocałunku. Miłość, pragnienie, pożądanie, ulga, że ją odnalazłem — i emocja, której nigdy nie znałem — radość. Radość, że tu była, radość, że odwzajemniała moją miłość i radość dla przyszłości, ponieważ przyszłość zawierała moją Katy. Przechyliłem jej głowę, potrzebując jej bliżej, pragnąc więcej pod każdym względem. Zamknąłem wokół niej ramiona, dociskając jej miękkość do mojego twardego ciała. Wsunąłem dłonie pod jej koszulę, napierając na gładki grzbiet pleców, jęcząc z pożądania. — Proszę, dziecinko — błagałem, potrzebując więcej. — Łóżko — szepnęła mi do ust. — Zabierz mnie do łóżka, Richard. Wstałem, trzymając ją w ramionach. Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Find_Your_Destiny 297

The Contract

Łóżko było stare i skrzypiało. Zagłówek nieustannie odbijał się rykoszetem od ściany, kiedy ją brałem, a prześcieradła kołtuniły się wokół naszych ciał od szalonej kopulacji. Nic z tego nie miało znaczenia. Zanim jeszcze padliśmy na materac, zerwałem z niej koszulę, ściągnąłem spodnie, pozostawiając ją obnażoną dla mojego wygłodniałego wzroku. Przesunąłem dłońmi po jej ciepłej skórze, chcąc poczuć pod palcami jedwabistość. Szarpnęła za moją bluzę i upadłem na nią, złakniony jej ust. Okazała się biegła w posługiwaniu się swoimi małymi stopami, zsuwając ze mnie dresy, tak więc byliśmy skóra przy skórze, a mój obolały kutas został uwięziony między nami. Po raz kolejny uczyłem się jej całej na pamięć zarówno dłońmi, jak i ustami. Jej różowe sutki błagały o moją uwagę, wzrastając do twardych szczytów pod moim językiem. Smukłe wcięcie talii po prawej stronie było bardzo wrażliwe, a ja upajałem się jej chichotami, gdy pieściłem ją lekkimi pocałunkami i drażniłem skórę. Krągłość jej bioder idealnie pasowała do moich dłoni, kiedy delikatnie ścisnąłem je, otwierając ją dla siebie. Pocałowałem jej pępek, zanurzając w nim język, by posmakować słonego smaku jej skóry. Składałem małe pocałunki, schodząc w dół do ud; jej maleńkie westchnienia spotęgowały moje pragnienie. Wsuwając palce w mokry gorąc, syknąłem na to uczucie. — Boże, Katy, pragnę cię, dziecinko. Usiadła, otaczając mnie mocno ramionami, przyciągając z powrotem na dół. — Weź mnie — błagała. Owinęła nogi wokół moich bioder, wzywając mnie do miejsca, w którym rozpaczliwie chciałem być zakopany. Uspokoiłem się, kiedy wślizgnąłem się do środka, cal po calu, aż nasze ciała znalazły się na tym samym poziomie. Nasze oczy się zablokowały, a gdy zacząłem się poruszać, opuściłem usta na jej usta. Wykonywaliśmy powolne, równe pchnięcia, do czasu, aż oboje zatraciliśmy się w naszym żarze. Przylgnęła do mnie, wbijając mi palce w plecy, chwytając mnie za tyłek, szarpiąc za włosy, lamentując i jęcząc moje imię. Chwyciłem ją mocno, biorąc teraz 298

Find_Your_Destiny

The Contract

potężnymi pchnięciami, nasza przepocona skóra ocierała się o siebie, a nasze ciała poruszały się jak jedno. Z gardłowym krzykiem ukryłem twarz w jej szyi, kiedy ona zesztywniała, a jej ciało zacisnęło się wokół mnie. Mój orgazm spłynął po mnie, osiągając maksimum, każdy nerw stanął w ogniu, kiedy doszedłem w niej, jęcząc jej imię. — Katy! Moja Katy. Wsuwając pod nią ramiona, owinąłem je wokół jej pleców i przeturlałem się na bok, obejmując ją, składając pocałunki na twarzy, włosach i szyi. Mruczała, zadowolona i rozgrzana, w moją pierś. — Kocham cię — szepnęła. — Kocham cię — tchnąłem w jej skórę. Szukałem po omacku na podłodze, znajdując koc, którym przykryłem jej nagą skórę, naciągając go pod samą szyję. Zwinęła się przy moim boku, przesuwając powoli palcem po mym sercu. — Jutro — przysiągłem. — Jutro zaczynamy od nowa. Prawdziwi. My. — My — powtórzyła. — Tak. Poczekałem, aż zaśnie, zanim pozwoliłem sobie odpłynąć. Zamknąłem oczy, wiedząc, że kiedy się obudzę, będzie obok mnie. Pewny co do tego, zasnąłem.

299

Find_Your_Destiny

The Contract

Trzydzieści jeden Richard Uścisnąłem Billowi dłoń i przeszedłem przez plażę. Katy siedziała na piasku ze szkicownikiem na kolanach i ołówkiem w ręku, ale była nieruchoma. Bryza unosiła jej kosmyki włosów, miotając nimi, jak wstążkami z ciemnego jedwabiu. Usiadłem za nią, przyciągając w objęcia. — Hej. Odchyliła głowę do tyłu, obserwując mnie do góry nogami. — Cześć. O czym rozmawialiście tak długo z Billem? — Zmarszczyła czoło. — Proszę, powiedz mi, że nie prosiłeś o kupno kurortu. Parsknąłem na widok jej miny i pocałowałem ją w czoło. — Nie. Myślę, że ma już kupca. Podziękowałem mu za to, że pozwolił ci tu wrócić i rozmawialiśmy też o innych rzeczach. Dokąd zmierza i takie tam. Zacisnęła usta i wzruszyła ramionami, odwracając się twarzą do wody. — Co szkicujesz? Podniosła notatnik. — Nic. Cieszę się widokiem. Owinąłem ramiona wokół jej talii, mocno ją trzymając. — To wspaniały widok. — Penny i ja robiłyśmy ogniska, gotowałyśmy nad nimi kolację i obserwowałyśmy zachód słońca. — Możemy to zrobić. Find_Your_Destiny 300

The Contract

— Zjadłbyś hot doga nadzianego na patyk? — Tylko jeśli będzie musztarda. A potem pianki. — Hm. Pochylając się, skubnąłem skórę na jej szyi. — Uważasz, że nigdy nie uczestniczyłem w żadnych zajęciach na świeżym powietrzu, Katy? Rozpaliłem ogień ostatniej nocy. — Zastanawiałam się, gdzie nauczyłeś się rozpalać ogień — przyznała. — To męska rzecz. Jest w naszych genach. Odwróciła się i przewróciła oczami. — Uhm. Śmiejąc się, odsunąłem jej włosy z twarzy. — Wyjeżdżaliśmy na wycieczki kempingowe w szkole. Nauczyli nas, jak rozpalić ogień, rozbić namiot, tego rodzaju rzeczy. — Robiłeś to w szkole? Oparłem brodę na jej ramieniu. — Kiedy byłem nastolatkiem i spędzałem w szkole wiosenną przerwę, organizowali różne zajęcia. Kemping był jednym z nich. Lubiłem to. I tak, nawet lubiłem hot dogi. Nie jestem totalnym snobem. Spodziewałem się jednej z jej szybkich ripost; zamiast tego obróciła się, wyciągnęła rękę i przykryła nią mój policzek. — Przebywałeś w szkole, zamiast iść do swoich rodziców? — Jeśli dostali wybór, tak. Mogli się wyrwać, gdy mnie nie było w domu, a ludziom powiedzieć, że jestem na szkolnej wycieczce, czy coś. Uniknąłem ich przez całe lato, gdy miałem czternaście lat. Udałem się na szkolną wycieczkę, a potem pojechałem na miesięczny obóz. To było najlepsze lato w moim życiu. — Przykro mi, kochanie. Find_Your_Destiny 301

The Contract

— Nie użalaj się nade mną — warknąłem. — Już o tym dyskutowaliśmy. Jest mi przykro z powodu dziecka, które zostało porzucone. — Podniosła się na nogi. — A ty, panie VanRyan, znowu jesteś niegrzeczny. — Odmaszerowała ze szkicownikiem wetkniętym pod pachą. Podniosłem się na nogi, doganiając ją w kilku krokach. Te jej krótkie nogi nie mogły przemierzać podłoża tak jak moje, dzięki Bogu. Złapałem ją w pasie, obracając i trzymając w ramionach. — Znowu byłem kutasem. Pozwól mi przeprosić. — Wpatrywała się w moją klatkę piersiową. — Katy. Popatrzyła w górę, napotykając mój wzrok. — Przepraszam. Uderzam bez zastanowienia. Nie jestem przyzwyczajony do rozmawiania o mojej przeszłości ani do tego, że ktoś troszczy się o to, jak się czułem wtedy, albo teraz. — Ja się troszczę. Podniosłem ją, przybliżając jej twarz do mojej. — Wiem. Próbuję się do tego przyzwyczaić, dobrze? Daj mi trochę luzu. — Pocałowałem kącik jej ust. — Jestem nowy w tym całym staraniu się być dobrym facetem. — Jej oczy złagodniały i znów ją pocałowałem. — Czy to była nasza pierwsza sprzeczka? — Nie jestem pewna, czy nazwałabym to pierwszą sprzeczką. — Uśmiechnęła się złośliwie. — A jednak myślę, że seks na zgodę jest potrzebny, czyż nie? Próbowała wyglądać surowo, ale na jej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Wziąłem ją w ramiona, w stylu panny młodej i ruszyłem w kierunku domku. — Daj spokój, pani VanRyan. Pozwól, że ci to wynagrodzę. Potem wrócimy do miasta na hot dogi i pianki. — I musztardę. Find_Your_Destiny 302

The Contract

Rzuciłem ją na łóżko, szarpiąc za swoją koszulę, ściągając ją przez głowę. — I musztardę.

Wrzuciłem kolejny kawałek drewna do ogniska i skrzyżowałem nogi. Katy zwinęła się przy mnie z głową na moim ramieniu. Poklepałem ją w kolano. — Wystarczająco ciepło? Pokiwała głową, mocniej naciągają koc na ramiona. — Robi się zimno, kiedy jest ciemno. — Jest jesień. — Wiem. — Jak długo chcesz jeszcze zostać? Westchnęła, jej palce bawiły się kocem. — Przypuszczam, że powinniśmy wracać. Od mojego przyjazdu minęły trzy dni. Po raz pierwszy w dorosłym życiu nie miałem gdzie się podziać — nie było biura, do którego muszę się udać, żadnych zaplanowanych spotkań ani harmonogramów. Jedyne, na czym musiałem się skoncentrować, to Katy. Oprócz kilku wycieczek do miasta po zapasy nie opuszczaliśmy kurortu. Chodziliśmy po plaży, korzystaliśmy z małego pokoju gier, w którym próbowałem nauczyć ją gry w warcaby i poniosłem całkowitą porażkę, a także wykorzystałem czas, żeby się lepiej poznać. Rozmawialiśmy, często przez wiele godzin. Wiedziała o mnie więcej niż ktokolwiek w moim życiu. Miała sposób na zadawanie pytań, który sprawiał, że chciałem powiedzieć jej o rzeczach, którymi nigdy nie dzieliłem się z inną osobą. Ona opowiedziała mi więcej opowieści o swoim życiu przed i po spotkaniu z Penny. Część historii, które opowiadała, o czasie kiedy była sama i żyła na ulicach, sprawiły, że trzymałem ją mocno w ramionach i dziękowałem jakiemukolwiek bóstwu za to, że ją chroniło. Często się kochaliśmy. Nie mogłem się nią nasycić. Ciało, które niegdyś uważałem za Find_Your_Destiny 303

The Contract

nieatrakcyjne, było teraz moją wersją doskonałości. Tak dobrze do mnie pasowała, a namiętność, jaką do niej czułem, była nadrzędna. Jej brak doświadczenia sprawił, że jej reakcja na mnie stawała się jeszcze bardziej erotyczna. Uwielbiałem przyglądać się, jak odkrywa namiętną stronę swojej natury. Miała jednak rację. Musieliśmy wrócić do naszego życia albo tego, co z niego zostało, i dowiedzieć się, co przyniesie nam przyszłość. — Dlaczego nie zostaniemy jeszcze perę dni, zanim wyruszymy z powrotem? Słyszałem w radiu, że pogoda się zmienia, więc i tak utknęlibyśmy w domu. Nie to — uśmiechnąłem się, pochylając się do przodu i całując ją — że nie chciałbym utknąć w środku, nie mając nic do roboty poza byciem z tobą w łóżku. — W porządku — zgodziła się z cichym śmiechem, zaraz potem spoważniała. — Jeszcze muszę rozsypać prochy Penny. — Jesteś gotowa to zrobić, skarbie? W jej oczach pojawiło się odległe spojrzenie, kiedy się odezwała. — Jesień była jej ulubioną porą roku. Nie lubiła upalnego lata. Tak jak ja, nie mogła się doczekać, aż tu przyjedzie. Myślę, że chciałaby tu zostać. — Skoro jesteś tego pewna. — Jutro — szepnęła. Przeniosłem ją na moje kolana, wyciskając na jej głowie pocałunek. — Jutro.

Obudziłem się z szybko wzbierającą paniką w klatce piersiowej, gdyż miejsce obok mnie było puste. Usiadłem, odrzucając koc i wychodząc zamaszystym krokiem z sypialni. Rozluźniłem się, kiedy zauważyłem Katy na plaży. Stała, zwrócona twarzą do wody, trzymając coś przy piersi. Rozejrzałem się, potwierdzając fakt, że urna Penny zniknęła z 304

Find_Your_Destiny

The Contract

pułki nad kominkiem. Moja żona się żegnała. Wracając do sypialni, złapałem spodnie, wciągając je na siebie. Podniosłem T-shirt i założyłem go przez głowę, kiedy wybiegłem na zewnątrz, przekraczając plażę. Zapowiadana prognoza pogody, już dawała o sobie znać. Fale były silniejsze, uderzały w piasek ogłuszającymi uderzeniami. Wiał wiatr i wiedziałem, że wkrótce nadciągnie deszcz, a burza zaniepokoi moją żonę. Dotarłem do jej boku, obejmując ją ramionami. — Czekałam na ciebie. — Powinnaś mnie obudzić. — Chciałam mieć trochę czasu. Wiedziałam, że niedługo do mnie dołączysz. — Jesteś pewna? Uśmiechnęła się do mnie, a błysk łez w jej oczach opowiedział mi całą historię. — Tak. — Okej, kochanie. — Sięgnąłem po urnę. — Chcesz, żebym to otworzył? — Proszę. Trzymałem w dłoni prosty zielony pojemnik, przesuwając palcami po polnych kwiatach, które zdobiły jego gładką powierzchnię. — Dziękuję. — Wymamrotałem do Penny. — Nie pożałujesz, że mi zaufałaś. Ostrożnie otworzyłem urnę i wręczyłem Katy małą torebkę. Odeszła ode mnie w kierunku brzegu. Pozwoliłem jej odejść samej, wiedząc, jak osobisty i emocjonalny był to dla niej moment. Stała w bezruchu. Widziałem, jak poruszają się jej usta, i wiedziałem, że wypowiada ostatnie słowa pożegnania. Przykucnęła, otwierając worek i pozwalając, by zawartość wysypała się na piasek u jej stóp. Wstała, potrząsając torebką, ostatnie szczątki zostały złapane i zabrane przez wiatr. Pochyliła głowę i owinęła ramiona wokół talii, samotna postać na tle zachmurzonego nieba. Find_Your_Destiny 305

The Contract

Chciałem pójść do niej, pocieszyć ją, ale wciąż nie byłem pewien, jak poradzić sobie z wszystkimi emocjami, jakie odczuwałem, gdy miałem do czynienia z Katy. Czy powinienem zostawić ją samą? Wziąć ją w ramiona? Rozwiązała mój dylemat, odwracając się i bez słowa podając mi rękę. Złapałem za nią i przyciągnąłem ją bliżej. — Dobrze się czujesz? Podniosła wzrok i zmrużyła oczy. — Będę. — Mogę coś zrobić? — Już zrobiłeś, jesteś tutaj. — Chcę zrobić więcej. — Zabierz mnie do domu, Richard. Jestem gotowa. — Dobrze, skarbie.

Po wyjściu z plaży nie zajęło nam dużo czasu, by zebrać kilka rzeczy, które przywiozła do domku. Spakowałem pozostałe jedzenie i wrzuciłem je do bagażnika. Czekałem, dając jej trochę prywatności w domku na kolejne pożegnanie. Jazda do domu była wyraźnym kontrastem do szaleńczego tempa, w jakim dostałem się do kurortu. Kiedy wracaliśmy do miasta, Katy była przy mnie, a jej dłoń spoczywała w mojej. Jechałem spokojnie, dając jej szansę się zrelaksować. Często zerkałem na nią ukradkiem. — Wiem, że na mnie patrzysz. — Lubię na ciebie patrzeć. — Nic mi nie jest, Richard. Naprawdę. Find_Your_Destiny 306

The Contract

— Jesteś zdenerwowana, że ze mną wracasz? Różnicą w naszym związku? Odchyliła głowę do tyłu, patrząc na mnie. — Zdenerwowana? — Teraz wszystko się zmieniło, Katy. Wracamy do domu jako prawdziwe małżeństwo. Na początek, gdy tylko dostaniemy się do domu, twoje rzeczy zostaną przeniesione do mojego pokoju. Naszego pokoju. Na dobre. — Wiem. Chcesz się do mnie przytulać każdej nocy. — A ty słuchać mojego chrapania. — Zaraz potem spoważniałem. — Musimy razem stawić czoła wielu sprawom. — I zrobimy to. — Zawahała się. — Denerwujesz się. — Pod pewnymi względami, tak. — Dlaczego? Zjechałem na pobocze, opierając rękę na oparciu siedzenia. — Nadal jestem sobą, Katy. W głębi duszy wciąż jestem tym samym dupkiem. Mam temperament. Nie jestem idealny — nie na dłuższą metę. — Nie oczekuję, że będziesz idealny, Richard. Jednak nie sądzę, żeby ten dupek w środku był taki sam jak ten, którym byłeś. — Masz dużą wiarę we mnie. — Widziałam zachodzącą w tobie zmianę. — Uśmiechnęła się. — Plus fakt, że cię kocham. — Martwię się, że cię zawiodę. — A co, kiedy to ja się na ciebie wścieknę i zachowam jak dupek? To mnie rozśmieszało. — Ponieważ jestem pewien, że będzie to uzasadnione, kiedy tak się stanie, poradzimy sobie z tym. Find_Your_Destiny 307

The Contract

— Poradzimy sobie ze wszystkim, Richard. Z dupkowatym zachowaniem włącznie. — Przysięgam, będę starał się być lepszy. — Wiem, że będziesz się starał, a nawet więcej, wiem, że ci się uda. — Dlaczego jesteś taka pewna? — Ponieważ mnie kochasz. Głaskając ją kłykciami po policzku, skinąłem głową. — Tak kocham, skarbie. Bardzo. Przykryła moją rękę i pocałowała dłoń. — Wszyscy mamy swoje momenty, wiesz. Nawet ja. — Poważnie? — Nie raz wściekałam się przez sposób, w jaki ze mną rozmawiałeś, kiedy byłeś większym... kutasem niż zwykle. — Dobrze to ukrywałaś. — Miałam swój sposób na odegranie się. —Teraz rozbudziłaś moją ciekawość. Powiedz mi, jak się na mnie odgrywałaś? Cień uśmiechu zagrał na jej wargach. — Katy? — W dni, kiedy byłeś ekstra wkurzający, wymieniałam twój nisko-tłuszczowy ser i majonez na pełno-tłuszczową wersję w twoich kanapkach. Nigdy nie odsączałam tłuszczu z twojej latte — nigdy tak naprawdę. Po prostu pozwoliłam ci myśleć, że to zrobiłam. — Co? — Pewnego dnia zapomniałam o to poprosić, kiedy kupowałam ci kanapkę, a ty w ogóle nie zauważyłeś. To była moja cicha zemsta. 308

Find_Your_Destiny

The Contract

— To był twój sposób na odegranie się? — Doszłam do wniosku, że jeśli twoje spodnie staną się za ciasne, będziesz musiał trochę ciężej ćwiczyć. Że być może wypocisz z siebie dupka. Zacząłem od zdławionego chichotu. Potem zmienił się on w śmiech. Głęboki, gromki śmiech, który doprowadził mnie do łez. — Jesteś taką mściwą suką, skarbie. Cieszę się, że teraz jesteś po mojej stronie. Mój treadmill drży pod twoim ogromnym gniewem. — Idź się pieprzyć, VanRyan. Pochylając się nad konsolą, pocałowałem ją. Nie miała pojęcia, jak niesamowicie ujmująca była w tym momencie, ani jak bardzo moja miłość do niej wzrastała za każdym razem, gdy wypowiadała te słowa. Raz wypowiedziane w gniewie, a teraz w żartach, były przypomnieniem tego, jak daleko zaszliśmy. — Zabierz mnie do domu, Richard. — Dobrze, skarbie. Wróciłem na drogę, moje nerwy zniknęły, a na twarzy zagościł uśmiech.

309

Find_Your_Destiny

The Contract

Trzydzieści dwa Richard Mieszkanie było ciche, kiedy przyjechaliśmy. Odłożyłem nasze torby i spojrzałem na bałagan, który zostawiłem. — Powinienem był posprzątać. Za bardzo chciałem się do ciebie dostać. Przeszła się, podnosząc kilka butelek. — Musisz przestać pić tyle whiskey. Słowa zostały wypowiedziane, zanim, mogłem je powstrzymać. — Musisz przestać mnie opuszczać. — Jej oczy rozszerzyły się. Szarpnąłem za kosmyk opadający mi na czoło. — Szlag. Pięć minut w domu i dupek wychodzi. — Ten jeden raz ci odpuszczę. Nie powinnam była uciekać. Powinnam zostać i porozmawiać z tobą o tym. Wyciągnąłem ręce i wziąłem ją w ramiona. — Wtedy nie miałaś żadnego powodu, by mi ufać. Upewnię się, że następnym razem nie będziesz miała tej wymówki. Nie — dodałem — że będzie następny raz. Wtuliła się. — Nie będzie. — Więc między nami dobrze? — Tak. Szkło zachrzęściło pod moimi stopami, gdy się poruszyłem, i spojrzałem w dół z grymasem. — Ostrożnie. Find_Your_Destiny 310

The Contract

— Kolejny moment dupka? — Wielkiego — przyznałem. — Byłem zły na ciebie — ale szybko mi przeszło. — Myślę, że było ci wolno. — Wezwę kogoś, żeby sprzątnął. Pokręciła głową z uśmiechem. — Nie jest źle. Sami możemy to szybko posprzątać. — Schyliła się i wzięła torbę. — Ale zamawiasz kolację i zmywasz naczynia. Złapałem swoją torbę, idąc za nią przez mieszkanie. — Proszę bardzo — teraz wydaje rozkazy. — Przyzwyczajaj się. — Odwróciła głowę i mrugnęła. Uderzyłem ją w tyłek, sprawiając, że jęknęła i próbowała przyspieszyć, idąc przede mną. Potknęła się, prawie upadając na stopnie, tyle że rzuciłem się do przodu, łapiąc ją w pasie. — Przepraszam kochanie. Zapomniałem o twojej nodze. Wszystko w porządku? Objęła mnie za szyję. — Nic mi nie jest. Ale możesz ponieść mnie przez resztę drogi. Podnosząc ją, przykryłem jej usta swoimi i trzymałem je tam aż do naszego pokoju. W drzwiach postawiłem ją na nogi, uwalniając jej wargi. — Witaj w domu, pani VanRyan. Uśmiechnęła się do mnie, przesuwając palcami po mojej szczęce. — Jesteś bardziej zarośnięty niż zwykle. — Ogolę się później. — Nawet mi się to podoba. — W takim razie zostawiam. Unosząc się na palcach, złożyła pocałunek na moim policzku. — W porządku. — Rozejrzała się wokół. — Gdzie chcesz zacząć? Find_Your_Destiny 311

The Contract

Usiadłem na materacu, przyciągając ją do siebie. — Nie zmieniłem pościeli. Pachniała jak ty — jak my i nie mogłem... — Mój głos się załamał. — Nie mogłem. — Jestem tu teraz. — Wiem. — Wstałem. — Przyniosę twoje rzeczy. Chcę je z powrotem tutaj. Nigdy nie powinny być gdzie indziej. — Nie byliśmy gotowi. Teraz jesteśmy. — Yep. — W takim razie zgoda. Zaczynajmy.

Wyszedłem spod prysznica, wycierając włosy. Wchodząc do sypialni, rozejrzałem się z cichym westchnieniem. Katy się wprowadziła. Jej ubrania były w szafie i komodzie, jej balsamy i dziewczęce rzeczy w łazience. Na nocnym stoliku leżały książki, a jej zapach już unosił się w powietrzu. Była trochę zszokowana, kiedy zobaczyła bałagan, który zrobiłem w jej pokoju, ale wysprzątała go, podczas gdy ja nosiłem różne rzeczy w tę i z powrotem. Wciągnąłem spodnie i podkoszulek i pobiegłem na dół. Butelki, papiery i potłuczone szkło zostały uprzątnięte, a kuchnia wróciła już do stanu używalności. Siedziała przy kontuarze z otwartą butelką wina i czekającym na mnie kieliszkiem. Wziąłem łyk, doceniając mocny smak czerwonego wina. — Kolacja? Podniosła wzrok znad swojej książki. — Pizza jest w piekarniku. Wziąłem talerze i postawiłem pudełko między nami. Jedliśmy w ciszy i chociaż nie było to niewygodne, chciałem wiedzieć, o czym myśli. Wydawała się nad czymś kontemplować. 312

Find_Your_Destiny

The Contract

Przykryłem jej dłoń moją. — Dokąd poszłaś, Katy? O czym tam myślisz? Uśmiechnęła się, odwracając rękę tak, by nasze dłonie się złączyły. — Przypomniałam sobie moją pierwszą kolację z tobą. Tego wieczoru też jedliśmy pizzę i piliśmy wino. — Zgadza się. — Byłam niesamowicie zdenerwowana. Nie wiedziałam, o czym chcesz ze mną porozmawiać. Nigdy nie rozmawiałeś ze mną w biurze, chyba że miałeś wywrzeszczeć polecenia albo powiedzieć, co robiłam źle. Siedząc obok ciebie, nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Nie mogłam uwierzyć w to, co miałeś do powiedzenia. Uśmiechnąłem się. — Ja nie mogłem uwierzyć, że poprosiłem cię o to — pannę Elliott — zmorę mojego istnienia, byś zamieszkała ze mną i udawała moją narzeczoną. — Pokręciłem głową. — Byłem dla ciebie nędznym gnojkiem, prawda? — Tak, byłeś. — Nie jestem pewny, czy kiedykolwiek będę mógł wystarczająco ci to wynagrodzić. — Przestań próbować. To było wtedy, teraz jest teraz. — Splotła nasze palce i ścisnęła. — Podoba mi się teraz. Podniosłem nasze złączone dłonie, całując jej kostki. — Mi też. — Wciąż musimy zmierzyć się z rodziną Gavinów. Uwolniwszy rękę, sięgnąłem po wino. — Wiem. Rano zadzwonię do Grahama. Jestem pewien, że w odpowiednim czasie zostaniemy wezwani do ich domu. — Jak myślisz, co się stanie? — Nie wiem. Spodziewałem się, że zwolni mnie na miejscu. Kiedy powiedział mi, że już podejrzewał, że kłamię, byłem tego pewny. — Roześmiałem się. — Oczywiście, nic już 313

Find_Your_Destiny

The Contract

nie jest tym, czego się spodziewam, więc nie jestem najlepszym sędzią w tej sytuacji. — Jesteś przygotowany na to, że cię zwolni? — Boję się tego, szczerze mówiąc, ale jeśli tak się stanie, to przeprowadzimy się i zaczniemy od nowa. Z pewnością nie dostanę referencji od niego ani Davida. Mogę mieć tylko nadzieję, że moja praca mówi sama za siebie. Brian może mi pomóc ze swoimi kontaktami i mam własne. Klienci, z którymi pracowałem w przeszłości i takie tam. — A jeśli tego nie zrobi? — Wtedy zostaniemy. Chcę zostać. Chcę pracować dla Grahama. To zajmie trochę czasu, ale pokażę mu, że może mi zaufać. Urobię sobie dupę dla niego i jego kompanii. — Wiem, że tak. — Spojrzała mi w oczy, uśmiechając się smutno. — Mam nadzieję, że Laura i Jenna będą w stanie mi wybaczyć. — Z tego wszystkiego najbardziej tego żałuję — przyznałem. — Już straciłaś Penny i wiem, jak blisko jesteś z nimi obiema. Nie chcę, żebyś je też straciła. — Sądzę, że niebawem się tego dowiemy. Pokiwałem głową. — Tak.

Przejeżdżając dłonią po zmęczonej twarzy, przejrzałem dokumenty, które wydrukowałem od Briana. Następnego dnia po powrocie do domu napisałem do Grahama, żeby dać mu znać, że wróciłem, a Katy była ze mną. Nie otrzymałem odpowiedzi. Katy również wysłała SMSa do Jenny i zapytała, czy mogą się spotkać na kawę, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Wiedziałem, że się martwi, chociaż żadne z nas nie było zaskoczone. Pod koniec drugiego dnia skontaktowałem się z Brianem w sprawie kilku potencjalnych Find_Your_Destiny 314

The Contract

klientów w innych miastach. Wydawał się zaskoczony moją prośbą, ale przysłał mi kilka nazwisk, bym je przejrzał. Dwóch było w Toronto, jeden w Stanach, a ostatni w Calgary. Był on zdecydowanie najbardziej kuszący, nawet jeśli firma była najmniej dynamiczna ze wszystkich spółek. Przynajmniej będziemy otoczeni górami, blisko jezior i niesamowitej scenerii. Pomimo że nie chciałem żadnej z nich, byłem pewien, że wszystko było przypieczętowane, jeśli chodzi o moje miejsce w Gavin Group. Nadszedł czas, by przejrzeć moje, nasze, opcje. Chciałem, żeby Katy była szczęśliwa, a wiedziałem, że nie będzie w dużym, zatłoczonym mieście, takim jak Toronto. Poza tym nie miałem ochoty wyjeżdżać do pracy godziny wcześniej, żeby dostać się do biura. Musiałem odłożyć dumę na bok i wybrać to, co będzie dla nas najlepsze. Wstałem, idąc do kuchni. Potrzebowałem kawy i pokazać Katy, co przysłał Brian. Podniosła wzrok znad ogromnej książki kucharskiej, którą studiowała, i uśmiechnęła się do mnie. — Co to jest? Rzuciłem stos kartek na ladę i sięgnąłem po dzbanek do kawy. — Propozycje pracy. — Och. — Przyciągnęła papiery bliżej. — Okej. Coś dobrego? Postukałem w górną stronę. — To jest interesujące. Spojrzała na nią, marszcząc brwi. — Jest dość mała w porównaniu do tego, do czego przywykłeś. Usiadłem, popijając kawę. — Będę musiał pójść na ustępstwa. — Czy musisz załatwiać to od razu? — Nie — przyznałem. — Nie chcę jednak czekać zbyt długo. Finansowo stoimy dobrze; tu chodzi bardziej o pozostanie na szczycie w mojej grze. — Cóż w razie co — powiedziała, przeciągając samogłoski. — Mam trochę pieniędzy, 315

Find_Your_Destiny

The Contract

które mogę ci pożyczyć, jeśli będziesz tego potrzebował. Wykrzywiłem wagi. — Czyżby? — Uhm. Wykonałam pracę dla pewnego dupka, który dobrze mi zapłacił. Po prostu rozważ to, jeśli będziesz ich potrzebował. Owinąłem ramię wokół jej talii, przyciskając ją do siebie. — Nadal pracujesz dla tego dupka? — Nie. Dupek zniknął. — Naprawdę? Czy zastąpił go książę na białym rumaku? — Nie, skomplikowany, wymagający, ale bardzo seksowny i słodki prawdziwy mężczyzna. — Słodki? — parsknąłem. To była dla mnie nowość. Pokiwała głową. — Czasami jesteś bardzo słodki. — Może z tobą. Nie sądzę, żeby ktokolwiek inny nazwał mnie słodkim. — Mi to pasuje. Potarłem czule nosem jej nos. — Dobrze. Nasze oczy się spotkały, ciepło jej spojrzenia mnie rozpraszało. Żar musował wokół nas, tak jak zawsze, gdy byłem blisko niej. Opuszczając głowę, musnąłem jej wargi swoimi. — Teraz, o tej seksownej części... Brzęczenie interkomu zaskoczyło nas oboje. — Cholera — warknąłem. — Dokończymy później — szepnęła mi w usta. Oplotłem dłonią jej kark, przytrzymując ją blisko i mocno całując. Find_Your_Destiny 316

The Contract

— Nie długo. Zajmę się tym, czego chcą, a potem jesteś moja. Nacisnąłem przycisk interkomu. — VanRyan. — Ma pan gości, panie VanRyan. Pan i pani Gavin są tutaj, żeby się z tobą zobaczyć. Spojrzałem na zszokowane spojrzenie Katy, sięgając po jej rękę. — Przyślij ich na górę.

Zatrzymałem się przed otwarciem drzwi, wciąż trzymając mocno dłoń Katy. — Nie ważne co się wydarzy, damy sobie radę, dobrze? — Powiedziałem cicho. — Tak. Przygotowując się, otworzyłem drzwi i spotkałem się z poważnym obliczem Grahama. Laura była przy nim, także z ponurą miną. Prawdziwą niespodzianką było trzymane przez Grahama pudło. Kiedy ostatni raz je widziałem, pakowałem swoje rzeczy z biurka. Chociaż nie byłem zszokowany i podejrzewałem, że tak się stanie, przypływ rozczarowania w mojej klatce piersiowej był miażdżący. Ostro wciągnąłem powietrze, zacieśniając uchwyt na dłoni Katy. Stojąc przy moim boku, wydała z siebie stłumione westchnienie, patrząc na pudło, które trzymał Graham. Pochyliłem się, składając pocałunek na jej głowie. — Damy sobie radę — uspokoiłem ją. — Pamiętasz? — Damy sobie radę — powtórzyła. Cofnąłem się, nie chcąc, aby stało się to na korytarzu przed naszym mieszkaniem. — Wejdźcie — poprosiłem. Graham odłożył pudło na podłogę obok sofy. Byłem wdzięczny, kiedy Katy odezwała się, dając mi kilka dodatkowych sekund, bym się pozbierał. Find_Your_Destiny 317

The Contract

— Mogę zaproponować wam kawy? Laura uśmiechnęła się i usiadła. — Byłabym wdzięczna za filiżankę. Graham skinął głową. — Tak jak ja. Podążyłem za nią do kuchni i patrzyłem otępiały, jak ustawia filiżanki i serwetki na tacy, nalewając kawę. — Powinnam dodać ciasteczka? — szepnęła. Wzruszyłem ramionami. — Ja, um, nie mam pojęcia, jaki jest protokół, kiedy twój szef przychodzi cię zwolnić, Katy. Jednak ciasteczka wydają się zbyt miłe na taką okazję. — Przygryzła wnętrze policzka, a ja postukałem ją po twarzy. — Żart. To był żart, aczkolwiek kiepski. Dołóż jakieś ciasteczka, skarbie. Równie dobrze możemy być cywilizowani. To nie tak, jakbyśmy się tego nie spodziewali. — Masz ochotę wrzeszczeć? Pokręciłem głową. — Nie. Szczerze mówiąc, jestem zbyt smutny, by wrzeszczeć. Zarzuciła mi ręce na szyję, przyciągając moją głowę na swoje ramię. — Dziękuję, że mi powiedziałeś. Kocham cię. Podniosłem ją, potrzebowałem, by ciepło jej ciała uspokoiło moje walące serce. Jej nogi zwisały wysoko nad podłogą, a ja przytuliłem ją do siebie. — To sprawia, że wszystko jest znośne. — Stawiając ją na nogi, podniosłem tacę. — Chodźmy wylecieć.

318

Find_Your_Destiny

The Contract

Rozdałem filiżanki z kawą rękami, które nie były tak stabilne, jak zwykle. Laura skierowała kilka uwag do Katy, pytając, jak radzi sobie ze stratą Penny. Objąłem ją ramieniem, gdy głos Katy zadrżał, kiedy opowiadała o rozsypaniu prochów Penny. Graham przyglądał się nam uważnie, odstawiając filiżankę. — Zakładam, że wasza dwójka doszła do porozumienia? — To nie jest żadne porozumienie, Graham. Jestem zakochany w Katy i na szczęście ona czuje to samo do mnie. Ruszamy naprzód na równych zasadach. — Więc to nie jest już małżeństwo na pokaz? Oparłem się chęci szarpnięcia za kark. — Przestało nim być dawno temu. Byłem zbyt uparty, żeby to zobaczyć czy przyznać. Zwrócił swój wzrok na Katy. — A ty? Uniosła podbródek z tą znajomą upartością. — Kocham go. Już od jakiegoś czasu. Byłam zbyt przestraszona, by mu powiedzieć, wrazie, gdyby nie odwzajemnił moich uczuć. — Splotła place z moimi. — Ale odwzajemnia i jesteśmy gotowi, by razem zmierzyć się z przyszłością. — Dobrze. — Graham schylił się i podniósł pudło, ustawiając je na stoliku do kawy. Z kieszeni wyciągnął moją umowę, rozrywając ją na pół i kładąc na górze pudełka. — No cóż — mruknąłem. — To bolało bardziej, niż myślałem. — Podniosłem rękę, kiedy Graham zaczął mówić. — Pozwól mi skończyć. To boli, ale rozumiem. Wszedłem do twojego biznesu pod fałszywym pretekstem, więc zdaję sobie sprawę, że musisz mnie zwolnić. Chcę jednak, żebyś wiedział, jak bardzo podobała mi się praca dla ciebie. Z Tobą. Pokazałeś mi, jak dana osoba powinna prowadzić firmę. — Przełknąłem gulę w gardle. — Ty i twoja rodzina bardzo wiele dla nas znaczycie. Mam nadzieję, że pewnego dnia będziecie mogli nam wybaczyć. — Dlaczego chciałeś dla mnie pracować? Postanowiłem być szczery. — Najpierw była to zemsta — chęć odpłacenia się Davidowi. Tak bardzo cię nie 319

Find_Your_Destiny

The Contract

znosił, iż wiedziałem, że jeśli będę miał okazję pracować dla ciebie, może zaoferować mi partnerstwo, bylebym został. Wszystko, czego chciałem, to oferta pracy. Wtedy... — Wtedy? — podsunął Graham. — Wtedy cię poznałem, porozmawiałem z tobą, i to się zmieniło. Słuchałeś mnie, zachęcałeś do moich pomysłów. Od lat nie czułem takiego poziomu podniecenia ani pozytywnego wzmocnienia. Zemsta stała się nie ważna, wobec chęci bycia częścią całej tej atmosfery panującej w twoim biurze. Chciałem szansy na pracę z tobą. — Przerwałem z zażenowania, ściszając głos. — Chciałem sprawić, żebyś był dumny. Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza. Graham się odezwał. — Rozumiem. Odchrząknąłem. — Jeszcze raz, przepraszam. Katy i ja życzymy ci jak najlepiej, zarówno w sferze osobistej, jak i zawodowej. Palce Grahama wystukiwały nieregularny rytm na wierzchu pudła. — David nienawidzi mnie z powodu tego, jak postanowiłem przeżyć swoje życie. Chodziliśmy razem do szkoły, wiedziałeś o tym? Pokręciłem głową. — Kiedyś się przyjaźniliśmy. Omawialiśmy nawet wzięcie się za wspólne interesy. Jak zwykle z Davidem, to było wszystko albo nic. Spodziewał się oddania do tego stopnia, że nie mogłeś utrzymać życia osobistego zarówno wewnątrz, jak i poza firmą. Poznałem Laurę i wiedziałem, że chcę czegoś więcej niż tylko pracy. Kiedy powiedziałem mu, że nie jestem zainteresowany, wymieniliśmy kilka gorących słów. Rozstaliśmy się; on otworzył swoją firmę, a ja otworzyłem swoją. Obaj odnosiliśmy sukcesy, z tym że osiągaliśmy je w zupełnie inny sposób. Dla niego to wszystko wiąże się z pieniędzmi i biznesem. Straciłem rachubę co do liczby pracowników, jaką posiadał przez te wszystkie lata. Wątpliwych kampanii powiązanych z jego firmą. Liczby kobiet łączonych z jego nazwiskiem. Wydaje mi się, że był żonaty i rozwiódł się cztery razy. Find_Your_Destiny 320

The Contract

— Pięć — sprostowałem. Uśmiechnął się lekko, marszcząc przy tym kąciki oczu. — Chyba przegapiłem jedną po drodze. Chodzi o to, że dla niego nic nie jest ważniejsze niż pieniądze. Nienawidzi mnie, ponieważ wybrałem życie poza pracą, a wciąż osiągam sukcesy. On wie, podobnie jak każdy, kto mnie zna, że dla mnie najbardziej udaną rzeczą, jaką mam, najdroższą rzeczą, którą posiadam, jest moja rodzina. Porzuciłbym to wszystko, jeśli tylko będę miał ich — nawet bez mrugnięcia okiem. Graham napotkał moje baczne spojrzenie. — On nie ma żadnego rozsądnego powodu w swoim życiu, żeby się z tym pogodzić. Dlatego mnie nienawidzi. — Szybko stawałem się taki jak on, dopóki Katy nie wkroczyła do mojego życia. Pokiwał głową. — Cieszę się, że to się zmieniło. — Postukał palcem w wierzch pudła. — Dlatego właśnie musiałem zakończyć twoją umowę, Richard. Została podpisana pod fałszywym pretekstem. — Doceniam twoją szczerość i przyniesienie moich rzeczy, Graham. — Jeszcze nie skończyłem. — Och? — zapytałem zdezorientowany. Oparł się, z niemal rozbawioną miną. — Spodziewałem się znaleźć bardzo utalentowanego członka ekipy. Widziałem twoją pracę, panie VanRyan, i pomyślałem, że być może będziesz pasował do mojej firmy. Zmarszczyłem brwi, pewny, że źle go usłyszałem. — Przepraszam? — Uważam, że jesteś teraz dokładnie taką osobą, jaką chciałbym mieć w moim zespole. — Ja nie... Nie rozumiem. — Oferuję ci pracę, Richard. Z czystym kontem.— Sięgnął do kieszeni, wyciągając Find_Your_Destiny 321

The Contract

nową umowę. — Zaczniemy od nowa. Przełknąłem, nie wierząc, że to się dzieje. — Dlaczego? — zażądałem przez zaciśnięte wargi. — Ponieważ, tak jak Katy, wierzę w drugą szansę. — Wziął Laurę za rękę. — Oboje wierzymy. Laura kiwnęła na mnie głową, ze łzami w oczach. — Mogłeś milczeć na temat swojego związku z Katy, Richard. Mogłeś nadal nas oszukiwać. Być może coś podejrzewaliśmy, ale nigdy nie dowiedzielibyśmy się, gdybyś nie był szczery. Oboje widzieliśmy, jak bardzo troszczyłeś się o Penny. Wiemy, jaki życzliwy byłeś dla Jenny. To jest Richard, którego chcemy w naszej firmie. Ten, który chce rozwijać się wraz z nią, być jej częścią. — Uśmiechnęła się. — Być częścią naszej rodziny. Ponieważ my tak myślimy o was obojgu. Katy wydała dziwny odgłos w głębi gardła. Kątem oka, zauważyłem łzy spływające po jej twarzy i sposób, w jaki trzęsło się jej ciało, gdy starała się, by jej reakcja pozostała niezauważona. Przysunąłem się bliżej, przyciskając jej głowę do mojego ramienia. — Cii, kochanie, już dobrze. — Odwróciłem się do Grahama. — Wierzysz mi? Po tym wszystkim, po tych wszystkich kłamstwach, wierzysz mi? — spytałem, oniemiały. — Wierzymy z tego powodu. — Graham wskazał na sposób, w jaki trzymałem Katy. — Nie możesz tego udawać, Richard. Możemy poczuć miłość, jaką darzysz swoją żonę. — Daj mu to pióro! — Wybuchnęła Katy. — Niech się podpisze! Chcemy zostać — oboje chcemy zostać! Graham i Laura uśmiechnęli się, słysząc jej słowa, a ja musiałem zagryźć wargę, by powstrzymać śmiech. Byłaby marną pokerzystką, ale miała rację. Chcieliśmy zostać. Obejmując ją ramieniem, wyciągnąłem rękę. — Byłbym zaszczycony, pracując dla ciebie, Graham. Nie zawiodę cię ponownie. Obiecuję, sprawię, że będziesz dumny. Chwycił mnie za rękę, mocno nią potrząsając. — Już to zrobiłeś. Find_Your_Destiny 322

The Contract

Musiałem odwrócić wzrok, by upewnić się, że Katy nic nie jest. Nie miało to nic wspólnego ze sposobem, w jaki zamazała mi się wizja czy ukłuciem łez za oczami. Zupełnie nic.

323

Find_Your_Destiny

The Contract

Trzydzieści trzy Richard Zaniosłem tacę do kuchni, zostawiając rozmawiające Laurę i Katy. Graham podążył za mną, niosąc pudło i czekał, abyśmy mogli wejść do jaskini i więcej porozmawiać. Zerknął na papiery na blacie, podnosząc listę zadań dla Calgary. — Naprawdę, Richard? — Uśmiechnął się. — Zanudziłbyś się tam na śmierć. — Nie mógłbym zabrać Katy do Toronto. Byłaby nieszczęśliwa. Przyglądał mi się przez chwilę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. — Ależ się zmieniłeś. — Masz na myśli, dorosłeś. Skinął głową, klepiąc mnie po ramieniu. — Dobrze to widzieć. Rzuciłem okiem ponad jego ramieniem, na miejsce, gdzie Katy stała, tuląc Laurę. — Tak, dobrze — przyznałem. — Nigdy nie sądziłem, że jest to coś, czego mógłbym doświadczyć. — Właściwa osoba może otworzyć nam oczy na wiele spraw, Richard. Miał rację. Podniósł moją nową umowę. — Chodźmy podpisać jakieś papiery. — Dlaczego przyniosłeś moje rzeczy, skoro planowałeś ponownie mnie zatrudnić? 324

Find_Your_Destiny

The Contract

Przez jego twarz przemknął dziwny wyraz, a potem otworzył gwałtownie wieko. — Pudło jest puste, Richard. Gapiłem się na niego. — Co? W takim razie dlaczego? — Z tego samego powodu, dla którego pojawiliśmy się niezapowiedzianie. Chciałem zobaczyć, jak będziesz się zachowywał, gdy pomyślisz, że to już koniec. Chciałem zobaczyć twoją prawdziwą, instynktowną reakcję. Nie tę, którą wcześniej zaplanowałeś. — I? — Wyglądałeś na rozbitego. — Byłem. Chciałem dalej dla ciebie pracować. Kiedy zobaczyłem pudło, wiedziałem, że spieprzyłem nieodwracalnie. Nie byłem zaskoczony, ale uderzyło mnie to, jak bardzo tego chciałem. Wiedziałem, że nic nie mogę zrobić, żeby to naprawić. W końcu sam sobie to zgotowałem. — Twoja reakcja powiedziała mi wszystko, co powinienem wiedzieć. Byłeś zdenerwowany, ale natychmiast wyciągnąłeś rękę, by pocieszyć Katy. Zobaczyłem, że naprawdę się zmieniłeś. — Uśmiechnął się. — Przepraszam za podstęp. Wyciągnąłem rękę, którą chwycił, mocno nią potrząsając. — Rozumiem. Zamknął pokrywkę. — Wykorzystaj je i przynieś jeszcze kilka rzeczy do biura. Uczyń go swoim, Richard. — Czy ktoś wie? — Poza rodziną, nie. Pracownicy uważają, że wyjechałeś z Katy. Przyjeżdżasz w poniedziałek i zaczynasz od nowa. Nikt się nie domyślił. — Dziękuję. Tym razem cię nie zawiodę. — Wiem — powiedział i przytaknął z naciskiem. — Wiem. Chwilę później Graham uścisnął mi dłoń na pożegnanie. 325

Find_Your_Destiny

The Contract

— Do zobaczenia w poniedziałek. Laura po raz ostatni przytuliła Katy, potem odwróciła się do mnie. — Oczekujemy od ciebie wielkich rzeczy, Richard. — Wywiążę się z nich. Poklepała mnie po policzku. — Wiem, że tak zrobisz. — Mam dużo do nadrobienia, ale zrobię co w mojej mocy. — Zaczynamy od nowa. Wchodzisz w poniedziałek z czystym kontem ze mną i Grahamem. — Uśmiechnęła się z żalem. — Możesz samodzielnie popracować nad swoimi relacjami z Adamem, Jenną i Adrianem. Byli jednogłośni w nie zwalnianiu cię, a wszyscy byli za tym. —Uniosła w zamyśleniu brew. —Chociaż, myślę, że jedno z moich dzieci może mieć więcej do powiedzenia na ten temat niż to drugie. Parsknąłem. — Nie mam co do tego żadnych wątpliwości i przyjmę każdy gniew, jaki Jenna zechce skierować w moją stronę. Będę musiał porozmawiać z nimi wszystkimi na osobności w przyszłym tygodniu. — Witamy ponownie na pokładzie, Richard. — Dziękuję. Odprowadziłem ich do windy, wracając kilka chwil później. Katy nie było w drzwiach ani w salonie. Pospieszyłem po schodach, zaskoczony, gdy znalazłem ją siedzącą na szezlongu w jej starym pokoju. — Skarbie?— Spojrzała w górę, z ponurą miną. — Co jest? Dlaczego tu jesteś? Wzruszyła ramionami. — Myślałam. Usiadłem przed nią, obejmując jej twarz. — O czym? 326

Find_Your_Destiny

The Contract

— O tym, jak bardzo byłam zdenerwowana i przerażona, kiedy spędziłam tutaj pierwszą noc. — Tym, że tu jesteś — ze mną? — Tym i przyszłością. Jednym ruchem zmieniłeś całe moje życie. Nie mieszkałam w tym okropnym małym mieszkaniu, zrezygnowałam ze swojej pracy i nie miałam pojęcia, jak uda nam się ciągnąć tę skomplikowaną farsę. Wszystko, o czym mogłam myśleć, to to, jak źle się to skończy, i nie wiedziałam, w jaki sposób ułożę sobie życie na nowo, kiedy tak już się stanie. — Przerwała, śledząc palcem wzór na poduszce. — Moje myśli były chaotyczne i czułam się niepewnie. — Ja też nie byłem pomocny, prawda? Przechyliła głowę, przyglądając mi się. — Nie, tak naprawdę, twój spokój, sposób, w jaki przejąłeś nad wszystkim kontrolę, był pomocny. Byłeś tak pewny, tak skoncentrowany na swoim celu; ja musiałam tylko podążać twoimi śladami. — Czy pomogłoby ci, gdybyś wiedziała, że nawet wtedy byłem pod twoim wrażeniem, Katy? Pokazałaś mi tak wiele odwagi. — Uśmiechnąłem się, gdy przypomniałem sobie nasze wcześniejsze rozmowy. — Kiedy pierwszy raz kazałaś iść mi się pieprzyć — zobaczyłem iskrę, którą ukrywałaś. Przestałaś być wycieraczką, za którą niesłusznie cię uważałem i stałaś się siłą. — Odgarnąłem włosy z jej ramienia, pieszcząc jedwabiste pasma. — Stałaś się moją siłą. Moim światłem. — Ty stałeś się dla mnie wszystkim — szepnęła. Nachyliłem się nisko, muskając jej usta. — Jak daleko zaszliśmy. — Dzisiaj był dobry dzień. — Tak, był. Podpisałem nową umowę; w poniedziałek wracam do pracy, do miejsca, w którym naprawdę chcę być. Możemy zostać w Viktorii, a najlepszą częścią tego wszystkiego jest to, że mam ciebie. Możemy zacząć wspólne życie. — Myślę, że chcę wrócić do pracy. Find_Your_Destiny 327

The Contract

Byłem nieco zaskoczony. — Czemu? Nie musisz. — Wiem, ale co mam robić przez cały dzień, Richard? Wędrować po pustym mieszkaniu? Malować i przemeblowywać pokoje? Chcę być przydatna. — Westchnęła. — Nie mam już Penny, żeby wypełniała moje dni. Smutek w jej słowach sprawił, że moje serce się zacisnęło. — A co z jakąś pracą wolontariacką poza schroniskiem? Znasz wielu rezydentów Golden Oaks — może tam mogłabyś spędzić trochę czasu. Jestem pewien, że byliby wdzięczni za pomoc. — Myślałam o tym. Przesunąłem się, przyciągając ją do siebie. — Katy, chcę, żebyś robiła, cokolwiek zechcesz. Bądź wolontariuszką, pracuj, cokolwiek cię uszczęśliwia. Ale posłuchaj mnie, skarbie. Ostatnie miesiące to dla ciebie akcja za akcją. Wszystko, co powiedziałaś wcześniej o tym, jak zmieniłem twoje życie, jest prawdą. —Pogłaskałem miękkość jej policzka kłykciami. — I chociaż wszystko potoczyło się dobrze, wiem, jak bardzo było to dla ciebie stresujące. Wszystko w twoim życiu się zmieniło, a jeszcze straciłaś Penny. Wiem, że czasami musi cię to przytłaczać, więc proszę cię o przemyślenie tego. Nie spiesz się z niczym. Proszę. Jej oczy były bezdenne, gdy nasze spojrzenia się zablokowały. Nie potrafiłem wyrazić, jak ważne było to dla mnie. — Chcę... — Przełknąłem i odetchnąłem głęboko. — Po raz pierwszy w życiu chcę się kimś zaopiekować. Pozwól mi to zrobić. Będę cię wspierał we wszystkim, co zdecydujesz, ale pozwól mi zająć się tobą przez jakiś czas. Muszę się upewnić, że nic ci nie jest. — Mam się dobrze — nalegała. — Proszę — powtórzyłem. — Tylko trochę czasu. Chcę, żebyś się zrelaksowała. Udekoruj nasz pokój. Poczytaj. Pośpij. Zrób mi kilka niesamowitych kolacji. Upiecz ciasteczka. —Przycisnąłem jej dłoń do mej piersi. — Dbaj o mnie. Potrzebuję cię, skarbie. Muszę wiedzieć, że ty mnie też potrzebujesz. 328

Find_Your_Destiny

The Contract

Ujęła moją twarz, muskając kciukami kółeczka na policzkach. — Potrzebuję cię, Richard. — Dla mnie — błagałem, opierając czoło o jej. — Wszystko, o co proszę, to trochę czasu. — Dobrze. — Dziękuję. Napotkała moje usta swoimi i mocno się ich uczepiłem. Wsunąłem rękę pod jej nogi i podniosłem z szezlonga. Wychodząc z pokoju, zaniosłem ją do naszego łóżka. Położyłem na materacu, uśmiechając się do niej rozłożonej dla mnie. — Wydaje mi się, że wcześniej nam przerwano, a ktoś obiecał mi wrócić do tego później. Teraz to odbiorę. Pociągnęła mnie z powrotem do swoich ust. — Dobrze. Musnąłem jej usta swoimi, już przepełniony pożądaniem. Było to dla mnie tajemnicą, jak przez tak długo zaprzeczałem swojemu pociągowi do niej. Jedyne, czego od niej potrzebowałem, to nieśmiałe spojrzenie lub jeden ze złośliwych uśmiechów, a już jej pragnąłem. Wszystko w niej było pociągające i piękne. Sposób, w jaki mnie wspierała — kochała mnie — był najsilniejszym afrodyzjakiem, jaki kiedykolwiek znałem. Moje oczy otworzyły się gwałtownie, napotykając jej wyraziste, niebieskie spojrzenie. W jednej chwili nieokiełznane pożądanie zamieniło się w pulsujące emocje. Wszystko, co się dzisiaj wydarzyło — tak jak każda dobra rzecz w moim życiu — było dzięki niej. Mojej Katy. Miłość i ból, które kiedykolwiek czułem w stosunku do niej, trawiły moje ciało. Unosząc się nad nią, opuściłem usta z powrotem na jej, mój pocałunek był miękki i przepełniony uczuciami. Objęła mnie ramionami za szyję, jej palce przesuwały się po mej głowie w pieszczocie tak lekkiej, że zadrżałem. Jej dotyk dawał tyle czułości. Jej miłość przenikała moją skórę za każdym razem, kiedy byliśmy razem, uziemiając mnie, skupiając się na mnie, kiedy najbardziej tego potrzebowałem. Napawałem się jej esencją, a nasze dusze połączyły się w jedną. 329

Find_Your_Destiny

The Contract

Ściągnąłem nasze ubrania łagodnymi dłońmi, moje usta rzadko opuszczały jej ciało. Pieściłem ciepłą skórę, kochając każdą krzywiznę i niedoskonałości dotykiem. Uśmiechnąłem się, gdy stała się niecierpliwa, ciągnąc mnie w dół ramionami, które mocno mnie ściskały, a jej głos błagał o więcej. Wślizgnąłem się w jej przyjemne ciało, rozkoszując się całkowitą perfekcją zjednoczenia się z nią w najbardziej intymny sposób. Planowałem ją pieprzyć — mocno. Drażnić, do czasu aż będzie błagała o uwolnienie, ale wszystko zmieniło się w ciągu jednej sekundy. Teraz chciałem po prostu się z nią kochać, posiąść, zostawić zaspokojoną, zadowoloną i pewną tego, że jest moja. I równie pewną tego, że i ja całkowicie należałem do niej. Zacząłem się poruszać — długimi, powolnymi ruchami. Kochałem ją dłońmi i ustami, nie pozostawiając ani cala nietkniętej skóry, wychwalając ją przez cały czas. — Twoja skóra, dziecinko, kocham to, jak smakuje. — Zacisnęła palce w moich włosach, szarpiąc za krótkie kosmyki, jęcząc moje imię. Pchałem szybciej, potrzebując więcej. — Mój kutas czuje się tak dobrze zakopany w tobie. Mocniej zacisnęła nogi, trzymając mnie blisko, gdy chwyciła moje ramiona, jej tępe paznokcie wbiły mi się w skórę. Moje ruchy stały się niepohamowane, kiedy orgazm zaczął gromadzić siły, wyprzedzając moją istotę. — Moja Katy. Jesteś moja. Rozpadła się, jej mięśnie zacisnęły się, krzycząc w uwolnieniu. Zakopując twarz w jej pachnącej skórze szyi, pozwoliłem, by fale przyjemności przetaczały się po mnie, intensywne i głębokie, mój umysł był pusty, kiedy dryfowałem, a ciało nuciło z zadowoleniem. Podnosząc głowę, napotkałem delikatne, zaspane spojrzenie Katy. Pochwyciłem jej wargi, gładząc ich miękkość. — Kocham cię — tchnąłem. Uśmiechnęła się słodko. — Wiem.

Find_Your_Destiny 330

The Contract

W poniedziałek byłem zdenerwowany, kiedy przeszedłem przez drzwi Gavin Group. Nie zdziwiło mnie, że Graham czekał na mnie. Uścisnął mi dłoń, zapraszając mnie, abym usiadł z nim w jego biurze, i przeszedł przez wszystko, co się wydarzyło, kiedy mnie nie było. Rozbudził moje zainteresowanie nową kampanią i byliśmy pogrążeni w rozmowie o niej, kiedy weszli Adam, Jenna i Adrian. Wstałem, wyciągając rękę. Zarówno Adam, jak i Adrian uścisnęli ją, ale Jenna cofnęła się, patrząc na mnie chłodno. Rozumiejąc jej gniew, skinąłem głową i usiadłem. Powoli przystąpiła do podjęcia dyskusji, jednak szybko zaczęła sprzeczać się ze mną o koncepcje i pomysły, tak jak zawsze to robiła. Byłem wdzięczny za normalność chwili, wiedząc, że później będziemy musieli odbyć o wiele bardziej osobistą rozmowę. Nie myliłem się. Byłem w moim biurze, przeglądałem wiadomości, nadrabiałem zaległości w e-mailach i dokumentach, które Amy mi podrzuciła, kiedy Jenna weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Stanęła przed moim biurkiem z dłonią na biodrze, wpatrując się we mnie. — Po prostu to powiedz — zachęciłem ją, chociaż wiedziałem, że chciała jeszcze przez chwilę pogapić się na mnie gniewnie. — Okłamałeś mnie, ty draniu. Nas wszystkich. — Tak, to prawda. — Katy mnie okłamała. Natychmiast wstałem z krzesła, okrążając biurko. — Ona nie chciała tego, Jenna. Nienawidziła cię okłamywać — was wszystkich. To wszystko ja. To moja wina. — Ufałam jej. Myślałam, że jest moją przyjaciółką. — Jest — przynajmniej chce nią być. Tęskni za rozmowami z tobą. Zamgliły się jej oczy. — Tęsknię za nią. 331

Find_Your_Destiny

The Contract

Oparłem się o biurko. — Ja zrobiłem to z egoistycznych pobudek. Ona zrobiła to, by zapewnić Penny bezpieczeństwo i opiekę. Jeśli chcesz się wściekać, wściekaj się na mnie. Ale jej wybacz. — Załapałem się za kark. — Już dość straciła. Nie odbieraj jej twojej przyjaźni. Przygryzła wargę, przechylając głowę i przyjrzała mi się. — Właśnie tak powiedziałby, mężczyzna, który jest zakochany w swojej żonie. — Kocham ją. Nie zasługuję na nią, ale ją kocham.— Opuszczając ramiona na boki, zabębniłem palcami po twardej drewnianej nawierzchni. — Nie jestem mężczyzną skłonnym do gestów czy romantyzmu, ale próbuję. Dla niej. Chcę być mężem, na którego zasługuje — mężczyzną, któremu może ufać. Ciągle się we mnie wpatrywała. — Posłuchaj, Jenna. Wiem, że chcesz krzyczeć i mi zwymyślać. W porządku. Przyjmę to. Zasługuję na to. Wiem, że muszę zdobyć twoje zaufanie i zrobię to. Jakoś, to zrobię. Tylko nie — machnąłem ręką, nie pewny, jak poprosić — tylko nie karz za to Katy. Postukała stopą. — Podoba mi się ten pomysł o statku wycieczkowym, o którym wcześniej mówiłeś. Zamrugałem zdezorientowany przez szybką zmianę tematu. — Ach, dobrze. — Może moglibyśmy przedyskutować to jeszcze dziś po południu. — Pewnie. Odwróciła się na pięcie, zatrzymując się przy drzwiach. — Kiedy będę gotowa porozmawiać o reszcie, dam ci znać. — W porządku. — Do tego czasu, cieszę się, że wróciłeś. — Zacisnęła usta, z powrotem kładąc dłoń na biodrze. — Tęskniłam za twoją gburowatą dupą. Nie mogłem powstrzymać śmiechu. — Dzięki. Tęskniłem za naszymi rozmowami. — Puściłem oko, ponieważ to ona była 332

Find_Your_Destiny

The Contract

zwykle jedyną osobą, która nawijała, a ja słuchałem. — Nie pozwól, by uderzyło ci to do głowy. Sapnęła. — Nie jesteśmy znowu przyjaciółmi. — Oczywiście. — W każdym razie jeszcze nie — dodała i wyszła. Usiadłem z powrotem przy biurku. To był początek. Przynajmniej się do mnie odzywała. Trochę.

W czwartek poczułem, że odzyskałem swoją rutynę. Dni wypełniały spotkania, sesje strategiczne i masa pracy. To było bardzo podobne do tego, co robiłem kiedyś, chociaż teraz miałem miejsce, w którym chciałem się znaleźć na koniec dnia. W domu z Katy. Uwielbiałem przyjeżdżać do domu, wiedząc, że ona tam będzie. Podobały mi się nasze wspólne noce, siedzenie, rozmawianie i dzielenie się naszymi dniami. Pragnęłam poczuć jej usta na swoich oraz sposób, w jaki nasze ciała poruszały się, gdy rozbieraliśmy się pod koniec wieczoru — lub wcześniej, w zależności od nastroju. W mieszkaniu wykorzystywaliśmy różne powierzchnie — blat kuchenny, sofę, a nawet ścianę wewnątrz drzwi. Moje biurko w jaskini było nadal jednym z moich ulubionych miejsc, gdzie mogę posiąść Katy. Kolacje często bywały refleksyjne — nigdy nie miałem dość mojej żony. Dziś wieczorem zatrzymałem się i kupiłem kwiaty bez wyraźnej przyczyny, chciałem jedynie pokazać jej, że ją kocham. Wciąż było to dla mnie dziwnym uczuciem, by chcieć wyrazić nieznane mi emocje, takie jak miłość, ale próbowałem. Odkryłem, że Adrian jest niekiedy dobrym doradcą. Wchodząc do mieszkania, usłyszałem głosy. Wszedłem do głównego pomieszczenia, zatrzymując się, gdy zobaczyłem Jennę siedzącą z Katy przy wysokiej ladzie oddzielającej kuchnię. Między nimi stała pusta butelka wina, z wypełnionymi do połowy kieliszkami. Find_Your_Destiny 333

The Contract

Jenna opuściła biuro około drugiej i podejrzewałem, że była tu od czasu wyjścia. Powstrzymałem się od uśmiechu, gdy przeszedłem przez pokój, podając Katy kwiaty, mocno ją całując. Uśmiechnęła się promiennie, a jej oczy rozszerzyły się ze szczęścia. Wiedziałem, co to znaczy, Jenna jest tutaj. Jej milczenie ciążyło Katy na sercu, a ja byłem sfrustrowany tym, że nie mogłem nic zrobić, by było lepiej. To było coś, z czym musiały same sobie poradzić — a piłka była niezaprzeczalnie po stronie Jenny. — Mam zamówić trochę chińszczyzny na kolację? — spytałem, pochylając się nisko, głaszcząc jej zaróżowiony policzek. Zawsze się rumieniła, kiedy piła. Lubiłem całować jej skórę, kiedy była rozgrzana. Więc to zrobiłem — przeciągnąłem wargami po jej policzku do krawędzi ust, napierając na pełne wargi. — Tak poproszę. I dziękuję ci za kwiaty. Złożyłem kolejny pocałunek na jej kuszących ustach i się wyprostowałem. — Dwie sajgonki... — spojrzałem na Jennę — czy trzy? — Cztery — odpowiedziała Jenna. — Adrian będzie tu za jakiś czas. Jestem pewna, że też będzie głodny. — Przyniosę kolejną butelkę wina. Jenna wzruszyła ramionami. — Albo dwie. Chichocząc, ścisnąłem jej ramię, kiedy przechodziłem obok. — Dobrze cię widzieć, Jenna. Zbyła mnie machnięciem ręki. — Cokolwiek. Jednak wyłapałem jej chytre mrugnięcie oka do Katy. Znowu wdały się w pogawędkę. Zatrzymałem się w przedpokoju i słuchałem. Śmiech Katy był niski i szczęśliwy. Głos Jenny był jak zwykle podekscytowany, kiedy mówiła Katy o nowej wystawie sztuki, na której wszyscy musimy być obecni. Wciągnąłem zadziwiająco drżący oddech i się uśmiechnąłem. Moja żona odzyskała przyjaciółkę. 334

Find_Your_Destiny

The Contract

Katy powoli zbierała do kupy swoje życie, co oznaczało, że moje ułoży się wraz z jej. Tworzyliśmy nowe życie. Razem.

Find_Your_Destiny 335

The Contract

Trzydzieści cztery Richard Jenna pochyliła się do przodu, stukając w makietę. — Ten mi się podoba. Pokręciłem głową. — Nie, ten jest płaski. — Przejrzałem stos dużych zapasów, łapiąc jeden z dołu. — Ten zwróci twoją uwagę. — Zbyt mocno rzuca się w oczy. — To musi ci się rzucać w oczy, Jenna. Sprzedajemy tutaj zabawę. To musi cię porwać. Zacisnęła wargi, a ja skorzystałem z okazji, by napić się kawy. Byłem "z powrotem" od prawie trzech miesięcy. Moje stosunki ze wszystkimi Gavinami opierały się na solidnych fundamentach, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Moja kariera nigdy nie była tak satysfakcjonująca, jak teraz. Życie z moją żoną było niesamowite. Katy wniosła spokój do mojego świata, którego nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że mi brakuje albo go potrzebuję. Ona była moim rdzeniem i wszystko, co robiłem, w jakiś sposób obracało się wokół niej. Spędzała czas na wolontariacie, a dwa dni w tygodniu, pracowała w Gavin Group — ale nie dla mnie. Pomagała Laurze i obie tworzyły świetny zespół. Dla mnie była to sytuacja, w której wygrywają obie strony, odkąd mogłem widywać się z nią w biurze i nadal mieć ją w domu. Jenna odepchnęła makietę z gniewnym prychnięciem. — Nadal nienawidzę, kiedy masz rację. Zarechotałem z jej oburzenia. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, zadzwonił jej telefon. Odebrała, kolejny niski jęk sprawił, że uśmiechnąłem się na poziom jej frustracji. Find_Your_Destiny 336

The Contract

— W porządku. Nie, wymyślę coś innego. — Rozłączyła się i rzuciła komórkę na stół. — Jakiś problem? — Mój samochód jest w warsztacie. Trzeba było zamówić część i nie będzie jej do jutra. Adrian jest poza miastem i potrzebuję podwózki do domu. Muszę sprawdzić, czy uda mi się złapać tatę. — Wyszedł na spotkanie zaraz po lunchu. Wspominał coś o powrocie do domu, kiedy je skończy. — Cholera. — Odwiozę cię. — Jesteś pewny? — Tak. Mogę też wpaść i jutro cię zabrać. — Tata mnie zawiezie. Nie masz planów z Katy dziś wieczorem? — Nie. Właściwie to ma dziś kurs komputerowy, więc jestem wolny jak ptak. — Świetnie. Dzięki. — Jasne. Teraz, kończmy to, a potem cię zawiozę. Jazda była przyjemna i szybka. Byłem tam już wiele razy, więc nie potrzebowałem wskazówek. Jenna, jak zwykle, znalazła wiele okazji do paplania, wypełniając czas w samochodzie historiami o poszukiwaniach nowej sofy. Ona i Adrian mieszkali na obrzeżach miasta na nowym osiedlu. Było ono blisko wody, a duże domy, były rozmieszczone z dala od siebie. Podobał mi się spokojny, zamożny wygląd okolicy.

Po podrzuceniu Jenny wybrałem się na przejażdżkę po osiedlu, podziwiając domy i Find_Your_Destiny 337

The Contract

spokój okolicy. Zwolniłem, zajeżdżając pod krawężnik przed domem, który wpadł mi w oko. Ciemnoszara cegła i żywe niebieskie wykończenia odstawały od bardziej stonowanych kolorów. Dwupiętrowy z ogromnym panoramicznym gankiem i dużymi oknami, wyglądał przytulnie. Tym, co zwróciło moją uwagę, był mężczyzna wbijający w znak Na Sprzedaż w ziemię. Był też przymocowany cylinder z miejscem przechowywania ulotek informacyjnych o domu. Bez zastanowienia wysiadłem z samochodu i podszedłem do niego. Uśmiechnął się do mnie, kiedy poprosiłem o kopię. — One nadal są w domu. Muszę je wziąć — odpowiedział w odpowiedzi na moją prośbę. — Właścicieli nie ma w domu, ale jestem pewien, że nie mieliby nic przeciwko. Chciałbyś szybko spojrzeć? Obejrzałem się na dom, nie będąc wcale pewnym, dlaczego mnie to interesowało. Katy i ja nigdy nie poruszyliśmy tematu domu ani przeprowadzki. Tyle że, podobał mi się. — Tak, chciałbym. Godzinę później wróciłem do samochodu, ściskając w dłoni ulotkę informacyjną, kolejne spotkanie zostało umówione na rano. Chciałem, żeby Katy zobaczyła to miejsce.

Spojrzała na kartkę, zdezorientowana. — Dom? Chcesz dom? Postukałem palcem w papier. — Chcę ten dom. — Dlaczego? Już ci się nie podoba mieszkanie? Myślałem o tym przez cały wieczór, kiedy czekałem, aż wróci do domu. — Jest świetne. Zawsze mi się podobało. Pomyślałem jednak, że to nie jest dobre miejsce do — nerwowo podrapałem się po karku — wychowywania dzieci. 338

Find_Your_Destiny

The Contract

Jej oczy się rozszerzyły. — Potrzebują podwórka do zabawy, tak? Miejsca do biegania? Uśmiechnęła się, klepiąc mnie po ręce. — No cóż, to nie są psy, ale tak, podwórko dla dzieci to dobra rzecz. — Przesunęła językiem po dolnej wardze, a figlarny uśmiech wykrzywił jej usta. — Jesteś... jesteś w ciąży, Richard? — Nie — wykpiłem. — Ale pomyślałem, że pewnego dnia ty będziesz. Roześmiała się, a potem spoważniała. — Pewnego dnia w niedalekiej przyszłości? Odetchnąłem uspokajająco, zanim odpowiedziałem. — Jeśli chcesz. — Richard — wydyszała. — Jesteś pewny? — Nie mówię, że jutro, ani nawet w przyszłym miesiącu. Ale ostatecznie, tak, chcę założyć z tobą rodzinę, Katy. Nie chcę jednak wychowywać ich w wieżowcu. Sam kiedyś chciałem mieć podwórko, zamiast dostawać tylko pozwolenie na zabawę w parku przez określony czas. Chcę tego dla moich dzieci. — Przerwałem, oczyszczając gardło. — Naszych dzieci. — W takim razie chciałabym zobaczyć ten dom z tobą. — Jest blisko Jenny — dodałem. — Czy to jest dla ciebie plus, czy wada? Uśmiechnąłem się złośliwie. — Zależy od dnia. — Naprawdę spodobało ci się to miejsce? Skinąłem głową. — Ma tylko dwa lata — właściciel sam go zbudował, więc jest solidny. Jego żona Find_Your_Destiny 339

The Contract

została przeniesiona, to dlatego jest na sprzedaż. Jest otwarty i jasny. Cztery spore sypialnie i świetne biuro dla mnie. Ma dobrze wyposażoną kuchnię, którą myślę, że pokochasz. — Brzmi świetnie. — Podwórko jest ogromne. Ma mnóstwo miejsca na basen, który zawsze chciałem. Oczywiście musielibyśmy go odgrodzić, ale jest to wykonalne. — Brzmi to tak, jakbyś był gotowy się wprowadzić. Objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie. — Tak długo, jak ty tego chcesz, jestem. Jeśli na razie jesteś tu szczęśliwsza, to zostaniemy. Jeśli chcesz obejrzeć inne miejsca, to też w porządku. — Spuściłem wzrok na zdjęcie. — Było coś w tym miejscu, co mi się spodobało. — Nie mogę się doczekać, by samej go zobaczyć.

Katy była nawet bardziej zachwycona niż ja. Chodziła od pokoju do pokoju, otwierając szafy i przyglądając się stałym elementom wyposażenia. W głównej sypialni wpatrywała się w milczeniu w widok z prywatnego balkonu. Byliśmy na tyle blisko, by móc dojrzeć ocean. Na lewo i prawo od nas, wysokie, grube drzewa otaczały posiadłość. Widok był spektakularny. — Podoba ci się? — Jest niesamowicie — mruknęła. — Tak spokojnie. Wskazałem na przerwę między drzewami pośrodku podwórka. — Tam jest ścieżka prowadząca wprost na skraj posiadłości. Tam na końcu wszystko jest otwartą przestrzenią. Możesz zobaczyć ocean na mile. Tak jak w twoim domku. Twój własny kawałek raju. Find_Your_Destiny 340

The Contract

— Och, Richard. — Chcę ci to dać. Obróciła się w moich ramionach, oczy jej błyszczały. Obejmując jej twarz, przyciągnąłem ją do siebie, całując jej pełne wargi. — Chodźmy zobaczyć trochę więcej, okej? — Dobrze. Łazienka była luksusowa. Głęboka narożna wanna sprawiła, że zacząłem wyobrażać sobie, jak odprężam się w ciepłej wodzie z kieliszkiem wina, a moja żona mości się w moich ramionach. Przyciągnąłem ją do uścisku, opierając brodę na jej ramieniu. — Chcę cię w tej wannie, Katy — szepnąłem, przesuwając wargami w górę jej karku aż do ucha i skubiąc płatek. — Chcę zrobić wielką kałużę na podłodze i usłyszeć, jak moje imię odbija się echem od tych ścian, kiedy je wykrzykujesz. — Zadrżała, a ja złożyłem kolejny pocałunek na jej karku. Cofnąłem się z uśmiechem i wyciągnąłem rękę. — Mamy dalej szukać? Zmrużyła na mnie oczy, przez co zarechotałem. Uwielbiam ją denerwować. Kuchnia wywołała największą reakcję. Skrzyżowałem kostki, opierając się kontuar, obserwując ją, jak się przechadza. Zawsze uwielbiałem obserwować jej reakcje. Przesuwała dłonią po bogatych drewnianych szafkach, chłodnym kuchennym blacie i eleganckich urządzeniach. — Mogłabym upiec tu tak wiele rzeczy! — Wykrzyknęła, kiedy zajrzała do podwójnego piekarnika i jęknęła na ogromną lodówkę. — Nie wiem, czy kiedykolwiek opuszczę to pomieszczenie! Spoglądając jej w oczy, wiedziałem, że zrobiliśmy następny krok w naszej wspólnej podróży. Chciałem go dla niej zrobić — dla nas. Chciałem jej to ofiarować. Własny dom, w którym będzie czuła się bezpieczna. Miejsce, w którym moglibyśmy tworzyć wspomnienia, które będzie należało do nas i budować wspólne życie. Uniosłem brwi w cichym pytaniu. W jej kiwnięciu głową nie było żadnego wahania. Find_Your_Destiny 341

The Contract

Wiedziałem, że możemy rozejrzeć się po innych miejscach; tak naprawdę, prawdopodobnie powinniśmy, ale to wydawało się odpowiednie. Pasowało do nas. Odwróciłem się i uśmiechnąłem do agenta, który patrzył na nas gorliwym wzrokiem. — Chcielibyśmy złożyć ofertę.

Byłem pewny, że pękną mi uszy, kiedy kilka dni później podzieliliśmy się nowiną z Gavinami. Zaprosiliśmy ich wszystkich na kolację, a po jedzeniu powiedzieliśmy im, że kupiliśmy dom i będziemy mieszkać tylko kilka przecznic od Jenny. — Ten szary? — Zapiszczała. — Z jasnoniebieskim wykończeniem? Kocham ten dom! — Zarzuciła ramiona na Katy. — Będziemy sąsiadkami! Katy rozpromieniła się, jej intensywne niebieskie spojrzenie odnalazło moje. Uśmiechała się przez cały dzień — była uradowana i roześmiana. Oczy miała spokojne, a jej szczęście było oczywiste. Poczułem poczucie dumy, która różniła się od tej, do jakiej byłem przyzwyczajony. Nie miało to nic wspólnego z dobrze wykonaną pracą ani pochwałami za kampanię, na którą poświęciłem wiele godzin. To była moja osobista duma wynikająca z tego, że uszczęśliwiłem drugiego człowieka. Ludzką istotę, którą kochałem bardziej, niż myślałem, że było to możliwe. Zrobiłem to. Graham przykuł moją uwagę, kiwając głową w stronę Katy i wzniósł kieliszek w cichym toaście. Uniosłem swój, akceptując jego milczącą aprobatę, wiedząc, że po raz pierwszy, na nią zasłużyłem.

342

Find_Your_Destiny

The Contract

Trzydzieści pięć Richard Znajomy ból zaczął stopniowo formować się w mojej głowie, oczy stały się ciężkie, bolały mnie ramiona i kark. Patrzyłem przez okno na nadchodzącą burzę, zastanawiając się, czy uda mi się dotrzeć do domu przed nią i uderzeniem ogromnego bólu głowy. Trzy puknięcia, które zawsze stosowała Amy, rozbrzmiały niczym wystrzał w mojej obolałej głowie. Oparłem się o chłodną skórę fotela, zamykając oczy. — Wejdź — zawołałem tak głośno, jak się na to odważyłem. — Potrzebujesz czegoś, Richard? Nie kłopotałem się podnoszeniem głowy. — Czy możesz odwołać Board Tech? — Już to zrobiłam. — Świetnie. Równie dobrze możesz anulować resztę popołudnia, Amy. Będę bezużyteczny. — Mogę zrobić cokolwiek innego? Westchnąłem, nie otwierając oczu. — Gdyby cię to nie uraziło, byłbym wdzięczny za filiżankę kawy i kilka środków przeciwbólowych. Jeśli połączysz mnie z moją żoną, byłoby wspaniale. Jej chichot był cichy. — Myślę, że sobie z tym poradzę, Richard. — Dziękuję. Wyszła, a ja potarłem skronie. Wiedziałem, że kiedy porozmawiam z Katy, każe mi Find_Your_Destiny 343

The Contract

zostawić samochód i złapać taksówkę do domu. Wiedziałem także, że kiedy tam dotrę, będzie miała zimne kompresy, dużo silniejsze tabletki przeciwbólowe i kojący dotyk na złagodzenie bólu głowy. Musiałem tylko do niej dotrzeć. Kawa i Tylenol Amy przyniosą mi ulgę do tego czasu. Usłyszałem kroki, poczułem pigułki wciśnięte mi w rękę, a zapach kawy uderzył mnie w nos. Jednak to nie głos Amy spotkał się z moimi uszami. — Pij. Połknąłem pigułki z wdzięcznością i na oślep poszukałem ręki mojej żony. — Co ty tutaj robisz? Nie miałaś jakichś planów na dzisiaj? — Zadzwoniła Amy i powiedziała, że od rana jesteś nieprzytomny. Pomyślała, że bierze cię jeden z tych bólów głowy, więc przyjechałam zabrać cię do domu. Złapałam ją w drodze powrotnej z pokoju socjalnego. Pochyliłem się z jękiem, chowając głowę w brzuchu Katy. Lodowata temperatura kompresu była przyjemna, kiedy przycisnęła mi go do karku i przeczesała palcami włosy. — Damy ci trochę pigułek na podniesienie, a potem zabiorę cię do domu. — Okej. — Powinieneś zadzwonić wcześniej — złajała łagodnie. — Wiesz, jak te niskociśnieniowe burze na ciebie wpływają. — Miałem robotę — zaprotestowałem, zaciskając ramiona wokół jej talii, chcąc mieć ją bliżej. — I ile udało ci się osiągnąć? — Nie za dużo. — W takim razie, dobry plan — drażniła się. — Idź się pieprzyć, VanRyan — wymamrotałem, używając jej ulubionej frazy. Trzęsła się od tłumionego śmiechu, nawet na chwilę nie przerywając czułych pieszczot. — Dziękuję, że po mnie przyjechałaś. 344

Find_Your_Destiny

The Contract

Poczułem nacisk jej warg na tyle głowy. — Nie ma za co. — Nasz chłopak źle się czuje, Katy? — Głos Grahama był niski w cichym biurze. — Silny ból głowy. — Tak myślałem. Nie był sobą na poranny spotkaniu. — Wszyscy tak dobrze mnie znają — syknąłem, nie podnosząc głowy. — Czy facet nie może mieć bólu głowy, tak by nikt tutaj tego nie zauważył? Oboje mnie zignorowali, jakbym się nie odezwał. — Zabierasz go do domu? — Jak tylko poczuje się na siłach, by to zrobić. Machnąłem ręką. — On jest tutaj. Katy poklepała mnie po głowie. — Zawsze robi się zrzędliwy, kiedy nie czuje się dobrze. — Zauważyłem. Głos Laury nagle stał się częścią dyskusji. — O nie, ból głowy? Biedny Richard! Jęknąłem. To wymykało się spod kontroli. — Nic mi nie jest — wymamrotałem. — Jest zrzędliwy — stwierdził Graham. — Raczej kłótliwy. Katy.

— Zawsze jest, gdy uderzają go bóle głowy — dumała Laura. — Dobrze, że tu jesteś,

— Potrzebujesz jakiejś pomocy? — spytała Jenna, stukot obcasów oznajmił jej przybycie. — Może moglibyśmy zanieść go do samochodu czy coś takiego? 345

Find_Your_Destiny

The Contract

Skończyłem. Nikt mnie nigdzie nie będzie nosił. Oni wszyscy musieli się odczepić. Powoli podniosłem głowę, otwierając oczy, całkowicie skupiony na tym, by kazać im wyjść. Napotkałem zaniepokojone spojrzenie Katy. Uśmiechając się, objęła mój policzek, wyginając w łuk brew. Przeniosłem wzrok na ludzi za nią i nic poza zmartwionymi i opiekuńczymi wyrazami twarzy nie spotkało się z moim spojrzeniem. Graham opierał się o ścianę, wyglądając na rozbawionego, doskonale wiedząc, jak bardzo nie znoszę tego cackania. Cała złość zniknęła, gdy zdałem sobie sprawę, że ludzie wokół mnie są tu tylko z jednego powodu: troszczyli się. — Nigdzie nie trzeba mnie nosić — mruknąłem, z powrotem wsadzając głowę do ciepła Katy. — Katy i ja potrafimy sobie świetnie poradzić. — Upewnij się, że poczekasz wystarczająco długo, byś nie puścił pawia w jej samochodzie — poradziła Jenna. Jej szczerość sprawiła, że zarechotałem. — Słuszna uwaga. — Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebować, Katy. — Dziękuję, Graham. — Zakładam, że nie przyjdziesz dziś na jogę — zastanawiała się Jenna. — Dam ci znać. Nastąpiło szuranie stopami i ciche zamknięcie mych drzwi. — Wyszli? Katy podniosła mój podbródek, odgarniając mi włosy z czoła. — Tak. — Nachylając się nisko, złożyła pocałunek na mej skórze. — Martwią się, mój najdroższy, to wszystko. Uśmiechnąłem się na jej czułe słówko. — Wiem. Wciąż się do tego przyzwyczajam. — Radzisz sobie coraz lepiej. Nawet ich nie przekląłeś. Parsknąłem. Find_Your_Destiny 346

The Contract

— To dlatego, że tu byłaś. — Tym razem przyszła jej kolej na rechot. — Możesz iść na jogę. Pewnie będę spał. — Później zdecyduję. Myślisz, że wytrzymasz jazdę do domu? Otworzyłem oko i kiwnąłem głową. — Pigułki działają. — Dobra, zabierzmy cię do domu. Wstałem, w ogóle niezdziwiony faktem, że już trzyma moją teczkę. Zawsze była o krok przede mną. Udaliśmy się do windy, w opuszczonej sali. Trzymałem ją pod ramię, nie tylko ze względu na wsparcie, które zapewniała, ale dlatego, że lubiłem mieć ją blisko. W samochodzie odchyliłem głowę do tyłu, ponownie zatrzaskując oczy, pozwalając, by chłód z kompresu, który umieściła wokół mojej szyi, przesączał się z powrotem do mojej skóry. Wsunąłem rękę w jej dłoń. — Dziękuję. Jej usta musnęły moje. — Zawsze.

Wciągnąłem głęboki, orzeźwiający oddech, napełniając płuca powietrzem. Uwielbiałem mieszkać tak blisko wody. Katy poszła na jogę, a kiedy się obudziłem, wyszedłem na zewnątrz, wdzięczny, że burza minęła, zabierając ze sobą najgorszy ból głowy. Rozejrzałem się po podwórku, rozmyślając o zmianach, które zaszły w miesiącach, od kiedy się wprowadziliśmy. Basen był pierwszą inwestycją i teraz był ulokowany z jednej strony, lśniący i spokojny w świetle wczesnego wieczora. Obok basenu znajdował się domek — ulubiona część Katy na podwórku. Był to domek, który dzieliła wraz z Penny podczas ich krótkich wakacji; jasnoniebieski, z białymi okiennicami, wspomnienia o niej nadal pozostawały nienaruszone. Umówiłem się z Billem, że go kupię i zlecę, by go dla niej tutaj przetransportowano. Wewnątrz został przebudowany i nadawał się do użytku, 347

Find_Your_Destiny

The Contract

jednak wciąż był utrzymany w tym samym rustykalnym stylu. Jej reakcja na niego była emocjonalna i głęboka. — Chodź ze mną, Katy. — Wziąłem ją za rękę, ciągnąc przez dom. — Mam ci coś do pokazania. Uśmiechnęła się. — Basen już jest skończony? — Prawie. — Zaprowadziłem ją na taras, nagle zdenerwowany. Nigdy w życiu nie zrobiłem czegoś tak sentymentalnego. Wyrzuciłem ramię. — Przeniosłem ci domek. Zamarła, wpatrując się w domek, który kupiłem, odnowiłem i zainstalowałem na fundamencie cementowym przy basenie. Ganek został przebudowany i odmalowany, by pasował do okiennic w domu, ale to był jej domek. — Richard! — Sapnęła. — Co... jak? — Był dla ciebie ważny. Chciałem, żebyś go miała. Zarzuciła mi ręce na szyję, jej łzy były gorące i mokre na mojej szyi. — Powiedz mi, że to są dobre łzy — zażądałem cicho. Nadal nienawidziłem, kiedy płakała. Nigdy nie wiedziałem, co robić, kiedy to zrobiła ani jak poprawić sytuację. — Najlepsze. — Pociągnęła nosem. — Nadal ich nie lubię. Przestań, proszę. — Dziękuję, Richard. Nie potrafię ci nawet powiedzieć, ile to dla mnie znaczy. — Spojrzała na mnie, a w jej oczach błyszczała miłość. — Kocham cię. Zamrugałem, czując ukłucie za oczami. — Kocham Cię. Sama myśl o jej reakcji nieustannie wywoływała u mnie uśmiech i wnosiła ciepło do mojej klatki piersiowej. Te, które tylko ona mogła wzniecić.

Find_Your_Destiny 348

The Contract

Otworzyły się za mną drzwi, zapach Katy otoczył mnie, gdy podeszła bliżej, składając pocałunek na mojej głowie. — Lepiej się czujesz? — O wiele. Zwłaszcza teraz, kiedy jesteś w domu. — To dobrze. — Jak było na jodze? Nie znokautowałaś nikogo dziś wieczorem? Roześmiała się. — Nie, ludzie już wiedzą, żeby trzymać się ode mnie z daleka. Zawsze uważałam, że joga pomoże mi zachować równowagę, ale wygląda na to, że jestem uodporniona na tę korzyść. Przesunąłem po niej wzrokiem, kiedy się przede mną poruszała. Jej ciało było doskonałe: jędrne i wzmocnione. — Nie wiem, skarbie. Mnie podobają się te korzyści. — Poklepałem się po kolanie. — Możesz przyjść tutaj, a ja pokażę ci, jak bardzo mi się podobają, jeśli zechcesz. Wsunęła się, obejmując mnie ramionami za szyję. — Ostatnio często pokazywałeś mi, jak bardzo podobają ci się te korzyści. Przesunęłam dłonią po jej nodze, zwijając ją wokół łydki. — Po prostu okazuję moje uznanie. Bawiła się końcówkami moich włosów, wyglądając na zdenerwowaną. Zmarszczyłem brwi. Zbyt bardzo przypominało mi to, jak wyglądała, kiedy zaczynaliśmy. — Co się dzieje? — Nic się nie dzieje, ale muszę ci coś powiedzieć. Nie jestem pewna, jak zareagujesz. — Po prostu mi powiedz. Odetchnęła głęboko. — Jestem w ciąży, Richard. Powietrze wokół mnie ustało. Oddech uwiązł mi w gardle, zwężając się i gęstniejąc. Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie. Find_Your_Destiny 349

The Contract

Dyskutowaliśmy o tym, zgodziliśmy się, że powinna przestać brać pigułki, a ja będę zakładał prezerwatywy, do czasu, gdy będziemy gotowi, założyć rodzinę. — Uh... — Byliśmy gotowi? — Kiedy? — Odetchnąłem. Ujęła moją twarz. — Jest wcześnie. Bardzo wcześnie. Myślę, że to się stało po kolacji w dniu wręczenia nagród, kiedy nie mogliśmy się doczekać i świętowaliśmy w samochodzie? Nie zabezpieczyliśmy się, kochanie. To był tylko jeden raz, ale to wszystko, czego było trzeba. Udało mi się skinąć głową, pamiętając tę noc. Moja kampania dla firmy Kenner Footwear zdobyła najwyższą nagrodę w tym roku. Graham był podekscytowany i taki dumny — podobnie jak ja. Świętowałem z moją żoną bardzo intensywnie. Najwyraźniej zbyt intensywnie. — Richard — wyszeptała. — Mów do mnie. Czekałem na panikę. Gniew. Tyle że, kiedy patrzyłem w oczy mojej żonie, odczuwałem tylko jedną emocję... Euforię. Rozłożyłem dłoń na wciąż płaskim brzuchu i uśmiechnąłem się. — Zmajstrowałem ci dziecko. — Zgadza się. — Tylko raz, co? Moi chłopcy są zdeterminowani. — Uniosła brew. — Zostanę ojcem. — Będziesz tatą. Będziesz wspaniałym tatą. Rozmyślałem nad tymi słowami w mojej głowie. Nie ojciec — tata. Nie będę nieobecny w życiu mojego dziecka. Nie pozwolę, aby to się stało. — Z tobą, do pomocy, będę. — Nie pozwolę ci zawieść. — Wiem. — Zawijając rękę wokół jej szyi, przyciągnąłem jej twarz do mojej, całując ją z czcią. — Z tobą wszystko dobrze? Find_Your_Destiny 350

The Contract

Pokiwała głową. — Nic mi nie jest. Za kilka tygodni znowu mam wizytę u lekarza. — Pójdę z tobą. — W porządku. — Może żadnej więcej jogi. Możesz być jeszcze bardziej chwiejna niż zwykle. Przewróciła oczami, popychają moje ramię. — Idź się pieprzyć, VanRyan. Wybuchnąłem śmiechem, przyciągając ją do siebie. To była moja żona. — Kocham cię, moja Katy — wymruczałem. — Ja też cię kocham. Zwinęła się w kłębek, a ja przytuliłem ją, przyciskając dłoń do jej brzucha. Spoglądając w dół, zdałem sobie sprawę, że teraz trzymam w objęciach całą moją rodzinę. Wszystko, każda chwila mego życia, doprowadziła mnie do tego punktu. Przeszłość była już za mną, ciemność została przegnana dzięki kobiecie, którą trzymałem w ramionach, i przez dar, którym mnie obdarzyła. Przyszłość była jasna, a dzięki niej i tej jednej chwili wypełniła się obietnicą i światłem. Był to, jak kiedyś powiedziała Penny, jeden z najwspanialszych momentów w tym czasie. W rzeczywistości był to najlepszy moment spośród nich wszystkich.

351

Find_Your_Destiny

The Contract

POD ŻADNYM POZOREM NIE ZGADZAM SIE NA UDOSTEPNIANIE I ROZPOWSZECHNIANIE TEGO TŁUMACZENIA

Poniższe tłumaczenie w całości należy do autorki, jako jej praw autorskie i stanowi tylko i wyłącznie materiał marketingowy, który służy promocji twórczości tej autorki w naszym kraju. Tłumaczenie nieoficjalne Find_Your_Destiny

352

Find_Your_Destiny
Moreland Melanie - The Contract .pdf

Related documents

352 Pages • 80,503 Words • PDF • 1 MB

352 Pages • 80,503 Words • PDF • 1 MB

211 Pages • 93,015 Words • PDF • 1.1 MB

22 Pages • 4,938 Words • PDF • 255.8 KB

203 Pages • 61,306 Words • PDF • 933.1 KB

74 Pages • PDF • 14 MB

155 Pages • 59,591 Words • PDF • 1.1 MB

148 Pages • 41,599 Words • PDF • 4.1 MB

1 Pages • PDF • 88.3 KB

39 Pages • 10,332 Words • PDF • 1.9 MB

108 Pages • 20,810 Words • PDF • 1.3 MB