Beth Ehemann -01- Room for You PL.pdf

325 Pages • 79,958 Words • PDF • 2.8 MB
Uploaded at 2021-09-24 18:08

This document was submitted by our user and they confirm that they have the consent to share it. Assuming that you are writer or own the copyright of this document, report to us by using this DMCA report button.


Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

PONIŻSZE TŁUMACZENIE W CAŁOŚCI NALEŻY DO AUTORKI JAKO JEJ PRAWA AUTORSKIE I STANOWI MATERIAŁ MARKETINGOWY SŁUŻĄCY PROMOCJI AUTORKI W NASZYM KRAJU.

PONADTO, TŁUMACZENIE NIE SŁUŻY UZYSKIWANIU KORZYŚCI MAJĄTKOWYCH, A CO ZA TYM IDZIE, KAŻDA OSOBA WYKORZYSTUJĄCA TŁUMACZENIE W CELACH INNE NIŻ MARKETINGOWE, ŁAMIE PRAWO.

ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA MOJEGO TŁUMACZENIA!

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Ta ksi ka dedykowana jest Gam, pierwszej osobie, która pokazała mi, e całkowicie normalne jest, aby nie spa pół nocy, czytaj c. Kocham ci .

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Spis Treści Rozdział 1 ......................................................................................................................................................................................................... 6 Rozdział 2........................................................................................................................................................................................................ 16 Rozdział 3 .......................................................................................................................................................................................................22 Rozdział 4 ...................................................................................................................................................................................................... 28 Rozdział 5 ...................................................................................................................................................................................................... 35 Rozdział 6 ...................................................................................................................................................................................................... 43 Rozdział 7 ...................................................................................................................................................................................................... 48 Rozdział 8 ...................................................................................................................................................................................................... 54 Rozdział 9 ..................................................................................................................................................................................................... 59 Rozdział 10..................................................................................................................................................................................................... 67 Rozdział 11 ...................................................................................................................................................................................................... 74 Rozdział 12 ...................................................................................................................................................................................................... 81 Rozdział 13 ..................................................................................................................................................................................................... 88 Rozdział 14..................................................................................................................................................................................................... 95 Rozdział 15 .................................................................................................................................................................................................... 103 Rozdział 16.................................................................................................................................................................................................... 119 Rozdział 17 .................................................................................................................................................................................................... 126 Rozdział 18 .................................................................................................................................................................................................... 133 Rozdział 19.................................................................................................................................................................................................... 141 Rozdział 20 .................................................................................................................................................................................................. 149 Rozdział 21 .................................................................................................................................................................................................... 154 Rozdział 22....................................................................................................................................................................................................168

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 23.................................................................................................................................................................................................... 175 Rozdział 24 ...................................................................................................................................................................................................184 Rozdział 25.................................................................................................................................................................................................... 193 Rozdział 26 ................................................................................................................................................................................................... 201 Rozdział 27 .................................................................................................................................................................................................. 207 Rozdział 28 ................................................................................................................................................................................................... 212 Rozdział 29 ................................................................................................................................................................................................... 221 Rozdział 30 ...................................................................................................................................................................................................233 Rozdział 31 ................................................................................................................................................................................................... 239 Rozdział 32................................................................................................................................................................................................... 245 Rozdział 33....................................................................................................................................................................................................255 Rozdział 34 ................................................................................................................................................................................................... 261 Rozdział 35................................................................................................................................................................................................... 270 Rozdział 36 .................................................................................................................................................................................................. 278 Rozdział 37 .................................................................................................................................................................................................. 288 Rozdział 38 .................................................................................................................................................................................................. 302 Rozdział 39 .................................................................................................................................................................................................. 307 Epilog............................................................................................................................................................................................................. 319

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 1

Kacie

- Mamoooooooooo, Piper mi przeszkadzaaaaaaaaa! Przewróciłam oczami i spojrzałam sponad mojego podręcznika. Lucy siedziała w kuchni, patrząc gniewnie na Piper, która szturchała ją widelcem. - Dzień dobry, dziewczynki – zawołała radośnie moja mama, wchodząc do kuchni i zatrzymując się, aby wycisnąć pocałunek na głowie każdej z nich. – Co wy na to, abyśmy później zrobiły razem naszyjniki z koralików? - Jej! – pisnęły równocześnie, wszelkie ślady po kłótni na którą się zanosiło, wyparowały. Mama spojrzała na mnie i mrugnęła, a następnie spojrzała w dół i skinęła na książkę. - Dużo się już nauczyłaś? - Nie za bardzo. Jakoś nie mogę się dzisiaj skupić. Ciekawe dlaczego? – odpowiedziałam sarkastycznie, pokazując dziewczynkom język. Zachichotały, robiąc do mnie głupkowate miny. Został mi jeden rok w szkole dla pielęgniarek i miałam nadzieję, że nadchodzącej wiosny ukończę studia. Kiedy Zach i ja mieszkaliśmy w Minneapolis, pracowałam nocami w szpitalu – mówiąc ściślej, w recepcji na ostrym dyżurze. Od chwili, w której zaczęłam tam pracować, zakochałam się w tym chaotycznym środowisku, które działało na najwyższym biegu. Mogłam siedzieć i śnić na jawie, obserwując pielęgniarki, i całkowicie zazdrościć im

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

pracy. Tak bardzo tego pragnęłam. Tak szybko, jak zamieszkałyśmy z moją mamą, i zaoszczędziłam wystarczającą ilość pieniędzy, zapisałam się do szkoły dla pielęgniarek. - Więc, jak wygląda dzisiejszy porządek dnia? – zapytałam, nalewając sobie drugą filiżankę kawy. - Oglądałaś już wiadomości? – Mama zmarszczyła brwi, mrużąc swoje ciemno szmaragdowe oczy. Zaczęła okręcać swoje, już i tak kręcone włosy, a robiła to tylko wtedy, kiedy się martwiła. - Nie. Spojrzała w stronę dziewczynek, a potem ponownie na mnie, nachylając się bliżej, aby utrudnić tym wścibskim pięciolatkom usłyszenie jej słów. - Cóż, mówią o burzy stulecia, która dotrze w nasze strony jutro rano. Gwałtowne ulewy, powodzie, możliwe braki w dostawie prądu. Bajecznie, lato ledwo się zaczęło, a już czeka nas wielka burza. - Więc, wybieram się do miasta, żeby zaopatrzyć się w kilka rzeczy. Chcę się upewnić, że mamy wystarczająco dużo na co najmniej tydzień, tak na wszelki wypadek. Wiesz jak to jest się stąd wydostać, kiedy dużo pada, zwłaszcza będąc tak blisko rzeki Snake. – Wzięła z kuchennego blatu torebkę i klucze, i odwróciła się do mnie. – Potrzebujesz czegoś? - Nope, myślę, że wszystko mamy, dzięki – odpowiedziałam, wdzięczna, że w zeszłym miesiącu zaopatrzyłam się w kolorowanki i kredki. - Gigi! – krzyknęła Lucy, powodując, że moja mama zatrzymała się w progu i odwróciła się. - Tak, skarbie. Lucy przygryzła wargę, patrząc nerwowo na moją mamę, otrząsając się, kiedy Piper szturchnęła ją w bok. - Możesz nam przywieźć lody na patyku? – zapytała z zakłopotaniem Lucy. - Te czerwone! – wypaliła Piper, kończąc pytanie Lucy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Może. Zobaczę co znajdę. Dziewczynki, bądźcie grzeczne dla mamy, proszę. Wrócę za kilka godzin. – Jeszcze raz się do mnie odwróciła. – Kacie, niektórzy goście mogą zechcieć wcześniej się wymeldować i ruszyć w drogę, zanim dopadnie nas deszcz. Możesz mi dziś z tym pomóc? - Pewnie, ale to cię będzie kosztowało coś ekstra – drażniłam się. Mrugnęła, i zanim zniknęła w korytarzu, odwzajemniła mój uśmiech. Szczodrość mojej mamy była nieoceniona. Cztery lata temu, kiedy tornado wielkości kartki papieru na moim kuchennym blacie, porwało całe moje życie, kręcąc nim niekontrolowanie, nie zastanawiała się dwa razy nad przygarnięciem naszej trójki. Kiedy opadł kurz, spakowałam skromny dobytek, na którym mi zależało i otępiale wyruszyłam w godzinną drogę do domu w Pin City, gdzie mama posiadała i prowadziła zajazd. Nie tylko nie kazała nam nic płacić za mieszkanie z nią, ale dała mi również niewielką pensję i wiele swobody, abym gotowała dla gości. - W porządku dziewczynki, posprzątajcie po śniadaniu, proszę. Możecie pójść ze mną na przód i pomóc mi utrzymać fort, podczas nieobecności Gigi.

Kilka godzin później, wraz z dziewczynkami zwinęłam się na kanapie, w pokoju na przedzie i pożegnałam się z ostatnią, wyjeżdżającą parą. - Do widzenia doktorze Richardson, do widzenia pani Richardson! Jedźcie bezpiecznie – krzyknęłam, machając. - Do widzenia Kacie, skarbie, będziemy o was myśleli. Uważajcie na siebie podczas burzy. – Pani Richardson odmachała. – Zobaczymy się za kilka tygodni. - Jak tam moje trzy ulubione dziewczyny? – ryknęła Alexa, przechodząc przez drzwi wejściowe zajazdu. Piper i Lucy zeskoczyły z kanapy, aby pobiec i przytulić moją najlepszą przyjaciółkę.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Alexa była moją najlepszą przyjaciółką od ósmej klasy. Dopiero co wprowadziłam się tutaj po rozwodzie rodziców. Byłam nowym dzieciakiem i również całkiem nieśmiałym. Dodajcie to wszystko do kupy, a nie traficie prosto do stolika tych „super dzieciaków”. Alexa była zdecydowanie stałym bywalcem tej kliki. Była piękna, zwłaszcza dla ośmioklasistów. Miała proste, kruczoczarne włosy, które były tak długie, że sięgały jej do pasa. Chłopcy praktycznie się ślinili, kiedy przechodziła obok, nawet ci z liceum. Na naukach ścisłych, siedziała w ławce za mną, wraz z parą zapalonych sportowców. Pewnego dnia, kolesie byli znudzeni, i postanowili zabić czas, dokuczając mi. Myślę, że poczułam piątą papierową kulkę z tyłu głowy, kiedy usłyszałam, jak odezwała się Alexa. - Jezu, chłopcy, myślicie, że kiedykolwiek dorośniecie? – zbeształa ich. Byłam jej wdzięczna, że się odezwała, ale nie odwróciłam się aby jej podziękować. - Wyluzuj, Alexa, po prostu się wydurniamy – prychnął jeden z nich. - Cóż, jeśli nadal będziecie się zachowywali jak niedojrzałe dupki, to się przesiadam. Usłyszałam szelest papieru, zatrzaskującą się książkę, i w końcu jej krzesło zaskrzypiało o podłogę laboratorium. Umierałam, aby się odwrócić i zobaczyć co się działo, ale nie odważyłam się. Nie wspominając o tym, że byłam niesamowicie zawiedziona, że dziewczyna, która kazała im przestać, zmieniała miejsce. Prawie wyskoczyłam ze skóry, kiedy jej wielka książka uderzyła o wolną przestrzeń na stole obok mnie. Spojrzałam w górę w samą porę, aby złapać resztę jej papierów, zanim ześlizgnęły się po drugiej stronie stołu. - Cześć, nowa dziewczyno, jak się nazywasz? - zapytała, uśmiechając się do mnie słodko, kiedy usiadła. Emanowała pewnością siebie i natychmiast jej tego pozazdrościłam. - Kacie. Kacie Jensen – odpowiedziałam, próbując najmocniej jak mogłam, aby nie brzmieć jak mała, przestraszona myszka.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Jestem Alexa Campbell. Ci dwaj koniojebcy za nami, to Mark i Joey. Najwyraźniej muszą się jeszcze nauczyć, że aby sprawić, by dziewczyna ich zauważyła, trzeba być dla niej miłym, a nie zaczepiać ją jakbyśmy nadal byli w drugiej klasie. Spojrzała na nich, posyłając im nader sztuczny uśmiech i trzepocząc rzęsami. W końcu poczułam się wystarczająco pewna siebie, aby się odwrócić i rzucić na nich okiem. Siedziała tam dwójka wielkich futbolistów w koszulkach sportowych, ze zwieszonymi ramionami, patrząc w dół jak zbesztane dzieciaki. Od tego dnia Alexa i ja byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Na początku, byłam całkiem pewna, że wykorzystywała mnie, żeby ode mnie ściągać, ale byłyśmy nierozłączne i każdy o tym wiedział. Nie byłam tak otwarcie pewna siebie jak ona, ale zaczynałam się czuć bardziej komfortowo we własnej skórze. Skończyło się nawet na tym, że zostaliśmy z Markiem i Joey’em całkiem dobrymi przyjaciółmi. Kiedy Zach mnie zostawił i przeprowadziłam się do domu z moimi dziewczynkami, Alexa powiedziała mi, że zaoferowali, że go znajdą i pobiją go dla mnie. Królowa balu absolwentów, Lauren Kolar również należała do naszej grupy. Była niewinna i zawsze dostrzegała we wszystkich dobro, będąc całkowitym przeciwieństwem twardzielki Alexy. Nasza trójka się uzupełniała i nieustannie byłyśmy razem, do czasu, aż Lauren się przeprowadziła, krótko po tym, jak urodziłam dziewczynki. Nadal byłyśmy blisko, ale widywałyśmy się tylko wtedy, kiedy przyjeżdżała do domu, aby odwiedzić rodziców. - Jesteście gotowe na ten jutrzejszy deszcz? – Alexa podała każdej dziewczynce po lizaku. - Ech, uwierzę w to jeśli zobaczę – powiedziałam, zbywając ją nonszalanckim machnięciem ręki. – Ci ludzie od pogody, nigdy nie wiedzą o czym do licha mówią. - Nie wiem, ostatnie co słyszałam, to jak mówili, że w ciągu dwudziestu czterech godzin spadnie ponad dwadzieścia centymetrów deszczu. – Jej ciemne, kobaltowe oczy były duże i poważne. Westchnęłam.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- To jest jedna z tych chwil, kiedy mieszkanie w Krainie Dziesięciu Tysięcy Jezior1 nie jest takie wspaniałe. Nie jest również świetnie mieszkać nad jednym z nich, nie przy takiej ilości zapowiadanego deszczu. Będziemy mieli szczęście, jeśli altana nie odpłynie. - Nie pieprz. – Spojrzała szybko na Lucy i Piper, a następnie znów na mnie i skrzywiła się. – Sorki. Przewróciłam na nią oczami. - Dziewczynki, ignorujcie ciocię Alexę i jej brzydkie usta. - Mamusiu, ty też czasami mówisz to słowo! – powiedziała z szerokim uśmiechem Lucy. - Okej, nie mówmy o tym teraz. – Zaśmiałam się i odwróciłam się do Alexy, niezwłocznie zmieniając temat. – Więc zamykasz jutro sklep? Alexa była właścicielką uroczej, małej kwiaciarni w mieście, która nazywała się „Pokręcony Płatek”. Miała niesamowite oko do detali i była wspaniała w projektowaniu i tworzeniu. Dzwonią do niej ludzie z całego kraju, aby złożyć u niej zamówienie. - Taa, ale miejmy nadzieję, że tylko jutro. Sezon weselny jest tuż tuż, a ja mam milion rzeczy do zrobienia, aby się na to przygotować. Ale, jutro żadnej pracy! Chwyciła się pod ręce z Lucy i Piper, i tańczyły wokół foyer. - Och czekaj. – Nagle się zatrzymała. – Przyniosłam bukiet dla twojej mamy. – Wyszła na zewnątrz i wyciągnęła z papierowego stożka piękny bukiet róż, tulipanów i lilii. - Lizus. – Uderzyłam ją ramieniem, zabierając kwiaty. – Dam jej kiedy wróci. - Och, dopiero co ją widziałam. Była w warsztacie, rozmawiając z Fredem. Coś na temat worków z piaskiem.

1

Minnesota - stan leżący w środkowo-zachodniej części USA znany również jako „Kraina 10 000 jezior” lub „Stan Gwiazdy Północnej.”

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Fred był naszym konserwatorem, który mieszkał w mieszkaniu nad garażem. Pomagał mamie w większości obowiązków na zewnątrz i z różnymi naprawami na terenie posesji. Był tutaj tak długo jak my. On i mama dobrze razem współpracowali i byłam zachwycona, kiedy dziewczynki nieoficjalnie przyjęły go jako przyszywanego dziadka. - Prawdopodobnie świrują bez powodu. Nadal mam nadzieję, że ci szaleni prognostycy od pogody mylą się i nie spadnie tyle deszczu ile myślą – powiedziałam, krzyżując w powietrzu palce. - Pffi, utrzymuj to pozytywne myślenie. Ja z kolei wychodzę, aby zdobyć trochę paliwa do generatora, potem wpadnę po zgrzewkę piwa dla Dereka, a potem do domu. Pa, dziewczynki! – krzyknęła w drodze do wyjścia. - Pa, ciociu Alexo! – krzyknęły za nią. Pozwoliłam dziewczynkom pałaszować lizaki w salonie, kiedy poszłam do kuchni, aby wstawić kwiaty do wody. Kochałam kuchnię w zajeździe. Nie tylko była wielka, ale także ciepła i zachęcająca. Mama obrała sobie za cel, aby mówić wszystkim gościom, żeby czuli się tu jak u siebie w domu, więc przez cały czas zostawiała otwartą kuchnię. Szafki były pełne starodawnych naczyń nie do pary i każdym małym urządzeniem, jakie możecie sobie wyobrazić. Trzymała również większą niż normalnie spiżarkę, napchaną różnego rodzaju przekąskami i kuchennymi produktami spożywczymi, aby ludzie używali ich według chęci. W spiżarni były półki, zapełnione słojami pełnymi owoców i warzyw, które konserwowała. Właśnie skończyłam wkładać kwiaty do wazy, kiedy tylne drzwi stanęły otworem i weszła mama, wraz z wielkim podmuchem chłodnego powietrza. - Fiu fiu! Już robi się tam wietrznie – powiedziała, próbując zamknąć tylne drzwi z pełnymi rękami zakupów. Postawiłam wazę na wyspie kuchennej i popędziłam do niej, aby wziąć torby. - Bajecznie – odpowiedziałam sarkastycznie. Spojrzała na kwiaty. - Są piękne!

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Taa, Alexa je dla ciebie przyniosła. Właściwie dopiero co wyszła. Powiedziała, że widziała cię w warsztacie. - Och, racja – powiedziała. – Debatowaliśmy z Fredem czy rozłożyć worki z piaskiem wzdłuż brzegu, czy też nie. Czy wszyscy goście wyjechali? Jakieś problemy? - Wszystko było świetnie. Richarsonowie powiedzieli, że wrócą za kilka tygodni. - Dobrze. A co z Alexą? Zamyka na tydzień? - Nie jestem pewna, ale co najmniej do jutro będzie miała nieczynne. Wstąpiła, aby dać ci kwiaty i napchać dziewczynki cukrem. Musiała iść kupić dla Dereka kilka rzeczy, a następnie zamyka się w domu na kilka kolejnych dni. Derek był mężem Alexy. Byli razem od pierwszej klasy liceum i wzięli ślub zaraz po zakończeniu. Wszyscy zakładali, że musiała być w ciąży, ale tak naprawdę byli bardzo zakochani i podekscytowani, aby zacząć razem wspólne życie. Są małżeństwem blisko sześć lat i nadal nie rozmawiali o dzieciach. Powiedziała mi kiedyś, że za każdym razem, kiedy jej biologiczny zegar zaczyna bić, spędza dzień z Piper i Lucy, a potem wciska przycisk drzemki na kolejny rok. - Alexa i Derek są uroczą parą, czyż nie? – Spróbowała niewinnie zapytać mama, choć wiedziałam dokąd zmierzała. Westchnęłam, natychmiast żałując, że wypowiedziałam imię Dereka. - Tak, mamo, są rozkoszni. Nie zaczynaj. - Co? Niczego nie zaczynam, to zwyczajne spostrzeżenie – powiedziała rzeczowo. - Mhmm. - Okej, dobra, zaczynałam. Myślę sobie po prostu, że byłabyś o wiele szczęśliwsza, gdyś również sobie kogoś znalazła – mówiła chaotycznie, tak szybko jak mogła. – Chcę tylko widzieć, że jesteś szczęśliwa. Zasługu… - Przestań – przerwałam jej. – Co sprawia, że myślisz, iż jestem nieszczęśliwa?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nie miałam na myśli tego, że jesteś nieszczęśliwa. Masz tylko dwadzieścia cztery lata, Kacie. Jesteś singielką już od czterech lat. Najwyższy czas, abyś wróciła do gry. Co z synem Richardsonów, Cameronem? – Wyszczerzyła się i poruszyła na mnie brwiami w górę i w dół. - Mamo, po pierwsze, nie interesuje mnie Cameron. A po drugie, chodziłam na randki. Żaden z nich nie był tym, kogo szukałam… potrzebuję właściwego faceta, idealnego faceta, statecznego faceta. Muszę zrezygnować z facetów, którzy dobrze całują i tym razem użyć mózgu. Wcześniej umawiałam z niedojrzałym, nieodpowiedzialnym frajerem. Spójrz dokąd mnie to doprowadziło. - Doprowadziło cię to do dwóch, pięknych dziewczynek, oto gdzie – powiedziała defensywnie, kontynuując wykładanie zakupów do szafek. - Oczywiście że są wspaniałe, mamo, ale chciałabym żebyśmy miały prawdziwą rodzinę. Samotne wychowywanie dwóch pięciolatek nie jest łatwe – odpowiedziałam, pocierając skronie i po cichu życząc sobie, aby zniknął nadciągający ból głowy. - Samotne? – oskarżyła, obracając się gwałtownie, aby na mnie spojrzeć. Wiedziałam, że miałam kłopoty. - Prawie wcale nie jesteś sama, Kassandro! Ocho. Nazwała mnie Kassandra; nigdy tego nie robiła. - Nie miałam tego na myśli w taki sposób, jak to zabrzmiało, mamo. Jesteś ekstremalnie pomocna. Chodziło mi tylko o to, że chciałabym, abyśmy miały tradycyjną rodzinę. No wiesz, dwoje rodziców… - powiedziałam cicho, śledząc palcem wypukłe, szklane dekoracje na wazie i próbując nie nawiązać z mamą kontaktu wzrokowego. - Cóż, to czas abyś wyszła do ludzi, Kacie, tak naprawdę. Zach odszedł i nie wróci. Opadła mi szczęka, kiedy otworzyłam oczy, aby spotkać jej. Nie rozmawiałyśmy o nim. Nigdy. Samo wspomnienie jego imienia sprawiało, że było mi niedobrze.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Mówiła dalej, tym razem jej głos był miększy. - Musisz ruszyć naprzód, i żyć własnym życiem. Stałam, wrośnięta w ziemię, a żołądek ciążył mi od wypełnionych emocjami kamieni. Czy ona sądziła, że nie wiedziałam, że on odszedł? Żyłam tym; każdego jednego dnia, żyłam tym. Sądziłam że ona, spośród wszystkich ludzi, zrozumie ból, który wiązał się z tym, że ktoś od ciebie odchodzi. Łzy zakuły mnie w oczy. - Um, pójdę się położyć. Nie czuję się za dobrze. Możesz mieć oko na dziewczynki? – wyplułam, spiesząc, aby opuścić kuchnię, zanim mogłaby odpowiedzieć. - Kacie, proszę nie idź! – krzyknęła za mną, ale nie odwróciłam się. Już byłam w połowie korytarza prowadzącego do naszego mieszkania, i w tej chwili jedyne czego chciałam, to być sama. Usłyszałam, że jeszcze raz zawołała moje imię, kiedy rzuciłam się na łóżko i zanim zasnęłam, zapłakałam w poduszkę głębokim, terapeutycznym płaczem.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 2

Brody

Po rzuceniu worka marynarskiego na podłogę, w moim Fordzie F250 Super Duty, odsunąłem się, żeby mój czarny Lablador, Diesel, mógł wskoczyć na siedzenie pasażera. Odwróciłem się w stronę mamy, która stała za mną ze skrzyżowanymi na piersi rękami, tupiąc nerwowo stopą. Nie mogłem się powstrzymać i wyszczerzyłem się do niej. - Mamo, będzie ze mną dobrze – powiedziałem jej jakiś milionowy raz tego ranka. - To długa droga, Brody i pogoda zrobi się naprawdę zła. Nie możesz zostawić tutaj na kilka dni ciężarówki i złapać szybki lot do domu? – Błagała mnie oczami, abym dzisiaj nie wracał do Minneapolis. - Po pierwsze, to trzygodzinna jazda, więc nie taka długa. Po drugie, jeśli pogoda będzie taka zła, to i tak dzisiaj nigdzie nie polecę. A po trzecie, mam tonę gów… - Powstrzymałem się, kiedy uniosła na mnie brew – …rzeczy do zrobienia w domu. Będzie dobrze. I zanim ponownie zapytasz – nie, nie zostawię tutaj ciężarówki. – Podszedłem i uniosłem ją z ziemi w niedźwiedzim uścisku. - Proszę, dzwoń do mnie co pięć minut – powiedziała stłumionym głosem w moje ramię, zmartwienie w jej głosie było oczywiste. - Nie ma problemu. I tak nie będę w stanie nic zobaczyć przez tę ulewę, więc oderwanie oczu od drogi, aby do ciebie dzwonić nie powinno być problemem. - Wykręciła się z moich ramion. Tak szybko, jak jej stopy dotknęły ziemi, walnęła mnie w ramię tak mocno jak mogła. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- To nie jest zabawne, Brody Michaelu. To niesamowite, że nawet w wieku dwudziestu siedmiu lat, kiedy mama zwraca się do ciebie drugim imieniem, to sprowadza cię to do uczucia, jakbyś był jedenastolatkiem, który rozbił okno w sypialni piłką do baseballa. Albo, jak w moim przypadku, krążkiem do hokeja. Uginam kolana, obniżając się do jej poziomu i kładę dłonie na jej ramionach, patrząc jej prosto w oczy. - Będzie. Ze. Mną. Dobrze. Proszę nie martw się. - Kiedy pewnego dnia będziesz miał dzieci, Brody, to zrozumiesz. Mogą dorosnąć i opuścić twój dom, ale nigdy nie opuszczą twojego serca. Nigdy nie przestaniesz się martwić. – Westchnęła, mrużąc na mnie oczy. – A kiedy twoim synem jest Brody Murphy, to wykazujesz tendencję do jeszcze większych obaw. - Ha! Dzięki za zaufanie, mamo. Ale poważnie, ze mną dobrze. Meteorologowie powiedzieli, że dziś rano nie spadnie tak wiele deszczu, jak pierwotnie myśleli. - Taa, cóż, więc są idiotami. Już zaczęło padać na południe stąd, i to mocno. - Owinęła się ramionami, a jej włosy praktycznie posiwiały na moich oczach. - Po prostu bardzo szybko przez to przejadę. Żaden problem. Im dłużej tutaj stoję, tym więcej czasu zajmie mi dotarcie do domu. – Mrugnąłem do niej i wskoczyłem do samochodu, kiedy odwzajemniła się śmiertelnym spojrzeniem. Już się pożegnałem z całą rodziną w domu, ale jakoś wiedziałem, że wyjdzie za mną na zewnątrz, błagając mnie po raz ostatni, abym został, i kochałem ją za to. Silnik z rykiem obudził się do życia, kiedy odpaliłem ciężarówkę i szybko wycofałem z podjazdu, zanim zdecydowała się rzucić na maskę. Opuściłem okno i po raz ostatni jej pomachałem, kierując się w stronę drogi. - Okej, kubek kawy i możemy ruszać – powiedziałem do siebie na głos, kiedy zatrzymałem się przy Dunkin’ Donuts. Sięgnąłem do radia i przełączyłem na poranną audycję, aby posłuchać najnowszych wieści pogodowych. Mama nigdy się o tym nie dowie, ale byłem nieco zdenerwowany. Zapowiadali jedną z najgorszych serii burz, jakich dawno nie widzieliśmy, i naprawdę chciałem przetrwać je w domu. Miałam zamiar wyjechać kilka godzin temu, ale nalegała,

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

że najpierw mnie nakarmi, a kim ja byłem, żeby odrzucić babeczki mamy, jej sos i bekon? Zegar wskazywał 11:30. Cholera, muszę się zbierać. Około półtorej godziny później, kusiło mnie aby zadzwonić do domu i powiedzieć jej to, co każda matka chce usłyszeć od swojego dziecka. Miałaś rację. Drogi były śliskim bałaganem, a deszcz padał tak mocno, że ledwo cokolwiek widziałem przez przednią szybę. Jechałem, a samochód za samochodem zjeżdżał na pobocze autostrady, wpadając w poślizg lądowały w rowie i przy każdym wyjeździe tworzyły się korki. Wszystkie znaki motelów jakie mijałem świeciły napisem „brak miejsc.” Padało mocno i szybko. Moje oczy były nadwyrężone od tak mocnego skupiania się, ale powtarzałem sobie, żeby przejechać tylko ten zły odcinek, a potem będę mógł się zatrzymać i zrobić sobie małą przerwę na kawę. I przerwę na toaletę, dzięki wielkiej kawie i dużemu kubkowi coli, które wypiłem. Zauważyłem przede mną srebrną Hondę Civic, która w połowie znajdowała się poza drogą. Spojrzałem przez okno, kiedy ją mijałem, a na siedzeniu kierowcy siedziała kobieta zasłaniając dłońmi twarz i wyglądając na całkowicie spanikowaną. Zatrzymałem się na poboczu i wycofałem, aż znalazłem się przed nią. Zarzuciłem na głowę czapeczkę baseballową i wyskoczyłem z auta. Kiedy kierowałem się do jej ciężarówki, wysiadła i spotkała się ze mną w pół drogi. - Tak bardzo dziękuję, że się zatrzymałeś – przekrzykiwała deszcz drżącym głosem. Kiedy dotarłem bliżej, zdałem sobie sprawę, że była bardziej w wieku mojej babci niż mamy. - Żaden problem. Wygląda na to, że przód pani samochodu utknął w błocie, hm? - Taa, ześlizgnęłam się z drogi i teraz nie mogę wyjechać. - Zobaczmy, czy uda nam się panią wyciągnąć, aby mogła pani jechać w swoją stronę. Mam w ciężarówce łańcuchy. Zaraz wracam.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Około dwadzieścia minut później pomachałem jej na pożegnanie i wspiąłem się z powrotem do samochodu ze świeżym, borówkowym ciastem. Okazuje się, że słodka, starsza pani była na zewnątrz w tę pogodę, dostarczając ciasta do swojego kościoła, aby mieli je na sprzedaż wypieków w ten weekend. Po tym jak wypchnąłem jej samochód, próbowała dać mi pieniądze. Powiedziałem, że absolutnie ich nie przyjmę, więc nalegała, abym przynajmniej wziął ciasto. Jak mogłem jej odmówić? Wyciągnąłem telefon, zrobiłem zdjęcie ciasta i wysłałem mamie z wiadomością, która głosiła. Jeśli ześlizgnę się z drogi i nikt nie będzie mógł mnie znaleźć, to przynajmniej nie będę dzisiaj głodny. Powinna pokochać tę wiadomość. Śmiałem się do siebie, odkładając telefon na środek przegrody samochodu. Zaćwierkał minutę później, i zanim w ogóle go otworzyłem, byłem całkiem pewny, że miałem kłopoty. NIE zmuszaj mnie, abym przyjechała i cię znalazła. Oczy na drogę, proszę pana. Przysięgam, że gdyby mogła, to by mnie uziemiła. Jednak miała rację; z minuty na minutę drogi stawały się coraz gorsze i musiałem uważać. Sześć, bardzo powolnych i będących torturą kilometrów później, zdecydowałem, że jeśli zamierzałem kontynuować jazdę, to potrzebowałem stacji benzynowej i łazienki, i to szybko. Po krótkim postoju, wyjechałem ze stacji z pełnym bakiem i świeżym kubkiem kawy w dłoni. Zawróciłem w stronę autostrady i kontynuowałem jazdę, mijając światła, przez które dopiero co przejeżdżałem. To wtedy uderzyła we mnie panika. Nigdzie w pobliżu nie było już żadnych innych świateł. - Musicie sobie ze mnie, kurwa, żartować! – wrzasnąłem na głos, strasząc śpiącego na siedzeniu pasażera Diesela. Spośród wszystkich cholernych zjazdów, które minąłem, wybrałem jedyny bez powrotnego wjazdu na autostradę. Zawróciłem ze złością i dąsając się wróciłem na stację benzynową, a potem wyjechałem stamtąd z podwiniętym ogonem, tak szybko jak mogłem. Kilka minut później byliśmy z powrotem na trasie, miałem taką nadzieję. - Okej, Diesel, koleś powiedział, że droga powinna pojawić się po naszej prawej, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia gdzie do cholery jesteśmy. Jeśli

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

jeszcze kiedykolwiek pozwolisz mi opuścić dom bez zabrania GPSu, to przez tydzień będziesz spał na tarasie. – Diesel przechylił głowę na bok i uniósł na mnie jedno ucho. Sięgnąłem i poklepałem go po głowie. Nagle nacisnąłem na hamulec i szarpnąłem ciężarówką w prawo, prawie przegapiając drogę, której potrzebowaliśmy, aby wrócić na autostradę. Piorun strzelił tak głośno, że zatrząsł autem, a błyskawica rozjaśniła ponure niebo. Ciężarówka chlapała i łomotała, kierując się przez głębokie kałuże na drodze wiejskiej. Nigdy, bardziej niż w tym momencie, nie byłem wdzięczny za wysokie podwozie ciężarówki. Mrugające na pomarańczowo światło przede mną przykuło moją uwagę. Kiedy zbliżyłem się do drewnianego mostu, zacisnąłem z frustracji dłonie na kierownicy. Wziąłem głęboki oddech i policzyłem do dziesięciu, kiedy patrzyłem na migające na pomarańczowo światło na drewnianym koźle przede mną. Widniał na nim szablon ze słowami „MOST ZAMKNIĘTY” i cały owinięty był żółtą taśmą bezpieczeństwa. - Cóż kolego, ten cholerny żart o cieście borówkowym mógł właśnie zawrócić, i ugryźć nas w tyłek, hm? Ponownie zawróciłem i zacząłem wracać tam, skąd przyjechałem. Po prawej zobaczyłem kolejną drogę gruntową, która wyglądała jakby prowadziła bardziej w sam środek niczego. - Ech do diabła. Czemu nie? – powiedziałem na głos, skręcając i podążając tą drogą. W tej chwili byłem tak zgubiony, że naprawdę miałem gdzieś to, gdzie wylądujemy. Przejechałem kilkaset metrów w gęstym błocie i westchnąłem, kiedy zatrzymałem się przy domu. Ostatecznie to nie była droga; to był pieprzony podjazd. I bądź tu mądry. - Więc powinniśmy zapukać i zapytać o kierunek, czy zwyczajnie zawrócić i zrobić to na własną rękę? – Diesel wstał, rozciągając przednie nogi tak daleko, jak mógł, nachylił się i polizał mnie po twarzy. Zatrzymałem się i żartobliwie go odepchnąłem. - Masz rację, nie potrzebujemy pomocy, cholera. Wrzuciłem wsteczny, odwracając się, aby wyjrzeć przez tylną szybę i usłyszałem oczywisty dźwięk kręcących się opon. Napiąłem klatkę piersiową, kiedy ponownie wcisnąłem pedał gazu. Cała ciężarówka zatrzęsła się, kiedy opony obracały się w kółko, zakopując się głębiej w błocie. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nie, nie, nie, NIE! – Walnąłem mocno dłonią w kierownicę. Pierś falowała mi ze złości, kiedy skanowałem posiadłość, szukając jakiegokolwiek śladu pojazdu, który mógłby mnie wyciągnąć. Nic. Ściskając telefon, musiałem walczyć z chęcią rzucenia nim, kiedy spojrzałem w dół i zobaczyłem, że dioda baterii powoli gasła. Padła. Oparłem bok głowy o kierownicę i patrzyłem na Diesela, który machał ogonem, język wystawał mu z pyska i był szczęśliwy, jak tylko mógł. Dotarła do mnie groteskowość mojej sytuacji, i zacząłem się szaleńczo śmiać, aż w oczach pojawiły mi się łzy. - Okej, zostań tutaj i bądź dobrym stróżującym psem. Upewnij się, że nikt nie odjedzie, a ja pójdę sprawdzić ten dom. – Diesel ziewnął i położył głowę na środkowej konsoli, kiedy wyskoczyłem z ciężarówki i skierowałem się przez błoto w stronę drzwi frontowych. Drewniany znak, który wisiał zaraz obok nich, głosił Żurawinowy Zajazd. Nie miałem pojęcia w jakim mieście byłem, ani czy w ogóle byłem jeszcze w pieprzonej Minnesocie, ale, o ironio, ostatecznie to mogła nie być najgorsza decyzja. Miejmy nadzieję, że możemy pobyć tutaj przez noc, a jutro rano skierować się do domu. Ogłuszający huk pioruna wstrząsnął moją piersią, kiedy sięgnąłem i zapukałem do drzwi. 3

3

Cranberry Inn – tytuł tej serii ;)

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 3

Kacie

- Ow! – Potarłam miejsce na czole, które teraz bolało od ciągłego dźgania w nie malutkim palcem. - Mamo! Mamo! Obudź się! Spójrz na ten cały deszcz! – Lucy i Piper skakały w górę i w dół na moim łóżku, jakby to był świąteczny poranek. Chciałabym podzielać ich entuzjazm. Byłam owinięta moją ciepłą kołdrą jak kokonem, śniąc o palmach, piaszczystych plażach i owocowych drinkach z małymi parasolkami. Nie czułam pragnienia, aby wyjść z łóżka i stawić czoła dniowi, deszczowi, czy mojej mamie. Jednakże obowiązki wzywały, a dziewczynki pytały o śniadanie. Usiadłam na łóżku, założyłam kapcie i szlafrok, i spojrzałam na moje dwa aniołki, które wyglądały przez okno sypialni, chichocząc z powodu tego całego deszczu. - Chodźcie, umieram z głodu. Podczas gdy byłam zajęta robieniem drożdżowego chlebka, ulubionego smakołyku dziewczynek, Fred zajmował je w pokoju dziennym grą w Candyland. Oczy mamy były przyklejone do telewizora, ponieważ nie chciała przegapić najnowszych wiadomości pogodowych. Ogień płonął w kominku, i poza tym, że w domu nie było gości, był to dzień jak co dzień. Stałam przy blacie, mieszając w misce roztopione masło i cynamon, kiedy stanęła obok mnie mama i oparła czoło o moje ramię. - Kocham cię, wiesz o tym, prawda? – zapytała. - Wiem. Ja też cię kocham, mamo.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Nachyliłam się i pocałowałam ją w policzek, wiedząc, że to był jej sposób na przeproszenie za ostatnią noc. Nieczęsto się kłóciłyśmy, i nie pamiętam kiedy doprowadziła mnie do płaczu. Chociaż tak naprawdę to nie ona wywołała moje łzy; to bardziej bolesne wspomnienia o moim związku z Zachem i wątpliwość, że kiedykolwiek znajdę idealnego mężczyznę dla mnie i dla dziewczynek. Nagle ktoś głośno zapukał do drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie, zastanawiając się, kto przy takiej pogodzie był na zewnątrz. Zanim mama mogła w ogóle ruszyć w stronę drzwi… nastąpiło kolejne głośne pukanie. Wyparowała z kuchni z Fredem, który był zaraz za nią. Razem z dziewczynkami trzymałyśmy się z tyłu. Usłyszałam rozmowę i kilka minut później mama pojawiała się w kuchni z piękną rudowłosą, która wyglądała jakby miała około czterdziestu lat, i z małą dziewczynką, która, z tego co sądziłam, była mniej więcej w wieku Lucy i Piper. - Kacie, to jest Cathrine. Cathine, to moja córka Kacie. A to jej dziewczynki, Lucy i Piper – powiedziała, odwracając się do dziewczynek, które już były u jej boku, niecierpliwe, aby poznać nową przyjaciółkę. Wytarłam ręce w ścierkę i podeszłam, aby uścisnąć jej dłoń. - Cześć Cathrine, miło cię poznać. – Uśmiechnęłam się ciepło. - Ciebie również miło poznać, Kacie. To moja córka, Jenna. Owinęła rękę wokół nieśmiałej, małej dziewczynki, która się za nią chowała. - Przepraszam, że tak się do was wpraszamy. Dojechałam tak daleko jak mogłam, ale z minuty na minutę drogi robią się coraz gorsze, a most na końcu drogi jest zamknięty. Nie wiedziałam co innego zrobić. Głos jej się łamał, kiedy powstrzymywała łzy. - Och, to nie problem. – Mama pospieszyła i objęła jej ramiona ręką. – Wszyscy nasi goście wcześniej wyjechali, więc mamy mnóstwo miejsca. Poza tym, Lucy i Piper będą podekscytowane mając kogoś jeszcze do zabawy. Na te słowa, Lucy i Piper wzięły Jenne za rękę i pociągnęły ją, aby dołączyła do gry w Candyland.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Tego dnia jeszcze trzy razy ktoś pukał do drzwi i wszyscy mówili to samo. Drogi były zbyt złe, aby kontynuować jazdę i byli zdesperowani, aby znaleźć miejsce w którym mogli się zatrzymać. Pierwsi byli Henry i Melissa, słodka para. Następna była Ashley, śliczna dziewczyna z ikrą, w wieku studenckim, z którą, jak sądziłam, mogłabym się dogadać przez kolejnych kilka dni, a jako ostatnie przybyły siostry w średnim wieku, Pat i Sue, które były w drodze na wystawę antyków w Wisconsin. Mama była podekscytowana, wchodząc w ekstremalny nastrój gospodyni domu. Kiedy zajazd był pełen pękała z dumy. Żyła dla tego. Przez całe popołudnie dom był pełen gwaru; ludzie porównywali swoje spotkania z samochodami, które utknęły i z zalanymi drogami. Było późne popołudnie, a ja właśnie ściągałam z palnika moją wielką porcję bajecznego chili na obiad, kiedy usłyszałam kolejne pukanie do drzwi. Mama była na zewnątrz, na tylnym tarasie, zbierając więcej drzewa do kominka. Z takim poziomem hałasu w domu nie byłam zaskoczona, że Fred nie usłyszał pukania, więc wytarłam dłonie o koszulkę i skierowałam się na przód domu. Otworzyłam drzwi i oddech uwiązł mi w gardle – nie byłam pewna czy to z powodu rozdzierającego uszy trzasku pioruna, który wpadł do domu wraz z otwarciem drzwi, czy odpowiedzialny za to był stojący na tarasie mężczyzna. Wysoka, mokra postać stała w czarnej bluzie z kapturem North Face i czapeczce baseballowej. Dłonie miał wciśnięte w kieszenie dżinsów. Wiatr chłostał wokół niego i miał jasnoczerwone policzki, ale spojrzał na mnie sponad długich, gęstych rzęs i uśmiechnął się dużym, seksownym uśmiechem. Przysięgam, że koniuszki jego idealnych zębów zalśniły tak, jak w filmach. Odsunęłam się, wskazując, aby wszedł do środka. Kiedy stanął w drzwiach zaschło mi w ustach. Był duży, o wiele większy, niż na jakiego wyglądał stojąc na tarasie. Zgadywałam, że był prawie trzydzieści centymetrów wyższy od mojego metra pięćdziesiąt siedem. Ściągnął czapeczkę, ujawniając ciemnoczekoladowe włosy, które były mokrym bałaganem krótkich, luźnych loków. Ponownie uśmiechnął się tym uśmiechem gwiazdy filmowej. Tym razem zauważyłam dwa, duże dołeczki po obu stronach jego ust. Serce waliło mi tak głośno, że byłam pewna, iż zaraz wyskoczy z piersi i wyląduje na podłodze foyer, u jego stóp.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Fiu fiu! Tam na zewnątrz jest brutalnie. – Strzepnął z kurtki nadmiar wody i przesunął dłońmi przez włosy, mierzwiąc je w najbardziej uroczy sposób. - Cześć, jestem Brody Murphy. – Wyciągnął do mnie dłoń, abym nią potrząsnęła. - Cześć, jestem… - Miałam pustkę w głowie. Kiedy zamilkłam, uniósł z ciekawości brew i uśmiechnął się do mnie. Jasna dupa, zaraz zemdleję. Ogarnij się, Kacie. - Kacie, Kacie Jensen. W chwili, w której jego wielka dłoń okryła moją, poczułam, że całe moje ciało obudziło się z hibernacji. Jego ciepła, silna dłoń zadziałała jak akcelerator, który postawił w ogniu każdą komórkę i nerw w moim ciele. Poczułam się jak idiotka, kiedy zdałam sobie sprawę, że skończyliśmy potrząsać swoimi dłońmi, ale nie wysilałam się, aby już odsunąć moją. Szybko ją wyrwałam i instynktownie owinęłam się rękami. - Źle skręciłem i myślałem, że byłem na drodze. Ciężko dostrzec że to podjazd. Tak czy siak, moja ciężarówka utknęła w błocie przed domem. Istnieje jakaś szansa, że załapię się na pokój na noc? Opadły mi ramiona, a wraz z nimi serce. - Uch, och. – Odczytał z mojej twarzy rozczarowanie. – Nie macie żadnych wolnych pokoi? - Nie, wszystkie są zajęte – odpowiedziałam cichym, prawie niesłyszalnym głosem. - Och. – Wziął głęboki oddech i z wysiłkiem go wypuścił. – Nic się nie stało, wykombinuję sposób, aby wyciągnąć ciężarówką i ruszę dalej. Jestem pewien, że trochę dalej w górę drogi coś się znajdzie. - Zostań tutaj. – Odwróciłam się, aby poszukać mamy, ale już wychodziła zza rogu, z kuchni. - Witam! – powiedziała mama typowym, ciepłym, zapraszającym tonem. - Cześć, jestem Brody Murphy. – Ponownie zaoferował swoją dłoń. - Cześć Brody, jestem Sophia Jensen. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Macie tutaj naprawdę miłe miejsce – powiedział, błyskając do mamy swoim zniewalającym uśmiechem. Jeśli istniała jakaś bezpośrednia droga do serca mamy, to było nią komplementowanie zajazdu. To miejsce było jej drugim dzieckiem. - Właśnie po ciebie szłam. Wiem, że mamy komplet, ale na zewnątrz jest paskudnie. Nie możemy go odesłać w taką pogodę, mamo – wypaliłam, brzmiąc na bardziej zdesperowaną niż zamierzałam. - Oczywiście, że nie, skarbie. – Uśmiechnęła się do mnie z zainteresowaniem, zanim ponownie skierowała swoją uwagę na Brody’ego. - Nie mam żadnych wolnych pokoi, Brody, ale mam całkiem wygodną kanapę w pokoju dziennym. W ogóle nie ma tam prywatności, ale jest o wiele cieplej niż w twoim aucie. Byłoby nam niezmiernie miło, gdybyś z nami został. - Uch, jest jeden problem. Mam też psa. Jest super przyjacielski i całkowicie nauczony porządku, ale prawdopodobnie nieźle się na mnie wścieknie, jeśli mu powiem, że musi spać w ciężarówce. Istnieje możliwość, aby spał na podłodze, może w pralni? - Absolutnie nie! – powiedziała mama. – Żadnej pralni, może się zwinąć przy kominku. - Jesteś pewna? Nie chcę zawracać głowy. Mówił do mojej mamy, ale patrzył na mnie, sprawiając, że moje serce pędziło. - Nonsens. Możesz tutaj zostać, tak samo jak twój pies, to nieodwołalne. Wchodź do środka, zdejmij mokrą kurtkę i ogrzej się przez kilka minut, zanim pójdziesz po psa. Złapiesz zapalenie płuc. Objęła go ramieniem i poprowadziła w stronę tylnej części domu, a ja poszłam za nimi. - Właściwie jesteś w samą porę. Moja piękna, samotna córka dopiero co zrobiła wielką porcję przepysznego chili. Spojrzała na mnie i mrugnęła. Zarumieniałam się i przewróciłam oczami, w samą porę, aby spojrzeć w górę i złapać Brody’ego na tym, że się

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

odwraca i rzuca mi uśmieszek. Nagle zwinięcie się na kanapie i ukrycie na kilka następnych dni zabrzmiało, jak wspaniały pomysł.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 4

Brody

- Miejsce dla jeszcze jednej osoby? – zawołała Sophia, kiedy weszliśmy do kuchni. Natychmiast poczułem się komfortowo w jej dużym, ciepłym domu. Przeszła przez pokój, przedstawiając mnie wszystkim. W końcu dotarliśmy do trzech, małych dziewczynek, które gapiły się na mnie szeroko otwartymi oczami, jakbym był kosmitą. - Ta malutka, o tam, to Jenna, córka Catherine. A te dwa małe słodziaki to Lucy i Piper, bliźniaczki Kacie. Zanim zdołałem powstrzymać szok, lekko opadła mi szczęka. Byłem oszołomiony, że Kacie, ta śliczna dziewczyna z miedzianym, niechlujnym kucykiem, mająca na sobie białą, poplamioną chili koszulkę, była mamą. I to nie tylko mamą jednego dziecka, ale dwójki. Kacie dostrzegła zaskoczony wyraz mojej twarzy i jej oczy stały się smutne i skierowała je w zażenowaniu w stronę podłogi. Nagle poczułem się jak gigantyczny palant. - Tutaj Brody, chodź i usiądź obok mnie. – Ashley zaczęła ciągnąć mnie za rękę, w stronę wielkiego stołu w stylu domów gospodarczych, który oddzielał kuchnię od pokoju dziennego. Miała niewiele ponad dwadzieścia lat i była wystarczająco ładna, ale dziewczyny takie jak ona, które nieustannie usiłują przyciągnąć moją uwagę, były jak malutkie owieczki w wielkim stadzie. - Okej, jedna sekunda – odpowiedziałem przed odwróceniem się do Kacie. – Czy mogę gdzieś podładować trochę telefon?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Pewnie. – Malutki uśmiech przeciął jej twarz, kiedy wskazała gniazdko, umieszczone na płytkach, nad płytą kuchenną. – Tutaj. - Dzięki – powiedziałem, niezdolny aby odwrócić oczy od jej spojrzenia. Ashley ponownie pociągnęła mnie za rękę. Poszedłem za nią do stołu i usiadłem obok niej, ale nie mogłem oderwać oczu od Kacie. Nie wiem czego oczekiwałem pukając do drzwi tego zajazdu, może spodziewałem się zobaczyć małą, starszą panią z mnóstwem kotów, lub rodzinę kanibali w środku lasu? Cokolwiek to było, zdecydowanie nie była to ona. Malutka ślicznotka, której błyszczące, zielone oczy niemal powaliły mnie na dupę. Każdy ruch, jaki wykonywała po kuchni był hipnotyzujący, nawet sposób w jaki marszczyła nos, kiedy skupiała się na krojeniu chleba kukurydzianego na idealne, małe kwadraty. Podeszła do wielkiego garnka na kuchence, uniosła do ust drewnianą łyżkę i spróbowała chili. Prawie straciłem cholerną kontrolę, dokładnie tu przy stole, ale nie mogłem odwrócić wzroku. Nie obchodziło mnie nawet to, czy ktoś obserwował, jak na nią patrzyłem. To była najbardziej torturująca, przypadkowa pokusa, której częścią kiedykolwiek byłem, i cieszyłem się każdą sekundą tego. - No więc Brody, wszyscy spędziliśmy całe popołudnie poznając się nawzajem. A co z tobą? Skąd jesteś? – zapytał Henry z pokoju dziennego, za mną. Podskoczyłem na dźwięk swojego imienia i odwróciłem się na krześle, aby na niego spojrzeć. - Dorastałem około dwie godziny drogi stąd, na północ, ale teraz mieszkam w Minneapolis. - Ooooch, kocham Minneapolis – zagruchała Ashley, nachylając się bliżej, i kładąc dłoń na moim kolanie. - Co tam robisz? – kontynuował Henry. Dupa. Nikt tutaj nie wydawał się wiedzieć kim byłem i chciałem, aby tak zostało. Bycie anonimowym było miłą odmianą. Im szybciej się stąd wydostanę i ruszę w drogę do domu, tym lepiej. Szybko spojrzałem na Kacie, która wydawała się być tak samo zainteresowana moją odpowiedzią jak wszyscy inni.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

W minucie, w której nasze oczy się spotkały, szybko odwróciła się w stronę blatu. - Um… zajmuję się sprzedażą – odpowiedziałem. Serio, Brody? To najlepsze co mogłeś wymyślić? - Interesujące. Co sprzedajesz? - Sprzęt sportowy – odpowiedziałem pewnie, mając nadzieję, że zabrzmiało to przekonywująco, ale równocześnie wystarczająco nudno, żeby nie zapytał o nic więcej. Nie byłem zbyt dobrym kłamcą. Zanim mógł zapytać o coś innego, skierowałem moją uwagę na Freda. - Więc Fred, jak długo tutaj mieszkasz? - Och, teraz już około dziesięć lat. Pracowałem dla wcześniejszego właściciela i kiedy sprzedali to miejsce Sophie, poprosiła mnie, żebym nadal to robił, a ja z radością się zgodziłem. – Spojrzał na Sophie i mrugnął. Uśmiechnęła się, kończąc rozkładać talerze. - Brody, wyglądasz bardzo znajomo. Bawiłeś się w aktorstwo? - Henry spojrzał wprost na mnie; mrużył oczy, studiując mnie. Ashley usiadła prosto i sapnęła. - Znasz jakieś gwiazdy filmowe? Zaśmiałem się niekomfortowo, pragnąc, aby ktoś przerwał ten improwizowany wywiad, zanim powiem coś głupiego. - Nope, nigdy nie miałem nic wspólnego z aktorstwem. – Patrząc na Ashley, dodałem: - I sorki, żadnych gwiazd filmowych. Zassała dramatycznie dolną wargę i wydała irytujący, mały, nadąsany dźwięk. Spojrzałem na Kacie, która również zauważyła dziecinne zachowanie Ashley i przewróciła oczami. Jakby czytała mi w myślach, zaczęła stawiać na stole miski i krzyknęła: - Okej wszyscy, obiad gotowy. - Przepraszam, mamusiu – powiedziała Lucy, próbując się wcisnąć pomiędzy Kacie i stół. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Najpierw zapłata. – Kacie się pochyliła i ściągnęła swoje pełne, piękne usta. Lucy zachichotała i pocałowała mamę. Ta interakcja była najczystszą, najbardziej intrygującą rzeczą, jaką widziałem.

Obiad się kończył i ludzie siedzieli wokół, rozmawiając o pogodzie, kiedy odepchnąłem krzesło w tył i wstałem. - Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzało, jeśli na kilka minut was przeproszę. Chcę pobiec i szybko sprawdzić co u Diesela. - Diesela? – Sophia spojrzała na mnie zdezorientowana. - To mój pies, jest w ciężarówce. Sapnęła i uniosła w górę dłonie, uderzając nimi w boki twarzy. - Och mój Boże! Całkiem o nim zapomniałam. Biedactwo. Idź po niego, przyprowadź go, żebyśmy mogli go czymś nakarmić. - Dzięki, będę za kilka minut. Odpiąłem telefon od ładowarki, założyłem buty i mozolnie ruszyłem z powrotem do ciężarówki. Kiedy tam dotarłem, Diesel na mnie czekał, stojąc na siedzeniu kierowcy i machał ogonem z prędkością stu kilometrów na godzinę. Otworzyłem drzwi i zepchnąłem go na siedzenie pasażera, żebym mógł uciec z tej ulewy. - Hej, kolego! Byłeś samotny? Dyszał i w kółko lizał mi twarz. - Okej. Okej. Wyluzuj, muszę wykonać kilka telefonów. Chwyciłem telefon i wybrałem numer mamy. - Jesteś w domu? – odebrała. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Uch, ciebie też witam. – Zaśmiałem się. - Przepraszam, witaj. Jesteś w domu? - Nie, mamo. Nie jestem w domu, ale wymyśliłem, że lepiej się zamelduję zanim wyślesz ekipę poszukiwawczą. – Przerwałem, aby mogła się zaśmiać… nic. Kontynuowałem: - W skutek serii kompletnie gównianych wydarzeń, które wyjaśnię później, moja ciężarówka utknęła w błocie. Właśnie zjadłem najlepsze chili na świecie, w małym zajeździe gdzie spędzę noc. Znów cisza po drugiej stronie. - Mamo? - Mówiłam ci. Czy nie mówiłam ci, żebyś poczekał i jutro wrócił do domu? Dlaczego ty mnie nigdy nie słuchasz? - Mamo, – westchnąłem – miałaś rację, ja się myliłem. Nie chcę się kłócić, chciałem tylko żebyś wiedziała gdzie jestem. Most prowadzący na autostradę jest zalany, ale jutro powinien zostać otwarty, więc wtedy ruszę do domu. Będę cię na bieżąco informował, okej? Więcej ciszy. - Okej? Tym razem to mama westchnęła. - Tak, Brody. Dobrze. Czy to miejsce w którym się zatrzymałeś jest przyzwoite? - Cóż, na ścianach wiszą tasaki, a zza drzwi z kłódką dochodzą ciche krzyki. Ale poza tym jest świetnie. Kolejne westchnienie do słuchawki. - Brody, doprowadzisz do tego, że przedwcześnie osiwieję. Twoje siostry nie przysparzają mi problemów. Dlaczego musisz mnie torturować? Roześmiałem się głośno do telefonu. - Kocham cię mamo. Zadzwonię jutro. - Ja też cię kocham, Brody. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozłączyłem się i spojrzałem na Diesela. - Czy kobiety zawsze takie są, D? Bez przerwy się martwi. – Przechylił głowę na bok i spojrzał na mnie z ciekawością. – Jeszcze jeden telefon i wejdziemy do domu, poszukać czegoś do jedzenia. Zanim mogłem wybrać numer, zaćwierkał dźwięk przychodzącej wiadomości. Była od mamy… Czy mógłbyś, proszę, wysłać mi adres tego zajazdu… tak na wszelki wypadek, gdybyś już nigdy się nie odezwał? Roześmiałem się na głos i pokręciłem głową, dzwoniąc do mojego najlepszego przyjaciela i agenta, Andy’ego. - Siemano. - Dlaczego uparcie odbierasz telefon jak dupek? – drażniłem się. - Ach, oto moja zaginiona gwiazda. - Zaginiona? - Nie gadałem z tobą od kilku dni. Gdzieś ty był? - Mówiłem ci w zeszłym tygodniu, że jadę na kilka dni do domu. - Ach, racja. Sorki, nie skupiam się kiedy dzwonisz. Zazwyczaj czekam aż tabloidy dadzą mi znać gdzie jesteś. Albo policja. – Roześmiał się, wyraźnie z siebie dumny. Andy był moim najlepszym przyjacielem od drugiej klasy. Rzucałem kamieniami w samochody, które przejeżdżały obok placu zabaw podczas przerw i zmusiłem go, żeby się do mnie przyłączył, abym samotnie nie poszedł do więzienia gdyby mnie złapano. Od tamtej pory byliśmy przyjaciółmi. Przez cały college utrzymywał moją dupę z dala od kłopotów, więc wydawało się naturalne, że jako dorosły nadal miał mnie na oku i został moim agentem. Był bardziej jak brat niż jak przyjaciel, byliśmy razem na każdym etapie życia, i przyjąłbym za tego człowieka kulkę. Nie było wielu ludzi, którym ufałem tak jak jemu. - Jesteś przekomiczny, mój mieszkający na przedmieściu, jeżdżący mini vanem przyjacielu – rzuciłem żartobliwie. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Po pierwsze, to SUV. Po drugie, nie jeżdżę nim; moja żona to robi, dupku. Słuchaj, co robisz dziś wieczorem? Jeszcze nie wyszedłem z biura. Chcesz skoczyć na piwko? - Z przyjemnością stary, ale nadal jestem… gdzieś na północy. To długa historia, ale deszcz spierdolił moją podróż do domu. Do jutra utknąłem w jakimś zajeździe i mam nadzieję, że otworzą jutro ten cholerny most. A tak w ogóle to dlaczego do cholery pracujesz tak późno? Potrzebujesz świeżej warstwy białej farby, na twój drewniany płotek? – To była moja kolej, aby pośmiać się z własnego żartu. - Jesteś zabawnym, zabawnym facetem, Brody Murphy, ale nie. Ktoś musi mieć oko na twoje kontrakty, i radzić sobie z całą tą dramą, którą powodujesz. Spróbuj nie spalić tego zajazdu w którym się zatrzymałeś, hm? - Łapię, szefie. Pogadamy wkrótce. Rozłączyłem się i spojrzałem na Diesela. - Gotowy na jakieś żarełko, koleżko?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 5

Kacie

Po obiedzie, mama wykąpała dla mnie dziewczynki, podczas gdy ja sprzątałam kuchnię. Goście ulegli śpiączce wywołanej jedzeniem i rozeszli się do pokoi, wszyscy poza Ashley. Siedziała na kanapie, razem z Fredem, który pilnie oglądał wiadomości. Wyglądała na znudzoną na śmierć, grzebiąc w swoich sztucznych paznokciach i ziewając. Byłam pewna, że czekała na Brody’ego, który wspomniał, że poszedł pod prysznic. - Jak to wygląda? – Jedno proste zdanie, wypowiedziane zachrypniętym barytonem Brody’ego kiedy wszedł do pokoju, wysłało dreszcze przez całe moje ciało. Ashley ożywiła się, przerwała swoją intensywną sesję okręcania włosów i uśmiechnęła się do niego promiennie. Naprawdę była całkiem ładna i to mnie poważnie wkurzało. Pomyślałam, że wyglądałaby świetnie na ramieniu Brody’ego, i wypuściłam głęboki oddech. - Niedobrze, w ogóle niedobrze – odpowiedział Fred, przesuwając dłońmi przez swoje czarno-białe włosy i wstając z kanapy. – Okej, szalone dzieciaki, uciekam do łóżka. Muszę wcześnie wstać i upewnić się, że zajazd nie odpłynął. Wyszedł tylnymi drzwiami, kierując się do przytulnego mieszkania nad garażem. Byłam w nim kilka razy. Pachniało papierosami i było pełne pamiątek samochodów z podrasowanymi silnikami. To było wygodne miejsce, które idealnie pasowało Fredowi. Kochałam to, że tam był.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Chcesz obejrzeć film, kiedy ona skończy? – Usłyszałam jak Ashley szepcze niezbyt cicho do Brody’ego. Natychmiast zrobiłam się rozdrażniona, ponieważ poczułam się jak utrapienie w moim własnym domu i zaczęłam szybciej opłukiwać naczynia i wkładać je do zmywarki. Ostatnią rzeczą jaką chciałam oglądać, była ta dwójka, przytulona na kanapie, podczas wspólnego oglądania telewizji. - Zobaczymy, po dzisiejszym dniu jestem mega zmęczony. – Uśmiechnął się do niej uprzejmie. Spojrzałam w górę i zauważyłam, że znów zrobiła tę okropną, nadąsaną minę. Ktoś naprawdę powinien jej powiedzieć, jak nieatrakcyjnie wygląda kiedy ją robi. - Awww, no weź. Nie jestem jeszcze śpiąca – jęczała jak dziecko. - Przepraszam, Ashley. Moja dziewczyna prawdopodobnie nie byłaby zachwycona, gdybym spędził wieczór na kanapie, sam na sam z obcą osobą. – Poklepał ją po ramieniu i odszedł, grzebiąc w swoim worku marynarskim. Dziewczyna? Ma dziewczynę? Wtopa. Jednak, tak na serio, nie byłam zszokowana. Wydawał się czarujący i charyzmatyczny z tym swoim najbardziej zaraźliwym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam, nie wspominając już o tym, że był gorący jak diabli. Natychmiast zaczęło mnie do niego ciągnąć i nie dziwi mnie, że z innymi było tak samo. - Mamo, przeczytasz nam bajkę na dobranoc? – Lucy weszła do kuchni, wyrywając mnie z zamyślenia. Miała na sobie ulubioną pidżamę z Strawberry Shortcake i pełne ręce książek. - Chcę „Pinkalicious”3 – prosiła Piper, podążając za nią. - Pewnie, muszę tylko szybko skończyć sprzątać – odpowiedziałam, opłukując wielki garnek po chili. - Nie! Ja chcę „Jeśli dasz łosiowi babeczkę”4 - jęczała Lucy. 3

Pinkalicious – seria książek autorstwa Victorii i Elizabeth Kann. Pinkalicious to dziewczynka, która wykazuje wielką miłość do różowych rzeczy. 4 Książka dla dzieci autorstwa Laura Joffe Numeroff.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Piper zacisnęła małe rączki w pięści i gotowa na kłótnię napięła ręce po bokach ciałka, ale wkroczyłam do akcji. - Okej, skończę później. Co wy na to, abyśmy przeczytały obie? Wrzuciłam gąbkę do zlewu i odwróciłam się do dziewczynek, zdesperowana, aby zapobiec potencjalnej kłótni przed Ashley i Brodym. Usłyszałam jak Ashley chichocze na kanapie i musiałam zwalczyć pragnienie, aby wyrwać książkę z dłoni Piper i rzucić nią w jej czoło jak frisbee. - Jej! – wiwatowały razem dziewczynki, kiedy skręciłyśmy w dół korytarza, w stronę ich pokoju. Obudziłam się około godzinę później w łóżku Lucy, z wtulonymi po obu stronach dziewczynkami, które spały. Ich ulubiona książka „Pinkalicious” była otwarta i leżała na mojej piersi. Było nam tak ciepło i wygodnie, że kusiło mnie, aby naciągnąć koc i pójść z nimi spać. Przypominając sobie bałagan, jaki zostawiłam w kuchni, zmusiłam się aby wstać z łóżka, otulając je, kiedy kierowałam się do wyjścia. Podeszłam na koniec korytarza, odwróciłam się w stronę kuchni i zamarłam. Nie tylko włączono zmywarkę, ale blaty również były czyste, stół został wytarty na mokro, a resztki odłożone. Kwiaty Alexy idealnie spoczywały na środku wyspy kuchennej. Rozejrzałam się dookoła, a jedyną osobą która pozostała na dole był Brody, który siedział na kanapie w salonie, i oglądał kanał sportowy. - Wow! Świetnie tutaj wygląda – zawołałam. – Czy tobie mam za to podziękować? - Hej! – powiedział, wstając z kanapy, i wchodząc do kuchni. – Taa, pomyślałem, że pomogę. Przynajmniej tyle mogłem zrobić, wiesz, jako podziękowanie, ze to, że mogłem tutaj zostać. – Oparł się biodrem o krawędź wyspy i założył muskularne ręce na piersi, rzucając mi szczery uśmiech. Boże, te dołeczki mogą być moją zgubą. Były jak dwie, małe, sekretne bronie, idealnie umieszczone na jego policzkach, gotowe, aby w każdej chwili uderzyć i powalić cię na kolana. - Cóż, dziękuję ci za to – powiedziałam, machając w stronę kuchni. – Byłam pewna, że aż do północy będę tkwiła głęboko po łokcie w tłustym chili. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Żaden problem. Dało mi to również wymówkę, aby spławić Ashley. – Roześmiał się, jego oczy były szeroko otwarte. - Była całkiem nachalna, hm? - Ugh – jęknął. – Była okropna. Jest tak inteligentna jak ten blat kuchenny, a jej śmiech poważnie zaczynał mi działać na nerwy. - Odwaliła się kiedy powiedziałeś jej o dziewczynie? – Próbowałam być spokojna, kiedy zapytałam, ale tak naprawdę chciałam poznać każdy, obrzydliwy szczegół ich związku. Jak długo byli razem? Czy to było coś poważnego? Zamierzał ją poślubić? A potem chciałam jej numer telefonu, żebym mogła totalnie niegustownie do niej zadzwonić, i zapytać, jaka ta seksowna istota była w łóżku. - Taa, nadąsała się… znowu i poszła do łóżka. – Szelmowski uśmieszek przeciął jego twarz. – Ale… nie mam dziewczyny. Serce podskoczyło mi do gardła. - Co? Ale… myślałam, że słyszałam… - Powiedziałem jej tak, żeby zostawiła mnie w spokoju. – Zachichotał, jakby był całkiem z siebie dumny. - Och cóż, twój sekret jest ze mną bezpieczny. – Zasznurowałam usta i uśmiechnęłam się do niego nerwowo. Z jakiegoś powodu czułam się bezpieczniej, kiedy myślałam, że miał dziewczynę. Odkąd rozeszliśmy się z Zachem byłam bardzo ostrożna i skrupulatna odnośnie tego, jakiemu typowi mężczyzn byłam skłonna pozwolić się do mnie zbliżyć. Nie zamierzałam tego wszystkiego wyrzucić dla jednego, czarującego nieznajomego, z uśmiechem, który mógłby stopić szkło. - Patrzyłem na zdjęcia które wystawiła twoja mama. Na wielu jesteś ty i dziewczynki. Jesteś jedynym dzieckiem? – Podszedł do lodówki, wziął sok pomarańczowy i postawił go na wyspie kuchennej. - Yep, tylko ja. - Zauważyłem także, że na waszych wspólnych zdjęciach nie ma żadnego faceta, a twoja mama wspominała, że jesteś singielką. Gdzie tata dziewczynek? – Nalał soku do dwóch szklanek i przesunął jedną w moją stronę. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Powoli uniosłam ją do ust, desperacko usiłując przeciągnąć odpowiedź na jego pytanie. Nigdy nie rozmawiałam na temat Zacha z moją najlepszą przyjaciółkę, a co dopiero z kimś, kogo znałam kilka godzin. - Uch… nie ma go. – Moim planem było użycie najbardziej niejasnej odpowiedzi jaką mogłam. - Hmmm. – Patrzył przez minutę w dół, na szklankę, rozważając następne pytanie. – Czy kiedykolwiek był w pobliżu? Zna dziewczynki? Widuje je? Otworzyłam szeroko oczy, biorąc głęboki wdech, przytłoczona lawiną osobistych pytań, którą na raz na mnie zrzucił. Musiał zauważyć wahanie na mojej twarzy i uniósł ręce w górę. - Whoa, przepraszam. To było bardzo nachalne z mojej strony. Spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się nieśmiało, podnosząc z blatu wyimaginowany paproszek. Kiedy nie odpowiedziałam, kontynuował: - Słuchaj, naprawdę przepraszam. Zwykle nie zamieniam się w doktora Phila, kiedy rozmawiam z ładnymi dziewczynami. Sądzę, że po prostu próbowałem znaleźć temat do rozmowy, żebyś się nie odwróciła i nie przeszła w dół korytarza, do łóżka. Pogadajmy o czymś innym. – Rozejrzał się po pokoju, szukając gorączkowo czegoś, o czym można porozmawiać. – Więc, co powiesz o tej pogodzie? Spojrzałam na niego i moje kamienne serce lekko pękło z powodu jego uroczego skrępowania, kiedy próbował się wycofać. Źle się poczułam, że zachowywałam taką rezerwę i zastanawiałam się, czy może rozmowa z kimś, kogo nigdy więcej nie zobaczę, mogłaby sprawić, że poczuję się lepiej. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam zaryzykować, mając nadzieję, że rozmowa o przeszłości będzie choć troszkę terapeutyczna, a nie bolesna. - Nie, nie widuje się z nimi. Odszedł zaraz przed ich pierwszymi urodzinami. Od tamtej pory go nie widziałam. Nie wiem nawet gdzie on jest – wypaliłam, jedno zdanie po drugim.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Wow, zostawił cię? – Spojrzał na mnie z niedowierzaniem, kręcąc głową. – Co za idiota. Jego komentarz nieco mnie zawstydził, ale sprawił również, że moje serce szybowało. Minęło sporo czasu odkąd komplementował mnie mężczyzna i nigdy nie był to ktoś tak przystojny jak Brody. Nie miałam czasu na odpowiedź, ponieważ kontynuował swoje śledztwo odnośnie mojej przeszłości. - Więc, to było jakieś cztery lata temu, racja? Umawiałaś się od tamtej pory? Szybko pomyślałam o ziewnięciu, symulowaniu nagłego bólu głowy i pójściu do łóżka, ale to co zrobiłam potem zaskoczyło nawet mnie. Choć raz, nie czułam potrzeby ucieczki. Rozmawianie z Brodym i patrzenie w jego szczere, zielone oczy było komfortowe, jakbym od lat się z nim przyjaźniła. - Randkowałam trochę to tu to tam, ale to nie było nic poważnego. Jestem bardzo wybredna odnośnie tego z kim wychodzę. - Wybredna? Jak to? - W moim życiu nie chodzi już tylko o mnie. Ciągnę ze sobą na tę przejażdżkę dwie niewinne, małe dziewczynki, więc zdecydowanie mam całkiem solidne wyobrażenie tego, czego chcę od partnera. - Partnera. Hmm, to brzmi tak… oficjalnie. Wrócimy do tego – jednak teraz umieram, aby poznać te cechy, których szukasz. Wyciągnął stołek, usiadł i nachylił się bliżej, wyczekując tego, co zamierzałam dalej powiedzieć. Wyciągnęłam drugi i poszłam w jego ślady. - Cóż… musi być odpowiedzialny, stateczny, stabilny… Twarz Brody’ego była nieczytelna, jakby nie mógł ogarnąć tego, co właśnie powiedziałam. - Co? – zapytałam go defensywnie. Nie odpowiedział, po prostu opuścił głowę na ręce, udając że chrapie, głośno.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Sięgnęłam i uderzyłam go w rękę. - Przestań! Szarpnął głowę w górę i wyglądał na skonsternowanego. - Dlaczego do cholery miałabyś chcieć takiego faceta? Brzmi jak totalny zabójca dobrego nastroju. - Nie zabija nastroju, jest odpowiedzialny. Dobry wzór do naśladowania dla dziewczynek. - Bez jaj! Dziewczynki mają pięć lat. Mają ciebie jako dobry wzór do naśladowania. Chcą kogoś, kto będzie łaził z nimi po błocie i kto będzie pozwalał im nie spać do późna i jeść śmieciowe żarcie, kiedy nie ma cię w domu. Potrzebują kogoś rozrywkowego. Brzmi jakbyś ty również potrzebowała kogoś takiego. - Dobrze się bawię! – wypaliłam. - Uspokój się, Killerku, nie chciałem być wredny. Sądzę, że wszystkie te cechy jakie chcesz u faceta są… miłe. Myślę tylko, że potrzebujesz też kogoś, kto pokaże ci na czym może polegać zabawne życie. No wiesz, kto sprawi, że będzie też ekscytujące. Chcesz tego? Wzruszyłam ramionami. - Nie wiem. Tak naprawdę to nie są moje priorytety. Po prostu potrzebuję kogoś, kto jest skłonny przejąć rolę ojca i nie da nogi, kiedy zrobi się ciężko. Wypowiedzenie tego zdania na głos uformowało wielką gulę w moim gardle. - Twoje własne szczęście nie jest priorytetem? – Brody spojrzał na mnie szeroko otwartymi, zszokowanymi oczami. – Wow. To niesamowite. Jak dziewczynki będą kiedykolwiek szczęśliwe, jeśli ty nie jesteś? - Nie wiem. Tak naprawdę nigdy o tym nie myślałam – powiedziałam cicho. - Cóż, co powiesz na to… co ty na to, żebyś pozwoliła mi wrócić tu za tydzień i pokazać ci jak wygląda dobra zabawa? Pokazać ci, jakie może być Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

radosne życie? – Jego oczy tańczyły podekscytowaniem, które sprawiało, że chciałam wstać ze stołka i wirować razem z nimi.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 6

Brody

Obudził mnie zapach bekonu atakując nos, i mój żołądek odpowiedział głośnym burczeniem. - Czy on nie żyje? – wyszeptał malutki głosik. Lekko uchyliłem oko i zobaczyłem Lucy i Piper, które siedziały na ławce przy kominku, gapiąc się na mnie. - Nie, żyje. Właśnie się ruszył – wyszeptała do Piper Lucy. - Dziurki w jego nosie otwierają się i zamykają – odpowiedziała Piper, przybierając obrzydzoną minę. Niezdolny aby się powstrzymać, roześmiałem się głośno na jej komentarz. - Dziewczynki, chodźcie tutaj! – wyszeptała srogo Kacie. – Obudziłyście go? Lucy złączyła rączki wokół ust i odwróciła się do mamy. - Upewniałyśmy się, że żyje – odszeptała, ale nie aż tak cicho. Znów się roześmiałem, kiedy pomknęły z powrotem do kuchni. Przetoczyłem się na brzuch i podparłem się na łokciach, aby spojrzeć na Kacie. - Tak bardzo przepraszam, wracaj spać. Uciszę je – przeprosiła. Wyglądała nawet bardziej ślicznie niż wczoraj, jeśli to w ogóle było możliwe. Miała na sobie małe, czarne spodnie z napisem z tyłu, który głosił Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

„Pink” i sprawiały, że jej tyłek wyglądał fenomenalnie, oraz koszulkę Minnesota Twins.4 Ona też jest fanką sportu? Ta dziewczyna jest coraz lepsza i lepsza. - Jest okej, naprawdę. Która godzina? – Potarłem oczy i rozejrzałem się za telefonem. - 8:30. Robię śniadanie. Jesteś głodny? – zapytała, wycierając dłonie w ścierkę. - Umieram z głodu. - Chcesz mi pomóc pokroić jakieś owoce? – zapytała nieśmiało, przygryzając wargę. A czy po tym jak je pokroimy mogę je z ciebie zjeść? - Pewnie, zaraz tam będę, tylko daj mi minutę, żebym się obudził. To było kłamstwo. Nie musiałem się budzić. Byłem całkowicie rozbudzony, ale jeśli teraz bym wstał, to najprawdopodobniej zawstydziłbym nas oboje. - Okej, reszta powinna niedługo zejść. Lepiej wrócę do gotowania. – Uśmiechnęła się i odwróciła do tego, cokolwiek mieszała na blacie. Leżałem tam przez minutę, marząc, aby reszta nie zeszła na dół. Nie potrafiłem wskazać co to dokładnie było, ale lubiłem przy niej być, zwłaszcza sam. Świetnie się bawiliśmy, rozmawiając wczoraj do późna. Nie miała pojęcia kim jestem, a jednak wydawało się, że była mną zainteresowana. Chciałem to trochę bardziej zgłębić. Wstałem i poskładałem koce, które poprzedniej nocy dała mi Kacie, i położyłem je na kupce obok kominka. - Dzień dobry wszystkim! – zaćwierkała głośno Ashley, wchodząc energicznie do kuchni. - Dobry, Ashley. – Usłyszałem przywitanie Kacie. 4

Minnesota Twins – drużyna baseballowa grająca w centralnej dywizji American League, ma siedzibę w Minneapolis w stanie Minnesota. Trzykrotny zwycięzca w World Series.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Hej, przystojniaku – gruchała irytująco, wchodząc do salonu. Kiedy podeszła bliżej studiowałem jej twarz. Kto nakłada tyle makijażu tak wcześnie rano? Wyglądała, jakby walnęła ją w twarz pijana tęcza. - Dzień dobry – odpowiedziałem grzecznie. Podeszła do mnie, przesuwając dłonią po mojej ręce i wokół ramienia. - Może dzisiaj obejrzymy film? - Uch, może – odpowiedziałem, próbując być uprzejmy. Byłem przyzwyczajony do dziewczyn, które się na mnie rzucały i oferowały mi numery telefonu, a nawet okazjonalnie klucz do pokoju hotelowego, ale nigdy nie podążyłem za tymi sugestiami. To nie był mój styl, a Ashley zdecydowanie nie była tą, która to zmieni. Kątem oka wyłapałem, że Kacie nas obserwowała, uśmiechając się szeroko, kiedy Ashley znów zasugerowała oglądanie filmu. Kacie wiedziała, że okłamałem Ashley na temat posiadania dziewczyny, ale całkowicie cieszyło ją moje zażenowanie. Ashley odwróciła się w stronę tylnych drzwi pokoju dziennego, a ja rzuciłem Kacie żartobliwe, wkurzone spojrzenie i pokręciłem głową. Odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się cicho. - Jak przedstawia się pogoda? – powiedział Fred, wchodząc do pokoju dziennego. - Dobry, Fred. Nie jestem pewien, nie włączyłem jeszcze telewizora – odpowiedziałem, potrząsając jego dłonią. - Cóż, sprawdźmy. – Złapał pilot i włączył poranne wiadomości. - Tak Bob, stwierdzenie że leje jak z cebra jest niedopowiedzeniem i nie zanosi się na to, aby w najbliższym czasie przestało. Ludzie, jeśli macie na dzisiaj plany, to lepiej je odwołajcie. Spodziewamy się jeszcze większej ilości deszczu. W niektórych regionach spadnie go nawet trzydzieści centymetrów na godzinę. Ogromne powodzie w całym kraju i obfite braki w dostawie prądu… Fred wyłączył telewizor w połowie raportu faceta od pogody i opuścił pilot na kanapę, głowa opadła mu w tył z irytacji. Spojrzał w stronę Sophie, a ja podążyłem za jego spojrzeniem. Biedna Sophia. Wszędzie rozpoznawałem to

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

spojrzenie – moja mama również tak patrzyła. Była spanikowana i ściskała swój naszyjnik, patrząc na Freda. Wstał z kanapy i podszedł do niej, obejmując ją. - Jest okej, nie martw się. Worki z piaskiem utrzymają rzekę w ryzach, no i kupiłaś zapasowy generator z jakiegoś powodu. W tym rejonie takie rzeczy to normalka. – Spojrzała na niego i uśmiechnęła się, jej twarz była bardziej zrelaksowana. Wszedłem do kuchni, stając za Kacie, która stała na palcach, próbując dosięgnąć czegoś w lodówce. - Potrzebujesz pomocy? - Ach! – krzyknęła, odwracając się. Uderzyła plecami o szafki w lodówce. - Whoa! Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Wszystko okej? - Taa, ze mną dobrze. Przepraszam. Zamyśliłam się. - Mam nadzieję, że o czymkolwiek myślałaś, było to zabawne. – Mrugnąłem do niej żartobliwie. – W czym mogę ci pomóc? - Znając mój mózg, dotyczyło to przeorganizowania szafy i posegregowania na stosiki, według kolorów brudnego prania. – Wyszczerzyła się do mnie. – Um.. chcesz pokroić truskawki? - Yep, całkowicie. – Złapałem deskę do krojenia, miskę truskawek i przystąpiłem do pracy. - Kacie, czy Fred mówił ci o prysznicu? – zapytała ją Sophia. - O prysznicu? – Kacie ściągnęła brwi i zmieszana spojrzała na mamę. - Nic ważnego. Myślę, że to tylko zepsuta bateria, ale woda cieknie, więc nikt nie może go używać dopóki nie zostanie naprawiony. Zajmę się tym popołudniu – powiedział Fred, podchodząc, aby nalać sobie filiżankę kawy. - Och, luzik. Jeśli będę dziś śmierdziała, to będzie to wina Freda – drażniła się Kacie, szturchając go łokciem kiedy przechodził. Dyskretnie się na nią gapiłem, kiedy kontynuowała rozmowę z mamą i z Fredem. Złapałem się na tym, że w ciągu ostatnich osiemnastu godzin często to

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

robiłem, ale nie mogłem się powstrzymać. Była zachwycająca, każda jej mała część. Od jasnych, zielonych oczu, do małego, uroczego noska, który lekko się marszczył za każdym razem, kiedy się uśmiechała. Kiedy rozmawialiśmy ostatniej nocy, mocno próbowałem skoncentrować się na tym co mówiła, ale ciągle odpływałem, zatracając się w jej rysach. Dwadzieścia cztery godziny temu nie wiedziałem, że ta dziewczyna istniała. A teraz chciałem poznać każdy, najdrobniejszy szczegół, który jej dotyczył, wszystko, łącznie z numerem buta. - Mmmmm, kocham truskawki. Są takie słodkie i soczyste. – Mrugnęła do mnie Ashley, sięgając, aby wziąć owoc i wrzuciła go do ust. Uśmiechnąłem się grzecznie, zdając sobie sprawę, że trudno mi już ukryć swoje rozdrażnienie nią. Chociaż ta zmiana kierunku i postój w Żurawinowym Zajeździe nie był planowany, to jak do tej pory okazał się być zaskakująco zajebisty, z wyjątkiem Ashley. Była jak cierń w moim boku, który chciałem usunąć. Nie zostało mi tutaj wiele czasu, a ona nie była tą, z którą chciałem go spędzić. Właśnie wtedy, Kacie wkręciła się pomiędzy nas ze sprawnością kota i postawiła na wyspie metalową patelnię pełną lepkich, przepysznie wyglądających, cynamonowych bułeczek. Wzięła ode mnie deskę do krojenia, myjąc truskawki w misce. Jej oczy błyszczały, kiedy spojrzała na mnie kątem oka, i wiedziałem co robiła. Ratowała mnie od Ashley, między innymi.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 7

Kacie

Kilka godzin po śniadaniu zaszyłam się w pokoju, słuchając uderzającego o dach deszczu, i unikając rzeczywistości. Potrzebowałam przerwy… od domu, od dziewczynek, od Brody’ego. Nie to, żeby jego obecność w domu była czymś złym, ale budził część mojego mózgu, która od dawna była uśpiona i to było wykańczające. Moje życie przez ostatnie kilka lat było proste i podobało mi się to. Potrzebowałam tego. Nasze życie w zajeździe było tak chaotyczne, że łaknęłam w naszej codzienności tak wiele rutyny, jak było możliwe. Budziłam się każdego ranka wiedząc co się wydarzy, i robiłam wszystko co mogłam, aby utrzymać organizację i harmonogram. Nie trzeba dodawać, że burza wytrąciła nas z równowagi, zwłaszcza pojawienie się Brody’ego. Nie planowałam się z nikim umawiać do czasu, aż skończę szkołę pielęgniarską, ale teraz kwestionuję różne rzeczy. Czy było teraz dla kogoś miejsce w moim życiu? Łapiąc telefon, postanowiłam napisać do Alexy, aby rozproszyć uwagę. Hej! Jak sobie radzicie? Minęło mniej niż trzydzieści sekund zanim telefon zapiszczał. Misiaczku! Z nami okej. Nie ma prądu. Nudzę się. Derek ciągle próbuje się bzykać. To wkurzające. A wy co porabiacie? Roześmiałam się z powodu jej niedorzecznej ksywki dla mnie. Nazwałam ją kiedyś w liceum Misiakiem Przytulakiem, po maratonie z przenośną lodówką pełną wina, a ona to skróciła i od tamtej pory nazywała mnie Misiaczkiem. Właśnie teraz podjęłam decyzję, żeby nie mówić jej o Brodym. Po Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

pierwsze, nie zrozumiałaby mojego wahania przed otworzeniem się na taką okazję, a potem zadzwoniłaby do mojej mamy i razem wybierałyby dla mnie suknię ślubną. Alexa chciała, abym wyszła za mąż prawie tak mocno, jak mama. Z nami okej. Mamy kilku niespodziewanych gości, którzy utknęli. Prąd ciągle miga i wyłącza się, a tak poza tym to nic ekscytującego. Napiszę do ciebie jutro. Miejmy nadzieję, że deszcz osłabnie i spotkamy się na lunch jakoś później w tym tygodniu? Oczywiście kiedy liceum się skończyło i urodziłam dziewczynki, życie dramatycznie się zmieniło. Nie mogłam rzucić wszystkiego, wybiec i robić co mi się zachce, tak jak większość moich innych przyjaciół. Czasami zazdrościłam Alexsie jej wolności i tego, że mogła robić co chciała, i kiedykolwiek chciała. Mama nalegała, że nadal miałam życie poza zajazdem, więc zgodziła się pilnować dziewczynek raz w tygodniu, abym mogła wyjść z Alexą. Kiedy na początku się tutaj wprowadziłam, wychodziłyśmy w weekendy do klubów i barów, ale należałam do kategorii lekkiej i zawsze ziewałam przed 22:00. W końcu zamieniłyśmy te wypadu na spotkania na lunch, albo po prostu brałam jedzenie na wynos i spędzałam czas w jej kwiaciarni. Tak, pewnie! Okej, Derek znowu wciska mi rękę do spodni, muszę lecieć, koniec przerwy. Pozostań sucha. Kocham Cię! Odłożyłam telefon i wyjrzałam na zewnątrz, na ulewny deszcz. Może Alexa i mama miały rację – byłam zbyt zamknięta na możliwość ponownego zakochania się. Czy ostatnim razem byłam w ogóle zakochana w Zachu? Ugh, samo wypowiadanie jego imienia do samej siebie przewraca mi w żołądku. Nie mogłam teraz o tym myśleć, mój umysł był tak zachmurzony, jak niebo za oknem. Poszłam znaleźć dziewczynki i namówić je, żeby zagrały ze mną w grę. Dom był cichy. Nikogo nie było w salonie, ani w kuchni. Przeszłam przez korytarz do pokoju na przedzie i znalazłam mamę, siedzącą na kanapie, wyglądającą przez okno i uśmiechającą się. - Gdzie są wszyscy? - Och, kręcą się tu gdzieś. - A gdzie Piper i Lucy?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Brody zabrał Diesela na zewnątrz, żeby się załatwił i zapytały czy mogłyby pójść z… - Uśmiechnęła się do mnie i skinęła w stronę okna. Podeszłam aby wyjrzeć, a moje serce zacięło się i stanęło. Lucy i Piper były z Brodym na podjeździe, skacząc po kałużach deszczu. Spojrzałam na mamę, która ze łzami w oczach obserwowała jak dobrze się bawią. - Jesteś takim mięczakiem – powiedziałam, pokazując jej język w drodze do drzwi. Wyszłam dyskretnie na wielki, zadaszony taras w stylu country i otuliłam się ramionami z powodu chłodnego powietrza. Miałam zimne ręce, ale serce rozgrzane, kiedy patrzyłam na dziewczynki. Ich przemoczone włosy były przyklejone do twarzy ale nie sądzę, że kiedykolwiek widziałam, aby tak bardzo się uśmiechały. Chichotały szaleńczo, kiedy cała ich trójka, trzymając się za ręce wskakiwała do każdej kałuży jaką mogli znaleźć. - Ta, Brody, teraz do tej! – piszczała Lucy. - Do tej? Okej, Twinkies4…przygotujcie się! – Odsunął się kilka kroków i machał rękami dla osiągnięcia rozpędu zanim podskoczył wyżej niż kiedykolwiek widziałam, aby skoczył dorosły człowiek. Wylądował dokładnie w środku wielkiej kałuży. Dziewczynki piszczały i zasłaniały twarze przed falą wody, która na nie spadła. - Złapiecie zapalenie płuc! – krzyknęłam do nich, tak naprawdę nie chcąc, aby przestali. Zbyt dobrze się bawiłam, obserwując to. Spojrzały na mnie i zawołały radośnie, kiedy Brody podskoczył wysoko i wylądował w tej samej kałuży. - Mamo! Chodź z nami poskakać! – krzyknęła Piper, maszerując w kółko. - Nie ma mowy, mam się tutaj dobrze, obserwując was. Bawcie się dobrze. - No chodź, mamo, proooooooooszę! – błagała Lucy. - Taa, no chodź, mamo – drażnił się Brody, przywołując mnie palcami. – Chodź tutaj. 4

Twinkies to takie ciasteczka z kremem w środku. Zostawiam w oryginale, bo jak dla mnie brzmi lepiej ;)

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nie dzięki, wyglądacie jak banda zmokłych psów. – Spojrzałam na Diesela, który był zwinięty na końcu tarasu, obserwując ich. Przechylił głowę i spojrzał na mnie. – Bez obrazy, Diesel. - Zmokłe psy? Kto wygląda jak zmokłe psy? – krzyknął Brody. – Co o tym myślicie, dziewczyny? - Buuuu! – wykrzyknęły razem, nadal skacząc po kałuży. - Mam pomysł – powiedział, przyciągając je jak do narady. Położył ręce wokół ich ramion i mówił cicho. - Okej, gotowe… jeden… dwa… - TRZY! – wykrzyknęły razem dziewczynki, kiedy Brody puścił się sprintem prosto na mnie. Uniosłam przed siebie dłonie, cofając się w stronę domu. - Nie, nie, nie! Co ty…? – Zanim mogłam skończyć zdanie, podniósł mnie i zaniósł na podjazd. Instynktownie owinęłam ręce wokół jego szyi, ciesząc się uczuciem jego silnych ramion pod rękami. Zanim miałam czas, aby poczuć się komfortowo, staliśmy nad kałużą, a on diabelsko się do mnie szczerzył. - Nie ma mowy, nie waż się – ostrzegłam go. - Co myślicie, Twinkies? Nazwała nas zmokłymi psami. Co powinniśmy z nią zrobić? - Ka-łuża! Ka-łuża! – skandowały razem. Małe zdrajczynie. Z dopingującymi go dziewczynkami, Brody maszerował wokół podjazdu, opryskując mój tyłek kroplami zimnej wody. Z każdą kałużą dziewczynki śmiały się głośniej i mocniej. Zapomniałam jak zimno mi było, kiedy patrzyłam na ich małe, słodkie twarzyczki i na to, jak dobrze się bawiły. - Skacz! Skacz! – Lucy podskakiwała w górę i w dół klaszcząc w dłonie. Brody spojrzał mi prosto w oczy, nasze twarze dzieliło tylko klika centymetrów. Serce biło mi tak mocno, że zastanawiałam się czy on również

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

mógł to poczuć. Od bardzo dawna nie chciałam tak bardzo nikogo pocałować. Gdyby nie było tu dziewczynek, to mogłabym wykonać pierwszy ruch. - Nie zrobiłbyś mi tego. – Zmrużyłam oczy, patrząc prosto w jego. - Czyżby? – Uniósł przekornie brew i z tym, oboje unieśliśmy się w powietrze. Jego stopy uderzyły o ziemię dwie sekundy przed tym, jak wielki pęd zimnej wody pokrył cały mój tył. Pisnęłam i wygięłam plecy, prawie wypadając z uścisku Brody’ego. - Och nie, nie zrobisz tego – powiedział, mocniej mnie ściskając. – Zamierzam nauczyć cię jak się zrelaksować i zabawić się, nawet gdyby miało mnie to zabić. – Znowu skoczył, tym razem mocniej uderzając stopami. Woda pokryła moje plecy i spłynęła mi na głowę. Zamrugałam kilka razy, zanim widziałam dostatecznie wyraźnie, aby zobaczyć jak Brody oblizuje wodę z ust i znów błyska tym zabójczym uśmiechem. Odrzuciłam głowę do tyłu i roześmiałam się tak mocno, jak dziewczynki, całkiem rozluźniona w silnych ramionach Brody’ego. Po kolejnej godzinie zabawy w deszczu z nim i z dziewczynkami, byłam przemarznięta do kości i desperacko pragnęłam gorącego prysznica. Zabrałam rzeczy z łazienki i skierowałam się do skrzydła dla gości. Minęłam pierwszą łazienkę, wślizgnęłam się po cichu do drugiej i opuściłam rzeczy na mały stolik w rogu. - Och Kacie… na serio wyglądasz jak zmokły pies – powiedziałam, gapiąc się na siebie w lustrze. Westchnęłam, ściągając koszulkę, która całkowicie przykleiła mi się do ciała i przeklinałam na głos decyzję o przebraniu się po śniadaniu w dżinsy. Próby ściągnięcia ich były jak usiłowanie przeciągnięcia zawodnika sumo przez dmuchane kółko do pływania dla dzieci. Kopałam i siłowałam się aż się ich pozbyłam i rzuciłam je na kupkę innych mokrych rzeczy na podłodze. Stałam, jeszcze raz przyglądając się sobie w lustrze, mając na sobie tylko stanik i majtki. - Mokry pies, który, ni mniej ni więcej, musi uderzyć na siłownię. Właśnie wtedy drzwi do łazienki stanęły otworem i wpadła do niej Piper.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Przepraszam mamo, muszę siku! – Popędziła obok mnie, ściągając w biegu spodnie. - Piper! – krzyknęłam. – Musisz się nauczyć pukać. Nie możesz się tak po prostu wpraszać. – Odwróciłam się, żeby zamknąć drzwi i zamarłam. Na korytarzu stał Brody, trzymając ręcznik kąpielowy i gapiąc się wprost na mnie. - Um… przepraszam – powiedział, zasłaniając oczy jak małe dziecko bawiące się w „a kuku”, a ja wskoczyłam za drzwi. – Właśnie miałem zapukać, kiedy obok mnie przebiegła i otworzyła drzwi. Przepraszam. - Jest okej. Um… myślę, że łazienka w dole korytarza jest… dostępna. – Cieszyłam się, że nadal zasłaniał twarz, ponieważ byłam pewna, że moja była w dwunastu, różnych odcieniach czerwieni. - Okej, dzięki. Sorki – wymamrotał przez ręce, i odwrócił się, aby ruszyć w dół korytarza, uderzając w stolik, na którym mama postawiła pełno oprawionych zdjęć i zrzucił prawie wszystkie. - Cholera! – syknął, schylając się, aby podnieść ramki, próbując odstawić je tak jak były, ale cały czas spadały, zabierając ze sobą nowe, tak jak domino. Zamykając cicho drzwi, wyszczerzyłam się sama do siebie, słysząc, jak nadal walczył z ramkami. Pouczyłam Piper o tym, jakie znaczenie miało pukanie do drzwi zanim przez nie wpadnie. Ubrała się i szybko wybiegła, a ja zamknęłam za nią drzwi i dla bezpieczeństwa przekręciłam zamek. Zażenowana jak jeszcze nigdy w życiu, chciałam wejść pod prysznic i pozwolić wrzącej wodzie zmyć ostatnie minuty mojego życia.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 8

Brody

- Cóż, mogło pójść lepiej. – Usiadłem na zamkniętej klapie toalety, trzymając głowę w dłoniach i zastanawiając się co się właśnie do cholery stało. Uniosłem dłoń, aby zapukać do drzwi i zanim się zorientowałem przeleciała obok mnie Piper, otworzyła drzwi i nagle gapiłem się na Kacie, która była w samych majtkach i staniku. To był totalny przypadek… albo błogosławieństwo. Piękny dar od Boga ze zmierzwionymi włosami, owinięty w seksowne krągłości i z błyszczącymi, zielonymi oczami, zwieńczony kokardą z czarnej koronki, która tylko czekała, abym ją odpakował. Jezus, dobrze wyglądała. Prosto, ale wystarczająco, żeby doprowadzić mnie do całkowitego szaleństwa. Za każdym razem, kiedy patrzyłem na nią przez resztę dnia, myślałem o niej stojącej w tej łazience, w czarnej bieliźnie i zszokowanej jak jasna cholera, kiedy mnie zobaczyła. Samo odtwarzanie tego momentu to było zbyt wiele. Wstałem, odwróciłem się w stronę prysznica i wszedłem pod niego, zostawiając przez kilka minut zimną wodę. Przez resztę popołudnia było pomiędzy nami niezręcznie, i to mnie zabijało. Unikała patrzenia na mnie, i wychodziła z pokoju, kiedy ja wchodziłem. Jasne było, że nie chciała przebywać w pobliżu mnie. Chciałem z nią pogadać i jeszcze raz przeprosić, żeby wszystko mogło wrócić do normy, ale nie mogłem dorwać jej samej. Miałem hemoroidy imieniem Ashley, które podążały za mną gdziekolwiek poszedłem. Fred zdawał mi najświeższe raporty na temat pogody. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Wygląda na to, że jutro około 5:00 otworzą most, zakładając, że deszcz osłabnie w ciągu nocy, tak jak przewidują. Dowiedziałem się, że Fred spędzał wieczory w swoim mieszkaniu, oglądając stare seriale policyjne i słuchając radia policyjnego, i zakładałem, że właśnie stąd posiadał wewnętrzne informacje na temat zamkniętego mostu. - Naprawdę? Cóż, to dobrze. Zanim się ściemni popracuję nad wyciągnięciem ciężarówki z błota, a jutro z samego rana ruszę w drogę. Fred na mnie spojrzał i przytaknął powoli. Wydawał się nieco rozczarowany słysząc, że wyjeżdżam. - Tak sobie myślałem, że może później, tego lata mógłbym wrócić i pokażesz mi jakie ryby możemy wyłowić z tego jeziora? - Brzmi świetnie, Brody. Przyjeżdżaj kiedy tylko będziesz chciał. Może następnym razem mógłbyś wynająć pokój i porzucić tę starą kanapę. – Sięgnął przez wyspę kuchenną, aby uścisnąć mi dłoń. - Fred, czy my właśnie mieliśmy nasz moment? – drażniłem się, łapiąc jego dłoń i stanowczo nią potrząsając. Roześmiał się głośno. - Sądzę, że tak.

Opuściłem obiad i zamiast tego spędziłem kolejne trzy godziny wpychając gałęzie pod opony ciężarówki, żeby ją wydostać. Wszedłem do środka i wszędzie panowała cisza. Kuchnia była posprzątana, z wyjątkiem talerza z jedzeniem, który stał na wyspie, przykryty folią spożywczą. Podszedłem i byłem podekscytowany widząc notatkę z moim imieniem. Nie znałem charakteru pisma Kacie, ale byłem całkiem pewien, że zostawiła to dla mnie. Jeśli duszone mięso z warzywami i czerwone ziemniaki były jej

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

pomysłem na pojednanie, to jutro zamierzałem poślubić tę dziewczynę. Usiadłem i rzuciłem się na jedzenie. - Hej. Spojrzałem znad talerza i zobaczyłem stojącą w rogu kuchni Kacie, która nerwowo bawiła się swoim srebrnym wisiorkiem. Ostatniej nocy cały czas się na niego gapiłem, próbując dojrzeć co było na nim wygrawerowane. Prawdopodobnie myślała, że gapiłem się na jej cycki – no i nie myliła się również co do tego. Odchrząknąłem. - Hej. Uch… dzięki za to. Jest przepyszne, bardziej niż przepyszne – odpowiedziałem, mając nadzieję, że nie miałem umazanej sosem twarzy. Uśmiechnęła się nieśmiało i podeszła do lodówki, wyciągając mleko. - Żaden problem. Wyciągnąłeś ciężarówkę? – zapytała, nalewając mi mleka do wysokiej szklanki. - Taa, na szczęście. Naprawdę nie chciałem czekać na pomoc drogową. Kto wie ile by mi zeszło! - Fred powiedział, że jutro wyjeżdżasz. - Taa, chciałbym spróbować wcześnie się wyrwać, zanim Ashley przyczepi się mojej nogi i będzie próbowała ze mną jechać. Kacie zachichotała, ale nie był to szczery śmiech, który słyszałem w ciągu ostatnich dni. - Słuchaj, – kontynuowałem – miałem nadzieję, że pogadamy zanim wyjadę, ale wyglądało na to, że przez całe popołudnie nie chciałaś ze mną rozmawiać, więc nie naciskałem. Odnośnie dzisiejszego dnia, w łazience… - Przestań – przerwała mi. – Naprawdę, jest w porządku. Wiem, że to nie była twoja wina. – Przygryzła wargę i znów zaczęła się bawić wisiorkiem. - Wiem, że to nie moja wina, ale i tak źle się z tym czuję. Wydajesz się teraz taka… zawstydzona w mojej obecności, a nie tak chciałem to wszystko zostawić. Powiedziałem Fredowi, że może niedługo wrócę, żeby z nim połowić. Miło by było gdybyś mnie nie nienawidziła. Przewróciła oczami. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nie nienawidzę cię, byłam tylko zażenowana. Minęło… dużo czasu… odkąd ktoś, no wiesz, widział mnie w taki sposób. Nie byłam właściwie przygotowana – Gapiła się na pokój dzienny, unikając ze mną kontaktu wzrokowego. - Słuchaj, co mogę zrobić żeby wszystko wróciło do takiego stanu, jaki był rano? - Nic, naprawdę. Jest dobrze. Idę do łóżka, jestem padnięta. Może zobaczę cię rano? – Rzuciła mi uprzejmy uśmiech, który nie sięgnął jej oczu i odwróciła się w stronę korytarza prowadzącego do jej mieszkania. Ten uśmiech powiedział mi, że nie skończyła. Ona również nie chciała, abym w taki sposób wyjechał. W głowie wirowało mi od tego co mógłbym powiedzieć, bądź zrobić, w czasie tych trzech metrów które zostały jej do przejścia, co sprawi, że zostanie i rzeczy wrócą do normalności. Oświeciło mnie! - Kacie – krzyknąłem głośnym szeptem. Do czasu kiedy się odwróciła ściągnąłem koszulkę, opuściłam do kostek dżinsy i stałem tam w niczym, poza bokserkami. - Och mój Boże! Co ty robisz? – zachichotała i zakryła oczy tak, jak ja zrobiłem to wcześniej. - Pomyślałem, że tylko tak jest fair. Widziałem ciebie, teraz ty zobaczyłaś mnie, i możemy powrócić do normalności. Zerknęła na mnie przez palce i szybko zamknęła oczy, kiedy zdała sobie sprawę, że nie spieszyło mi się, aby się ubrać. Dalej chichotała i powiedziała stłumionym głosem: - Załóż na siebie ciuchy, ty wariacie. Co ja do cholery robiłem? To mogła być najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem, a robiłem wiele głupich rzeczy. Stałem przed tą dziewczyną, która nadzwyczajnie mnie pociągała, w niczym poza bokserkami, wyperswadowując sobie, żeby mi nie stanął, właśnie tutaj, na jej oczach. Za każdym razem kiedy się do mnie szczerzyła, albo spoglądała na południe, musiałem myśleć o aseksualnych rzeczach.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Pilot do telewizora. Gaz pieprzowy. Kurtki zimowe. Kluby golfowe. - Zrobię to… jeśli obiecasz, że posiedzisz tu ze mną trochę. Jeśli nadal będziesz szła tym korytarzem, to pójdę za tobą, tak jak stoję. - Nawet ty nie jesteś na tyle śmiały, aby to zrobić – wyzywała mnie. Nigdy nie cofałem się przed wyzwaniem. - W sumie, w tym domu jest całkiem gorąco, nie sądzisz? Może będzie mi bardziej komfortowo bez nich? – Poruszyłem na nią brwiami i zacząłem się bawić gumką bokserek. Podążyła oczami za moimi dłońmi i opadła jej szczęka. Znowu zasłoniła dłońmi twarz i odwróciła się w stronę korytarza, ale nie ruszyła naprzód. - Okej, okej. Zostanę, tylko załóż spodnie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Rozdział

Crannbery Inn

9

Kacie

Straciłam całą kontrolę nad ciałem, a głowa opadła mi na ramię Brody’ego, kiedy miękko całował ścieżkę w dół mojej szyi. Przesuwał delikatnie palcami w górę i w dół moich rąk, pokrywając je gęsią skórką, a ja wypuszczałam ciche jęki. - Dwa dni czekałem, aby to zrobić – wymamrotał przy podstawie mojej szyi. – A teraz, kiedy w końcu cię dotknąłem, nie będę w stanie przestać. Jego słowa były upajające, a moje ciało było już pijane z pożądania. Moje piersi były ciężkie, a sutki napierały na przywierającą do nich bawełnę stanika. Nadal całował mnie po szyi i wsunął dłoń w mój stanik, drażniąc i ugniatając moje nabrzmiałe, gotowe piersi. Kiedy zacisnął delikatnie palce wokół sutka, syknęłam i sięgnęłam za siebie, czując przez dżinsy jego podniecenie. - Wydawaj dalej te dźwięki a nie potrwa to długo – jęknął, odwracając mnie twarzą do siebie. Chwyciłam guzik jego spodni i szperałam, aby go odpiąć. Jego oczy płonęły, rozochocając mnie swoim blaskiem. - Zwolnij, Kacie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Kacie! Kacie! – Usłyszałam jak wołała mnie mama. Unosząc głowę z poduszki, otworzyłam nieznacznie oko i popatrzyłam na nią, kiedy stała w drzwiach mojego pokoju. - Jest po 10:00. Nigdy nie śpisz do tak późna. Jesteś chora? Zerknęłam na zegar na stoliku nocnym, który z całą pewnością pokazywał 10:07. - Nie mamo, nie jestem chora tylko zmęczona. Dziewczynki nadal śpią? – zapytałam. - Nie, obudziłam je, ubrałam i nakarmiłam, żebyś mogła pospać trochę dłużej. To nie jest do ciebie podobne. - Ze mną okej, mamo. Za minutę będę, okej? – powiedziałam półprzytomnie, desperacko pragnąc, aby szybko wyszła, żebym mogła znowu zasnąć, i zacząć tam, gdzie skończyliśmy z Brodym. - Pewnie skarbie, nie spiesz się. Chciałam tylko sprawdzić i upewnić się, że nie jesteś chora. – Uśmiechnęła się i delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Zakopałam twarz w poduszce, w taki sposób, w jaki była zanim mnie obudziła i mocno zacisnęłam oczy, zdeterminowana żeby powrócić do snu, gdzie dłonie Brody’ego badały moje ciało. Leżałam tak około dziesięć minut, a potem się poddałam, z frustracją przewróciłam się na plecy i gapiłam się w sufit. To była największa akcja jaką widziałam od lat, a nie byłam nawet podczas niej przytomna. Ponownie spojrzałam na zegar… 10:19. Kawa będzie dzisiaj moją najlepszą przyjaciółką, ale przypuszczam, że właśnie tak się dzieje kiedy nie śpisz do 3:00 nad ranem, gadając. Jak mogłabym chcieć spać w nocy i nie rozmawiać z nim po tym, jak widziałam go stojącego tam z tym czarującym, chłopięcym uśmiechem na twarzy i z dżinsami wokół kostek? Jego szerokie ramiona i wyrzeźbione ciało sprawiły, że prawie niemożliwe było, aby się nie gapić. Nie dało mu się oprzeć i wiedział o tym. Jednak nie żałowałam. Spędziliśmy świetną noc przy jeszcze lepszej rozmowie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Spędziliśmy godziny zajadając żelki Twizzlers i gadając o wszystkim… o książkach, filmach, o naszych rodzinach. Nie miałam za wiele do wniesienia w tę część rozmowy. Podczas gdy moja mała rodzina była szczęśliwa, to nie znajdziemy się w najbliższym czasie na plakacie przedstawiającym typową, amerykańską rodzinę. Byłam jedynym dzieckiem. Rodzice rozwiedli się kiedy miałam dziesięć lat i od tamtej pory nie widziałam taty, koniec historii. Rodzina Brody’ego brzmiała jak całkowite przeciwieństwo mojej. Jego rodzice byli szczęśliwym małżeństwem od ponad trzydziestu lat, miał jedną siostrę i nadal często wpadał do domu z wizytą, kiedy nie podróżował z powodu swojej pracy sprzedawcy. O jego pracy rozmawialiśmy przelotnie, chociaż wydawał się tym dość znudzony i zmieniał temat za każdym razem, kiedy o tym wspominałam. Słodkie było to, że rodzina była dla niego tak ważna. Kochałam sposób w jaki jego twarz się rozjaśniała, kiedy mówił o mamie i siostrze. Miał wszystkie te cechy których szukałam, a jego współczynnik seksowności wykraczał poza skalę. Zaczynałam myśleć, że może powinnam wydobyć moją wewnętrzną Alexę i choć raz spróbować. Ciągłe unikanie ryzyka wydawało się przygotowywać mnie tylko na zostanie szaloną, starszą panią z mnóstwem kotów i z obszerną kolekcją talerzy kuchennych NASCAR. Właśnie wtedy zdecydowałam się wyrzucić ostrożność przez okno i spróbować z Brodym. Wyskoczyłam z łóżka, z nagłym wybuchem ekscytacji rozpoczętym dniem i pospieszyłam pod prysznic, będąc wdzięczna, że ostatniej nocy Fred go naprawił, więc nie będzie powtórki z wczoraj. Chociaż jeśli poprowadziłoby to do ponownego zobaczenia Brody’ego w bieliźnie, to mogłoby być warto. Dwadzieścia minut później, wrzuciłam na siebie ulubione dżinsy i zrobiłam lekki makijaż – co samo w sobie w obecnych czasach było dla mnie rzadkością – i uspokoiłam się, zanim ruszyłam w stronę kuchni. Głębokie oddech, Kacie, głębokie oddechy. - Mamusiu! – Lucy rzuciła mi się w ramiona, i objęła mnie za szyję. - Hej dzieciaku. Byłaś dobra dla Gigi? Piper podeszła w podskokach i ją również do siebie przyciągnęłam.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Tak, pomogłyśmy jej zrobić śniadanie. Ja zajmowałam się wsypywaniem składników. – Uśmiechnęła się do mnie promiennie Lucy. - A ja mieszałam! – pisnęła Piper. Pocałowałam je obie i wróciły do robienia na wyspie kwiatów z papieru. Mama odwróciła się od pieca z talerzem naleśników dla mnie. - Proszę, uratowałam dla ciebie trochę… - Przerwała i zabawnie na mnie spojrzała. - Co? – powiedziałam defensywnie. - Nic, tylko że zwykle się nie malujesz. Bardzo ładnie wyglądasz. – Podeszła, postawiła talerz na wyspie i pocałowała mnie w policzek. Ogarnęła mnie nagła nieśmiałość. - Dzięki, po prostu pomyślałam, że spróbuję czegoś nowego. Przytaknęła z małym uśmiechem, jakby doskonale wiedziała co robiłam. Byłam wdzięczna, że nie zrobiła z tego wielkiej sprawy i jeszcze bardziej mnie nie zażenowała. - Więc, gdzie są wszyscy inni? – próbowałam brzmieć nonszalancko. - Fred jest na zewnątrz z tyłu domu, sprząta gałęzie i inne śmieci, które przyniosła rzeka. Wszyscy inni wyjechali wcześnie rano, kiedy dostaliśmy wiadomość, że otworzono most. - Wszyscy inni wyjechali? – wypaliłam spanikowana. Żołądek opadł mi na drewnianą podłogę. Nie było mowy żeby wyjechał bez słowa, racja? Ostatniej nocy tak komfortowo nam się rozmawiało – żadne z nas nie chciało iść do łóżka. Byłam przekonana, że zostanie i zje śniadanie zanim wyjedzie. - Yep, wszyscy inni wyjechali. Dlaczego pytasz? - Bez powodu – odpowiedziałam, rozczarowana. Mama spojrzała na mnie podejrzliwie, kiedy podeszła do wyspy. - Jednak jest coś dla ciebie na ławce przy kominku, od Brody’ego. O co w tym chodzi? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Otworzyłam szeroko oczy i skinęłam w stronę dziewczynek, które wyglądały na zakopane po łokcie w kolorowych płatkach kwiatów i w kleju, ale nie miałam najmniejszych wątpliwości, że uważnie słuchały. - O nic nie chodzi. Był miłym facetem, to wszystko. Zacisnęła usta i zmrużyła na mnie oczy. - Okej, skoro tak mówisz. Siedziałam przy wyspie, obserwując jak Lucy i Piper wycinały małe serca i kwiaty z papieru kolorowego, zastanawiając się, jak długo powinnam siedzieć i czekać, aż będę mogła pognać do pokoju dziennego i zobaczyć to, co zostawił dla mnie Brody. Kiedy mama była odwrócona do pieca, próbowałam cichaczem zerknąć w stronę kominka i zobaczyłam coś, co wyglądało jak jakaś czerwona, poskładana bluza i notatka. Tak mocno naciągałam szyję, aby lepiej zobaczyć, że prawie spadłam ze stołka. - Dlaczego po prostu tam nie pójdziesz i nie zobaczysz co to? – powiedziała rozbawiona mama. Odwróciłam się gwałtownie i gapiłam się na nią jak dziecko, które zostało właśnie przyłapane z ręką w słoiku ze słodyczami. - Wiedziałam, że go polubiłaś. Matki wiedzą takie rzeczy. Idź. – Mrugnęła i odgoniła mnie ręką. Zdecydowałam się z nią nie sprzeczać. Zamiast tego przewróciłam oczami i zeskoczyłam ze stołka, przypominając sobie, że jeśli nie chciałam, żeby mama jutro zaczęła wysyłać zaproszenia na wesele, to musiałam się zachowywać jakby to nie było nic wielkiego. Kiedy zbliżyłam się do kominka zobaczyłam, że faktycznie była to jakaś koszulka. Zanim ją podniosłam, złapałam notatkę i niecierpliwie ją rozłożyłam.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Skupiłam wzrok na numerze telefonu na dole notatki, na numerze, który, jeśli chciałam, mogłam wybrać i w ciągu kilku sekund usłyszeć głos Brody’ego. Sama myśl o ponownym usłyszeniu jego głosu wysłała strzał podekscytowania w dół mojego ciała. Odłożyłam na bok notatkę i z ciekawością podniosłam koszulkę. Była to czerwona koszulka sportowa z ciemnozielonym okręgiem na środku, który otaczał obrazek przedstawiający zielone rośliny i zachód słońca. Na każdym rękawie znajdowały się dwa, grube, zielone paski z białą lamówką. Zmieszanie zalało mi mózg… dlaczego mi to zostawił? To nie miało sensu. Odwróciłam koszulkę na drugą stronę, żeby przyjrzeć się tyłowi i uderzyło mnie to jak tona cegieł. Na górze, białymi, drukowanymi literami pisało MURPHY, a pod spodem znajdował się numer 30. Murphy? To było nazwisko Brody’ego. Znowu odwróciłam koszulkę, nie mając zielonego pojęcia co to było. W grubym, zielonym okręgu na przedzie pisało „MINNESOTA WILD.” Co to do cholery było? Otworzyły się francuskie drzwi prowadzące na tylny taras i wszedł Fred, wycierając w dżinsy brudne dłonie. Użył kolana, aby delikatnie zamknąć drzwi.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Hej, Fred. Co to jest? – zapytałam, odwracając koszulkę przodem, żeby zobaczył. - Koszulka Minnesota Wild. Wzruszyłam ramionami i pokręciłam głową, skonsternowana. - Hokej. Profesjonalna drużyna hokeja z Minnesoty. Słyszałem, że są naprawdę dobrzy. Opadła mi szczęka, a węzeł w żołądku urósł jeszcze bardziej. Brody był zawodnikiem hokeja? Bez jaj. Dlaczego miałby mnie okłamać? To nie tak, że nie miał kilku okazji do przyznania się. Gadaliśmy godzinami. Byłam totalnie zagubiona i lekko smutna. Jeśli to była prawda, to szanse, że cokolwiek się pomiędzy nami wydarzy zostały właśnie zmyte, jak gałęzie pod starym mostem. Wsadziłam notatką do kieszeni, zwinąłem koszulkę i wróciłam do kuchni. - Gracz hokeja, hm? – Przyglądała mi się sceptycznie mama. Mój umysł nadal znajdował się w pokoju dziennym, przetwarzając to, czego właśnie się dowiedziałam. Nie nadążał wystarczająco za moim ciałem, abym mogła złożyć spójne zdanie. - Tak sądzę – powiedziałam bez emocji. Spojrzałam na dziewczynki, zastanawiając się, czy kiedykolwiek będę w stanie dać im jedyną rzecz, która powinna być całkowicie naturalna, ojca. Zerknęłam na mamę, która nie oderwała ode mnie oczu. – Hej, możesz przez minutę rzucić na nie okiem? Ja… mam coś do zrobienia. - Oczywiście, skarbie. Poszłam do pokoju i opadłam na łóżko, naciągając się, żeby sięgnąć po laptopa. Dzięki połączonej kombinacji Google i braku prywatności na świcie, możliwe było odnalezienie praktycznie wszystkiego. Wzięłam głęboki oddech i niecierpliwie wklepałam w okienku wyszukiwania B-R-O-D-Y M-U-R-P-H-Y. Gapiłam się na monitor szeroko otwartymi oczami, kiedy klepsydra kręciła się w kółko i w kółko.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann TWOJE REZULTATÓW.

#1 Room For You WYSZUKIWANIE

Crannbery Inn

ODNALAZŁO

3270000

Trzy MILIONY rezultatów? Jasna cholera! Przesunęłam w dół, po cichu recytując do siebie proszę, bez nagich fotek, proszę, bez nagich fotek. Na górze strony pojawiło się zdjęcie głowy Brody’ego i sprawiło, że puls mi pędził. Jego ciemnoczekoladowe włosy były bałaganem luźnych loków, które korzystnie działały dla jego swawolnego uśmiechu i migoczących, zielonych oczu. Uwodził bezwiednie mnie, i każdą inną dziewczynę patrzącą na jego zdjęcie, prawdopodobnie kilku facetów również. Pod zdjęciem były fotki z akcji meczowych, jak blokował strzały, przybijał piątki z kolegami z drużyny i sprzeczał się z kolesiem z przeciwnej drużyny. Resztę strony wypełniały osobiste statystyki, statystyki drużynowe i artykuły z nagłówkami. „RĘKAWICA BRUINS”.

MURPHY’A

POWSTRZYMUJE

DRUŻNĘ

„DOSKONAŁE WYSTĄPIENIE BRODY’EGO „ŚCIANY” MURPHY’A W DOGRYWCE POMOGA W ZWYCIĘSTWIE DRUŻYNIE WILD.” „Ściana”? Podśmiewałam się głośno sama do siebie. Ale ksywka. Kontynuowałam przebieganie wzrokiem strony, ale zatrzymałam się gwałtownie, kiedy wyskoczył na mnie jeden z nagłówków. „BRODY MURPHY ARESZTOWANY W CHICAGO”. Och Boże. Żołądek opadł mi po raz milionowy tego dnia. Kliknęłam w artykuł i zaczęłam chłonąć słowa tak szybko, jak pozwalał mi na to mózg. W połowie artykułu zachichotałam, kręcąc głową na komputer, jakby był starą, plotkującą przyjaciółką. Aresztowali go za to?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 10

Brody

Powrót do domu z zajazdu zajął mi dziewięćdziesiąt siedem minut i spędziłem co najmniej dziewięćdziesiąt minut tego czasu na myśleniu o Kacie. Pozostałe siedem upłynęło na zatrzymywaniu się, żeby mój wariacki pies z pęcherzem wielkości naparstka nie zlał się w ciężarówce. Nie spałem do 3:00 nad ranem, rozmawiając z Kacie, i pomimo mojego całkowitego wyczerpania, bycie z nią przez całą noc było tego warte. Za każdym razem, kiedy myślałem o skończeniu rozmowy i pójściu do łóżka, z jej kucyka uwalniał się kosmyk włosów i idealnie okalał jej twarz… albo błyskała tym słodkim, malutkim dołeczkiem w lewym policzku i nagle gówno mnie już obchodziło spanie. W końcu po to Bóg wymyślił kawę. Budzik w telefonie zadzwonił mi trzy godziny po tym, jak w końcu poszliśmy spać, szybko się spakowałem i wyjechałem. W sumie to nie było konkretnego powodu, abym tak wcześnie wyjeżdżał. Nie miałem szczególnych planów, ale chciałem się wymknąć zanim ponownie zobaczyłbym Ashley, a co jeszcze ważniejsze, nie chciałem widzieć twarzy Kacie, kiedy zdała sobie sprawę, że okłamałem ją odnośnie gry w hokeja. Kłamstwo zaczęło się niewinnie. Po prostu nie czułem tego, aby siedzieć przy stole i odpowiadać na wszystkie typowe pytania, które wiązały się z byciem profesjonalnym sportowcem. A potem, kiedy rozmawiałem z Kacie tamtej nocy o jej byłym, i o tym czego obecnie szukała, to nie mogłem się zmusić aby jej powiedzieć. Nie chciałem, aby wydawała łatwe osądy o mnie, czy o moim życiu, mając nadzieję, że pozna mnie zanim mnie spławi… ale

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

chciałem się upewnić, że dowie się o tym ode mnie, więc zostawiłem jej moją ulubioną koszulkę. Mój telefon zadzwonił, kiedy zatrzymałem się na podziemnym parkingu w moim budynku mieszkalnym. Przez krótką sekundę miałem nadzieję, że to Kacie, ale kiedy spojrzałem na telefon, na wyświetlaczu widniało „SZEFUNCIO”. - Co tam, stary? - Próbowałem brzmieć na tak rozbudzonego, jak to możliwe po trzech godzinach snu. - Whoa! Brzmisz jak gówno! – drażnił się Andy. - Tobie też dzień dobry. Co robisz tak wcześnie na nogach? - Wcześnie? Większość normalnych ludzi jest już o tej porze w pracy, a nie wypełzają po poprzedniej nocy, a brzmisz dokładnie, jakbyś właśnie to robił. Jestem już na trzecim kubku kawy, mój przyjacielu. - Niezupełnie. Dopiero wróciłem do domu z północy. – Ziewnąłem. - Myślałem, że wróciłeś wczoraj. - Taką miałem nadzieję, ale pogoda nie współpracowała. – Dzięki Bogu, że tak było, pomyślałem sobie. - Do dupy. Cóż, chcesz mnie dzisiaj wtajemniczyć przy piwku, czy coś? - Taa, brzmi dobrze. Spotkamy się w Bumper o 18:00? – zapytałem. - Idealnie. Jeśli będziesz miał szczęcie, to pozwolę ci również postawić mi kolację. – Roześmiał się i rozłączył. Bumper było naszą ulubioną miejscówką. Był to bar-spelunka cztery przecznice od mojego mieszkania, z gburowatymi kelnerkami i czerstwymi orzeszkami ziemnymi, ale robili świetne burgery, piwo było zimne i nikt nie zawracał mi tam głowy. Wraz z Dieselem mozolnie ruszyliśmy na górę, do mojego mieszkania. Rzuciłem klucze na blat w kuchni, a on skierował się wprost do swojego wielkiego, psiego łóżka przy kominku. Zwaliłem się na kanapę i debatowałem czy wstać i pójść na kilka godzina na siłownię, czy przespać dzień w miejscu, w którym wylądowałem. Im więcej myślałem o

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

ćwiczeniu bicepsów, tym bardziej wygodna robiła się moja kanapa i pozwoliłem aby pochłonął mnie sen. Mokry nos muskał moje czoło, ale pacnąłem go ręką. Czułem, jakbym miał przyklejone powieki, które odmówiły poruszenia się, a mi się nie spieszyło, aby je otworzyć. Leżałem, słuchając zgiełku miasta za oknem, kiedy telefon zawibrował na szafce kuchennej. - Jak myślisz, Diesel? Sądzisz że ta wiadomość jest od niej? - Diesel ziewnął i niewzruszony wrócił do swojego wyrka. – Taa, masz rację, prawdopodobnie mnie nienawidzi. – Westchnąłem i usiadałem, opierając łokcie na kolanach. Nie spieszyłem się podnosząc się z kanapy. Nie paliłem się, aby przeczytać niemiłą wiadomość, w której nazywa mnie kłamcą, albo zobaczyć zdjęcie pociętej na kawałki koszulki, leżącej na ziemi w jej sypialni. Myśl o mojej koszulce na podłodze zdecydowanie była podniecająca, ale bardziej w wersji, w której jej majteczki leżą obok. Skierowałem się do kuchni i wziąłem telefon, czując zarówno ulgę jak i rozczarowanie, kiedy zobaczyłem, że wiadomość była od Andy’ego. Spotkajmy się o 17:00, umieram z głodu. Narka. Nie mogłem się powstrzymać, odpisałem… Po prostu chcesz mnie wcześniej zobaczyć. Ja też Cię Kocham, Seksowna Bestio. Byłem przymulony jak diabli i musiałem się obudzić. - No dobra, D, mamy wystarczająco dużo czasu na szybki jogging, zanim właduję się pod prysznic. Diesel uniósł brwi i bez poruszenia się spojrzał na mnie groźnie ze swojego psiego łóżka. - No dalej, leniwy zadzie! – krzyknąłem, zabierając jego smycz z wieszaka obok lodówki. Metaliczne klikanie łańcucha podekscytowało go, bo zerwał się z łóżka, podskakując wokół mnie. Schyliłem się, zapiąłem mu smycz do obroży i wyszliśmy przez drzwi. Był wczesny czerwiec i powietrze nadal było rześkie i przyjemne, idealna pogoda na bieganie. Przeszedłem kilka przecznic od mojego mieszkania, Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

w stronę jeziora Calhoun, włożyłem słuchawki do uszu i ruszyliśmy. Nad jeziorem było dziś tłoczno… ludzie biegali, pływali po jeziorze parostatkiem, urządzali pikniki. Przebiegłem obok dwójki nastolatków siedzących na ławce, którzy wymieniali się większą ilością śliny niż para gwiazd porno. Pokręciłem głową. Po mojej prawej, parka leżała na kocu w kratę, czytając książki i zajadając winogrona. Dziewczyna szybko się rozejrzała, uniosła książkę w górę, przed nimi, i przyciągnęła go bliżej. No weź Brody, skup się. Przed sobą, blisko linii brzegowej jeziora, zauważyłem starszą parę, która przytulała się do siebie, policzek przy policzku, i patrzyli na wodę. Kiedy się zbliżyłem, próbowałem zobaczyć na co spoglądali i zdałem sobie sprawę, że nie patrzyli na nic, woda była czysta. Oni powoli tańczyli… bez muzyki. Zatrzymałem się i pokręciłem z frustracji głową. Poczułem się… nieobecny, odłączony. Musiałem zebrać moje gówno do kupy i skończyć ten bieg, włączyłem głośno na iPadzie Korn i ruszyłem dalej, próbując odciąć resztę świata i skupić się na moim tempie. W moją stronę biegła dziewczyna, rzucając mi megawatowy uśmiech, kiedy mnie mijała. Była atrakcyjną brunetką z zielonymi oczami, ale nie równały się one z oczami Kacie. Nie miały tego samego błysku, tego samego życia w sobie; ani trochę na mnie nie działały. - Pieprzyć to, Diesel. Nie czuję tego dzisiaj. Wrzący prysznic pomógł mi poczuć się nieznaczenie lepiej po tym rozczarowującym biegu. Pomimo tego, że Andy pracował zaraz obok mojego mieszkania, to nie widywałem go często, i nie mogłem się doczekać, żeby się z nim poobijać przy piwku, lub pięciu. Kiedy dotarłem do baru on już siedział przy naszym zwykłym stoliku w rogu. Kiedy podszedłem, błysnął do mnie dużym uśmiechem i wstał, aby uścisnąć mi rękę. - Co tam, bracie? – Wciągnąłem go w niedźwiedzi uścisk. - Wow, wziąłeś dla mnie prysznic? Liczysz, że ci się poszczęści? – Roześmiał się, popychając w moją stronę jedno z piw, które już zamówił.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Uniosłem je do ust i wziąłem kilka dużych łyków. - Coś w tym stylu – odpowiedziałem, rozglądając się za Jan, naszą zwyczajową kelnerką. – Umieram z głodu, zamówmy coś. - Taa, nie mogę dzisiaj zostać do późna, muszę zjeść i spadam. Blaire robi kolację. – Skrzywił się. Blaire była płytką, materialistyczną, mega suką i niestety… żoną mojego najlepszego przyjaciela. Poznali się z Andym w college’u i wzięli ślub krótko po tym, jak podpisałem mój pierwszy, duży kontrakt z Wild. Trochę zbyt wygodnie, jeśli pytacie mnie o zdanie. Mieszkają jakieś trzydzieści minut drogi poza miastem, w największym domu w miasteczku. Ona jeździ najdroższym, najbardziej luksusowym samochodem jaki mogli znaleźć, i ma całą masę ludzi, zatrudnionych do pracy w ich domu. Pewnego razu na obiedzie charytatywnym ktoś zapytał ją co robi w życiu i powiedziała, że nie pracuje poza domem, ale jest „menadżerem domu”. Zakrztusiłem się wtedy drinkiem, a ona rzuciła we mnie sztyletami z oczu. Od tamtej pory mnie nie lubiła, nie to, że wcześniej była moją wielką fanką. - Robi kolację? Myślałem, że chciałeś burgera? – powiedziałem, kończąc pierwsze piwo. - Uch, tak. Próbuje być bardziej rodzinna, więc przyrządza dzisiaj kaczkę. Nie muszę chyba mówić, że nie uśmiecha mi się pójście do łóżka na głodniaka, więc zamierzam teraz zjeść dużą kolację, a potem sprawię, że jej kolacja w magiczny sposób zniknie. Przynajmniej udawanie, że smakowało mi jej jedzenie sprawi, że dziś zaliczę. Próbowałem wytrząsnąć z głowy myśl o tym, że ktokolwiek jest zmuszany, aby cierpieć przez pieprzenie tej kobiety. Nie wiem jakim cudem on przeżył tak długo, a Czarna Wdowa jeszcze go nie zabiła. - No więc, co się stało w ten weekend? – zapytał po tym, jak zamówiliśmy burgery, krążki cebulowe i kolejną rundkę piwa. - Pogoda się stała. To był jeden wielki pech po drugim. Kolejną rzeczą którą wiedziałem było to, że moja ciężarówka była po oś zakopana w błocie na podjeździe tego zajazdu na północy. Na szczęście zaprosili mnie i pozwolili zostać kilka dni. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Zajazd? Brzmi jak totalna nuda. Był pełen starych ludzi na emeryturze, czy jak? - Niezupełnie. Było tam kilkoro ludzi. – Wyszczerzyłem się. Andy nachylił się do przodu i gapił mi się prosto w oczy, unosząc z ciekawości brwi. - Och, jak ma na imię? - O czym ty gadasz? – odparłem szybko, rozglądając się po barze i unikając z nim kontaktu wzrokowego. Pokręcił głową, jego twarz promieniała dumą, jakby właśnie rozwikłał jakiś wielki sekret. - Nie ma mowy, Brody. Znam cię lepiej, niż ktokolwiek na tej planecie, nie pierdol mi tu. Widziałem wcześniej to spojrzenie. Jak. Ona. Ma. Na. Imię. Rozejrzałem się dookoła, upewniając się, że nikogo nie ma w zasięgu słuchu. Nie będę miał szansy, aby nakłonić tę dziewczynę do ponownej rozmowy ze mną, jeśli jutro jej imię znajdzie się w tabloidach. - Kacie. Kacie Jansen. Czy teraz możemy to zostawić, proszę? Andy westchnął i potarł dłońmi twarz. - Proszę powiedz mi, że byłeś ostrożny. Czy zaraz po świętach będę musiał się użerać z matką, która wystąpi do sądu o potwierdzenie ojcostwa? To naprawdę zrujnowałoby moją zimę. - Nie, dupku. Nie spałem z nią, nawet jej nie pocałowałem. To nie o to chodziło. Byłem… - Przestałem mówić, kiedy Jan podeszła z naszym jedzeniem. Po tym, jak postawiła na stole wszystkie talerze i obmacała mi rękę, rzuciłem się na jedzenie, unikając ciekawskiego spojrzenia Andy’ego. - No więc skończyliśmy o tym gadać? – kontynuował ostrożnie Andy. - Nie ma tu o czym gadać, Andy. Poznałem tę dziewczynę, która jest najbardziej intrygującą kobietą na jakiej kiedykolwiek zawiesiłem oko. Spędziłem z nią tylko dwa dni, ale to w najmniejszym stopniu nie było wystarczające. – Przesunąłem z frustracją dłońmi przez włosy. – I jak do tej pory, nie zadzwoniła do mnie. Nie wiem czy kiedykolwiek to zrobi. Mogę jej Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

nigdy więcej nie zobaczyć, ale chcę tego. – Odepchnąłem talerz i spojrzałem na Andy’ego, który zmarszczył brwi, pogrążony w myślach. – Och, no i… ma dwójkę dzieci. Zaraz wracam, muszę się odlać. Andy jęknął i kiedy wstałem od stołu opuścił głowę w dłonie. Biedny facet, nie płaciłem mu wystarczająco dużo.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 11

Kacie Minęły trzy dni od wyjazdu Brody’ego i zważając na informacje jakie od niego dostałam, próbowałam ignorować rozżarzone palenie w brzuchu i przywrócić moje życie do normalności. Mama cały czas maglowała mnie odnośnie tej sytuacji i potrzebowałam przerwy od domu, więc zabrałam dziewczynki, aby spędzić z nimi czas w zoo. W samochodzie opowiadałyśmy sobie żarty typu „puk puk” i śpiewałyśmy z całych sił piosenki Taylor Swift. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, wzięłyśmy mapę i zaczęłyśmy sprawdzać tak wiele zwierząt, jak mogłyśmy, zanim zrobiłyśmy sobie przerwę na ławeczce z kuleczkami lodowymi. - Dobrze się bawicie dziewczynki? – zapytałam. Obie przytaknęły z podekscytowaniem z lodami ściekającymi im po brodzie. HA! Kto powiedział, że nie mogę być spontaniczna i zabawna. Poczułam się oczyszczona z zarzutów, jakbym wygrała wyimaginowany konkurs przeciwko mojej podświadomości. - Co powinnyśmy teraz zrobić? - Pokaz delfinów! – wykrzyknęła Lucy. - Tak, a potem przejażdżka kolejką! – Piper wypaliła zaraz po niej. Spojrzałam na godzinę na telefonie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Cóż, jeśli mamy zamiar zrobić to wszystko, to lepiej się ruszajmy. – Wyrzuciłyśmy do śmietnika kubeczki po lodach i ruszyłyśmy na pokaz delfinów. Do czasu kiedy delfin Chloe przeskoczył przez czwarty okrąg, telefon zadzwonił mi już dwa razy. Miałam dwie wiadomość, jedną od mamy, a drugą od Alexy. MAMA: W domu są dla Ciebie kwiaty… ALEXA: Nie wiem w co ręce włożyć, ale musimy pogadać. Chcesz się dzisiaj wieczorem pobujać ze mną w kwiaciarni? Czarno-białe słowa z wiadomości Alexy zmyły się w jedno, kiedy umysł wirował mi wokół smsa od mamy. Kto przysłał mi kwiaty? Myśl o jedynej osobie, która mogła to zrobić była tak samo rozczarowująca, jak i ekscytująca. Nie chciałam o tym myśleć, więc zamknęłam telefon i odłożyłam go, decydując, że przez resztę popołudnia nie będę koncentrowała się na niczym poza uśmiechniętymi twarzyczkami moich dziewczynek. Wypełniłyśmy dzień balonami w kształcie zwierząt, przejażdżką kolejką i tak dużą ilością waty cukrowej, że myślałam, iż pękniemy. Kilka godzin później, zwaliłyśmy nasze wykończone ciała do jeepa i skierowałyśmy się w stronę domu. - Mamo widziałaś tę wielką kupę zebry na ziemi? – Piper rozłożyła ręce na pół metra szerokości a Lucy chichotała obok niej. Dziewczynki kontynuowały swoją dyskusję o kupie, i kłóciły się na temat tego, które zwierzę byłoby najlepszą mamą, zanim się zmęczyły i zasnęły na tylnym siedzeniu. Kiedy dotarłyśmy do domu, wyszła mama i pomogła mi wnieść je do środka. Z Piper na rękach, szłam na palcach przez kuchnię, wdzięczna że mama była przede mną i nie mogła zobaczyć mojej twarzy, kiedy zauważyłam na wyspie kuchennej wielki bukiet pięknych, różowych i fioletowych mieczyków. Wzdrygnęłam się, kiedy zobaczyłam bilecik, z logo „Pokręconego Płatka”. Alexa miała tylko jednego pracownika, nastolatka, który dostarczał kwiaty, więc nie miałam wątpliwości, że przemagluje mnie za to później.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Otuliłam dziewczynki w łóżkach i poszłam do pokoju, aby przygotować się na wyjście do kwiaciarni. Tak bardzo, jak chciałam pognać do kuchni i przeczytać karteczkę, to bardziej pragnęłam uciec z celownika mamy. Poszła za mną do mojego pokoju, skupiając na mnie wzrok i odczytując każdy niezręczny ruch, który wykonywałam wokół sypialni. - Więc, o co biega z tymi kwiatami? – W końcu przełamała ciszę. Odwróciłam się, aby na nią spojrzeć, oczekując że będzie mnie osądzać. - Nie mam pojęcia, mamo. Nawet jeszcze nie spojrzałam na kopertę. Tak naprawdę, to nie chcę tego robić. Jej oczy zmiękły, kiedy podeszła i usiadła na moim łóżku, klepiąc wolne miejsce obok siebie. Podeszłam i usiadłam. - Lubisz go, Kacie. – przeszukiwałam jej oczy, kiedy kontynuowała, byłam ciekawa dokąd zmierzała jej konwersacja. – Mogę to stwierdzić. Zatem skąd to wahanie? – Sięgnęła i bawiła się kosmykiem włosów, który opadł mi na plecy. Natychmiast się zrelaksowałam i oparłam jej na ramieniu głowę. Dotyk matki ma taką siłę; sprawia że czujesz, jakby coś złego tak naprawdę było do zniesienia. - Mamo, on jest graczem hokeja, profesjonalnym graczem hokeja. Taki styl życia nie pasuje do naszego. - To bardzo zarozumiałe z twojej strony. Spędziłaś z nim dwa dni. Co ty możesz niby wiedzieć o jego stylu życia? Nie miałam dla niej odpowiedzi, miała rację. - Idź do Alexy, pogadaj z nią. Potrzeba ci dziewczyńskiej rozmowy, a nie rad od starszej pani. – Poklepała mnie po kolanie i wstała, kierując się do drzwi. - Nie jesteś starszą panią. Jesteś całkiem świetną mamą i jedną z moich najlepszych przyjaciółek. – Podeszłam za nią, owinęłam ręce wokół jej ramion i przytuliłam. Sięgnęła dłonią w górę i ścisnęła moją.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Dzięki Kacie, a teraz idź i przeczytaj bilecik. Może daj Brodyemu szansę, ma słodki tyłeczek. – Mrugnęła do mnie i zamknęła drzwi. Kilka minut później, wychodząc z domu chwyciłam bilecik. Nie było mowy, żebym przeczytała go kiedy gapiła się na mnie mama… ale kiedy dotarłam do samochodu, rozdarłam kopertę. To była standardowa karteczka z kwiaciarni Alexy w kolorze szałwi, a wewnątrz pisało…

Mój umysł przeszedł w rozmyty, euforyczny stan. Nie mogłam uwierzyć, że nadal o mnie myślał. Byłam pewna, że kiedy dotarł do domu i wrócił do swojego życia składającego się – z czegokolwiek co robili zawodnicy hokeja – to zapomni, że w ogóle istniałam. To nie było fair, ani dla mnie, ani dla niego, zdecydowanie musiałam do niego napisać, podziękować za kwiaty i powiedzieć, że cokolwiek pomiędzy nami nie było możliwe. Sama myśl o wysłaniu tej widomości spuszczała ze mnie powietrze, ale byłam bardzo dobra w szufladkowaniu myśli, więc odłożyłam tę konkretną, aby uporać się z nią później. W tej chwili w głowie miałam słodko-kwaśnego kurczaka, kiedy zatrzymałam się w Chang Kitchen i kupiłam żarełko na wynos dla mnie i Alexy. Kiedy przeszłam przez jasnoczerwone drzwi „Pokręconego Płatka” zadzwonił dzwoneczek, kwiaciarnia była nieczynna od godziny, ale Alexa nie zamknęła jeszcze drzwi. Odwróciłam się i przesunęłam srebrną zasuwę w lewo, wyskakując ze skóry, kiedy usłyszałam krzyk Alexy:

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Trzy dni od czego? Kiedy poznałaś Brody’ego Murphy i dlaczego do cholery przysyła ci kwiaty? Zatrzymałam się i oparłam czoło o drzwi kwiaciarni, nie będąc gotowa na szturm jej pytań. Kiedy odwróciłam się w jej stronę, stała przy kontuarze, kruczoczarne włosy miała spięte w niechlujny kok, dłonie na biodrach i niecierpliwie stukała stopą o podłogę. - Opowiem ci wszystko. Możemy najpierw zjeść? Umieram z głodu.

- Nie wiedziałaś kim on był? – wykrzyknęła Alexa, opluwając mnie ryżem, który wypadł jej z ust. - Trzymaj swoją kolację dla siebie, królowo dramy. Nie, nie wiedziałam. Skąd mogłam wiedzieć? Oglądam baseball, a nie hokej. - Myślałam, że wszyscy w stanie Minessota wiedzą kim on jest. Prawie upuściłam telefon, kiedy podał mi swoje imię, potem pomyślałam, że to późno dojrzewający nastolatek robi sobie jaja, ale podał numer karty kredytowej i powiedział, że kwiaty były dla Kacie Jensen z „Żurawinowego Zajazdu”. Znowu prawie upuściłam telefon. Ostre ukłucie zazdrości zakiełkowało mi w brzuchu i wzrosło, kiedy Alexa opowiedziała mi o reszcie rozmowy z Brodym. Oddałabym wszystko, aby ponownie usłyszeć jego głos. - Pocałował cię? – Jej oczy błyszczały, była zdesperowana soczystych szczegółów. - Nope, nada. - Kacie, ten koleś wystarczająco oszalał na twoim punkcie, aby wysłać ci kwiaty, a ty nawet go jeszcze nie pocałowałaś? - To nie było tak, on nie był taki. Był naprawdę słodki, – westchnęłam – ale Boże, poczułam to, Lex. Za każdym razem, kiedy nasze ciała przypadkowo się dotykały – kiedy ocierał się o mnie, kiedy mnie mijał, i kiedy jego dłoń

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

lądowała na moim krzyżu, albo jak uśmiechał się do mnie z przeciwnej strony stołu – to tam było. To niedorzeczne przyciąganie, to napięcie. Totalnie to czułam. Alexa zamarła, jej oczy miały rozmiar półdolarówek, a widelec zastygł w połowie drogi do jej ust. - Kacie, nie słyszałam abyś gadała w ten sposób o facecie od bardzo dawna… od Zacha. Nie możesz tak zwyczajnie dać temu odejść. - Nasze style życia niezupełnie do siebie pasują. To by nigdy nie wyszło, a ja nie zamierzam się wystawić i znów cierpieć. – Zgarnęłam kawałek brokuły i wrzuciłam do ust. - Czy wiesz kiedy ostatnio Derek dał mi kwiaty? Zastanówmy się… Spojrzała w sufit i poklepała się po brodzie. – Och tak, pamiętam. Miałam siedemnaście lat, nosiłam aparat ortodontyczny, a kwiaty znajdowały się na tasiemce na moim nadgarstku. I o ile mnie pamięć nie myli, to zwieńczyliśmy tę noc, uprawiając seks na tylnym siedzeniu w samochodzie jego rodziców. - To nie fair, jesteś WŁAŚCICIELKĄ kwiaciarni. Powinien do ciebie zadzwonić, aby złożyć zamówienie? - Chodzi mi tylko o to, dlaczego odrzucasz taką okazję zanim miała w ogóle szansę ruszyć z miejsca? - Alexa! Aresztowali do za pływanie nago w fontannie Buckingham w Chicago, na miłość boską! Myślisz, że to dobry wzór do naśladowania? Alexa odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się. - Pamiętam, że o tym czytałam. Cholerka, co ja bym dała, aby zobaczyć nagranie z monitoringu. Ten facet jest zajebiście gorący i zakładam, że jego południowa półkula jest całkiem mocno zaludniona, jeśli wiesz o co mi chodzi – powiedziała, poruszając brwiami w górę i w dół. Podniosłam ciasteczko z wróżbą i rzuciłam nim w nią. - Nie pomagasz. - Dlaczego w ogóle uparłaś się na ten wzór do naśladowania? Jesteś dorosłą kobietą – drażniła się, przełamując ciasteczko z wróżbą.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Wiesz co miałam na myśli, Lex. Muszę też myśleć o dziewczynkach. Każdy, kto wchodzi w moje życie, wchodzi również w ich. Muszę podejmować dobre decyzje. - I ja to rozumiem, ale nie jesteś martwa, Kacie. Jesteś młoda, gorąca i zostało ci jeszcze sporo życia. Dziewczynki pewnego dnia dorosną i ruszą naprzód. Co wtedy? Nikt nie mówi, że masz go poślubić, ale użyj sobie do chuja. Zabaw się trochę. – Przerwała, patrząc w dół. Szarpnęła twarz w górę, patrząc na mnie beznamiętnie, a potem zachichotała. – Proszę, myślę, że to należy do ciebie. – Sięgnęła i podała mi mały skrawek papieru z ciasteczka.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 12

Brody Hej Brody, tu Kacie. Bardzo Ci dziękuję za koszulkę i za kwiaty, zwłaszcza za kwiaty. Są piękne. To bardzo życzliwe z Twojej strony  Gapiłem się na telefon, mój umysł był jak pusta tablica. Sześć dni temu ją poznałem, cztery dni temu zostawiłem jej moją ulubioną koszulkę, wczoraj wysłałem jej kwiaty, dziś w końcu mi odpowiedziała, a teraz moje zwoje mózgowe nie chcą się wystarczająco połączyć, aby uformować spójne zdanie. Czułem się jak żenujący piętnastolatek, który mocno próbował tego nie spierdolić. Uśmiechnięta buźka. Umieściła uśmiechniętą buźkę – mogę mieć szansę. Czułbym się lepiej w kwestii moich notowań, gdyby była to jedna z tych mrugających buziek, ale biorę co mogę dostać. To prowadzi donikąd… Nie ma za co, cieszę się, że Ci się podobają. Może następnym razem dam Ci kwiaty, mogę dostarczyć je osobiście, kiedy będę Cię odbierał, aby pojechać na kolację? Serce waliło mi w piersi. Nigdy wcześniej nie zapraszałem dziewczyny na randkę przez sms i to zdecydowanie nie była preferowana przeze mnie metoda, ale w tej chwili wezmę wszystko, co mogę od niej dostać. Minęło czterdzieści pięć minut zanim mój telefon ponownie zadzwonił. Okej, tak naprawdę to dwie, ale czułem jakby było to czterdzieści pięć. K: Jeśli o to chodzi… miło byłoby zjeść kolację, ale jestem teraz bardzo zajęta szkołą i dziewczynkami.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Pieprzenie. Więc, nie jesz w ciągu roku szkolnego? Dzięki Bogu, że jest lato. K: Oczywiście, że jem, tylko że tak jakby jestem teraz zbyt zajęta aby randkować. Randkować w ogóle, czy randkować ze mną? Proszę powiedz, że randkować w ogóle, proszę powiedz, że randkować w ogóle. K: Wiem, że zabrzmi to naprawdę źle, ale muszę być szczera. Jesteś świetny. Naprawdę cię lubię. Nie mam po prostu czasu, aby inwestować w coś, co zaprowadzi mnie w ślepy zaułek. Czy to ma sens? Ałć. To był pierwszy raz, kiedy dziewczyna odnosiła się do moich zalotów, jak do ślepego zaułka i było to jak kopniak w jaja. Dlaczego byłem tak zdeterminowany, aby nakłonić tę dziewczynę do wyjścia ze mną? Jasne jest, że ma jakieś głębokie blizny i powinno mi być łatwo odejść, ale zamiast uciekać w drugim kierunku, chciałem ją zgarnąć, wyczyścić i sprawić, że jej świat znów będzie dobry. Czułem się pokonany. Taa, łapię. Przyjaciele? K: Oczywiście! Może dziewczynki i ja mogłybyśmy przyjechać kiedyś na mecz?  Pierdol się, uśmiechnięta buźko. Byłem zirytowany. Zamknęła drzwi zanim w ogóle do nich dotarłem, a potem przekręciła zamek… dwa razy. Nic o mnie nie wiedziała. Jak mogła tak szybko zdecydować co powinno się stać, a co nie powinno? Tego dnia w zajeździe, na zewnątrz w deszczu, był taki moment, kiedy unosiliśmy się nad kałużą, ona obejmowała mnie za szyję i to tam było. Poczuła to; ja to poczułem, nawet jeśli byłem jedynym, który był skłonny to przyznać. Widziałem to w jej oczach. A teraz, niecały tydzień później wciskała mi te kity na temat tego, dlaczego to nie mogło wyjść. Nie byłem pewien czy próbowała przekonać mnie, czy siebie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Stęchłe powietrze w moim mieszkaniu było duszące i musiałem się wydostać, pozbyć się trochę tej frustracji. Porwałem telefon ze stolika kawowego. - Hej, jesteś zajęty? Chcesz się ze mną spotkać w „Domu” za dwadzieścia minut? Okej, w takim razie do zobaczenia. Jednym z bonusów bycia profesjonalnym hokeistą jest to, że posiadam do dyspozycji siłownię i lodowisko w każdej chwili, kiedy tego potrzebuję. Kilka sezonów temu jeden koleś w szatni określił halę jako „Dom” i tak zostało. Wjechałem na parking i skręciłem ostro w lewo, zatrzymując się obok Vipera, który siedział w swoim samochodzie, gadając przez telefon, a drzwi kierowcy były otwarte. - Dobra, rób cokolwiek, kurwa, chcesz! – Rzucił telefonem przez samochód, patrząc jak się roztrzaskuje, kiedy odbił się od przeciwnej strony. – Kurwa! – wrzasnął, przesuwając dłonią przez sięgające ramion, blond włosy i zatrzaskując drzwi. - Co tam, Murphy? – Potrząsnął moją prawą dłonią, a lewą chwycił mnie za ramię. - Um, cóż… - Skinąłem w stronę ciężarówki. – Będziesz potrzebował nowego telefonu. - Taa, już drugi raz w tym miesiącu rozwaliłem telefon. - Co się dzieje? – zapytałem, kiedy szliśmy w stronę hali. Viper westchnął. - To samo, stare gówno. Kat myśli, że ją zdradzam, więc się wyprowadza. Co jeszcze nowego? Mam to już w dupie, może iść. - Zdradzasz… znowu? Kiedy spojrzał na mnie kątem okna, na jego nieogolonej twarzy rozciągnął się pełen samozadowolenia uśmiech. - Może. Sięgnąłem i zdzieliłem go przez łeb.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Ty naprawdę czasami żyjesz swoją ksywką, Viper.6 - Hej, dostałem tę ksywkę z powodu gładkiego sposobu w jaki ślizgam się po lodzie. To po prostu pasuje również do mojego prywatnego życia. – Roześmiał się. Viper już od trzech lat jest moim kolegą z drużyny, i w tym czasie całkiem mocno się do siebie zbliżyliśmy. Zawsze krył mi plecy, a ja kryłem jego; jednakże nie zawsze zgadzałem się z jego czynami. Był za bardzo pozbawiony kontroli, nawet jak dla mnie. Bóg wie, że robiłem różny, głupie gówna, ale on był po prostu nad wyraz lekkomyślny. I przedzierał się przez kobiety, jak dziecko otwierające prezenty urodzinowe, a potem, kiedy już skończył, w ten sam sposób odrzucał je na bok. Kat kręciła się w pobliżu przez kilka miesięcy, i z tego co wiedziałem, był to jego najdłuższy staż. Trzymałem się od ich dramatów tak daleko, jak to możliwe. Nie rozumiałem ich związku. On nieustannie ją zdradzał, a ona ciągle do niego wracała. - Okej Viper, potrzebuję żebyś skopał mi dzisiaj dupę na siłowni. Chcę być tak obolały, że po tym treningu mój mózg nie będzie funkcjonował. - Zajebiście! Po półtorej godziny martwych ciągów7, ćwiczeń ramion i bicepsów i po około tysiącu pompek, wołałem o litość. - Masz dość? – Śmiał się Viper. Leżałem na podłodze siłowni, pierś mi falowała, ręce i nogi rozciągnięte miałem jak aniołek na śniegu i gapiłem się na fluorescencyjne światła na suficie. - Tak, dość z rękami, ale nie jestem nawet blisko końca. Uderzmy na lodowisko, Fabio. - Mówisz, masz. Założyłem nagolenniki i przygotowałem się na Vipera, który strzelał we mnie slap shots, snap shots i strzały z nadgarstka8, z prędkością stu czterdziestu

6

Viper – żmija. Martwy ciąg (ang. deadlift) – dyscyplina sportowa oraz ćwiczenie polegające na podnoszeniu z podłoża ciężaru (najczęściej sztangi obciążonej dodatkowo talerzami) do momentu, w którym wykonujący ćwiczenie ma proste plecy oraz nogi w kolanach. 7

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

kilometrów na godzinę. Kiedy byłem w siatce, mój mózg wędrował gdzie indziej. Byłem w strefie i dokładnie tam chciałem teraz być, z dala od rzeczywistości. Skoncentrowałem spojrzenie i skupiłem się wyłącznie na tym, aby za wszelką cenę powstrzymać siedmiocentymetrowy kawałek wulkanizowanej gumy przed minięciem mnie. Dwieście strzałów albo coś koło tego później, Viper do mnie podjechał i wypluł na rękawicę ochraniacz na zęby. - Jak się czujesz? Dobrze? - Jeszcze nie, pograjmy trochę więcej. - Brody, zaraz odpadnie mi ręka. No weź stary, kończmy to na dzisiaj. Muszę spadać do domu i upewnić się, że Kat nie zniszczyła wszystkich moich gratów. Wypuściłem sfrustrowane westchnienie. - Dobra. – Ściągnąłem kask, a potem rzuciłem kij i rękawice na siatkę bramki. - Co się z tobą dzieje? - Nic. Dlaczego? Viper wyglądał na rozdrażnionego.

8

Wrist shot - Czyli strzał „z nadgarstka”. Polega na ustawieniu krążka przy środkowej części łopatki kija i szybkim pchnięciu go w kierunku celu. Co ważne jednak, w czasie oddawania strzału zawodnik poruszając nadgarstkiem podkręca krążek tak, że obraca się on wokół własnej osi. Slapshot - Najpotężniejszy i najbardziej spektakularny z trzech podstawowych strzałów, nadający krążkowi największą prędkość (nawet ponad 100 km/h!), ale jednocześnie znacznie tracący na precyzji. Polega po prostu na wzięciu zamachu i mocnym uderzeniu krążka. Snapshot- Połączenie dwóch powyższych. Zawodnik bierze zamach utrzymując łopatkę kija blisko tafli, po czym uderza krążek, nadając mu jednak pry wypuszczeniu ruch obrotowy za pomocą nadgarstka tak jak przy wrist shocie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Cóż, przepuściłeś jedną trzecią strzałów, które posłałem w twoim kierunku. Jasne jest, że jesteś dziś do dupy. Dlaczego nie chcesz w porę to zakończyć i wrócić do domu? Przepuściłem sporo strzałów, a to, że Viper mi to wypominał tylko jeszcze bardziej mnie wkurzyło. - Ech, nie jestem dziś w formie, miałem gówniany poranek. Viper krzyknął z niedowierzaniem: - To jest nas dwóch! Co się stało? Przyjrzałem mu się powściągliwie, niepewny czy chcę gadać z największym playboyem w drużynie o tym, że zostałem spławiony. Okazywanie słabości nie było moją mocną stroną. - Um… dziewczyna. Byłem nią zainteresowany, a ona mnie odrzuciła. Tak naprawdę nie powiedziała dlaczego, wygląda na to, że nie podoba jej się to co robię w życiu, i to mnie naprawdę wkurza. - Nie wiedziałem, że z kimś się widywałeś – odpowiedział Viper. - Nie spotykałem się, poznałem ją w zeszłym tygodniu, kiedy utknąłem na północy przez cholerną burzę. Nawet nikogo nie szukałem. Jechałem przed siebie, pilnując własnych spraw i bum! Teraz nie mogę przestać o niej myśleć. Viper był cicho, gapiąc się w przestrzeń. Westchnąłem. - No dalej, dupku. Napierdalaj się ze mnie, zniosę to. - Nie zamierzam się napierdalać, starałem się tylko przypomnieć sobie czy w całym moim życiu pojawiła się kiedykolwiek dziewczyna, o której nie mogłem przestać myśleć. Były dziewczyny, o których myślałem przez noc, a potem zapominałem o nich krótko po tym, jak je wypieprzyłem, ale myśleć o kimś przez tydzień? Nie ma szans. Odwróć sytuację na swoją korzyść, udowodnij jej, że się myli. A potem spraw, aby błagała. Viper miał rację i nieczęsto mogłem to przyznać. Kacie mnie nie znała, skąd niby miała wiedzieć, że byłem ślepym zaułkiem? Wysnuwała łatwe osądy

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

bazując na tym, czym zajmowałem się w życiu i jeśli chciałem z nią jakiejkolwiek szansy, musiałem jej pokazać kim naprawdę byłem.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 13

Kacie

- I pamiętajcie, dziewczynki, musicie być tutaj cicho. Wolno tylko szeptać, okej? Lucy i Piper podskakiwały podekscytowane obok mnie, kiedy kierowałyśmy się do biblioteki. To był „Księżniczkowy Dzień” jeśli chodziło o tematykę w przedszkolnym kąciku czytelniczym, i podczas gdy dziewczynki śpiewały o tiarach, ja zamierzałam znaleźć spokojny kącik, aby się pouczyć. Pomimo tego, że było lato, chciałam spróbować wskoczyć na następne, jesienne zajęcia, ale od ponad tygodnia nie podniosłam notatnika. Jeśli nie przestanę bujać w obłokach, to mikrobiologia pożre mnie żywcem. Zostawiłam dziewczynki w wielofunkcyjnym pokoju z kobietą, która była stanowczo za stara, aby ubierać się jak Kopciuszek i znalazłam ustronny stolik przy oknie, które wychodziło na jezioro. Rozłożyłam wszystko i otworzyłam laptopa. W górnym rogu monitora, okienko wyszukiwania nadal pokazywało to, co ostatnio sprawdzałam. Brody Murphy. Na widok jego imienia moje serce lekko opadło. Powędrowałam oczami do jeziora, zatracając się w dźwiękach pluskania wody i myślałam o wiadomościach, które wymienialiśmy wcześniej dziś rano. Wydawał się rozczarowany i szczerze, ja też byłam. Gdyby chodziło jedynie o mnie, to nie musiałabym być taka ostrożna, ale każda podejmowana przeze mnie decyzja, bezpośrednio wpływała na Lucy i Piper. Ta myśl nieustannie na mnie ciążyła. Popełniłam już wystarczającą ilość błędów w życiu. Nie mogłam sobie pozwolić Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

na więcej. Umawianie się ze sportowcem, który przez cały czas podróżuje i prowadzi napięty, niezorganizowany styl życia, było luksusem, na który nie mogłam sobie pozwolić. - Kacie? - Och mój Boże. Lauren! – Podskoczyłam i owinęłam ręce wokół mojej starej przyjaciółki. Odsunęłam się, ale nie puściłam jej rąk. – Wyglądasz bajecznie! Co robisz w mieście? Normalnie najpierw dzwonisz… wszystko okej? Lauren była chodzącą, mówiącą lalką Barbie, ale nie w plastikowym stylu. Była całkowicie naturalną, amerykańską pięknością. Byłam przekonana, że jej pula genów została stworzona z mieniącego się strumienia wody z samego szczytu Alp. Była ode mnie wyższa, choć to niewiele mówiło, ponieważ większość ludzi była. Miała długie, falowane, blond włosy, oczy w kolorze nieba i nogi długie na dwa kilometry. Palce u stóp zawsze miała idealnie pomalowane, i każdy włosek na jej głowie zawsze był na swoim miejscu. Z wyglądu mogłaby uchodzić za totalną, nadętą snobkę, ale nie można było się bardziej mylić. Była z nami w tym samym szkolnym kręgu w liceum, ale po urodzeniu dziewczynek, naprawdę się do siebie zbliżyłyśmy. Kiedy zaszłam w ciążę, większość przyjaciół sama się oddaliła, ale Alexa i Lauren były moją opoką. Zach zawsze był gdzie indziej, ale ta dwójka nieustannie stała u mojego boku, masując moje obolałe plecy i malując mi paznokcie u stóp. - Wróciliśmy z Tommym, właściwie, to wpadliśmy tylko z wizytą do naszych rodziców. Przyprowadziłam siostrzenicę do pani od bajek dla dzieci i zobaczyłam Lucy i Piper, więc musiałam cię znaleźć. Boże, Kopciuszek prawdopodobnie nie powinna nosić tego stroju, hm? - Zdecydowanie nie, ale dzieciaki za nią szaleją. Sądzę, że tylko to się liczy. Chcesz usiąść? – Wskazałam w stronę stołu. - Pewnie! W zasadzie, to bardzo się cieszę, że na ciebie wpadłam… zamierzałam później wstąpić do ciebie do domu. – Lauren żuła kącik ust i zmarszczyła nerwowo brwi, kiedy usiadła po drugiej stronie. - Okej, coś się kroi. – Wtedy spojrzałam na jej dłonie, i zobaczyłam wielki kamień na serdecznym palcu lewej ręki. – Och mój Boże! Zaręczyłaś się? – pisnęłam. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Wierna kopia pana Rogersa9 z sąsiedniego stolika spojrzała gniewnie sponad rozczochranych, krzaczastych, siwych brwi i uciszył mnie. - Przepraszam – wyszeptałam głośno, zanim skierowałam uwagę na Lauren. – Kiedy to się stało? - Wczoraj. Zabrał mnie do parku, w którym mieliśmy pierwszą randkę. Początkowo byłam wkurzona, ponieważ mieliśmy zjeść obiad z moimi rodzicami i byliśmy spóźnieni. Ale kiedy zdałam sobie sprawę z tego co robił, roztopiłam się. Tak bardzo go kocham, Kacie. Przesunęłam się na jej stronę stołu i usiadłam, wciągając ją w uścisk. - Jestem taka szczęśliwa z waszego powodu. – To nie było kłamstwo, byłam z jej powodu szczęśliwa, ale nie mogłam zignorować ukłucia zazdrości wewnątrz mnie. - Dzięki. To właśnie dlatego zamierzałam później do ciebie wpaść. Wiem, że to nagłe, i że nie jestem bardzo oryginalna w tej kwestii, ale chciałam zapytać, czy będziesz moją druhną? – Miała w oczach łzy, łzy czystego szczęścia. Patrzenie, jak zalewają ją emocje było zaraźliwe, i w moich oczach również zaczęły wzbierać łzy z powodu mojej drogiej przyjaciółki. - Będę zaszczycona będąc na twoim ślubie, Lauren. Za nic bym tego nie przegapiła. Wypuściła westchnienie ulgi i uśmiechnęła się. - Cieszę się, że tak czujesz, ponieważ musimy się sprężać. Wesele jest za dwa i pół miesiąca. Moja szczęka prawie walnęła o stolik. - Jesteś w ciąży? Lauren się roześmiała i pokręciła głową. - Nie, ale Tommy dostał się na Program Fotograficzny w Liberal Academy of Fine Arts we Florencji. Wyjeżdżamy końcem sierpnia i nie będzie nas aż do późnej wiosny następnego roku. Nie chcieliśmy tak długo czekać aby

9

Fred Rogers – amerykański kompozytor, aktor i osobowość telewizyjna.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

się pobrać, i oczywiście, chcemy tam naszą rodzinę i przyjaciół, więc… zwiększamy tempo. Bardzo. - Przeprowadzasz się do Włoch? To niesamowite! – Ukłucie zazdrości podwoiło swój rozmiar, dokładnie tak, jak rosło serce Grincha. Byłam przeszczęśliwa z powodu Lauren, ale żyła życiem, którego pragnęłam. Bycie samotnym rodzicem bliźniaczek i mieszkanie z mamą w wieku dwudziestu czterech lat nie było dokładnie tym, co planowałam. Moja błaha zazdrość zniknęła i jej miejsce zajęły wyrzuty sumienia, kiedy zobaczyłam tańczącą na twarzy Lauren radość. Jaśniała, i byłam jej winna to, aby porzucić moje użalanie się nad sobą i być najlepszą druhną na świecie. - Wiem, jestem mega podekscytowana. Pójdę po jakieś czasopisma ślubne i możemy je poprzeglądać. Zaraz wracam.

Wjeżdżając na podjazd, totalnie zapomniałam że był piątek, i chwilowo zaskoczyła mnie masa nowych samochodów, które tam stały. - Wow, dziewczynki, wielu nowych ludzi dziś przyjechało – powiedziałam do nich i do siebie. - Mamo, Piper wpakowała się w kłopoty podczas czytania – wypaliła Lucy. Odwróciłam się, aby spojrzeć na nie na tylnym siedzeniu. - Nie wpakowałam się w kłopoty - kłóciła się Piper. – Kopciuszek powiedziała mi, abym mówiła ciszej. - Dlaczego? Krzyczałaś? - Nie. Dziewczyna z drugiej klasy myślała, że wszystko wie. Powiedziała, że jej mamusia jutro biegnie w maratonie, a ja powiedziałam jej, że się myliła. Ludzie nie mogą biegać w maratonie. Maratony są wtedy, kiedy ten

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

sam program leci w telewizji przez cały dzień. – Piper uśmiechnęła się z wyższością i wyjrzała przez okno, dumna z siebie. W ten oto sposób zniknęły szansę na wygranie przeze mnie tytułu Matki Roku. - No dalej, dziwaczki. Chodźmy opowiedzieć Gigi waszą historię, pokocha ją. Wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do drzwi frontowych. Zamarłam wpół kroku, serce tłukło mi się w gardle, kiedy zobaczyłam znajomego, czarnego pickupa, zaparkowanego głębiej na podjeździe. Dziewczynki ani na moment się nie zawahały, minęły mnie, przebiegając obok w drodze na przedni taras. Okej, Kacie, przestań być świrem. Widziałaś jego ciężarówkę tylko raz i to podczas ulewy, nie ma mowy, aby to było to samo auto. Napełniłam płuca rześkim powietrzem Minnesoty i powoli je wypuściłam, ponaglając rytm serca, aby wrócił do normalności. Dziewczynki przeszły przez drzwi, a ja byłam kilka niepewnych kroków za nimi. Wkładałam nasze buty do szafy, kiedy usłyszałam jak piszczą z tylnej części domu. - Brody! Moje ciało zamarło. Jasna dupa. Był tutaj. Dlaczego? Aby mnie torturować? Zamknęłam drzwi szafy i odwróciłam się, aby pójść do kuchni i zatrzymałam się przed lustrem, aby upewnić się, że wyglądałam reprezentatywnie. Mama stała w kuchni, opierając się o wyspę z założonymi na piersi rękoma, podczas gdy Brody siedział na stołku, naprzeciwko niej. Miał na głowie czapeczkę baseballową, nisko nasuniętą na oczy. Były zasłonięte, więc ledwo mogłam je zobaczyć, ale wiedziałam że się na mnie gapił. Lucy i Piper klęczały na ziemi, głaszcząc Diesela, który zlizywał z ich twarzy pozostałości brokatu Kopciuszka.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Cześć skarbie. Jak było na czytaniu? – Mama uśmiechała się do mnie promiennie, jakby to nie było nic wielkiego, że najseksowniejszy facet, jakiego na oczy widziałam siedział metr od niej, po lewej stronie. - Um, było dobrze. Fajnie sie bawiły. Co się dzieje? – Patrzyłam tam i z powrotem pomiędzy mamą i Brodym. Mały, pewny siebie uśmiech, przeciął jego usta, ale nie odezwał się słowem. Jego spojrzenie było zbyt intensywne. Spojrzałam ponownie na mamę. - Nic, tak sobie tu siedzimy. Brody zadzwonił dziś rano, aby dowiedzieć się czy mieliśmy wolne miejsca, i mieliśmy, więc zostaje na weekend. Fred jest lekko roztrzepany. Jest na zewnątrz, zmieniając naciąg w swoich wędkach. – Mama zachichotała. – Dalej, dziewczynki, weźmy Diesela na zewnątrz i dajmy mu na tarasie trochę świeżej wody. Dziewczynki podskoczyły na nogi i poszły za mamą do tylnych drzwi, z Dieselem depczącym im po piętach. - Gigi, Piper wpakowała się w kłopoty na czytaniu – wypaplała jej Lucy w drodze na zewnątrz. - Więc, co? Potrzebowałeś weekendowej ucieczki? – powiedziałam oschle do Brody’ego, kiedy zamknęły się za nimi tylne drzwi. - Nie, tęskniłem za Fredem – wypalił w odpowiedzi, posyłając mi szelmowski uśmiech. Przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę lodówki, wyciągając butelkę wody i miskę winogron. Bez odwracania się, zapytałam: - Mogę ci coś podać, skoro płacisz za pobyt i w ogóle? Wypuścił krótki chichot. - Nie dzięki, ale nie jedz zbyt dużo. Za kilka godzin wychodzimy na kolację. Szybko się odwróciłam i złączyłam z nim oczy. - Kolację? - Taa… kolację – odpowiedział z pewnością siebie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Ale tamtego ranka uzgodniliśmy… - Uzgodniliśmy, że jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciele jedzą razem kolację. Poprosiłem już twoją mamę, żeby zajęła się dziewczynkami. - Ty… kiedy… - bełkotałam słowa, a nie zdania. - Więc, tak jak powiedziałem… nie jedz zbyt dużo. – Wstał i zasunął stołek, jeszcze raz łącząc ze mną spojrzenie. – Chciałbym, abyś była… głodna… kiedy później wyjdziemy. – Mrugnął do mnie i odwrócił się, aby wyjść tylnymi drzwiami.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 14

Brody

Mój pokój w zajeździe pomalowany był na uspokajające odcienie niebieskawej szarości i dzięki Bogu, że nie miałem nic przeciwko tym kolorom, ponieważ gapiłem się na nie przez dwie godziny, ukrywając się przed Kacie. Nie to, że chciałem jej unikać, ale wiedziałem, że w kuchni zalazłem jej pod skórę, i chciałem aby myślała o mnie przez kilka godziny przed kolacją, no więc zniknąłem z pola widzenia. Wyciągnąłem się na łóżku, zastanawiając się, co teraz robiła. Była na dole, w kuchni, szykując dziewczynkom obiad? Czytała na tylnym tarasie? Siedziała przy wyspie kuchennej, żując dolną wargę i koncentrując się nad swoimi pielęgniarskimi sprawami? Zabijało mnie to, że byłem tak blisko niej, ale z nią nie rozmawiałem, więc złapałem telefon. Hej, chciałbym odebrać cię na kolację o 19:00, czy to okej? Niecierpliwie stukałem stopą, czekając na jej odpowiedź. K: 19:00 jest w porządku. Jesteś dziwny. Dlaczego jestem dziwny? K: Jesteśmy w tym samym domu, a jednak Ty do mnie piszesz. Tak jak powiedziałam, dziwne. Tak żebyś wiedziała, jestem tutaj bardzo zajęty, robieniem masy bardzo ważnych rzeczy. K: Uhm. Jakiś czas temu Fred poszedł na górę, aby zapytać Cię, czy chcesz trochę połowić, i sądzi, że słyszał chrapanie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

To był Diesel. K: No jasne, że tak. A tak w ogóle, to gdzie dzisiaj idziemy? Ja to wiem, a ty się dowiesz. K: Cóż, musisz dać mi wskazówkę. Nie wiem co założyć. Ubierz się zwyczajnie. Załóż to małe, czarne cudeńko. K: Jakie czarne cudeńko? To, które miałaś na sobie w łazience, kiedy Piper otworzyła drzwi. K: Dupek  Och, widzę że powróciłaś uśmiechnięta buźko. Mam nadzieję, że jesteś gotowa na to, że tym razem skopię ci tyłek. Zamierzam zamienić jedno z tych oczu na mrugnięcie, nawet jeśli miałoby mnie to zabić. Miałem czterdzieści pięć minut zanim musiałem odebrać Kacie na naszą randkę, czas się zbierać. Złapałem klucze, zostawiłem w pokoju śpiącego Diesela i skierowałem się na dół. - Cześć Brody! – krzyknęły Lucy i Piper, kiedy mijałem kuchnię. Nigdzie nie było śladu Kacie. - Hej Twinkies! Niedługo wrócę, okej?

- Cholera! – Zegar na desce rozdzielczej wskazywał 18:57. Zostaw sobie troszkę czasu, Murphy. Nie spierdziel tego. Zadzwoniłem na dzwonek. Sophia otworzyła drzwi, jej twarz wykrzywiało zmieszanie. - Cześć pani Jensen. Jestem tu, aby odebrać Kacie. Zachichotała i odsunęła się. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och, jesteś rozkoszny. Wejdź, Brody. - To dla ciebie. – Podałem jej mały bukiet tulipanów. - Są piękne, dziękuję ci. – Zmarszczyła na mnie brwi, nadal próbując rozgryźć o co mi biegało. – Poczekaj, pójdę po Kacie. Zniknęła za rogiem, a ja zostałem w foyer, czekając na moją… przyjaciółkę. Lucy i Piper popędziły do mnie z pokoju dziennego. - Jesteś chory, Brody? – zapytała Piper. - Taa, masz gorączkę? – dodała Lucy, ciągnąc mnie za koszulkę. Schyliłem się na jej poziom i sprawdziła moje czoło. - Nope. Nie jestem chory, dlaczego? Spojrzały po sobie i wzruszyły ramionami. - Mama rozmawiała przez telefon z ciocią Alexą i powiedziała, że jesteś gorący. Jeśli jesteś gorący, to masz gorączkę. Potrzebujesz lekarstwa? – Lucy kontynuowała dochodzenie. - Powiedziała, że jestem gorący, hm? Interesujące. Obiecuję wam dzieciaki, że nie jestem chory, ale dziękuję, że sprawdziłyście co u mnie Uniosłem w górę rękę i obie przybiły mi piątkę, zanim odbiegły. Kacie wyszła zza rogu, zacząłem się ślinić. Miała na sobie biały, koronkowy top i spodenki w kolorze khaki, które ukazywały więcej jej nóg niż kiedykolwiek wcześniej widziałem. Włosy miała zebrane w niechlujny kok, a kilka przypadkowych kosmyków opadało jej na obojczyki. Im była bliżej, tym bardziej błyszczały jej zielone oczy. Wyglądała prosto, a jednak niesamowicie seksownie. Będę potrzebował pierdolonego kaftana bezpieczeństwa, aby przez całą noc utrzymać łapy z dala od niej. - Hej – powiedziała, uśmiechając się do mnie. - No hej. – Pochyliłem się, dając jej szybki, „przyjacielski” uścisk. Pachniała niewiarygodnie; śmiercionośny koktajl kwiatów i jej feromonów wprowadził w moim umyśle cholerny zamęt. Chciałem paść na kolana i błagać, aby w tej chwili olała tę myśl o przyjaźni, ale słowa Vipera Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

ciągle dzwoniły mi w uszach „Odwróć sytuację na swoją korzyść, udowodnij jej, że się myli i spraw, aby błagała”. Nadal byłem pijany jej zapachem i myśl o tym, że Kacie o cokolwiek błagała, była wystarczająca, abym zrobił się twardy, właśnie tam, w foyer. - Gotowa do drogi? Mały, sceptyczny uśmiech rozciągnął jej usta, kiedy przytaknęła. Odsunąłem się i otworzyłem jej drzwi, wychodząc za nią na zewnątrz. Zeszła z tarasu i skręciła w lewo, kierując się do mojej ciężarówki. Sięgnąłem i złapałem ją za rękę, delikatnie za nią ciągnąć. - W tę stronę. – Skinąłem na prawo. Wyglądała na zaskoczoną. - Tam? Nie ma tam nic… - Ciii. Chodź za mną. Nie opierała się ponownie, ściskając moją dłoń i idąc za mną wokół domu. Nie rozmawialiśmy idąc przez tylny ogród, ani kiedy przechodziliśmy kilkaset metrów w dół jeziora. Zerknąłem na nią, po cichu gratulując sobie za zmieszany wyraz jej twarzy. Kiedy dotarliśmy na koniec ogrodu, lekko skręciłem w lewo, nadal pociągając ją za sobą. Weszliśmy na skrzypiące, drewniane deski pomostu i ponownie na nią spojrzałem. Oczy miała skupione na kocu i świeczkach, które znajdowały się na końcu pomostu. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się znacząco, kręcąc głową. - Co? – zażartowałem defensywnie. - Świeczki… one nie są tak właściwie „przyjacielskimi” świeczkami. – Szturchnęła mnie w ramię, nie puszczając mojej dłoni. Każdy kontakt fizyczny z nią był bonusem. Mogła zafundować mi czochrańca, a ja uznałbym to za zwycięstwo. - Nie, nie są „przyjacielskimi” świecami, to olejek przeciw owadom. Nie chciałem dawać ci mylnego wyobrażenia, żebyś zaczęła do mnie uderzać czy coś.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Zaśmiała się serdecznie, a ja sekretnie dodałem kolejny punkt do mojej zwycięskiej listy. Kiedy dotarliśmy na koniec pomostu z żalem puściłem jej dłoń, abym mógł przejść na drugą stronę koca. Poczekałem aż pierwsza usiądzie, a potem poszedłem w jej ślady. Spojrzała na kolację, nad którą długo i ciężko dumałem. - Pizza i piwo, hm? - Hej, gdybyśmy byli na randce, to usiłowałbym ci zaimponować. Ale skoro jesteśmy tylko kumplami, to jest wszystko co dostaniesz. Pokazała mi żartobliwie język i wyciągnęła z przenośnej lodówki piwo, Miller 64. Przekręciła kapsel i uniosła butelkę do ust, oblizując je, zanim dotknęła ich butelka. Moje spodnie zrobiły się ciasne; spojrzałem na wodę, gadając do siebie. Motorówki. Zielona trawa. Pringles. Juy Cutler. 10 Wziąłem głęboki oddech i ponownie spojrzałem na Kacie, kryzys zażegnany. Miała zmrużone oczy, usta zamknięte i przesuwała językiem po zębach. - O czym właśnie myślałeś? O zerwaniu z ciebie ciuchów i wypieprzeniu cię właśnie tutaj, na pomoście. - Um… zastanawiam się tylko, jak ta cała „przyjaźń” ma funkcjonować? Normalnie gadam z przyjaciółmi o piwie i sporcie. Wiem, że najwyraźniej nie jesteś fanką hokeja, więc o czym powinniśmy rozmawiać? Spojrzała w dół, na pomost, zawstydzona tym, że przypomniałem jej, że kiedy się spotkaliśmy nie wiedziała kim byłem. Nie wiedziała tylko, że to była jedna z wielu rzeczy, które mnie w niej pociągały. - Pogadajmy o tobie – powiedziała. Wyciągnąłem papierowe talerze i podałem jej jeden. 10

Jay Cutler – amerykański kulturysta.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- O mnie? - Taa, paplałam na swój temat wystarczająco dużo pierwszej nocy, kiedy się poznaliśmy, więc teraz twoja kolej. - Okej, co chcesz wiedzieć? - Może opowiesz mi o swoim ostatnim związku? – Wzięła kawałek pizzy i zaczęła skubać brzeg. - Nigdy nie byłem w związku. - Kłamca. - Nie żartuję. Umawiałem się, ale nigdy na poważnie. Hokej był moim życiem odkąd skończyłem dziesięć lat. W liceum byłem zbyt skupiony na tym, aby grać w college’u i trwa do to dziś. Na studiach za bardzo koncentrowałem się na profesjonalnym graniu. A teraz, kiedy robię to na profesjonalnym poziomie jestem ostrożny względem każdej dziewczyny, którą poznaję. – Przypatrywała się mojej twarzy, szukając wskazówki, że mówiłem szczerze. – Obiecuję ci, że to prawda. Wygoogluj mnie, a nie znajdziesz wielu artykułów o mnie z dziewczynami. - Już to zrobiłam i masz rację. Zero artykułów o dziewczynach, ale wiem za to, że kochasz fontanny. - Ach, czytałaś o tym, co? Widziałaś również zdjęcia policyjne? – Podrapałem się po głowie, marząc o tym, żeby móc całkowicie usunąć to z Internetu. – To była zabawna noc, ale wymknęła się lekko spod kontroli. - To jest historia, którą chcę usłyszeć… - W skrócie, zostałem wyzwany. Graliśmy w Chicago i razem z kumplem, Viperem, wyszliśmy po meczu na kilka drinków. Miałem w systemie zbyt wiele płynnej odwagi i Viper wyzwał mnie, abym zrzucił ciuszki i popluskał się przez pięć minut. Zostały mi jeszcze dwie minuty, kiedy podjechało kilka policyjnych motocykli, wytaszczyli stamtąd mój tyłek i zakuli w kajdanki. Zdali sobie sprawę kim byłem i może nawet by mnie puścili, gdybym nie pokusił się o kilka okropnych uwag na temat tego, że zamiast syren policyjnych, dzwonią dzwoneczkami. Nie za bardzo to docenili.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Viper, hm? Brzmi jak ktoś, kto zdecydowanie był wmieszany w sport, polegający na nagiej kąpieli w fontannie. - A mówiąc o kąpieli nago… - Uniosłem na nią brwi. - Nie ma szans – powiedziała, potrząsając głową. Chwyciłem kołnierzyk koszuli, udając urażonego. - Nie prosiłem o to, boszeee. Za kogo ty mnie masz? Nie jestem taki łatwy. - Och, bardzo w to wątpię. - Ktoś, kto siedzi na pomoście w białym topie powinien być ostrożny w kwestii żartów, które robi, nie sądzisz? Zaśmiała się nerwowo, zastanawiając się czy byłem na tyle śmiały, żeby wrzucić ja do jeziora. Nie byłem. - Mówiąc o pomoście, to jak w ogóle doszło do tego, że tutaj wylądowaliśmy? - Cóż, nie zawsze jest mi łatwo siedzieć w spokoju z restauracji czy w barze, ale chciałem wyciągnąć cię z domu i mieć cię przez chwilę dla siebie – oczywiście tylko po przyjacielsku – więc piknik był kolejną rzeczą, na którą wpadłem. A jakie może być lepsze do tego miejsce niż pomost? Wyjrzałem przez okno w domu i zobaczyłem, że to miejsce jest odosobnione, więc wprowadziłem plany w czyny. - Nigdy nie miałam pikniku na pomoście – powiedziała zwyczajnie. Sięgnąłem i przybiłem z nią piątkę. - Ja też nie. – Wzruszyłem nonszalancko ramionami i kontynuowałem: Nie uprawiałem też nigdy seksu na pomoście. Znowu pokręciła głową, odsuwając pudełko z pizzą. - Co robisz? – zapytałem, mając nadzieję, że nie sprzątała, aby iść. - Jest całkiem ciemno, połóżmy się i popatrzmy na gwiazdy. Boże, tak. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kto mógł wiedzieć, że patrzenie na gwiazdy i rozmawianie może być tak przyjemne? Rozmowa z nią była łatwa. Wydawało się, jakbyśmy od zawsze byli przyjaciółmi. Przez cztery godziny gadaliśmy o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie, prawdopodobnie z winy piwa, wykazałem się jajami i sięgnąłem po jej dłoń. Nie zawahała się. Po prostu splotła palce z moimi, nadal mówiąc o szalonych, szkolnych przygodach, które przeżyła z Alexą. Jaki pieprzony zbieg okoliczności, że miejsce w którym zamówiłem dla niej kwiaty, było kwiaciarnią jej najlepszej przyjaciółki. W sumie, to mogło później okazać się całkiem przydatne. Kilka godzin później, po raz setny klepnęła się w nogę i westchnęła. - Prawdopodobnie powinniśmy wrócić do środka. Zostanę zjedzona żywcem. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i podświetliłem go, aby zobaczyć godzinę. 0:45. - Taa, sądzę, że masz rację. Obiecałem Fredowi, że wstanę o 6:00 i wypłynę z nim na jezioro. Podczołgała się i zdmuchnęła świece, kiedy ja składałem koc. - On naprawdę szaleje na twoim punkcie, wiesz? Tak bardzo się cieszy, że tu jesteś. Spojrzałem jej prosto w oczy. - Jest jedynym, który tak się czuje? Gapiła się na mnie bez ruchu. Jej oczy wyglądały na smutne i przygryzła wargę. - Nie rób tego, Brody. Nie możemy iść w tę stronę. Uśmiechnąłem się do niej szczerym, prawdziwym uśmiechem. - W porządku, odpuszczę ci… na razie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 15

Kacie

Leżałam w łóżku, słuchając, jak dziewczynki chichoczą w sąsiednim pokoju i odtwarzałam w kółko poprzednią noc. Od bardzo dawna tak mocno się nie śmiałam i to było niesamowite uczucie. Dzień, który rozpoczął się przyprawiającymi o gęsią skórkę wiadomościami, skończył się tym, że leżeliśmy na pomoście, trzymając się za ręce i patrząc w gwiazdy. Nadal kręciło mi się w głowie i to był problem. Brody był jak narkotyk. Kiedy z nim byłam, mój umysł znajdował się w tym zamglonym, euforycznym stanie, ale kiedy mgła opadła, zdałam sobie sprawę, że fundowałam sobie katastrofę. Jak wiele czerwonych flag potrzebowałam? On był profesjonalnym sportowcem. Nawet kiedy nie podróżował, to mieszkał półtorej godziny drogi stąd. Przyznał ostatniej nocy, że nigdy nie był w poważnym związku. Wszystkie te rzeczy były całkowitym przeciwieństwem cech, których potrzebowałem. Pomiędzy nami była chemia, co do tego nie było wątpliwości, ale musiałam go trzymać na dystans. Był moim kryptonitem. Zwlekłam się z łóżka, niechętna, aby opuścić bezpieczne zacisze mojego pokoju. Kiedy Brody skupiał na mnie uwagę, zamieniałam się w roztopioną breję, a zamierzał zostać tutaj jeszcze przez dwa dni. Musiałam dać z siebie wszystko i postarać się pozostać twarda.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na stosik podręczników ułożonych na biurku i na telefon, który spoczywał na nich, wołając moje imię. Bałam się, że jeśli była to kolejna, czarująca wiadomość od Brody’ego, to nic nie powstrzyma mnie od pobiegnięcia do jego pokoju i zdarcia z siebie po drodze ciuchów. Podeszłam, i jednym okiem zerknęłam na telefon. Sms był od Lauren. Dzięki Bogu. L: Hej, co ty i dziewczynki na dzisiaj planujecie? Zero planów, obijanie się. L: Słodko! Nad jeziorem County jest wesołe miasteczko. Zabieram siostrzenicę. Chcecie iść? Taaaaaaaaaaaak! L: Cudnie! Wpadniemy po Was za godzinę. Całodniowy pobyt w wesołym miasteczku był dokładnie tym, czego potrzebowałam, aby zająć myśli i na cały dzień wynieść się z domu. Pobiegłam, aby przekazać dziewczynkom mój ekscytujący plan.

Lucy i Piper były w pokoju, pakując do plecaków pluszaki i kłócąc się o to, który smakowy sorbet spróbują jako pierwszy, podczas gdy ja plądrowałam kuchnię, ładując do plecaka precle, plastry i płyn antybakteryjny do rąk. Uchyliły się tylne drzwi, ale nie odwróciłam się, aby zobaczyć kto wszedł. Już to wiedziałam. Mogłam to poczuć. - Doberek! – powiedział radośnie Brody. - Hej – odpowiedziałam, nie odwracając się. - Jak się dzisiaj masz? Ja jestem wykończony. – Ziewnął. - Ze mną okej.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Coś nie tak? Dajesz mi takie krótkie odpowiedzi. Odwróciłam się, aby na niego spojrzeć. Miał na sobie koszulkę drużyny Minessota Wild, która podkreślała jego wielkie, silne ramiona i idealnie opinała bicepsy. Znów miał na głowie czapeczkę Wild, tym razem daszkiem do tyłu. Ciemnozielona czapka uwydatniała jego już i tak oszałamiające, zielone oczy i byłam zahipnotyzowana. Musiałam odwrócić wzrok, aby odnaleźć opanowanie. - Tak? Nie chciałam. – Podeszłam do lodówki i wyjęłam kilka owocowych soczków, wrzucając je do torby. – Po prostu się spieszę. Idziemy dzisiaj z dziewczynkami do wesołego miasteczka przy jeziorze County. - Fajnie, powinno być zabawnie. Chcesz towarzystwa? Serce runęło mi w dół ciała, przez podłogę, fundamenty i wylądowało na skrawku ziemi i chwastów pod domem. Nie chciałam mu odmawiać, ale nie mogłam dłużej spędzać z nim czasu, i kontynuować unikania jego zalotów. - Um, cóż, pomyślałam, że dziewczynki i ja potrzebujemy dzisiaj trochę czasu dla siebie. Proszę, nie gniewaj się. Wyszczerzył się do mnie i przechylił głowę na bok. - Kacie, nigdy, przenigdy nie będę się na ciebie gniewał za to, że chcesz spędzić sama czas ze swoimi dziećmi. Nigdy. Idźcie i bawcie się dobrze. Spotkamy się potem na pomoście? - Może. – Uśmiechnęłam się, pragnąc aby nie był takim słodkim facetem. O wiele łatwiej byłoby go unikać, gdyby był dupkiem. Nastąpiło głośne pukanie do drzwi. - Zaraz wrócę. Kiedy wychodziłam z kuchni, czułam na sobie jego oczy, które były jak tatuaż. Otworzyłam drzwi i Lauren wpadła przez nie, zgarniając mnie w uścisk i prawie powalając mnie na tyłek. Odsunęła się i podszedł Tommy. - Moja kolej.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Owinął wokół mnie ręce w wielkim, niedźwiedzim uścisku i uniósł mnie z ziemi. - Dawno się nie widzieliśmy, Tommy. Gratulacje! – Cmoknęłam go w policzek. - Dzięki, Kacie. Jestem szczęściarzem. – Sięgnął, uścisnął dłoń Lauren i uśmiechnęli się do siebie. - Okej, jeśli wasza dwójka zamierza robić to przez cały dzień, do sprawicie, że się porzygam – drażniłam się, kucając przed Molly, siostrzenicą Lauren. – Hej Molly. Piper i Lucy są bardzo podekscytowane tym, że będą się dzisiaj z tobą bawiły. Uśmiechnęła się nieśmiało i ukryła za nogą Lauren. - No więc kto jedzie? Dzwoniłaś do Alexy i Dereka? – zapytała Lauren. - Taa, leniwiec z niej. Miała długi tydzień i najwyraźniej chłopak, który rozwozi kwiaty zadzwonił dzisiaj, że jest chory, więc musiała super wcześnie wstać i wszystko porozwozić. Wróciła do domu i znowu zwaliła się do łóżka. - A to pech. W porządku, w takim razie zbierajmy się! – Lauren klasnęła z podekscytowaniem w dłonie. - Pozwól że pójdę po dziewczynki i wezmę z kuchni torbę. – Odwróciłam się i ruszyłam w dół korytarza, a oni za mną. Brody stał przed lodówką, drapiąc się po brodzie. Spojrzałam na niego, czując się niesamowicie winna. - Będziemy się zbierały. Zobaczymy się później? - Taa, będę tutaj. – Odwrócił się i uśmiechnął do mnie słodko, kiwając z szacunkiem głową do moich przyjaciół. - Jasna cholera! Jesteś Brody Murphy! – wykrzyknął Tommy. Brody się obejrzał, kiedy Lauren walnęła Tommy’ego w rękę, zakrywając Molly uszy. - Tommy, uważaj na słowa!

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Przepraszam kochanie, ale to Brody Murphy. – Tommy po prostu gapił się na Brody’ego, z szeroko otwartymi oczami i ustami. - Hej stary, miło cię poznać. – Brody podszedł i uścisnął dłoń Tommy’ego. Tamten odwzajemnił uścisk jak gorliwe dziecko. - Chwila… co ty tutaj robisz? - Um, zostaję na weekend. Kacie i ja jesteśmy… przyjaciółmi. – Spojrzał na mnie kątem oka. - Kacie! Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że przyjaźnisz się z Brodym, pieprzonym Murphy? - Tommy! – opieprzyłyśmy go z Lauren w tym samym czasie. - Czy on z nami idzie? Idziesz z nami? – wypalił Tommy, jego oczy przeskakiwały tam i z powrotem pomiędzy Brodym i mną. - Jezus, uspokój się Tommy. Mam nadzieję, że będziesz równie podekscytowany, kiedy pewnego dnia poznasz nasze pierworodne dziecko. – Lauren brzmiała na rozdrażnioną. - Uch, cóż, jeśli nasze dziecko urodzi się jako najbardziej wartościowy zawodnik NHL, to tak. - Okej, czy możemy z tym skończyć i po prostu pójść, proszę? Dziewczynki! Chodźcie! – krzyknęłam w dół korytarza. Pipier i Lucy wybiegły, zbierając się wokół Molly i zasypując tę biedną dziewczynkę pytaniami. - Tak… ale… czy Brody idzie? - Tak, Brody idzie. Chodźmy już. – Wyrzuciłam ręce w powietrze, złapałam z blatu torbę i wsunęłam ją sobie na ramię. - Idę? – Brody na mnie spojrzał, całkowicie zmieszany. - Tak, idziesz. Chodźmy. – Zaczęłam popychać wszystkich w stronę drzwi. - Śmierdzę jak ryba – kłócił się, odwracając się, aby na mnie spojrzeć.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Pachniesz świetnie, ruchy. – Chwyciłam go za ramię i odwróciłam ponownie w stronę drzwi, szczerze ciesząc się widokiem jaki miałam z tyłu. Kiedy byliśmy na zewnątrz, Lauren się do mnie odwróciła. - Uch, mój samochód wszystkich nie pomieści, będziemy musieli pojechać dwoma. - Żaden problem, ja też mogę prowadzić. – Wzruszyłam ramionami. - Mamusiu, możemy jechać w samochodzie Molly? – zapytała Lucy, wydymając dolną wargę. Piper stanęła obok niej, łącząc razem ręce. - Prooooooooszę? - Ja nie mam nic przeciwko. – Lauren otworzyła drzwi, machając na nie, aby wsiadły. - Mogę jechać z Brodym? – Tommy naśladował dziewczynki, wydymając wargę i składając razem ręce. Lauren zmrużyła oczy i spojrzała na niego gniewnie. - Tylko jeśli chcesz, żeby zamiast mnie przeniósł się z tobą do Włoch. Tommy uniósł oczy ku niebu, udając, że rozważał tę ofertę. Lauren westchnęła i wsiadła do samochodu, a on zaraz za nią. - Chcesz poprowadzić moją ciężarówkę? – Wyszczerzył się do mnie Brody. Zanim mogłam odpowiedzieć, rzucił mi kluczyki i przeszedł na stronę pasażera. Spanikowana spojrzałam w dół, na jego klucze, które miałam w ręce. - Twoją ciężarówkę? Nie ma mowy! Nie potrafię prowadzić ciężarówki. – Gwałtownie kręciłam głową. Wystawił głowę zza tyłu samochodu i wyszczerzył się do mnie. - Pakuj tyłek do środka i przekręć kluczyk.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Wspięłam się do auta, a serce tak głośno waliło mi o mostek, że byłam pewna, iż mógł to usłyszeć. - Co ja robię? – Próbowałam zgrywać opanowaną, ale w środku cała dygotałam. Brody sięgnął i ścisnął mi kolano. - Hej, spójrz na mnie. Twarz miał zrelaksowaną, z krzywym uśmiechem, który ujawniał jego seksowne dołeczki. Oczy miał pogodne. - Zrelaksuj się, to tylko ciężarówka. To automat. Wiesz co robić. No dalej, odpal ją, bo zaraz odjadą bez nas. Nie wiem czy to jego ciepła dłoń na moim kolanie, czy jego kojący głos, ale poczułam się o wiele lepiej, nawet spokojnie. Z każdą sekundą, kiedy włożyłam kluczyk do stacyjki i uruchomiłam silnik, rosła moja pewność siebie. Zajęło mi kilka chwil, aby przyzwyczaić się do większego samochodu i silnika, który miał o wiele większą moc niż mój mały SUV. - Więc, co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? - zapytał Brody, opierając nogę o deskę rozdzielczą. Odwróciłam w jego stronę głowę, bez odrywania oczu od drogi. - Zmieniłam zdanie? - O tym, żebym jechał z wami. - Och, tak naprawdę nie wiem. – Wzruszyłam ramionami. – Pomyślałam, że będzie fajnie… a przyjaciele jeżdżą razem do wesołego miasteczka. - Touché. – Uśmiechnął się znacząco i wyjrzał przez okno. Ostatnie dziesięć minut jechaliśmy w ciszy, nie była to niewygodna cisza, kiedy czujesz się niezręcznie będąc z kimś razem; to była przyjemna cisza. Wiedziałam, że o mnie myślał, a on wiedział, że ja myślałam o nim. Ta cisza była głośniejsza niż jakiekolwiek słowa, które kiedykolwiek moglibyśmy wypowiedzieć.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Jego dłoń ani na chwilę nie opuściła mojego kolana i, podobało mi się.

Przeszliśmy przez bramę wesołego miasteczka, a powietrze wypełniał zapach waty cukrowej i gofrów. - Wow! Tłoczno tu dzisiaj, wszyscy trzymajcie się razem – powiedziała Lauren, kierując uwagę na dziewczynki. - Pójdę po bilety, zaraz wracam. – Brody musnął dłonią mój krzyż, kiedy odchodził, wysyłając dreszcze w górę mojego kręgosłupa, jak kolejna działka narkotyków w krwioobiegu. - Hej Tommy, zabierzesz dziewczynki i kupisz im jakąś wodę, zanim zaczniemy przejażdżkę? – zapytała Lauren. Tommy złapał dłoń Molly, która była już złączona z Piper i Lucy, i odeszli. - Co. Do. Cholery? – wypaliła Lauren, odwracając się gwałtownie w moją stronę. – Umierałam, aby zostać z tobą sam na sam. Kiedy to się zaczęło? Dlaczego wczoraj mi nie powiedziałaś? Zaśmiałam się. - Nie ma o czym mówić, Lauren. Jesteśmy przyjaciółmi. - Taa, okej, cokolwiek. Powaga, co się pomiędzy wami dzieje? Ruchy, zanim wróci. Spojrzałam w stronę budki z biletami i na Brody’ego, który został zatrzymany przez małą grupkę nastoletnich chłopców. Rozdawał autografy i pozował do zdjęć, dając każdemu dzieciakowi po kolei jego niepodzielną uwagę.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Poważnie, nic się nie dzieje. Pojawił się w zeszły weekend, kiedy nie mógł przejechać przez miasto, z powodu zalanego mostu, i zostaliśmy przyjaciółmi. To wszystko. - Nie jestem idiotką, Kacie. Obserwowałam w kuchni jak on na ciebie patrzył. Tommy nigdy tak na mnie nie patrzy, no może z wyjątkiem sytuacji, gdybym podchodziła do niego z gołym tyłkiem, niosąc kopiasty talerz bekonu. - Gadałyśmy już o tym, Lauren. Wiesz czego szukam. On tak naprawdę nie pasuje do tej formy, wiesz? Rozgrywam to ostrożnie. - Pieprzyć formę, Kacie. Zrób sobie nową. On jest totalnie tobą oczarowany, a ty nie pozostajesz mu dłużna. Westchnęłam, warcząc z frustracji. - Możemy nie gadać dzisiaj o uczuciach i przyszłości, i o żadnym z tych bzdetów? Chcę się po prostu dobrze bawić z wszystkimi, i przez kilka godzin dać odpocząć mózgowi. Walka z samą sobą jest wyczerpująca. Nie miała czasu aby się sprzeczać, ponieważ podbiegł do nas Brody. - Coś ty kupił? – wykrzyknęłam, gapiąc się z rozdziawioną buzią na arkusze biletów w jego dłoniach. - Uch… jakieś trzydzieści arkuszy biletów? Myślisz, że wystarczy? Lauren opadła szczęką. - To jakieś sześćset biletów! - W takim razie lepiej się ruszajmy. – Brody sięgnął w dół i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę Tommy’ego i dziewczynek. Kolejne sześć godzin spędziliśmy napychając się hot dogami, nachosami i jeżdżąc na każdej karuzeli, która tam była… po dwa razy. Nie byłam wielką fanką diabelskich młynów, a przynajmniej nie tych wysokich. Miałam paraliżujący lęk wysokości, który trzymał mnie na ziemi przez cały dzień. Byłam idealnie zadowolona, siedząc na ławce, podczas gdy ci szaleńcy kręcili się i wirowali przez cały dzień. - Okej dzieciaki, jeszcze jedna przejażdżka i myślę, że czas zakończyć ten dzień. Ciocia Luren nie jest do tego wszystkiego przyzwyczajona. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Potrzebuję kąpieli z bąbelkami i buteleczki Tylenolu. – Lauren opadła na ławkę obok mnie. - Czyim pomysłem było założenie do wesołego miasteczka tych uroczych butów na koturnie, ciołku? – Uderzyłam ją ramieniem. - Możemy jeszcze raz przejechać się na tym? – Lucy wskazała na dziwaczny wynalazek, który zabierał je w powietrze w czymś, co przypominało samochody i kręciło nimi przez cztery minuty. Już wolałabym leczenie kanałowe niż to. - Róbcie co chcecie, ja tutaj będę. – Pociągnęłam Lucy na kolana i pocałowałam ją w policzek. - Chodźcie! – Zeskoczyła mi z kolan i popędziła w stronę karuzeli razem z Piper i Molly. Lauren ruszyła za nimi. Tommy odwróciła się do Brody’ego. - Idziesz? - Nie dzięki, tą jedną przesiedzę. - Zobaczymy się za chwilę. – Tommy podbiegł, aby dogonić resztę. Brody usiadł obok mnie na ławce. - Dobrze się bawisz? Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. - Tak. To był świetny dzień. Cieszę się, że pojechałeś z nami. Zagapił się w przestrzeń, marszcząc brwi, pogrążony w głębokim zamyśleniu. Moja ciekawość zwyciężyła. - Co? - Ufasz mi? Patrzyłam na niego nerwowo kątem oka, a włoski na karku stanęły mi dęba. Zawahałam się przy odpowiedzi.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Ufasz? – powtórzył, nachylając się, a jego oczy były skoncentrowane na moich. - Tak. Chwycił mnie mocno za rękę i wstał, kiwając w prawo. - Chodź ze mną. Przeszliśmy za przyczepę z lodami i zdałam sobie sprawę, że kierowaliśmy się wprost do Diabelskiego Młyna Śmierci. Okej, to nie była naprawdę nazwa tej karuzeli, ale powinna być. Wyrwałam dłoń z jego uścisku i zamarłam wpół kroku. - Nie ma mowy, Brody. – Wszystkie komórki w moim ciele stały się nadwrażliwe, i zaczęły mi mrowić nogi i ręce. Pierś mi się zacisnęła i nie mogłam wziąć pełnego oddechu. Odwrócił się w moją stronę, delikatnie chwytając mnie za ramiona. - Kacie, spójrz na mnie. Możesz to zrobić, zaufaj mi. - Nie mogę. – Miałam to na myśli, dosłownie. Nie potrafiłam skłonić stóp aby się poruszyły, nawet gdybym chciała aby to zrobiły. - Spójrz mi w oczy. Tak, możesz. Powiedziałaś, że mi ufasz, a teraz chodź. Wskocz ze mną w kałuże. Spojrzałam mu w oczy, próbując zrozumieć słowa, które wypowiedział, ale mój mózg przestał działać. Kałuże? O czym on do cholery gadał? Nagle mnie to uderzyło. Zeszły tydzień, burza, kałuże. Tamtego dnia odpuściłam trochę kontroli i w zasadzie czułam się naprawdę dobrze. Chociaż ta sytuacja była inna. Tam na górze, nie miałam żadnej kontroli. - Nie sądzę, abym mogła. – Głos mi drżał, przerażenie ograniczało każdy mój ruch. - Tak, możesz. Jedna stopa przed drugą. No dalej, mam cię. Tylko patrz na mnie. – Brody zaczął iść tyłem, nadal trzymając mnie za ramiona. Ani na chwilę nie oderwał oczu od moich, z wyjątkiem szybkich zerknięć za siebie, aby upewnić się, że w nikogo nie wejdzie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kiedy dotarliśmy do wejścia na karuzelę, wszystko wewnątrz mnie krzyczało, abym uciekała. Brody nadal trzymał mnie delikatnie, acz stanowczo za ramiona i nie zamierzał nigdzie mnie puścić. Prześledził ścieżkę od moich ramion do dłoni, nigdy nie tracąc ze mną kontaktu, kiedy mocno ścisnął moje dłonie w swoich. Odwrócił się i skinął do młodego, wytatuowanego opiekuna karuzeli, który otworzył srebrną bramkę i wpuścił nas do środka. Brody nie puścił mojej drżącej dłoni, kiedy prowadził mnie na karuzelę. Usiadłam, przerażona spojrzeniem w bok, a nawet jeszcze nie unieśliśmy się ponad ziemię. Puścił moją dłoń i odsunął się, a ja zaczęłam panikować. - Nigdzie się nie wybieram, obiecuję. Poczekaj tylko sekundkę – zapewnił mnie, prawdopodobnie przeczuwając, że zamierzałam wspiąć się przez siedzenie i puścić się sprintem w stronę parkingu. Odsunął się i wyszeptał coś na ucho dzieciakowi, a następnie coś mu podał. Byłam zbyt pochłonięta myśleniem o śmierci, aby przejmować się tym co to było. Podszedł i wsunął się na siedzenie obok mnie. Natychmiast po niego sięgnęłam, a on objął mnie prawą ręką. Przysunęłam się blisko, tak, że mogłam położyć mu głowę na piersi. Lewą ręką wyjął telefon z kieszeni. - Co ty robisz? – wypaliłam, nie chcąc, aby w ogóle wykonywał jakiekolwiek ruchy. - Tommy dał mi wcześniej swój numer, daję mu tylko znać gdzie jesteśmy. – Podśmiewał się ze mnie. Jego śmiech wibrował mi przez ciało, uspokajając nieco moje nerwy. Jednak mój spokój roztrzaskał się, kiedy dzieciak zatrzasnął przed nami metalową barierkę. Wzdrygnęłam się, a Brody mocniej ścisnął mi ramię. - Z nami okej – wyszeptał mi we włosy, pocierając kciukiem moje ramię. Karuzela zazgrzytała, kiedy zaczęła się obracać, a ja zakopałam głębiej twarz w jego klatce piersiowej. Poruszaliśmy się bardzo powoli, zatrzymując się około dziesięć sekund później. Założyłam, że po to, aby wypuścić ludzi i

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

wpuścić jeszcze więcej, choć nie przejmowałam się uchyleniem powiek, aby to zobaczyć. Zrobiliśmy to jeszcze około dwudziestu razy, zanim karuzela zaczęła nabierać prędkości. Im szybciej się poruszała, tym mocniej zaciskałam oczy, a twarz nadal miałam zakopaną w śmierdzącej rybą koszulce Brody’ego. Przy każdym obrocie mój żołądek przewracał się w moim ciele, od stóp do głowy, i modliłam się, aby jak najszybciej się to skończyło. Góra i dół. Góra i dół. Brody odsunął dłoń z mojego ramienia, położył ją na karku i głaskał mi włosy, próbując mnie uspokajać. Nie odzywał się przez całą przejażdżkę i byłam za to wdzięczna. Karuzela się zatrzymała, ale odmówiłam poruszenia się. Czułam jak się wznosiliśmy, ale nigdy nie zjechaliśmy na dół. Wiedziałam, że utknęliśmy na górze. Jakie było, kurwa, prawdopodobieństwo, że to się stanie? - Okej, Kacie. Otwórz oczy – powiedział miękko Brody. Nie odpowiedziałam. Pokręciłam tylko głową. - No weź, proszę? Ponownie pokręciłam głową. - Obiecuję, że jesteśmy bezpieczni. Widok zapiera dech. Tylko szybki rzut okiem? Wypuściłam głęboki oddech i otworzyłam jedno oko, nie odrywając głowy od jego piersi. Wszystko co mogłam zobaczyć, to nasze stopy. Otworzyłam drugie oko, nadal nie podnosząc głowy. - Nie spiesz się, zrób to kiedy będziesz gotowa. – Kontynuował zabawę moimi włosami. Uniosłam głowę tak, że nie dotykała już jego klatki piersiowej, ale nadal się o niego opierałam i spojrzałam wprost przed siebie. Ledwo mogłam coś zobaczyć przez przód wagonika w którym byliśmy, ale widziałam wystarczająco aby stwierdzić, że byliśmy wysoko, naprawdę wysoko. - Nie patrz w dół, tylko przed siebie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Słońce zachodziło za wysokimi sosnami. Niebo było piękną paletą różowych, pomarańczowych i fioletowych zawijasów. Samoloty pozostawiały zygzakowate ślady dymy, który okalał zachodzące słońce. - Jeśli możesz, to spójrz w prawo. Nie odwróciłam głowy, ale nadwyrężyłam oczy, patrząc w tamtym kierunku. W oddali majaczyło wielkie jezioro naznaczone żaglówkami i bojami. Słońce odbijało się od wody, jak fajerwerki. Im dłużej tam siedziałam, chłonąc widok, tym bardziej się relaksowałam. Usiadłam prosto, odsuwając się od Brody’ego, aby mieć na wszystko lepszy widok. Miał rację; tu na górze było niesamowicie. Widziałam wszystko na odległość wielu kilometrów. Po kilku minutach, w czasie których moje oczy tańczyły po całym regionie, odwróciłam się do niego. On po prostu się na mnie gapił ze słabym uśmiechem na twarzy. - Dziękuję. – To była moja kolej, aby ścisnąć jego kolano. - Wiesz dlaczego nalegałem, abyś tutaj wyjechała? – Oparł się na siedzeniu, ale nie puścił mnie. Nie odpowiedziałam, po prostu gapiłam się w jego oczy. - Byłaś taka przestraszona, Kacie, dokładnie tak, jak boisz się życia. Chciałem, abyś zobaczyła, że czasami, nawet jeśli coś cię przeraża, to jeśli tyko dasz temu szansę, to okazuje się, że jest to całkiem niesamowite. W oczach wezbrały mi łzy. Ten facet był niesamowity, a ja… byłam idiotką. Nie chcąc tracić kolejnej sekundy, przysunęłam się i umieściłam usta na jego. Odpowiedział z zapałem, chwytając moją twarz w dłonie. Pocałował mnie powoli, nie spiesząc się, i smakując moje usta jak ekspert, wciągając każdą wargę do swoich ust. Ssał delikatnie, a ja wypuściłam cichy jęk, który go rozpalił. Polizał powoli językiem moją dolną wargę, a ja otworzyłam usta, dając mu dostęp. Usiadł bardziej prosto, głaszcząc delikatnie kciukami moje kości policzkowe, kiedy jego ciepły język zgłębiał moje usta. Poruszaliśmy się w

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

idealnej synchronizacji, jakbyśmy całowali się od lat, zatracając się w sobie i w naszym otoczeniu. Nasz idealny moment został zakłócony, kiedy diabelski młyn znów zaczął się poruszać. Ze strachu ścisnęłam w pięści jego koszulkę, natychmiast się odsuwając i wtulając głowę w jego pierś. Zachichotał i znowu zaczął się bawić moimi włosami. - Wyświadcz mi przysługę, Kacie. Po prostu trzymaj otwarte oczy, okej? Patrzyłam jak powoli coraz bardziej zbliżaliśmy się do ziemi, obmyła mnie ulga, kiedy karuzela zatrzymała się na dole. Moje ciało było wykończone kombinacją napięcia i pożądania, których dopiero co doświadczyłam. Nie wiedziałam nawet czy mogłam jeszcze chodzić. Kiedy metalowa barierka się uniosła i wstaliśmy, rozejrzałam się dookoła i zdałam sobie sprawę, że na karuzeli nie było nikogo innego. Byliśmy jedyni. Spojrzałam na Brody’ego, który otoczył moją dłoń swoją i słodko się do mnie uśmiechnął. Kiedy przechodziliśmy, uścisnął dłoń dzieciaka, który sterował karuzelą. - Dzięki dzieciaku. - To ja dziękuję, panie Murphy. Szliśmy przez kilka minut, nadal trzymając się za ręce, kiedy opadałam na ziemię z ostatniej wysokości na której byłam. - Co się właśnie stało? Ja nie… jak ty… - Nie mogłam wypowiedzieć słów. - Ech, on jest młody. Większość młodych dzieciaków zrobiłaby niemal wszystko dla stu dolców. Moje serce szybowało, jak te samoloty, które właśnie widzieliśmy, i ścisnęłam jego rękę, kiedy uderzyła we mnie rzeczywistość. - Och mój Boże, dziewczynki. Musimy wszystkich poszukać. – Skanowałam pobliskie ławki i budki z lemoniadą, ale nie było po nich śladu. Brody wyciągnął telefon. - Znów piszesz do Tommy’ego? – zapytałam, nadal rozglądając się za gromadką ludzi.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Uch, zrobię to za minutę. – Spojrzał na mnie z diabelskim uśmiechem na twarzy. – Po tym co właśnie zrobiłaś tam na górze, zamawiam diabelski młyn, aby jutro zainstalowali go w ogrodzie twojej mamy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 16

Brody

Od kiedy zeszliśmy z diabelskiego młyna, Kacie była względem mnie inna – bardziej czuła. Byłem tym zachwycony. Zaoferowałem jej, aby w drodze powrotnej również prowadziła samochód. - Nie ma cholernej mowy! Nie sądzę, aby moje nerwy zniosły dziś coś jeszcze. – Wspięła się na siedzenie pasażera i umościła się, gotowa na powrót do domu. – Pomyślałam sobie, że po tym, jak położę dziewczynki spać, moglibyśmy się rozwalić na kanapie i pooglądać film. - Brzmi idealnie. Sięgnęła, splotła nasze palce i zamknęła oczy.

Kiedy byliśmy już w domu, Kacie zabrała dziewczynki do ich pokoju i położyła je spać, podczas gdy ja wziąłem Diesela na długi spacer. Traktował mnie chłodno, wyraźnie poirytowany tym, że olałem go na cały dzień dla dziewczyny. Lepiej żeby się do tego przyzwyczaił, ponieważ jeśli miałem coś w tej kwestii do powiedzenia, to Kacie stanie się stałym bywalcem w mojej najbliższej przyszłości. Diesel i ja pobawiliśmy się w aportowanie na zgodę, a potem przez chwilę brykał wokół jeziora, próbując dowieść swojej męskości przez łapanie ryb. Przeciągałem również czas. Nie chciałem stłamsić Kacie. Moim zdaniem mieliśmy monumentalny dzień i nie chciałem naciskać, aby spędzała ze mną

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

czas i sprawić, żeby znów ześwirowała. Po jakimś czasie wraz z D. skierowaliśmy się w stronę domu. Przeszliśmy przez tylne drzwi. Kacie była już zwinięta pod kocem na kanapie, kiedy na mnie spojrzała na jej twarzy widniał seksowny, senny wyraz. Podszedłem i usiadłem na drugim końcu kanapy, przy jej stopach. Natychmiast usiadła i przysunęła się do mnie, kładąc się ponownie z głową na moich kolanach. - Co oglądamy? – zapytałem, w najmniejszym stopniu nie będąc zainteresowany telewizją. - „Masz wiadomość”. – Spojrzała na mnie, wyczekując nerwowo mojej odpowiedzi, którą otrzymała kiedy przewróciłem oczami i udałem, że chrapię. - No weź – kłóciła się, trzepocząc do mnie swoimi długimi rzęsami. – To jest romantyczne, sposób w jaki się w sobie zakochali nawet się nie znając. - Obejrzę cokolwiek chcesz. Przecierpię nawet Kardashianów, tak długo, jak zostaniesz w tym miejscu, w którym jesteś. Uśmiechnęła się do mnie promiennie, walcząc, aby utrzymać swoje piękne, zielone oczy otwarte. - Sądzę, że później powinniśmy pogadać, no wiesz… o różnych rzeczach. Bo teraz jestem na to zbyt zmęczona – wymamrotała, wtulając się we mnie. - Wiem, pogadamy. – Wplotłem jej palce we włosy, pocierając jej czoło opuszką kciuka. – Ale nie dzisiaj, jutro. Po prostu odpocznij. Nie opierała się. Kąciki jej pulchnych, różowych ust wygięły się w półuśmiechu i zamrugała ostatni raz. Obserwowałem ją, czekając aby zobaczyć czy otworzy jeszcze oczy. Obserwowanie jak ktoś zasypia, chwila w której oddaje całą kontrolę umysłu i poddaje się podświadomości jest bardzo relaksujące. Mówi się, że często śnimy o tym, co przydarzyło nam się w ciągu dnia, czy to dobrego czy złego. Byłem całkiem pewny, że będę później śnił o diabelskim młynie, miałem nadzieję, że ona również. Po cichu oparłem stopę na stoliku, ostrożnie, aby nie poruszyć jej głową i powoli wysunąłem pilot z jej bezładnej dłoni.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kacie spała na moich kolanach, a w telewizji leciał kanał sportowy… niebo.

- Brody. Brody, obudź się. Uchyliłem oczy i uniosłem głowę, aby zobaczyć kto wołał moje imię i ból strzelił z prawej strony mojej szyi. Musiałem zasnąć w dziwnej pozycji, ale byłem półprzytomny, a ostatnią rzeczą jaką pamiętam było to, jak oglądałem program o koszykówce ze śpiącą mi na kolanach Kacie. A tak w ogóle, to gdzie ona była? - Z tobą okej? – zapytał głośnym szeptem Fred. Roztarłem ból. - Taa, ze mną dobrze, Fred. - Chodźmy na ryby. – Szeroki uśmiech przeciął jego twarz, sprawiając, że niemożliwe było mu odmówić, pomimo tego, że niczego bardziej nie pragnąłem, jak wspiąć się po schodach, do mojego pokoju, i walnąć się dalej spać. Złapałem telefon, aby sprawdzić godzinę, ale wszystko co zobaczyłem to mała koperta, świecąca w prawym, górnym rogu, która sygnalizowała wiadomość od Kacie. - Pewnie Fred, piszę się na to. Tylko daj mi chwilę na skorzystanie z łazienki i przegryzienie czegoś i spotkamy się na miejscu. Jego twarz się rozświetliła, kiedy sięgnął w dół i poklepał mnie po ramieniu. - Brzmi dobrze, widzimy się za kilka minut. Lekko do niego machnąłem, kiedy zniknął za tylnymi drzwiami i ponownie skierowałem uwagę na telefon.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Hej! Poszłam do łóżka, ale nie chciałam Cię budzić, ponieważ wyglądałeś tak spokojnie. Widzimy się na śniadaniu.  Obmyła mnie ulga. Nieco się martwiłem, że po jej krótkiej drzemce ostatniej nocy obudzi się z uczuciem, że popełniła wielki błąd i prawdopodobnie żałuję minionego wieczoru, a zwłaszcza tego pocałunku. Jasna cholera, ten pocałunek.

- Myślałem, że może mnie wystawiłeś – powiedział Fred, kiedy przechadzałem się w dół zbocza, w stronę jego poniszczonego, czerwonego kajaka. Przebiegłem dłonią przez włosy i zmusiłem się, aby się do niego uśmiechnąć. - Nope, po prostu mam dziś zwolnione ruchy, przepraszam. - Nie ma problemu. – Wyskoczył z kajaka i podszedł do mnie wskazując na swoją małą, drewnianą, śmiertelną pułapkę. – Zepchnijmy go do wody i wskakujmy. Nie zrozumcie mnie źle, nie miałem zupełnie nic przeciwko łowieniu z Fredem, to w zasadzie było bardzo relaksujące. Po prostu wczoraj mieliśmy bardzo długi dzień, wykańczający zarówno fizycznie, jak i psychicznie, i niezupełnie dobrze się wyspałem, siedząc prosto na kanapie przez całą noc. Lubiłem Freda, ale kochałem spać. Jednak to był naprawdę piękny poranek nad jeziorem. Mgła nadal utrzymywała się na powierzchni spokojnej wody, ptaki zaczynały ćwierkać, a wokół nie było żywej duszy. Przepłynęliśmy jakieś pięćdziesiąt metrów od brzegu, zanim Fred ponownie się odezwał: - Dobrze to wygląda?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Pewnie. Świetnie – powiedziałem pomiędzy ziewnięciami. - Połkniesz muchę – drażnił się. - Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje, nigdy taki nie jestem. – Sięgnąłem, zgarnąłem w dłoń trochę wody z jeziora i ochlapałem sobie kark, mając nadzieję, że obudzi mnie szok spowodowany chłodną wodą. - Cóż, spanie przez całą noc na kanapie z pewnością nie pomaga. Jednak cieszę się, że tu ze mną przypłynąłeś, chcę z tobą pogadać. – Zagapił się w przestrzeń i zmrużył oczy. – Znam Sophię i Kacie już od dziesięciu lat. Z Sophią staliśmy się dobrymi przyjaciółmi, a Kacie… cóż, ona jest dla mnie jak córka, Brody. – Spojrzał mi prosto w oczy, a ja skupiłem się na nim. – Nie wiem, jak wiele powiedziała ci o swojej przeszłości, ale kiedy ten mały kutas zostawił ją cztery lata temu, to ją zdewastowało. Kacie nie wtajemniczyła mnie jeszcze w wiele szczegółów, więc część mnie czuła, jakbym przez słuchanie tego ją zdradzał. Inna cześć nie ważyła się mu przerywać, ponieważ pragnąłem każdego kawałka informacji na jej temat jaki mogłem zdobyć. Kontynuował: - Kiedy zadzwoniła z Minneapolis do swojej mamy i powiedziała nam, że on odszedł, natychmiast włączył się w nas tryb pszczoły-robotnicy. Malowanie pokoi, składanie łóżeczek dziecięcych, kupowanie pluszaków… wszystko po to, aby czuły się tu jak w domu, kiedy przyjadą. Kiedy w końcu kilka dni później się pojawiły, ledwo przeszły za próg, kiedy Kacie posadziła dziewczynki na ziemi i padła w ramiona mamy. Przez cały pierwszy tydzień nie wychodziła z łóżka. – Fred ściągnął okulary i potarł oczy kciukiem i palcem wskazującym. Nie byłem pewny czy również był zmęczony, czy zaczęło mu być ciężko ujawniać to przede mną. – Sophia szykowała jej jedzenie i zanosiła do pokoju. Godzinę później wracała i zabierała nietknięty talerz wraz z małym workiem na śmieci pełnym chusteczek. Kacie była zdruzgotana, miała złamane serce. – Wypuścił ciężkie westchnienie. Zanim zaczął dalej mówić uniosłem do góry dłoń. - Chwila, nie łapię tego. Skoro był takim dupkiem, to nie powinna być szczęśliwa, że się ulotnił?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Spojrzał w dół, na dno kajaka, kopiąc łuszczącą się farbę swoimi znoszonymi, skórzanymi butami. - Jestem pewien, że o swoim ojcu również nie powiedziała ci wszystkiego? Ani słowem o nim nie wspomniała. Pokręciłem tylko głową, nie będąc pewny, czy chcę słyszeć więcej na temat tego przez co przeszła. - Nie mogę za wiele o tym powiedzieć, bo nie było mnie w pobliżu kiedy on był. Ale to co wiem na pewno, to fakt, że był bohaterem Kacie. Przez całe swoje życie podążała za nim jak cień, była prawdziwą córeczką tatusia. A potem, pewnego dnia, kiedy Kacie miała dziesięć lat, zebrał się i je zostawił. Rozwiódł się z Sophią i poszedł do innej kobiety, tak naprawdę nigdy więcej nie utrzymując kontaktu z Kacie. Kiedy Kacie dowiedziała się, że była w ciąży, stawała na rzęsach, aby utrzymać rodzinę razem i dać dziewczynkom to, czego ona nigdy nie miała. A potem, kiedy Zach odszedł, czuła się jakby nie tylko na nowo przeżywała to co z tatą, ale że również w pewien sposób zawiodła Lucy i Piper. Przez minutę oboje siedzieliśmy w ciszy, gapiąc się na stopy i chłonąc to wszystko. - Tak czy siak, powodem dla którego ci to mówię, jest to, że w tamtym czasie obiecałem sobie, że nigdy nie pozwolę aby ktoś znowu zranił Kacie w ten sposób. Jak się zorientowałeś, jest niesamowitą dziewczyną. Jest mądra, piękna i jest wybitną mamą. Te dziewczynki są jej życiem i zażarcie je chroni. Jednak oboje z Sophią zgadzamy się, że Kacie zasługuje na więcej – zasługuje, aby być szczęśliwa. – Uniósł wzrok z butów i ponownie na mnie spojrzał, tym razem jego oczy był bardziej miękkie. – Nie widziałem aby patrzyła na mężczyznę tak, jak na ciebie… nigdy. Nawet na Zacha. Z ręką na sercu, Brody, to mnie cholernie przeraża. - Pozwól, że na sekundę ci przerwę, Fred. Nie wiem co o mnie wiesz, bądź słyszałeś, ale nie jestem złym facetem. Nie jestem facetem z rodzaju „kochaj i rzuć”. Nie jestem playboyem. Nigdy nie byłem w poważnym związku, choć nie jestem pewien czy to dobra rzecz. – Zaśmiał się nerwowo, a ja kontynuowałem: - Ale to co wiem, to fakt, że lubię Kacie. Bardzo ją lubię. Czy jestem w niej zakochany? Nie, poznałem ją dopiero tydzień temu, ale jest w niej

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

coś, co zwyczajnie do mnie trafia. Coś, co powoduje, że pragnę spędzać z nią coraz więcej czasu i chciałbym to zgłębić. Patrzyliśmy na siebie, a nikły uśmieszek drażnił kąciki jego ust, kiedy mówiłem dalej: - Wiem, że to co robię w życiu jest dla niektórych ludzi ciężkie do pojęcia. To jest nietypowe, i nie zawsze jest to idealna sytuacja, ale naprawdę żywię nadzieję, że nie namiesza to pomiędzy Kacie i mną. Mam także nadzieję, że nikt nie namiesza. Jego brwi z zaskoczeniem strzeliły w górę, ale uśmiech nie zniknął. Cholera, nie chciałem aby ta ostatnia część wyszła tak agresywnie. - Lubię cię, Brody. Nie wiem jeszcze dlaczego, ale lubię cię. Proszę, bądź z nią delikatny. Zachowuje się jak twarda, uparta, mała gówniara, ale jest krucha. – Wyciągnął do mnie dłoń i uścisnąłem ją moją prawą, a potem przybiłem lewą. - Masz moje słowo, Fred. Żadnych gierek. Kąciki jego oczu zmarszczyły się, kiedy się uśmiechnął i przytaknął. - Dobrze, ponieważ tam na środku, to jezioro jest całkiem głębokie, i mam sporo starych ciężarków z czasów wojska, które leżą sobie i czekają na nowy cel.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 17

Kacie

- Wyglądasz jak gówno. – Gapiłam się szeroko otwartymi oczami na Brody’ego, kiedy zamykał tylne drzwi i wlekł się przez salon, aby opaść na krzesło przy stole kuchennym. - I tak też się czuję – odpowiedział, kiedy jego głowa opadła na zgięte przedramiona. - Byłeś z Fredem na zewnątrz przez cały ranek? – Podeszłam i stanęłam po przeciwnej stronie stołu. Uniósł głowę i potarł oczy. - Taa, jakoś od 6:00. Prawdopodobnie zostalibyśmy dłużej, ale zaczęło na nas padać. Wyjrzałam na deszcz przez duże okna w pokoju dziennym, ciesząc się, że utknęłyśmy z dziewczynkami w domu na cały dzień. - Złapałeś coś? Roześmiał się, pozornie rozbawiony moim pytaniem. - Co? – zapytałam defensywnie. - Nic – powiedział kręcąc głową, lekki uśmiech nadal widniał na jego twarzy. – Taa, złapaliśmy kilka sztuk i gadaliśmy… dużo. Zapłonęła we mnie panika.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Uch, och, co to znaczy? Spojrzał na mnie nie mówiąc nic więcej, a jego oczy tańczyły po mojej twarzy. Kiedy tak się na mnie gapił, sprawiał, że czułam się, jakbym była pod mikroskopem. Zamiast przytrzymujących mnie tam metalowych płytek, robiły to jego przeszywające, zielone oczy. - To znaczy, że Fred naprawdę się o ciebie troszczy. Jesteś szczęściarą. – Złapał moją dłoń i delikatnie pocałował. Mrowiła mnie w tym miejscu skóra, nawet po tym, jak odsunął usta. - Mamo, co jest na śniadanie? Szybko odciągnęłam dłoń, kiedy Lucy weszła do kuchni. Kiedy spojrzałam na Brody’ego, poczułam ulgę, że się uśmiechał i mrugnął do mnie, i ani trochę nie był urażony tym, że nie chciałam aby zobaczyła jego czułość względem mnie. - Nie wiem. Co powinnyśmy dzisiaj zrobić? – Podniosłą ją i posadziłam na wyspie, aby była oko w oko ze mną. Brązowe oczy jej ojca spojrzały w sufit, kiedy rozważała co chciałaby zjeść. - Naleśniki z kawałkami czekolady! – odpowiedziała podekscytowana. - Już się robi. – Kręciła się aby zejść na dół, ale złapałam ją za kolano, zanim miała szansę uciec. – Uch… najpierw zapłata. Zachichotała i dała mi wielkiego całusa, zanim zeskoczyła z wyspy i zniknęła w dole korytarza. Wyjęłam z szafki mieszankę na naleśniki i kawałki czekolady, rzuciłam je na wyspę, spoglądając na Brody’ego, który nadal siedział przy stole ze zgiętymi łokciami i złączonymi dłońmi, i gapił się na mnie. - Na co się patrzysz? Nie odsuwając złączonych dłoni od ust, uniósł jedną brew w odpowiedzi na mój sarkastyczny ton. Wstał i powoli do mnie podszedł, zatrzymując się kilka centymetrów od mojej klatki piersiowej. Lewą dłoń oparł na wyspie po mojej

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

prawej, podczas gdy drugą celowo otarł o mój łokieć, kiedy się pochylił, sięgając po paczkę z czekoladą i przyszpilając moje biodra do wyspy. - Tak sobie tylko myślałem, że pomogę ci robić naleśniki. – Jego kpiący ton był schrypnięty, niosący ukryte znaczenie, kiedy się pochylił, niemal dotykając moich ust swoimi. – Moją specjalnością jest lizanie… łyżki, kiedy już skończysz. Serce waliło mi o żebra; puls wariował. Krawędź granitowego blatu wbijała mi się w krzyż, ale jedyna rzecz, na której mogłam się skoncentrować, to spowolnienie oddechu, i żałośnie dawałam na tym polu ciała. Był onieśmielający, bawiąc się ze mną, jak kot z myszą, ale nie zamierzałam poddać się bez walki. Wspięłam się na palce i lekko pocałowałam go w usta, ledwo nawiązując kontakt, a potem się odsunęłam. Kiedy poruszył się do przodu, aby znów mnie posmakować, odwróciłam się szybko i zachichotałam. - Śmierdzisz, rybaku, a ja nie pozwalam cuchnącym facetom lizać mojej łyżki. Idź pod prysznic, potem pogadamy. Jęknął za mną i opuścił głowę na moje ramię. - Jesteś niebezpieczna, Kacie Jensen, wiesz o tym? Klepnął mnie w tyłek, odwracając się, aby udać się na górę pod prysznic. Niebezpieczna, hm? Nigdy wcześniej nie byłam tak nazwana. Tak jakby mi się to podobało.

Po śniadaniu skończyłam sprzątać kuchnię, podczas gdy mama była z przodu, żegnając kilku gości. Fred chrapał na kanapie, pogrążony w naleśnikowej śpiączce. Lucy i Piper były w pokoju dziennym obok Freda, po cichu kolorując obrazki koni, które przywiozły wczoraj z wesołego miasteczka. Brody poszedł na górę, aby spakować swoje torby. To była w tym wszystkim

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

część, która będzie do dupy, żegnanie się. Nie minęły jeszcze dwadzieścia cztery godziny od naszego pocałunku, a ja już miałam wątpliwości. Było po prostu tak wiele rzeczy, które mogły pójść źle. Czy to w ogóle było możliwe? Czy my byliśmy możliwi? Wytarłam podkładki na talerze i zaniosłam je do spiżarni. Sięgnęłam w górę, aby położyć je na szafce i wystraszyłam się, kiedy silne ramię Brody’ego owinęło się wokół mojej talii, przyciągając mnie bliżej. Szybko wyjrzałam za drzwi spiżarni. - Spokojnie, nadal kolorują – wyszeptał mi do ucha, nachylając się i delikatnie zamykając stopą drzwi. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, wdychając jego świeży zapach po prysznicu. Pachniał czysto, a jednak jakby przebywał na świeżym powietrzu. Pozwoliłam sobie zrelaksować się w jego uścisku, zatracając się w komforcie jego dotyku. Jego silne ramiona były wokół mnie owinięte jak ciepły, bawełniany sweter, sprawiając, że czułam się malutka i chroniona. Poluźnił uchwyt na tyle, abym się do niego odwróciła. Splotłam palce i zarzuciłam mu na szyję, a on położył dłonie na moich biodrach. - To był interesujący weekend, hm? – zapytałam z fałszywą skromnością, gapiąc się w jego zapadające w pamięć oczy. Wyszczerzył się, błyskając do mnie swoim mistrzowskim uśmiechem. - Mało powiedziane. Nie chcę wyjeżdżać, ale mam kilka spraw, którymi muszę się w tym tygodniu zająć. - Jest okej, to prawdopodobnie dobrze, że wyjeżdżasz. Muszę oczyścić głowę. – Westchnęłam. Przez jego twarz przetoczyło się zmartwienie. Zmarszczył brwi i zacieśnił uścisk na mojej talii. - Maszą wątpliwości? - Nie, to nie tak. Tylko, że to wszystko wydarzyło się tak szybko, potrzebuję oddechu. – Uśmiechnęłam się, aby zapewnić siebie i jego. - Kacie, lubię cię, nie ma co do tego wątpliwości. Kiedy w zeszłym tygodniu pojechałem do domu, nie mogłem przestać o tobie myśleć. To dlatego

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

wróciłem. Im więcej o tobie wiem, tym jeszcze więcej chcę wiedzieć. – Przygryzł dolną wargę i zamilkł na moment, myśląc o tym co chciał dalej powiedzieć. – Nie spieszę się, nie zamierzam się jutro żenić. Cholera, zanim cię poznałem nie byłem nawet zainteresowany związkiem. A teraz, kiedy cię poznałem, wyjście przez drzwi, bez planów na ponownie zobaczenie ciebie nie wchodzi w rachubę. Możemy posuwać się tak powoli, jak chcesz, ale daj temu szansę. Serce pędziło mi w klatce piersiowej, prawdopodobnie z zamiarem wyskoczenia z niej i wylądowania u jego stóp, jak podarunek. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki, oczyszczający oddech, zanim odpowiedziałam: - Ja też cię lubię, Brody, w sumie bardziej niż chcę. Nie przywykłam do takich uczuć. Przeraża mnie to i ekscytuje w tym samym czasie. Tak bardzo się różnimy – nasze światy bardzo się różnią. A myśl o wystawieniu się i ponownym zranieniu… - Przestań w tym miejscu. – Przerwał mi, biorąc w dłonie moją twarz i przykucając, aby patrzeć mi prosto w oczy. – Nie jesteś podbojem, a ja nie gram w żadne gierki. Powiedziałem ci, że tak naprawdę nigdy nie miałem dziewczyny, a ty od dawna nie miałaś chłopaka. Rozpracujemy to razem. Jego wytrwałość mnie skusiła. To, że brzmiał na tak niezawodnego, tak pewnego… może to wypali. Uśmiechnęłam się i położyłam dłonie na jego. - Masz rację, głupotą byłoby nie spróbować. Ale… pod pewnymi warunkami. Puścił moją twarz i stanął prosto, krzyżując ręce na piersi. - Warunkami, hm? Interesujące. Wal. - Cóż… po pierwsze, dziewczynki nie mogą wiedzieć, że coś się dzieje. Zawsze, jeśli i kiedy z kimś randkuję, mówię facetowi, że nie pozna ich dopóki nie zrobi się pomiędzy nami naprawdę poważnie. Nie ma mowy, żeby przez nasze życie przelatywała banda facetów. Wiem, że ta sytuacja pomiędzy nami nie była tak właściwie planowana, i że już je poznałeś. Spędzanie z nimi czasu jest okej, ale kiedy są w pobliżu, to zero całowania, trzymania się za ręce ani nic w tym stylu. Umowa? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Jego nozdrza falowały i zmrużył na mnie oczy, rozważając to, co właśnie powiedziałam. - Umowa. Ale… to oznacza, że kiedy będę z tobą sam na sam… to zamierzam być ekstra… pilny. Podwójna umowa? Każda żyła w moim ciele niemal eksplodowała z powodu pędu podekscytowania, który szarpnął mną po tym zdaniu. Nie miałam pojęcia co miał na myśli, ale chciałam tego. Możliwości były nieskończone. - Umowa – odpowiedziałam, trzymałam wysoko głowę, a mój głos był zwodniczo pewny siebie. - To wszystko? - Jeszcze jedno – odpowiedziałam, przygryzając wargę. – Bez presji. Wyglądał na zmieszanego, kiedy wygiął na mnie brew. - Bez presji? - Taa, powiedziałeś, że zrobimy to powoli i to mi pasuje. – Spojrzałam w jego ciemne, zielone oczy, zastanawiając się, czy będę w stanie dotrzymać własnej umowy. – Nic poważnego. Po prostu dobrze się bawmy. Bez presji. Rozumiesz? - Łapię. Bez presji. – Uśmiechnął się ironicznie, ustosunkowując się do mnie. Przełknęłam gulę w gardle, nagle potrzebując powietrza. Bycie tak blisko Brody’ego, z całą jego energią skupioną na mnie, było intensywne, przytłaczające. - No dobra, muszę pójść i sprawdzić co u Lucy i Piper. Podeszłam do drzwi spiżarni, i w chwili kiedy złapałam za klamkę, ręka Brody’ego strzeliła przede mnie łapiąc ościeżnicę po mojej drugiej stronie i blokując mi drogę. Spojrzałam na niego zaskoczona, motylki tłoczyły mi się w żołądku. Oblizał usta, kiedy seksowny uśmiech przeciął jego twarz. Jego spojrzenie wpalało się we mnie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Najpierw zapłata. Nagle moje motylki zmieniły się w pterodaktyle.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 18

Brody

- Gdzieś ty zniknął w ten weekend? Tak jakbym nie wiedział. – Andy sarkastycznie wiercił mi dziurę w brzuchu po drugiej stronie słuchawki. - Uch… u Kacie. – Ziewnąłem, wciąż na wpół śpiąc. - Bez jaj, Scherlocku. Jak poszło? Czy wy, szalone dzieciaki, wyznaliście sobie dozgonną miłość? Dostanę na maila zaproszenie na ślub? - Nie, dupku. Po prostu spędzaliśmy ze sobą czas – warknąłem w odpowiedzi, nieco poirytowany jego dokuczaniem. - Wow! Jesteśmy troszkę defensywni, czyż nie? Okej, okej. Odwalę się. Jednak mam do ciebie pytanie, w sumie to prośbę o przysługę. – W jego głosie zabrzmiało głośne wahanie i nie wiem czy chciałem usłyszeć na czym ta przysługa miała polegać. Westchnąłem. - To mnie wkurzy, no nie? - Prawdopodobnie. - O co chodzi? - Pamiętasz, jak w zeszłym tygodniu mówiłem ci, że Blaire usiłuje zmienić się w gospodynię domową? Cóż, urządza przyjęcie i zajmie się całym gotowaniem, aby się popisać swoimi nowymi… umiejętnościami. - Nie – wypaliłem, zanim miał szansę kontynuować. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- No weź, Brody. Nie pozwól mi w samotności cierpieć na tym przyjęciu – błagał. Cała ta droga do domu Andy’ego i Blair sama w sobie była zła, ale udawanie przez cały wieczór uprzejmości, i jedzenie tego co ugotowała, było totalnym przegięciem. Zanim mogłem mu odpowiedzieć, osłodził sytuację. - Dlaczego nie zabierzesz ze sobą Kacie? Chciałbym poznać laskę, która zamieniła mózg mojego najlepszego przyjaciela w kupkę gówna. Uśmiechnąłem się na dźwięk jej imienia i odpowiedziałem: - Kiedy to wielkie przyjecie? - W następną sobotę. W moim domu. Koktajle i przystawki o 18:00, kolacja o 19:00. Wchodzisz w to? – Brzmiał na podekscytowanego, wyraźnie spodziewał się, że odmówię. Westchnąłem. - Taa, wchodzę. - Kacie również? - Tak. Będę musiał w to włożyć sporo perswazji, ale ściągnę ją tam. Przekonywanie, błaganie, wszystko jedno. - Zajebiście. Dzięki bracie. To wiele dla mnie znaczy. A tak przy okazji, to może zjedz coś zanim tutaj przyjedziesz, ale nie mów Blaire, że to powiedziałem.

- Jesteś zajęty? – Głos Kacie był miękki i seksowny, i kusił mnie, abym wskoczył do ciężarówki i w tej chwili pojechał do jej domu, tylko po jeszcze jeden pocałunek.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- W zasadzie to jestem zajęty, ale dla ciebie olałbym niemal wszystko. Wow. Okej, wcale nie zabrzmiałeś, jak żałosny nastolatek, Brody. - Jesteś słodki, ale przestań, inaczej sprawisz, że polubię cię jeszcze bardziej. – Zachichotała. Wyzwanie zaakceptowane. - Jak ci minął poranek? – zapytałem. - Pełen płynu do czyszczenia i środka do prania. – Westchnęła. – Obie dziewczynki mają grypę żołądkową. Właściwie to dzwonię, aby cię ostrzec. Mam nadzieję, że nie zachorujesz. - Ech, nie martw się o mnie. Będzie ze mną dobrze. Bardziej martwię się o ciebie. Hmmm, choroba mogłaby być błogosławieństwem. Wybawiłaby mnie od sztucznego, gównianego przyjęcia Blaire. - Ze mną okej. Myślę, że pomiędzy dziewczynkami i tymi wszystkimi ludźmi, na których jestem wystawiona w zajeździe, mój system immunologiczny jest ze stali. Prawie nigdy nie choruję. - Nigdy nie mów nigdy – drażniłem się z nią. – Więc, załóżmy przez moment, że skończyłem z silnym przypadkiem grypy żołądkowej. Przyjechałabyś aby się mną zająć? Cisza po drugiej stronie. - Wezmę to za nie. – Roześmiałem się, usiłując przerwać napięcie. - Nie, to nie znaczyło nie. Po prostu nie myślałam jeszcze na temat przyjechania do twojego domu. Zaskoczyło mnie to – powiedziała cicho. - Zabawne, że o tym wspominasz… - powiedziałem rzeczowo. Szybko wciągnęła powietrze. Mogłem poczuć przez telefon jej niepokój. - Zanim ześwirujesz, to powiem, że nic się nie zmieniło, nadal poruszamy się powoli… ale mam w przyszły weekend przyjęcie, na które muszę iść i miałem nadzieję, że będziesz moją randką.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och. Wow. Przyjazd do twojego domu… - Zamilkła. – Um, nie wiem. - To nie jest odpowiedź na jaką miałem nadzieję. Liczyłem na coś bardziej w stylu „No jasne, że tak Brody, z największą radością spędzę weekend w twoim domu, uprawiając ogromną ilość szalonego, małpiego seksu”. Cisza. - Kacie, żartuję. Słuchaj, jeśli spanie tutaj sprawia, że się denerwujesz, to mam wolny pokój z własną łazienką. Jesteś bardziej niż mile widziana, aby się w nim zatrzymać. Nie będę urażony. Bez presji, pamiętasz? - Okej. Mogłem stwierdzić, że teraz się uśmiechała. Dzięki Bogu. - Muszę to wszystko ustalić z mamą i zobaczyć czy nie ma nic przeciwko popilnowaniu dziewczynek przez noc. - Może mogłabyś przyjechać w piątek i zostać do niedzieli? - Nie wiem, Brody, to kupa czasu z dala od nich. Nigdy nie zostawiałam ich dłużej, niż na kilka godzin. – Brzmiała na niepewną, nawet zdenerwowaną. Moja szczęka leżała na podłodze. - Nigdy nie byłaś z dala od nich na noc? Zachichotała. - Nope, one są moim życiem. Nienawidzę być z dala od nich. A poza tym, dokąd miałabym pójść? O tym nie pomyślałem. - Prawda. - A co powiesz na kompromis… przyjadę w sobotę rano i zostanę gdzieś do niedzielnego popołudnia. Okej? - Kacie, biorę wszystko co mogę od ciebie dostać. - Znowu to robisz. – Zaśmiała się. - Nie mogę się powstrzymać. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Poczekaj… - Mogłem stwierdzić, że położyła dłoń na słuchawce i krzyczała do kogoś. – Brody, muszę lecieć. Lucy znów źle się czuje. Napiszę do ciebie później? - Idź. Bądź z nimi, rozumiem. Napisz kiedy będziesz mogła.

Mówiąc delikatnie, byłem podekscytowany tym, że będę miał tutaj Kacie. Przez cały tydzień wymienialiśmy się smsami, w ciągu dnia i nocami, kiedy położyła dziewczynki spać. Gadaliśmy niemal do rana. Poniekąd czułem się z tego powodu źle. Ja mogłem to odespać, ale ona funkcjonowała śpiąc każdej nocy zaledwie kilka godzin. Jednak ani razu się nie skarżyła, i każdej nocy, przez telefon, czuliśmy się ze sobą coraz bardziej komfortowo. W piątek popołudniu zdecydowałem się ogarnąć to wymarłe miejsce, będące moim gościnnym pokojem. Od jakiegoś czasu nikt ze mną nie zostawał, a kiedy tak było, to laska spała w moim łóżku, a nie tutaj. Większą część dnia spędziłem na praniu pościeli, ścieraniu kurzu z regałów na książki i robieniu wszystkiego co mogłem wymyślić, aby sprawić, że Kacie będzie się tutaj czuła tak komfortowo, jak to możliwe. Trochę później zadzwonił mój telefon. Tym razem był to Viper. V: Koleś. Gówno znów wpadło dziś w wentylator. Mogę się dzisiaj u ciebie przekimać? Musicie sobie, kurwa, ze mnie robić jaja. Spośród wszystkich nocy, on chce zostać u mnie dzisiaj? Taa, w porzo, ale będziesz musiał spać na kanapie. V: Spoko. Skoczę po pizzę i wbijam. Weź dwie. Umieram z głodu.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Około godzinę później luzowałem się na kanapie, oglądając baseball, kiedy drzwi frontowe stanęły otworem i spacerowym krokiem wszedł przez nie Viper, z pizzą i piwami w rękach. - Co tam, stary? – ryknął, opuszczając wszystko na blat kuchenny i podszedł, aby uścisnąć mi rękę. Wstałem i potrząsnąłem jego dłonią. - Najwyraźniej radzę sobie lepiej niż ty. Co się wyprawia w twoim domu? Jęknął i przewrócił oczami. - Kat wróciła, a sprzątaczka nadal tam była. Gapiłem się na niego, skołowany. - Dlaczego miałoby ją to wkurzyć? - No cóż, Kat wchodzi, a ja siedzę obie zrelaksowany na krześle. Pokojówka jest na kolanach… ssąc mi fiuta. – Zaśmiał się. – Najwyraźniej to nie należało do jej obowiązków. Kat podbiegła, złapała ją za kucyk i zaczęła spuszczać jej manto. Nie będę ściemniał, na początku w sumie mnie to podnieciło, myśl o tej dwójce dobierającej się do siebie, ale złapałem Kat w ramiona, do czasu, aż „jak jej tam” laska wyszyła z domu. Nie muszę chyba dodawać, że była kurewsko wkurzona, a ja nie chciałem siedzieć tam całą noc i tego słuchać. Kręcąc głową zapytałem o to, o czym myślałem: - Dlaczego to robisz? Po co przez to wszystko przechodzić? Jest warto? Czemu zwyczajnie z nią nie zerwiesz i nie żyjesz swoim życiem, jak ci się żywnie podoba? Viper zmrużył oczy, rozważając moje pytanie. - Nie wiem. Zawsze jest przy mnie kiedy jej potrzebuję. Miło jest mieć kogoś takiego. Wiem, że nigdy tak naprawdę nie odejdzie. A do tego, w łóżku jest pieprzonym zwierzęciem. – Poruszył brwiami w górę i w dół. – Drapanie, gryzienie, krzyki. Kto by to olało, gdyby miał szansę na takie pieprzenie każdej nocy?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Ty… powodujesz że boli mnie mózg. – Walnąłem go mocno w tył szyi i poszedłem do kuchni, po pizzę. - A mówiąc o pieprzeniu, to co z tobą? Nie gadaliśmy przez cały tydzień. Wypieprzyłeś już tę dziewczynę? Odwróciłem się i skrzyżowałem z nim spojrzenie. - Koleś. Przestań. Uniósł przed siebie defensywnie dłonie i szeroko otworzył oczy. - Mój błąd, człowieku. Sorki. Podniosłem z blatu pudełka z pizzą i wróciłem do salonu, kiwając głową w stronę kuchni. - Weź piwo, możesz? - Załatwione. – Viper zabrał sześciopak i przyniósł na stolik kawowy. – Kurewsko oszalałeś dla tej dziewczyny, hm? - Taa. I totalnie mi z tym dobrze. - Co w niej takiego jest? Nie sądzę, abym kiedykolwiek poznał laskę, która sprawiła, że zachowywałem się tak idiotycznie jak ty – powiedział, wsuwając do ust kawałek pepperoni. - Nic. Wszystko – powiedziałem, uśmiechając się do siebie. - Och mój Boże. Wyhodowałeś sobie cipkę kiedy tam byłeś? Sięgnąłem i walnąłem go w rękę, mocno. - Poważnie, koleś. – Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. – Co w niej jest? Nigdy cię takiego nie widziałem. - Nie wiem… - Chwile które spędziłem z Kacie zaczęły przelatywać mi przez głowę, kiedy usiłowałem wskazać co dokładnie sprawiło, że tak oszalałem. – To sposób w jaki wygląda, bawiąc się ze swoimi dziewczynkami. To, jak marszczy swój słodki, piegowaty nosek, kiedy naprawdę szeroko się uśmiecha. To, jak przez cały czas jej włosy wyglądają seksownie, nawet kiedy ma je spięte w kucyk. Mógłbym tu siedzieć i godzinami wymieniać ci różne

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

powody i nadal nie powiedziałbym ci o wszystkich niesamowitych rzeczach z nią związanych. Viper się na mnie gapił; oczy miał szeroko otwarte z niedowierzania. - Whoa. Whoa było niedopowiedzeniem. Totalnie oszalałem na jej punkcie, i to było dla mnie całkowicie obce. Od chwili kiedy byłem wystarczająco duży, aby formować wspomnienia, moim życiem był hokej. Nieustannie o nim myślałem, miałem na jego punkcie obsesję. Odtwarzałem w głowie zagrania z minionych meczy, poświęcałem tysiące godzin na oglądanie najważniejszych momentów, robiłem cokolwiek, aby polepszyć moją grę. Kacie była pierwszą osobą, która wyciąga mnie z dożywotniego, hokejowego zamglenia i pochłania moje myśli, zastępując je czymś, czego nigdy się nie spodziewałem. Czymś o wiele lepszym. Mój umysł często wędrował ku myślom o tym co robi w danej minucie, co ma na sobie i czy również o mnie myśli. - Przyjeżdża tutaj w ten weekend – powiedziałem nonszalancko. - Taak? – Wyszczerzył się szeroko i oblizał usta, jak skradający się wilk. – Poznam ją? - Za cholerę, nie. - No weź – błagał. - Nie ma szans. – pokręciłem głową. – Możesz się tutaj dzisiaj przekimać, a potem wcześnie rano, zanim przyjedzie, zbierasz tyłek i robisz wypad. Posłał mi uśmieszek, jakby miał inne plany. - Cóż, to się jeszcze okaże.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 19

Kacie

- Przestań się stresować, będzie dobrze. – Mama uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i owinęła wokół mnie ręce w ciasnym uścisku. – Jedź. Baw się dobrze. Zrelaksuj się. Tak dobrze mnie znała, czasami lepiej niż ja sama. Żołądek miałam pełen malutkich, ciasnych węzłów, a każdy jeden reprezentował coś innego, co mogło pójść źle w przeciągu nadchodzących trzydziestu sześciu godzin. - Wiem mamo. Dzięki… za wszystko. Chwyciła czule w dłoń mój policzek i powiedziała: - Dla ciebie wszystko. A teraz się pośpiesz, zanim zrobią się straszne korki. – Chwyciła z szafy w holu plastikowy pokrowiec na sukienkę i podała mi go. – Nie zapomnij o tym. Z powodu moich braków w zakresie mody, Lauren wpadła rano z mnóstwem sukienek dla mnie, abym wybrała jakąś na przyjęcie z Brodym. Ona i mama piszczały i chichotały coraz głośniej z każdą przymierzaną przeze mnie sukienką, dyskutując o tym, jak ta lodowo niebieska sprawiała, że mój tyłek wyglądał idealnie, a łososiowa dobrze wpływała na moją karnację. Gapiłam się na nie jak jeleń w światłach reflektorów, i odwracałam się kiedy mi mówiły. Oczywiście wybrałam tę lodowo niebieską. Wrzuciłam worek marynarski na tylne siedzenie i powiesiłam pokrowiec na haczyku w samochodzie. Motylki uderzały o moje żebra, kiedy wyjeżdżałam

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

z podjazdu, machając w stronę dwóch, małych, uśmiechniętych twarzyczek na tarasie. Nie będąc całkiem gotowa, ponownie się zatrzymałam, wrzuciłam luz i pobiegłam na taras, po ostatnie buziaki. Boże, będę za nimi tęskniła. Kiedy skręciłam na główną drogę, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że była to wiadomość od Brody’ego. Zamiast odpisywać, wybrałam jego numer. - Hej! – odebrał entuzjastycznie telefon. - Hej tobie. - Tylko sprawdzałem gdzie jesteś. Wyjechałaś już? - Nope, mam złe wieści. Mam grypę, nie będę w stanie przyjechać. Ciężka cisza zawisła po drugiej stronie słuchawki, a w ślad za nią poszło westchnienie. - Naprawdę? To jest totalnie do dupy. – Jego zrezygnowany ton wypełnił mnie wyrzutami sumienia… prawie. - Nie, nie naprawdę. – Zachichotałam. – Jestem w jeepie, właśnie wyjechałam. - Och, myślisz, że jesteś zabawna, co nie? – Znów miał zrelaksowany głos. – Zapłacisz za to… obiecuję.

Dwie godziny później zatrzymałam się w końcu na podziemnym parkingu w budynku mieszkalnym Brody’ego. Wbiłam na cyfrowym ekranie kod bezpieczeństwa, który mi dał i metalowa brama stanęła otworem. Zaparkowałam jeepa na wolnym miejscu obok jego ciężarówki, tak jak mnie poinstruował i przeszłam na tył, aby wziąć torbę. - Niezły tył. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Odwróciłam się i moje oczy wylądowały na Brodym, który opierał się o cementowy filar z założonymi na piersi rękoma i sugestywnym uśmieszkiem na twarzy. Zmierzyłam go od góry do dołu, od głowy po palce u stóp, chłonąc każdy jego seksowny cal. Miał na sobie koszulkę Wild, która ciasno otulała jego bicepsy i sprawiała, że jego oczy wyglądały na super intensywne. Luźne loki wystawały mu spod czapeczki baseballowej, którą, jak zwykle, miał założoną tył na przód. Niemal zapomniałam, jak niedorzecznie był przystojny, i uśmiechał się do mnie. - Cześć – odpowiedziałam przyzwyczajona do jego komplementów.

nieśmiało,

jeszcze

nie

całkiem

Nie tracąc czasu, podszedł do mnie i mocno mnie objął, unosząc z ziemi. Całe moje ciało mrowiło, kiedy ścisnęłam go równie mocno. - Mogłabym do tego przywyknąć – powiedziałam w jego koszulkę, wdychając zapach jego wody po goleniu. Postawił mnie i wsunął palec pod moją brodę, unosząc ją do siebie i pocałował mnie. Był to słodki, delikatny pocałunek, który stopił moją rezerwę i natychmiast mnie uspokoił. - Dobrze – powiedział, odsuwając się. – Pozwól, że wezmę twoje rzeczy. Lewą ręką wyciągnął z tylnego siedzenia moją torbę, a prawą sięgnął po moją dłoń. Przyciągnął ją do ust i pocałował moje palce. - Cieszę się, że tutaj jesteś. Serce mi spuchło, kiedy się do niego uśmiechnęłam. - Ja też. Dotarliśmy do drzwi jego mieszkania, a on się zatrzymał i odwrócił w moją stronę. - Muszę cię ostrzec… jest tutaj mój przyjaciel, Viper. Wczoraj pokłócił się z dziewczyną, więc przekimał się u mnie zeszłej nocy, ale zaraz wychodzi. Już miało go tu nie być, ale spał do późna. - Nie mogę się doczekać, aby go poznać – powiedziałam, ignorując te zawirowanie, które ponownie pojawiły się w moim żołądku.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Brody przekręcił gałkę i skrzywił się. - Możesz pożałować, że to powiedziałaś.

Przez cały tydzień wyobrażałam sobie w głowie mieszkanie Brody’ego. W salonie krzesła w stylu leżaków, walające się puste puszki po piwach i opakowania po jedzeniu na wynos, które zajmują każdą wolną powierzchnię. Nie mogłam się bardziej mylić. Mieszkanie było nie tylko nieskalanie czyste, ale także ciepłe i przytulne. Udekorowane skórzanymi meblami, nowoczesną grafiką no i oczywiście telewizorem, większym, niż kiedykolwiek widziałam na oczy. Podskakując z kanapy, Viper szybko do nas podbiegł i zarzucił wokół mnie ramiona. Byłam lekko przytłoczona, ale z grzeczności odwzajemniłam uścisk. Odsunął się i spojrzał na mnie. - No więc to ty jesteś dziewczyną, która poskromiła bestię, hm? – Spojrzał na Brody’ego i przytaknął. – Niezły wybór, człowieku. Pochwalam. Brody zmrużył na niego oczy, wydając proste ostrzeżenie: - Uważaj. - Prawię jej tylko komplement. Proszę, zacznę od początku. – Wziął moją dłoń w swoją i pochylając się przede mną, pocałował jej wierzch. – Jestem Viper, bardzo miło mi cię poznać. - Cześć Viper. – Uśmiechnęłam się ciepło i potrząsnęłam jego dłonią. – Ciebie również miło poznać. Viper było onieśmielający. Był tak wysoki jak Brody i równie muskularny, ale na tym podobieństwa się kończyły. Tatuaże smoków, węży i Bóg wie czego jeszcze, pokrywały jego ręce i wykradały się spod koszulki, pnąc się w górę szyi i kończąc przy silnej szczęce. Jego długie do ramion, blond włosy zebrane były w tyle w potargany, niski kucyk, a wargę miał przekłutą w dwóch, różnych miejscach. Odsuwając na bok jego przerażający wygląd motocyklisty, było w nim coś pokrzepiającego. Bardzo go lubiłam. Brody zdzielił go mocno w tył ramienia i objął mnie ręką. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- On właśnie wychodzi. Viper wyglądał na zaskoczonego. - Wychodzę? - Tak, wychodzisz. – Brody podszedł do stolika kawowego, zebrał jego kluczyki i telefon i podał mu. Viper do niego mrugnął. - Ooooch, łapię. Chcesz być z nią sam. Czaję o co biega, stary. Roześmiałam się, a Brody westchnął, ściągając z głowy czapeczkę i przesuwając dłonią po włosach. Viper zaczął mnie mijać, kierując się do drzwi, ale przystanął, aby wycisnąć na moim policzku całusa. Brody pchnął go od tyłu. - Nie zatrzymuj się, Casanovo. Kiedy dotarli do drzwi, Viper się odwrócił i spojrzał ponad ramieniem Brody’ego, machając do mnie jeszcze raz. - Koleś, jeśli wam nie wypali, to dasz jej mój numer? – zapytał. - Do widzenia. – Brody zamknął drzwi, kiedy Viper dalej gadał z drugiej strony. - Tak tylko pytam. Ona pachnie naprawdę, kurwa, dobrze! Brody przekręcił zasuwę i odwrócił się do mnie. - Przepraszam za to. - Jest okej, naprawdę. – Zaśmiałam się. – Myślę, że był słodki. - Słodki? – Podrapał się po głowie. – To nie jest słowo, które zwykle słyszę przy opisywaniu Vipera, ale okej. Podszedł do mnie i ponownie mnie objął.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Jednak w jednej kwestii się nie mylił. Naprawdę niesamowicie pachniesz. - Sam całkiem smakowicie pachniesz – odpowiedziałam, czując się śmielej kiedy już byliśmy sami. Owinęłam mu ręce wokół szyi i przycisnęłam usta do jego. Odpowiedział ochoczo, zasysając do ust moją dolną wargę i przesuwając po niej językiem. W tej chwili nie myślałam o byciu mamą, ani o tym, co dziewczynki robiły w domu, czy o fakcie, że odkąd zaczęłam rozmawiać z Brodym w ogóle się nie uczyłam. Będąc w jego ramionach unosiłam się wyżej i wyżej w chmurach, wirując w oszałamiającej, euforycznej mgle. Jedyne co się liczyło, to ten pocałunek i z całego serca się w niego rzuciłam, ani trochę się nie hamując. Zsunął gładko dłonie w dół moich pleców i wbij opuszki palców w moje biodra. Nasze języki kontynuowały uwodzicielski taniec, kiedy Brody prowadził mnie tyłem do salonu. Zachichotałam, kiedy opadłam na kanapę, pociągając go na siebie, gdzie mogłam poczuć, jak szczęśliwy był, że przyjechałam. Wiedza, że potrafiłam mu to zrobić sprawiała jedynie, że jeszcze bardziej go pragnęłam. Prześlizgując dłońmi po tyle jego koszulki, przesuwałam nimi po wybrzuszeniach jego silnych mięśni pleców, które poruszały się pod moimi palcami z każdym najmniejszym ruchem jaki wykonywał. Sięgnął w górę i złapał w pięść moje włosy, delikatnie za nie pociągając, aby wyeksponować moją szyję. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać jęku, kiedy jego usta w końcu połączyły się z moją skórą, wycałowując i ssąc swoją ścieżkę w dół, do obojczyka. - Mogę ci pokazać resztę mojego mieszkania? – Dreszcze pokryły moje ciało, kiedy drasnął ustami moje ucho. – Moja sypialnia jest zaraz za drzwiami. Wszystkie zmysły na raz, z powrotem do mnie napłynęły. - Chwila, nie… powoli. Pamiętasz? Opuścił głowę na moje ramię i westchnął: - Powinienem był trzymać gębę na kłódkę. – Usiadł i wyszczerzył się do mnie, wyciągając w moją stronę dłoń. – Chodź. Naprawdę zabiorę cię na wspaniałe zwiedzanie, powoli. Wzięłam jego dłoń, wstałam i poprawiłam koszulkę. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nie jesteś na mnie zły? - Na ciebie? Nigdy. – Ponownie pocałował moją dłoń i poprowadził mnie w dół korytarza. Sypialnia Brody’ego była prosta, nawet skąpa. Królewskich rozmiarów łóżko okryte było pościelą w czekoladowo brązową i jasnobrązową kratę i stało pod ścianą po lewej, a po obu stronach znajdowały się białe stoliki nocne. Czarne, skórzane krzesło umiejscowione było w odległym rogu po prawej, obok regału z książkami, do którego natychmiast zostałam przyciągnięta. Podeszłam, przejęta tym, aby dowiedzieć się jaki rodzaj książek skupia jego uwagę. - Nie marnuj czasu, nie ma tam nic poza czasopismami. – Zabrzmiał na zażenowanego. – Głównie „Sports Illustrated.” Odwróciłam się i uśmiechnęłam do niego. - Nie ma w tym nic złego. – Po drugiej stronie krzesła wisiało kilka zdjęć. Na większości z nich znajdowała się kobieta w średnim wieku z rysami twarzy Brody’ego. – To twoja mama? Podszedł za mnie i objął mnie w pasie rękami. - Yep, piękna, prawda? - Bardzo. – Śledziłam palcami każdą ramkę, przyglądając się jej bliżej. Podobieństwo było zdumiewające, począwszy od tych samych, brązowych loków, do ich gwiazdorskich uśmiechów. Była starszą, delikatniejszą wersją jej przystojnego syna. – Masz jej oczy – piękne i szczere, bardzo wyraziste. Posiadasz zdolność opowiedzenia całej historii jednym spojrzeniem. Wiesz o tym? Przytulił mnie mocniej, opierając głowę na moim ramieniu, podczas gdy ja kontynuowałam przyglądanie się kobiecie odpowiedzialnej za jego istnienie. Serce mi opadło, kiedy doszłam do zdjęcia, na którym siedziała w dużym krześle, zwinięta pod kocem. Wokół głowy miała owiniętą różową chustkę i była bardzo chuda, a jej twarz pozbawiona była jakichkolwiek kolorów. Pomimo tego wszystkiego, jej piękny, zaraźliwy uśmiech rozciągał się szeroko na jej twarzy, kiedy unosiła do aparatu oba kciuki. - O co chodzi z tym zdjęciem? – zapytałam z ciekawością. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Ja je zrobiłem – powiedział dumnie. – To było jakieś trzy lata temu, w poranek jej ostatniej chemii. Zdiagnozowano u niej raka piersi trzeciego stopnia, ale pokonała go. Trzymam tutaj to zdjęcie, aby przypominać sobie, jak daleko zaszła. Jestem z niej taki dumny. - Jesteś z nią bardzo blisko, hm? Westchnął, a jego oddech ogrzał mi szyję. - Cóż mogę powiedzieć? Jestem synkiem mamusi. - Mam nadzieję, że nie przeszkadza jej dzielenie się. – Odwróciłam się w prawo i pocałowałam go w policzek. W momencie, kiedy moje usta opuściły jego twarz, złapał mnie za biodra i odwrócił w swoją stronę. - Niewiele mi brakuje, aby rzucić cię na łóżko i odpowiednio się tobą zająć. Czy możemy, proszę, przestać rozmawiać o mojej mamie?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 20

Brody

- Gotowy do drogi? – krzyknęła z salonu Kacie. - Prawie – odkrzyknąłem. – Możesz wejść. Zmieniam tylko koszulkę. Drzwi do sypialni uchyliły się, kiedy je otworzyła, wyglądając zza rogu. - Jesteś pewien? Nie mogłem oderwać od niej oczu, kiedy podchodziła do skórzanego krzesła, jej kręcone, kasztanowe włosy opadały na ramiona. Miała na sobie dżinsowe szorty, które były wystarczająco długie, aby pokazać się w nich w miejscu publicznym, ale na tyle krótkie, żeby doprowadzać mnie przez całe popołudnie do cholernego szaleństwa, gorący, różowy top, który idealnie podkreślał każdą jej krzywiznę i czarne japonki. Nigdy w życiu nie sądziłem, że małe, różowe paznokcie u stóp mogą być gorące, aż do teraz. Zwinęła się na krześle i wyszczerzyła do mnie, marszcząc nos. Jej różowe usta nadal były spuchnięte po dwudziestu minutach, które dopiero co spędziliśmy tarzając się na łóżku, zanim zatrzymała rozwój sytuacji… znowu. Miałem na myśli to, co jej powiedziałem, kiedy stwierdziłem, że nie paliłem się aby cokolwiek przyśpieszać. Chciałem w niej być tak bardzo, jak pragnąłem pierścienia Stanley Cup11, ale potrafiłem być cierpliwy. Spędziłem również sporo czasu pod prysznicem, pod zimnym prysznicem. 11

nagroda przyznawana w narodowej lidzie hokeja drużynie, która wygra finały Stanley Cups.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Wyszedłem z szafy z koszulką polo w granatowo-zielone paski i rzuciłem ją na łóżko, patrząc jak Kacie mnie obserwuje. Jej całkowicie pochłaniające spojrzenie było formą torturującej gry wstępnej, czymś, co powinno być stosowane na więźniach. Kiedy złączyłem z nią spojrzenie, to było to, połączenie. Nie mogłem odwrócić wzroku. Nie chciałem odwrócić wzroku. Chciałem podejść, podnieść ją i położyć na plecach na łóżku, po tym, jak napisałbym Andyemu, że może wziąć sobie to przyjęcie i wsadzić je Blaire do tyłka. O wiele bardziej wolałbym spędzić wieczór zaplątany z Kacie w łóżku. Wciągnąłem koszulkę przez głowę, a ona sapnęła. - Masz tatuaż? Zaśmiałem się. - Yep. To herb rodziny Murphy… zrobiłem go na osiemnastkę. Mój tata ma dokładnie taki sam. - Jest wielki! – Podskoczyła i podeszła do mnie, aby lepiej się przyjrzeć. Przesunęła delikatnie dłońmi po skórze pomiędzy moimi łopatkami, gdzie zaczynał się tatuaż i śledziła kontury przez całą drogę w dół pleców. – Wow. To niesamowite – powiedziała tak cicho, że niemal nie usłyszałem. - Co jest? Nie odpowiedziała, więc się do niej odwróciłem. Migotanie w jej zielonych oczach zostało zastąpione smutkiem i wpatrywała się w ziemię. - Kacie, co się dzieje? – zapytałem, biorąc jej twarz w dłonie. - Nie. – Westchnęła, patrząc na mnie. – Czuję się tylko jak dupek. - Dlaczego? - Kiedy tamtego ranka opuściłeś zajazd i znalazłam przy kominku twoją koszulkę, od razu zaczęłam wyciągać wnioski. – Opuściła ramiona i kontynuowała: - Założyłam, że skoro jesteś wolny i jesteś grubą rybą wśród sportowców, to musisz być samolubnym playboyem, który w dupie ma rodzinę i w ogóle kogokolwiek. Po tym jak usłyszałam, jak wylewnie mówisz o mamie, potem zobaczyłam te rodzinne zdjęcia, a teraz to… myliłam się, Brody. Tak bardzo przepraszam. – Ponownie spojrzała w ziemię i wypuściła kolejne westchnienie. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Hej, jest okej. Nic o mnie nie wiedziałaś. – Odchyliłem jej głowę do góry, aby ponownie na mnie patrzyła. – Prawdopodobnie to wyglądało tak, jakbym był jakimś kolesiem, próbującym dobrać ci się do majtek, no i tej części nie mogę się całkowicie wyprzeć. – Malutki uśmiech przeciął jej usta, ale nie przekonało mnie to. – Naprawdę jest okej. Chodź tutaj. – Przyciągnąłem ją bliżej i objąłem rękoma, trzymając jej głowę mocno przy nagiej piersi. – Hej, mamy kilka godzin zanim będziemy musieli szykować się na kolację, chcesz wyskoczyć na kawę? Oprowadziłbym cię po okolicy? Kacie się do mnie uśmiechnęła. - Fantastycznie. Jednak najpierw pewnie powinieneś założyć koszulkę, hm? - Albo, ty możesz zdjąć swoją, żebyśmy byli kwita? Przewróciła oczami i opuściła pokój z uśmiechem na twarzy.

Pogoda była idealna. Dłoń Kacie spoczywała w mojej i przechadzaliśmy się po okolicy. Pokazałem jej The Bumper i moje ulubione polskie delikatesy, które robią najlepsze pierogi casserole. Zajęło nam mniej niż dziesięć minut aby dotrzeć do kawiarni, w której jestem niemal codziennie. Scooter Joe’s Cafe. - Urocza nazwa – powiedziała, kiedy weszliśmy. - Poczekaj, aż poznasz Joe. – Mrugnąłem do niej. – Sadzę, że go polubisz, ale uważaj, jego dłonie lubią wędrować. Zmrużyła oczy, całkowicie skołowana, kiedy Joe podszedł za nią i owinął ręce wokół jej pasa. - Brody, kim jest twoja mała przyjaciółka? Joe był nieszkodliwym, małym, starszym mężczyzną, który nie chciał zwolnić po przejściu na emeryturę z fachu hydraulika i zamiast tego wpakował w to miejsce wszystkie oszczędności. Zawsze było tu pełno ludzi, więc nie była to zła inwestycja.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kacie zesztywniała, patrząc szeroko otwartymi oczami od Joe do mnie. Zachichotałem i uniosłem dłoń w stronę Kacie. - Joe, to moja dziewczyna, Kacie. - Cześć Kacie – powiedział, przyciągając ją jeszcze mocniej. – Miło cię poznać. Kacie wyślizgnęła się z jego uścisku i odwróciła się, wyciągając dłoń. - Ciebie również miło poznać, Joe. - Usiądziemy w moim zwyczajowym miejscu, okej? – powiedziałem. - Brzmi dobrze, szefie. Przyniosę wam menu. – Wyszczerzył się do Kacie i popędził za ladę. - Zwykle siadam przy małym restauracyjnym stoliku na zewnątrz, pasuje ci to? Kacie usiłowała ukryć uśmiech. - Brzmi dobrze. - O co chodzi z tym uśmieszkiem? – zapytałem, kiedy wyszliśmy na patio. - O nic – powiedziała z małym chichotem. - Kłamczucha. - Po prostu pomyślałam, że to urocze, że wiesz co to restauracyjny stolik. - Możesz podziękować za to mojej mamie. Przyprowadziłem ją tutaj raz, kiedy przyjechała mnie odwiedzić. – Odsunąłem jej krzesło i musiałem zwalczyć pragnienie, aby nie wsadzić nosa w jej włosy, kiedy obmył mnie jej zapach. – Nazwałem go dwumiejscowym stolikiem. Poprawiła mnie. Kacie przesunęła swoje krzesło trochę bliżej mnie. - Kocham słuchać jak mówisz o swojej mamie. - Jest wspaniała… w sumie bardzo przypomina twoją. - A co z twoim tatą? – zapytała, kiedy Joe przyniósł nam nasze menu. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Jesteśmy ze sobą blisko, tylko nie tak blisko jak z mamą. Tata pracował wiele nadgodzin kiedy byłem dzieckiem, aby zapłacić za wszystkie moje obozy hokejowe i ligi, więc większość czasu spędzałem z mamą. Nachyliła się bliżej, opierając brodę na dłoni. - Kiedy dostałem premię motywującą dla nowego zawodnika, to pierwszą rzeczą którą zrobiłem było pojechanie prosto do ich domu, wszystko im spłaciłem i zmusiłem tatę do przejścia na emeryturę. Potem, kilka lat później, zbudowałem im ich wymarzony dom poza miastem. - Wow. To niesamowite. - Taa, miałem sporo szczęścia. A co z twoim tatą? – zapytałem ostrożnie. – Nigdy nie słyszałem, żebyś o nim mówiła. Podniosła menu i wzruszyła ramionami. - Nie ma naprawdę nic do powiedzenia. Byli z mamą małżeństwem przez jakieś piętnaście lat, a potem, pewnego dnia, zdecydował się odejść. Bez ostrzeżenia; to wszystko. - Interesujące… powiedział dlaczego? - Najwyraźniej z kimś się widywał, zapłodnił ją i chciał być z nią zamiast z nami. Od tamtego dnia z nim nie rozmawiałam. - Bardzo mi przykro – powiedziałem szczerze. - Mi nie jest. – Wymusiła niewygodny uśmiech i rozejrzała się dookoła. – Gdzie nasza kelnerka? Chcę maślaną bułeczkę. Maślaną bułeczkę czy rozproszenie uwagi?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 21

Kacie

Bycie z Brodym było relaksujące, naturalne. Kiedy patrzył na mnie swoim przeszywającym spojrzeniem w żołądku trzepotało mi jak nastolatce, która rozpoczęła nowy związek, a jednak mogliśmy siedzieć komfortowo, jak stare małżeństwo, trzymając się za ręce i godzinami gadać o wszystkim i o niczym. Spędziliśmy dzień chodząc po mieście i gdzieś daleko z tyłu głowy pragnęłam, aby tak wyglądało moje codzienne życie. Mogłam zobrazować sobie, jak wstajemy w sobotni ranek i przechadzamy się do tej małej kawiarni, rozważając jaki film chcemy potem obejrzeć, podczas gdy dziewczynki jadły cynamonowe babeczki i tańczyły w rogu przy dźwiękach mężczyzny grającego na trąbce. Wypchnęłam ten sen na jawie z głowy, ponieważ właśnie tym był… snem. Ta… rzecz, czymkolwiek to było, nie miała szansy, aby rozwinąć się w coś wyjątkowego; za bardzo się różniliśmy. Mój związek z Brodym miał termin ważności i robiłam co mogłam, aby nie patrzeć na kalendarz i po prostu żyć chwilą. Jednak w tej chwili powinnam brać prysznic i szykować się na tę dzisiejszą kolację. Otworzyłam drzwi do sypialni i krzyknęłam do niego: - Hej, czy masz może przez przypadek jakiś szampon i odżywkę? Zapomniałam zabrać moje. - W bieliźniarce w łazience. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Dzięki! - Nie ma problemu, kochanie - odkrzyknął nonszalancko, jakby to była zwykła sobota, ale te cztery małe słowa wprawiły moje serce w stan zdenerwowania. Zostawiając lekko uchylone drzwi, weszłam do łazienki dla gości, rozsunęłam drzwiczki bieliźniarki i roześmiałam się na głos. Na półce musiało być z trzydzieści różnych szamponów i odżywek – owocowe, kwiatowe, ekstra wzmacniające – wyprodukowane przez każdą możliwą firmę kosmetyczną. Nadal się podśmiewując, ponownie krzyknęłam przez drzwi: - Obrabowałeś drogerię czy coś? Zachichotał w salonie zanim odkrzyknął: - Nie, nie miałem pojęcia czego używasz, więc kupiłem wszystko co mieli. Miałam szeroko otwarte usta, szok przepływał mi przez żyły, kiedy wpatrywałam się z niedowierzaniem w półkę. To był tak niewinny, niemądry gest z jego strony, ale dla mnie znaczył więcej, niż pewnie mógłby pojąć. Poświrujesz sobie z powodu szamponu później, Kacie. Zbieraj się do kupy i ładuj tyłek pod prysznic. Dziś wieczorem poznam kilkoro nowych ludzi; większość z nich wie, że jestem nikim więcej, jak „randką Brody’ego”, więc konieczne było, żebym nie narobiła mu wstydu ani nie sprawiła, żeby źle wyglądał. Co ważniejsze, jeden z tych ludzi to jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, i jego żona, która, według Brody’ego, sprawiała, że pirania wyglądała jak pluszowy miś. Poziom mojego stresu był ponadczasowo wysoki; desperacko chciałam, aby wszystko poszło idealnie. Chciałam, żeby mnie polubili. Pieprzyć to, chciałam, aby mnie pokochali.

Kiedy spędzasz większość dorosłego życia w dżinsach i koszulkach, to wydarzenie takie jak to, jest mega onieśmielające. Lauren pomogła mi w zakresie stylu, pożyczając sukienkę i buty, ale z makijażem byłam zdana na siebie. Ostatnią rzeczą jakiej chciałam, było wyglądanie jak tania dziwka, którą Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Brody pozbierał po drodze. I nie każcie mi nawet zaczynać mówić o manierach przy stole. Widelec do sałatki, widelec do kolacji, łyżka do zupy, łyżeczka do odmierzania… to wszystko było tak cholernie przytłaczające. Godzinę później stałam przed dużym lustrem, badając każdy szczegół mojego wyglądu. Sześć razy spinałam włosy do góry, a potem ponownie je rozpuszczałam, trzy razy zmieniałam makijaż oczu i dwa razy przeklęłam na głos, że nie wzięłam tej cholernej, łososiowej sukienki jako plan zapasowy. Było jak było. Zaczynamy. Wsunęłam stopy w „nie tak wysokie”, srebrne szpilki Lauren, wzięłam głęboki oddech, wycisnęłam każdą odrobinę pewności siebie jaką mogłam wykrzesać z duszy i poszłam do salonu. Pusto. - Jasna cholera – wymamrotał zza mnie Brody, kiedy stałam jak zmrożona przy zlewie w kuchni. Serce podskoczyło mi do gardła i utknęło tam, kiedy odwróciłam się do niego twarzą. - Czy to dobra „jasna cholera”, czy zła? Nie odpowiedział ustami, ale jego oczy mówiły wszystko, kiedy powoli przeczesywały całą drogę w dół mojego ciała, a potem ponownie w górę. - To najlepsza „jasna cholera” na świecie. Spojrzałam na siebie dumnie, a potem promiennie się do niego uśmiechnęłam. - Wyszykowałam się okej, hm? W skali od jeden do… - Sześćset pięćdziesiąt dwa – przeszkodził, podchodząc do mnie, złapał tył mojej głowy i mocno przycisnął do mnie swoje usta. Ten pocałunek był inny od wszystkich jakie mi kiedykolwiek dał. Jego język zakopał się głęboko w moje usta z przepyszną obietnicą rzeczy, które nadejdą nocą. Coraz trudniej było opierać się pozwoleniu mu na zrobienie ze

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

mną czegokolwiek chciał. Odsunął się wystarczająco, aby przycisnąć czoło do mojego, nadal trzymając tył mojej głowy. Jego ton był szorstki; gdyby seks kiedykolwiek miał głos, to brzmiałby tak jak jego. - Musimy jechać, ponieważ niewiele brakuje abym to olał, przerzucił cię przez ramię i zaniósł prosto do łóżka. Samo to zdanie wywołało ogień pomiędzy moimi nogami i zaczęłam się zastanawiać, czy nocowanie tutaj było dobrym pomysłem.

Ochroniarz machnięciem wpuścił nas przez bramę ekskluzywnej dzielnicy golfowej. Wzdłuż krętych ulic stały antyczne latarnie i idealnie ukształtowane żywopłoty, a każdy dom był większy i bardziej wystawny niż poprzedni. - Co to jest? Osiedle Stepford? – zapytałam oszołomiona, kiedy Brody skierował się na koniec okolicy, powoli wjeżdżając swoim BMW 740i na szeroki, wyłożony kamieniem podjazd, który zakręcał w półokrąg z przodu czegoś, co z łatwością mogłoby uchodzić za zamek. - Coś w tym stylu. – Zaparkował samochód, a mi szczęka opadła, kiedy wpatrywałam się z niedowierzaniem w dwóch opiekunów parkingu, którzy kierowali się w naszą stronę. - Zatrudniają lokai na przyjęcia? W ich domu? Brody na mnie spojrzał i dramatycznie przewrócił oczami. - Wszystko co najlepsze dla Blaire. Moje drzwi stanęły otworem i jeden z młodych mężczyzn podał mi dłoń, pomagając wysiąść z samochodu. - Dziękuję – powiedziałam, uśmiechając się do niego.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Brody podał drugiemu kluczyki i spotkał się ze mną z przodu samochodu. Zaoferował mi ramię, które gorliwie przyjęłam, zanim złamię obcas buta Lauren, albo kostkę, na tym wymyślnym brukowanym podjeździe. - Nie jesteś wielkim fanem Blaire, hm? – zapytałam, kiedy powoli podchodziliśmy do domu. Spojrzał mi śmiertelnie poważnie w oczy. - Ani odrobinę. Tak naprawdę nie lubiliśmy się od college’u. Ja zawsze sądziłem, że była naciągaczką, a ona, że miałem zły wpływ na Andy’ego. Jestem tutaj tylko po to, aby wyświadczyć mu przysługę. Dodatkowo jestem podekscytowany zobaczeniem dzieciaków, zakładając że nie wyprawiła ich stąd na noc. - Mają dzieci? - Yep, Logan ma cztery lata, a Becca prawie dwa. Idealnie! To może być moja szansa z Blaire; wszystkie mamy kochają mówić o swoich dzieciach i opowiadać te naprawdę żenujące historie o napadach złości, czy wymieniać się małymi radami i porównywać różne produkty. To może być łatwiejsze niż sądziłam. Ich dom z bliska był nawet bardziej niesamowity niż z drogi. Duże, zaokrąglone drzwi frontowe były zrobione z ciemnego kasztanowca, ze zdobnymi, żelaznymi akcentami. Sięgające pasa wazy stały po obu stronach ganku z jasnymi, różowymi kwiatami, które spływały kaskadą po bokach. Brody sięgnął i zadzwonił dzwonkiem, a w przeciągu kilku sekund pogodna kobieta po sześćdziesiątce otworzyła drzwi. Jej krótki, siwy bob kręcił się wokół pulchnych policzków, które uniosła w radosnym uśmiechu. - Witam, proszę wejść. – Odsunęła się i przytaknęła uprzejmie, kiedy przeszliśmy przez próg. Ledwie weszliśmy, kiedy mały chłopiec zeskoczył z największych schodów jakie w życiu widziałam i wpadł wprost w ramiona Brody’ego. - Wujek Brody!

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Słodki mały koleś z piaskowymi blond włosami i jasnymi, niebieskimi oczami ubrany w pidżamę z Angry Birds owinął jak małpka ręce i nogi wokół ciała Brody’ego. Nie żebym go winiła, sama chciałam to zrobić kilka razy. - Co tam, kolego? – Ściągnął go z siebie i podrzucał wysoko w powietrze raz za razem. Pisk Logana odbijał się echem przez zimne, kamienne foyer. Przeszły przeze mnie dreszcze, kiedy rozejrzałam się dookoła. Nie powiedzielibyście, że w ogóle mieszkają tutaj dzieci. Blaire pewnie trzyma je zamknięte w lochu. Chichoczę do siebie, kiedy mała dziewczynka, z głową pełną jasno blond loczków podeszła chwiejnym krokiem do Brody’ego i wyciągnęła do góry rączki. - Becca! – krzyknął radośnie, sięgając w dół i zgarniając ją w ramiona, pokrywając jej małą buzię pocałunkami, a ona się kręciła i chichotała. - Można było zgadnąć, że pierwszą rzeczą, którą zrobisz po przyjeździe będzie rozbrykanie dzieci – krzyknął gładki głos zza nas. Wyglądający dystyngowanie mężczyzna ubrany w, jak sobie wyobrażałam, drogi, kruczoczarny garnitur, pojawił się w foyer. Zszokowało mnie jego podobieństwo do Logana, który był jego wierną repliką, tylko w mniejszej wersji. Mieli te same piaskowo blond włosy i jasne, niebieskie oczy. Podszedł i zaoferował dłoń, którą Brody z trudnością potrząsnął wokół Beccki, wciągając go w jeden z tych męskich uścisków, w którym tak naprawdę się nie obejmują, tylko bardziej klepią po plecach. - Cieszę się, że ci się udało, nie byłem do końca pewny czy naprawdę się pojawisz. – Sięgnął bo Beccę, która z zapałem zanurkowała w klatce piersiowej taty, opierając głowę na jego ramieniu i przyglądając mi się z ostrożnością. - Zaufaj mi, nie chciałem przyjeżdżać, ale Kacie umierała aby spróbować tego, co upichciła Blaire – zażartował sarkastycznie, opuszczając rękę na moje ramiona. - Cześć Kacie, jestem Andy. – Jego uśmiech był ciepły i znajomy, kiedy delikatnie wziął moją dłoń w swoją.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Cześć Andy, dzięki za zaproszenie. – Nie mogłam już dłużej opierać się tej małej przylepie, którą miał na rękach. – Ty musisz być Becca. Czyż nie jesteś najsłodszą, małą istotką jaką w życiu widziałam. To twoje dziecko? – Wskazałam na sflaczałą lalkę, którą miała pod pachą. Wyprostowała się, a jej oczka się zaświeciły, kiedy rzuciła się w moją stronę. - Becca, siedź ładnie, kochanie. Nie każdy chce cię trzymać. – Andy pocałował ją w policzek. - Jest okej, chciałabym… jeśli nie masz nic przeciwko. - Oczywiście, że nie – powiedział, przekazując mi ją. – I tak muszę spróbować odciągnąć Logana od Brody’ego. To jest nie lada wyczyn. – Sięgnął i połaskotał Logana pod pachami, próbując skłonić go do poluzowania uchwytu wokół szyi Brody’ego, ale ten ścisnął mocno dzieciaka i prowokująco uciekł w przeciwnym kierunku. Andy spojrzał ponownie na mnie i westchnął. – Jak sama widzisz, są na tym samym poziomie umysłowym. To dlatego tak świetnie się dogadują. Becca wyciągnęła do mnie swoje dziecko wskazując na twarz. - Nos. - To jest nos dziecka? – gaworzyłam do niej. – A gdzie twój nos? Zachichotała i wsadziła pulchny, mały paluszek do dziurki w nosie. Andy sięgnął i szybko go wyjął. - Tego prawdopodobnie również nauczyła się od wujka Brody’ego. Roześmiałam się, czując się nagle zrelaksowana przy Andym i zastanawiałam się, jak taki miły koleś mógł poślubić taką wiedźmę, jak opisał ją Brody. Najwyraźniej musiał przesadzić. Andy wyciągnął ręce do Beccki, ale pacnęła je i oparła głowę na moim ramieniu. - Wow, wygląda na to, że zostałem zastąpiony – drażnił się. - Dla mnie w porządku – powiedziałam. – Jest milusińska. – Zapach szamponu dla dzieci w jej włoskach sprawił, że zabolało mnie z tęsknoty za moimi dziewczynkami. Byłam dzisiaj tak rozproszona przez Brody’ego, że

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

myślałam, iż dobrze sobie radziłam z dala od nich, do czasu aż to małe przypomnienie walnęło mnie prosto w twarz. - Och, przepraszam! – wykrzyknęła wchodząca do pomieszczenia kobieta. Wyglądała jak supermodelka. Wysoka, super chuda i ubrana jakby właśnie urwała się z jakiegoś czasopisma, jej wielkie, platynowe loki kołysały się jak wahadło, kiedy się poruszała. Byłam pewna, że był tam gdzieś dentysta, który wysłał dzieci do college’u dzięki temu ile wydawała na wybielanie zębów. - Becca, chodź tutaj. Przestań przeszkadzać ludziom. – Wzięła ją szorstko ode mnie, kiedy malutka awanturowała się w proteście. – Gloria, mogłabyś tutaj przyjść, proszę? – krzyknęła w stronę tylnej części domu i brzmiała na zirytowaną, a jej turkusowe kolczyki kołysały się tam i z powrotem. - Idę. – Młoda kobieta dziarsko weszła do foyer. Dłonie miała schludnie ułożone przed sobą, a wzrok przyklejony do podłogi jak dziecko, które właśnie dostało reprymendę. - Gloria, za co ja ci płacę? Miałaś pilnować dzieci! – zbeształa ją, wciskając jej w ręce Beccę. W trakcie przekazywania, Becca upuściła swoje dziecko na podłogę, a ja pochyliłam się, aby ją podnieść i szybko podałam Blaire, która przewróciła oczami. – Proszę. Nie zapomnij o tej głupiej lalce. Spojrzała na Brody’ego i Logana, i pstryknęła palcami. - Logan. Chodź. Teraz. Brody spojrzał na nią gniewnie, delikatnie ściągnął Logana z ramion i postawił na ziemi. - Złapię cię zanim pójdziesz spać, okej? – Brody przybił z nim piątkę, kiedy odchodził z Beccą i Glorią, jego ramionka były opuszczone w rozczarowaniu. - Tak bardzo mi przykro z powodu tego wszystkiego. – Skrzyżowała ze mną spojrzenie i wzięła moją dłoń w swoje. – Jestem Blaire, niezmiernie miło mi cię poznać. - Jestem Kacie, ciebie również miło poznać. Brody podszedł za mnie i ponownie położył mi rękę na ramionach.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Kacie jest moją randką – dociął z dumą. Zmierzyła go od góry do dołu, marszcząc z obrzydzeniem nos. - Z tego powodu również mi przykro – powiedziała, nachylając się do mnie bliżej. – Chcecie wejść, czy co? – Po tym się odwróciła i zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Andy westchnął do nas i uniósł szklankę. - Pójdę napełnić ją czymś o wiele mocniejszym. Chcecie drinka? - Oczywiście – odpowiedział za nas oboje Brody, zauważając, że nadal byłam zbyt oniemiała aby się odezwać. – Niezły wybór krawata, szycho. – Sięgnął i pomachał błękitnym krawatem spoczywającym na piersi Andy’ego, który był udekorowany małymi, żółtymi Angry Birds. - Hej, odwal się stary, Logan go wybrał. – Spojrzał na mnie i mrugnął. – Dodatkowo, naprawdę mocno wkurzam Blaire, kiedy go noszę. Podążyliśmy za nim na tył domu, a Brody przez całą drogę obmacywał mój tyłek. Zszokowana jego bezwstydnym zachowaniem odwróciłam się i zagapiłam na niego w niedowierzaniu. Chwycił mnie za rękę i przestał iść, pozwalając aby Andy poszedł bez nas i wciągnął mnie w mocny uścisk. - Nie patrz tak na mnie, nic nie mogę na to poradzić. Ta sukienka, mój Boże – jęknął mi w szyję. Dzisiaj już dwa razy Brody miał moment zwierzęcej intensywności i, jasna cholera, kochałam to. Jeśli potrafił mnie tak nakręcić samymi słowami, to umierałam aby przekonać się do czego był zdolny swoim ciałem… czy językiem. Przygryzłam wargę, kiedy ssał płatek mojego ucha. - Może, jeśli dobrze to rozegrasz, to będzie dziś wieczorem leżała na ziemi w twojej sypialni. Jęknął, wycałowując ścieżkę w dół mojej szczęki. - Hej, wasza dwójka jest w potrzebie żeby skorzystać z pokoju dla gości, czy wstrzymacie się do zakończenia kolacji? – drażnił się Andy, stojąc w

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

drzwiach do kuchni z szerokim uśmiecham na twarzy. Odsunęłam się od Brody’ego i wyprostowałam sukienkę, wchodząc za nim do kuchni. - Przepraszam – powiedziałam na wpół szczerze, kiedy go mijaliśmy. - Nie przepraszaj, ja tylko żartowałem. – Andy nachylił się bliżej mojego ucha. – Poza tym, nigdy go takiego nie widziałem, to poniekąd miłe. – Uśmiechnął się i ścisnął mi dłoń, odchodząc. Z przeciwnej strony kuchni Blaire mrużyła oczy, piorunując mnie wzrokiem. Odwróciłam się aby zobaczyć czy ktoś za mną był, ale nie było nikogo. - Z tobą okej? – Brody miał zmarszczone brwi, a w jego głosie słychać było zmartwienie. - Taa, myślałam tylko… nic. Tak, ze mną dobrze. – Pokręciłam głową, śmiejąc się nerwowo i czując wdzięczność, kiedy ktoś go zawołał i odciągnął ode mnie jego uwagę rozmową o hokeju. Okazało się, że to nie jest takie duże przyjęcie jak sądziłam że będzie, zostało zaproszonych tylko osiem par. Podczas posiłku, ktoś z obsługi Blaire wniósł do jadalni dodatkowy stół i rozdzieliliśmy się, po cztery pary w stoliku. Dzięki Bogu, Brody upewnił się, że nie siedzieliśmy z Blaire. Kolacja w zasadzie była bardzo dobra. Zrobiła kotlety jagnięce oblane sosem gorgonzola, tłuczone ziemniaki z czosnkiem i świeże szparagi. To nie było coś, z powodu czego wyprawiłabym przyjęcie i zatrudniła lokajów, ale zasłużyła na trochę uznania. W trakcie kolacji, poznałam naprawdę słodką kobietę, Chalsea, która również miała bliźniaki. Najwyraźniej razem z Blaire były na jednym kursie gotowania. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Miło było mieć kogoś do rozmowy, kiedy Brody był zajęty sprzeczaniem się z innymi mężczyznami o nadchodzący sezon futbolowy. Rozmowa o dziewczynkach sprawiła, że tęsknota za nimi była trochę łatwiejsza do zniesienia. Po kolacji zauważyłam, że dzięki podniesionemu głosowi Blaire, ludzie zaczęli się szybko zmywać. Słyszałam, że robiła się coraz głośniejsza i głośniejsza w swoich opowieściach i z każdym chichotem niemożliwe było, aby ją ignorować. Dwa razy widziałam jak Andy szepcze jej coś do ucha, usiłując odebrać jej kieliszek wina, na co się sprzeciwiła, odpychając go i śmiejąc się.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Zanim się zorientowałam, Andy, Blaire, Chelsea i jej mąż Tom, Brody i ja byliśmy jedynymi którzy zostali. Kiedy faceci gadali w pokoju, Chalsea i ja przeszłyśmy do kuchni i stałyśmy przy wyspie, sącząc kawę, kiedy ciężko stąpając weszła Blaire. - O czym tak paplacie? – powiedziała niewyraźnie, obracając kieliszkiem wina. - O książkach… i dzieciach. – Chelsea spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła się słodko, a następnie odwróciła się do Blaire. – Obie mamy bliźniaki… jak świetne to jest? Blaire opadła szczęka i skupiła się na mnie. - Ty masz bliźniaki? Całe moje ciało się napięło, serce pędziło mi w kółko wewnątrz piersi, kiedy po cichu modliłam się, aby wszedł Brody i powiedział mi, że czas jechać. - Yep – wypiszczałam, mój głos drżał bardziej niż chciałam. Odchrząknęłam i kontynuowałam: - Moje bliźniaki mają pięć lat. Obie to dziewczynki. - Gdzie jest ich ojciec? – zażądała śmiało odpowiedzi. - Um, nie jestem pewna. - Nie jesteś pewna? – Uniosła głos w oskarżycielskim niedowierzaniu. – Co to, kurwa, znaczy? Och Boże, Brody, gdzie jesteś? - Och… łapię. – Otworzyła szeroko oczy, a ironiczny uśmieszek powoli wpełzł jej na twarz. – Samotna mama trafia najwyższą stawkę w postaci profesjonalnego sportowca. Chelsea się wtrąciła: - Daj spokój Blaire, to nie fair. - Och, skończ, Chels – warknęła Blaire. – Nic nie wiesz o tej dziewczynie, ja również… poza tym, że ma okropny gust do mężczyzn.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Blaire… - kontynuowała bez przekonania Chelsea, kiedy ja stałam, pragnąc wtopić się w jedną z płytek, które miałyśmy pod stopami i zniknąć na zawsze. - To dobry pomysł, nie mogę cię całkowicie winić… - Blaire podeszła do baru i napełniła kieliszek, kontynuując swój atak: - Ale poważnie, nie mogłaś znaleźć lepszego kolesia? Złapałaś po prostu pierwszego którego znalazłaś, czy co? Gdyby o mnie chodziło, to wybrałabym takiego, który nie pieprzył połowy Minneapolis. Jej słowa walnęły mnie w klatkę piersiową jak mistrz boksu, zmuszając, abym przytrzymała się blatu i nie zatoczyła się do tyłu, na liny ringu. O czym ona gadała? Brody powiedział, że nigdy tak naprawdę nie miał dziewczyny. Wydawało się że zauważyła moją panikę i karmiła się nią. - Nie wiedziałaś o tym? Nie jesteś pierwszą dziewczyną, którą dokądś zabrał. Sądziłaś, że jesteś wyjątkowa? W przyszłym tygodniu to będzie już ktoś inny. – Wzięła długi łyk wina, a spojrzenie miała skrzyżowane z moim. – Cholera, to był ktoś inny zaledwie kilka tygodni temu. Pieprzył moją przyjaciółkę, Kendall przez lata. Powiedziała mi, że pisała do niego w ten weekend, ale nie odpowiedział… zgaduję, że teraz wiemy dlaczego, hm? – Wygięła brew i uniosła w moją stronę kieliszek. Chelsea sięgnęła za kontuar i przepraszająco uścisnęła mi dłoń, wołając do pokoju: - Tom, myślę, że lepiej będzie jak już pojedziemy! Proszę, Brody, przyjdź tutaj za nim. Proszę. Powinnam była coś powiedzieć. Wiem, że powinnam coś powiedzieć, ale faktem było, że nie znałam jeszcze tak dobrze Brody’ego, więc bronienie go było bezcelowe. Nie miałam nic, czym mogłabym odeprzeć zarzuty. Dodatkowo, mała część mnie nadal chciała wygrać sympatię Andy’ego i krzyczenie na jego żonę nie zaskarbi mi żadnych punktów. - Och, nie wychodź przeze mnie, Chelsea. Przestanę. Pomyślałam tylko, że chciałaby wiedzieć z kim się zdaje. Wczołganie się do łóżka z grzechotnikiem byłoby bezpieczniejsze. – Zaśmiała się sama do siebie, spoglądając na kieliszek, którym kręciła. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Mężczyźni weszli do kuchni i Brody spojrzał na mnie z ciekawością, natychmiast wyczuwając, że coś było nie tak. Szybko potrząsnęłam głową, aby powstrzymać go od pytania i przechyliłam głowę w stronę drzwi. Ściągnął w grymasie brwi i podszedł, przyciągając mnie do siebie. - Z tobą okej? – zapytał mnie po cichu na ucho. Nie mogłam odpowiedzieć; przytaknęłam tylko. - Więc Brody… jak tam Kendall? – wyrechotała Blaire. Jego twarz sczerwieniała ze złości. - Co się tutaj do cholery dzieje? – powiedział, patrząc tam i z powrotem pomiędzy Blaire i mną. - Nic – prosiłam, kładąc dłoń na jego falującej piersi. – Możemy po prostu jechać, proszę? Blaire czknęła. - Odbywałam sobie tylko małą, miłą pogawędkę z Katie, czy jakkolwiek ma na imię, na temat tego co i z kim lubisz robić poza sezonem. Pomyślałam, że chciałaby to wszystko wiedzieć zanim ona i jej dwa małe skarby za bardzo się zaangażują. - Okej, dość tego – rozkazał Andy, rzucając się po jej kieliszek, ale zanim mógł go złapać, szarpnęła szybko dłonią do tyłu wylewając burgundową ciecz na przód mojej lodowo niebieskiej sukienki. - Och nie! – sapnęła Chelsea, kiedy pobiegła do blatu po papierowe ręczniki. - Z tobą okej? – Brody się odwrócił, usiłując zetrzeć ze mnie wino. Uformowała mi się w gardle gula i wiedziałam, że łzy nie są daleko za nią. - Chcę po prostu jechać, okej? Czy możemy, proszę, jechać? Teraz? – błagałam szeptem. - Och Boże, z nią dobrze! – Blaire przewróciła oczami, podchodząc po torebkę, która leżała na blacie. – Proszę – powiedziała, wyciągając z portfela

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

zwitek pieniędzy. – To powinno pokryć koszty sukienki, okej? – Po tym rzuciła przez blat banknotem dwudziestodolarowym i mrugnęła do mnie. Brody pękł. - Posłuchaj mnie, ty żałosna suko… - Zrobił krok naprzód, zasłaniając mnie przed kolejnymi spojrzeniami i słowami Blaire. – Możesz mówić co ci się podoba do mnie, czy o mnie, ale Kacie jest poza zasięgiem. Łapiesz? Mrugała gwałtownie, wpatrując się w niego z pustą miną na twarzy. Złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi, zanim odwrócił się jeszcze raz. - I może zechcesz sobie przypomnieć, kiedy patrzysz na nią z góry ponad tym swoim sztucznym nosem, że to kontrakt hokejowy jej chłopaka opłaca ten twój pierdolony dom. Twój mąż zawsze będzie moim najlepszym przyjacielem, ale to nie znaczy, że musi być moim agentem. Uważaj się za ostrzeżoną.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 22

Brody

Droga powrotna z domu Andy’ego i Blaire to najdłuższe czterdzieści minut w moim życiu. Przepraszałem Kacie jakieś tysiąc razy, a ona się do mnie uśmiechała i jedyne co mówiła, to „jest dobrze”. Kiedy dorastałem, rodzice od czasu do czasu się kłócili i za każdym razem, kiedy mama mówiła tacie „jest dobrze”, to albo potem spał na kanapie, albo następnego dnia przynosił kwiaty. Jeśli chodzi o kobiety, to „dobrze” jest złe. Bardzo, bardzo złe. Nie było z nią dobrze; wiedziałem to. Mogłem to stwierdzić przez sposób w jaki wpatrywała się w okno przez całą drogę do domu, ale tak naprawdę na niczym się nie skupiała. Unikała ze mną kontaktu wzrokowego, i ani trochę jej za to nie winiłem. Co do cholery powiedziała jej Blaire zanim wszedłem do kuchni i, co ważniejsze, co ja sobie do cholery myślałem, że w ogóle zabrałem ją do domu Blaire? To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłem w moim długim życiu. Miałem już wcześniej do czynienia z Blaire i jej sukowatością, więc dlaczego sądziłem, że Kacie będzie odporna? Zatrzymaliśmy się na miejscu parkingowym w garażu i Kacie podniosła z ziemi torebkę. Właśnie kiedy miała sięgnąć do klamki, zablokowałem drzwi. Odwróciła się szybko i spojrzała na mnie, brwi miała ściągnięte razem, a na czole utworzyły jej się najsłodsze, małe zmarszczki wyrażające dezorientację. - Co ty robisz? - Porozmawiaj ze mną – prosiłem ją.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Sztuczny uśmiech przeciął jej twarz i położyła dłoń na mojej. - Nie ma o czym rozmawiać, okej? - Tak, jest. Co powiedziała ci Blaire zanim wszedłem do kuchni? Jej głos był cichy i wpatrywała się w dłonie. - Zasadniczo ostrzegała mnie przed tobą, powiedziała, abym trzymała się z dala. Słuchaj, Brody… myślę, że może błędem było to, że przyjechałam tutaj w ten weekend, może powinnam dzisiaj wracać. Nasze życia tak bardzo się różnią. - Nie mów tak. – Próbowałem się sprzeczać, ale nie dała mi szansy. - To prawda. Mój typowy, sobotni wieczór składa się z bajek Disneya z dziewczynkami, i może z deseru lodowego jeśli idziemy na całość. Dzisiejszy wieczór był… trudny. – Westchnęła, jej oczy skakały gwałtownie po samochodzie i zaczęła chaotycznie mówić: - Ale potem patrzysz na mnie w tym swoim stylu i całujesz tak, jak to robisz i myślę sobie, że jest to warte ryzyka… że ty jesteś wart ryzyka. A później, kilka gównianych komentarzy Blaire i zdaję sobie sprawę, że naprawdę cię nie znam i teraz wracam do kwestionowania tego co kwestionowałam… - Chwila, chwila. Wstrzymaj się na minutę. – Uniosłem przed siebie ręce w desperackiej próbie zapobiegnięcia wykolejenia się tego pociągu w jej mózgu, które zaraz nastąpi. – Po pierwsze, cholernie mnie dezorientujesz. Po drugie, w tym samochodzie jest naprawdę, kurwa, niewygodnie. Co powiesz na to, abyśmy poszli na górę, wrzucimy na siebie jakieś dresy, otworzymy butelkę wina i odbędziemy sobie sesję „Zapytaj Brody’ego o wszystko”? Nic nie jest zabronione, okej? Uniosła z ciekawości brwi. - Nic? - Absolutnie nic. Dla ciebie… jestem otwartą księgą. Spojrzała na mnie ostrożnie i ponownie sięgnęła do klamki. Tym razem odblokowałem zamek, mając ogromną nadzieję, że jak wysiądzie, to nie skieruje się wprost do swojego jeepa. Nawet jeśliby to zrobiła, to nie miałem nic przeciwko leżeniu na masce, aby zmusić ją do rozmowy ze mną. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Spotkała się ze mną z tyłu samochodu i użyła mojego ramienia do podparcia się, kiedy podciągnęła do góry jedną z seksownych nóg i ściągnęła szpilkę. Cholernie starałem się nie ślinić, kiedy zrobiła to ponownie z drugą nogą. Jak ktoś może sprawić, że taka prosta czynność była tak cholernie seksowna? Robiła tak ze wszystkim co zauważałem… robiąc śniadanie, czytając dziewczynkom, oddychając. Powoli cementowała się w moim sercu. Będę przeklęty, jeśli pozwolę aby Blaire i jej wielkie, wstrętne usta mi to zrujnowały. Weszliśmy do mieszkania, a Diesel podbiegł, aby nas przywitać. Po tym, jak dokładnie obwąchał Kacie przesunął się do mnie i zaskomlał żałośnie. - Wezmę go na zewnątrz zanim się zawstydzi i narobi bałaganu, który będę musiał posprzątać. Chcesz iść z nami? - Taa – odpowiedziała szybko. – Mogę się tylko szybko przebrać? Nie, proszę, zostań w tej sukience każdego dnia do końca życia. - Pewnie – odpowiedziałem, kiedy odwróciła się i skierowała w dół korytarza. – Potrzebujesz pomocy? – krzyknąłem za nią. Obejrzała się na mnie i przewróciła oczami nadal idąc przed siebie. Kilka minut później wyszedłem z sypialni i wszedłem do pokoju dziennego, Kacie kucała, bawiąc się z Dieselem, a włosy spływały jej wokół twarzy. Wyglądała cudownie, nawet w dżinsach i bluzie. - Gotowa? – zapytałem, łapiąc smycz z szafy. Wstała, posyłając mi ten marszczący nos uśmiech, który powalał mnie na kolana. – Yep, chodźmy. Kiedy wyszliśmy na ulicę, ostrość wieczornego powietrza uderzyła nas w twarz. Kacie otuliła się rękoma. Połowa czerwca była przyjemna w Minnesocie w ciągu dnia, ale nocami bywało różnie. Dzisiejsza, chłodna pogoda dała mi wymówkę, aby objąć ręką Kacie, więc nie zamierzałem narzekać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Okej… jestem gotowy, kiedy ty będziesz – powiedziałem, chcąc aby wiedziała, że nie zapomniałem o tym, co obiecałem jej w samochodzie, ponieważ miałem to na myśli. Powiem jej wszystko co chciała wiedzieć, czy będzie to dobre czy złe. Prawdopodobnie o niektórych rzeczach ciężko będzie mówić, ale jeśli chciała wiedzieć, to jej powiem. Westchnęła i pomyślałem, że może zmieniła zdanie na temat tego czy chce tej rozmowy, ale potem przeszła do sedna. - Kim jest Kendall? - Kendall jest przyjaciółką – odpowiedziałem szczerze, bez wahania. Przyglądała mi się przez chwilę, a następnie odwróciła wzrok. - Tylko przyjaciółką? - Mówię prawdę, obiecuję. Wyszliśmy gdzieś razem kilka razy, ale to nigdy nie było nic więcej, niż przyjaźń. Nigdy nie przypięliśmy temu żadnej etykietki. Nie byłem zainteresowany. - Pisała do ciebie podczas mojej obecności tutaj? Szlag. - Tak. Nie odpowiedziałem; nawet tego nie przeczytałem. Po prostu usunąłem wiadomości. Spojrzała na mnie kątem oka, oceniając moją szczerość. - Kiedy ostatni raz się z nią widziałeś? - Um… - Musiałem się nad tym zastanowić, mój czas z Kendall nigdy tak naprawdę nie pochłaniał mojej uwagi. – Jakiś miesiąc temu, tak sądzę. Kiedy szliśmy, Kacie przygryzła wargę, patrząc na różne witryny sklepowe. Mogłem stwierdzić, że była zdenerwowana, a mózg jej wirował. - Spałeś z nią? Nie chciałem na to odpowiadać, ale obiecałem jej szczerość. - Tak.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Tutaj… - Wskazałem na ławkę z metalowymi zdobieniami, która była za nią. – Usiądźmy na chwilę i wytłumaczę. – Owinąłem smycz Diesela o podłokietnik i odwróciłem się w stronę Kacie. Siedziała tak daleko ode mnie jak to możliwe z założonymi na piersi rękoma, całkowicie się ode mnie odcinając. – Pamiętasz jak kilka tygodni temu powiedziałem ci, że w czasie liceum i w college’u tak naprawdę nie randkowałem? Przytaknęła, patrząc tymi swoimi pięknymi, zielonymi oczami prosto przed siebie, przetrawiając wszystko co mówiłem. Niczego bardziej nie chciałem, jak wciągnąć ją w ramiona, zrelaksować się na tej ławce i pozwolić, aby życie toczyło się wokół nas, ale to nie było możliwe… jeszcze. - To była prawda. W liceum, w college’u i aż do teraz nie miałem dziewczyny. Kogoś, kogo wziąłbym do domu, aby poznał moich rodziców, kogoś, do kogo jechałbym półtorej godziny tylko po to, żeby zobaczyć jej śliczny uśmiech i piegi. Mocno zacisnęła usta, usiłując ukryć uśmiech, kiedy zdała sobie sprawę, że mówiłem o niej. - Nigdy nie miałem nikogo takiego… ale to nie znaczy, że przez cały ten czas byłem całkiem sam. Jej oczy straciły iskrę, a z twarzy odpłynęły wszystkie kolory, ale musiałem kontynuować: - Część tego, z czym wiąże się moja praca, to fani, to również ulubiona część mojej pracy… czasami. Nie ma niczego, co bardziej bym uwielbiał niż wyjście z szatni i spotkanie grupy dzieciaków, które czekają na mnie z plakatami i koszulkami do podpisania. Innym rodzajem fanów są wstrętne, przekraczające granice kobiety, które wpychają mi cycki w twarz, prosząc, abym je podpisał i kiedy to robię, błagają o mój numer telefonu. Szczęka jej opadła. - Kobiety proszą cię, abyś podpisywał ich piersi? - Częściej niż myślisz. – Westchnąłem. – Tak czy siak, kiedy podpisałem kontrakt i zacząłem doświadczać tego wszystkiego, to przysięgłem sobie, że nigdy nie będą z fanką i trzymałem się tego. Ale… mam… przyjaciółki. Przyjaciółki dziewczyny, kobiety którym w ciągu lat zaufałem i z którymi się Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

spotykałem, żeby… z nimi być. – Kacie zamknęła oczy i wzdrygnęła się, kiedy zająknąłem się na ostatnim zdaniu. – Jednak one są tylko tym… przyjaciółkami. Ufam im, że nie polecą ze szczegółami do mediów, że nie sprzedadzą naszej historii tym pierdolonym, plotkarskim czasopismom. Tym właśnie jest Kendall… była. – Sięgnąłem i położyłem dłoń na jej. Nadal patrzyła prosto przed siebie, bez emocji. Albo z taką ilością emocji, że nie wiedziała jak to wszystko przetworzyć. Cisza wypełniła niewielką przestrzeń pomiędzy nami. Nic nie mówiłem, dając jej czas, aby odczuwała to, cokolwiek czuła. Po czasie, który wydawał się być godziną, podczas której jej oczy błądziły dookoła kiedy myślała, nie mogłem już tego znieść. - Kacie, z tobą okej? Przechyliła głowę na bok, oczy nadal miała skupione na budynku z czerwonej cegły, który był przed nią. - Myślę, że tak. - Tak? – zapytałem ostrożnie, nie spodziewając się takiej odpowiedzi. - Tak, ze mną okej. – Jej spojrzenie uniosło się do mnie, a twarz wyglądała spokojnie. – Rozumiem to. Masz taką publiczną pracę, że musi ci być ciężko zaufać ludziom w tej kwestii. - Dokładnie! – Potrzeba było całego mojego opanowania, aby nie zgarnąć jej w ramiona i nie zacząć z nią tańczyć wokół ulicy dlatego, że mnie rozumiała. - Ale… nie mogę być częścią tego – powiedziała, powoli kręcąc głową. - Chwila, co? – Niepokój rozprzestrzenił się po mojej klatce piersiowej, jak niekontrolowany ogień. - Twoja przeszłość, rozumiem to, całkowicie. Sława, kobiety, to, że nie byłeś w stanie nikomu zaufać… to ma całkowity sens. Jednak nie chcę tego… tej luźnej relacji „przyjaciele z korzyściami”. Wiem, że powiedzieliśmy, że utrzymamy nasze relacje jako lekkie i zabawne, ale to jest trochę za lekkie jak dla mnie. – Wstała i wetknęła ręce w kieszenie dżinsów. – Nie mogę sobie pozwolić na jeszcze większe przywiązanie do ciebie, Brody. Myślę, że muszę iść.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nie, nie musisz. – Podskoczyłem i złapałem ją za ramiona, zmuszając aby na mnie spojrzała. – Skończyłem z tym, Kacie, z tym wszystkim. Kiedy wszedłem do twojego zajazdu, aby spędzić tam noc, moje życie było normalne – moim życiem był hokej. Nie istniało nic ważnego poza lodowiskiem; to wszystko było tylko wypełniaczem. Potem poznałem ciebie i teraz nie mogę przestać o tobie myśleć. Zrobiłaś mi coś, coś zmieniłaś. I teraz, jedyne czego chcę to ty… tylko ty. I Twinkies. Spojrzała na drugą stronę ulicy i nieznacznie pokręciła głową. - Skąd to wiesz, Brody? Skąd wiesz, że to jest to, czego pragniesz? Skąd wiesz, że za miesiąc, to nie ja będę odrzucona na bok tak, jak inne? - Mógłbym zadać ci to samo pytanie – odpowiedziałem. - Co? - Sama powiedziałaś, że od lat się nie umawiałaś, ale wiem, że miałaś możliwości, więc pytam cię o to samo. Dlaczego ja? Co takiego we mnie jest, że chcesz zaryzykować? - Nie wiem. – Przypatrywała się mojej twarzy. – Nie ma jednej, konkretnej rzeczy, to po prostu… ty. - Ja też się tak czuję, Kacie. To milion małych rzeczy w tobie, które złożyły się razem i stworzyły tę niesamowitą kobietę, która, jestem pewien, zmieniła moje życie. Nie potrafię tego wyjaśnić; tak po prostu jest. Będziemy musieli się nauczyć ufać sobie w tej kwestii. – Chwyciłem jej twarz w dłonie i spojrzałem prosto w oczy. – To jedna, duża kałuża dla nas obojga. Jej zielone oczy złagodniały, kiedy owinęła ręce wokół mojego pasa i oparła mi głowę na piersi. Objąłem ją i oparłem brodę na jej głowie. - Życie jest sumą, na którą składają się małe kawałki, Kacie. Niektóre są dobre; niektóre złe. Ty i dziewczynki zadecydowanie jesteście jednym z tych dobrych. Najlepszym z dobrych kawałków jaki istnieje, i będę walczył jak cholera, aby cię tutaj zatrzymać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 23

Kacie

Przez całą noc nie zmrużyłam nawet oka. W zasadzie, przez cały ranek. Brody i ja nie spaliśmy aż do wschodu słońca, zwinięci w swoich ramionach na kanapie, rozmawiając więcej o jego przeszłości. Po prawdzie oceniałam go, kiedy powiedział mi, jak wyglądały jego związki przez ostatnie kilka lat i myliłam się co do tego. Nigdy nie zrozumiem jego sytuacji, ponieważ nigdy nie byłam profesjonalnym sportowcem i kobiety mnie nie ścigały, ale mogłam to zaakceptować. To nie było z mojej strony fair, aby mieć mu za złe to jak żył, zwłaszcza, że jeszcze się wtedy nawet nie znaliśmy. Zeszłej nocy był taki uczciwy, szczery, nie wspominając już o tym, że nie do odparcia. Kiedy mówił, sposób w jaki poruszały się jego usta, to jak je oblizywał, to jak jego oczy powoływały do życia wszystko co powiedział. To było odurzające. Wyglądał także całkiem cholernie słodko kiedy spał. Przewróciłam się na bok i spojrzałam na niego, leżał obok mnie, rozciągnięty na brzuchu, śpiąc z rękami wetkniętymi pod poduszkę. Jego silne plecy unosiły się i opadały z każdym oddechem, uwydatniając każdy, pojedynczy mięsień. Gapiłam się na jego tatuaż; był dynamiczny i przejrzysty. Wydawało się, jakby się na mnie patrzył, wyzywając mnie, abym zwątpiła w jego szczerość i usposobienie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Nie planowałam aby spał tu ze mną, ale kiedy skończyliśmy rozmawiać wcześnie rano, wstałam, aby pójść do łóżka, kiedy wskoczył przede mnie i zablokował mi przejście. - Słuchaj, – powiedział – wiem, że po dzisiejszym dniu jesteś wykończona i masz wiele do przetworzenia. Powiedziałem ci, jestem cierpliwy i nie chcę popychać cię do niczego, na co nie jesteś gotowa, ale… będziesz dzisiaj ze mną spała? Tylko spała, nic więcej. Po prostu nie jestem jeszcze gotowy, aby pozwolić ci odejść. – Oczy miał szczere i pozbawione ukrytego znaczenia, więc ciężko było się oprzeć. - Tak, – odpowiedziałam, wskazując w dół korytarza – tam. Nie sprzeczał się, po prostu się odwrócił i poszedł do pokoju dla gości, a ja podążyłam za nim. I oto jesteśmy, kilka godzin później, a ja w ogóle nie spałam. Wiedziałam, że później za to zapłacę, ale leżenie tutaj i obserwowanie go było idealnym uczuciem. Studiowałam każdy ruch, który wykonywał, to jak powieki mu trzepotały kiedy spał, sposób w jaki kąciki jego ust unosiły się lekko w uśmiechu, kiedy coś w jego śnie go zadowoliło. Miałam nadzieję, że to byłam ja.

Po cichu wymknęłam się z łóżka i na paluszkach przeszłam do łazienki. - Ugh – wymamrotałam, patrząc na mój wygląd w lustrze. Włosy sterczały mi w tysiącach, różnych kierunków, oczy miałam spuchnięte z braku snu, a policzki pozbawione były koloru. Mam nadzieję, że Brody lubi zombie. Poskromiłam włosy, związując je w niski kucyk i szybko wypłukałam usta płynem, myśląc o tym, że wykradnę się do kuchni i zaskoczę go śniadaniem do łóżka, mając nadzieję, że w zamian dostanę buziaka. Już miałam rękę na gałce drzwi, kiedy usłyszałam za sobą poruszenie. - Wymykasz się?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Przewrócił się na plecy i jęczał, rozciągając się. Jego ciało było szczupłe i długie, a każdy mięsień kurczył się, kiedy wyciągał ręce w górę. - Nope, zamierzałam zrobić ci śniadanie – odpowiedziałam, usiłując się nie ślinić, kiedy na niego patrzyłam. - Uch, uch, chodź tutaj. – Uniósł krawędź koca, nalegając, abym ponownie wczołgała się do łóżka. Nie kłóciłam się. Zwinęłam się przy jego boku, a on wsunął biceps pod moją głowę, wziął mnie za rękę i oparł ją sobie na piersi. - Jak się dzisiaj czujesz? – zapytał, całując mnie w czubek głowy. - Czuję się źle z powodu tego, że tak ostro cię wczoraj oceniłam, ale myślę, że ze mną dobrze. Myślę, że z nami dobrze. – Pocierałam kciukiem tam i z powrotem po jego klatce piersiowej. - Dobrze. Nie chcę aby cokolwiek z mojej przeszłości miało na nas wpływ. –Westchnął zadowolony. - Jednak to jest nierealistyczne – powiedziałam. – Wszystko z naszej przeszłości będzie odgrywało rolę w tym, jak się traktujemy i jak na to reagujemy. - Co masz na myśli? Westchnęłam, decydując, że skoro wczoraj był tak szczery, to nadszedł czas, abym ja również zaczęła się dzielić, przynajmniej trochę. - Wczoraj, kiedy szłam pod prysznic i zapytałam cię o szampon? – Przesunęłam twarz po jego piersi, patrząc na niego. Przytaknął, czekając, abym kontynuowała. – Powiedziałeś, że nie wiedziałeś czego używam, więc kupiłeś każdy rodzaj jaki mieli. Dla ciebie wydawało się to niczym, zbyłeś to śmiechem, ale dla mnie było to coś wielkiego. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że dba się o mnie w ten sposób, to było naprawdę słodkie. Zachichotał, jego śmiech wibrował przez moje ciało. - To był tylko szampon. - Kiedyś, kiedy dziewczynki miały około sześć miesięcy, wróciłam do domu z podwójnej zmiany w szpitalu. Kiedy dotarłam było po północy i prawie Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

skończyło mi się paliwo w aucie. Sama pojechałabym zatankować, ale Zach nie pozwalał mi mieć karty debetowej, ani żadnej innej karty kredytowej. Kontrolował pieniądze. Tak czy siak, poprosiłam go, aby następnego ranka wstał pięć minut wcześniej i zatankował, abym mogła dojechać następnego dnia do pracy. – Brody mocno mnie ścisnął, kiedy kontynuowałam: - Wyszłam rano z domu i zobaczyłam, że oczywiście mnie olał. Wróciłam do środka i otworzyłam skarbonkę dziewczynek, ale zdążył ją już opróżnić. Miałam do wyboru albo zadzwonić i powiedzieć, że jestem chora, na co nie mogliśmy sobie pozwolić, albo podrzucić dziewczynki na cały dzień do niani i złapać autobus. Więc, wskoczyłam do samochodu i przez całą drogę się modliłam. Jakieś sześć przecznic od jej domu samochód stanął, zaraz za skrzyżowaniem. Zjechałam na bok i zadzwoniłam do niego, siedem razy. Pierwsze kilka razy łączyło mnie, zanim włączała się poczta głosowa. W końcu przechodziło prosto na pocztę. Wyłączył telefon. Brody głośno wciągnął powietrze, a mięśnie jego ręki napięły się pod moją głową. - Właśnie kiedy wyciągałam z auta nosidełka dziewczynek, to jakby sam Bóg mnie testował, niebo się otworzyło i zaczęło lać. Na szczęście miałam w aucie dwa koce i zarzuciłam je na dziewczynki, aby nie zmokły. Przeszłam resztę drogi do niani, pożyczyłam od niej coś na przebranie i złapałam autobus do pracy, przemoczona do kości i zmarznięta. Brody tak mocno zaciskał zęby, że mięsień w kąciku jego szczęki wyszedł na wierzch. - Takie właśnie są związki, to wszystko co kiedykolwiek znałam. Więc to, że robisz coś dla mnie, jak rozpieszczanie mnie drobnymi rzeczami w stylu szamponu było… czymś dużym. - Dlaczego z nim zostałaś? – zapytał po chwili, kręcąc głową. Wzruszyłam ramionami. - Chciałam, aby dziewczynki miały rodzinę i byłam skłonna poświęcić własne szczęście, aby im to dać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Twoje szczęście jest równie ważne jak ich, Kacie. Proszę, powiedz mi, że się tego nauczyłaś? – Sięgnął w dół i pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku. Zamknęłam oczy i zrelaksowałam się przy nim. - Zmierzam do tego. - To dobrze, ponieważ jeśli ktoś jeszcze kiedyś potraktuje cię jak gówno, to będzie musiał odpowiedzieć przed bardzo złym hokeistą, który odbył w swojej karierze wystarczającą ilość bójek i ma fantastycznego, pieprzonego prawnika. Surowość w jego głosie, to jak groził i miał to na myśli, poruszyło coś we mnie. Nigdy wcześniej nie miałam kogoś, kto chciał mnie chronić i to była najbardziej podniecająca rzecz na świecie. Nagle opanowała mnie potrzeba pocałowania go. Przewróciłam się na bok i trąciłam nosem jego szyję, delikatnie popychając jego szczękę do góry. Przechylił głowę w lewo i ochoczo dał mi dostęp. Zaczęłam od obojczyka i lizałam ścieżkę w górę, do jego szczęki, przesuwając po niej językiem. Jęknął i owinął wokół mnie ręce, przyciągając mnie mocniej. Tak szybko, jak mnie przyciągnął, tak puścił i usiadł. - Poczekaj sekundę. Podparłam się na łokciach, obserwując jak zeskoczył z łóżka i w pośpiechu przeszedł w dół korytarza w niczym, poza spodniami od pidżamy w niebieskie paski. Kilka sekund później jego kroki uderzały o drewnianą podłogę, kiedy pospiesznie wracał do pokoju. Skoczył z progu i wylądował z głuchym odgłosem na łóżku, prawie mnie zrzucając. - Przepraszam za to – mruknął, wspinając się na mnie. - Dokąd poszedłeś? – zachichotałam pomiędzy pocałunkami. Usiadł i błysnął do mnie zatrzymującym serce, szerokim uśmiechem i poruszając brwiami, powiedział:

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Umyć zęby. Odrzuciłam głowę do tyłu i mocno się roześmiałam. Brody całkowicie wykorzystał moją wyeksponowaną szyję, przyciskając usta do skóry i wyciskając pocałunki, kiedy kierował się do tego wrażliwego miejsca, w którym szczęka łączyła się z uchem. To było tak, jakby ktoś wtargnął i przejął kontrolę nad moim ciałem, kiedy byłam wypełniona potrzebą, której nigdy w życiu nie czułam, nawet z Zachem. - Pragnę cię - wyszeptałam, zaciskając dłonie na jego włosach i pociągając za nie. Zamarł i natychmiast pomyślałam, że zrobiłam coś źle. - Co? – wydyszałam spanikowanym głosem. Odsunął się nieznacznie i oparł czoło na moim, ciężko oddychając. - Kacie, obiecałem, że będziemy posuwali się powoli. Jeśli chcesz, abym przyspieszył, to będziesz musiała mi powiedzieć. Jego słowa ociekały seksualną obietnicą i chciałam się w tym pławić. Gorąco pragnęłam jego dłoni na całym moim ciele, przypominając mi, że nie byłam tylko mamą, ale dorosłą kobietą z pragnieniem, które był bardziej niż zdolny ugasić. Spojrzałam mu prosto w oczy, dopasowując mój oddech do jego i pragnąc, aby słowa opuściły moje usta. - Dotknij mnie, Brody, proszę. Jego oczy zrobiły się szalone, kiedy oblizał usta, nadal dysząc. - Powiedziałem, że masz mi powiedzieć, a nie prosić. – Po tym zderzył się ze mną, popychając mnie na łóżko. W ciągu kilku sekund byliśmy bałaganem języków i wędrujących rąk, i nie potrafiłam chłonąć go wystarczająco szybko. Chwycił mnie za dłonie i podciągnął do pozycji siedzącej, ściągając mi przez głowę top. W minucie, w której ubranie zniknęło, jego usta były ponownie na moich i delikatnie popchnął mnie na łóżko. Usiadł i powoli ściągnął mi spodnie od pidżamy. Czułam się taka wyeksponowana, taka bezbronna, kiedy

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

tak leżałam na łóżku w niczym poza majtkami. Odruchową reakcją było skrzyżowanie rąk na piersi, ale zanim mogłam to zrobić, Brody chwycił mnie za nadgarstek, powstrzymując mnie. - Nie rób – powiedział, odciągając mi rękę. – Jesteś tak kurewsko wspaniała, nie waż się zasłaniać. Pozwól mi przez chwilę na siebie popatrzeć. Marzyłem o ponownym zobaczeniu twojego ciała po tym, jak widziałem cię w łazience. – Przygryzł wargę, powoli mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu, jego oczy utrzymywały się na mnie dłużej niż mi się podobało, ale sprawiał, że czułam się tak komfortowo. Tak pięknie. Splótł palce z moimi i ponownie się na mnie położył, a jego własne podekscytowanie wbijało mi się w biodro. Jego gorące usta połączyły się z moim sutkiem i krzyknęłam instynktownie z powodu wstrząsu całkowitej przyjemności, która przepłynęła przez moje ciało. Tak dużo czasu minęło odkąd byłam z mężczyzną. Niemal zapomniałam, jak to jest mieć na sobie inne ręce niż moje własne. Ssał i pociągał mój sutek, kiedy powoli przesuwał dłoń do moich majtek. Właśnie kiedy miał wsunąć ją pod gumkę, zatrzymał się i pocałował mnie słodko w usta. - Z tobą okej? - Boże, tak – wyjęczałam w jego usta. – Nie przestawaj. Zaśmiał się cicho i ponownie mnie pocałował. - Tak, proszę pani. Wydawało się, że minęły godziny zanim przesunął dłoń ponownie w dół i sięgnął mojego słodkiego miejsca, ale kiedy to zrobił… Och. Mój. Boże. Jego palce były o niebo lepsze od moich. Nie wiem czy to mistrzowski sposób w jaki nimi obracał, czy fakt, że minęło tak dużo czasu, ale w przeciągu kilku sekund coś pobudziło się w moim rdzeniu. - Brody, przestań – dyszałam, trzymając się mocno jego przedramion.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Przestać? Mówisz poważnie? – zapytał z niedowierzaniem. - Nie, nie przestawaj na dobre, tylko na chwilę. – Zachichotałam. – Jestem… blisko… a ty nawet nie ściągnąłeś jeszcze spodni. - Jest okej, chcę żebyś najpierw doszła. Chcę obserwować twoją twarz. – Nie czekał na moją zgodę, wpychając dłoń ponownie pomiędzy mojego nogi, pocierając i drażniąc mnie do czasu, aż moje ciało rzucało się pod jego dłonią. Z ust wydobywały mi się gardłowe dźwięki, które powinny mnie zawstydzić, kiedy wiłam się i skręcałam w drodze do najbardziej intensywnego orgazmu jaki w życiu miałam. Kiedy moje wstrząsy ustały, otworzyłam oko. Brody leżał obok mnie z intensywnym, podnieconym wyrazem twarzy. - Nie trwało to długo. – Zachichotałam. - U mnie też nie potrwa. – Posłał mi uśmieszek i wstał, spychając spodnie w dół, do kostek, jego imponujący penis wyskoczył na wolność, katapultowany przez gumkę bokserek. Uniósł brew i wyszczerzył się do mnie, kiedy przyłapał mnie na gapieniu się, policzki zarumieniły mi się ze wstydu. Wczołgał się przez łóżko, nakrywając moje ciało swoim i pocałował mnie, zagłębił język w moich ustach, kiedy jego ciepły, twardy kutas leżał przy wnętrzu mojego uda. Minęło sporo czasu odkąd miałam ręce na innym mężczyźnie, ale byłam bardziej niż gotowa. Sięgnęłam w dół i owinęłam wokół niego dłoń, ciesząc się sykiem, który wydał przy moich ustach kiedy powoli przesuwałam dłonią w górę i w dół jego długości. Poczułam, że na główce uformowała się kropka preejakulatu kiedy coraz mocniej i szybciej nad nim pracowałam. - Och Boże, Kacie… czekaj. Wiedziałam, że był gotowy. Ja również byłam. Uklęknął pomiędzy moimi nogami i delikatnie je rozchylił. Jasna cholera… - Brody… - spanikowałam. - Zrelaksuje się, mam cię kochanie. – Sięgnął i porwał z szafki nocnej prezerwatywę. – Wziąłem ją kiedy myłem zęby, tak na wszelki wypadek. –

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozerwał opakowanie i nasunął lateks na penisa, a następnie ustawił się nade mną. Oblizał dwa palce i ponownie przesunął nimi po moim wejściu. – Jezu, jesteś taka mokra. – Jego słowa były gorące, kiedy błagałam go oczami, aby nie czekał kolejnej minuty. Czytał mi w myślach, powoli wsuwając się we mnie. Rozciągając, wypełniając. Kiedy był już we mnie nie było wstrzymywania się. Wychodziłam na spotkanie każdemu jego pchnięciu, palce miał splecione z moimi, kiedy uniósł mi dłonie nad głowę i przyszpilił do łóżka. - Boże, tak dobrze cię czuć – wyjęczał, zamykając oczy i ściągając brwi. Już był blisko, tak samo jak ja. - Mocniej – prosiłam na krawędzi kolejnego orgazmu. Jego biodra rozbiły się o moje, kiedy pchnął we mnie mocniej, nasza skóra uderzała o siebie przy każdym spotkaniu. Erotyczne dźwięki i jęki, które wypełniały pokój sprawiły, że kręciło mi się w głowie i drżałam z czystej rozkoszy. - Kurwa, Kacie! – wykrzyknął, mocno się we mnie wbijając i zamierając, kiedy jego fiut się szarpnął i doszedł… mocno. Położył mi głowę na ramieniu, usiłując odzyskać opanowanie, kiedy ja czekałam aż świat przestanie wirować. - Z tobą dobrze? – powiedział przy mojej szyi. - Uch… tak. Bardzo dobrze. A z tobą? Stoczył się ze mnie, kładąc się płasko na plecach, rozwalony jak orzeł z rozpostartymi skrzydłami obok mnie. - Nigdy w życiu nie paliłem, ale w tej chwili, mógłbym wypalić z dwanaście fajek – powiedział, nachylając się i całując mnie w ramię.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 24

Brody

- Nie możesz zostać jeszcze na jedną noc? – błagałem Kacie. Tańczyła po kuchni, robiąc francuskie tosty i mając na sobie jedną z moich koszulek. To taki banał, ale naprawdę jest coś szalenie gorącego w tym, że twoja dziewczyna nosi twoją koszulkę nie mając pod spodem nic, poza majteczkami. - Chciałabym. – Wydęła w moją stronę dolną wargę. – Źle mi z tym, że cię zostawiam, ale nie mogę się doczekać, aż będę w domu z dziewczynkami. Naprawdę za nimi tęsknię. Usiadłem przy barze śniadaniowym, aby lepiej widzieć jej pokaz, i uśmiechnąłem się do niej. - Jesteś dobrą mamą. Spojrzała na mnie przyjemnie zaskoczona. - Dzięki. - Dlaczego wyglądasz przez to na zszokowaną? – Przechyliłem z ciekowością głowę na bok. Spojrzała w dół, na kuchenkę i wzruszyła ramionami. - Nie wiem. Jesteś facetem… wolnym facetem. Po prostu nie oczekuję, żebyś zauważał tego typu rzeczy. Poświęcasz dużo uwagi i to powoduje, że jestem zarówno szczęśliwa i nerwowa. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Po pierwsze, nie jestem wolny. Po drugie, dlaczego miałabyś być przez to nerwowa? Podeszła i zarzuciła mi ręce na szyję, pokrywając moją twarz malutkimi pocałunkami. - Nie wiem. Czekam tylko aż ktoś wyrwie mi dywan spod nóg, wiesz? Czasami wydajesz się zbyt dobry, abyś był prawdziwy. Wsunąłem jej zabłąkany kosmyk za ucho i chwyciłem twarz w dłonie, zmuszając ją, aby skupiła się na moich oczach. - Ja. Się. Nigdzie. Nie. Wybieram. Pochyliła się i nagrodziła mnie kolejnym pocałunkiem, który z radością zaakceptowałem. Nasza chwila została zakłócona wibracją telefonu na stoliku kawowym. Szybko przesunęła na niego wzrok, a potem znów spojrzała na mnie, wyraźnie nadal martwiła się tym, co Blaire powiedziała jej na temat Kendall. Mocno chwytając ją za rękę, pociągnąłem ją za sobą w stronę kanapy i podniosłem telefon. Wcisnąłem przycisk i przełączyłem na głośnomówiący. - Cześć mamo. – Oczy Kacie powiększyły się dwukrotnie, a usta jej opadły, jakbyśmy byli dwójką nastolatków, którzy zostali właśnie przyłapani na uprawianiu seksu w piwnicy ich rodziców. Mama nie traciła czasu i od razu przystąpiła do ataku: - Cześć mamo? Nie rozmawiałam z tobą niemal od dwóch tygodni i to jest wszystko co dostaję, „część mamo”? Gdzieś ty był? Zostawiłam ci około stu wiadomości na poczcie głosowej. Oparłem stopę o stolik i zapadłem się bardziej na kanapie, wskazując Kacie, żeby usiadła obok mnie. - To moja mama – powiedziałem na głos, mając nadzieję, że trochę ją uspokoję. - Do kogo mówisz? – zapytała mama.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Do mojej dziewczyny, Kacie. Kacie usiadła obok mnie na kanapie, zmrożona, kręcąc głową tam i z powrotem tak szybko, jak mogła. - Twoja dziewczyna? - Tak, moja dziewczyna. Ma na imię Kacie, jest fantastyczna i nie mogę się doczekać, kiedy ją poznasz. - Hmm, interesujące. Cóż, pozwolę ci się rozłączyć skoro masz towarzystwo, ale najwyraźniej mamy sporo do przedyskutowania. – Westchnęła. – Obiecujesz, że później zadzwonisz? - Obiecuję mamo, zadzwonię później. Kocham cię. – Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na stolik. - Och mój Boże. To była twoja mama? Ale wstyd – powiedziała Kacie, opuszczając głowę w dłonie. - Dlaczego wstyd? Jesteśmy dorośli, wolno mi mieć dziewczynę. – Sięgnąłem i pociągnąłem za jej nadgarstek, wciągając ją sobie na kolana, tak, że siedziała na mnie okrakiem. Nie zawahała się; po prostu przerzuciła nogę po drugiej stronie mojego biodra, nadal nawijając o mojej mamie: - Jest ranek, a ja tu jestem. Będzie wiedziała, że uprawialiśmy seks. – Całą szyję miała w czerwonych plamach i bez wątpienia była skołowana. - Prawdopodobnie. Ale wiesz co byłoby jeszcze lepsze? – Zamilkłem, kiedy uważnie przyglądała się mojej twarzy. – Gdybym mógł jej powiedzieć, że uprawialiśmy seks dwa razy. – Złapałem ją za tył głowy i zaatakowałem jej usta moimi. Ochoczo odwzajemniła pocałunek, trzymając moją twarz w dłoniach i pozwalając mi na zgłębianie jej ust… posiadanie ich. - Smakujesz jak cukier puder – powiedziałem, odsuwając się, aby ściągnąć z niej moją koszulkę. - Och szlag! – Usiłowała wygramolić się z moich kolan, ale złapałem ją za biodra i przytrzymałem w miejscu. - Co? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Tosty francuskie, spalą się! - Pieprzyć to. – Machnąłem w stronę kuchni. – Pozwól im się spalić, w tej chwili jestem bardziej zainteresowanym czymś innym francuskim. Ponownie ją pocałowałem, zasysając do ust jej dolną wargę, podczas gdy ona nadal się sprzeczała: - Brody, włączy się czujnik dymu. Spalony zapach zwęglonego chleba wypełnił powietrze i wiedziałem, że miała rację. Jednak nie było, kurwa, mowy, abym pozwolił jej odejść. Złapałem jej tyłek i wstałem, trzymając jej nogi owinięte wokół mojego pasa, kiedy niosłem ją do kuchni. Posadziłem ją na blacie koło kuchenki, nie odrywając od niej ust, kiedy szamotała się z pokrętłem, aby ją wyłączyć. Wyłączyła palnik, a ja złapałem za rąbek mojej koszulki i przeciągnąłem przez jej głowę, a potem rzuciłem przez blat. Chłodne powietrze od razu sprawiło, że stwardniały jej sutki, mniej więcej w tym samym czasie, w którym zdałem sobie sprawę, że nie miała pod spodem majtek. - Och mój Boże… nie masz na sobie bielizny. Przygryzła wargę i zachichotała. - Wiem. Nie było czasu. Byłam głodna. Ta dziewczyna wydzielała seksapil każdym porem ciała, nawet kiedy o tym nie wiedziała. Była piękna i pewna siebie… i moja. - Ja też jestem głodny – wymamrotałem, przesuwając językiem po jej szyi, ściskając jej piersi i szczypiąc lekko sutki. Wygięła plecy i wypchnęła w moją stronę klatkę piersiową, wyraźnie ciesząc się moją zabawą. Moje bawełniane spodnie od pidżamy zaczynały robić się nieznośnie ciasne, kiedy sięgnęła i mnie uwolniła. Jej ciepła, mała dłoń dawała niesamowicie dobre uczucie przykrywając mojego fiuta, pocierając i pociągając od podstawy ku główce. - Chcesz iść do twojego pokoju? – wymruczała z odurzonym wyrazem oczu.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Cholera nie, chcę cię właśnie tutaj. – Drażniąc językiem jej idealne, małe usta, powoli przesunąłem dłonią od kolana, przez całą drogę w górę, wewnątrz jej uda. Jej nogi natychmiast pokryły się gęsią skórką i drżała, kiedy zbliżałem się coraz bliżej jej centrum. – Jesteśmy trochę nerwowi, czyż nie?

- Bardziej potrzebujący – wypiszczała, pozwalając, aby głowa opadła jej do tyłu. Wiedząc, że była taka niecierpliwa aby poczuć na cipce moje dłonie, było mi ciężko, aby nie wypieprzyć jej teraz do utraty zmysłów, ale byłem samolubny i chciałem doprowadzić ją bliżej na krawędź i z powrotem… ale nie palcami. Pchnąłem i rozchyliłem jej kolana, a następnie uklęknąłem przed nią, kiedy jej głowa strzeliła w górę, a ciało się napięło. - Brody, czekaj… nikt nigdy… Obserwowałem jak oczy uciekły jej w głąb głowy, kiedy przesunąłem powoli językiem od dolnej części jej cipki, aż do gotowej, nabrzmiałej szparki. - Coś mówiłaś? – drażniłem się, kiedy wyjęczała niesłyszalną odpowiedź. Łaskotanie i masowanie językiem jej malutkiego, wrażliwego punktu dostarczało niemal tyle samo rozrywki, co obserwowanie jej reakcji na to. Niemal. Ciężko było mi się skoncentrować na tym co robiłem, kiedy zatracałem się w jej przyjemności. Przygryzła wargę i oparła się o barek, desperacko przeszukując dłońmi gładki blat za czymś, czego mogłaby się złapać, kiedy kontynuowałem atak na jej łechtaczkę. Im była bliżej tym robiła się bardziej mokra, sprawiając, że niemożliwe było dla mnie aby dłużej czekać. Wstałem i pobiegłem do pokoju, wyciągając z szuflady prezerwatywę. Myślę, że to był najszybszy bieg jaki wykonałem w moim pieprzonym życiu. - Proszę – powiedziałem, podając jej kondona. - Chcesz żebym założyła? – dyszała nerwowo.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Żadne słowa nie wyszły z moich ust, skupiłem się na jej oczach i przytaknąłem. Drżącymi dłońmi wyjęła prezerwatywę z opakowania i umieściła na główce do góry nogami. Nie chcąc jej zawstydzić, dyskretnie ją odwróciłem i położyłem dłonie na jej, pomagając naciągnąć gumkę. Potrzeba bycia w niej rosła z każdą sekundą i miałem dość. Złapałem ją za biodra i przesunąłem na krawędź blatu. - Owiń wokół mnie nogi – wyjęczałem, wbijając się w nią. Założyła uda wokół moich bioder i ścisnęła mi dłońmi ramiona, kiedy krzyknęła z powodu siły mojego pchnięcia. - Z tobą okej? – Przerwałem poruszanie się. - Taa, jestem nieco obolała po wcześniejszym razie, ale nie przestawaj – powiedziała bez tchu, przyciągając mnie mocniej. – Zbyt dobrze cię czuć. Zatopiłem w niej fiuta tak głęboko jak mogłem, powoli, prawie całkowicie go wyciągając i ponownie w niej nurkując. Kontynuowanie tego powolnego tańca było torturą dla nas obojga, ale na końcu będzie tego warte. Jaja miałem ociężałe i napięły się, kiedy zbliżałem się do orgazmu, ale wiedziałem, że ona jeszcze nie jest w tym miejscu. Kurwa… Ścierka. Wiatrak sufitowy. Jedzenie dla pas. Dynie. Kacie zaczęła kręcić biodrami, przyciskając się do mnie i wbijając mi paznokcie w łopatki. - Przestań się zabawiać i pieprz mnie – wyjęczała, a ja nie mogłem się powstrzymać i uśmiechnąłem się z powodu tego, jakie potrafiła mieć sprośne, małe usteczka, kiedy tego chciała, ale podrażnię się z nią z tego powodu później. Moja dziewczyna ma potrzeby. Położyłem dłonie na jej tyłku, trzymając mocno, aby nie mogła przesunąć się w tył i zacząłem wbijać się w nią mocniej i coraz szybciej i szybciej. - Och Boże – wysyczała, przygryzając delikatnie moje ramię, kiedy jej cipka zacisnęła się wokół mojego fiuta, to ucisk jej orgazmu wysłał mnie ponad własną krawędź. Tak mocno ścisnąłem jej tyłek, że miałem nadzieję, iż jej nie Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

raniłem, kiedy wbijałem się w nią, przechodząc przez orgazm, stękając i łykając powietrze tak szybko, jak mogłem. Nie spiesząc się aby się ruszyć, siedziała zwinięta wokół mnie z głową opartą na moim ramieniu, a ja obejmowałem ją rękoma. - To twoje serce tak mocno wali, czy moje? – zapytała przy mojej skórze, brzmiąc na pozbawioną tchu. Wyszczerzyłem się, wdychając mocno zapach jej skóry. - Myślę, że to twoje. Moje serce nie może w tej chwili pompować. Cała krew z mojego ciała zebrała się w innym miejscu.

Kilka godzin i setkę pocałunków później pomachałem Kacie na pożegnanie, kiedy wyjechała z garażu i zniknęła za rogiem. Wyszedłem z Dieselem na krótki spacer, a potem skierowałem się na górę, aby zmierzyć się z mamą. - Brody Michaelu… co ja mam z tobą zrobić? - powiedziała, odbierając telefon. - No weź mamo, to jedyny sposób na odbieranie telefonu? – zażartowałem. - Tak, jeśli twój syn jest w wielkich tarapatach. Co się z tobą dzieje? - Nic mamo. Ze mną dobrze. Ze mną cholernie dobrze. Zacząłem odtwarzać w głowie ostatnie półtora dnia, które spędziłem z Kacie i było to jak film, który wstrząsnął moją duszą. Kacie szczerząca się do mnie ponad ramieniem Vipera, kiedy zaatakował ją i objął, ta niebieska sukienka, spacer za rękę kiedy pokazywałem jej moje ulubione miejsca w mieście, ta niebieska sukienka, to jak w końcu otworzyła się dziś rano i powiedziała co nieco o swojej przeszłości, ta niebieska sukienka, kochanie się z nią… dwa razy. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Ta. Niebieska. Sukienka. Milion różnych emocji w tak krótkim okresie czasu, ale to był jeden z najlepszych weekendów jakie w życiu miałem. - No więc, o co chodzi? Kim jest ta dziewczyna? – Brzmiała na zatroskaną. - Pamiętasz jak kilka tygodni temu, na skutek burzy wylądowałem na kilka dni w zajeździe? Cóż, ona tam była. Właściwie to ona tam mieszka, z mamą… i z jej córkami. – Zaciskam oczy, szykując się na reakcję mamy. Chciałem wyłożyć na stół wszystko co dotyczyło Kacie, bez wstrzymywania się. - Jej córki? – Brzmiała spokojniej niż oczekiwałem. - Yep, ma bliźniaczki. Mają pięć lat. - Wow. – Westchnęła, przetwarzając ten ciężki ładunek, który właśnie na nią spuściłem. – Cóż… opowiedz mi o niej i o dzieciach. Położyłem się na łóżku i pstryknąłem palcami na Diesela, który z radością wskoczył i wtulił się do mnie bokiem. - Jest piękna, mamo. Malutka, o wiele niższa ode mnie, ma kasztanowe włosy i najbardziej hipnotyzujące, zielone oczy jakie w życiu widziałem. Czasami kiedy na mnie patrzy zapominam o słuchaniu jej słów, ponieważ zatracam się w tych jej oczach. Robi taką rzecz kiedy się uśmiecha, że odrobinę marszczy nos i za każdym razem tracę przez to rozum. Lucy i Piper to jej dziewczynki i są komiczne. Świat jest dla nich taki duży i nowy, każdy dzień jest przygodą – to najbardziej niesamowita rzecz, obserwować jak odkrywają i brną przez życie. Wszystko jest dla nich po prostu większe, lepsze i prostsze. Po drugiej stronie panowała cisza. - Mamo? Jesteś tam? Pociągnęła nosem. - Tak, jestem. - Czy ty płaczesz?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Może. - Dlaczego? - Ponieważ nigdy cię takiego nie słyszałam, Brody. Ponieważ razem z tatą doszliśmy do wniosku, że na zawsze zostaniesz szalonym kawalerem. Ponieważ brzmisz na takiego szczęśliwego. Ponieważ nawet nie poznałam tej dziewczyny… i już ją kocham. Taa mamo, nie jesteś jedyna.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 25

Kacie

Ślub Lauren jest za sześć tygodni, a lista rzeczy, które nadal trzeba zrobić ciągnie się na kilometry. Dodajcie do tego moją szkołę, którą żałośnie zostawiłam w tyle, próby powstrzymania dziewczynek od narzekania, że to było „najnudniejsze lato na świecie” i pielęgnowanie mojego pączkującego związku z Brodym, i powiem wam, że byłam wykończoną mamą. Zwyczajnie brakowało mi godzin w ciągu dnia na wszystko co musiałam zrobić, więc kiedy Lauren zapukała pewnego ranka do moich drzwi ze łzami spływającymi po twarzy, to wiedziałam, że zrobi się jeszcze bardziej chaotycznie. - Co się dzieje? – Sięgnęłam i złapałam ją za rękaw, wyciągając z deszczu do środka. Grube, czarne ślady tuszu spływały jej po policzkach, a ona ciągle ocierała spuchnięty, czerwony nos zwiniętą w kulkę, przesiąkniętą łzami chusteczką. - Świruję, Kacie, dosłownie tracę rozum. – Pociągała nosem. - Och Boże, nie zerwaliście chyba, prawda? – zapytałam, całkowicie spanikowana. – Dopiero co wczoraj wysłałyśmy zaproszenia… przykro mi, ale musicie się pogodzić. Sięgnęła i walnęła mnie w rękę. - Nie zerwaliśmy, smarkaczu, ale właśnie zadzwonił i powiedział mi, że uniwersytet na którym dostał to świetne stypendium chce, abyśmy przyjechali i zjedli obiad z jakimiś eleganckimi członkami rady, czy jakieś inne gówno. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Próbował jak cholera nas z tego wymiksować, ale nalegali. Najwyraźniej to jakaś wielka rzecz dla jego programu nauczania. Opłacają nam przelot i wszystko inne. - To świetnie! Zapłacona wycieczka do Włoch? Dla mnie brzmi to jak dobre wiadomości – wykrzyknęłam. – Nie łapię czemu jesteś smutna. - To w następnym tygodniu! – zawodzi w zasmarkaną chusteczkę. Och, szlag. - Gdyby to było gdziekolwiek w Ameryce, to nie byłaby to taka wielka sprawa. Mogłabym pracować nad planowaniem wesela przez telefon, albo maila czy cokolwiek, ale bycie po drugiej stronie Atlantyku powoduje, że wszystko się nieco komplikuje – mówiła chaotycznie. Westchnęłam, szukając iskierki nadziei. - Okej, rozluźnij się. Możemy to zrobić. Nie będzie cię ile… jakieś trzy dni czy coś? - Spróbuj dziewięć! – Jej słowa zostały połknięte przez więcej szlochu. Położyła mi głowę na kolanach i lamentowała jeszcze bardziej, a ja głaskałam ją po włosach, desperacko myśląc nad rozwiązaniem jej problemu. Ja już całkowicie nie miałam czasu, ale ona nie mogła sobie pozwolić na to, aby na dziewięć dni odłożyć planowanie. I tak już usiłowała robić wszystko w przyspieszonym tempie. - Siadaj – rozkazałam jej. - Nie – odmówiła uparcie, jeszcze mocniej przytulając się do moich nóg. - Okej, ty duży dzieciaku, leż sobie tam, tylko przez minutę płacz trochę ciszej, żebyś mnie słyszała. Będziesz miała najbardziej niesamowite wesele na świecie. Rozumiesz mnie? Będziesz najbardziej zapierającą dech panną młodą i wszystko będzie absolutnie idealne tego dnia. Czy ten wyjazd zahamuje rozwój sytuacji? Tak, trochę, ale na szczęście dla ciebie, Alexa i ja potrafimy być naprawdę wielozadaniowe. – Usiadła z promykiem nadziei w oczach. – Pospieszymy się i zrobimy co możemy zanim wyjedziesz, a kiedy cię nie będzie, ta stuknięta suka i ja wkroczymy do akcji, i będziemy twoimi

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

zastępczymi pannami młodymi. Wszystko co chcesz abyśmy zrobiły, uznaj za załatwione. Damy radę. Zarzuciła ręce wokół moich ramion i znów zaczęła płakać. Tym razem, na szczęście, były to łzy szczęścia. - Dziękuję ci, Kacie. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - Nie ma za co, ale proszę, nie zasmarkaj mi koszulki – drażniłam się z miłością, przytulając ją. Po tym jak przytulała mnie przez bite dwie minuty, odskoczyła do tyłu. - Och mój Boże, czy ty nie byłaś w zeszły weekend u Brody’ego? Nie mogłam się powstrzymać i wyszczerzyłam się na wspomnienie przebywania w jego domu i w jego łóżku, i na jego blacie. - Taa. W jej oczach znów wezbrały łzy. - Jestem taką złą przyjaciółką. – Szlochała. – Tak bardzo byłam zaabsorbowana własnym życiem, że nie zapytałam nawet o twoje. Ponownie zarzuciła mi ręce na ramiona i zaczęłam się śmiać. - Lauren, kiedy masz mieć okres? - Dostałam dzisiaj, dlaczego pytasz? – Pociągała nosem. - Bez powodu. – Zachichotałam. – Chodź do kuchni. Zadzwonimy do Alexy i wtajemniczymy ją w kwestię wesela, a potem opowiem wam o Brodym. Ten weekend to było… najlepsze co mogło być.

- Wypieprzył cię na blacie kuchennym! – Alexa otworzyła swoje mocno podkreślone, niebieskie oczy tak mocno, że niemal wypadły jej z głowy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Lauren nachyliła się na krześle, w ciszy chwytając się każdego mojego słowa. - Ciiii! – wysyczałam, rozglądając się, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu. Mama była w naszym mieszkaniu, zajmując dziewczynki, abyśmy mogły trochę poplanować, ale goście włóczyli się po zajeździe. - Tak. - Whoa – powiedziała Lauren. - Yep, intensywnie. Cały weekend był intensywny. Brody zdecydowanie nie robi nic na pół gwizdka, to na pewno. – Westchnąłem szczęśliwa. - Po pierwsze, nie wierzę że byłaś w domu od trzech dni i nie powiedziałaś mi o tym. – Alexa przewróciła oczami. – Ale naprawdę chcę na minutę wrócić do tej akcji z Blaire. Dlaczego jej nie znokautowałaś? - Um, może dlatego, że to totalnie nie w moim stylu. Jednak zaskoczyłam tym sama siebie. – Popatrzyłam tam i z powrotem pomiędzy nimi dwoma. – Nigdy wcześniej nie miałam problemu, żeby się bronić, ale z nią nie mogłam. Po prostu tam stałam, jak zmrożona, a to jedynie jeszcze bardziej ją podsycało. Kiedy zaczęła mówić o Brodym i jego przyjaciółce Kendall, to zrobiło mi się niedobrze. - Ale wierzysz mu, prawda? – zapytała z ciekawością Lauren. Wróciłam pamięcią do tego co powiedział mi Brody, kiedy siedzieliśmy na ławce. To miało sens. Nie miał powodu, aby mnie okłamywać i nie mogłam się na niego wściekać za to, co robił zanim w ogóle się poznaliśmy. Jeśli już, to ja wniosłam do naszego związku więcej bagażu niż on. - Wierzę mu, był bardzo szczery odnośnie tego wszystkiego – powiedziałam im. Spojrzenie Alexy prześlizgnęło się do Lauren i ponownie do mnie. - Wiesz, że musimy wytropić tę laskę, no nie? - Co? Nie. Nie ma mowy – kłóciłam się. – Chcę być błogo nieświadoma tej całej sprawy. Nie chcę nic o niej wiedzieć, ani o niej i o Brodym. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och taa, błoga nieświadomość zaprowadziła cię ostatnim razem naprawdę daleko, czyż nie? Słowa Alexy zakłuły, ale miała rację. Mój związek z Zachem był wypełniony czerwonymi flagami we wszystkich rodzajach i kształtach, ale założyłam klapki na oczy i parłam do przodu, zdeterminowana, aby zamienić go w rodzinnego faceta którego chciałam, i w ojca dla dziewczynek. - Po prostu nie powiemy ci co znalazłyśmy, okej? – Lauren się do mnie uśmiechnęła, wyciągając iPada z torebki, a Alexa przesunęła się na jej stronę stołu z nikczemnym uśmiechem na twarzy. - Prawdopodobnie nie będziesz w stanie nic znaleźć. Nie wiem o niej nic poza imieniem. – Położyłam ręce na stole i oparłam na nich głowę. – Ja się po prostu zdrzemnę, kiedy wy będziecie traciły czas. - Znalazłam ją! – wykrzyknęła Alexa. Poderwałam głowę do góry, a mój puls szalał. - Tak??? Zerknęła na mnie kącikiem zmrużonych oczu i uśmiechnęła się ironicznie. - Nope, ale miło wiedzieć, że naprawdę cię to interesuje. - Okej, jak nazywa się agent Brody’ego? – Lauren przywdziała swoją twarz gracza. - Andy… Andy Shaw. - Sprawdźmy czy znajdziemy na facebooku profil jego sukowatej żony i zaczniemy stamtąd. – Oczy jej się zaświeciły kiedy pisała na telefonie. - Buum! – Alexa wyrzuciła dłonie w górę na znak radości. – Tutaj jest… przynajmniej tak myślę że to ona. Sztuczne cycki, sztuczne włosy i zdjęcie w bikini jako profilówka. Szok. - Kacie, czy to ona? – Lauren odwróciła telefon na tyle, abym zobaczyła gapiące się na mnie i kpiące wstrętne, szydercze spojrzenie. Naprawdę chciałabym jeszcze raz przeżyć tamtą noc. Zareagowałabym inaczej.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Yep, to ona. - Bingo! – powiedziała dumnie Alexa, przybijając piątkę z Lauren. Ja tylko przewróciłam oczami. – To teraz sprawdzimy czy jej lista znajomych nie jest prywatna… szlag! Jest. - Chwila, - powiedziała Lauren – jest zbyt próżna, aby jej zdjęcie profilowe było prywatne. Spójrzmy czy ktoś imieniem Kendall skomentował któreś. - Obie potrzebujecie pomocy, wiecie o tym? – drażniłam się, po cichu podekscytowana tym, że mają trop. Nie chciałam nic wiedzieć o nich razem, ale chorobliwa, mega obsesyjna, dziewczęca strona mnie umierała, aby się dowiedzieć, jak ona wyglądała. A potem będę się nienawidziła za to, że spojrzałam i będę żałowała, że widziałam. Tak właśnie działa mój świat. - Spójrz, spójrz! – Alexa wskazała na wyświetlacz, podskakując ze szczęścia w górę i w dół. – Kendall zalajkowała zdjęcie jej i Andy’ego, tak sądzę. On też jest słodki! Dlaczego z nią jest? - Pogapisz się na Andy’ego później, sprawdźmy tę laskę. – Lauren przesuwała językiem po ustach kiedy się koncentrowała, bardziej zagłębiając się w śledztwo. - Na co teraz patrzycie? – Usiłowałam brzmieć nonszalancko. - Kliknęłam w jej profil ale jest prywatny. Wygoogluję jej imię i zobaczymy co znajdę – powiedziała Lauren. – Kendall Bauer… okej, wujku Google chodź do mamusi. - Whoa – powiedziały równocześnie, a oczy miały skupione na tym, cokolwiek tam wyskoczyło. - Co? – Napięcie rosło mi w gardle. Proszę, żeby miała troje oczu… i zielone zęby… i wielkie, włochate pieprzyki na całej twarzy. - Nic, ona um… wygląda okej – wyjąkała Alexa, podczas gdy Lauren siedziała z szeroko otwartymi oczami, gapiąc się na to co znalazły.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Od niemal dekady byłyśmy przyjaciółkami. Do strzału potrafiłam stwierdzić kiedy Alexa kłamała, a jeśli tego było mało, to twarz Lauren była jasną wskazówką. Zeskoczyłam z krzesła i przepchnęłam się za nie. - To ona? Na wyświetlaczu była jedna z najpiękniejszych kobiet, jakie widziałam w całym moim życiu. Czołgała się po piasku, bardzo ciemne, brązowe włosy opadały jej wokół twarzy, a kilka kosmyków przykleiło się do idealnych policzków. Jej dzikie oczy miały egzotyczny odcień niebieskiego z fioletowymi akcentami i wydymała uwodzicielsko usta do obiektywu. Niebieskie bikini owinięte miała wokół niesamowitego ciała, podkreślając każdą jego zaletę. - Co to za strona? – zapytałam, przeszukując wzrokiem wyświetlacz, aby znaleźć odpowiedź. – Och mój Boże, ona jest modelką strojów kąpielowych? - Moment, wstrzymaj się na sekundę. To pierwszy link który wyskoczył – powiedziała Lauren, wciskając przycisk i wychodząc z tej strony. – To może nie być ta Kendall z którą się widywał. Musimy bardziej poszukać. Zaraz pod stroną o modelingu był link do artykułów z newsami. Lauren w niego kliknęła i w przeciągu sekund krzyknął mi w twarz jeden z nagłówka.

NAJNOWSZA PARA AMERYKI? SUPERMODELKA I HOKEJOWA SENSACJA WIDZIANI RAZEM DRUGI RAZ W MIESIĄCU.

Serce mi opadło, kiedy zobaczyłam zdjęcie pod nagłówkiem. Kendall i Brody siedzieli razem na meczu baseballu, miesiąc temu, dokładnie dwa tygodnie zanim się poznaliśmy. Ciemnozielona czapeczka baseballowa z którą bardzo się zaznajomiłam w przeciągu ostatnich kilku tygodni spoczywała wygodnie na czubku jej głowy. Śmiali się, dzieląc się preclem. Nie byli nadmiernie czuli wobec siebie, ale teraz nigdy nie pozbędę się z głowy widoku jego czapki na jej głowie i tego, że dobrze się razem bawili. Dokładnie dlatego nie chciałam w ogóle jej szukać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Okej, skończyłam. Czy teraz, proszę, możemy sobie to odpuścić? – wypaliłam z frustracją, odwracając się na pięcie i pomaszerowałam w dół korytarza, do pokoju. Mogę być dwudziestoczteroletnią matką dwójki dziewczynek, ale to nie oznaczało, że nie byłam uprawniona do tego, aby od czasu do czasu dostać napadu złości, a teraz był właśnie ten czas.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 26

Brody

- Hej, to ja. - Hej stary, miałem do ciebie zadzwonić – powiedziałem do telefonu. Andy i ja nie gadaliśmy od ponad tygodnia, od czasu, kiedy powiedziałem jego żonie, aby się odwaliła i wyszedłem z ich domu. Zdecydowanie nie chciałem prowadzić tej rozmowy spacerując po alejkach sklepu spożywczego, ale również nie chciałem tego dłużej odkładać. - Wiem, że powinienem był wcześniej do ciebie zadzwonić. Ten tydzień daje mi w dupę. – Andy wzdycha po drugiej stronie. – Słuchaj Brody, tak bardzo przepraszam za Blaire. Wyraźnie za dużo wypiła i zachowała się jak totalna suka – nie to, że całą winę ponosi alkohol. - Już po wszystkim, to nic takiego – powiedziałem, chcąc, abyśmy mieli to już za sobą. Słuchanie jak najlepszy przyjaciel przeprasza i wymyśla żałosne wymówki dla niedorzecznego zachowania swojej żony powodowało, że czułem się niekomfortowo, ale musiał wiedzieć, że miałem na myśli to, co powiedziałem. - Jednak miałem na myśli tę ostatnią część, o naszej relacji. Mam nadzieję, że zatrzymam przy sobie Kacie na długi czas i jeśli Blaire jeszcze raz tak ją potraktuje, to nasz kontrakt się zakończy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Froot Lopes czy Cap’n Crunch12? Pieprzyć to, biorę oba. - Wiem. Nawrzeszczałem na nią kiedy wyszliście, jednak nie w kwestii kontraktu, a bardziej na temat bycia przyzwoitym człowiekiem. Mam nadzieję, że zadziałało, nie wiem. Brzmiał na pokonanego i przez chwilę było mi go szkoda, ale to on podjął decyzję o poślubieniu jej. Tak samo zachowywała się w college’u, jakby była lepsza od innych, nie mając filtra, mając w dupie to, jak traktowała ludzi… gdybym był Andym, to zmieniłbym szkołę i wyniósł się tak daleko od niej, jak to możliwe. - Też mam taką nadzieję. - Słuchaj, jest jeszcze drugi powód dla którego dzwonię… muszę zrobić rezerwacją na naszą kolację za dwa tygodnie. – Jego ton natychmiast zmienił się na całkowicie biznesowy; był w tym dobry. – Będziesz na pewno, prawda? Lepiej, żebyś był. - Jaki obiad? – Nie miałem pojęcia o czym mówił. - Dwunasty, coroczny obiad charytatywny dla dzieci z klubu Wild. Zgadza się. - Uch, szczerze mówiąc zapomniałem o tym. - Cóż, wobec tego dobrze, że ci przypomniałem. Musisz tam być, Brody, jesteś kapitanem drużyny. – Andy brzmiał na zirytowanego, ale zwykle tak jest kiedy olewam rzeczy które muszę zrobić, albo zapomnę podpisać ważne dokumenty, czy też kiedy zostaję aresztowany za pływanie nago w fontannach. - Będę, będę. - Ile miejsc mam potwierdzić? Jedno czy dwa? – zapytał ostrożnie. Nie wahałem się z odpowiedzią. - Dwa. Jeszcze przez kilka minut prowadziliśmy bezsensowną gadkę szmatkę, i wróciliśmy do normalności, jakby nic się nigdy nie stało. Rozłączyliśmy się, 12

rodzaje płatków.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

wsadziłem telefon do tylnej kieszeni i podniosłem naprawdę świetne, świecące w ciemności kredki świecowe, ponieważ pomyślałem, że dziewczynki je pokochają. Wrzuciłem je do koszyka i usłyszałem, że ktoś za mną chichocze. - Nie sądzisz, że jesteś trochę za stary na kredki? – zagruchał do mnie znajomy głos. Odwróciłem się i skrzyżowałem spojrzenie z Kendall. - Hej – powiedziałem nerwowo. - Hej? Wszystko co dostaję to hej? – podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. - Jak… jak się masz? – zająknąłem się, modląc się jak cholera, żeby nie było nigdzie w pobliżu jakiegoś aparatu. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałem w ten weekend, kiedy będę u Kacie, to zdjęcia mnie i Kendall w jakimś plotkarskim czasopiśmie. - U mnie świetnie, tęsknię za tobą. – Dąsała się, jej dłonie przebiegły delikatnie w dół moich przedramion. – Pisałam do ciebie kilka razy, nigdy nie odpowiedziałeś. - Taa, widziałem. – Cienka warstwa potu uformowała się nad moją górną wargą, a serce prawie wyskoczyło mi z piersi. – Słuchaj, Kendall… powinienem był zadzwonić i ci powiedzieć – to zdecydowanie nie tak planowałem z tobą porozmawiać – ale zacząłem się z kimś spotykać. To luźne coś, cokolwiek robiliśmy… jest skończone. Uniosła brwi i przesunęła językiem po zębach, myśląc o tym co przed chwilą z siebie wyrzuciłem w najmniej taktowny z możliwych sposobów. - Wow. Blaire mi powiedziała, że przyprowadziłeś jakąś samotną matkę na przyjęcie w jej domu, ale myślałam, że to tylko akt litości, czy coś. Nie sądziłam, że naprawdę się z nią umawiasz. Złość przepłynęła mi przez żyły. Miałem dość ludzi, którzy nie znając Kacie, wyciągali wnioski na jej temat. Nie miałem problemu z bronieniem jej – robiłbym to każdego dnia do końca mojego życia – ale wkurzały mnie te materialistyczne dupki z wąskimi umysłami, którzy jej nie znali, a jednak czuli potrzebę aby ją osądzać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Yep, umawiam się z nią. Właściwie to szaleję za nią – obwieściłem. – Za godzinę mam być w jej domu, więc będę się zbierał. Zobaczymy się w okolicy, okej? – Poklepałem ją po ramieniu i skierowałem się do kas. - Taa, prawdopodobnie. – Mrugnęła do mnie.

Jak do tej pory byłem w stanie przyjeżdżać do zajazdu tylko w weekendy, ale zaczynałem łaknąć spokoju i ciszy, która otaczała to miejsce w ciągu tygodnia. Życie było lepsze kiedy byłem tutaj z Kacie i z dziewczynkami. Miałem w dupie miasto, moje mieszkanie, kontrakty, czy oferty promocyjne… w sumie ledwo myślałem o hokeju. Relaks na wiklinowej kanapie, na dużym, zadaszonym tarasie, kiedy przebiegle trzymałem dłoń Kacie, podczas gdy dziewczynki jeździły na rowerach i rysowały nowymi kredkami, był wszystkim czego potrzebowałem. To i Diesel, który spał w słońcu na odległym końcu tarasu. - Więc… lubisz tort? – zapytała ni stąd ni zowąd Kacie. - Tort? – Zaśmiałem się. – Jestem facetem, kocham każdy rodzaj jedzenia. - To dobrze. – Jej uśmiech nie zwiastował niczego dobrego kiedy odwróciła się w moją stronę. – Masz jakieś plany w następny czwartek? - A czy ja kiedykolwiek mam plany? Codziennie robię to samo. Jem, ćwiczę, biorę prysznic, znów jem, bawię się z Dieselem, znów jem i rozmawiam z tobą do późna. - Okej, pozwól że przeformułuję. – Przewróciła żartobliwie oczami. – Istnieje szansa, że przyjedziesz tutaj w kolejny czwartek i pójdziesz ze mną na degustację tortu? Uniosłem w zaskoczeniu brwi. - Degustację tortu? Co to do cholery jest?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Czas, kiedy kosztujesz tortów – powiedziała sarkastycznie pokazując mi język. – W skrócie, Lauren na trochę nie będzie w mieście, więc Alexa i ja wkraczamy i robimy wszystkie jej plany ślubne pod jej nieobecność. Jedną z rzeczy, którą muszę się zająć, jest wybór tortu, ale nie chcę iść sama, ponieważ… to wielka presja. A do tego, jeśli tort będzie do dupy, to będę mogła zwalić na ciebie. - Och, serio? Wykorzystujesz mnie jako osłonę, hm? – Wyszczerzyłem się do niej. - Czy to znaczy, że się zgadzasz? – zapytała, poruszając na mnie brwiami. - Zrobię to, ale… to cię będzie kosztowało. – Zerknąłem na nią kątem oka. - Uch, och – powiedziała sceptycznie, relaksując się ponownie na kanapie, krzyżując ręce na piersi i wpatrując się we mnie. – Śmiało, powiedz mi. - Musisz pójść ze mną na kolejną kolację. Szczęka jej opadła i usiadła prosto, gotowa aby mnie zbesztać, ale nie dałem jej ku temu szansy. - Zanim cokolwiek powiesz, to wiedz, że to nie u Blaire. To dla drużyny Wild. Mamy taką fundację charytatywną, zwaną Wild Kids, która pomaga biedniejszym dzieciom opłacić letnie obozy, instrumenty muzyczne i zajęcia artystyczne… tego typu rzeczy. Tak czy siak, potrzebuję randki i miałem nadzieję, że będzie mi towarzyszyła najpiękniejsza kobieta w Minnesocie. – Upewniłem się, że dziewczynki nie patrzyły, zanim sięgnąłem i szybko ścisnął jej nogę. Zacząłem się odsuwać, kiedy sięgnęła i przytrzymała tam moją dłoń. - Zostaw ją na chwilę – powiedziała, ściskając mi rękę. Oczy jej błyszczały, kiedy spojrzała na Lucy i Pieper, które skakały w ogródku na skakankach. Wzięła głęboki, oczyszczający oddech i mały uśmiech zatańczył jej na ustach. - Tak, pójdę. Oczywiście muszę to ustalić z mamą, ale wątpię aby był z tym jakiś problem.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Wow. Poszło łatwiej niż sądziłem. – Podążyłem za jej spojrzeniem, ku dziewczynkom. – Muszę cię ostrzec, i nie wolno ci zmienić zdania skoro już się zgodziłaś, ale Andy reprezentuje kilku kolesi z drużyny, nie tylko mnie, więc najprawdopodobniej tam będzie… z nią. Jednak miałem na myśli to, co powiedziałem, nie pozwolę jej się do ciebie zbliżyć. Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do mnie spokojnie. - Wiesz co? Jeśli będzie, to będzie. Skoro to wieczór dobroczynny to zakładam, że będzie tam sporo ludzi. Kto wie czy w ogóle ją zobaczę? A jeśli znów zachowa się jak suka, to będę trzymała wysoko uniesioną głowę, jak dama, i odejdę. A potem, kiedy będziemy na parkingu, poproszę abyś pokazał mi jej samochód, żebym mogła przeciąć jej opony. Ta kobieta powalała mnie na każdym kroku. W zeszły weekend Blaire rzuciła się na nią jak drapieżnik atakujący ranne zwierzę, i zamiast na zawsze chować się w krzakach, Kacie była skłonna ponownie się z nią skonfrontować. Wszystkie te ciosy, które życie jej zafundowało sprawiły jedynie, że stała się silniejsza, a ja całkowicie ją za to podziwiałem.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 27

Kacie

Lato było w pełnym rozkwicie i przez kilka ostatnich dni było gorąco, i mam na myśli… gorąco. Biedne ptaki desperacko szukały ulgi, chlapiąc się w różnych wanienkach, które mama porozstawiała w ogrodzie, a jezioro było bardziej oblegane niż kiedykolwiek widziałam, ludzie się kąpali i pływali łódkami. Po tym, jak dziewczynki pokryły podjazd malunkami tęczami i kwiatkami, były gotowe na przerwę na lody. - Poproszę czerwonego – krzyknęła Piper, wskakując na stołek przy wyspie kuchennej. - Ja poproszę różowego. – Lucy poszła w jej ślady. - Zaraz podaję – powiedziałam, otwierając zamrażarkę. Brody wszedł za nami do kuchni i napełnił miskę Diesela świeżą, zimną wodą, zanim usiadł przy wyspie, obok dziewczynek. - Dla mnie niebieski, proszę. – Wyszczerzył się do mnie. Dziewczynki zaczęły chichotać i strzelać w niego pytaniami, jednym po drugim. - Jak szybko potrafisz jeździć na łyżwach? - Szybciej niż błyskawica. - Dlaczego masz takie duże dłonie? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Żeby pasowały do moich dużych stóp. - Czy Diesel też lubi lody? - Tylko te niebieskie. Poradził sobie z tym mini wywiadem jak profesjonalista, zabawiając je swoimi ożywionymi odpowiedziami. - Okej, Twinkies, chcecie popływać jak zjemy lody? – zapytał ochoczo Brody. - Jej! – uradowały się równocześnie, kiedy sok z lodów spływał im po brodach. - Kiedy będziecie pływać, wezmę książki i pouczę się. – Westchnęłam. – Mam duże tyły.

W tak skwarny dzień jak dzisiaj, chłodna trawa w cieniu dawała dobre uczucie pomiędzy palcami, kiedy szłam w stronę jeziora. Dziewczynki były po kostki w wodzie, piszcząc, kiedy uciekały od Diesela, który podskakiwał, jak dziecko na trampolinie i chlapał obok nich wodą. Brody stał kilka metrów dalej. Złote ramiona miał skrzyżowane na szerokiej klatce piersiowej i obserwował je jak jastrząb, upewniając się, że nie pobiegną na głębszą wodę. Wyglądał jak ich własny, osobisty ochroniarz. Podobało mi się to; sprawiał, że czułam się bezpiecznie. Granatowe szorty do pływania wisiały mu na biodrach, a opalone mięśnie skośne zwężały się ku dołowi, tworząc seksowne V i znikały pod gumką spodenek. Zarumieniłam się na myśl o tym, co czekało pod tą gumką. Wiedza, że było to we mnie w zeszły weekend wystarczyła, abym zapragnęła zaciągnąć go na kilka minut do pokoju. - Przepraszam, na co się tak patrzysz? – Jego ton odciągnął mnie od snu na jawie, a jego oskarżycielskie oczy wwiercały się w moje. Sfrustrowana odwróciłam wzrok, usiłując znaleźć coś innego na co mogłabym się pogapić, cokolwiek poza nim. Podszedł na brzeg, ku mnie, nadal patrząc na dzieci, pochylił się i wyszeptał mi do ucha:

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Czy ty właśnie gapiłaś się na moje ciało? - Nie – skłamałam najlepiej jak potrafiłam, ale nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. - Mhmm – drażnił się. – To okej, ja też się gapiłem. Dla ciebie powinno być nielegalne, aby nosić bikini w miejscu publicznym. Twarz mi się rozgrzała po raz trzeci w ciągu dziesięciu minut, kiedy szczerzyłam się do niego i odwróciłam w stronę drzew, szukając ulgi od słońca. Rozłożyłam koc i położyłam się na brzuchu, otwierając książkę i zaczynając czytać. Bryza mocno powiewała od jeziora, zdmuchując mi włosy na twarz i przerzucając strony w książce, sprawiając, że ciężko było mi się skoncentrować. Byłam pewna, że miało to również coś wspólnego z faktem, że nie mogłam oderwać oczu od Brody’ego w wodzie, który bawił się z moimi dziewczynkami. Ich chichot czystej radości topił mnie bardziej, niż gorące słońce kiedykolwiek byłoby w stanie to zrobić. - Jak idzie? – Podążyłam spojrzeniem od stóp, które były obok mnie, w górę, aż do uśmiechającej się twarzy mamy. - Nie idzie. – Westchnęłam, zamykając książkę. – Nie mogę się skupić, a muszę się pospieszyć. Mój staż w szpitalu zaczyna się za kilka tygodni. - Jeszcze raz, czym jest ten staż? - Zasadniczo to job shadowing.12 Szkoła umieści mnie w szpitalu Lake County, na oddziale nagłych wypadków. Będę musiała trochę chodzić pieszo, ale nie daleko. - Czy oddział nagłych wypadków jest tym, czego pragnęłaś? - Taa, musieliśmy podać nasze trzy, pierwsze wybory. Moim pierwszym był oddział nagłych wypadków, drugim porodówka, a trzecim cokolwiek poza psychiatrią. – Roześmiałam się. – Denerwuję się, ponieważ będę pracowała pod

12

Job-shadowing jest pewnym rodzajem praktyki zawodowej, której głównym celem jest zapoznanie się z pracą na danym stanowisku poprzez obserwację zadań wykonywanych przez innych pracowników. Zasadniczo polega on na pracy z osobami zajmującymi zarówno pokrewne nam stanowisko, jak i zupełnie różne. Głównie chodzi jedynie o to, aby działania te były pomocne w dalszym rozwoju zawodowym.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

nadzorem kobiety imieniem Maureene, a z tego co słyszałam, jest twarda. Chcę po prostu dobrze wypaść. - Będziesz gotowa. – Usiadła obok i poklepała mnie w tyłek. – Zawsze byłaś bardzo odpowiedzialna w kwestii nauki, nie mam wątpliwości, że będziesz górowała również w tym. - Mam nadzieję. Kończę szkołę za mniej niż rok i miło by było gdybym od razu dostała pracę i znalazła jakieś mieszkanie dla mnie i dziewczynek. – Zerknęłam na nią kątem oka, zdenerwowana jej reakcją na ostatnią część zdania. Przytaknęła powoli i niewielki uśmiech przeciął jej usta. - Wiem. Potrzebujecie własnego mieszkania. Chciałabym, żeby cała wasza trójka mieszkała ze mną na zawsze, ale to nie jest dla was zdrowe. Musisz zapoczątkować z nimi wasze własne tradycje, założyć własną rodzinę. - Okej, przestańmy o tym rozmawiać zanim zacznę płakać. Może po prostu wybuduję dom obok ciebie. – Roześmiałam się. Myśl o opuszczeniu gniazdka u mamy spowodowała, że było mi smutno. Była moim kocem bezpieczeństwa, moim obrońcą, bohaterem. Troszczyła się o nas przez tak wiele lat, że mam nadzieję, iż pewnego dnia będę choć w połowie taką kobietą jak ona. - A co z nim? – zapytała, kiwając w stronę jeziora. Spojrzałam na Brody’ego, który miał na ramionach Lucy i Pieper, i maszerował z nimi po wodzie. - Co z nim? - Cóż, mówisz o szkole i o wyprowadzeniu się pewnego dnia. Czy on wpasowuje się w twoją przyszłość? - Nie wiem mamo. Mam nadzieję, ale kto wie? – Wzięłam głęboki oddech. – Gdybyś zapytała mnie kilka lat temu czy uważałam, że mamy z Zachem wspólną przyszłość, to powiedziałabym, że tak. Co ja tam wiem? - Zach był niedojrzałym palantem, Kacie. Zasługiwałaś na kogoś o wiele lepszego niż on. – Spojrzała na mnie znacząco. – Jedyną dobrą rzeczą jaką

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

zrobił w swoim życiu była rola dawcy spermy i stworzenie moich dwóch, kochanych wnuczek. - Wiem, ale chodzi mi o to, że jasne jest, iż nie zawsze podejmuję właściwe decyzje. – Obserwowałam jak dziewczynki niewinnie podrzucały w powietrze wodę i podskakiwały, kiedy opadała im na główki. – Ale patrzę na nie i myślę sobie, że już tak bardzo schrzaniłam. Jest tak wiele rzeczy, które straciły, nie chcę po prostu podjąć kolejnej złej decyzji. - Kacie, otrząśnij się z tego! Szarpnęłam głową w jej stronę, a ona patrzyła na mnie, jakbym była szalona. - Co? – powiedziałam defensywnie. - Spójrz jeszcze raz na wodę i powiedz mi co widzisz. - Widzę moje córki, bawiące się niewinnie i śmiejące się, nie zdając sobie sprawy, jak ich mama namieszała już w ich krótkim, pięcioletnim życiu. - Wow… jednoosobowa imprezka użalania się nad sobą – zganiła mnie. – Musisz spojrzeć z szerszej perspektywy moja droga. Zauważasz tego przystojnego mężczyznę obok nich? Spogląda w dół, uśmiechając się do nich z całą miłością jaką dałbym własnym dzieciom. A najlepszą częścią jest to… że całkowicie oszalał na punkcie ich mamy. Musisz pozwolić, aby twoja przeszłość pozostała w przeszłości i żyć teraźniejszością – Brody i dziewczynki są twoją teraźniejszością. Proszę, pomyśl o tym. – Sięgnęła i pocałowała mnie w czubek głowy, zanim wstała i wróciła do domu. Niech cholera weźmie matki i ich mądrość.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 28

Brody

- Dlaczego to jest złe? Co ma ubranie do… kosztowania tortu? – przedrzeźniałem ją moim najbardziej snobistycznym głosem, gapiąc się w dół na to, co miałem na sobie. Kacie przechyliła głowę na bok, wpatrując się we mnie, jakbym był ciemny. - Brody, jesteś uroczy, ale ubrałeś się, jakbyś szedł na siłownię. - Wiem, jestem genialny. – Chwyciłem za elastyczną gumkę czarnych spodni Nike i naciągnąłem ją. – Elastyczne spodnie, degustacja tortów. Łapiesz? Wyrzuciła ręce w górę i poprowadziła swój słodki, mały tyłeczek w dół korytarza, aby skończyć się szykować. - Co to degustacja tortów? – zawołała z salonu Lucy, gdzie grała z Piper na konsoli w Mario Kart. - Nie mam pojęcia, Lucy. – Westchnąłem i wszedłem do salonu, siadając na kanapie obok Piper. – Najwyraźniej będziemy próbowali wielu różnych rodzajów tortów i wybierzemy jeden na wesele Lauren, ponieważ ona nie może zrobić tego sama. - Ponieważ jest we Włoszech? – zapytała Lucy, nie odrywając oczu od ekranu. - Dokładnie – odpowiedziałem, obserwując ich twarze, kiedy kontynuowały grę. Miały szeroko otwarte oczy i były całkowicie zafascynowane Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

grą, Lucy wystawiała mały języczek za każdym razem, kiedy wciskała przycisk, a Piper przechylała całe ciało w lewo i w prawo przy każdym zakręcie. – Mogę z wami zagrać, dziewczyny? – zapytałem, siadając w dużym krześle. - Pewnie! – Lucy podskoczyła i pobiegła do telewizora, aby włączyć grę od nowa, podczas gdy Piper cisnęła mi pada na kolana. Podeszły i wcisnęły się z obu moich stron. - Masz otwarte usta. – Śmiała się Kacie. Nie usłyszałem nawet jak do mnie podeszła, byłem za bardzo zajęty tym, że dostawałem po dupie w grze w gokarty od dwóch, malutkich, uzależnionych od soczków w kartonie dziewczynek. - Koncentrowałem się, te dwie są naprawdę dobre. – Wstałem, opuściłem pada na stół i uniosłem dłoń, aby przybić piątkę z każdą dziewczynką. – Później rewanż? Przybiły mi piątki i wyjrzały zza mnie, nadal grając w grę. - Gotowa? – Uśmiechnąłem się do Kacie, omiatając od góry do dołu jej strój. Miała na sobie bladoróżową, zapinaną na guziki koszulę i czarną, dopasowaną spódnicę do kolan. – Wow, jestem nieodpowiednio ubrany, hm? Uniosła brwi i wyszczerzyła się. - Tylko troszeczkę. - To okej, stawiam na komfort. Pod koniec popołudnia możesz żałować, że ubrałaś tę obcisłą spódnicę. – Upewniłem się, że oczy dziewczynek nadal przyklejone były do telewizora, zanim sięgnąłem i wciągnąłem Kacie w szybki, mocny uścisk za ich plecami. Wyjęczałem jej do ucha: - Jednak nie miałbym nic przeciwko patrzeniu, jak paradujesz w niej po domu. Zachichotała i krzyknęła w dół korytarza: - Mamo, idziemy już, okej? Sophia weszła do kuchni z Fredem. - Bawcie się dobrze… wybierzcie coś pysznego. – Podeszła i pocałowała Kacie w policzek, ściskając mi rękę kiedy przechodziła.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Podszedł Fred i uścisnął mi dłoń, a potem zgarnął dziewczynki z kanapy i zaniósł je do kuchni, opuszczając je na wyspę. Podeszła do nich Kacie i objęła je obie za ramionka, wciągając w jeden, duży uścisk. - Tak bardzo was obie kocham. Zobaczymy się później, okej? Odwróciła się i uśmiechnęła do mnie, a ja ruszyłem za nią, wychodząc z kuchni. - Czekaj, Brody! – krzyknęła Lucy, kiedy byliśmy niemal przy drzwiach. Odwróciłem się w ich stronę, a ona szeroko rozpostarła ręce; Piper zrobiła to samo. Spojrzałem na Kacie, która miała szeroko otwarte oczy i denerwowałem się przez to, nie chcąc przesuwać jej granic, ale nie potrafiłem również odmówić tej dwójce. Podszedłem i okryłem ich małe ciałka ramionami, mocno ściskając i wywołując ich chichot oraz pisk, kiedy nie mogły oddychać. - Do zobaczenia później, Twinkies. – Pomachałem im w drodze do drzwi.

Po krótkiej jeździe samochodem do miasta obok, zatrzymaliśmy się przy małym, żółtym domu z białym płotem z palików. Na szablonie w dużej witrynie z przodu pisało „The Great Cakert” - To tutaj? – zapytałem zaskoczony. - Yep, to jest miejsce, do którego przychodzi się po tort weselny. – Uśmiechnęła się i wyskoczyła z ciężarówki, zanim mogłem ją obejść aby otworzyć jej drzwi. Kiedy przechodziliśmy przez wielkie, witrażowe, niebieskie drzwi, nad głowami zadzwonił nam dzwoneczek i kobieta po pięćdziesiątce przyszła nas przywitać. Była niską, pulchną kobietą, która emanowała tak przyjazną energią, Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

jak nikt kogo kiedykolwiek poznałem. Nie znałem jeszcze nawet jej imienia, a już ją lubiłem. Na białym fartuchu rozsmarowane miała plamy lukru w każdym kolorze. - Witam. Ty musisz być Kacie? – powiedziała, sięgając i biorąc dłoń Kacie w swoje dwie. – Jestem Pearl, bardzo miło mi cię poznać. - Cześć Pearl, ciebie również miło poznać. To mój chłopak, Brody. Przywiozłam go, aby pomógł mi podjąć decyzję. Jej oczy spotkały moje, kiedy posłała w moją stronę radosny uśmiech. - Cześć Brody… chwila. Brody Murphy? Numer 30 z Minnesota Wild? Najlepszy bramkarz w lidze? Dwukrotnie wybrany najbardziej wartościowym zawodnik NFL? Uśmiechnąłem się grzecznie. - Tak, proszę pani. Miło mi poznać. - Och mój Boże. – Zachichotała nerwowo. – Jestem wielką fanką. Mąż i ja posiadamy bilety na cały sezon, od lat tak robimy. - Cóż, dziękuję za to. Kiedy rozpocznie się sezon, musicie się ze mną skontaktować. Z radością zorganizuję dla ciebie i twojego męża specjalną wycieczkę po hali. Parsknęła z podekscytowaniem. - Och jejku, z największą radością. Wow. Dziękuję. – Jej oczy przeskakiwały tam i z powrotem pomiędzy mną i Kacie, kiedy wykręcała dłonie, całkowicie skołowana. – To taka miła niespodzianka. Lauren zadzwoniła w zeszłym tygodniu i wyjaśniła mi swoją sytuację, powiedziała, że przyjdziesz za nią, ale nie miałam pojęcia, że Brody Murphy również. Kacie odwróciła podekscytowania.

spojrzenie,

uśmiechając

się

z

powodu

jej

- Nie sądzę, aby wiedziała. Ale jesteśmy podekscytowani, założyłem nawet elastyczne spodnie. – Wyszczerzyłem się do Pearl, a jej twarz poczerwieniała.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kacie szarpnęła głową w moją stronę, wytrzeszczając oczy, a dłonie powędrowały jej do ust, kiedy ledwo była w stanie powstrzymać śmiech. - Cóż, chodźcie na tył i wszystko dla was przygotuję. – Wskazała na nas, abyśmy za nią poszli. Kacie szturchnęła mnie mocno w bok, nadal chichocząc. - Nie mogę uwierzyć, że właśnie to powiedziałeś. Elastyczne spodnie, serio? - Taka prawda – broniłem się. – No i jestem podekscytowany – to może być najlepszy dzień na świecie. Pearl przeprowadziła nas przez tylne drzwi do dużego pokoju, zaraz obok kuchni. Na środku stał stół z czterema krzesłami, a wbudowane szafki z oprawionymi zdjęciami tortów weselnych zajmowały ścianę po naszej prawej. Kacie i ja usiedliśmy przy stole, a Pearl podeszła i wyciągnęła wielki segregator z dolnej szafki. Położyła go przed nami i powiedziała: - Proszę, spójrzcie na to kiedy będę przygotowywała pierwszy talerz. Lauren wybrała już wygląd zewnętrzny, ale zdjęcia dadzą wam wgląd w to, co tutaj robimy. Zaraz wracam. – Zatrzymała się w drzwiach i szybko się do nas odwróciła. – Co wam podać do picia? Niektórzy ludzie lubią mleko, podczas gdy inni preferują wodę. - Ja poproszę mleko. – Kacie uśmiechnęła się uprzejmie. - Niech będą dwa. Kiedy Pearl zniknęła za rogiem, Kacie otworzyła segregator. Obserwowałem, jak jej oczy wędrują z podekscytowaniem po stronach wypełnionych dużymi, białym tortami, których boki zdobiły sztuczne kwiaty. - Czy to diamenty? – zapytałem, gapiąc się z rozdziawioną buzią na zdjęcie, które przykuło moje oko. - Nie takie prawdziwe, jadalne. Niesamowite, hm? Obróciłem się i nachyliłem bliżej niej, nie chcąc, aby usłyszała mnie Pearl.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- One wszystkie są zbyt białe. A gdzie jakiś kolor? Podekscytowanie? - To są torty weselne – powinny być eleganckie, a nie ekscytujące. Podszedłem do szafki i wziąłem inny segregator. - Te wyglądają lepiej. – Było tam pełno tortów urodzinowych, tortów z okazji przejścia na emeryturę, zaręczynowych… każdy rodzaj toru o jakim moglibyście pomyśleć. - I… proszę bardzo, oto wasza pierwsza porcja. – Pearl postawiła na stole tacę z mlekiem w dwóch, fantazyjnych szklankach, które wyglądały na zdecydowanie zbyt kruche jak na mój uścisk i talerz z około dziesięcioma kawałkami tortów. – Macie tutaj po dwa kawałki z każdego rodzaju; nasz podstawowy czekoladowy, karmelowy, z ciemnej czekolady z malinową warstwą w środku, z alkoholem i z Oreo. Poderwałem głowę w stronę Pearl. - Robisz weselny tort Oreo? – zapytałem z niedowierzaniem. - Yep i możemy dołożyć do środka warstwę nadzienia owocowego lub kremowego, jeśli chcecie. Zasadniczo sami możecie zaprojektować tort. – Wzruszyła z podekscytowaniem ramionami i wyszczerzyła się do nas. – Okej, nie spieszcie się, popróbujcie, porozmawiajcie o nich, a ja wrócę niebawem z opcjami białych tortów. Wziąłem widelczyk z talerza i zanurzyłem w torcie z Oreo. Przewróciłem oczami w głąb głowy i opuściłem widelczyk. - Och. Mój. Boże. - Takie dobre, hm? – zapytała Kacie, sama próbując. - Tak! – jęknąłem. – Myślę, że jestem twardy. - Ciiii! Nie tak głośno. – Zachichotała. - Poważnie, to najlepsza rzecz jakiej w życiu próbowałem… prawie. – Mrugnąłem do niej. Sapnęła i odwróciła się z twarzą w tak ciemnym odcieniu czerwieni, że obawiałem się, że głowa jej eksploduje tu i teraz. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Zgadzasz się? - Tak, myślę, że jest pyszny – powiedziała, kiedy się opanowała. – I naprawdę wilgotny. - Och nie, zatrzymaj się w tym miejscu. – Uniosłem dłoń. – Jest na to trochę późno, ale nadeszła moja kolej, aby wprowadzić zasadę do naszego związku. Kacie zamrugała gwałtownie, marszcząc na mnie brwi. - Co? - Słowo wilgotny, nie możesz go więcej wymawiać. Odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się, zasłaniając usta, żeby nie wypadł jej z nich tort. - Nie, nie. Przestań się śmiać, mówię poważnie – powiedziałem, ale to jedynie sprawiło, że śmiała się jeszcze mocniej. Zrobiła głęboki wdech i kaszlnęła, dławiąc się tortem. - Widzisz, to za karę, że się ze mnie nabijasz – drażniłem się na wpół poważnym tonem. Po tym jak przestała się śmiać, wzięła duży łyk mleka i wytarła usta serwetką. - No więc, dlaczego nie lubisz słowa wilgotny? - Ach, ach, ach. Co ja ci właśnie powiedziałem? – ostrzegłem, machając palcem. - Dlaczego nie lubisz tego słowa? – zapytała, nadal chichocząc. - Po prostu brzmi obrzydliwie. Czyż nie? - Nie wiem, nigdy tak naprawdę o tym nie myślałam. To tylko słowo. - Nie, łyżka to jest słowo. Ta inna rzecz rozpoczynająca się na „w” jest wstrętna. To jak porno-słowo czy coś. Musi zostać usunięte z języka angielskiego. – Wzdrygnąłem się. - Porno-słowo? Nagle jesteś taki niewinny? Muszę ci przypomnieć o poprzednim weekendzie? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Nie odezwałem się, tylko spojrzałem na nią wilkiem. - Okej, skoro jesteś taki stanowczy odnośnie tego, będę uważała, aby nie używać tego słowa… - Uśmiechnęła się złośliwie. – No chyba że będę usiłowała cię wkurzyć. - Jak wam idzie? – przeszkodziła nam Pearl. - Powoli, przepraszam – odpowiedziałem. – Ona nie wie, jak używać widelca, więc ciągle się dławi – zażartowałem, wskazując na Kacie, która wytrzeszczała oczy. - Och skarbie, potrzebujesz łyżki? – zapytała zupełnie poważnie Pearl. Kacie śmiała się tak mocno, że nie wydawała żadnego dźwięku – jedyne co mogła robić to kręcić głową. - Okej, w takim razie bez pośpiechu, za minutkę przyniosę wam biały asortyment do wyboru, w ten sposób będziecie mogli porównać torty. Pół godziny i osiemnaście kawałków toru później, byłem pełny jak nigdy i niesamowicie wdzięczny za elastyczne spodnie. Spróbowaliśmy każdego kawałka i w końcu zdecydowaliśmy się na ciasto z ciemnej czekolady z nadzieniem malinowym, pomimo tego, że mocno naciskałem na ten z Oreo. Musiałem… dla Tommy’ego. Kiedy czekaliśmy na Pearl zabijałem czas kartkując segregator z tortami urodzinowymi. Jeden z tortów który był tam zaprezentowany był niesamowity. Była to wysoka na sześćdziesiąt centymetrów, idealna replika zamku z Disney World z rozstawionymi wokół, jak zakładałem, wszystkimi księżniczkami. Kopciuszek, jedyna którą rozpoznałem na pewno, stała na balkonie z Księciem. - Jasna cholera, Kacie. Spójrz na to! – odwróciłem segregator, aby mogła spojrzeć. Szczęka jej opadła, a oczy rozbłysły. - Wow. Mam na myśli… wow. - Kiedy dziewczynki mają urodziny? Muszą mieć ten tort. - Za kilka miesięcy. Trzydziestego pierwszego sierpnia. Ale nie mogę kupić tego tortu, Brody. Widziałeś cenę? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Ponownie odwróciłem segregator i spojrzałem na naklejkę obok zdjęcia, którą całkowicie przegapiłem. - Dwieście siedemdziesiąt pięć dolarów? Za tort? Przytaknęła powoli. - Mówiłam ci, że to miejsce jest najlepsze. Lauren wyda tysiaka na tort weselny. To miejsce zdecydowanie wykracza poza mój budżet. Jeszcze zobaczymy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 29

Kacie

Alexa i ja zaimponowałyśmy sobie samym tym, co udało nam się odhaczyć z listy rzeczy do zrobienia pod nieobecność Lauren. Tort, zespół i kwiaty… załatwione. Ozdoby na stół nie były nawet na naszej liście, ale znalazłyśmy na pchlim targu najpiękniejsze, antyczne wazy za bezcen i nie mogłyśmy się oprzeć. Lauren była bardziej niż podekscytowana naszym postępem i rozprawiała o tym, jak bardzo jest wdzięczna. W minucie kiedy wróciła do miasta, zmusiłam ją do oddania mi przysługi przez pomoc w przygotowaniu do charytatywnego wieczoru z Brodym. Chciałam się zabójczo ubrać; nie było mowy, żebym dała dziś w nocy Blaire jakąś amunicję. Tym razem nie było pokazu mody, ani mama ani ja nie miałyśmy nic do powiedzenia w kwestii tego, co założę. Lauren miała kilka drogich, markowych sukienek, które trzymała na specjalne okazje, i nalegała, abym założyła jedną z nich. Była to czerwona, dopasowana, dzianinowa sukienka Nicole Miller, zebrana z przodu i z tyłu, która podkreślała moją talię, za którą, zdaniem Lauren, większość kobiet by zabiło. Srebrne buty z paseczkami od Jimmy Choos, których Lauren nigdy nawet nie założyła, pasowały na moje stopy jak u Kopciuszka, ładnie eksponując pedikiur, który wcześniej zrobiłam z dziewczynkami. Nigdy nie chcę zapomnieć jak uroczo wyglądały, siedząc w tych dużych krzesłach i szczerząc się od ucha do ucha, a ich malutkie paluszki u stóp ledwo sięgały wody.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Spotkanie charytatywne dla Wild Kids odbywało się w połowie drogi pomiędzy moim domem, a mieszkaniem Brody’ego, więc nie było sensu, abym jechała całą drogę do niego. Powiedział, że wpadnie o 18:15 aby mnie zabrać. Jak zwykle byłam gotowa wcześniej i krążyłam po kuchni jak przyszły tata na porodówce. - Usiądź i rozluźnij się – krzyknęła z salonu mama, klepiąc miejsce na kanapie obok siebie. - Nie mogę, pomnę sukienkę. Chcę aby wszystko było idealnie. Wstała i weszła do kuchni, aby dotrzymać mi towarzystwa podczas krążenia. - Cóż, wyglądasz pięknie i na szczęśliwą. Błyszczysz. Mogłabym się popłakać na samą myśl o tym, jaką zmianę w tobie zobaczyłam w ciągu ostatniego półtora miesiąca, odkąd poznałaś Brody’ego. On naprawdę jest błogosławieństwem. Poczułam ciepło w klatce piersiowej na dźwięk jego imienia. Minął niemal tydzień odkąd go widziałam i nie mogłam się doczekać, aby go objąć. Ta odległość pomiędzy nami była ciężka, ale sprawiała, że naprawdę doceniałam czas, który byliśmy w stanie razem spędzać, nie wspominając już o wielu godzinach rozmów telefonicznych, które spędzaliśmy na poznawaniu się. Nadal nie skończyły nam się tematy do rozmów. - Wiem, mamo. Szaleję za nim. - Już to wiedziałam – wasza dwójka niezupełnie dobrze to ukrywa. Sposób w jaki patrzycie na siebie przez pokój, ten mimowolny, szeroki uśmiech na twojej twarzy, kiedy wypowiadam jego imię, to jak twoje serce nabrzmiewa, kiedy widzisz jak bawi się z dziewczynkami… to co was łączy to poważna sprawa. – Łzy wezbrały w jej oczach. - Nie doprowadzaj mnie do płaczu, bo zniszczę makijaż. – Pomachałam dłonią przed oczami, zdeterminowana, aby pozostały suche. – To takie dziwne, weszłam w tę więź między nami, zdeterminowana, aby nie zmienić tego w nic poważnego, ale nie sądzę że jeszcze chcę aby tak było. Oceniłam go. Na podstawie tego co robi w życiu założyłam, że nie był zdolny do bycia dobrym

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

facetem, rodzinnym facetem. Raz za razem udowadnia, że się myliłam. Lubię go, mamo. Bardzo go lubię. - Podoba mi się, jak to brzmi. – Schrypnięty głos za mną postawił w ogniu każdy nerw w moim ciele. Kiedy się odwróciłam, oddech zamarł mi w gardle. Wow. Brody wyglądał, jakby właśnie wyszedł z katalogu Armaniego. Opierał się o ścianę, z jedną ręką za plecami, a drugą trzymał klapę marynarki. Czarny smoking, który miał na sobie, idealnie pasował do jego ciała, akcentując każdy szczegół, od szerokich ramion, po szczupłą talie. Jego zwykle nieokiełznane, krótkie loki były zaczesane do tyłu, a twarz miał gładko ogoloną. Brody był tym szalonym, macho, profesjonalnym sportowcem, ale dzisiaj, z łatwością mógł ujść za modela. - Wow. Wyglądasz świetnie, o wiele lepiej niż świetnie. Zostawiłeś „świetnie” tak daleko z tyłu, że nawet nie możesz już go dostrzec. – Byłam zdenerwowana i paplałam. Nie mogłam nawet wymyślić słowa, które oddałoby to, jak niesamowicie wyglądał. - Ty… moja dziewczyno, zapierasz dech w piersi. – Zrobił krok w moją stronę, ujawniając, że w ręce którą miał za plecami trzymał tuzin idealnych, czerwonych róż. Kiedy do mnie dotarł, uniósł moją dłoń do ust i delikatnie musnął ją wargami. – Kiedy wejdziemy do pokoju, to zawstydzisz każdą inną kobietę. Jakim jestem szczęściarzem, że będę cię miał przy boku? Mama ponownie pociągnęła nosem, kiedy Piper weszła z rozmachem do kuchni. - Mamo, chodź i zobacz ten samochód. To najdłuższy jaki kiedykolwiek widziałam! - Co? – Spojrzałam skołowana na Brody’ego. – O czym ona mówi? Brody wzruszył nonszalancko ramionami i przechylił głowę na bok. - Limuzyna. - Wynająłeś limuzynę?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Chciałem dziś wieczorem poświęcić ci pełną uwagę, nie chciałem się przejmować prowadzeniem samochodu. Chodź. – Wziął mnie za rękę i pociągnął do drzwi. - Miałabyś coś przeciwko, aby włożyć je za mnie do wody? – Wychodząc z kuchni podałam kwiaty mamie, śmiejąc się z małego logo „Pokręconego Płatka” na plastikowej owijce. Znając Alexę, przekopała się przez wiele róż, aby wybrać dla mnie te idealne. Dziewczynki stały w pokoju na przodzie z buziami przyklejonymi do szyby, kiedy patrzyły na limuzynę. - Dziewczyny, chcecie się szybko przejechać? - Jej! – Piszczały i skakały w górę i w dół tak, jakby kupił im po kucyku. Otworzył drzwi i odsunął się, czekając aż nasza trójka wyjdzie. Kiedy dziewczynki były na tarasie, puściły się sprintem przez ogród, jak podczas biegu olimpijskiego, zmierzając ku mecie. - Spokojnie – powiedziałam tonem mojej mamy, kiedy podeszłam za nimi. – Usiądziemy tam ładnie, nie niszcząc, ani nie rujnując niczego. Rozumiecie? Nie usłyszały ani słowa z tego co powiedziałam, ale i tak przytaknęły, kiedy otworzyłam drzwi i wspięły się do środka. Kiedy już siedziały, pochyliłam się aby wejść, ale zatrzymałam się widząc płatki róż rozrzucone na podłodze. Usiadłam naprzeciwko Lucy i Piper i spojrzałam przepraszająco na Brody’ego, kiedy do mnie dołączył, wiedząc, że nie tak chciał rozpocząć tę noc. Zbył to wzruszeniem ramion i posłał mi uśmiech, który mógł sprawić, że znikną wszelkie moje problemy. - Chciałem, żebyś dzisiaj czuła się jak księżniczka. – Skinął w stronę dziewczynek, które z podekscytowaniem wciskały każdy przycisk i kręciły każdą korbką jaką mogły znaleźć. – Teraz mam trzy księżniczki. – Pochylił się, aby pocałować mnie w czoło, ale skończyłam z ukrywaniem się przed dziewczynkami. Owinęłam rękę z tyłu jego szyi i nakierowała jego usta na moje, spotykając się z nimi w słodkim, wspaniałym pocałunku. Bez języczka – nie paliłam się, aby już uczyć tego dziewczynek.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Brody poprosił szofera, aby przez kolejne dziesięć minut pojeździł w górę i w dół drogi. Dziewczynki albo nie zauważyły, albo nie obchodziło ich, że zataczamy duże okręgi, były zbyt zafascynowane telewizorem w samochodzie, następnie radiem i w końcu lodówką, w której odkryły butelkę z wodą, którą po prostu musiały mieć. Wysadziliśmy dziewczynki i zostawiliśmy je z mamą, ruszając w drogę. Brody zsunął wieczko wbudowanej lodówki i wyciągnął szampana Cristal. - Dobrze, że nie znalazły tego co dobre – powiedział, mrugając do mnie, wyciągając dwa kieliszki i napełniając je. Wzięłam od niego kieliszek, kiedy nachylił się i miękko mnie pocałował. - Za noc, której nigdy nie zapomnimy. Nigdy nie wypowiedziano bardziej prawdziwych słów. Nasza limuzyna zatrzymała się przy krawężniku Prescott Pavilon i byłam zszokowana chaotyczna sceną, która zawierała kosztowne samochody, ochroniarzy i fotografów. - To jest kolacja charytatywna? – zapytałam, wyglądając z niedowierzaniem przez okno. Nie wiem co spodziewałam się zobaczyć, ale zdecydowanie nie to. - Yep, to jest to. – Ścisnął mi rękę. – Gotowa? Ktoś z obsługi, ubrany w białą koszule, czarny krawat i spodnie podszedł pospiesznie, aby otworzyć nam drzwi. Zanim chwyciłam dłoń młodego mężczyzny i wysiadłam, spojrzałam na Brody’ego, aby zobaczyć czy był tak samo zdenerwowany jak ja. Spokojnie zapiął marynarkę i mrugnął do mnie. - Chodźmy. Wysiadłam i odsunęłam się, aby Brody mógł wyjść. - To był ładny widok – wyszeptał mi do ucha. Zaoferował mi ramię, a ja natychmiast przełożyłam przez nie rękę, uśmiechając się do niego. Przeszliśmy kilka schodów, kiedy głowy zaczęły się odwracać w naszą stronę; ludzie zaczęli szeptać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Brody, ludzie się gapią. – wyszeptałam, pochylając się do niego. - Wiem. Jest okej. Przejdziemy po czerwonym dywanie i wejdziemy prosto do środka. Jeszcze tylko kilka minut. - Czerwony dywan? – Głos załamał mi się w panice. – Nie powiedziałeś mi o tym. - Oddychaj. – Sięgnął i ścisnął pokrzepiająco moją dłoń. – Nie chciałem żebyś świrowała. - Cóż, nieźle wyszło, prawda? Przestał iść i przyciągnął mnie do siebie. - Nie chcesz tego robić? Jeśli wolisz, to mogę pójść sam i spotkać się z tobą w środku? Chcę pójść z tobą, ale nie będę cię zmuszał. Strach kłębił mi się w żołądku, nokautując wszystko na swojej drodze, kiedy wirował i wzrastał jak trąba powietrzna w czasie gorącego lata. Miesiąc temu największą do podjęcia decyzją w moim życiu było to, na jaki odcień różu pomalować paznokcie Piper i Lucy, a teraz muszę zdecydować, czy przejść po czerwonym dywanie czy nie, na charytatywnej kolacji drużyny hokejowej mojego chłopaka. To nie samo przejście sprawiało, że byłam zdenerwowana, ta część była prosta – stawianie nogi przed nogą. To gapiący się, szepczący i wskazujący na nas ludzie powodowali, że chciałam wyleźć z własnej skóry. Spojrzałam w kojące, zielone oczy Brody’ego, który przygryzał wargę, czekając cierpliwie na moją odpowiedź. Byłam dumna z tego, że jestem jego dziewczyną i chciałam, aby o tym wiedział. Tak czy siak, ludzie wkrótce dojdą do tego kim byłam. Równie dobrze mogę szybko zerwać ten plaster, prawda? - Zróbmy to – powiedziałam, stając na palcach i wyciskając pocałunek prosto na jego pięknych ustach. Chwycił w dłoń tył mojej głowy i przytrzymał mnie tak, przedłużając pocałunek, aż w końcu oparł czoło na moim. - Zadziwiasz. Mnie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Nie miałam czasu aby powiedzieć mu, że on zadziwiał mnie bardziej zanim wziął mnie za rękę i zamienił się w „Super gwiazdę sportu”, ściskając z pewnością siebie dłonie innych ludzi i przechodząc przez tłum. Czerwony dywan był przytłaczający, duszący. Flesze błyskały mi prosto w twarz, setki z nich powodowały, że mrugałam tak szybko, że byłabym zdziwiona, gdybym choć na jednym zdjęciu miała otwarte oczy. Serce waliło mi tak szybko jak nigdy, i jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie od pobiegnięcia z powrotem do limuzyny i zabarykadowaniem się w środku była ciepła dłoń Brody’ego, spoczywająca komfortowo na moim krzyżu. Brody! Brody, tutaj! Brody! Reporterzy byli piraniami, błagającymi o jego uwagę, kiedy szliśmy przed siebie, zatrzymując się co pięć minut, aby zrobiono nam zdjęcie. - Brody Murphy, kim jest twoja randka? – Przekrzykiwali się jeden przez drugiego. – Czy to twoja nowa dziewczyna? - Ona jest moją jedyną dziewczyną – odkrzyknął z czarującym uśmiechem przyklejonym do twarzy, aby zaspokoić szaleństwo. - Poznamy jej imię? - Wkrótce, wkrótce. Jednak dziś chodzi o dzieciaki, nie sądzicie? – Podszedł i podpisał kilka autografów, zrobił parę zdjęć i tłum nieco się uspokoił. Pożegnał się i zaprowadził nas do środka. Przeszliśmy jeszcze kilka kroków aby spotkać się z ludźmi w foyer, a następnie skierowaliśmy się do sali balowej. Och mój Boże. Pomieszczenie było wypełnione łagodnym, nie dającym się pomylić zapachem róż. Każdy stół udekorowany był drogimi, srebrnymi oraz białymi obrusami, a blaty oświetlała taka ilość świec, aby nadać pomieszczeniu romantycznej poświaty. Kelnerzy w czarnych smokingach przechadzali się od osoby do osoby, balansując solidnymi, srebrnymi tacami pełnymi obco wyglądającego jedzenia. Barmani serwowali jasne, mdło wyglądające drinki. Osobiście, lubiłam pić mój alkohol z butelek z brązowego szkła.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kiedy tak stałam, całkowicie oszołomiona, przyswajając całą tę piękną scenerię pomieszczenia nie zauważyłam nawet, że Andy do nas podszedł. Odwróciłam się, kiedy wymieniali z Brodym ten dziwny, męski uścisk. Natychmiast spanikowałam i zerknęłam, aby zobaczyć czy ktoś za nim stał. Nie ktoś – Blaire. - Nie ma jej ze mną – powiedział Andy, odwracając się do mnie. Policzki zarumieniły mi się z zażenowania, że zostałam przyłapana na szukaniu jej. Pochylił się i delikatnie pocałował mnie w policzek. - Tak właściwie to chciała przyjść i cię przeprosić, ale powiedziałem jej, że przez całą noc ma trzymać się od ciebie z daleka. Nie chcę aby w ogóle na ciebie patrzyła. I to nie ma nic wspólnego z kontraktem Brody’ego, to dlatego, że jesteś dziewczyną, która sprawiła, że mój najlepszy przyjaciel jest tak szczęśliwy, jaki nie był od czasu kiedy miał dwadzieścia jeden lat i zaczął grać profesjonalnie. – Mały uśmiech uformował się na jego ustach i nie mogłam się powstrzymać, uśmiechając się do niego szeroko w odpowiedzi. - Doceniam to, Andy. Dziękuję. - Tak bardzo mi przykro za to, jak się zachowała. Nie zasłużyłaś na to. To się więcej nie wydarzy, obiecuję. Brody ponownie wyciągnął do niego dłoń i uścisnęli się, okazując sobie wzajemny szacunek. Odwrócił się i odszedł, a ja wypuściłam oddech, który nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymywałam. - Z tobą okej? – Brody wyglądał na zdenerwowanego. Wezbrał we mnie niewielki śmiech z powodu ironii tego, że ta interakcja wywołała jego nerwowość, ale horda ludzi na zewnątrz, którzy wołali jego imię i łapali go w szpony, to nie było dla niego nic wielkiego. - Ze mną dobrze. – Uśmiechnęłam się do niego promiennie. – Ze mną bardzo dobrze. - Znajdźmy nasze miejsca, a potem drinka, hm?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Niesamowicie się bawiłam… kolacja była nie z tej ziemi, ludzie siedzący przy naszym stoliku byli niesamowici, a Brody nie mógł oderwać ode mnie rąk, ani ust. Czułam się ja Kopciuszek. - Pójdę skorzystać z łazienki, zaraz wracam, okej? Brody wstał uprzejmie, kiedy odchodziłam od stolika. Dina, żona innego hokeisty podniosła się i powiedziała, że pójdzie ze mną. Gadałyśmy o tym, jak wygląda hokejowe życie kiedy zaczyna się sezon, i naprawdę mnie uspokoiła. Jej życie nie różniło się znacząco od życia innych kobiet, których mężowie podróżują po świecie. - Tak się cieszę, że porozmawiałyśmy. Naprawdę mnie uspokoiłaś. - Oczywiście! Jesteś taka słodka. Brody ma szczęście, że cię ma – powiedziała, nakładając szminkę. – Idziesz? - Będę zaraz za tobą… zadzwonię do mamy i sprawdzę co u dziewczynek. Uśmiechnęła się i wychodząc uścisnęła mi dłoń. - Żona hokeisty? Naprawdę uważasz, że będziesz żoną hokeisty? – wyrechotał boleśnie znajomy głos, kiedy wybierałam numer mamy. W żołądku mi się przewróciło, kiedy Blaire wypełzła z jednej z kabin. – Cześć Kacie. Strasznie miło znów cię widzieć. - Cześć Blaire – powiedziałam, wsadzając telefon ponownie do torebki. – Do zobaczenia. - Dokąd idziesz? Chciałam trochę dłużej z tobą porozmawiać. – Jej ton ociekał nieszczerością, kiedy sprawdzała swój wygląd w lustrze. – Nigdy nie skończyłyśmy naszej rozmowy sprzed kilku tygodni, ponieważ twój dupkowaty chłopak tak niegrzecznie nam przerwał. Musicie sobie ze mnie jaja robić. Nie brzmi na bardzo skruszoną. O czym do cholery mówił Andy? - On nie jest dupkiem, Blaire, a ja nie zamierzam tutaj stać…

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och, będziesz tu stała, inaczej już byś wyszła. – Odwróciła się i spojrzała na mnie z jadem w oczach. – Przyznaj to, chcesz wiedzieć o Brodym wszystko co wiem, ponieważ prawda jest taka, że sama ledwo go znasz. Stałam zmrożona, jak zwierzę złapane w jej sieć, ale tym razem czułam się silniejsza. Może nie potrafiłam zmusić nóg do poruszenia, ale usta zdecydowanie tak. - Wiesz co, Blaire? Myślę, że to ty nie znasz Brody’ego. Odrzuciła do tyłu głowę pełną gęstych, blond włosów i roześmiała się. - Powiedział ci wszystko o Kendall? Położyłam rękę na biodrze i wypięłam je w bok. - Właściwie to tak, powiedział. - Och naprawdę? – Wyprostowała się i uśmiechnęła do mnie ironicznie. – Powiedział ci, że widział ją w zeszły weekend? W moim, już niespokojnym żołądku, wezbrała żółć. Robiłam wdech przez nos i wypuszczałam ustami, robiłam co mogłam aby utrzymać w brzuchu kolację, ponieważ nie chciałam, aby wiedziała, że dostawała się do mnie… znowu. Czy ona kłamie? Musi kłamać. Nie spotkałby się z nią ponownie, prawda? Nie po tym jak my… - Nie wierzę w ani jedno, cholerne słowo które mówisz, Blaire. - Okej – powiedziała, wyciągając telefon i wcisnęła kilka guzików. – Udowodnię ci to, księżniczko. - Nie mam czasu na twoje bzdury. Czeka na mnie moja randka. – Odwróciłam się aby wyjść, ale to jej nie powstrzymało. - Śmiało, używaj póki możesz, to tylko kwestia czasu zanim ciebie również odrzuci na bok – gruchała. Boże, ta wstrętna kobieta wie jak naciskać moje przyciski. - Nie wiesz o czym do cholery mówisz – fuknęłam, odwracając się.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Oczywiście, że wiem, Kacie. Widziałam to u niego setki razy. Lubi dziewczynę i przyprowadza ją z sobą ciągle przez kilka tygodni. Tak szybko, jak ma jej dość, to rzucą ją i przechodzi do następnej. – Odwróciła się w stronę lustra i zmierzwiła włosy. Miałam dość. Nic co bym powiedziała nie przebiłoby się przez jej kamienną powierzchowność, a kłócąc się marnowałam jedynie oddech. Podeszłam do drzwi i prawie przez nie przepadłam, kiedy pociągnięciem zostały otworzone z drugiej strony. - Przepraszam – wymamrotałam, usiłując odzyskać równowagę. - Nie ma problemu – powiedziała do mnie dziewczyna z pięknymi, ciemnymi lokami i jasnymi niebieskawo-fioletowymi oczami. Niebieskawo. Fioletowe. Oczy. - Ty musisz być Kacie? Blaire tak dużo mi o tobie opowiadała. – Uśmiechnęła się, ukazując rzędy białych zębów. – Jestem Kendall. Szarpnęłam się dookoła, stając twarzą do Blaire, która podeszła za mnie. - Co do cholery? - Napisała do mnie i poprosiła, abym przyszła cię poznać – odpowiedziała za nią Kendall. – Powiedziała, że miałaś kilka pytań odnośnie Brody’ego i zeszłego weekendu. - Nie mam żadnych pytań. – Wzrosła we mnie złość i sączyła się przez moje pory, kiedy piorunowałem je wzrokiem. – Obie jesteście nienormalne. - Uspokój się, królowo dramatu. Chciałam tylko aby potwierdziła, że naprawdę widziała się z nim w zeszły weekend. Prawda, Kendall? - Mhmm – wymruczała. – On jest takim słodziakiem, i świetnie całuje. - Spójrz prawdzie w oczy dziewczyno. Jesteś niczym więcej, jak letnim romansem – wysyczała mi do ucha Blaire. – Jedyną rzeczą jaką kiedykolwiek naprawdę będzie kochał, jest hokej. Kiedy zacznie się sezon, pozostaniesz tylko cieniem we wstecznym lusterku, wypłakując się do podróbki dizajnerskiej torebki. On ruszy naprzód… a ty będziesz mogła w pełni się skupić na robieniu naleśników z twoimi dziewczynkami.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Przepchnęłam się obok nich i skierowałam się prosto do wyjścia ewakuacyjnego po drugiej stronie sali balowej. Potrzebowałam przestrzeni. Będąc już na zewnątrz, łapałam chłodne, rześkie powietrze tak szybko, jak mogłam, błagając, aby puls zwolnił mi do normalnego tempa. Co ja mam niby teraz zrobić? Mogłam wpaść na salę, wrzeszcząc na Brody’ego jak nienormalna, narobić wstydu nam obojgu i tym samym sprawić, że Blaire i Kendall będą piszczały z radości. Albo… mogłam skulić ogon i poczekać. Poczekać, aż będziemy sami. Poczekać, aż będę miała czas, aby przemyśleć to, co powiedziała mi Blaire. Poczekać, aż będę mogła zdystansować się od niego emocjonalnie, na tyle, aby to wszystko tak bardzo nie bolało. Właśnie to zrobię. Poczekam.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 30

Brody

- Wszystko okej? – Wstałem, kiedy Kacie podeszła do stołu. – Długo cię nie było. - Ze mną… dobrze – zająknęła się, dołączając do tego najbardziej sztuczny uśmiech jaki w życiu widziałem na jej idealnej twarzy. - Co się dzieje? - Nic. - Poszedłem cię szukać i wpadłem na Blaire. Powiedziała, że rozmawiałyście w łazience. Co ona ci powiedziała? - Nic. Potrzebowałam tylko zażyć trochę świeżego powietrza. Ze mną dobrze. - Okej. – Sięgnąłem po jej dłoń, ale w chwili kiedy ją dotknąłem, napięła się. Znów padło to cholerne słowo. Dobrze.

Jakoś przebrnęliśmy przez deser, ledwo rozmawiając. Wydawało się, że celowo mnie ignorowała i gawędziła z Diną, która siedziała po jej drugiej stronie, podczas gdy ja rozmawiałem bez przekonania z innymi kolegami z drużyny.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Dyrektor fundacji Wild Kids wykonał pożegnalną mowę i tłum zaczął się przerzedzać. - Chcesz trochę tutaj zostać i wypić kolejnego drinka? – zapytałem Kacie, mając nadzieję że odmówi, abym mógł ją stąd zabrać i zedrzeć z niej tę sukienkę zębami. - Niee, jestem naprawdę zmęczona – odpowiedziała sucho. - Okej, cóż, w takim razie może ucieszyć cię niespodzianka jaką dla ciebie mam. Kiedy się we mnie wpatrywała, przez twarz przemknęło jej zmieszanie. - Rozmawiałem wcześniej z twoją mamą na temat tego czy zajmie się dziewczynkami przez całą noc i zarezerwowałem nam pokój w hotelu po przeciwnej stronie ulicy. Właściwie to apartament. - Och. – Jej twarzy nie dało się odczytać. – Miałbyś coś przeciwko jeśli nie zostaniemy? Jestem naprawdę zmęczona i chcę spać we własnym łóżku. Rozczarowanie ciążyło mi na ramionach. Wiedziałem, że w jej głowie działo się coś więcej niż tylko zmęczenie. - Kacie, co się dzieje? Zachowujesz się zupełnie inaczej. - Nic, ta noc była po prostu nieco przytłaczająca. – Uśmiechnęła się z napięciem. – To było tylko kolejne przypomnienie tego, jak rażąco różnią się nasze życia, Brody. - Okej, ale dlaczego to jest coś złego? Przełknęła i myślała przez chwilę. - Mam tylko sporo do przemyślenia. - Nie rozumiem. Myślałem, że nie miałaś nic przeciwko różnicom i że powoli będziemy pracowali nad tym, aby pomieszać nasze życia. Zadzwonił jej telefon i wyciągnęła go z torebki. - To mama, zaraz wracam – powiedziała i odeszła, żeby porozmawiać. Co do cholery wydarzyło się w tej łazience? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Blaire – krzyknąłem, podchodząc do tej blond idiotki. Odwróciła się i spiorunowała mnie wzrokiem. - Tak, gnojku. - Coś ty powiedziała Kacie? Dziwnie się zachowuje. - Nic, poprawiłyśmy makijaż i pogawędziłyśmy o tym, jak smakowita była kolacja. – Pogarda przecięła jej twarz. – Może wreszcie zdała sobie sprawę jakim jesteś frajerem i zdecydowała się odejść póki jeszcze może. Andy ją szturchnął i pokręcił głową. - Pamiętaj o tym co ci powiedziałem… - ostrzegłem. – Jeśli się dowiem, że znów zachowałaś się wobec niej jak suka, to będziesz jeździła Kią, zamiast Range Roverem. Odwróciłem się, aby pójść i poszukać Kacie, kiedy fuknęła za mną: - Nie groź mi, fiucie. Nie odwracając się, krzyknąłem przez ramię: - To obietnica.

Limuzyna nas podrzuciła i zanim zdążyłem rozważyć zamknięcie jej w niej i zmuszenie do tego, aby ponownie ze mną porozmawiała, Kacie szybko z niej wyszła. Kiedy weszliśmy do środka, jej olewające zachowanie nadal trwało. Próbowała od razu pobiec do łóżka, ale złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem w ramiona. Natychmiast zrelaksowała się przy mojej piersi, niemal jakby mój uścisk był ulgą. Trzymałem ją mocno, mając nadzieję, że się otworzy i powie mi co się naprawdę działo, ale tak długo jak się nie odsuwała, będę trzymał ją ile tylko chciała. Brodę oparłem na czubku jej głowy i głaskałem palcami jej włosy. Kiedy się nie odsunęła, przesunąłem dłońmi delikatnie w górę i w dół jej nagich rąk, uśmiechając się lekko, kiedy na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Uniosła głowę i spojrzała na mnie; coś się zmieniło w jej normalnie błyszczących, zielonych oczach.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Smutek. W tej chwili miałem nowy cel, aby zabrać jej smutek. Włożyłem jej palec pod brodę i uniosłem wyżej jej twarz. Przesunąłem koniuszkiem nosa po jej, badając grunt, aby zobaczyć, czy mnie odepchnie. - Pójdę ucałować dziewczynki na dobranoc, a potem do łóżka. Słowa wyszły z jej ust, ale nie poruszyła się. Energia elektryczna pomiędzy nami wychodziła poza skalę. Graliśmy w emocjonalną grę, czekając aby dowiedzieć się kto pierwszy się poruszy. - Mogę iść z tobą? – zapytałem cicho. Wciągnęła nierówny oddech. - Brody, jesteśmy w moim domu. Mówiłam ci, że nie chcę aby dziewczynki się dowiedziały. - Czy to jest prawdziwy powód tego, że nie chcesz abym z tobą szedł? - Tak.

Nie za dużo spałem. Ciągle odtwarzałem wydarzenia z tej nocy, szukając czegoś, co mogło wywołać u niej to zachowanie. Czy Dina powiedziała coś o tym, że życie z hokeistą jest ciężkie? To dlatego teraz ma wątpliwości? Diesel obudził mnie wcześnie, aby wyjść na zewnątrz. Kiedy skończył załatwiać swoje sprawy, nie spieszyło mi się aby wracać na kanapę, więc zdecydowałem się zrelaksować na tarasie, wychodzącym na jezioro. Tak szybko jak usiadłem, Diesel zwinął się w kulkę i poszedł ponownie spać. - Niezły z ciebie towarzysz. – Spojrzałem na niego gniewnie, kiedy zerknął na mnie jednym okiem. Właśnie kiedy moje ciało się zrelaksowało i zaczynałem odpływać w sen, otworzyły się francuskie drzwi, płosząc mnie. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Sophie zatrzymała się widząc, że podskoczyłem. - Przepraszam, spałeś? - Nie, nie, jest okej. Możesz wyjść. – Usiadłem prosto i przesunąłem dłońmi przez włosy. Diesel podszedł i obwąchał jej nogę, kiedy usiadła na krześle obok mnie i natychmiast położył się u jej stóp. - Brody, Kacie jest uszkodzona. Spojrzałem na nią, ale nie chciałem zakłócać jej toru myśli, więc nic nie powiedziałem. - Kiedy jej ojciec powiedział mi, że chciał rozwodu, to rozwiódł się również z Kacie. Nie wiem czy tego chciał, czy po tym wszystkim był po prostu zbyt zażenowany, aby spojrzeć jej w oczy. Tak czy siak, ruszył naprzód ze swoim życiem i doczekał się kilkorga dzieci z tamtą kobietą, pozostawiając Kacie, która zastanawiała się co zrobiła źle. Odebrała to bardzo osobiście, obwiniając się o ich nieudane relacje. Wzięła głęboki oddech, wpatrując się w jezioro. - Kilka razy usiłowała się z nim skontaktować, ale nigdy nie oddzwonił, aż w końcu zmienił numer. To był wielki cios dla jej pewności siebie. Zajęło jej to trochę czasu, ale w końcu odpuściła. Bolała mnie klatka piersiowa. Nie mogłem sobie wyobrazić bólu wywołanego odepchnięciem przez jednego z rodziców, ludzi, którzy mieli cię kochać bezwarunkowo przez całe życie. - Mniej więcej w tym samym czasie kiedy pogodziła się z porzuceniem przez ojca, poznała Zacha. Powiedziała ci o nim dużo? - Nie bardzo. Wiem że odszedł, a ona od tamtego czasu z nim nie rozmawiała. - Poznali się w liceum i od razu ją do niego ciągnęło. Byli głupimi nastolatkami i robili głupie rzeczy. Potem zaszła w ciążę. Słuchanie o Kacie i Zachu było do dupy, ale to był największy wgląd w jej przeszłość jaki kiedykolwiek miałem. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nigdy go nie lubiłam; coś w tym jego aroganckim zachowaniu mnie niepokoiło. Nazwij to intuicją matki czy czymkolwiek, ale wiedziałam, że to nie przetrwa. Jednak Kacie była cholernie zdeterminowana aby utrzymać tę rodzinę i aby dać dziewczynkom to, czego ona nigdy nie miała. Ojca. To było na tydzień przed pierwszymi urodzinami dziewczynek, kiedy wróciła do domu po pracy, a z dziećmi siedziała nowa niania. Na blacie leżała dla niej notatka od Zacha. Zasadniczo powiedział tylko, przepraszam i dał nogę. - Zostawił jej list? Zakpiła: - Ciężko zakwalifikować to jako list. Nabazgrał szybkie „do zobaczenia” z tyłu paragonu i odszedł. To było to. Od tamtej pory z nim nie rozmawiała. Wpatrywała się we mnie, jej oczy miały ten sam odcień zieleni co Kacie, ale oczy Sophie były starsze, mądrzejsze. - Nie powinnam ci tego mówić – Kacie by mnie zabiła gdyby się dowiedziała – ale wiem, że czuje do ciebie coś, czego nie czuła od dawna. Wiem także, że panikuje kiedy tak się czuje i ucieka. Rozwinęła to nastawienie względem mężczyzn, które mówi „zrozum ich zanim oni zrozumieją mnie”. Lubię cię, Brody, bardzo cię lubię i myślę że jesteś szczerym facetem. Chciałam tylko abyś to o niej wiedział, ponieważ domyślam się, że ona nigdy ci o tym nie powie. – Uśmiechnęła się smutno, jakby się bała, że ja również dam nogę. - Doceniam, że mi to wszystko powiedziałaś, Sophia. Ostatniej nocy dziwnie się przy mnie zachowywała. Milion razy zapytałem ją co się stało. Powtarzała ciągle, że ma wiele na głowie i że ślub Lauren ją stresuje. Sophia wstała, weszła do domu, a ja poszedłem za nią. - Daj jej czas, Brody. Pozwól jej rozpracować to sobie w głowie. Obiecuję, że jest tego warta. Nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek. - To już wiem, Sophia.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 31

Kacie

- Poznałaś Kendall? – Lauren opadła szczęka, a twarz Alexy niewiele się różniła. - Yep. – Westchnęłam. – Prawie padłam jej do stóp, dosłownie. - Co ona tam w ogóle do cholery robiła? – docięła Alexa. - Miała wykupione wejściówki na cały sezon i najwyraźniej automatycznie zaprosili ją na kolację. – Sięgnęłam przez wyspę kuchenną i złapałam garść winogron. – Pearl też tam była. – Skierowałam uwagę na Lauren. – Ta kobieta od tortów, jest bardzo słodka. Lauren zagapiła się w przestrzeń, przetwarzając to, co właśnie im powiedziałam na temat imprezy charytatywnej i tego, że wpadłam na Blaire… znowu. Nie siedziałam całkowicie po cichu tak jak ostatnim razem, kiedy werbalnie mnie atakowała, ale nie byłam również tak silna, jak chciałabym być. Mózg pędził mi sto kilometrów na godzinę, zbyt zajęty myśleniem o tym, czym we mnie bluzgała i staraniami, aby nie zwymiotować. Czy naprawdę byłam jedynie letnim romansem? Brody wydawał się o wiele zbyt szczery na coś takiego. Na początku go odrzuciłam, ale zamiast się poddać i ruszyć do kolejnej dziewczyny, on wrócił i nakłonił mnie, abym zmieniła zdanie. Skoro tak bardzo pragnął Kendall, to po co ten cały trud? Dlaczego zwyczajnie do niej nie wrócił? - O czym tak rozmyślasz, Misiaczku? – Alexa patrzyła na mnie ze współczuciem.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- O niczym. – Próbowałam spreparować uśmiech, ale przy tej dwójce nie miało to sensu. Znały mnie lepiej niż ktokolwiek, czego dowodem były gniewne spojrzenia, które posłały mi w odpowiedzi. Westchnęłam. - Po prostu nie mogę wyrzucić z głowy tego co mi powiedziała, tego o letnim romansie. – Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową. – Weszłam w to wszystko usiłując być ostrożną, ale Brody ma swoje sposoby, aby przedrzeć się przez moje ściany i sprawić, że czuję rzeczy, które nie byłam pewna czy jeszcze kiedyś poczuję. Zawsze myślałam, że pewnego dnia wyjdę za mąż i zakładałam, że będę szczęśliwa, ale z nim jest inaczej – jestem o wiele bardziej niż szczęśliwa. Sprawia, że się śmieję, że myślę, powoduje że pragnę… więcej od życia. Kiedy z nim przebywam, jestem całkowicie nim upojona i nic innego się nie liczy. Łzy uciekły z oczu Lauren, a Alexa zagapiła się na mnie z rozdziawioną buzią. - Och mój Boże… zakochałaś się – powiedziała stanowczo Alexa, podczas gdy Lauren szczerzyła się i potakiwała obok niej, ocierając oczy chusteczką. - Nie jestem. Jestem tylko skołowana – jęknęłam. – Usiłuję zdecydować czy zrezygnować, czy przeczekać. - Co ci mówi przeczucie? – zapytała Lauren. - Mówimy tutaj o Kacie, wiesz że zamierza uciec – docięła Alexa. - Co to niby miało znaczyć? – Spiorunowałam ją wzrokiem, nie podobał mi się jej oskarżycielski ton. - Właśnie to robisz, Kacie. Odkąd cię znam zawsze czekałaś aż wydarzy się najgorsze, w każdej sytuacji – powiedziała spokojnie. – Pogorszyło się to kiedy odszedł Zach. W minucie kiedy był za drzwiami, zamknęłaś się w sobie i teraz uciekasz w chwili, kiedy coś robi się prawdziwe. - To nieprawda! – Dłonie zaczęły mi drżeć, a ton głosu zrobił się głośniejszy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och naprawdę? – Uniosła brwi, wyzywając mnie. – Co takiego zrobił Brody, że spowodował, iż chcesz wyskoczyć z tego statku? Siedziałam po cichu, patrząc od Alexy do Lauren i mając nadzieję, że wkroczy i będzie mnie broniła, ale w tej kwestii wyraźnie była po stronie Alexy. - Dokładnie… nic – kontynuowała. – Pozwalasz, aby te dwie suki dostały ci się do głowy i to jest niedorzeczne. Mi się wydaje, że Kendall nadal pragnie Brody’ego, ale on wyraźnie się nią nie interesuje. Dlaczego do cholery miałabyś wierzyć tym dwóm tanim dziwkom, a nie jemu? Lauren przeniosła spojrzenie na Alexę. - Czy ty właśnie powiedziałaś „tanie dziwki”? - Nie wiem. – Zignorowałam Lauren, bawiąc się srebrnym łańcuszkiem. - Wiesz, ale nie chcesz tego powiedzieć, więc ja to zrobię. Boisz się. – Przechyliła głowę na bok i czekała, aż będę się sprzeczać, ale nie mogłam. – Będę kontynuowała… boisz się, ponieważ nie planowałaś tego, ale zakochałaś się w tym facecie, do szaleństwa. Jesteś w nim zakochana i to jest dobra rzecz, Kacie, ale ty tego tak nie postrzegasz. - Ona ma rację. – W końcu odezwała się Lauren. – To jest dobra rzecz. Brody wygląda na świetnego faceta, a co więcej, wydaje się tak samo szaleć za tobą, jak ty za nim. Dlaczego miałabyś to kończyć? - Ponieważ myśli, że jest go niewarta. Szarpnęłam głową w stronę Alexy, a łzy kłuły mnie w kącikach oczu. - Myślisz, że jeśli twój tata odszedł, a później również Zach, to i Brody odejdzie, a to niekoniecznie jest prawda. – Alexa obeszła wyspę i chwyciła mnie za ręce, patrząc mi prosto w oczy. – Czy poślubisz tego faceta? Kto to wie? Ale nie możesz ciągle odpychać ludzi, ponieważ za bardzo się boisz zostać ponownie zraniona. - Zach był fiutem, Kacie. – Niebieskie oczy Lauren lśniły, ale były pełne miłości. – To dlaczego odszedł, to jego problem, nie twój. Ty nie zrobiłaś nic złego. Tak samo było z twoim tatą. Przestań myśleć, że to twoja wina.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Przewróciło mi się w żołądku, ta rozmowa, to było zbyt wiele. Potrzebowałam powietrza. Wyrwałam ręce z uścisku Alexy i pospiesznie podeszłam do francuskich drzwi z tyłu domu. - Znowu uciekasz? – zawołała za mną Alexa, zatrzymując mnie wpół kroku. – Nie podoba ci się to co słyszysz, więc uciekasz? Ani trochę nie jestem zaskoczona. Dokładnie o tym mówimy, Kacie. Przestań uciekać! Kolana mi się ugięły i opadłam na kanapę, przyciągając dłonie do twarzy i płacząc. Mocno. Lauren szybko do mnie podeszła, wciągając mnie w mocny uścisk. - Wystarczy Lex, ona rozumie. - Nie sądzę, że rozumie, Lauren. Zamierza zaprzepaścić pierwszą dobrą rzecz, która pojawiła się w jej życiu od bardzo dawna – i z powodu czego? Z powodu Blaire? Jej ojca? Zacha? Przez szloch ledwo słyszałam jej słowa. - Było tak ciężko Lauren – lamentowałam w jej ramionach. – Nie wiem dlaczego odszedł; nie wiem co zrobiłam. Walczyłam jak cholera, ale nie mogłam utrzymać mojej rodziny razem. To mnie przewróciło do góry nogami. Nie mogę znowu tego zrobić, nie z Brodym. Usiadłam prosto i otarłam oczy rękawem bluzy, ani trochę nie przejmując się tym, że wyglądałam jak zdziczałe zwierzę. - Proszę. – Podeszła Alexa i podała mi chusteczkę. - Wiem, że masz rację, Lex – wymamrotałam, kiedy już się uspokoiłam. – Wiem że uciekam, ale nie wiem co innego robić. – Łzy nadal spływały mi po twarzy, kiedy desperacko przeszukiwałam ich twarze, szukając odpowiedzi. - A co jeśli zostaniesz? – zapytała słodko Lauren, sięgając, aby odsunąć mi z twarzy potargane włosy. - Co jeśli mnie zostawi? – zapytałam na głos, pomimo tego, że wypowiedzenie tych słów bolało jak cholera.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Alexa usiadła po drugiej stronie i objęła mnie w pasie. - Wtedy obrzucimy jajkami jego dom. Niewielki śmiech wezbrał mi w brzuchu, budując się powoli, aż nie mogłam go już dłużej powstrzymywać. - Ma mieszkanie, z ochroną. – Pociągnęłam nosem. - Są sposoby na obejście ochrony, zostaw to mnie. – Alexa zatrzepotała do mnie rzęsami i posłała mi przesłodzony uśmiech. – Ale… dlaczego martwimy się o to, co się jeszcze nie wydarzyło? - Ponieważ ona żyje na Katastrofalnym Urwisku – powiedziała nonszalancko Lauren. Obie z Alexą odwróciłyśmy się w jej stronę. - Że co? – zapytała Lex. - Katastrofalne Urwisko – powtórzyła. – Tommy i ja dowiedzieliśmy się o tym w poradni. Zasadniczo oznacza to, że zawsze jesteś na krawędzi, czekając, aż wydarzy się najgorsze, co może się stać, choć bardzo prawdopodobne, że do tego nie dojdzie. - Och mój Boże… trafiła w sedno, Kacie. To dokładnie ty! – Alexa miała szeroko otworzone oczy. – Z tym wyjątkiem, że ty nie tylko wisisz na krawędzi urwiska, ale budujesz tam pieprzony dom! - Chwila… - Skierowałam uwagę ponownie do Lauren. – Dlaczego ty i Tommy chodzicie do poradni? Wasza dwójka stanowi najbardziej normalną parę jaką znam… bez obrazy, Lex. - Spoko, to prawda. – Uśmiechnęła się ironicznie. - To poradnia przedmałżeńska. Lubimy tam chodzić i dyskutować o różnych rzeczach, więc będziemy kontynuowali nawet po ślubie. - Okej, czy możemy przez chwilę pogadać o ślubie, proszę? – Usiadłam prosto i odchrząknęłam: - Zostało nam tylko kilka dni, póki co, wystarczy moich problemów. Obmyślmy co jeszcze musimy zrobić.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Reszta wieczoru była pełna pizzy, nachosów i gadania… najlepszy improwizowany wieczór panieński na świecie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 32

Brody

Dziś był wielki dzień. Nie mój, ale Lauren i Tommy’ego. Wcześnie wstałem, biegając po mieszkaniu jak idiota i usiłując zebrać do kupy wszystkie moje rzeczy. Ostatnią noc miałem spędzić u Kacie, ale zadzwoniła w ostatniej chwili i powiedziała, że zdecydowała się zostać na noc w hotelu z Lauren i Alexą. Nie mogłem jej za to winić i normalnie nie przeszkadzałoby mi to, ale od kolacji dla Wild Kids była nieobecna i to wydawało się być tylko kolejną wymówką, aby się ze mną nie widzieć. Zwalała to na wesele i próby nadrobienia zaległości do szkoły, zanim rozpocznie się nowy semestr, ale coś wydawało się nie tak. Tak czy siak, cieszyłem się, że ją dziś zobaczę, a ona powiedziała, że nie może się doczekać, abym został u niej po weselu. Może doszukuję się w tym wszystkim zbyt wielu rzeczy. Kilka godzin później, kiedy zatrzymałem się na podjeździe zajazdu zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wiadomość, była od Kendall. K: Cześć nieznajomy, chciałabym z Tobą porozmawiać. Kolacja w przyszłym tygodniu? Skasowałem widomość, nie poświęcając jej drugiej myśli i zabrałem rzeczy z bagażnika. Wszedłem na przedni taras, zaskoczony kiedy zobaczyłem, że Lucy siedziała na wiklinowej kanapie z założonymi na kolanach rączkami.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Hej dzieciaku. Co się dzieje? – Podszedłem i usiadłem obok niej. Miała na sobie jasną, żółtą sukienkę, a jej normalnie proste, blond włosy były w połowie upięte tworząc luźne loki. - Powiedziałam mamie, że chciałam wyjść na zewnątrz, a ona powiedziała, że mam tutaj siedzieć i się nie ruszać. - Cóż, wyglądasz bardzo ładnie. - Idziesz na wesele? - Yep. - Będziesz tańczył z moją mamą? - Um, może. Czy nie będzie ci to przeszkadzało? Zmarszczyła swoje małe, blond brwi i przez chwilę o tym myślała. - Nie. Mama dużo się uśmiecha kiedy o tobie mówi. Myślę, że byłaby szczęśliwa tańcząc z tobą. Wyszczerzyłem się jak piętnastolatek, któremu kolega kolegi powiedział na stołówce, że dziewczyna w której się kochał odwzajemniała jego uczucie. - Hej Lucy? Spojrzała na mnie niewinnymi, głębokimi, brązowymi oczami i nagle ogarnęło mnie pragnienie chronienie Lucy, Piper i ich mamy. Nazwijcie to byciem macho, nazwijcie to zaborczością, ale ta trójka była moja i rozerwałbym na strzępy każdego, kto z nimi zadrze. - Myślisz, że z tobą również będę mógł zatańczyć? – zapytałem ją. Wielki uśmiech rozświetlił całą jej twarz. To był uśmiech jej mamy, ten ze zmarszczonym noskiem i w ogóle. Nie powiedziała „tak”, ale położyła głowę na mojej ręce i zachichotała, więc byłem całkiem pewien, że był to odpowiednik uśmiechniętej buźki z smsów jej mamy. - Lucyyyyy! Chodź tutaj, proszę. – Kilka minut później usłyszeliśmy krzyk Kacie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Wstaliśmy razem i przeszła przede mną przez drzwi. Wyszedłem zza rogu i zatrzymałem się. Kacie siedziała na stole w kuchni, plecami do mnie, kręcąc włosy Piper. Miała na sobie żółtą sukienkę bez ramiączek, trochę ciemniejszą niż te dziewczynek. Była zachwycając, jej sylwetka, kiedy siedziała na stole, zajmując się dziećmi była wizualnie przytłaczająca. - Przestań się ruszać, głuptasku – powiedziała do Piper. - Ta sukienka swędzi. - Cóż, wyglądasz w niej uroczo. Jestem najszczęśliwszą mamusią na świecie, że mam waszą dwójkę – powiedziała, kiedy Lucy usiadła na krześle obok niej. - Brody powiedział, że ładnie wyglądam – ogłosiła Lucy. - Brody? – Kacie spojrzała na nią. – Jest tutaj? – Podążyła wzrokiem za paluszkiem Lucy, która wskazywała w moim kierunku. Odwróciła się i nasze spojrzenia się spotkały. To tam było, cokolwiek to jest. Boże, była olśniewająca. Miała na twarzy trochę więcej makijażu niż zwykle i podczas gdy normalnie kocham jej naturalny wygląd, to była wspaniała. - Cześć. – Wyszczerzyłem się do niej. - Cześć – odpowiedziała cicho. - Ty… wyglądasz fantastycznie – powiedziałem, a ona przygryzła nieśmiało wargę i spojrzała na siebie. - Dzięki. Na początku nie byłam pewna co do tego koloru, ale sądzę, że jest okej, hm? Zbadałem wzrokiem długość jej ciała zanim powróciłem do jej oczu. - O wiele lepiej niż okej. Podszedłem i owinąłem wokół niej ręce, cholernie dobrze wiedząc, że dziewczynki siedziały obok i bardzo prawdopodobne, że się na nas gapiły. Ale miałem to gdzieś, sytuacja pomiędzy nami z jakiegoś powodu była napięta i w

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

tamtej chwili musiałem ją przy sobie potrzymać. Kiedy nie oparła się mojemu uściskowi, chciałem zrobić salto, jednak ktoś musiałby najpierw mnie tego nauczyć. - Dlaczego musisz być tak cholernie nie do odparcia? – Westchnęła. - Dlaczego próbujesz mi się oprzeć? - Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie? Wyszczerzyłem się do niej, a chęć aby pocałować te pyskate usteczka była nie do zniesienia. - Jesteście gotowi? – zawołała Sophia, wchodząc do kuchni. – Och, cześć Brody, czyż nie wyglądasz przystojnie? - A co ze mną, Gigi? – powiedziała Lucy, odskakując dumnie od stołu. - Och moje kochane dzieciaczki! – Głos Sophii zadrgał kiedy klasnęła w dłonie. Kacie zabrała z blatu aparat i podała go mamie. - Zrobisz naszej czwórce zdjęcie? - Z przyjemnością. Naszej czwórce? Sukces. Zawołała dziewczynki i ustawiła je przed nami. Owinąłem rękę wokół jej talii i przyciągnąłem ją blisko, a ona położyła dłoń na mojej piersi. To zdjęcie, ta chwila… to było właściwe. - Wszyscy gotowi? – zawołała zza obiektywu Sophia. – Jeden… dwa… trzy. - Okej – krzyknęła Kacie. – Gotowi do drogi? Spojrzałem na zegarek. - Yep, najwyższa pora.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Więc plan jest nadal taki sam, prawda? – Kacie odwróciła się do mamy. – Weźmiesz dziewczynki z kościoła na salę, zostaniecie na obiedzie, a potem zabierzesz je do domu? - Jasne – odpowiedziała Sophia, zanim zawołała w stronę tyłu domu. – Chodź, ty stary pierniku. Fred wyszedł z męskiej toalety ubrany jak alfons w szarym garniturze i żółtym krawacie. Kacie zagwizdała, wywołując u wszystkich chichot. - Nieźle się wyszykowałem, hm? – Fred walnął pozę, rozchylając poły marynarki. - Będziemy musieli odganiać dzisiaj od ciebie kobiety kijem. Okej, myślę, że jesteśmy już wszyscy, prawda? – Otworzyłem drzwi frontowe i patrzyłem na reakcję dziewczynek. Ich małe twarze rozświetliły się; buzie im się otworzyły, kiedy zobaczyły stojący na podjeździe samochód. - Limuzyna! – pisnęły, przytulając się do siebie. - Podoba wam się? – zapytałem. - Co to jest? – Kacie wyglądała na tak zszokowaną jak one. - Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie? – Wyszczerzyłem się i uniosłem na nią brew. Jej oczy się śmiały, ale usta jedynie się jąkały. - Nie rozumiem… jak… - Łatwizna. Załatwiłem samochód, który przyjedzie na przyjęcie aby odwieźć Sophię, Freda i dziewczynki, kiedy będą gotowi jechać. Mam również samochód dla nas. – Spojrzałem na dziewczynki, które zmagały się aby założyć buty i zerkać w tym samym czasie na limuzynę. – Po prostu pomyślałem, że były tak podekscytowane w zeszłym tygodniu, że miło byłoby gdyby naprawdę gdzieś nią pojechały, a nie tylko zatoczyły kilka okrążeń. Kacie spojrzała na mnie z uwielbieniem. - Jesteś wyjątkowy, wiesz o tym?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Kościół wyglądał świetnie. Alexa i Kacie wykonały wspaniałą robotę dekorując go kwiatami i żółtymi akcentami. Lauren wyglądała pięknie, a Tommy podczas przysięgi szlochał jak duże dziecko. Cała ceremonia poszła tak gładko jak mogła, a potem… było przyjęcie. Wesele odbyło się w eleganckiej sali z jeszcze większą ilością żółtych akcentów. Siedziałem przy stole z Derekiem i dziewczynkami, Sophią i Fredem, Podczas obiadu zabawiałem dziewczynki moją artylerią dowcipów z serii „puk, puk, kto tam?” i gadałem z Derekiem, z którym tak naprawdę nigdy wcześniej nie rozmawiałem, ale skończyło się na tym, że bardzo go polubiłem. Kacie i ja ciągle wymienialiśmy spojrzenia, patrząc sobie w oczy tak długo, aż napięcie pomiędzy nami wyciekało na powierzchnię. Cokolwiek gnębiło ją przez ostatnie kilka dni teraz zniknęło, może był to stres związany ze ślubem, tak jak mówiła. Jedzenie było niesamowite, ale chciałem żeby obiad się skończył, abym mógł popląsać z druhną. W końcu wyszli kelnerzy i zaczęli sprzątać ze stołów. Lauren i Tommy mieli zatańczyć pierwszy taniec jako mąż i żona. Tommy płakał… znowu. Kto by pomyślał, że ten duży, głupi zapaleniec sportowy, którego spotkałem przed wyprawą do wesołego miasteczka okaże się być tak emocjonalnym wrakiem w dniu ślubu. Po tym jak zwyczajne tańce się skończyły i ludzie zaczęli się kręcić po obrzeżach parkietu, zauważyłem, że Sophia rozpoczęła pakowanie rzeczy dziewczynek. - Mogłabyś poczekać minutkę? – zapytałem ją. Wyglądała na zmieszaną, ale przytaknęła, kiedy odwróciłem się i pospiesznie przeszedłem do stanowiska DJa. Nachylił się do mnie, zasłaniając dłonią drugie ucho, a potem się uśmiechnął i pokazał mi wyciągnięty kciuk. - Proszę o uwagę gości weselnych, dostałem prośbę, którą spełnię trochę wcześniej niż zwykle, ale dwie małe Książniczki muszą już iść, a obiecano im specjalny taniec. Ta piosenka jest dla… Twinkies. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Wziąłem je za rączki i poprowadziłam na parkiet. Zaczęło lecieć „Isn’t she lovely” – Steviego Wondera. Wskazałem na każdą z nich, aby wskoczyły na moje stopy, a potem obracałem nimi i unosiłem nad parkietem, robiąc co w mojej mocy, aby trzymać się rytmu. Umierałem aby spojrzeć na twarz Kacie, ale nie chciałem aby pomyślała, że w ten sposób chcę jej zaimponować. Bo nie chciałem, chodziło tu o mój moment z dziewczynkami, które naprawdę pokochałem. Nasz moment. Miałem nadzieję że jeden z wielu, które nadejdą. Kiedy piosenka się skończyła, tłum wiwatował i myślałem, że odpadną mi nogi, ale wielkie uśmiechy na ich buziach sprawiły, że całkowicie było warto. Kacie czekała na nas przy stole. - Mamusiu, widziałaś nas? – zapytała z podekscytowaniem Piper. - Widziałam, wyglądałyście pięknie. I świetne z was tancerki! - Nie tańczyłyśmy. – Zachichotała Lucy. – Przez cały czas stałyśmy na stopach Brody’ego. - Wow! – Kacie klepnęła się w policzki, udając, że była zaskoczona. – Myślę, że wszystkich nabrałyście. Zaoferowałem, że pójdę z Kacie odprowadzić wszystkich, ale powiedziała, że potrzebuje minuty z mamą, więc skorzystałem z okazji, aby wziąć sobie piwo. Derek podszedł za mną i klepnął dłońmi moje ramiona. - Proszę dwa – powiedział do barmana, opierając się ze mną o drewniany bar. – Co za noc, hm? - Całkowicie. – Skinąłem głową w stronę Lauren i Tommy’ego, którzy całowali się na parkiecie. – Ta dwójka wydaje się być całkiem, cholernie szczęśliwa. - Taa, są. Tak jak i Kacie. – Derek przyjrzał mi się z ciekawością. - Tak? To dobrze. – Westchnąłem. – Mieliśmy dziwny tydzień, myślałem, że zrobiłem coś nie tak, ale jedyne co mówiła, to że z nią dobrze. Derek się wzdrygnął. - „Dobrze” nigdy nie jest dobre. - Wiem! – Podałem mu piwo i wpatrywaliśmy się razem w stół. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Kacie przeżywała ciężkie chwile kiedy Zach ją rzucił; od tamtej pory była nieco sceptyczna. Jakby czekała, aż spadnie bomba czy coś. – Pokręcił głową, gapiąc się na parkiet. – Nie wiem, kobiety są dziwne. - Wypiję za to – powiedziałem, uderzając butelką o jego. - Za co wznosicie toast? – Alexa stanęła za nami z wypchniętym w bok biodrem i z rękoma skrzyżowanymi defensywnie na klatce piersiowej. Kacie była zaraz za nią z uniesioną brwią, a usta miała zmarszczone, jakby żuła wnętrze policzka. Wyglądała seksownie, pewnie… i seksownie. Derek się odwrócił i zgarnął Alexę w ramiona, całując ją w szyje. - Za to, jak kurewsko gorące są nasze kobiety. - Prawda. – Pociągnąłem Kacie w ramiona i zacząłem z nią tańczyć przy stole. - Nie ma mowy. – Odsunęła się, kręcąc głową. – Jeśli mam tańczyć, to potrzebuję całej masy alkoholu. - Już się robi. – Wyszczerzyłem się, ciągnąc ją do baru.

- To jest takie doooooobre – wybełkotała Kacie po czwartym Martini o smaku zielonego jabłka. Oczy miała zrelaksowane i szczęśliwe, a poruszała się tak swobodnie, jak jeszcze nie widziałem. - Jak się czujesz? Myślisz, że może powinnaś zwolnić? – zapytałem ostrożnie. - Cholera, nie! – Zarzuciła mi ręce na szyję i ześlizgiwała się po moim ciele w górę i w dół w taki sposób, za jaki mężczyźni płacą. – Dopiero się rozkręcam, kochanie. - Kochanie? – Roześmiałem się.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Taa, kochanie. – Oblizała usta i wyszczerzyła się do mnie, chwiejąc się z boku na bok. – Jesteś moim kochaniem. Chwyciłem ją za biodra, powstrzymując od upadku. - Masz rację… kochanie. – Pochyliłam się i nakryłem jej usta swoimi. Jej chłodny, słodki w smaku język wdarł mi się do ust, pogłębiając pocałunek. - Gotowa do drogi? Martwię się, że jutro będziesz chora. - Ze mną dobrze – powiedziała przeinaczonym tonem. - Tak? - Mam głowę na karku! – Zachichotała. - Alexa i Derek wychodzą, większość ludzi również już poszło. Jesteś pewna, że nie chcesz iść? Kacie wyprostowała się z zaskoczonym wyrazem twarzy. - Ta Alexa to mądra suka, hm? - Um… okej? - Nie, Brody. Naprawdę, tylko o tym pomyśl. Pomogła to wszystko zaprojektować. – Wyrzuciła ręce w powietrze, robiąc pijacki obrót. – No i wie, kiedy walę jej ściemę. Jest w tym naprawdę dobra. - Walisz jej ściemę? – zapytałem, sięgając od czasu do czasu, aby ją przyciągnąć. - Taa, powiedziała że cię kocham. Ja powiedziałam że nie. Miała rację. Stałem na parkiecie całkowicie zszokowany, kiedy ona podrygiwała wokół mnie. - Kochasz mnie? – zapytałem, kiedy szok ustąpił. - Jasna cholera, tak. - Zachichotała, szeroko rozpościerając ramiona. – Bardzo! Żadne słowa nie wyszły z moich ust, tlen ledwo docierał mi do mózgu. Nie wiedziałem jak zareagować. Żadna kobieta nigdy wcześniej nie powiedziała

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

mi, że mnie kocha i zdecydowanie przy żadnej nie byłem pewny, że ja ją kocham, nie tak, jak w wypadku Kacie. - Okej, myślę, że może nadszedł czas aby iść, hm? - Chcesz mnie zabrać do domu i wykorzystać, prawda? – wyszeptała mi do ucha. – Zgadzam się. Owinęła ręce wokół mojej talii i mocno trzymała, kiedy prowadziłem nas do samochodu, machając po drodze Lauren i Tommy’emu, którzy promiennie się uśmiechali. Delikatnie posadziłem Kacie na siedzeniu pasażera i zanim mogłem przejść na swoją stronę, złapała mnie za twarz i pociągnęła do siebie, ponownie mnie całując. Oderwałem się od niej zanim straciłem całą kontrolę i zerwałem z niej sukienkę na parkingu. Istniała możliwość, że były tu kamery bezpieczeństwa i nie miałem żadnych wątpliwości, że zdjęcia znalazłyby się rano w wiadomościach. - Jesteś taki gorący, Brody. Nie mogłem się powstrzymać i lekko się z niej zaśmiałem. Nigdy jej takiej nie widziałem i co dziwne, było to urocze, tak jak wszystko inne co robiła. Ta kobieta zwykle kontrolowała każdy aspekt swojego życia, więc miło było widzieć, jak choć raz nieco wyluzowała. Sięgnęła i muskała paznokciami mój kark podczas gdy wiozłem nas do domu. Doprowadzało mnie to do szaleństwa i powodowało, że robiłem się twardy. - Miałam na myśli to co dziś powiedziałam… kocham cię Brody. – Głowę opartą miała o siedzenie i odwróconą w moją stronę; jej błyszczące, zielone oczy były ledwo otwarte. - Kocham cię, Kacie. – Sięgnąłem i pogłaskałem jej policzek wierzchem dłoni. Staliśmy na światłach długo po tym, jak zapaliło się zielone, tylko po to, abym mógł patrzeć jak zasypiała.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 33

Kacie

Usiłowałam się przetoczyć, ale nie mogłam się ruszyć, czułam się, jakby ktoś zastąpił moje kończyny workami z piaskiem. A głowa… jasna cholera, moja głowa. Za każdym razem kiedy nią poruszałam, czułam, jakby miała odpaść i stoczyć się z łóżka. Jak ja się do cholery dostałam do łóżka? Im mocniej usiłowałam przypomnieć sobie minioną noc, tym głośniej krew szumiała mi w uszach. Czułam, jakbym głowę miała ściśniętą w paszczy lwa, bardzo złego lwa, który został dźgnięty wrzącym pogrzebaczem. Jęcząc, przewróciłam się na bok i uchyliłam jedno oko, aby zobaczyć godzinę, ale zakrywał ją kawałek kartki. Uniosłam moją ważącą trzysta kilo rękę i porwałam świstek z szafki nocnej, mrugając gwałtownie, aż słowa zrobiły się wyraźne.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Tak bolesne jak to było, uniosłam głowę i zobaczyłam obok zegara dwie aspiryny i szklankę wody. Usiadłam na łóżku i przez kilka minut nie koncentrowałam się na niczym, poza oddychaniem. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Fale nudności wreszcie uspokoiły się i zmieniły w lekkie pulsowanie, pozwalając mi sięgnąć i zabrać tabletki. Wrzuciłam je do ust i popiłam wodą. Sączenie zamieniło się w wielkie łyki, kiedy piłam duszkiem zimną, odświeżającą ciecz. Odstawiłam szklankę i spojrzałam na mój strój. Brody musiał przebrać mnie w pidżamę. Niczego bardziej nie chciałam, jak zakopać się głęboko w łóżku na kolejne dwanaście godzin, ale mój pęcherz miał inne zdanie. Podnosząc się do góry, zastanawiałam się, czy nadal byłam pijana. Wszystko mnie bolało. Jasna dupa, ostatniej nocy tak dużo wypiłam czy pobiegłam w maratonie?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Powlekłam się do łazienki, a następnie skierowałam się do pokoju dziennego, aby zobaczyć co porabiały moje dziewczynki i modliłam się, aby ktoś ich pilnował. Wyszłam zza rogu i zamarłam wpół kroku. - Co do… - wymamrotałam, usiłując zmusić mózg do przetworzenia tego, co widziałam. Lucy i Piper rozłożyły sobie w salonie zakład kosmetyczny. Brody był rozwalony na kanapie z bawełnianymi wacikami wetkniętymi pomiędzy palce u stóp, na paznokciach miał bałagan z różowego lakieru, a włosy spięte w dziesięć, różnych, krótkich kucyków, udekorowanych spinkami. Przechylił głowę na bok i zmrużył na mnie oczy. - Jeśli komuś o tym powiesz, to ja powiem całemu światu, że ślinisz się podczas snu, i to bardzo. Z ust uciekł mi śmiech, powodując, że nacisk w głowie przeszedł na nieznośny poziom. - Ał, ał, ał – jęczałam, trzymając boki głowy i wycofałam się do kuchni, opadając na krzesło. - Widzisz? Masz za swoje – drażnił się Brody. – Hej dziewczynki, zrobię sobie przerwę. Zaraz wracam, okej? - Moja kolej! – krzyknęła Lucy, oferując że zajmie jego miejsce. Podszedł i pochylił się, umieszczając miękki pocałunek na czubku mojej głowy. - Ał. Nawet włosy mnie bolą. - Dobrze ci tak, Królowo Martini. – Roześmiał się. - Ciiii, nie tak głośno. Może dzisiaj będziemy szeptali? – Oparłam głowę na dłoniach i modliłam się o śmierć. - Jesteś głodna? – Jego słowa sprawiły, że przewróciło mi się w żołądku. – Może chciałabyś… zielone jabłuszko?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Usiłujesz doprowadzić do tego, żeby było mi niedobrze? – wymamrotałam przy drewnianym blacie. - Niezupełnie, ale to jest całkiem zabawne. A może kawa? – Wstał i włączy ekspres. - Tak, proszę – wyjęczałam. Brody nie odzywał się kiedy piłam pierwszy kubek kawy i przez połowę drugiego. Powiedział dziewczynkom, że mamusię bolała głowa i obiecał im, że jeśli będą się bawiły po cichu, to później pozwoli im pomalować sobie paznokcie u rąk. - Pamiętasz cokolwiek z zeszłej nocy? – zapytał w końcu. Wysiliłam mózg, ale na nic nie wpadłam. - Ostatnią rzeczą jaką naprawdę pamiętam, było odprowadzenie do samochodu mamy i Freda. A tak w ogóle to gdzie jest mama? - Powiedziała, że miała zaplanowane śniadanie z przyjaciółką, ale nie chciała iść z powodu twojego… stanu. – Zachichotał. – Powiedziałem jej, że przypilnuję dziewczynek i zajmę się tobą. - Dobrze sobie poradziłeś z dziewczynkami – drażniłam się, napełniając kubek po raz trzeci. Może nie będę spała z powodu całej tej kawy przez następne dwa dni, ale tak długo jak nie będzie mnie bolała głowa, nie miałam nic przeciwko. - Ostatnia noc była interesująca. – Brody miał na twarzy zabawną minę. - Zrobiłam coś głupiego? - Nope, ani trochę. – Uniósł brew. – Ale jesteś cholernie dobrą tancereczką. Jęknęłam i znów opuściłam głowę na ręce, mocniej, niż zamierzałam. - Ał. Położyłeś mnie do łóżka? - Mhmmm. - Przebrałeś mnie?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Mhmmm. - Czy my… - Rozejrzałam się, upewniając się, że dziewczynki nie mogły nas usłyszeć. Roześmiał się. - Nie. Nie za bardzo kręci mnie nekrofilia – odpłynęłaś przed pierwszymi światłami. Choć powiedziałaś jedną interesującą rzecz. - Jaką? – powiedziałam, nie unosząc głowy aby na niego spojrzeć. - Powiedziałaś, że mnie kochasz. Przestałam oddychać, a moja pierś wypełniła się paniką, sprawiając, że jeszcze bardziej waliło mi w głowie. Powoli uniosłam głowę i spojrzałam na niego, a on uśmiechał się z zadowoleniem, dmuchając we własny kubek z kawą. - Tak? Przytaknął powoli, przeszukując oczami moją twarz. - Przepraszam za to. – Wzdrygnęłam się. Ściągnął brwi i zmarszczył je na mnie. - Przepraszasz? Dlaczego miałabyś przepraszać? - Byłam pijana, nie powinnam była tego mówić. - Jest tak? - Jest jak? - Kochasz mnie? Och Boże, och Boże. Chciałam zwymiotować i to nie miało nic wspólnego z kacem. Bolała mnie głowa, a teraz jeszcze i serce. Ciężko było mi patrzeć w pełne emocji oczy Brody’ego, kiedy czekał na odpowiedź, której nie mogłam mu dać. Zbyt ciężko. Kochałam go. Kochałam go tak bardzo, że czasami nie mogłam przy nim oddychać, ale nie mogłam mu tego powiedzieć. Nigdy nie mogę pozwolić, aby

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

te słowa opuściły moje usta; sprawiłoby to, że wszystko stałoby się zbyt prawdziwe. Dałoby mu to pełną władzę. Chciałam wstać i opuści pomieszczenie, ale ciągle rozbrzmiewał mi w głowie głos Alexy, która narzekała abym „przestała uciekać”. Jej głos nie był jedynym w mojej głowie. Blaire też tam była, rechocząc i ostrzegając mnie, że byłam niczym więcej, jak letnim romansem. Jeśli zamierzał odrzucić mnie na bok, to nie było mowy, abym powiedziała mu prawdę. - Kacie. – Głos Brody’ego odciągnął mnie od myśli. Moje oczy podróżowały po jego twarzy… po twarzy mężczyzny, którego kochałam, twarzy, którą musiałam okłamać, aby się chronić. Wzięłam głęboki oddech. - Nie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 34

Brody

- Masz dziesięć, nowych wiadomości głosowych. Aby je odsłuch… Wyłączyłem telefon i rzuciłem nim, mając w dupie to, czy spadnie z łóżka na podłogę i się rozwali. Żadna z tych wiadomości nie była od Kacie i to mnie wkurzało. Ślub Lauren i Tommy’ego był dwa tygodnie temu i nie rozmawiałem z Kacie od następnego poranka, kiedy powiedziała mi, że mnie nie kocha. Cholera, ledwo w ogóle wychodziłem przez ten czas z mieszkania. Siłownia i z powrotem. I to tyle. Co kilka dni rozmawiałem z mamą, aby nie zgłosiła mojego zaginięcia, ale nadal nie powiedziałem jej o Kacie. Nie chciałem mówić tego na głos; to mnie tylko wkurzało. Po tym jak powiedziała „nie”, przez długi czas siedzieliśmy przy stole w kuchni, nic nie mówiąc. Ona nie wiedziała co jeszcze powiedzieć, a ja jedynie chciałem nazwać ją kłamczuchą. Jestem jedną z tych osób, które wierzą, że kiedy jesteśmy pijani to mówimy to, co naprawdę mamy na myśli. Uważam, że ciekła odwaga pomaga ci wyjawić to, co naprawdę chcesz powiedzieć, kiedy nie wiesz jak tak po prostu to wyrazić. Jednak nie było nic, co mogłem z tym zrobić, czy mnie kochała czy nie, musiałem mieć na to jej słowo. To sprowadza mnie do chwili obecnej, siedziałem tutaj przez dwa tygodnie, użalając się nad sobą w brudnej pościeli i oglądając Classic College Football Network, mając w dupie świat, biegnący dalej poza moim mieszkaniem. Sięgnąłem, otworzyłem pojemnik stojący na szafce nocnej,

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

wyciągnąłem kabanosa i wsadziłem go do ust, a potem rzuciłem opakowanie na ziemię. Pierdolić to. Właśnie wtedy usłyszałem, że otwierają się drzwi mojego mieszkania. Przez ulotną chwilę moja głowa powędrowała tam, gdzie nie powinna, ale rzeczywistość powróciła, kiedy Andy zawołał moje imię. - Tutaj – odkrzyknąłem. Pojawił się w drzwiach sypialni z niesmakiem na twarzy. - Koleś, co do chuja? - Co? – Spiorunowałem go defensywnie wzrokiem. - Od tygodnia do ciebie wydzwaniałem i nie odezwałeś się. Co się z tobą dzieje? - Nic, luzuję się tylko. - Luzujesz się? - Czego chcesz, Andy? Mam coś do zrobienia. - Och, jak na przykład zadzwonienie do kardiologa i umówienie się na wszczepienie bajpasów z powodu tego wszystkiego? – Podszedł i podniósł opakowanie kabanosów. – Rozmawiałem z Viperem, powiedział mi co się stało. - To nic wielkiego. – Zbyłem go machnięciem ręki. - Skoro to nic wielkiego, to dlaczego topisz smutki w sodzie i programach telewizyjnych? - Nie zapominaj o piwie – zażartowałem. - Słuchaj, dlaczego nie wpadniesz do mnie w weekend? – zapytał. - Pierdolić. To. - Pozwól mi skończyć, kretynie. Blaire i wszystkie jej wstrętne przyjaciółeczki robią sobie weekendowy wypad do Napa Valley. Będę tylko ja i

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

dzieciaki. Zaproszę Vipera i kilku innych kolesi. Zapalimy sobie drogie, kubańskie cygara i nawalimy się, więc zaplanuj sobie przekimanie się u mnie. - Nie. - No weź. W ostateczności możesz pójść na górę i pobawić się z Loganem i Beccą. - Jeśli się zgodzę to wyjdziesz? - Oczywiście – powiedział. - Dobra. – Westchnąłem i przewróciłem się na bok. – A teraz wyjdź. I zostaw kabanosy! Andy się śmiał, podchodząc do drzwi. – Zatrzymam je jako okup.

Zatrzymałem się przed domem Andy’ego i siedziałem w aucie, rozważając nawrócenie i powrót do domu. Po prostu tego nie czułem. Kiedy właśnie miałem znów przekonywać się do odjechania, na tarasie pojawił się Logan, machając do mnie abym wszedł. Szlag. - Co tam, koleżko? – Podniosłem go, wchodząc na taras. - Dostałem nową grę Lego na PS3, chcesz zobaczyć? – zapytał podekscytowany. - Wiesz co? Pozwól, że przywitam się z twoim tatą i zaraz tam będę, okej? Kiedy wszedłem, Andy był w kuchni, wyciągając pizzę z piekarnika.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Hej, cieszę się że przyjechałeś. - Ja też, tak sądzę. - Rozmawiałeś z nią? Spojrzałem na niego gniewnie. - Nie i nie będę o tym dzisiaj rozmawiał. - Okej, okej. – Uniósł przed siebie dłonie. – Nie zapytam więcej. - Gdzie mam to postawić? – Podniosłem butelkę tequili i rumu, które kupiłem po drodze. - Uch, och, tequila? Ktoś się dzisiaj nie patyczkuje, hm? – Andy uniósł brew i westchnął. – Może wstawisz je do chłodziarki w piwnicy? Do czasu kiedy wróciłem na górę po domu rozniósł się nie dający się z niczym pomylić wrzask Vipera: - Imprezkę czas zacząć, król przybył! – Przeszedł przez kuchnię z jedną ręką uniesioną do góry i z kartonem piwa pod drugą. - Król? – drażniłem się, wchodząc za nim. – Z całą pewnością lubisz sam siebie, hm V? - O tak, o tak. – Uścisnęliśmy sobie ręce i odstawił piwo na stół. - Big Mike, jak się masz? – Podszedłem i uścisnąłem wielką łapę jednego z obrońców. Andy reprezentuje zarówno Vipera jak i Big Mike’a, więc to nie jest niespodzianką, że obaj tutaj byli. - Zajebiście – powiedział z dużym, głupkowatym uśmiechem na twarzy. – Zgadnij co? Michelle jest w ciąży. - Wspaniale. Gratulacje! – powiedziałem tak szczerze jak mogłem, choć w tej chwili nie sądzę, że mógłbym naprawdę cieszyć się czyimś szczęściem z jakiegokolwiek powodu. Tak, było to samolubne, ale taka prawda. Zanim w ogóle rozpoczęliśmy noc, przy drzwiach rozległo się więcej zamieszania, tylko tym razem usłyszałem diabelski głos.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Co wy tutaj robicie? – Andy miał rozdziawioną buzię, a twarz zamarła mu w szoku, kiedy w drzwiach stanęła Blaire i jej przyjaciółki. - Odwołano nam lot z powodu burzy nad doliną, więc wszystkie zamierzamy urządzić sobie tutaj imprezkę z nocowaniem. Limuzyna wróci super wcześnie rano i polecimy pierwszym lotem. – Kiedy weszła, rozejrzała się po pokoju, kręcąc nosem. – Co się tutaj dzieje, Andrew? Jeśli istniała na świecie jakaś osoba, której Blaire nienawidziła bardziej niż mnie, to był nią Viper. - A na co to wygląda? Zaprosiłem chłopaków na kolację i drinka – odpowiedział defensywnie Andy. - Cześć Brody. Zza Blaire wyjrzała głowa. Cholera, Kendall. - Hej, Kendall – powiedziałem sucho, nagle żałując, że nie byłem małą dziewczynką z Kansas w niebieskiej sukience i że nie mogłem po prostu stuknąć o siebie obcasami butów i wrócić do domu.13 Właściwie nie narzekałbym będąc gdziekolwiek, poza tą kuchnią. No i tak sobie staliśmy, grupa Blaire i pozostali, Wschód i Zachód, Crips i Bloods14, mierząc się nawzajem wzrokiem, aby zobaczyć kto pójdzie w jakim kierunku. - Pójdziemy do piwnicy i obejrzymy baseball. A wy róbcie co chcecie. – Andy w końcu przerwał ciszę. - Okej, Andrew. – Blaire przesunęła się bliżej i pocałowała go w policzek, niemal doprowadzając mnie tym do wymiotów. Kendall podeszła i owinęła wokół mnie ręce, przyciągając do uścisku. Pochyliłem się i objąłem ją tak luźno jak mogłem. Dobrze pachniała. Odsuwając się, spojrzała na mnie spod długich, sztucznych rzęs, a mały, sugestywny uśmieszek igrał jej na ustach. Przez moment zastanawiałem się, czy mógłbym

13 14

Nawiązanie do Dorotki z „Czarnoksiężnika z krainy Oz.” Crips i Bloods do amerykańskie ganki uliczne.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

się w niej zatracić, przynajmniej na jedną noc. Bóg wiedział, że potrzebowałem rozproszenia uwagi. - Muszę z tobą porozmawiać, ale chcę abyśmy byli sami. Tutaj jest zbyt wielu ludzi - wymruczała. - Chodź, Murphy – krzyknął Viper, wychodząc z kuchni. - Złapię cię później, okej? – Odsunąłem się, a ona się nadąsała.

- Dzięki, bracie. – Poklepałem Vipera po plecach, kiedy dołączyłem do reszty. - Koleś, prawie cię miała. Wysunęła pazury, po prostu jeszcze ich nie wbiła – zażartował. Przenieśliśmy się na dół, do sali kinowej Andy’ego i zajęliśmy kanapy na wieczór, a Andy włączył mecz na dużym ekranie i podał wszystkim cygara. Potrzebowałem drinka, zanim zrobiłoby mi się zbyt wygodnie. Mocnego drinka. - Zaraza wracam, ktoś coś chce? Viper i Big Mike nie odwrócili się w moją stronę, ale unieśli swoje piwa. Andy pokręcił głową. Przeszedłem przez piwnicę, do baru i wyciągnąłem z szafki szklankę, zanim przeszedłem do ich wielkiego pomieszczenia na wino gdzie stała chłodziarka. Jeśli zamierzałem dzisiaj pić, to równie dobrze mogłem zrobić to z grubej rury, racja? Wziąłem z lodówki tequile i odwróciłem się, aby wyjść, ale zamarłem, kiedy usłyszałem w korytarzu głos Kendall. Cofnąłem się pod półkę z winami, ponieważ nie chciałem zostać zauważony. - Nie powiedziałaś mi że Brody tutaj będzie – wyszeptała. - Nie miałam pojęcia, nie wiedziałam nawet, że Andrew sprosił sobie tutaj ludzi – broniła się Blaire. – Miałyśmy teraz być w samolocie, pamiętasz? - Wyglądał na smutnego. - Taa, Andrew mówił, że przez kilka tygodni był posępny. - Z powodu tej dziewczyny? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Złapałem w szybie odbicie Blaire. Opierała się o ścianę z rękami założonymi na piersi. Szlag, nie ruszają się. Jestem w potrzasku. - Kacie. Wkurzyłem się, słysząc imię Kacie wychodzące z ust Blaire, ale nie chciałem stąd wychodzić i ponownie utknąć na rozmowie z Kendall. - Tak bardzo ją lubił? – zapytała Kendall. - Kogo to, kurwa, obchodzi? – Zaśmiała się Blaire. - Ciii. - Och, nie mogą nas usłyszeć, są w sali kinowej i mają zamknięte drzwi. Ale naprawdę, nie mogło by mnie już mniej obchodzić to, kogo on, kurwa, lubi i jak bardzo. Ten chłopak musi się skoncentrować na hokeju i na niczym więcej. Wiem, że czyni mnie to suką, ale niech tak będzie. W minucie, kiedy Andy powiedział jak bardzo Brody zaczyna szaleć za tą dziewczyną, wiedziałam, że musiałam coś zrobić. – Zaśmiała się cicho. – Ona i tak była już bardzo niepewna siebie, więc odstraszenie jej nie było nawet takie trudne. W chwili, kiedy powiedziałam „letni romans” wiedziałam, że trafiłam, ziarno zostało zasiane. To kurewsko bezcenne. Nie mogłem, kurwa, uwierzyć w to co słyszałem. Kiedy Blaire ponownie z nią rozmawiała? Och mój Boże… kolacja charytatywna. To dlatego od tamtej pory Kacie tak dziwnie się wobec mnie zachowywała. Kurwa, jak mogłem być tak głupi i nie domyślić się wcześniej? Krew mi wrzała, ale nie poruszyłem się ani o centymetr, musiałem usłyszeć co jeszcze zostało powiedziane w tej łazience. - Byłaś za nią, widziałaś jej minę kiedy weszłam? – Kendall zachichotała. – Klasyczna. Jasna cholera, Kendall też była w tej łazience? - Nie, ale żałuję tego, założę się, że prawie zesrała się w gacie. – Blaire ledwo mogła mówić, ponieważ tak mocno się śmiała. - A to pech. Mała

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

mamuśka może iść i poszukać źródła utrzymania gdzie indziej. Może tym razem przygrucha sobie miłego bejsbolistę. - Może ja dorwę Brody’ego, kiedy dochodzi do siebie – podśmiewała się Kendall. - Fuj. Nie wiem dlaczego do cholery go chcesz, Kendall, poważnie. Stać cię na o wiele więcej. – Blaire brzmiała na rozdrażnioną. - Wasza dwójka robiła te obrzydliwe rzeczy, ale tak właściwie to nie dobijał ci się do drzwi. Rusz naprzód. A poza tym, czy nie słyszałaś co powiedziałam? On musi się skupić na blokowaniu goli, na niczym innym. Słyszałem wystarczająco. Wyszedłem z piwniczki z winem i szczęki ich obu walnęły o ziemię, kiedy mnie zobaczyły. Piorunowałem wzrokiem Blaire, a pierś falowała mi ze złości. - Odstraszyłaś ją! To nie o mnie chodziło, tylko o ciebie, ty pierdolona cipo! Blaire się nie sprzeczała; stała tam, całkowicie zszokowana. Wiedziała, że została przyłapana. - Brody… - Bądź cicho, Kendall… - warknąłem na nią. – Spodziewałem się takiego zachowanie po Blaire, ale ty też? Nic nie powiedziała, patrzyła tylko w podłogę, kiedy skierowałem uwagę na Blaire. - Jaki ty masz, kurwa, problem? Czujesz się tak cholernie nędznie we własnej skórze, że aby poczuć się lepiej musisz powodować, by inni czuli się jak gówno? – Krew mi wrzała, kiedy nad nią stałem, mając już gdzieś jak głośno wrzeszczałem. – Ona ci nic nie zrobiła, Blaire, nic! Wszystkich wykorzystujesz. Ludzie są dla ciebie przedmiotami i jeśli nie robią czegoś dla ciebie, to srasz na nich. Gratulacje za bycie okropną, pieprzoną osobą. Warga Blaire drżała, kiedy Andy i reszta chłopaków przyszli zobaczyć dlaczego się darłem.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Co się dzieje? – zapytał nerwowo Andy. - Andy, kocham cię jak brata, ale jesteś zwolniony – powiedziałem mu tak spokojnie, jak to możliwe, zanim jeszcze raz odwróciłem się w stronę Blaire. – Ostrzegałem cię suko. Wyruchasz mnie, a ja wyrucham cię dziesięć razy mocniej. Uderzyłem cię tam, gdzie cię najbardziej zaboli… w twoje konto bankowe.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 35

Kacie

Kilka tygodni temu, zanim Brody i ja… rozeszliśmy się, zapytał mnie czy pójdę z nim na kolejną kolację charytatywną. Zgodziłam się. Kolacja była wczoraj i skłamałabym nie przyznając, że przez cały wczorajszy dzień sekretnie wpatrywałam się w telefon, mając nadzieję, że zadzwoni i powie mi, że był w drodze, aby mnie odebrać. Niestety, przez cały dzień mój telefon milczał. Dzisiaj nie chciało mi się wstawać z łóżka. Chciałam leżeć, dąsać się i użalać się nad sobą, pomimo tego iż wiedziałam, że sama przysporzyłam sobie bólu. Każdego dnia w ciągu tych ostatnich trzech tygodni miałam co najmniej jedną taką chwilę, lub dwadzieścia, kiedy chciałam podnieść telefon i powiedzieć mu, że byłam głupia, że mi przykro i żeby mi wybaczył, ale nie zrobiłam tego. Duma jest nikczemną suką. Zadzwonił telefon leżący na szafce nocnej. - Hej, jak się dzisiaj masz? – zapytała Alexa po tym, jak odebrałam. - Ze mną dobrze. Użalam się nad sobą, ale jest dobrze. – Ziewnęłam. - Spałaś w ogóle ostatniej nocy? - Taa, tak właściwie to jest jedyne co robiłam. Poszłam wcześniej do łóżka, aby o tym wszystkim nie myśleć. - Wstałaś już? – zapytała powoli, ostrożnie. - Nie, nadal jestem w łóżku. Dlaczego pytasz?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Tak z ciekawości. - Kłamczucha. Co jest? - Nic, naprawdę. Zadzwoń jak wstaniesz. - Alexa Renne… dorastając codziennie słuchałam, jak okłamujesz rodziców. Nie wyjeżdżaj mi tu z tymi bzdurami, że o nic nie chodzi. Przez chwilę była cicho, a potem ciężko westchnęła. - On wyszedł. - Wyszedł gdzie? - Na tę kolację. Roześmiałam się. - Wiedziałam że to zrobi, Alexa, to było jedno z wydarzeń charytatywnych które sponsoruje. - On… nie poszedł sam. - Och. W żołądku wybuchła mi bomba, a dreszcze sięgnęły aż koniuszków moich palców. Myśl o tym, że zabrał inną kobietę na kolację, na którą ja miałam pójść, że szedł z nią po czerwonym dywanie, trzymał ją za rękę… sprawiła, że byłam chora. Rozłączyłam się z Alexą i wzięłam laptopa, próbując przegadać sobie, abym tego nie robiła przez cały czas, kiedy wpisywałam „BRODY MURPHY” w okienku wyszukiwania. Najnowszy link pochodził z wczoraj. Ponieważ byłam masochistką, kliknęłam w niego. Serce mi opadło. Brody cały czas wyglądał smakowicie, czy był w stroju do ćwiczeń, spodniach od pidżamy w niebieskie paski, czy też w czarnym smokingu, jak na tym zdjęciu. Włosy miał krótsze, co sprawiało że jego uśmiech był większy, bardziej wyraźny. Szczerzył się do obiektywów i po tym zdjęciu mogłam stwierdzić, że był w żywiole. Był w trybie supergwiazdy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

U boku miał wspaniałą rudowłosą, która promieniała, jakby wygrała los na loterii. Była z Brodym więc przypuszczam, że wygrała. Miała długą, ciemnozieloną sukienkę i cycki, za które można umrzeć. Usta miała pomalowane na czerwono, w kolorze wozu strażackiego, który pasował do paznokci. Mieli splecione palce i oboje flirtowali z aparatami, jak para modeli. Zdecydowanie dawała czadu na czerwonym dywanie, o wiele lepiej ode mnie. Była piękna i nienawidziłam jej. Nie chciałam widzieć więcej ich wspólnych zdjęć, ale co zrobiłam? Kliknęłam na następne i wtedy moje serce przestało bić. Kobieta miała nieco odchyloną do tyłu głowę, śmiejąc się z tego, cokolwiek Brody mówił jej na ucho. Rękę owinął wokół jej talii, przyciągając ją blisko. Zdecydowanie się znali, czuli się komfortowo w swoim towarzystwie. Bardzo komfortowo. Nie mogłam więcej znieść, zatrzasnęłam laptopa i wyszłam z pokoju. - Dzień dobry. – Uśmiechnęła się mama, kiedy weszłam do kuchni. - Cześć. Gapiła się na mnie z szeroko otwartymi oczami. - Co się stało? - Nic. Skończyła się owsianka? - Tak sądzę, kupię przy najbliżej wyprawie do miasta. Zatrzasnęłam głośno szafkę, nie mówiąc nic więcej. - Z tobą okej? - W porządku. Gdzie dziewczynki? - Wyszły na zewnątrz, aby się pobawić, kiedy Fred kosi trawnik. Nie skończyła nawet mówić, kiedy dziewczynki wpadły do domu. - Mamo, możemy pójść popływać? - Pewnie. – Westchnęłam. – Chodźmy się przebrać i posmarować kremem do opalania.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Tak naprawdę chciałam się tylko wczołgać do łóżka, ale to nie było z mojej strony fair aby z powodu mojego złego nastroju pozbawiać dziewczynki możliwości dobrego spędzenia dnia. Pomaszerowałyśmy w dół jeziora, a dziewczynki przez całą drogę narzekały, że musiały założyć rękawki do pływania. - Przepraszam, ale nie mam ochoty pływać. Będę siedziała na brzegu i czytała, więc musicie mieć rękawki. Wyglądały na rozczarowane, ale to ja byłam mamą i miałam ostatnie słowo, choć przypuszczam, że mogłam powiedzieć to w milszy sposób. Kiedy zaparkowałam tyłek pod starym drzewem, które zostało powalone lata temu, dziewczynki ruszyły do wody, zostawiając mnie samą z myślami. Nie miałam dzisiaj kontroli nad emocjami, które biegły w setkę różnych kierunków. Z oczywistego powodu byłam zazdrosna. Byłam zła, głównie na siebie, za to że okłamałam Brody’ego na temat moich uczuć. Byłam smutna, że byłam na tyle głupia, aby torturować się i spojrzeć na te zdjęcia, pomimo tego, że wiedziałam, iż mnie zranią. Mała część mnie była zła na Brody’ego za to, że zabrał tam tę dziewczynę – mógł mocniej o mnie zawalczyć. Kiedy ktoś zamierzał w końcu o mnie walczyć? Dlaczego tak łatwo było ludziom pozwalać mi odejść? Przynoszenie tutaj książki było całkowicie bezcelowe; nie mogłam oderwać oczu od Lucy i Piper kiedy były w wodzie. Do tego, dziś rano w wodzie znajdowała się grupa idiotów, którzy jeździli jak nienormalni na skuterach wodnych. Już dwa razy, jak na mój gust, podjechali zbyt blisko. Podczas trzeciej przejażdżki dookoła jeziora wstałam i krzyknęłam z całych sił: - Nie podjeżdżaj tak blisko, palancie, tu się bawią dzieci! Koleś na mnie spojrzał, pomachał i odpłynął. - O co chodziło? – zapytała mama, podchodząc do mnie. - Ci kolesie jeżdżą sobie dookoła jakby posiadali to miejsce! – Spojrzałam na nią gniewnie. - Okej, uspokój się. – Uniosła defensywnie ręce. – Zgadzam się z tym, że na nich nawrzeszczałaś, ale dziś rano wrzeszczysz na wszystko. Podeszła i usiadła na pieńku obok mnie. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Przepraszam – powiedziałam ostro, nie całkiem przepraszając. – Jestem tylko… nie w humorze. - Widzę, chcesz pogadać? - Nie. - Wolałabyś pogadać o tym z Brodym? - Co? – Odwróciłam się gwałtownie w jej stronę. – Dlaczego mnie o to zapytałaś? - Jest tutaj. - Jest tutaj? - Yep, właśnie wszedł. Chcesz żebym popilnowała dziewczynek kiedy będziesz z nim rozmawiała? Nie zwerbalizowałam nawet odpowiedzi, burknęłam tylko i ruszyłam w górę zbocza, w stronę domu. Dotarłam do tylnych drzwi i zatrzymałam się, biorąc głęboki wdech, zanim weszłam. Siedział przy wyspie kuchennej, z brodą opartą na dłoniach, patrząc prosto przed siebie i uśmiechając się… do niej. Ona tutaj była. Ruda. Z poprzedniej nocy. W moim domu. - Hej! – powiedział radośnie kiedy weszłam. - Cześć – odpowiedziałam płasko, usiłując utrzymać pod kontrolą ciśnienie krwi, żeby nie zabić go gołymi rękoma. Kiedy weszłam do kuchni, dziewczyna wstała i uśmiechnęła się do mnie promiennie, wyciągając rękę. - Ty musisz być Kacie. Tak wiele o tobie słyszałam. Miło cię poznać. - Kacie, cieszę się że tu jesteś. Naprawdę chciałem abyś poznała Shae. - Część Shae. – Sięgnęłam i bez przekonania uścisnęłam jej dłoń. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Przepraszam, że tak szybko uciekam, Brody, ale naprawdę muszę skorzystać z łazienki. Gdzie jest? Wskazał w stronę schodów dla gości. - Na górze, trzecie drzwi po prawej, naprzeciwko naszego pokoju. Gula wielkości Teksasu uformowała mi się w gardle, kiedy wściekłość, a nie tlen, napędzała mój krwioobieg. Pomknęła w górę schodów, ledwo znikając z zasięgu słuchu zanim odwróciłam się do niego i straciłam to. - Wasz pokój? Zostajesz tutaj? Oboje zostajecie? – wyplułam, zaciskając dłonie w pięści po bokach ciała. - Yep. – Uśmiechnął się do mnie, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. – Świetnie wyglądasz. Całkowicie ignorując jego komentarz, kontynuowałam: - Coś ty sobie do cholery myślał? - Co? – Brzmiał na niezorientowanego. - To. Ona. Tutaj. – Nie mogłam już nawet sformułować zdania. Logiczna część mojego mózgu umarła, wypełniona teraz kipiącą złością. - Shae jest świetna, naprawdę słodka. Chciałem abyś ją poznała, myślę, że się dogadacie. Przysięgam, że usłyszałam jak moje serce roztrzaskało się jak szkło, a złość zastąpił smutek. - Jak mogłeś ją tutaj przywieźć? Dlaczego miałabym chcieć ją poznać? Moje zastępstwo. Dlaczego rzucasz mi tym w twarz? - Nie rzucam ci niczym w twarz. Podjęłaś decyzję. Powiedziałaś, że mnie nie kochasz – oskarżył. Łzy zapiekły mnie w oczy. Łzy złości, zranienia, dewastacji. Jednak nie było mowy, aby wypłynęły, więc mocno uszczypnęłam się w rękę, aby odciągnąć uwagę od emocjonalnego bólu i sprawić, aby odszedł.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Tak, powiedziałam tak, ale to… - Machnęłam ręką w stronę schodów, po których dopiero co wbiegła. – To jest zwyczajnie okrutne. To że ją tutaj przywiozłeś, zmuszając mnie abym gapiła się na was przez cały weekend. Dlaczego? Aby mnie torturować, nauczyć mnie lekcji? Wstał od wyspy i podszedł do mnie, patrząc wprost przez moje oczy, w głąb duszy. - Kochasz mnie? – zapytał. - Co? Dlaczego teraz? Dlaczego teraz mnie o to pytasz? Drzwi do łazienki otworzyły się na górze i przestraszyłam się, automatycznie odsuwając się od Brody’ego. Shae przeskoczyła po schodach w dół i wyjrzała przez tylne drzwi, a jasne, czerwone włosy spływały jej na plecy. - Ta posiadłość jest piękna. Idę na pomost i zerknę na jezioro. Idziesz? – zapytała, odwracając się do Brody’ego. Wyszczerzył się do niej, jeszcze mocniej wbijając mi przez to nóż w serce. - Przyjdę za minutę. - Okej. Miło było cię poznać, Kacie. Jestem pewna, że pogadamy później. – Uśmiechnęła się do mnie słodko, otwierając drzwi. – Och, i miałeś rację, Brody, mama i tata pokochają to miejsce. Musimy ich tutaj przywieźć. Oczy miałam przyklejone do miejsca, w którym stała Shae, a mój mózg usiłował przetworzyć czy dobrze ją usłyszałam. Szarpnęłam głowę w stronę Brody’ego, który się cofnął i siedział na stołku, patrząc na mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. - Mama i tata? Czyli że oboje macie tę samą mamę i tatę? – zapytałam, czując się, jak kompletna idiotka. - Zgadza się. To moja młodsza siostra, Shae Murphy. - Testowałeś mnie? - To również się zgadza. – Ledwo mógł powstrzymać szczęście z powodu mojego załamania na myśl o nim z inną kobietą.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Dlaczego? - Musiałem zobaczyć twoją reakcję. Osoba, która kogoś nie kocha, nie wścieka się w ten sposób, kiedy ten ktoś jest z kimś innym. - Och mój Boże… zabiję cię. Czuję się tak głupio, a twoja siostra pewnie myśli, że jestem totalną suką. – Zasłoniłam oczy dłońmi, pragnąc umrzeć z czystego zażenowania. Odchylił głowę do tyłu i spojrzał w sufit, myśląc o tym. - Prawdopodobnie, ale na szczęście dla ciebie, dorastała ze mną. Nauczyła się wybaczać. Sięgnął i złapał mnie za biodra, przyciągając je do siebie. Nie walczyłam. Tęskniłam za nim, za wszystkim co z nim związane. Za jego zapachem, uśmiechem, za jego ekspresyjnymi oczami, za tym jak sprawia, że moje problemy znikają za sprawą jednego uścisku. Nigdy nie tęskniłam za kimś tak jak za Brodym w ciągu tych ostatnich tygodni. - Więc, zamierzam zapytać cię jeszcze raz… kochasz mnie? Zanim mogłam odpowiedzieć tak, tylne drzwi stanęły otworem i w progu pojawiła się drżąca Shae, która była biała jak duch. - Dzwońcie na 911, mała dziewczynka w jeziorze została właśnie uderzone przez kolesia na skuterze wodnym!

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 36

Brody

Wszystko wokół mnie nabrało zawrotnej prędkości. Jak tylko Shae weszła przez tylne drzwi i krzyknęła, że jedna z dziewczynek została uderzona, to zanim w ogóle zdążyłem wyciągnąć telefon z kieszeni, Kacie już nie było w moich ramionach i biegła w stronę jeziora tak szybko, jak mogła. Wybrałem 911 i szybko wyszedłem z domu, mijając Shae, która stała jak zmrożona w drzwiach. - Czy to była jedna z córek Kacie? – krzyknęła spanikowana. - Tak myślę! – wrzasnąłem, podając operatorce adres Kacie. Kiedy dotarłem do podnóża zbocza, małe ciałko Piper leżało na brzegu z wielka raną na głowie. Sam jej widok, kiedy tak tam leżała, sprawił, że zakręciło mi się w głowie. Kacie klęczała obok niej, usiłując ją obudzić. - Piper! Piper! Zostań ze mną, kochanie. Mów do mamusi. Piper! – Głos jej się załamał, kiedy klepnęła małą w twarz, starając się podtrzymać ją przytomną. Nie było nic, co mogła zrobić. Oczy Piper zamknęły się, kiedy Kacie ciągle uderzała w jej mały policzek, usiłując ją obudzić. - Ma puls? – zapytała operatorka. Powtórzyłem Kacie pytanie. - Tak – odpowiedziała. - Okej, niech pozostanie w bezruchu, nie przesuwajcie jej. Karetka jest w drodze. Pozostanę na linii dopóki nie dotrą – powiedziała operatorka. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Nigdy w życiu tak bardzo się nie trząsłem; ledwo mogłem utrzymać telefon. - Masz, potrzymaj to i słuchaj co mówi – powiedziałem do Shea i podałem jej telefon. Podszedłem i schyliłem się obok Piper, naprzeciwko Kacie. Wiedziałem, że prawie skończyła szkołę pielęgniarską, więc panika na jej twarzy sprawiała, że sam panikowałem. Szybko się rozejrzała. - Czy ktoś może pobiec i przynieść ręcznik? Szybko! Mały tłum który zebrał się wokół nas zaczął rozglądać się po sobie, a ja sięgnąłem w tył i ściągnąłem koszulkę. - Użyj tego. Zwinęła ją w kulkę i przycisnęła do rany na głowie Piper, która wyglądała naprawdę źle. Serce mi pękło na widok małej kałuży krwi pod jej głową. - Przytrzymaj to mocno przy jej głowie – poleciła mi Kacie. Kiedy położyłem dłoń na koszulce, otworzyła oboje oczu Piper, po jednym na raz i wzdrygnęła się. - Co? – zapytałem. - Jej źrenice, mają różny rozmiar. Pokręciłem głową. - Co to znaczy? - To oznaka urazu mózgu. Na dźwięk jej słów, umysł zaczął mi pędzić w tysiącach różnych kierunków. Uraz mózgu, co to znaczyło? Brzmiało potwornie. Twarz Kacie wykrzywiała tak wielka rozpacz, kiedy spoglądała na swoją córeczkę, nieustannie sprawdzając jej puls. Niemal mnie to zabiło.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Sanitariusze szybko okrążyli dom i ruszyli z noszami w dół jeziora. Po szybkim zbadaniu Piper, obrócili ją na ziemi na tyle, aby wsunąć pod nią drewniane nosze. Zapięli ją bezpiecznie i szybko zabrali, a Kacie poszła z nimi. - Czekajcie! – krzyknęła w panice Sophia. - Proszę, wezmę ją. Idź. – Sięgnąłem i zabrałem jej z rąk Lucy, a ona odwróciła się i pobiegła w górę zbocza. Jeden policjant rozmawiał z Fredem i z innymi świadkami, a drugi zakładał kajdanki kolesiowi, który jak zakładałem, prowadził skuter. Spiorunowałem go wzrokiem i przez chwilę rozważałem, czy warto było zaryzykować aresztowaniem w zamian za podejście i wyrwanie mu rąk. Właśnie kiedy zdecydowałem, że było to warte jakiejkolwiek odsiadki jaką bym dostał, Lucy położyła mi głowę na ramieniu i pociągnęła nosem. - Hej, z tobą okej? – zapytałem, desperacko usiłując naciągnąć szyję jak żuraw i spojrzeć jej w twarz. Nie odpowiedziała, płakała tylko po cichu. Przytuliłem ją tak mocno jak mogłem, nie raniąc jej przy tym. W tej chwili zrobiłbym wszystko, i mam na myśli wszystko co w mojej mocy, aby zabrać jej cierpienie. Zrobiłbym wszystko, aby zabrać cierpienie Kacie, i sprzedałbym duszę samemu diabłu, aby zamienić się miejscem z Piper. Jasna cholera, czy to wszystko naprawdę właśnie się wydarzyło? Czułem się, jakbym oglądał zły film. - Z tobą okej? – Podeszła Shae i potarła moje ramiona, oczy miała zaczerwienione i również pociągała nosem. - Tak. Nie. Nie wiem. W tej chwili martwię się jedynie o te trzy dziewczyny, o wszystkie trzy. – Uśmiechnąłem się do niej i odszedłem od tłumu, policji i splamionej krwią trawy. Usiadłem na pieńku i kołysałem Lucy. Trzęsła się w moich ramionach jak liść. - Skarbie, jest okej. Z Piper będzie dobrze. Okej? – Modliłem się, abym jej nie okłamywał, ale nie wiedziałem co jeszcze powiedzieć. - Jej główka mocno krwawiła – powiedziała cicho.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Chwyciłem jej małą głowę w dłonie, trzymając mocno przy piersi i kołysałem nią w przód i w tył. - Wiem, że tak było, kochanie, wiem. Nie byłem ojcem – nie byłem nikim w przybliżeniu przypominającym ojca – ale w tej chwili serce bolało mnie tak bardzo, że chciałem wyleźć z własnej skóry. I skoro ja się tak czułem, to nie mogłem sobie wyobrazić co przechodziła Kacie. - Hej, zamierzam pojechać do szpitala, chcesz się zabrać? – zapytał Fred, podchodząc do nas. Wstałem, nadal nie puszczając Lucy. - Taa. Główka Lucy podskoczyła do góry i spojrzała na mnie ze strachem w oczach. - Mogę z tobą zostać? - Oczywiście – powiedziałem, zatykając jej włosy za uszy. – Co ty na to, żebyśmy pojechali wszyscy razem, ale najpierw założymy jakieś ubrania? Wymamrotała coś w zgodzie i ponownie położyła mi głowę na ramieniu.

Kiedy dotarliśmy do szpitala, Fred poszedł do recepcji i zapytał o stan Piper. - Jesteście z rodziny? – Usłyszałem jak zapytała. Fred spojrzał na nas wszystkich. - Uch. Tak. - Zadzwonię po pielęgniarkę aby zabrała was tam, gdzie możecie poczekać. Zanim Fred do nas podszedł, duże, białe drzwi stanęły otworem i pielęgniarka krzyknęła:

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Piper Jensen. – Wszyscy wstaliśmy i ponuro podążyliśmy za nią, skręcając kilka razy, aż weszliśmy do poczekalni, w której siedziała Sophia. Jak tylko nas zobaczyła, zerwała się, podbiegła prosto do mnie i zabrała mi Lucy. Usta jej drżały, kiedy próbowała się przed nią nie załamać. - Jak ona się ma? – zapytał Fred. - Nic jeszcze nie wiem, siedziałam tutaj. Kacie poszła z nimi. Usiłowali jej powiedzieć, że najlepiej byłoby gdyby tutaj została, ale zaparła się i nie dała się do tego nakłonić. Moja dziewczyna. - Pójdę po coś do picia, czy ktoś coś chce? – zapytała Shae. Wszyscy pokręciliśmy głowami, a ona się uśmiechnęła i wyszła. W ciągu pięciu minut, kiedy siedzieliśmy, Lucy zasnęła na kolanach Sophii. - Biedne dziecko. – Fred spojrzał na nią ze współczuciem. – Nie wiem jak może spać przy tym wszystkim co się dzieje. - Myślę, że jest tak wypompowana z powodu całej tej traumy, że potrzebuje odpoczynku. - Więc… - Zawahałem się, ale musiałem wiedzieć. – Co się stało? - To wszystko wydarzyło się tak szybko, Brody. Kacie nawrzeszczała na tego chłopaka za to, że tak blisko podpływał – to było zaraz przed tym jak przyjechałeś. Zeszłam tam aby powiedzieć jej o tobie, weszła do środka i w przeciągu kilku minut ten chłopak znów zatoczył kółko, próbując ściąć zakręt i nie udało mu się. Wjechał prosto w nią. Początkowo myślałam, że uderzył w obie… - Głos jej się załamał, a po twarzy spływały łzy. – Ale wtedy Lucy wstała i zaczęła płakać. Pobiegłam do wody, a Piper się na niej unosiła; woda wokół niej była ciemnoczerwona. Krzyczałam, a ta dziewczyna na tarasie, twoja przyjaciółka, musiała wam powiedzieć, ponieważ po kilku chwilach Kacie pędziła w naszą stronę. - To moja siostra, Shae – powiedziałem, nie chcąc, aby Sophia myślała że byłem tak płytki, aby przywieźć tutaj inną kobietę. - Och, okej. – Pociągnęła nosem. – Tak czy siak, Kacie przybiegła, Fred również, a potem wszystko zaczęło dziać się tak szybko. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Drzwi prowadzące na dziecięcy oddział intensywnej opieki stanęły otworem i przeszła przez nie Kacie, z twarzą tak białą, jakiej jeszcze u niej nie widziałem. Koszulkę miała poplamioną krwią córki i była boso. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że pojechała bez butów, żałowałem, że nie pomyślałem aby jej jakieś zabrać. Weszła prosto w moje ramiona, uderzając mocno w moją klatkę piersiową i ugięły jej się kolana. - Kacie, mów do mnie, co się dzieje? – Poruszyłem się szybko, kiedy Fred wstał i podszedł do nas, aby pomóc mi ją utrzymać. Nic nie mówiła, tylko szlochała, ściskając w dłoniach moją koszulkę, kiedy zakopała we mnie twarz i zawodziła. Serce mi opadło. Dlaczego nic nie mówi? Jezu, proszę, powiedz coś. Nie wiedziałem co robić, więc po prostu tam stałem i pozwalałem jej przy mnie płakać, delikatnie pocierając jej plecy i całując w czubek głowy. - Skarbie, co się dzieje? – błagała cichym szeptem Sophia, próbując nie obudzić Lucy. – Proszę… mów do nas. Kacie się odsunęła, a Fred podał jej opakowanie chusteczek. - Dzięki – wymamrotała cicho. – Um, tak naprawdę jeszcze nie wiem. Zamknęli jej ranę… wymagało to dwudziestu trzech szwów mechanicznych. Teraz będzie miała tomografię, aby mogli stwierdzić, jak rozległa jest opuchlizna na mózgu. - Jest przytomna? – zapytał Fred. Kacie pokręciła głową. - Podali jej środki, aby przez jakiś czas spała. - Och mój Boże. – Sophia płakała, zasłaniając twarz wolną dłonią. Fred szybko do niej podszedł i objął ją ręka, a po twarzy spływały mu łzy. - Jak się czujesz? Mogę ci coś przynieść? – zapytałem, zdesperowany aby mnie potrzebowała.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Czuję się… okropnie. Jestem przytłoczona, świruję. Chcę tylko żeby było z nią okej. – Głos jej się urwał, kiedy powróciły łzy. - Będzie z nią dobrze. – Przyciągnąłem ją do siebie. – Ma silną mamę, która nauczyła ją, jak walczyć cholernie mocno, będzie z nią okej. – Moje słowa sprawiły jedynie, że jeszcze mocniej zaczęła płakać. - Muszę usiąść – powiedziała po kilku minutach płaczu. Opadła wyczerpana na krzesło obok swojej mamy i pochyliła się, aby pocałować Lucy w policzek. - Jak z nią? - Była bardzo smutna, niewiele mówiła, tylko płakała. – Sophia się do mnie uśmiechnęła. – Właściwie to prawie przez cały czas była z Brodym. Kacie na mnie spojrzała i uśmiechnęła się, jej twarz okryta była wyczerpaniem. - Kacie Jensen? – powiedziała od drzwi pielęgniarka. - Tak. – Kacie wstała i oparła się o mnie. - Jest już po tomografii, możesz znów z nią posiedzieć jeśli chcesz. - Okej, dziękuję. – Kacie przytuliła mamę, pocałowała Freda w policzek i przeszła obok mnie. Zanim doszła do drzwi, odwróciła się, szybko do mnie podeszła, stanęła na palcach i pocałowała mnie w usta. To nie był pod żadnym względem seksualny pocałunek; przycisnęła tylko ciepłe wargi do moich i westchnęła, wyglądając na szczęśliwą, że tutaj byłem. - Dziękuję – powiedziała cicho przy moich ustach, zanim zniknęła za drzwiami. Nie wiedziałem tak właściwie za co, ale przyjemność była całkowicie po mojej stronie. Shae wróciła kilka minut później z butelkami wody oraz kartonami soczków dla wszystkich i rozpoczęło się oczekiwanie. Po mniej więcej godzinie tortur, drzwi ponownie się otworzyły powodując, że wszyscy się przestraszyliśmy i pielęgniarka wprowadziła do środka grupę ludzi. Szczęka mi opadła kiedy zobaczyłem rodziców.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Co wy tutaj robicie? – zapytałem z niedowierzaniem, przytulając ich równocześnie. - Shae do nas zadzwoniła i powiedziała co się stało. Czuliśmy się bezsilni i nie wiedzieliśmy co robić. – Mama miała łzy w oczach. – Więc wsiedliśmy w samochód i przyjechaliśmy. - Dzięki. – Westchnąłem. – Ja również nie wiem co robić. Źle się czułem z tym, że przejechali całą tę drogę, zwłaszcza, że tak naprawdę nie do końca byłem szczery z mamą i nie powiedziałem jej co się działo, albo raczej nie działo, pomiędzy mną i Kacie. Mała rączka owinęła się wokół moich palców i spojrzałem w dół, na Lucy, która stała obok mnie. - Hej – powiedziałem, kucając na jej poziomie. – Z tobą okej? Przytaknęła i wyciągnęła rączki do góry. Zgarnąłem ją w ramiona i odwróciłem się do mamy. - Lucy, to moja mama i tata. Przywitasz się? - Cześć – powiedziała cicho, kładąc mi głowę na ramieniu. - Cześć Lucy, bardzo miło cię poznać. – Głos mojej mamy drżał, wyraźnie była przytłoczona. Lucy na nią zerknęła i uśmiechnęła się, a potem złożyła rączki wokół mojego ucha i wyszeptała: - Brody, jestem głodna. - Tak? Okej, chcesz żebym ci coś przyniósł? Przytaknęła i zaczęła się wiercić, aby zejść na dół. Zakończyłem poznawać rodziców z Fredem i Sophią, czekając cierpliwie, kiedy Sophia i mama przytulały się i płakały razem, a potem przeprosiłem i poszedłem poszukać dla Lucy czegoś do spałaszowania. - Brody? Zaczekaj. – Mama wystawiła głowę z poczekalni. Zatrzymałem się, aby mogła mnie dogonić i wzięła mnie pod rękę. - Więc, są jakieś wieści?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Od czasu kiedy ostatnim razem była tu Kacie, to nie. Najwyraźniej Piper miała tomografię, aby sprawdzić jej mózg, ale to ostatnia rzecz jaką słyszeliśmy. - A co z tym facetem ze skutera? Złapali go? - Taa, zabrali go. Byłem tak napompowany po tym co się stało, że jeśli tylko pomyślałby o ucieczce to myślę, że popłynąłbym za pierdolonym skuterem i sam bym go złapał. – Spojrzałem na nią, uśmiechając się przepraszająco. – Przepraszam. Zaśmiała się krótko. - Jest okej. Po takim dniu powiedziałabym, że k-bomba jest w porządku. Więc… jak się trzymasz? Westchnąłem. - Całkiem gównianie. Nie ma absolutnie nic co mógłbym zrobić, aby poprawić tę sytuację. Czuję się taki bezsilny. - Witaj w świecie rodziców. – Uśmiechnęła się do mnie, a zmarszczki wokół jej oczu były dziś bardziej widoczne. - Nie jestem rodzicem, mamo. Współczuję Kacie. - Poważnie? Chodź, usiądź na minutę. – Podeszła do wydzielonego miejsca na boku i usiadła, wskazując żebym zrobił to samo. – Wiem, że widujecie się z Kacie tylko od kilku miesięcy i że nie jesteś biologicznym ojcem tych dziewczynek, ale kochasz je jak rodzic. To jest to, to jest właśnie bycie rodzicem. – Położyła dłonie na moich, a jej delikatne oczy przeszukiwały moją twarz. – To słodka agonia, Brody. Kulminacja kilku ostatnich tygodni, napięcia pomiędzy mną i Kacie, tego co stało się z Piper i słów mamy, połączyła się razem i sprawiła, że moje emocje wypłynęły na powierzchnię. Mama to wyczuła i rozpostarła ramiona, przyciągając mnie i mocno ściskając, kiedy straciłem rozum i przez kilka minut szlochałem jej w ramię. Kiedy odsunąłem się aby złapać powietrze, potarła mój policzek wierzchem dłoni. - Lepiej się czujesz?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Tak jakby. Dzięki mamo, ale poczuję się o wiele lepiej, kiedy Piper będzie miała najgorsze za sobą i będzie w domu. Ścisnęła mi rękę. - Pomodlę się trochę i będzie z nią dobrze. - Chodźmy wziąć dla Lucy coś do jedzenia, dla innych też. Wygląda na to, że zapowiada nam się długa noc – powiedziałem, kiedy wstaliśmy i skierowaliśmy się do kawiarni. Mój wzrok przykuł sklepik z pamiątkami po prawej stronie. - Poczekaj, pobiegnę i sprawdzę czy mają japonki. - Japonki? – Spojrzała na mnie zdezorientowana. Rozśmiałem się. - Wytłumaczę później.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 37

Kacie

Ciałko Piper wyglądało na malutkie i kruche, leżąc bez ruchu w dużym, szpitalnym łóżku. Głowę miała owiniętą białą gazą, aby zachować sterylność rany, maska tlenowa zakrywała jej usta i nos, a w małą rączkę miała wbity wenflon. Fioletowe siniaki formowały się już po prawej stronie jej twarzy, poprzecinane kilkoma zadrapaniami. Rozrywało mnie obserwowanie jej w takim stanie; pragnęłam bardziej niż czegokolwiek, żebym to ja była w tym jeziorze, a nie ona. Ktoś zapukał cicho do drzwi. - Mogę wejść? – wyszeptała mama, zaglądając do środka. - Taa, wejdź – powiedziałam, czując ulgę, że tu była. – Nadal jest nieprzytomna. Mama sapnęła i zamarła, kiedy podeszła i zobaczyła Piper. - Och mój Boże. – To było wszystko co wyszeptała, a w oczach wezbrały jej łzy, kiedy zasłoniła usta dłońmi. - Z nią okej, mamo. – Uśmiechnęłam się pokrzepiająco. - Ciężko się na nią patrzy w takim stanie. – Drżał jej głos. - Wiem. Podeszła i przyciągnęła krzesło obok mnie, nie odrywając oczu od Piper. - Co mówi lekarz? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Zrobili tomografię. Ma mocny wstrząs mózgu i ranę na głowie. – Westchnęłam myśląc o tym, jak wczoraj o tej porze kręciłyśmy w ogródku hula hop, nie przejmując się światem. To szalone, jak szybko życie może się zmienić. – Lekarz powiedział, że nie sądzi aby została uderzona bezpośrednio, że możliwe jest, iż była pod wodą kiedy to się stało. Mama gwałtownie odwróciła głowę, patrząc na mnie. - Co masz na myśli? - Uważa, że w jakiś sposób dostała się pod wodę na kilka sekund przed tym, jak została uderzona, ponieważ siniaki na jej ramieniu są jeszcze gorsze. Jeśli cała byłaby nad wodą to mogłoby być… naprawdę źle. Mama spojrzała na Piper i zamknęła oczy. Jej usta się poruszały, ale nie wydawała żadnego dźwięku; wiedziałam, że się modliła. - Tak czy siak, zdecydowanie zostawią ją tutaj na noc, a może na kilka dni. To wszystko zależy od obrzęku mózgu. Jutro zrobią kolejne badanie. - Pozostaną jakieś trwałe uszkodzenia? – zapytała z wahaniem. - Uważają że nie, ale nie będziemy wiedzieli na pewno dopóki się nie obudzi. Lekarz uważa, że za kilka tygodni będzie z nią w porządku. Sięgnęła i nakryła moją dłoń swoją, ściskając ją. - Dzięki Bogu. Dokładnie. - Jak tam Lucy? – zapytałam. - Z nią okej. – Mama się do mnie uśmiechnęła, robiąc co w jej mocy, aby brzmieć normalnie. – Brody przyniósł jej kanapkę z grillowanym serem i soczek jabłkowy. Szczerze mówiąc zgarnia tam całą uwagę. Wszyscy się w niej zakochali. - Kim są wszyscy? - Och… Fred, Shae, Brody i jego rodzice. - Rodzice Brody’ego?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Yep, przyjechali jakiś czas temu i są wspaniali. Jednak w ogóle mnie to nie dziwi, sam Brody również jest całkiem niesamowity. – Uśmiechnęła się do mnie. - Taak, jest. – Westchnęłam. Głos Blaire zadzwonił mi głośno w głowie, przypominając, że on tak naprawdę nigdy nie będzie mój. Co ja sobie myślałam całując go w poczekalni? Najwyraźniej emocje przyćmiewały mój osąd. Rozległo się kolejne pukanie do drzwi. - Proszę – krzyknęłam. Drzwi powoli się otworzyły i stanęła w nich drobna kobieta po pięćdziesiątce, wykręcając dłonie. Dzięki jej ekspresyjnym oczom doskonale wiedziałam kim była. Obie z mamą wstałyśmy i sięgnęłam aby wygładzić koszulkę, nagle czując panikę. Nie chciałam poznawać jej w taki sposób. Mam na sobie dres, poplamioną koszulkę, brzydkie szpitalne buty z gumową podeszwą i zero makijażu. Byłam pewna, że od płakania przez cały dzień moja twarz była czerwona i spuchnięta. - Ty musisz być Kacie. – Opanowały ją emocje, kiedy walczyła ze łzami. – Jestem JoAnn Murphy. – Niespodziewanie wciągnęła mnie w ramiona, co było niesamowitym uczuciem. Z radością odwzajemniłam uścisk. – Tak strasznie miło cię poznać. Brody tyle o tobie opowiadał, że czuję, jakbym już cię znała. - Wyjdę, żebyście mogły sobie trochę pogadać. – Mama się uśmiechnęła, wstała i szybko poszła w stronę drzwi. - Proszę usiąść. – Usiadłam na kanapie, a ona pociągnęła krzesło naprzeciwko mnie. – Bardzo przepraszam za mój wygląd. Pewnie nie robię dobrego pierwszego wrażenia. Sięgnęła i złapała moją dłoń. - Kacie, przeszłaś dzisiaj więcej niż ja w ciągu dwudziestu siedmiu lat bycia rodzicem. Zaufaj mi, nie oceniam twojego wyglądu. Lubiłam ją, bardzo. Była ciepła, przyjacielska i natychmiast poczułam, jakby była moją przyjaciółką. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Źle mi z tym, że w ogóle tak się spotykamy. Zakładałam, że nasze pierwsze spotkanie przebiegnie podczas lunchu czy obiadu. – Przerwała na chwilę i spojrzała na Piper. Przełknęła, przyswajając to wszystko. – Jak ona się ma? - Okej, nadal trzymają ją na środkach nasennych. Próbują pozwolić jej mózgowi trochę się podleczyć zanim ją obudzą. - Bycie mamą jest ciężkie, prawda? - Bardzo. - Jest takie porzekadło… nie pamiętam dokładnie, ale coś o tym, że posiadanie dzieci jest jak pozwolenie, aby twoje serce chodziło poza twoim ciałem. To takie prawdziwe. – Pokręciła głową w zdumieniu. - Całkowicie – powiedziałam, patrząc na Piper, dopatrując się jakiegoś malutkiego poruszenia. – Tylko że w tej chwili nie czuję jakby moje serce w ogóle biło, jest nieaktywne. Nie zacznie na nowo bić dopóki się nie obudzi i do mnie nie uśmiechnie. Sięgnęła i ścisnęła mi dłoń. - Och, niemal zapomniałam… - Przerwała i zanurkowała po coś w swojej torebce. Wyciągnęła reklamówkę i podała mi. - Dzięki – powiedziałam, zdezorientowana. - Brody kupił je w sklepiku z upominkami i poprosił abym ci je dała. Zerknęłam do siatki i szeroko się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam jasnoniebieskie, mechate papcie szpitalne. - Próbował znaleźć ci japonki, ale mieli tylko to. Ta nieustanna troska Brody’ego i dbanie o mnie sprawiło, że poczułam się tak, jak nigdy wcześniej… wyjątkowo. Większość dziewczyn wpadała w zachwyt z powodu diamentów czy kosztownych samochodów. Dla mnie wystarczył tylko szampon i papcie szpitalne. - Jest bardzo słodki. Uśmiechnęłam się do niej.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Wychowałaś

świetnego

mężczyznę.

Korekta: Ewelka



Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Jest świetnym facetem, zgadzam się, ale ta jego nowa strona, ta strona pełna troski jest całkowicie twoją zasługą. Szarpnęłam w jej stronę głową. - Moją? - Kacie, on ciągle gada o tobie i dziewczynkach. Wiem, że dopiero co cię poznałam, ale czuję jakbym już cię znała. Wywarłaś na niego tak duży wpływ w tak niewielkim okresie czasu. To niezwykłe. Zmieniłaś jego życie. Tak dużo dziś płakałam, że nie sądziłam, iż moje ciało było w stanie wyprodukować więcej łez, ale oto były, grożąc ponownym wypłynięciem. - A on zmienił moje – powiedziałam, gapiąc się zamazanym wzrokiem na papcie. - Puk, puk. – Brody nieznacznie otworzył drzwi. – Mogę wejść? JoAnn uśmiechnęła się do syna i zaprosiła go machnięciem ręki. - Oczywiście skarbie. Przeszedł przez pokój i usiadł obok mnie na kanapie, opierając rękę wzdłuż oparcia. Mogłam stwierdzić, że dawał mi przestrzeń i czekał na moje pozwolenie, ale to się nie wydarzy. Wpatrywał się prosto w Piper, zaciskając szczękę. - Jak ona się ma? - Okej, ale nadal podają jej środki usypiające. Odwrócił głowę, wwiercając się we mnie spojrzeniem. - Nadal to robią? - Taa, – przytaknęłam powoli – ale to normalne, nie martw się. Dają tylko przerwę jej mózgowi. - A co z tobą? Potrzebujesz przerwy? - Ja? – Moje brwi strzeliły do góry. – Nigdzie nie idę.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Kacie, ledwo opuściłaś ten pokój odkąd przyjechaliśmy rano, a jest prawie pora obiadu. Kiedy ostatnim razem coś jadłaś, albo oddychałaś świeżym powietrzem? Zapatrzyłam się na Piper; myśl o zostawieniu jej w taki sposób była bolesna. - Nie mogę jej zostawić, jeszcze nie. - Kacie? Jeśli mogę, skarbie, sama powiedziałaś, że utrzymują ją w śpiączce… dlaczego nie pójdziesz czegoś zjeść i nie wyjdziesz na chwilę na dwór? To może ci dobrze zrobić. Zostanę tutaj z nią dopóki nie wrócicie. – Usta JoAnn zwinęły się nieco w mały, pokrzepiający uśmiech. Brody wstał i wyciągnął do mnie rękę. Byłam zbyt zmęczona, aby się sprzeczać. - Nie będzie mnie tylko kilka minut – powiedziałam do niej, kiedy wstała i ponownie mnie przytuliła. - Nie ma problemu, kochanie. Nie spiesz się. Zaczęliśmy z Brodym iść w stronę poczekalni, kiedy nagle zamarłam. - Czekaj. – Spojrzałam na moją poplamioną krwią koszulkę. – Jest jakaś inna droga do sklepiku z upominkami? Nie chcę, aby Lucy mnie tak zobaczyła. - Znajdziemy. – Pociągnął mnie w przeciwnym kierunku. Manewrowaliśmy w lewo i w prawo przez puste, białe korytarze, aż w końcu znaleźliśmy lobby. - Dzięki. – Uśmiechnęłam się do niego i delikatnie próbowałam wyjąć dłoń z jego uchwytu, ale mocniej ją ścisnął. - Nie rób tego. Niczego bardziej nie chciałam, jak owinąć wokół niego ramiona i po prostu być, ale nie był mój, nigdy nie będzie, a trzymanie go za rękę tylko wszystko pogarszało. Westchnęłam.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Brody… - Nie dzisiaj. – Przerwał mi. – Wkrótce pogadamy, ale nie dzisiaj. Dziś muszę trzymać cię za rękę tak bardzo, jak ty mnie, więc po prostu przestań. Kilka minut później wychodziliśmy ze sklepiku z upominkami i kierowaliśmy się w stronę kawiarni. Miałam na sobie nowiutką, jasnoróżową koszulkę z napisem „Najlepsza ciocia na świecie”. Nie rozmawialiśmy, po prostu szliśmy, powłócząc nogami przez korytarz. W tej chwili byłam tak pochłonięta sobą, pogrążona głęboko w myślach na temat wszystkiego co się wydarzyło, a Brody był moją liną ratunkową, utrzymującą mój kontakt z rzeczywistością. Przepraszał, kiedy uderzałam w innych ludzi i prowadził mnie do stolika na tyle kawiarni. - Usiądź, zaraz wracam – polecił delikatnie. Usiadłam i w ciszy wpatrywałam się w drewniany, laminowany stolik, w pełni świadoma, że ludzie się gapili – albo na Brody’ego, albo na zdesperowaną dziewczynę, z którą wszedł – a ja nie miałam nastroju, aby odwzajemnić sztuczne uśmiechy. Wrócił niedługo potem i usiadł naprzeciwko mnie, kładąc na stole kanapkę z indykiem, sałatkę, banana, budyń czekoladowy, paczkę Cheetosów, butelkę wody i mleko czekoladowe. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. - Myślisz, że jak bardzo jestem głodna? - Nie wiem. – Pokręcił głową, uśmiechając się lekko. – Chciałem się jedynie upewnić, że coś zjesz. Byliśmy cicho kiedy jadłam, ale wydawało się, jakby siedział z nami przy stoliku duży, biały słoń. Brody powiedział, że nie będziemy dzisiaj rozmawiali i doceniałam to. Nie byłam pewna czy mogłam sformułować sensowne zdanie, ani czy miałam na tyle determinacji, aby ponownie go odepchnąć. Czułam się taka słaba, że jeśli powiedziałby do mnie jedną, słodką rzecz, to poddałabym się i zatraciła w jego ramionach. Skubałam kanapkę z indykiem i zjadłam połowę banana, podczas gdy on spałaszował wszystko inne. Wyrzuciliśmy śmieci i w ciszy poszliśmy do Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

poczekalni. Tak bardzo pragnęłam złapać w objęcia Lucy; że niemal biegłam. Tak szybko, jak ją zobaczyłam, opadłam na kolana, a ona zarzuciła mi ręce wokół szyi, przewracając mnie. Mocno się starałam pozostać silna i optymistyczna, ale nie mogłam powstrzymać kilku łez, które mi uciekły. Siedziałam przez kilka minut ze skrzyżowanymi nogami na podłodze w poczekalni szpitala ze zwiniętą na kolanach Lucy, czując jedynie jej oddech i wąchając jej włosy. Chciałam pobiec do tamtego pokoju, zgarnąć Piper i potrzymać ją tak samo. - Mamusiu, kiedy Piper wróci do domu? Supeł w moim żołądku jeszcze bardziej się zacisnął. - Nie jestem pewna, kochanie. Musimy poczekać i zobaczyć co powie lekarz, okej? - Mogę pójść ją zobaczyć? – zapytała. Spojrzałam na Brody’ego, który szeroko otworzył oczy i pokręcił nieznacznie głową. - Och kochanie. Ona teraz odpoczywa, nie może z tobą porozmawiać. Poderwała głowę do góry i spojrzała na mnie. - Wiem, mamo, ale ja chcę do niej mówić. Proszę? Nigdy nie miałam rodzeństwa, więc nie potrafiłam zrozumieć więzi którą dzieliły, a w przypadku bliźniaczek ta więź była jeszcze silniejsza. - Och – westchnęłam – chodź. - Czy to naprawdę dobry pomysł? – zapytał nerwowo Brody. Wzruszyłam ramionami. - Nie mam pojecia. Przeszliśmy przez automatyczne drzwi i po cichu modliłam się, aby zatrzymała nas pielęgniarka i powiedziała, że Lucy nie wolno tam wejść. Nikt tego nie zrobił, posyłali nam tylko współczujące uśmiechy kiedy ich mijaliśmy. Dotarliśmy do pokoju Piper i Lucy sięgnęła po moją dłoń, mocno ją ściskając.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? Przytaknęła, a Brody położył jej rękę na ramieniu. Pchnięciem otworzyłam drzwi i przypatrywałam się uważnie twarzy Lucy, kiedy przyswajała otoczenie. Brązowe oczy miała szeroko otwarte, kiedy przesuwały się po pomieszczeniu, w końcu spoczywając na siostrze. Mama i JoAnn przestały rozmawiać i zagapiły się na Lucy. Lucy na mnie spojrzała. - Czy ona mnie słyszy? - Yep, ale nie może ci odpowiedzieć. Chcesz obok niej usiąść? Znów przytaknęła i uniosłam ją, sadzając w nogach łóżka, obok Piper. Badała oczkami każdy centymetr ciała siostry, od wenflonu, po zaschniętą we włosach krew. - Czy to boli? – Wskazała na wenflon. - Nope. – Założyłam kosmyk jej blond włosków za małe uszko. Tym razem wskazała na maskę tlenową na twarzy Piper. - A to boli? - Ani trochę. - Założę się, że to boli. – Naciągnęła się, usiłując zobaczyć szwy na głowie Piper. - To prawdopodobnie bolało, ale spała kiedy jej to zakładali, więc tego nie czuła. Jednak pewnie będzie bolała ją główka, kiedy się obudzi. Lucy zamilkła. - Czy ona się obudzi? Jej pytanie wpędziło mnie w zamęt. Pierś mi się zacisnęła i nie mogłam oddychać. Wydawało się, jakby pokój kręcił się tak szybko, że nie mogłam skupić wzroku na jednej rzeczy. - Whoa. Whoa. Z tobą okej? – Brody sięgnął i złapał mnie za ramiona.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Taa, poczułam tylko lekkie zamroczenie – wydyszałam. - Chodź i usiądź tutaj, obok okna – powiedziała mama, zrywając się z miejsca, kiedy JoAnn sięgnęła w tył i uchyliła okno. Położyłam rękę na parapecie i oparłam o nią głowę, biorąc powolne, głębokie oddechy świeżego powietrza, które wpadało do środka. Rozmowa za mną zmieniła się w mamrotanie, kiedy zablokowałam ją, koncentrując się na niczym innym poza oddychaniem. - Z tobą okej? – JoAnn delikatnie potarła moje ramiona. Spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam. - Tak myślę. Ten dzień był po prostu… przytłaczający. - Jestem pewna, że tak. – Usiadła obok mnie. – Myślę, że będziemy się zbierali – jeśli niczego nie potrzebujesz? - Nie, ze mną dobrze. – Wciągnęłam ją w uścisk. – Dziękuję, że przyjechaliście. To wiele dla mnie znaczy. Uścisnęła mnie mocno. - Och, skarbie. Żaden problem, żałuję, że nie możemy zrobić więcej. - Myślę, że my również będziemy się zbierali. – Podeszła mama. – Muszę zabrać Lucy do domu i do łóżka, to był dla niej długi dzień. Przytuliłam mamę i zgarnęłam Lucy w ramiona, pokrywając jej buzię pocałunkami. - Zobaczymy się rano, okej? - Okej, mamusiu. Jeśli Piper się obudzi, powiedz jej, że nie gniewam się, że pochlapała krwią moje rękawki. Zachichotałam. - Okej, kochanie. Powiem jej. Mama, Lucy i JoAnn skierowały się do drzwi, a Brody podszedł do mnie.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Dziękuję za całą twoją pomoc dzisiejszego dnia – powiedziałam, delikatnie pocierając jego rękę. Wyglądał na zaskoczonego. - Nigdzie się nie wybieram, odprowadzę ich tylko. - Och, – Brwi strzeliły mi do góry – zostajesz na trochę? - Albo na noc. – Roześmiał się. – Nie zostawię cię tutaj samej. Nie kłóciłam się, cieszyłam się, że ze mną zostaje.

Następnego ranka plecy na mnie krzyczały, a szyję miałam obolałą. Spanie na kanapie w szpitalu, nigdy nie było wygodne. Nigdy. Uchyliłam oczy tak szybko, jak słońce wypełniło pokój i zerknęłam na Piper, która wyglądała tak samo. Usiadłam i rozciągnęłam się, a biały koc zsunął mi się z kolan. Nie musiałam nawet mocno główkować o tym kto mnie przykrył. Spojrzałam na Brody’ego, który spał na krześle z nogami opartymi na łóżku Piper. Dłonie miał splecione i ułożone na brzuchu, a usta otwarte. Nie pamiętałam nawet, jak zeszłej nocy zasnęłam; ostatnią rzeczą jaką pamiętałam było jego pytanie, czy chcę coś do picia. Wślizgnęłam się po cichu do łazienki, umyłam bladą twarz i wyciągnełam z opakowania nową szczoteczkę do zębów, która leżała na blacie. Widziałam kto ją tutaj położył. - Jak się ma dziś rano nasza dziewczynka? Wbiegłam do pokoju i zobaczyłam doktora Wagnera, który stał obok łóżka Piper. Brody siedział prosto, pocierając dłońmi oczy. - Dzień dobry. – Podeszłam do nich. - Weźmiemy naszą popularną pacjentkę na kolejny tomograf i na tej podstawie podejmiemy dalsze decyzje, okej? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Przytaknęłam, nadal oszołomiona, kiedy weszła pielęgniarka i odpięła Piper od maszyny, a następnie wywiozła ją z pokoju. - To było szybkie. –Brody ziewnął. - Taa, potrzebujemy dobrych wiadomości po tym badaniu. – Otuliłam się ramionami, nagle czując chłód z powodu nerwów. Przechylił głowę i pogłaskał mnie po policzku wierzchem dłoni. - Myśl pozytywnie, mam dobre przeczucia. Zamknęłam oczy i lekko nachyliłam się w stronę jego dłoni. - Chcesz wziąć prysznic? – Poderwałam głowę do góry, usiłując powstrzymać się od nawiązania z nim kontaktu fizycznego. Westchnął. - Taa, zrobię to szybko. Kiedy Brody brał prysznic, nerwowo krążyłam po pokoju, modląc się w kółko, żeby ciałko Piper zaczęło się teraz leczyć samo. Niedługo potem drzwi się otworzyły i wtoczono przez nie łóżko z Piper. Pielęgniarka uśmiechnęła się, pchając ją przez pokój i ponownie podpięła ją do aparatury. - To potrwa kilka minut – powiedziała w drodze do wyjścia. Już to wiedziałam, ale nie kłopotałam się z odpowiedzią. Brody wyszedł z łazienki, świeżo wykąpany, ale mając na sobie te same ciuchy. Spojrzał na siebie i wzruszył ramionami. - Przepraszam, to wszystko co mam. Roześmiałam się. - Widziałeś mnie? Zaufaj mi, nie oceniam cię. - Wyglądasz na dzielną – powiedział cicho. – Wyglądasz jak kobieta, której wyrwano serce i która krwawi, ale jesteś tak cholernie skupiona na Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

wszystkich innych, że nie przejmowałaś się nawet tym, aby zadbać o własne rany. Oczy mnie zapiekły. - Moje rany mogą poczekać – powiedziałam drżącym głosem. Doktor Wagner wrócił do pokoju. Był wielkim facetem, spokojnie dorównywał wzrostem Brody’emu i był nieźle zbudowany. Jego czarne włosy miały siwe plamki na skroniach, a okulary w czarnych oprawkach balansowały na czubku jego spiczastego nosa. - Zgadnijcie kto dochodzi do siebie po środkach nasennych? - Naprawdę? – Złączyłam dłonie, a serce dziko mi waliło. - Naprawdę, naprawdę. Jej tomografia wygląda dobrze, a obrzęk ustępuje. Pewnie zatrzymamy ją jeszcze na jedą noc, aby ją poobserwować, ale w ciągu następnej godziny zaprzestaniemy podawać jej środki nasenne. A potem to już od niej zależy kiedy się obudzi. Jej funkcje mózgowe wyglądają dobrze, nie ma żadnych trwałych uszczerbków. Łzy stoczyły mi się po policzkach, kiedy rzuciłam się naprzód i uściskałam doktora Wagnera. - Dziękuję, tak bardzo dziekuję. Roześmiał się. - Podziękuj jej, jest twardą, małą dziewczynką. Odsunęłam się i spojrzałam na Brody’ego, który ocierał oczy. - Okej, mamo i tato, trzymajcie się, a my za kilka minut zaczniemy proces – powiedział doktor. - Och, my nie… Brody sięgnął i złapał mnie za rękę. - Dziękujemy doktorze – przerwał, siegając, aby uścisnąć dłoń lekarzowi. Doktor Wagner zmarszczył brwi i przypatrzył się twarzy Brody’ego. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Wyglądasz bardzo znajomo. Bawiłeś się w aktorstwo? Brody prychnął i pokręcił głową, machajac krótko, kiedy doktor się odwrócił i opuścił pokój. Spojrzał na mnie i poruszał brwiami w górę i w dół. - Z wyjątkiem chwil, kiedy udaję, że jestem tatusiem. Wyszczerzyłam się i pokręciłam głową, uszczęśliwiona, że ta gehenna w końcu się skończy.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 38

Brody

Ból strzelił przez moją szyję, kiedy uniosłem głowę, aby sprawdzić godzinę. Kto do cholery dobijał się do moich drzwi o 7:15 rano? Pozbierałem się z kanapy i przetarłem oczy, podchodząc powoli do drzwi. - Otwórz, Brody – wrzasnął z drugiej strony Andy. Otworzyłem drzwi i niemal się przewróciłem, kiedy obok mnie przemaszerował. - Od kiedy przekręcasz zasuwę? Nie mam do niej klucza – oskarżył. - Sorki, – poszedłem za nim do salonu i położyłem się na kanapie – mój mózg jest trochę rozmyty. Usiadł na skórzanym krześle naprzeciwko mnie. Twarz miał napiętą i mogłem stwierdzić, że był zaniepokojony. - Gdzieś ty był? Dzwoniłem do ciebie przez całą niedzielę i wczoraj. Nie oddzwoniłeś. Ostatnie dwa dni spędziłem z Kacie w szpitalu i ledwo w ogóle spoglądałem na telefon. - Byłem na północy. Dotarłem do domu wczoraj, późno w nocy, bardzo późno. – Ziewnąłem. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och. Myślałem, że unikałeś moich telefonów. – Jego ton nieco się zrelaksował. – Na północy? Znów się widujecie? - Nie, nie wiem. To był szalony weekend. Zmarszczył brwi i zamrugał na mnie, czekając aż rozwinę temat. - Poszedłem w sobotę na imprezę charytatywną z Shae, a potem udałem się na północ, aby spróbować porozmawiać z Kacie. Ledwo zaczęliśmy rozmowę, kiedy zdarzył się wypadek z udziałem jednej z jej córek. Otworzył szeroko oczy. - Co się stało? - Jakiś dupek pływał jak fiut skuterem po jeziorze, za bardzo się zbliżył i wjechał w nią. – Serce mi przyspieszyło, kiedy jeszcze raz pomyślałem o tym wszystkim… Piper na ziemi z krwią pod głową i czysty strach rozciągnięty na twarzy Kacie, kiedy wpatrywała się w córkę. Lucy zwinięta w moich ramionach, zasłaniając twarz przed tym, co działo się wokół niej. Oddałbym wszystko, aby na dziesięć minut znaleźć się sam na sam w pokoju z tym kolesiem. - Jasne cholera. - Taa, jasna cholera, było intensywnie. Bardziej niż intensywnie. – Potarłem dłońmi oczy, usiłując wypchnąć z umysłu te obrazy. - Czy z nią okej? - Była nieprzytomna i wygląda na pobitą, ale będzie z nią okej. Obudziła się wczoraj i pierwszą rzeczą o jaką zapytała były lody. – Zachichotałem. – Dziś rano wraca do domu. - Nie zostałeś aby zabrać ją do domu? Żołądek mi się zacisnął. - Chciałem, ale nie chciałem naciskać na Kacie. Byłem tam tylko dwa dni, a ona w kółko mi za to dziękowała, ale usiłuję dać jej trochę przestrzeni, zwłaszcza teraz, przy tej całej sytuacja z Piper. Tak bardzo jak chcę ją zmusić do rozmowy, to Piper potrzebuje swojej mamy. Andy westchnął i splótł dłonie na czubku głowy, wpatrując się w sufit.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Słuchaj, odnośnie tej całej sprawy z Kacie… chciałem tylko żebyś wiedział, że nie winię cię za to, że naskoczyłeś na Blaire i że mnie zwolniłeś. - Cieszę się, że rozumiesz tę akcję z Blaire, zasłużyła na to. – Spojrzałem mu prosto w oczy. – I przepraszam za to całe zwolnienie, ale nie mogę pozwolić na to, aby ingerowała w moje prywatne życie, ponieważ uważa, że muszę się skupić na hokeju. Nie pozwolę na to. - Wiem. Rozumiem to. – Westchnął. – Nie martwię się o pieniądze, Brody, mam tylko nadzieję, że z nami okej. - Z tobą i Blaire? Roześmiał się. - Nie mogło by mnie mniej obchodzić, jak się obecnie mają sprawy pomiędzy mną i Blaire. Ma wiele roboty nad samą sobą, inaczej zabieram dzieci i tyle będzie mnie widziała. Powiedziałem jej to. Uniosłem w zaskoczeniu brwi. - Tak? Chytry uśmieszek rozciągnął mu usta i zmrużył oczy. - Yep, spodobałby ci się wyraz jej twarzy. - Hmmm, zszokowana Blaire? Zapłaciłbym kupę kasy, aby to zobaczyć. - Ta jej mina nie była w przybliżeniu tak dobra, jak ta, którą zrobiła, kiedy powiedziałem jej, że musimy wystawić na sprzedaż domek letniskowy, aby wynagrodzić utratę twojego kontraktu. – Głowa opadła mu do tyłu, a z ust uciekł mu kolejny śmiech. Ukłucie poczucia winy przetoczyło się przez mój żołądek. - A propos tego… wiem, że kilku młodych kolesi właśnie skończyło college i szukają agenta. Przyślę ich do ciebie, aby ci to wynagrodzić. - Nie martwię się o to, naprawdę. Mam odłożone pieniądze, o których ona nie wie. Finansowo mamy się dobrze. – Jego oczy krążyły nerwowo po pokoju, zanim spoczęły na mnie. – Mam tylko nadzieję, że z nami okej.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Andy, stary, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi od niemal dwudziestu lat. Trzeba czegoś większego i gorszego niż Blaire, aby mnie odstraszyć. Przytaknął i uśmiechając się z zadowoleniem spojrzał na zegarek. - Szlag, muszę iść do pracy. Wstałem i odprowadziłem go do drzwi. - Proszę, powiedz Kacie, że przykro mi z powodu tego co się stało. Informuj mnie na bieżąco gdybyście czegoś potrzebowali. - Tak zrobię, stary. Dzięki. Uścisnął mi dłoń i zniknął w korytarzu.

Ćwiczyłem z Viperem… sprawdziłem telefon. Wziąłem prysznic…. sprawdziłem telefon. Zrobiłem sobie kolację… sprawdziłem telefon.

Kacie zabrała dzisiaj Piper ze szpitala i naprawdę miałem nadzieję, że zadzwoni, bądź napisze, aby dać mi znać jak poszło. Zaaklimatyzowała się już? Co teraz robiły? Potrzebowały czegoś? Zabijała mnie niewiedza co się działo, i to, że mnie tam nie było aby im pomóc. Myślałem o tym poranku na tarasie z Sophią, kiedy powiedziała mi o przeszłości Kacie i poprosiła, abym był wobec niej cierpliwy. Cierpliwość nie była moim problemem, nie spieszyło mi się aby ruszyć dalej, nie było żadnej innej kobiety, ani nigdy nie będzie, kiedy już wiem, że gdzieś tam była Kacie. Mogłem poradzić sobie z cierpliwością, ale jak do cholery mam ją zdobyć, skoro ciągle mnie odpychała?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Wszystko co tamtego poranka powiedziała Sophia obijało mi się po głowie. „Kacie była uszkodzona”. „Winiła siebie za nieudaną relację z ojcem”. „Walczyła jak cholera, aby utrzymać rodzinę z Zachem, ale ostatecznie to nie miało znaczenia”. „Aby się teraz chronić, panikuje i ucieka”. To było to, mechanizm obronny Kacie wystawił swój brzydki łeb. „Zrozum ich, zanim oni zrozumieją ciebie”, jak powiedziała Sophia. Uczucia stawały się dla niej zbyt prawdziwe i zamiast bezpośrednio sobie z nimi radzić, łatwiej jej było mnie odepchnąć i udawać, że nie istniały. Gdyby przyznała, że też mnie kocha oznaczałoby to, że wystawiła się na możliwość większego bólu, a to było coś, w uniknięcie czego wkładała sporo wysiłku. To, czego Kacie nie wiedziała, to fakt, że poznała jedyną osobę na tej planecie, która była bardziej uparta od niej. Kiedy obierałem sobie jakiś cel, to zdobywałem go w taki czy innym sposób. Nigdy łatwo się nie poddawałem i to jasne jak diabli, że nie zamierzałem teraz zaczynać.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Rozdział 39

Kacie

- Nie mogę uwierzyć, że mają sześć lat – grymasiłam, opadając na krzesło przy stole w kuchni. Mama podała mi filiżankę kawy. - Wiem, kiedy ten czas minął? - Poważnie. Czuję jakbym dopiero co je urodziła. - Tak samo czuję się w związku z tobą. – Uśmiechnęła się smutno, siadając naprzeciwko mnie. – A teraz spójrz na siebie. Dorosłaś sobie i urodziłaś własne dzieci, kiedy nie patrzyłam. - Wiesz, nic z tego nie byłoby bez ciebie możliwe. - Oczywiście, że tak, Kacie. Jesteś silną dziewczyną, o wiele silniejszą niż sądzisz. - Nic mi o tym nie wiadomo, mamo. - Cóż, ja wiem, a matki wiedzą najlepiej, więc cicho. Wyszczerzyłam się do niej, sącząc kawę. - Miałyśmy tydzień z piekła rodem, hm? - To, moja droga, jest niedopowiedzenie. – Mama wyjrzała na zewnątrz, a jej umysł powędrował gdzie indziej. Minął niemal tydzień odkąd ten sukinsyn wpadł na moją dziewczynę w jeziorze i podczas gdy Piper dochodziła do siebie, Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

to jeszcze nie całkiem wróciła do normalności. Jej siniaki zblakły i miały teraz ciemnożółty kolor i już nie boli ją głowa, ale koszmary które miewa wykraczają poza skalę. Każdej nocy od powrotu ze szpitala budziła się z przeszywającym uszy, mrożącym krew krzykiem, który powodował, że niemal wyskakiwałam ze skóry. Jedyną rzeczą która sprawiała, że lepiej się czuła, było spanie ze mną, a to sprawiało, że Lucy źle się czuła, więc ona również ze mną sypiała. Jednym słowem, padałam z nóg. Mama sugerowała, aby przełożyć ich przyjęcie urodzinowe o kilka tygodni, ale to nie wchodziło w grę. Za kilka tygodni zaczynała się szkoła, dla całej naszej trójki, i to był tak zły tydzień, że chciałam aby miały na co czekać w weekend. Jednakże tak szybko to zorganizowałam, że miałam nadzieję, iż o niczym nie zapomniałam. - Okej, więc dzisiaj… jedzenie zamówione i powinno zostać dostarczone przed południem. Alexa przyniesie później kwiaty i balony, ty zajmiesz się tortem… czy trzeba coś jeszcze? – zapytałam. - Nope, myślę, że wszystko mamy. O której wszyscy przychodzą? - O 14:00. - Dobrze. Powinnaś się zdrzemnąć, Kacie. – Wstała od stołu i zabrała nasze kubki do zlewu. – Nie spałaś dobrze, a dzisiaj szykuje się długi dzień. - Nie musisz mówić mi tego dwa razy. – Ziewnęłam, myśląc o tym, jak bardzo byłam zmęczona. Zostawiłam dziewczynki, skulone na kanapie, oglądające „Królewnę Śnieżkę” pod czujnym okiem mamy i przeszłam na palcach w dół korytarza, do pokoju, na szybką drzemkę. Moje ciało było całkowicie rozluźnione, będąc na ostatnim etapie zanim tak naprawdę się zasypia, gdzie nadal jest się świadomym otoczenia, ale ręce i nogi ciążą i nie da się ich kontrolować. Mój umysł zaczął odpływać, kiedy usłyszałam jak drzwi mojego pokoju otworzyły się i ponownie zamknęły. Nawet nie otworzyłam oczu. - Dziewczynki, wracajcie do Gigi, mamusia potrzebuje drzemki.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Oglądają „Królewnę Śnieżkę”, ale ty wyglądasz bardziej jak „Śpiąca Królewna”. Szybko otworzyłam oczy i usiadłam prosto słysząc głos Brody’ego. Opierał się o drzwi z dłońmi wciśniętymi w kieszenie dżinsów, jego charakterystyczna czapeczka była odwrócona daszkiem do tyłu, a zabójczy uśmiech zaakcentowany był dołeczkami, którym nie dało się oprzeć. - Co ty tutaj robisz? – Gramoliłam się aby wstać. - Spokojnie, usiądź. – Przyciągnął krzesło od biurka i postawił obok łóżka. – Przyjechałem, aby podrzucić dziewczynkom prezenty urodzinowe. - Och, dzięki. Moje serce szybowało na jego widok i zastanawiałam się czy to się kiedykolwiek zmieni. Jak wiele czasu musiało minąć, zanim będę mogła przebywać z nim w tym samym pomieszczeniu bez martwienia się, że eksploduje mi klatka piersiowa? Pochylając się na krześle, oparł łokcie na kolanach, a na twarzy rozciągnął mu się krzywy uśmiech. - Kocham cię, Kacie. Moje serce się zacięło i całkowicie zatrzymało, kiedy przeszukiwał moją twarz pełnymi emocji oczami. - Kocham cię od tej nocy na molo, kiedy wpatrywałaś się w gwiazdy, potem zakochałem się w tobie ponownie następnego dnia, kiedy zerkałaś na zachód słońca ze szczytu diabelskiego młyna, potem zakochałem się w tobie ponownie, kiedy zobaczyłem cię w tej niebieskiej sukience, następnie ponownie się w tobie zakochałem na moim blacie kuchennym, potem zakochałem się w tobie na ślubie Lauren, następnie znów się w tobie zakochałem w szpitalu, kiedy wpatrywałaś się w córkę, która leżała nieprzytomna na łóżku… Przełknęłam, niezdolna aby mówić. - Zakochiwałem się w tobie za każdym razem, kiedy widziałem twoje stosunki z Piper i Lucy. Miłość, którą do nich czujesz jest tak ogromna i przytłaczająca, że całkowicie mnie zdumiewa. Czasami zastanawiam się, czy w twoim sercu jest miejsce jeszcze dla mnie, ale potem jesteśmy sami… i to tam Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

jest. Cokolwiek to jest, wisi pomiędzy nami w powietrzu i jest tak, kurwa, gęste, że ledwo mogę oddychać. Łzy spływały mi po policzkach, słuchanie go było niemal fizycznie bolesne. - Brody, proszę… - błagałam, nie chcąc więcej słuchać. - Nie jesteś letnim romansem. Serce zamarło mi w gardle, a szczęka opadła. Skąd się o tym dowiedział? - Wiem co powiedziała ci Blaire w tej łazience, i nie mogła się bardziej mylić. Nie jesteś letnim romansem, zimowym romansem, ani żadnym innym romansem – kontynuował: - Jesteś moim wyborem, Kacie. Wiem gdzie są drzwi i wiem jak przez nie przejść gdybym chciał, ale nie chcę. Chcę tutaj być, z tobą, z dziewczynkami. Każdego. Jednego. Dnia. Nerwowo naciągałam na kciuki mankiety mojej bluzy pod jego analizującym, intensywnym spojrzeniem. - Wiem także, że w łazience była Kendall i nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak potworne musiało to dla ciebie być. Powiedziałem im obu, aby szły do diabła i zwolniłem Andy’ego. - Tak? – wyszeptałam drżącym głosem. - Kacie, nie możesz słuchać wszystkiego co powie Blaire. Ona dba jedynie o to, jak występuję na lodzie – to dlatego chciała usunąć cię z drogi. Myśli, że jesteś rozproszeniem uwagi. Mój mózg tak szybko się poruszał, że nie mogłam nadążyć. Opuściłam głowę w dłonie, walcząc, aby przetworzyć tę górę informacji, którą położył u mych stóp. - Zgadzam się z nią co do tego, że jesteś rozproszeniem uwagi – powiedział cicho. Poderwałam głowę do góry i skrzyżowałam z nim spojrzenie. - Najlepszym, cholernym rozproszeniem uwagi jakie kiedykolwiek miałem w życiu. Ty i Twinkies. – Przesunął się na łóżko i chwycił w swoje Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

ciepłe dłonie moją twarz. – Zanim was poznałem, nie wiedziałem, że istniało życie poza lodowiskiem. Sprawiłyście, że zdałem sobie sprawę, iż pragnę czegoś więcej. Chcę wszystkiego i chcę tego z tobą. - Boję się, Brody. - Wiem o tym. To wielki skok, ale obiecuję, że jest tego wart. Nadal trzymając moją twarz, nachylił się do przodu i delikatnie przycisnął wargi do moich. Nie było w tym pocałunku ukrytych intencji; był tylko tym, pocałunkiem. Żadne z nas nie spieszyło się aby go przerwać. Pragnęłam tego; pragnęłam jego i musiałam mu o tym powiedzieć. On tak po prostu wyjawił mi to wszystko. Również musiał wiedzieć co czułam. Odsunęłam się, ale nie uwolniłam się z jego dłoni. - Brody, jestem pokaleczona. Zach wyrządził tak wiele zniszczeń w moim sercu, że czasami myślę, iż zrujnował mnie dla wszystkich innych. Uszkodził je i pomimo tego, że pozbierałam je do kupy, to zawsze będzie trochę skażone. - Wiem Kacie, ale jeśli chodzi o blizny, to z czasem blakną i zmniejszają się. To czas, aby i twoje zniknęły. Myśl o tym, że Brody będzie mój na zawsze wymusiła na moich ustach mały uśmiech. - Mów do mnie… o czym myślisz? – Pocierał kciukiem wierzch mojej dłoni. Wzięłam głęboki oddech. - Myślę, że cię kocham, Brody Murphy. Bardzo cię kocham. Szeroki uśmiech wślizgnął się na jego twarz i przycisnął swoje czoło do mojego. - Kocham cię od pierwszego razu, kiedy nazwałeś dziewczynki Twinkies, a potem ponownie się w tobie zakochałam, kiedy zmusiłeś mnie do skakania z tobą po kałużach, następnie zakochałam się w tobie, kiedy poszedłeś łowić z Fredem, potem znów się w tobie zakochałam, kiedy kupiłeś mi dwadzieścia rodzajów szamponów, następnie na nowo się w tobie zakochałam Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

w twoim łóżku, a potem znów, kiedy pozwoliłeś dziewczynkom pomalować sobie paznokcie, a potem znów się w tobie zakochałem z parą kapci szpitalnych w dłoniach. – Pociągnęłam nosem i spojrzałam mu w oczy. Otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale położyłam mu palec na ustach, powstrzymując go. - Moje serce wiedziało, że cię kocham zanim zrobił to mózg. To było wszystko co musiał usłyszeć. Rzucił się do przodu i uderzył we mnie z taką mocą, że opadłam na łóżko. Jego ciało ciążyło na mnie, ale nie było innego miejsca na tej planecie, w którym wolałabym być. Odsunął się na tyle, aby spojrzeć mi w oczy. - Kocham cię, Kacie. Kocham cię tak cholernie mocno. - Ja też cię kocham, Brody. Całkowicie. Leżeliśmy na łóżku, zatraceni w sobie i całkowicie nieświadomi toczącego się poza tym pokojem życia. Całowaliśmy się i przytulaliśmy tak mocno; bojąc się co się stanie kiedy przestaniemy. - Powinniśmy chyba wyjść i zobaczyć co się tam dzieje. – Westchnęłam w końcu. - Pieprzyć to, mamy do nadrobienia kilka tygodni pocałunków. Śmiech, który mi uciekł niemal zagłuszył dźwięk cichego pukania do drzwi. Usiedliśmy. - Proszę – zawołałam, pocierając mrowiące wargi. Lucy i Piper przemknęły przez drzwi z największymi uśmiechami jakie w życiu widziałam. - Mamo, chodź zobaczyć tort! – piszczała Lucy. - Och, jest tutaj? Nie wiedziałam że Gigi po niego poszła – powiedziałam, kiedy Piper złapała mnie za rękę i pociągnęła z łóżka. Lucy wzięła dłoń Brody’ego i poprowadziły nas do kuchni.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Oczy niemal wyskoczyły mi na wierzch, kiedy zobaczyłam tort, który stał idealnie na środku wyspy. To był tort Księżniczki, który widzieliśmy z Brodym w „The Great Cakery”. - Co do… jak mama… - Byłam całkowicie skołowana. - Poprosiłem twoją mamę, aby pozwoliła mi zająć się tortem – powiedział zza mnie Brody. Odwróciłam się szybko w jego stronę. - Ty to zrobiłeś? Wyszczerzył się i przytaknął, poruszając na mnie brwiami. - Super, hm? Mam tylko nadzieję, że moje Twinkies lubią Oreo, ponieważ nie mogłem się powstrzymać. Uśmiechnęłam się kiedy Lucy i Piper podbiegły i owinęły wokół niego ramiona. - To jest niesamowite, Brody, dziękuję. – Spojrzałam na niego z czystym uwielbieniem, kiedy weszłam do spiżarni, aby sprawdzić czy mamy świeczki, ponieważ całkowicie o tym zapomniałam. Otworzyłam drzwi spiżarni i sapnęłam, kiedy przyłapałam mamę i Freda obmacujących się przy półce z płatkami. Dziewczynki zaczęły biec w moją stronę, aby zobaczyć na co się gapiłam, ale zatrzasnęłam drzwi. - Co to było? – zapytała Piper, a Lucy i Brody stali za nią, równie zdezorientowani. - Uch… naprawdę duży pająk – jąkałam się, kiedy mama wyszła ze spiżarni jakby nigdy nic. - Gigi, zabiłaś pająka? – zapytała Lucy. - Tak, dorwałam go. – Uśmiechnęła się. - Założę się że tak. – Gapiłam się na nią z niedowierzaniem, zanim odwróciłam się do Brody’ego. – Możesz zabrać je na minutę do pokoju dziennego, kiedy będę sprzątała po pająku?

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Brody zmarszczył brwi, wyraźnie nadal skołowany, kiedy poprowadził dziewczynki do kanapy, aby nic nie słyszały. Odwróciłam się do mamy, która szczerzyła się do mnie, jak dumna nastolatka. - Co się dzieje? - Co masz na myśli mówiąc „co się dzieje”? To było całkiem oczywiste, no nie? – Uśmiechnęła się promiennie, a potem podeszła do spiżarni i otworzyła drzwi, aby wypuścić Freda. - Od jak dawna? – zapytałam, patrząc pomiędzy nimi. - Cóż, byłaś ostatnio nieco zajęta, – machnęła ręką w stronę kanapy, na której siedział Brody – a ja dużo czasu spędzałam z dziewczynkami. Fred mi pomagał i… no wiesz, po prostu się stało. – Ich spojrzenia się spotkały i uśmiechnęli się do siebie słodko. - Och mój Boże… potrzebuję wakacji – wymamrotałam w dłonie, chichocząc jak oszalała. - Ale to całkiem zabawne, prawda? – zapytała. Odsunęłam dłonie od twarzy i spojrzałam na nią w osłupieniu. - Pomyśl o tym, możemy chodzić na podwójne randki. – Mrugnęła do mnie, kiedy Fred objął ręką jej ramiona i pocałował ją w policzek. - Nie mogę. Tego jest zbyt wiele. – Zachichotałam, przechodząc przez kuchnię. – Muszę wskoczyć pod prysznic, zaraz wracam, okej? Skierowałam się w stronę mieszkania i spojrzałam na Brody’ego, który siedział z dziewczynkami na kanapie, oglądając „Królewnę Śnieżkę”. Ręce włożył im pod główki i wszyscy byli całkowicie skupieni na telewizorze. Zwolniłam, aby przez chwilę się im przyjrzeć. Widok moich trzech miłość, przytulonych razem na kanapie ogrzał mi serce. Od zerwania z Zachem robiłam co mogłam, aby nasze życie było zorganizowane i proste. Brody stanowił przeciwieństwo tego. Był beztroski i nieprzewidywalny; z nim żaden dzień nie był taki sam, jak poprzedni. Cholera,

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

żadna godzina nie była taka sama. Wpadł do mojego życia i potrząsnął nim, jak kulą śniegową. Nie miałam pojęcia, że tak bardzo potrzebowałam go w moim życiu.

Kilka godzin później, przyjaciele Lucy i Piper wyszli, a dywan w pokoju dziennym pokryty był taką ilością konfetti i brokatu, że wypełniłby kontener. Dziewczynki z radością pokazywały Brodyemu i Derekowi ich nowe zabawki, podczas gdy ja i Alexa sprzątałyśmy kuchnię. Nie miałam pojęcia gdzie była mama i Fred, i nie chciałam wiedzieć. - Miałaś jakieś wieści od Lauren? – zapytałam. - Taa, urządzili się w mieszkaniu i kochają Florencję. Powiedziała, że zadzwoni do ciebie wieczorem, aby złożyć dziewczynkom życzenia. Pomyślałam o przyjaciółce i jej nowym mężu, którzy mieszkali w uroczym, przytulnym mieszkanku we Włoszech. - Tak bardzo cieszę się z ich powodu. – Westchnęłam z błogością. - Zgadzam się. – Zerknęła na mnie, pakując naczynia do zmywarki. – Cieszę się również z twojego powodu. - Z mojego? Dlaczego? - Cóż, właściwie to cieszę się za siebie. Gapiłam się na nią, całkowicie zdezorientowana. - Znasz mnie – nie jestem super romantyczną osobą – powiedziała. Roześmiałam się. - Wiem. Zawsze uważałam, że to dziwne, biorąc pod uwagę, że jesteś właścicielką kwiaciarni.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Taa, taa… wszystko jedno. Nie jestem romantyczną osobą, ale matulu, kocham mieć rację. - O czym ty mówisz? – W końcu odkroiłam sobie mały kawałek tortowego zamku. - Proszę, dawno temu wyciągnęłam to z kosza. – Podeszła i dała mi mały kawałek papieru, który był pomięty i wysłużony. – Powiem to ponownie, uważam, iż to należy do ciebie. Opadła mi szczęka, kiedy spojrzałam na biały kawałek papieru w ręce.

Och mój Boże, ciasteczko z wróżbą z chińszczyzny, którą jadłyśmy spędzając wieczór w kwiaciarni. - Nie mogę uwierzyć, że to zachowałaś. – Spojrzałam na nią ze zdumieniem. Wyszczerzyła się do mnie. - Już wtedy wiedziałam to, co wreszcie jesteś na tyle odważna przyznać. Widziałam to w twoich oczach, słyszałam w sposobie w jaki o nim mówiłaś. – Trąciła mnie biodrem, przechodząc obok. – Tak jak powiedziałam, kocham mieć rację. Zwinęłam dłoń wokół wróżby, przyrzekając, że na zawsze będę to pielęgnowała.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Po tym jak Alexa jeszcze kilka razy natarła mi twarz tym, że miała rację, oderwała Dereka od zabawek dziewczynek i wyszli. Brody do mnie podszedł i objął w pasie. - Powiedziałbym, że przyjęcie okazało się sukcesem, Twinkies wydają się całkiem szczęśliwe. - Całkowicie. Spójrz na ich małe buzie. – Oparłam głowę na jego piersi i obserwowałam jak dziewczynki szeroko się uśmiechały i gawędziły o swoich nowych zdobyczach. - Po tym jak pójdą spać przypomnij mi, abym ukrył ten duży, fioletowy pojemnik. – Westchnął. - Dlaczego? - Jest pełen lakierów do paznokci i przyborów do malowania – już mnie zapytały, czy mogą to później na mnie wypróbować. Odrzuciłam głowę do tyłu i roześmiałam się z całego serca. - Sam to zacząłeś. - Zaczął co? – zapytała mama, wchodząc do kuchni z Fredem podążającym za nią. - Cóż, spójrzmy kogo my tu mamy – drażnił się Brody. – Dwa gołąbeczki. Mama się zarumieniła, a Fred ją objął. - Cieszę się z waszego powodu, naprawdę. Nie chciałam wcześniej dziwnie zabrzmieć, po prostu byłam zaskoczona – powiedziałam mamie. - Wiem o tym skarbie, jest okej. – Podeszła i wciągnęła mnie w uścisk. – Powinnam była ci powiedzieć. To nie był najlepszy sposób abyś się dowiedziała. - To było nieco szokujące. – Uścisnęłam ją. - Więc Fred… co robisz rano? – zapytał Brody. Fred spojrzał na niego obojętnie. Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Nic, dlaczego? Brody klepnął go w ramię. - Tak sobie tylko pomyślałem, że może powinniśmy pójść na ryby. Jest kilka rzeczy, o których chciałbym z tobą porozmawiać odnośnie umawiania się z Sophią. Fred się roześmiał i uścisnął dłoń Brody’ego. - W każdej chwili pójdę z tobą na ryby, Brody. Stojąc w kuchni i obejmując ręką mamę, obserwowałam jak Brody i Fred pożerali duży kawałek tortu i słuchałam jak dziewczynki chichoczą za mną. Ogarnięta poczuciem szczęścia, sięgnęłam do tylnej kieszeni i dotknęłam wróżby od Alexy. Dzięki Ci Boże za ulewy… i kałuże.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Epilog

Kacie

- Przestań wariować, wyglądasz niesamowicie. – Podszedł do mnie Brody i objął mnie w talii, kiedy zatrzymałam się, aby sprawdzić odbicie w lustrze po raz setny tego ranka. - Po prostu bardzo się denerwuję, czuję, jakbym miała się porzygać. - No to mnie pocałuj. – Zaśmiał się, obracając mnie za biodra i stanowczo umieścił usta na moich, powodując, że mój stres znikał szybciej z każdym pociągnięciem jego języka. - Och mój Boże – powiedziałam przy jego ustach. – Spóźnię się. - Będzie warto – jęczał, wyznaczając szlak pocałunków w dół mojej szyi. - Jestem pewna, że tak. – Pozwoliłam aby głowa opadła mi do tyłu, ciesząc się uczuciem jego ust, które zgłębiały moją skórę. – Ale to mój pierwszy dzień. Nie mogę się spóźnić. Delikatnie go odepchnęłam i pocałowałam w czubek nosa. - Zachowaj to na później, okej? - Umowa. – Wyszczerzył się. Jeszcze raz sprawdziłam mój wygląd. Nowy, niebieski strój pielęgniarski, był.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Nowe buty, były. Szczęśliwy, srebrny łańcuszek, był. Dziś był pierwszy dzień mojego stażu i moje nerwy były bałaganem. Chciałam zrobić dobre pierwsze wrażenie, ale nie było na to szans, jeśli nie potrafiłam na wystarczająco długo powstrzymać drżenia rąk, aby zaaplikować eyeliner, a co dopiero założyć kroplówkę. - Myślę, że jestem gotowa – powiedziałam kilka minut później, wchodząc do kuchni. Brody i dziewczynki siedzieli przy wyspie, jedząc gofry, a miły zapach syropu utrzymywał się w powietrzu. Odrobina zazdrości osiadła mi w żołądku, kiedy pakowałam lunch i myślałam o tym, że będą spędzali sobie tutaj cały dzień, kiedy ja będę w szpitalu. Byłam także niesamowicie wdzięczna, że Brody był skłonny przez cały dzień opiekować się moimi dziećmi. Kto by pomyślał, że ten jeden dzień, kiedy mama miała wizytę u lekarza i nie mogła pomóc, będzie też pierwszym dniem mojego stażu. - Dziękuję, że dziś z nimi zostajesz. – Owinęłam mu ręce wokół szyi i umieściłam całusa na policzku. - Przyjemność po mojej stronie. – Wyszczerzył się do dziewczynek. – Będziemy się dzisiaj dobrze bawili, prawda? - Jej! – Wiwatowały. - Myślę, że skosimy trawnik, wykąpiemy Diesela, wyczyścimy rynny, a potem zjemy na lunch masę brokuł. Brzmi dobrze? – Poruszał na mnie brwiami. Lucy i Piper spojrzały po sobie z niesmakiem na twarzy. - Nieeeeeee! - Myślę, że powinieneś kazać im także umyć naczynia, mają już sześć lat, poradzą sobie – drażniłam się. Kręciły tylko głowami tam i z powrotem z szeroko otwartymi oczami. - Będę się zbierała. Dziewczynki, nie sprawiajcie mu kłopotów, okej? - Tak mamo – powiedziała Lucy. - Piper, ty też.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Mhmm – wymamrotała, wciskając do ust duży kawałek gofra. Minęło tylko kilka tygodni od jej wypadku i byłam niezmiernie wdzięczna, że w końcu odzyskała apetyt. Pocałowałam każdą z nich w policzek i zabrałam torebkę. - W razie jakichś problemów będę miała przy sobie telefon. – Nachyliłam się i pocałowałam Brody’ego w policzek. Obie dziewczynki zachichotały. Nadal nie były całkowicie przyzwyczajone do naszych momentów czułości, ale już się nie ukrywaliśmy. Kochałam go, on kochał mnie i akceptowaliśmy to. - Z nami dobrze. – Wyszczerzył się i objął mnie w talii, przyciągając blisko. – Powodzenia. Wiem, że świetnie ci pójdzie. - Dzięki. – Westchnęłam, nerwy zaczynały przejmować nade mną kontrolę. – Chciałabym aby ten dzień już się skończył. Nie mogę się doczekać powrotu do domu i skulenia się z waszą trójką na kanapie. - Brzmi jak randka – powiedział. Uśmiechnęłam się i odwróciłam aby wyjść, kiedy pociągnął mnie za rękę. Odwróciłam się do niego i skrzyżowaliśmy spojrzenia; jego czarne źrenice pływały w morzu wspaniałej zieleni i były skupione prosto na mnie. Uniosłam brwi i patrzyłam na niego z ciekawością. Zerknął na dziewczynki, a potem na mnie. - Najpierw zapłata. – Złapał mnie za tyłek, przyciągnął do siebie i wycisnął na moich ustach stanowczy pocałunek, a dziewczynki piszczały i zasłaniały oczy.

Automatyczne drzwi szpitala rozsunęły się i uderzył we mnie znajomy zapach. Ten szpitalny zapach był nie do pomylenia, była to dziwna kombinacja lateksu, jodyny i śmierci. Jeśli kolory miałyby zapach, to myślę, że biały

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

pachniałby jak szpital. Różowy to byłyby kwiaty, żółty jak świeże powietrze, a niebieskie jak ocean. Biały… zdecydowanie szpital. Podeszłam do rejestracji, gdzie siedziała dziewczyna, żując gumę jak krowa i wyglądała na zanudzoną na śmierć. - Cześć, nazywam się Kacie Jensen. Mam dzisiaj zacząć staż, ale jestem tutaj pierwszy raz i nie jestem pewna dokąd pójść. Spojrzała na mnie gniewnie znad swojego telefonu, i nie odpowiadając wskazała w stronę kolejnych, dużych, automatycznych drzwi, nad którymi na czerwono wypisane było „ODDZIAŁ NAGŁYCH WYPADKÓW”. - Dzięki – powiedziałam, ponownie na nią spoglądając. Przewróciła oczami i skupiła uwagę na telefonie. Bachor. Powoli zakradłam się przez drzwi, jak płochliwa szóstoklasistka, która bała się wejść do złej klasy. Korytarze formowały się w duży kwadrat, który otaczał stanowisko pielęgniarek, udekorowane sztucznymi kwiatami. - Pomocy, pomocy, pomocy! Odwróciłam się gwałtownie do kobiety, która szła w moim kierunku, balansując stosem teczek sięgającym na pół metra, które miała w dłoniach i które zaczęły się ześlizgiwać. Opuściłam woreczek z lunchem i torebkę tam gdzie stałam, rzuciłam się do przodu i złapałam wierzę z papieru zanim rozwaliła się po podłodze. Westchnęła. - Och, dzięki. Mogło się skończyć naprawdę do dupy. - Żaden problem. – Uśmiechnęłam się do niej. Zgadywałam, że była nieco po czterdziestce, choć jej twarz była młodzieńcza i mogłaby uchodzić za dwudziestolatkę. Była nieco pucołowata z promiennym, zaraźliwym uśmiechem. - Jestem Darla. – Wyszczerzyła się, odkładając foldery na blat. – A ty? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

- Och, jestem Kacie Jensen. - Jesteś tą nową dziewczyną, hm? - Zgadza się. Jestem we właściwym miejscu? - Yep, to tutaj. Luksusowo tutaj, nieprawdaż? – Przewróciła oczami. - Gdzie powinnam odłożyć rzeczy? – Rozejrzałam się. - Chodź tutaj, nazywamy to Kwadratem. Każdy ma szafkę do której może wkładać swoje klamoty. Podążyłam za nią do stanowiska pielęgniarek i położyłam rzeczy w wolnym miejscu. - Kacie Jensen? – wrzasnęła kobieta wychodząc zza rogu. - Tak. – Odwróciłam się nerwowo. - Jestem Maureen, jesteś ze mną. Chodźmy. – Pomachała, przechodząc obok Kwadratu. - Jesteś z Maureen? – wyszeptała Darla, kiedy ją mijałam. Przytaknęłam. - Powodzenia – powiedziała bezgłośnie. Szybko ruszyłam za Maureen. - Cześć Maureen. Miło cię poznać. Jestem bardzo podekscytowana pracą tutaj – powiedziałam w tył jej grubego, siwego koka, kiedy szła przed siebie. - Bez pogawędek, jesteśmy dzisiaj bardzo zajęte. Rób to co ja. Nie odwróciła nawet głowy, kiedy do mnie mówiła. - Nie oczekuj, że będę cię rozpieszczała, to jest prawdziwy świat. Jeśli powiem ci, że wykonałaś dobrą robotę, to dlatego, że faktycznie tak było. Jeśli potrzebujesz, aby ktoś inny mówił ci jaka jesteś świetna, to zadzwoń do swojej mamy. Whoa, twarda była.

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Mój pierwszy dzień wypełniony był sprzątaniem wymiotów, zmianą bandaży i doskonaleniem techniki mierzenia ciśnienia. Choć brakowało w tym ekscytacji, to przynajmniej czas szybko mijał. Zanim w ogóle miałam szansę spojrzeć na zegar, Maureen mówiła mi, abym usiadła na trzydziestominutową przerwę śniadaniową. Nie wiedziałam tak dokładnie dokąd powinnam pójść, więc wzięłam torebkę z lunchem i usiadłam za biurkiem obok Darli, która w dalszym ciągu wprowadzała do komputera dane z folderów które niemal upuściła. - Jesteś zamężna? – zapytała, wpatrując się prosto w ekran komputera. - Nope. - Chłopak? - Yep. - Ma jakichś uroczych, wolnych przyjaciół? Zachichotałam myśląc o Viperze, jedynym wolnym przyjacielu, który przychodził mi do głowy, kiedy myślałam o Brodym. A on nie był tak właściwie wolny… z tego co zrozumiałam, to tak naprawdę zależało to od dnia i humoru Kat. - Niee, żadnych dobrych. - A to pech. Do czasu kiedy wychodzę stąd w nocy, jestem zbyt cholernie zmęczona, aby gdzieś wyjść, a wszyscy ci lekarze są żonaci. Może zostanę lesbijką. Zachichotałam i żułam kawałki marchewki, obserwując ludzi. Przyszła młoda dziewczyna, która potrzebowała szwów po ugryzieniu przez psa, robotnik budowlany, który przebił gwoździem dłoń i mały, starszy mężczyzna z ciężkimi zaparciami. Ten dzień nie był w przybliżeniu tak obfitujący w wydarzenia, jak miałam nadzieję, że będzie. - Koniec przerwy, Jensen – zawołała Maureen, która przechodziła z sali do sali. – W każdej chwili karetka przywiezie kobietę z bólem w klatce piersiowej, możesz przygotować salę numer cztery i sprawdzić jej parametry życiowe? Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka

Beth Ehemann

#1 Room For You

Crannbery Inn

Zrywając się ochoczo, wyrzuciłam marchewkę do śmieci. - Już się robi. Weszłam do sali czwartej, włączyłam monitory i przygotowałam ciśnieniomierz. Nie było wiele więcej do roboty. Minutę później rozsunęła się kotara, kiedy młody mężczyzna z kręconymi, ciemnymi włosami pchnął do sali nosze na kółkach. Kolejny sanitariusz skierowany do mnie plecami, który miał czapeczkę z daszkiem założoną na blond włosy, wciągał drugi koniec noszy i wykrzykiwał statystyki. - Kobieta, po sześćdziesiątce, skarżąca się na ból w piersi. Ciśnienie dwieście dwadzieścia na sto trzydzieści, temperatura trzydzieści siedem stopni, puls sto dziesięć. Niezręcznie usiłowałam nie wchodzić im w drogę, kiedy zgrabnie przenosili kobietę z noszy na łóżko. Mój puls prawdopodobnie był tak wysoki jak jej, ponieważ tak cholernie się denerwowałam. Sanitariusz z kręconymi włosami uśmiechnął się do mnie i opuścił pomieszczenie tak szybko, jak wszedł. - Okej, jest cała twoja – powiedział blondyn i odwrócił się. Skrzyżowałam z nim spojrzenie i przestałam oddychać, moje ciało się zatrzymało. Och. Mój. Boże. Zach.

Ciąg dalszy nastąpi…

Tłumaczenie nieoficjalne: daga_

Korekta: Ewelka
Beth Ehemann -01- Room for You PL.pdf

Related documents

325 Pages • 79,958 Words • PDF • 2.8 MB

325 Pages • 79,958 Words • PDF • 2.8 MB

142 Pages • 34,567 Words • PDF • 2 MB

274 Pages • 91,888 Words • PDF • 1.5 MB

370 Pages • 92,026 Words • PDF • 1.1 MB

500 Pages • 86,644 Words • PDF • 2 MB

197 Pages • 92,138 Words • PDF • 1 MB

12 Pages • PDF • 1.4 MB

240 Pages • PDF • 56.2 MB

367 Pages • 97,010 Words • PDF • 1.7 MB

403 Pages • 114,246 Words • PDF • 2.2 MB

6 Pages • 976 Words • PDF • 6.9 MB